• Nie Znaleziono Wyników

31. niedziela zwykła, Świat, w którym żyjemy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "31. niedziela zwykła, Świat, w którym żyjemy"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Groń

31. niedziela zwykła, Świat, w którym

żyjemy

Wrocławski Przegląd Teologiczny 8/1, 280-283

2000

(2)

św iętość, że w ied zieli, iż nie są św iętym i. Ja k zauw aża w sw oim k a z a n iu n a u ro czy sto ść W szy stk ich Ś w ięty ch zm arły ks. prof. Ju lia n M ichalec: „ O jciec K o lb e nie au re o li n a o b ra z k u chciał, gd y szed ł n a śm ierć; o n tylko całym so b ą czu ł b lisk o ść C h ry stu sa i d olę dru g ieg o c zło w iek a” . I w ty m ch yba należało b y w idzieć isto tę św ięto ści ziem skiej k a ż ­ dego człow ieka: c a ły m s o b ą czu ć b lisk o ść C hrystusa i b y ć w rażliw y m n a d o lę drugiego człow ieka, ta k j a k to c z y n ili w szyscy inni św ięci, po to, aby w p rz y sz ło śc i m óc b y ć w tej B oskiej b h s k o ś c i n a w ieki.

3. W realizacji tego ideału życiow ego p o m ag ają nam w łaśnie św ięci, ale n ie c h n am d opom aga rów nież d zisiejsza refleksja na tem at samej św iętości i je g o źródła. O tóż słowo „św ięty” gram atycznie rzecz b io rąc je s t przym iotnikiem , a ja k o ta k i w skazuje n a zw iązek z czym ś lub z kim ś; pod o b n ie ja k „drew niany” m ów i o zw iązku z drew nem , „spraw iedli­ w y” o zw iązku ze spraw iedliw ością, „dobry” o zw iązku z d o b ro c ią itd. Słow o „św ięty” praw dziw ie, ściśle m oże się łączyć tylko i w yłącznie z osobą. Tylko o so b a m oże nosić w sobie św iętość, w szystkie natom iast tzw. „rzeczy św ięte” , to rzeczy pośw ięcone, o d d zielo ­ ne o d po sp o lity ch gratów i zabudow ań; są one pośw ięcone, sakralne, ale w sobie nigdy nie są święte. D opiero o s o b a je s t nośnikiem św iętości. W sposób absolutny, jedyny, niepow ta­ rzalny, słow o to odnosi się do sam ego P a n a B oga, ja k o źró d ła św iętości, ja k o samej św ię­ tości. C złow iek chcąc się D o ń przybliżyć, m usi się do tego dopasow ać, a je s t to m ożliw e - zgodnie z n atu rą lu d z k ą - n a drodze m oralnej i kultow ej, za p rzy k ład em in nych św iętych. N ie je s t to łatw e zadanie, ale m ożliw e z ła sk ą B ożą, ty m bardziej się św iętość cen i wtedy, kiedy po tru d ach się ją o s ią g a . W te n sposób realizujem y podstaw ow e zadanie skierow ane do nas p rzez sam ego P an a B o g a ju ż w S tarym Testam encie: „św iętym i bąd źcie, ja k Ja je ste m św ięty” .

ks. Ryszard Groń

31. NIEDZIELA ZWYKŁA - 5 X I 2000 R

Świat, w którym żyjemy

1. W zeszłym ro k u am erykański tygodnik „Tim e” organizow ał plebiscyt n a człow ieka stulecia. M o żn a b y ło w ziąć w nim udział pop rzez strony Internetu, były n aw et inform acje w n aszy ch p o lsk ich (katolickich) stronach internetow ych nakłaniające do udziału, b y g ło ­ sow ać n a osoby reprezentujące w artości chrześcijańskie, a konkretnie n a p a p ie ż a Jan a P aw ła II (np. w „M ateuszu” ). W yniki ogłoszono w środkach m asow ego przekazu, 27 X II 1999 r., p o d ając tylko pierw sze m iejsce. Szkoda, że nie w ym ieniono następnych, b o w tedy m ożna b y sobie w yrobić p o gląd o w artościach, które p referuje się w e w spółczesnym św ię­ cie. M o ż n a je d n a k było w ejść na odp o w ied n ią stronę Internetu i p rzyjrzeć się ty m dalszym m iejscom . P odam y j e tu w dalszym ciąg u naszych rozw ażań, d odając do tego w łasny k o ­ m entarz. W łaściw ie rzecz b iorąc, nie ch o d zi tu o konkretne osoby w ym ienione w ty m plebiscycie, ale raczej o w artości, a m oże inaczej, o pew ne niebezpieczne tendencje, k tóre m o g ą się z a nim i kryć, a którym i żyje w spółczesny człow iek. W ybieram y p ierw szy ch sześć m iejsc, ja k o że dopiero na p iąty m i szóstym m iejscu pojaw iły się w arto ści religijne.

(3)

Jeszcze raz pragniem y zaznaczyć, że je s t to nasz w łasny kom entarz, każdy m oże mieć sw o ją w łasn ą opinię n a tem at p o szczególnych m iejsc, ale n a pew no sam kom entarz m oże dać nam dużo do m yślenia.

2. P ierw sze m iejsce z a jął A lb ert E in stein , p o stać nauki, słynny tw órca te o rii w z g lę d ­ ności. N ie kon cen tru jem y się n a sam ej p ostaci, ale n a n ieb ezp ieczn ej ten d en cji, k tó ra się z a n ią kryje. W sp ó łczesn y czło w iek m a p o k u sę w idzieć w nauce in stru m en t uczy n ien ia się B ogiem , u p raw iając to, co m ożn a b y nazw ać „ k u ltem n auki” . Je st ta k zachłyśnięty sw oim i zdob y czam i w dziedzinie n auki i techniki, że zd aje się zapom inać o istniejącej re la c ji m iędzy św iatem stw o rzo n y m w raz ze w szystkim i praw am i, k tó re n auka o d k ry ­ w a, a B o g iem , który j e s t tego św iata S tw ó rcą i P raw odaw cą. K ró tk o w zro czn o ść w ielu n aukow ców nie p o zw ala im p o p rz e z odkryw anie p ra w natury d o jść do ic h Ź ródła. Stąd c zło w iek p rz e sta je szanow ać stw orzenie i nie liczy się z nim ; z aczy n a w ięc j e d ew asto ­ w ać i niszczyć. Skutki są k a tastro faln e i w idoczne d ziś na k a ż d y m n iem al kroku: n a d ­ m iern a e k sp lo a ta c ja złó ż m in eraln y ch Z iem i, zanieczy szczen ie śro d o w isk a naturalnego, skażenie p o w ie trz a i w ody, w yginięcie w ielu gatunków ro ślin i z w ierząt itd. N ie p rz y ­ pad k o w o z ro d z iła się e k o lo g ia i p ow stało w iele o rg an izacji m ają c y c h chronić naturę. P o w staje pytanie: czy w sp ółczesny czło w iek k o rzy stający ze zdo b y czy n auki i tech n ik i nie m oże b y ć w ierzącym ? W yczuł te n p ro b le m p a p ie ż u stan aw iając p a tro n k ą E uropy E d y tę Stein, c zło w iek a w ielkiego um ysłu, ale i w ielkiego ducha, człow ieka, k tó ry całe życie szukając p raw dy i sensu o siad ł o stateczn ie na P raw d zie B ożej. S w o ją w ie lk ą u czo- ność p o tra fiła u kieru n k o w ać w p o szu k iw an iu p raw d ziw eg o sen su ż y c ia w iążąc go w ła­ śnie z B ogiem , P a n e m i S tw ó rcą stw orzenia.

3. D rugie m iejsce zajął E lvis Presley, tw ó rca now ego ruchu m uzycznego i pon iek ąd kultury rockandrollow ej. Z nów nasze spojrzenie kierujem y na n iebezpieczną tendencję, k tó ra się kryje z a t ą p o s ta c ią a co m oglibyśm y nazw ać „kultem rozryw ki” . N ie bierzem y ju ż p o d uw agę atm osfery lat sześćdziesiątych, w ja k ic h te n m uzyk działał, kiedy to w łaści­

w ie niem al cały św iat buntow ał się przeciw w szelkim autorytetom m oralnym i fo rm o m p o rz ą d k u praw no-państw ow ego; to są w łaśnie czasy tzw. w olności (seksualnej) i w yzw o­ lenia (ruchy fem inistyczne, narodow ow yzw oleńcze, rów noupraw nieniow e), poszukiw a­ nia transcendencji w różnych form ach i technikach m edytacyjnych W schodu w celu sa- m ozbaw ienia czy dom inacji nad innym i, tylko p o to , b y pokazać sw o ją niezależność od B o g a i siebie postaw ić w Jego m iejsce; tu należałoby chyba rów nież szukać początków „kultu id o li” , now ych b o ży szczy m uzyki czy film u o określonych stylach życia i b y c ią nie zaw sze zgodnych z ogólnie przyjętym i norm am i m oralnym i; dzięki środkom m asow ego przekazu w artości te przedostają się szybko i rozprzestrzeniają na cały świat; stąd nie dziw i nas dzisiaj jednakow y sposób ubierania się, c z e sa n ią „kolczykow ania” ludzi m łodych nie m ających p o za tym i bożyszczam i innych w łasnych w zorców postępow ania; a sam i wiemy, że nie są to w zorce budujące; krzew i się przez nie relatyw izm moralny, konsum pcjonizm (w ygodnictw o), hedonizm (Uczy się to, co daje przyjem ność), perm isyw izm (pozw alanie na w szystko w dziedzinie m oralnej, szczególnie seksualnej), hom oseksualizm itp.

4. T u należałoby ch yba je sz c z e w spom nieć o nudzie, k tó ra w ynika z kultu zabawy, a w zw iązku z ty m o nadużyw aniu narkotyków , alkoholu i w szelkich używ ek deg rad u jący ch i m szczących człow ieka o raz stale struktury społeczne, rodziny, a naw et państw a. Tak fo r­ m ow any człow iek nie p o trafi n aw et d o brze i godnie spożytkow ać w olnego czasu, b o w iem

(4)

z nudów (a bezrobocie je s t tu tylko dodatkow ym bodźcem ) zaczyna robić głupstwa, w łącznie z p o p ełn ian iem sam obójstw , nie zauw ażając ostatecznego sensu życia. D ziś n a Z achodzie pojaw ia się niebezpieczna tendencja, w praw dzie nie pow szechna, je d n a k ż e ju ż w d zierają­ ca się i do naszego środow iska polskiego, po d hasłem : „aby do w eekendu” , tzn. cały ty ­ d zień je s t nieznośny, a w ięc niejako niepotrzebny, stracony, bo trzeba harow ać, a dopiero od piątk u rozpoczyna się praw dziw e życie, a w ięc laba: przez całe dw a dni w łącznie z nocam i leci dyskoteka przy w tórze głośnej m uzyki w rodzaju

haevy metal,

przeryw anej spokojnym i nastrojow ym i kaw ałkam i, tow arzyszą tem u koniecznie orgie seksualne, p o ­ niew aż stosow ane używ ki ro zlu źn iają w szelkie ham ulce m oralne i kobiety sta ją się p rzy ­ stępniejsze; i w te n sposób w ielu ludzi m łodych spędza swój w olny czas; skacow ani m o­ ralnie i fizycznie nie są w stanie w ciągu całego tygodnia g odziw e p racow ać i żyć, bo cóż to za życie? Tendencję tę w zm acnia być m oże pow szechne dom aganie się praw w szelkie­ go ro d zaju i w szelkich stanów; dziś nikt nie m ów i o obow iązkach, w szyscy m ów ią o p ra ­ w ach; nic w ięc dziw nego, że dziś b rak u je n am odpow iedzialnych i obow iązkow ych leka­ rzy, nau czy cieli, księży, i in n y c h p raco w n ik ó w ; dod ajm y do te g o je s z c z e k o n c e p c ję bezstresow ego w ychow ania i m am y pełniejszy obraz. C a łą tę tendencję podsum ow ał ju ż trzydzieści lat tem u S obór W atykański II nazyw ając w spółczesnego człow ieka

homo lu­

dem,

człow ieka lubiącego się tylko baw ić.

5. K o le jn ą o so b ą plebiscytu stulecia w edług am erykańskiego tygodnika „Tim e” je s t postać polity k ia Icchaka R ab in a znanego prem iera Izraela zam ordow anego p rzez fanatyka islam skiego. Z a tą p o sta c ią znów m ożna w idzieć nieb ezp ieczn ą tendencję, k tó rą m ogliby­ śmy nazw ać „kultem polity ki” . D zisiaj człow iek chcąc się szybko dorobić i urządzić pcha się do polityki, czyli do „żłobu” , j a k to często popularnie się nazywa. D laczego? P oniew aż w polityce nie m a żadnej odpow iedzialności, a o tw ierają się w szelkie m ożhw ości. O słusz­ ności ty ch słów św iadczy nasza codzienność obserw ow ana i zasłyszana w telew izji, k o ­ rupcja, nadużycia ze strony w ładz państw ow ych i różnych o sób pryw atnych, pow szechna na całym św iecie. D o dziś nie o d p o w ia d a ją z a sw oje k arygodne czyny, ci którzy d o p ro w a­ dzili nasz kraj do ruiny i katastrofy g ospodarczej, z po czątk u m ieli im m unitet po selsk i czy senacki, dziś ju ż są za starzy i schorow ani, b y odpow iadać za sw oje czyny; w ic h m iejsce w ch o d zą now i... N ie m iejsce na to, b y głosić politykę, b o am bona nie je s t o d tego, nie chcem y rów nież nieść rozgoryczenia, b o E w angelia m a posłanie radości i nadziei; chcem y je d y n ie zasygnalizow ać, że taki je s t rów nież św iat, w k tórym żyjem y; je s t też w ielu p o lity ­

ków o m oralnie zdrow ym kręgosłupie, do takiego te ż św iata naw oływ ał p ap ież podczas spotkania w parlam encie polskim w zeszłym roku.

6. C zw arte m iejsce w p lebiscycie stulecia zajął A d o lf Hitler. M yślim y, że je s t to postać w szystkim znana, i zarów no sam a postać, j a k i w artości, które ona reprezentuje, godne w szelkiego potęp ien ia podsum ow alibyśm y w spólnym hasłem „kultu gw ałtu” czy „p rze­ m ocy” . Ż e te n gw ałt je s t w idoczny na każdym praw ie kroku, to w idać. N iegdyś oglądało się tylko w film ach am erykańskich strzelaniny i m orderstw a, dziś ludzie strzelają się i m o r­ d u ją n a n aszy ch ulicach, na naszych oczach. M o żn a b y snuć w iele m yśli w zw iązku z ty m tem atem , m a o n zre sz tą w iele wątków, np. szerzące się kulty sekciarskie, satanistyczne, przy jed n o czesn ej w alce z w artościam i chrześcijańskim i; zauw aża się tu p ew n ą niekonse­ kw encję, z je d n e j strony w alczy się z w artościam i religijnym i, z drugiej strony je s t otw arta furtka n a w szelkie obce w pływ y religijne, w postaci różnych depraw ujących sekt (np.

(5)

B iblię Szatana m ożna kupić w każdej w iększej k sięg am i w rocław skiej lub w ypożyczyć film v ideo na tem at spraw ow ania danego kultu); skutki nie d a ją n a siebie długo czekać: rytualne m orderstw a w R udzie Śląskiej to tylko je d e n z w ielu przykładów . Z am iast o m a­ w iać różnego ro d zaju objaw y k ultu gw ałtu, pożyteczniejszym będzie zastanow ienie się nad źródłam i tego stanu rzeczy; oczyw iście chodzi o środki m asow ego przekazu, głów nie telew izję i Internet. To są potężne b astiony k ształtow ania um ysłu w spółczesnego człow ie­ ka. W idać to szczególnie jask raw o w reklam ach, do k tó ry ch producenci z atru d n iają spe­ cjalnie szkolonych p sychologów i socjologów , by oddziaływ ać n a m asy konsum pcyjnie; p rz e w a ż ają ta m elem enty erotyzm u i tego, co m ożna b y nazw ać „kultem m łodości” , „cia­ ła ” , „piękna” , czyli tzw. praw dziw ego życia. Jakby zaciera się drugą, mniej w yg o d n ą stro­ nę życia ludzkiego, ja k im je s t słabość, choroba, cierpienie, śm ierć. W film ach fabularnych natom iast krzew i się ob o k erotyzacji, przem oc, w alkę, hałas, cham stw o, w ulgaryzm y. Jak w ielkie spustoszenie niesie ta k a fo rm acja um ysłu ludzi m łodych, i nie tylko, pokazuje dośw iadczenie d nia codziennego: b ra k zdolności dłuższej koncentracji, choroby n erw ico­ w e, b ra k szacunku dla życia, szczególnie tego słabszego, b ezbronnego, stosow anie argu­ m entu siły, gdy brak u je siły argum entu, b ra k rozróżnienia praw dziw ej rzeczyw istości od fikcji w irtualnej preparow anej p rz e z środki m asow ego przekazu. Z abijanie np. p o licjan ­ tó w czy księży w g rach kom puterow ych przechodzi w czyny m ordercze nastolatków ; zna­ n a je s t chyba spraw a dw óch dziew czyn czternastoletnich, k tóre zabiły sw ą koleżankę za kilk a złotych; je d y n y m ic h pro b lem em nie były w yrzuty sum ienia z p o w o d u dokonanego m ordu, ale że to aż 64 razy trzeb a było d źgnąć nożem , a w telew izji pokazyw ano tylko trzy razy.

7. P iąte i szóste m iejsce z a jm u ją dopiero osoby reprezentujące w artości religijne, naj­ pierw B illy G raham , ew angelicki d ziałacz n a rzecz ekum enizm u, i papież Ja n P aw eł II. Taki je s t św iat, w k tórym żyjemy. B ra k odpow iedniego ukierunkow ania życia i w łączenia w niego pierw szorzędnej roli P a n a B o g a m oże spraw ić, że stanie się to świat, którym zaczniem y żyć, kto wie, m oże ju ż nim żyjemy. C zytania dzisiejszej niedzieli u k azu jąp ierw - szorzędną w artość nauczania chrześcijańskiego, w artość, która ostatecznie decyduje o sku­ teczności tego nauczania i w ynikającym z niego stylu życia. M iłość, bo o niej tu m ow a, w ychodząc z w iary i o p ierając się n a nadziei chrześcijańskiej, tw orzy cały św iat wiary, czyli św iat głoszący w artości chrześcijańskie, i ja k o taki tw orzący „cyw ilizację m iłości” , ja k j ą nazw ał papież Ja n P aw eł II, m ający swój fundam ent w B ogu. W łaśnie ta cyw ilizacja spraw ia, że człow iek nie b o i się sam ego siebie ani drugiego człow ieka, że p o trafi m u zaufać, pom óc i podzielić się w potrzebie czy nieszczęściu. P ostaw ienie n a pierw szym m iejscu P an a B o g a nie niw eczy ludzkiej w olności, ale staw ia w o dpow iedniej relacji i p o ­ staw ie sam ego człow ieka; w tedy je s t m iejsce w hierarchii je g o w artości n a zdrow o p o ję tą naukę, m a jącą zbliżać do B oga, n a g o d ziw ą rozryw kę, spraw iedliw ą politykę i uciekanie od gw ałtu i przem ocy, a w alkę z w szelkim i form am i nadużyć - środkam i pokojow ym i uczłow ieczającym i człow ieka. Jak w idzim y je s t tu zadanie d la każdego z nas, rozpoczyna­ ją c od w łasnego środow iska zam ieszkania czy pracy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dopiero też po ustaleniu wszystkich (lub przynajmniej zdecydowanej większości z nich) można pokusić się o ocenę skali zjawiska i wyciągnąć dalej idące wnioski w

niew ydane Collectio Hibernensis beta (Gratissima ca­ n onum collatio), Collectio A nselm o dedicata oraz Collectio I X librorum (Extracta sanctorum patrum vel extracta

To zaś jest możliwe, o ile: ma miejsce stałość umów o pracę, dochodzi się do kompromisu w kwestii zarobków, a organizacja pracy w zakładzie jest dostosowana do potrzeb

Lenistwo duchowe zasadniczo różni się od oschłości uczuciowej i duchowej, ponieważ podczas oschłości, która jest próbą dopuszczoną przez Boga, człowiek odczuwa

Tuż po jego śmierci (1 XI 1944), po zajęciu przez Armię Czerwoną terytorium metropolii rozpoczął się proces niszczenia unii. Z inicjatywy władz radziec- kich powstała we Lwowie 28

Do sprawy podróży do Hiszpanii wraca Rafiński w komentarzu do konkluzji Rz 15,14-33. Charakterystyczne dla zakończenia tego listu jest przeniesienie uwagi czytelników na

Ale by- ły również dwie inne przyczyny, które wpłynęły na postawę chrześcijan: prześla- dowania Żydów w czasie drugiej wojny światowej oraz powstanie Państwa Izrael.

W kwestii poznania dobra i zła przez pierwszego człowieka, Jan chryzostom wypowiedział się za opinią, że człowiek tę zdolność umysłu miał od począt- ku, także w okresie