T. 30. L ublin 2009
KRYSTYNA ROMANISZYN
IMIGRACJA - W CZYM ZAGROŻENIE, A W CZYM SZANSA DLA UNII EUROPEJSKIEJ?*
WPROWADZENIE
Nie ulega w ątpliw ości, ze m asow e im igracje są czynnikiem o w ielorakich i dalekosieZnych skutkach dla społeczeństw i regionów , w których m ają m iej
sce. W niniejszym artykule uw age kieruje ku obserw ow alnym oraz potencjal
nym kulturow ym i społecznym skutkom im igracji dla U nii Europejskiej jako całości oraz dla jej krajów członkow skich. Skutki te podlegają ocenie i w ar
tościow aniu z punktu w idzenia interesów krajów i regionów przyjm ujących, w tym rów niez tw orzonej, w ielonarodow ej struktury, ja k ą je s t Unia Europej
ska. D latego tez ju z na początku, w sam ym tytule staw iam pytanie o p ozy
tyw ne i negatyw ne skutki, czyli o szanse i zagrozenia, jakie niesie ze sobą m asow a m igracja do krajów UE. A rtykuł otw iera ogólny zarys etapów m aso
wych napływ ów do zam oznych krajów naszego kontynentu.
M asow a im igracja do Europy - ściślej: do tej jej cześci, która znalazła sie po zachodniej stronie zelaznej kurtyny - zaczeła sie krótko po zakoficzeniu drugiej w ojny światow ej. Do tego czasu Europa pozostaw ała zasadniczo k o n
tynentem m asow ych odpływ ów przede w szystkim - lecz nie w yłącznie - do
D r hab. KRY STY N A RO M A N ISZY N, prof. U J - Z akład A ntropologii Społecznej Instytutu S ocjologii U niw ersytetu Jagielloinskiego w K rakow ie; 31-044 K raków , ul. G rodzka 52; e-m ail:
usrom ani @ cyf-kr.edu.pl
*
N iniejszy artykuł je s t zm odyfikow ana, p o lsk a w ersja w ykładu, który przygotow ałam i w ygłosiłam w e w rześniu 2008 r. podczas szkoły letniej zorganizow anej przez Jean M onnet E uropean C entre w Innsbrucku. Z aproszenie do publikacji w ju b ileu szo w y m tom ie „Studiów P o lonijnych” je s t dla m nie zaszczytem , je d n a k krótki term in spraw ił, ze nie zdołałam przygotow ać specjalnego artykułu do periodyku na trw ałe w pisanego w mój naukow y zyciorys.
A m eryki Północnej, ściślej do Stanów Z jednoczonych i Kanady. Dwa zasadni
cze czynniki - polityczny i ekonom iczny spow odow ały zm iane statusu E uro
py, która z kontynentu m asow ych odpływ ów przem ieniła sie w kontynent m asow ych napływ ów. C zynnikiem politycznym pow odującym tak radykalną zm iane był postepujacy proces dekolonizacji, zaś czynnikiem ekonom icznym była - przede w szystkim za spraw ą Planu M arshalla - bardzo dobra koniunk
tura gospodarcza. Proces dekolonizacji zm usił jednych i um ozliw ił innym przesiedlenie do m etropolii dawnych im periów kolonialnych, czyli do W iel
kiej Brytanii, Francji, Belgii i H olandii, podczas gdy rozpoczynający sie długi - ja k sie okazało - okres gospodarczej prosperity spow odow ał stałe wysokie zapotrzebow anie na rece do pracy. Poniew az europejski rezerw uar siły robo czej, jak im tradycyjnie była Europa środkow a i w schodnia, został odciety przez „zelazną kurtyne” od pozostałej cześci kontynentu, potrzebnych pracow ników zaczeto sprow adzac z krajów Europy południow ej, czyli z Jugosław ii, G recji, W łoch, Portugalii, H iszpanii oraz spoza Europy, w tym przede w szyst
kim z Turcji i krajów M aghrebu. M ozna przyjac, iz od tamtej pory utrzym uje sie w zam oznych krajach europejskich - których liczba rośnie wraz z posze
rzaniem sie europejskiej w spólnoty - stałe zapotrzebow anie na prace im igran
tów. W okresie dwóch dekad, czyli w latach piecdziesiatych i sześcdziesia- tych XX w ieku stałe i w ysokie zapotrzebow anie na rece do pracy doprow a
dziło do m asow ych napływ ów robotników -gości do N iem iec, A ustrii i Szw aj
carii, na m ocy w prow adzonego przez rzady tych krajów system u rekrutacji cudzoziem skich robotników . Byłe zaś potegi kolonialne, czyli Francja, W ielka Brytania, Belgia i H olandia rekrutow ały pracow ników przede w szystkim z byłych kolonii. W m yśl polityki naboru cudzoziem ców do pracy oczekiw a
no, ze osoby te po zakoficzeniu kontraktu pow rócą do krajów pochodzenia.
Te idee i zasade zatrudniania w yrazał juz sam sposób określania przybyszów w łaśnie jak o robotników -gości. Pokazuje on rów niez, ze m yślano o nich jak o robotnikach sezonow ych, chociaz przybyw ali do pracy kontraktow ej trw ają
cej m inimum dwa lata i w sytuacji, gdy kontrakty były zw ykle przedłuzane na kolejne okresy. Zaistniała wiec zasadnicza sprzecznośc m iedzy sposobem m yślenia a sposobem działania, odzw ierciedlająca nota bene niezw ykle instru
m entalne traktow anie przybyszów . Sprzecznośc, o której m owa, spraw iła, iz ostateczne osiedlenie sie potrzebnych i trudnych do zastąpienia robotników , w ielokrotnie odnaw iających swoje kontrakty, była dla rządów i społeczefistw faktem nieoczekiw anym i niechcianym .
Pierwszy kryzys paliwowy przypadający na połowe lat siedem dziesiątych spowodował odstąpienie rządów od dotychczasowej polityki importu cudzo
ziem skich robotników kontraktowych. Jednak pom im o zaprzestania rządowej
rekrutacji w jednych, badz wycofywania sie z liberalnej polityki imigracyjnej w innych krajach przyjm ujących, masowe napływy nie ustały przede wszystkim za sprawa wprowadzonej polityki łączenia rodzin, program ów pom ocy dla uchodzców i azylantów, nielegalnej im igracji oraz m igracji sezonowej. W roku 1985 po raz pierwszy rozm iary napływów tzw. imigrantów politycznych czy przym usowych, czyli wychodzców i azylantów, przew yzszyły napływ im igran
tów dobrowolnych, jak zwykle nazywa sie osoby m igrujące z racji ekonom icz
nych, nieukrywanych za wzgledam i politycznym i1. W tymze 1985 roku rów- niez po raz pierwszy napływ osób spoza Europy przew yzszył imigracje z in
nych krajów naszego kontynentu. W rezultacie do roku 1990 około 13 m ilio
nów przybyszów z krajów trzecich osiedliło sie w krajach W spólnoty Europej
skiej, przew azajaca ich cześc, czyli około 8 m ilionów przybyło spoza Europy2.
Z pózniejszych szacunków przyjetych dla całej Europy wynika, ze w połowie lat dziew iecdziesiatych na kontynencie przebyw ało około 22 milionów legal
nych imigrantów, zaś do k o fc a roku 2000 Europa przyjeła ponad 56 m ilionów imigrantów i ponad 2 m iliony uchodzśców3. W sświetle nieco odmiennych sza
cunków czynionych tylko dla cześci Europy, z pom inieciem krajów byłego ZSSR, w latach 1960-2000 przybyło do niej praw ie 19 milionów imigrantów, z czego wiekszośc, bo 10 milionów, to kobiety4.
Z perspektyw y kilku dekad widac, iz rządow e program y rekrutacji cudzo
ziem skich robotników , a w przypadku byłych im periów kolonialnych takze proces dekolonizacji, okazały sie punktem w yjścia stopniowej transform acji Europy, która z kontynentu w ysyłającego przem ieniła sie w kontynent p rzyj
m ujący, do którego od lat niezm iennie tesknia tysiące, natychm iast gotowych do drogi, m ieszkanców innych cześci świata. Dla europejskich społeczefstw
1 O czyw iście, nie znaczy to, ze w szyscy im igranci polityczni pow inni b y c uznani za im igrantów kryptoekonom icznych, je d n a k w ostatnich dekadach, w m iare w prow adzania re
strykcji m ig ra c y jn y c h , w zgledy polityczne b y w aja uzyw ane dla ukry cia praw dziw ych m otyw ów m igracji, ja k im je s t osiedlenie w bogatym kraju, oznaczające radykalne podw yzszenie stopy zyciow ej zainteresow anych; por. K. R o m a n i s z y n, M igracje p o lityczno-ekonom iczne ja k o fe n o m e n w spółczesności, w: M igracje i społeczeństw o, t. IV: M igracje p o lityczn e X X wieku,
red. J. Z am ojski, W arszaw a: IH PA N 2000, s. 86-100.
2 D. C o l e m a n , Intern a tio n a l m igrants in E urope: adjustm ent an d integration p ro - cesses a nd policies, w: Intern a tio n a l M igration: R egional P rocesses a nd R esponses, red.
M . M acura, D. C olem an, N ow y Y o rk -G en ew a: O N Z 1994.
3 P. K o r y ś , M. O k ó l s k i , Czas globalnych m igracji (Prace M igracyjne, nr 55), W arszaw a: ISS UW 2004, s. 14.
4 H. Z l o t n i k, International m ig ra n t w om en in E urope, w: Intern a tio n a l m igration.
A m ultidim ensional analysis, red. K. Slany, K raków: A G H U niversity o f Science and T echnolo- gy 2005, s. 68.
przyjm ujących pierw szym i podstaw ow ym skutkiem dokonującej sie transfor
m acji je s t w ieloetnicznośc i w ielokulturow ośc spow odow ana przez osiedlenie sie im igrantów .
W m yśl przyjetego załozenia m asow a im igracja je s t czynnikiem p rzekształ
cającym kraje przyjm ujące Unii Europejskiej, m ającym potencjalny moc kształtow ania U nii jak o całości. Dzieje sie tak dlatego, ze fale m igracyjne przynoszą licznych przedstaw icieli odm iennych kultur, których integracja okazuje sie niem ałym i trudnym do sprostania wyzw aniem . Poniew az skutki napływ ów - i te obserw ow alne, i te potencjalne - podlegają ocenie, jedne nazyw am destrukcyjnym i, a inne tw órczym i.
1. DESTRUKCYJNE EFEKTY MASOWYCH NAPŁYWÓW DLA KRAJÓW UE
Pow staw anie enklaw etnicznych
W krajach Unii E uropejskiej, podobnie ja k w innych krajach sświata, im i
granci nie sa rów nom iernie ro zm ieszczeni w m iejskich czy w iejskich regio nach, lecz tw orzą skupiska, zw ykle w dzielnicach m iast, czesto w regionach poprzem ysłow ych. Jak sie okazuje, skupiska te stopniow o przekształcają sie w odrebne etniczne enklaw y. Poniew az nierów nom ierne przestrzenne rozm ie
szczenie im igranckich grup etnicznych5 utrzym uje sie w czasie, w konsek
w encji pow oduje ono w zglednie trw ałą zm iane przestrzeni i krajobrazu. B ada
nia em piryczne prow adzone w europejskich krajach przyjm ujących dostarczają licznych przykładów i dow odów pow stania i trw ania - zm ieniających k raj
obraz - enklaw , stw orzonych przez przybyszów z odm iennych kultur6.
Trudnym do przecenienia faktem je s t to, ze etniczne enklaw y tw orzone przez im igrantów sa tw orem zarów no m aterialnym , ja k i kognityw nym , pon ie
waz odzw ierciedlają one w artości, pragnienia, styl zycia i aktyw nośc swoich m ieszkanców . Jak pisze Rapoport, w ielorakie sposoby, w jakich na róznych poziom ach organizow ana je st przestrzeli, m ozna pojm ow ac jak o m aterialny i nam acalny wyraz kognityw nych schem atów 7. To zaś oznacza, ze „w szelki
5 P isze o im igranckich grupach etnicznych dla podkreślenia, ze te grupy etniczne utw orzyli niedaw ni przybysze.
6 Por. K. R o m a n i s z y n , B elonging a nd n o t-b e lo n g in g : m igration as a challenge to g u est a nd h o st identity, w: C ulture a nd M igration. The C ultural Im plications o f In tern a tio nal M ig ra tio n s in the L ig h t o f F ield w o rk E vidence, red. K. R om aniszyn, K raków : N om os 2008.
7 A. R a p o p o r t , Spatial organization an d the b uilt environm ent, w: Com panion E ncyclopedia o f A nthropology, red. T. Ingold, L ondyn: R outledge 2000, s. 483.
nam ysł nad w ytw orzonym środow iskiem m usi dotyczyc nie tylko m aterii, lecz takze ludzi, ich aktyw ności, pragnien, potrzeb, w artości, stylów zycia oraz pozostałych aspektów k ultury”8. W konsekw encji, nieuchronnie m iejsca k o n
centracji im igrantów ustanaw iają i w yrazaja zarów no sym boliczną, ja k i fi
zyczna granice pom iedzy przybyszam i i goścm i9. N iezaleznie od stopnia w yrazistości owych granic, zawsze, w kazdym przypadku zanim pow stały fizycznie, wpierw zaistniały w m yślach10. Do pow yzszego nalezy dopowie- dziec, ze granice te trw aja w m yślach takze po tym, gdy przybrały fizyczną postac, tak długo, ja k trw a ta ostatnia. O czyw iste jest, ze raz ustanow ione przestrzenne podziały m oga z łatw ością spow odow ac przestrzenną segregacje, p row adzacą z kolei do przekształcenia etnicznych enklaw w etniczne getta.
I tak dochodzim y do zag ro zef dotyczących tozsam ości - i mieszkanców etnicznych enklaw i gospodarzy - pow odow anych przez fakt przestrzennej segregacji.
P rzeobrażenia tożsam ości etnicznej
M ozna przyj ac, ze trw anie enklaw etnicznych dostarcza w skazów ek doty
czących procesu kształtow ania sie etnicznej tozsam ości ich m ieszkanców.
Ściślej, poczucia przynalezności tych osób do społeczności lokalnej i poprzez nią do społeczefstw a przyjm ującego. Przypom inając, pojecie tozsam ości doty
czy zarów no samosświadomosści jednostki, ja k i identyfikacji z innym i, czyli w łaśnie poczucia przynalezności do określonej grupy, społeczności etc. W ni
niejszym artykule odnosze sie do drugiego z, analitycznie w yróznionych, aspektów tozsam ości.
Przede w szystkim trw anie enklaw moze sprzyjac pow staw aniu w śród m ieszk afców tozsam ości „obcego” . Odw ołuje sie do znanej kategorii „obce
go” przedstaw ionej przez G eorga Sim m la11, dla którego obcy to osoba kul
turow o odległa, chociaz przebyw ająca blisko nas, to „inny” pom iedzy „nam i” . Chociaz relacja ta, ja k kazda inna, je s t potencjalnie dynam iczna, nie statycz
8 Tam ze, s. 461: „any consideration o f b u ilt environm ents m ust take into account not only th e ‘h ard w are’ but also people, th eir a c trn tie s , w ants, needs, values, lifestyles, and other aspects o f cu ltu re” .
9 S tosuje term iny „goście” i „gospodarze” z dw óch pow odów : po pierw sze, by w yraznie odróznic tych, którzy stw orzyli dany system społeczno-ekonom iczny, od tych, którzy do niego dołączyli, i po drugie, by uniknac obciążonych ideologicznie określeń „grupa dom inująca”
i „grupy m niejszościow e” .
10 R a p o p o r t, Spatial org a n iza tio n , s. 472.
11 G. S i m m e l, Obcy, w: G. S i m m e l, Socjologia, W arszaw a: PW N 1975.
na, m oze m im o to utrzym yw ac sie przez pokolenia, ja k m iało to m iejsce w przypadku europejskich Zydów. Przykład ten - podany przez Sim m la - w skazuje na dwa pow ody pozostaw ania obcym. Po pierw sze - obcy to osoba postrzegana jak o odm ienna pod w zgledem kulturow ym , po drugie - obcy to osoba, która sam a siebie postrzega jak o odm ienna oraz podtrzym uje sw oją odm iennośc. Obcego m ozna tez opisac i przedstaw ic jak o w iecznego, poten
cjalnego w edrowca, który ceni sobie swobode i m ozliw ośc przem ieszczania sie, i pom im o długoletniego zam ieszkania, nie aspiruje do przynalezności do sp o łeczefstw a przyjm ującego i nie asym iluje sie z nim. Osoba taka nie czuje sie w iązana czy tez ograniczana przez lokalne obyczaje i nie postepuje zgod
nie z nimi, zachow ując w łasne obyczaje, przeniesione z innego środow iska.
O takich ludziach m ozem y pow iedziec, ze sa obcym i na w łasne zyczenie12.
C hca m iec praw o rezydow ania w spo łeczefstw ie przyjm ującym , lecz bez konieczności asym ilow ania sie do niego, pragną „pozostaw ac w grupie, nie nalezac do niej” 13. Pozostają tym i, kim są pom im o osiedlenia w środow isku kulturow ym odm iennym od w łasnego i nie uw azają sie za nalez^cych ani do społeczności lokalnej, ani do społeczefistwa, w którym zyją. D odatkow ym , bardzo czytelnym w skaznikiem tożsam ości obcego, charakteryzującej sie brakiem poczucia przynależności do społeczefistwa kraju osiedlenia, jest b rak zainteresow ania nauką jezy k a urzedow ego tego kraju. Przypadki takie nie sa bynajm niej rzadkie w śród przybyszów osiedlających sie w U nii E uro
pejskiej.
Ze swej strony obcośc utrzym yw ana na własne zadanie przyśpiesza trans
form acje skupisk zam ieszkałych przez takie osoby w zam kniete getta. To z kolei utrw ala fizyczne i m entalne bariery i granice m iedzy goścm i i gospo
darzam i i ostatecznie prow adzi do przekształcenia sie etnicznych enklaw w etniczne społeczności lokalne w łonie danej społeczności lokalnej. Nie m oz
na w ykluczyc, ze w niektórych przypadkach opisana sytuacja m oze prow adzic to w ykształcenia sie relacji: g ru p a-m y i g ru p a-o n i, charakteryzującej sie - ja k opisyw ał to W illiam G raham Sum ner14 - dazeniem do stałej konfron
tacji, przybierającej rózne form y, łącznie z przem ocy. Taki kierunek zm ian
12 K. R o m a n i s z y n, The cultural im plications o f international m igrations, „Polish Sociological R eview ” 2004, t. 2, s. 147.
13 D. L e v i n e, Sim m el a t a distance: on the history a nd system atics o f the sociology o f stranger, w: Strangers in A frica n Societies, red. W . Shack, E. Skinner, B erkeley: U niversity o f C alifornia Press 1979, s. 30.
14 W . G. S u m n e r, N aturalne sposoby p o step o w a n ia w grom adzie, W arszaw a: PW N 1995.
oznaczałby całkow ite fiasko polityki i praktyki w ielokulturow ości w prow adzo
nej i realizow anej takze w krajach UE.
Pozostaw anie obcym m ozna takze opisac - w odw ołaniu do m odelu akul- turacji przedstaw ionego przez Johna B erry’e g o 15 - jak o stan zam ierzonej separacji, w którym zachow anie własnej tozsam ości kulturow ej je s t postrzega
ne jak o w artośc, przeciw nie niz kontakt z kultura kraju osiedlenia. Obcy jest wiec osoba odrzucajacą zarów no droge asym ilacji, czyli porzucenia własnej tozsam ości kulturow ej i budow ania nowej w odw ołaniu do cenionej i pozna
wanej kultury kraju osiedlenia, ja k i droge integracji, czyli poszerzenia sw oje
go posiadanego czy tez w niesionego bagazu kulturow ego o w artości czy inne elem enty kultury kraju osiedlenia.
Jednocześnie inni m ieszk afcy im igranckich etnicznych enklaw m ogą od- znaczac sie cechami opisanym i przez R oberta Parka w koncepcji „człow ieka w ykluczonego” (m arginal man). Osoba taka jest, w zaproponow anym przez Parka ujeciu, przybyszem , który porzucił ju z w artości kraju pochodzenia, lecz jeszcze nie nabył w pełni w artości przyjetych w kraju osiedlenia, czyli pozo
staje m iedzy dw iem a kulturam i: rodzim ą i kraju osiedlenia, cześciow o w yalie
now any z kazdej z nich. W yrazajac sie precyzyjniej, nalezy pow iedziec, ze je s t to osoba pozostająca w stanie w ykluczenia. O m aw iana koncepcja odnosi sie do stanu przechodzenia z jednej do drugiej kultury i m oze zostac w yko
rzystana do opisu i interpretacji pierw szego stadium badz etapu adaptacji kulturow ej przybyszów . Odw ołując sie do teorii rytuału przejścia przedstaw io
nej przez A. van G ennepa16, m ozna pow iedziec, ze osoba taka pozostaje w drugiej z w ym ienionych faz, czyli w stanie lim inalnym . Jednak zam ieszki
wanie w etnicznych enklaw ach lub gettach bez w ątpienia w ydłuza ów proces przejścia od kultury własnej do kultury kraju osiedlenia, o ile go w recz nie zatrzym uje. W praw dzie stan, w jak im pozostaje „człow iek w ykluczony” , jest przejściow y i w m yśl koncepcji Parka osoba ta zm ierza ku asym ilacji, jednak w rzeczyw istości etnicznych enklaw kierunek przem iany nie je s t przesadzony.
W przypadku m ieszkanców enklaw najm niej praw dopodobna wydaje sie w łaś
nie asym ilacja, czyli odrzucenie własnej tozsam ości kulturow ej i przejecie nowej tozsam ości w wyniku absorpcji kultury kraju osiedlenia. Bardziej praw dopodobna je s t m arginalizacja, czyli odrzucenie w artości kultury obu krajów, pochodzenia i osiedlenia, i ograniczanie kontaktów z tym i kulturam i, na
15 M odel B erry ’ego por.: L. G e s i a k, W ielokulturow ość. R ola religii w dynam ice zja w iska , K raków : W A M 2007, s. 86.
16 A. van G e n n e p, The rites o f pa ssa g e, L ondyn 1977.
przykład na rzecz subkultury etnicznego getta badz separacja oznaczająca przyjecie postaw y i tozsam ości obcego.
A sum pt do przedstaw ionego przypuszczenia dają w ybory podejm ow ane przez drugie pokolenie im igrantów , czyli przez dzieci przybyszów . Sciślej, m am na m yśli zjaw isko reislam izacji m łodziezy m uzułm afskiej w E uropie17, której rodzice przybyli i osiedlili sie tu. Ci m łodzi ludzie odkryw aja islam nie tylko jak o religie swoich przodków , lecz przede w szystkim jak o wartośc i podstaw ow y elem ent swojej tozsam ości, co wiecej - tozsam ości budowanej w opozycji do zachodniej dem okracji i jej liberalnych w artości. Nie moze um knac naszej uw adze, ze tozsam ośc ta rozw ija sie w społecznym milieu etnicznych enklaw „nie tylko zachow ujących etniczną kulture, lecz takze aktyw nie w ykorzystujących ja w procesach kulturow ych” 18.
Tozsam ośc kształtow ana w opozycji do w artości kultury kraju przyjm ują
cego - niezaleznie od tego, czy pow staje na fundam encie religii przodków , czy na jak iejś innej podstaw ie - je s t tozsam ością obcego na w łasne zyczenie, łaczy sie bow iem nie tylko z brakiem poczucia przynalezności, lecz z odrzu
ceniem przynalezności do społeczefistwa przyjm ującego. Nie w ym aga dow o
du, ze osoby o takiej tozsam ości zapew nią trw anie etnicznych enklaw i ich transform acje w etniczne getta, które ze swej strony bedą, zw rotnie, utrw alały tozsam ośc obcego. Na takiej w łaśnie zasadzie działa sprzezenie zw rotne m ie
dzy faktem segregacji przestrzennej, skutkującej pow staniem etnicznych enklaw lub gett, i niepoz^danym i przeobrazeniam i tozsam ości etnicznej. Prze- obrazenia te, objaw iające sie w tozsam ości obcego na w łasne zyczenie, który ignoruje kulture i w artości kraju osiedlenia i tozsam ości m arginalizow anych, którzy w prost neguja te kulture i jej w artości, je s t w obu przypadkach rów no
znaczne z sam ow ykluczaniem sie ze społeczefistw a przyjm ującego i jego kultury i, co nie mniej wazne, z w ykluczeniem gospodarzy spośród „nas” .
Perspektyw a globalna odsłania jeszcze jeden w ym iar om aw ianego zjaw iska.
Szczególnie takie cechy i skutki procesu globalizacji, ja k kom presja czasu i przestrzeni oraz deterytorializacja nie pozostaje bez w pływ u na pow staw a
nie, trw anie etnicznych enklaw i przeobrazenia tozsam ości ich m ieszkanców.
W w arunkach, jak ie stw arza globalizacja, m ozna poprzez codzienne in ter
akcje, zapośredniczone przez now oczesną technologie inform atyczną, utrzy- m ywac ścisłe społeczne relacje, pozw alające na w spółdziałanie i w spółprace
17 P. M a n d a v i l l e, D igital Islam : changing the boundaries o f religious know ledge,
„ISIM N ew sletter” 1999, n r 2, s. 1; O. R o y, M uslim s in E urope: fro m ethnic identity to religious recasting, „ISIM N ew sletter” 2000, nr 5, s. 1, 29.
18 R a p o p o r t, Spatial org a n iza tio n , s. 496.
z osobam i przebyw ającym i w róznych cześciach świata, a takze prow adzic w łaściw y sobie styl zycia niezaleznie od tego, gdzie sie aktualnie m ieszka.
M ozliw ości te sa jed n ym z podstaw ow ych w arunków pow staw ania przestrzeni transnarodow ej19, sprzyjającej w ykształceniu sie now ych postaci tozsam ości, wciaz czekających na rzetelne zbadanie i opisanie. M ozna przyjac, iz osiedle
nie sie w danej społeczności lokalnej lub w sąsiedztw ie osób prow adzących opisany wyzej sposób zycia i utrzym ujących kontakty przede w szystkim z ludzm i przebyw ającym i w innych rejonach świata, bedzie prow adziło do stopniowej dezintegracji tej społeczności czy sąsiedztw a. P rzekształcą sie one w p rze strz e f kohabitacji osób pozostających dla siebie anonim ow ym i, których nie łacza zadne społeczne wiezi. Takie sąsiedztw o sprzyjałoby w ykształceniu sie i trw aniu tozsam ości obcego, urzeczyw istniałoby deterytorializacje i pogłe- biało ów proces.
W skazane typy tozsam ości etnicznej przybyszów i ich potom ków są hipo
tetyczn e. Z ostały one pom yślane i przedstaw ione jak o punkt w yjścia do b a
dan em pirycznych i jak o narzedzie słuz^ce takim badaniom . Zaproponow ane typy tozsam ości etnicznej przybyszów , mie szkanców etnicznych enklaw , m ogą słuzyc nie tylko analizie w spom nianego ju z faktu reislam izacji, lecz takze opisow i i interpretacji innych przypadków sam ow ykluczania sie przybyszów badz ich potom ków ze społeczefistwa przyjm ującego i św iadom ego dystanso
w ania sie lub w prost negow ania jeg o kultury, połączonych z w ykluczaniem gospodarzy sposśród „nas” .
W ykształcenie sie w skazanych typów tozsam ości w śród przybyszów i ich potom ków zadną m iarą nie ułatw i akceptacji obecności przybyszów i ich kognityw nej inkluzji przez gospodarzy. W sytuacji, gdy sami goście dystansu
j ą sie od gospodarzy, ci ostatni nie m aja m ozliw ości zaakceptow ania ich jako
„jednych z nas” . A lternatyw a dla wzajem nej akceptacji i kognityw nej inkluzji je s t postepujace wzajem ne poczucie obcości i pogłebiajacy sie dystans m iedzy goścm i i gospodarzam i, co w przypadku tych ostatnich m oze iśc w parze z narastaniem leku przed przybyszam i i pojaw ieniem sie postaw ksenofo
bicznych wobec nich.
Postaw y ksenofobiczne wobec im igrantów
Pom im o to, ze w spółcześnie ksenofobiczne postaw y wobec im igrantów pojaw iaja sie tylko w niektórych m iejscach i w niektórych środow iskach
19 W literaturze dotyczącej m igracji m iedzynarodow ych to pojecie i podejście nalezy ostatnio do zyw iej dyskutow anych.
sp o łeczefstw przyjm ujących, ich upow szechnianiu w całym sp ołeczefstw ie sprzyjaja w izerunki popularyzow ane, przede w szystkim za pośrednictw em m ediów. M im o róznic w sposobie postrzegania i prezentow ania przybyszów w poszczególnych krajach U nii Europejskiej, w w ielu z nich napływ y im i
grantów przedstaw iane sa jak o potencjalne zagrozenie dla: istniejącego ładu politycznego, czyli dem okracji, której w artośc i zasady rzeczyw iście są dla niektórych przybyszów obce lub w recz niem ozliw e do zaakceptow ania; ładu gospodarczego - z racji wzm aganej przez napływ y turbulencji na rynku p ra cy; oraz ładu społecznego - z pow odu nadm iernego obci^zenia system u opie
ki społecznej groz^cego jeg o zniszczeniem oraz z pow odu potencjalnych konfliktów etnicznych. N iepokoje zw iązane z napływ em cudzoziem ców znaj
dują wyraz w debatach publicznych, postaw ach ksenofobicznych, przekona
niach i postaw ach rasistow skich, a niekiedy tez w aktach przem ocy skierow a
nej wobec przybyszów . Dostepne dane pokazują, ze niepokoje, przybierające rózne wyzej skazane form y, narastają wraz z intensyfikacja napływ ów, pow o
dując^ jednoczesny spadek przychylności do im igrantów w społeczefistw ie20.
Rózne form y agresji w obec przybyszów i utrzym yw anie sie ich negatyw nego w izerunku odnotow ało w ielu badaczy w N iem czech, W ielkiej B rytanii21, krajach skandynaw skich22 i w H olandii23. Do niedaw na, czyli przed obec
nym kryzysem gospodarczym , przypadki niecheci badz w rogości nie dotyczy
ły przybyszów z innych krajów U nii Europejskiej, lecz tych pochodzących spoza Europy. Pośrednio w skazane postaw y i działania sugeruja, ze obecnośc
20 Z ostatnich doniesień prasow ych w ynika, ze rów niez n arastający kryzys gospodarczy sprzyja w rogim postaw om w obec im igrantów , d o św iadczają ich, na przykład, polscy im igranci p racujacy w W ielkiej B rytanii.
21 Por. Z. L a y t o n - H e n r y , R ace a nd im m igration, w: P olitics in W estern E urope Today: P erspectives, P olicies an d P roblem s since 1980, red. D. U rw in, W . Paterson, Londyn:
L ongm an 1990; A. R i c h m o n d, G lobal A partheid: R efugees, Racism , a nd the N ew W orld O rder, T oronto: O xford U niversity Press 1994; J. S o l o m o s , J. W r e n c h , R ace and racism in contem porary E urope, w: R acism a nd M igration in W estern Europe, red. J. Solom os, J. W rench, O xford: B erg 1993.
22 Por. T. B j o r g o, „The in v a d e rs”, „the tr a ito rs” an d „the resistance m o v e m e n t”:
the extrem e right's conceptualisation o f opponents a nd s e lf in Scandinavia, w: The P olitics o f M u lticu ltu ra lism in N ew Europe: Race, Identity an d C om m unity, red. T. M odood, P. W erbner, L o n d y n -N o w y Y ork: Z ed B ooks L td. 1997; M . J a a k k o l a , P olarization o f F in n s' attitu- des to refugees a nd o th er im m igrant, referat na konferencje ESA , 30 sie rp ie f - 2 w rzesief, B udapeszt 1995.
23 J. R a t h, The ideological representation o f m ig ra n t w orkers in E urope: a m a tter o f racia lisa tio n ? , w: R acism a nd M igration in W estern Europe.
im igrantów sprzyja rekonstrukcji i w yrazaniu tozsam ości narodow ej gospoda
rzy vis-a-vis przybyszów postrzeganych jak o obcy.
2. NEGATYWNE SKUTKI MASOWYCH NAPŁYWÓW DLA UE JAKO CAŁOSCI
Trudno, ja k dotad, dostrzec negatyw ny wpływ m asow ych napływ ów i sil
nej presji m igracyjnej na Unie Europejska ujm ow aną jak o całośc. W recz przeciw nie, upow szechniające sie przekonanie o konieczności w spólnego i spójnego m onitorow ania i kontrolow ania im igracji z krajów trzecich skłania nie tylko do pogłebiania realizow anej juz w spółpracy ochrony granic ze- w netrznych Unii, lecz takze do podjecia skoordynow anych w ysiłków na rzecz stw orzenia wspólnej unijnej polityki im igracyjnej. Podjete działania i w spół
praca oraz św iadom ośc potrzeby dalszej koordynacji w ysiłków przybliza i buduje ściślejszą w spółzaleznośc i w ten sposób zespala kraje UE w obliczu zew netrznego świata.
3. POTENCJALNIE POZYTYWNY SKUTEK MASOWYCH NAPŁYWÓW W KRAJACH PRZYJMUJACYCH
Od pew nego czasu w publicznych debatach prow adzonych w unijnych sp o łeczefstw ach przyjm ujących, dostrzegam y obecnośc kw estii narodu i oby
w atelstw a, co nie pozostaje bez zw iązku z niepow odzeniam i dotyczącym i integracji licznych przybyszów z krajów trzecich osiadłych w U nii Europej
skiej. Obecnośc nieintegrujacych sie rezydentów unaocznia nieodw racalny fakt głebokiej zm iany struktury etnicznej skutkującej w ielokulturow ościa społe- czefstw a, co z kolei zm usza do nam ysłu i debaty nad sensem i sednem poje- cia narodu i pojecia obyw atela p a fstw a narodow ego. W śród pojaw iających sie projektów i argum entów , jed en wydaje sie szczególnie godny uw agi, jest nim apel o prace na rzecz pow rotu do kom plem entarnego sposobu pojm ow a
nia pojec obyw atela i członka narodu. Jak zauw aza Catherine W ihtol de W en- den24, obydw a pojecia były tak w łaśnie traktow ane jeszcze do przełom u X V III i XIX wieku. W yrazem pow rotu do daw nych pojec, ze w szech m iar
24 C. W i h t o l de W e n d e n, The N ew M elting P ot?, w: G overnance o f C ultural D iversity, red. J. D acyl, Ch. W estin, Sztokholm : C EIFO 2000.
pozytecznego, byłoby pojm ow anie obyw atelstw a jak o instytucjonalnej form y solidarności z p a fstw e m bazującej badz na przynalezności do p afstw a, badz narodu, badz jedneg o i drugiego. Idzie tu o rzeczyw iste poczucie w iezi ze w spółobyw atelam i i o lojalnośc wobec pafistwa ze strony w szystkich obyw a
teli, rów niez tych w yw odzących sie z krajów trzecich, niem ozliw e wszakze bez uczestnictw a w kulturow o określonej w spólnocie politycznej. Jak obrazo
wo ujał to Stanisław Lem: „trzeba nauczyc sie m yślec na co d z ie f w katego
riach pafistwa i jeg o przyszłości”25, co dotyczy zarów no gospodarzy, ja k i gości aspirujących do obyw atelstw a. Słowem , konieczny staje sie obyw atel
ski patriotyzm obyw ateli. Jak patriotyzm w ogóle, obyw atelski patriotyzm jest
„m iłością własnej ojczyzny, słuzeniem jej w codziennym zyciu, poszanow a
niem jej dobrego im ienia, pracą dla w spólnego jej dobra”26. W przypadku obyw ateli pochodzących z krajów trzecich, jeg o podstaw e stanow iłoby poczu
cie przynalezności do pafistwa przy m ozliw ości jednoczesnego zachow ania poczucia przynalezności do własnej grupy etnicznej i kultury.
Stan w ieloetniczności i w ielokulturow ości oraz trudności z integracją przy
byszów stanow i zatem wyzw anie i okazje do transform ow ania w spółczesnych w ieloetnicznych p a fstw we w spólnoty polityczne fundow ane na konstytucji i scalane przez obyw atelski patriotyzm , w yrazajacy sie w poczuciu w iezi ze w spółobyw atelam i i lojalności wobec pafistwa, budow any badz na poczuciu przynalezności do pafistwa, badz narodu, badz jednego i drugiego27. Taka w spólnota polityczna daje szanse w łączania w nia przybyszów , nosicieli od
m iennych kultur, pod w arunkiem akceptacji przez nich praw i w ynikających z nich zob o w iazaf oraz uczestnictw a w kulturow o określonej w spólnocie politycznej. W szelako urzeczyw istnienie ideału w ym aga stałego i uporczyw e
go w ysiłku podejm ow anego przez obie strony: w ładze i obyw ateli. Jest on niezbedny, poniew az obyw atelski patriotyzm nie pojaw ia sie sam, lecz m usi zostac w ykształcony i w ysiłek ten m usi byc stale podejm ow any. Jak zauw aza
25 Sw iat na kraw ędzi. Ze Stanisław em Lem em rozm aw ia Tom asz F iałkow ski, K raków:
W ydaw nictw o L iterackie 2000, s. 237.
26 T ak pojm uje patriotyzm Stanisław O ssow ski; podaje za: J. S z y m c z y k, W Swiecie ludzkich kreacji. Stanisław a O ssow skiego koncepcja rzeczyw istości społecznej, L ublin: W ydaw nictw K U L 2005, s. 327.
27 P isze na ten tem at w: K. R o m a n i s z y n, U nijne obyw atelstw o - czym je s t? unijni obyw atele - kim są?, w: O byw atelstw o i tożsam osc w społeczeiistw ach zróżnicow anych ku ltu ro wo i na p o g raniczach, red. M . B ieńkow ska-P tasznik, K. K rzysztofek, A. Sadow ski, t. I, B iały
stok: W ydaw nictw o U niw ersytet B iałostockiego 2006 [U waga: ro zd ział ten w tom ie został przez redaktorów opatrzony niew łaściw ym tytułem : „Polacy - E uropejczycy: z przypadku, czy z w yboru?”].
W ihtol de W enden, obyw atelskie kształcenie - w arunek obyw atelskiego p a
triotyzm u - je st niestety nieobecne, gdy tym czasem juz Jean Condorcet tw ier
dził: „nikt nie rodzi sie obyw atelem , kazdy sie nim staje dzieki poucze
niu”28. Co w iecej, poniechaniu obow iązku stałego kształcenia, i sam okształ
cenia sie, obyw ateli tow arzyszy rozwój kultury w ybujałego indyw idualizm u z jednej i pow staw anie neoplem iennych tozsam ości i lojalności29 z drugiej strony, co łącznie oddala w spółczesne społeczefistw a od om aw ianego m odelu społecznego w spółzycia i w spółdziałania. Sygnalizow ane wcześniej zjaw isko pow staw ania transnarodow ych społeczności, tozsam ości i lojalności rów niez oddala szanse stw orzenia w spólnoty politycznej stanow ionej przez obyw ateli m yślacych - rów niez na co d z ie f - w kategoriach p afistwa i jeg o - a wiec rów niez i własnej - przyszłości.
W tej sytuacji stałe, konsekw entne kształcenie obyw ateli niezaleznie od ich etnicznej przynalezności je s t w arunkiem koniecznym trw ania w ieloetnicznych i w ielokulturow ych społeczefistw. Jak pow iedziano w cześniej, kształcenie m usi obejm ow ac w szystkich, w tym takze osiadłych im igrantów . W ątpliw e jest, by obecnie m ieszkaficy etnicznych enklaw przejaw iali obyw atelski p atrio
tyzm. Jest raczej przeciw nie - przyjm ują oni pozycje klientów i przejaw iają św iadom ośc klientów pafistwa, w którym osiedli. Sprzyja to w ykształceniu wskazanych, niepoz^danych typów tozsam ości i w dłuzszej perspektyw ie stanow i zagrozenie dla p a fstw a przyjm ującego. Jedyną dobra perspektyw ą dla gości i gospodarzy wydaje sie budow anie w spólnoty politycznej scalanej przez obyw atelski patriotyzm takze tych, którzy budują go w yłącznie na poczuciu przynalezności do pafistwa, przy zachow aniu swojej kulturow ej czy etnicznej afiliacji. Taka transform acja w spółczesnych społeczefistw stanow iła
by pozytyw ny i poz^dany rezultat im igracji.
4. POTENCJALNIE POZYTYWNY SKUTEK MASOWYCH NAPŁYWÓW DLA UE JAKO CAŁOSCI
W obliczu narastającego zróznicow ania kulturow ego europejskich krajów przyjm ujących, pow odow anego przez im igracje, bardziej niz kiedykolw iek dotad aktualną i pilna spraw ą staje sie rekonstrukcja europejskiego etosu.
28 W i h t o l de W e n d e n , The N ew M eltin g Pot?, s. 44.
29 O kreśleniem „neoplem ienna to zsam o śc” zastepuje term in „trybalizm ” , ten ostatni je s t dla m nie nie do przyjecia.
M ianem tego ostatniego nazyw am zespół w spólnych europejskich w artości, zarów no form ułow anych explicite, przede w szystkim przez ludzi nauki oraz sztuki i odzw ierciedlających sie w literaturze, sztuce, europejskiej filozofii, ja k i dajacych sie odczytac z działali w ielkich europejskich postaci, rów niez, lecz nie w yłącznie z w ym ienionych wyzej środow isk. Czy tak pojm ow any europejski etos kiedykolw iek istniał? Gdyby ów etos nie istniał, pozbaw ione sensu byłyby słow a H enryka Sienkiewicza.: „Kazdy cyw ilizow any człow iek m a dwie ojczyzny: sw oja w łasna i W łochy” . Zdanie to bezpośrednio odsyła do europejskiego dziedzictw a i fundam entu europejskiej cyw ilizacji, czyli do europejskiej kolebki chrześcijafistwa, kultury antycznej i jej renesansu. Znajo- m ośc tego dziedzictw a, m yślenie w kategoriach w ypracow anych na jeg o grun
cie i działanie wedle w łaściw ych mu w artości cechow ało europejskie elity i osoby w ykształcone, w śród nich naszego pisarza nobliste. Sw oboda zaś poruszania sie30 i m ozliw ośc kontaktów daw ała im zywe dośw iadczenie w spólnoty idei i w artości i utrw alała ja. O dczuw ana i stale przez działania, w ym iane m yśli i kontakty tw orzona rzeczyw istośc europejskiej w spólnoty w artości i idei została brutalnie zniszczona przez katastrofy XX wieku, czyli przez dwie barbarzynśskie w ojny sświatowe, dwa zbrodnicze totalitaryzm y, czyli faszyzm i kom unizm , oraz przez „zelazną kurtyne” , która przez praw ie pół w ieku podzieliła fizycznie Europe, a trw ając nadal w sferze m entalnej, dzieli ja nadal31. W ym ienione w ydarzenia skutecznie niszczyły europejski etos i tow arzyszące mu poczucie europejskiej w spólnoty, zaś w ostatnich dekadach jeg o pozostałości niw eczy globalizacja dokonująca sie w sferze kultury.
Tym czasem , m oze bardziej niz kiedykolw iek, potrzebujem y europejskiego etosu, bow iem stale konfrontow ani jesteśm y z w artościam i w łaściw ym i od m iennym kulturom i stale poddani jesteśm y naporow i fałszyw ych idei, w tym rasistow skich i nacjonalistycznych. Potrzebujem y go zarów no jak o bariery przed naporem obcych w artości i idei sukcesyw nie niszczących to, co pozo
stało jeszcze z europejskiej kultury, ja k tez jak o podstaw y tozsam ości euro
pejskiej obyw ateli UE, bez której iluzją pozostanie europejska jednośc.
Oprócz praw nych, politycznych i ekonom icznych czynników scalających Unia Europejska przede w szystkim potrzebuje sym bolicznego spoiwa, czyli w spól
nych w artości i idei. Pow stałą przed w ielu laty Europejską W spólnote W egla
30 W E uropie w X IX w ieku w yjatek pod ty m w zgledem stanow iła ty lk o Rosja.
31 S w iadectw em je j m entalnego trw ania je s t chociazby uporczyw e posługiw anie sie kateg o riam i E uropy W schodniej i Z achodniej, w debatach publicznych, w je z y k u polityków , ekono
m istów etc., a tak ze w m ow ie potocznej.
i Stali scalała w spółpraca o charakterze ekonom icznym , a nastepnie p olitycz
nym. Tym, co było i pozostaje nadal w niedoborze, je s t w spólnota sym boli, w artości i idei, bez której niem ozliw e je st ani w ykształcenie sie poczucia jedności w śród obyw ateli krajów członkow skich UE, ani rozw ijanie europej
skiej cyw ilizacji. W reszcie, bez etosu pozbaw ieni jesteśm y podstaw y do sta
now ienia i do oceny praw, w tym praw dotyczących osoby ludzkiej, która wbrew retoryce je st takze w naszej europejskiej w spólnocie coraz bardziej zagrozona. W świetle pow yzszego rekonstrukcja i upow szechnianie europej
skiego etosu jaw i sie jak o jedno z najpilniejszych z a d a n
O dbudow a europejskiego etosu je s t jedn ak zadaniem niełatw ym z tej głów nie przyczyny, iz aktualizuje kw estie europejskiego dziedzictw a i spuścizny.
Ta ostatnia zaś pozostaje przedm iotem trudnych do rozstrzygniecia sporów.
W praw dzie podjety został w ysiłek zdefiniow ania europejskiego dziedzictw a, wciaz jed nak nie daje on satysfakcjonujących rezultatów , poniew az propono
wane ustalenia są połow icze i ekskluzyw ne. W ykluczają one niektóre funda
m entalne w artości i, de fa c to , obyw ateli UE, którzy owe w artości uznają.
Jako podstaw ow e przyjm uje sie bow iem dziedzictw o ośw iecenia i rew olucji francuskiej z pom inieciem lub m arginalizow aniem spuścizny św iata antyczne
go i, przede w szystkim , chrześcijafistwa, czyli niezbyw alnych elem entów europejskiego dziedzictw a i europejskiej cyw ilizacji, do niedaw na stanow ią
cych jej dwa główne filary. W rzeczy samej nie m a elem entu w azniejszego w europejskiej spuściznie i dziedzictw ie niz europejski hum anizm wraz z całym jeg o zapleczem filozoficznym , czyli rów niez przed K artezjanską filo zofia i z zapleczem etycznym , czyli chrześcijafstw em . I nie sposób hum a
nizm u i dziedzictw a europejskiego sprow adzic do liberalnych w artości i za
sad, tych, które kształtu ją dziś zycie polityczne i ekonom iczne europejskich dem okracji. W szystko to pokazuje, iz rekonstrukcja europejskiego dziedzictw a i etosu przez w ybrane sśrodowiska czy grem ia i jeg o ew entualne dekretow anie nie je s t dobrym rozw iązaniem i przyw odzi na m yśl m artwe badz narzucane ustalenia praw ne. Europejski etos był dziełem w ielkich, św ieckich i duchow nych, tw órców europejskiej kultury i był sposobem m yślenia oraz działania w ykształconych m ieszkanców Europy i tylko tak m oze zaistniec i istniec.
W szelako, gdy z jednej strony odbudow e europejskiego etosu utrudnia selektywnosścś unijnych elit wobec europejskiego dziedzictw a, to z drugiej rów niez my, w spółcześni Europejczycy, obyw atele Unii E uropejskiej, z nie
ufnością traktujem y w szelką spuścizne i dziedzictw o, o ile sie nim i w ogóle interesujem y, i znakom icie obyw am y sie bez etosu lub zadow alam y sie do
w olnie w ybranym i elem entam i róznych etosów . Przede w szystkim jednak
zyjem y kultu rą m asow ą, która nie je s t europejska, lecz globalna32, i nie daje podstaw y do rozw ijania na jej kanw ie europejskiej cyw ilizacji. Tytułem ilu stracji sposobu w artościow ania i postrzegania UE przez jej obyw ateli, warto przytoczyc pouczające dane uzyskane z m iedzynarodow ych badan pośw ieco
nych w yobrazeniom Europy, U nii Europejskiej i w łasnego narodu33. Nasi respondenci - po pierw sze - zw ykle utożsam iali UE z Europa, albo expressis verbis, albo przez zam ienne uzyw anie obu nazw i - po drugie - za najcen
niejsza i najw azniejszą ceche U nii Europejskiej uw azali dobrobyt, m ierzony przez pryzm at standardu zycia i gospodarczej prosperity, oraz bezpieczefstw o, polityczne i ekonom iczne34. Unie Europejską opisyw ano i ceniono jak o pro- tektorke bezpieczefistw a i dobrobytu, czyli de fa c to przedstaw iając j ą jako ekskluzyw ny klub zam oznych. O czyw iście, bezpieczefistw o i dobrobyt są w artościam i poz^danym i i z ich akceptacji i realizacji - która stanow iła za
m ierzony i, ja k sie okazuje, w pełni zrealizow any cel tw orzenia W spólnoty - m ozna sie tylko szczycic. Jednak bez w artości etosow ych, które w p rze
szłości decydow ały o sw oistości i w ielkości europejskiej cyw ilizacji, nasz klub jest ubogi m im o m aterialnej zam ozności i - co w azniejsze - brak mu kulturow ych podstaw do trw ania. Nie ulega jed n ak w ątpliw ości, iz europejski etos odrodzi sie tylko wtedy, gdy pospołu zw ykli obyw atele i tw órcy zechcą pow rócic do zarzuconych w artości i idei, zaś im pulsem do tego moze byc tylko kształcenie i sam okształcenie.
Im igracja do UE nalezy do czynników , które m ogą przyczynic sie do rekonstrukcji europejskiego etosu. Przybysze stając sie obyw atelam i krajów członkow skich U nii Europejskiej i w ten sposób obyw atelam i UE, pow inni, jednocześnie, m iec m ozliw ośc budow ania swojej nowej europejskiej tozsa
m ości, czego w arunkiem je s t istnienie zespołu podstaw ow ych europejskich w artości i idei, do którego m ogliby sie odnieśc. W przeciw nym w ypadku form alne unijne obyw atelstw o tych osób nie bedzie m ogło zostac uzupełnione przez europejską tozsam ośc. Pozostaną oni tylko członkam i klubu zam oznych i do tego sprow adzi sie ich europejska tozsam ośc. Perspektyw a ta przynagla
32 E. B a n u s, The idea o f E uropean culture as com m unity o f values, w: B etw een U niversal Values a nd U nbounded D iversity, red. J. D acyl, Ch. W estin, Sztokholm : C EIFO 2003.
33 B adania, do których sie odw ołuje, zostały przeprow adzone w okresie od 2001 do 2005 r. w dziew ieciu europejskich krajach; por. K. R o m a n i s z y n , P ortrety i autoportret.
P olacy o sobie, innych narodach, E uropie i U nii E uropejskiej, K raków : N om os 2005.
34 K. R o m a n i s z y n , W spółcześni E uropejczycy o E uropie i Unii E uropejskiej,
„S tudia P olonijne” 26(2005), s. 7-28.
nas do zastanow ienia sie nad tym, co czyni nas Europejczykam i i co jako Europejczycy m am y do zaoferow ania przybyszom pochodzącym z krajów trzecich. Jak dotad nasza ideologia tolerancji i otw artości, z której sie szczy
cim y, zdaje sie przede w szystkim skryw ac fakt, iz m am y niew iele do zaofero
w ania im igrantom . N asza otw artośc, jeśli m a m iejsce, moze skryw ac naszą pustke, zaś nasza tolerancja m oze m askow ac nasza obojetnośc wobec innych, w tym przybyszów .
IM M IG R A T IO N - W H A T IS A TH R E A T A N D W H A T IS A C H A N C E FO R THE E U R O PEA N U N IO N ?
S u m m a r y
It is doubtless th at m ass im m igrations are a factor w ith m any far-reaching consequences fo r the nations and fo r th e regions w here they occur. In th e present article attention is focused on th e observable and p o ten tial cultural and social effects o f m igration for the E uropean U nion as a w hole as w ell as fo r its particu lar m em ber countries. The effects m ay be evaluated from the point o f view o f the interest o f the targ et countries and regions, including the m ulti- national structure th at is being created, th at is the E uropean U nion.
The E uropean U nion has b een described and has b een appraised as a p ro tecto r o f safety and prosperity, th at is de fa c to it has been p resented as an exclusive C lub o f the W ealthy. Cer- tain ly safety and p rosperity are desirable values, and one can only be proud o f th eir acceptance and realization - w hich w as th e intended and, as it turns out, fully realized aim o f form ing the C om m onw ealth. H ow ever, w ithout the values th at w ere typical o f th e ethos th at determ ined the p ecu liarity and greatness o f th e E u ro p ean civilization in the past, our C lub is p o o r despite its m aterial w ell-being and, w hat is m ore, it lacks th e cultural basis fo r surviving. B ut it is doubtless th at th e E uro p ean ethos w ill be revived only w hen com m on citizens and the creators o f th e C lub w orking to g eth er w ill go b ack to the forgotten values and ideas, and the im pulse fo r it m ay only be education and self-education.
Im m igration to the U E is one o f the factors th at m ay contribute to reconstructing the E uropean ethos. N ew com ers, w hen they becom e citizens o f m em ber countries o f the E uropean U nion, and in this w ay also m em bers o f the E uropean U nion, should at the sam e tim e have an opportunity to create th e ir new E uropean identity, w hich is conditioned by th e existence o f b asic E uropean values and ideas, to w hich they could refer. O therw ise the form al U nion citizenship o f such people w ill not be com plem ented by th e ir E uropean identity. They w ill only rem ain m em bers o f th e C lub o f the W ealthy and th e ir E uro p ean identity w ill be reduced to this. This perspective urges us to th in k o f w hat m akes us E uropeans, and w hat - as E uropeans - w e m ay o ffer to the new com ers arriving from oth er countries. U p till now our ideology of tolerance and openness, w hich w e are proud of, first o f all seem s to hide the fact th at w e do not have m uch to o ffer to im m igrants. O ur openness - if it is real - m ay hide our em ptiness, and our tolerance m ay disguise our indifference tow ards others, including new com ers.
T ranslated by Tadeusz K arłow icz