• Nie Znaleziono Wyników

Nil desperandum

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nil desperandum"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygmunt Albrecht

Nil desperandum

Palestra 21/10(238), 66-70

(2)

66 Z y g m u n t A l b r e c h t N r 10 (238)

N ierów ność tych p ra w p rze b ija ja sk ra w o w sp raw ac h o odszkodow anie. D o­ tychczas np. w sp raw ie o odszkodow anie w p o stępow aniu cyw ilnym ob y w atel ma dw ie in stan c je sądow e plus ew e n tu a ln e postępow anie z rew izji nad zw y czajn ej, a w sp raw ie o odszkodow anie ro z p a try w a n e j w p o stępow aniu a d m in istra c y jn y m ob y w atel m a czasem ty lk o je d n ą in sta n c ję a d m in istra c y jn ą (np. w sp raw ie o o d ­ szkodow anie w sk u te k w yw łaszczenia nieruchom ości, którego w ysokość p rze k ra cza 500 tys. zł, orzeka w ojew o d a i jego decyzja je s t o stateczna).

N ależy przy okazji zauw ażyć, że s p r a w o odszkodow anie należących do w ła ś c i­ wości organów ad m in istra c y jn y c h je s t n ie m a ło .11

Z pow yższych w zględów sądow a k o n tro la legalności o stateczn y ch decyzji a d ­ m in istrac y jn y ch słusznie w eszła do p ro g ra m u d o sk o n alen ia pra'wa i p o w in n a być w prow adzona ja k n ajry c h lej.

Rów nocześnie z pow ołaniem o rganów sądow ej k o n tro li legalności decyzji a d ­ m in istrac y jn y ch należy w prow adzić w k.p.a. przepis n a k a zu jąc y w decyzji o sta te c z ­ n e j (w ad m in istra c y jn y m to k u in stan c ji) pouczyć stro n ę o p ra w ie sk arg i do są d o ­ wego organu, pow ołanego do o rze k an ia o legalności decyzji ad m in istra c y jn y c h , jeżeli sk a rg a ta k a będzie przysługiw ała.

u K. K a ł k o w s k i : O p rz e p is a c h sz c z e g ó ln y c h u s ta n a w ia ją c y c h w ła śc iw o ść d r o g i p o s tę ­ p o w a n ia a d m in is tr a c y jn e g o do d o c h o d z e n ia o d sz k o d o w a n ia , „ P a l e s t r a ” n r 10/76.

B i i Ę D Z Y IHAMI

1

. ZYGMUNT ALBRECHT

Nil desperandum

C ałokształt p ro b lem aty k i zw iązanej z w yk o n y w an iem zaw odu, a w ty m za k resie i z sam opoczuciem każdego z nas, n asu w a b ezu stan n ie płynące szeroką fa lą r e ­ fleksje.

S taram y się doszukiw ać p o p raw n y ch odpow iedzi nie ty le gwoli w yzbycia się dręczących nas ta k często niepokojów , ile dla osiągnięcia w łaściw ej dyspozycji zapew n iającej p raw idłow y poziom pom ocy tym , k tórzy się jej od n as spodziew ają. F a la zagadnień je s t i szeroka, i w artk a .

Z anim sam odzielnie dotrzem y w ok resie w y k o n y w an ia zaw odu do zdobycia k lu ­ cza odm ykającego głębię odpow iedzi, słuszym y pouczenia ze stro n y dośw iadczonych patronów , w pro w ad zające n as realisty czn ie na n ie łatw e drogi przyszłej, n ierzad k o rozczarow ującej pracy.

W stępnie może się rodzić pytan ie, dlaczego celow e je s t w p a ja n ie w k an d y d a tó w , w łaśnie naszego zaw odu, p rze k o n an ia o konieczności jego istn ien ia, skoro k o n ie cz­ ność ta k a je st w ręcz a k sjo m a tem w śród innych zawodów, nie w y m ag a ją cy m z tego w zględu żadnego u sp raw ie d liw ie n ia w typie: „m usim y być, bo w przeciw n y m razie zadrży p orządek ś w ia ta ”. W ydaje się, że na to w stęp n e p y ta n ie (toutes proportions

(3)

N r 10 (238) N il desp era n d u m 67

s p r a w i e d l i w o ś c i , n a pozór oczyw iste, a w istocie sw ej — ja k o poszukiw anie p ra w d y — ta k w zględne. O dpow iedź może być zresztą ro zstrz ąsa n a ta k że przez filozofów , socjologów, sądzę je d n ak , iż celem ty m je s t p rzygotow anie do n ie ­ spodzianek zaw odu (przede w szystkim przez psychologów ) dla zapobieżenia p ó źn iej­ szym niepokojom .

Z m ierzam do tego, ab y w ja k im ś u ła m k u przyczynić się do w y jaśn ien ia, d la ­ czego ad w o k a t m oże ch w ilam i czuć się tak , ja k to p rze d staw ił adw . E dm und M a­ zur w eseju pt. „Z m ojego ra p tu la r z a ” („ P a le stra ” n r 5/1977), z a w ierając y m je d n ą z n ajb a rd z ie j in te re su ją c y c h i ch a rak te ry sty cz n y ch w ypow iedzi w łaśnie w ru b ry c e „M iędzy n a m i”. U legam ta k że pokusie szu k an ia śro d k a na p rze ciw działanie d e p re ­ sjom , z pew nością nie obcym każdem u z nas, lu b p rzy n a jm n ie j n a ich łagodzenie.

To, co piszę, nie nosi c h a ra k te ru polem icznego z w ypow iedzią adw . M azura, poniew aż nie przeczę niczem u w niej za w artem u i w y d aje m i się, że dobrze ją rozum iem . Je d n ak że, u zu p e łn ia ją c ją niejako, k orzystam z n iek tó ry ch zaw arty ch w niej określeń. D latego p ro śb a do czytelnika m oich uw ag, aby zaznajom ił się z w ypow iedzią adw . M azura, jeśli jej n ie pam ięta, nim pośw ięci chw ilę czasu m ojej e lu k u b ra cji.

W ypow iedź adw . M azura zaw iera w ą tk i psychologiczne, kiedy p rze d staw ia do ­ zn a n ia a u to ra na k an w ie w ykonyw anego zaw odu; sięga do głębi filozofii, gdy „m ęczy go p y ta n ie o istotę życia, o u k ry te siły pow odujące poczęcie, narodziny, rozw ój... zgon”. J e s t to te m a ty k a niezaprzeczalnie filozoficzna, zm ierzająca do w y ja śn ie n ia źródła i przyczyny b y tu , jego ro li i w reszcie zaniku. P ró b y tych dociekań m uszą męczyć psychicznie, skoro filozofia w yw yższa się spośród innych n a u k tym , że je d y n y m jej śro d k iem badaw czym je s t myśl.

W szechstronna ocena w spom nianej w ypow iedzi nie może pom ijać jej znam ion literac k ich : w tedy w yczuw a się w niej p ie rw ia ste k liry czn y — ściśle osobisty i s e r ­ deczny. Nie żyw ię tu zresztą in te n cji opiniodaw czych.

N ależę do tych, z pew nością licznych adw okatów , k tó rzy w chw ilach szczególnie po tem u p odatnych o d d ają się rozm yślaniom o sensie tego, co robim y, reflek sjo m 0 życiu i o naszym w nim m iejscu. Je stem pew ien, że po ta k ic h w ysiłkach m y ­ ślow ych każdy z nas odnotow ać może w sw oim ra p tu la rz u odczuw anie niepokoju 1 żalu, iż zbyt m ało z siebie daje, a chciałby ocalić sw e ślad y od zapom nienia.

Nie dla d o d an ia o tuchy A u torow i — k tó ry je s t dość silny, aby o trząsn ąć się z n ap ły w a ją cy c h a n iepokojących p y ta ń , skoro odw ażnie zw ierza się ze sw ych g u asi-słab o ści — lecz gwoli u ła tw ie n ia w zdobyciu silnej pozycja m oralnej we w łasn ej pracy zaw odowej w a rto p odjąć zapoczątkow anie rozw ażań nad przyczynam i niezadow olenia z siebie. W rozw ażaniach tych m uszą w ysuw ać się n a czoło szcze­ gólne cechy naszego zaw odu oraz osobliw a atm o sfera, w ja k ie j pracu jem y . Te d w a czynniki nie stan o w ią źródeł oddziaływ ania całkow icie sam odzielnych. Je st oczyw iste, że na atm osferę, w k tó rej p rac u jem y , od d ziału ją szczególne cechy zawodu, je d n a k ż e nie w yłącznie, co pow oduje tru d n o ść w u sta le n iu w y m iaró w tego oddziały­ w an ia.

P rzeżyw am y w swej p rac y ustaw iczn e w ątpliw ości. Ju ż sam f a k t po d d aw an ia koncep cji p raw n y ch k o n tro li ju d y k a c y jn e j, i to jeszcze in sta n c y jn e j, za k ła d a m ożli­ w ość p o p ełn ian ia błędów . Ta n iejak o in sty tu c jo n a ln ie założona m ożliw ość błędu, dopuszczająca in sta n c y jn ą k o rek tę, p rze k re śla sta b iln o ść naszej m yśli na drogach p oszukiw ania praw dy. P ra w d y stale szukam y, nie m a jąc pew ności znalezienia jej, n a w e t przy uzn an iu jej filozoficznej w zględności. S tąd nigdy nie w iem y, czy nasza działalność pozostaw i — i ja k i m ianow icie — ślad, a nie b ru zd ę na wodzie, ta k łatw o pod d ającą się niw elacji przez n a p ły w a ją ce fale. Oczywiście, prąca,

(4)

6 8 Z y g m u n t A l b r e c h t N r 10 <238) k tó re j tow arzyszyłaby sta le m yśl o jej niepopraw ności, pro w ad ziłab y do zupełnego zniechęcenia. D latego za g ran icę nie do przekroczenia dla dalszych w ątpliw ości p ra k ty c z n ie p rzy jm u jem y praw om ocność orzeczeń, ale tkw iącego w podśw iadom ości c z y n n ik a niepew ności w yzbyć się niełatw o. Ja k ż e często przecież nie a k c ep tu jem y w e w n ętrz n ie praw om ocnych orzeczeń, m im o że poprzedzone zostały m yślow ą k o n tr o ­ lą w ybitn y ch mózgów. W ięcej n aw et, często się zdarza, że orzeczenia ta k ie b y w a ją o b a la n e w toku dalszych p rzew idzianych przez praw o spraw dzeń.

Rodzi to w p ra c y m ęczące w ątpliw ości i pow oduje szczególne u w ra żliw ien ie n a m ożliw ość zarzu tu , że zaw odu n ie w y k o n u jem y w p ełn i praw idłow o. R ó w n o ­ le g le zadajem y sobie p y ta n ie, czy to, co uczyniliśm y, zw alnia n as w p ełn i od odpow iedzialności m o raln ej za su m ien n o ść w w yw iązaniu się z za u fan ia , ja k im o b d a rz a ją nas ludzie z w rac ają cy się o pomoc, d ec y d u ją cą n iek ied y o p raw id ło w e j odpow iedzi n a ham leto w sk ie p y ta n ie: „Być, albo nie by ć?” W zw iązku z ty m n ie p o p rze stajem y n a sa m ouspokojeniu m yślą: „w idać p ra c u je m y dobrze, skoro n a s w łaśn ie o b ra ł sobie do pom ocy k lie n t”. W rez u ltac ie nie o graniczam y się w w y ­ siłk ac h do działan ia n a ryzyko k lie n ta , lecz w ytężam y je w łaśn ie p onad w y o b ra że­ n ia o n ich ze stro n y k lie n ta . R ozum iem , że ta k w y tężone w ysiłki d e c y d u ją 0 p ie rw ia stk u ideow ości w p ra c y i m ogą zapew nić n am spokój, i o d w ro tn ie — b r a k ich może w zbudzać niepokój i n ie jasn e obaw y. Ideow ość ta nie m oże p rz e in a ­ czać się w zacietrzew ienie; w e w łaściw ych ra m a c h m usi być zachow any o b ie k ty ­ w izm , a hasło „in teres k lie n ta za w szelką cen ę” nie m oże n am przew odzić. P ie r ­ w ia s te k ideow ości w p rac y u trw a li po n as ślady, ja k ic h pragniem y.

W a rto przypom nieć n ie k tó re inne czynniki je d n o ro d n ie w p ły w a ją c e n a zakłócanie n a m spokoju w pracy, stw a rz a ją c e odczuw alną atm o sferę niechęci do a d w o k a ta ze stro n y uczestników sporu.

A n tagonistyczne n a staw ie n ie stro n sp ły w ające na ich pełnom ocników m ożna p rz y ją ć za n a tu ra ln e , chociaż w istocie sw ej je s t ono nierzeczow e. S tro n a p rz e ­ g ry w a ją c a proces nie odnosi się do zastępcy z życzliwością. Je d n a k ż e często rów nież 1 w y g ry w a jąc y je s t pow ściągliw y w o kazyw aniu sw ego zadow olenia. N iekiedy p ozw ala sobie n a uw agę, że m ożna było osiągnąć jeszcze w iększy sukces, a k iedy- ind ziej łączy podziękow anie z u w agam i, że w y g ra n a w obec bezsprzecznej słuszności po jego stro n ie była rzeczą ła tw ą. T akie zachow anie się k lie n ta usuw a, jego zdaniem , niebezpieczeństw o, iż p o d k reśla n ie sukcesu a d w o k a ta m oże odbić się n ie k o rz y stn ie p rz y rozliczaniu w ynagrodzenia. O czyw iście d e n e rw u je ono a d w o k a ta, podobnie ja k p o d n iecają go nerw ow o u w agi dość typow e ze stro n y św iadków , k tó ry ch zezn a n ia w ypadły m niej korzystnie, niż spodziew ał się tego zain tereso w an y . R zadko się zdarza, żeby św iadkow ie nie b y li ten d en c y jn i. P y ta n ia zadaw ane przez a d w o k a ta tr a k t u ją ja k o w rogie w obec nich sam ych i ja w n ie o k az u ją w rip o sta ch sw oje n ie ­ zadow olenie. Z azw yczaj gdy w ed łu g oceny a d w o k a ta zeznania św iad k a, zgłoszonego przez m ocodaw cę, są bezw artościow e, a b y w a i ta k , że w ręcz niek o rzy stn e, św iadek, tłu m ac zą c się przed stro n ą, zarzu ca adw okatow i, iż nie został n ależycie w ypy tan y . O to p rzy k ła d niechęci, ja k ą w y k rę tn ie w znieca p rzeciw ko n am n ie fo rtu n n y św iadek nierzeczow ym tłum aczeniom w łasn ej nieporadności. U w agi dotyczące zachow ania św ia d k a odnieść m ożna m u ta tis m u ta n d is rów nież do biegłego, d o d ając przy tym , ż e obie te postacie procesow e w ko n sek w en cji w idzą w ad w o k acie m ąci cielą ja s n y c h faktów . T rzeb a podkreślić, że biegły je s t bard ziej niebezpieczny, gdyż p y ta n ia , k tó re b y p row adziły do p o dw ażenia w ydanej opinii, godzą w jego am bicję p ro fesjo n aln ą.

W ym iana zdań przez a d w o k a tó w re p re z e n tu ją c y c h stro n y , chociaż p rz y b ra n a w k o n w en cjo n aln e zap ew n ien ia „szanow nego p rze ciw n ik a” o p o w aż an iu i podziw u

(5)

N r 10 (238) N U d e s p e ra n d u m 69

dla jego w yw odów , p o d su m o w an a b y w a n ie jed n o k ro tn ie stw ierdzeniem , iż n ie dostrzega on okoliczności, k tó re czynią te w yw ody całkow icie błędnym i.

S zerm ierk a z p ro k u ra to re m n ie odbiega zbytnio od przed staw io n ej kolizji p o ­ m iędzy fo rm ą i tre śc ią p rzem ów ień pełnom ocników stro n , w y p ad a je d n a k uznać, że obiek ty w izm p ro k u ra to r a często pom aga o b ro ń cy w zachow aniu rzeczow ej p o s ta ­ w y i u ła tw ia osiąganie k o rzy stn y ch dla k lie n ta efek tó w bez u ciek a n ia się do p r z e ­ sad n ej, n iek ied y aż p oniżającej pseudouprzejm ości. P rzeb ieg ro zp raw y , a w szcze­ gólności p rzem ó w ien ia p rzeciw ników , rodzą typow e niepokoje. W y ra żają się onę w p rze żu w an iu usłyszanej a rg u m e n ta c ji i n ap ro w ad z an iu m yśli u zupełniających. Te w łaśn ie m yślow e uzup ełn ien ia, procesow o przecież n ic ju ż n ie znaczące, w y d a ją się w ted y dla rozstrzy g n ięcia decydujące. „G dybym b y ł przytoczył je w obec sąd u , m oje ra c je odniosłyby zw ycięstw o”. Z jaw isko pow szechne: F ra n cu z i n az y w ają je

esp rit d ’escalier, m y — „spóźnione m yślenie”. M ożna na to — w edług m oich d o ­

św iadczeń — pow iedzieć, iż to spóźnione m y ślen ie z reg u ły niepokoi bez p o trze b y n ie tylk o dlatego, że ju ż n ie pomoże, lecz także dlatego, że p rzed staw io n e a rg u m e n ty okazały się w y sta rc z a ją c e albo że sędzia sa m się g n ą ł w u zasad n ien iu orzeczenia po zapom niane przez pełnom ocnika.

O atm o sferze ro zp raw y w spokoju n erw ó w decydująco oddziaływ a sędzia. J e d n a k ­ że obciążony — ja k k ażdy — lud zk im i słabościam i albo niedo stateczn ie w idzi przez m askę, k tó rą n a k ła d a m u n a oczy sym bol T em idy, albo też k ie ru je się w zględam i, k tó ry c h rzeczyw iście n ie pow in ien m ieć w p olu w idzenia. T e a lte rn a ty w y p ro w a d zą w re z u ltac ie do ro zstrz y g n ięc ia „d re w n ian eg o ” albo nieobiektyw nego. O czyw iście nie znaczy to, aby w p rze w a ża jąc ej w iększości nie było w y roków nie obciążonych ty m i w ad am i, je d n a k ż e przytoczyłem tu ta k ie ja k o p rzy k ła d y sytu acji, kiedy p ro ce s w y w o łu je n iepokoje adw o k ata.

S p o ty k am y się n iek ied y z sy tu a cją, w k tó re j w yczuw a się a p rio ry cz n y pog ląd sędziego n a zasadność roszczenia strony. W tedy rodzi się i ro zw ija w to k u p rocesu niechęć do stro n y (adw okata), sta ra ją c e j się te n w yczu w aln y ap rio ry czn y pogląd

zm ienić. (

W sum ie w szy stk ie te czynniki ro d zą atm o sferę niezdrow ą. A d w okat w ynosi ją z ro zp raw y , je s t n ią przytłoczony i bezow ocnie szuka sposobów , by zaradzić złu. P rzypuszczenie, że s k u tk i n ie p rz y jaz n ej atm o sfery w obec a d w o k a ta b ila n su ją się w to k u zm iennego pow odzenia w p ra c y w edług zasady hodie m ih i cras tibi, nie je s t tra fn e , d la k o n k re tn e j bow iem osoby i dla sp ra w y b ila n se sta ty sty c z n e n ie sta n o w ią pociechy.

Nie w ym aga p o d k reślen ia, ja k o fa k t oczyw isty, że przyczyny niepokojów p s y ­ chicznych m ęczących ad w o k a ta w p rac y zaw odow ej zostały p rzed staw io n e przeze m n ie pobieżnie i raczej przykładow o, dalek ie zaś są od ich w yczerpania. D oznałbym pełnego zadow olenia, gdyby u zu pełnione zostały in n y m i jeszcze dośw iadczeniam i.

Z pew nością odczuw anie n iepokojów je s t w ad w o k a tu rz e pow szechnością, n a ­ tu r a ln ie — o ró żn y m ty lk o napięciu. M ożna b y pow iedzieć, że je s t ono zw ią za n e z zaw odem nieodłącznie. U jaw n ia n ie jego o kreślonych przyczyn m ogłoby m ieć d o d atn ie znaczenie te ra p e u ty c z n e i stanow ić w za jem n ą pom oc w zw alczaniu „ b ia­ łych n ocy” w dro d ze psychoanalizy. Z resztą przeży w an e p rzykrości, p rzy św ia d o ­ m ości, p rze ży w an ia ic h ta k ż e przez innych, ro z k ła d a ją c się n a szersze kręgi, b y ­ ły b y ła tw iejsze do znoszenia niż w „p o je d y n k ę ”.

Z d aję sobie sp raw ę, że m oje w yw ody z naukow ego p u n k tu w idzenia m ogą być o ceniane ja k o p ły tk ie lu b naiw ne. N aw et je d n a k p o d d ając się ta k k ry ty cz n ej ocenie, uw ażam , że je śli nie sta n o w ią p an a ce u m przynoszącego r a d y k a ln ą ulgę, to w ja k im ś sto p n iu ją dadzą. O p iera m to n a fakcie, że p oszukiw anie przyczyn i u ja w n ie n ie

(6)

70 H e n r y k N o w o g r ó d z k i N r 10 (238)

ich, w ty m ograniczonym w ym iarze, przyniosło dzisiaj ulgę m nie sam em u, gdy w cześniej p rzy p raw ia ło o bezsenne noce. M oje m yśli w obec teorii F re u d a i in n y c h sław nych p sy choanalityków są być może niem ow lęce, gdyby je d n a k zostały u zn an e za tra fn e choćby w m in im aln y m stopniu, a przy tym w sp a rte dośw iadczeniam i każdego z nas, to p o w sta łab y q u a s i-w zajem n a pomoc, bez p otrzeby p rzy tym sięgania aż do głębin zag ad k i bytu.

W yłonić się może p y ta n ie, dlaczego zająłem się k łopotam i nerw ow ym i czy też psychicznym i, zw iązanym i w yłącznie z p ra c ą ad w o k ata, n ie w sp o m in ając o tym , że są one przeżyw ane i w innych zaw odach, choćby ty lk o praw niczych, pow odow ane niekiedy i przez adw okatów . O dpow iedź je st prosta. Sam je ste m a d w o k a tem i znam nasze przeżycia n erw ow e i psychiczne, a ta k że ich przyczyny. O innych zaw odach niechaj piszą inni, nie szczędząc, gdy zajdzie potrzeba, i adw okatów .

W reszcie, m oje w yw ody p o w stały na tle zw ierzeń adw o k ata.

2.

HENRYK NOWOGRÓDZKI

Dystans i perspektywa

W m ajow ym num erze „ P a le stry ” E dm und M azur n ap isał: „Z agonieni sp raw am i, przytłoczeni codziennym m łynem sp raw iedliw ości — nie zaw sze m am y czas i ochotę n a ro zm yślanie o sensie tego, co robim y, n a re fle k sje o życiu i o naszym w nim m iejscu. Czasam i je d n a k p rzy sp rzy ja ją cy c h okolicznościach albo w czasie »białej nocy« ośw ietlam y te u k ry te dośw iadczenia, w iążem y ze sobą fa k ty i p ró b u jem y w yciągnąć w nioski, i to zarów no w nioski n a jb a rd z ie j osobiste ja k i ogólniejszej n a tu ry ”.

Esej E dm unda M azura je s t m i szczególnie bliski. P iszem y w r u b ry c e „M iędzy n a m i”, k tó rej cechą szczególną i w y ró ż n ia jąc ą je st o s o b i s t e , głęboko w łasn e przeżycie jej au to ró w , w y ra sta ją c e i w y n ik ając e w łaśn ie z adw okackiego życia. Z astan aw iałem się nieraz, czy szczerość tych re fle k sji i ro zm y ślań nie prze ra d za się w psychiczny, duchow y ekshibicjonizm . M yślę, że ta k n ie jest. Że o tw a rto ść tej ru b ry k i raz jeszcze p o d k reśla nasze koleżeństw o, naszą w spólność, n a w e t intym ność, naszą w yrozum iałość dla niekiedy ta k ic h zjaw isk i postaw , k tó re nie w y w o łu ją an i ak cep tacji, an i ap ro b aty . K ażdy z nas przeżyw a ow e „białe noce”, niepokoje bezsenności, k tó ry m dobroczynna chem ia z a w a rta w ta b le tc e k ładzie dopiero kres. Bezsenność i rozm yślanie o sp raw ie, w k tó rej m am y ju tr o staw ać. J u tro ? Ju ż dziś, bo za oknem zaczyna św itać, za p a rę godzin p ad n ie z u s t przew odniczącego sa k ra m e n ta ln e : „U dzielam głosu p a n u o b rońcy” — i trz e b a m ówić. A le jeszcze zanim dobroczynna ta b le tk a p rzeniesie nas w łagodność k ró tk ie g o n ieb y tu , k łęb ią się m yśli, koncepcje, arg u m e n ty .

Cicho, aby nikogo nie zbudzić, w blad y m św ietle la m p k i nocnej, nie z a p alają c k in k ie tu , szukam y na reg a ła c h p o trze b n ej książki, orzeczenia, opinii.

Na b iu rk u ro zk ła d am y k a r tk i i zapisujem y m yśli, refle k sje , n ie ra z całe zdania, całe sform ułow ania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wpisz w tabeli wszystkie te litery, którymi oznaczono informacje prawidłowo charakteryzujące pokazany obszar Polski.. Obszar Polski Informacje opisujące pokazany

41-L1 no failure / interruption 42-L2 no failure / interruption 43-L3 no failure / interruption 44-PEN no failure / interruption 45-L1 no failure / interruption 46-L2 no failure

że najwięcej wybo- rów ·poważny problem dla społecznoŚCi-, pojawia się w przypad- ku przepijania pieniędzy, mimo iż jest to sprawa naj słabiej. widoczna

a) Policja, instytucje opieki społecznej i służby zdrowia oraz ośrodki kul- turalne współpracują ze sobą w ramach &#34;zintegrowanego&#34; podejścia do narkomanii. Za

of Madison, CT, departments of the United States Government: Department of Energy and National Science Foundation, and Polish academia, including the Polish Academy of Sciences

czasopismach naukowych z zakresu elektroenergetyki i pomiarów elektzycmych. Prace te są tematycznie bardzo jednolicie ukierunkowane na zagadnienie, definiowane powyżej, jako

HistoriaAI—lata50-teXXwieku •ideeXIX-wieczne(iwcze´sniejsze):filozofia,logika,prawdopodobie´nstwo, badanianadfunkcjonowaniemm´ozguludzkiego

Uwagi nad teraźniejszym położeniem tej części ziemi polskiej, którą od pokoju tylżyckiego zaczęto zwać Księstwem W a r s z a w s k im Na karcie tytułowej jako