Anna Sobolewska
Pracownie krawieckie ludzkości
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (41), 49-64Pracownie krawieckie ludz
kości
(...) ziem skie spraw y człow ieka są w szy stk ie spięte h a ftk a m i i gu zika m i, a trzym a ją się w kupie za po m ocą Szat.
T. C a rly le: S a rto r R e sa rtu s 1.
Życie jest „Jarm arkiem gałga- niarskim ”, a człowiek — „żywym Paraw anem do wieszania gałganów” ; światem rządzi Krawiec, k tó ry jest „nie tylko Mężczyzną, ale w pewnej mierze Twórcą, Bóstwem” ; „społeczeństwo żegluje po Nie skończonym Przestworze Sukna”. Sądy te przywo dzą na myśl dwie „sztuki równoległe” — Krawca (1964) i Operetkę (1966), oparte na tym samym po m yśle — koncepcji ku ltury i jej norm jako strojów oraz przełomów historycznych jako radykalnych zmian mody ubraniowej. Podkreślano już analogie myślenia o kulturze i uderzającą zbieżność utwo rów Mrożka i Gombrowicza współtworzących łącznie jedno uniw ersum ideowe 2.
1 T, C arlyle: Sartor Resartus. Życie i zdania pana T eufels-
dróckha. P rz ek ła d S ygurda W iśniowskiego. W arszaw a 1882,
s. 47. W dalszych p a rtia c h te k stu cytaty z utw orów C arlyle’a będziem y oznaczać s k ró ta m i: S — Sartor Resartus oraz B —
Bohaterow ie. Cześć dla bohaterów i pierw iastek bohater stw a w historii. K raków 1892.
2 Por. M. S zpakow ska: „K raw iec” i „Operetka”: w y kro je
i w zory. „D ialog” 1977 n r 11.
K u ltu ra jako strój
K raw iec — dem iurgiem
Cytowane aforyzmy nie zostały jednak ukute ani przez M istrza Fiora, ani przez K rawca Jego Eksce lencji. W ubiegłym stuleciu apologię kraw iectw a głosił profesor filozofii, a ściślej metafizyki odzieży, Diogenes Teufelsdröckh z dzieła Tomasza Carlyle’a
Sartor Resartus (1833— 1834).
Książkę Carlyle’a przypom niał ostatnio Wacław Ku backi. Posuwając się wstecz ,,po tropach groteski i absurdu”, umieszcza on Sartora w bogatym nurcie parodii i satyry arystofanejsko-lukianow skiej, czyli w ram ach antycznej tradycji, która powróciła do dawnej świetności w XX w. i pomnożyła swój stan posiadania o dzieła Witkacego, Gombrowicza i Gał czyńskiego (autor słusznie zapewne wywodzi Zielo
ną gęś z gospody Z ur Grünen Gans w S a rto rze3;
dodajmy, że Gałczyński był z wykształcenia angli stą).
„Szukam wielkiego sekretu krawiectwa, czyli ina czej mówiąc cywilizacji” — tw ierdzi Krawiec. Rów nież w Operetce refleksje filozoficzne czy historio zoficzne należą do roli „rzeźbiarza modnej sylw etki”, a zarazem ideologa k u ltu ry tużurków i szapokla- ków. D yrektor stroju jest bowiem fundam entem ustroju, a m ały błąd w sztuce — wpuszczenie wor kow atych osobników do salonu — sprowadzi re wolucję. „Świat uzna z podziwieniem w K rawcu nie tylko swego K apłana i Hierarchę, lecz naw et Boga” (S , 218) — tw ierdzi Teufelsdröckh, bohater dzieła C arlyle’a i jedna z masek autora w tym utworze. Tym samym zamiast dwu sztuk równoleg łych m am y do czynienia z triadą Carlyłe — Mro żek — Gombrowicz.
Nie sugeruję wpływów ani zapożyczeń. Praw dopo dobnie ani Gombrowicz, ani Mrożek nie pam iętali utw oru C arlyle’a.
Być może jest to jeden z licznych wypadków po
8 P or. W. K u b ac k i: Po tropach g roteski i absurdu. „Życie L ite ra c k ie ” 1978 n r 18.
winowactwa pisarzy różnych epok, których duch dziejów natchnął tą samą ideą. Niemniej słowa K ar- losa z utw oru Mrożka, czciciela szczerości i nagiej — dosłownie — prawdy, apologety czynu brzmią nieraz jak parodia myśli Carlyle’a wyłożonych w później szym dziele Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pier
wiastek bohaterstwa w historii, w książce, w której
nieliczne tylko z odkrywczych koncepcji Sartora doczekały się kontynuacji. Porównajmy: „N ajbar dziej naga, najdziksza rzeczywistość, powiadam, więcej w arta od jakiegokolwiek udania, chociażby noszącego wszelkie pozory czcigodności” (B, 298).
„Jak w icher potężny, co precz unosi śmierć ja r marcznego kramu, oczyszcza pole, wyście gniew natury, wodzu! Twa postać prawdą, tw a pierś na ga — szczerość, a czyn — twoje ramię. Ich odzież — trum ienne, przegniłe całuny. Zrywaj je, obnażaj! Wiej wichrze!” (Krawiec). Nawiasem mówiąc, wy powiedzi Karlosa parodiują również myśli innego kruszyciela bałwanów — Nietzschego — który wy soko cenił dzieła Carlyle’a. Utwory tego ostatniego znalazły oddźwięk w okresie Młodej Polski, m. in. w pismach Brzozowskiego, który zamierzał stworzyć polskiego Sartora 4.
Sartor Resartus to dzieło nie mieszczące się w kon
wencjach gatunkowych, będące połączeniem frag mentów eseistycznych i powieściowych (parodia
Bildungsroman), tra k ta tu filozoficznego, listów i bio
grafii z elem entam i parodii i autoparodii, a także z kolekcją błyskotliwych aforyzmów. Książka ta — we fragm entach jest stylizacją na przekład z nie mieckiego oryginału bądź eksplikacją i krytyką tego traktatu, a więc tekstem „drugiego stopnia” ekspo nującym własną metatekstowość. Między Profeso
4 P or. W. K ra je w sk a : Z w ią zk i tw órczości Stanisław a B rzo
zow skiego z literaturą angielską. W: W okół m yśli Stanisła w a B rzozow skiego. P od red. R. Zim anda. K raków 1974,
s. 356.
Dialogi
G atu n k o w a osobliwość
Sartora
rem Teufelsdrockhem a czytelnikiem autor ustaw ia postać w ydaw cy-m ediatora komentującego rękopis Teufelsdróckha znaleziony w sześciu workach. Uży cie tego skonwencjonalizowanego chw ytu m otywuje sam narrato r-w y dawca: „W taki to sposób usiłowa liśm y z ogromnego, różnorodnego Plum puddingu (...) ugniecionego przez Pana Teufelsdróckha dla współ- śm iertelników, wydobywać najlepsze rodzynki i po dać je osobno na własnym obrusie” (S, 219). Wy dawca, um iarkow any zwolennik radykalnych tez „Profesora Umiejętności Wszech Rzeczy w ogóle”, m a stw arzać autorow i poczucie bezpieczeństwa, a czytelnikowi poczucie nieangażującego uczestnic tw a w absurdalnym — na pozór — świecie idei. Oto ja k wydawca, będący w istocie w ew nątrztekstow ym reprezentantem czytelnika, podtrzym uje kontakt z odbiorcą i reguluje dystans czytelnika w stosun ku do „spekulatywnego Radykalizm u” Profesora:
„W ydaw ca m usi się w ty m m iejscu przyznać, że się p q żad n ej z licznych dzielnic duchow ego św ia ta T eufelsdróckha n ie p rzechadza z rów nym zdziw ieniem , w ahaniem , a n aw e t boleścią, ja k po P o lity c zn e j” (S, 189).
„W ypada żałow ać, iż ja k często gdzie indziej, ta k i te ra z b y stre jasn o w id zen ie filozoficzne P ro feso ra stępiło się co kolw iek sk u tk ie m dom ieszki sow iej p ra w ie krótkości w zro ku, albo też przew ro tn ej, bezskutecznej, ironicznej skłon ności — czytelnicy osądzą sam i, k tó rej z ty c h d w u ” (S, 207).
Form y sylwiczne — kolekcje zbieraniny o otw artej stru k tu rze — zwykle zapraszają do rozszyfrowania obrazu autora 5.
K am uflaż podmiotu autorskiego nie jest tu jednak całkowity. F igura autora ulega jakby rozdwojeniu: na uległego wobec uprzedzeń czytelnika, choć nie szablonowego w ydaw cę i ekscentrycznego Profe sora, którego wypowiedzi są cytowane i parafrazo wane. Tekst staje się spójny dopiero na poziomie podmiotu utw oru. A m biw alentny stosunek autora
5 P ro b le m a ty ce form sylw icznych pośw ięcona je st p ra c a R y sz a rd a N ycza p o w sta jąc a w P racow ni P oetyki H istorycznej IBL.
do postaci Teufelsdróckha, który oscyluje między identyfikacją a parodią (nie bez akcentów autopa- rodystycznych), sygnalizuje nazwisko bohatera. „Teu- felsdrockh” jest czytelnym zniekształceniem „Teu- felsdreck” — „czarcie łajno”, co w pewnej mierze tryw ializuje tę postać, chociaż — z drugiej strony — „czarcie łajno” to nazwa rośliny, która może być trucizną lub lekarstwem.
Sartor Resartus, czyli „Krawiec uszyty” na nowo
albo „Krawiec przenicowany”, konsekwentnie roz w ija i komplikuje, nicuje i przerabia na szereg szczegółowych koncepcji ideę cywilizacji-garderoby, ideę organizującą i Operetką, i Krawca. We współ czesnej literaturze motyw duszy-garderoby, motyw karnaw ałow y — do czego jeszcze wrócimy — nie jest rzadkością. Odnajdujem y go u Irzykowskiego w Palubie, u Prousta, u Huxleya w Niew idom ym
w Ghazie, a ostatnio u Kuśniewicza w Strefach. Jak
tw ierdzi rezoner powieści Huxleya, „Osobowość podlega modzie. Ta moda zmienia się w zależności od czasu — jak krynoliny i spętane spódnice — i od przestrzeni — jak opaski na biodra na Złotym Wy brzeżu i żakiety na Lom bard Street. W społeczeń stwach pierw otnych wszyscy przybierają lub sta w iają sobie za cel przybranie jednakowej osobowo ści” 6.
W Sartorze celem dyskursu jest rozpatrzenie wszyst kich, m aterialnych i duchowych wytworów czło wieka, a przede wszystkim instytucji społecznych jako typów odzieży. Wojsko i policja, na przykład, to rodzaje fartuchów ochronnych, jako że „Fartuchy są środkami Obrony przeciw uszkodzeniu schludnoś ci, bezpieczeństwa osoby” ; państwo, handel, urzędy to społeczne ubrania człowieczeństwa („Obleczenie Człowieka wełniane i cielesne i urzędowe, Banko- wo-papierowe oraz Państwowo-papierowe”).
Nieoczekiwanie najwartościowszą formę odzieży w
6 A. H uxley: N iew id o m y w Ghazie. W arszaw a 1957, s. 130.
W ym ow ne nazw isko
G ard ero b a duszy
„Świat
U b ra n y ”
hierarchii Teufelsdróckha stanowią Szaty Kościelne, czyli instytucje religijne. Pedantyczna eksploatacja jednego pomysłu z początku iry tu je — jednak po m ysł ten stopniowo traci na oczywistości i staje się nośnikiem idei, które zwykliśmy uważać za osiąg nięcia naszej współczesności.
C arlyle’a — podobnie ja k Gombrowicza — fascynu je świat form kultury: „Wszędzie przydatnym do zamieszkania jest tylko świat sform ow any” (B, 296). Formy, które autor Sartora określa szeregiem nazw — szaty, godła, symbole, em blem aty to zarówno wszelkie „wzory k u ltu ry ” (normy grupowe, insty tucje społeczne), kategorie poznawcze um ysłu oraz różnorodne symbolizacje — przede wszystkim ję zyk — jak i w arstw y osobowości.
„G odłam i p rze to d a je się człow iek pow odow ać, dowodzić, uszczęśliw iać i n ędznikiem robić. W idzi się w szędzie o k rą żonym G odłam i (...). K ażda jego rę k ą zbudow ana C hatk a je st w izualnym w y obrażeniem ja k ie jś m yśli, nosi n a sobie w idzialny p o m n ik niew idzialnych rzeczy, w ięc je st w zna czeniu tra n sc en d e n ta ln y m , zarów no sym boliczną ja k rze czyw istą” (S, 169):
Najsubtelniejsze, najm niej uchw ytne z form właś ciwych człowiekowi to kategorie przestrzeni i cza su. Ten trop — ujęcie przestrzeni i czasu jako kształtów m yślenia — umożliwia wgląd w istotę powinowactwa duchowego z Gombrowiczem, u źró deł Gombrowiczowskiej koncepcji form y jak i syste m u dziewiętnastowiecznego myślenia tkw i bowiem idealizm transcendentalny K anta 7.
M etafora szaty w Sartorze staje się kunsztowną stru k tu rą znaczeń, podobnie m etafora kraw iectw a: „Cóż są wszyscy Poeci i m oralni Nauczyciele, jeśli nie rodzajem M etaforycznych Krawców?” (S, 218). Św iat idei Sartora, Krawca i O peretki łączy nie ty l ko analogiczna odzieżowa m etaforyka — u C arlyle’a i Gombrowicza m etafory wywodzące się z kraw iec
7 P o r. J. Ja rz ę b sk i: Pojęcie fo r m y u G om brow icza. „ P a m ię tn ik L ite ra c k i” 1971 z. 4, s. 81.
tw a tworzą wspólną siatkę znaczeniową z m etafory ką kucharską — ale szczególna postawa wobec świata, którą nazwałabym postawą semiotyczną. W centrum zainteresowań Sartora znalazł się inter- subiektyw ny język symboli i obrazów stworzonych przez człowieka przeciwstawiony obiektywnemu istnieniu rzeczy. Orbis Vestitus Carlyle’a, „świat sformowany” jawi się jako zbiór tekstów wymaga jących rozszyfrowania. Rozumienie świata jako go towego tekstu — Księgi („człowiek uczy się czytać potężny Tom Św iata” — S, 81) i odczytywanie znaków kultu ry jako znaków jest zresztą bardzo stare, o wiele dawniejsze niż dzieje semiotyki. Autor
Sartora świadomy, iż znak nie pokrywa się z przed
miotem, rozróżnia dwa rodzaje „godeł” — godła arbitralnie ustanowione oraz symbole, których po stać w ynika z w ew nętrznej natury rzeczy. Gdy oglą damy świat w tej perspektywie, dziedzina ubiorów i mody staje się sferą uprzywilejowaną. Produko wanie strojów i ubieranie się to czynności jawnie semiotyczne:
„Co się tyczy Paniczów rozw ażm y n a jp ie rw z p ew n ą m ia rą ścisłości naukow ej, co to je st P anicz? Je st to Człowiek noszący n a sobie u branie, Człowiek, którego zaw ód i urząd i byt zasadza się n a noszeniu U brania. K ażda zdolność jego duszy, um ysłu, sakiew ki i osoby pośw ięca się bohatersko przedm iotow i je dynem u: noszenia Odzieży m ądrze i dobrze. J a k in n i się u b ierają, żeby żyć, ta k on żyje, żeby się ubie rać. Czy jego ciało nie je st (wypchaną) skórą pergam inow ą, n a której on w ypisuje dziw nym i b arw am i (...) Epopeję
S u k n ie V iru m q u e cano, n a p isa n ą d la całego św iata, w ier
szam i pełnym i m akaronizm ów , a czytelnym i n aw et dla tego, co biegnie” (S, 206).
W Operetce wystrojone, suto odziane ciała z wyż szych sfer również stają się tekstam i adresowanymi głównie do gminu — Lokajstwa. „Tużuhki”, „koa- fiu hy ”, monokle, szapoklaki pełnią wobec mieszkań ców zamku Himalaj funkcję kordonu sanitarnego. Strój jest nie tylko wykładnikiem pozycji społecz nej, jest statusu tego istotną gwarancją, jako że
T ekstura św iata — księgi „P ań sk a” definicja człow ieka
S trój in fo rm ać ją sem iotyczną O pozycja zjaw iska i istoty
„H rabia (...) bez spodni i bez m ajtek ” nie jest już hrabią (Operetka), a Ekscelencja rozebrany tym sa m ym przestaje być ekscelencją (Krawiec). W sztuce Mrożka ubieranie to nadaw anie sensu, a naw et wię cej — to czynność boska, kreacja z niczego. Krawiec przem aw ia więc dumnie i wymusza szacunek dla „swojej krawieckości”, tylko jem u przysługuje styl wysoki: „Zasłonię wszystko, czyli nadam wszystkie m u sens (...) Od wielu la t dziełem mych rąk usiłuję w yrazić najpełniej godność urzędów, m ajestat wła dzy, szlachectwo urodzenia, głębie wiedzy, powagę praw a, uduchowienie sztuki, m etafizykę kapłaństw a i chwałę oręża”.
Tem atem Krawca jest nie tylko w ielka pracownia kraw iecka historii, ale i semiotyka ubioru. Nawiasem mówiąc, sprzężenie mody i rew olucji jest nie tylko efektyw ną m etaforą, ale intrygującym zjawiskiem społecznym. A. L. K roeber zauważył, iż w momen tach przełomów dziejowych obserw ujem y radykalne zm iany mody dotyczące cech dystynktyw nych odzie ży, np. linii talii, która podczas Rewolucji F rancu skiej i pierwszej w ojny światowej w ędrow ała raz na linię biustu, a raz na linię b io d e r8.
U tw ory te sugerują — na pozór — wysłużoną a m a ło nośną opozycję k u ltu ry i natury. Tymczasem we w szystkich trzech dziełach „n atu ra” okazuje się tylko hipostazą umysłu, przed k u ltu rą bowiem — ja k przed „gębą” — w ogóle nie ma ucieczki. W prawdzie paradne ekscelencje i strojni arystokraci są żywą anty naturą, ale drugiego członu opozycji po prostu nie ma, skoro lokaje i barbarzyńcy przy szli się odkuć na p a n a c h 9. Carlyle w miejsce opo zycji k u ltu ra — n atu ra wprowadza antynom ię po zoru i treści w ew nętrznej, św iata zjawisk i świata idei, opozycję o idealistycznym rodowodzie zapoży czoną od K anta i Fichtego. Człowiecze szaty, czyli
8 P or. A. L. K ro e b er: S ty le and C ivilization. C ornell U niver sity 1957, rozdz. 1.
godła, emblematy, symbole badane są przez Carly- le’a jako formy idei, przede wszystkim form y „Bo skiej Idei Świata”. Szaty idei, jej zmysłowe wyglądy są mniej lub bardziej doskonałe, bliższe lub dalsze duchowej zasady istnienia. W świetle Czystego Ro zum u — powiada Profesor Teufelsdrockh — „jaźń 'jest nagą”, naga jest istota rzeczy — próbą dotarcia do tak pojętej nagości jest cały utwór. Natomiast twórczość Gombrowicza jest powtarzanym w nie skończoność testem negatywnym, którem u podda w ana jest rzeczywistość naga — zarówno rzeczy same w sobie poza zniekształcającym polem świa domości, jak i czysta podmiotowość. Niemniej pole problemowe i podstawowe opozycje pozostają te same.
Mistrzów kroju Krawca i Fiora łączy wspólna niena wiść do nagości i lęk przed światem rozebranym, który — zdaniem krawców — stoczyłby się w od m ęty dzikości. („Nagość to nicość, natura, chaos, barbarzyństw o” — Krawiec).
U Mrożka Krawiec chętnie przyodziałby zwierzęta i rośliny, naw et m inerały. Nie tylko kraw cy — z ra cji swych społecznych funkcji — nienawidzą nagoś ci, człowiek nie znosi nagości ani cudzej, ani własnej i wdzięczny jest kulturze za stroje, maski, formy. Odraza do nagości kry je w sobie także pospolity strach o przywileje, jak bowiem twierdzi Księżna Himalaj: „Nagość, phoszę państwa, jest demagogicz na, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdy by gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!” (Ope
retka).
Nie tylko strach dyktuje wyszukany krój pantalo- nów. Ekscelencja nagi nie jest byłym dygnitarzem, ale osobą pozbawioną tożsamości. I na odwrót — przyodzianie barbarzyńcy wywołuje przykry zamęt w jego osobowości:
„G dy chodziłem nago, to nie m ogłem skirywać pod spodem nikogo, kim sam bym nie był. Bo n ie było spodu. Teraz diabli w iedzą. Z w ierzchu Ekscelencja, a ja pod spodem,
Socjalistyczna nagość
S tro je osobowości
czy też o d w ro tn ie? (...) J a ju ż sam dla siebie n ie jestem jeden, a co dopiero, k ied y się po jaw i inny, te ż ubrany. Czy ja z mego spodu m a m się p rzejaw iać do jego odzieży, czy też m o ja odzież do jego spodu. A m oże d w a kostium y m a ją zaczynać ze so b ą pog w ark ę? A może dw a spody?”
(Kraw iec).
M etafora k u ltu ra — garderoba obejm uje obraz oso bowości pojętej jako wieszak na ubrania podległe praw om mody. Osobowość przyodziana to jaźń uprzedmiotowiona, nieautentyczna: „osobowość — pisał Gombrowicz — jest jak strój, który nakładam y na w łasną nagość, gdy mamy się spotkać z kim ś” 10. We wszystkich trzech utw orach rozbieranie jest spo sobem dotarcia do centrum osobowości i próbą sprawdzenia, czy fundam ent jaźni w ogóle istnieje. W utw orach Gombrowicza i Mrożka spod grubej w arstw y odzieży nie w yłania się jednak osoba, w światach przez nich wymodelowanych naw et na gość jest kostiumem. Po zrzuceniu ubrań z człowie k a nie zostaje nic jak z cebuli, gdy zdjąć z niej wszystkie w arstw y. G ra o znaczenie i obecność w cu dzej świadomości, dram atyczna psychomachia K ar- losa i Czeladnika, N any i Onucego w Krawcu, Szarma i F iruleta w Operetce, nieustanna przem ien- ność ról pana i niewolnika im plikuje przeświadcze nie, iż jaźń istnieje tylko jako sieć relacji. Człowiek je st każdorazowo stw arzany przez form ę rodzącą się pomiędzy ludźmi, nie ma zatem trwałego w nętrza. „T w ardy” byt jaźni został zakwestionowany bądź też uznany w toku eksperym entów psychologicznych za niespraw dzalny. „Nas nie m a w istocie” — mówi Krawiec. „To uczucia innych nas w yznaczają” — dodaje eks-Ekscelencja. W tej sytuacji unikalne przedsięwzięcie K raw ca — uszycie ubrania z cudzej tożsamości — staje się realne. Groźba pod adresem K arlosa: „Będzie 'kaftan z ciebie” przywodzi na myśl literalny sens ty tu łu książki Carlyle’a — Sartor
resartus to wszakże Krawiec przenicow any...
Każdy z trzech utworów ma swego czciciela nagoś ci, wyznawcę prawdy, szczerości, młodości ducha.
Operetka kończy się apoteozą nagości nieco podej
rzaną, bo operetkową, dlatego w interpretacji Dejmka symboliczna wymowa nagości została — dzięki cie listym trykotom — wzięta w nawias. Ten ironiczny nawias jest jeszcze w yraźniejszy w Krawcu — pro gramowa i ostentacyjnie obnoszona nagość Karlosa zostaje potraktow ana jako wywrotowy strój, który może być zdarty i przenicowany dla nowych celów. I u Carlyle’a natrafiam y na operetkową wizję „Wszechludzkości obnażonej”.
„I gdy p ró b u ję w odległej mej sam otni stw orzyć sobie dokładny ob raz tak iej uroczystości, zd aje m i się nagle, że ja k b y d o tk n ię te różdżką czarodziejską (...) suknie spad ają z całej tru p y dram atycznej, a K siążęta, Panow ie, Biskupi, A dm irałow ie i n aw et sam Nam aszczony M ajestat, zgoła każ dy syn ludziki w zebraniu, stoi sobie rozfcroczony, bez ko- szuliny na grzbiecie! (...) A c h G ottl J a k prędko by każdy z n ich schow ał się do najbliższej kryjów ki, a w ysoka T ra- gedya S tan u (H a u p t- u n d S ta ats-A ction) zm ieniła się w fa r sę łzy w yciskającą — ze w szystkich fars najgorszą! S toły (m ów iąc z H oracym ) rozleciałyby się, a z niem i ta k ż e ru n ął cały U strój Rządu, P raw odaw stw a, W łasności, Folicyi, Ucy w ilizow anej Społeczności — ru n ąłb y w śród n arz ek ań i w y cia” (S, 54—55).
„Nagość” jest więc zawsze koncepcją dwuznaczną, am biw alentną, kryjącą w sobie odwieczną tęsknotę do szczerości, i lęk przed chaosem, i obawę, że nagość może łatwo stać się — m undurem . Ironia Carlyle’a i jego rzecznika Teufelsdróckha, podobnie jak ironia Gombrowicza i Mrożka, godzi w najbardziej dram a tyczną formę, jaką może przybrać chęć powrotu do nagości — rewolucję. Profesor Teufelsdróckh śni, że nagość została zastąpiona jednolitym ubiorem skó rzanym, co pozwoliło na osiągnięcie „politycznego skutku nagości bez połączonych z nim oziębiających i innych następstw ” (S , 164). Najczęściej jednak zwycięzcy czciciele nagiej, ascetycznej szczerości za czynają przymierzać paradne kostiumy dawnego
Ironiczna apologia nagości u C arlyle’a, M rożka, G om browicza U braniow a rew olucja
Pesym istyczne diagnozy historiozoficzne
reżim u — barbarzyńcy „po prostu przyszli porządnie się ubrać” (Krawiec).
„Zresztą rzeczywistość praw dziw a — pisał Carly- le — w net przybierze i pozory odpowiednie: o to bądźmy spokojni! Raz dany jest człowiek żywy — ubranie dla niego się znajdzie, znajdzie on je sam sobie” (B, 298). Mit czystości rew olucji został pod ważony.
Triadę Sartor Resartus — Krawiec — Operetka łączy podobnie pesymistyczna refleksja o historii. Każdy z pisarzy przeżył jakąś burzę dziejową, która stała się źródłem diagnoz historiozoficznych. Stosu nek C arlyle’a do przew rotów społecznych uformo w ała rew olucja francuska. T yrania jest — jego zda niem — końcem nieuniknionym każdego „sankiulo- tyzm u”. Ostrze satyry Carlyle’a kieruje się nie tyle przeciw postaw ie rom antycznej, znanej mu z do świadczenia wewnętrznego, ile przeciwko okrzepłej już m entalności w iktoriańskiej. A utor Sartora zna lazł się w niewygodnej sytuacji psychicznej — w stanie zawieszenia między utrw alonym przez dziejo w e w ypadki brakiem zaufania do rew olucji a obrzy dzeniem do własnej drobnokapitalistycznej i drobno- racjonalistycznej epoki, której grzech główny najle piej oddaje ówczesny term in „mamonizm” („Cóż znaczą w tych tępych wyobraźni pozbawionych cza sach grozy Sum ienia w porów naniu z chorobami Wą troby? Nie gruntujem y więc w arowni naszej na Moralności, ale na K ucharstw ie” — S, 129). W Ope
retce podobne obrzydzenie światem skupia w sobie
postać Profesora, którego w ym iot „ma chahakteh spazmatyczny, konw ulsyjny i niew ątpliw ie chho- niczny”.
We wczesnych utw orach C arlyle’a strachowi przed rew olucją towarzyszy zrozumienie i poczucie nie uchronności kataklizm ów społecznych (późne utw ory angielskiego myśliciela są całkowitym zaprzepasz czeniem idei Sartora). Sartor przedstaw ia świat po dzielony na dwa kipiące w iry społeczne, dwie
„za-butelkowane Baterie Światowe”, „Dodatnią Elek tryczność Narodu”, czyli pieniądze oraz ujem ną — głód, które w innym miejscu określa za pomocą opozycji Dandyzm — Chudopacholstwo (co przywo dzi na myśl Gombrowiczowską opozycję Państw a i Lokajstwa). W świecie Carlyle’a panują Heglow
skie praw a rozwoju społecznego, praw a alienacji i negacji, obecne implicite w rozważaniach historio zoficznych autora Bohaterów. Mówiąc o „Heglow skich praw ach rozwoju”, należy zauważyć, iż w re lacji Carlyle — Hegel pojawia się również fenomen myślenia równoległego. W ykłady z filozofii dziejów powstawały w tych samych latach co Bohaterowie. H istoryzm o zabarwieniu racjonalistycznym bądź irracjonalistycznym należał do obiegowych idei epo ki, zwłaszcza rom antyzm u niemieckiego, tak że trudno nieraz oddzielić to, co było zdobyczą „ducha obiektywnego”, a co zasługą poszczególnych myśli cieli n .
W świetle koncepcji Sartora i Bohaterów wszystkie instytucje społeczne pow stają jako oryginalne i w ar tościowe, z czasem jednak stają się pustą, zużytą form ą i muszą zniknąć ze świata, gdyż odryw ają się od społeczeństwa, a właściwie od zasady ducho wej kierującej rozwojem społecznym. Godła się sta rzeją jak wszystkie ziemskie Ubiory — twierdzi autor Sartora — naw et najcenniejsze Szaty Kościel ne są zagrożone rozkładem:
„Tymczasem w teraźniejszej epoce świata smutnie się w y tarły na łokciach owe Ubrania Kościelne; źle mówię, to co daleko gorsze, w iele z nich stało się próżnymi tylko Kształ tami lub Maskami, pod którymi już żadna Postać lub Duch nie przebywa, ale jedynie pająki lub nieczyste chrząszcze w e w strętnym nagromadzeniu prowadzą sw e rzemiosło. A ma ska w ciąż na was szklane oczy wyślepia, z okropną, w y muszoną podobizną Życia — mniej więcej przez półtora pokolenia po całkowitym w yjściu z niej Religii, która sobie w ije w niedostrzeżonych kryjówkach nowe Szaty” (S, 166).
Carlyle — Hegel
Dialektyka mody społecznej
Fenomenologia
śm ietnika
Teatr historii
Religię przedrzeźniają truchła symboli religijnych („Kościół oniemiał z otyłości”), Państw o przybrało form ę Urzędu Policyjnego, a społeczną ideę wspól nego Domu zastąpiła idea przepełnionej Kamienicy. U niw ersum człowieka jaw i się jako „Jarm ark Gał- ganiarski”, k u ltu ra — jako śm ietnik idei. Fenome nologia śm ietnika staje się przedm iotem opisu także u Gombrowicza i Mrożka. Carlyle domagał się usu w ania przestarzałych i fałszywych godeł — sku tecznie czynił to autor Ferdydurke, w ystaw iając na pośmiewisko najelegantsze stroje świadomości. Car lyle wskazywał na konieczność pogrzebania bezdusz nego Ciała Społecznego — takie uroczystości po grzebowe zostały odprawione na scenach Operetki i Krawca.
We wszystkich trzech utw orach koncepcja historii jako zmiany ubiorów wiąże się ściśle z teatralną w izją historii — historii zobrazowanej przez zmiany dekoracji. Te dwie perspektyw y — teatru i mody — przenikają się naw zajem i wzmacniają. W Operetce i Krawcu m etafora historii — teatru zostaje udo- słowniona. Tandetna teatralność przełomów dziejo wych w yraża się nie mniej tandetną konwencją widowiska. Carlyle’owi i Gombrowiczowi obroty historii kojarzą się z niskim i gatunkam i dram atycz nym i i z rażąco nieudolnym stylem:
„Wasz Byron ogłasza sw oje Cierpienia Lorda Jerzego w ier szem i prozą (...) w asz Bonaparte przedstawia sw oją Operę Cierpienia Napoleona w stylu do przesady okropnym z m u zyką salw armatnich, z jękami konającego świata; lampami jego sceny są łuny Pożarów, jego rytmem i recytatywem — łoskot marszu, uszykowanych zastępów i walących się Miast” (S, 127).
Książka C arlyle’a nie mieści się w sieci tradycyjnych wyznaczników gatunkowych. W ydaje się, że do
Sartora najściślej przylega Bachtinowska form uła
saty ry m enippejskiej, antycznego gatunku pytań ostatecznych wywodzącego się z karnaw ałowej wizji
F. Hegel: W y k ła d y z filozofii dziejów . Warszawa 1958,
świata 12. Utwór ten aktualizuje opisany przez Bach- tina system znaków karnawału, do których należy wyobrażenie świata na opak — np. motyw obnażenia procesji dostojników — tem at eksperym entatorstw a moralnego i filozoficznego, ambiwalencje znaczenio
we, takie jak w alka powagi i śmiechu, czci i de strukcji w ujęciu kwestii ostatecznych. D anuta Da nek opisuje Operetkę w kategoriach menippei, ga tunku wyrażającego am biwalencję w szechrzeczy13. We wszystkich trzech utw orach można odnaleźć najważniejszy z wyznaczników menippei — ich te
m atem jest w ypróbowywanie idei, istotne nie są ani losy bohaterów usytuowanych na zakręcie dziejów, ani dyskurs pojęciowy, ale „przygody idei w świe- cie” 14, zderzenie badanej idei z konwencjami spo łecznymi, stereotypam i myślenia i z utartym i spo sobami pisania (operetka i silva rerum to wszakże gatunki niskie).
Czytelnik mógł odnieść wrażenie zacierania różnic między trzem a wielkimi analitykam i krawiectwa. W istocie podobieństwa znalazły się na pierwszym planie. Niemniej najbardziej intrygującą kwestią po zostaje odpowiedź na pytanie, dlaczego pisarze tak różni, tak „osobni”, budują symetryczne struktury znaczeń porównywalne zarówno na poziomie po wierzchniowym, jak i głębokim. Pesymistyczne diag nozy filozoficzne Operetki i Krawca są utrzym ane w tonie ironicznym bądź szyderczym. Tylko Carlyle jest bardziej m oralistą tragicznym niż szydercą — jego metafizyka odzieży ma na celu obnażenie za
równo sensu świata zjawisk, jak i indywidualnej jaźni — chociaż i jego n u rtu je troska o „piękny
12 M. B ach tin : G atunkowe i fabularno-kom pozycyjne w łaś
ciwości u tw orów D ostojewskiego. W : P roblem y poetyki Do stojew skiego. Przeł. N. M odzelewska. W arszaw a 1970, s. 173—
182.
13 Por. D. D anek: Oblicze. G om brow icz i śmierć. „Z nak” 1975 n r 258.
14 B achtin: op. cit., s. 176.
Sartor — satyrą m enippejską
Tajemnica powtórzenia
Brzuch a Idea
gmach Osoby” i wątpliwość, czy w istocie jesteśm y nosicielami Boskiej Idei, czy człowiek nie jest „tyl ko Kociołkiem traw iącym , a Brzuch ze swymi do datkam i najwyższą rzeczywistością” (S, 162)?