• Nie Znaleziono Wyników

Antropologiczny sen Lorda Jima

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Antropologiczny sen Lorda Jima"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Pacukiewicz

Antropologiczny sen Lorda Jima

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (125), 185-199

2010

(2)

Interpretacje

Marek PACUKIEWICZ

Antropologiczny sen Lorda Jima

1

Je d n ą z najczęściej cytow anych i dyskutow anych w ypow iedzi Josepha C onra­ da jest zdanie zaw arte w liście do K azim ierza W aliszewskiego: „W m oim razie homo

duplex m a więcej niż jedno znaczenie”2. D la w ielu badaczy stw ierdzenie to daje

sposobność do zdarcia z autora zasłony jego dzieła - b y użyć słów sam ego pisarza, zaw artych w słynnej Przedmowie bez ceremonii do to m u Ze wspomnień. P aradoksal­ nie jednak, stw ierdzenie to, chociaż traktow ane przez krytyków jako klucz zarów ­ no do biografii, jak i tw órczości pisarza, nie daje n am jednoznacznych odpow ie­ dzi i zm usza do uzn an ia, a naw et w yeksponow ania w ieloaspektow ości problem u. Z d an iem A nity Starosty, w szelkie niedom ów ienia pisarza i jego m ałom ów ność to okazja do uchw ycenia „praw dziw ego” C onrada, do tego w ręcz stopnia, że im b a r­ dziej sam p isarz stara się odwrócić naszą uwagę od p ro b lem u osoby piszącego w k ie ru n k u p ro b lem u ograniczoności naszej w iedzy i języka, tym b ardziej czuje­ m y się zobow iązani, by w yjaśnić, co ta k „n ap raw d ę” m a on na m yśli - bo na pewno coś ukryw a3. Z kolei A gnieszka A dam ow icz-Pośpiech zauw aża, że zróżnicow anie dotychczas p rezentow anych przez krytyków k oncepcji b io g rafii p isarza w ynika

3

N iniejszy tek st jest rozbudow aną w ersją referatu pt. „ C o n rad ’s U ncovering The ‘H om o D u p le x ’ C am o u flag e”, wygłoszonego przeze m nie 19.09.2007 na konferencji „C am ouflage. V oyeurism . E xhib itio n . Practices and D iscourses o f D eception, Surveillance and T ran sp aren cy ” w U stroniu.

J. C o n rad Listy, wyb. i oprac. Z. N ajder, przel. H. C arrol-N ajder, PIW, W arszawa 1968, s. 223.

Por. A. S tarosta Conrad’s „Author’s N otes”. Between Text and Reader, „Yearbook of C o n rad S tu d ies (P o la n d )” 2007 vol. III, s. 33.

2

18

(3)

18

6

w dużej m ierze z różnic m etodologicznych4. Zauw ażyć m ożna jednak, że w conra- dystyce przew aża ta strategia in te rp re tac ji, która w łaśnie niespójność poszczegól­ nych faz życia i tw órczości tra k tu je jako ich w spólny m ianow nik. K rytycy p ro p o ­ n u ją zazwyczaj dwa sposoby p rez en ta cji problem u: pierw szy stanow i długi ła ń ­ cuch następ u jący ch po sobie w cieleń biograficznych C onrada w ich pow iązaniu z poszczególnym i e ta p a m i jego tw órczości; d ru g i uw ypukla n iesp ó jn o ść życia i tw órczości, w skazując na pisarstw o jako m etodę au to k reacji zm ierzającą do p o ­ łączenia tych dwóch, n ieprzystających do siebie porządków.

R o b ert H am p so n za przedstaw icieli pierw szej strateg ii uważa F re d erick a K ar­ la oraz B ernarda M eyera; pierw szy badacz biografię C onrada swojego autorstw a opatrzył p o d ty tu łem Trzy życia (The Three Lives), z kolei d ru g i dzieli życie pisarza aż na pięć odrębnych części. P róby te H am p so n o p atru je ironicznym k o m e n ta­ rzem : „Nawet jeżeli uda n am się dowieść, że C o n rad m iał więcej w cieleń niż kot, n ie zm ien i to fak tu , że w ciąż b ędziem y podchodzić do tego zagadnienia ze złej stro n y ”5. D latego też badacz opow iada się za d rugą strategią, inspirow aną w jego p rzy p a d k u koncepcją Innego autorstw a Ju lii K ristevej, w edług której obcość jest niezbyw alną częścią tożsam ości, dlatego w łaśnie Innego n igdy n ie m ożna sprow a­ dzić całkow icie i jednoznacznie do Tego Sam ego6. W tym u jęciu homo duplex C on­ rada jest zapow iedzią nowoczesnego homo multiplex, człow ieka w iecznie stającego się. N ajlepszą, m oim zdaniem , ilustracją tych dylem atów jest stw ierdzenie Edw arda Saida, że w p rzy p a d k u C onrada pro b lem osobowości „był w ciąż kw estią albo/albo: albo poddam y się stru m ien io w i p rze m ian , k tóry oznacza «wciąż się stawać - nigdy być», albo nasza św iadom ość dojrzeje do stw ierdzenia, że w szelki ład i cała przy­ szłość są efektem sam opotw ierdzenia (self-assertion)”7. W efekcie uogólniony, dia­ lektyczny sens pojęcia homo duplex stał się dla krytyków b ezpiecznym k am ien iem w ęgielnym p rez en ta cji d ylem atu „albo - albo” w przeróżnych form ach i k o n te k ­ stach. N a przy k ład Said uw ypukla w te n sposób istn iejącą w dziele C onrada opo­ zycję m iedzy ła d em i b ez ła d em 8; D aleski, pisząc o id ei panow ania n a d sobą

(self-7

4 Por. A. A dam ow icz-Pośpiech Joseph Conrad - spory o biografię, D eni-P ress, Katowice, 2003, rozdz. 6: Koncepcje osobowości Conrada.

5 R. H am p so n Cross-Cultural Encounters in Joseph Conrad’s M alay Fiction, Palgrave, H o u n d m ills-B a sin g sto k e -H a m p s h ire 2000, s. 188.

6 Por. tam że, s. 188-189.

E.W. Said Joseph Conrad and the Fiction o f Autobiography, H arv ard U niv ersity Press, C am bridge, M A 1966, s. 41.

Por. tam że, s. 82. A utor w skazuje tu przejście od uw ikłania jednostki w konkret do nam ysłu nad uniw ersalnym sensem ludzkiej stru k tu ry (por. tam że, s. 195-196); Said powołuje się na H eideggera i w prow adzone przezeń pojęcia existenziell oraz existenzial: „Przew odnie t u t a j rozum ienie siebie samego nazywam y e g z y s t e n c y j n y m . Kwestia egzystencji jest ontyczną «sprawą» jestestwa. N ie potrzeba do tego teoretycznej przejrzystości ontologicznej stru k tu ry egzystencji. Pytanie o nią m a na celu wydobycie, co konstytuuje egzystencję. K ontekst owych stru k tu r nazw iem y egzystencjalnością” (M. H eidegger Bycie i czas, przekl. i przedm . B. Baran, PW N , W arszawa 1994, s. 18-19).

(4)

-possession) i u tra ty siebie (idispossession) w tw órczości C onrada, rów nież p rez en tu je

dialektyczne rozw iązanie: „Trzeba utracić w łasne Ja, by m óc je znaleźć”9. Oczywi­ ście, należy tu rów nież w spom nieć o zarówno „klasycznych”, jak i „źródłow ych” d yżurnych opozycjach conradystyki, ta k ich jak żeglarz - pisarz, Polak - A nglik, życie - lite ra tu ra . K onkluzje z reguły są dość podobne: p o lim orfizm tożsam ości leży u podstaw polifonii pisarstw a C onrada, a on sam „chowa się w gąszczu re to ­ ry k i” 10. W efekcie m am y do czynienia ze specyficzną dialektyką: drastyczne opo­ zycje i niespójności w skazyw ane na płaszczyźnie ontologicznej um ożliw iają p o ja­ w ienie się n a rra c ji za swój przed m io t obierającej n a tu rę człow ieka; jednocześnie dyskurs te n w ypełnia p rzestrzeń rozłam u i zam yka „in n o ść” w obrębie spójnej fi­ gury retorycznej: na nieciągłości życia fundow any jest spójny tekst.

C elem niniejszego szkicu nie jest krytyka powyższych stanow isk. C hciałbym jed n ak zwrócić uwagę na pew ną regularność w ich obrębie: sprow adzają zadekla­ row ane przez C onrada p o d w ó j n e („więcej niż je d n o ”) znaczenie pojęcia homo

duplex do tylko jednej płaszczyzny ro zu m ien ia, na ogół do p ro b lem u tożsam ości.

P onadto sam em u p ojęciu homo duplex nadaje się w tym kontekście dość m glisty - poniew aż zbyt ogólny - sens. D latego w łaśnie, aby uratow ać owo podw ójne zn a­ czenie te rm in u homo duplex należy, po pierw sze, dookreślić, co C o n rad m ógł m ieć na m yśli, używając tego pojęcia, po drugie, jakie znaczenie d o d a j e do tego poję­ cia, a w k ońcu - d l a c z e g o ta k czyni.

W ydaje się, że dla C o n rad a określenie homo duplex posiad a b ard z o k o n k re tn e zn aczenie i nie oznacza jedynie ogólnego d u alizm u n a tu ry lu d zk iej. B ardzo praw ­ d o podobne, że pisząc swą d ek larację odw oływał się on do w sp o m n ień w ielb io n e­ go przez siebie A lp h o n se’a D a u d e ta 11 zaw artych w Notes sur la Vie, gdzie p ad a to określenie:

Homo duplex! Homo duplex! W łasną dwoistość po raz pierw szy spostrzegłem przy śm ier­

ci b ra ta H enryka, kiedy ojciec krzyczał ta k d ram atycznie: Umarł! Umarł! W ówczas moje ja pierw sze płakało, a d ru g ie myślało: „Jaki d oskonały krzyk! W teatrze w rażenie byłoby ogrom ne!” M iałem w tedy lat czternaście.

N ieraz m yślałem o tej dw oistości o kropnej. Jakie straszliw e jest to drugie ja, które siedzi spokojnie, gdy pierw sze działa, żyje cierp i i krząta się po życiu. Tego drugiego ja nigdy nie udało m i się ani upić, ani uśpić, ani zm usić do płaczu.

Przed w zrokiem jego nic nie ujdzie. Siedzi przyczajone i w yśmiewa się .12

W przytoczonym fragm encie zwraca uwagę fakt upatryw ania przez autora istoty pojęcia homo duplex w podziale człowieka na „w idza” i działający podm iot. Jak się

9 H.M . D aleski Joseph Conrad. The Way o f Dispossession, F aber an d Faber, L ondon, 1977, s. 18.

10 Por. E. Said Joseph C onrad..., s. 4.

11 „Znasz mój k u lt D a u d e ta ”, pisał C o n rad do M arg u erite Poradow skiej i deklarow ał, że „przeczytał w szystkie jego książki pod różnym i n ieb a m i” (list z lutego 1895 r., J. C o n ra d Listy, s. 73).

12 Cyt. za: W. Jam es Doświadczenie religijne, przeł. J. H em pel, przedm . A. Now ickiego,

Książka i W iedza, W arszaw a 1958, s. 154.

18

(5)

18

8

okazuje, na przełom ie X IX i XX w ieku owo „drugie Ja ” staje się podstaw ą w ielo­ aspektow ej refleksji w hum anistyce, a naw et jednym z w ażniejszych tem atów filo­ zoficznych. Początkow o „drugie J a ” trzy m an e jest jeszcze b ardzo m ocno w k a r­ bach rozum u, m iędzy n im a „pierw szym J a ” utrzym yw any jest bezpieczny dystans. Jeszcze w X IX w ieku W illiam Jam es, cytujący D au d e ta w swojej książce Doświad­

czenie religijne, we w stępie do rozd ziału pośw ięconego „jaźni rozszczepionej i p ro ­

blem ow i jej scalen ia”, uw ypukla potrzebę balansow ania na g ranicy tego rozdw oje­ nia, kiedy to „n am iętności nie przekraczają pew nej granicy, a w yrzuty u m ia rk o ­ w ane spełn iają w życiu pożyteczną pracę h a m u lc a ”; n ato m iast „pow ażna niezgo­ da w ew nętrzna” m oże m ieć b ardzo przykre następstw a13. P aradoksalnie okazuje się, że w łaśnie owa „dwoistość o k ro p n a” stanie się fu n d am e n tem bardzo ro zb u d o ­ w anego d y skursu budow anego wokół człowieka, coraz w yraźniej uśw iadam iające­ go sobie bliskość „drugiego J a ”, któ re nie tylko nie słucha rozum u, ale też coraz w yraźniej dochodzi do głosu. N a przy k ład stw ierdzenie „Ja to ktoś in n y ” staje się dla R im b au d a im p u lsem tw orzenia te k stu , k tó ry m a być całkow icie w olny od dyk­ ta tu rozum u. Z podobnym w pływ em m am y do czynienia rów nież na g runcie n a ­ uki: w spom niany d u alizm jest w łaściwie k am ien iem w ęgielnym nowej dyscypliny - psychoanalizy. N ależy jednak rów nież w spom nieć o idei homo duplex jako p u n k ­ cie wyjścia rozpraw z zakresu antropologii filozoficznej: pisząc o tragiczności życia człow ieka, M iguel de U n am uno stw ierdza, gdzie nadaje się jej coraz obszerniejsze znaczenie: „wszystko, co żywotne, jest - nie tylko już irracjo n aln e, lecz antyracjo- nalne, zaś w szystko, co racjo n aln e - an ty w italn e”14; z kolei dla M a rtin a Bubera zderzenie dośw iadczenia i m etafizyki oraz indyw idualizm u i kolektyw izm u jest p u n k te m wyjścia do u m ieszczenia człow ieka na „wąskiej g ra n i” w „K rólestw ie P om iędzy” 15; w reszcie G abriel M arcel rozw ija w swoich rozw ażaniach na tem at egzystencji człowieka dylem at „m ieć czy być” . R ozbudow ana, w ieloaspektow a gra pom iędzy dośw iadczeniem a rozum em będąca p rzed m io tem antropologii filozo­ ficznej pojawia się rów nież bardzo często w ram ach krytyki conradowskiej: na p rzy­ kła d Ia n W att o d n ajd u je w Lordzie Jim ie ilustrację koncepcji tragicznego sensu życia autorstw a U n am u n o , w edług którego istotą człow ieczeństw a jest ciągły ko n ­ flikt m iędzy rozum em i dośw iadczeniem z jednej strony, a w iarą z d ru g ie j16; p o ­ dobnie prezentow ana jest „tragedia L orda Jim a ” przez w ielu innych b ad aczy 17.

13 Tam że, s. 155.

14 M. de U n am u n o O poczuciu tragiczności życia wśród ludzi i wśród narodów, przeł. H. W oźniakow ski, W L, K raków -W arszaw a 1984, s. 41.

15 Por. M. B uber Problem człowieka, przekł. i w stęp. J. D októr, W ydaw nictw o Sic!, W arszaw a 1993.

16 Por. I. W att Conrad w wieku dziewiętnastym, przeł. M. B oduszyńska-B orow ikow a, W ydaw nictw o M orskie, G d a ń sk 1984, s. 393-394.

17 Por. A. A dam ow icz-Pośpiech „Lord J im ” Conrada. Interpretacje, U niversitas, K raków 2007, rozdz. 3: Krąg III. Perspektywa etyczna. W kontekście niniejszych rozw ażań znaczące zw rócenie przez au to rk ę uw agi na fakt, że bardzo często perspektyw a

(6)

Specyficzną kom binację dośw iadczenia i ro zu m u znajdujem y na p rzełom ie X IX i X X w ieku rów nież u podstaw socjologii É m ile’a D u rk h e im a . Jerzy Szacki w ska­ zuje naw et na ideę homo duplex jako „c en traln ą postać całej m yśli D u rk h e im a ”, gdyż „dychotom ia zm ysłów i ro zu m u , instynktów i m oralności, egoizm u i a ltru ­ izm u, świeckości i świętości, jest w istocie dychotom ią tego, co jednostkow e, i te ­ go, co społeczne” 18. O to co pisze fra n cu sk i socjolog na te n te m at w p racy Elemen­

tarne formy życia religijnego:

zgodnie ze zn an y m sloganem człow iek m a n a tu rę dw oistą. Są w nim dw ie istoty: jakaś isto ta in d y w id u aln a, której p o dstaw ą jest o rg a n izm , p rzez co m a w yraźnie o g raniczony zak res d z ia ła n ia o raz jakaś isto ta społeczna, któ ra w nas, w d z ie d z in ie in te le k tu i m o ­ ra ln o ści, re p re z e n tu je najw yższą rzeczyw istość p o z n aw a ln ą p rz ez o bserw ację. Owa dw oistość naszej n a tu ry w d z ie d zin ie p ra k ty k i prow adzi do n iere d u k o w a ln o ści id eału m oralnego do p o b u d e k u ty lita rn y c h , w d z ie d zin ie m yśli zaś - do n iered u k o w aln o ści ro zu m u do d o św iad czen ia ind y w id u aln eg o . N a tu ra ln ie jed n o stk a, w g ran ic ac h w sp ó l­ noty ze społeczeństw em , w ykracza poza sam ą siebie, zarów no w m y ślen iu , jak i w dzia- ła n iu .19

O czywiście propozycja ta ró żn i się od dylem atów antropologii filozoficznej; jak stw ierdza Szacki, „ D u rk h eim uważał za bezpodstaw ne te dualistyczne koncepcje, które rozdw ojeniu człowieka nadaw ały w ym iar abso lu tn y i pozaspołeczny”20. Tu­ taj rów nież w idzim y jed n ak pew ną praw idłow ość: konkretność ciała jest podstaw ą zróżnicow anego pozn an ia, to w łaśnie poprzez ciało „n astęp u je refrakcja i kolory­ styczne zróżnicow anie w yobrażeń zbiorow ych”21. P onadto koncepcja homo duplex także i w tym p rzy p a d k u pozw ala wzbogacić teorię: „Wydaje się, że ta k odnow iona teoria pozn an ia m oże połączyć odm ienne zalety dw u ryw alizujących teo rii, nie w chodząc w posiadanie ich wad. Z achow uje w szystkie istotne cechy aprioryzm u, lecz jednocześnie n atch n ie n ie czerpie z ducha pozytywności, k tó rem u zadość uczy­ nić starał się em p iry zm ”22. M ożem y zatem zaryzykować tw ierdzenie, że w X IX

etyczna łączy się w ujęciu niek tó ry ch krytyków z refleksją w yw odzącą się z psychologii. W pew nym sensie i tutaj przyw oływ any jest m odel homo duplex, człow ieka zaw ieszonego pom iędzy różnym i płaszczyznam i egzystencji i refleksji. 18 J. Szacki Durkheim, W iedza Pow szechna, W arszaw a 1964, s. 13 i 20. E lżbieta

Tarkow ska w skazuje tutaj dodatkow e „paralelne d y chotom ie” w sferze poznania: opozycję pojęć i w yobrażeń zmysłow ych oraz pom iędzy społeczną m yślą pojęciow ą a jednostkow ym i, u lotnym i i zw iązanym i z biologiczną n a tu rą człowieka,

w rażeniam i i spostrzeżeniam i; por. É. D u rk h e im Elementarne form y życia religijnego.

System totemiczny w Australii, przel. A. Z adrożyńska, w stęp i red. nauk.

E. Tarkow ska, PW N , W arszaw a 1990, s. X X II-X X III. 19 Tam że, s. 15.

20 J. Szacki Durkheim, s. 16.

21 É. D u rk h e im Elementarne. , s. 261.

22 Tam że, s. 18.

18

(7)

06

1

w ieku pojaw ia się w yraźny d yskurs23 wokół postaci homo duplex, k tó ry przenika zarów no m yśl potoczną, jak i refleksję naukow ą: sam D u rk h e im stw ierdza p rze­ cież, że jest to „slogan”, ale przyznaje m u fu nkcję k am ien ia w ęgielnego swojej koncepcji. Co więcej, dyskurs te n w jakiś sposób dokonuje specyficznej m ediacji pom iędzy opozycjam i, jednocześnie zachow ując ich odrębność, balan su jąc m ię­ dzy n im i, dzięki czem u D u rk h e im m oże stw ierdzić: „D uszę i ciało łączy nie tylko ścisła w spółzależność, są one jakby ze sobą stopione”24.

O czywiście, d u alizm egzystencji nie jest X IX -w iecznym w ynalazkiem : w łaści­ wie pro b lem te n m ożem y uznać za klasyczny m otyw refleksji człow ieka, być może naw et za jeden z podstaw ow ych jej w zorów 25. Co praw da, pro b lem dw oistości czło­ w ieka nie zawsze trak to w an y był ta k samo: dusza w edług A rystotelesa łączy w so­ bie pierw iastek rozum ow y i w italny, z kolei K artezjusz to, co w italne w yrzuca poza naw ias rozum u; zawsze był to jed n ak pro b lem o n t o l o g i c z n y . D opiero na p rze­ łom ie X IX i X X w ieku pojęcie homo duplex, przy całej swojej źródłow ej k o n k re t­ ności (zapew nianej przez bezp o śred n ie pow oływ anie się na w spólnotę dośw iad­ czenia całej ludzkości i całościowo traktow anego człow ieka), n ab iera ogólniejsze­ go, b ardziej w szechstronnego znaczenia, dzięki czem u staje się ce n traln y m zagad­ n ie n iem h u m a n isty k i i zaczyna determ inow ać zakres i form ę w iedzy tw orzonej na te m at nie tylko człow ieka - ale też na te m at całego jego świata; jest to już zatem p roblem e p i s t e m o l o g i c z n y , p roblem p oznania p rze strzen i granicznej p om ię­ dzy n ie tylko ciałem i duszą, ale rów nież - życiem i w iedzą. P aradoksalnie, ekspo­ now ana „nieredukow alność” egzystencji człowieka staje się zarów no u za sa d n ie­ n iem , jak i głów nym te m atem jego p rak ty k dyskursyw nych - przy n ajm n iej w ob­ rębie h u m an isty k i. O d teraz człowiek faktycznie jest, a naw et pow inien być dwo­ isty: przyjm ow ać rów nocześnie rolę p o d m io tu i p rze d m io tu swojego pozn an ia, do­ k ład n ie tak, jak w skazał D au d et. A zatem na przełom ie X IX i X X w ieku człowiek

23 P rzyjm uję term in „d y sk u rs” w znaczeniu nadanym tem u term inow i przez M ichela F oucaulta. D y sk u rs to „zbiór w ypow iedzi należących do jednego system u form acyjnego; jest to pew ien ściśle określony sposób m ów ienia i m yślenia 0 rzeczyw istości” (Archeologia wiedzy, przeł. A. Siem ek, w stęp J. Topolski, PIW, W arszaw a 1977, s. 140); „w każdym społeczeństw ie w ytw arzanie d y sk u rsu jest rów nocześnie kontrolow ane, selekcjonow ane, organizow ane i poddane redystrybucji przez pew ną liczbę procedur, których rolą jest zaklinać m oce, niebezpieczeństw a, zaw ładnąć przypadkow ością zd arzeń , w ym knąć się ciężkiej, niepokojącej m ate ria ln o ści” (tegoż Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège

de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słow o/obraz terytoria, G d ań sk 2002,

s. 7).

24 É. D u rk h e im , Elem entarne..., s. 234.

25 Ja k się wydaje, w cześniejsze od łacińskiego homo duplex jest greckie dipsychus, które to określenie o d n ajd u je m y w B iblii (Jk, 1,8) użyte dla oznaczenia chw iejności 1 niestałości człowieka. W łaśnie greckiego słowa użył A rth u r H u g h C lough w tytule swojego u tw oru (1865), którego p rzed m io tem jest przede w szystkim kon flik t postaw y idealistycznej i konform istycznej.

(8)

staje się podstaw ow ym w aru n k ie m leżącym u podstaw w iedzy26: jest jej tw órcą i tem atem . Co więcej, obserw ujem y proces uznaw ania figury homo duplex za ka­ m ień w ęgielny (źródłowej oczywistości) decydujący o naukow ej pow adze h u m a n i­ styki. Tutaj w łaśnie M ichel F o u cau lt u p a tru je przyczyn pogrążenia się w spółczes­ nej episteme27 w „antropologicznym śn ie” .

W Słowach i rzeczach M ichel F o u cau lt stw ierdza w prost, że „p rzed końcem X V III w ieku c z ł o w i e k nie istn ia ł”28. Za spraw ą swych „epistem ologicznych n a ­ ro d zin [...] w yłania się człow iek w dw uznacznej pozycji p rze d m io tu w iedzy i p o ­ znającego podm iotu: zniew olony suw eren, oglądany w idz”29. W efekcie egzysten­ cja człow ieka staje się podstaw ow ym założeniem i w aru n k ie m istn ien ia w iedzy człowieka, a ludzka aktywność poznaw cza popada w „antropologiczny sen” : „wszel­ kie pozn an ie em piryczne, byleby dotyczyło człow ieka, jest p rze strzen ią możliwej filozofii, odkrywającej podstaw y pozn an ia, jego granice i w końcu praw dę każdej prawdy. [...] p rzedkrytyczna analiza tego, czym jest człowiek, de iure staje się an a­ lityką w szystkiego, co m oże być dane w ogólności dośw iadczeniu człow ieka” 30. C iało, wola - to, co w cześniej staw iane było poza naw iasem w iedzy człow ieka - teraz tw orzy jej egzystencjalne podstawy: fu n d am e n t, k o n tra p u n k t i tło. B ieguny rozszczepionego p o d m io tu ośw ietlają się w zajem nie, a p o zn an ie człow ieka nie

26 W edług M ich ela F o u cau lta „zespół elem entów , uform ow anych w sposób reg u larn y przez p raktykę dyskursyw ną i nieodzow nych do pow stania jakiejś n auki - choć niekoniecznie przeznaczonych do jej w prow adzenia - m ożem y nazw ać w i e d z ą . W iedza jest tym, o czym m ożna mówić w d anej praktyce dyskursyw nej i dzięki czem u p rak ty k a się w yodrębnia. Jest d z ie d zin ą tw orzoną przez różne przedm ioty, które uzyskają lub nie sta tu s naukowy. [...] W iedza to rów nież przestrzeń , w której pod m io t może zajm ow ać pew ne pozycje, aby mówić o p rzed m io tach , z jakim i m a do czynienia w swoim d yskursie [...] to rów nież pole w sp ó łistn ien ia i zależności w ypow iedzi, na którym pojęcia zjaw iają się, o kreślają, z n ajd u ją zastosow anie i p rzek ształcają się [...]. W reszcie, wiedzę określają m ożliwości zastosow ania i przyw łaszczenia, jakie niesie w sobie d y sk u rs” (Archeologia wiedzy, s. 221). 27 M ichel F o u cau lt d efin iu je episteme jako „zespół relacji, które m ogą łączyć w jakiejś

epoce p ra k ty k i dyskursyw ne um ożliw iające pojaw ienie się figur

epistem ologicznych, n a u k i ew entualnie system ów sform alizow anych; tryb, w edług którego w każdej z tych form acji dyskursyw nych sytu u ją się i d o k o n u ją przejścia do epistem ologizacji, do naukow ości i form alizacji; [...] to zespół stosunków , jakie m ożna odkryć dla danej epoki pom iędzy nau k am i, kiedy b ad a się je na poziom ie regularności d y sk u rs u ” (tam że, s. 231). O ile zatem „w iedza” oznacza w tym w ypadku epistem ologiczny m odel historycznie ukształtow anej epoki w raz z jej k ontekstem , o tyle episteme to szczególna k o nfiguracja n a u k w obrębie takiego kom pleksu ogólnych epistem ologicznych założeń i reguł poznania.

28 M. F o u cau lt Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych, t. 2, przeł. T. K om endant, słow o/obraz terytoria, G d ań sk 2005, s. 122.

29 Tam że, s. 127. 30 Tam że, s. 162-163.

16

(9)

19

2

skupia się już na zg łębieniu każdego z n ic h z osobna, ale stale przebiega drogę pom iędzy tym i opozycjam i, m iędzy w nętrzem i zew nętrzem . Jak stw ierdza F o u ­ cault, ludzka w iedza w yłania się w rozstępie, k tó ry „m ieści się w «i»: w ycofania «i» pow rotu, m yślenia «i» niem yślanego, em pirycznego «i» tran scen d en taln eg o , tego, co należy do p orząd k u pozytywnego, «i» tego, co jest fu n d a m e n ta ln e ”31. A nna G rze­ gorczyk potw ierdza tę diagnozę zauw ażając, że we w spółczesnej filozofii d o m in u ­ je w łaśnie m otyw „pęknięcia egzystencjalnego”, o czym św iadczą specyficzne p o ­ jęcia i m etafory w ykorzystyw ane przez rozlicznych autorów : spotykam y się więc z ró żn o rak im i „p ę k n ię cia m i”, „szczelinam i”, „ro zd arciam i”, „pom iędzy”, „różni­ cą”, „rozstępem ” etc32. W obrębie tej p rze strzen i egzystencja człow ieka i jego p o ­ znanie zm ien iają się w rodzaj tau to lo g ii a figura homo duplex staje się swoistym u sp raw iedliw ieniem logorei dyskursu.

Joseph C o n rad określa siebie m ia n em homo duplex, zastrzega jednak, że w jego p rzy p a d k u oznacza to więcej niż jedno znaczenie; spraw ia to, że zajm uje on w ob­ rębie przedstaw ionej powyżej episteme specyficzną pozycję. To n a d d a n e znaczenie w skazuje oczywiście, jak to n ie jed n o k ro tn ie p o dkreślano, p rzede w szystkim na różnicę kulturow ą; w o d n iesien iu do specyfiki „antropologicznego sn u ” oznacza to p rzede w szystkim k o n te k stu a ln e ograniczenie reto ry k i i wiedzy. Z d an iem C on­ rada praw dziw a tragedia człowieka rozpoczyna się, gdy zam yka się on na w łasne ko n te k stu a ln e uw arunkow anie i jedynie w sam ym sobie zaczyna doszukiw ać się źródeł swojej w iedzy i m oralności. A utor Lorda Jim a b ardzo często pokazuje, jak w yobrażenia na w łasny te m at w eryfikow ane są w procesie transgresji: p rze n iesie­ n i w obcy kontekst, C onradow scy bohaterow ie nie p o trafią opierać się jedynie na w łasnych schem atach poznaw czych; otaczająca ich rzeczywistość staje się irra cjo ­ n aln a, niezro zu m iała i zam yka im usta. W pew nym sensie obserw ujem y w prozie C onrada proces, k tó ry prow adzi do podw ażenia uniw ersalnego k o n stru k tu d u a li­ stycznej „n a tu ry lu d z k ie j” przez dośw iadczenie relatyw izm u kulturow ego.

S trategia ta w yraźnie pojaw ia się w Lordzie Jim ie, gdzie C o n rad pokazuje, jak dośw iadczenie tytułow ego b o h atera, któ re sprow adza się do k o n flik tu m arzeń, ideałów i czynów, staje się dla niego p rzede w szystkim p rete k ste m do tw orzenia n iekończących się in te rp re ta c ji swojego egzystencjalnego położenia. M oim zd a­ n ie m pro b lem Jim a nie sprow adza się tylko do jego „przeklętej w yobraźni”33, ale raczej do jego szczególnej gadatliwości. W pow ieści znajdujem y dwie k rótkie uwagi, które pozw alają n am spojrzeć na Jim a z dwóch różnych perspektyw : podczas gdy S tein, określając Jim a m ia n em rom an ty k a, stw ierdza, że człow iek „chce być to

31 Tam że, s. 161.

32 Por. A. G rzegorczyk Filozofia Nieoczekiwanego. M iędzy fenomenologią a hermeneutyką, W ydaw nictw o F u n d a cji H u m a n io ra , Poznań 2002, s. 17-24.

33 J. C o n rad Lord J im , przeł. A. Z agórska, w: tegoż Dzieła, red. Z. N ajder, t. 5, PIW 1972, s. 97. Por. w oryginale, J. C o n rad Lord Jim . A n Authoritative Text, Backgrounds,

Sources, Essays in Criticism, ed. N. Sherry, T. M oser, W.W. N o rto n an d C o m p an y Inc.,

(10)

tym , to znów owym [...]. C hce być św iętym i chce być d ia b łem ” 34, fra n cu sk i po ­ ru cz n ik zwięźle podsum ow uje pro b lem w zu p ełn ie o dm ienny sposób: „Człowiek m ów i i m ówi, w szystko to b ardzo p ięknie; ale koniec końców nie jest się bardziej m ąd ry m od in n y c h ”35. W jakiś nieuchw ytny sposób w p rzy p ad k u Jim a życie sta­ pia się z opow iadaniem , dlatego w łaśnie m am y tu ta j do czynienia nie tylko z dyle­ m a tam i m o raln y m i bohatera.

N a rra to r pow ieści opisuje Jim a jako osobę p o trafiącą „wzbogacić swoją w iedzę b ardziej niż ci, którzy w ykonali ro b o tę”36, n iezależnie od wszelkiego dośw iadcze­ nia, poniew aż „kochał [...] swoje m arzen ia i sukcesy w yobrażonych czynów. Były najlepszą częścią życia, jego ta jn ą praw dą, jego ukrytą rzeczyw istością”37. Ale w p o ­ staw ie Jim a odnajd u jem y coś więcej: „um iał zdum iew ająco przelać głuchą urazę swojej duszy w nag i opis w ypadków ” 38, odnotow uje M arlow. O znacza to, że sku­ teczność reto ry k i Jim a w ynika z jego u m iejętności p rzekształcania rzeczyw istości poprzez drobiazgow ą i m istern ą in te rp re tac ję w łasnej egzystencji w b ardzo szero­ kim , uniw ersalnym zn aczen iu jako przy k ład „losu człow ieka” . Oczywiście, po d ­ czas śledztw a w spraw ie w ypadku P atny zasadniczym jego p rze d m io te m jest dla Jim a nie „pow ierzchow ne: j a k ”, ale „zasadnicze: d l a c z e g o”39, jednakże docie­ kanie owego „dlaczego” staje się ostatecznie jedynie strateg ią p rzek ształcan ia n ie­ m ego dośw iadczenia - „jak” faktów - w egzystencjalne sensy, kom entarze o b a r­ dzo ogólnym n ie jed n o k ro tn ie ch arak terze, w istocie będące jedynie usp raw ied li­ w ieniem . P aradoksalnie zatem , Jim p o trze b u je faktów, by tworzyć swoją n arrację, celem jed n ak owej n a rra c ji j e s t . ucieczka od faktów k u głębi in te rp re ta c ji i głębi duszy człowieka; to dlatego Jim w aha się wciąż m iędzy m onologiem rozum ienia a m ilczącym dośw iadczeniem :

Pragnął mówić o tym w szystkim ze w zględu na praw dę, a może i ze w zględu na siebie samego; i podczas gdy cedził rozw ażnie wyrazy, jego m yśli po p rostu latały i latały n a ­ około zacieśnionego kręgu faktów, co się w yłonił o dcinając go od reszty ludzi; był jak

34 Tam że, s. 225. Oryg., s. 129-130: „H e w an t to be so, and again he w an t to be s o . [...] H e w an ts to be a sain t, and he w an ts to be a d ev il”.

35 Tam że, s. 156. O ryg., s. 89: „One talks, one talks; th is is all very fine; b u t at the end of the reckoning one is no cleverer th a n the n ex t m an”.

36 W tym m iejscu posługuję się bliższym oryginałow i tłu m aczen iem M ichała Kłobukow skiego: J. C o n rad Lord J im , P o rozum ienie Wydawców, W arszawa 2002, s. 13. Oryg., s. 7: „H e had en larg ed his know ledge m ore th a n those w ho had done the w o rk ”.

37 J. C o n rad Lord J im , przeł. A. Z agórska, s. 28. O ryg., s. 13: „he loved these d ream s and the success o f his im ag in ary achievem ents. T h ey were the b e st p a rts o f [his] life, its secret tru th , its h id d en re ality ”.

38 Tam że, s. 114. O ryg., s. 65: „he m anaged w o nderfully to convey the brooding ran co u r o f his m in d in to the bare recital o f e vents”.

(11)

19

4

stw orzenie uw ięzione w ogrodzeniu z wysokich pali, które obija się w krąg, oszalałe w śród nocy, usiłu jąc znaleźć jakieś słabsze m iejsce, szparę, nierów ności, po których m ożna by się w spiąć, jakiś otw ór pozw alający się p rzecisnąć i uciec. Ta okro p n a ruchliw ość um y­ słu spraw iała, że chw ilam i Jim ociągał się m ó w i ą c . 40

To sam o m a m iejsce w trak c ie jego rozm ow y z M arlow em . C hociaż Jim zapew nia M arlow a, że nie chce uspraw iedliw iać siebie, ale jedynie w ytłum aczyć41 - b u d u je obszerną, w ieloaspektow ą in te rp re tac ję wokół jednego skoku; w łaśnie bogactwo tego w glądu d raż n i M arlow a „biegunow o sprzecznym i zw ierzen iam i”42.

A by przedstaw ić złożoność w ypadku na P atnie jako d ram at egzystencjalny, Jim p otrzeb u je drugiego człowieka, którego obecność i uwaga potw ierdziłyby „ludz­ k ą ” w spólnotę w iedzy i dośw iadczenia: „tak bym chciał, żeby ktoś zrozum iał, k to ­ kolw iek, choćby tylko jeden człowiek! Pan! D laczegóż by n ie p an ?” - prosi M arlo ­ w a43. Jednakże obecność drugiej osoby zdaje się tylko niezbędnym u zu p e łn ie n ie m jego h isto rii, swego ro d za ju p rete k ste m dla jego in te rp re tac ji: „N ie m ów ił do m nie, m ów ił tylko w m ojej obecności - stw ierdza M arlow - sp ierał się z jakąś niew i­ dzialn ą osobistością, w rogiem i nieodłącznym w spólnikiem swego istn ien ia - d ru ­ gim w łaścicielem swojej duszy. [ . ] Jim pragnął sprzym ierzeńca, pom ocnika, współ- w inow ajcy”44. Jim p o trze b u je obecności owego swoistego „czynnika lu d zk ieg o ” w osobie słuchacza p rzede w szystkim po to, aby przedstaw ić swoje fak ty po d p o ­ stacią uogólnionych spek u lacji na te m at w artości, praw dy i losu człowieka - to one m ają bow iem uspraw iedliw ić jego h istorię. O to jak M arlow podsum ow uje re­ toryczną k o n stru k cję autorstw a Jim a:

K azano mi oglądać um ow ność czającą się w każdej praw dzie i zasadniczą szczerość fał­ szu. Jim przem aw iał do w szystkich stro n n araz - do tej, która jest zawsze zw rócona ku

40 Tam że, s. 39. O ryg., s. 19: „H e w an ted to go on talk in g for tr u th ’s sake, p erh ap s for his own sake also; an d w hile h is u tteran ce was d e lib erate, h is m in d positively flew ro u n d and ro u n d the serried circle o f facts th a t had surged up all about him to cut him off from the rest o f his kind: it was like a c reatu re th at, fin d in g its elf

im p riso n e d w ith in an enclosure o f high stakes, d ashes ro u n d and ro u n d , d istrac ted in the n ight, trying to find a w eak spot, a crevice, a place to scale, some opening th ro u g h w hich it m ay squeeze its e lf an d escape. T h is awful activity o f m in d m ade him h esitate at tim es in h is s p e e c h . ”.

41 Por. tam że, s. 90. Oryg., s. 50: „I d o n ’t w an t to excuse m yself; b u t I w ould to ex p la in ”.

42 Por. tam że, s. 91. Oryg., s. 52: „H e provoked one by his c o n tra d ic to ry in d is c re tio n s”. 43 Tam że, s. 90. O ryg., s. 50: „I w ould like som ebody to u n d e rstan d - som ebody - one

person at least! You! W h y not you!”.

44 Tam że, s. 102. Oryg., s. 57: „H e was n o t sp eak in g to m e, he w as only speaking before me in a d isp u te w ith an invisible personality, an an tag o n istic and in sep arab le p a rtn e r o f existence - an o th er possessor o f his soul. [ . ] H e w an ted an ally, a helper, an accom plice”.

(12)

św iatłu, i do tam tego naszego oblicza, co jak d ru g a półkula m iesiąca, istn ie je potajem nie w w iecznym m roku, ośw ietlona n iek ie d y z sam ego brzegu o kropnym , szarym b laskiem .45

A zatem Jim p o d trzy m u je w swojej opow ieści dram atyczny d u alizm człowieka, podtrzy m u je n apięcie pom iędzy dw iem a sferam i egzystencji człow ieka - ukrytą i jasną - i w łaśnie d zięki obecności słuchacza - d r u g i e g o człow ieka - m oże zaprezentow ać się zarów no jako po d m io t podwojony, jak i dążący do zro zu m ie­ nia. D latego w łaśnie „bezsensow na w zniosłość in te n c ji” Jim a nadaw ała „błahym zajściom w zruszającą głębię”46, n ato m iast w ypadek P atny jest dla niego jedynie u traco n ą „sposobnością”47. Jim chce być „lu d zk i” tylko po to, by zrealizow ać swój ideał bycia człow iekiem i nadać m u odpow iednie znaczenie. M im o to jed n ak tra k ­ tu je swoją egzystencję w sposób um ow ny i wybiórczy: na przykład, jak w skazuje B ruce Johnson, swoje tchórzostw o tłum aczy sobie rzekom ą chw ilow ą u tra tą w oli48. P om im o to jest on dla M arlow a „jednym z n a s”; M arlow p rzyznaje się jed n ak rów­ nież do „przeklętego dem okratycznego rod zaju w zroku”, k tóry spraw ia, że za każ­ dym razem po trafi w Jim ie „dostrzec tylko człow ieka”49, niezależnie od specyficz­ nych rozw ażań Jim a na te m at n a tu ry ludzkiej. M arlow m a zresztą rów nież inny w sp an iały dar: um iejętn o ść porów nyw ania różn y ch k o n tek stó w i poznaw czych perspektyw , o p in ii i opowieści otaczających Jim a. W łaśnie dzięki te m u C onrad m oże wyeksponow ać użycie figury homo duplex jako epistem ologicznej wymówki: w idzim y Jim a - niejako w brew jego in ten cjo m - nie oczam i jednego „człow ieka”, ale oczam i w ielu ludzi, którzy b ardzo się m iędzy sobą różnią.

C o n rad pokazuje złudność kreow ania się przez Jim a na homo duplex rów nież w in n y sposób: przenosząc go w obcy k ulturow o k ontekst. P atusan jest „sposobno­ ścią, o której m arzy ł”50, n iezap isan y m tłe m dla jego autokreacji: „O dosobnienie go w yolbrzym iało”51. P atu san jest dla Jim a ro dzajem akontek stu aln ej p rzestrzeni, pozbaw ionej k u ltu ry i sensu, „krajem bez przeszłości, gdzie słowo Jim a było jedy­

45 Tam że, s. 102. Oryg., s. 57: „I was m ade to look at the convention th a t lu rk s in all tru th an d on the essential sin cerity o f falsehood. H e ap p ealed to all sides at once - to the side tu rn e d p e rp etu ally to the lig h t o f day, and to th a t side o f us w hich, like the o th er h em isp h ere o f the m oon, exists ste alth ily in p e rp etu al darkness, w ith only a fearful ashy lig h t falling at tim es on the edge”.

46 Tam że, s. 208. Oryg., s. 119: „They [episodes] were all equally tin g ed by a high- m in d ed a b su rd ity o f in te n tio n w hich m ade th e ir fu tility p ro fo u n d an d to u c h in g ”. 47 Por. tam że, s. 92. O ryg., s. 51: „Ah! w h at a chance m issed!”.

48 Por. B. Jo hnson Conrad’s Models o f M ind, U niv ersity o f M in n eso ta Press, M in n eap o lis 1971, s. 209-210.

49 Por. J. C o n ra d Lord J im , przeł. A. Z agórska, s. 102. O ryg., s. 58: „confounded dem ocratic q u a lity o f v ision”, „m erely the h u m an b e in g ”.

50 Por. tam że, s. 245. Oryg., s. 141: „a chance he h ad been d ream in g o f ”.

(13)

9

6

1

ną praw dą każdego m ijającego d n ia ”52; kraj i jego m ieszkańcy są jedynie substra- tem , m ateriałem , k tó ry m ożna uform ow ać na swoje podobieństw o, realizując sie­ bie. Pozorna bierność lu d z i pozw ala m u przekształcić w łasną egzystencję i dodać swej w iedzy solidne fu ndam enty: „P otrzebuję tylko spojrzeć w tw arz pierw szem u lepszem u z tutejszy ch ludzi, żeby odzyskać pew ność siebie - przyznaje Jim i jed­ nocześnie odm aw ia tubylcom praw a głosu i rozum ienia: - N ie da się im wyjaśnić, co we m nie siedzi”53. P atu san stanow i zm inim alizow any, ale niezbyw alny g ru n t k o n te k stu dla k o n stru k tu osobowości Jim a: „D latego w łaśnie zdaw ał się kochać ów kraj i lu d zi z pew nego rodzaju nam iętn y m egoizm em , z pogardliw ą czułością”54. Ale k u ltu ra rządzi się w łasnym i praw am i: jest w tym jakaś ironia losu, że h isto ria Jim a, ta k pieczołow icie w ykreow ana - w yinterpretow ana - przez niego w Patusa- nie, p rzeniesiona w in n y k u lturow y k on tek st staje się „m item Jim ow ym ”55, w k tó ­ rym K lejnot, narzeczona Jim a, zm ienia się w drogocenny k a m i e ń .

Z drada, jakiej dopuszcza się Jim wobec m ieszkańców P atu san u , jest w ynikiem p rzerzu cen ia przezeń pom ostu m iędzy w łasną w iedzą a w łasnym życiem , utożsa­ m ien ia pozn an ia z egzystencją. W łaśnie m it heroicznego życia prow okuje dżen­ telm ena Browna do ataku. Jim m im ow olnie zdradza, poniew aż p oddaje się więzi wiedzy, któ ra łączy go z Brow nem , ignorując jednocześnie kon tek st sytuacji oraz praw a Patusańczyków:

Brown wypytyw ał dalej, czyżby Jim nic nie m iał sam na su m ien iu , że jest taki okropnie tw ardy dla człow ieka usiłującego się w ydostać ze śm iertelnej p u łap k i w pierw szy lepszy d o stęp n y m u sposób, i tak dalej, i ta k dalej. A przez w szystkie te szorstkie słowa przew i­ jała się nić sub teln y ch aluzji do ich w spólnej krwi i dom n iem an y ch jednakow ych p rz e ­ żyć, w strętn e n ap o m k n ie n ia o w spólnej w inie, o jakichś tajnych w spom nieniach, które m iały jednoczyć ich serca i um ysły.56

Zw róćm y uwagę, że Brown w tym fragm encie celowo gra ideą homo duplex i p o k a­ zuje Jim ow i łączącą ich w spólnotę „ludzkiego lo su ”, trag e d ię k o n flik tu w iedzy

52 Tam że, s. 289. Oryg., s. 166: „lan d w ith o u t a past, w here h is w ord w as the one tru th o f every passing d ay ”.

53 Tam że, s. 324. Oryg., s. 186: „I’ve got to look only at the face o f the first m an th a t com es along to regain m y confidence. T h ey can’t be m ade to u n d e rstan d w h at is going on in m e”.

54 Tam że, s. 264. O ryg., s. 152: „T hat is w hy he seem ed to love the lan d and the people w ith a sort o f fierce egoism , w ith a co n tem p tu o u s ten d e rn ess”.

55 Por. tam że, s. 298. O ryg., s. 171: „Jim -m y th ”.

56 Tam że, s. 410. Oryg., s. 235: „[Brown] asked Jim w h e th er he had n o th in g fishy in his life to rem em b er th a t he was so d a m n ed ly h a rd up o n a m an trying to get o u t of a d ead ly hole by the first m eans th a t cam e to h a n d - and so on, and so on. A nd th ere ran th ro u g h the rough talk a vein o f subtle reference to th e ir com m on blood, an assu m p tio n o f com m on experience; a sickening suggestion o f com m on gu ilt, of secret know ledge th a t was like a bo n d o f th e ir m in d s and o f th e ir h e a rts”.

(14)

i dośw iadczenia. Poniew aż Jim chce zostać praw dziw ym bo h aterem , nie m oże p o ­ traktow ać Browna jak zwykłego przestępcę. P aradoksalnie, chcąc osiągnąć poziom u niw ersalnej praw dy, Jim odsłania swoje euro p ejsk ie korzenie; p ró b u jąc scalić swą podw ójność w ram ach idealnego m odelu, rów nocześnie zdradza P atusan i b łę d ­ nie in te rp re tu je w łasne k ulturow e reguł zachow ania.

P rzedkładając k u lturow y relatyw izm poznaw czy n a d uproszczoną ideę lu d z ­ kiej podw ójności, C o n rad zbliża się do perspektyw y typowej dla współczesnej an ­ tropologii kulturow ej. Z d an iem Johna W. G riffitha now oczesny antropolog te re ­ nowy m u si być homo duplex, poniew aż jest „m ieszkańcem pog ran icza” k u ltu ro w e­ go57: jest trochę „ tu ta j”, trochę „tam ”, pom iędzy in te rp re tac ją a dośw iadczeniem . M usim y jed n ak p am iętać, że granica ta jest trw ała oraz w yraźna i nie da się jej w ypełnić refleksją na te m at skom plikow anej, tragicznej n a tu ry człowieka (kiedy Jim tłum aczy: „w tej spraw ie granica m iędzy dobrem a złem cieńsza była od w ło­ sa”, M arlow pyta gorzko: „A jakiejże granicy p a n u trzeba?”58). D la C onrada stw ier­ dzenie kulturow ego relatyw izm u jest czym ś zgoła in n y m n iż apologią dwoistej n a tu ry człow ieka. I to jest w łaśnie, m oim zdaniem , istota owego podw ojonego zn a­ czenia pojęcia homo duplex: podczas gdy antropologia kultu ro w a bad a człowieka k o n k retn e g o i k o n te k stu a ln e g o , h u m a n isty k a p ogrążona w „a n tro p o lo g ic zn y m śn ie” filozoficznej refleksji czyni człowieka konkretnego niczym innym , jak tylko przed m io tem i w aru n k iem zuniw ersalizow anej i pozytywnej wiedzy. D opisując do­ datkow e, k ulturow e znaczenie do pojęcia homo duplex, C o n rad ogranicza jego ogól­ ność, źródeł skom plikow anej n a tu ry człowieka nie u p atru ją c tylko w n im sam ym , ale rów nież w otaczającym go kontekście. A utor Lorda Jim a w pew nym sensie za­ rów no zwraca naszą uwagę na antropologiczny sen, jak i pró b u je uratow ać tra d y ­ cję nam y słu n a d człow iekiem jako m ieszkańcem kulturow ego pogranicza. W ydaje się, że kulturow y relatyw izm n igdy nie był dla C onrada p rete k ste m czy wymówką. N aw et w jego „autobiograficznych” tek stach , ta k ich jak Zwierciadło morza czy Ze

wspomnień nie o dnajdziem y prostej autokreacji. Teksty te raczej eksponują zróż­

nicow ane konteksty, które ukształtow ały człowieka - dlatego w łaśnie, jak pisze S tanisław M odrzew ski, „osoba au to ra w tych w sp o m n ie n ia ch g in ie ”59, bow iem znika w n ic h człowiek jako jedyne źródło sensu i ładu. C o n rad nie tyle ukryw a się zatem za w łasną retoryką, jak sugeruje Said, ale raczej pokazuje n am człowieka w k u ltu rz e i pom iędzy k u ltu ra m i.

D latego w łaśnie przeznaczenie Jim a nie sprow adza się do śm ierci; w p ersp ek ­ tywie n arrato ra Jim p rzede w szystkim z n i k a : „I na tym koniec. Jim znika - nie

57 Por. J.W. G riffith Joseph Conrad and the Anthropological Dilemma: ‘Bewildered

Trveller’, C laren d o n Press, O xford 1995, s. 14-15.

58 Por. J. C o n ra d Lord J im , przeł. A. Z agórska, s. 139. O ryg., s. 79: „‘T h ere was no th ick n ess o f a sheet o f p ap er betw een the rig h t and w rong o f th is affair.’ ‘H ow m uch m ore d id you w ant?’ I a sk ed ”.

59 S. M odrzew ski Conrad a konwencje: autorska świadomość systemów a warsztat literacki

(15)

19

8

uzyskawszy przebaczenia, otoczony m glistą tajem nicą, n ieprzenikniony, zapom nia­ ny - i niezw ykle rom an ty czn y ”60. D o głosu dochodzi w tym m iejscu C onradow ska ironia: tyle in te rp re tac ji, tyle analiz, ta k i w ysiłek auto k reacji - i po Jim ie pozosta­ je jedynie m glisty, znikający obraz. P isarz przedstaw ia bow iem swojego b o h atera w topionego w tło k o n te k stu , z którego rozpaczliw ie pró b u je się on wyrwać, doko­ nując kolejnych introspekcji. W łaśnie dlatego m ożem y go teraz obserwować z tak w ielu perspektyw , w tak różnych kon tek stach , a n ie oczam i jednego tylko c z ł o ­ w i e k a . M ożna pow iedzieć, że perspektyw a staje się n ie-ludzka: dzięki te m u p i­ sarz m oże rozpocząć opowieść ro zp isan ą na w iele głosów, któ ra tylko pozornie opow iada o jednym człow ieku - raczej zaśw iadcza o procesie znikania: Jim -czło- w iek podlega ta k długo drobiazgow ym analizom , aż w końcu znika po d natło k iem in te rp re ta c ji - głosów otaczających go kontekstów . Tym sam ym C onrad pokazuje n ie tylko, że praw da człowieka nie leży w n im sam ym , ale jest też czasem od niego niezależna, nie daje się ujarzm ić - w tym w łaśnie sensie Lord J im nie tylko p rez en ­ tu je proces poznaw ania - lecz także i to, że jest też ona w n im sam ym 61. Świetnie oddaje to stw ierdzenie Zdzisław a N ajd e ra, że „Jim to kij w etk n ięty w m row isko. A utor in te resu je się kijem , ale jeszcze więcej m iejsca poświęca zachow aniu się m rów ek” 62.

Jim znika, ta k jak zniknęło w ielu innych C onradow skich b ohaterów - w sensie dosłow nym i m etaforycznym : W innie Verloc i W ielki Brierly, którzy w yskoczyli za b u rty swoich okrętów, pozostaw iając na ich p okładach jedynie drobne ślady swojego istn ien ia, jak obrączka lub zegarek; Razum ow, k tó ry u trac ił swój słuch, czy K urtz zredukow any jedynie do głosu - tym sam ym postaw ieni poza naw iasem „lu d zk ie j” egzystencji; a w reszcie R enouard, po k tórym zostały jedynie ślady stóp na brzeg u m o rza ... Ich znik n ięcie prow okuje pow stanie opowieści badającej nie człow ieka, ale n iu a n se okoliczności, złożoność k o n te k stu składające się na p u n k t tran sg resji, otaczające m om ent zniknięcia.

W zakończeniu Słów i rzeczy M ichel F oucault stw ierdza, że pew nego dnia „czło­ w iek zniknie, niczym oblicze z p ia sk u na b rzegu m o rza”63. Z d an iem francuskiego badacza, jeżeli chcem y przekroczyć an tropologiczny sen, m u sim y zrezygnować z pytan ia, „czym jest człow iek w swej istocie”; nie wolno n am liczyć na to, że przez c z ł o w i e k a „osiągniem y przystęp do praw dy”, nie w olno sprow adzać w szelkie­ go pozn an ia tylko do „praw dy człow ieka”; trzeba „m yśleć, nie m yśląc zarazem ,

60 Por. J. C o n rad Lord J im , przeł. A. Z agórska, s. 439. O ryg., s. 253: „And th a t’s the end. H e passes away u n d e r a cloud, in scru tab le at heart, forgotten, unforgiven, and excessively ro m an tic ”.

61 Por. Z. N ajd er N a d Conradem, PIW, W arszaw a 1965, s. 103. A u to r stw ierdza ponadto, że powieść C o n rad a jest „opisem zdobyw ania w iedzy o faktach [em pirycznych i psychologicznych]” (tam że, s. 100).

62 Tam że, s. 101.

(16)

czym jest m yślący człow iek”64 i uśw iadom ić sobie, że „człowiek nie jest n a jsta r­ szym an i n ajtrw alszym problem em , p rze d jakim stanęła ludzka w iedza”65. W yda­ je m i się, że C onrad pokazuje n ie tylko m etafizyczne czy epistem ologiczne konse­ kw encje takiego zn iknięcia, ale także k u lturow y k ontekst, k tó ry objawia się w opo­ w ieści - w łaśnie w swej nie-ludzkości bliskiej świata człowieka.

Abstract

M are k PACUKIEWICZ

Un iversity o f Silesia (K ato w ice)

Lord Jim’s Anthropological Dream

T h e n o tio n homo duplex, describing th e dualism o f hum an existence, appeared in the hum anities o n th e tu rn o f 20 th century. It ve ry soon g re w to b e co m e th e fo u nd a tio n o f a universal reflection, nam ed ‘anthropological d re a m ' by M ichel Foucault, w h e re b y m an is b ut a p re te x t fo r a narrative rep ro d u cin g th e tru th s o f know ledge. D ra w in g o u r a tte ntio n to n o t o n ly th e existential b u t also a cultural dim ension o f th e said n o tio n , Joseph C o n ra d has emphasised th e necessity to c o n fro n t th a t general-hum an narrative w ith a specific cultural context. This a u th o r applies such a p ro c e d u re w ith his characters, including Lord Jim.

64 Por. tam że, s. 164. 65 Tam że, s. 219.

66

Cytaty

Powiązane dokumenty

© Copyright by Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2017 Projekt serii: Marek J..

• dynamiczne topologie: du˙za liczba urz ˛ adze ´n w sieci i mo˙zliwo´s´c dodawania/usuwania elemen- tów sprawiaj ˛ a, ˙ze IoT jest szczególnie podatny na ataki..

The establishment of a new specialisation at the Cardinal Stefan Wyszynski University named “Environmental Management in Sustainable Protection”, may significantly bring about

Jak bowiem z odzienia wychodzą mole, tak przewrotność kobiety – z jednej na dru- gą” (Syr 42,9-13; por. Przede wszystkim – w świetle przytoczo- nych słów –

rialnych. Brat Albert nie chciał odstąpić od zasady bezwzględnego ubóstwa, mocą której jego zgromadzenia nie mogły posiadać żadnej własności103. Taką opinię

Zaskoczenie budzi fakt, że wkrótce po ich wystawieniu, 4 stycznia 1337 r., inny książę śląski, mianowicie Henryk jaworski, tytułuje się panem Głogowa i oznajmia o

Mimo to jestem przeko- nana, że w Polsce taniec ma szansę zaistnieć nie tylko jako „wielka, nie- zbadana, tajemnicza, nowa sztuka tańca” 17 , lecz może stać się ponownie