• Nie Znaleziono Wyników

Znaczenie metody kontrolowanej postawy R. Brandta dla współczesnych rozważań etycznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Znaczenie metody kontrolowanej postawy R. Brandta dla współczesnych rozważań etycznych"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Moń

Znaczenie metody kontrolowanej

postawy R. Brandta dla

współczesnych rozważań etycznych

Studia Philosophiae Christianae 37/2, 33-44

(2)

Studia Philosophiae Christianae U K SW

__________ 37(2001)2__________

R Y SZ A R D M O Ń

Wydział Filozofii Chrześcijańskiej, U KSW

ZN A C ZEN IE M ETODY

KO NTROLO W AN EJ POSTAWY R . BRANDTA DLA W SPÓ ŁCZESN Y CH ROZWAŻAŃ ETYCZNYCH 1. Postawienie problemu. 2. R. Brandta krytyka najbardziej znanych systemów metaetycznych. 3. Struktura metody kontrolowanej postawy. 4. Porównanie m eto­ dy kontrolowanej postawy z koncepcjami H. Sidgwicka i J. Rawlsa.

1. POSTAWIENIE PROBLEM U

We współczesnej filozofii m ożna spotkać się z różnymi próbam i zbudowania etyki autonom icznej, oderw anej od teologii i filozofii tradycyjnej. Głównym problem em , przed jakim stają twórcy etyki autonom icznej, jest sposób uzasadniania norm etycznych tak, by odnosiły się one do praktyki codziennego życia, a jednocześnie by miały one, choćby częściowo, charakter normatywny i ogólny zara­ zem. Z zagadnieniem tym próbowali uporać się najwięksi filozofo­ wie współcześni, by wymienić tylko H. Sidgwicka czy J. Rawlsa, w Polsce - T. Kotarbińskiego. R. B randt zaproponow ał tzw. m eto­ dę kontrolow anej postawy, właściwą - jego zdaniem - dla uzasad­ niania norm etycznych. Propozycja ta zasługuje na szczególną uwa­ gę, gdyż została opracow ana na gruncie filozofii analitycznej. I choćby z tego tylko względu w arta jest dokładniejszej analizy, ja ­ ko że filozofowie tego n u rtu podważają możliwość zbudowania normatywnej teorii etycznej.

Chcąc dobrze zrozum ieć m etodę kontrolow anej postawy zapro­ ponow aną przez B randta, należy najpierw przyjrzeć się jego kryty­ ce najbardziej znanych systemów m etaetycznych. Nie jest naszym zam iarem dokładna ich prezentacja, ale tylko wydobycie najbar­ dziej zasadniczych - wskazanych przez B ran dta - założeń, po to, by łatwiej nam było zrozum ieć specyfikę rozw iązania zaproponow ane­ go przez niego. Ta część artykułu będzie m iała ch arak ter pewnego

(3)

3 4 RYSZARD MOŃ [2]

przypom nienia znanych skądinąd poglądów. W yjaśnienia wymaga­ ją również pewne pojęcia używane przez autora, jako że nadaje on

im nieco inne, od powszechnie przyjmowanego, znaczenie.

W drugiej części niniejszego artykułu zostanie zaprezentow ana sam a m etoda kontrolow anej postawy. Część trzecia poświęcona bę­ dzie ocenie krytycznej przedłożonej koncepcji. Zostanie ona porów­ nana z koncepcją J. Rawlsa, z pierwszego okresu jego twórczości, a także z m etodą lansowaną w swoim czasie przez H. Sidgwicka. Z a­ stanowimy się, czy B randt zdołał uniknąć błędów, jakie popełnili tamci filozofowie oraz na ile taka propozycja m oże ubogacić rozwa­ żania m etaetyczne, tym bardziej, że B randt uważa, iż jest ona bar­ dzo podobna do m etod stosowanych w naukach empirycznych.

2. R. BRANDTA KRYTYKA NAJBARDZIEJ ZNANYCH SYSTEMÓW ETYCZNYCH

R. B randt uważa, że nie m a alternatywy dla proponow anej przez niego metody. Chcąc przekonać o tym swoich czytelników, odwołu­ je się on do innych m etod stosowanych w etyce. N a pewno nie za­ dawala - jego zdaniem - m etoda teologiczna. N ie satysfakcjonują go propozycje myślicieli, odwołujących się do zgodności naszego działania z wolą Bożą, ani postaw a naturalistów , którzy sądzą, że to, co jest aprobow ane przez Boga, jest po prostu słuszne. M etoda teologiczna nie pozwala bowiem na ustalenie tego, co jest zgodne z wolą Bożą. Nie m am y bowiem wglądu w wolę Pana Boga, a to, co nazywamy Jego wolą, jest jedynie tw ierdzeniem teologicznym. A poza tym, i tak nie m a zgody wśród teologów co do tego, jak Bóg wyraża swoją wolę i czy w ogóle to czyni1.

B randt nie zadaw ala się także m etodą nawiązującą do praw a n a­ tury. Uważa bowiem, że wszystko, co się zdarza, jest naturalne. Tymczasem autorzy odwołujący się do praw a naturalnego sądzą, że są w stanie powiedzieć, które ze zdarzających się rzeczy są słuszne, a które nie. D latego też tw orzą oni pojęcie „idealnej natury”. Z a ­ bieg ten jedn ak niczego nie wyjaśnia, gdyż i tak powraca wspom nia­ ny powyżej problem . Nic więc nie dają tego typu rozw ażania2.

1R B. Brandt, Etyka. Zagadnienia etyki normatywnej i metaetyki, tłum. z ang. B. Stanosz, Warszawa 1996,431.

2 Tamże, 431; zob. także R. Brandt, Morality, Utilitarianizm, Rights, Cambridge 1992,20 - 25.

(4)

Nie do przyjęcia jest również - zdaniem B ran d ta - m etoda uza­ sadniania twierdzeń etycznych stosowana przez utylitaryzm we wszelkich jego postaciach. Z a słuszny bowiem uważa się tam taki czyn, który nie sprzeciwia się idealnym regułom przyjętym przez społeczeństwo. Te zaś ustala się poprzez spraw dzanie ich własności formalnych, tj. poprzez badanie czy nie zawierają one im ion w ła­ snych, a więc czy są nazwami ogólnymi i regułam i drugiego rzędu, tj. takimi, które pozwalają na rozstrzygnięcie istniejących wątpliwo­ ści. W rezultacie idealne reguły społeczne dom agają się maksymali­ zacji pomyślności wszystkich istot rozumnych.

B randt uważa, że reguły utylitaryzmu pod wielom a względami przypom inają wprawdzie m etodę kontrolow anej postawy, zapropo­ nowaną przez niego, ale nie m ogą być z nią utożsam iane. Dlatego też wymienia on trzy powody, dla których należałoby preferow ać m etodę kontrolow anej postawy, a nie metody, jakim i posługuje się utylitaryzm. Przede wszystkim, nie potrafim y - jego zdaniem - p o ­ równywać systemów tak, by określić, który z nich zapew nia większą pomyślność. A zatem i sam wybór reguł jest utrudniony. Poza tym, przy ustalaniu tego, co jest słuszne, m ożna, a niekiedy wręcz należy, brać pod uwagę coś, co nie przynosi przyjemności, a m etody utyli­ taryzmu zdają się tego nie uwzględniać. Ponadto, m etoda utylitary- styczna nie bierze pod uwagę czegoś, co m ożna byłoby określić jako „równość pom yślności”, a co jest niekiedy bardzo ważne ze wzglę­ dów społecznych. Umożliwia lepsze funkcjonowanie społeczności, a co zatem idzie, daje większą pomyślność całkow itą3.

Po przeprow adzeniu krytyki alternatywnych rozwiązań B randt przedstawia pozytywne argum enty za przyjęciem m etody kontrolo­ wanej postawy. Chodzi m u przy tym o pew ną ocenę logiczną różnic istniejących pom iędzy rozm aitymi systemami etycznymi, a nie o p o­ kazywanie, że zastosow anie danej m etody przyniesie najlepsze efekty. D latego odwołuje się do ludzkiej inteligencji, aby pokazać, że, stosując m etodę kontrolow anej postawy, m ogą oni czuć się usprawiedliwionymi w swoich działaniach, gdyż przedłożone im ra ­ cje są ich racjami. Jest bowiem przekonany, że istnieje wielka ana­ logia między stosow aną przez niego m etodą uzasadniania twier­ dzeń etycznych a m etodam i uzasadniania przyjmowanymi przez nauki empiryczne.

(5)

W prawdzie m ożna postawić m etodzie tej zarzut, że preferuje ona poglądy, które są zgodne z naszymi pragnieniam i i dlatego ją akceptujem y, a odrzucam y, gdy nie odpow iada naszym wyobraże­ niom, ale jest to zarzut jedynie częściowo słuszny. Tak sam o bo­ wiem dzieje się i w naukach empirycznych, gdzie nikt nie zaakcep­ tuje rekom endow anej m u m etody, jeżeli nie nabierze najpierw dostatecznego do niej przekonania lub gdy zauważy, że prowadzi go ona do odkryć nie mających swego potw ierdzenia w rzeczywisto­ ści. Podobnie też nikt nie uzna absurdalnych konkluzji etycznych4.

B randt uważa, że nie musimy najpierw dokładne ustalać term i­ nów etycznych po to, by następnie podjąć dalsze rozważania nad m oralnością. Z najom ość języka etycznego zyskujemy bowiem jesz­ cze przed ścisłym sform ułow aniem zadań i funkcji etycznych. Nie m a więc konieczności wcześniejszego precyzowania znaczeń term i­ nów etycznych, „by m óc się inteligentnie zastanaw iać nad tym, czy istnieją przekonujące argum enty za posługiwaniem się m etodą kontrolow anej postaw y”5.

Najważniejszym jest - jego zdaniem - to, że odwoływanie się do naszych przekonań w przypadku konfliktu zasad jest uzasadnione i przypom ina nam p rocedurę stosow aną w naukach empirycznych. Sprawdzianem , na ile dane działanie jest godne pożądania, jest to, czy ludzie pragną danego czynu. Nie wszyscy jed n ak muszą go po ­ żądać, by m ożna było powiedzieć, że zasługuje on na pożądanie. Nie m a więc teoretycznych podstaw, by twierdzić, że coś, co jest zgodne z naszym poczuciem obowiązku, nie m oże być przedm io­ tem wymagań, by i inni to czynili. Jeżeli nie będzie się ono jawiło jako rzecz absurdalna, m oże wzbudzić pragnienie u innych.

Z daniem B rand ta, systemy m oralne różnią się od systemów praw a publicznego. Z asadnicza różnica polega na tym, że w przy­ padku rozw ażań o ch arak terze etycznym każdy m a możliwość wy­ boru praw, k tó re będzie respektow ał i których przestrzeganie go­ tów jest zalecać innym, podczas gdy przy obowiązywaniu praw a publicznego takiej możliwości nie ma. Człowiek roztropny odw o­ łuje się zatem do zasad bezstronnych i w m iarę ogólnych6. M etoda kontrolow anej postaw y m a n adać norm om etycznym c h arak ter

4 Tamże, 444. 5 Tamże, 445. 6 Tamże, 450.

(6)

racjonalny, a zarazem zobowiązujący do określonego działania. Stanowić m a najlepszą z propozycji uzasadniania słuszności ludz­ kich czynów.

3. STRUKTURA METODY KONTROLOWANEJ POSTAWY Richard B. B randt stara się pokazać, czy możliwe jest uzasadnie­ nie zasad, które określałyby, jak winni postępow ać ludzie. Jego am ­ bicją nie jest jed n ak budow anie etyki absolutnej, to jest takiej, k tó­ rej normy miałyby ch arak ter powszechnie obowiązujący, niezależnie od miejsca i czasu. Uważa bowiem, że tego uczynić się nie da. Z a podstaw ę swoich rozważań bierze on sens poszczegól­ nych wypowiedzi na tem at m oralności, z jakim i spotykamy się w ję ­ zyku potocznym. Posługuje się przy tym m etodą indukcyjną, gdyż widzi duże podobieństw o między rozw ażaniam i na tem aty etyczne a badaniam i prowadzonym i w naukach szczegółowych. Uważa, że warunki uznania konkretnego przekonania etycznego są bardzo podobne do akceptacji jakiejś teorii naukow ej7. O drzuca tym sa­ mym twierdzenie, w edług którego w etyce nie może być zastosowa­ ne popraw ne uzasadnienie, gdyż jest ona dziedziną praktyczną. Je ­ go zdaniem, istnieją dwa wielkie podobieństw a pom iędzy etyką a innymi teoriam i naukowymi. Przede wszystkim, żadne twierdze­ nie naukowe nie jest uznaw ane jedynie na podstaw ie świadectwa empirycznego. Innymi słowy, nie wystarcza sam o doświadczenie, by coś uznać za prawdziwe. Zawsze m ożna powiedzieć, że nie dokona­ no odpowiedniej ilości badań lub że nie przeprow adzono ich d osta­ tecznie starannie. Po drugie, nie m a ustalonego kryterium pozwala­ jącego na spraw dzenie w sposób jednoznaczny, czy dane doświadczenie jest popraw ne.

Z daniem B ra n d ta w etyce jak o nauce m ożem y posługiw ać się m etodą p o d o b n ą do tej, ja k a jest stosow ana w nau kach szczegó­ łowych, tj. do indukcji. Stąd też p ro p o n u je on w prow adzenie do rozw ażań etycznych m etody kontrolow anej postaw y jak o m etody „kontrolow anej”. U w aża bow iem , że choć nie m a teoretycznej zgody pom iędzy ludźm i choćby naw et co do jed n e g o ze spornych z problem ów etycznych, to je d n a k w praktyce wszyscy odw ołuje­ my się do jakichś zasad. Tym samym pokazujem y, że wierzymy w istnienie jakiejś p ro ced u ry kontro ln ej, choć na co dzień nie z a ­

(7)

stanaw iam y się n ad jej istn ien iem 8. Je st on a p o d o bn a do zgody, jak a p an u je w śród uczonych odn o śn ie konk retn ej hipotezy

naukow ej.

N ajprostsze przykłady pokazują, jak wiele należy postawić sobie pytań wyjaśniających, gdy dochodzi do rozwiązywania konkretnych konfliktów m oralnych. Przy ich rozstrzyganiu odwołujemy się do znanych nam zasad. Lecz m im o to ostatecznym kryterium rozstrzy­ gającym jest najczęściej jednostkow a intuicja. B randt porównuje sum ienie człowieka do swoistej książki telefonicznej lub k om pute­ ra, gdzie znajduje się m nóstwo zasad, do których się uciekamy w szczegółowych przypadkach. Przy szukaniu niezbędnych infor­ macji potrzebne jest nam zatem pewne wyczucie, gdzie m ożna by odszukać daną inform ację. Podobnie jest w przypadku poszukiwa­ nia rozwiązań problem ów etycznych.

O dnalezienie odpowiedzi na dręczące nas pytania bywa niekiedy bardzo trudne, i to z kilku powodów. O kazuje się bowiem, że te sa­ me zasady prow adzą do sprzecznych dyrektyw szczegółowych (do­ trzymać słowa przyjacielowi i przybyć na um ówione spotkanie czy odwieźć chorą żonę do szpitala?). Nie m ożna wtedy barć pod uwa­ gę jedynie zasady dom agającej się maksymalizacji przyjemności czy szczęścia, co zakłada naczelna zasada utylitaryzmu. Ponadto, jest faktem niezaprzeczalnym , że reguły istniejące w naszych umysłach są bardzo nieprecyzyjne. Zdobyw anie coraz to nowej wiedzy zm u­ sza nas niekiedy do korekty dotychczas przyjmowanych zasad, gdyż te okazują się być jaw nie niem oralne. Taką np. m oże być zasada wpajana dzieciom przez niektórych rodziców czy znajomych: „Przy­ jaźni zawieraj tylko z osobam i twojej rasy”9.

B randt jest jed n a k przekonany, że przedstaw ione powyżej za­ strzeżenia nie podw ażają istnienia ogólnie akceptowanych zasad. Uczeni zm ieniają przecież ciągle swoje poglądy pod wpływem n o­ wych doświadczeń czy eksperym entów. W naukach empirycznych nie m a jednoznacznego kryterium pozwalającego ostatecznie sprawdzić istniejące zasady i trzeba zawsze dokonać jakiegoś wybo­ ru. Nie m ożna więc zbyt pochopnie coś odrzucić lub czegoś kurczo­ wo się trzymać. Nie dajem y też do końca wiary istniejącym teoriom , 8 Tamże, 417; zob. także R. Brandt, Value and Obligation. Systematic Readings in

Ethics, New York-Burlingame 1961; R. Brandt, Metaetyka i główne je j kierunki,

red. I. Lazari-Pawtowska, Warszawa 1975, 9 - 12. 9R. B. Brandt, Etyka, dz. cyt., 421n.

(8)

choć na to zasługują. Podobnie jest w etyce. Tu także rewiduje się zasady, aby uzgodnić je z naszymi odczuciami moralnymi.

Brandt uważa, że mimo wspomnianych powyżej trudności, istnieje jednak szereg kryteriów, które pozwalają nam odróżnić uzasadnione twierdzenia od twierdzeń nieuzasadnionych. Jako pierwsze wymie­ nia on postawę bezstronności lub postawę „odwracalności”. Sprowa­ dza się ona do tego, że akceptujemy niektóre czyny lub je odrzucamy bez względu na to, kogo one dotyczą. Innym kryterium, jakie wymie­ nia autor, jest możliwość sprawdzenia, czy osoba głosząca jakieś twierdzenie etyczne jest dostatecznie dobrze poinformowana.

Kolejnym kryterium popraw ności uzasadniania twierdzeń jest stan norm alnego umysłu człowieka wypowiadającego się na tem aty etyczne, przez co B randt rozum ie takie cechy ludzkiego charakte­ ru, jak zdolność do koncentracji, świadomość faktów, brak obcią­ żeń psychicznych. Przeciwstawia im stany zaburzeń psychicznych, żalu i przygnębienia. O statnim kryterium służącym do odróżnienia twierdzeń uzasadnionych od nieuzasadnionych jest zgodność lo­ giczna zachodząca pom iędzy przyjmowanymi zasadam i10.

Tak więc - uważa B randt - propozycja m etody kontrolowanej postawy jako sposobu uzasadniania twierdzeń etycznych polega na odwoływaniu się zarów no do zasad już obecnych w naszych umy­ słach, jak i na uciekaniu się do preferencji osobistych. M etoda ta pozwala, a nawet dom aga się tego, by korygować nasze dotychcza­ sowe zasady, jeżeli nie są one zgodne z wymienionymi powyżej kry­ teriam i. D okonujem y ciągłej oceny wyznawanych przez nas zasad. M etoda kontrolow anej postawy żąda jed n ak i tego, by nasze sądy były niesprzeczne i aby podlegały uogólnieniom . Należy więc od­ rzucić postawy, które nie są bezstronne, nie opierają się na pełnej wiedzy, zostały podjęte w stanie nienorm alnego umysłu lub są zbio­ rem zasad ogólnych, lecz nazbyt skomplikowanych11.

Brandt twierdzi, że zaproponow aną przez niego m etodą, w sposób mniej lub bardziej świadomy, posługuje się większość ludzi i że moż­ na ją porównać z m etodą indukcji. Prowadzi ona do sformułowania zasady: „Uznawaj twierdzenie etyczne tylko wtedy, gdy spełnia ono warunki kontrolowanej postawy”12. Sprawdzianem słuszności jego

10 Tamże, 425n. 11 Tamże, 427. 12 Tamże, 428.

(9)

koncepcji m a być zgodność przekonań, jakie żywi on sam, jak i czy­ telnik jego książki, jako że on również posługuje się taką m etodą, tyl­ ko że nie zawsze zdaje on sobie z tego sprawę. Oczekiwania Brandta są skromne. Nie twierdzi on, że wszyscy m ają takie same odczucia ani też, że wszyscy stosują daną m etodę w praktyce swego postępo­ wania. Niemniej jed n ak uważa, że nawet język potoczny pokazuje, iż bardzo często odwołujemy się w naszych rozważaniach na tem at ludzkich czynów do postulatów omawianej metody.

Z daniem B ran d ta w etyce uogólnienia m ogą służyć jedynie for­ m ułowaniu różnych hipotez możliwego postępow ania i do wyboru jednej z nich, po to, by następnie poddać ją szczegółowej weryfika­ cji lub falsyfikacji. W przypadku m oralności m etod ą weryfikacji p o ­ stawionych hipotez jest m etoda kontrolow anej postawy. M a ona charakter bardziej epistemologiczny niż etyczny i zawiera cztery etapy kontrolow ania samego testu hipotezy oraz cztery w arunki eli­ minacji błędnych tendencji w zachowaniu ludzkim. I tak, człowiek dokonuje prawidłowego wyboru, gdy:

1. kieruje się znanymi sobie zasadam i,

2. stale koryguje dokonywane przez siebie wybory, 3. postępuje według zasad, k tó re m ają charakter ogólny, 4. dokonuje eliminacji zasad

4.1 stronniczych,

4.2 opartych na ignorancji,

4.3 wynikających z nienorm alnego stanu umysłu, 4. 4 w zajem nie niezgodnych.

M etoda kontrolow anej postawy, wraz z wymienionymi powyżej kryteriam i popraw nego wyboru działań, pozostawia każdem u czło­ wiekowi swobodę w określaniu zarów no celów, jak i sposobów ich realizacji. Podaje w arunki form alne dokonywania odpowiednich wyborów, bez próby jednoznacznego przesądzania, które z nich są właściwe. B randt pisze: „Trzeba się wystrzegać takiego sposobu myślenia, który, konsekw entnie stosowany, prowadziłby do stwier­ dzenia, że nie m a podstaw, by sądzić, iż inni ludzie w ogóle m ają ja ­ kieś świadome przeżycia. K onkluzją pow inna być teza, że jesteśm y w stanie wydawać wiele wiarygodnych sądów o doświadczeniach in­ nych osób, także o ich względnym poziom ie przyjemności; istnieją jed n ak przypadki, nasze sądy niewiele się różnią od zgadywania”13.

(10)

4. PORÓW NANIE METODY KONTROLOWANEJ POSTAWY Z KONCEPCJAMI H. SIDGW ICKAI J. RAWLSA

J. Hotówka uważa, że m etoda kontrolow anej postawy przypom i­ na kaniowski imperatyw kategoryczny14. Trudno tem u zaprzeczyć, ale wydaje się, że koncepcja R. B randta, bardziej nawiązuje do po ­ glądów H. Sidgwicka i J. Rawlsa, wraz z jego m etodą „zreflektow a­ nego równoważenia”, gdzie idealem było połączenie poprawności formalnej z naszymi „dobrze przemyślanymi sądam i m oralnym i”, co widać w jego słynnym artykule Outline o f a Decision Procedure

fo r Ethics15 z 1951 roku, w którym to, bardziej niż w Theory o f Justi­ ce (1971), podkreśla on rolę intuicji i chętniej korzysta z m etody in­

dukcyjnej. Tam to przecież pojaw iała się propozycja skorzystania z „dobrze przemyślanych sądów kom petentnych sędziów m oral­ nych”. D o pomysłów tych nawiązywał później G. Küng16.

M etoda zaproponow ana przez R. B randta przypom ina koncep­ cję H. Sidgwicka, który uważał, że tworzenie nauki normatywnej jest study, a nie science, i że chodzi w niej o przekonanie oponentów poprzez dostarczenie im odpowiedniej argum entacji. N ie polega więc ona jedynie n a podaw aniu wiedzy pewnej, ale na łączeniu w jed en system różnych argum entów . Człowiek mający inne prze­ konania powinien pod wpływem przedkładanych mu racji uznać, że powszechna szczęśliwość jest ostateczną racją ludzkiego p ostępo­ wania17. Z daniem Sidgwicka m ożna przyjąć intuicyjnie uznaną tezę, że celem działalności ludzkiej jest zapew nienie jak największej szczęśliwości dla jak największej liczby osób. Bo chociaż zasada ta ­ ka zostaje przyjęta intuicyjnie, to jej pewność jest równie wielka jak jasność i pewność aksjom atów m atem atyki. D latego starał się on odkryć takie zasady, które pełniłyby rolę aksjomatów. Uważał, że pryncypia sprawiedliwości są oczywiste i nie wymagają specjalnego uzasadnienia. Trzeba tylko je odpow iednio połączyć.

Analiza poglądów Sidgwicka pozwala stwierdzić, że nie tyle za­ m ierzał on uzasadniać utylitaryzm, co raczej stara! się pozyskać dla

14 J. Hotówka, W stęp do książki R. Brandta, Etyka, dz. cyt., XXIII.

15 J. Rawls, Outline o f a Decision Procedure for Ethics, The Philosophical Review 60(1951), 1 7 7 -1 9 7 .

16 Por. G. Küng, Metodologiczne podstawy teorii sprawiedliwości J. Rawlsa, R ocz­ niki Filozoficzne 28(1980), z. 2 , 7 3 - 82.

(11)

4 2 RYSZARD MOŃ [Ю ]

niego nowych zwolenników. Byt bowiem przekonany, że jedynie brak odpowiedniej argum entacji (lub jej jakość) powoduje, że lu­ dzie odrzucają utylitaryzm jako najlepsze rozwiązanie etyczne. D la­ tego też starał się dostarczyć im jedynie nowych racji. Z ap ro p o n o ­ w ana przez Sidgwicka m etoda zm ierzała do obalenie egoistycznego hedonizm u i naiwnego intuicjonizm u. M iała charakter sprzężenia zwrotnego. Dążyła do tego, by w świetle racji użytecznościowych skontrolow ać nasze intuicyjne odczucia oraz poszukać nowych za­ sad dla wyjaśnienia intuicyjnych odczuć. Posiadała przeto charak­ ter ciągłego upraw dopodobniania. Sidgwick dążył do uzyskania harm onii pom iędzy sprzecznymi z pozoru pryncypiami. Nie wyklu­ czał on jed n ak możliwości wystąpienia błędu w samym procesie p o ­ znawczym. W zaprezentow anej przez niego m etodzie m ożna wy­ różnić 3 aksjomaty:

1. bezstronności, 2. racjonalności, 3. oczywistości.

M etoda ta była rodzajem argum entacji za ważnością utylitary- zmu. Nie m iała ona jed n ak wszystkich cech m etody naukow ej18. J. Rawls, który sympatyzował z tą m etodą, twierdził, że była ona stosow ana od A rystotelesa do Sidgwicka19, niem niej jed nak uważał, że wymaga ona dalszego udoskonalenia. Stąd też zaprezentow ał koncepcję, któ ra - jego zdaniem - ogranicza rolę intuicji do nie­ zbędnego m inim um oraz dowartościowuje argum entację racjonal­ ną. D o jej stw orzenia wykorzystał on teo rię gier i decyzji o sumie nie-zerowej, co nadało jego teorii dość oryginalny charakter.

B randt stara się również znaleźć racjonalną m etodę uzasadnia­ nia norm m oralnych i jednocześnie, podobnie jak Sidgwick, pozo­ stać wiernym utylitaryzmowi. Nie do końca jednak podziela on p o ­ glądy wspom nianych powyżej autorów co do sposobu uzasadniania reguł postępow ania m oralnego. Budując swoją teorię stara się on uniknąć dwóch skrajności. Z jednej strony nie chce ograniczać

a priori badanego przez siebie m ateriału do jednego czy kilku bli­

skich sobie systemów etycznych. O dw ołuje się przeto do różnych koncepcji filozoficznych i religijnych, co m a ochronić etykę

de-18 Tamże, 379 - 382. Z ob. J. B. Schneewind, First Principles and Comm on Sense

Morality in Sidgwick’s Ethics, Archiv Gesch. Philos. 45(1963), 137-149.

(12)

skrypcyjną przed wiązaniem się z konkretnym systemem norm a­ tywnym. Z drugiej zaś strony pragnie on dokonać pewnej selekcji posiadanego przez siebie m ateriału, by nie narazić się na zarzut re ­ latywizmu. Elim inacji poglądów ew identnie sprzecznych czy niedo­ rzecznych m a służyć m etoda kontrolow anej postawy. Usiłuje ona zapewnić ludzkim wyborom m aksim um obiektywności bez wyklu­ czania z góry osobistych i niepowtarzalnych decyzji. B randt nie ro ­ ści sobie pretensji do tego, by jego m etoda służyła tworzeniu norm absolutnych i obiektywnych, co najbardziej odróżnia jego propozy­ cję od zam ierzeń Rawlsa, który był przekonany, że zaproponow ane przez niego zasady sprawiedliwości byłyby wybrane przez wszyst­ kich, racjonalnie myślących ludzi, znajdujących się za „zasłoną nie­ wiedzy”. B randt jest o wiele skromniejszy. Uw aża on, że gdyby za­ proponow ana przez niego m etoda nie usuwała zaistniałych niezgodności co do wyboru określonych zasad postępow ania, to oznaczałoby, że jest o n a zbyt tolerancyjna lub że zakłada relaty­ wizm etyczny. Gdyby natom iast okazało się, że kwestionuje ona ja ­ kąś postawę m oralnie wiarygodną, to trzeba byłoby jej zarzucić ten ­ dencyjność i absolutyzm w stosunku do pozostałych m oralności, a w konsekwencji z niej zrezygnować.

M ożna więc zapytać, czy B randt, podobnie ja k Rawls, nie odwo­ łuje się jed n ak do zwykłej intuicji. Czy zaproponow ane przez nich m etody „naukow ego” rozstrzygania istniejących wątpliwości m o­ ralnych nie są jedynie zbędnym dodatkiem . Wydaje się, że tego ty­ pu podejrzenia m ają swoje uzasadnienie w rzeczywistości. Trudno też zgodzić się ze stw ierdzeniem J. Hołówki, że w filozofii m oralno­ ści nie da się więcej osiągnąć, niż to proponuje m etoda opracow ana przez B rand ta20. Dyskusja na ten tem at wymagałaby oddzielnego opracowania.

Istotniejszym jed n ak dla naszej oceny propozycji R. B randta jest jego rozum ienie teorii i m etateorii. B randt zdaje się zrywać z trady­ cją analityczną, która przez etykę rozum ie m etaetykę analityczną. Przez kilkadziesiąt lat, od czasów G. E. M o o re’a, uważano bowiem, że nie m a innych naukowych możliwości m ówienia o sprawach m o­ ralnych, jak tylko poprzez analizę języka potocznego. Podejście ta ­ kie doprow adziło jed n ak do pow stania dwóch skrajnych kierunków metaetycznych, tj. naturalizm u i emotywizmu. Nic więc dziwnego,

(13)

że B randt proponuje utylitarystyczną wersję etyki, by nie pozostać jedynie w granicach rozważań m etateoretycznych. W ostatecznym jed nak rozrachunku pozostaje on nadal analitykiem. D opiero k on ­ cepcja A. M aclntyre’a przedstaw iona w Dziedzictwie cnoty zdaje się być „kopernikańskim przew rotem ” w m etaetyce anglosaskiej i ze­ rwaniem , choć też nie do sam ego końca, z tradycją analityczną, oraz w prow adzeniem myślenia historycznego.

B randt nie dostrzega roli doświadczenia m oralnego, pozwalają­ cego na uchwycenie m oralnej relacji międzyludzkiej, którego to ist­ nienie jest przyjm owane za punkt wyjścia w wielu systemach etycz­ nych, choćby w fenom enologii, personalizm ie czy filozofii dialogu. Język jest dla niego jedynym nośnikiem m oralności. Rozważając znaczenie poszczególnych term inów m oralnych i ich różnych in ter­ pretacji, sprow adza on problem atykę m oralną głównie do zagad­ nień epistem ologii. Tymczasem najważniejszą sprawą dla rozważań etycznych jest dostrzeżenie różnorodności źródeł, z których czer­ piem y wiedzę na tem at m oralności, a zwłaszcza doświadczenia m o­ ralnego, które jest co praw da specyficzne, ale tylko dzięki niem u m ożna dostrzec wiele problem ów, jakie nie pojawiają się na płasz­ czyźnie językowej. To ono skłania ludzi do konkretnych działań. J e ­ żeli go pom iniem y, wówczas grożą nam dwie skrajności: albo b ę ­ dziemy budowali system logicznie zwarty, ale nie przystający do rzeczywistości, albo będziem y rozważali rzeczywiste problemy, ale nie potrafim y ich ani uogólnić, ani uzasadnić, co prowadzi w konse­ kwencji do relatywizmu m oralnego. B randt chciał tego z pewnością uniknąć. Z aproponow ana przez niego m etoda nie wystarcza je d ­ nak, by uniknąć zarzutu relatywizmu.

L’IMPORTANCE PO U R L’ÉTH IQ UE M ODERNE DE LA M ÉTH ODE QUALIFIÉE D E LA JUSTIFICATION

D ES ATTITUDES PRO PO SÉE PAR R. BRANDT Résum é

Cet article traite au sujet d’une méthode de la justification des thèses éthiques qui a été proposée par R. Brandt. Fauteur essaie de comparer cette proposition avec des méthodes présentées autrefois par H. Sidgwick et J. Rawls. Il semble que Brandt fa­ vorise la philosophie d’utilitarisme pour ne pas s’occuper seulemet des problâmes métathéoriques. Mais il reste quand même un des partisans d’émotivisme.

Cytaty

Powiązane dokumenty

do zasobu NAC przejęto w depozyt Archiwum Audiowizualne Jerzego Ficow­ skiego, którego znaczną część stanowią także filmy dokumentalne z udziałem pisarza. Sta­ nowią one bardzo

Wywiad, którego tematem było duchowe oblicze młodego pokolenia, kończy się następu­ jącymi słowami profesora: „Rozpowszechnienie się ideału trzeźwego średniaka wydaje mi

The article proposes an original method of dividing the duration of one buffer located at the end of a protected chain (e.g. a project buffer) into several auxiliary

In strains engineered for acetate reduction via an acetylating acetaldehyde dehydrogenase, Table 5 Maximum specific growth rate (μ), yields (Y) of glycerol, biomass

Th is contributes to stimulate and orient policies at lo- cal, national and European levels, in the areas of prevention of urban insecurity and crime management, with a view to

Delegatura Okręgowa i dowództwo okręgu Armii Krajowej zaanga­ żowały więc wszystkie siły i środki, jakimi dysponowały w Lublinie, aby z chwilą przybycia

Także łagrowa egzystencja naznaczona jest piętnem śmierci i wiecznego prze­ kleństwa, stąd częste tu: piekło, otchłań, czeluść, grób, mroczna głębia - jako

Dzieje się tak dlatego, że kodeksy etyczne nie mogą być traktowane jako normy uniwersalne, a jedynie jako uzupełnienie etyki ogólnej i często osoby stosujące się do zasad