D U S Z P A S T E R Z
DWUMIESIĘCZNY OKÓLNIK ORGANIZACYJ KAPŁAŃSKICH ..UNITAS"
NA ARCHIDIECEZJE GNIEŹNIEŃSKĄ I POZNAŃSKĄ ORAZ NA DIECEZJĘ KATOWICKĄ
ROK II LISTOPAD-GRUDZIEŃ 1938 NR 6
W sobotę, dnia 8 października 1938 r., zmarł w Bogu w 46 roku kapłaństwa ś. p.
Ks. Infułat Józef Kłos
D e le g a t A rc y b is k u p i p rz y n a s z y m Z w ią z k u .
Całe duchowieństwo w ielkopolskie żegnało G o z g łę bokim żalem dla w ielkich Jego zalet umysłu i serca, dla nie
skazitelnego życia kapłańskiego oraz ofiarnej służby Bogu i Ojczyźnie.
Zwięzek nasz stracił w Nim w iernego członka-w spół
założyciela, szczerze oddanego i w ielokrotnie w ypróbow a
nego opiekuna, dobrodzieja i orędownika w swych spra
wach organizacyjnych.
Świetlany duszę śp. Zmarłego polecamy m odlitwom C zcigodnych Księży-Członków.
ZWIĄZEK KAPŁANÓW „UNITAS"
W POZNANIU
Domine, cui in hoc saeculo sacerdotale donasti meritum, in caeJesłi regno Sanctcrum tuorum iubeas iungi consorfio!
D u s z p a s te r z m iło s ie r n y
Ks. Prałat Dr Kazimierz Kowalski, Poznań
1. C złow iekow i patrzącemu z zewnętrz na życie i działalność w sp ó ł
czesnych kapłanów wydawać by się m ogło, że dla nas m iłosierdzie nadprzy
rodzone nie jest żadnym problem em , ale wielką rzeczywistością i prawdziwą p ełnią naszego chrześcijaństwa kapłańskiego. Przecież każdy z naszych wiernych łatw o stwierdzić może, że przy wszelkiej nadarzającej się okazji g ł o s i m y m iłosierdzie, a stale o r g a n i z u j e m y m iłosierdzie w środo
wiskach naszej duszpasterskiej pracy.
G łosim y m iłosierdzie w ykładając praw dy objaw ione o m iłosierdziu Bo
żym, o miłości bliźniego , o uczynkach m iłosierdzia co do ciała i co do duszy. G łosim y m iłosierdzie poza tym z okazji obchodu świąt naszych w ie l
kich świętych jałm użników , spośród których św. W incenty a Paulo, św. M i
ko ła j, św. Franciszek Seraficki i św. A ntoni Padewski, św. Jan Bosco i św.
Jan Kanty, św. M arcin i św. W alenty, św. Ludwika de M arillac i św. Elżbieta zajmują pierwsze miejsca w pobożności i w życiu naszego w iernego ludu.
G łosim y m iłosierdzie wreszcie na zebraniach Konferencyj męskich i Stowa
rzyszeń Pań św. W incentego a Paulo, na sesjach parafialnego W yd zia łu „C a
ritas", na nabożeństwach i zebraniach Stowarzyszeń A kcji Katolickiej i To
warzystw pomocniczych.
O rganizow anie zaś m iłosierdzia chrześcijańskiego stanowi jedno ze zna
mion charakterystycznych tradycyjnego i zarazem nowoczesnego duszpaster
stwa. W Kanonie 469 czytamy w yraźnie: „Parochus diligenter... opera cha- rifatis foveat aut instituat". O rganizujem y te d y Konferencje i Stowarzyszenia Świętego W incentego a Paulo, organizujem y sekcje charytatywne przy róż
nych Towarzystwach i Sodalicjach, organizujem y żyw otny W yd zia ł Parafialny
„C aritas". Nadto dużo w ysiłkó w w kładam y w organizację corocznego „T y
godnia M iło sie rd zia ", w zorganizowanie Triduum czy Dnia Chorych, we współpracę przy łagodzeniu nędzy nadzwyczajnej i periodycznej. Wreszcie zajm ujem y się też organizowaniem imprez dobroczynnych i przedstawień godziw ych, kiermaszów i went, b y znaleźć środki do jak najwszechstron
niejszego rozw oju m iłosierdzia chrześcijańskiego w naszej parafii czy szkole.
— Wszystko to stanowi bezsprzecznie chlubną kartę działalności naszego kleru i uznać trzeba ogrom pracy i ofiary, która się w głoszeniu i w organi
zowaniu m iłosierdzia zamyka.
Czy jednak to już wystarcza? Czy to już jest pełnia chrystianizmu ka
płańskiego?
2. O d p o w ie nam na to sam Chrystus Pan przez przypowieść o m iło siernym samarytaninie. Jak poważną ojcowską przestrogą brzmią słowa Chrystusowe: „H o m o quidam incidit in latrones... A ccid it autem, ut sacer^
O oooooooooooooooooooooooooo o o o ooooooooooooooooooooooooo
Talem pastorem decet esse in ecclesia, qui morę S. Pauli omnibus omnia fiat, ut in illo reperiat: aeger curationem, moestus laetitiam. de- sperans fiduciam, imperitus doctrinam, dubius consilium, paenitens veniam atffue solatium et quidquid tandem ad salutem est cuiejue necessarium.
S. PETRUS CANISIUS
ooooooooooooooooooooooooooo
O O O OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOdos quidam descenderet eadem via et viso illo p raeterivit‘‘ (św. Łukasz 10, 30— 31). Nie wystarczy tedy głosić tylko lub organizować m iłosierdzie, trzeba nam kapłanom też m iłosierdzie osobiście i bezpośrednio c z y n i ć ! Nędzy m aterialnej i duchow ej jest dużo w o k o ło nas: niejeden chory, bez
dom ny i bezrobotny, życiem złamany i od wszystkich opuszczony zwraca się w im ię Chrystusa d o naszego serca kapłańskiego; niejeden ukryty nę
dzarz otw iera nam w najgłębszej dyskrecji swoje serce biedne i trudnościami, wątpliwościam i, walkami i pokusami rozdarte; niejedna dusza przez otoczenie swoje niezrozumiana, wzgardzona, wykorzystana i nadużywana ucieka się do kapłana z prośbą o wysłuchanie, o radę, o pom oc. Iluż to jest ch ło p có w czy ministrantów, w których drzem ie w espół z nędzą duszy czy ciała po
w ołanie kapłańskie, zakonne, misjonarskie — a którzy znikąd pom ocy nie mając oczekują zrozumienia i poparcia swego pow ołan ia od swego dusz
pasterza czy prefekta! Ilu konfratrów czeka nieraz na nasze m iłosierdzie w y
słuchania, zrozumienia i życzliw ej pom ocy!
C z y n n i e wykazać mamy m iłosierdzie kosztem osobistych fundu
szów, w łasnego w ysiłku rozumu i w oli, d ro g ie g o nieraz czasu, kosztem w y
gó d i odpoczynku i innych podrzędnych zajęć naszych.
V i d e r e : okiem w iary miłością ożyw ionej mamy spostrzec w b ie d nych w iernych lub konfratrach naszych braci w Chrystusie ciężką niemocą złożonych. Spostrzec mamy nawet samego Chrystusa w naszych bliźnich żyjącego i wyciągającego d ło ń ku nam ze słowam i: ,,quamdiu fecistis uni ex his fratribus meis minimis, mihi fecistis" (Św. Mateusz 25, 40).
N o n p r a e t e r i r e : Za wzorem postępowania samego Boga, który swoją wszechmoc w najwyższej mierze objaw ia przez to, że się litu je i prze
bacza, mamy odw ażnie i czule zbliżyć się do biednych i skutecznie ła g o dzić własnym czynem — cichym, pokornym , wincentowskim — nędzę braci nas otaczających, najpierw najbliższych nam — własnych parafian, a potem i dalekich przestrzenią, ale nadzieją tak zbliżonych najbiedniejszych, m iano
wicie now onaw róconych chrześcijan, zwłaszcza kle rykó w i kapłanów w kra
jach misyjnych się wychowujących i pracujących.
Wtenczas w dziedzinie zewnętrznych uczynków doczekam y się wcześ
nie p e ł n i naszego życia kapłańskiego. Wtenczas też dostąpim y i p e ł n i m iłosierdzia Bożego, albow iem sami m iłosierdzie czyniliśm y: Beati mise- ricordes!
N ie z a le ż n o ś ć k a p ła ń s k a
Ks. Prob. Dr Stefan A bf, Leszno (W lkp.)
Z d a w a ło b y się, że wszystko przemawia przeciw niezależności kapłań
skiej: obow iązek pokory, która jest podw aliną cnoty chrześcijańskiej, oraz w ładze — duchowne i świeckie, państwowe i samorządowe, także szkolne, dalej patronat i rada parafialna, zarząd Parafialnej A kcji Katolickiej i kie ro w nictwa Stowarzyszeń A. K. (M ężów, Kobiet, M ło d zie ży M ęskiej i M ło d zie ży Żeńskiej), zależność materialna od możnych te g o świata i nacisk klas lud o w o - robotniczych. Z daw ałoby się, powtarzam, że kapłan-duszpasterz w takich warunkach ledw o ośmieli się oddychać, przepraszając wszystkich, że żyje, że- musi to być istota w ylękniona, spłaszczona jak b ibuła, pozbawiona w łas
nego zdania, z kośćca obrana, miękka, giętka, lepka i słodka jak lukier, a g ładka jak lakier.
Tymczasem niezależność kapłańska, którą na przekór wszystkim p o wyższym pozorom zdobyw ać i zachować trzeba, jest dobrem nad dobram i, jest ideałem życia kapłańskiego.
A czyha na nią legion zasadzek!
Pierwszą jest w z g l ą d n a z d r o w i e , które u kapłana-samotnika wyrasta d o rozm iarów takich, że w obec nich wszystko niknie. Mniejsza o to, czy nieobecność je g o sprowadzi tu i tam ujmą Kościołow i, czy interesy Ko
ścioła będą należycie ujęte na tym czy owym posiedzeniu, b yle b y zdrow ie m oje, m ówi sobie w duszy, nie b y ło narażone na szwank. Jakże śmieszną istotą jest kapłan, dla którego najwyższym panem jest zdrow ie. Pod jego terrorem żyje on, o nie drży, nie wiedząc, że najpewniejszy to sposób roz
chorowania się naprawdę. W ieść zdrow y, prosty sposób życia, m ało jeść, zażywać ruchu, wcześnie spać i wcześnie wstać, to niezawodny sposób utrzy
mania się czerstwym i uniezależnienia się od przesadnej i kosztownej troski o zdrow ie. Hart duszy nada naszemu życiu pewien rys gotow ości i ocho- czości, nawet niekiedy bohaterskości, i będzie źródłem radości i szczęścia.
A i tym pogardzać nie należy, że uniezależniając się od kaprysów orga
nizmu swego oszczędzamy sporo grosza, który można przeznaczyć na w znio
ślejszy użytek.
Inny sposób niew oli, to z w i ą z a n i e s i ę s y m p a t i ą z jedną osobą lub pewnym zespołem i uzależnianie się w działalności swojej od zgo
d y tychże osób. Jest to niewola niekiedy słodka, nie przestaje jednak być hamulcem w pastoryzacji i pociąga za sobą zw ykle następstwa ujemne.
W miarę wzrostu sympatii do wyróżnianej osoby rośnie antypatia u je j an
tagonistów. Nie ma przyjaźni bez komentarzy u osób niewyróżnionych.
Daleko lepiej i bezpieczniej być dla wszystkich równym , wszystkim dla wszystkich a nie wszystkim dla jedneg o lub jednej. Zgrom adzenie św. Sul- picjusza, w ychow ujące kler we Francji, w swoim systemie wychowawczym zwalcza szczególnie ,,les amities particulieres" czyli uczuciowe w yróżnianie pew nej osoby czy pewnych osób. Nie myślę tu nawet o sympatii do ko
biet, bo to o d razu podchwycą złośliw e języki, lecz o tej sympatii, która się kryje pod postacią pewnych wspólnych interesów czy usług a wyradza się w uleganie nieraz nieświadome sugestiom czy podstępom danej osoby.
Najprzykrzejsza a niestety najczęstsza odmiana niew oli kapłana, to je g o r o d z i n a . Z chwilą wyświęcenia kapłana każdy ma prawo, sądzą, udawać się o protekcję, o pom oc materialną, ma prawo schronić się na plebanię na w ypadek zmiany m ajątkowej czy na wakacje, często przecho
dzące w stały p o b yt. Jest to niewola tym groźniejsza, że zamaskowana mi
łością do rodziny, uczuciem uzasadnionym, nawet szlachetnym. Na szczęście u w o ln ił duchowieństwo od tej zmory Synod Plenarny z roku 1936 dekretując w uchwale 39: „Bez zg o d y Biskupa nie w olno przyjm ować krewnych ani innych świeckich na stałe zamieszkanie na plebanii albo w innych domach, przeznaczonych dla duchowieństwa. Krewnym i dom ow nikom proboszcza nie w olno po d żadnym pozorem wtrącać się do spraw parafii i kościoła ani prow adzić kas funduszów kościelnych." Synod przestrzega nie tylko przed niewolą rodziny, ale nadto i przed uległością w obec dom ow ników , spotykaną zwłaszcza u kapłanów starszych, schorzałych. Przyjmuje się teraz na szczęście zwyczaj przechodzenia na emeryturę, g d y już p odoła ć nie można obow iązkom , lub przybierania m ło d e g o konfratra do pom ocy jako wyręczyciela i pow iernika.
Nierzadka niewola, w której jęczę słudzy Boży, to m a m o n a , która potrafiła przegryźć wszystkie ścianki, za którym i chow ał się internowany idealizm. Wszystko tacy oceniają ze stanowiska kupieckieg o: ile doniesie albo ile kosztuje, — zapominając ła tw o o ofiarności na ubogich, na cele ko- folickie, kościelne, na cele kultury katolickiej, na cele solidarności katolickiej.
Sroga to niew ola! O grom ne szkody wyrządzała i wyrządza sprawie Bożej.
O czywiście niewłaściwa jest beztroska zupełna na punkcie mamony. Nato
miast chodzi o użytkowanie je j z całą świadomością do dobrych celów, co przecież rów nie dalekie jest od lekkomyślności jak i od przesadnej oce
ny pieniądza.
Kto lubi pieniądz, brata się z tymi, którzy go posiadają. Stąd powstaje tak znowu szkodliw e u l e g a n i e n a j z a m o ż n i e j s z y m jednostkom w parafii, schlebianie im, oszczędzanie ich, g d y chodzi o krzyw dy, które w y
rządzają podw ład nym , robotnikom , dostawcom. Uzależnianie się od bogatych w ychodzi często z dobrych założeń, m ianowicie z chęci uzyskania czegoś dla Kościoła, może też i dla siebie. A le nierzadko te rachuby mylą: nie ma pożytku m aterialnego a jest strata moralna, m ianowicie podejrzen ie w war
stwie ro b o tn ikó w i bezrobotnych, że duszpasterz ich ma serce iy lk o dla b o gatych.
Niewolą jest także przynależność do p a r t i i p o l i t y c z n e j . Przy
jęcie program u partyjnego jest uszczerbkiem dla sw obody ruchów i pracy, na
straja i zabarwia duszpasterza i je g o pociągnięcia, odtrąca wyznaw ców innego program u politycznego. Naszym program em jest Ewangelia, naszą partią jest służba boża, a interesy boże są nieskończenie szersze niż interesy partii. Po co kurczyć program boży, po co krępow ać duszpasterstwo? Bądźmy w o ln i!
Etym ologicznie „p a rtia " znaczy: cząstka, ułamek, fragm ent, „k a th o lik o s " na
tomiast etym ologicznie znaczy: całość, powszechność; gdzie więc rozum, p o święcać całość nieskończoną dla drobiazgu, wieczność dla czasowości, dla chwili, dla am bicji jednostki lub grupy!
Tak, brońm y swej niezawisłości przeciw ko zbytniej czułości w stosunku do swego organizmu cielesnego, kierujm y swoim uczuciem w stosunku do osób poszczególnych, brońm y się przeciw ko narzucającym się nieraz osobom z otoczenia lub z rodziny, zachowujm y panowanie nad mamoną i tymi, którzy nią dzierżą, nie zaciągajmy się po d inne sztandary krom sztandaru Chry
stusowego!
Niem niej przeto niech nasza samodzielność nie kłó ci się z pokorą, niech nie rani serca naszych najbliższych, niech będzie pełną uszanowania praw dziw ego dla w ładz, które pośrednio czy bezpośrednio od Boga ród swój wiodą. Niezależność nasza niech nie kroczy śladami Orzechowskiego, lecz śladami Skargi, który p o tra fił być najskromniejszym zakonnikiem i równocześ
nie napiętnować postępow anie senatorów, tych „b o g ó w ziem skich". Bądźmy w olni wolnością synów Bożych, o których tak pięknie pisze św. Paweł w li
ście do Rzymian 8, 14— 17: „B o którzykolw iek Duchem Bożym są rządzeni, ci są synami Bożymi. Bo nie otrzymaliście ducha niew olnictw a znowu ku bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, przez którego w ołam y A bba (O jcze)! A lbow iem ten Duch świadectwo daje duchow i naszemu, iż jesteśmy synami Bożymi. A jeśli synami tedy i dziedzicam i: dziedzicami Bo
żymi a w spółdziedzicam i C hrystusowym i". „W y bow iem do wolności wezwani jesteście, bra cia !" (G al. 5, 13).
0 należyte zorganizowanie duszpasterstwa domowego, zwłaszcza tzw. kolędy
Ks. Stefan Kaczorowski (Poznań)
Zadaniem duszpasterstwa jest zbawienie w s z y s t k i c h dusz, bo za wszystkich ludzi Chrystus Pan poniósł śmierć krzyżową i wszystkich pragnie zgrom adzić w domu Ojca Niebieskiego.
By osięgnąć swój cel, używa duszpasterstwo rozmaitych środków i zwraca się tak do całych społeczności religijnych, jak i do poszczególnych jednostek. Na tej podstawie można rozróżnić duszpasterstwo zbiorow e i in
dyw idualne.
Najważniejszym rodzajem duszpasterstwa indyw idualnego jest duszpa
sterstwo dom ow e czyli k o n t a k t o s o b i s t y duszpasterza z parafianami w ich mieszkaniach, w ich środowisku socjalnym, re ligijnym i moralnym.
Duszpasterstwo dom ow e jest dawne jak Kościół Boży. Jest ono bow iem niezbędne dla duszpasterza, który za przykładem „D o b re g o Pasterza" ma znać ow ieczki swoje, być znany nie przez (Jan 10, 14), w o ła ć je po imieniu (pastor proprias oves vocat nominatim — Jo 10, 3), ma szukać ow ieczki zbłą
kane (Mat. 18, 12) i prow adzić je na p ow rót do owczarni Chrystusowej (Jan 10, 16). D latego właśnie orzeka Sobór Trydencki, iż przykazaniem bożym (praecepto divin o ) zobowiązani są wszyscy duszpasterze ,,oves suas agno- scere" (s. XXIII de ref. c. 1), a CIC potw ierdza to słowam i: „D ebet parochus suas oves cognoscere et errantes prudenter corrig e re " (c. 467, § 1). Ks. Kar
d ynał Prymas Dr H lond w rozporządzeniu o kolędach1 m ówi z naciskiem:
„... musi być zadaniem duszpasterzy d o kła d n e zaznajomienie się z prądami istniejącymi w danej parafii, poznanie każdej ow ieczki, je j w arunków re lig ij
nych, społecznych i materialnych. Tylko wtenczas będzie m ó g ł duszpasterz skutecznie zwalczać zgubne prądy a ntyreligijne oraz zaopiekować się każdą duszą, je g o pieczy powierzoną, in d yw id u a ln ie ". Ostatnio papież Pius X) w enc. „D iv in i R edem pforis" po d kre ślił silnie doniosłość osobistej styczności duszpasterza zwłaszcza z najliczniejszą i najbardziej zagrożoną warstwą pa
rafian: „Id ź c ie d o biednych, przede wszystkim do robotników ... Jeśli kapłan nie idzie d o ro b o tn ikó w i do ubogich, aby otw orzyć im oczy i przed fałszem uchronić, stają się łatw ym łupem emisariuszy kom unizm u!" Wreszcie i Synod Plenarny, obow iązujący od br., stwierdza w uchwale 33: „Proboszcz pow inien znać swoich parafian, mieć ich im ienny wykaz... oraz odbyw ać d okładn e na
wiedzenia parafii, w czym będą mu na je g o zlecenie dopom agać wikariusze".
Niestety duszpasterstwo dom ow e nie jest pracą łatw ą! W ym aga grun
tow nego przemyślenia, niestrudzonej gorliw ości i w ie lkie j cierpliw ości duszpa
sterza. Za to, jeśli jest starannie zorganizowane i p o d ję te z p obud ek nad
przyrodzonych, w ydaje rychło wspaniałe ow oce zarówno w duszy samego kapłana jak pośród pow ierzonych mu owieczek.
Duszpasterze na o g ó ł doceniają należycie duszpasterstwo dom ow e i z mniejszą lub większą intensywnością stosują je w praktyce. W szelako m o
g ło b y ono osięgać daleko lepsze w yniki, g d yb y nie istniała rozbieżność zdań tak co do osoby duszpasterza d om ow ego jak i co do zasięgu i co do m etody dom ow ego duszpasterstwa.
1 Miesięcznik Kościelny, Poznań, r. 1929, str. 115 (lub Bross, Z b ió r Ustaw Archid.
Gniezn, i Poznańskiej, 435).
1. Kto ma uprawiać duszpasterstwo dom ow e!
O bow iązek ten dotyczy przede wszystkim p r o b o s z c z a , a w w ię k
szych parafiach również księży wikariuszy. W razie potrzeby winna w sp ó ł
działać także pom oc świeckich, nawet zawodowa. Jednakże świeccy nie mogą n ig d y zastąpić swoich duszpasterzy, mają tylko przygotow ać ich oso
bistą pracę apostolską lub uzupełnić, i to zawsze w ścisłej zależności i w cią
g łym porozum ieniu z nim i! Jeśliby rzeczywiście m iały istnieć parafie, gdzie właściwym duszpasterzem dom ow ym jest siostra parafialna, ponieważ księża parafialni nie mają dla tych spraw czasu lub zrozumienia, to zapewne taki stan sprawy b y łb y wysoce niewłaściwy i bez wątpienia przeciw ny żądaniom D obrego Pasterza. Sprawa należytego zorganizowania świeckiej pom ocy duszpasterskiej jest tak ważna, iż warto by ją kiedyś obszerniej omówić.
2. Kogo objąć duszpasterstwem dom ow ym !
Rzecz oczywista, iż duszpasterz winien iść przede wszystkim do tych parafian, którzy sami do niego nie przychodzą, tzn. odw iedzać winien g łó w
nie tych, którzy albo nie mogą albo nie chcą poddać się je g o duszpaster
skiemu działaniu zbiorowem u, — a więc nie przychodzą do kościoła, nie na
leżą do organizacyj kościelnych, nie są żywym i członkam i parafii. Będą to z jednej strony chorzy, w ięźniow ie, — a z drugiej strony parafianie oziębli, jawnogrzesznicy, sekciarze, komuniści. Poza tym trzeba mieć na uwadze konw erfytów , małżeństwa mieszane, sieroty ifd. Naczelną dewizą duszpa
sterstwa dom ow ego musi być hasło Pana Jezusa: „szukać i ratować, co b y ło zg in ę ło ! — quaerere et salvum facere, quod perierat" (Łuk. 19, 10).
Jednakże nie znaczy to wcale, że kontakt duszpasterski z dobrym i ka
tolikam i jest całkiem zbyteczny! N iepodobna, aby parafianin dopiero przez jakieś qrubsze przew inienie m iał sobie zasłużyć na odw iedzin y duszpaste
rza. N iepodobna, by odw iedzin y duszpasterskie z re g u ły m iały być p o łą czone z upomnieniem, naganą, a może i z zniesławieniem u sąsiedztwa. Sta
ły b y się przez to w ielce niepopularne! Nie, d o b ry pasterz zna wszystkie ow ieczki swoje; w praw dzie w ięcej troskliwości okazuje niesfornym, ale b y najm niej nie porzuca owieczek dobrych, raczej mówi za prorokiem Eze- chieiem (34, 16): „C o b y ło zginęło, szukać będę, ...lecz co tłuste i mocne, strzec b ę d ę ". O dw iedzenie dobrych parafian będzie dla nich utwierdzeniem w pobożności i nagrodą za gorliw ość, a dla duszpasterza będzie koniecznym uzupełnieniem jego poglądu na religijność całej parafii
Stąd też duszpasterstwem dom ow ym należy objąć zasadniczo wszyst
kich parafian, zwłaszcza zaś tych, którym ono jest najbardziej potrzebne!
3. W jaki sposób zorganizować duszpasterstwo dom ow e!
Racjonalne duszpasterstwo dom ow e wym aga dw o ja kie j m etody, mia
now icie:
1) co pewien rów ny okres — systematyczne odw iedzin y duszpasterskie wszystkich parafian,
2) w międzyczasie (tzn. m iędzy jednym i a drugim i periodycznym i o d wiedzinam i) — osobne, częstsze odw iedzin y tych parafian, których należy otoczyć szczególniejszą opieką.
Co do periodycznych odw iedzin c a ł e j parafii ogrom ny k ło p o t spra
wia pasforalistom zagranicznym2 kwestia: z jakiej okazji, po d jakim pozorem i w jakim czasie zabrać się do tego. M y w Polsce takiego kło p o tu nie ma
my, gdyż po dawnych generacjach odziedziczyliśm y piękną tradycję tzw.
kolędy. Podziwia ją zagranica i zazdrości nam jej, bo wie, jak trudno po dziś dzień taką tradycję stworzyć! Nie dziw tedy, że tak stanowczo domaga się ko lę d y Ks. Kardynał Prymas, który w przytoczonym pow yżej rozpo
rządzeniu przedstawia najpierw konieczność duszpasterstwa dom ow ego, a następnie m ówi dosłow nie : „Zapoczątkow aniem duszpasterskich fych o d w iedzin we w s z y s t k i c h parafiach winna być starodawnym zwyczajem wskazana, z obrzędem liturgicznym złączona ko lę d a ". Rozporządzenie to podaje d o kła d n ie normy, które kolędzie przywracają je j ściśle duszpasterski charakter i cel. Duszpasterz w inien ją odbyw ać „n o n ad eleemosynas co lli- gendas neque ad epulas acceptandas", lecz zamiarem jego ma być „z b li
żenie się do parafian, poznanie ich, wniesienie w ich pro g i po ko ju C hry
stusow ego". Na koniec czytamy tamże: „Uskuteczniwszy starannie kolędow ą wizytację, otoczy duszpasterz szczególną troską tych parafian i te rodziny w parafii, których stan moralny lub m aterialny wymaga zdw ojone j opieki duszpasterskiej".
A zatem kolęda, urządzana w okresie Bożego Narodzenia (od II Święta do M. B. G rom nicznej), ma być fundamentem racjonalnego duszpa
sterstwa dom ow ego we wszystkich parafiach! Dlatego poniżej zatrzymamy się nieco nad stroną techniczną dobrze zrozumianej kolędy, m ianowicie nad jej przygotow aniem , przeprowadzeniem i wykorzystaniem.
a) P r z y g o t o w a n i e k o l ę d y .
1. W niedzielę lub w święto przed rozpoczęciem ko lę d y trzeba ko
niecznie w ygłosić kazanie3, które wyjaśni jej cel, doniosłość, program , w y tłu maczy obow iązek przyjm owania kolędy (por. Łuk. 10, 3— 12 i 16) i w y ło ż y zarządzenia m iejscowego duszpasterza.
2. Co niedzielę należy ogłosić ulice, które w danym tygodniu będą objęte kolędą.
3. Poszczególne rodziny trzeba uwiadom ić dzień naprzód. Zatwardzia
łych jaw nogrzeszników kolęda liturgiczna pom ija! — W większych parafiach osobni w ysłannicy otrzymają z biura parafialnego na podstawie kartoteki w y
kaz rodzin, który w inni uzupełnić w miarę potrzeby, zwłaszcza w nazwiska służby i sublokatorów . Nieobecnych można by zawiadom ić odpow ie dnią ulotką! Po zw rocie tych wykazów biuro parafialne przyg o to w u je dla każdego księdza o d p o w ie d n ie karty z kartoteki oraz d o kła d n y spis wstępów ko lę d o wych; spis ten jest potrzebny do orientacji oraz do notatek przed i po kolę
dzie. Kartoteka w ręku kapłana nie razi parafian, o ile w kazaniu w ytłum a
czył im jej znaczenie. Naturalnie trzeba z kart usunąć kolorow e skoczki, a p o nadto nie w ypada mieć na kartach zapisek poufnych. W szelkie detalia d y skretne należą raczej do osobnej księgi, która winna być podstawą m etodycz
nego duszpasterstwa dom ow ego. Co do tego m ówi wspomniane już rozpo
rządzenie Ks. Kardynała Prymasa: „Księża proboszczowie spiszą w osobnych 2 Np. H. Swoboda, Grossstadtseelsorge (Pustet, Regensburg 1911) 294 nn. — A.
Chwała, Die Hausseelsorge und ihre m odernen H ilfsm itłel (Laumann, Diilmen i. W. 1913) 33 nn.
3 Pożyteczny materiał zawiera broszurka: Ks. T. Gra liński. Pokój temu dom ow i! (Ko
lęda czyli wizytacja pasterska.) Księg. św. W ojciecha, Poznań 1934, stron 47, cena: 50 gr.
aktach kościelnych spostrzeżenia poczynione w czasie kolędy. Notatki te przedłożą w czasie w izyłacji kanonicznej i przekażą swym następcom jako cenną inform ację o stanie parafii. Traktować należy je jako poufne ".
4. Przed każdorazowym wyjściem na kolędę zaleca się porozum iewać z siostrą parafialną, jeśli jest w parafii (księża wikariusze przede wszystkim z ks. proboszczem !).
b) P r z e p r o w a d z e n i e k o l ę d y .
1. Z uwagi na lituraiczny charakter ko lę d y ksiądz ubrany jest w biret, kom żę i stułę, w ręku ma relikwiarz, poprzedzają go (w myśl cytow anego rozporządzenia Ks. Kardynała Prymasa) dwaj ministranci; ponadto przyłącza się jaki dorosły towarzysz, np. kościelny, organista, marszałek.
2. W mieszkaniach podczas m o d litw y liturgicznej ministranci, a z nimi członkow ie rodziny śpiewają z dw ie zw rotki kolędy. Poważny sposób odm ó
wienia m o d litw y decyduje o jej skuteczności i o wrażeniu na mieszkańcach.
Po m o d litw ie następuje poświęcenie po ko ju lub mieszkania, na koniec wszy
scy dom ow nicy całują relikw ie św. Obecna winna być także służba dom ow a!
3. Rozpoczyna się rozmowa duszpasterska. W te d y asysta opuszcza p o kój. Duszpasterz (w większych parafiach z pomocą kartoteki) zaznajamia się z obecnym i, d o w ia d u je się o nieobecnych, dzieci w wieku przedszkolnym pyta o pacierz, u dzieci szkolnych stwierdza w świadectwie stopień z religii.
Jeśli ma ważniejszą sprawę do rodziców , np. sprawę kom unii św. w ielkanoc
nej, w ypraw ia dzieci do innego pokoju. W czasie tych odw iedzin zwraca baczną uwagę na obrazy w mieszkaniach, na ilość łóżek w stosunku do ilości mieszkańców, na ilość rodzin w stosunku do ilości izb, zapytuje obecnych, ja
kie czasopisma abonują, z jakich b ib lio te k korzystają, do jakich organizacyj należą, zachęca do stowarzyszeń kościelnych, pochwala (jeśli można) za ofiar
ność na daninę parafialną, ale i z ło gani, g d y je napotka. Unikać winien p o częstunków, nie słuchać p lotek, wystrzegać się poufałości, natomiast w zbu
dzać zaufanie, — ofiary przyjm ować tylko na wyraźną prośbę parafian i je d ynie na cel z am bony zapow iedziany4; w ogó le musi dbać o to, aby kolęda pozostawiła jak najlepsze wrażenie i um ożliw iła na w ypadek potrzeby po n o w ne odw iedzin y w ciągu roku. Pobyt nie pow inien być za krótki, lecz na o g ó ł nie dłuższy niż 10 minut. Na pożegnanie zaleca się życzyć mieszkań
com szczęśliwego N ow ego Roku i pozostawić im drobne pamiątki, np. obrazki lub m edaliki poświęcone, broszurki itp.
4. W drodze do następnego mieszkania duszpasterz poczyni na swym spisie o d p o w ie d n ie znaki, z których później odtw orzy swoje spostrzeżenia.
c) W y k o r z y s t a n i e k o l ę d y .
1. C odziennie po kolędzie w inni księża wikariusze porozum iewać się z proboszczem, który wyzyska tę okazję, by pochw alić lub pouczyć swych w spółpracow ników , pocieszyć ich i z nimi współczuć lub uczestniczyć w ich radościach duszpasterskich. Pilne sprawy należy załatwić natychmiast, dyspo
zycje z zakresu opie ki charytatywnej wyda ks. proboszcz niezw łocznie sio
strze parafialnej lub parafialnej organizacji charytatywnej. Sprawy skom pliko
wane trzeba zapisać w wspom nianej już księdze duszpasterstwa dom ow ego.
4 Synod Plenarny zarządza w uchwale 34 § 2: „Podczas nawiedzania parafian, na
wet w okresie tzw. kolędy, nie w olno duchowieństwu parafialnemu żądać dla siebie jakich
kolw ie k ofia r".
2. Na podstawie łe j k s ię g i' i nagromadzonych doświadczeń duszpasterz p o skończeniu kolędy w znow i swe odw iedzin y, gdzie potrzeba. Cenną p o moc mogą teraz okazać siostra parafialna i osoby świeckie, byle nie dzia ła ły w e własnym imieniu i na własną rękę.
3. W o g ó le zaś po d każdym w zględem wykorzysta duszpasterz kolędę dla swej pracy, m ianowicie na ambonie, w konfesjonale, w biurze parafial
nym, w organizacjach, w gazetce parafialnej. Zresztą będzie po prostu zmuszony ją wykorzystać, z wewnętrznej konieczności, skoro bezpośrednio zetknął się z życiem rzeczywistym, w y z w o lił się z zgubnych iluzyj, ujrzał na własne oczy nędzę mieszkaniową, słabość moralną, biedę materialną, igno
rancję religijną swych owieczek.
Zorganizowana w p o d o b n y sposób kolęda jest naprawdę solidnym fundamentem duszpasterstwa dom ow ego, jest też praw dziw ym d o b ro d z ie j
stwem dla o g ó łu parafian, a dla duszpasterzy znakomitą szkołą życia w e
w nętrznego i apostolstwa praktycznego.
Dlatego właśnie rozporządzenie Ks. Kardynała Prymasa obow iązuje do kolędy wszystkie parafie bez w yjątku! Dotyczy ono zatem także bardzo w ie l
kich parafij, które przecież można ogarnąć kolędą, jeśli nie w jednym roku, to w każdym razie w ciągu kilku lat. Zapewne takie cząstkowe kolędow anie nie jest ideałem , ale w każdym razie parafianie i za to będą wdzięczni, a duszpasterstwo dom ow e z roku na rok zdobędzie coraz szersze realne podstawy.
Sekciarze i w yw rotow cy z w ielką gorliw ością i bezczelnością w dzierają się d o mieszkań parafian naszych. Rzecz przy tym znamienna, ci sami sekcia
rze i w yw rotow cy starają się nam zamknąć drogę do naszych parafian, usiłują w bić klin m iędzy nas i nasze ow ieczki, szerzą pośród nich p ogląd , że duszpa
sterz nie jest upraw niony do mieszania się w sprawy „d o m o w e " parafian, w o łają, że nasze miejsce jest tylko w kościołach, w zakrystii!
A le większość naszego społeczeństwa katolickiego zawsze jeszcze chęt
nie wita u siebie kapłana, w ygląda radośnie jego odw iedzin, uznaje go za przedstawiciela samego Chrystusa.
Idźmy tedy m iędzy lud, póki jeszcze nas pragnie! G dy my będziem y z ludem, lud będzie z nami, a g d y lud będzie z nami, będzie też z Chry
stusem!
Problemy hierarchii i duszpasterstwa nowoczesnego na IV Studium Katolickim
Ks. Prob. Feliks B odiianow ski (Owińska, W lkp.)
Na prastarym piastowskim Śląsku, w murach Katowic, kipiących tempem życia handlow ego i przem ysłow ego, zgrom adziło się kilkuset duchownych i świeckich działaczy A kcji K atolickiej na pięciodn iow e, pracow ite IV Stu
dium K atolickie w dniach 5— 9 września r. b.
5 O łe j księdze słów kilka: W ystarczy gruby zeszyt w trw ałej opraw ie, z alfabe
tem, po dzielo ny na dw ie części: w pierwszej części zapisuje się błądzących contra fidem, a w dru giej grzeszących jawnie confra mores. Dla każdego nazwiska rezerwuje się całą stronicę, przepołow ioną z gó ry w d ó ł kreską: na lewym łam ie opisuje się stan danej sprawy, a na prawym łam ie notuje się z datą poszczególne w izyty i ich wynik. Na końcu księgi wykaz alfabetyczny.
Zadaniem Studium b y ło „p o g łę b ie n ie znajomości nauki katolickiej i bu
dow anie podstaw po d zdrow y św iatopogląd inteligencji p o lskie j". Rozpię
tość tem atów była bardzo w ielka a w ynikała z program ow ych założeń orga
nizatorów Studium, które m iało je g o uczestnikom dać możność przemyślenia tegorocznego hasła A kcji K atolickiej: „Poznanie i w ykonanie uchwał I Pol
skiego Synodu Plenarnego szczytnym posłannictwem polskiego katolicyzm u".
I rzeczywiście to zadanie Studium sp e łn iło całkow icie. Przeorało ono m yślowo w dwudziestu referatach, przez w ybitnych fachowców duchownych i świeckich w ygłoszonych, wszystkie aktualne p roblem y jednostkow ego i społecznego życia katolickiego, z szczególnym uwzględnieniem posłannic
twa inteligencji w A kcji K atolickiej, — d o tkn ę ło wszystkich głów niejszych, aktualnych zagadnień polskiego katolicyzm u, jak: Kościół i państwo, małżeń
stwo i rodzina, szkoła i wychowanie, katolicka myśl społeczna, życie kultu
ralne oraz chrześcijańskie posłannictw o Polski, wskazując jasne drogi roz
wiązania sprawy w myśl synodalnych uchwał.
Słowem Studium w Katowicach stało się „z historycznego punktu w i
dzenia przedłużeniem synodu częstochow skiego". Znaczenie je g o w dzie
dzinie duchow ej zaś można by określić jako „ g r u n t o w n e r e k o l e k - c j e p o l s k i e g o k a t o l i c y z m u ", w których także księżom i duszpa
sterzom nie poskąpiono mądrych i wzniosłych nauk oraz wskazówek na chwilę obecną.
Zapoznajm y się w skrócie z g łę b o kim i tym i myślami, płynącym i z ust samych autorów owych czterech, specjalnie nas kapłanó w dotyczących refe
ratów IV Studium Katolickiego.
-X-
Kościół jest Ciałem Chrystusa, nie naturalnym ani sakramentalnym, lecz mistycznym.
Chrystus jest g łow ą, d o kła d n ie j jeszcze: duszą swego Ciała M istycz
nego. O bejm uje On więc wszystkie członki należące do jedności tego Ciała totalnością życia, ożywia je i przenika Swym duchem.
Każdy z nas połączony jest z Bogiem w Chrystusie i tym samym jesteś
my w Chrystusie m iędzy sobą połączeni. Kościół nie jest tylko zgrom adze
niem, zebraniem wiernych, jest on raczej społecznością.
Z organiczno-społecznego charakteru Kościoła katolickiego, z samej struktury mistycznego Ciała Chrystusowego z logiczną koniecznością wynika, wyrasta hierarchia, dogm at, praw o i wspólność kultu, czyli Kościół ze
w nętrzny1.
Jeden z obrazów, najczęściej zachodzący w listach św. Pawła, to Ko
ściół p o ję ty jako żyw y organizm. O tóż w fym żywym zbiorow ym ciele, które rozw ija się i rośnie, h i e r a r c h i a spełnia rolę w prost zasadniczą: ona tw orzy te wszystkie różnorodne spojenia, stawy i ścięgna, nerwy i żyły, które zespalają organizm i roznoszą p o nim siły żyw otne (por. Ef. 4, 12).
Hierarchia pod le g a ła ew olucji, która z początkiem czwartego wieku była prawie dokonana. R ozdzieliły się w te d y i sprecyzow ały idee dwóch w ładz, które w pierw otnych poglądach b y ły ze sobą mniej więcej zlane, tj. w ła d zy sakramentalnej, związanej z kapłaństwem, i w ła d zy rządze
nia czyli jurysdykcji. To rozróżnienie d o p o m o g ło do pojęcio w e g o od d zie lenia dwóch hierarchij, jednej sakramentalnej, w której szczytem jest sakra
1 Ks. Biskup Dr Józef G awlina: „K ościół zewnętrzny i w ew nętrzny".
biskupia, a pod którą rozkładają się w d ó ł kapłaństwo i diakonat ze stop
niami pom ocniczym i, — i drugiej jurysdykcyjnej, w której szczytem jest naj
wyższy Pasterz, a po d nim z prawa Bożego są sami jedni rządcy diecezyj, lecz z prawa kościelnego p o d nimi znowu inni pom ocnicy, którym biskup diece
zjalny cząstkę swej w ła d zy powierza.
Można by pow iedzieć, że hierarchia, która wszystko trzyma, oświeca i ożywia, w Kościele jest wszystkim. Jeżeli tak jest, to tym wszystkim nie jest zgoła sama dla siebie i nie ma prawa wiernych do siebie kierować, tylko owszem cała jest dla wiernych, ażeby w ierni stali się Chrystusowymi, ażeby ludzkość sprowadzić na p o w rót do Chrystusa: ,,ut sit omnia et in omnibus Christus" (Kol. 3, 11)-.
Słowem hierarchia, kapłaństwo Chrystusowe nie jest ustanowione dla izolow anego, dalekiego od ludu życia, kapłanem jest się nie dla siebie, lecz dla ludzi: „e x hominibus assumptus, pro hominibus constituitur" (Żyd. 5, 1).
Choć Chrystus m iło w a ł samotność i ukrycie, nie b y ł przecież nigdy eremitą, trzymającym się zdała od ludzi. Stąd kapłan-duszpasterz to co innego niż mnich czy pustelnik dawniejszych czy nowszych czasów. Jeśli tedy ktoś chciałby zostać kapłanem w yłącznie dla w łasnego uświęcenia, b y ło b y fo pew nego rodzaju odchyleniem od idei zasadniczej Chrystusowego kapłań
stwa. Znamię s p o ł e c z n e („p ro hominibus constituitur") w yryte na ka
płaństwie, zbliża go do sakramentu małżeństwa, które też w pierwszym rzę
dzie służy nie jednostce, lecz społeczeństwu.
Jakiż ściślejszy przedm iot dobra społecznego ludzi obiera kapłaństwo za swój cel?
Potrzeby społeczne ludzi są różne: cielesno-zdrowotne, wychowawcze, naukowe, gospodarcze, społeczno-polityczne. Zakres działania kapłańskiego jest niew ątpliw ie n a d p r z y r o d z o n y ; w chodzi on poza i ponad te wszystkie potrzeby. W yd a je się to tw ierdzenie bardzo proste, ale g d y się zważy, ile środków zewnętrznych służy dziś i służyć musi temu celow i, ile organizacyj, urządzeń, d róg-m etod musi się zaprzęgnąć do osiągnięcia nad
przyrodzonego celu kapłaństwa a przynajm niej do ułatw ienia mu jego w ła ściwego zadania, zrozumie się łatw o, że nie w samej ciszy zakrystii i Domu Bożego sprawia się to w ielkie posłannictw o. Szkoła i nauczanie, literatura i sztuka, nauka, handel i technika, ekonom ia i polityka — jakżeż to wszystko dziś blisko i ściśle związane jest z duszpasterstwem, — tym więcej, że prze
chodzą przez świat nowe potężne prądy nacjonalizmu, m iędzynarodówek, kolektyw izm u socjalistyczno-kom unistycznego, resztki liberalizm u, rasizmu, totalizmu państwowego, a na dnie huczy potężna rzeka materializmu, nieraz wszystkim tym prądom wspólna. Powoli w yłania się człow iek nie tylko bez
bożnik, ale antyteista zażarty i zdobyw czy.
Życie dzisiejsze jest poza tym tak zróżniczkowane, że na każdym polu dokona czegoś praw dziw ie pożytecznego tylko fachowiec; a jakże kapłan ma być fachowcem w tylu dziedzinach, o które zaczepia je g o działalność i gdzie w ydaie się potrzebne znawstwo nie tylko śpiewu i muzyki, ale i sportu, nie mówiąc o polityce, ruchach społecznych, literaturze itd. Przede wszyst
kim jednak musimy i powinniśm y być fachowcami tam, gdzie nas nikt nie zastąpi i nie pow inien zastąpić. O tóż Królestwo Chrystusowe w duszach
— wzrost i wzmacnianie mistycznego Ciała Chrystusowego, poznanie i uko
2 Ks. J. Rostworowski T. J.: „Hierarchia, jej ź ró d ło i znaczenie w życiu Kościoła".
chanie zasad Ewangelii — jest tym terenem fachow ego przygotow ania kapłana.
Bez wątpienia najlepszym pokazem i ilustracją żywą Ewangelii oraz sku
teczności re lig ii Chrystusowej jest ż y c i e k a p ł a n o w i zdaje się, że już nie przeciętne, ale heroiczne cnoty kapłanów zdołają światem wstrząsnąć i porwać go. Na materializm bodaj jedynym środkiem jest skromne, a nawet surowe życie nas kapłanów . To pewne, że jak zawsze tak i dziś kapłani są solą ziemi i światłością świata i od nich bić musi jaśniej niż kiedykolw iek św iatło Ewangelii na oświecenie dzisiejszych pogan mnożących się w Europie i na całym świecie z każdym dniem 3.
Potrzeba też dzisiaj u n o w o c z e ś n i e n i a m e t o d p r a c y d u s z p a s t e r s k i e j .
Każdy okres d zie jó w ludzkości posiada odrębnego ducha czasu, p o siada pewne psychiczne cechy, pewne dążności, zasady i nastroje, które sta
nowią w spólne, charakterystyczne własności psychiczne ludzi, żyjących w da
nym okresie czasu. Unowocześnienie m etod duszpasterskiej pracy polegać więc będzie na takim dostosowaniu się do tych cech psychicznych człowieka współczesnego, które by u ła tw iło osiągnięcie istotnego celu duszpasterstwa.
W dzisiejszej nauce psychologii występuje na pierwszy plan psycholo
gia indyw idualna, podkreślająca właśnie tę odrębność i indywidualność cech psychicznych u jednostek. Toteż w metodach pracy duszpasterskiej za
czyna nabierać coraz większej w agi d u s z p a s t e r s t w o i n d y w i - d a I n e w przeciwstawieniu do masowego, tj. duszpasterstwo oparte na zna
jomości indyw idualnej struktury psychicznej jednostki i starające się dobierać takie sposoby i środki w prow adzeniu duszy do je j celu, które tej in d yw i
dualnej strukturze psychicznej n a jlepie j odpow iadają. Do m etody duszpa
sterstwa indyw idua ln ego zbliżona jest nieco metoda duszpasterstwa sta
now ego.
W ie le z ło ż y ło się w arunków na ustalenie się m etody pracy duszpaster
skiej, którą by można nazwać „ m e t o d ą u r z ę d o w ą " . Polega ona na tym, że w stosunku d o wiernych przeważa usposobienie i nastawienie urzę
dow e, oficjalne, zimne, obiektyw ne, traktujące ludzi nieosobowo. W ytwarza ją przeświadczenie — słuszne zresztą — o w ie lkie j w ładzy, godności i d o stojeństwie kapłańskim, co nadaje kapłanow i w stosunku do ludzi charakter w ła d zy dążącej do przeprowadzenia swych celów, charakter sędziego potę
piającego wszelkie w yłam ania się spod prawa, charakter surowego stróża prawa i je g o interesów. M etoda urzędowa jest dziś przestarzała, nie o d p o wiadająca współczesnym warunkom.
Przeciwieństwo m etody urzędow ej można by nazwać „m e t o d ą s e r c a " . Ona domaga się szacunku dla każdego z wiernych, nawet dla tych, którzy zasługują u Boga na potępienie. I grzeszników, a nawet w ro
gów naszych i Kościoła musimy traktować bez wyniosłości, bez złości, bez nienawiści, ale z ojcowską dobrocią i wyrozum iałością — jako błądzących synów.
Unowocześnieniem m etod pracy duszpasterskiej będzie także prze
miana n ieodp ow iedniej na dzisiejsze warunki m etody tzw. pozycyjnej, w y czekującej — na m etodę a k t y w n ą . Pozycyjna metoda polega na pozosta
waniu duszpasterza w kościele i oczekiwaniu tych wiernych, którzy się sami 3 Ks. Prof. Dr W ł. W icher: „P ow oła nie i zadanie kapłana".
do kościoła zgłoszą. Ci zaś, kłórzy do kościoła nie przychodzą albo przychodzą bardzo rzadko, pozostają poza obrębem w p ły w ó w kościoła i duszpasterza.
Duszpasterz, posługujący się m etodą pozycyjną, może być bardzo pracow ity i bardzo g o rliw y, nie zasługuje jednak na miano nowoczesneao duszpa
sterza.
Praca duszpasterska musi się też liczyć z antyracjonalistycznymi prądami filozoficznej współczesnej doby, z prądami wyrastającymi nie z czystej teorii, ale z stanu ducha i serca współczesnych społeczeństw. Dlatego musi now o
czesne duszpasterstwo zamienić dotychczasową m etodę intelektualistyczną na m etodę p s y c h o l o g i c z n ą , m etodę uwzględniającą należycie psycholo
gię. Dusza ludzka bow iem to nie fylko rozum, ale ponadto uczucie, fanta
zja i wola. A bez w oli nie można być ani religijnym ani moralnym.
Jest jeszcze jedna nowoczesna metoda pracy duszpasterskiej, której musimy się uczyć od tych, którzy stoją w przeciwnym nam obozie — socja
listów, komunistów. Jest nią m e t o d a w o d z a . Myśl o wodzu, tęskno
ta za wodzem , wola poddania się w odzow i, dochodząca do przerażającego stanu ubóstwiania wodza, to jedna z najdziwniejszych, ale i najbardziej cha
rakterystycznych tendencyj psychicznych współczesnej ludzkiej społeczności.
W ódz musi być człow iekiem inteligentnym , zdolnym mówcą, ale przede wszystkim energicznym i czynnym, przedsiębiorczym i dla idei re lig ij
nej zapalonym całą duszą i całym sercem. Musi być g o to w y na wszelki trud, ofiarę i poświęcenie. Takich „w o d z ó w " muszą nowocześni duszpaste
rze posiadać jako apostołó w świeckich, muszą ich wyszukiwać i szkolić, aby z ich pomocą p o d o ła ć wszystkim a tak rozlicznym zadaniom swego posłan
nictwa w obecnej d o b ie 4.
W DUCHU LITURGII
U R O C Z Y S T O Ś Ć B O Ż E G O N A R O D Z E N I A Pierwsza Msza święta — o p ó łn o cy
„Synem moim jesteś Ty, Jam dziś zrodzit C iebie".
W o d le g łych czasach, zasłoniętych ciemnościami, zanim jutrzenka za
błysła stworzenia świata, Bóg z łona Swego zro d ził Syna Swego, najdosko
nalszy swój odblask. Jak od w ieków , tak i po w ieki Bóg m ów i: „Synem moim jesteś Ty, Jam dziś z ro d ził C ie b ie " (Intr.). To jest pierwszy obraz dzisiejszego dramatu Mszy św iętej: pierwsze odw ieczne narodzenie Syna Bożego z Boga Ojca.
W śród ciemności nocy betlejem skiej Najświętsza Maria Panna rodzi Syna: „I p o ro d ziła Syna swego p ie rw orodn ego i uwinęła Go w pieluszki i zło żyła G o w ż ło b ie " (Ewang.). Jezus Chrystus, którego Najśw. Maria adoruje w żłóbku, jest jej Synem., ale zarazem Synem Boga Ojca. A n io ło w ie cieszą się i ogłaszają w ielką now inę pasterzom betlejem skim i śpiewają:
„C hw ała Bogu w niebie i p o kó j na ziemi ludziom dobrej w o li!" To drugi obraz: narodzenia Jezusa w czasie — z Najśw. M arii Panny.
4 Ks. Prof. Dr Piskorz: „A ktu a ln e zagadnienia duszpasterstwa i jego metod w sp ół
czesnych",
Trzeci obraz jest taki: Najświętszą M arię Pannę zastępuje dziś Kościół święty. W śród ciemności nocy grom adzi się na Mszę św.r podczas której na ołtarzu, zanim jutrzenka w zejdzie, zrodzi się Syn M arii, a zarazem Syn Boga Ojca. „N iechaj się weselą niebiosa i raduje ziemia przed obliczem Pa
na, albow iem p rzychodzi" (O fiar.) — przychodzi Pan na ołtarz. Na ołtarzu o dbęd zie się bow iem mistyczne narodzenie Jezusa.
I czwarte narodzenie ma się d o p e łn ić. Chrystus rodzi się w duszy poszczególnego w iernego, przyjm ującego Komunię św. Tenże w sercu swo
im p rzyg o to w a ł żłó b e k i adoruje praw dziw ego Jezusa, którego „B ó g przed jutrzenką z ro d z ił" (Kom.).
Tak więc Chrystus, którego od w ie kó w zro d ził Bóg O jciec, którego Maria zrodziła w czasie, rodzi się w Kościele, rodzi się i w duszy poszcze
gó ln e g o w iernego.
W śród ciemności zajaśniał blask chw ały Bożej, — wśród ciemności odwiecznych, wśród ciemności betlejem skiej, wśród nocy dzisiejszej i wśród ciemności duszy naszej. Obyśmy, poznając tajemnicę tej światłości na ziemi, w niebie cieszyć się nią m ogli na w ie k i! (Kol.). Święty Paweł tłum aczy nam tę tajem nicę światłości. Tą światłością jest Syn Boży, który po to przyszedł na ziemię, aby wydawszy samego siebie za nas, w y k u p ił nas od wszelkiej nieprawości i p rzyg o to w a ł sobie na własność „lu d czysty, dobrych uczynków p iln u ją cy" (Lekcja).
Stał się Syn Boży człow iekiem , abyśmy ludzie m ogli być przebósfwieni.
Bóstwo złączyło się z człowieczeństwem, aby człowieczeństwo nasze p o łą czyło się z bóstwem (Sekr.). A dzieje się to we Mszy świętej. Najpierw nasze dary chleba i wina przebóstwiają się w Konsekracji, a potem my, p o żywając te dary przebóstwione, sami się przebóstwiam y. I w te d y m ówi Bóg do Jezusa, goszczącego w rozświetlonej naszej duszy: „ W jasności Świętych z łona przed jutrzenką zrodziłem C ie b ie " (Kom.). Obyśm y tylko godnie obcow ali z Jezusem, przebywającym w duszy naszej, bo w tedy zapewniamy sobie też wieczną szczęśliwość w niebie (Pokom.).
W tej nocy, nad żłóbkiem M arii, nad ołtarzem Kościoła, nad sercem kom unikującego człow ieka brzmią słowa Boga O jca: „Synem moim jesteś Ty, Jam dziś z ro d ził C ie b ie !"
Druga Msza święfa — o świcie
„Światłość zabłyśnie dziś nad nami".
Słońce już się narodziło (dnie stawają się w tym czasie dłuższe), ale jeszcze nie p o ja w iło się na horyzoncie (Msza pierwsza).
O tóż właśnie teraz słońce wychyla się z za w idnokręgu, w pełnym majestacie, zwiastując nowe życie (druga Msza św.).
Dla nas chrześcijan, kie d y się odpraw ia druga Msza św. o świcie, wschodzi Słońce Sprawiedliwości. N arodziło się O no w nocy, a teraz nam się objaw ia: „Św iatłość zabłyśnie dzisiaj nad nami, albow iem narodził się nam Pan... O b ló k ł się w chw ałę: o b ló k ł się Pan mocą i przepasał się" (Intr.).
— „B ło g o sła w io n y, który idzie w Imię Pańskie, Bogiem jest Pan, i On to za
św iecił nam. Stało się to za sprawą Pańską i dziw ne jest w oczach naszych"
(Grad.).
W yszli pastuszkowie rano na pow itanie Słońca Sprawiedliwości:
„C hodźm y do Betlejem, by zobaczyć to, co zaszło, co Pan nam o b ja w ił"
(Ewang.). Tak i my spieszymy rano do kościoła, by przywitać Słońce Spra
w iedliw ości, a zaraz na wstępie prosimy, by nowe św iałło w cieloneg o Słowa Bożego łak nasze umysły przeprom ieniło , iżby uczynki nasze b y ły odbiciem {ego, co przez wiarę w umyśle naszym blask swój roztacza" (Kol.).
Św. Paweł tłum aczy, dlaczego Jezus stał się Słońcem Sprawiedliwości.
Okazała się dobroć i łaskawość Boga Zbawiciela naszego w tym, że otrzy
mujemy zbawienie nasze nie ze w zględu na uczynki nasze, ale ze w zględu na łaskę, która spływa na nas z czystego m iłosierdzia od Boga. Bóg O jciec nas ukochał, a tym samym g o tó w jest dać nam swoją łaskę, — w cielony Syn Boży przez śmierć swoją na krzyżu w ysłu żył ją nam, — a Duch Święty rozdaje ją każdemu z osobna. Nasze uspraw iedliw ienie duchow e dokonyw a się w chw ili chrztu św., tej kąpieli odrodzenia i odnow ienia duchowego.
U spraw iedliw ieni przez łaskę, możemy żywić nadzieję, że kiedyś staniemy się dziedzicam i żywota wiecznego (Lekcja). A zatem Jezus jest światłem wlanym w serca nasze przez chrzest św.
Jak wschodzące słońce swoją niespożytą mocą w y w o łu je nasz p o dziw, tak też i Słońce Sprawiedliwości swoją odwieczną potęgą zniewala nas d o okrzyku: „Stolica Twoja, Boże, stoi mocno zdawien dawna; Ty jesteś od w ie k u !" (Ofiar.). I wśród tego śpiewu przystępujem y razem z pastuszkami do złożenia naszych darów. Jak Jezus, narodzony człow iekiem , zarazem jako Bóg się o b ja w ił, tak niechaj dary nasze ziemskie obdarzą nas tym, co jest Boskie (Sekr.).
Konsekracja te g o dokonuje, a kie d y mamy przystąpić do Komunii św., takim śpiewem się zachęcamy: „R aduj się wielce, oto Król Twój przychodzi święty i Zbaw iciel świata" (Kom.).
W te d y to wschodzi Słońce Sprawiedliwości w duszy ludzkiej. Jak na
rodzenie Jezusa napraw iło ułomność ludzką, tak niechaj narodzenie Jego w duszy naszej również stanie się odrodzeniem dla naszej osłabionej natury (Pokom.).
Jak wspaniale we Mszy św. i w Komunii św. sp e łn iły się słow a: „Ś w ia
tłość zabłyśnie dzisiaj nad nam i".
Trzecia Msza święta — w dzień
„D zieciątko się nam narodziło, ...którego panowanie stało się na ramieniu Jego".
Teraz słońce już w zniosło się wysoko i panuje nad całym krajem.
Tak też i ta trzecia Msza święta poświęcona jest nowonarodzonem u Słońcu Sprawiedliwości jako K rólow i wszechświata. „D zieciątko się nam naro
d z iło i Syn jest nam dany, którego panowanie stało się na ramieniu Jego (Intr.). To poetyckie określenie oznacza królewską w ładzę Dzieciątka Jezus.
Z pieśnią na cześć now onarodzonego Dzieciątka, W szechwładcy nieba i ziemi, wstępujem y do kościoła, aby zaraz przed Bogiem wyrazić prośbę o uw olnie
nie nas z niew oli i jarzma grzechu (Kol,).
Św. Paweł w niew ypow iedzianie w zniosły sposób przedstawia nam wyższość Jezusa Chrystusa ponad wszystko. Wszakże Jezus jest jasnością chw ały Boga Ojca i wyrażeniem Jego istoty, Jezus dzierży wszystko w ła d nym Swym słowem, oczyścił nas z grzechów, toteż siedzi teraz nawet po pra
w icy Majestatu na wysokości. Jezus jest wyższy od A n io łó w . N iebo i ziemia jak szata zwietrzeją, a Jezus zawsze tenże sam i lata Jego nie ustaną (Lekcja).
Jak echo tej Lekcji brzmią słowa G raduału: „U jrz a ły wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego, w ykrzykujcie Panu, wszystkie ziemie. O b ja
w ił Pan zbaw ienie Swoje: przed oczyma pogańskich narodów okazał spra
w iedliw ość Sw oją".
Przygotowaniem zaś do Ewangelii są słowa śpiewu A lle lu ja : „D zień święty zajaśniał nam; pójdźcie, narody, i oddajcie p o k ło n Panu, albowiem światłość wielka zstąpiła dziś na ziem ię".
Jaka to światłość, opow iada nam w Ewangelii święty Jan. Syn Boży (Słowo) jest Światłem praw dziw ym , które oświeca każdego człow ieka, gdy na ten świat przychodzi, aie świat pogański nie poznał go. Przyszło do swoich, tj. do Żydów , ale oni go nie przyjęli. A le tych, co go przyjęli, uczy
n iło synami Bożymi, którzy z Boga się narodzili. I otóż to Światło stało się ciałem i m ieszkało m iędzy nami i w idzieliśm y chw ałę Jego.
Tyle słyszeliśmy o królew skiej w ła d zy Dzieciątka Jezus, że do złożenia ofiar przystępujem y znowu z pieśnią królewską: „T w o je są niebiosa i Twoja jest ziem ia: Tyś uczynił okręg ziemski i to, co napełnia g o ". A le królestwo je g o opiera się nie na mieczach, lecz „n a sprawiedliwości i p ra w ie " (Ofiar.).
Jeśli więc Jego królestw o jest królestwem serc, toteż przy złożeniu ofiar prosim y Boga o oczyszczenie naszych serc od zarazy grzechów (Sekr.).
A czyż królestwo Jezusowe nie spełnia się właśnie przez to, że ludzie przystępują do Komunii św.? Stąd śpiewamy przy uczcie ofiarnej: „U jrza ły wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego" (Kom.). O tóż to Dzieciątko, dziś narodzone, jest Zbaw icielem całego świata, ono stało się Sprawcą na
szego odrodzenia właśnie w Komunii św., o b y b y ło też nam Dawcą nieśmier
telności (Pokom.).
Tak więc ta trzecia Msza św. w całej p e łn i jest Mszą królewską: „D zie ciątko się nam narodziło, którego panowanie stało się na ramieniu Jego .
Ks. Dr W ład ysław Śpikowski
Z TEKI PRAWNICZEJ
W sprawie nadzwyczajnej daniny m ajątkow ej
o d m a j ą t k ó w I. grupy kontyngentow ej (roli) — art. 1 (1) B. a.
ustawy z dn. 24. 3. 1933 — D. U. poz. 248/33.
W e d łu g art. 4, 1 ustawy o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej z dnia 24. 3, 1933 w olne są od daniny m ajątkowej „zw iązki prawa publicznego , w których miejsce weszły w ustroju hierarchicznym Kościoła katolickiego
„in stytu cje prawa p u b liczn e g o ", jak K ościoły parafialne i Beneficja, objęte w dawniejszym ustroju dem okratycznym państwa zaborczego związkami
„G m in Kościelnych". — Państwo Polskie na podstawie Konkordatu przyznało i uznaje dla Kościoła ka tolickiego ustrój oparty na praw ie kanonicznym, ti.
ustrój hierarchiczny, instytucyjny; nie może zatem nie respektować prawnych konsekwencyj wynikających z tego ustroju w dziedzinie o p ła t państwowych.
Jeżeli w obec powyższego K ościoły parafialne i Beneficja w inne być zw olnione od daniny m ajątkowej, to już w żadnym w ypadku nie mogą W ła dze Skarbowe z te g o tytułu zajmować czynszu dzierżaw nego z gruntów be- neficjalnych, który stanowi prawem zastrzeżone ź ró d ło dochodu b e n e f i- c j a f a . N a d z w y c z a j n a danina majątkowa bow iem nie jest w ścisłym tego słowa znaczeniu podatkiem i do niej nie stosuje się zasad O rdynacji Po
datkow ej (cfr. w yrok N. T. A. z dn. 19. 11. 35 — I. rej. 223/34 i Dr W ein- fela, b. wicem in. Skarbu, „D a n in y ", str. 127), lecz jest ona o b c i ą ż e n i e m p o d s t a w o w e j w a r t o ś c i m a j ą t k u w rozum ieniu § 1076 kod. cyw.,
za które odpow ia da ły lk o w ł a ś c i c i e l danego majątku (cfr. komentarz prot. Z. Lisowskiego do § 1076 Kod. cyw. sub 3), a wiec tutaj ew. Kościół paraf. w zgl. Beneficjum. Dlatego też nie mogę Urzędy Skarbowe bez naru
szenia prawa osób trzecich egzekwować d o ch o d ó w z obciążonego nadzw y
czajną daniną majątkową gruntu, które to dochod y stanowią przecież pra
wem zastrzeżone u p o s a ż e n i e t r z e c i e j o s o b y , tj. beneficjata, i jako takie nie podleg ają nadzwyczajnej daninie m ajątkowej. Proboszcz jako użytkow nik nie może być uważany za posiadacza prawa m ajątkow ego w ro
zumieniu Kodeksu cyw. i ustawy o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej (cfr Breit i Blumenfeld, „P odatek m ajątkow y", str. 115) a w e d łu g orzeczenia Sądu Najwyższego z dn. 12. 6. 1928 — III. C. — Nr III. 1 Rew. 1231/28. 1. (X. Dr Bross, Zb. Ust. Arch., str. 222) uposażenie je g o nie może być przedm iotem egzekucji.
Zresztą sama ustawa o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej nie nakłada też obow iązku uiszczenia tej daniny na użytkownika gruntu, lecz na jego w ł a ś c i c i e l a . W ynika to z art. 7 w związku z art. 5 pow ołan ej ustawy o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej. M ylne bow iem jest zapatrywanie Urzędów Skarbowych twierdzących, że beneficjat jako „p ła tn ik podatku g ru n to w e g o " płacić w inien także i nadzwyczajną daninę majątkową. — W e d łu g art. 131 § 1 O rdynacji podatko w ej z dn. 15. 3. 1934 r. „p ła tn ikie m podatku g ru n to w e g o " jest w ł a ś c i c i e l gruntu w przeciwstawieniu do u ż y t k o w n i k a , który w e d łu g tego artykułu t y l k o z a p o d a t e k g r u n t o w y solidarnie z „p ła tn ik ie m podatku g ru n to w e g o " tj. z właścicie
lem gruntu odpow iada, natomiast nie odpow iada bynajm niej solidarnie z „p ła tn ik ie m podatku g ru n to w e g o " tj. z w ł a ś c i c i e l e m gruntu za nad
zwyczajną daninę majątkową, do której Ordynacja podatkow a wcale się nie odnosi (cfr w yrok N. T. A. z dn. 19. 11. 35 r. i Dr W ein fe ld , b. wicem in.
Skarbu, jak w yżej). Ustawa zaś o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej ani odnośne rozporządzenia wykonaw cze nic też nie wspominają o o d p o w ie dzialności za daninę majątkową. Należy zatem w sprawie tej o d p o w ie d zia l
ności przyjąć ogólne zasady prawne prawa m ajątkowego, które jednakże w y
raźnie czyni za to podstaw ow e obciążenie wartości majątku, jakim jest nad
zwyczajna danina majątkowa, odpow ie dzialnym n i e u ż y t k o w n i k a a tylko i je d yn ie w ł a ś c i c i e l a gruntu obciążonego.
Z powyższego wynika, że w razie wszczęcia egzekucji na mająfku pro
boszcza trzeba by zażądać zwolnienia zajętych przedm iotów spod węzła egze
kucyjnego pod rygorem wytoczenia pozwu interwencyjnego w myśl § 38 roz- porz. Rady M inistrów z dn. 25. 6. 1932 o postępowaniu egzekucyjnym w ładz skarbowych.
X. St. B.
Z w rot kosztów spow odow anych postępowaniem sporno-adm inistracyjnym W e d łu g § 103 ustawy o ogólnym zarządzie kraju z dn. 30. 7. 1883 (Zb. ust. pr. str. 195) i § 11 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dn.
1. 4. 1933 w sprawie wynagrodzenia adw okatów za w ykonyw anie czynności zaw odow ych (D. U. poz. 201/33) winna strona przegrywająca ponosić:
1. koszty i g o tó w ko w e w ydatki postępowania sądowego, które ustala Sąd z urzędu w w yroku — oraz
2. koszty g o tó w ko w e pozasądowe w y n ik łe dla strony w ygryw ającej z pow odu przygotow ania i przeprow adzenia sprawy przed W o je w . Sadem A dm inistracyjnym w zgl. Najwyższym Trybunałem Adm inistracyjnym .
Do łych kosztów ad 2 zaliczają się:
a) koszty przysługujące adw okatow i zastępującemu stronę w e d łu g o b o wiązującej taryfy na podstawie § 11 w yżej cyt. rozporządzenia M in. Sprawie
dliw ości;
b) o ile zastępstwa przez adwokata nie b y ło , należy się stronie w y g ry wającej zw rot w ydatków gotów kow ych za osobiste stawiennictwo na ustną rozprawę przed Sądem, — jednakże ty lk o w wysokości takiego w ynagro
dzenia, jakie by p rzysłu g iw a ło adw okatow i zamieszkałemu w siedzibie Sądu za ewent. obronę podczas ustnej rozprawy.
W razie zarządzenia przez Sąd osobistego stawiennictwa strony w Są
dzie, w inien Sąd na osobny wniosek ustalić wysokość zwrotu kosztów na podstaw ie stwierdzonych rzeczywistych gotów kow ych w yd a tkó w poniesio
nych przez stronę wezwaną na ustną rozprawę.
Na podstaw ie powyższych zasad przyznał onegdaj W o j. Sąd A dm ini
stracyjny jednem u z księży na je g o wniosek zw rot kosztów, połączonych z osobistym stawieniem się na rozprawę, w której w yniku zw olniony został z o p ła ty d ro g o w e j; na zw rot kosztów zasądzony został odnośny W yd zia ł Powiatowy.
X. St. B.
W a in a instrukcja podatkow a
Podajemy do wiadomości następującą instrukcję Urzędu W ojew ódzkiego Poznańskiego dla jednego z W yd zia łó w Powiatowych:
URZĄD WOJEWÓDZKI POZNAŃSKI
Nr S. F. I 5a/230. Poznań, dn. 18 lipca 1938.
Specjalna oplata d ro go w a i d o
datek do podatku gruntow ego Do W ydziału Powiatowego od gruntów prob. na pismo
z dnia 17. 3. 1938 r. w ...
Nr Pod. 3b/12/37.
W od p o w ie d zi na przytoczone pow yżej pismo oznajmia się, że w obec
nym stanie prawnym, zdaniem Urzędu W oje w ód zkie go , n ie m a w i d o k ó w , by W ydziały Powiatowe m og ły się utrzymać z wymiarem specjalnej opłaty dro g o w e j wzgl. dodatku do państwowego podatku gruntow ego od gruntów proboszczowskich; w razie zaskarżenia wymiaru W ojew ódzki Sąd Adm inistra
cyjny wszystkie tego rodzaju w ym iary uchyla.
Za W oje w od ę (— ) Nikodemski
w z. Naczelnika W ydziału Samorządowego
NOTATKI
O rygor w życiu zakonnym
Na posłuchaniu udzielonym członkom K apituły Generalnej O O . Kapu
cynów O jciec św. w y g ło s ił przem ówienie, które, jak sam po d kre ślił, odnosi się do wszystkich i porusza jedną z najważniejszych bolączek czasów obec
nych. Podkreśliwszy doniosłość tego, co ma pow iedzieć, O jciec św. m ó w ił:
„Bądźcie rygorystyczni, bądźcie rygorystyczni. Jest to słow o twarde, lecz p e łn e m iłości, albow iem ty lk o rygor może zadow olić miłość prawdziwą, m i
łość godną naszego Pana. Rygor bowiem , szczególniej jeśli chodzi o dyscy