188 A rtykuły recenzyjne i recenzje
W awelu, łatwiej jest, naw et wbrew przekazom źródłowym, przypisać dążącem u do koronacji Bolesławowi Śm iałem u, niż Władysławowi H erm anow i, który dokonał czy też został zm uszony do redukcji aspiracji państwowych.
3. Postaw ienie w ielostronnie u zasad n io n ejh ip o tezy o p o d w ó jn ejk ated rze na W awelu, niezwykle frapującej, płodnej i ułatw iającejzro zu m ien ie topografii wzgórza, nie m oże jed n ak eliminować zastrzeżeń jakie ciągle nasuw ają niezwykle skąpe i stosunkow o późne dane źródłowe. W końcu w arto zwrócić uwagę, na pow tarzające się, a nie zawsze dostrzegane różnice pom iędzy topografią i architekturą W aw elu i innych stolic biskupich w Polsce.
K siążka T om asza W ęcławowicza nie jest ani przew odnikiem po świątyni katedralnej, ani też je ja n a liz ą architektonicz na i stylową, lecz w łaśnie w oparciu o badania archeologiczne i architektoniczne, pow iązane z filozofią architektury, p rze konującą p ró b ą systematycznego odtw orzenia dziejów i treści ideowych kościoła katedralnego na W awelu, będącego przez wieki „ołtarzem Ojczyzny”.
Elżbieta Dąbrowska Tournus
Ryszard G r z e s i k, Polska Piastów i Węgry A rpadów we wzajem nej opinii (do 1320 roku), S la wistyczny O środek Wydawniczy, W arszawa 2003, ss. 239.
Jest to kolejna, po m onografii Kroniki węgiersko-polskiej, książka tego au to ra pośw ięcona kontaktom polsko-w ęgier skim. Tym razem oparł się on na średniowiecznych polskich i węgierskich źródłach narracyjnych, historiograficznych i ha- giograficznych, które, w raz ze stanem badań, p rezentuje we w stępie. R ozdział pierwszy poświęcony je st obrazow i W ęgier na kartach polskich źródeł historiograficznych z okresu przed pow staniem dzieła Jan a D ługosza, czyli sprzed połowy X V w. A u to r om aw ia tu kolejno miejsce W ęgier w polskich chorografiach (zw raca tu uwagę upieranie się polskich kronikarzy przy słowiańskości W ęgrów i uczynienie w X IV w. z Panonii kolebki Słowian), obraz dziejów państw a w ęgierskiego i kontaktów polsko-w ęgierskich w ówczesnych źrodłach narracyjnych oraz ewolucję w nich wiedzy o W ęgrzech. A u to r podkreśla, że W ęgram i interesow ali się p rzede wszystkim autorzy źrodeł powstających w M ałopolsce i W ielkopolsce, co łączy z k o n tak ta mi władców tych dzielnic z W ęgram i w X III w. O braz W ęgier w polskim dziejopisarstw ie zależał od rytm u związków między obu krajam i. W zbogaca się w X III w., a główne znaczenie m ają tu dwa w ydarzenia: pow rót na dw ór krakow ski Salomei, małżeństwo Bolesława W stydliwego z Kingą, a zwłaszcza przyw iezienie nią do Polski Kroniki węgiersko-polskiej oraz p o ja w ienie się w Polsce p od koniec X III w. Kroniki Marcina z Opawy. Poza Kroniką Galla A nonim a brak w źródłach polskich fascynacji tym sąsiednim krajem .
W rozdziale drugim au to r om aw ia w iedzę autorów średniow iecznych źródeł w ęgierskich na tem at Polski. Jest ona dla nich zwykłym sąsiadem , z którym łączą W ęgry zarów no konflikty ja k i sojusze. T akże i tu brak fascynacji sąsiednim krajem , nie m a też mowy o żadnych „dozgonnych” przyjaźniach. Jedynym źródłem w szerszym zakresie — i przychylnie — u kazu jącym Polskę była pow stała na dw orze węgierskim w latach dwudziestych lub trzydziestych X III w. Kronika węgiersko-pol ska. W ęgry istniały w świadom ości średniow iecznych elit polskich dużo siln iejn iż Polska w w yobrażeniach elit węgierskich.
O ddzielny rozdział poświęcony został w iadom ościom o W ęgrzech w m onum entalnych A nnales Regni Poloniae Jana D ługosza. A u to r om aw ia tu znajom ość przez kronikarza źródeł w ęgierskich, a następnie, w iadom ości zam ieszczone przez niego o W ęgrzech w Chorografii i początkowych, „przedhistorycznych” częściach A nnales oraz w d a ls z e jic h części, do 1320 r. D zieło D ługosza m a charakter wyjątkowy, bow iem program ow o przedstaw ia dzieje sąsiednich państw i ich związek z Polską — praw ie 40% A nnales pośw ięcone jest dziejom obcym. N ajw ięcejm iejsca zajm ują zapiski o dziejach Czech (10,5% ), W ęgry plasują się na miejscu drugim (7,3% ), a na trzecim Krzyżacy. N astępne w kolejce cesarstwo, papiestw o, L it w a i R uś m ają już znacznie m niejzapisek. D la dziejów W ęgier D ługosz korzystał z w ielu źródeł, n ajo b szern iejjed n ak z tzw. Kompozycji kronikarskiej z X IV w. (zach o w an ejw dwóch redakcjach, Kroniki budzinskiej i Kroniki obrazkowej). Korzystał też ze źródeł czeskich i ruskich. Jed n ak najważniejsze źródło do przedstaw ienia problem atyki w ęgierskiej stanowiły dlań przekazy polskie — na nich o p arł niem al połow ę zapisek.
O statni rozdział pośw ięcony je st analizie przyczyn dysproporcji między dużym zainteresow aniem dziejopisarstw a p o l skiego W ęgram i i skromnym dziejopisarstw a w ęgierskiego Polską — je st ona w spom inana m im ochodem , wyłącznie na m ar ginesie w ydarzeń w ew nątrz węgierskich. W yjaśnienie tego faktu au to r widzi w nierów nopraw ności statusu obu państw — W ęgry, nieprzerw anie królewskie, zachow ujące jedność terytorialną, miały nieporównyw alnie wyższą pozycję w E uropie średniow iecznejniż książęca i podzielona na dzielnice Polska, k tó ra po p ro stu nie była w oczach elit węgierskich rów no praw nym p artn erem . N a zakończenie au to r przedstaw ia pokrótce, jakie w iadom ości na tem at Polski i W ęgier znaleźć m oż na w analizowanych przez niego źródłach polskich i w ęgierskich (kolejno: kroniki, roczniki, hagiografia, zawsze w układzie chronologicznym ). Książkę kończy bibliografia oraz indeksy źródeł i autorów.
P ora na kilka uwag krytycznych.
Pew ne zastrzeżenia budzi przedstaw iany przez au to ra stan polskich b ad ań n ad kontaktam i polsko-w ęgierskim i. Czy rzeczywiście tylko związki kościelne doczekały się analitycznych opracow ań? Z abrakło tu w ielu p rac pośw ięconych k o n tak tom politycznym w X II i X III w., związkom rodzinnym i dynastycznym, a także kulturalnym i artystycznym. W szak na opi
A rtykuły recenzyjne i recenzje 189
nie o sobie wpływ m a cały kulturow y i polityczny kontekst danego okresu czy epoki. N iepełna, a czasam i nazbyt pobieżna znajom ość literatury przedm iotu sprawiła np., że nie m ogą zadow olić uwagi au to ra na tem at królewicza E m eryka (odsyłam tu do m oich prac na tem at jego legendy, a zwłaszcza M. D erwich, Z u r Translation der Hl. Kreuz-Reliquie a u f den Berg Ły- siec. Genese, Fortentwicklung und Pragmatik einer spätmitellalterlichen Klosterlegende, w: „De ordine vitae”. Z u Normvorstel lungen, Organisationsformen und Schriftgebrauch im mittelalterlichen Ordenswesen, hrsg. v. G. M elville (Vita regularis. O r dnungen u nd D eutungen religiosen L ebens im M ittelalter 1, M ü n ster-H am b u rg -L o n d o n 1996, s. 380-402). Nigdy nie tw ierdziłem , że konw ent łysogórski przybył z W ęgier (s. 125, przyp. 16) — według m nie przybył z Tyńca (M . Derwich, B ene dyktyński klasztor św. Krzyża na Łysej Górze w średniowieczu, W arszaw a-W rocław 1992, s. 270 i in.). B ardzo sporna jest d a ta cja Kroniki wielkopolskiej. Choć ostatnio pojaw iają się głosy próbujące rehabilitow ać daw ną tezę B. Kürbis, to w świetle b a d ań m.in. J. D ąbrow skiego, H . Łowm iańskiego, J. Banaszkiewicza, J. Bieniaka, M. D erw icha oraz N. K erskena nie m a w ąt pliwości, że je st to dzieło co najm niejgruntow nie przeredagow ane i ukończone w X IV w., zapew ne przez Jan k a z C zarnko wa. Osobiście zaś sądzę, że pow stało ono dopiero w latach siedem dziesiątych X IV w. i wyszło spod pió ra Janka. T eza o rze kom ej X III-w iecznej w ersji tej kroniki u p ad a wobec prostego pytania, czym miałby się ten pierw ow zór różnić od roczników wielkopolskich? W szak X III-w ieczne w iadom ości te jk ro n ik i pow ielają w iadom ości roczników. T aka zaś późna datacja Kroniki wielkopolskiej (a naw et tylko możliwość ta k ie jd a ta c ji) każe w innym od przedstaw ionego przez au to ra świetle wi dzieć zam ieszczone w niejw iadom ości o Lechu czy południow ych granicach Polski — odsyłam tu czytelnika do m o jejp racy (M . D erwich, Janko z Czarnkowa a Kronika Wielkopolska, w: A cta U niversitatis W ratislaviensis 800, H istoria L, W rocław 1985, s. 127-162).
O pinie w yrażone w dziejopisarstw ie w ynikają albo z prostego zapożyczenia z podstaw y źródłowej, albo z konkretnej wiedzy au to ra przekazu, albo też z zapotrzebow ań czy to jego pro tek to ra, osoby zam aw iającejdzieło, czy to odbiorców, do których jest ono skierow ane. Użyteczne byłoby zatem bliższe przyjrzenie się p od tym kątem analizowanym przekazom : dziejopisarzom i ich ew entualnym kontaktom z Polską, W ęgram i i ich m ieszkańcam i (w tym np. podróżom , kontaktom , spotkaniom etc.), aktualnym zapotrzebow aniom otoczenia, w którym oni tworzyli etc. A u to r tego nie zrobił, zadow alając się przeglądem podstaw y źródłow ejskoncentrow anym na przedstaw ieniu wyników bad ań nad datacją i autorstw em wyko rzystanych przekazów . Jed n ak w wielu m iejscach jego pracy bardzo potrzebne było rozw ażenie przesłanek pow stania o k re ślonych inform acji i opinii. Piszący na zam ów ienie K azim ierza Sprawiedliwego K adłubek m usiał brać p o d uwagę wymogi ów czesnejpolityki w schodniejksięcia, zaś relacje Jan k a z Czarnkow a, ja k już wiemy, n a jp e w n ie ja u to ra Kroniki wielkopol skiej, miały zapew ne związek z jego „polem iką z andegaw eńskim dw orem ” (M . Derwich, In der P olem ik m it H o f Ludwigs d ’Anjou. D ie historiographische Tätigkeit Johanns von Czarnków, w: Die Hofgeschichsschreibung in Mittelalterlichen Europas, hrsg. v. R . Schiffer, J. W en ta (Subsidia H istoriographica III), w druku). W incenty z Kiełczy z je d n e jstro n y , a anonim owi zakonnicy, autorzy żywotów Salom ei i Kingi, z drugiej, m usieli mieć inne inform acje i opinie o W ęgrzech, skoro ci ostatni m ieli np. styczność z W ęgram i i W ęgierkam i z otoczenia obu księżn. O dm ienne opinie na tem at W ęgier będ ą zapew ne m ie li dziejopisarze tworzący w różnych dzielnicach, których władcy utrzymywali jakościow o różne stosunki z tym krajem . R ó ż nice między w ielkopolaninem , ślązakiem czy m ałopolaninem musiały być znaczące.
A u to r poświęcił swoją pracę opiniom dotyczącym dziejów obu krajów przed 1320 r. W badaniach wykorzystał jednak także utw ory pow stałe po te jd a c ie , a zaw ierające inform acje dotyczące interesującego go okresu. Nie zauważył jednak, że w te n sposób pojaw iła się w jego rozw ażaniach pew na asym etria, k tó ra m ogła zaważyć na uzyskanych rezultatach. N ie m oż na zrozum ieć stosunku piszących po 1320 r. dziejopisarzy i hagiografów do ich sąsiadów bez ukazania kontekstu, w którym tworzyli - a tego, ustalając cezurę rozw ażań na 1320 r., au to r zrobić nie mógł. N asuwa się zatem pytanie, co b ad a autor? Czy m ożna porównywać ze sobą opinie na tem at W ęgier w yrażone np. przez G alla i K adłubka, czy K adłubka i Długosza, skoro powstawały one w zupełnie innym kontekście kulturow ym , politycznym a naw et geograficznym , a pisane były przez osoby o nieporównywalnym w ykształceniu i stosunku do W ęgier i W ęgrów? W takich w ypadkach możliwe je st — ja k się wy daje — tylko wskazywanie na ew entualną ewolucję lub zm ianę poglądów i opinii oraz jejprzyczynę, lub też uzasadnienie, dlaczego tak a ew olucja lub zm iana nie m a miejsca. Porównywać zaś m ożna jedynie opinie w yrażane przez współczesnych sobie dziejopisarzy polskich (zwracając uwagę np. na to, jaki wpływ m iało na nie pochodzenie z określonejdzielnicy czy re gionu, osobiste dośw iadczenia, wykształcenie, konw encja dzieła itp.), a także przez współczesnych sobie dziejopisarzy p o l skich i w ęgierskich. M oże zatem lepiejbyłoby dostosow ać podstaw ę źródłow ą do czasookresu badań, rozszerzając ją n a to m iast poza przekazy historiograficzne, o inne rodzaje źródeł, zarów no pisane, ja k i ikonograficzne. T aka praca b ard ziejo d - pow iadałaby tytułowi książki. O becnie bow iem pośw ięcona jest ona nie tyle w zajem nejopinii Polaków i W ęgrów o sobie, co obrazowi Polski Piastów (tylko do 1320 r.) w średniow iecznejhistoriografii w ęg iersk ieji W ęgier A rpadów (aż do 1320 r.) w średniow iecznejhistoriografii polskiej.
P rzedstaw ione uwagi nie zm ieniają jednakże ogólnie pozytyw nejoceny recenzow anejpracy, k tó ra zainicjuje, miejmy nadzieję, dyskusję i badania nad obrazem Polski w oczach sąsiadów i sąsiadów w oczach Polaków w średniow ieczu, tem ato wi bardzo w ażnem u, a ciągle tak m ało poznanem u. R ecenzow ana książka, oraz cenna pozycja pośw ięcona Polakom i C ze chom (Polaków i Czechów wizerunek wzajemny (X -X V II wieku), red. W. Iwańczak, R . Gładkiewicz W rocław -W arszaw a 2004) wskazują, że problem atyka ta zaczyna zdobywać popularność.
Marek Derwich Uniwersytet Wrocławski Instytut Historii