• Nie Znaleziono Wyników

O naturze pośledniego owada : nowa propozycja badań nad literaturą niefikcjonalną

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O naturze pośledniego owada : nowa propozycja badań nad literaturą niefikcjonalną"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Paweł Zajas

O naturze pośledniego owada : nowa

propozycja badań nad literaturą

niefikcjonalną

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (119), 40-55

2009

(2)

4

0

O naturze pośledniego owada.

N o w a propozycja badań nad literaturą niefikcjonalną

G eert M ak - znany h o le n d ersk i au to r lite ra tu ry niefikcjonalnej - uskarżał się w w ykładzie w ygłoszonym w 1999 roku, że w kw estii zaw ikłanych relacji p o m ię­ dzy fikcją i lite ra tu rą m am y do czynienia z dwom a n iep o ro zu m ien iam i. Pierwsze z n ic h to stw ierdzenie: każdy tekst fikcjonalny jest lite ra tu rą . D rugie n ie p o ro z u ­ m ien ie w ydaje się jeszcze b ardziej rozpow szechnione i b rzm i następująco: każdy tekst literac k i m a sta tu s fikcjonalny. N asuw a się więc pytanie: jaki sta tu s m a lite ­ ra tu ra niefikcjonalna, lite ra tu ra faktu, rep o rtaż literac k i, creative non-fiction? Z d a­ n ie m M aka w oczach w iększości krytyków i czytelników lite ra tu ra (bezprzym iot- nikow a) to - cytował w tym m iejscu holenderskiego nestora d ziennikarstw a H en- ka J.A. H oflanda - coś w ro d zaju „wyższego g atu n k u ow ada” . W szelka in n a p ro ­ dukcja literack a skazana jest na sta tu s „owada p o śledniego” 1. L ite ra tu ra fak tu jest „kopciuszkiem ”, pozostającym w cien iu g a tu n k u królew skiego - pow ieści.

Uwaga wygłoszona przez holenderskiego pisarza m ogła wydawać się polskie­ m u czytelnikow i już w m om encie jej w ygłoszenia całkow icie anachroniczna. P od­ czas gdy w H o lan d ii lawinowy w zrost p o p u la rn o śc i lite ra tu ry n iefikcjonalnej d a­ tu je się dopiero od drugiej połowy lat 90. XX w ieku, w Polsce rep o rtaż literacki, ów „sym boliczno-realistyczny p ro d u k t”2, pojaw ił się niem al rów nolegle z am ery­

1 G. M ak Enkele gedachten van een laag insect. Over non-fictie in de literatuur, „Jaarboek van de M aatsch ap p ij d er N ed erla n d se L etterk u n d e te L eid en ” 2009, s. 17.

2 M. Z aręba D ziennikarz jest świadkiem, „C onrad F e stiv al”, d o d a te k do: „Tygodnik P ow szechny” 2009 n r 23, s. 13 (tekst będący przedm ow ą do w ydanego w Szwecji wyboru polskich rep o rtaży literack ich zatytułow anego Ouvertyr till livet).

(3)

k ań sk im N ew Journalism. U nas jed n ak p ro d u k t te n był parad o k saln y m w ytw orem działań k o m unistycznych cenzorów:

Poniew aż sam i nie m ogli w ypow iadać rzeczy, które nie były b u d u jące, m łodzi rep o rterzy konstruow ali często swoje teksty tak jak sztuki teatraln e, gdzie sam a diagnoza pojaw iała się, m igocząc w sp o tk an iach m iędzy a utentycznym i scenam i i rep lik am i. I w taki to spo­ sób cen zu ra nieśw iadom ie w ysw atała rep o rtaż z lite ra tu rą i tea tre m .3

O becnie w ielu twórców lite ra tu ry niefikcjonalnej korzysta z te ch n ik n arracyjnych w ypracow anych na g runcie beletrystyki. M am y też do czynienia z n u rte m p rze­ ciwstawnym : autorzy k o jarzen i z beletrystyką piszą k siążki ocierające się o lite ra ­ tu rę n iefikcjonalną. Jednocześnie pojawia się coraz więcej lite ra tu ry n iefik cjo n al­ nej łączącej literac k i styl z h istoryczną lub d zien n ik a rsk ą treścią.

G eert M ak poruszył jednakże w swoim w ystąpieniu isto tn ą kw estię, która do dnia dzisiejszego nie doczekała się należytego rozw iązania teoretycznoliterackie- go. Postaw ił m ianow icie p y ta n ie o sens utrzym yw ania g ranicy pom iędzy fikcją i „n ie-fikcją”. Oba obszary piśm iennictw a korzystają przecież z tych sam ych ele­ m entów : piszą o ludziach, a raczej o tym , co lu d zio m się przydarza. Czy pow inno nękać nas pytanie, czy coś zdarzyło się napraw dę, czy też jest jedynie zm yśleniem - jeśli otrzym aliśm y efektow ną narrację? A m oże ro zgraniczanie obu gatunków leży w łaśnie w ich obopólnym interesie?

Pozostaw ię ową kw estię przez m om ent w zaw ieszeniu. N a sam ym początku w ypada się bow iem w ytłum aczyć z zasięgu używanego przeze m n ie te rm in u „lite­ ra tu ra n ie fik cjo n a ln a”. M ałgorzata C zerm ińska postaw iła niegdyś pytanie o sens ujm ow ania lite ra tu ry niefikcjonalnej jako całości. W ślad za in n y m i b adaczam i w yróżniła jej trzy zasadnicze obszary: lite ra tu rę fak tu (reportaż i jego form y p o ­ krew ne, na przy k ład relacje z podróży), lite ra tu rę „ d o k u m en tu osobistego” (ter­ m in autorstw a R om ana Z im an d a obejm ujący m .in. autobiografię, dzien n ik , p a ­ m ię tn ik , w spom nienia) oraz esej4. Stosując się to tego dość rozsądnego, jak się w ydaje, p o d ziału m ógłbym zawęzić swoje rozw ażania do obszaru lite ra tu ry faktu. W iększość tekstów określanych angielskim te rm in e m creative non-fiction m ieści się z pew nością w pojem nej d efinicji słow nikow ej, k tóra do lite ra tu ry fak tu za li­ cza „współczesną lite ra tu rę n arrac y jn ą o ch arak terze doku m en taln y m , ob ejm u ją­ cą g a tu n k i z pogranicza lite ra tu ry i d zien n ik a rstw a” oraz dzieła „tw orzone bez specjalnego z a m ia ru literac k ieg o ”, w któ ry ch „swoista literackość stanow i w ar­ tość n a d d a n ą ”5. M ichał G łow iński, autor owej d efinicji, zaznacza jednocześnie, że

3 Tamże.

4 M. C zerm iń sk a Badania nad prozą niefikcjonalną - sukcesy, pułapki, osobliwości, w: Wiedza o literaturze i edukacja, red. T. M ichałow ska, Z. G oliński, Z. Jarosiński, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszaw a 1996, s. 437.

5 M. G łow iński Literatura fa k tu , hasło w: M. G łow iński, T. Kostkiewiczowa,

A. O kopień-S ław ińska, J. S ław iński Słow nik terminów literackich, Z ak ład N arodow y

(4)

4

2

w w ielu p rzy p ad k ach „granice pom iędzy lite ra tu rą fak tu a in n y m i odm ian am i li­ te ra tu ry zacierają się” i podaje jako przy k ład pisarstw o Ryszarda K apuścińskiego i H an n y K ra ll6. M im o to pozostaję przy te rm in ie „lite ra tu ra n ie fik cjo n a ln a” . D la ­ czego? P roblem atyczne w ydaje m i się bow iem choćby oddzielenie współczesnej lite ra tu ry fak tu od lite ra tu ry d o k u m e n tu osobistego. Ta pierw sza m a z założenia dążyć do bezstronności, koncentrow ać się na przedm iocie, starać u nikać su b iek ­ tywności. D ruga oscyluje pom iędzy „naocznym św iadectw em ” (tym sam ym m o­ gąc zbliżać się do lite ra tu ry faktu) a „p isaniem o sobie w p ro st”7. Sama C zerm iń ­ ska przyznaje, że nie da się z niew zruszoną pew nością wytyczyć lin ii dem arkacyj- nej pom iędzy tym i dwom a obszaram i prozy n ie fik cjo n a ln ej8.

S nucie rozw ażań o „lite ra tu rz e n ie fik cjo n a ln ej”, ujm ow anej jako pew na ca­ łość w opozycji do „pow ieści”, w ynika n ie tylko z genologicznych w ątpliw ości i dy­ lem atów klasyfikacyjnych. M a być p rzede w szystkim odpow iedzią na coraz czę­ ściej kw estionow aną granicę (tym sam ym pow racam do p ro b lem aty k i podnoszo­ nej przez G eerta M aka) pom iędzy referencyjnością i fikcjonalnością. Zw rot nar- ratyw istyczny uw ydatnił k o n stru k cy jn y ch a ra k te r procesów poznaw czych, zapo- średniczenie d ostępu do nag ich faktów, n ie u n ik n io n ą beletryzację dośw iadczenia. G rzegorz G rochow ski zwrócił uwagę na fakt, że coraz częściej „naw et teksty de­ k la ru jące prze strzeg a n ie p a k tu referencjalnego tra k tu je się jako przek azy n ie ­ u ch ro n n ie zarażone w irusem kreacyjności i zm yślenia”9. Z p u n k tu w idzenia nar- ratyw istów lite ra tu ra n iefikcjonalna będzie więc fikcją w ypierającą się samej sie­ bie, „fikcją obłudną, nieuśw iadom ioną, niepogodzoną ze sobą” . Ich zdaniem , lite ­ ra tu ra fak tu to „fikcja, która z drugiej strony, przez ab su rd aln e restrykcje, jakie na siebie n ak ład a, pozbaw ia się m ocy kreacyjnej, mogącej w yprow adzić ją na inny poziom , k u innej form ie prawdy. Jest to fikcja drugiej sfery, b ied n a, wstydliw a i sp araliżo w an a” 10. Sam ko n cep t lite ra tu ry fa k tu jest dla n arratyw istów ułu d ą, poniew aż zakłada ona istn ien ie praw dy zew nętrznej oraz te k stu , k tó ry ją m oże odtw arzać.

O ddzielenie tekstów referencjalnych i fikcjonalno-artystycznych stanow i oczy­ wiście osobliwość dość świeżej daty, któ rą należy łączyć z m odernizm em . Jeszcze w św iadom ości rom antycznej nie m ógł zyskać na znaczeniu problem , czy p a m ię t­ n ik należy do piśm iennictw a artystycznego, czy do tw órczości p ozaliterackiej. Oba rodzaje tekstów podlegały tym sam ym w zorcom retorycznym . E kspansja lite ra tu ­

6 Tamże.

7 M. C zerm iń sk a Badania nad p ro zą ..., s. 438.

8 Tamże.

9 G. G rochow ski Pytania o niefikcjonalnąprozę dyskursywną, w: Polonistyka w przebudowie, red. M. C zerm iń sk a, U niversitas, K raków 2005, s. 651.

10 P. L ejeune Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografii, przel. W. G rajew ski, S. G rabow ski, A. L ab u d a, R. L ubas-B artoszyńska, red. R. L ubas-B artoszyńska, U niversitas, K raków 2001, s. 4.

(5)

ry n iefikcjonalnej, zakładającej „rozdzielność fu n k cji poznaw czych i estetycznych, dychotom ię życia i dzieła, przeciw staw ienie fikcyjnego n a rra to ra i rzeczywistego a u to ra ”, stanow iła ten d en c ję opozycyjną wobec „uprzyw ilejow anego przez m o­ d e rn iz m m o d e lu lite ra tu ry a u to n o m ic zn e j, sam ocelow ej, a n ty m im e ty c z n e j” 11. O becnie jed n ak n astęp u je w idoczna erozja pow yższych opozycji, relacje p o m ię­ dzy poszczególnym i odm ian am i p iśm iennictw a stają się coraz b ardziej zam azane. W yraźne opozycje u stę p u ją m iejsca g atu n k o m hybrydycznym , transgresyjnym . Z arów no utw ory zw iązane z beletrystyką, jak i te kojarzone z d okum entaryzm em są opisyw ane jako pole „w spółdziałania praw dy faktów i kreacji artystycznej” 12.

W te n sposób we w spółczesnej m yśli literaturoznaw czej proza n iefikcjonalna często jest traktow ana jako form a te k stu a liza cji dośw iadczenia rów norzędna z li­ terack ą fikcją. G rzegorz G rochow ski pisze o p rze su n ięc iu akcentów b ad a ń w n a ­ stępujący sposób:

M ożna więc przyjąć, że obecnie ten d en cją d o m in u jącą w dyskursie h u m an isty k i jest p rze­ chodzenie od genologii do antropologii. [...] Stosunkow o niew iele uwagi pośw ięca się też szczegółowym zagadnieniom genologicznym , takim jak na przykład sposób istn ie n ia for­ m y gatunkow ej, teoretyczny sta tu s typologicznych kategorii [...]. Proza n iefikcjonalna dość rzadko zostaje u jęta od strony swojej differentia specifica, zn acznie częściej w y stęp u ­ jąc jako głów ny b o h ater w m onograficznych om ów ieniach pew nych bloków p ro b lem o ­ wych, form acji kulturow ych, dośw iadczeń i procesów dziejow ych, a także w d ysertacjach pośw ięconych dorobkow i poszczególnych pisarzy. [...] Innym i słowy, lite ra tu ra ta w zb u ­ dza swoje szerokie i głębokie zain tereso w an ie, ale w w iększości p rzypadków nie jako p rzed m io t sam w sobie w arty uwagi, ale jako sw oiste m ed iu m dla spraw o wysokiej ra n ­ dze filozoficznej, m oralnej, kulturow ej, św iatopoglądow ej.13

Jako p rzy k ła d G rochow ski podaje książkę M arka Z aleskiego Formy pamięci.

O przedstawianiu przeszłości w polskiej literaturze współczesnej14 - pracę pośw ięconą

dyskursow i au tobiograficznem u, w której au to r obywa się bez jakichkolw iek spe­ cyfikacji genologicznych, szukając śladów jednej w spólnej postaw y objawiającej się w podobny sposób w w ielu tek stach o zróżnicow anej przynależności g atu n k o ­ w ej15. P odobną ten d en cję do porzu can ia taksonom icznego podejścia do badania

11 G. G rochow ski Pytania o niefikcjonalną.. . , s. 652.

12 Tamże.

13 Tam że, s. 653.

14 M. Z aleski Formy pamięci. O przedstawianiu przeszłości w polskiej literaturze współczesnej, slow o/obraz tery to ria, G d a ń sk 2004.

15 M arek Z aleski nie podejm uje w swojej książce, jak zapow iada już we w stępie, kw estii referencjalności tekstów fikcjonalnych i niefikcjonalnych. P odziela jed n ak narratyw istyczne w ątpliw ości w kontekście p rzedstaw ialności przeszłości. W chodząc w ślady p rzetarte przez H aydena W h ite ’a, pisze: „A zatem , co wobec teraźniejszości staje się przeszłością, nie stanow i isto ty tego, co było. Inaczej

(6)

4

4

gatunków i otw arcia na kon tek st k u lturow y G rochow ski dostrzega w pracach ta ­ k ic h p o lsk ich badaczy, jak A dam F itas (2003), D orota K ozicka (2003), M aciej M ichalski (2003) czy A ndrzej Zaw adzki (2001)16. W szyscy oni zw racają uwagę na p ostępującą subiektyw izację prozy n iefikcjonalnej, nasycenie lite ra tu ry fak tu sp er­ sonalizow aną ekspresją, ro zlu ź n ian ie rygorów m etodologicznych i faktograficz­ nych, po rzu can ie klasycznych form rep o rtażu

na rzecz sw obody k onstru k cy jn ej, różnorodności g atunków i quasi-artystycznej inw encji. [...] A k cen tu ją tym sam ym kreatyw ny sto su n ek p o d m io tu do schem atów i porządków gatunkow ych, poddaw anych zindyw idualizow anym rew izjom i p rzekształceniom , tra k ­ tow anych jako poręczne n arzędzie do w yrażania jednostkow ego p u n k tu w id zen ia.17

G rochow ski jako jeden z n ielicznych polskich badaczy zadaje fu n d am e n taln e dla m oich rozw ażań p y tan ie dotyczące zagrożeń, jakie niesie ze sobą ów zw rot od genologii k u antropologii. Czy sk u p ien ie uw agi jedynie na podm iotow ych i k u ltu ­ rowych m otyw acjach p isan ia nie prow adzi aby do „pewnej dezorientacji w uni- w ersum tekstów k u ltu ry ”? Pisze:

K olejna obawa wiąże się z p otencjalnym niebezpieczeństw em całkow itego uniew ażn ie­ n ia lite rac k ic h w ym iarów analizow anych w ypow iedzi i rozm ycia w iedzy o lite ratu rz e w ogólnej socjologii kultury, kiedy to w szystkie zapisy z interesującego nas zakresu czy­ tałoby się tak sam o jak przew odniki turystyczne, przep isy k u lin arn e, listy m otyw acyjne czy etnograficzne ankiety. I nie pow inna być to troska podyktow ana jedynie taktyczną chęcią obrony dogm atycznie w ytyczanych lin ii d em arkacyjnych. C hodzi raczej o to, by p am iętać - że rozm aite - rozpoznaw alne m .in. p rzez poetykę - stru k tu ry tekstow e czy gatunkow e nie są jedynie n e u tra ln y m nośn ik iem postaw i p u n k tó w w idzenia, a l e ż e

jest to, co było)” (M. Z aleski Formy pamięci, s. 7). Owe w ątpliw ości przy b ierają jed n ak postać apologii literatu ry , która w sposób, zd an iem au to ra, najbardziej trafn y jest w stanie odtw orzyć rzeczyw istość. To isto tn e stanow isko w św ietle m oich rozw ażań nad p o trzeb ą rozgraniczenia g atunków fikcjonalnych i niefikcjonalnych. D la Z aleskiego podobne genologiczne d ylem aty nie w ydają się, zu p ełn ie inaczej niż dla m nie, istotne. Pisze otw arcie: „Gdybym m ial odpow iedzieć najkrócej na pytanie, czym jest w tej książce lite ratu ra, odpow iedziałbym , że jest w łaśnie rodzajem szczególnego pow tórzenia: pow tórzenia, które dąży do tego, aby być

przedstaw ieniem rzeczyw istości” (tam że, s. 7). Spraw a jest więc dla niego jasna: w opow ieści o „przygodach estetyki mimesis” przynależność do fikcji lub lite ra tu ry fak tu nie gra żadnej roli. N in iejszy a rty k u ł jest p róbą polem iki z tak

sform ułow anym stanow iskiem .

16 A. F itas Głos z labiryntu. O pismach Karola L udw ika Konińskiego, W ydaw nictw o UWr, W rocław 2003; D. K ozicka Wędrowcy światów prawdziwych. Dwudziestowieczne relacje z podróży, U n iversitas, K raków 2003; M. M ich alsk i Dyskurs, apokryf, parabola. Strategie filozofowania w prozie współczesnej, W ydaw nictw o UG, G d ań sk 2003; A. Z aw adzki Nowoczesna eseistyka filozoficzna w piśmiennictwie polskim pierwszej połowy X X wieku, U niversitas, K raków 2001.

(7)

c i e s z ą s i ę w z g l ę d n ą a u t o n o m i ą , z a p e w n i a j ą c ą i m s z c z e ­ g ó l n y w p ł y w n a c h a r a k t e r p r z e k a z y w a n y c h s e n s ó w . 18

W yróżniony przeze m nie fragm ent cytatu jest dość m gliście sform ułow aną istotą p roblem u, k tó rem u chciałbym się bliżej przyjrzeć w n in iejszy m tekście. N ie ulega w ątpliw ości, że n a rra c ja we w spółczesnej p rozie n ie fik cjo n a ln ej coraz częściej d op ełn ian a jest różnym i elem en tam i kreacji artystycznej. Jej beletryzacja jest co­ raz b ardziej w idoczna na obszarze lite ra tu ry faktu, dążącej niegdyś program ow o do obiektyw izm u, przezroczystości języka i w ierności autentycznym w ydarzeniom . P roblem nie leży jednak, m oim zdaniem , w filtro w an iu rzeczyw istości przez in d y ­ w idualne dośw iadczenie (do czego autorzy m ają bezsprzeczne praw o), ale w coraz częściej p odejm ow anych p ró b ac h negow ania lu b zam azyw ania przy n ależn o ści gatunkowej tekstów oferowanych czytelnikowi jako literatu ra faktu. Interesuje m nie szczególnie kw estia n astęp u jąca: jakie są sk u tk i łam an ia przez autorów p a k tu re- ferencjalnego - owej n iepisanej um ow y zaw artej z czytelnikiem ? In n y m i słowy: czy au to r prozy niefikcjonalnej, który nie tylko „tanecznym kro k iem przekracza granice k u lite ra tu rz e ”19, ale rów nież podaje w w ątpliwość zasadność istn ien ia owej granicy, p o stęp u je uczciwie?

Uczciwość pozornie nie m ieści się w rep ertu arze term inów literaturoznaw czych. Jednakże gdy przyjrzym y się literatu rz e n iefikcjonalnej, w szczególności lite ra tu ­ rze fak tu , w ram a ch koncepcji stru k tu ry te k stu jako g atu n k u tw orzonego przez autora i odbieranego przez czytelnika w pew nym horyzoncie oczekiwań, wówczas nieodzow ny okaże się ton stróża etycznego, którym p o n ad trzy dekady te m u p rze­ m aw iał P h illip L ejeune, d efin iu jąc p a k t autobiograficzny. L ite ra tu ra fa k tu to, p odobnie jak autobiografia, g atu n ek „um owow y” . M a na celu nie proste po d o ­ bieństw o, ale podobieństw o do praw dy, nie złu d zen ie rzeczyw istości, ale obraz rzeczyw istości. L ite ra tu ra fak tu jest, jak sam a nazwa m ówi, oparta na faktach (ich kw estionow alność odsuw am póki co na dalszy tor), a nie na relacji do faktów p o d ­ legającej dyskusji i stopniow aniu. L ite ra tu ra ta zakłada to, co L ejeune nazw ał „p ak tem referen cjaln y m ”, ujaw nionym lub dom yślnym , w yznaczającym zarówno sferę rozpatryw anej rzeczyw istości, jak też zasady i stopień pożądanego w tekście podobieństw a20. Idąc za L ejeunem , m ożna z tą sam ą pow agą stw ierdzić, iż pakt referen c jaln y ” :

to pow ażna spraw a. O sadza on tek st w realnych sto sunkach z inn y m i, u ru ch am ia w spół­ granie sił w ew nętrznych z siłam i zew nętrznym i, tego, co in ty m n e, z tym , co społeczne, opiera się na pojęciu praw dom ów ności (św iadectw a), uw ydatnia praw a i obow iązki. P od­ m iot in d y w id u aln y nie jest iluzją, lecz k ru c h ą realnością.21

18 Tam że, s. 655 [podkr. m oje - P.Z.].

19 M. Pollack Trzy podziękowania i jeden ukłon, w: Podróże z Ryszardem Kapuścińskim. Opowieści trzynastu tłumaczy, red. B. D u d k o , Z nak, K raków 2007, s. 161. 20 P. L ejeune Wariacje na t e m a t . , s. 47.

(8)

4

6

W swojej książce o autobiografii L ejeune odw ołuje się do prag m aty k i Paula R icoeura, który obietnicę m ów ienia praw dy postrzega jako podstaw ę w szystkich relacji społecznych22. Tak sam o fu nkcjonuje um ow a, k tó rą autor lite ra tu ry fak tu zaw iera z czytelnikiem : jest ona obietnicą ofiarow ania prawdy. M ożem y więc, jak narratyw iści, uznaw ać, że praw da jest nieosiągalna, ale p rag n ie n ie jej p rzekazania określa pole um ow y pom iędzy au to rem i czytelnikiem . D la obszaru p iśm ien n ic­ twa niefikcjonalnego w ażny jest ch a rak te r św iadectwa. Sam tek st nie m u si być praw dziwy, liczy się zaangażow anie autora w obietnicę m ów ienia prawdy. D latego istotne w ydaje się zachow anie pewnej gatunkow ej czystości. Powróćm y więc do granicy pom iędzy pow ieścią (paktem powieściowym ) a lite ra tu rą n iefikcjonalną (paktem referencjalnym ). Jak czytać p ak t referencjalny? K iedy au to r p odpisuje cyrograf zobow iązujący do jego przestrzegania? W ystarczy przejrzeć dostępne de­ finicje, aby zorientow ać się, że w dyskusji o p isarstw ie niefik cjo n aln y m p an u je nadzw yczajna, iście p irrandelow ska niejasność słow nika. P róba zakreślenia ga­ tunkow ego pola nie m a być w żadnej m ierze znalezieniem m agicznej formuły, próbą przyłożenia śm iesznego łoża P ro k ru sta do interesujących m nie tekstów. C hodzi raczej o w ypracow anie pew nego m o d elu analizy. N ie ukryw am też, że pełnym i ręk am i czerpię z u sta le ń L ejeu n e’a dotyczących autobiografii - te bow iem , choć m iejscam i n iespójne i ocierające się o te rm inologiczne aporie, najszczelniej wy­ p ełn iają istniejące luki.

Różnica pom iędzy lite ra tu rą fikcjonalną i niefikcjonalną jest nadzwyczaj tru d n a do precyzyjnego określenia. L ite ra tu ra faktu, jak chociażby rep o rtaż literack i, jest pew ną kreacją i k o n stru k cją n a rra c ji i m u si z tego ty tu łu zaw ierać elem enty fik­ cji, choćby zaangażow anie autora w m ów ienie praw dy było niezw ykle silne. Róż­ nicy pom iędzy ty m i dwom a g a tu n k am i na p różno szukać w ew nątrz te k stu , w fa­ bu le czy te ch n ik a ch narracyjnych. Proza n iefikcjonalna jest - najprościej rzecz ujm u jąc - pew nym sposobem lektury, będącym rez u ltatem obustronnej umowy: um ow y zaw artej pom iędzy au to rem i czytelnikiem . A utor tekstów niefikcjonal- nych określa siebie jako rea ln ie istn iejącą osobę m ającą do te m a tu osobisty stosu­ n ek (jest obecny w śród swoich b ohaterów jako rep o rter, k o n ta k tu je się z infor­ m ato ram i, bad a dane zagadnienie stu d iu jąc dostępne źródła). C zytelnik, biorąc do ręki jego książkę, często posiada już w stępną wiedzę o autorze. Jest to w iedza o parta na w cześniejszych książkach tego sam ego pisarza (rów nież książkach z ga­ tu n k u lite ra tu ry faktu) lu b też recenzjach, om ów ieniach prasow ych lokujących twórczość autora w g atu n k u lite ra tu ry n iefikcjonalnej. D la czytelnika au to r ten jest osobą społecznie odpow iedzialną (m ożna m u zaufać), wytw órcą określonego ty p u tekstów. D efiniow anie lite ra tu ry niefikcjonalnej poprzez czytelnika m a tę zaletę, iż uw alnia nas od tru d n eg o (i raczej niem ożliw ego) obow iązku u stalenia k an o n u gatu n k u . Jest to jednocześnie definicja dość trafna: teksty n iefikcjonalne zostały n ap isan e bąd ź co bąd ź dla nas, czytelników , i czytając je, sprawiam y, że funk cjo n u ją.

(9)

Umowa zaw arta z czytelnikiem nie jest po p ro stu jednym z w arunków lektury, lecz zostaje często przez au to ra zapow iedziana w początkowej części czytanego tekstu. W owej „ p re am b u le” te k stu niefikcjonalnego au to r skłania czytelnika, aby w szedł do gry, i stw arza w rażenie ugody podpisanej przez obie strony. W arto na przy k ład przeanalizow ać początek tekstu: czy p u n k t w idzenia jest p u n k te m w i­ dzenia p ostaci czy narrato ra? Użycie pierw szej te c h n ik i bliższe będzie g atunkom fikcjonalnym , dru g ie niefikcjonalnym . C zyteln ik zostaje postaw iony wobec sy­ gnału tego rodzaju, za n im jeszcze m oże m ieć jakieś w yobrażenie co do zw iązku istniejącego pom iędzy im ien iem p ostaci a im ien iem autora. Oczywiście czytelnik m oże rów nie dobrze przyjąć sposób le k tu ry różny od tego, sugerow anego m u przez autora. W iele tekstów niefikcjonalnych nie posiada rów nież jasno sform ułow ane­ go p a k tu referencjalnego. Także ze strony autora m oże istnieć niezgodność p o ­ m iędzy in ten cją początkow ą a tą, k tó rą p rzypisuje m u czytelnik,

bądź dlatego, że a u to r nie do cen ił efektów spow odow anych przez sposób przedstaw ienia, który w ybrał, b ąd ź dlatego, że pom iędzy nim a czytelnikiem istn ie ją in n e instancje: w ie­ le elem entów , które w a ru n k u ją lek tu rę (p odtytuł, klasyfikacja gatunkow a, reklam a, in ­ form acje) mogło zostać w ybranych przez wydawcę i być już om aw ianych przez m edia.23

W k ońcu m ogą rów nież w spółistnieć różne le k tu ry tego sam ego te k stu niefik cjo ­ nalnego, różne in te rp re tac je tego sam ego p a k tu referencjalnego. P ubliczność lite ­ racka nie jest przecież hom ogeniczna. M im o to um ow a, p ak t referencjalny, ów p ak t praw dy, odgrywa niezw ykle isto tn ą rolę w procesie lektury. Z lite ra tu rą nie- fikcjonalną spraw a m a się bow iem tak, jak z obrazem pow ieszonym w m uzeum . „Wszystko zależy od p lak ietk i. W m u zeu m ludzie spędzają więcej czasu na czyta­ n iu napisów niż na o glądaniu obrazów. D ozuje się swój podziw, dostosow uje spoj­ rzenie w zależności od au to ra lu b te m a tu ”24.

B adając teksty n iefikcjonalne, należy więc wyjść n ie od sposobu ich pisania, lecz od ich czytelniczego odbioru. B adanie pow inno dotyczyć całości „d ossier” danego pisarza, w któ ry m m ożna odczytać intencje autora (wywiady, ko resp o n ­ dencja, autorskie strony internetow e) lub w któ ry ch w yrażają się reakcje czytelni­ cze (krytyczny dyskurs na te m at poszczególnych pozycji książkow ych, k tó ry roz­ w ija się na łam ach literac k ich periodyków , czasopism i pism codziennych). A nali­ zie należy poddać w ypow iedzi na te m at lite ra tu ry n iefikcjonalnej i w szystkich lek­ turow ych postaw z nią zw iązanych. W arto zwrócić uwagę, jak p ak t zaw arty z czy­ te ln ik ie m , form a te k stu i jego treść w chodzą we w zajem ne relacje. Pakt referen ­ cjalny nie we w szystkich tek stach b ędzie p ełn ił tę sam ą funkcję: w jednych b ędzie d o m in a n tą , w innych d rugorzędnych w yszczególnieniem . A naliza p a k tu referen ­ cjalnego pow inna uw zględniać czynniki zw iązane z w aru n k am i p ro d u k cji i p u b li­ kacji tekstów: u p rzed n ie rozpow szechnienie w iedzy o autorze (od tego zależy n a ­ staw ienie czytelnika i sposób le ktury), konw encje zbiorow e zaw ierane pom iędzy

23 Tam że, s. 187.

(10)

4

8

au to ra m i a czytelnikam i (wywiady prasow e i telew izyjne, au tokom entarze do tw ór­ czości etc.), politykę w ydaw nictw a, w których różnorodność serii rządzi zarówno w ytw arzaniem jak i le k tu rą tekstów (na przy k ład dzięki serii „R eportaże” wydaw­ ca uw iarygodnia siebie i au to ra wobec k u p u jący ch k siążki czytelników , którym zapew nia zgodność p ro d u k tu z pew nym ho ry zo n tem oczekiwań, w ykorzystując i pobudzając postaw y czytelnicze). O sta tn i p u n k t w ydaje się szczególnie istotny: usytuow anie p a k tu referencjalnego w całości ak tualnego pola wydaw niczego p o ­ zwala przyjrzeć się w ym ogom gatunkow ym w spółczesnej p ro d u k cji literackiej.

W ychodząc z now ą propozycją b a d a ń n a d lite ra tu rą n ie fik cjo n a ln ą, prag n ę w szczególny sposób zwrócić uwagę na pow staw anie form po śred n ich , form m ie ­ szających oba pakty, co jest zabiegiem św iadom ie u praw ianym przez pew nych au ­ torów (zachęcanych często przez wydawców - poniew aż łączą ze sobą dwojakie m otyw acje lektury). M oje główne p y ta n ie będzie dotyczyło um ow y z czytelnikiem : co się stanie, kiedy m oja łatw ow ierność, ufność w to, że realna osoba opow iada m i o realn ej, przeżytej, zbadanej rzeczyw istości, zostanie oszukana? M ożem y bow iem założyć, że czytelnik lite ra tu ry niefikcjonalnej jest inaczej aktywny: reaguje n a j­ p ierw na rodzaj k o n ta k tu ustalonego przez autora. „Pojawia się tu ta j ryzyko, k tó ­ rego nie m a w fikcji: dreszcz p rze n ik an ia [...], bezpośredniość w zruszenia i przede w szystkim pow rót do sam ego siebie, czego tru d n ie j u n ik n ąć niż wówczas gdy za­ baw iam y się w dow ierzanie fikcji. Jest to sp otkanie tw arzą w tw arz”25. S przeci­ w iając się ujm ow aniu p rze d m io tu lite ra tu ry niefikcjonalnej jako fikcji (lub p o ­ granicza fikcji i „n ie-fikcji”), pytam , identycznie jak L ejeune, zajm ując postaw ę etyczną: „A jeśli C ię u kłuję, to też będzie fikcja?” .

P rzyjrzyjm y się, jak ów pro b lem jest podejm ow any przez czterech autorów: R yszarda K apuścińskiego, F ran k a W esterm ana, M a rtin a Pollacka oraz C laudio M agrisa. W ybór nie jest oczywiście w żadnej m ierze przypadkow y. R yszard K apu­ ściński jest postrzegany przez pozostałych trzech pisarzy jako niezw ykle istotny p u n k t odniesienia, ktoś w rod zaju m istrza i in sp ira to ra ich w łasnych rep o rtersk ich fascynacji. D la m n ie in te resu ją ca pozostaje p rze d e w szystkim kw estia g ranicy pom iędzy fikcją i „n ie-fikcją” - kw estia dość specyficznie pojm ow ana przez Ka­ puścińskiego, do której odwoływali się n astęp n ie H o len d e r W esterm an, A ustriak Pollack oraz W łoch M agris. Z góry u p rzedzam , że trzej pierw si p isarze zostali przeze m n ie (gwoli ilustracji) obsadzeni w roli czarnych charakterów , bohaterów negatyw nych igrających z zaw artym z czytelnikiem p ak tem prawdy, podczas gdy M agris jest przy k ład em b o h atera pozytywnego.

M ałgorzata C zerm ińska, określając pisarstw o K apuścińskiego m ia n em „n a r­ rac ji niepow ieściow ych”, zwraca uwagę, iż p isarz ten, który rek o n stru u je m inione w ydarzenia podobnie jak h istoryk (sięgając do naocznych świadków, źródeł p isa ­ nych lub innych dokum entów ), w sposobie prow adzenia opow iadania p o stępuje jed n ak jak n a rra to r w szechw iedzący pow ieści, m ów iący o świecie fikcyjnym : „P ro­ p on u je czytelnikow i zaw arcie p a k tu o zaw ieszeniu niew iary i p rzyjęciu

(11)

w anej w ersji w ydarzeń na takiej zasadzie jak w klasycznej pow ieści historycznej, budu jącej iluzję m inionego czasu”26. C zerm ińska dotyka tu ta j istotnego p ro b le­ m u, choć jest w swojej ocenie dość oszczędna. K apuściński proponow ał bow iem swoim czytelnikom n ie „pakt o zaw ieszeniu niew iary”, lecz pak t ofiarow ania n a j­ czystszej prawdy. W szystkie swoje teksty opatryw ał p lakietką „praw dziw e”, po czym zabierał się do konstruow ania p ojem nych fikcji. Swój „a u torytet etnograficzny” (mówiąc słow am i C lifforda G eertza) budow ał niezw ykle pieczołow icie, pow tarza­ jąc w ielokrotnie, iż pisze „z jeżd żen ia”, nie jest „wym yślaczem ”, nie opisuje „ja­ kiegoś w yobrażonego czy własnego św iata”, lecz „świat, k tó ry realn ie istn ie je ” 27. A utorytet ów w zm acniał dodatkow o zapew nieniam i o „a ntyturystycznym ” sposo­ bie pracy, odróżniającym pracę terenow ą rep o rtera od beztroskiej kanikuły. „To jest zup ełn ie in n y typ dośw iadczenia i p ercepcji św iata” 28. Pełna zgoda. P am iętaj­ m y jednak, że ostatecznie otrzym ujem y nie zapis dośw iadczenia (zgodny z zaw ar­ tym z czytelnikiem p ak tem referencjalnym ), lecz tekst zbudow any z innych te k ­ stów, swoisty centon, czego n ajp ełn iejszy m przy k ład em jest Imperium. Rosyjski krytyk M axim K. W aldstein, który p ak t referen cjaln y zaw arty przez K apuściń­ skiego z czytelnikiem w ziął za obow iązującą m onetę i poczuł się „ u k łu ty ” w yrażo­ ną w tekście p raw dą29, został skarcony przez polską badaczkę za niedostrzeganie literackiego asp ek tu k siążki i zw iązanej z n im w ieloznaczności oraz sym boliczno- ści30. T rudno o b ardziej w ym ow ny p rzy k ła d łam an ia „um owy praw d y ” : krytycy p rzy z n ali p o lsk iem u pisarzow i praw o do p o sia d an ia dw óch paszportów , dzięki k tó rem u m ógł bez żadnych konsekw encji (dla siebie) pły n n y m ru ch e m p rze k ra­ czać granicę pom iędzy fikcją i „nie-fikcją” . W p rzy p a d k u (dość rzadkiej co praw ­ da) krytyki szkicowanej przez niego rep rez en ta cji rzeczyw istości niefikcjonalność in stru m e n ta ln ie i tym czasowo u stęp u je m iejsca fikcji.

F ran k W esterm an (1964) - autor sześciu książek, jeden z najw ażniejszych p rzed­ staw icieli prozy niefikcjonalnej w H olandii - w licznych w ywiadach podkreśla swoje pow inow actw o z pisarstw em R yszarda K apuścińskiego31. W p rzy p a d k u H olendra łam an ie p a k tu referencjalnego wygląda nieco inaczej. Podczas gdy K apuściński

26 M. C zerm iń sk a „Punkt w idzenia” jako kategoria antropologiczna i narracyjna w prozie niefikcjonalnej, „Teksty D ru g ie ” 2003 n r 2/3, s. 20.

27 R. K ap uściński Autoportret reportera, B iblioteka G azety W yborczej, W arszawa 2008, s. 13.

28 Tamże.

29 M .K. W aldstein Observing Imperium. A Postcolonial Reading o f Ryszard Kapuscinski’s Account o f Soviet and Post-Soviet Russia, „Social Id e n titie s” 2002 no 3 (8), s. 481-499. 30 A. C h o m iu k „Nowy m arkiz de Custine” albo historia pewnej manipulacji, „Teksty

D ru g ie ” 2006 n r 1/2, s. 312.

31 F. W esterm an H et hondje van Haile Selassie. H et scherpe oog van Ryszard Kapuściński 1932-2007, h ttp ://w w w .n rcb o e k en .n l/re ce n sie /h et-h o n d je-v an -h aile-selassie

(12)

50

pisał często rzeczy fikcyjne, ale podaw ał je zawsze za praw dę, W esterm an p o stę­ p uje dokładnie odw rotnie: p ró b u je sprzedaw ać praw dziw e ludzkie h isto rie jako lite ra tu rę , choć nie o p atru je swoich prod u k tó w jednoznaczną etykietą „pow ieść” . Tym sam ym korzysta w p ełn i z panującej obecnie na h o le n d ersk im ry n k u książki k o n iu n k tu ry na „praw dę”, a jednocześnie, starając się o liczne nagrody literackie (oraz otrzym ując je), m oże bez p ro b lem u konkurow ać z lite ra tu rą bezprzym iotni- kową; chce m ieć - podobnie jak K apuściński - luksus posiadania dwóch p aszp o r­ tów. D o K apuścińskiego zbliża W esterm ana rów nie niezw ykła dbałość o „autory­ tet etnograficzny” . D zien n ik arsk a przeszłość jest nieodłącznym sk ład n ik iem jego pisarskiego życiorysu, p o dkreślanym w niem al w szystkich prasow ych wywiadach: praca dla h o len d ersk ich czasopism H P /D e Tijd, koresp o n d en t Volkskrant w Bel­ gradzie, spraw ozdaw ca z oblężonej przez b ośniackich Serbów Srebrenicy, w ko ń ­ cu koresp o n d en t N R C Handelsblad w M oskwie. Pierw sze dwie książki W esterm a­ na - De brug over de Tara (Most nad Tarą, 1994) oraz H et zwartste scenario (Najczar­

niejszy scenariusz, 1999) - m ożna uznać za „klasyczną” lite ra tu rę niefikcjonalną:

z w rażliw ością na n iu an se, poczuciem językowym jak u pisarzy, ale o takiej do ­ kładności w opisie, jaka cechuje naocznych świadków lu b historyków . Je d n ak p o ­ cząwszy od trzeciej książki coraz w yraźniej zarysow uje się p isarsk ie ego autora. Choć wciąż potw ierdza autentyczność każdej opisanej sceny, podkreśla, iż „zebra­ ne trofea ustaw ił i ośw ietlił w ta k i sposób, że za ich pom ocą - niczym dyrektor m u zeu m poprzez swoją wystawę - opow iada w ł a s n ą h isto rię ”32. W esterm an z jednej strony zaw iera z czytelnikiem pakt referen cjaln y (liczne fotografie i m a­ py zam ieszczane w książce, zdjęcia opisyw anych dokum entów oraz ludzi, lista cy­ tow anych źródeł i info rm ato ró w zam ieszczana każdorazow o na k o ń cu te k stu ), z drugiej zaś strony dryfuje coraz w yraźniej w stronę p a k tu powieściowego (liczne w zm ianki o kreacyjnym ch arak terze przedstaw ionego św iata). W 2005 roku, od­ bierając belgijską nagrodę „D e G ouden U il”, oświadczył, że m a już dość sąsiado­ w ania na listac h bestsellerów z ta k im i pozycjam i, jak Schudnij w sześciu etapach czy Windows dla seniorów i postulow ał zniesienie g ranicy pom iędzy lite ra tu rą fik­ cjonalną i n iefikcjonalną. W m iejsce n id e rla n d z k ic h term in ó w fictie i non-fictie za­ proponow ał podział z uw zględnieniem w yłącznie jakościowej dystynkcji na „do­ b r ą ” i „k iep sk ą” lite ra tu rę , któ rą określił odpow iednio m ia n em frictie i non-frictie. Pierw sza to ta, która nas zaskakuje, porusza, oburza, coś w nas wyzwala. D ruga opisuje jedynie to, co już daw no w iedzieliśm y, przeczuw aliśm y, k tóra nie b u d zi żadnego innego uczucia poza efektem rozpoznania. In n y podział literatu ry , tw ier­ dził W esterm an, nie jest n am po trzeb n y 33. W ostatniej książce, Ararat (2007), p i­ sarz konsekw entnie realizu je p ro g ra m „podw ójnego p a s z p o rtu ”. W ciąż przyciąga czytelników swoim „etnograficznym dośw iadczeniem ” (inform acje o d z ie n n ik a r­

32 F. W esterm an De graanrepubliek, A tlas, A m sterdam 1999, s. 253 [przekład i p o dkreślenie m oje - P.Z.].

33 H. C eelen, J. van B ergeijk Meer dan feiten. Gesprekken met auteurs van literaire non- fictie, A tlas, A n tw e rp en -A m ste rd am 2007, s. 25.

(13)

skiej przeszłości i d zien n ik a rsk ich m eto d ach zbierania inform acji, mapy, ry su n ­ ki, lista źródeł i inform atorów ), n ad al w ydaje swoje teksty w w ydaw nictw ie Atlas, sp ecjalizującym się w lite ra tu rz e niefik cjo n aln ej (głównie rep o rtażach ); jednak czytelnikow i pozyskanem u dzięki „obietnicy ofiarow ania praw dy”34 przedstaw ia bliżej n ieokreśloną konstru k cję, która praw dą wcale być nie m usi: „L ubię b u d o ­ wać słowa z lite r - pisze - a z tych słów opowieść. Robię to dla dźw ięku, rytm u, znaczenia. I dla iskier. K iedy dwa zdania potrzesz o siebie pow stanie ogień. [...] Jak się uda, opowieść pow stanie z luźnych z d a ń ”35.

M a rtin Pollack (1944) - były k o resp o n d en t Der Spiegel w Polsce - w idzi w Ry­ szardzie K apuścińskim , p odobnie jak F ra n k W esterm an, swój „wzór literack i, do­ ra d c ę ”36. Jako tłu m ac z w szystkich książek K apuścińskiego na język n iem ieck i podejrzew a, że „m aestria K apuścińskiego” wywarła na jego te ch n ik ę p isarską duży wpływ, choć sam nie p o trafi pow iedzieć, w czym ów wpływ k o n k retn ie m ógłby się objawiać. „To m usieliby przeanalizow ać in n i, zak ład am jednak, że takie wpływy były i są. P raw dopodobnie nie sposób ich un ik n ąć w sytuacji w ielokrotnego, in ­ tensyw nego obcowania z au to re m ”37. K siążki K apuścińskiego Pollack określa m ia ­ n em comfort literature38 - lite ra tu ry szczególnie bliskiej, działającej uspokajająco (w analogii do comfort blanket - kocyka działającego kojąco na m ałego L inusa w am e­ ry k ań sk im kom iksie Fistaszki C harlesa M. Schulza). A u striack i p isarz podkreśla, że choć niełatw o ustalić zależność pom iędzy n im a K apuścińskim , to z całą pew ­ nością przy k ład polskiego autora dodał m u odwagi w jego akcesie na rzecz lite ra ­ tu ry d o k u m en tarn ej. M oim jed n ak zdaniem , ich daleko idące pokrew ieństw o k ry­ je się w pod o b n ie b ez tro sk im podejściu do p a k tu referencjalnego, owej um ow y zaw ieranej z czytelnikiem , będącej w m oim p rze k o n an iu najw ażniejszym w yznacz­ n ik ie m prozy n iefikcjonalnej.

Przyjrzyjm y się dla przy k ład u d zien n ik a rsk iem u śledztw u, które M a rtin Pol­ lack prow adził w spraw ie okoliczności śm ierci swojego ojca, d r G erh ard a Basta - członka SS, człow ieka, którego n ie dane m u było poznać39. N iem ieck i po d ty tu ł książki Bericht über meinen Vater40 w sposób b ardziej dob itn y n iż jego polskie tłu ­ m aczenie (O p o w ieść.) stanow i n ieodłączną część um ow y z czytelnikiem . Jednak i polski czytelnik jest inform ow any o dzien n ik arsk iej przeszłości pisarza oraz jego książkach lokujących się w polu lite ra tu ry niefikcjonalnej. Śmierć w bunkrze została

34 P. L ejeune Wariacje na t e m a t . , s. 5.

35 F. W esterm an A rarat, A tlas, A m ste rd am -A n tw e rp en 2007, s. 21 [przekład mój - P.Z.].

36 M. P ollack Trzy podziękowania..., s. 162.

37 Tamże.

38 Tamże.

39 M. Pollack Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu, przeł. A. K opacki, W ydaw nictw o C zarne, W ołow iec 2006.

(14)

52

opublikow ana w serii „S u lin a” W ydaw nictwa C zarne, w której ukazują się „książ­ ki historyczne i antropologiczne, proza podróżna, reportaże i eseje - szeroko p o ­ jęta lite ra tu ra fa k tu ” . Owa ad notacja na w ew nętrznym skrzydełku o kładki jest także częścią p a k tu referencjalnego: czytelnik trzym ający w rę k u książkę Pollac- ka od początku otrzym uje zapew nienie, że nie m a do czynienia z fikcją. Pakt, już od pierw szego zdania, jest podtrzym yw any rów nież przez pisarza: „Z początkiem lata 2003 ro k u p o jechałem z żoną do T yrolu Południow ego na przełęcz B renner, żeby odszukać b u n k ier, w któ ry m p ięćdziesiąt lat w cześniej znaleziono ciało m o­ jego ojca”41. Z danie to m ogłoby rów nie dobrze być p o czątkiem powieści. A utor dba jed n ak o to, by stopniow o odsłonić swoje pokrew ieństw o z postacią n arrato ra (co podkreśla we w szystkich w yw iadach oraz sp o tk an iach a u to rsk ich pośw ięco­ nych książce). U m ow y do p ełn iają liczne pozostaw ione w tekście ślady b a d a ń a r­ chiw alnych42, czarno-białe fotografie ro d zin n e, cytow anie źródeł bez p rze p u sz­ czania ich przez ap arat m owy pozornie zależnej oraz końcowe podziękow ania p o ­ tw ierdzające raz jeszcze „praw dę” tekstu.

P roblem leży jed n ak w tym , że nieliczn e inform acje źródłow e - kw estia, na k tó rą Pollack w ielokrotnie w skazuje43 - zostają u zu p ełn io n e literack ą im agina- cją, zaciera się granicą m iędzy faktem a „późniejszym u b arw ieniem tej h istoryjki, o której nie w iem już naw et, kto m i ją opow iedział”44. H isto ria opow iadana przez Pollacka nie jest h isto rią zm yśloną, ale n ie jest rów nież h isto rią praw dziw ą. Jest h isto rią m o ż l i w ą . G łów nym i b o h a te ra m i Śmierci w bunkrze stają się zdjęcia: uszkodzone fotografie z za ta rty m i k o n tu ram i, odnalezione ślady pozbaw ione p ie r­ wotnego kontekstu. Owe niezliczone zdjęcia są częstym p u n k te m wyjścia dla m o ż ­ l i w y c h n arrac ji. To bardzo w ygodny wybieg, jako że fotograficzna entropia jest „w yrażeniem zgody na fałszywy ru ch , na b łąd, p rzyznaniem , że więcej p iękna w p o ­ szukiw aniu niż w dojściu do celu. Jest przy g ląd an iem się z rezygnacją: to lepsze, niżbym sam w ym yślił, więc cóż, p rzy staję”45. D o k u m en ty p am ięci pryw atnej, ro ­ dzin n e p am iątk i, raporty, proto k o ły z p rze słu ch a ń i ad notacje w aktach zostały w ypuszczone przez Pollacka na wolność, lecz wywołały w jego w yobraźni „jedynie n ieostre obrazy - jak zdjęcia za w cześnie w yjęte z wywoływacza, na których m oż­ na rozpoznać kontury, a c a ł a r e s z t a n a l e ż y d o f a n t a z j i”46. Pol­ lack snuje m ożliw e h istorie, na zadaw ane przez siebie p ytania często odpow iada „nie w iem ”. N iew iedza jest częścią jego „fak to g rafii” . Być m oże jest to niew iedza upraw niona, jako że dotyczy m a te ria łu nadzw yczaj intym nego: własnego ojca. Ale czy ta k jest istotnie? Czy rek o n stru k cja ch a ra k te ru ojca istotnie m oże być dowolna?

41 M. Pollack Śm ierć..., s. 5.

42 Tam że, s. 113, 114, 204, 206.

43 Tam że, s. 136, 140, 145, 176, 178, 241.

44 Tam że, s. 76.

45 W. N ow icki Entropia, „Tygodnik P ow szechny” 2009 n r 28, s. 42.

(15)

Czy lite ra tu ra fak tu p ły n n ie przechodząca w fikcję, d om niem anie, reko n stru k cje h isto rii tkwiącej w starych fotografiach, nadaw anie kontek stu pojedynczym artefak­ tom są w p ełn i upraw nione?47 Czy książka ta nie pow inna nosić zwyczajowej dla niem ieckojęzycznego ry n k u w ydaw niczego etykiety „Roman” w m iejsce „Bericht”? N a tle dwóch bohaterów negatyw nych - prezentujących fikcję jako fakt (K apu­ ściński, Pollack) oraz fakt jako fikcję (W esterm an) - najbardziej przyzwoicie

wypa-47 Identyczne p ytanie m ożna zadać po lek tu rze a rty k u łu M a rtin a P ollacka Gdy kobiety uśmiechają się z rowu („Res Publica N ow a” 2009 n r 8, s. 60-64). P ollack opisuje w nim p roceder h a n d lu historycznym i zdjęciam i pam iątkow ym i, k tóry św iadczy jego zd an iem o „zaniku w stydu wobec o fiar d rugiej w ojny św iatow ej” (s. 60). Za cenę 28,50 euro pisarz z a k u p ił dwa zdjęcia m łodych Żydów ek w ykonujących przym usow ą pracę. W ziął u d ział w aukcji, „by dow iedzieć się, jak fu n k cjo n u je i ile płaci się za coś tak ieg o ” (s. 60). C zterostronicow y arty k u ł jest p róbą rek o n stru k cji h isto rii na podstaw ie dwóch zdjęć pozbaw ionych szerszego k o n tek stu - tech n ik a do z łu d zen ia p rzypom ina tę, k tó rą Pollack posługuje się w Śmierci w bunkrze, m ająca nie tyle coś w spólnego z realn ą h istoryczną rzeczyw istością, ile z czystą im aginacją. (N ajpełniejszy opis owych „fotograficznych fab u lacji” P ollack zaw arł w artykule Obrazkowa historia. Fotograficzne znaleziska, w łączonym do tom u Dlaczego rozstrzelali Stanisławów , W ydaw nictw o C zarn e, W ołowiec 2009, s. 96-114). Podaw anie

w ym iarów zdjęć, zam ieszczenie ich re p ro d u k cji, drobiazgow e inform acje o ich opisie m ają spraw iać w rażenie obiektyw nych danych. U w adze czytelnika może jed n ak podczas szybkiej lek tu ry a rty k u łu um k n ąć p rosty fakt, że histo ria

odczytyw ana przez P ollacka jest jedynie dom ysłem , p róbą literackiej rek o n stru k cji. To h isto ria do m n iem an a, podobnie jak w Śmierci w bunkrze jedynie histo ria m o ż l i w a . W kró tk im tekście m nożą się zn ak i zap y tan ia, „m roczne

przypuszczenia na tem at dalszych losów k o b iet”, sform ułow ania takie jak „z dużym p raw dopodobieństw em ”, „m ożna w yw nioskow ać” itp. Pollack sp ek u lu je na tem at p o b u d ek fotografa robiącego ujęcie m ało atrakcyjnej sceny: „M oże był to stra żn ik i spraw iało m u radość stać tak w czystym u n ifo rm ie bez zajęcia na sk raju rowu i fotografow ać m łode kobiety, być może w tym sam ym w ieku co on podczas ciężkiej, niecodziennej dla nich pracy?” (s. 61). Owe spekulacje przechodzą jed n ak w p łynny sposób w o skarżenie, już nie fikcyjne, nie spekulatyw ne: „To form a poniżania, dow ód jego w ładzy nad Ż ydów kam i” (s. 61). M ocne oskarżenie jest o p a rte na „dow odzie”, a ów „dow ód” jest niczym innym jak owocem pisarskiej im aginacji. To przykład lite ra tu ry n iefikcjonalnej będącej w swojej istocie fikcją najczystszą, tyle że pod stęp n ie (dla czytelnika) o p atrzo n ą ety k ietą „praw dziw e”. N ie w ątpię ani przez m o m en t w dobre in ten cje P ollacka, któ ry staw ia p ytanie o motywację kolekcjonerów takich zdjęć. Podobnie jak on odpow iedzi mogę się jedynie dom yślać. In teresu je m nie jed n a k bardziej przyzw olenie na konstruow anie fikcyjnych opowieści będących „dow odem ” winy, przy jednoczesnym krytycznym osądzaniu „m rocznego obszaru pożądań i rozkoszy, które tłu m aczą także sukces krwawego SS-eposu Jo h n a ta n a L ittle la ” (s. 63). R ozum iem , że w m n iem an iu P ollacka fikcyjne w sp o m n ien ia rów nie fikcyjnego oficera SS M ax im ilien a Aue, służącego w czasie II w ojny na froncie w schodnim , są bardziej n iebezpieczne niż im aginacyjna, m o ż l i w a histo ria o ofiarach, będąca o skarżeniem r e a l n y c h oprawców. W im ię praw dy (patetycznie rzecz ujm ując): uw ażam , że jest d okładnie

(16)

54

da inny adm irato r polskiego „m istrza rep o rtaż u ”: C laudio M agris (1939). Choć lite ­ ratu rę niefikcjonalną uważa on za „najbardziej autentyczną” a K apuścińskiego za twórcę, który „zanurza się w rzeczywistość i przedstaw ia ją z rygorystyczną precy- zją”48, sam w ybiera zupełnie in n ą drogę. Swoją twórczość, odw ołującą się do b adań historycznych, poszukiw ania kon k retu i naukow ości, przedstaw ia nie jako lite ra tu ­ rę faktu, lecz profiluje się konsekw entnie jako pow ieściopisa rz. Choć jego powieści oparte są na faktach i historycznie istniejących ludziach, pozostają one pow ieścia­ mi. M agris nie zawiera z czytelnikam i p ak tu referencjalnego, lecz powieściowy; tym sam ym nie oferuje, jak K apuściński czy W esterm an, złudnej obietnicy prawdy:

W Dunaju lub Mikrokosmosach podróż, osoby, w idziane rzeczy, histo rie zebrane po drodze zostały w ym yślone i opow iedziane na nowo - stały się h isto rią pewnej postaci, w dużej m ierze fikcyjnej. N ie n ależą już do tam tej podróży, m ają in n ą m iarę, in n y czas, m iesza­ ny i niejednolity, ów c z a s l i t e r a t u r y , który nie jest zbieżny z czasem gram atyki ani naw et z czasem H isto rii.49

Jest m oim zd a n ie m duża uczciwość w owej rezygnacji z „obietnicy ofiarow ania praw d y ”, uczciwość p isarza określającego w sposób jawny um ow ę zaw ieraną z czy­ te ln ik ie m jako um owę powieściową. Choć Ire n a G rudzińska-G ross pisze, że M a­ gris „nie szanuje p o d ziału na fikcję i fa k t”50, to nie jest on z całą pew nością typem pogranicznym , posiadaczem dwóch paszportów , k tó ry c h ro n i się to w obszarze fik ­ cji, to na te ry to riu m fak tu - w zależności od chwilowego u podobania i m ożliw ych korzyści. „N ie m a tu kłam stw a - an i kłam stw a słowa, an i kłam stw a form y”51. N ie m a też, dodajm y, kłam stw a gatu n k u . Powieściowa w yobraźnia M agrisa zaspokaja nasze p oszukiw anie prawdy, choć od p o czątk u (na szczęście) wiemy, na jakich praw ach owa praw da jest oparta.

N owe podejście do b ad a n ia lite ra tu ry n iefikcjonalnej d efin iu ję tym sam ym jako „etyczne” ujęcie p roblem u, ro zp a tru jąc e przestrzeg an ie p a k tu

referencjalne-48 C. M agris Podróże bez końca, przeł. J. U gniew ska, Z eszyty L iterack ie, W arszawa 2009, s. 16. C iekaw y jest fakt, że M agris z rów nie d u żą a ten cją odnosi się do pisarstw a M a rtin a Pollacka. We w stępie do austriackiego w ydania Śmierci w bunkrze pisał: „To książka przykuw ająca uwagę, a zarazem wyw ażona, ba, chłodno naukow a. Przede w szystkim jed n ak bije z niej głęboki h u m an izm i okiełzn an y ból. To literack i w yraz dojrzałości, która nie ucieka przed praw dą, lecz a kceptuje ją, choć czyni to z w ielkim w ysiłkiem i dziecięcym poczuciem w sty d u ” ( h ttp ://

w w w .ksiazk a.n et.p l/m o d u les.p h p ?n am e = N ew s& file= article& sid = 6 2 8 4 , spraw dzono 08.2009).

49 C. M agris Podróże..., s. 25 [podkr. m oje - P.Z.].

50 I. G ru d ziń sk a-G ro ss Z ukosa, „Tygodnik P ow szechny” 2009 n r 25, s. 31 [skrócona w ersja laudacji wygłoszonej 19 m aja 2009 roku w Sejnach podczas uroczystości n a d an ia C lau d io M agrisow i ty tu łu Człow ieka P ogranicza, przyznaw anego przez F undację Pogranicze i O śro d ek „P ogranicze - sztuk, k u ltu r i narodów ” M ałgorzaty i K rzysztofa Czyżew skich].

(17)

go, zaw artego pom iędzy au to rem i czytelnikiem , p a k tu będącego, m oim zdaniem , głów nym w yróżnikiem tego ro d zaju prozy. Rozw ażania o pakcie referencjalnym i jego ła m a n iu stają się in teresujące w p rzy p a d k u ta k ich tw órców lite ra tu ry n ie ­ fikcjonalnej, jak chociażby przyw oływ ani powyżej R yszard K apuściński, F ra n k W esterm an i M a rtin Pollack, którzy zaw łaszczają g atu n k i reportażow e, aby dzięki zdobytem u autorytetow i d zien n ik a rsk iem u sprzedaw ać w łasne p ro d u k ty jako ga­ tu n k i zm ącone, na pogran iczu praw dy i fikcji, pretendow ać do m iana pisarzy bez- przym iotnikow ych, jednocześnie zapew niając, że w szystko co zostało zaw arte m ię­ dzy o kładkam i ich książek zm yśleniem nie jest (choć n ad an a przez n ic h sam ych „rozm yta” klasyfikacja gatunkow a takie zm yślenie zakłada i dopuszcza). Są to więc pisarze, którzy uw ażając „czystą” lite ra tu rę fak tu za daleko niezadow alającą ich am bicje, zaw łaszczają sobie p ak t referencjalny, ów p ak t prawdy, n ielegalnie obo­ zując na jego tery to riu m . Pisarze ci otw arcie pow ołują się na w łasne dośw iadcze­ nie, w ystępują w tekście po d swoim nazw iskiem i grają w te n sposób z ciekawoś­ cią i łatw ow iernością czytelnika. Z jednej strony pow ołują się na swój „etnogra­ ficzny a u to ry te t”, p o słu g u ją się m ap am i, lista m i inform atorów , auten ty czn y m i d o k u m e n tam i i długą listą cytow anych źródeł, z drugiej zaś stro n y ciągnie ich w stronę fikcji. Choć nie o p atru ją swoich tekstów etykietą „pow ieść”, dek laru ją otw arcie, iż p o ru szają się w sferze m ieszanej, która, jak w szystkie m iejsca skrzy­ żowań, b ardzo sprzyja twórczości. C iągną w te n sposób pod stęp n e korzyści z p ak tu referencjalnego, nic za to nie płacąc. Być m oże popraw ia im to pisarsk ie sam opo­ czucie, lecz jednocześnie otw iera pole do w irtu o zersk ich ćw iczeń p ełnych ironii.

Abstract

Paweł ZAJAS

Adam Mickiewicz University (Poznań), University of Pretoria (South Africa)

On the Nature of an Ordinary Bug. A N ew Perspective on Non-Fiction Research

T h e paper proposes a new perspective on non-fiction research, an area in which there is some room for improvement. T h e existing investigations rarely take into consideration the basic problem undertaken in the present discussion: the relationship of the real and the fictitious and the more and more frequent appearance of hybrid genres which wipe out the line betw een fiction and non-fiction. T h e n ew approach is defined as an ethical one, investigating the breach of the referential pact, which constitutes - in the author's opinion - the main distinctive feature of this type of writing. T h e discussion is illustrated with the examples drawn from four writers: Ryszard Kapuściński, Frank W esterman, Martin Pollack

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powoli obniżającą się liczbę seminarzystów zaczęli zastępować studenci świeccy przyjmowani na nowe kierunki, które ks. Bernard (przy współpracy niektórych nowych

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego

Między innymi z tego względu figura migranta konstruowana w literaturze wydaje się być niezwykle istotna, gdyż to ona daje odpowiedzi na trudne pytania współ- czesnego świata..

spirującej roli Mistrzów (Czesława Zgorzelskiego i uczniów, szczególnie Mariana Maciejewskiego, Danuty Zamącińskiej i Ireneusza Opackiego), oraz różnorodność

W badaniach nad kształtowaniem się sytuacji problemowej medycyny historyk posługujący się metodami antropologii wiedzy uznaje, że uczestniczą w tym procesie nie tylko lekarze,

Powołując się na wprowadzoną przez Antonino Pagliaro terminologię, której w języku niemieckim Coseriu nadaje określenie „Alterit¨ at” (łac. alter = ‘jeden z

Poprzez precyzyjne i związane z fizycznymi zjawiskami towarzyszącymi rozwojowi pożaru, określenie wymagań i ocenę właściwości ogniowych wyrobów, a następnie

Egzamin z Mechaniki