R E С E iN 2 J K
A nna Ś w i d e r e k , W „ p a ń stw ie” A polloniosa. S połeczeń stw o w czesn o p to lem ejsk ie F ajum w św ie tle A rch iw u m Zenona, Państw ow e
W ydawnictwo N aukow e, W arszawa 1959, s. 450.
Przedstawić w yniki pracy naukowej w form ie, która byłaby zarazem dostępna „każdemu czytelnikow i interesującem u się głębiej historią św iata antycznego” — oto zadanie, jakie postaw iła przed sobą Autorka, doskonała tłum aczka poezji gre ckiej i łacińskiej, znana szerszem u ogółow i także jako popularyzatorka w iedzy o Egipcie starożytnym . Zakres tem atu, brak w iększych prac z tej tem atyki w lite raturze polskiej spraw iają, że książka — która nie doczekała się jak dotąd recen zji — choć dawno w ydana zasługuje na om ówienie.
Licząc się z w ym ogam i atrakcyjności A. Sw iderków na sform ułow ała tem at w sposób nieco enigm atyczny: „W «państwie» A polloniosa” i dała podtytuł. Jeśli tytu ł w łaściw y zapowiada m onografię dorea filad elfijskiej, która pokryw ałaby się tem atycznie ze znakomitą m onografią R o s t o v t z e f f a „A Large Estate in Egypt in the Third C entury”, to oczekiw alibyśm y dokładnej analizy struktury gospo darczo-społecznej dóbr dioikety A polloniosa na terenie Fajum . Tym czasem, pod tytu ł staw ia zadania znacznie szersze, nie odpowiadające w ąskiej bazie w ykorzy stanych źródeł. Idzie m ianow icie o społeczeństw o Fajum.
Autorka podaje ogólne w iadom ości o Fajum i filad elfijskiej dorea (rozdz. II), zestaw ia F iladelfię z Aleksandrią (rozdz. III), po czym przechodzi do próby ana lizy struktury społecznej ludności Fajum (rozdz. IV). Rozdziały V i VI pośw ięcone są kolejno Grekcm i Egipcjanom tam m ieszkającym . Pracę uzupełnia indeks osób w ystępujących w archiwum Zenona (ściślej osób w spom nianych w książce), sko rowidz źródeł oraz — dla użytku n iespecjalistów — słow niczek term inów sp ecjal nych i w ykaz skrótów papirologicznych.
Fragm entaryczność źródeł papirusowych podsunęła A utorce m yśl oparcia się na jednym z najbogatszych i zwartych zespołów — tzw. archiwum Zenona. Pom i nięcie innych źródeł z tego terenu (że w spom nę choćby o korespondencji architek ta Kleona, inżyniera prowadzącego· tu prace irygacyjne, w yd. w Papirusach Petrie) przyczyniło się jednak do zubożenia pracy i spowodow ało skrzyw ienie obrazu. Aby n ie być gołosłow ną: na s. 152— 153 A utorka stwierdza, że drobni kupcy związani .z m onopolem państw ow ym (olej, wino) są w Fajum bardzo nieliczni. W ystarczy jednak sięgnąć do Petr. II, 28 = III' 66 a, b, by zobaczyć długą listę kupców oleju, wyznaczonych dla poszczególnych w si Fajum , którzy dokonują w p łat do banku królew skiego w Krokodilopolis za panowania następnego w ładcy. Zresztą w yk o rzystanie papirusu R even u e L aw s n ie pozw oliłoby A utorce pom inąć niezw ykle charakterystycznej i licznej dla Egiptu grupy dystrybutorów tow arów podlegają cych m onopolow i. Przyjęte założenie ograniczenia bazy źródłowej do archiwum Zenona, a w jego ramach do tek stów po r. 256, dotyczących Fajum, tzn. fila d elfij skiej dorea A polloniosa (zob. s. 25n), m a jednak rów nież dalej idące konsekw en cje. Słusznie stw ierdza A utorka, że nie zaw sze można u stalić spraw y i ludzi zw ią zanych bezpośrednio z dorea w F iladelfii. Stąd konieczność sięgania do źródeł dotyczących pobliskiej dorea w M em fis, która· zresztą była nie tylko z pierw szą P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y
T o m L IV — z e s z y t 1 P r z e g lą d H is to r y c z n y — 0
130
RECENZJEzwiązana, ale n aw et w pew nym zakresie podlegała jej ogólnem u kierow nictw u Nie postępuje tu jednak A utorka k onsekw en tnie, sięga bowiem do tych źródeł tylko w yryw kow o, w szczególności tam, gdzie brak jej materiału.. Np. w rozdziale
o n iew oln ictw ie om awia siłę roboczą tkalni m em fickiej.
Owo zaw ężenie bazy źródłowej w ynika w dużym stopniu z założeń m etodycz nych pracy. A utorka zam ierzała przedstaw ić nie ..społeczeństwo hellenistyczne ogólnie i z konieczności trochę przynajm niej abstrakcyjnie [...], ale konkretne sp o łeczeństw o jakiejś dzielnicy, prow incji czy w si naw et na przestrzeni n iew ielkiego okresu czasu odpowiadającego np. życiu jednego pokolenia”. N ieporozum ienie po lega na tym , że nie m a sprzeczności m iędzy tego typu ujęciam i, jeśli monografia ośrodka pisana jest poprawnie, tj. z m yślą o syntezie. Dalszy w niosek, jaki Autor ka wyprow adza z przytoczonego rozum owania (s. 9), to tw ierdzenie, że „uniw ersa lizm epoki hellenistycznej obejm ujący w szelk ie dziedziny życia” pozw ala na prze noszenie obserwacji z jednego, naw et n iew ielkiego regionu św iata hellenistyczn e go na inne. N ieprecyzyjne to sform ułow anie, które uwzględnia tylko zew nętrzną stronę zjaw isk z konieczności zawodzi, gdy idzie o problem y społeczno-gospodar cze. Można zgodzić się z Autorką, że badania nad społeczeństw em w olno ograni czać rzeczowo, czy.geograficznie. W żadnym jednak w ypadku nie powinno to ozna czać ograniczania się do jednego tylko zespołu źródeł o bardzo specyficznym cha rakterze i n iew ielkim zasięgu chronologicznym .
P ostulat rozszerzania w n iosk ów uzyskanych dla dorea Apolloniosa na szersze tereny św iata h ellenistycznego budzi zasadnicze w ątp liw ości naw et w odniesieniu do reszty Egiptu. Czy rzeczyw iście „w filad elfijskiej dorea z jej ośrodkiem — sto licą F iladelfią znajdujem y jakby m iniaturę całego Egiptu wraz z jego królewską A leksandrią” (s. 26)? N ie m ożna tu brać dosłow nie efektow nego literackiego sfor m ułow ania R ostovtzeffa. R ostovtzeff kładzie zresztą św iadom ie nacisk na elem enty zew nętrzne, na naśladow anie stolicy przez m ałe n aw et osady, z których każda była
jede iü r sich k lein e A le x a n d r ia 2. Przy okazji trzeba zaznaczyć, że tak w tym m iejscu
jak i w całej pracy staw ia się, bez uzasadnienia, znak rów ności m iędzy dorea filad el fijską a oazą Fajum (jaskrawe przykłady na s. 88, 307), nie w ykorzystując — przy pom inam — innych poza Archiw um Zenona źródeł dotyczących tej oazy.
Jeśli jednak — czego A utorka n ie udow adnia — uznaw alibyśm y strukturę spo łeczną dorea w najszerszym sen sie (tj. w szystkich ludzi z nią się kontaktujących) z a reprezentatyw ną dla Fajum , pow staje problem , czy istotnie „społeczeństwo Fajum w połow ie III w. było w najistotniejszych punktach podobne do tego, które żyło na pozostałym obszarze chora egipsk iej” (s. 307). Różnic m iędzy Fajum i Tebaidą nie można sprowadzać tylko do różnic ilo ścio w y c h 3. Wrócę do tej spraw y zresztą jeszcze przy om aw ianiu roli kapłanów.
N iedocenianie innych zbiorów źródłowych w ynika z ogólnej p ostaw y badawczej, Swiderków na na s. 25 stw ierdza, że Archiw um Zenona dzięki sw ej w ew nętrznej sp o istości, „dając m ożliw ie pełny obraz społeczeństw a ukazuje lepiej niż jakikolw iek inny zespół tek stów (a tym bardziej n ie pow iązane ze sobą dokumenty) nurtujące je sprzeczności w ew n ętrzn e”. Na s. 307 form ułuje to znacznie ostrzej: w oparciu o frag
1 E . W i p s z y c k a , T he Δωρεά o f Apollonios th e Dioeketes in th e M em phite N om e, „ K lio “ t . X X X IX , 1961.
2 M. R o s t o v t z e f f , T he Econom ic and. Social H istory of th e A n cien t World, O x fo rd 1941, s . 421.
s T r a f n i e p is z e n a t e n t e m a t С. P r é a u x : Nous avons lieu de soupçonner q u ’en H aute- -Egypte la société e t l’économ ie o n t échappé plus q u ’au Fayoum à l’emprise royale. La ten u re des terres y est d iffé re n te [ ...]. D’u n coté u n e terre royale, ой l’a d m inistration exerce u n con trôle im m éd ia t, u n e terre peuplée de clérouques e t des ferm iers; de l’autre à l’om bre d u tem p le de Horus, des parcelles ten u es à titre héréditaire et d o n t les occupants disposent com m e de propriétés privées absolues. L’économ ie royale des Lagides, B ru x e lle s 1939, s . 17.
RECENZJE
131
m entaryczne źródła „nie można ukazać ciągłego obrazu społeczeństw a, żyjącego w ściśle skonkretyzow anych historycznych i geograficznych warunkach. Tylko doku m enty Archiw um Zenona posiadają dostateczny na to zw iązek w ew n ętrzny i zw ar tość, którą zawdzięczają ześrodkowaniu na jednej osobie, a także ograniczeniu czaso w em u i terytorialnem u. Jeżeli nie są one naw et zw ierciadłem idealnym , prawdą jest również, że nie posiadam y obecnie lepszego”. N ie będę zatrzym yw ała się diużej nad sprawą jednostronności archiwum Zenona. Przy takim założeniu n ie można by m ówić 0 badaniach społeczeństw a w żadnym kraju starożytnym poza Egiptem . A utorkę za sugerowała pozorna łatw ość korzystania z korespondencji Zenona. Jest to typ źródła, którym łatw o posługiw ać się w sposób opisowy, zestaw iając chronologicznie i rze czowo listy pod kątem poszczególnych ludzi i ich działalności — co czyni ona w y traw nie i z dużą swobodą. Inne źródła, jak np. k w ity podatkowe, zestaw ienia opłat etc., nie zostały w ykorzystane w yczerpująco; w rezultacie pom inięto je p i sząc o rybołów stw ie (PCZ 59297), zaś folusznicy znikli całkow icie z pola w idzenia Autorki (PCZ 59176, 59206, 59744, 59146).Z ainteresow anie indyw idualnym człow iekiem , zbiorowością pojętą jako sum a jednostkow ych biografii jest bardzo charakterystyczne dla recenzowanej pracy. Autorka nie ukrywa, że ludzie interesują ją przede w szystkim gdy nie w ystępują bezim iennie, gdy znam y szczegóły ich życia. To zainteresow anie losem jednostek, m alow anie sylw etek, powoduje, że Autorka nie pomija żadnego listu, w którym byłyby jakieś ciekaw ostki z życia, przytaczając in exten so lub streszczając, naw et gdy to dotyczy zupełnie ubocznych k w e s tii4. C ałkowite uzależnienie się cd źródeł w idać w yraźnie w spojrzeniu na społeczeństw o od strony Zenona i jego otoczenia. „Każdemu, kto pragnie poznać społeczeństw o F ilad elfii — pisze nie bez słuszności Sw iderków na — punkt w idzenia narzucony został już z góry: m usi na nie spoglą dać oczami Zenona i jego najbliższego otoczenia” (s. 100). Rzecz w tym jednak, żę A utorka nie próbuje się z tego w yzw olić. Stąd tendencja do psychologizowania, przejęcie się sform ułow aniam i listów , pełnych uprzejm ości, akcentowanie — ogól nie biorąc — tych "więzi i kontaktów społecznych, które są zabarwione uczuciowo, Apollonios wzbudza lęk i szacunek (s. 266), hypodioiketa Diotim os jest wobec Ze nona form alny i w yniosły (s. 267), zaś bogaty Prom ethion, „najlepszy ze w szyst kich”, ma do niego stosunek pełen w ielkopańskiej łaskaw ości, o czym dowiadujei- my się przy ok azji PCZ 59823 na s. 199, 217 i 267. W ydobywając ze w spom nianego listu elem enty subiektyw ne Autorka gubi istotny sens om awianej w nim tran sakcji 5. Podobnie sugeruje się ona grzecznościowym i i pochlebnym i (często na puszonymi) zwrotam i, skierow anym i do Zenona (choć staw ia pytanie: „czy zaw sze takie m yśli kryły się rzeczyw iście w sercach ich autorów ”?, s. 298). Tak w ięc na s. 48 stwierdza, że „jedno jest niew ątpliw e: jest on [...] dobrym gospodarzem, od którego każdy m oże się spodziew ać tego, co mu się słu sznie należy, jedyną uciecz ką uciśnionych”. „Dla w szystkich cierpiących nędzę, głodnych, obdartych i skaza nych na w ieczną zależność od silniejszego, Zenon jest w F ilad elfii jedyną ostoją 1 ucieczką” (s. 268, d w u k rotn ie!)6. Tym czasem przykład Pyrrosa i przerzucenie nań długu Zenona w skazuje wyraźnie, jak bez skrupułów postępow ał ten o sta tn i7. Szkoda, że Autorka spraw „opieki” nie próbuje w yjaśn ić poprzez σκέπη — rodzaj
•i P r z y k ł a d e m p i k a n t n a h i s t o r i a M e tr o d o r o s a n a s. 75 n , k t ó r a n i e z m ie r z a d o w y j a ś n i e n i a je g o p o z y c j i s p o łe c z n e j. P o d o b n i e n a s. 69 s p r a w a u w i ę z i e n i a H e r m o k r a t e s a i w ie le i n n y c h . 5 C h o d z i t a m w y r a ź n ie o t r a n s a k c j e h a n d l o w ą , w k t ó r e j Z e n o n w y s t ę p u j e j a k o ró w n o r z ę d n y p a r t n e r . W k o m e n t a r z u d o P C Z 59250 E d g a r o k re ś la n a w e t P r o m e t h i o n a j a k o a g e n t a Z e n o n a , a w P C Z 59470 a g e n t Z e n o n a b e z p o ś r e d n io s ię d o n ie g o z w r a c a z t r u d n o ś c i a m i , c o w y r a ź n ie p r z e c z y „ w i e l k o p a ń s k i e j “ p o z y c j i B a n k i e r a . o A u t o r k a p o t ę g u j e s z t u c z n i e t o w r a ż e n ie , p r z y t a c z a j ą c t e s a m e s u g e s t y w n e z w r o ty g rz e c z n o ś c io w e k i l k a k r o t n i e i p o w r a c a j ą c d o t y c h s a m y c h lis tó w , n p . n a s . 279 i 294. 5 P o r . t a k ż e P C Z 59377.
patronatu, o którym naw iasow o w spom ina na s. 294—95, stw ierdzając, że ta opieka Zenona była w w ielu wypadkach n ieb ezin teresow n a8. C harakterystyczne są w tym zakresie fragm enty rozdz. IV, dotyczące opieki zarządu dorea nad pracownikam i, w których przytacza przykłady uzależnienia pracow ników od Zenona. Podchodząc do tego problemu od strony opieki zniekształca się istotę rzeczy. Widać to szcze gólnie w yraźnie, gdy Autorka zestaw ia list w ysokiego urzędnika-m onarchy, który ma w obec Zenona jakieś zobowiązania, i oddaje do jego dyspozycji sw oich synów (PSI 361) z kontraktam i typu παραμονή tj. um owy o pracę, która pociąga za sobą ograniczenie w olności osobistej (PSI 424, s. 130). N iestety treść tej um owy, która w in na była m ieć dla Autorki podstaw ow e znaczenie, nie została poddana analizie. W rezultacie nie przygotow any czytelnik nie zrozumie istoty transakcji ani jej szerszego znaczenia, sp ecjalista zaś odczuwa brak przedstaw ienia chociażby w n io sków natury społecznej, jakie w ynikają z szerokiej dyskusji naukowej nad παμ.ονή. Podobnie nie należy w aspekcie opieki rozpatrywać tek stów , w których m ow a jest o przydziałach zboża dla rodzin pracow ników (s. 128n). Chodzi tu po prostu o w ynagrodzenie za pracę dla całych rodzin, o czym zresztą na s. 276 A utorka pisze, n iestety przy innej okazji.
Po uwagach na tem at koncepcji, jeszcze kilka spraw dotyczących konstrukcji książki. N iepotrzebnie chyba w rozdziałach w stępnych um ieszczony został podroz dział: „Historia polityczna w A rchiwum Zenona”, pośw ięcony m arginesow ym i przypadkow ym wzm iankom , zaw artym w tam tejszych tekstach. Podobnie opis dworu królew skiego, uroczystości w Aleksandrii, pozbawione jakichkolw iek w n io sków , nie służą niczemu. Można by też m ieć wątpliwtości, czy n'.e lepiej było prze n ieść do rozdziału IV, traktującego o społeczeństw ie, personel dworu aleksandryj skiego oraz ludzi związanych z dorea z czasów przed zarządem Zenona (np. Pana- kestor, Sostratos), o których m owa jest w rodz. II, dotyczącym powstania dorea i w V „Grecy w Fajum ”. I tu znów wracam y do spraw y sztucznego określania za kresu w ykorzystanych źródeł i poruszanej problem atyki: czytelnik nie rozumie, czem u m ając służyć sztucznie dołączone opisy dw orów w Aleksandrii, dlaczego Autorka tyle m iejsca pośw ięca podwładnym dioikety na tym terenie, skoro nie uw ażała za słuszne poddać analizie działalności personelu dorea m em fickiej. Zresz tą trzeba powiedzieć, że w iele spośród poruszanych tam k w estii om aw ia Autorka w rozdziałach dalszych, np. transakcje pożyczkowe. Tego rodzaju powtórzeń mamy w pracy bardzo w iele, bowiem ujm uje ona społeczeństw o w różnych przekrojach (ekonom icznym , narodowościow ym itd.). N ie tłum aczy to jednak, dlaczego cytuje się parokrotnie te sam e źródła pod tym sam ym kątem °, np. PSI 380 w podobnym kontekście om awiany jest na s. 277, 283 i 289.
Przejdźm y jednak do rozdz. IV, zatytułow anego „Skład socjalny ludności Fajum ”. A utorka, dostrzegając specyfikę społeczeństw a egipskiego, uwzględnia przy jego podziale kryteria etniczne z jednej, i w arunki ekonom iczne z drug:ej strony. Punktem w yjścia jest dla niej psychika człow ieka starożytnego. Stw ierdza jąc, że „żadna z ten dencji” (przeciw staw ienie „Greków tzn. w szystkich cudzoziem ców ” — tubylcom , biednych — bogatym ) „nie w yodrębniała się [...] w ogóle w św iadom ości przeciętnego człow ieka tych czasów “ (s. 90), uw zględnia ona obie te lin ie podziału tylko ze w zględu na konieczność system atyzacji. Budzi to w iele zastrzeżeń. Nie chcę się w daw ać w polem ikę na tem at struktury psychicznej czło w ieka starożytnego, co zresztą ostatnio staje się nader popularne. N iesłuszne w y
8 C. K u n d e r e w i c z , Responsabilité des fonctionnaires dans l’E gypte ptolém aique, „ E o s " t . X L V II I, 1956, z . 2, u j m u j e t o w a s p e k c ie n ie le g a ln e g o p o s tę p o w a n ia , to le r o w a n e g o p r z e z w ł a d z e , k t ó r e p rz y n o s iło u r z ę d n i k o m o g r o m n e z y s k i. P r z y t a c z a p rz y t y m p a p i r u s y z T e b t u n i s z k o ń o a I I w ., z ja w i s k o n i e d a s ię j e d n a k o g r a n ic z y ć d o t e g o c z a s u i m ie js c o w o ś c i.
RECENZJE
133
daje się objęcie nazw ą H ellenów w szystkich cudzoziem ców. T ekst urzędowy z po łow y III w. przeciw staw ia H ellenom Żydów (W i l e k e n , Chrest. 55); P e r e m a n s um ieszcza Egipcjan i Sem itów w laagste b e fo lk in g sk la s10. D alej, stw ierdzając, że problem uprzyw ilejow ania H ellenów był szeroko dyskutow any (szkoda, że nie znajdujem y tu cm ów ienia literatury przedm iotu, jedynie kilka przykładowo w y m ienionych pozycji), Autorka notuje sprzeczności w w ynikach badań; k w itu je to stw ierdzeniem , że „stosow ana m etoda [raczej metody!] nie jest całkow icie po praw na” i że istn ieją sprzeczności w badanym m ateriale. Podstaw ow ym proble m em jest stosunek m iędzy podziałem etnicznym a k lasow ym społeczeństw a. N ie stety Autorka nie jest tutaj w pełni konsekw entna. W ślad za B i c k e r m a n n e m stwierdza, że spraw y narodowościow e n ie odgryw ały poważniejszej roli (s. 298), że być H ellenem to „znaczy przede w szystkim posiadać pieniądze, znaczenie i stanow i sko społeczne”, traktuje jednak te d w ie grupy jako dw ie odrębne całości, w skazując na przykładach, że były one sobie przeciw staw ne. Grecy to grupa bardzo zróżnico w ana ekonomicznie. Autorka dostrzega w praw dzie przepaść dzielącą A polloniosa od malarza Theuphilosa, garncarza, czy poganiacza osłów , różnice pozycji społecznej, wśród Greków, określa ich jednak jako w a r s t w ę nowego społeczeństw a św iado mą sw ej w yższości, w arstw ę, która nie rządzi w praw dzie bezpośrednio Egiptem , ale w dużej m ierze k ształtuje jego życie ekonom iczne (s. 270). Jest to ujęcie bardzo w ie loznaczne i już choćby przez to sam o nietrafne. Pom ijając istotne m etodologiczne konsekw encje tego sform ułowania, trzeba zwrócić uwagę, że Autorka nie w yjaśniła sobie, co rozum ie przez w arstw ę społeczną. Na s. 306 stwierdza: „na plan pierwszy w ysuw a się sam Zenon i jego najbliższe otoczenie. Na i n n e w a r s t w y i k l a s y s p o ł e c z n e patrzym y niem al w yłącznie z punktu w idzenia tych w łaśn ie ludzi” (podkr. A. M.); zatem jako w arstw ę społeczną określa otoczenie Zenona. Na s. 308 natom iast traktuje Greków w ogóle jako jednolitą w arstw ę społeczną, stw ierdza jąc, że „wzajem na łączność i solidarność grupowa [...] znalazła następnie oparcie w poczuciu przynależności do tej samej w arstw y społecznej, w spólnocie interesów , podobieństw ie w ychow ania i kultury”.Choć Sw iderków na deklaruje pogląd, że antagonizm y etniczne n ie m iały z a sadniczego znaczenia, w rozważaniach szczegółow ych w ysu w a te sprawy na plan pierwszy, kosztem analizy społecznej (zob. s. 158); om awiając kolejno grupy za w o dowe, bada stosunek liczbow y Greków i Egipcjan, podkreślając ich w zajem ny antagonizm. N ie zaw sze jednak przykłady, m ające dow ieść solidarności Egipcjan wobec Greków, „solidarności sw ego ludu i sw ojej k lasy” (s. 292)n , są najszczę śliw sze. Chodzi w nich raczej o opór przeciw aparatowi w ładzy, przeciw naduży ciom urzędników, zarówno zresztą Greków, jak i Egipcjan (s. 277 n). O czyw iście najsilniejsze poczucie odrębności w stosunku do Greków posiadali kapłani, grupa kultyw ująca tradycję, odsunięta od w ładzy. Pogłębiają to im igranci greccy i m a cedońscy „zwłaszcza z w yższych klas społecznych, których cechuje m entalność zdobyw ców w stosunku do tub ylców ” ( P e r e m a n s , op. cit., s. 288). W rezultacie Autorka nie przedstaw ia tu jakichś nowych m etod badawczych, dochodząc do kon k luzji Perem ansa poprzez w iele sprzecznych ze sobą szczegółow ych stw ierdzeń.
io W . P e r e m a n s , Vreem dlingen en E gyptenaren in Vroeg-Ptolem aeisch Egypte, L o u v a in
1937, s. 86. '{
u N p . P S I 380, d o ty c z ą c e w a lk i o p a s tw is k o . A u t o r k a c y t u j e g o t a k ż e w c z ę ś c i „ E g ip c ja n ie m ię d z y s o b ą “ , p o d k r e ś l a j ą c , ż e n a p a d n i ę c i p r z e z laoi b y li p r z y n a j m n i e j w w ię k s z o ś c i E g p c j a n a m l w s łu ż b i e Z e n o n a . N ie m a w ię c p o d s ta w , b y i n t e r p r e t o w a ć t e n t e k s t j a k o d o w ó d a n t a g o n i z m u n a p o d ło ż u e t n i c z n y m l u b p r z y k ł a d s o l id a r n o ś c i E g i p c j a n j a k o g r u p y e t n i c z n e j . W y ra ź n i e n a t o m i a s t p r z e b i j a k o n f l i k t g o s p o d a r c z y . P o d o b n i e P M Z 98 (s . 289) : f a k t , ż e m ie s z k a ń c y w si ś w i a d c z ą z g o d n ie w s p r a w i e k r a d z ie ż y b y d ł a n i e m o ż e n i c n a m p o w ie d z ie ć w z a k r e s i e i c h .p o c z u c ia „ s o li d a r n o ś c i l u d u i k l a s y “ .
134
RECENZJEPrzejdźm y jednak do spraw y podziału w ed le k ryteriów ekonom icznych. Za podstaw owy elem ent przyjm uje tu Sw iderków na stopień zależności ekonom icznej, m niejszą lub w iększą m ożliwość pracy dla siebie i bogacenia się. Staw ia przez to obok siebie dwa kryteria, które n ie dadzą się rów nocześnie zastosow ać. Zależność ekonom iczna od kogoś nie w yklucza przecież m ożności bogacenia się. Ta z kolei n ie stanow i przydatnego kryterium , bowiem uw zględnia jedynie, nieuchw ytne zresztą, różnice ilościow e, n ie zaś jakościowe. Jak w ygląda zaś spraw a zależności ekonomicznej? Na s. 137 i 2E9 Autorka stwierdza, że· specyfiką Egiptu w czesnopto- lem ejskiego jest uzależnienie ekonom iczne słabszego od silniejszego, a tym sa m ym od króla. Mam w ątpliw ości, czy je st to cecha charakterystyczna Egiptu; chyba raczej w szystkich społeczeństw klasow ych. Autorka id zie 'd a lej; stw ierdza, że nie m ożna w skazać ani jednego przykładu niezależności ekonom icznej, tj. czło w ieka, który pracuje na w łasny raćhunek, nie w zbogacając jednocześnie króla (s. 92). W tym rozum ieniu niezależność ekonom iczna zanikałaby w każdym sp ołe czeń stw ie znającym podatki. M iesza tu Autorka dwa pojęcia: etatyzm i fiskalizm . Przeceniając zresztą spraw ę ścisłego kierow ania życiem gospodarczym przez pań stw o S w iderków na stw ierdza, że takie pojęcia, jak w oln y handel i w oln a praca b yły w chora egipskiej w III w . nieznane. Przeczy tem u — m oim zdaniem — PSI 599, gdzie rzem ieślnicy tkacze oferują Zenonowi sw oją siłę roboczą, staw iając w a runki I2, podobnie PSI 341.
Jeszcze w ięcej sprzeciw u budzi stw ierdzenie, że handlu praw dziw ie w olnego w korespondencji Zenona się nie spotyka (s. 91, podobnie 152). Teza ta, powtarza na często w literaturze i utrzym yw ana przez R ostovtzeffa, została znacznie zła godzona w ostatnich pracach P r é a u x , która w yraźnie stw ierdza w olny obrót paszą i zb o że m 13. To samo dotyczy surowego lnu. W PCZ 59479 agent Zenona oferuje kupcom detalicznym (κ -πη λοί) w iązk i lnu, które oni oceniają, oferując sprzedaż 10 tys. takich w iązek. N iestety, Autorka nie cm aw ia nigdzie tego ciek a w ego tek stu od strony handlu; przytacza go jed ynie w zw iązku z w ystępującym i w nim osobami. To sam o dotyczy Mich. Zen. 98, św iadczącego o obrotach by dłem 14. R ostovtzeff, skrajny przeciw nik tez o w olnym handlu stw ierdza, że bez ograniczeń sprzedaje się i kupuje surow ą w e łn ę 15. W PCZ 58591 w ieśn iak z Phar- baithos proponuje sprzedaż oślicy, ten sam tek st potw ierdza w oln y obrót paszą: Dioskurides, zatrudniony przez Zenona prosi o przysłanie siana, w przeciwnym razie będzie m usiał kupować detalicznie, po droższej cenie. Przykłady można m no żyć. Zresztą w rozdz. V A utorka przeczy sw ej tezie, om aw iając szeroko pryw atne transakcje handlow e Zenona i jego przyjaciół. M ówiąc natom iast o braku zawo dowych sam odzielnych kupców, nie oddziela problem u koncesji i podatku obroto w ego, n ie ograniczających sam odzielności kupca, od spraw dystrybucji tow arów objętych monopolem.
W oparciu o om ówione w yżej kryteria Autorka dzieli społeczeństw o egipskie na d w ie klasy: w olnych i n iew olników . Podział ten, bardzo schem atyczny, nie uw zględnia sp ecyfiki Egiptu, w którym niew olnicy n ie b yli podstaw ow ą grupą produkcyjną. K rytykując słu sznie stosow any czasem w nauce podział ludności w olnej na trzy w arstw y: najniższą, średnią i w yższą (s 91) jako nieprecyzyjny, nie potrafi m u jednak niczego przeciw staw ić i na s. 272 stw ierdza, że Egipcjanie w y stępujący w A rchiw um Zenona należą do w arstw y średniej, a w w iększości — n aj niższej. Dalej, w rozdz. IV, okazuje się, że podział na w arstw y społeczne jest tylko
12 P o r . C. P r é a u x , o p . c it., s. 105. is T a m ż e , s. 137 n .
is T a m ż e , s . 213.
15 A Large E state in E gypt in th e Third C entury B. C„ „ U n iv e r s it y o f W is c o n s in S t u d i e s I n t h e S o c ia l S c ie n c e s a n d H i s t o r y “ t . V I, M a d is o n 1922, s . 315.
1 3 5
sztuczną konstrukcją, potrzebną dla techniki w ykładu. „Społeczeństw o to można 1 trzeba d la celów analizy dzielić na j a k i e k o l w i e k grupy i w arstw y. Opis bez takiego podziału byłby niem ożliw y. A le pam iętajm y, że to, co otrzym ujem y w ó w czas, jest już jakby preparatem m ikroskopowym i że zajm ując się sztucznie izolo w aną przez nas grupką tracim y z oczu całość żyw ego organizm u” (s. 100, podkr. A. M.). Jak w ynika jednak z dalszych partii, przez ten obraz całości „życie, takim jakie ono było w rzeczyw istości” — rozum ie A utorka opis dzień po dniu pew nego okresu życia dorea, u jęty na podstaw ie rachunków adm inistracyjnych (s. lOOnn). Znów pcm ieszanie pojęć: podział społeczeństw a nie pow inien doprowadzać badacza do izolow ania grup cd siebie; opis — nie daje odpowiedzi na żadne niem al, nauko w o postaw ione, pytanie.
„Społeczeństw o egipskie nie jest bynajm niej jednolite. Egipcjanie w ykonują najróżniejsze zaw ody” (!) — czytam y na innym m iejscu (s. 272). Przy podziale za w odow ym ludności egipskiej m ożna dostrzec w iele niekonsekw encji. A utorka zali cza do grupy zawodow ej β ο α λ ι κ ο ί γεωργοί, kategorię praw ną .— dzierżawców ziemi królew skiej (s. 145), w skład których w chodzili obok rolników sensu stricto, kapłani, urzędnicy itd. W dalszym ciągu, pisząc o podziale zaw odow ym ludności, łączy w jednym rozdziałku „Browary, łaźnie i h and el“, elem onty w yraźnie n iew spół m ierne; odnośnie drugiego punktu om awia tylko dochody z dzierżaw y łaźni, jako dodatkowe źródło zarobku. G dzieindziej om awia prace budowlane i przy n aw ad nianiu. Przy tych ostatnich n ie przeprowadza rozróżnienia m iędzy stalą konser w acją kanałów i grobli, opartą o pracę przym usową, a inw estycjam i organizowa nym i na innych za sa d a ch 10.
W tej części w yróżnia się zw artością i trafnym ujęciem problem atyki ustęp o garncarzach (s. 154— 156). Inaczej postępuje Sw iderków na przy tkaczach, gdzie w o p i s i e źródeł gubi w ęzłow e dla stosunków egipskich pytania o stopień i for m y uzależnienia rzem ieślników od dorea (s. 156nn), pomija sprawy specjalizacji itp. Razi to szczególnie w zestaw ieniu z opartym o ten sam zbiór źródeł głęboko ujętym rozdziałem w popularnej pracy Préaux, która podkreśla ścisłą analogię m iędzy po łożeniem zawodowym tkaczy z Fajum a chałupnictw em koronczarek belgijskich X IX w .17. Dla zanalizow ania form organizacyjnych tego rzem iosła, opartego często o m asow ą produkcję w dom owych w arsztatach z powierzonego surowca, w arto było posłużyć się pojęciem m anufaktury rozproszonej (nie chodzi tu oczyw iście o ścisłe zastosow anie w w arunkach egipskich tego terminu). Podobne unikanie szerszej problem atyki w ystęp uje w rozdziałku „Rybacy i żeglarze”, gdzie nie zostały w yk o rzystane w yniki dociekań R ostovtzeffa na tem at stoczni w K erke 18 i kom entarza do Col. Zen. 20, w yjaśniającego system płacy w transporcie lądow ym . Wśród grup za w odow ych om aw ia Autorka rów nież urzędników adm inistracji państw owej, a w reszcie „m ożnych” (?), wśród których w spom niany jest także lakonicznie, jako przyjaciela Zenona, bankier Prom ethion, w tym sam ym charakterze w ym ieniony w śród urzędników.
W reszcie kapłani. C ytowane źródła m ówią praw ie w yłącznie o niższej kategorii d uchow ieństw a i są bardzo jednostronne. Zenon i Apollonios w ystęp ują w nich jako ludzie załatw iający drobne spory, pom agający kapłanom itd. Czy ta skromna rola w skazuje na ogólnie n iew ielk ie w badanym okresie znaczenie św iątyń i kapłanów? Czy stanow i cechę specyficzną Fajum ? Czy w reszcie źródła w ykrzyw iają obraz? Autorka takich pytań nie staw ia i na nie n ie odpowiada. W iadomo, że centrum
io Z o b . M . S c h n e b e l , Die L a n d w irtsch a ft im hellen istisch en Ä gypten, M ü n c h e n 1925,
s . 29 n n . P o d a je o n , ż e p r z y d u ż y c h I n w e s t y c ja c h , j a k F i l a d e l f i a w F a j u m , p o c ią g a n o d o p ra c y t a k ż e w ię ź n ió w s. 55.
17 C. P r é a u x , Les Grecs en E gypte d ’après les archives de Z enon, B r u x e lle s 1947, s . 37 n .
RECENZJE
w p ływ ów kapłańskich była Tebaida, gd zie istn iały silne ośrodki ich w ładzy. Już za pierw szych P tolem euszy św iątynia H orusa w ładała ogrom nym ter y to r iu m 1·. Otto stw ierdza, że poświadczona jest darow izna Ptolem eusza F ilad elfa dla św iątyn i Izydy w Philae. M usiało to znaleźć odbicie w strukturze społecznej Tebaidy (por. przyp. 3), m ożna zatem podać w w ątp liw ość tw ierdzenie, jakoby społeczeństw o Fajum było w n ajistotniejszych punktach podobne do reszty chora. Św iadectw o o nadaniach ziem i znam y i dla D olnego F g ip tu 20. Z i e 1 i n zauw ażył, ż e w Fajum św iątynie m iały m niejsze m ożliw ości rozwoju niż na południu. N iem niej w II w. na tym terenie najw iększym posiadaczem ziem i obok p aństw a są ś w ią ty n ie 21.
W rozdziałach o Grekach i Egipcjanach w iele m iejsca pośw ięca się ich życiu pryw atnem u, stosunkom kulturalnym , obyczajom i obrzędom. P oniew aż każda z tych spraw w ym agałaby osobnego pogłębionego studium , nic dziwnego, że A utor ka ujm uje je niejako indeksow o w sposób uproszczony, w yliczając teksty, w k tó rych spotykam y ten czy ów przejaw codziennych trosk i radości. P artie te były obliczone na szerokiego czytelnika.
I jeszcze parę spośród nasuw ających się drobnych uwag. PCZ 59580 om yłkow o został przytoczony jako dowód przydziału zboża dla niew oln icy Syry. Szkoda, że przy obliczeniach zarobków (s. 125) A utorka nie zestaw iła ich z płacam i, które podaje H e i c h e l h e i m 22. Przyjętą cenę artaby pszenicy = 1 dr. (wedle popu larnej pracy Préaux) należałoby skorygow ać w ed le tegoż autora na IV2. Zmiana ta pociągnęłaby za sobą dość poważne poprawki do przeliczeń dokonanych przez A utorkę. S. 323 przyp. 15 — m yln ie podane przeliczenia 1 arury ptolem ejskiej = 2756 ha, zam iast 0,2756 ha. Na s. 357 przyp. 250 chodzi zapew ne o papirus Hamb. 106. K orzystanie z przyjem nie w ydanej książki w ydatnie utrudnia system odsyła czy. Ponum erow ane w obrębie rozdziałów, umieszczone zostały razem na końcu. K orzystanie z bogatego indeksu źródeł w ykorzystanych w pracy w ym aga w po w iązaniu z tym system em przypisów rów nież w ielkiego w ysiłku.
A nna M ączakow a
M iłko M i r c z e w , A m fo rn ite p ie c za ti o t M uzeia w ’w Warna,
B’Igarskata A kadem ija na N aukitie, Sofia 1958, s. 79, tabl. XL. Praca M. M i r c z e w a , podobnie jak w ydana o rok w cześniej praca archeolo ga rum uńskiego *, jest publikacją stem plow anych im adeł am for znajdujących się w prow incjonalnym m uzeum archeologicznym . W ydaje się rzeczą słuszną p ośw ię cenie jej nieco uw agi, zw ażyw szy na fakt, iż studia nad stem plow anym i im adłam i amfor zdobywają sobie coraz poważniejszą pozycję w badaniach historycznych. Zarówno m ożność określenia prow eniencji, daty produkcji stem plow anych amfor, jak i częstotliw ość ich w ystęp ow an ia w znaleziskach · archeologicznych stwarza m ożliw ość prześledzenia handlowej aktyw ności m iast greckich, pozw ala na zorien tow an ie się w ich sp ecyfice gospodarczej.
A utor om awianej pracy publikuje 314 zabytków w ed łu g przyjętego pow szech
19 K. Z 1 e 11 n, Issledow anija po istorii ziem ieln ych o tn o szen ij w E giptie II—I w ieków do n.e., M oskwa 1960, s . 233.
20 W. O t t o , Priester u n d Tem pel im h e llenistischen Ä gypten, Berlin 1905—1907, s . 264, 271. 21 Z 1 e 11 n, loc. c l t .
22 Fr. H e i c h e l h e i m , W irtschaftliche S ch w a n ku n g en der Z e it von A lexander bis A ug u stu s, J e n a 1930, S. 56—66. T akże Re e k m a n s, Ptolem aic Copper In fla tio n , „ S tu d ia H ellen istica “ t. VII, 1951.