• Nie Znaleziono Wyników

"Wiadomości z teorii literatury w analizie literackiej", Bożena Chrząstowska, Seweryna Wysłouch, Warszawa 1974, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, ss. 432 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wiadomości z teorii literatury w analizie literackiej", Bożena Chrząstowska, Seweryna Wysłouch, Warszawa 1974, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, ss. 432 : [recenzja]"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Jelec,Wojciech Wielopolski

"Wiadomości z teorii literatury w

analizie literackiej", Bożena

Chrząstowska, Seweryna Wysłouch,

Warszawa 1974, Wydawnictwa

Szkolne i Pedagogiczne, ss. 432 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 66/4, 260-269

(2)

SOwą charakterystykę jakiejś twórczości możemy przeprowadzić tylko w w yjątk o­ wych wypadkach, to zawsze mamy prawo zastanawiać się nad ideologicznym i treściami utworów i m iejscem pisarza pośród ideologicznych kontrowersji jego czasów.

Z b i g n i e w J a r o s i ń s k i

B o ż e n a C h r z ą s t o w s k a , S e w e r y n a W y s ł o u c h , WIADOMOŚCI Z TEORII LITERATURY W ANALIZIE LITERACKIEJ. Warszawa (1974). W y­ dawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, ss. 432.

W i a d o m o ś c i z t e o r i i l i t e r a t u r y w a n a l i z i e l i t e r a c k i e j powiększają listę, wciąż nazbyt skromną, podręczników teoretycznoliterackich. Już sam charakter firm y wydawniczej oferującej nam tę książkę w pływ a na sytuowanie jej w kontekście opracowań m etodycznych skierowanych do nauczyciela-polonisty. Od razu jednak należy skonstatować, iż jest ona o w iele bardziej wszechstronna i kom pletna niż np. A n a l i z a d z i e ł a l i t e r a c k i e g o w s z k o l e W ładysława Szyszkowskiego (1964), Ć w i c z e ­ n ia z p o e t y k i w k l a s a c h l i c e a l n y c h Jerzego Krama (1968) czy, najbardziej z nią spokrewniony ze względu na zakres podejm owanych problemów, przewodnik m e­ todyczny D z i e ł o l i t e r a c k i e w s z k o l e W ładysława Słodkowskiego (1972). Mimo czy­ nionych prób w ym ienione książki nie zdołały ukazać m ożliwości zastosowania nowszych koncepcji teorii literatury w praktyce szkolnej.

W i a d o m o ś c i przeciwstaw iają się tradycyjnym zasadom oglądu literatury w szko­ le, z rzadką konsekw encją i wielopłaszczyznowo łącząc analizę z w ykładem teore­ tycznym. Takie założenie konstrukcji książki, choć bardzo ambitne, w ydaje się ryzykowne, a przy tym niejako z góry rozgrzesza publikację z pewnych n ied o­ statków. Próba ogarnięcia szerokiej gamy problemów w yłaniających się w trakcie analizy dzieła powoduje, że podręcznik ten odwoływać się musi do innych, za­ wierających system atyczny w ykład w ersyfikacji czy elem enty poetyki historycznej. Kim jest założony odbiorca książki dwu autorek? Można go szukać wśród czytelników, „którzy nie chcą poprzestać na intuicyjnym odbiorze dzieła literac­ kiego” (s. 3), czyli — jak rzekłby Janusz Sław iński — wśród „znaw ców ”. Może nim być również czytelnik-am ator, który traktując literaturę „hobbystycznie”, stara się sam odzielnie poznawać m echanizmy jej tworzenia i funkcjonowania.

Zakres podejm owanych problem ów teoretycznoliterackich oraz partie dyskur- syw ne określające stanowisko metodologiczne sprawiają, iż książka ta staje się w i e l o c e l o w a : pełni znacznie w ięcej funkcji niż inne publikacje m etodyczne, które ograniczają liczbę korzystających z nich czytelników do jednej grupy od ­ b iorców — nauczycieli. Podręcznik Bożeny Chrząstowskiej i Sew eryny W ysłouch natom iast już niedługo po ukazaniu się uznany został także przez dydaktyków uniwersyteckich za pozycję przydatną do nauczania poetyki i propedeutyki teorii literatury. Stało się tak na polonistycznych studiach zaocznych w e W rocławiu, w praktyce dydaktycznej na polonistyce w Poznaniu, a także na poznańskiej ro- m anistyce. Dotychczas student polonistyki dysponował jednym naprawdę przydat­ nym podręcznikiem — Z a r y s e m t e o r i i l i t e r a t u r y Michała Głowińskiego, A leksandry Okopień-Sławińskiej i Janusza Sławińskiego. Autorki W i a d o m o ś c i sugerują zresztą pokrew ieństw o swej książki z owymi popularnymi „trojaczkami”. Wydaje się też, że w łaśnie Z a r y s tworzy dla tego podręcznika kontekst bliższy aniżeli w ym ien ione poprzednio publikacje metodyczne. Nadto obie książki łączy podobne pojm ow anie

(3)

dzieła literackiego: jako aktu komunikacji m iędzyludzkiej. U jęcie zaprezentowane w W i a d o m o ś c i a c h jest n iew ątpliw ie nowatorskie na tle podręcznikowego pisania 0 literaturze, pozwala bowiem spojrzeć na utwór głównie z perspektywy układu odbiorczego (czytelnik, badacz, w ykonawca) i skupić uwagę na trzech operacjach odbiorczych: opisie, analizie i interpretacji.

„Celem publikacji jest ukazanie i n s t r u m e n t a l n e j roli teorii literatury, jej funkcji w analizie i interpretacji dzieła” — czytamy w P r z e d m o w i e (s. 3; podkreśl. A. J., W. W.). Zdanie to ujawnia dwie najw ażniejsze intencje książki: określenie, po pierwsze, centralnego m iejsca teorii w badaniach literaturoznawczych 1 w praktyce szkolnej, po drugie, sposobów analizowania dzieła. Obu kwestiom poświęcone są dwa odrębne rozdziały (T e o r i a l i t e r a t u r y w c e n t r u m z a i n t e r e s o w a ń i K o n s e k w e n c j e m e t o d o l o g i c z n e — r o z b i ó r , a n a l i z a c z y i n t e r p r e t a c j a ) , które mają szczególne znaczenie ze w zględu na zawarte w nich refleksje metodologiczne i m e­ todyczne. Rozdziały te tworzą książki część 1, która przynosi „w tajem niczenie” w strukturalizm oraz polem ikę ze stanow iskiem nieufności wobec roli teorii lite ­ ratury na gruncie szkolnym. Oprócz tego w skazuje się tu na bezpodstawność poku­ tującego w ciąż jeszcze rozłącznego traktowania treści i formy, definiuje się pojęcie znaku i struktury. Proponowany w W i a d o m o ś c i a c h sposób poznawania literatury koresponduje z aktualnym i tendencjam i w nauce, a jednocześnie wyznacza orien­ tacyjne punkty n o w o c z e s n e g o programu nauczania języka polskiego w szko­ le. Autorki słusznie podkreślają konieczność „przekładu teorii naukowych na język praktyczny” (s. 18), co jest konsekwencją instrumentalnego traktowania dorobku w iedzy o literaturze.

W uprzednio w ym ienianych podręcznikach metodycznych opis i analiza jako podstawowe działania badawcze nie otrzym ywały pełnej definicji. W W i a d o m o ś c i a c h charakteryzuje się je w duchu współczesnych założeń metodologii literaturoznaw ­

czej. Autorki ilustrują odpowiednimi przykładami postulaty metodyczne kierowane do nauczyciela oraz sposoby transponowania założeń analizy badawczej na użytek praktyki szkolnej. Książka ma bowiem uczyć prawidłowego analizowania dzieła, zwłaszcza utw orów współczesnych. W tym celu nieodzowne było wprowadzenie pojęć i term inów teoretycznych tworzących zespół narzędzi analitycznych. Ich sto­ sowanie w szkolnym nauczaniu literatury jest, zdaniem autorek, nieco inne niż w praktyce badawczej, od której analiza szkolna wyraźnie się różni, cechuje ją bowiem m niejszy stopień dociekliwości oraz rezygnacja z kompletności. W szkole nabiera szczególnej wagi interpretacja utworu oraz w łaściw e wyprowadzenie z niej sądów aksjologicznych, które nie mogą — jak to na ogół bywa — zastępować ana­ lizy, lecz muszą być końcowym etapem zabiegów interpretacyjnych.

Opisany wyżej zespół stwierdzeń i postulatów autorskich dotyczy polonistyki szkolnej. Nie mniej istotne jednak wydają się konsekwencje płynące z odczytania tej książki jako podręcznika uniwersyteckiego. Ma ona sw oisty układ determino­ wany przez cztery zaprojektowane cele:

1

) przekazanie określonego zasobu w iedzy teoretycznej;

2

) zaprezentowanie sposobów jej zastosowania w konkretnych analizach, stano­ wiących egzem plifikację wykładu;

3) ukazanie ciągle żywej, pulsującej sporami wiedzy o literaturze — stąd sądy prezentujące dokonywanie wyboru wśród różnorodnych koncepcji teoretycznych literatury oraz metod jej nauczania;

4) przekonanie czytelników (zwłaszcza nauczycieli) o konieczności znalezienia właściwego m iejsca dla teorii w praktyce szkolnej — w ten sposób objawia się wyraźna funkcja perswazyjna i postulatywna książki.

(4)

Przy podobnych założeniach nieodzowna była selekcja materiału. Jednak pomi­ nięcie niektórych problem ów w ydaje się w pracy mającej charakter p o d r ę c z ­ n i k a za mało umotywowane, nawet jeśli ma to być „skromna książka poświęcona popularyzacji w iedzy teoretycznoliterackiej” (s. 384). Zresztą przypisując tej publi­ kacji jedynie funkcję popularyzatorską nie docenia się chyba roli, jaką mogłaby ona spełniać i faktycznie spełnia. Takim nie dość docenionym i niewystarczająco opracowanym zagadnieniem jest, jak sądzimy, problematyka procesu historyczno­ literackiego. Fakt pewnej deprecjacji tej problem atyki może prowadzić, wbrew autorskim intencjom, do deformacji w łaściw ego odbioru dzieła.

Zamieszczone w książce analizy opierają się na indukcyjnym toku m yślenia i zam ykają się w granicach utworu. Ale wyizolowane dzieło winno być — tw ier­ dzą autorki — na etapie interpretacji ponownie wprowadzone do m acierzystych kontekstów. Tym samym w yłania się konieczność teoretycznego opisu praw rządzą­

cych procesem historycznoliterackim (związanych z takimi zjaw iskam i jak: prąd, konwencja, tradycja) oraz socjologią życia literackiego (problematyka: grupy lite­ rackiej, publiczności, instytucyj). A nalizy utworów są — przyznać trzeba — osa­ dzone w rozm aitych kontekstach historycznoliterackich. W konkretnych przykła­ dach podkreśla się konieczność pomieszczenia analizowanego utworu w określonej tradycji, pojmując ją przede wszystkim jako wybór elem entów w danym dziele zaktualizowanych. Albowiem utwór literacki jako całość jest użyciem tradycji, podobnie jak sam tekst literacki jest użyciem pewnej langue.

Natom iast w partiach wykładowych autorki nie doceniają roli tradycji i sze­ roko rozumianego kontekstu. Rozwijane w podręczniku rozważania dotyczące rela­ cji dzieło—kontekst są wyraźnie „obciążone” — cenną zresztą — ideą w alki z n ie­ dobrym, a powszechnym w interpretacji szkolnej obyczajem w yłącznie konteksto­ wego opisywania literatury. A le w łaśnie intencja wyrugowania podobnej m etody powoduje w książce Chrząstowskiej i W ysłouch przesunięcie punktu ciężkości na w yizolow ane dzieło. W związku z tym autorki są naw et skłonne traktować w p ew ­ nych wypadkach kontekst jako dość niewygodny balast i dlatego szukają dzieł m aksym alnie od niego niezależnych, które nie „obrosły patyną w ieków , niekiedy legendą oplecioną w okół tw órcy” (s. 15). To prawda, że znacznie łatw iej jest na takim m ateriale uczyć teorii literatury, łatw iej „wyodrębnić z całokształtu zjaw isk literackich ich przyczynę — dzieło literackie” (s. 15). Czy jednak nie m a tu pod­ staw do obawy, iż wyżej opisana metoda interpretacji i analizy zrodzi w adepcie w iedzy o literaturze skłonność do całkowitego redukowania kontekstu, do lek cew a ­ żenia jego znaczenia? Zarówno analiza jak i interpretacja bez uwarunkowań h isto ­ rycznoliterackich — nie są m ożliwe. Znajomość definicji prądu literackiego i jego konstytutywnych elem entów (podstawy filozoficzne i ideologiczne, poetyka im m a- nentna i sform ułowana, uprzyw ilejow ane tematy i środki artystyczne) oraz u sytu o­ w anie dzieła w określonej epoce czy okresie literackim znacznie poszerzyłyby pole m ożliwości interpretacyjnych. Jednocześnie pozwoliłoby to uświadom ić sobie istotę i celow ość badań diachronicznych, co zresztą koncepcje strukturalistyczne w pełni doceniają.

Osobny i doniosły problem interpretacyjny w ynika z faktu, że kontekst in te r­ pretacji wyznaczony jest nie tylko przez strukturę sam ego utworu, lecz także przez ś w i a d o m o ś ć l i t e r a c k ą odbiorcy. To ona determinuje indyw idualną k o n ­ k r e t y z a c j ę czytelniczą. Natom iast w podręczniku problem konkretyzacji p o ­ m inięto całkowicie. Brak tego pojęcia utrudnia wyraźne określenie istoty w ielości m ożliwych interpretacji utworów. Chyba też dlatego w partiach analitycznych d o­ tyczących liryki pada sporo dyskusyjnych sform ułowań, którym nadaje się charak­

(5)

ter tez interpretacyjnych. N ieuw zględnienie Ingardenowskiej koncepcji konkrety­ zacji w ynika zapew ne stąd, iż przemilczano również teorię w arstw ow ej budowy dzieła. Teorię tę należałoby jednak przynajmniej zreferować, tym bardziej że w bibliografii do części 2, C e c h y s w o i s t e l i t e r a t u r y , znajduje się i książka R. In­ gardena O d z i e l e l i t e r a c k i m , i artykuł H. Markiewicza S p o s ó b i s t n i e n i a i b u d o w a d z i e ł a l it e r a c k i e g o .

Dążenie do popularyzacji wiedzy, która nie zawsze daje się sprowadzić do inform acji oczyw istych i nie w ym agających komentarzy — prowadzi niekiedy do pewnych sprzeczności. Tendencja wyraźnie popularyzacyjna jest bowiem niezrozu­ miała, jeżeli zakłada się równocześnie, że z książki korzysta czytelnik w miarę obeznany z teoretycznoliteracką problematyką. Bo jeśli np. część poświęcona c e ­ chom swoistym literatury, krótka, napisana w szkolnym stylu, ma być wynikiem dążeń popularyzatorskich — to m usi budzić zastrzeżenia fakt, że zakłada się tu jednocześnie wysoką św iadom ość czytelnika, skoro nie trzeba mu w yjaśniać pojęcia fikcji i związanych z nią swoistości literackiego tekstu. Przytoczm y taką uwagę:

„Dzieło będzie jednak tylko dokumentem życia, plotką, anegdotą, jeżeli in te­ resować nas będzie przy odbiorze jedynie ten pierwszy aspekt semantyczny: św iat przedstawiony. W pełnej interpretacji chodzi o drugi aspekt: sens układu św iata przedstawionego, o styl w ypow iedzi” (s. 16).

Oczywiście z twierdzeniem tym należy solidaryzować się w pełni, nie sposób jednak nie zauważyć, że prowadzi ono do dysproporcji w rozmieszczeniu akcentów ważności w toku wykładowym. N ie znajdujemy tu bowiem definicji pojęć tak istotnych, jak w łaśnie „fikcja literacka”, „świat przedstaw iony” czy „wartość po­ znawcza” dzieła literackiego. Dominującemu w książce pytaniu o funkcyjność elem entów: „po co?” — dostarcza odpowiedzi, w jakim celu wiersz posługuje się fikcją: „Wiersz rezygnując ze sprawdzalności szczegółów zyskuje ogólnoludzki, humanistyczny wym iar, poprzez f i k c j ę , ukazuje prawdę ludzkich uczuć” (s. 29), a „świat przedstawiony [...] ujaw nia [...] sposób odczuwania i m yślenia podm iotu” (s. 248). Nie w yjaśnia to jednak definityw nie, co jest istotą tych terminów. W ątpli­ wości nie rozw iew a też stwierdzenie: „Dzieło literackie operuje prawdą i zm yśle­ niem ” '(s. 31), które jest ilustrowane opisem stanu faktycznego: „Literatura w spół­ czesna często św iadom ie podkreśla fikcyjność [...] osób i wydarzeń, zrywa z od­ wzorowywaniem rzeczywistości, nie chce jej opisywać, chce ją na nowo tworzyć” (s. 32). Również określenie kreacyjnego charakteru św iata przedstawionego nie ułatwia jeszcze zrozumienia istoty fikcji literackiej. W ystępuje ona przecież i tam, gdzie św iat nie jest zdeformowany; chociażby w powieści naturalistycznej, która stara się stworzyć w rażenie m aksym alnej autentyczności.

Podobnie lakoniczne są informacje dotyczące sposobu kreowania św iata przed­ stawionego, który to termin jest w książce często stosowany. Można doszukiwać się definicji w rozproszonych uwagach albo odczytywać ją z kontekstów, w których pojawia się termin — lecz nie taki jest chyba cel podręcznika. Zabrakło tu, jed ­ nym słowem, d o k ł a d n i e j s z y c h ustaleń określających budowę i swoiste ce­ chy dzieła literackiego. N iew iele też m ówi się o funkcji poznawczej utworu. N iknie ta problematyka pośród rozważań nad jego strukturą. I chociaż w dużym stopniu słuszne jest twierdzenie, że wartości poznawcze dzieła zależą od pełnej koherencji jego składników i konsekwencji układu św iata przedstawionego — to nie wolno pomijać samej definicji tych wartości. Pom inięcia te są zapewne skutkiem określo­ nych wcześniej założeń, dyktowanych chęcią, aby odbiorcę uczulić na — przede wszystkim — odkrywanie struktury i jej artystycznych funkcji. Może jednak n a ­ leżało, utrzymując rozważania o wartości poznawczej na gruncie ściśle literackim,

(6)

przedstawić, jak konstytuuje się ona w dziele. W jaki sposób fikcyjna rzeczywistość może im plikować realne problemy, czy można oceniać dzieło w zględem kategorii prawdy i co to są q u a s i - s ą d y , czyli zdania powołujące rzeczyw istość literacką, która rządzi się w łasnym i prawami. Informacje te byłyby szczególnie istotne dla tych, którzy w artości poznawcze utworu w yznaczają zależnie od sposobów obrazo­ wania lub intuicyjnego określania prawdziwości opisanego świata. Są one ponadto niezbędne przy lekturze rozdziałów o epice, gdzie wym ienione pojęcia pojawiają się nader często, a w w ielu wypadkach stanowią klucz do analizy oraz interpretacji.

Część 6, pt. E p i k a , jest bez wątpienia najlepiej dotąd u nas opracowanym kompendium podręcznikowej wiedzy teoretycznej o tym najbardziej zróżnicowa­ nym i najpopularniejszym wśród czytelników rodzaju literackim. O w artości tych partii książki stanow i przede w szystkim przedstawienie kompletu głów nych kate­ gorii strukturalnych epiki oraz wskazanie m ożliwości wprowadzenia ich do analizy szkolnej. Zwrócenie szczególnej uwagi na osiągnięcia prozy współczesnej, będącej terenem penetracji dla nowatorskich pom ysłów konstrukcyjnych, oraz nakreślenie obrazu tradycyjnej powieści w. X IX — pozwala prześledzić przemiany zachodzące w twórczości prozatorskiej. Autorki eksponują „pozornie niezauw ażalne” kategorie, które należy uwzględniać przy analizie utworu epickiego. Są to: „nadawca, tj. pod­ miot m ówiący, noszący w epice m iano n a r r a t o r a , oraz c z y t e l n i k rozu­ miany jako kategoria zawarta w dziele, tzn. fikcyjny odbiorca, do którego narrator kieruje swoją w ypow iedź i który zostaje przez tę wypow iedź zaprojektowany” (s. 280). Wprowadzenie tych pojęć ma znaczenie szczególnie dla tradycyjnej edu­ kacji szkolnej, w której nadal często snuje się domysły, „co chciał powiedzieć autor” (rzeczywisty). Bardzo wyraźne jest to przede w szystkim w przypadku nar­ racji pierwszoosobowej. Dużym osiągnięciem autorek, walczących z pewnym ste­ reotypem m yślenia, jest samo już zasygnalizow anie nauczycielowi (zwłaszcza), że dostrzeganie relacji zachodzących między instancjam i nadawczym i a odbiorczymi — nie prowadzi do chaosu, lecz przeciwnie, wprowadza do analizy porządek i pozwala na ś w i a d o m e czytanie utworów, których cechą wyróżniającą jest gra owymi relacjam i i celow e skom plikowanie wewnętrzne.

Przy różnicowaniu jednolitej, zdawałoby się, kategorii odbiorcy intencją roz­ ważań było chyba nakreślenie schematu relacji osobowych w komunikacji lite ­ rackiej, w ten sposób, jak to uczyniła Okopień-Sławińska w swej pracy p ośw ię­ conej temu zagadnieniu Autorki W i a d o m o ś c i zatrzym ały się jednak w pół drogi, ukazały bowiem tylko fragm ent schematu. Niczego to nie upraszcza, a tylko prze­ kreśla szansę obszerniejszego i bardziej precyzyjnego omówienia całego zespołu w ew nątrz- i zewnątrztekstowych poziom ów komunikacji. Przypom nijm y je: boha­ ter i bohater, narrator i adresat narracji, podmiot utworu i adresat utworu; na­ dawca utworu (podmiot czynności twórczych) i odbiorca utworu (czytelnik idealny), autor i czytelnik konkretny.

Kompozycja tej części podręcznika jest podporządkowana dążeniu do system o­ wego opisania sytuacji narratora w dziele i determinowanych przez nią sposobów narracji. Znajdzie tu czytelnik bardzo trafną charakterystykę techniki punktów widzenia, monologu wewnętrznego '(„strumienia św iadom ości”) m owy pozornie zależnej. Szczególnie dokładnie przedstawiono problemy w ynikające z narracji pierwszoosobowej i statusu narratora należącego do św iata przedstawionego.

Wy-1

A. O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , R e l a c j e o s o b o w e w l i t e r a c k i e j k o m u n i k a c j i . W zbiorze: P r o b l e m y s o c j o lo g i i l i t e r a t u r y . Wrocław 1971.

(7)

jaśniono również kw estię utożsamiania narratora z autorem utworu. Godne po­ chwały jest sięgnięcie w tym przypadku po budzący nadal na gruncie szkolnym kontrowersyjne poglądy przykład twórczości T. Borowskiego.

Szersze niż w Z a r y s i e jest ujęcie pozostałych elem entów strukturalnych utworu epickiego: czasu, fabuły i postaci. Dom inuje tu chęć uporządkowania term inologicz­ nego, np. w zakresie zawiłych relacji czasowych. Pisząc o fabule charakteryzują autorki typow y, zam knięty układ fabularny powieści w. XIX, szkicując następnie przemiany, jakim podlega on w e współczesnej nam twórczości — aż do stanu cał­ kowitej dezintegracji. A naliza układów fabularnych pozwala podkreślić rolę ak tyw ­ ności czytelnika w procesie odbioru. Percepcja ambitnej prozy m ożliwa jest tylko wtedy, gdy czytelnik posiądzie pew ną świadomość teoretycznoliteracką. Niezbędny jest mu tu również taki zasób wiadomości historycznoliterackich, by m ógł dostrze­ gać ścieranie się konwencji. To zjawisko jest charakterystyczne dla twórczości Robbe-Grilleta, o czym autorki wspom inają, pomijając jednak dziwnym trafem termin „ n o u v e a u r o m a n ’’. Można też domagać się kilku innych uzupełnień do przedstawionego zespołu problemów. Obok terminu „narracja personalna”, który odwołuje się do konkretnej w iedzy podmiotu i nie wprowadza do utworu jakiejś nadrzędnej świadom ości, winno pojawić się pojęcie „narracji auktorialnej” — ty ­ powej dla narratora w szechwiedzącego (o którym pisze się niejednokrotnie w pod­ ręczniku). Jeżeli zaś pada tu stwierdzenie, że w narracji personalnej dominuje „prezentacja sceniczna” (s. 320), to należałoby dodać, że dla narracji auktorialnej charakterystyczna jest „relacja”. Chodzi bowiem o to, by nie rozłączać takich par pojęć, które w świadom ości teoretycznej są integralnie połączone: „narracja per­ sonalna” i „auktorialna” oraz „opowiadanie” (t e l l i n g) i „ukazywanie” ( s h o w in g ) , czy, jak piszą autorki za F. Stanzelem , „relacja” i „prezentacja sceniczna”.

Pisząc o gatunkach epickich stwierdza się, że „tradycyjna system atyka epiki na gatunki czyste (nowela, opowiadanie, powieść), m ieszane (powieść poetycka, poemat dygresyjny) i pograniczne (reportaż, felieton, esej) dziś już nie zadow ala” (s. 345). Dzieje się tak ze względu na brak jednolitych kryteriów podziału. W m iej­ sce tej system atyki ukazano w książce szereg innych koncepcji klasyfikacji, zara­ zem oceniając krytycznie ich przydatność. I tak np. epikę można dzielić w edług tem atyki '(kryminalna, sensacyjna, psychologiczna). Trudno powiedzieć, dlaczego autorki wyodrębniają na zasadzie „tem atyki” także powieść autotem atyczną (w n a­ zwie tej bowiem „tem at” pełni zupełnie specjalną funkcję) — słusznie jednak, że wskazują na istnienie takiej odmiany prozy i na sposoby objawiania się autotem a- tyzmu w utworze: m. in. „w sferze powieściowego kodu poprzez krytyczny stosunek do dotychczasowych literackich i językowych konw encji” (s. 346). Ciekawie przed­ stawiono tu powieść historyczną i fantastyczno-naukową (podział epiki w oparciu o kryterium dystansu czasowego), unikając utartych sform ułowań Z a r y s u t e o r i i l i t e r a t u r y oraz Z a r y s u p o e t y k i Ewy M iodońskiej-Brookes, Adama Kulawika i M a­ riana Tatary. Pozwala to zwłaszcza w miarę precyzyjnie zdefiniować s c i e n c e f i c ­ tio n , zwracając nareszcie uwagę na główny jej wyróżnik — m otywację św iata przedstawionego oraz specyficzną sytuację narratora i odbiorcy tej literatury. Szkoda, że nie podaje się tu przykładu ciekawszego niż O b ł o k M a g e l l a n a S tan i­ sława Lema, zwłaszcza że książka nie ilustruje ani osiągnięć tego pisarza, ani tym bardziej — nowoczesnej s c i e n c e f i c t i o n . (Nb. w bibliografii opracowań literatury fantastyczno-naukowej dziwi pom inięcie F a n t a s t y k i i f u t u r o l o g u S. Lema.)

Klasyfikacji gatunkowych epiki można, zdaniem autorek, dokonywać tylko w oparciu o jej kategorie strukturalne, a w ięc o stosunek narratora do św iata przedstawionego i do osoby realnego autora (według H. Markiewicza) lub o spo­

(8)

soby narracji. Przełam anie tradycyjnych schem atów genologicznych uzasadnia się następująco:

„Zaprezentowane tu podziały epiki nie wchodzą w kolizję z zasadą historycz- ności gatunków, a ich praktyczna przydatność polega na tym, że charakteryzują dany utwór nie tylko pod względem objętości (jak terminy: powieść, nowela), ale i w łaściw ości strukturalnych, a zatem pomagają w interpretacji utworu kierując uw agę na elem enty ważne, obciążone funkcją ideow ą” (s. 350).

Postawa ta jest konsekw encją metodologicznego stanowiska autorek, które w rozdziale K ł o p o t y z s y s t e m a t y k ą ujaw niają swój pogląd na nieprzydatność tra­ dycyjnych podziałów gatunkowych, zwracając też uwagę na historyczność gatun­ ków, które można badać tylko przy uwzględnieniu zdobyczy poetyki historycznej. Zjawisko gatunku w ystępuje zarówno w dziele literackim jak i w świadomości odbiorcy, stanowiąc m. in. zespół w łaściw ych sobie norm i kategorii m yślenia o literaturze. Rezultatem tej w łaśnie obserwacji jest, jak się w ydaje, rezygnacja z posługiwania się tradycyjnym wyróżnianiem poszczególnych odmian gatunkowych liryki i epiki. Jest to postawa znacznie różniąca W i a d o m o ś c i od Z a r y s u t e o r i i l i t e r a ­ t u r y . N ależy jednak zauważyć, że jakkolwiek uznać ją można za trafną — kon­ cepcja podziałów jedynie według kategorii strukturalnych odbiega (szczególnie w przypadku epiki) od utartego zwyczaju czytelniczego. Autorki wychodzą z zało­ żenia, że w świadom ości odbiorczej zacierają się podziały na tradycyjne odmiany gatunkow e (nie bez znaczenia są tu tendencje prozy współczesnej), lepiej w ięc za­ niechać tych typologii, ponieważ dla czytelnika są one mało w yraziste. Jest tak rzeczyw iście, kiedy bierze się pod uwagę czołowe osiągnięcia prozy św iatow ej i pol­ skiej. Utwory te programowo przeciwstawiają się próbom w pisania ich w stereo­ typy gatunkowe. Natomiast cechą literatury popularnej jest podporządkowanie się pew nym schematom gatunkowym , więcej — literatura tego typu w łaśnie dzięki powielaniu schematów zdobywa sobie „przeciętnego” czytelnika. Czytelnik taki bo­ wiem zawsze będzie preferował utrwalone tradycją „fałszyw e” klasyfikacje (po­ w ieść psychologiczna, przygodowa, historyczna).

Jak powiedziano, W i a d o m o ś c i stanowić mają swoistą kontynuację Z a r y s u t e o r i i l i t e r a t u r y . O ile jednak można dyskutować z założeniem nieautonom iczności om a­ w ianego tu podręcznika, to sama realizacja tak pomyślanego „dalszego ciągu” i uzu­ pełnienia (nierzadko polemicznego), jak w przypadku części o epice, zasługuje na bardzo pozytywną ocenę. W tej partii książki bowiem autorki unikają m ówienia o znanych problemach w nowy sposób, a sięgają po rzeczyw iście now e zagadnienia, starając się pisać o nich językiem nowoczesnej w iedzy o literaturze.

Trudno jest tak jednoznacznie ocenić rozdziały poświęcone liryce. Preferow ana m etoda strukturalnej analizy i interpretacji tekstu poetyckiego budzi w ątpliw ości w sposobie realizacji. U jaw niają to analizy utworów lirycznych, w pewnych przy­ padkach nieco schematyczne. Zawiły też i niezupełnie poprawny w ydaje się tok rozważań dotyczących relacji m iędzy autorem rzeczywistym a podmiotem lirycz­ nym utworu. Zdecydowany antybiografizm, który również wynika z wyboru struk­ turalnej m etody analizy tekstu, wym agałby złagodzenia. W bardzo potrzebnym rozdziale P o e t a c z y p o d m i o t l i r y c z n y ? czytamy dwie interpretacje w iersza W yspiań­ skiego (J a k ż e ż j a s i ę u s p o k o j ę ) , z których jedna, dopełniona kontekstem genetycz- no-biograficznym , zostaje przez autorki oceniona jako niew łaściw a, gdyż „wiersz odczytany w tym kontekście n i e j e s t już utworem poetyckim , u l a t a g d z i e ś j e g o l i r y z m ” (s. 200; podkreśl. A. J., W. W.). Z twierdzeniem tym zgodzić się n ie można; prawda, że wiedza o autorze nadaje interpretacji charakter odmienny, ale nie p o d w a ż a p o e t y c k o ś c i liryku. „Liryzm” zostaje zachowany, bo

(9)

tworzy go poetyzacja języka wiersza, wprowadzona do utworu biografia jest b i o- g r a f i ą p o e t y c k ą . Na m arginesie dodajmy, iż warto byłoby rozbudować przy­ pis o m iejscu biografistyki w badaniach literackich (s. 200—201), jako że istnieje obecnie w yraźna tendencja do jej rehabilitacji — mowa oczywiście o biografii pojętej jako sw oisty „język” złożony z „biografem ów”.

Cechą znaczącą om awianych analiz jest skupienie uw agi na stylistycznych w łaściw ościach tekstu poetyckiego. Dlatego też bardzo dobrze opracowana część 3,

S ty li s ty k a , ma uczyć, w jaki sposób czytelnik w inien w nioski w ynikające z obser­

w acji cech leksykalnych czy składniowych w iersza oraz prozy uczynić narzędziem analizy i interpretacji. Podkreślm y zwłaszcza wartość rozważań o stylizacjach i zjawiskach gwarowych. Założenia tam wprowadzone są z gruntu słuszne. Słuszny jest też postulat, by w szkolnym m ówieniu o poezji tradycyjny „autor” został zastąpiony „podmiotem lirycznym ” (a w pewnych przypadkach „podmiotem autor­ skim ”). Nienaturalnie jednak i dla laika, i dla znawcy brzmi interpretacja (wiersza M. Białoszewskiego) typu:

„Niepokój »ja« lirycznego po źle przespanej nocy wyraża się w odkształceniach językowych [...].

Podm iot wśród nerwowej bieganiny po m ieście dostrzega to, co pogłębia n ie­ pokój” (s. 153).

Podstawą dla charakterystyki podmiotu jest język utworu i w tym celu ta kategoria teoretyczna została -wyodrębniona. Zbyt plastyczna jej personifikacja, wyprow adzenie ze św iata przedstawionego, na etapie interpretacji może w yw oływ ać niezamierzone efekty humorystyczne.

Doceniając w pełni środki stylistyczne, zdają się autorki przeceniać w ersyfika- cyjne. Analiza elem entów wierszotwórczych (w Trenie Fortynbrasa Z. Herberta) dostarczyła okazji do staw iania hipotez niezupełnie trafnych. Oto przykład w ysnu ­ wania z analizy wrersyfikacyjnej w niosków nazbyt dobitnych:

„Fortynbras, m anifestujący tokiem mowy pospolitość sw oich zadań polityka i władcy, łam ie jednak spokojną intonację składni w m omencie, kiedy podkreśla nieefektow ność przyjętej roli. Zapowiedź narodzin sław y H am leta — »Dziś w nocy urodzi się / gw iazda Hamlet« — została rozerwana m iędzy dwa wersy. [...] Rozgo­ ryczenie Fortynbrasa, świadom ego faktu, że uznana i bardziej doniosła jest w oce­ nie ludzkiej postawa Ham leta, zaakcentowane jest drugą jeszcze przerzutnią” (s. 169).

Mniej autorytatyw nie powinno też brzmieć podsumowanie interpretacji W arko­

czyka T. Różewicza: „Analiza w ersyfikacyjna dowodzi n i e z b i c i e tezy o »trud­

nym m ówieniu«” (s. 175; podkreśl. A. J., W. W.). „N iezbicie” dowodzić może tego dopiero znajom ość znacznej części liryki Różewicza.

Zaletą w iększości wykorzystanych w książce analiz jest ich syntetyczność. Ponieważ analiza nie może być linearnym opisem, autorki um iejętnie integrują badanie poszczególnych elem entów struktury dzieła. Tym sam ym też im plikowana jest teoria w a r s t w o w e j budowy dzieła, która determ inuje kolejność etapów analizy.

W partiach w ykładu o liryce szczególnie w nikliwem u opisowi poddane jest pojęcie języka poetyckiego, funkcji estetycznej, co prom ieniuje na tok rozważań i analizy w częściach książki poświęconych epice i dramatowi. D opełnienia w ym a­ gałaby jedynie kw estia odmienności języka poezji w opozycji do cech w yróżnia­ jących język prozy. W książce pisze się ogólnie o „nieprzezroczystości” pierwszego. W tym m iejscu warto byłoby przywołać, chociażby w przypisie, dyskusje i tezy rosyjskiej szkoły form alnej.

(10)

Ambicją każdego podręcznika winna być polifonia m etodologiczna, czyli przy w y r a ź n y m o k r e ś l e n i u a u t o r s k i e j p o s t a w y — prezentacja różnych ujęć danego problemu, polem ik i odmiennych, a czasem sprzecznych stanowisk. Ogromną zaletą książki Chrząstowskiej i Wysłouch jest realizacja takiej właśnie idei. Przedstawiono np. spór m iędzy zwolennikam i literackiej i teatralnej teorii dramatu, a także dyskusję o podziałach genologicznych. Jednak form ułując odpo­ wiedź na pytanie, „Co się kryje pod nazwą — wiersz w olny?” (tak brzmi tytuł jednego z rozdziałów części 4), z takiej w ielogłosow ości badawczej zrezygnowano. A szkoda. W łaśnie tutaj należałoby czytelnikowi uświadom ić, jak trudna jest od­ powiedź, a może nawet szerzej poinformować o dyskusji toczącej się od wielu lat w okół tego problemu. Zdanie „Wiersze nienum eryczne są stylistycznie bardziej obciążone znaczeniem niż tradycyjne system y num eryczne” (na s. 176) domaga się spointowania i uzupełnienia definicji języka poetyckiego w ystępującego w wierszu w olnym o pojęcie „nadmiaru inform acji”.

Koncepcja om ówienia w y b r a n y c h zagadnień z w ersyfikacji w ydaje się dyskusyjna niezależnie od modelu, wobec którego książkę można by sytuować (przewodnik m etodyczny lub podręcznik uniwersytecki). Rezygnacja z pełnego w y ­ kładu utrudnia zrozumienie argum entacji przy konkretnych interpretacjach, a n ie­ dogodność ta w yw ołana jest brakiem objaśnień do podstawowych terminów w er- syfikacyjnych (np. cezura, stopy). Jeżeli przy innych okazjach zastosowano metodę szczegółowego omówienia, to i tutaj warto było postąpić podobnie.

Wśród w ielu walorów m erytorycznych podręcznika w ym ienić należy i charak­ ter utworów analizowanych lub wzm iankowanych. Chyba po raz pierwszy dyspo­ nujem y książką, która operuje tak trafnie dobranym i aktualnym m ateriałem egzem plifikacyjnym . Rzut oka na indeks utw orów pozwala stw ierdzić, że literatura polska dominuje tu nad obcą. Uzasadnione jest to o tyle, iż badanie tekstów tłu ­ maczonych narzuca nieco inne reguły gry m iędzy autorem a czytelnikiem . Inge­ rencja tłumacza w akt kom unikacji literackiej wprowadza dodatkowe komplikacje, co najmniej na płaszczyźnie stylu. Choć z drugiej strony — om ówienie sw oistości przekładu jako części literatury rodzimej byłoby cennym dopełnieniem rozważań o autonomiczności tekstu literackiego. Również można postulować, aby w szkole czy na studiach polonistycznych dokonywano niekiedy porównawczych analiz ory­ ginału i przekładu. W W i a d o m o ś c i a c h na pochwałę zasługuje też proporcja u sta­ lona pomiędzy cytowaną i om awianą literaturą sprzed w. X X a współczesną. S ta ­ tystycznie rzecz biorąc, tej ostatniej jest dwukrotnie więcej; faworyzowano zw łasz­ cza nazwiska J. Czechowicza, T. Karpowicza, M. Białoszewskiego. U m ieszczenie w podręczniku tzw. poezji lingwistycznej ma kapitalne znaczenie, aczkolwiek dzi­ wi — gdy mowa o Awangardzie — brak nazwiska T. Peipera. Wartość tego zespołu analizowanych tekstów jest tym realniejsza, iż są one na ogół łatwo osiągalne.

Bogatemu indeksow i wprowadzonych terminów teoretycznoliterackich zarzut niekom pletności można byłoby postawić w tedy tylko, gdyby autorki św iadom ie nie zrezygnowały z w cześniej wym ienionych zagadnień: procesu historycznoliterackiego, warstwowej budowy dzieła, elem entów poetyki historycznej. Wówczas należałoby proponować uzupełnienie zestawu term inów choćby o takie hasła, jak: grupa lit e ­ racka, snychronia i diachronia, a także kategoria groteski.

Na odrębne podkreślenie zasługuje fakt zaopatrzenia każdej z ośmiu części książki w osobny zestaw bibliograficzny, obejmujący wybór prac naukowych, które dotyczą zagadnień poruszanych w tekście. Autorki uw zględniły książki i artykuły wydane do r. 1971, a w ięc dały zestaw m ożliwie zaktualizowany i nader przydatny dla studenta polonistyki.

(11)

Jednak najistotniejszym w alorem W i a d o m o ś c i jest ich nowoczesność. Przejawia się ona na w ielu płaszczyznach: w sposobie eksplikacji problemów, w w ewnętrznej dialogowości, doborze m ateriału egzem plifikacyjnego, w reszcie — w metodologicz­ nej postaw ie autorek.

Szereg sform ułowanych pod adresem książki zastrzeżeń w ynika z traktowania jej nie jako podręcznika w yłącznie metodycznego, ale jako pracy podejmującej także szersze zadania. Taka pozycja W i a d o m o ś c i z t e o r i i l i t e r a t u r y w a n a l i z i e l i t e r a c k i e j zostanie zapew ne umocniona drugim wydaniem, zapowiedzianym na rok 1976.

Cytaty

Powiązane dokumenty

mittlung der dynamischen Beanspruchung von Rumpf und Rigg moderner Segelyachten im GroB- versuch; AbschluBbericht zum DFG-Forschungs- vorhaben Schu 173/15-1 und 15-2, Aachen 1986

Pisząc w rozdziale tym o wychowaniu moralno-społecznym, skupia się przede wszystkim na mechanizmach oddziaływania wychowawczego, stadiach rozwoju moralno-społecznego oraz

Ponadto uznał, że jedynie RFN zrzekła się roszczeń terytorialnych wobec Polski, a jedno z państw niemieckich nie może uznać ostateczności granicy w imieniu całych Niemiec,

W interesie banków komercyjnych w Polsce w obecnych warunkach jest przełożenie tego wzrostu na wyniki finansowe (w szczególności w kontekście regulacyjnego

W myśli Wojtyły oraz w nauczaniu Jana Pawła II rozważania o wolności jako podstawowej właściwości bytu osoby łą- czą się z namysłem nad jej etycznym wymiarem. Słowa

Rynek pracy jest obszarem wielu rozważań teoretycznych i empirycznych. Szczególnie ważne wydaje się poznanie mechanizmu powiązań, jakie zachodzą na rynkach pracy. W ramach

Bioetyka jest działem filozoficznej etyki szczegółowej, która sta­ wia sobie za cel ustalanie ocen i norm moralnych ważnych w dzie­ dzinie działań ludzkich, polegających

Dobrze się stało, iż znalazł się tu także obraz - refleksja wywodzące się z Polski.. Trzeba jednak przyznać niestety, iż pozostały one w znacznym stopniu na bazie