• Nie Znaleziono Wyników

4. Niedziela Wielkiego Postu, Bóg przebacza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "4. Niedziela Wielkiego Postu, Bóg przebacza"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Kempiak

4.Niedziela Wielkiego Postu, Bóg

przebacza

Wrocławski Przegląd Teologiczny 8/2, 246-248

(2)

2 4 6 POMOCE DUSZPASTERSKIE

W ielk i P ost to cz a s, w którym m u sim y so b ie u św ia d o m ić, ż e w k ażd ym z nas są j e s z c z e n ie w y zy sk a n e z a so b y en ergii i sil d u chow ych . Trzeba je u ru ch om ić. G d zieś w g łęb i n a sze g o w nętrza kryją s ię bardzo szczere i dobre pragnienia. D z is ie jsz a Liturgia S ło w a w z y w a nas, a b yśm y n ie d o p u ścili do teg o , aby to w sz y stk o p o zo sta ło w sferze pragnień, m arzeń, ch cen ia. C hrystus w z y w a do n aw rócenia, c z y li d o w y z w o le n ia tk w ią ­ cej w nas s iły tw órczej, aby p ełn iej i c a łk o w ic ie ż y ć dla innych. T akiego n aw rócen ia p otrzebujem y.

Figa korzystająca od lat z ziem i, słoń ca, d eszczu i pracy ogrodnika, a n ie przyn osząca o w o có w , je s t obrazem w ielu z nas. M y rów nież otrzym ujem y od B o g a przez pośrednictw o ludzi w ie le dóbr i środków do rozw oju, do wzrastania. N iestety, w ielu z nas, p odob nie jak i figa, nie p rzynosi sp odziew an ych ow oców . Zróbm y w szystk o, aby unikać ja k zarazy p a so ży tn iczeg o ży cia , unikajm y grzechów zaniedbania i straconych m o żliw o ści.

W p rzy p o w ieści ogrodnik m ów i do w ła śc iciela nieurodzajnego drzew a fig o w eg o : „Panie, je s z c z e ten rok p o zostaw je , ja j e ok opię i o b ło żę n aw ozem , m o że w yd a o w o c. A j e ś li nie, w p rzy szło ści m o że sz je w y c ią ć ” (1 3 ,8 ). Zróbm y w szy stk o w n aszym życiu , ab yśm y n ie b yli adresatami tych strasznych słów : „Już trzy lata, odkąd p rzych od zę i szu ­ kam o w o cu na tym d rzew ie fig o w y m , a nie znajduję. Wytnij je , po co je s z c z e zie m ię w y ­ jaław ia?” (1 3 ,7 ). Potraktujmy tegoroczn y W ielki Post jako ó w rok, w którym O n czek a, że p rzyn iesiem y o w o c e żyjąc zgod n ie z Jego p olecen iam i, żyjąc dla innych.

ks. Ryszard Kempiak

4. NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU - 25 III 2001

B óg przebacza

N a sza droga do W ielkiej N o c y je s z c z e się n ie zakończyła, m usim y b o w iem o c z y śc ić się i pojednać z B o g iem , zan im „ sp ożyw ać b ęd ziem y P aschę Pańską” . O d czytane teksty biblijne w yjaśniają s ię w zajem nie. D la teg o ch ciejm y s ię kolejno nad n im i p o ch y lić, a w te­ dy PER YK O PA E W A N G E L IC Z N A S T A N O W IĄ C A C E N T R U M LITU R G II SŁOW A nabierze g łę b sz e g o sensu , w yraźniej p rzem ów i do nas.

P ierw sze czytan ie p rzyn osi tekst raczej m ało znany. O pow iada o tym , jak to Izraelici, p rzew ęd row aw szy p u styn ię, p rzybyli do Z iem i O biecanej i tam po raz p ierw szy od bardzo d łu g ieg o czasu m ogli zn ó w sp o ży ć P aschę, m ieli b ow iem p łody ziem i. C zy li H ebrajczycy p rzeżyw ali p ost trw ający n ie czterd zieści dni, ale czterdzieści lat! C zterdzieści lat na pu­ styni zad aw alali się jed y n ie skrom nym p o ży w ien iem kraju „głodu i cierpienia” . I w re szc ie też odtąd sk o ń c zy ł s ię pokarm n ieb iesk i - m anna ustała. W G ilgal, w Z iem i O biecanej Ż ydzi św ię to w a li radość przyb ycia, z w ejścia w n o w e ży cie. Ta radość w yrażała się g łó w ­ nie przez p osiłek: n areszcie m o g li je ś ć , pić. Po p rzejściu Jordanu, p o latach um artw ień na pustyni, św ięto w a n o w re szc ie P aschę, sp ożyw ając p lony ziem i Kanaan. B ó g p rzyw rócił lu dow i co d zien n ość; niepotrzebne b ęd ą ju ż w yjątk ow e, nadprzyrodzone łaski. Lud m iał odtąd rozpoznaw ać d ziałan ie O patrzności dobrego B oga w dobrach d o czesn y ch , tak jak przedtem w n ieb iesk ich . C h od ziło o to, b y Izraelici nie traktowali Z iem i O biecanej ja k

(3)

POMOCE DUSZPASTERSKIE 2 4 7

w łasnej, gd y ż otrzym ali ją od B oga; pozostaje ona Jego w łasn ością. W ży c iu cod zien n ym łaska B o ż a przejaw ia się tak sam o jak w nadprzyrodzonych znakach.

W sam ym środku opisu podróży Jezusa do Jerozolim y - w rozdziale piętnastym - u m ie ścił Ł ukasz p rzyp ow ieść Z baw iciela, w której On sam naucza, ja k i je st sen s Jego w ydania s ię na m ęk ę i śm ierć i jaki jest sens Jego ch w aleb n ego zm artw ychw stania. Przy­ p o w ieść tę zw y k liśm y rozbijać na trzy cz ęści i nadaw ać im tytuły:

O zagubionej owcy, O

zagubionej drachmie,

O synu marnotrawnym - takie też tytuły są w naszej B ib lii. I od

sam ego początku czytania zw racam y naszą u w a g ę ku ow cy, ku drachm ie, ku sy n o w i mar­ notrawnem u, k ied y A utor ch ce skierow ać g łó w n ą u w agę n ie na naw racającego s ię g rzesz­ nika, le cz na szukającego i poch ylającego s ię nad nami grzesznikam i B oga. Trzy o p o w ia ­ d a n ia , b ę d ą c e j e d n ą p r z y p o w ie ś c ią , p o p r z e d z o n e w s tę p e m ( 1 5 ,1 - 3 ) u k a z u ją c y m o k o licz n o ści, w których tak w łaśn ie Jezus nauczał.

D ziś Liturgia S łow a czwartej niedzieli W ielkiego Postu zapoznała nas z trzecim w kolej­ n ości opow iadaniem tej jednej przypow ieści w Łk 1 5 :

0 człowieku, który miał dwóch synów.

To opow iadanie jest chyba najbardziej poruszającą ze w szystkich przypow ieści Jezusa z Ew angelii. L osy i charaktery obu synów służą jed ynie ukazaniu w ielk ości serca o jcow sk ie­ go. N ig d zie indziej nie sportretował Jezus Ojca niebieskiego w tak ży w y i plastyczny sp o­ sób. Oto w m iejsce w łaściciela o w iec i w łaścicielk i drachm staje ojciec dw óch synów.

O jciec spełniając prośbę syna, oddał mu przypadającą na n iego c z ę ś ć majątku. D la nas tą c z ę ś c ią majątku B o ż eg o je st n asze ży cie, nasza w o ln o ść, nasze p ow ołan ie, nasz rozum i od p o w ied zia ln o ść za sieb ie - n ajw yższe dobra, jakie tylko B ó g m oże dać. Pamiętajm y, że m ło d szy syn m ógł od ejść, gd y ż o jciec w ią za ł go z e sobą jed y n ie w ięzam i m iło śc i, która nigdy nie zn iew ala, ale za w sze szanuje w o ln o ść. C hociaż m łod szy syn zlek ce w a ż y ł m iło ść ojca, to jed nak nie zn isz c z y ł w ojcow sk im sercu m iłości.

M iło ść w in na s ię zakładać w ięcej na czynach niż na słow ach. I w ła śn ie na czynach też b yła oparta m iło ść ojca do syna m arnotrawnego. R ozw ażane przez nas g e s ty i sło w a uka­ zują nam j e g o hojną in icjatyw ę w przywracaniu zerw anej przez syna w ięz i. To przede w szystk im o jcie c działa, syn m arnotrawny otw iera s ię jed y n ie na to d ziałanie, przyjm ując kolejno w szy stk ie objaw y ojcow sk iej trosk liw ości i dobroci, a m y cz ęsto skłonni je ste śm y sąd zić, że np. w sakram encie pojednania p ierw szym i działającym i jesteśm y m y sam i. S p eł­ nianie p ięciu warunków dobrej sp ow ied zi tak nas nieraz absorbuje, iż działanie B oga schodzi w naszej św ia d o m o ści na d a lszy plan, a przecież to B ó g je st najw ażniejszy. N a sza rola, n asze działan ie ogranicza s ię do tego, ż e przyjm ujem y B o ż e działanie. C ałe p rzygotow a­ n ie do sp o w ied zi p ow inn o b yć w yrazem n a szego otw arcia i d y sp o zy cy jn o ści w o b e c B oga, który „pojednał nas z e so b ą przez Chrystusa” (2 Kor 5,1 8 ).

Ten n acisk p o ło żo n y na p o ży w ien ie , na u cztę m oże w ydaw ać s ię nam zbyt p rzyziem ­ ny, a jednak, dobrze je s t przyjąć ob jaw ienie, ż e B ó g spełnia sw ój plan, d otyczący ludzi: nasza droga w yrzeczen ia p odczas W ielk iego Postu ma nas zaprow adzić do radości W iel­ kiej N ocy. N a sz e w y siłk i w ielk op ostn e m ają sp ow od ow ać rozkw it n o w eg o życia. C ały trud celebracji sakram entu pojednania jest skierow any na radość przebaczenia. B o lesn e naw rócenie syna m arnotrawnego znalazło zak oń czenie w św iątecznej u czcie wydanej przez ojca. N ie ch ciejm y zw racać u w agi w p rzyp ow ieści na w y siłek u czyn ion y dla naw rócenia, na „spraw dzian su m ien ia” syna m arnotrawnego, podczas gd y ca ły nacisk p oło żo n y je s t na „radość, że B ó g przebacza”, „trzeba s ię w e se lić i cie sz y ć ” .

(4)

2 4 8 POMOCE DUSZPASTERSKIE

C zęsto id en tyfik ujem y się w y łą cz n ie z syn em m arnotrawnym . W ydaje się jed nak , że o w o cn e dla nas m oże s ię okazać także spojrzenie na sieb ie przez p ostać syna pierw orodn e­ go. B y ć m o że w n aszym ży c iu n ie p o p ełn iliśm y jakichś w ielk ic h c z y n ó w n iem oralnych, m o że n igd y n ie w yp arliśm y s ię wiary, być m o że za w sze staraliśm y s ię b yć u czc iw y m i ludźm i i dobrym i chrześcijanam i, a m im o to p odob nie ja k syn pierw orodny n ie czujem y s ię za w sz e sz c z ę śliw i, ch ow am y w so b ie w iele n iezad ow olen ia z sieb ie, z b liźn ich, a na­ w e t z sa m eg o Pana B oga. Zazdrosnym ok iem patrzym y na tych , którzy posiadają w ięc ej, są zd row si, bardziej w ysportow an i, sz c z ę śliw s i, którym , generalnie rzecz biorąc lepiej p o w o d zi s ię w ży ciu , naw et je ż e li to p o w o d zen ie je s t zd ob yw an e przez k om prom isy z w ła ­ snym su m ien iem . R od zi s ię w nas nieraz cich e u czu cie żalu i pretensji do B oga. Ż ałujem y n iek ied y u c z c iw e g o p ostępow an ia, sw ojej dobroci i ofiarności.

Druga c z ę ś ć p rzyp ow ieści o synu m arnotrawnym objaw ia nam B o g a , który jed n a sk łó ­ co n ych i w a lczą cy ch z e so b ą braci. U kazując im sw o ją n iesk o ń czo n ą m iło ść , w zy w a ich do w y zb ycia się wzajem nej n iechęci, zazdrości, ryw alizacji i lęku, p on iew aż w sercu i w d o­ m u ojca je s t w ie le m iejsca dla w szystk ich .

P rzy p o w ieść k o ń czy s ię w ezw an iem : „Trzeba s ię w e s e lić i c ie s z y ć z tego, ż e ten brat twój był umarły, a zn ó w o ż y ł, zaginął, a odnalazł s ię ” . M otyw em radości ojca i w szystk ich d om ow n ik ów jest pow rót d o dom u (do życia) zagu b ionego (um arłego) syna. Ż y c ie w dom u ojca je st źródłem radości

A by w zią ć u dział w u czcie, nie w ystarczy p o zostaw ać za w sze w dom u O jca - trzeba u m ieć przebaczać. N ie w ystarczy p ostępow ać nienagannie - trzeba też pragnąć pow rotu teg o , kto z dom u się oddalił.

P rzy p o w ieść pokazuje nam , że autentyczne słu żen ie B ogu nie je s t n ie w o ln ic z ą p o słu ­ gą, do której jesteśm y zm uszani, ale w oln ym i radosnym p rzebyw aniem w o b ecn o ści Ojca i p ełn ien iem Jego w o li. B ó g w zy w a do w y zb y cia się ducha skrępow ania i zn iew o len ia , p o n iew a ż sz c z ę ś liw y m oże b yć tylko czło w iek w olny.

K o śc ió ł n ie je st w sp ó ln o tą tych, którzy nie upad ająi nie schod zą na m anow ce, ale tych, którzy czując się grzeszn ym i - pragną w rócić do O jca, i to b ez dom agania się cz e g o k o l­ w iek . K o śc ió ł - to w sp óln ota ludzi rozum iejących drugich i p om agających im w rócić na w sp ó ln ą drogę, je ś li p obłąd zili.

C zy jestem za d o w o lo n y z B oga? Tu rozstrzyga się w szystk o. C zy jestem za d o w o lo n y z tego, że B ó g m nie stw orzył takim , jakim jestem ? C zy jestem zad ow olon y, że p o sła ł m nie w takie w ła śn ie ży cie? C zy jestem zadow olon y, ż e nie zostaw ia m nie w spokoju, ż e żąda w cią ż w ięcej? Trzeba się w ie le m od lić, zanim - niem al w brew w łasnem u sercu - zd ołam y p o w ied zieć: tak! Tak, mój B oże! Jestem za d ow olon y z C iebie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pośrednio Prymas zwracał się również do państwa – takiego, jakim ono wówczas było, preferując jednak suwerenność narodu, który potrafi ł przetrwać bez własnej

Wiecheć zwrócił się do arcybiskupa o przy- dzielenie na własność gruntu, na którym zostałaby zbudowana doraźnie kaplica, a w przyszłości kościół parafi alny..

W ostatnim rozdziale, dotyczącym czasu jego uwięzienia, opisuje na tle swoich doświadczeń oraz przemyśleń więziennych historię narodów niewo- lonych przez komunizm oraz dzieje

jednak przede wszystkim książka jawi się jako zaproszenie do dyskusji problemów za- sadniczych, jak na przykład pytania, w jakim sensie chrześcijański uniwersalizm płyną- cy z

Należy zawsze pamiętać, że język migowy jest naturalnym językiem głuchych, zaś język migany jest środkiem porozumiewania się słyszących z niesłyszącymi..

The Faculty of Theology in Cracow turned into the Papal Academy of Theology, a school independent on the Jagiellonian University, whereas the Faculty of Theology in Warsaw, as

Śmierć krzyżowa była dziełem miłości Boga, który tak „umiłował świat, że syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16); była aktem miłości chrystusa syna Bożego, który

Możliwe też, że akcentuje się tu opis charakteru Bożego, który jest teologicznym rozwinięciem treści imienia Bożego.. Chociaż teoretycznie Mojżesz