Anna Barańczak
Poetyka współczesnych przepisów
kulinarnych
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (22), 72-88
Anna Barańczak
Teoria odbicia
Poetyka współczesnych
przepisów kulinarnych
P ra ca ta pośw ięcona je s t a n a li zie „p o ety k i” stosunkow o w ąskiej g ru p y tek stó w użytkow ych. M owa będzie m ianow icie o p rzepisach k u lin a rn y ch , i to głów nie w ich w spółczesnej o dm ia nie: tak iej, k tó rej cechy i fu n k cje w y d a ją się szcze gólnie c h a ra k te ry sty c z n e dla naszego „tu i te ra z ” , dla dokonujących się a k tu a ln ie p rze m ia n obyczajo w ych i społecznych. M ożna by z pozoru sądzić, że p rzepisy k u lin a rn e sp e łn ia ją fu n k c je w yłącznie u ż y t- ko w o-praktyczne. W rzeczyw istości je d n a k ok azu je się, że podobnie jak w iele innych tekstó w u ży tk o w ych, p rzepis k u lin a rn y m oże m ieć rów nież fu n k c je d alek o bardziej złożone: m oże stanow ić sw oiste odbi cie p rzem ian życia społecznego i jednocześnie — dzięki obecnym w n im m echanizm om oddziaływ ania p ersw azy jn eg o — m oże czynnie w p ły w ać n a k sz ta ł to w an ie się pew n y ch p rzejaw ó w tego życia.
P rzy jęcie takiego założenia zw alnia n a s z obow iązku an alizy takich, in te re su ją c y c h sk ą d in ą d tekstów , ja kim i są p ry w a tn e , „ n ie p o w ta rz a ln e ” k siążki k u c h a r skie, 'spisyw ane na u ż y te k dom ow y przez w iele lat, n ieraz przez k ilk a pokoleń. Ja sn e je st bowiem , że
POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZ.EPISOW KULINARNYCH
te k s ty tego rod zaju m ogą być jiedynie „św ia dec tw em ” p ew nych zjaw isk obyczajow o-społecznych, n ato m iast zasięg ich bezpośredniego odziaływ ania je st m in im aln y — stąd też m in im aln a je st ro la tak iej czy inn ej ich „po etyk i” . Inaczej rzecz będzie się przed staw iać w w y padku tekstó w publikow anych, św iadom ie w łączanych w obieg społeczny, i to — w w a ru n k a c h w spółczesnych — obieg m asow y; w łaśnie takie tek sty b ęd ą n as tu ta j interesow ać.
P rzy czym rów nież w ich Obrębie trzeba będzie sk u pić uw agę na p ew nej p od g ru p ie zjaw isk, k tó ry c h po e ty k a i re to ry k a w y d aje się szczególnie rozw inięta i w ypracow ana. Chodzi o te, m ające zresztą n a j dłuższą trad y cję, przepisy k u lin a rn e, k tó re k o rzy sta ją w yłącznie z tw orzyw a słownego, lokalizując się tym sam ym w sferze zjaw isk p a ra lite ra c k ic h — nie zaś o tak ie, stosunkow o „no w e”, w k tó ry c h fu n k cje poznaw cze i zarazem im p re sy w n ę spełnia nie ty le tek st słow ny, co np. n a tu ra listy c z n a , b a rw n a fo to g ra fia lu b obraz film ow y.
P rz y jrz y jm y się n a początek dw om przepisom : 1. „Kurczę duszone. (...) Sprawione kurczę natrzeć solą i po staw ić na 30 min. w chłodnym m iejscu. Do środka w łożyć umytą zieloną pietruszkę, uform ow ać skrzydełka i nóżki, zw iązać sznurkiem. Zrum ienić na rozgrzanym tłuszczu, przełożyć do rondla, skropić obficie zimną wodą i dusić pod przykryciem. Gdy kurczę zm ięknie, obsypać tartą bułką, w staw ić rondel bez przykrycia do nagrzanego piekarnika (...). Podawać z ziem niakam i z w ody, zielonym groszkiem lub m izerią” 1.
2. „Dziś prezen tu ję moim Czytelnikom przepis na bardzo niezw ykłą potrawkę z kury, noszącą dumnie nazw ę swego twórcy, Juliusza Cezara, sp ecjaln ie ulubioną w słynącej ze wspaniałego drobiu O w em ii. Poulet César, tak nazyw a lud tę św ietną potrawę, która — jak twierdzą najw yższe autory tety gastronomiczne — istotnie w yw odzi się z kuchni rzym skiej. Kto studiował przepisy A picjusza, łatw o zauważy ty powo rzymskie rysy poulet César — hojne proporcje masła i wina, nieznane poza kuchnią w łoską i
południowofrancus-Kurczę duszone...
... i kurczę Cezara
1 J. Krawczyk, A. K ościszew ska-Stoyanow : P o tra w y z dro
ANNA ! BARAŃCZAK 74
„W proch, w popiół padły państwa...”
ką. W Owernii każdy smakosz jest przekonany, że przepis 'ten został stworzony w chwili kulinarnego natchnienia przez samego Cezara i że stanowi jedno z jego najtrw alszych dzieł, ciągle żywych, mimo upływu tylu wieków . Granice im pe rium rzymskiego, w ytyczone przez Cezara, zatarły w ojny i historia — a poulet César ciągle zachwyca i długo będzie zachwycać podniebienia smakoszy. Dodajmy, że nie jest to w Ow'ernii potrawa luksusowa (o wino łatw iej tam niż u nas w pewnych okresach o wyborową, przy czym w ino jest znacznie tańsze), i m ożecie spotkać ją w jadłospisach m ałych prowincjonalnych restauracji, w niedzielę zaś na stołach chłopskich.
Zacznijmy od kupienia pięknej kury o wadze około 1 i pół kg. Może być mrożona, ale świeża jest chyba jeszcze lepsza. Oczyszczoną najdokładniej i opłukaną w zim nej w o dzie, a następnie osuszoną czystą ściereczką kurę dzielim y na 4 porcje. W rondlu rozpuszczamy 25 dkg masła, dodajemy 12 dkg chudego boczku pokrajanego w drobną kostkę i 10 małych cebulek (w całości, ale obranych z łuski). Po pięciu minutach gotowania dodajem y 25 dkg małych, oczyszczonych pieczarek. I znowu smażymy to w szystko przez dalsze 5 m i nut na dość silnym ogniu. Po tym czasie w yław iam y z rondla płaską łyżką cedzakową cebulki, boczek oraz pieczarki i od stawiam y je na talerzyku. Do pachnącej frytury w kładam y kaw ałki kury i związany nitką (by nie rozsypał się w sm a żeniu) bukiecik natki pietruszki. Solim y i pieprzym y do smaku. Gdy kura się zrumieni (po 10— 12 minutach) dodaje m y w yłow ione dodatki (cebulki, boczek i pieczarki), a oprócz nich czapeczkę suszonego grzyba prawdziwego (lub nawet dwie).
Znowu 5 m inut smażenia. Po tym czasie posypujem y za wartość rondla łyżeczką mąki, m ieszam y, polew am y k ielisz kiem koniaku i po chw ili w lew am y do rondla całą butelkę «Gamzy» lub innego czerwonego w ytrawnego wina.
Zawartość rondla doprowadzamy do zagotowania się, po czym zm niejszamy płomień i pod przykryciem pozwalam y płynowi «mrugać» przez 40—45 minut. Określenie «płyn», przyznaję, n ie jest w łaściw e. Już po kilkunastu m inutach wino nabiera konsystencji sosu (ale jakiego!). Radzę spraw dzić smak i w razie potrzeby dodać nieco soli (ostrożnie) oraz pieprzu (nieco śm ielej). Rondel najlepiej postaw ić na płytce azbestowej, co pozwoli nam n ie podnosić pokrywy (ulatnia się aromat) podczas m ieszania sosu. Po 40 m inutach spraw dzamy, czy kura jest już uduszona. Sosu będzie mniej, znacznie m niej, ale nabierze jedwabistej konsystencji i n ie porównanego smaku. Nie wiem , z czym Cezar jadł swą
POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZEPISÓW KULINARNYCH
w spaniałą potrawkę, pew nie z Chlebem, którym troskliw ie w ycierał z talerza każdą kropelkę sm akowitego sosu. My, zapraszając przyjaciół na to prawdziwie cesarskie jedze ni e — możemy oddzielnie podać w ypieczony na sypko ryż lub delikatne i małe kładzione kluseczki. Jeden wieczór spędzony z «potrawką a la Cezar» nagrodzi Wam sow icie w yrzeczenia zw iązane z ascetycznym i tradycjami W ielkiego Postu, co spraw dził w m ałym gronie przyjaciół
HENRYK VITRY” 2 O ba przep isy dotyczą sposobu p rzyrządzania tego sa m ego p tak a i pochodzą z publik acji w y dan y ch m niej w ięcej jednocześnie; na tym jed n ak w y czerp u je się lista podobieństw m iędzy nim i. T ekst pierw szy jest bow iem prostą, technologiczną in stru k cją, zaw ierającą tylk o najb ard ziej niezbędne in form acje p otrzebne do przy rząd zen ia p o traw y ; d rugi — co w idać już choćby po różnicy długości — je st znacznie bardziej skom pli kow any i bogaty. Pierw szy spełnia rolę notki w pod ręcznej encyklopedii czy leksykonie, przeznaczony jest dla odbiorcy, k tó ry po pierw sze posiada ju ż pew n e dośw iadczenie k u lin a rn e, po d ru g ie — wie, że niezbędne „szczegóły technologiczne” danej p o tra w y m ożna odnaleźć przez sięgnięcie do „ lite ra tu ry fa ch o w ej” (w ty m w y pad ku : książki o p o traw ach z drobiu). P rzep is drugi, zaczerpnięty z popu larn ego m iesięcznika „Ty i J a ” , n astaw ion y je st n ato m iast na odbiorcę, dla któ reg o w yszukiw anie p rzepisów k u li n a rn y c h n ie je st w danej chw ili sp raw ą jed y n ą czy najw ażniejszą; stali czytelnicy owego m agazynu p a m ię ta ją zapew ne, że przepisy k u lin a rn e p o jaw iały się w nim obok a rty k u łó w , w yw iadów , recen zji lite ra c kich czy film ow ych, stały ch ru b ry k dla m elom anów lub dom atorów itp .
Je d n y m słow em : te k st p ierw szy pom aga g o tu jące m u, d ru g i — do gotow ania dopiero zachęca (czy n a w e t nakłania). T en d en cje te w yzn aczają p ew n ą za sadniczą lin ię podziału w obrębie g a tu n k u tek stó w użytkow ych, jak im są przep isy k u lin a rn e — zarów no
Cesarskie jedzenie Informacja techniczna — potrzeba biologiczna 2 „T y i J a ” 1970 nr 3.
ANNA BARAŃCZAK 76
Zasadnicza alternatyw a
publikow ane w e w spółczesnych książkach k u c h a r skich, ja k i te z „kącików k u lin a rn y c h ” rozm aitych pop u larn y ch czasopism. Nie znaczy to oczywiście, że przepisy o p rak ty czn o -en cyklop edyczn y m c h a ra k te rze pozbaw ione są zupełnie fu n k cji n a k ła n iają c ej: sk łan iają one, rzecz jasna, odbiorcę do w ykon ania w ustalonym p orządku takich, a n ie in n y ch czynności. Ich m eto dy p ersw azy jn e je d n a k o g raniczają się za zwyczaj do w skazania n a użytkow e, np. zdrow otne czy ekonom iczne korzyści w y nik ające z takiego a ta kiego sposobu gotow ania lub zw iązane z daną p o tra wą. Dla auto rów tego ty p u przepisów jedzenie je st przede w szystkim koniecznością biologiczną, ele m entem po rząd k u N atury .
Inaczej rzecz w ygląda w w y p ad k u tak ich w spółczes nych au to rów przepisów k u lin a rn y ch , ja k spółka au torsk a M aria L em nis — H e n ry k V itry (z „Ty i J a ”) czy M aria Iw aszkiew icz (z „ P rz e k ro ju ” ; jej „G aw ędy o jed zen iu ” opublikow ane zostały później w form ie książkowej). K ie ru ją oni sw oje te k sty do odbiorców, oczekujących p rzed e w szy stkim odpowiedzi n a zasad nicze — i bardzo znam ienne dla w spółczesnych p rz e m ian obyczajow ych — p ytan ie: czy w ogóle gotować? i: dlaczego gotować? (Sam fa k t postaw ienia takiego p y tan ia nie je st w praw dzie niczym now ym ; a u to rk i przedw ojenn y ch książek k u ch arsk ich też s ta ra ją się uprzedzić tę w ątpliw ość i rozw iać ją, ale podczas gdy dziś chodzi raczej o zasadniczą a lte rn a ty w ę „go tow ać w dom u lub n ie ”, „jadać w dom u lub poza d o m em ”, „przykładać wagę do jakości posiłków lub jeść byle co” , p rze d k ilkudziesięciu la ty pro b lem ten w takiej postaci w ogóle nie istn iał — p rzek o n u jąc p a nie dom u o konieczności poznania ark a n ó w sztuki k u lin a rn ej, a u to rk i książek kuch arsk ich w skazyw ały po p ro stu na m ożliwość lepszej kon tro li służby: „N a w et u m iejętn a k u ch ark a w ięcej się sta ra , jeżeli wie, że pani jej zna się n a kuchni, i m niej m a pokus do nieuczciw ego kupow ania, jeśli sam a p an i załatw i d u
POETYKA WSPÓŁCZESNYCH FRZEPrSOW KULINARNYCH
żą część sp raw un k ó w k uch en n y ch ” 3). W sy tu acji, gdy system aty czne gotow anie w dom u nie je st b y n a jm n ie j czymś sam o przez się zrozum iałym i n a tu raln y m , gdy z trad y cy jn eg o obowiązku p an i dom u przeistacza się w rodzaj nieobow iązkowego i stop niowo tracącego na znaczeniu „hobby” , sam a in ic ja ty w a napisania książki kuch arsk iej m usi być o p a try w an a dodatkow ym i uzasadnieniam i:
„D laczego piszę o jedzeniu? Skąd mi się to wzięło? Zaczęło się od irytacji, że sztuka kulinarna ginie, przepada, zaprze paszcza się. Nie ta sztuka kulinarna przez duże S, ale ta zwykła, domowa” 4.
„Książeczka ta pow staw ała wśród radości i kłopotów co dziennego życia. W spólnie spisaliśm y w niej doświadczenia kilku lat, w ciągu których poznaliśmy blaski i cienie życia ludzi samotnych i zakochanych (...). Ponieważ, jak mówi przysłow ie — «nie św ięci garnki lepią» — uważaliśm y, że i n ie św ięci w garnkach gotują. N abraliśm y wiary w e w łas ne siły <nie znaliśm y się wówczas jeszcze) i zaczęliśm y sami gotow ać” 5.
Skoro gotow anie nie jest dla współczesnego człow ie ka codziennym , n ie •podlegającym d y sk u sji obowiąz kiem , trzeba go do te j czynności nam aw iać i zachę cać. W e w spółczesnych książkach k u c h a rsk ich i „ką cikach k u lin a rn y c h ” rozm aitych czasopism p o jaw iają się więc elem en ty zarów no u k ry te j, ja k i jaw n ej p e rs wazji. 'Polega ona na w ysnuciu parad o k saln ie pozy tyw nego w niosku z przem ian, jak im w spółcześnie podległo rozum ienie dom owej sztuki k u lin a rn e j: skoro nie jest już ona czynnością codzienną i n a tu ra ln ą , n a leży w obec tego przyznać jej w łaśnie sta tu s działania odśw iętnego, artystycznego, szczególnie w y ró żnio n e go, będącego „przygodą” , źródłem niespodzianek i do znań estetycznych. P rzen iesien ie ak c en tu z użytko-3 M. Dieslowa: Jak gotować. Wyd. II poprawione. Poznań
[b. d.].
4 M. Iwaszkiewicz: G a w ę d y o jedzeniu. Wyd. IV uzupełń. Warszawa 1972, s. 3.
5 M. Lemnis, H. Vitry: Książka kucharska dla samotnych
i zakochanych. Warszawa 1968, s. 5.
Działanie artystyczne
ANNA BARAŃCZAK
7 8
W służbie w artości
w ego na „ a rty sty c z n y ” cel działalności k u lin a rn e j w y raża się m .in. w n o b ilitacji gotow ania „dla s ie b ie ” , dla w łasnej przy jem no ści (choć zarazem p o d k reśla się ważność fu n k cji tow arzysko-społecznych w ią ż ą cych się z gotow aniem ). D okonuje się w ten sposób sw oista sakralizacja sztuki k u lin a rn e j, a jednocześnie jej przen iesien ie z 'porządku n a tu r y w p orządek k u l tu ry : prozaiczne m oty w acje biologiczno-zdrow otne zastęp u je się odw ołaniam i do „n ad bud o w an y ch ” na nich w artości k u ltu ro w y c h tkw iący ch w o kreślo n y ch p o tra w a c h i w sam ej czynności gotow ania.
N obilitacja czynności k u lin a rn y ch polega p rzy ty m nie tylk o na ukazaniu ich autonom icznych w arto ści „ a rty sty c z n y ch ” : gotow anie m a być nie zawsze w y łącznie „sztuką dla sz tu k i”, często ukazyw ane jest w łaśnie jako sztuka służebna w obec jeszcze w yższych w arto ści — takich ja k tra d y c ja k u ltu ra ln a (zw iązki z lite ra tu rą , sztukam i p lastyczny m i itp.), h isto ria (anegdoty historyczne zw iązane z potraw am i), n a w e t p a trio ty z m („potraw y n aro d o w e”). K ilka przy kład ów : ozdobą jednego z n u m erów m iesięcznika „Ty i J a ” 6 była obszerna koresp o n den cja pom iędzy pew n y m czy teln ik iem a au to rem p o rad k u lin arn y ch , H e n ry kiem V itry, na tem a t p o tra w u P ro u sta (oczywiście ze szczególnym uw zględnieniem słynnej „ m ag d alen k i”). W odpowiedzi na prośbę czytelnika V itry o p u blikow ał m ianow icie szkic, w k tó ry m sam przepis k u lin a rn y zajm u je w łaściw ie m iejsce podrzędne: te k s t je st zaś w łaściw ie esejem n a te m a t sam ego P ro u sta, jego epoki, h isto rii ciast itp. P rzep is na zw y czajne k ru ch e ciastko, k tó ry m w końcu je s t m ag d a len k a, zostaje przez tak i k o n tek st św iadom ie nobili tow any. Skądinąd, nie zawsze zw iązek danej p o tra w y z k u ltu rą i h isto rią je s t szczególnie u m o ty w o w a n y i przek o n ujący : na ogół pozostaje ty lk o ozdobni kiem , ty m bardziej u w y d a tn ia jąc sw oją no b ilitu jącą fu n k cję:
^POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZEPISÓW KULINARNYCH
„Chcę napisać o bardzo smacznej zupie noszącej wspaniałą nazwę potage Crecy. Skąd ta nazwa? Czy rzeczyw iście zupa pow stała w m iejscow ości złowróżbnej dla Francuzów, gdyż tu w łaśn ie dostali słynne wciery od A nglików w Wojnie Stuletniej? To już pozostanie na zawsze niew yjaśnione. A le oto sam a zupa (...) 7.
A oto p rzy k ład y m oty w acji „p a trio ty c zn e j” (szcze gólnie ich w iele w przepisach M arii Iw aszkiew icz): „Sposoby jedzenia ow oców w tej formie (tan. w form ie zup i pierogów — A. B.) są stare jak świat, jak nasz słow iański świat. (...) Nasi przodkowie w ym yślili niezłe potrawy, które przetrw ały do dzisiejszego dnia. Naw et nie tylko przetrwały, ale są ulubione i nie ma chyba człowieka w Polsce, bez w zględu na wiek, któremu oczy by się nie rozjaśniały na m yśl o pierogach z jagodam i” 8.
„Ja Wam proponuję potrawkę z raków, ponieważ jest zna kom ita i bardzo polska” ®.
„A obiad wieczorowy ... (...) Sandacz, gdyż jest to praw dzi w ie polska ryba” 10.
G dyby się um ówić, że książki ku ch arskie ty p u p ra k - tyczno-instruk tażo w eg o określim y jako „p o p ularn o n au k o w e ” , a p isarstw o k u lin a rn e np. M arii Iw aszkie wicz lu b spółki L em nis — V itry rep rezen to w ać b ę dzie odm ianę „ lite ra c k ą ” , trzeb a byłoby rów nież do strzec, że przeciw staw ien ie to dotyczy nie ty lk o od m iennego sposobu tra k to w a n ia sam ej czynności go tow ania i jedzenia, a le rozciąga się rów nież na p o e ty
k ę przepisów k u lin a rn y c h (w raz z ich szerszym ko n tek ste m — tu w chodziłyby w grę problem y kom po zycji w y d an ia książkowego, um iejscow ienia ru b ry k i w ram ach czasopisma, jej cykliczności, form kores po ndencji z czytelnikam i itp.).
T ak ro zu m ian a ,,literack o ść” p rzepisu k u lin arn eg o może polegać na k ilk u ch ara k te ry sty c z n y c h w yznacz nikach. Z nam ien n y je s t na p rzy k ła d k o n k re tn y i oso bow y c h a ra k te r w yraziście zarysow anej postaci n a 7 Iwaszkiewicz: op. cit., s. 35.
8 Ibidem., s. 134. 9 Ibidem., s. 29. 10 Ibidem., s. 166. M otywacje Literatura kulinarna
ANNA BARAŃCZAK 80
Charaktery styka narratorów
dawcy, k tó ry u jaw n ia się bądź w form ie „au to ra w e w n ętrzn eg o ” , bądź n a w e t pierw szoosobow ego n a r r a tora. K o n k retn ość a u to c h a ra k te ry s ty k i nadaw cy p rzejaw ia się w tak ich w ypadk ach na ró żn e sposoby. Choćby p ro b lem nazw iska n a k arcie ty tu ło w ej: cha ra k te ry sty c z n e dla odm iany „ p o p u larn o n au k o w ej” prez e n ta c je w rod zaju „m gr inż. Sabina W itkow ska” (gdzie w ażne jest nie ty le nazwisko, ile ty tu ł n au k o wy, g w a ra n tu jąc y fachowość i „naukow ość” udziela nych porad) w odm ianie „ lite ra ck ie j” zastąpione są raczej przez w alo r tkw iący w sam ym nazw isku. Ma ria Iw aszkiew icz posługując się nazw iskiem p a n ie ń skim nie u k ry w a fak tu , że je s t córką pisarza (po św iadczają to w zm ianki o życiu rodzinnym , p rzezn a czone ja k b y dla „w tajem niczonego” czytelnika). A uto r posłu gu jący się podw ójnym pseudonim em Lem nis — V itry nie tylko celowo w y b iera nazw iska o cudzoziem skim , zachodnioeuropejskim zabarw ieniu, ale — co w ażniejsze — w y stęp u je w łaśnie jako para au to ró w -n a rra to ró w , w prow adzając ty m sam ym na k a rty książki k u ch arsk iej ak cję niem alże rom ansow ą (M aria i H en ry k nie znali się początkow o, poznali się dzięki w spólnym zam iłow aniom k u lin a rn y m , ich w spólne p u b lik acje są n ieja k o p am iętn ik iem w spól nej i szczęśliwej drogi życia itd.), z klasycznym h ap- py-endem . Nie trz e b a dodawać, że dzięki m echaniz mowi p ro je k c ji i id e n ty fik a c ji podobne pow odzenie życiowe „obiecuje się” i czytelnikow i.
Rów nież biograficzno-psychologiczna a u to c h a ra k te ry sty k a a u to ró w -n a rra to ró w cechuje się — oczywiś cie w „ lite ra c k ie j” odm ianie przepisów k u lin arn y ch , na k tó rej sk u p iam y tera z uw agę — daleko posuniętą k o nkretnością i szczegółowością. M aria Iw aszkiew icz (a raczej jej literack i a u to p o rtre t) to obarczona ro dziną przedsiębiorcza p an i dom u, m ieszkająca poza m iastem , w tra d y c y jn y m dom u z w ęglow ą kuchnią, k u lty w u jąca rów nie tra d y c y jn y ideał polskiego „ro dzinnego ogniska” ; n ie u k ry w a swoich in d y w id u al nych upodobań zarów no ogólnoobyczajow ych, jak i
POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZEPISÓW KULINARNYCH
ściślej k u lin arn y ch . P a ra L em nis — V itry re p re z e n tu je b ard ziej „now oczesny” ty p m łodego m ałżeństw a, bezdzietnego, m ieszkającego w dużym m ieście, p ra cującego, prow adzącego bogate życie tow arzyskie (ale w sty lu w yszu kan ie-k am eraln ym ), k u lty w u ją cego szerokie zainteresow ania k u ltu ra ln e i literackie, nie bez pew n ej dom ieszki snobow ania się na „orygi nalność” , „egzotyczność” itd.
S tale obecnym p a rtn e re m ta k k o n k retn eg o a u to ra - - n a rra to ra je st w tekście rów nie k o n k re tn ie zaryso w ana osobowość odbiorcy. Je j obecność daleko w y kracza poza tra d y c y jn e form y, polegające po p ro stu na tra k to w a n iu odbiorcy jako m ilczącego słuchacza p o rad k u lin arn y ch , k tórego jed y n y m zadaniem jest w cielić je w czyn. W „ lite ra c k ie j” o dm ianie książek k u ch arsk ich obecność odbiorcy m an ifestu je się o w ie le w y ra ź n ie j, choćby w typow ych fo rm ach sty listycz nych „zw rotu do a d re s a ta ” lub (jak w p rzykładzie ostatnim ) w jego u jaw n ien iu osobowym jako p a rtn e ra dialogu:
„Jeśli w ięc zobaczycie w sklepie rybnym (co nam się k il kakrotnie już zdarzyło) pięknego, św ieżego węgorza, nie w a hajcie się długo, bo inni was uprzedzą” n .
„Proste, prawda?” (częsty zwrot w przepisach Lemnis — V itry’ego).
„Niektórzy czytelnicy smakując zupę w wyobraźni, będą w y raźnie rozczarowani — przecież to niem al postna zupa po m idorowa! — powiedzą z w yrzutem ” 12.
M ówiąc o „ p a rtn e rs tw ie ” n a rra to ra i odbiorcy, m am y na m yśli rów nież fak t, że au to rzy „literack ieg o ” ty p u porad k u lin a rn y c h odw ołują się z re g u ły do odbior ców z pew nego w y ra ź n ie zakreślonego k ręg u , do k tó rego sam i należą (lub należeli, ja k w w y p a d k u a u to rów K siążki k u ch arskiej dla s a m o tn y ch i zakocha nych). O dbiorca — m ożna by pow iedzieć — n ie czuje się w tak im w y p a d k u osam otniony: książka k u c h a r ska w skazuje m u pew ien k rą g ludzi, w śró d k tó ry ch 11 „Ty i J a ” 1967 nr 5.
12 „Ty i Ja ” 1967 nr 4.
Obecność odbiorcy
ANNA BARAŃCZAK 82
Strategia ośm ielania odbiorcy
może śię czuć „ja k u siebie”, m oże doznaw ać po czucia w spólnoty. U M arii Iw aszkiew icz je s t to w spólnota ludzi p osiadających duże „obycie” k u li narne, k tó ry m n ie potrzeb a tłum aczyć w szystkiego ab ovo, k tó rz y w lot ro zu m ieją in te n c je au to rk i, po sługu jąc się, podobnie ja k ona, in tu ic ją i dośw iad czeniem p rzy np. do b ieraniu p ro p o rc ji składników przygotow yw anej p o traw y . Książka kucharska dla sam otnych i zakochanych z kolei kiero w ana je s t do ludzi m łodych, niezam ożnych, bez w łasnego m iesz kania, k tó ry ch niedbycie k u lin a rn e uspraw iedliw ion e je st w iek iem i w a ru n k a m i życiow ym i, k tórzy je d n a k są „pozytyw nie w y ró żn ien i” spośród tłu m u im po dobnych tym , że d o strzegają p otrzebę u zupełnienia sw ej osobowości o bogaty św iat k u ltu r y k u lin a rn e j. W reszcie ru b ry k i k u lin a rn e czasopism a „Ty i J a ” (redagow ane zresztą przez tę sam ą fik cy jn ą spółkę autorską) obliczone były na w spólnotę odbiorców, po łączonych dążeniem do w p ro w adzen ia w życie co dzienne elegancji, w ytw orności, oryginalności, egzo tyki, n a w e t pew nego lu k su su osiąganego n ie ty le dzięki nakładom kosztów , ile dzięki pom ysłowości i fantazji. J a k widać, w k ażd ym w y p ad k u są to w spólnoty w yróżnione n a ja k ie jś pozyty w nej zasa dzie, sw ojego ro d zaju elity, do k tó ry c h przynależność je st dla odbiorcy cechą dodatnio w artościującą. Isto tna je s t p rzy ty m te n d e n c ja do „ośm ielania” od biorcy: w spólnota, do k tó rej się go zaprasza, m a m u im ponow ać, ale nie m a go onieśm ielać. A utorom cho dzi o gotow anie „ a rty sty c z n e ”, ale n ie w ym agające n iedostępnej zw ykłem u śm ierteln ik o w i w irtuozerii. O dw ołując się d ek laraty w n ie, w e w p ro st w ypow ia danych uogólnieniach i zachętach, do w rażliw ości, subtelności i pom ysłow ości odbiorcy, w grun cie rze czy a u to rz y tego ro d zaju p o rad n ie zm uszają go do zbyt w ielkiej sam odzielności i au te n ty cz n e j o d kry w czości. (U M. Iw aszkiew icz w y m agan e je st w p ra w dzie k u lin a rn e dośw iadczenie, ale to oczywiście nie to samo). P rzepisy są ta k skonstruo w ane, że samo
POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZEPISÓW KUŁlINAiRiNYCH
dzielność realizującego je w p ra k ty c e odbiorcy może polegać w łaściw ie ty lk o n a e k sp ery m en to w an iu w zak resie w y m ien ian ia „w arian to w y ch ” składników p o traw : n a to m ia st przepis nie zachęca w zasadzie do odkryw czości dalej posu niętej, k tó ra m ogłaby grozić n aru szen iem ja k ie jś zasadniczej, „ in w a ria n tn e j” ce chy p o tra w y lub po p ro stu jej zm arnow aniem . P rz e pisy z książek „p o p u larn o nau kow y ch ” też w zasadzie nie w y kluczają działalności k u lin a rn e j bardziej sa m odzielnej, c h a ra k te ry sty c z n e jednak, że ich fo rm a by n a jm n ie j do tego n ie zachęca: przepis tego rod zaju je s t całością b ard ziej „zam kn iętą” i szty w n ą (co w y raża się choćby w ap te k a rsk ie j p recy zji w określaniu ilościow ym potrzeb n y ch składników ). W przeciw ień stw ie do nich „lite ra ck ie ” książki k u c h arsk ie oscylu ją m iędzy zachętą do sam odzielności a n iezau w ażal nym „organizow aniem ” tej sam odzielności: dzięki nim m ożna się poczuć k u lin a rn y m tw órcą, ale sto sunkow o m ały m kosztem , nie zbaczając nigdy ze w skazanej drogi. Istn ieją tu co p raw d a p ew n e pozor ne w y ją tk i. Nieco d alej w „usam odzielnianiu odbior cy” posuw a się np. „P rze k ro jo w y ” k ą c ik k u lin a rn y „Jedno d an ie” (redagow any przez J a n a K alkow skie- go), do któ reg o propozycje p o tra w i p rzep isy ich w ykonania n a d sy ła ją sam i czytelnicy: i t u jed n a k rola red a k to ra je st znaczna, jak o że selek cjo n u je on propozycje oraz „sp raw dza” i ocenia p o tra w y spo rządzone w edług n ad esłan y ch przepisów .
J a k w idać, „sam odzielność” odbiorcy w „ lite ra ck ic h ” przepisach k u lin a rn y c h m a c h a ra k te r dość d w u zn a czny: działalność odbiorcy je s t ty le ż sam odzielna, co stero w ana — m oże n a w e t w w iększym stopniu s te row ana niż w p rzy p ad k u przepisów „technologicz n y c h ” . To o sta tn ie stw ierd zen ie m oże w y g lądać n a paradoks, zw ażm y jed n ak , że p recy zja „technologicz n e j” in stru k c ji dotyczy sam ego procesu w y tw a rz an ia potraw y, nie p ró b u je n ato m iast zaw ładnąć w y o b raź nią odbiorcy. Tym czasem przep isy „ lite ra ck ie ”, co
Literackość sterująca
ANNA BA-RAŃCZiAK.
84
U szlachetnia nie zup
bardzo znam ienne, w iększy bodaj nacisk niż n a opis sporządzania p o tra w y kładą na k o ń c o w y e f e k t : „Malinowa pascha ujm uje oczy ślicznym różowym kolo rem, podniebienie zaś sm akiem i aromatem św ieżych m a lin ” 13.
— oraz na w tó rn e — np. tow arzyskie, rodzinne — korzyści (w poniższych p rzy k ład ach co praw d a a u to ironicznie w yolbrzym ione), ja k ie przynieść m oże do skonale p rzyrządzona p o traw a:
„Jeżeli zrobimy galaretkę z nóżek na najbliższą kolację, m a my zapewnione szczęście m ałżeńskie na najbliższy ty dzień” 14.
„Takie kotlety m ożemy podawać w «garniturze z różnych jarzyn», a krewni z zagranicy na pewno nas na przyszły rok zaproszą na R iw ierę” 15.
P a m ię ta jm y bow iem , że sam a koncepcja „ lite ra c k ich ” przepisów k u lin a rn y c h w y ra sta z poczucia ko nieczności nakłaniania współczesnego odbiorcy do sam ej czynności gotow ania; m ożliw ie szczegółowy, „p lastyczny”, przek o n ujący opis „końcowego e fe k tu ” jest w tej sy tu a c ji jed n y m z żelaznych środków p e rs w azyjnych.
Do ty ch o statn ich zaliczają się rów nież określone Chwyty stylistyczne. T ak n a p rzy k ła d zam iast te c h nologicznego opisu p rzy rządzan ia p o tra w y pojaw ia się te n d e n c ja do stosow ania w y rażeń m ożliw ie nie prozaicznych, „uw znioślającyćh” : zam iast „wlać kie liszek k o n ia k u ” pow iada się w te d y „uperfum ow ać (sos) kieliszkiem k o n iak u ”, zam iast „dodać łyżkę śm ie ta n y ” — „uszlachetnić (zupę) łyżk ą śm ie ta n y ”, n aw et nać p ietru szk i o kreślana je s t jak o „bukiecik listków p ietru sz k i” a zam iast kalorii i w ęglow oda nów, k tó re w przep isach „technologicznych” w y stę p u j ą gdy m ow a o p o tra w a c h nietuczących, tu ta j w oli się m ów ić o „sm ukłości” . C h a ra k te ry sty c zn e je st 13 „Ty i Ja” 1967 nr 3.
14 Iwaszkiewicz: op. cit., s. 121. 15 Ibidem., s. 27.
rów nież św iadom e nadu ży w an ie w y razó w i form g ram aty czn y ch zabarw ionych em ocjonalnie: „ k u p u jem y p ięk n e śledzie” , „obsm ażam y na p ięk n y ru m ia ny k o lo r” , „drob n iutk o posiekać p ie tru sz k ę ” , „tro s k liw ie przysm aczony sos” itd.
Szczególnie siln y w alo r p ersw azy jn y , nieom al o cha ra k te rz e m agicznym , posiada w ty m kontekście n a zwa p o traw y . J e s t to oczywiście zjaw isko znane nie od dziś: rów nież i sam e nazw y po traw , p rez e n to w a nych przez M. Iw aszkiew icz czy L em nis — V itry ’ego, m ają na ogół sw oją trad y cję. Je d n ak ż e szczególnego w a lo ru atra k cy jn o śc i nazw a tak a n ab ie ra w w a ru n kach am ato rskiego przyrządzania p o traw y , gdy egzo tyczna czy archaiczna nazw a je s t w stan ie w ytw orzyć w okół prozaicznej czynności osobliw y k lim at em ocjo nalny:
„A oto inna wersja potage Crecy, którą m ożna by nazwać ordynarnie zupą m archwiową, ale po co psuć sobie sm ak” 18. „Do tego napoju (...) możemy dolać w iniaku, w tedy to się będzie nazyw ało mazagran. (...) Do takiej kawy potrzebne są wysokie, piękne szklanki, leżak nad szafirow ym basenem, w oddali m ajaczący w spaniały samochód i ... «żywot białego sahiba» gotowy. A le — wierzcie mi — taka k aw a nadaje się rów nież do picia w domu, piękne szklanki są do nabycia wszędzie, a m iłe grono znajomych zastąpi nam basen, sa mochód i «żywot białego sahiba»” 17.
M echanizm a trak cy jn o ści nazw y obnaża się szczegól nie w y ra ź n ie w ted y , gdy now a nazw a p o w staje w zw iązku z n iew ielk ą m od y fikacją zn an ej ju ż p o tra wy: p o d a ją c p rzep is na „ k u r ę po lite ra c k u ” , M aria Iw aszkiew icz dodaje:
„W czasie pisania przyszła mi św ietna m yśl do głowy. Gdy by dodać do jarzyn czosnku, a zam iast wody dolać czerwo nego w ytraw nego w ina (...), kura zm ieniłaby smak i na zw ę — kura po burgundzku” 18.
Osobny p ro b le m stan o w i stosow ana przez au to ró w 1U Ibidem., s. 35.
17 Ibidem., s. 156. 18 Ibidem., s. 126.
g5 POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZEPISÓW KULlIiNARNYCH
Magia nazw
ANNA BARAŃCZAK 86
K onstelacje stołu
w ielkanocnego
m etafo ry k a, środek sam przez się szczególnie „ lite rac k i” . M etafora p rzy w o łu je tu niek iedy e le m en ty rzeczyw istości krańcow o odległe od. przyziem nych, k uch en n y ch realiów . Tak n a p rzy k ład w ielkanocn y stół n ab iera w ym iarów kosm icznych — „przyziem - ność” jedzenia zo staje sk o n trasto w an a ze sferam i do słow nie nadziem skim i:
„Tradycyjne pcrtrawy w ielkanocne składają się na naszych stołach w konstelacje o rysunku aż nazbyt dobrze znanym (...) obok głównych «planet» konstelacji stołu wielkanocnego: szynek, kiełbas, schabu — coraz częściej pojaw iają się «sa telity» w postaci pikantnych sałatek i ostrych sosów, od bie rających powoli tradycyjnem u chrzanowi palm ę pierw szeń stw a” 19.
Z reg u ły zaś m etafo ry k a służy w łączeniu sztuki k u lin a rn ej w p orządek „w y so kiej” k u ltu ry :
„Tak przyrządzona, w yjątkowo bogato instrum entowana wiosenna sałata •(...)” 20.
„Jest to nietucząca zupa, którą możemy z powodzeniem , jak lekką uwerturą, rozpocząć w iosenny obiad” 21.
Choć tego ro d zaju p orów nania, podobnie ja k w szel kie inne form y „literack ieg o” nacechow ania przep i sów, nie u su w a ją b y n ajm n iej w cień czysto u ży tko wych w alorów p orad k u lin arn y ch (inaczej m ówiąc, „ lite ra ck ie ” p rzepisy nie są jak ąś fa n ta s ty k ą k u li n a rn ą — dadzą się zrealizow ać ta k sam o ja k przepisy „technologiczne” 22) — je d n a k fak te m jest, że w ta kich p rzy p ad k ach przy rząd zan a p o traw a s ta je się już n ajw y ra ź n ie j e lem en tem św iata k u ltu ry , sw oistym tek stem przenoszącym określone inform acje. A utorzy „ literack ich ” przepisów k u lin a rn y c h tr a k tu ją — i każą tra k to w a ć — gotow anie jak o form ę k u ltu ro w e j 19 „Ty i Ja” 1967 nr 3.
20 „Ty i Ja” 1967 nr 4. 21 Ibidem.
22 Choć faktem jest, że często brak im „technologicznej” ścisłości; w spom nieliśm y już, że np. przepisy M. Iw aszkie w icz m oże realizow ać w praktyce tylko odbiorca o pewnym doświadczeniu kulinarnym.
POETYKA WSPÓŁCZESNYCH PRZEPISÓW KULINARNYCH
e k sp re sji i zarazem kom unikow ania: n ie używ ając, rzecz jasna, sem iotycznej term inologii, m ów ią o go to w a n iu ja k o o sw oistym system ie znakow ym , o p ar ty m na szeregu w y razisty ch opozycji b in arn y ch , k tó re p ozw alają konstruow ać sensow ne „'kom unikaty”. G otow anie w tak im rozum ieniu d aje szansę in dy w i d u a ln e j ekspresji, określenia sw ojej osobowości w o bec ta k ic h opozycyjnych p a r w artości, ja k swojskość — egzotyka, tradycyjność — nowoczesność, pro sto ta — w y rafin o w an ie itd.; jednocześnie zaś je s t to szan sa p rzek azan ia odbiorcy zespołu znaczeń sk ła d a ją cych się na to sam ookreślenie 23.
P o ety k a i re to ry k a przepisów „lite ra ck ic h ” służy w ięc tem u , a b y zaakcentow ać fak t, że gotow anie jest nie tylko fu n k cją zaspokajania biologicznych potrzeb i nie ty lk o problem em „techniczno-spraw nościo- w y m ” ; chodzi w nim już nie ty lk o o to, aby p rz y rządzać p o tra w y „dobrze” czy „sm acznie” , lecz i o to, aby w y k o rzy stać do m aksim um szansę „usem antycz- n ie n ia ” p o tra w y . D ecydujący staje się zatem , jak w k ażdym kom unikacie, w y b ó r i układ, zwłaszcza w m akro sk ali całego posiłku: w ybór p o tra w i ich sy n - tag m aty czn y u k ład w yraża osobowość „ a u to ra ” posił ku, m ożna 'by rzec — skład a się na sw oisty „obraz a u to ra ” , tak i, jak i m arny zam iar przekazać odbiorcy. P rzyto czm y jeszcze jed en przykład, k tó ry tę in te n cję obnaży szczególnie w yraźnie; je s t to podany przez M. Iw aszkiew icz przepis na „obiad dla teścio w ej” : „No i co w tedy podać? Coś lekkiego — to teściow a się nie naje i powie, że się jej skąpi. Coś solidniejszego — m oże się przejeść, a starsze panie zazwyczaj lubią jeść ii to sporo — 23 Jak wiadomo, rozpatrywanie potraw od strony sem iotycz nej ma swoją bogatą tradycję nie tylko w praktyce kuli- narno-konsum pcyjnej, ale i w nauce, żeby w spom nieć choć by Le cru et le cuit C. L evi-Straussa. Zob. też przykładowe analizy sem iotycznych w alorów pew nych tradycyjnych w określonych kulturach i epokach potraw: R. Jakobson:
Szczupak po polsku. „Prace Polonistyczne” Vol. X X 1964, s.
132—141; R. Barthes: B e fs ztyk i frytk i. W: Mit i znak. Eseje. Warszawa 1970, s. 68—71.
Sem iotyka kulinarna
ANNA BARAŃCZAK
Ogólnie dostępna schem atyczna twórczość
też będzie m iała pretensje. Broń Boże coś bardzo nowoczes nego (...). Obiad powinien być tradycyjny, w ytw orny, lekki, nie taki znów kosztowny (...) Pow inien przypominać starszej pani dawne, dobre czasy (...)24.
A utorka d em o n stru je naocznie m echanizm p ow sta w an ia k u lin arn eg o k o m u n ik atu , m etodę ku linarnego w y rażen ia sw ojej osobowości i zakom unikow ania swojego sto su n k u do „odbiorcy” k o m u n ik atu — po dejm ow anego gościa. Z nam ien ne jest, że d a je się tu w y raz nie osobowości au te n ty cz n e j, ale k o n stru u je się dla określonych celów p e w ie n „obraz a u to ra ” o p a rty na zestaw ie stereo ty p o w y ch konotacji. J e s t to chyba w obrębie „ lite ra c k ie j” odm iany przepisów k u lin a r nych p ew n a praw idłow ość. Je śli m ianow icie podsu w ana p rzez nie m ożliwość „tw órczości” k u lin a rn ej je st istotn ie propozycją dostępnej dla każdego fo rm y ind y w id u aln ej ek spresji, to trzeb a dostrzec rów nież dru g ą stro n ę zagadnienia: e k sp re sja ta realizow ać się może jed y n ie poprzez stosunkow o ograniczony re p e r tu a r opozycyjnych sensów i w yrażać może w grun cie rzeczy w yłącznie stereo typ o w e i schem atyczne cechy osobowości. W ydaje się, że jest to w ogóle w łaściwość w szelkich form tw órczości „dla każdego d o stę p n e j” , podsu w an y ch odbiorcy w ty ch am bitn iejszy ch m ode lach k u ltu ry m asow ej, k tó re zm ierzają do częściowe go w y rw an ia odbiorcy ze sta n u k o n su m p cyjn ej b ie r ności: za ową pow szechną dostępność tw órczość tak a płaci koniecznym uschem atyzow aniem języka, re z y g n acją z niepow tarzalności ko m u nik atu, ogranicze
niem au tentyczności ekspresji.