• Nie Znaleziono Wyników

Duszpasterz, 1938, R. 2, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Duszpasterz, 1938, R. 2, nr 6"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

D U S Z P A S T E R Z

DWUMIESIĘCZNY OKÓLNIK ORGANIZACYJ KAPŁAŃSKICH ..UNITAS"

NA ARCHIDIECEZJE GNIEŹNIEŃSKĄ I POZNAŃSKĄ ORAZ NA DIECEZJĘ KATOWICKĄ

ROK II LISTOPAD-GRUDZIEŃ 1938 NR 6

W sobotę, dnia 8 października 1938 r., zmarł w Bogu w 46 roku kapłaństwa ś. p.

Ks. Infułat Józef Kłos

D e le g a t A rc y b is k u p i p rz y n a s z y m Z w ią z k u .

Całe duchowieństwo w ielkopolskie żegnało G o z g łę ­ bokim żalem dla w ielkich Jego zalet umysłu i serca, dla nie­

skazitelnego życia kapłańskiego oraz ofiarnej służby Bogu i Ojczyźnie.

Zwięzek nasz stracił w Nim w iernego członka-w spół­

założyciela, szczerze oddanego i w ielokrotnie w ypróbow a­

nego opiekuna, dobrodzieja i orędownika w swych spra­

wach organizacyjnych.

Świetlany duszę śp. Zmarłego polecamy m odlitwom C zcigodnych Księży-Członków.

ZWIĄZEK KAPŁANÓW „UNITAS"

W POZNANIU

Domine, cui in hoc saeculo sacerdotale donasti meritum, in caeJesłi regno Sanctcrum tuorum iubeas iungi consorfio!

(2)

D u s z p a s te r z m iło s ie r n y

Ks. Prałat Dr Kazimierz Kowalski, Poznań

1. C złow iekow i patrzącemu z zewnętrz na życie i działalność w sp ó ł­

czesnych kapłanów wydawać by się m ogło, że dla nas m iłosierdzie nadprzy­

rodzone nie jest żadnym problem em , ale wielką rzeczywistością i prawdziwą p ełnią naszego chrześcijaństwa kapłańskiego. Przecież każdy z naszych wiernych łatw o stwierdzić może, że przy wszelkiej nadarzającej się okazji g ł o s i m y m iłosierdzie, a stale o r g a n i z u j e m y m iłosierdzie w środo­

wiskach naszej duszpasterskiej pracy.

G łosim y m iłosierdzie w ykładając praw dy objaw ione o m iłosierdziu Bo­

żym, o miłości bliźniego , o uczynkach m iłosierdzia co do ciała i co do duszy. G łosim y m iłosierdzie poza tym z okazji obchodu świąt naszych w ie l­

kich świętych jałm użników , spośród których św. W incenty a Paulo, św. M i­

ko ła j, św. Franciszek Seraficki i św. A ntoni Padewski, św. Jan Bosco i św.

Jan Kanty, św. M arcin i św. W alenty, św. Ludwika de M arillac i św. Elżbieta zajmują pierwsze miejsca w pobożności i w życiu naszego w iernego ludu.

G łosim y m iłosierdzie wreszcie na zebraniach Konferencyj męskich i Stowa­

rzyszeń Pań św. W incentego a Paulo, na sesjach parafialnego W yd zia łu „C a­

ritas", na nabożeństwach i zebraniach Stowarzyszeń A kcji Katolickiej i To­

warzystw pomocniczych.

O rganizow anie zaś m iłosierdzia chrześcijańskiego stanowi jedno ze zna­

mion charakterystycznych tradycyjnego i zarazem nowoczesnego duszpaster­

stwa. W Kanonie 469 czytamy w yraźnie: „Parochus diligenter... opera cha- rifatis foveat aut instituat". O rganizujem y te d y Konferencje i Stowarzyszenia Świętego W incentego a Paulo, organizujem y sekcje charytatywne przy róż­

nych Towarzystwach i Sodalicjach, organizujem y żyw otny W yd zia ł Parafialny

„C aritas". Nadto dużo w ysiłkó w w kładam y w organizację corocznego „T y­

godnia M iło sie rd zia ", w zorganizowanie Triduum czy Dnia Chorych, we współpracę przy łagodzeniu nędzy nadzwyczajnej i periodycznej. Wreszcie zajm ujem y się też organizowaniem imprez dobroczynnych i przedstawień godziw ych, kiermaszów i went, b y znaleźć środki do jak najwszechstron­

niejszego rozw oju m iłosierdzia chrześcijańskiego w naszej parafii czy szkole.

— Wszystko to stanowi bezsprzecznie chlubną kartę działalności naszego kleru i uznać trzeba ogrom pracy i ofiary, która się w głoszeniu i w organi­

zowaniu m iłosierdzia zamyka.

Czy jednak to już wystarcza? Czy to już jest pełnia chrystianizmu ka­

płańskiego?

2. O d p o w ie nam na to sam Chrystus Pan przez przypowieść o m iło ­ siernym samarytaninie. Jak poważną ojcowską przestrogą brzmią słowa Chrystusowe: „H o m o quidam incidit in latrones... A ccid it autem, ut sacer^

O oooooooooooooooooooooooooo o o o ooooooooooooooooooooooooo

Talem pastorem decet esse in ecclesia, qui morę S. Pauli omnibus omnia fiat, ut in illo reperiat: aeger curationem, moestus laetitiam. de- sperans fiduciam, imperitus doctrinam, dubius consilium, paenitens veniam atffue solatium et quidquid tandem ad salutem est cuiejue necessarium.

S. PETRUS CANISIUS

ooooooooooooooooooooooooooo

O O O OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO

(3)

dos quidam descenderet eadem via et viso illo p raeterivit‘‘ (św. Łukasz 10, 30— 31). Nie wystarczy tedy głosić tylko lub organizować m iłosierdzie, trzeba nam kapłanom też m iłosierdzie osobiście i bezpośrednio c z y n i ć ! Nędzy m aterialnej i duchow ej jest dużo w o k o ło nas: niejeden chory, bez­

dom ny i bezrobotny, życiem złamany i od wszystkich opuszczony zwraca się w im ię Chrystusa d o naszego serca kapłańskiego; niejeden ukryty nę­

dzarz otw iera nam w najgłębszej dyskrecji swoje serce biedne i trudnościami, wątpliwościam i, walkami i pokusami rozdarte; niejedna dusza przez otoczenie swoje niezrozumiana, wzgardzona, wykorzystana i nadużywana ucieka się do kapłana z prośbą o wysłuchanie, o radę, o pom oc. Iluż to jest ch ło p có w czy ministrantów, w których drzem ie w espół z nędzą duszy czy ciała po­

w ołanie kapłańskie, zakonne, misjonarskie — a którzy znikąd pom ocy nie mając oczekują zrozumienia i poparcia swego pow ołan ia od swego dusz­

pasterza czy prefekta! Ilu konfratrów czeka nieraz na nasze m iłosierdzie w y­

słuchania, zrozumienia i życzliw ej pom ocy!

C z y n n i e wykazać mamy m iłosierdzie kosztem osobistych fundu­

szów, w łasnego w ysiłku rozumu i w oli, d ro g ie g o nieraz czasu, kosztem w y­

gó d i odpoczynku i innych podrzędnych zajęć naszych.

V i d e r e : okiem w iary miłością ożyw ionej mamy spostrzec w b ie d ­ nych w iernych lub konfratrach naszych braci w Chrystusie ciężką niemocą złożonych. Spostrzec mamy nawet samego Chrystusa w naszych bliźnich żyjącego i wyciągającego d ło ń ku nam ze słowam i: ,,quamdiu fecistis uni ex his fratribus meis minimis, mihi fecistis" (Św. Mateusz 25, 40).

N o n p r a e t e r i r e : Za wzorem postępowania samego Boga, który swoją wszechmoc w najwyższej mierze objaw ia przez to, że się litu je i prze­

bacza, mamy odw ażnie i czule zbliżyć się do biednych i skutecznie ła g o ­ dzić własnym czynem — cichym, pokornym , wincentowskim — nędzę braci nas otaczających, najpierw najbliższych nam — własnych parafian, a potem i dalekich przestrzenią, ale nadzieją tak zbliżonych najbiedniejszych, m iano­

wicie now onaw róconych chrześcijan, zwłaszcza kle rykó w i kapłanów w kra­

jach misyjnych się wychowujących i pracujących.

Wtenczas w dziedzinie zewnętrznych uczynków doczekam y się wcześ­

nie p e ł n i naszego życia kapłańskiego. Wtenczas też dostąpim y i p e ł n i m iłosierdzia Bożego, albow iem sami m iłosierdzie czyniliśm y: Beati mise- ricordes!

N ie z a le ż n o ś ć k a p ła ń s k a

Ks. Prob. Dr Stefan A bf, Leszno (W lkp.)

Z d a w a ło b y się, że wszystko przemawia przeciw niezależności kapłań­

skiej: obow iązek pokory, która jest podw aliną cnoty chrześcijańskiej, oraz w ładze — duchowne i świeckie, państwowe i samorządowe, także szkolne, dalej patronat i rada parafialna, zarząd Parafialnej A kcji Katolickiej i kie ro w ­ nictwa Stowarzyszeń A. K. (M ężów, Kobiet, M ło d zie ży M ęskiej i M ło d zie ży Żeńskiej), zależność materialna od możnych te g o świata i nacisk klas lud o w o - robotniczych. Z daw ałoby się, powtarzam, że kapłan-duszpasterz w takich warunkach ledw o ośmieli się oddychać, przepraszając wszystkich, że żyje, że- musi to być istota w ylękniona, spłaszczona jak b ibuła, pozbawiona w łas­

nego zdania, z kośćca obrana, miękka, giętka, lepka i słodka jak lukier, a g ładka jak lakier.

(4)

Tymczasem niezależność kapłańska, którą na przekór wszystkim p o ­ wyższym pozorom zdobyw ać i zachować trzeba, jest dobrem nad dobram i, jest ideałem życia kapłańskiego.

A czyha na nią legion zasadzek!

Pierwszą jest w z g l ą d n a z d r o w i e , które u kapłana-samotnika wyrasta d o rozm iarów takich, że w obec nich wszystko niknie. Mniejsza o to, czy nieobecność je g o sprowadzi tu i tam ujmą Kościołow i, czy interesy Ko­

ścioła będą należycie ujęte na tym czy owym posiedzeniu, b yle b y zdrow ie m oje, m ówi sobie w duszy, nie b y ło narażone na szwank. Jakże śmieszną istotą jest kapłan, dla którego najwyższym panem jest zdrow ie. Pod jego terrorem żyje on, o nie drży, nie wiedząc, że najpewniejszy to sposób roz­

chorowania się naprawdę. W ieść zdrow y, prosty sposób życia, m ało jeść, zażywać ruchu, wcześnie spać i wcześnie wstać, to niezawodny sposób utrzy­

mania się czerstwym i uniezależnienia się od przesadnej i kosztownej troski o zdrow ie. Hart duszy nada naszemu życiu pewien rys gotow ości i ocho- czości, nawet niekiedy bohaterskości, i będzie źródłem radości i szczęścia.

A i tym pogardzać nie należy, że uniezależniając się od kaprysów orga­

nizmu swego oszczędzamy sporo grosza, który można przeznaczyć na w znio­

ślejszy użytek.

Inny sposób niew oli, to z w i ą z a n i e s i ę s y m p a t i ą z jedną osobą lub pewnym zespołem i uzależnianie się w działalności swojej od zgo­

d y tychże osób. Jest to niewola niekiedy słodka, nie przestaje jednak być hamulcem w pastoryzacji i pociąga za sobą zw ykle następstwa ujemne.

W miarę wzrostu sympatii do wyróżnianej osoby rośnie antypatia u je j an­

tagonistów. Nie ma przyjaźni bez komentarzy u osób niewyróżnionych.

Daleko lepiej i bezpieczniej być dla wszystkich równym , wszystkim dla wszystkich a nie wszystkim dla jedneg o lub jednej. Zgrom adzenie św. Sul- picjusza, w ychow ujące kler we Francji, w swoim systemie wychowawczym zwalcza szczególnie ,,les amities particulieres" czyli uczuciowe w yróżnianie pew nej osoby czy pewnych osób. Nie myślę tu nawet o sympatii do ko­

biet, bo to o d razu podchwycą złośliw e języki, lecz o tej sympatii, która się kryje pod postacią pewnych wspólnych interesów czy usług a wyradza się w uleganie nieraz nieświadome sugestiom czy podstępom danej osoby.

Najprzykrzejsza a niestety najczęstsza odmiana niew oli kapłana, to je g o r o d z i n a . Z chwilą wyświęcenia kapłana każdy ma prawo, sądzą, udawać się o protekcję, o pom oc materialną, ma prawo schronić się na plebanię na w ypadek zmiany m ajątkowej czy na wakacje, często przecho­

dzące w stały p o b yt. Jest to niewola tym groźniejsza, że zamaskowana mi­

łością do rodziny, uczuciem uzasadnionym, nawet szlachetnym. Na szczęście u w o ln ił duchowieństwo od tej zmory Synod Plenarny z roku 1936 dekretując w uchwale 39: „Bez zg o d y Biskupa nie w olno przyjm ować krewnych ani innych świeckich na stałe zamieszkanie na plebanii albo w innych domach, przeznaczonych dla duchowieństwa. Krewnym i dom ow nikom proboszcza nie w olno po d żadnym pozorem wtrącać się do spraw parafii i kościoła ani prow adzić kas funduszów kościelnych." Synod przestrzega nie tylko przed niewolą rodziny, ale nadto i przed uległością w obec dom ow ników , spotykaną zwłaszcza u kapłanów starszych, schorzałych. Przyjmuje się teraz na szczęście zwyczaj przechodzenia na emeryturę, g d y już p odoła ć nie można obow iązkom , lub przybierania m ło d e g o konfratra do pom ocy jako wyręczyciela i pow iernika.

(5)

Nierzadka niewola, w której jęczę słudzy Boży, to m a m o n a , która potrafiła przegryźć wszystkie ścianki, za którym i chow ał się internowany idealizm. Wszystko tacy oceniają ze stanowiska kupieckieg o: ile doniesie albo ile kosztuje, — zapominając ła tw o o ofiarności na ubogich, na cele ko- folickie, kościelne, na cele kultury katolickiej, na cele solidarności katolickiej.

Sroga to niew ola! O grom ne szkody wyrządzała i wyrządza sprawie Bożej.

O czywiście niewłaściwa jest beztroska zupełna na punkcie mamony. Nato­

miast chodzi o użytkowanie je j z całą świadomością do dobrych celów, co przecież rów nie dalekie jest od lekkomyślności jak i od przesadnej oce­

ny pieniądza.

Kto lubi pieniądz, brata się z tymi, którzy go posiadają. Stąd powstaje tak znowu szkodliw e u l e g a n i e n a j z a m o ż n i e j s z y m jednostkom w parafii, schlebianie im, oszczędzanie ich, g d y chodzi o krzyw dy, które w y­

rządzają podw ład nym , robotnikom , dostawcom. Uzależnianie się od bogatych w ychodzi często z dobrych założeń, m ianowicie z chęci uzyskania czegoś dla Kościoła, może też i dla siebie. A le nierzadko te rachuby mylą: nie ma pożytku m aterialnego a jest strata moralna, m ianowicie podejrzen ie w war­

stwie ro b o tn ikó w i bezrobotnych, że duszpasterz ich ma serce iy lk o dla b o ­ gatych.

Niewolą jest także przynależność do p a r t i i p o l i t y c z n e j . Przy­

jęcie program u partyjnego jest uszczerbkiem dla sw obody ruchów i pracy, na­

straja i zabarwia duszpasterza i je g o pociągnięcia, odtrąca wyznaw ców innego program u politycznego. Naszym program em jest Ewangelia, naszą partią jest służba boża, a interesy boże są nieskończenie szersze niż interesy partii. Po co kurczyć program boży, po co krępow ać duszpasterstwo? Bądźmy w o ln i!

Etym ologicznie „p a rtia " znaczy: cząstka, ułamek, fragm ent, „k a th o lik o s " na­

tomiast etym ologicznie znaczy: całość, powszechność; gdzie więc rozum, p o ­ święcać całość nieskończoną dla drobiazgu, wieczność dla czasowości, dla chwili, dla am bicji jednostki lub grupy!

Tak, brońm y swej niezawisłości przeciw ko zbytniej czułości w stosunku do swego organizmu cielesnego, kierujm y swoim uczuciem w stosunku do osób poszczególnych, brońm y się przeciw ko narzucającym się nieraz osobom z otoczenia lub z rodziny, zachowujm y panowanie nad mamoną i tymi, którzy nią dzierżą, nie zaciągajmy się po d inne sztandary krom sztandaru Chry­

stusowego!

Niem niej przeto niech nasza samodzielność nie kłó ci się z pokorą, niech nie rani serca naszych najbliższych, niech będzie pełną uszanowania praw dziw ego dla w ładz, które pośrednio czy bezpośrednio od Boga ród swój wiodą. Niezależność nasza niech nie kroczy śladami Orzechowskiego, lecz śladami Skargi, który p o tra fił być najskromniejszym zakonnikiem i równocześ­

nie napiętnować postępow anie senatorów, tych „b o g ó w ziem skich". Bądźmy w olni wolnością synów Bożych, o których tak pięknie pisze św. Paweł w li­

ście do Rzymian 8, 14— 17: „B o którzykolw iek Duchem Bożym są rządzeni, ci są synami Bożymi. Bo nie otrzymaliście ducha niew olnictw a znowu ku bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, przez którego w ołam y A bba (O jcze)! A lbow iem ten Duch świadectwo daje duchow i naszemu, iż jesteśmy synami Bożymi. A jeśli synami tedy i dziedzicam i: dziedzicami Bo­

żymi a w spółdziedzicam i C hrystusowym i". „W y bow iem do wolności wezwani jesteście, bra cia !" (G al. 5, 13).

(6)

0 należyte zorganizowanie duszpasterstwa domowego, zwłaszcza tzw. kolędy

Ks. Stefan Kaczorowski (Poznań)

Zadaniem duszpasterstwa jest zbawienie w s z y s t k i c h dusz, bo za wszystkich ludzi Chrystus Pan poniósł śmierć krzyżową i wszystkich pragnie zgrom adzić w domu Ojca Niebieskiego.

By osięgnąć swój cel, używa duszpasterstwo rozmaitych środków i zwraca się tak do całych społeczności religijnych, jak i do poszczególnych jednostek. Na tej podstawie można rozróżnić duszpasterstwo zbiorow e i in­

dyw idualne.

Najważniejszym rodzajem duszpasterstwa indyw idualnego jest duszpa­

sterstwo dom ow e czyli k o n t a k t o s o b i s t y duszpasterza z parafianami w ich mieszkaniach, w ich środowisku socjalnym, re ligijnym i moralnym.

Duszpasterstwo dom ow e jest dawne jak Kościół Boży. Jest ono bow iem niezbędne dla duszpasterza, który za przykładem „D o b re g o Pasterza" ma znać ow ieczki swoje, być znany nie przez (Jan 10, 14), w o ła ć je po imieniu (pastor proprias oves vocat nominatim — Jo 10, 3), ma szukać ow ieczki zbłą­

kane (Mat. 18, 12) i prow adzić je na p ow rót do owczarni Chrystusowej (Jan 10, 16). D latego właśnie orzeka Sobór Trydencki, iż przykazaniem bożym (praecepto divin o ) zobowiązani są wszyscy duszpasterze ,,oves suas agno- scere" (s. XXIII de ref. c. 1), a CIC potw ierdza to słowam i: „D ebet parochus suas oves cognoscere et errantes prudenter corrig e re " (c. 467, § 1). Ks. Kar­

d ynał Prymas Dr H lond w rozporządzeniu o kolędach1 m ówi z naciskiem:

„... musi być zadaniem duszpasterzy d o kła d n e zaznajomienie się z prądami istniejącymi w danej parafii, poznanie każdej ow ieczki, je j w arunków re lig ij­

nych, społecznych i materialnych. Tylko wtenczas będzie m ó g ł duszpasterz skutecznie zwalczać zgubne prądy a ntyreligijne oraz zaopiekować się każdą duszą, je g o pieczy powierzoną, in d yw id u a ln ie ". Ostatnio papież Pius X) w enc. „D iv in i R edem pforis" po d kre ślił silnie doniosłość osobistej styczności duszpasterza zwłaszcza z najliczniejszą i najbardziej zagrożoną warstwą pa­

rafian: „Id ź c ie d o biednych, przede wszystkim do robotników ... Jeśli kapłan nie idzie d o ro b o tn ikó w i do ubogich, aby otw orzyć im oczy i przed fałszem uchronić, stają się łatw ym łupem emisariuszy kom unizm u!" Wreszcie i Synod Plenarny, obow iązujący od br., stwierdza w uchwale 33: „Proboszcz pow inien znać swoich parafian, mieć ich im ienny wykaz... oraz odbyw ać d okładn e na­

wiedzenia parafii, w czym będą mu na je g o zlecenie dopom agać wikariusze".

Niestety duszpasterstwo dom ow e nie jest pracą łatw ą! W ym aga grun­

tow nego przemyślenia, niestrudzonej gorliw ości i w ie lkie j cierpliw ości duszpa­

sterza. Za to, jeśli jest starannie zorganizowane i p o d ję te z p obud ek nad­

przyrodzonych, w ydaje rychło wspaniałe ow oce zarówno w duszy samego kapłana jak pośród pow ierzonych mu owieczek.

Duszpasterze na o g ó ł doceniają należycie duszpasterstwo dom ow e i z mniejszą lub większą intensywnością stosują je w praktyce. W szelako m o­

g ło b y ono osięgać daleko lepsze w yniki, g d yb y nie istniała rozbieżność zdań tak co do osoby duszpasterza d om ow ego jak i co do zasięgu i co do m etody dom ow ego duszpasterstwa.

1 Miesięcznik Kościelny, Poznań, r. 1929, str. 115 (lub Bross, Z b ió r Ustaw Archid.

Gniezn, i Poznańskiej, 435).

(7)

1. Kto ma uprawiać duszpasterstwo dom ow e!

O bow iązek ten dotyczy przede wszystkim p r o b o s z c z a , a w w ię k­

szych parafiach również księży wikariuszy. W razie potrzeby winna w sp ó ł­

działać także pom oc świeckich, nawet zawodowa. Jednakże świeccy nie mogą n ig d y zastąpić swoich duszpasterzy, mają tylko przygotow ać ich oso­

bistą pracę apostolską lub uzupełnić, i to zawsze w ścisłej zależności i w cią­

g łym porozum ieniu z nim i! Jeśliby rzeczywiście m iały istnieć parafie, gdzie właściwym duszpasterzem dom ow ym jest siostra parafialna, ponieważ księża parafialni nie mają dla tych spraw czasu lub zrozumienia, to zapewne taki stan sprawy b y łb y wysoce niewłaściwy i bez wątpienia przeciw ny żądaniom D obrego Pasterza. Sprawa należytego zorganizowania świeckiej pom ocy duszpasterskiej jest tak ważna, iż warto by ją kiedyś obszerniej omówić.

2. Kogo objąć duszpasterstwem dom ow ym !

Rzecz oczywista, iż duszpasterz winien iść przede wszystkim do tych parafian, którzy sami do niego nie przychodzą, tzn. odw iedzać winien g łó w ­

nie tych, którzy albo nie mogą albo nie chcą poddać się je g o duszpaster­

skiemu działaniu zbiorowem u, — a więc nie przychodzą do kościoła, nie na­

leżą do organizacyj kościelnych, nie są żywym i członkam i parafii. Będą to z jednej strony chorzy, w ięźniow ie, — a z drugiej strony parafianie oziębli, jawnogrzesznicy, sekciarze, komuniści. Poza tym trzeba mieć na uwadze konw erfytów , małżeństwa mieszane, sieroty ifd. Naczelną dewizą duszpa­

sterstwa dom ow ego musi być hasło Pana Jezusa: „szukać i ratować, co b y ło zg in ę ło ! — quaerere et salvum facere, quod perierat" (Łuk. 19, 10).

Jednakże nie znaczy to wcale, że kontakt duszpasterski z dobrym i ka­

tolikam i jest całkiem zbyteczny! N iepodobna, aby parafianin dopiero przez jakieś qrubsze przew inienie m iał sobie zasłużyć na odw iedzin y duszpaste­

rza. N iepodobna, by odw iedzin y duszpasterskie z re g u ły m iały być p o łą ­ czone z upomnieniem, naganą, a może i z zniesławieniem u sąsiedztwa. Sta­

ły b y się przez to w ielce niepopularne! Nie, d o b ry pasterz zna wszystkie ow ieczki swoje; w praw dzie w ięcej troskliwości okazuje niesfornym, ale b y ­ najm niej nie porzuca owieczek dobrych, raczej mówi za prorokiem Eze- chieiem (34, 16): „C o b y ło zginęło, szukać będę, ...lecz co tłuste i mocne, strzec b ę d ę ". O dw iedzenie dobrych parafian będzie dla nich utwierdzeniem w pobożności i nagrodą za gorliw ość, a dla duszpasterza będzie koniecznym uzupełnieniem jego poglądu na religijność całej parafii

Stąd też duszpasterstwem dom ow ym należy objąć zasadniczo wszyst­

kich parafian, zwłaszcza zaś tych, którym ono jest najbardziej potrzebne!

3. W jaki sposób zorganizować duszpasterstwo dom ow e!

Racjonalne duszpasterstwo dom ow e wym aga dw o ja kie j m etody, mia­

now icie:

1) co pewien rów ny okres — systematyczne odw iedzin y duszpasterskie wszystkich parafian,

2) w międzyczasie (tzn. m iędzy jednym i a drugim i periodycznym i o d ­ wiedzinam i) — osobne, częstsze odw iedzin y tych parafian, których należy otoczyć szczególniejszą opieką.

(8)

Co do periodycznych odw iedzin c a ł e j parafii ogrom ny k ło p o t spra­

wia pasforalistom zagranicznym2 kwestia: z jakiej okazji, po d jakim pozorem i w jakim czasie zabrać się do tego. M y w Polsce takiego kło p o tu nie ma­

my, gdyż po dawnych generacjach odziedziczyliśm y piękną tradycję tzw.

kolędy. Podziwia ją zagranica i zazdrości nam jej, bo wie, jak trudno po dziś dzień taką tradycję stworzyć! Nie dziw tedy, że tak stanowczo domaga się ko lę d y Ks. Kardynał Prymas, który w przytoczonym pow yżej rozpo­

rządzeniu przedstawia najpierw konieczność duszpasterstwa dom ow ego, a następnie m ówi dosłow nie : „Zapoczątkow aniem duszpasterskich fych o d ­ w iedzin we w s z y s t k i c h parafiach winna być starodawnym zwyczajem wskazana, z obrzędem liturgicznym złączona ko lę d a ". Rozporządzenie to podaje d o kła d n ie normy, które kolędzie przywracają je j ściśle duszpasterski charakter i cel. Duszpasterz w inien ją odbyw ać „n o n ad eleemosynas co lli- gendas neque ad epulas acceptandas", lecz zamiarem jego ma być „z b li­

żenie się do parafian, poznanie ich, wniesienie w ich pro g i po ko ju C hry­

stusow ego". Na koniec czytamy tamże: „Uskuteczniwszy starannie kolędow ą wizytację, otoczy duszpasterz szczególną troską tych parafian i te rodziny w parafii, których stan moralny lub m aterialny wymaga zdw ojone j opieki duszpasterskiej".

A zatem kolęda, urządzana w okresie Bożego Narodzenia (od II Święta do M. B. G rom nicznej), ma być fundamentem racjonalnego duszpa­

sterstwa dom ow ego we wszystkich parafiach! Dlatego poniżej zatrzymamy się nieco nad stroną techniczną dobrze zrozumianej kolędy, m ianowicie nad jej przygotow aniem , przeprowadzeniem i wykorzystaniem.

a) P r z y g o t o w a n i e k o l ę d y .

1. W niedzielę lub w święto przed rozpoczęciem ko lę d y trzeba ko­

niecznie w ygłosić kazanie3, które wyjaśni jej cel, doniosłość, program , w y tłu ­ maczy obow iązek przyjm owania kolędy (por. Łuk. 10, 3— 12 i 16) i w y ło ż y zarządzenia m iejscowego duszpasterza.

2. Co niedzielę należy ogłosić ulice, które w danym tygodniu będą objęte kolędą.

3. Poszczególne rodziny trzeba uwiadom ić dzień naprzód. Zatwardzia­

łych jaw nogrzeszników kolęda liturgiczna pom ija! — W większych parafiach osobni w ysłannicy otrzymają z biura parafialnego na podstawie kartoteki w y­

kaz rodzin, który w inni uzupełnić w miarę potrzeby, zwłaszcza w nazwiska służby i sublokatorów . Nieobecnych można by zawiadom ić odpow ie dnią ulotką! Po zw rocie tych wykazów biuro parafialne przyg o to w u je dla każdego księdza o d p o w ie d n ie karty z kartoteki oraz d o kła d n y spis wstępów ko lę d o ­ wych; spis ten jest potrzebny do orientacji oraz do notatek przed i po kolę­

dzie. Kartoteka w ręku kapłana nie razi parafian, o ile w kazaniu w ytłum a­

czył im jej znaczenie. Naturalnie trzeba z kart usunąć kolorow e skoczki, a p o ­ nadto nie w ypada mieć na kartach zapisek poufnych. W szelkie detalia d y ­ skretne należą raczej do osobnej księgi, która winna być podstawą m etodycz­

nego duszpasterstwa dom ow ego. Co do tego m ówi wspomniane już rozpo­

rządzenie Ks. Kardynała Prymasa: „Księża proboszczowie spiszą w osobnych 2 Np. H. Swoboda, Grossstadtseelsorge (Pustet, Regensburg 1911) 294 nn. — A.

Chwała, Die Hausseelsorge und ihre m odernen H ilfsm itłel (Laumann, Diilmen i. W. 1913) 33 nn.

3 Pożyteczny materiał zawiera broszurka: Ks. T. Gra liński. Pokój temu dom ow i! (Ko­

lęda czyli wizytacja pasterska.) Księg. św. W ojciecha, Poznań 1934, stron 47, cena: 50 gr.

(9)

aktach kościelnych spostrzeżenia poczynione w czasie kolędy. Notatki te przedłożą w czasie w izyłacji kanonicznej i przekażą swym następcom jako cenną inform ację o stanie parafii. Traktować należy je jako poufne ".

4. Przed każdorazowym wyjściem na kolędę zaleca się porozum iewać z siostrą parafialną, jeśli jest w parafii (księża wikariusze przede wszystkim z ks. proboszczem !).

b) P r z e p r o w a d z e n i e k o l ę d y .

1. Z uwagi na lituraiczny charakter ko lę d y ksiądz ubrany jest w biret, kom żę i stułę, w ręku ma relikwiarz, poprzedzają go (w myśl cytow anego rozporządzenia Ks. Kardynała Prymasa) dwaj ministranci; ponadto przyłącza się jaki dorosły towarzysz, np. kościelny, organista, marszałek.

2. W mieszkaniach podczas m o d litw y liturgicznej ministranci, a z nimi członkow ie rodziny śpiewają z dw ie zw rotki kolędy. Poważny sposób odm ó­

wienia m o d litw y decyduje o jej skuteczności i o wrażeniu na mieszkańcach.

Po m o d litw ie następuje poświęcenie po ko ju lub mieszkania, na koniec wszy­

scy dom ow nicy całują relikw ie św. Obecna winna być także służba dom ow a!

3. Rozpoczyna się rozmowa duszpasterska. W te d y asysta opuszcza p o ­ kój. Duszpasterz (w większych parafiach z pomocą kartoteki) zaznajamia się z obecnym i, d o w ia d u je się o nieobecnych, dzieci w wieku przedszkolnym pyta o pacierz, u dzieci szkolnych stwierdza w świadectwie stopień z religii.

Jeśli ma ważniejszą sprawę do rodziców , np. sprawę kom unii św. w ielkanoc­

nej, w ypraw ia dzieci do innego pokoju. W czasie tych odw iedzin zwraca baczną uwagę na obrazy w mieszkaniach, na ilość łóżek w stosunku do ilości mieszkańców, na ilość rodzin w stosunku do ilości izb, zapytuje obecnych, ja­

kie czasopisma abonują, z jakich b ib lio te k korzystają, do jakich organizacyj należą, zachęca do stowarzyszeń kościelnych, pochwala (jeśli można) za ofiar­

ność na daninę parafialną, ale i z ło gani, g d y je napotka. Unikać winien p o ­ częstunków, nie słuchać p lotek, wystrzegać się poufałości, natomiast w zbu­

dzać zaufanie, — ofiary przyjm ować tylko na wyraźną prośbę parafian i je ­ d ynie na cel z am bony zapow iedziany4; w ogó le musi dbać o to, aby kolęda pozostawiła jak najlepsze wrażenie i um ożliw iła na w ypadek potrzeby po n o w ­ ne odw iedzin y w ciągu roku. Pobyt nie pow inien być za krótki, lecz na o g ó ł nie dłuższy niż 10 minut. Na pożegnanie zaleca się życzyć mieszkań­

com szczęśliwego N ow ego Roku i pozostawić im drobne pamiątki, np. obrazki lub m edaliki poświęcone, broszurki itp.

4. W drodze do następnego mieszkania duszpasterz poczyni na swym spisie o d p o w ie d n ie znaki, z których później odtw orzy swoje spostrzeżenia.

c) W y k o r z y s t a n i e k o l ę d y .

1. C odziennie po kolędzie w inni księża wikariusze porozum iewać się z proboszczem, który wyzyska tę okazję, by pochw alić lub pouczyć swych w spółpracow ników , pocieszyć ich i z nimi współczuć lub uczestniczyć w ich radościach duszpasterskich. Pilne sprawy należy załatwić natychmiast, dyspo­

zycje z zakresu opie ki charytatywnej wyda ks. proboszcz niezw łocznie sio­

strze parafialnej lub parafialnej organizacji charytatywnej. Sprawy skom pliko­

wane trzeba zapisać w wspom nianej już księdze duszpasterstwa dom ow ego.

4 Synod Plenarny zarządza w uchwale 34 § 2: „Podczas nawiedzania parafian, na­

wet w okresie tzw. kolędy, nie w olno duchowieństwu parafialnemu żądać dla siebie jakich­

kolw ie k ofia r".

(10)

2. Na podstawie łe j k s ię g i' i nagromadzonych doświadczeń duszpasterz p o skończeniu kolędy w znow i swe odw iedzin y, gdzie potrzeba. Cenną p o ­ moc mogą teraz okazać siostra parafialna i osoby świeckie, byle nie dzia ła ły w e własnym imieniu i na własną rękę.

3. W o g ó le zaś po d każdym w zględem wykorzysta duszpasterz kolędę dla swej pracy, m ianowicie na ambonie, w konfesjonale, w biurze parafial­

nym, w organizacjach, w gazetce parafialnej. Zresztą będzie po prostu zmuszony ją wykorzystać, z wewnętrznej konieczności, skoro bezpośrednio zetknął się z życiem rzeczywistym, w y z w o lił się z zgubnych iluzyj, ujrzał na własne oczy nędzę mieszkaniową, słabość moralną, biedę materialną, igno­

rancję religijną swych owieczek.

Zorganizowana w p o d o b n y sposób kolęda jest naprawdę solidnym fundamentem duszpasterstwa dom ow ego, jest też praw dziw ym d o b ro d z ie j­

stwem dla o g ó łu parafian, a dla duszpasterzy znakomitą szkołą życia w e­

w nętrznego i apostolstwa praktycznego.

Dlatego właśnie rozporządzenie Ks. Kardynała Prymasa obow iązuje do kolędy wszystkie parafie bez w yjątku! Dotyczy ono zatem także bardzo w ie l­

kich parafij, które przecież można ogarnąć kolędą, jeśli nie w jednym roku, to w każdym razie w ciągu kilku lat. Zapewne takie cząstkowe kolędow anie nie jest ideałem , ale w każdym razie parafianie i za to będą wdzięczni, a duszpasterstwo dom ow e z roku na rok zdobędzie coraz szersze realne podstawy.

Sekciarze i w yw rotow cy z w ielką gorliw ością i bezczelnością w dzierają się d o mieszkań parafian naszych. Rzecz przy tym znamienna, ci sami sekcia­

rze i w yw rotow cy starają się nam zamknąć drogę do naszych parafian, usiłują w bić klin m iędzy nas i nasze ow ieczki, szerzą pośród nich p ogląd , że duszpa­

sterz nie jest upraw niony do mieszania się w sprawy „d o m o w e " parafian, w o ­ łają, że nasze miejsce jest tylko w kościołach, w zakrystii!

A le większość naszego społeczeństwa katolickiego zawsze jeszcze chęt­

nie wita u siebie kapłana, w ygląda radośnie jego odw iedzin, uznaje go za przedstawiciela samego Chrystusa.

Idźmy tedy m iędzy lud, póki jeszcze nas pragnie! G dy my będziem y z ludem, lud będzie z nami, a g d y lud będzie z nami, będzie też z Chry­

stusem!

Problemy hierarchii i duszpasterstwa nowoczesnego na IV Studium Katolickim

Ks. Prob. Feliks B odiianow ski (Owińska, W lkp.)

Na prastarym piastowskim Śląsku, w murach Katowic, kipiących tempem życia handlow ego i przem ysłow ego, zgrom adziło się kilkuset duchownych i świeckich działaczy A kcji K atolickiej na pięciodn iow e, pracow ite IV Stu­

dium K atolickie w dniach 5— 9 września r. b.

5 O łe j księdze słów kilka: W ystarczy gruby zeszyt w trw ałej opraw ie, z alfabe­

tem, po dzielo ny na dw ie części: w pierwszej części zapisuje się błądzących contra fidem, a w dru giej grzeszących jawnie confra mores. Dla każdego nazwiska rezerwuje się całą stronicę, przepołow ioną z gó ry w d ó ł kreską: na lewym łam ie opisuje się stan danej sprawy, a na prawym łam ie notuje się z datą poszczególne w izyty i ich wynik. Na końcu księgi wykaz alfabetyczny.

(11)

Zadaniem Studium b y ło „p o g łę b ie n ie znajomości nauki katolickiej i bu­

dow anie podstaw po d zdrow y św iatopogląd inteligencji p o lskie j". Rozpię­

tość tem atów była bardzo w ielka a w ynikała z program ow ych założeń orga­

nizatorów Studium, które m iało je g o uczestnikom dać możność przemyślenia tegorocznego hasła A kcji K atolickiej: „Poznanie i w ykonanie uchwał I Pol­

skiego Synodu Plenarnego szczytnym posłannictwem polskiego katolicyzm u".

I rzeczywiście to zadanie Studium sp e łn iło całkow icie. Przeorało ono m yślowo w dwudziestu referatach, przez w ybitnych fachowców duchownych i świeckich w ygłoszonych, wszystkie aktualne p roblem y jednostkow ego i społecznego życia katolickiego, z szczególnym uwzględnieniem posłannic­

twa inteligencji w A kcji K atolickiej, — d o tkn ę ło wszystkich głów niejszych, aktualnych zagadnień polskiego katolicyzm u, jak: Kościół i państwo, małżeń­

stwo i rodzina, szkoła i wychowanie, katolicka myśl społeczna, życie kultu­

ralne oraz chrześcijańskie posłannictw o Polski, wskazując jasne drogi roz­

wiązania sprawy w myśl synodalnych uchwał.

Słowem Studium w Katowicach stało się „z historycznego punktu w i­

dzenia przedłużeniem synodu częstochow skiego". Znaczenie je g o w dzie­

dzinie duchow ej zaś można by określić jako „ g r u n t o w n e r e k o l e k - c j e p o l s k i e g o k a t o l i c y z m u ", w których także księżom i duszpa­

sterzom nie poskąpiono mądrych i wzniosłych nauk oraz wskazówek na chwilę obecną.

Zapoznajm y się w skrócie z g łę b o kim i tym i myślami, płynącym i z ust samych autorów owych czterech, specjalnie nas kapłanó w dotyczących refe­

ratów IV Studium Katolickiego.

-X-

Kościół jest Ciałem Chrystusa, nie naturalnym ani sakramentalnym, lecz mistycznym.

Chrystus jest g łow ą, d o kła d n ie j jeszcze: duszą swego Ciała M istycz­

nego. O bejm uje On więc wszystkie członki należące do jedności tego Ciała totalnością życia, ożywia je i przenika Swym duchem.

Każdy z nas połączony jest z Bogiem w Chrystusie i tym samym jesteś­

my w Chrystusie m iędzy sobą połączeni. Kościół nie jest tylko zgrom adze­

niem, zebraniem wiernych, jest on raczej społecznością.

Z organiczno-społecznego charakteru Kościoła katolickiego, z samej struktury mistycznego Ciała Chrystusowego z logiczną koniecznością wynika, wyrasta hierarchia, dogm at, praw o i wspólność kultu, czyli Kościół ze­

w nętrzny1.

Jeden z obrazów, najczęściej zachodzący w listach św. Pawła, to Ko­

ściół p o ję ty jako żyw y organizm. O tóż w fym żywym zbiorow ym ciele, które rozw ija się i rośnie, h i e r a r c h i a spełnia rolę w prost zasadniczą: ona tw orzy te wszystkie różnorodne spojenia, stawy i ścięgna, nerwy i żyły, które zespalają organizm i roznoszą p o nim siły żyw otne (por. Ef. 4, 12).

Hierarchia pod le g a ła ew olucji, która z początkiem czwartego wieku była prawie dokonana. R ozdzieliły się w te d y i sprecyzow ały idee dwóch w ładz, które w pierw otnych poglądach b y ły ze sobą mniej więcej zlane, tj. w ła d zy sakramentalnej, związanej z kapłaństwem, i w ła d zy rządze­

nia czyli jurysdykcji. To rozróżnienie d o p o m o g ło do pojęcio w e g o od d zie ­ lenia dwóch hierarchij, jednej sakramentalnej, w której szczytem jest sakra

1 Ks. Biskup Dr Józef G awlina: „K ościół zewnętrzny i w ew nętrzny".

(12)

biskupia, a pod którą rozkładają się w d ó ł kapłaństwo i diakonat ze stop­

niami pom ocniczym i, — i drugiej jurysdykcyjnej, w której szczytem jest naj­

wyższy Pasterz, a po d nim z prawa Bożego są sami jedni rządcy diecezyj, lecz z prawa kościelnego p o d nimi znowu inni pom ocnicy, którym biskup diece­

zjalny cząstkę swej w ła d zy powierza.

Można by pow iedzieć, że hierarchia, która wszystko trzyma, oświeca i ożywia, w Kościele jest wszystkim. Jeżeli tak jest, to tym wszystkim nie jest zgoła sama dla siebie i nie ma prawa wiernych do siebie kierować, tylko owszem cała jest dla wiernych, ażeby w ierni stali się Chrystusowymi, ażeby ludzkość sprowadzić na p o w rót do Chrystusa: ,,ut sit omnia et in omnibus Christus" (Kol. 3, 11)-.

Słowem hierarchia, kapłaństwo Chrystusowe nie jest ustanowione dla izolow anego, dalekiego od ludu życia, kapłanem jest się nie dla siebie, lecz dla ludzi: „e x hominibus assumptus, pro hominibus constituitur" (Żyd. 5, 1).

Choć Chrystus m iło w a ł samotność i ukrycie, nie b y ł przecież nigdy eremitą, trzymającym się zdała od ludzi. Stąd kapłan-duszpasterz to co innego niż mnich czy pustelnik dawniejszych czy nowszych czasów. Jeśli tedy ktoś chciałby zostać kapłanem w yłącznie dla w łasnego uświęcenia, b y ło b y fo pew nego rodzaju odchyleniem od idei zasadniczej Chrystusowego kapłań­

stwa. Znamię s p o ł e c z n e („p ro hominibus constituitur") w yryte na ka­

płaństwie, zbliża go do sakramentu małżeństwa, które też w pierwszym rzę­

dzie służy nie jednostce, lecz społeczeństwu.

Jakiż ściślejszy przedm iot dobra społecznego ludzi obiera kapłaństwo za swój cel?

Potrzeby społeczne ludzi są różne: cielesno-zdrowotne, wychowawcze, naukowe, gospodarcze, społeczno-polityczne. Zakres działania kapłańskiego jest niew ątpliw ie n a d p r z y r o d z o n y ; w chodzi on poza i ponad te wszystkie potrzeby. W yd a je się to tw ierdzenie bardzo proste, ale g d y się zważy, ile środków zewnętrznych służy dziś i służyć musi temu celow i, ile organizacyj, urządzeń, d róg-m etod musi się zaprzęgnąć do osiągnięcia nad­

przyrodzonego celu kapłaństwa a przynajm niej do ułatw ienia mu jego w ła ­ ściwego zadania, zrozumie się łatw o, że nie w samej ciszy zakrystii i Domu Bożego sprawia się to w ielkie posłannictw o. Szkoła i nauczanie, literatura i sztuka, nauka, handel i technika, ekonom ia i polityka — jakżeż to wszystko dziś blisko i ściśle związane jest z duszpasterstwem, — tym więcej, że prze­

chodzą przez świat nowe potężne prądy nacjonalizmu, m iędzynarodówek, kolektyw izm u socjalistyczno-kom unistycznego, resztki liberalizm u, rasizmu, totalizmu państwowego, a na dnie huczy potężna rzeka materializmu, nieraz wszystkim tym prądom wspólna. Powoli w yłania się człow iek nie tylko bez­

bożnik, ale antyteista zażarty i zdobyw czy.

Życie dzisiejsze jest poza tym tak zróżniczkowane, że na każdym polu dokona czegoś praw dziw ie pożytecznego tylko fachowiec; a jakże kapłan ma być fachowcem w tylu dziedzinach, o które zaczepia je g o działalność i gdzie w ydaie się potrzebne znawstwo nie tylko śpiewu i muzyki, ale i sportu, nie mówiąc o polityce, ruchach społecznych, literaturze itd. Przede wszyst­

kim jednak musimy i powinniśm y być fachowcami tam, gdzie nas nikt nie zastąpi i nie pow inien zastąpić. O tóż Królestwo Chrystusowe w duszach

— wzrost i wzmacnianie mistycznego Ciała Chrystusowego, poznanie i uko­

2 Ks. J. Rostworowski T. J.: „Hierarchia, jej ź ró d ło i znaczenie w życiu Kościoła".

(13)

chanie zasad Ewangelii — jest tym terenem fachow ego przygotow ania kapłana.

Bez wątpienia najlepszym pokazem i ilustracją żywą Ewangelii oraz sku­

teczności re lig ii Chrystusowej jest ż y c i e k a p ł a n o w i zdaje się, że już nie przeciętne, ale heroiczne cnoty kapłanów zdołają światem wstrząsnąć i porwać go. Na materializm bodaj jedynym środkiem jest skromne, a nawet surowe życie nas kapłanów . To pewne, że jak zawsze tak i dziś kapłani są solą ziemi i światłością świata i od nich bić musi jaśniej niż kiedykolw iek św iatło Ewangelii na oświecenie dzisiejszych pogan mnożących się w Europie i na całym świecie z każdym dniem 3.

Potrzeba też dzisiaj u n o w o c z e ś n i e n i a m e t o d p r a c y d u s z p a s t e r s k i e j .

Każdy okres d zie jó w ludzkości posiada odrębnego ducha czasu, p o ­ siada pewne psychiczne cechy, pewne dążności, zasady i nastroje, które sta­

nowią w spólne, charakterystyczne własności psychiczne ludzi, żyjących w da­

nym okresie czasu. Unowocześnienie m etod duszpasterskiej pracy polegać więc będzie na takim dostosowaniu się do tych cech psychicznych człowieka współczesnego, które by u ła tw iło osiągnięcie istotnego celu duszpasterstwa.

W dzisiejszej nauce psychologii występuje na pierwszy plan psycholo­

gia indyw idualna, podkreślająca właśnie tę odrębność i indywidualność cech psychicznych u jednostek. Toteż w metodach pracy duszpasterskiej za­

czyna nabierać coraz większej w agi d u s z p a s t e r s t w o i n d y w i - d a I n e w przeciwstawieniu do masowego, tj. duszpasterstwo oparte na zna­

jomości indyw idualnej struktury psychicznej jednostki i starające się dobierać takie sposoby i środki w prow adzeniu duszy do je j celu, które tej in d yw i­

dualnej strukturze psychicznej n a jlepie j odpow iadają. Do m etody duszpa­

sterstwa indyw idua ln ego zbliżona jest nieco metoda duszpasterstwa sta­

now ego.

W ie le z ło ż y ło się w arunków na ustalenie się m etody pracy duszpaster­

skiej, którą by można nazwać „ m e t o d ą u r z ę d o w ą " . Polega ona na tym, że w stosunku d o wiernych przeważa usposobienie i nastawienie urzę­

dow e, oficjalne, zimne, obiektyw ne, traktujące ludzi nieosobowo. W ytwarza ją przeświadczenie — słuszne zresztą — o w ie lkie j w ładzy, godności i d o ­ stojeństwie kapłańskim, co nadaje kapłanow i w stosunku do ludzi charakter w ła d zy dążącej do przeprowadzenia swych celów, charakter sędziego potę­

piającego wszelkie w yłam ania się spod prawa, charakter surowego stróża prawa i je g o interesów. M etoda urzędowa jest dziś przestarzała, nie o d p o ­ wiadająca współczesnym warunkom.

Przeciwieństwo m etody urzędow ej można by nazwać „m e t o d ą s e r c a " . Ona domaga się szacunku dla każdego z wiernych, nawet dla tych, którzy zasługują u Boga na potępienie. I grzeszników, a nawet w ro­

gów naszych i Kościoła musimy traktować bez wyniosłości, bez złości, bez nienawiści, ale z ojcowską dobrocią i wyrozum iałością — jako błądzących synów.

Unowocześnieniem m etod pracy duszpasterskiej będzie także prze­

miana n ieodp ow iedniej na dzisiejsze warunki m etody tzw. pozycyjnej, w y ­ czekującej — na m etodę a k t y w n ą . Pozycyjna metoda polega na pozosta­

waniu duszpasterza w kościele i oczekiwaniu tych wiernych, którzy się sami 3 Ks. Prof. Dr W ł. W icher: „P ow oła nie i zadanie kapłana".

(14)

do kościoła zgłoszą. Ci zaś, kłórzy do kościoła nie przychodzą albo przychodzą bardzo rzadko, pozostają poza obrębem w p ły w ó w kościoła i duszpasterza.

Duszpasterz, posługujący się m etodą pozycyjną, może być bardzo pracow ity i bardzo g o rliw y, nie zasługuje jednak na miano nowoczesneao duszpa­

sterza.

Praca duszpasterska musi się też liczyć z antyracjonalistycznymi prądami filozoficznej współczesnej doby, z prądami wyrastającymi nie z czystej teorii, ale z stanu ducha i serca współczesnych społeczeństw. Dlatego musi now o­

czesne duszpasterstwo zamienić dotychczasową m etodę intelektualistyczną na m etodę p s y c h o l o g i c z n ą , m etodę uwzględniającą należycie psycholo­

gię. Dusza ludzka bow iem to nie fylko rozum, ale ponadto uczucie, fanta­

zja i wola. A bez w oli nie można być ani religijnym ani moralnym.

Jest jeszcze jedna nowoczesna metoda pracy duszpasterskiej, której musimy się uczyć od tych, którzy stoją w przeciwnym nam obozie — socja­

listów, komunistów. Jest nią m e t o d a w o d z a . Myśl o wodzu, tęskno­

ta za wodzem , wola poddania się w odzow i, dochodząca do przerażającego stanu ubóstwiania wodza, to jedna z najdziwniejszych, ale i najbardziej cha­

rakterystycznych tendencyj psychicznych współczesnej ludzkiej społeczności.

W ódz musi być człow iekiem inteligentnym , zdolnym mówcą, ale przede wszystkim energicznym i czynnym, przedsiębiorczym i dla idei re lig ij­

nej zapalonym całą duszą i całym sercem. Musi być g o to w y na wszelki trud, ofiarę i poświęcenie. Takich „w o d z ó w " muszą nowocześni duszpaste­

rze posiadać jako apostołó w świeckich, muszą ich wyszukiwać i szkolić, aby z ich pomocą p o d o ła ć wszystkim a tak rozlicznym zadaniom swego posłan­

nictwa w obecnej d o b ie 4.

W DUCHU LITURGII

U R O C Z Y S T O Ś Ć B O Ż E G O N A R O D Z E N I A Pierwsza Msza święta — o p ó łn o cy

„Synem moim jesteś Ty, Jam dziś zrodzit C iebie".

W o d le g łych czasach, zasłoniętych ciemnościami, zanim jutrzenka za­

błysła stworzenia świata, Bóg z łona Swego zro d ził Syna Swego, najdosko­

nalszy swój odblask. Jak od w ieków , tak i po w ieki Bóg m ów i: „Synem moim jesteś Ty, Jam dziś z ro d ził C ie b ie " (Intr.). To jest pierwszy obraz dzisiejszego dramatu Mszy św iętej: pierwsze odw ieczne narodzenie Syna Bożego z Boga Ojca.

W śród ciemności nocy betlejem skiej Najświętsza Maria Panna rodzi Syna: „I p o ro d ziła Syna swego p ie rw orodn ego i uwinęła Go w pieluszki i zło żyła G o w ż ło b ie " (Ewang.). Jezus Chrystus, którego Najśw. Maria adoruje w żłóbku, jest jej Synem., ale zarazem Synem Boga Ojca. A n io ło w ie cieszą się i ogłaszają w ielką now inę pasterzom betlejem skim i śpiewają:

„C hw ała Bogu w niebie i p o kó j na ziemi ludziom dobrej w o li!" To drugi obraz: narodzenia Jezusa w czasie — z Najśw. M arii Panny.

4 Ks. Prof. Dr Piskorz: „A ktu a ln e zagadnienia duszpasterstwa i jego metod w sp ół­

czesnych",

(15)

Trzeci obraz jest taki: Najświętszą M arię Pannę zastępuje dziś Kościół święty. W śród ciemności nocy grom adzi się na Mszę św.r podczas której na ołtarzu, zanim jutrzenka w zejdzie, zrodzi się Syn M arii, a zarazem Syn Boga Ojca. „N iechaj się weselą niebiosa i raduje ziemia przed obliczem Pa­

na, albow iem p rzychodzi" (O fiar.) — przychodzi Pan na ołtarz. Na ołtarzu o dbęd zie się bow iem mistyczne narodzenie Jezusa.

I czwarte narodzenie ma się d o p e łn ić. Chrystus rodzi się w duszy poszczególnego w iernego, przyjm ującego Komunię św. Tenże w sercu swo­

im p rzyg o to w a ł żłó b e k i adoruje praw dziw ego Jezusa, którego „B ó g przed jutrzenką z ro d z ił" (Kom.).

Tak więc Chrystus, którego od w ie kó w zro d ził Bóg O jciec, którego Maria zrodziła w czasie, rodzi się w Kościele, rodzi się i w duszy poszcze­

gó ln e g o w iernego.

W śród ciemności zajaśniał blask chw ały Bożej, — wśród ciemności odwiecznych, wśród ciemności betlejem skiej, wśród nocy dzisiejszej i wśród ciemności duszy naszej. Obyśmy, poznając tajemnicę tej światłości na ziemi, w niebie cieszyć się nią m ogli na w ie k i! (Kol.). Święty Paweł tłum aczy nam tę tajem nicę światłości. Tą światłością jest Syn Boży, który po to przyszedł na ziemię, aby wydawszy samego siebie za nas, w y k u p ił nas od wszelkiej nieprawości i p rzyg o to w a ł sobie na własność „lu d czysty, dobrych uczynków p iln u ją cy" (Lekcja).

Stał się Syn Boży człow iekiem , abyśmy ludzie m ogli być przebósfwieni.

Bóstwo złączyło się z człowieczeństwem, aby człowieczeństwo nasze p o łą ­ czyło się z bóstwem (Sekr.). A dzieje się to we Mszy świętej. Najpierw nasze dary chleba i wina przebóstwiają się w Konsekracji, a potem my, p o ­ żywając te dary przebóstwione, sami się przebóstwiam y. I w te d y m ówi Bóg do Jezusa, goszczącego w rozświetlonej naszej duszy: „ W jasności Świętych z łona przed jutrzenką zrodziłem C ie b ie " (Kom.). Obyśm y tylko godnie obcow ali z Jezusem, przebywającym w duszy naszej, bo w tedy zapewniamy sobie też wieczną szczęśliwość w niebie (Pokom.).

W tej nocy, nad żłóbkiem M arii, nad ołtarzem Kościoła, nad sercem kom unikującego człow ieka brzmią słowa Boga O jca: „Synem moim jesteś Ty, Jam dziś z ro d ził C ie b ie !"

Druga Msza święfa — o świcie

„Światłość zabłyśnie dziś nad nami".

Słońce już się narodziło (dnie stawają się w tym czasie dłuższe), ale jeszcze nie p o ja w iło się na horyzoncie (Msza pierwsza).

O tóż właśnie teraz słońce wychyla się z za w idnokręgu, w pełnym majestacie, zwiastując nowe życie (druga Msza św.).

Dla nas chrześcijan, kie d y się odpraw ia druga Msza św. o świcie, wschodzi Słońce Sprawiedliwości. N arodziło się O no w nocy, a teraz nam się objaw ia: „Św iatłość zabłyśnie dzisiaj nad nami, albow iem narodził się nam Pan... O b ló k ł się w chw ałę: o b ló k ł się Pan mocą i przepasał się" (Intr.).

— „B ło g o sła w io n y, który idzie w Imię Pańskie, Bogiem jest Pan, i On to za­

św iecił nam. Stało się to za sprawą Pańską i dziw ne jest w oczach naszych"

(Grad.).

W yszli pastuszkowie rano na pow itanie Słońca Sprawiedliwości:

„C hodźm y do Betlejem, by zobaczyć to, co zaszło, co Pan nam o b ja w ił"

(Ewang.). Tak i my spieszymy rano do kościoła, by przywitać Słońce Spra­

(16)

w iedliw ości, a zaraz na wstępie prosimy, by nowe św iałło w cieloneg o Słowa Bożego łak nasze umysły przeprom ieniło , iżby uczynki nasze b y ły odbiciem {ego, co przez wiarę w umyśle naszym blask swój roztacza" (Kol.).

Św. Paweł tłum aczy, dlaczego Jezus stał się Słońcem Sprawiedliwości.

Okazała się dobroć i łaskawość Boga Zbawiciela naszego w tym, że otrzy­

mujemy zbawienie nasze nie ze w zględu na uczynki nasze, ale ze w zględu na łaskę, która spływa na nas z czystego m iłosierdzia od Boga. Bóg O jciec nas ukochał, a tym samym g o tó w jest dać nam swoją łaskę, — w cielony Syn Boży przez śmierć swoją na krzyżu w ysłu żył ją nam, — a Duch Święty rozdaje ją każdemu z osobna. Nasze uspraw iedliw ienie duchow e dokonyw a się w chw ili chrztu św., tej kąpieli odrodzenia i odnow ienia duchowego.

U spraw iedliw ieni przez łaskę, możemy żywić nadzieję, że kiedyś staniemy się dziedzicam i żywota wiecznego (Lekcja). A zatem Jezus jest światłem wlanym w serca nasze przez chrzest św.

Jak wschodzące słońce swoją niespożytą mocą w y w o łu je nasz p o ­ dziw, tak też i Słońce Sprawiedliwości swoją odwieczną potęgą zniewala nas d o okrzyku: „Stolica Twoja, Boże, stoi mocno zdawien dawna; Ty jesteś od w ie k u !" (Ofiar.). I wśród tego śpiewu przystępujem y razem z pastuszkami do złożenia naszych darów. Jak Jezus, narodzony człow iekiem , zarazem jako Bóg się o b ja w ił, tak niechaj dary nasze ziemskie obdarzą nas tym, co jest Boskie (Sekr.).

Konsekracja te g o dokonuje, a kie d y mamy przystąpić do Komunii św., takim śpiewem się zachęcamy: „R aduj się wielce, oto Król Twój przychodzi święty i Zbaw iciel świata" (Kom.).

W te d y to wschodzi Słońce Sprawiedliwości w duszy ludzkiej. Jak na­

rodzenie Jezusa napraw iło ułomność ludzką, tak niechaj narodzenie Jego w duszy naszej również stanie się odrodzeniem dla naszej osłabionej natury (Pokom.).

Jak wspaniale we Mszy św. i w Komunii św. sp e łn iły się słow a: „Ś w ia­

tłość zabłyśnie dzisiaj nad nam i".

Trzecia Msza święta — w dzień

„D zieciątko się nam narodziło, ...którego panowanie stało się na ramieniu Jego".

Teraz słońce już w zniosło się wysoko i panuje nad całym krajem.

Tak też i ta trzecia Msza święta poświęcona jest nowonarodzonem u Słońcu Sprawiedliwości jako K rólow i wszechświata. „D zieciątko się nam naro­

d z iło i Syn jest nam dany, którego panowanie stało się na ramieniu Jego (Intr.). To poetyckie określenie oznacza królewską w ładzę Dzieciątka Jezus.

Z pieśnią na cześć now onarodzonego Dzieciątka, W szechwładcy nieba i ziemi, wstępujem y do kościoła, aby zaraz przed Bogiem wyrazić prośbę o uw olnie­

nie nas z niew oli i jarzma grzechu (Kol,).

Św. Paweł w niew ypow iedzianie w zniosły sposób przedstawia nam wyższość Jezusa Chrystusa ponad wszystko. Wszakże Jezus jest jasnością chw ały Boga Ojca i wyrażeniem Jego istoty, Jezus dzierży wszystko w ła d ­ nym Swym słowem, oczyścił nas z grzechów, toteż siedzi teraz nawet po pra­

w icy Majestatu na wysokości. Jezus jest wyższy od A n io łó w . N iebo i ziemia jak szata zwietrzeją, a Jezus zawsze tenże sam i lata Jego nie ustaną (Lekcja).

Jak echo tej Lekcji brzmią słowa G raduału: „U jrz a ły wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego, w ykrzykujcie Panu, wszystkie ziemie. O b ja ­

(17)

w ił Pan zbaw ienie Swoje: przed oczyma pogańskich narodów okazał spra­

w iedliw ość Sw oją".

Przygotowaniem zaś do Ewangelii są słowa śpiewu A lle lu ja : „D zień święty zajaśniał nam; pójdźcie, narody, i oddajcie p o k ło n Panu, albowiem światłość wielka zstąpiła dziś na ziem ię".

Jaka to światłość, opow iada nam w Ewangelii święty Jan. Syn Boży (Słowo) jest Światłem praw dziw ym , które oświeca każdego człow ieka, gdy na ten świat przychodzi, aie świat pogański nie poznał go. Przyszło do swoich, tj. do Żydów , ale oni go nie przyjęli. A le tych, co go przyjęli, uczy­

n iło synami Bożymi, którzy z Boga się narodzili. I otóż to Światło stało się ciałem i m ieszkało m iędzy nami i w idzieliśm y chw ałę Jego.

Tyle słyszeliśmy o królew skiej w ła d zy Dzieciątka Jezus, że do złożenia ofiar przystępujem y znowu z pieśnią królewską: „T w o je są niebiosa i Twoja jest ziem ia: Tyś uczynił okręg ziemski i to, co napełnia g o ". A le królestwo je g o opiera się nie na mieczach, lecz „n a sprawiedliwości i p ra w ie " (Ofiar.).

Jeśli więc Jego królestw o jest królestwem serc, toteż przy złożeniu ofiar prosim y Boga o oczyszczenie naszych serc od zarazy grzechów (Sekr.).

A czyż królestwo Jezusowe nie spełnia się właśnie przez to, że ludzie przystępują do Komunii św.? Stąd śpiewamy przy uczcie ofiarnej: „U jrza ły wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego" (Kom.). O tóż to Dzieciątko, dziś narodzone, jest Zbaw icielem całego świata, ono stało się Sprawcą na­

szego odrodzenia właśnie w Komunii św., o b y b y ło też nam Dawcą nieśmier­

telności (Pokom.).

Tak więc ta trzecia Msza św. w całej p e łn i jest Mszą królewską: „D zie ­ ciątko się nam narodziło, którego panowanie stało się na ramieniu Jego .

Ks. Dr W ład ysław Śpikowski

Z TEKI PRAWNICZEJ

W sprawie nadzwyczajnej daniny m ajątkow ej

o d m a j ą t k ó w I. grupy kontyngentow ej (roli) — art. 1 (1) B. a.

ustawy z dn. 24. 3. 1933 — D. U. poz. 248/33.

W e d łu g art. 4, 1 ustawy o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej z dnia 24. 3, 1933 w olne są od daniny m ajątkowej „zw iązki prawa publicznego , w których miejsce weszły w ustroju hierarchicznym Kościoła katolickiego

„in stytu cje prawa p u b liczn e g o ", jak K ościoły parafialne i Beneficja, objęte w dawniejszym ustroju dem okratycznym państwa zaborczego związkami

„G m in Kościelnych". — Państwo Polskie na podstawie Konkordatu przyznało i uznaje dla Kościoła ka tolickiego ustrój oparty na praw ie kanonicznym, ti.

ustrój hierarchiczny, instytucyjny; nie może zatem nie respektować prawnych konsekwencyj wynikających z tego ustroju w dziedzinie o p ła t państwowych.

Jeżeli w obec powyższego K ościoły parafialne i Beneficja w inne być zw olnione od daniny m ajątkowej, to już w żadnym w ypadku nie mogą W ła ­ dze Skarbowe z te g o tytułu zajmować czynszu dzierżaw nego z gruntów be- neficjalnych, który stanowi prawem zastrzeżone ź ró d ło dochodu b e n e f i- c j a f a . N a d z w y c z a j n a danina majątkowa bow iem nie jest w ścisłym tego słowa znaczeniu podatkiem i do niej nie stosuje się zasad O rdynacji Po­

datkow ej (cfr. w yrok N. T. A. z dn. 19. 11. 35 — I. rej. 223/34 i Dr W ein- fela, b. wicem in. Skarbu, „D a n in y ", str. 127), lecz jest ona o b c i ą ż e n i e m p o d s t a w o w e j w a r t o ś c i m a j ą t k u w rozum ieniu § 1076 kod. cyw.,

(18)

za które odpow ia da ły lk o w ł a ś c i c i e l danego majątku (cfr. komentarz prot. Z. Lisowskiego do § 1076 Kod. cyw. sub 3), a wiec tutaj ew. Kościół paraf. w zgl. Beneficjum. Dlatego też nie mogę Urzędy Skarbowe bez naru­

szenia prawa osób trzecich egzekwować d o ch o d ó w z obciążonego nadzw y­

czajną daniną majątkową gruntu, które to dochod y stanowią przecież pra­

wem zastrzeżone u p o s a ż e n i e t r z e c i e j o s o b y , tj. beneficjata, i jako takie nie podleg ają nadzwyczajnej daninie m ajątkowej. Proboszcz jako użytkow nik nie może być uważany za posiadacza prawa m ajątkow ego w ro­

zumieniu Kodeksu cyw. i ustawy o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej (cfr Breit i Blumenfeld, „P odatek m ajątkow y", str. 115) a w e d łu g orzeczenia Sądu Najwyższego z dn. 12. 6. 1928 — III. C. — Nr III. 1 Rew. 1231/28. 1. (X. Dr Bross, Zb. Ust. Arch., str. 222) uposażenie je g o nie może być przedm iotem egzekucji.

Zresztą sama ustawa o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej nie nakłada też obow iązku uiszczenia tej daniny na użytkownika gruntu, lecz na jego w ł a ś c i c i e l a . W ynika to z art. 7 w związku z art. 5 pow ołan ej ustawy o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej. M ylne bow iem jest zapatrywanie Urzędów Skarbowych twierdzących, że beneficjat jako „p ła tn ik podatku g ru n to w e g o " płacić w inien także i nadzwyczajną daninę majątkową. — W e ­ d łu g art. 131 § 1 O rdynacji podatko w ej z dn. 15. 3. 1934 r. „p ła tn ikie m podatku g ru n to w e g o " jest w ł a ś c i c i e l gruntu w przeciwstawieniu do u ż y t k o w n i k a , który w e d łu g tego artykułu t y l k o z a p o d a t e k g r u n t o w y solidarnie z „p ła tn ik ie m podatku g ru n to w e g o " tj. z właścicie­

lem gruntu odpow iada, natomiast nie odpow iada bynajm niej solidarnie z „p ła tn ik ie m podatku g ru n to w e g o " tj. z w ł a ś c i c i e l e m gruntu za nad­

zwyczajną daninę majątkową, do której Ordynacja podatkow a wcale się nie odnosi (cfr w yrok N. T. A. z dn. 19. 11. 35 r. i Dr W ein fe ld , b. wicem in.

Skarbu, jak w yżej). Ustawa zaś o nadzwyczajnej daninie m ajątkowej ani odnośne rozporządzenia wykonaw cze nic też nie wspominają o o d p o w ie ­ dzialności za daninę majątkową. Należy zatem w sprawie tej o d p o w ie d zia l­

ności przyjąć ogólne zasady prawne prawa m ajątkowego, które jednakże w y­

raźnie czyni za to podstaw ow e obciążenie wartości majątku, jakim jest nad­

zwyczajna danina majątkowa, odpow ie dzialnym n i e u ż y t k o w n i k a a tylko i je d yn ie w ł a ś c i c i e l a gruntu obciążonego.

Z powyższego wynika, że w razie wszczęcia egzekucji na mająfku pro­

boszcza trzeba by zażądać zwolnienia zajętych przedm iotów spod węzła egze­

kucyjnego pod rygorem wytoczenia pozwu interwencyjnego w myśl § 38 roz- porz. Rady M inistrów z dn. 25. 6. 1932 o postępowaniu egzekucyjnym w ładz skarbowych.

X. St. B.

Z w rot kosztów spow odow anych postępowaniem sporno-adm inistracyjnym W e d łu g § 103 ustawy o ogólnym zarządzie kraju z dn. 30. 7. 1883 (Zb. ust. pr. str. 195) i § 11 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dn.

1. 4. 1933 w sprawie wynagrodzenia adw okatów za w ykonyw anie czynności zaw odow ych (D. U. poz. 201/33) winna strona przegrywająca ponosić:

1. koszty i g o tó w ko w e w ydatki postępowania sądowego, które ustala Sąd z urzędu w w yroku — oraz

2. koszty g o tó w ko w e pozasądowe w y n ik łe dla strony w ygryw ającej z pow odu przygotow ania i przeprow adzenia sprawy przed W o je w . Sadem A dm inistracyjnym w zgl. Najwyższym Trybunałem Adm inistracyjnym .

(19)

Do łych kosztów ad 2 zaliczają się:

a) koszty przysługujące adw okatow i zastępującemu stronę w e d łu g o b o ­ wiązującej taryfy na podstawie § 11 w yżej cyt. rozporządzenia M in. Sprawie­

dliw ości;

b) o ile zastępstwa przez adwokata nie b y ło , należy się stronie w y g ry ­ wającej zw rot w ydatków gotów kow ych za osobiste stawiennictwo na ustną rozprawę przed Sądem, — jednakże ty lk o w wysokości takiego w ynagro­

dzenia, jakie by p rzysłu g iw a ło adw okatow i zamieszkałemu w siedzibie Sądu za ewent. obronę podczas ustnej rozprawy.

W razie zarządzenia przez Sąd osobistego stawiennictwa strony w Są­

dzie, w inien Sąd na osobny wniosek ustalić wysokość zwrotu kosztów na podstaw ie stwierdzonych rzeczywistych gotów kow ych w yd a tkó w poniesio­

nych przez stronę wezwaną na ustną rozprawę.

Na podstaw ie powyższych zasad przyznał onegdaj W o j. Sąd A dm ini­

stracyjny jednem u z księży na je g o wniosek zw rot kosztów, połączonych z osobistym stawieniem się na rozprawę, w której w yniku zw olniony został z o p ła ty d ro g o w e j; na zw rot kosztów zasądzony został odnośny W yd zia ł Powiatowy.

X. St. B.

W a in a instrukcja podatkow a

Podajemy do wiadomości następującą instrukcję Urzędu W ojew ódzkiego Poznańskiego dla jednego z W yd zia łó w Powiatowych:

URZĄD WOJEWÓDZKI POZNAŃSKI

Nr S. F. I 5a/230. Poznań, dn. 18 lipca 1938.

Specjalna oplata d ro go w a i d o ­

datek do podatku gruntow ego Do W ydziału Powiatowego od gruntów prob. na pismo

z dnia 17. 3. 1938 r. w ...

Nr Pod. 3b/12/37.

W od p o w ie d zi na przytoczone pow yżej pismo oznajmia się, że w obec­

nym stanie prawnym, zdaniem Urzędu W oje w ód zkie go , n ie m a w i d o k ó w , by W ydziały Powiatowe m og ły się utrzymać z wymiarem specjalnej opłaty dro g o w e j wzgl. dodatku do państwowego podatku gruntow ego od gruntów proboszczowskich; w razie zaskarżenia wymiaru W ojew ódzki Sąd Adm inistra­

cyjny wszystkie tego rodzaju w ym iary uchyla.

Za W oje w od ę (— ) Nikodemski

w z. Naczelnika W ydziału Samorządowego

NOTATKI

O rygor w życiu zakonnym

Na posłuchaniu udzielonym członkom K apituły Generalnej O O . Kapu­

cynów O jciec św. w y g ło s ił przem ówienie, które, jak sam po d kre ślił, odnosi się do wszystkich i porusza jedną z najważniejszych bolączek czasów obec­

nych. Podkreśliwszy doniosłość tego, co ma pow iedzieć, O jciec św. m ó w ił:

„Bądźcie rygorystyczni, bądźcie rygorystyczni. Jest to słow o twarde, lecz p e łn e m iłości, albow iem ty lk o rygor może zadow olić miłość prawdziwą, m i­

łość godną naszego Pana. Rygor bowiem , szczególniej jeśli chodzi o dyscy­

Cytaty

Powiązane dokumenty

• Jedzenie w grupie osób dojrzałych jest nadal traktowane jako sposób na zaspokojenie czysto biologicznej potrzeby. • Jedzenie dla osób w drugiej i trzeciej fazie dorosłości

nia fakt, w jaki sposób strony ukształtowały umownie samo zagadnienie odpowiedzialności poręczyciela, a mianowicie czy przyjęły one równo­ rzędną

Jeżeli dla niebezpieczeństwa grożącego musiano zaniechać budowy albo innych urządzeń, to właściciel gruntu może żądać wynagrodzenia o tyle, o ile grunt jego

The amount of boron uptake by plants from treatments which received boiling w ater-extracted muck soil was much higher than in the control.. Some bo­ ron is

Łyczywka opublikowanego na łamach miesięcznika "Przegląd Ustawodawstwa Gospodarczego"]. Palestra

„na marginesie chciałem dodać, że spośród różnych rozwiązań, jakie jawią się w związku z przejściem czynnego kapłana na emeryturę, to takie rozwiąza- nie jest

cielstwo szkół powszechnych, W sprawie obrony interesów Kościoła na drodze sądowej, Wyroki uwalniające od niektó­.. rych podatków, Zwolnienie od opłaty

pować trzeba swoje wywody zawsze około osoby Chrystusa, który ma być kompasem i busolą słowa Bożego. ,,Die christliche Predigt ist christologisch oder sie ist