• Nie Znaleziono Wyników

PLINIUSZ MŁODSZY

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "PLINIUSZ MŁODSZY"

Copied!
75
0
0

Pełen tekst

(1)

P L I N I U S Z M Ł O D S Z Y

P A N E G I R Y K

EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL: HISTORIAN@Z.PL

MMII ©

(2)

1. Ojcowie Senatorowie! Słusznie i rozumnie przodkowie nasi ustanowili, by od modłów rozpoczynać podejmowanie wszelakich zarówno działań jak i wygłaszanie przemówień, gdyż niczego wbrew przyjętym obyczajom ani niczego wbrew koniecznej przezorności nie mogliby ludzie przedsięwziąć bez wsparcia bogów nieśmiertelnych, bez ich doradztwa, bez oddania należnej im czci. Przyjęcie tego zwyczaju oraz jego podtrzymywanie komuż bardziej przysługuje, jeśli nie konsulowi, albo kiedyż bardziej na czasie niż w chwili, gdy bodźcem dla nas do wygłaszania mowy dziękczynnej na cześć najlepszego z pryncepsów jest uchwała Senatu i nakaz Rzeczypospolitej? Bo też jaki z darów boskich mógłby być cenniejszy albo dostojniejszy niźli czystego i nieskazitelnego serca prynceps - bogom jak najbardziej podobny człowiek? A choć do tej pory można było mieć niejakie wątpliwości co do pochodzenia władzy na ziemi: jestże ona zrządzeniem losu, względnie dziełem przypadku czyli też darem bliżej nieznanego bóstwa, to teraz staje się jasne, że naszego pryncepsa wyznaczyli nam bogowie. Nie zawdzięczamy go bowiem jakiejś ukrytej sile przeznaczeń, ale ukazał go nam Jowisz publicznie i jawnie, wybrany mianowicie został pośród tych samych wyniosłych ołtarzy ofiarnych i na tych samych miejscach, na których ów bóg zamieszkał, jaśniejący oczywistą swą obecnością jak gwiazdy i niebo. Tym więcej przeto stosownie będzie teraz i najbardziej pobożnie, jeśli się zwrócę z usilną prośbą do ciebie, Jowiszu Najlepszy Największy, onegdaj założycielu - obecnie obrońco naszego Imperium, by danym mi było wygłosić mowę godną konsula, godną Senatu, godną Pryncepsa; by wszystko, co powiem, na prawdzie się zasadzało, niezależności i wierności, i aby moja mowa dziękczynna daleka była od jakichkolwiek pozorów czołobitności na tyle, na ile daleka jest od niezbywalnej konieczności.

2. Jest doprawdy obowiązkiem, jak sądzę, nie tylko konsula, ale i każdego obywatela dokładać wszelkich starań, ażeby o naszym pryncepsie tak się nie wypowiadano, jakby to samo można było mówić o każdym innym. Dlatego też niechaj znikną i pójdą w niepamięć owe znane wypowiedzi, które strach wymusił: nie mówmy niczego takiego, o czym żeśmy przedtem rozprawiali;

niczego przecież, co dawniej, nie doznajemy; ani tego samego, co pierwej, nie będziemy głosili o pryncepsie; wcale bowiem nie o tym samym rozmawiamy teraz, co wcześniej pokątnie. Niech w naszych przemówieniach się zaznaczy odmienność epok i niech z samego charakteru stylu mów pochwalnych jasno wynika, kiedy i na czyją intencję zostały wygłoszone. Nigdy nie schlebiajmy je- mu, jakby był naszym bogiem, nigdy jakby był przedmiotem naszego kultu: bo nie o tyranie mówimy, ale o obywatelu, nie o panu, lecz o ojcu. On jeden się wyróżnia wśród nas - i to tym znaczniej, że się uważa za jednego z nas i dobrze pamięta zarówno o tym, że jest człowiekiem, jak i o tym, że ludziom przewodzi.

Uprzytomnijmy sobie zatem te nasze dobrodziejstwa i wykażmy, żeśmy godni

(3)

ich użytkownicy, mając stalena uwadze, jaką byłoby nikczemnością, gdybyśmy większe okazywali posłuszeństwo wobec tych pryncepsów, których bardziej cieszy niewola niż wolność obywateli. Oczywiście i lud rzymski uczestniczy na swój sposób w wyborze pryncepsów, skoro jeszcze nie tak dawno opiewał w zgranym chórze piękno kształtów tamtego, a teraz niezwykłą waleczność tu obecnego; skoro kiedyś wśród frenetycznych okrzyków wychwalał gest i głos aktorski tamtego, a teraz poczucie obowiązku, rzetelność i łagodność u tego. A my sami? Mamyż, jak zwykle, chwalić pospołu boskość naszego pryncepsa, czy też, jak skłania nas ku temu miłość i radosne uniesienie, jego człowieczeństwo, umiarkowanie i przystępność? I z kolei, czyż może coś być bardziej odpowiedniejszego dla obywatela rzymskiego, coś bardziej godnego dla senatora, niźli nadany mu przez nas przydomek „Najlepszego"1? Ten osobliwy i właściwy dla niego tytuł przywłaszczyli sobie kiedyś w swej zarozumiałości poprzedni pryncepsi. Albowiem, jak się powszechnie przyjęło, i to w równym stopniu, mieniąc siebie szczęśliwymi, jego mienimy szczęśliwym i jeden po drugim zwracamy się z różnymi prośbami, by uczynił dla nas to czy tamto, by słuchał nas w tej czy innej sprawie, czego nie mielibyśmy w zamiarze jemu przedkładać, gdybyśmy wiedzieli, że nam odmówi. W reakcji na nasze prośby oczy jego zalewają się nawet łzami, a twarz obfitym rumieńcem. Bo on tłumaczy to sobie i odczuwa, że ludzie zwracają się do niego z prośbami nie jak do pryncepsa, ale jak do człowieka.

3. Dlatego też przestrzegajmy, każdy na swój sposób, umiaru przy układaniu mowy, jaki potrafiliśmy zachować w okresie nagłego wybuchu żarliwości uczuć, i uzmysłówmy sobie, że nie ma wśród mów dziękczynnych żadnego gatunku tchnącego większą szczerością oraz milszego w odbiorze niż ten, w jakim naśladowałoby się tylko tego rodzaju zwroty, w których choćby z braku czasu nie ma miejsca na obłudę. Jeśli o mnie chodzi, będę się starał dostosowywać moją mowę do skromności i stateczności uczuć pryncepsa, biorąc równocześnie pod uwagę nie tylko to, co mogłyby jego uszy wycierpieć, ale i to, co winniśmy jego bohaterskim czynom. Wielka bo i niezwykła sława pryncepsa! Toteż przystępując do wygłoszenia na jego cześć mowy dziękczynnej, żywię obawy - nie na tyle wszakże, że mógłbym się okazać zbyt skąpy w jego pochwałach, ile dlatego, że spotkałbym się z zarzutem z jego strony, iż byłem w nich zanadto szczodry. Oto moje jedyne zmartwienie, oto moje jedyne kłopoty, jakie mnie nurtują: nietrudno przecież, Ojcowie Senatorowie, wygłaszać mowę na rzecz kogoś zasłużonego. Nie zachodzi bowiem obawa przed posądzeniem mnie o to, że kiedy będę mówił o jego ludzkiej życzliwości, zechcę wypominać mu wyniosłość, gdy o jego gospodarności - rozrzutność, gdy o łaskawości - okrucieństwo, jak o jego szczodrości - skąpstwo, gdy o jego życzliwości - zawiść, skoro zaś o jego wstrzemięźliwości, pracowitości i odwadze, będę myślał o rozpuście, lenistwie i tchórzostwie. Ani się nie lękam, abym się nie wydał służalczo wdzięczny, względnie niewdzięczny - w zależności od tego, czy powiem za dużo, czy też za

(4)

mało. Miarkuję przecież, iż sami bogowie cieszą się nie tyle z odklepania gotowych modlitw obrzędowych, ile raczej z prawości i stopnia pobożności osób proszących, i za cenniejszego dla siebie uważają więcej tego, który wniósł do ich świątyń stan duszy czystej i nieskalanej, niż w miarach ułożoną pieśń poetycką.

4. Niemniej należy się podporządkować uchwale senatu, mocą której postanowiono dla ogólnego pożytku, aby opierając się na wypowiedziach konsula, zawartych w jego mowie zwanej dziękczynną, dobrzy pryncepsi przypomnieli sobie, jakich czynów dokonali, a źli, jakich powinni byli dokonać.

W chwili obecnej jest to tym bardziejnieodzowne i konieczne z uwagi na to, że Ojciec nasz zabrania całkowicie wygłaszania wszelkich mów dziękczynnych przez osoby prywatne, nosząc się z zamiarem wyrażenia sprzeciwu nawet w stosunku do mów publicznych, gdyby oczywiście pozwolił sobie na zakaz tego, co polecił senat. Skromność, Cezarze Auguście, przez ciebie przemawia w jednym i drugim wypadku: i dlatego, że nie pozwalasz wygłaszać mów dziękczynnych na swoją cześć gdzie indziej, i dlatego, że nie zezwalasz na nie tutaj. Bo nie tylko na ciebie spływa ten oto zaszczyt, ale i na tych, co je wygłaszają. Ustępujesz pod naporem naszych uczuć, a choć nikt nas nie nakłania do wysławiania twojej wspaniałomyślności, ty musisz słuchać.

Częstokroć, Ojcowie Senatorowie, rozprawiałem ze sobą w duchu, czym i w jak wielkim zakresie winien charakteryzować się ktoś, którego nieograniczonej władzy podlegają morza, lądy, pokój i wojna; kiedy tak rozumując usiłowałem wytworzyć sobie obraz pryncepsa, jakiemu przysługiwałaby władza równa bogom nieśmiertelnym, nigdy nie przyszło mi do głowy - choćby w marzeniach - ażeby go ukształtować na obraz i podobieństwo tego, którego mamy teraz przed oczyma. Niejeden zabłysnął na wojnie, lecz w czasie pokoju stracił na znaczeniu; innego senatorska toga uczyniła znakomitym mężem stanu, ale bynajmniej nie kariera wojskowa; tamten wzbudził dla siebie respekt drogą przemocy; drugi miłość dzięki uprzejmości, tamten - osiągnięte uznanie w życiu domowym stracił w życiu publicznym; ten znów zaprzepaścił w domu sławę, jaką osiągnął w działalności publicznej: w końcu nikt się dotąd nie znalazł, którego zalet nie okaleczałoby sąsiedztwo wad. Z drugiej znów strony -jaki harmonijny zespół wszystkich wsławionych cnót, wszystkich chwalebnych czynów przypadł w udziale naszemu pryncepsowi! A jak wcale nie umniejsza surowości jego postawa - pogoda ducha, jego powagi szczerość, jego dostojeństwa - wyrozumiałość. A jego tężyzna fizyczna, jego wysmukła sylwetka, jego nobliwy kształt głowy i szlachetny wyraz twarzy, a przy tym niezakłócona dojrzałość wieku - lecz nie tak dalece, byz łaski jakby bogów nie uwidoczniały się oznaki wczesnej starości oraz dana mu dla większego dostojeństwa zdobna siwizna - czyż to nie uplastycznia nam jak najdosadniej istotną postać pryncepsa?

5. Takim powinien był zostać ten, którego nie wyznaczyły nam ani wojny domowe, ani znękana działaniami bojowymi Rzeczpospolita, lecz pokój i

(5)

adopcja, a wreszcie wybłagana dla ziem naszych potęga bogów! Czyż wolno było nie czynić żadnej różnicy między władcą ustanowionym przez ludzi a tym nadanym przez bogów? Na tobie przecież, Cezarze Auguście, ukazał się w pełnym świetle i pod niezwykłym znakiem błogosławiony osąd, i to zaraz wtedy, gdy wyruszałeś do zgrupowania wojsk. Bo jeśli przybycie innych pryncepsów objawiał augurom, radzącym się wyroczni, albo obfity strumień zwierząt ofiarnych lub pomyślny przelot ptaków, ciebie wkraczającego wedle zwyczaju na Kapitol -już jako pryncepsa - witały okrzyki obywateli, chociaż nie w tym celu tutaj się zgromadzili. Tak przynajmniej było, gdy tłumy się tłoczyły na świątynnych progach Kapitolu w oczekiwaniu na twój ingres, a po otwarciu podwoi pozdrowiły głośnymi wiwatami - boga, jak się wówczas wydawało, a w rzeczy samej - jak się wkrótce okazało - ciebie jako imperatora. Nie inaczej znak ten przyjęty został przez pozostałe rzesze. Bo jeśli chodzi o ciebie, jedynie ty nie chciałeś przyjąć do swej świadomości tego oraz wzbraniałeś się podjęcia władzy; dlatego się wzbraniałeś, aby podkreślić, że zamierzasz dobrze sprawować rządy. Tak przeto trzeba było ciebie do tego zmusić. Ale i później nie sposób było ciebie nakłonić, chyba w perspektywie zagrożenia ojczyzny z zewnątrz i zachwiania ładu wewnętrznego w Rzeczypospolitej. Powziąłeś bowiem postanowienie nieprzyję-cia władzy, o ile nie zaszłaby potrzeba jej ratowania. Dlatego też sądzę, iż te szaleńcze rozruchy w obozach wojskowych powstały z tego powodu, że z niemałym wysiłkiem i po części groźbami należało twoje opory przezwyciężać. A jak po silnych wiatrach i gwałtownych burzach następuje pogoda na niebie i morzu, tak dla umocnienia cenionego przez ciebie pokoju miał miejsce, jak sądzę, przedtem ów bunt. Są takie odmiany w losach ludzkich, że przeciwności życiowe wynikają z układów pomyślnych, a sytuacje pomyślne z przeciwności życiowych. Zalążki jednych i drugich ukrywa bóg, a przyczyny dobra i zła przed nami się kryją pod różnymi postaciami.

6. Straszna to zaiste hańba dla naszych czasów, ogromna to rana zadana Rzeczypospolitej: władca i ojciec rodzaju ludzkiego osaczony2, pojmany i zamknięty w wiezieniu; najłagodniejszego ze starców pozbawiono możności ratowania ludzi, pryncepsowi zabrano to, co w pryn-cypacie najbardziej uszczęśliwia, a mianowicie - wolność od wszelkiej przemocy. Jeśli jednak była to jedyna przyczyna, która przybliżyła ciebie do steru rządu ocalenia publicznego, to daleki jestem od tego, by wręcz nie stwierdzić, że była to zbyt wysoka cena. Rozluźnieniu uległa wojskowa dyscyplina po to, by tobie przypadło w udziale przywrócenie praworządności i usuniecie zaistniałych wydarzeń. Sięgnięto po najgorszy w wojsku przykład w tym celu, aby przeciwstawić mu najlepszy; zniewolony prynceps wydał wreszcie wyrok śmierci na ludzi, których nie chciał pozbawić życia - lecz chyba po to, by dał pryncepsa, który nie da się zniewolić. Ty istotnie już od dawna zasługiwałeś na adopcje; nie wiedzielibyśmy jednakże, w jakim zakresie przysługiwałaby tobie władza, gdybyś przedtem został usynowiony. Doczekaliśmy się w końcu chwili,

(6)

kiedy stało się wiadome, że tyś nie tyle otrzymał, ile raczej wyświadczył dobrodziejstwo. Schroniła się na twych piersiach zachwiana wstrząsami Rzeczpospolita: i oto waląca się poprzez władcę władza władcy głosem przekazana została tobie. Ty dopiero mocą adopcji a także dzięki upartym prośbom dałeś się przywołać, podobnie jak to niegdyś było w zwyczaju, że wielkich wodzów odwoływano od walk toczonych z zewnętrznymi czy też z wewnętrznymi wrogami w tym celu, by nieść pomoc zagrożonejojczyźnie. Tak zatem na zasadzie obopólnej ugody dokonaliście w jednej chwili obaj: syn i ojciec, dzieła najwyższej doniosłości państwowej: on dał tobie władze, ty mu ją przywróciłeś. Tyś bowiem jeden był w stanie w owym ważnym momencie dziejowym odpłacić się w równej mierze za otrzymanie takiego daru; co więcej, tyś zobowiązał swojego dobroczyńcę moralnie: po przekazaniu tobie pełni władzy na ciebie spadło więcej kłopotów, on zaś stał się wolniejszy od trosk.

7. O, nowa to i niezwyczajna droga do pryncypatu! Ciebie przecież pryncepsem nie uczyniły ani twoje własne ambicje, ani twój własny niepokój, ale innych korzyści, innych obawy. A chociaż wydawać by się mogło, żeś zdobył to, co wśród ludzi uważa się za najwyższe osiągnięcie, twoja dawna sytuacja była dla ciebie bardziej wygodna; lecz choć pod dobrym pryncepsem, przestałeś być osobą prywatną. Bo oto wciągnięto cię do współudziału w pracach i kłopotach rządzenia, zaś okoliczności, jakie skłoniły cię do przejęcia tego stanowiska, nie tylko że nie były pomyślne i napawające otuchą, ale wręcz najeżone trudnościami oraz przykrościami: podjąłeś się władzy w chwili, jak inny począł żałować, że się jej podjął. Żadne więzy pokrewieństwa nie łączyły adoptowanego z adoptującym, żadne jakieś ścisłe stosunki, chyba fakt, iż jeden i drugi uchodził za „najlepszego", i dlatego jeden godny, żeby go wybrać, i drugi, że dokonał wyboru. Tak więc zostałeś adoptowany - nie jak ten czy inny za zgodą małżonki. Przybrał cię bowiem za syna nie ojczym, lecz prynceps, a mianowicie boski Nerwa, który darzył ciebie takim samym uczuciem jak wszystkich innych. Nie godzi się też inaczej przybierać kogoś za syna, jeśli ten, który przybiera, nie jest pryncepsem. Bo czyż nosząc się z zamiarem przekazania w ręce jednego człowieka: senatu wraz z ludem rzymskim, sił zbrojnych, prowincji i sprzymierzeńców, przyjąłbyś następcę z łona twej małżonki i tym samym szukałbyś spadkobiercy władzy najwyższej jedynie w obrębie twego własnego domu? Czyż nie rozejrzałbyś się po całym Imperium i czyż nie przyznałbyś, że tylko ten byłby dla ciebie najbliższy, ten z tobą najściślej związany, o którym nabierzesz przekonania, że wyróżnia się najlepszymi przymiotami, że jest jak najbardziej bogom podobny. Kto bowiem zamierza rozkazywać wszystkim, spośród wszystkich winien być wybrany. Bo nie pana dla twych niewolników zamierzasz, ku swemu zadowoleniu ze spadkobiercy, jakby nim był twój jakiś krewny, wyznaczyć, lecz jako imperator pryncepsa dla swoich obywateli. Byłoby wyrazem zarozumialstwa graniczącego z despotyzmem, gdyby się nie zaadoptowało tego, o którym powszechnie wiadomo, iż będzie sprawował władzę najwyższą, nawet wtedy, gdyby się jego

(7)

nie zaadoptowało. Postąpił tak Nerwa, kiedy doszedł do wniosku, że nie ma żadnej różnicy w tym, czy ty pochodzisz z jego rodu, czy też z wyboru, skoro dzieci tak samo można adoptować bez zasięgania opinii, jak przychodzą na świat; aczkolwiek ludzie na ogół odnoszą się bardziej pobłażliwie do tego, którego prynceps spłodził niezbyt szczęśliwie, aniżeli do tego, którego wybrał.

8. On przeto umyślnie uniknął tego przypadku, biorąc pod rozwagę sądy nie tylko ludzkie, ale i boskie. Dlatego też adopcja twoja dokonała się nie w pokoju sypialnym, ale w świątyni, nie przed łożem małżeńskim, lecz u wezgłowia Jowisza Najlepszego Największego; na niej w końcu oparły się zręby twej władzy nie dla naszego zniewolenia, ale naszej wolności, naszego bezpieczeństwa. Bo też i sławę w tej mierze zyskali bogowie: przez nich dokonało się to dzieło, dzięki nim usankcjonowała się władza; Nerwa był tylko ich sługą: i jak on, zamierzając dokonać aktu adopcji, podporządkował się ich woli, tak - i ty -aktowi adopcji. Dostarczono właśnie wieniec laurowy z Pannonii (i to za sprawą bogów) po to, by ten znak zwycięstwa upiększył przyjście nowego Imperatora3. Wieniec ten złożył imperator Nerwa w świątyniu podnóży posągu Jowisza; nagle powstał, przyjmując wynioślejszą i dostojniejszą niż zazwyczaj postawę, a przywoławszy na świadectwo zebranych tam ludzi i bogów, przybrał ciebie za syna, to jest jako jedyne dla siebie wsparcie w tych ciężkich dla niego czasach. Następnie zadowolony z tego poczucia bezpieczeństwa, z tego sławnego czynu, jakby to było złożenie władzy (bo co to za różnica, czy się składa władze najwyższą, czy też się ją dzieli z kimś drugim, gdyby oczywiście nie fakt, że trudniejsze wyjście?) i, jakbyś był tam obecny, oparty o ciebie, podtrzymywał na twych ramionach siebie ojczyznę, stając się dzięki twej młodości i twojej sile mocniejszy. Od razu ustały wszelkie rozruchy.

Wszakże nie nastąpiło to w wyniku samej adopcji, ale siły oddziaływaw-czej adoptowanego; i oto jakżeż nierozsądnie postąpiłby Nerwa, gdyby zaadoptował kogoś innego. Czyżbyśmy już zapomnieli, jak jeszcze niedawno wewnętrzne niesnaski nie tylko że nie umilkły po adopcji4, ale dopiero się wzmogły? Tak i to właśnie wydarzenie mogłoby się stać podnietą do swarów i zarzewiem buntów, gdyby wybór nie padł na ciebie. A czyż można było wątpić, iż mógł władzę przekazać władca, który utracił poważanie, a którą odzyskał dzięki swojemu autorytetowi ten, komu ją przekazano? Stałeś się równocześnie i synem, i Cezarem, a niebawem Imperatorem i wspólnikiem władzy trybuńskiej i wszelkiej innej, co niedawno przypisał też ojciec - tyle że rodzony - jednemu ze swoich dwóch synów5.

9. Wielce znaczącym dowodem twojej zaradności jest fakt, że zyskałeś uznanie nie tylko jako spadkobierca władzy, lecz również jako jej współuczestnik. Następcą bowiem musi się zostać nawet wbrew swej woli, dzielić z kimś władze jedynie za twoją zgodą. Czyż potomni uwierzą, iż ktoś zrodzony z ojca patrycjusza, byłego konsula i tryumfatora, stojący na czele zaprawionych w bojach znacznych sił wojskowych, jemu całkowicie oddanych, nie został przez wojsko obwołany cesarzem? Czyż nie jemu właśnie nadany

(8)

został przez też wojska tytuł Germanika, gdy zarządzał Germanią? Niczego nie przedsięwziął, aby zostać imperatorem? Niczego nie uczynił, co by nie było konieczne dla państwa, ani niczego, co by okazało się sprzeczne z poczuciem jego obywatelskiej karności? Karnym przecież okazałeś się, Cezarze, obywatelem i w zachowaniu prawowierności doszedłeś do pryncypatu, i w niczym mocniej nie uzewnętrzniłeś w swoim harcie ducha obywatelskiej powinności, jak w sposobie konsekwentnego przejmowania władzy. Jużeś Cezarem, już Imperatorem, już Germanikiem, a tyś jakby nieobecny i nieświadom tego, lecz pomimo takich znaczących tytułów pozostajesz człowiekiem prywatnym, gdy w grę wchodzą sprawy osobiste. Wydałoby się czymś patetycznym, gdybym wyrzekł: „Nie wiedziałeś, że zostaniesz Imperatorem", gdy ty istotnie, będąc imperatorem, nie wiedziałeś, że nim jesteś.

Kiedy zaś dotarła do ciebie wieść o twym szczęśliwym losie, wolałeś pozostać tym, czym dotychczas, lecz nie było ci wolno. Czyż jako zwykły obywatel nie podporządkowałbyś się jego woli, jako legat imperatorowi, a jako syn ojcu?

Gdzież wobec tego twoja dyscyplina? Gdzież przekazany przez przodków zwyczaj nakazujący wypełniać spokojnie i ochoczo wszelkie obowiązki zlecone przez władcę? A cóż doprawdy mówić w wypadku, gdyby ci kazał przejść z jednej prowincji do drugiej, z jednego obszaru zmagań wojennych na inny?

Wiadomo przecież, że korzysta on z tego samego prawa, kiedy odwołuje cię od twej pracy do objęcia dowództwa na wojnie, jak i z tego, którego mocą wysyła kogoś do armii, obojętnie, czy każe ci iść jako legatowi, czy też powracać jako pryncepsowi, chyba że się zyskuje większe uznanie za okazane posłuszeństwo w tym, gdzie się go najmniej można spodziewać.

10. Majestat wydającego rozkazy pomnażał jego własny autorytet, gdyż wystawiony był na próbę w najgroźniejszych dla niego chwilach, w których zachodziła potrzeba wyrobić u ciebie przekonanie, że tym więcej należało się podporządkować woli rozkazującego, im mniejsze inni okazywali posłuszeństwo. Do tego dochodziły cię słuchy o zawartym przez senat i lud porozumieniu. Ale nie była to jedynie decyzja Nerwy, to była elekcja.

Albowiem wszędzie, gdzie tylko byli ludzie, wszyscy tego samego w swych pragnieniach oczekiwali; on korzystając jedynie z prawa przewodniczącego senatu pierwszy zabrał głos, pierwszy uczynił to, co wszyscy inni mieli zamiar zrobić. Niemniej, na Herku-lesa, nie wszyscy mimo wielkości sprawy zaakceptowaliby ten fakt, gdyby nie zatwierdzono go wcześniej, niż to nastąpiło.

A ty - z jakim umiarem, dobrzy bogowie, i powściągliwością nadałeś kierunek swej władzy i swoim szczęśliwym losom! Od święta owszem - tyś Imperator z tytułów, wizerunków i oznak, a tak na co dzień toś w skromności, pracowitości i w ciągłym pogotowiu funkcjonujący wódz, legat, żołnierz -zwłaszcza wtedy, gdy w szybkich marszach kroczyłeś na czele swych chorągwi, swoich orłów legionowych, i niczego innego z tej adopcji tobie tak nie przyznawano, jak miłość ojcowską, jak synowskie posłuszeństwo, a ty ze swej strony o nic się tak nie modliłeś, jak o długi wiek dla tego imienia, jak o długotrwałość jego chwały.

(9)

Bogowie w swej przezorności już wcześnie wysunęli ciebie na pierwsze miejsce; ty jednak aż do tej pory pragnąłeś pozostać na drugim, a nawet dożyć tak - starczego wieku: wydało ci się, że jak długo ktoś drugi jest imperatorem, ty sam jesteś osobą prywatną. Wysłuchane zostały twoje modlitwy, lecz o ileż korzystniejszą rzeczą było dla tego najlepszego i najzacniejszego starca, którego bogowie pozyskali dla nieba6, by po boskim i nieśmiertelnym akcie nie popełnił czegoś śmiertelnego. Przysługuje bowiem takwielkiemu dziełu, ażeby stało się największe, a mianowicie przez poddanie jego twórcy aktowi konsekracji, aby kiedyś w przyszłości można było postawić potomnym pytanie, czy bóg już to uczynił. I tak, tylko dlatego że był twoim ojcem, zasłużył na miano ojca nas wszystkich. Niebłaha w tym sława, ogromny też rozgłos, bo kiedy po zbyt licznych doświadczeniach przekonał się, że państwo dobrze zostało osadzone w twoich ramionach, tobie pozostawił ziemie, zaś ziemiom - ciebie; i właśnie przez to samo stał się drogim dla wszystkich i godnym naszych uczuć; a to, iż go dziś brak, wynika stąd, że przewidział, aby jego braku nie odczuwano.

11. Tyś go, jak przystało na syna, uczcił najpierw łzami, a wkrótce potem licznymi świątyniami, nie idąc śladami tamtych cesarzy, którzy czynili to samo, lecz z całkiem innych pobudek. Zaliczył co prawda Tyberiusz w poczet bogów Augusta, ale po to, by wprowadzić do kodeksu karnego oskarżenie o obrazę majestatu, Neron - Klaudiusza w tym celu, ażeby go ośmieszyć; Tytus Wespazjana a Domicjan Tytusa, ale ten pierwszy, by uchodzić za syna bożego, zaś drugi - za brata boskiego. Ty między gwiazdami umieściłeś ojca nie dla postrachu obywateli, nie na zniewagę bóstw ani dla swej czci, ale dlatego, że wierzysz w niego jak w boga. Nie jest to zbyt wiele w porównaniu z tym, co wyczyniają ci, którzy nawet siebie uważają za bogów. Jednak chociaż go wielbisz za pośrednictwem flamina ofiarami na ołtarzach i wezgłowiach, to przecież w niczym innym nie działasz bardziej przekonywająco, iż jest bogiem, jak w tym, że sam takim jesteś. W przypadku bowiem pryncepsa, który dokonawszy wyboru następcy, uległ przeznaczeniu, jedyną, a tym samym najpewniejszą poręką jego boskości jest dobry - następca. Czy wobec tego w spadku po nieśmiertelności ojca przybyło tobie coś z zarozumiałości? Czy ty pójdziesz w ślady tych ostatnich pryncepsów, żyjących w próżniactwie i chełpiących się boskością swych rodziców, czy też tamtych dawnychi godnych szacunku? którzy to właśnie Imperium...7, z którego w rozbiciu musieli uciekać, a dowody ich pogromu były tak oczywiste, jakby ono odniosło nad nimi tryumf.

Toteż podnieśli się na duchu i jarzmo niewoli z siebie zrzucili, walcząc z nami już nie o swoją wolność, lecz o to, aby nas zniewolić; a jeśli prowadzili z nami rokowania pokojowe, to wcale nie z myślą o zawieszeniu broni, lecz na zasadzie partnerstwa stron, narzucając takie postanowienia układu, jakie byłyby do przyjęcia przez nich8.

12. Ale teraz znowu ogarnął ich strach, a nawet popłoch, wiec gotowi są przyjąć narzucone im warunki. Bo oto widzą oni u Rzymian dowódcę, jako jednego spośród dawnych i cieszących się szacunkiem, któremu to rangę

(10)

imperatora nadały pola bitew, pokryte ciałami poległych żołnierzy, oraz morskie odmęty zroszone zwycięską krwią. Teraz my bierzemy zakładników, a nie wykupujemy własnych wojowników z niewoli, ani nie zawieramy jako rzekomi zwycięzcy - układów pokojowych, obwarowanych ogromnymi sumami pieniężnymi i zobowiązaniami. Proszą nas, błagają; my ze swej strony wobec jednych jesteśmy hojni, drugich odprawiamy z niczym, a w obu tych wypadkach działamy świadomi wielkości Imperium: podziękowania nam wyrażają ci, którzy coś uzyskali; odwagi zaś nie mają się uskarżać owi, którym odmówiono.

Czyż odważyliby się wiedząc o tym, że ty w ataku deptałeś po piętach najdzikszym plemionom, i to w tym samym czasie, kiedy przyjazny im Dunaj, a dla nas jak najmniej dogodny, połączył zmarzliną swoje brzegi, a na jego powierzchni - od lodu twardej - przewozić można było potężne siły wojskowe;

gdy dzikim ludom służyły za oręż nie tyle pociski, ile raczej ich klimat, ich pora roku. Lecz z chwilą jak miejsce twego dowodzenia znalazło się niedaleko stąd, to jakby się zmieniły pory roku: oni mianowicie, zamknięci w swych skrytych okopach, trzymani byli w karbach; żołnierze natomiast nasi byli zadowoleni, że mogli biegać po brzegach i gdybyś zezwolił im skorzystać z jakiejś niecodziennej sposobności, daliby barbarzyńcom zakosztować „ich własnej"

zimy.

13. Taki szacunek mają dla ciebie wrogowie. A jakie nastroje wśród twoich żołnierzy? W jakiż to sposób zjednałeś sobie ich podziw dla siebie, że razem z tobą znosili głód, z tobą - pragnienie? gdy w czasie pamiętnych ćwiczeń mieszałeś pośród kurzu swój dowódczy pot z żołnierskim i gdy w wolnej walce - niczym się od pozostałych nie różniąc poza siłą i wysmukłą sylwetką - bądź to z dala rzucałeś oszczepem, bądź też rzucane sam podnosiłeś, wesoły i zadowolony z żołnierskiej odwagi, ile razy spadło czy to na twój szyszak, czy też na tarczę twą jakieś ciężkie uderzenie; chwaliłeś nawet zadających ciosy i zachęcałeś do odwagi. I rzeczywiście już poczynali sobie coraz śmielej, kiedy jako sędzia kierujący walkami początkujących zestawiałeś oręż, próbowałeś dotykiem pocisków; a jeśli któryś z nich wydał ci się przy uchwycie zbyt twardy, sam ciskałeś. A cóż mówić o uldze, jaką przynosiłeś zmęczonym, a chorym pomoc? Nie w twoim było zwyczaju wracać do swoich pomieszczeń namiotowych wcześniej, zanim nie dokonałeś przeglądu wnętrz sypialnych swych towarzyszy broni, i nie prędzej udawałeś się na spoczynek niźli po wszystkich. Nie wydaje mi się, by jakiś wysokiej rangi dowódca wojskowy mógł być godny tego podziwu, chyba że znalazłby się taki równy Fabrycjuszom, Scypionom czy Kamillusom9. Tego bowiem rodzaju męża mógłby wtedy zagrzać do naśladownictwa ktoś na pewno lepszy. Z chwilą zaś jak szkolenie bojowe z praktycznego przeszło na spektakularne, wtedy i wysiłek fizyczny żołnierza przeistoczył się w zadowolenie czysto cielesne, zwłaszcza że naszym ćwiczeniom nie patronował ktoś z weteranów, chlubiący się odznaczeniami militarnymi takimi jak „muralis"10 czy „civica"11, zaś instruktorem bywał jakiś Greczyn. Jakąż wiec dumą napawa nas fakt, że znalazł się mąż, który jako jeden

(11)

ze wszystkich ustosunkowuje się całym sercem do obyczajów ojczystych i do cnót ojczystych, który bez podniety z zewnątrz i bez odpowiedniego dla siebie przykładu sam się ze sobą szamoce, sam się ze sobą potyka; a jak sam jeden dzierży władzę najwyższą, tak też do niego samego powinna ta władza najwyższa należeć.

14. Lecz dla ciebie, Cezarze, to nie nowość, to nie pierwociny, skoro będąc jeszcze małym chłopcem rozsławiłeś laurem partyjskim imię twego ojca, a na tytuł „Germanicus" zasługiwałeś już wówczas, gdy zuchwałą dzicz partyjską uśmierzyłeś samym postrachem, jak tylko doszła ich wieść o twoim zbliżaniu się; zaś Ren zespoliłeś z Eufratem w godnym twej osoby podziwie. Kiedy świat cały przemierzałeś nie tyle krokami, ile raczej głośnymi czynami, czyż nie pozostawałeś wśród tych, z którymi ci przyszło potem obcować, stale większy i sławniejszy? A przecież nie byłeś jeszcze Imperatorem, nie byłeś jeszcze synem boga. Germanię i Hiszpanię bronią i dzielą zarazem nie tylko liczne ludy

oraz leżące między owymi rubieżami rozległe i bezgraniczne niemal obszary ziemskie, ale również Pireneje oraz Alpy, a także owe, inne ogromne, choć nieporównywalne z nimi, pasma górskie. Kiedy poprzez całą tę przestrzeń wiodłeś, czy raczej - taka była szybkość - unosiłeś za sobą legiony, nie szczędziłeś wcale pojazdu ani nawet konia. A rączy on- i nie wierzchowcem był u ciebie podczas marszu, a ozdobą, gdy stąpał za tobą razem z innymi, jakby nie był ci potrzebny, chyba żeby w dniu za-obozowania móc zaznaczyć szybkim obiegiem i wzniesioną kurzawą w tumanie piachu rozciągające się w pobliżu pole namiotowe. Mamże podziwiać początki twoich zmagań, czy też ich zakończenie? Wiele istotnie znaczy fakt, że wytrwałeś w swych przedsięwzięciach, co więcej - nie bałeś się, iż mógłbyś nie wytrwać. Tu nie mam wcale wątpliwości, że tamten człowiek, sam strachem podszyty a równocześnie z zawiścią odnoszący się do wszelkich przejawów bohaterstwa innych (choć korzystał z ich pomocy), że ów właśnie imperator, który ściągnął ciebie aż z Hiszpanii z potężną odsieczą dla legionów toczących boje na pograniczu Germanii, tak ogromny wzbudził w sobie - choć nie bez pewnych obaw - podziw dla ciebie, jaki wywarł kiedyś na swoim królu znany syn Jowisza12: ten oto po ciężkich pracach i trudnych do wykonania rozkazach, nieposkromiony i zawsze niezmordowany, donosił władcy o ich spełnieniu; tak samo i ty po przeprowadzonych, jedna po drugiej, zwycięskich wyprawach okazałeś się godny owego przedsięwzięcia.

15. Jako trybun wojskowy natomiast dokonywałeś w młodym jeszcze wieku, lecz ze stanowczością męża już dojrzałego, militarnej lustracji najodleglejszych zakątków Imperium; i właśnie wówczas dzięki temu szczęśliwemu zbiegowi okoliczności miałeś możność zwrócenia uwagi na oczywistość, że długo i wnikliwie trzeba się było uczyć tego, co niebawem miałeś przekazać innym do nauki. A nie ograniczając się do poznania jedynie trybu życia obozowego i wypełniania niejako powinności wojskowej, tak sprawnie odbyłeś trybunat13, że mogłeś od razu przejąć stanowisko dowodzenia

(12)

i niczego nie musiałeś się uczyć w czasie, gdy trzeba było uczyć innych. W ciągu dziesięciu lat służby wojskowej poznałeś zwyczaje i obyczaje różnych ludów, położenie geograficzne regionów, korzyści płynące z miejscowych uwarunkowań; przywykłeś do znoszenia przeróżnych ciepłot wód i klimatu, jakby to były rzeki i pory roku takie same, jak w kraju ojczystym. Ileż to razy zmieniałeś konia, ileż razy wysłużoną zbroję! Przyjdzie czas, w którym potomni zapragną zwiedzić albo też nakażą młodszym pokoleniom obejrzeć pola, które wessały twój pot, drzewa, pod którymi odpoczywałeś, załomy skalne, które zabezpieczały cię podczas snu, domostwa wreszcie, jakie gościły ciebie wraz z twoim licznym orszakiem, podobnie jak tobie samemu pokazywano w swoim czasie święte ślady potężnych wodzów na tychże miejscach. Ale to było kiedyś:

w obecnych czasach każdy nieco starszy żołnierz uważa się za twego towarzysza broni. Bo też iluż jest takich, dla których nie byłbyś towarzyszem broni, zanim nie zostałeś imperatorem? Tym się tłumaczy oczywistość, że ty niemal wszystkich nazywasz po imieniu, że potrafisz wyliczyć mężniejsze czyny poszczególnych wojowników; i nie mają wcale potrzeby opowiadać tobie o swych ranach, odniesionych w obronie Rzeczypospolitej, ci, którym ty jako naoczny świadek miałeś możność wyrazić zaraz na miejscu słowa uznania.

16. Jednak tym więcej należy mówić o twoim rozsądnym zarządzaniu państwem, bo chociaż wzrosłeś w chwale wojennej, jesteś zwolennikiem pokoju i nie pragniesz z byle powodu tryumfów - czy to dlatego, że miałeś ojca tryumfatora, czy może dlatego, że w dniu twojej adopcji złożono Jowiszowi Kapitolińskiemu wieniec laurowy. Ani się wojen nie lękasz, ani też ich nie wszczynasz. Wielce znaczącym jest, Imperatorze Auguście, wielce wymownym stanąć nad brzegiem Dunaju i, chociaż tryumf pewny w razie jego przekroczenia, nie pragnąć stoczenia decydującej bitwy z tymi, którzy nie zechcieliby jej podjąć. Pierwsze osiąga się poprzez bohaterstwo, drugie dzięki rozsądkowi. No bo jeśli ty sam nie chcesz podjąć walki, świadczy to o twoim rozsądku, a jeśli nie chcą jej także twoi wrogowie, dowodzi to twojej dzielności.

Raz wreszcie przyjmować będzie również Kapitol nie teatralne wozy tryumfalne, nie wizerunki zafałszowanych zwycięstw, lecz imperatora okrytego prawdziwą i niepodważalną sławą przynoszącą upragniony pokój i tak oczywistą uległość wrogów, że już nad nikim nie trzeba będzie odnosić zwycięstwa. Wspanialsze to od wszystkich tryumfów, bo nie z innych powodów, jak tylko z pogardy ich dla naszego Imperium zrodziła się potrzeba naszych zwycięstw nad nimi. Jeśli wszakże jakiś król barbarzyński posunie się do tego stopnia w swej nierozwadze oraz szaleństwie, że zasłuży na twój gniew i oburzenie, to choćby go broniły rozlane w poprzek drogi morza lub niezmiernie głębokie rzeki, czy też strome góry, przekona się, iż wszystko to tak podatne, tak szybko ustępujące przed twoim męstwem, jak osiadające góry, wysychające rzeki, poskromione tonie morskie; niech więc nie sądzi, że walą się na niego jedynie okręty wojenne naszej floty, ale cała ziemia.

17. Już mi się wydaje, że widzę pochód tryumfalny14, ciężki nie tyle od

(13)

wydartych prowincjom łupów ani od złota wymuszonego od naszych sprzymierzeńców, ile od zbroi nieprzyjaciół i kajdan wziętych do niewoli królów; wydaje mi się, że rozpoznaję imiona wodzów znakomitych i niezbyt dostojne w stosunku do ich imion postacie; wydaje mi się, że patrzę na nosze uginające się pod ciężarem okrutnych potworów urobionych przez barbarzyńców i każdego z ich twórców kroczącego z zawiązanymi rękami za dziełem jego sztuki; a w końcu ciebie samego, stojącego wyniośle na rydwanie z tyłu za ujarzmionymi plemionami, przed rydwanem natomiast tarcze przez ciebie samego podziurawione. Ale i tobie nie zabrakłoby zdobycznej zbroi, ściągniętej z wroga, gdyby jakiś spośród królów odważył się wystąpić do walki wręcz, nie drżąc ze strachu nie tylko przed miotanymi przez ciebie pociskami, ale i zabójczymi spojrzeniami twoich oczu oraz groźnymi minami rysującymi się na twojej twarzy, mając ponadto przed sobą obręb pola i całość sił zbrojnych.

Dzięki umiarowi w sprawowaniu władzy, jaki ostatnio wykazałeś, zasłużyłeś na to, by w wypadku gdybyś w obronie godności Imperium poczuł się zmuszony czy to wydać wojnę, czy też odeprzeć wroga, zdawać się mogło, że nie po to odniosłeś zwycięstwo, żeby odbyć tryumf, ale dlatego odbywasz tryumf, że odniosłeś zwycięstwo.

18. Z jednego wnioskuję o drugim. Jakżeż wspaniałym osiągnięciem jest to, że przywróciłeś rozluźnioną i zaniedbaną dyscyplinę w obozach wojskowych, likwidując narosłe w minionej epoce zło, między innymi krnąbrność i wzgardę dla posłuszeństwa? Bezpiecznie jest obecnie zasłużyć na szacunek, bezpiecznie na miłość, i już nikt z dowódców wojskowych nie lęka się ani o to, że go żołnierze nie cierpią, ani dlatego, że jego lubią; stąd wolni są zarówno od uraz, jak i przymi-leń, chętnie uczestniczą w pracach, biorą udział w ćwiczeniach bojowych, zaprawiając się do władania bronią, zdobywania twierdz i dowodzenia ludźmi. Oczywiście nie ten jest pryncepsem, który byłby zdania, iż to jemu grozi niebezpieczeństwo, iż przeciw niemu skierowuje się to wszystko, co przygotowane jest przeciw wrogom; taki rodzaj

(14)

Domicjan (81-96)

Imię Domicjana z uwagi na damnatio memoriae występuje w „Panegiryku" dwukrotnie: 1) w r 11 - hist. uzasadnione, 2) w r 20 - interpolacja pośmiertna

rozumowania charakteryzował tych, których niepokoje wynikały z ich wrogiej działalności. Ciż sami wyrażali ze swej strony zadowolenie, że zamierają zainteresowania sztuką wojenną i że nie tylko myśl, ale i samo ciało wiotczeje, i że nawet miecze przez niedbalstwo nie posiadają już siły przebicia i tępieją. W następstwie tego nasi dowódcy wojskowi lękali się zdrady nie tyle ze strony obcych władców, co swoich własnych pryncep-sów, nie tyle zbrojnych oddziałów wroga, co własnych towarzyszy broni.

19. Mają gwiazdy te właściwość we wszechświecie, że wzejś-cie większych przysłania mniejsze i słabsze: podobnie ranga legatów ulega przyćmieniu wraz z przybyciem imperatora. Ty jednak, choć byłeś co prawda większy od wszystkich, ale większy bez uszczerbku dla godności kogoś drugiego: każdy przecież zatrzymywał tę samą godność tak w twojej obecności, jak i w czasie twej nieobecności; a nawet w większości przypadków zyskiwali oni jeszcze większe uznanie dlatego, że ty ich tak samo darzyłeś szacunkiem.

Będąc przeto drogim zarówno dla ludzi piastujących najwyższe godności, jak i

(15)

dla osób pełniących najniższe posługi, starałeś się tak łączyć funkcje imperatora z pozycją towarzysza broni, byś mógł z jednej strony, niczym jaki nadzorca, zmuszać wszystkich do wytężonego wysiłku, a z drugiej jako współuczestnik i towarzysz przynosić im ukojenie. Szczęśliwi ci, których przywiązanie i pracowitość oceniasz nie za pośrednictwem łączników i pośredników, lecz ty sam - osobiście, a nie ze słyszenia, ale na podstawie własnej obserwacji. Oni to sprawili, że ty nawet nieobecny nikomu o nieobecnych bardziej nie wierzysz aniżeli sobie samemu.

20. Ciebie tymczasem przywoływała do powrotu tęsknota za obywatelami, zaś umiłowanie ojczyzny zaczęło brać górę nad przywiązaniem do życia obozowego. Wobec czego i powrotna twoja droga spokojna i pozbawiona okazałej pompy - zupełnie tak jakbyś wracał po zawarciu pokoju. Do twoich tu pochwał nie chciałbym wcale przydawać faktu, że przybycia twego nie uląkł się nigdzie żaden ojciec ani żadenmałżonek: pozorna u innych skromność, u ciebie wszczepiona i wrodzona, i to pośród tych cnót, których nie mógłbyś sobie przywłaszczyć. Żadnych zajść podczas egzekwowania podwód, żadnego wybrzydzania na domy noclegowe; zaopatrzenie w żywność takie jak dla wszystkich; a do tego towarzyszący orszak pod bronią i karny - chciałoby się powiedzieć, że wielki jakiś wódz, a jak najbardziej ty sam, wyrusza do swoich:

do tego stopnia żadnej, czy prawie żadnej, różnicy miedzy Imperatorem już proklamowanym a przyszłym. Jakżeż niepodobny był niedawny przemarsz innego pryncepsa! O ile tylko nazwać to można było przemarszem, a nie spustoszeniem, skoro dokonywano eksmisji gości hotelowych; skoro wszystko na prawo i na lewo spalono i stratowano, niczym jakaś przemoc, czy też nawet ci sami barbarzyńcy, przed którymi uciekał, wpadli tutaj. Trzeba było wyjaśniać wiec mieszkańcom prowincji, że tamta droga była Domicjana, a nie naszego pryncepsa. Tak przeto nie dla twojej chwały, ile dla wspólnego dobra ogłosiłeś w edykcie dodatkowo, jakimi obciążeniami obarczono was obu. Niech imperator15 przyzwyczaja się prowadzić rozliczenia ze swoim państwem: tyle niechaj wyniesie przychód, a tyle rozchód, tak jakby chciał wystawić rachunek;

niech poda do urzędowej wiadomości, ile pieniędzy rozszastał. W ten sposób osiągnie się to, że nie będzie trwonił pieniędzy na te cele, o jakich potem wstyd by mu było mówić. Poza tym przyszli władcy - chcą czy nie chcą - winni wiedzieć, że to a to tyle kosztuje, a mając do wyboru dwa z przytoczonych przykładów, niechże pamiętają, że zupełnie, jak to ludzie zwyczajni, chcąc wysnuć wniosek na temat obyczajów swych, wybiorą albo jeden, albo drugi.

21. Czy ty wobec tak wielkich czynów nie zasługiwałeś na jakieś nowe zaszczyty, nowe tytuły? Ależ ty odmawiałeś nawet tytułu Ojca Ojczyzny. Jak bardzo długą toczyliśmy walkę z tobą, z tą twoją skromnością! Jak późno odnieśliśmy zwycięstwo! Z tytułem tym, przyjmowanym przez innych zaraz: po prostu w pierwszym dniu pryncypatu, jak tytuły Imperatora i Cezara, ty zwlekałeś aż do tej pory, by wreszcie złożyć oświadczenie, że ty także teraz zasługujesz na ten zaszczyt, choć w ocenie swoich zasług jesteś bardzo ostrożny.

(16)

Tak więc tobie jednemu spośród wszystkich wypadło, byś był istotnym Ojcem Ojczyzny, zanim zostałeś nim formalnie. Byłeś przecież nim w naszych sercach i osądach; ani też nie leżało w interesie publicznego szacunku dla ciebie, pod jakim by tytułem do ciebie się zwracano, chyba że komuś wydawałoby się wyrazem niewdzięczności, gdyby tytułował ciebie Imperatorem i Cezarem, gdy tymczasem w duchu wyczuwał w tobie ojca. A z jaką uprzejmością, z jakąż łaskawością odnosisz się ty sam do tego tytułu! Obcujesz jak ojciec ze swoimi obywatelami niby ze swoimi dziećmi! Jak zwykły obywatel, który wyszedłszy od nas, wrócił jako imperator, rozumiesz nas, znajdując w nas zrozumienie!

Bierzesz nas za tych samych co siebie samego, boś równy wszystkim - o tyle wszakżeś większy, boś większy i lepszy od innych.

22. A nade wszystko w ów znany nam dzień, kiedy tak bardzo oczekiwany i upragniony wróciłeś16 nareszcie do swego miasta! Już samo to, że wkroczyłeś, jakże cudowne i wspaniałe! Poprzedni bowiem władcy wjeżdżając kazali się zazwyczaj wnosić, nie mówię już, że z rydwanu zaprzężonego w czwórkę śnieżnobiałych koni, lecz - co było wyrazem większej jeszcze zuchwałości - na ludzkich barkach. Ty samą wysmukłością

(17)

Śródmieście Rzymu (Kapitol, Fora i Palatyn)

Z zamieszczonego tu planu można przypuszczać, że trasa pochodu Trajana przebiegała przez via Appia, potem v. Triumphalis, a na wysokości Koloseum (gdzie później stanie Łuk Konstantyna) skręcała na v. Sacra i po przejściu pod Łukiem Tytusa biegła środkiem Forum Romanum, skąd w górę

przez clivus Capitolinus na Kapitol; stamtąd po uroczystościach centralnych u wezgłowia posągu Jowisza Kap Trajan wraz z towarzyszącą mu świtą wrócił na Forum, by w pobliżu świątyni Westy

udać się przez clivus Palatinus do Domus Augusti na Palatynie.

(18)

swojej cielesnej sylwetki górowałeś nad innymi wzrostem i w swej wzniosłości świeciłeś tryumf nie tyle nad naszą uległością, co raczej nad zarozumiałością dawnych pryncepsów. Dlatego też nikogo nie powstrzymał ani wiek, ani zły stan zdrowia, ani płeć, byle tylko mógł nasycić swe oczy tym niecodziennym widowiskiem. Ciebie rozpoznawały małe dzieci, ciebie pokazywali sobie młodzi, podziwiali starzy; również chorzy nie bacząc na zalecenia lekarskie, rwali się do ciebie, aby cię zobaczyć jakby dla ratowania zdrowia. Stąd też jedni głosili, że dość mają życia, jak tylko ciebie ujrzeli i powitali; inni na odwrót, że dopiero teraz warto żyć. Nawet kobiety doznawały wówczas największego usatysfakcjonowania ze swej płodności, kiedy spostrzegły, dla jakiego pryncepsa zrodziły obywateli, dla jakiego imperatora - żołnierzy. Widzieć można było dachy zatłoczone i uginające się pod ciężarem ludzi oraz wszystkie miejsca zajęte - nawet te wiszące i niepewne na zrobienie chociażby kroku;

zewsząd zapełnione ulice - poza wąskim przejściem, pozostawionym dla ciebie, a z jednej i drugiej strony lud rozweselony; na każdym kroku to samo radosne uniesienie, te same okrzyki zadowolenia. Tak zgodna u wszystkich panowała radość z powodu twojego powrotu, jak zgodne było przekonanie, że przybyłeś do wszystkich: ona sama jednak wzrastała w miarę twego zbliżania się, a następnie wzmagała się za każdym niemal krokiem.

23. Miło było dla wszystkich, że członków senatu witałeś przyjmując każdego pocałunkiem, jako że i ty kiedyś odprawiony zostałeś pocałunkiem;

miło, że chwalebne czyny osób będących ekwitami uczciłeś imiennie, tytułami, nie uciekając się do pomocy nomenklatora; miło, że nie ukrywałeś oznak zażyłości w stosunku do klientów, których osobiście powitałeś, daleko milej jednak było nam patrzeć, jak z wolna i spokojnie stąpałeś - na ile oczywiście tłumy widzów na to pozwalały, albowiem ludzie zabiegający drogę napierali zwarcie również na ciebie, a raczej w głównej mierze na ciebie, ponieważ zaraz pierwszego dnia powierzyłeś wszystkim samego siebie. Nie osłaniany bowiem przez oddziały swej straży przybocznej, lecz otoczony ze wszystkich stron bądź to przez najwybitniejszych senatorów, bądź też przez przedstawicieli stanu ekwickiego - w zależności od wzrastającego natłoku - jednych czy drugich spośród tych grup - ty kroczyłeś w ślad za twoimi liktorami, zachowującymi milczenie i spokój: bo też żołnierze nie różnili się w niczym od tłumu w usposobieniu i zachowaniu stanu równowagi i skromności. Z chwilą zaś jak począłeś wchodzić na Kapitol, jakżeż radośnie wspominać zaczęli wszyscy twoją adopcję! Jakżeż niezwykle podniosły był nastrój wśród tych, którzy witali ciebie pierwsi na tym samym miejscu jako Imperatora! Co więcej, gotów byłbym uwierzyć, iż to sam bóg doznał wtedy szczególnej radości ze swego dzieła. A kiedy zatrzymałeś się na tym samym miejscu, z którego Ojciec twój miał obwieścić ową wielką tajemnicę bogów, co za radosne nastroje udzielały się stojącym wokół ludzkim rzeszom! Jak na nowo wracały głośne owacje. Jak podobny był do tamtego dzień, który zrodził ten dzisiejszy! Jak pełno wszędzie ołtarzy i jak ciasno od zwierząt ofiarnych! Jakie zespolenie modłów wszystkich

(19)

za pomyślność jednego! A choć rozumowali, iż modlą się za siebie i za swoje dzieci, modlili się za ciebie. Stąd skierowałeś swe kroki do pomieszczeń mieszkalnych - co prawda na Palatynie, ale z takim wyrazem twarzy, z takim opanowaniem, że odnosiło się wrażenie, jakbyś szedł do swojego prywatnego domu. Pozostali udali się z kolei do swoich siedzib, by tam jeszcze raz przeżyć ufność w wiarę, do jakiej nie trzeba nikogo zmuszać.

24. Przesyciłoby każdego innego tego rodzaju wkroczenie do Miasta; ty z każdym dniem budzisz coraz większy zachwyt i stajesz się z każdą chwilą lepszym spośród pryncepsów, jakimi jedynie przyrzekali być inni w przeszłości.

Tak przeto bieg czasu sprzyja tylko tobie i umacnia twoje znaczenie. Ty przecież umiałeś sprząc i połączyć fakty jak najbardziej sobie przeciwstawne, a mianowicie: pewność bezpieczeństwa doświadczonego władcy ze skromnością początkującego. Ty nie sprowadzasz powitalnych uścisków do padania ci do stóp, ani nie oddajesz ruchem ręki pocałunku, bo choć jesteś Imperatorem, nadal zachowujesz ludzki wyraz twarzy. Stąpałeś przedtem na własnych nogach, stąpasz i teraz; byłeś dotąd entuzjastą wysiłku: wszystko wokół ciebie uległo przeobrażeniom, ale ty w sobie samym niczego nie zmieniłeś mimo szczęśliwości losu. Wolno obecnie w chwili, gdy prynceps obok przechodzi (w miejscach publicznych), zatrzymać się, zabiec mu drogę, towarzyszyć lub minąć go: ty się przechadzasz pośrodku nas, a nie jakbyś szedł obok nas; ty udzielasz się nam w bogactwie twojej osobowości, do niczego nas nie zobowiązując.

Każdy, kto do ciebie się zbliży, nie odchodzi od ciebie ani na krok, a koniec rozmowie kładzie nieśmiałość każdego jednego, a nie twoja zarozumiałość. Ty sprawujesz co prawda rządy nad nami i my jesteśmy twoimi poddanymi, mimo to podlegamy w jakiejś mierze prawom. One bowiem również normują nasze namiętności i przyjemności, one obcują z nami, one wśród nas istnieją. Ty górujesz i wyróżniasz się poprzez dostojeństwo swoje, poprzez władzę swoją, które są co prawda ponad ludźmi, do ludzi jednakże należą. Poprzedni pryncepsi zaniechali z pogardy dla nas i z lęku przed równością posługiwania się własnymi nogami. Nieśli ich zatem ponad naszymi głowami niewolnicy na swych barkach i karkach; ciebie natomiast rozgłos, ciebie chwała, ciebie, miłość obywateli, ciebie nasza wolność stawia ponad samych pryncepsów; ciebie do gwiazd wynosi ta oto wspólna dla wszystkich Matka Ziemia i zmieszane z nią ślady kroków Pryncepsa.

25. Nie żywię wcale obaw, Ojcowie Senatorowie, by nie spotkać się z zarzutem, że zbyt przeciągam swoją wypowiedź, skoro należałoby sobie życzyć - i to jak najmocniej, ażeby te sprawy, dla których wygłasza się mowę dziękczynną ku czci pryncepsa, były przedstawione obszernie: byłoby doprawdy wyrazem głębszego szacunku, żeby pozostawić je w formie całej i nie uszczuplonej pod wasze rozważania, aniżeli prześlizgnąć się po nich powierzchownie i skrótowo, gdyż nasuwa się tu niemal wniosek, iż właśnie te zagadnienia, o których chciałoby się zachować milczenie, wydają się tak ważne, jak się w istocie przedstawiają: chyba że można zbagatelizować sprawę

(20)

zasobności rodów i wydanych ludowi zapomogach, a wydano je w całości, podczas gdy żołnierzom wypłacono tylko cześć donatywów. Czyż było lekkomyślnością wypłacić choćby ratami tym, którym łatwiej można odmówić?

Aczkolwiek i w tym przeciwstawnym pojmowaniu równości zachowana została racja. Żołnierze zostali zrównani z ludem dlatego, że otrzymali tylko cześć, ale za to pierwsi, zaś lud z żołnierzami dlatego, że był drugi w kolejce, lecz otrzymał od razu wszystko. A mimo to - z jakim uczuciem łaskawości dokonany został podział! Ileż starań dołożyłeś, aby nikt nie znalazł się poza zasięgiem twojej szczodrobliwości. Przyznano tym, którzy po twoim edyk-cie wciągnięci zostali na listę skreślonych osób, a zrównani zostali z innymi ci, którym niczego nie przyrzeczone. Jednego bowiem zatrzymały sprawy służbowe, innego stan zdrowia; ten był na morzu, tamten na szlakach rzecznych: na każdego czekano, a przewidziano również, czy też ktoś nie zachorował, czy nie był służbowo zajęty, czy nie znalazł się gdzieś daleko poza granicami Imperium: każdy niech przyjdzie, kiedy zechce, każdy niechaj się zjawi, kiedy będzie mógł.

Przewybornie to z twej strony, Cezarze, przybliżyć niejako poprzez genialną myśl dobroczynności najodleglejsze obszary, skurczyć niezmierzone tereny za pomocą rozdawnictwa, zapobiec wypadkom, uchronić od nieszczęść, a równocześnie starać się na wszelki sposób, aby każdy z plebsu rzymskiego w czasie akcji rozdawniczej wyczuwał w tobie raczej postawę obywatelską aniżeli humanitarną.

26. Bywało przedtem, że w dniu nadejścia kongiarium17 wypatrywano ukazania się pryncepsa na publicznym miejscu, zaś ulice zapełniano zazwyczaj tłumami dzieci stanowiących przecież przyszły lud rzymski. Wysiłek ze strony rodziców polegał na tym, by ostentacyjnie wskazywać na swoje maleństwa, a usadowiwszy je na barkach, wyuczać wznoszenia okrzyków pełnych pochlebstw i służalczości: one powtarzały to, do czego je nakłoniono. Niemniej większa cześć zwracała się wśród wrzawy z daremnymi prośbami do głuchego na te wołania pryncepsa, nieświadome, o co prosiły, ani tego, co uzyskały, i dopiero po otrzymaniu jasnej odpowiedzi w czym rzecz, zabierano je do domów. Tobie nawet przez myśl nie przeszło, aby dać się prosić; i chociaż byłoby niezmiernie miło dla twych oczu nasycić je widokiem rzymskiej młodzieży, ty jednak wolałeś wpisać wszystkich na listę, zanim mieli cię zobaczyć, względnie zwrócić się do ciebie bezpośrednio z prośbami, aby już od wieku młodzieńczego zaznajamiali się z rolą ojca ojczyzny w procesie wychowawczym, żeby wzrastali z twoich dotacji ci, co wzrastają dla ciebie, by dzięki twojemu funduszowi alimentacyjnemu18 doszli do służby wojskowej dla ciebie, by jednemu tobie wszyscy zawdzięczali w ogóle tyle, ile swoim rodzicom każdy.

Słusznie to, Cezarze, że ty ze swej strony podejmujesz się utrzymania na swój własny koszt imienia rzymskiego, bo też nie ma innego rodzaju nakładów pieniężnych, godnych wielkiego i zasługującego na nieśmiertelność pryncepsa, jak sumy wyłożone z troski o przyszłe pokolenie. Ludzi majętnych zachęcają jak i nakłaniają do wychowania dzieci wysokie nagrody, jak również wysokie kary;

(21)

biedota natomiast liczyć może tylko na łaskawość pryncepsa. Jeżeli ten zrodzonych z zaufania do siebie dzieci nie wspiera hojną ręką, nie wzbogaca i nie osłania miłością, przyspiesza upadek Imperium, upadek Rzeczypospolitej i na nic się nie przyda jego ostrzeżenie pod adresem możnych przed lekceważeniem interesów plebsu, by nie stało się tak jak z głową, która oderwana od tułowia zacznie się chwiać od ciężaru nie mającego stałego oparcia.

27. Łatwo sobie wyobrazić, jak bardzo byś się ucieszył, gdyby okrzykami radości witały ciebie tłumy rodziców, dzieci, starców, niemowląt i chłopców.

Pierwszy by dotarł do twych uszu głos malutkich obywateli, którym to obiecałeś przyznać alimenta, a najbardziej ich tym zjednałeś sobie, że nie potrzebowali się o nie ubiegać. Ważne jest nade wszystko to, iż jesteś tego rodzaju pryncepsem, pod którego rządami można i opłaca się wychowywać dzieci. Żaden już rodzic nie lęka się -poza nieprzewidzianymi przypadkami - o swego syna, a gniewu prynce-psa nie zalicza się do typu chorób nieuleczalnych. Wielką doprawdy zachętą w wychowaniu dzieci jest nadzieja na alimenta, nadzieja na kon-giaria;

znacznie większa jednakże to sama tylko nadzieja na - naszą wolność, nadzieja na nasze bezpieczeństwo. Co więcej, lepiej by było, gdyby prynceps w niczym nie okazywał nam swojej szczodrobliwości w rozdawnictwie, ale niczego równocześnie nam nie zabierając; nikogo nie żywił, byle nikogo nie zabijał:

wtedy mimo wszystko nie zabraknie ludzi, którzy zechcą mieć dzieci. I na odwrót: niech będzie szczodry w rozdawnictwie i niech wszystko nam zabiera, niech żywi i zabija, to w krótkim stosunkowo czasie zyska tyle, że wszystkim obmierznie myśl nie tylko o przyszłych pokoleniach, ale i o sobie samych, a także o swoich rodzicach. Dlatego też w całym twym programie dobroczynności niczego bym bardziej nie chwalił, jak to, że dajesz kongiaria ze swojej kasy i alimenta ze swojej, że dzieci obywateli nie żywią się u ciebie, jak szczenięta dzikich zwierząt, krwią pomordowanych; i to jest dla otrzymujących wsparcie najwdzięczniejsze, iż zdają sobie sprawę, że to, co otrzymują, nie zostało nikomu wyrwane siłą, że wzbogaciwszy tak wielu, uboższym stał się jedynie sam prynceps; chociaż nawet i nie on: No bo jeśli kogokolwiek jest cokolwiek, jest wszystkich, to on sam tyleż posiada, ile mają wszyscy.

28. Ale do czego innego wzywa mnie twa bogata w rytmy poetyckie sława:

do czego znów innego? Pewnie dlatego, że chyba już sporo wyraziłem uwielbienia i podziwu dla kwot, jakie wydałeś nie po to, byś świadom zarzucanej ci hańby chciał odwrócić od siebie jej niesławne imię, ani po to, by pogodniejszym jakimś tematem odciągnąć uwagę od krążących plotek przepojonych smutkiem i bólem19. Nie wykupiłeś się przecież od żadnej winy poprzez kongiarium, od żadnego okrucieństwa dzięki alimentom, bo nie w tym leżała istotna przyczyna twojej dobroczynności, byś mógł zło, jakie uczyniłeś, dalej czynić bezkarnie. Wyłożone nakłady zjednały ci miłość, a nie przebaczenie, a lud rzymski ufny w postanowienie twego trybunału nie odszedł niepocieszony. Kongiarium bowiem ofiarowałeś uradowanym masom, sam

(22)

uradowany; ludziom wolnym od trosk, sam beztroski. I to, co poprzedni pryn- cepsi rzucali często wzburzonym masom ludowym dla uśmierzenia nurtującej ich nienawiści do siebie, tyś dał ludowi będąc tak samo prawym człowiekiem, jak prawy jest lud, który ten dar otrzymał. Ojcowie Senatorowie! Znalazło się bez mała pięć tysięcy wolno urodzonych podopiecznych, których w wyniku dobroczynnej akcji naszego prynce-psa zdołano odszukać, odkryć i wciągnąć na listę. Oni, jako żołnierska rezerwa w czasie wojny a ozdoba podczas pokoju, żywią się na koszt publiczny, ucząc się wspólnie kochać ojczyznę, i nie tylko jako ojczyznę, lecz również jako swoją żywicielkę. Z nich będą się uzupełniać szeregi żołnierskie, z nich tryby, z nich urodzą się ci, dla których alimenta nie byłyby już potrzebne. Niech ciebie, Cezarze, bogowie darzą wiekiem, na jaki zasługujesz, niech chronią hart twego ducha, którym cię obdarzyli, a zobaczysz, że im bardziej wzrastać będzie liczba młodocianych, tym więcej wciągniętych zostanie ich na twoją listę. Zwiększa się ona bowiem z dnia na dzień oraz poszerza, nie dlatego, że droższe dla rodziców stały się dzieci, lecz dlatego, że cenniejsi dla pryncepsa są obywatele. Ty będziesz rozdzielał kongiaria, jeśli zechcesz; będziesz przyznawał alimenta, jeśli twa wola: one jednak przychodzą na świat dla ciebie.

29. Za wzór nieustającego kongiarium uważam zwielokrotnione zaopatrzenie w zboże. Troska o nie przyniosła kiedyś Pompejuszowi nie mniej rozgłosu niż wyeliminowanie z Pola Marsowego przekupstwa w ubieganiu się o urzędy; zniesienie piractwa na morzu, zdobyczne łupy ze Wschodu i Zachodu, oglądane podczas tryumfów. I niewiele on więcej aniżeli nasz Ojciec zdziałał w poczuciu swego obywatelskiego obowiązku, kiedy dzięki swoim wpływom, rozważnemu postępowaniu i zdobytemu zaufaniu otwarł na nowo drogi, udostępnił porty, lądom przywrócił szlaki podróżnicze, wybrzeża morzu, morze wybrzeżom20, a odległe plemiona tak związał handlem ze sobą, że się odnosi wrażenie, iż to, co zostało wytworzone w jednym gdzieś miejscu, uchodzi za produkt wszystkich. Czy nie daje się zauważyć, że każdy rok zaspokaja nasze potrzeby bez uszczerbku dla innych? Bo nie dokonuje się rekwizycji, jak w kraju nieprzyjacielskim, zbiorów żniwnych, zrabowanych sprzymierzeńcom - daremnie wołającym o pomoc, po to zresztą, by zbutwiały w naszych stodołach.

Oni sami przywożą do nas płody, co ziemia zrodziła, co w słońcu dojrzało, co żniwa przyniosły, a nie uciskani nowymi podatkami nie zaniedbują dawnych świadczeń. Skarb prywatny pryn-cepsa skupuje wszystko, co uważa za niezbędne. Stąd zasoby, stąd regularne zaopatrzenie w żywność, której cenę ustala się umownie między sprzedającymi a kupującymi, stąd i dostatek tutaj, a nigdzie głodu.

30. Sławny Egipt tak się wprawił w produkcji zboża, że niemal całkowicie uniezależnił się od opadów, a nawet pogody: jeżeli tylko ziemia została na czas nawodniona wylewami własnej rzeki - bo zazwyczaj nie była użyźniana żadnymi innymi wodami, jak tylko tymi, które niosły jej nurty - uzyskiwał tyle powierzchni pod zasiew, że mógł łatwo współzawodniczyć z krajami o

(23)

najwyższej jakości gleby, nie zamierzając niejako nigdy im ustąpić. I oto obszar ten w wyniku nieoczekiwanej suszy, grożącej klęską nieurodzaju, pozbawiony został ożywczej wilgoci, gdyż leniwo toczący swoje zasoby wodne Nil z wolna i jakby zwlekając wynosił się z koryta, porównywalny jeszcze do potężnych rzek, lecz coraz mniej do nich podobny. Z tego też powodu spora część użytków rolnych, poddanych zazwyczaj procesowi nawadniania, a przez to i użyźniania, zabieliła się od grubej warstwy rozgrzanego pyłu. Na próżno wypatrywał wtedy Egipt chmur i z trwogą spozierał na niebo, bo i sam rodzic urodzaju, płynący coraz węższą i coraz słabszą strugą, ograniczył był zbiory tego roku do tych samych ilości, co zapasy wód. Ta rzeka bowiem o niestałym nurcie, wychodząc z brzegów, stanęła nie tylko w swym biegu, a jej wody nie dotarły do zalewanych zazwyczaj miejsc wśród pagórków, ale wręcz spłynęły z łagodnie pochyłych terenów, znajdując ujście w niezbyt łagodnym i ledwo zauważalnym spadku, a do wyschniętych już miejsc doszły jeszcze nie nawilgocone masy ziemi. Tak oto region pozbawiony dopływów - a tym samym nawodnienia - zwrócił się o pomoc do Cezara, jak zwykł był czynić, kierując się do swego boga, Nilu, lecz nie dłuższy był dla niego okres nieszczęść, jak czas, w jakim dotarła do nas wieść o tym. Tak sprawna jest w zasięgu twojej władzy możność spieszenia z pomocą, Cezarze, tak przy tym równomiernie uczulona twoja dobroć na wszelkie wypadki i tak przysposobiona do zorganizowania środków zaradczych, a także pomocy poszkodowanym, że wystarczy, byś był tylko powiadomiony o doznanych przez kogokolwiek cierpieniach, jakie zaszły w okresie twoich rządów.

31. Modlę się bezsprzecznie o urodzajne lata i urodzajne dla wszystkich mieszkańców gleby, niemniej chciałbym uwierzyć, iż na przykładzie tej ciężkiej sytuacji Egiptu los pragnął sprawdzić twoje siły i zobaczyć twoją niebywałą troskliwość. Jeśli bowiem zasługujesz na wszelką, gdziekolwiek by to było, pomyślność, to czyż nie jest oczywistą rzeczą, by w wypadku jakiegoś nieszczęścia przygotować grunt i materiał w przedmiocie twoich pochwał oraz cnót, jako że w sytuacjach pomyślnych sprawdzają się ludzie-szczęśliwcy, a w niepomyślnych - wielcy? Rozpowszechniło się z dawien dawna mniemanie, że bez dostaw z Egiptu nasze Miasto nie jest w stanie samodzielnie się wyżywić ani utrzymać. Chełpił się zatem ten próżny i nierozumny lud, że choć władczy nasz naród, to przecież go żywi, i że od ich rzeki a także od ich okrętów zależy albo nasz dostatek, albo nasz głód. Zwróciliśmy Egiptowi jego dobra: otrzymał ilości zbóż, które był nam przysłał, a zabrane ziarno siewne odprowadził z powrotem. Niech przeto Egipt pojmie i zrozumie z doświadczenia, że dostarcza nam nie środków żywności, lecz podatku w naturze; niechaj przyjmie do wiadomości, iż nie jest narodowi rzymskiemu niezbędny, a ponadto niechże wie, że ma pełnić rolę służebną. Po tym, co zaszło, niechaj Nil kocha swoje łożysko i niech spełnia rolę rzeki: nic Miastu do tego, ani Egiptowi, chyba że stamtąd wysyłano by statki puste i nie załadowane, podobne do wracających, a stąd pełne i załadowane i takie jak zwykły przychodzić z to-

(24)

warem, a w wyniku odwrócenia funkcji morza należałoby sobie życzyć raczej wiatrów pomyślnych i krótszego kursu. Dziwnym by się to, Cezarze, wydało, gdyby zaopatrzenie miast w zboże nie odczuło stagnacji gospodarczej Egiptu i opadania wód Nilu; ono dzięki twoim zasobom i twoim staraniom zaobfitowało do tego stopnia, że stwierdzono zgodnie, że my możemy się obejść bez wsparcia Egiptu, lecz nie Egipt bez naszej pomocy. Podjęto akcję wobec tego zasobnego niezwykle ludu, jak gdyby był wolnym narodem: wstyd bowiem było tej niesamowitej klęski nieurodzaju. Toteż z zażenowaniem i niepokojem patrzyli, jak dzięki tobie zaradzono nie tylko niedostatkom, ale i wstydowi. Podziwiali rolnicy spichlerze pełne zboża, których przecież oni nie napełnili swym ziarnem, zastanawiając się, z jakich obszarów sprowadzono ziarno do siewów, względnie medytując, w której to części Egiptu płynie druga taka rzeka. Tak przeto dzięki twojemu dobrodziejstwu ani sam kraj nie stał się ziemią złego urodzaju, ani Nil posłuszny co prawda zwykle Egiptowi nie popłynął obfitszym nurtem, jak ku naszej chwale.

32. Jakżeż teraz napawa nas otuchą sam fakt, że wszystkie prowincje znalazły się pod naszym panowaniem i naszym nadzorem z chwilą, gdy pryncepsem został ten, który potrafi niezależnie od pory roku i zaistniałej okoliczności przerzucić i przywrócić płody rolne nieraz tu, drugi raz tam; który istotnie potrafi wykarmić i otoczyć opieką lud, żyjący po drugiej stronie morza, jakby to była jakaś cząstka ludu i pleb-su rzymskiego. Nawet niebo jest rzadko kiedy tak łaskawe, aby można było wszystkie ziemie równocześnie użyźnić i wesprzeć: on oddalił od razu od wszystkich, jeśli nie klęskę nieurodzaju, to chociażby zgubne skutki suszy; on zatem sprowadza do nas - o ile nie sam urodzaj, to tyłe samo co dobra urodzaju; on bowiem związał Wschód z Zachodem umowami handlowymi o wzajemnym zaopatrzeniu w żywność, aby to, czym dysponują i co wytwarzają poszczególne narody w ogóle, dostawały w towarach na zasadzie obopólnej wymiany; żeby doszły do przekonania, iż dla ludów podbitych jest korzystniej mieć nad sobą jednego pana, któremu by podlegały, aniżeli żyć w stale skłóconej niezależności. Bo oto z chwilą, jak dobra wszystkich ulegną rozdrobnieniu, wtedy każdy będzie działał na własną rękę ze szkodą dla pojedynczych członków danej społeczności. Jeżeli natomiast dobra ich będą ze sobą zespolone i przemieszane, straty każdego jednego nikogo nie dotkną, ponieważ ich wspólne dobro będzie się odnosić do wszystkich. Lecz obojętnie oraz niezależnie od tego, czy ziemie posiadają jakieś bóstwo, czy też rzeki swego ducha opiekuńczego, zwracam się tu z modlitwą i do owej rzeki, i do samej ziemi, by zadowolona z tej łaskawości pryncepsa zechciała przyjąć na swe pulchne łono ofiarowane jej ziarno siewne i zwróciła je w zwielokrotnionym wymiarze. Nie żądamy oczywiście procentów: niemniej niech się uważa za zobowiązaną do ich zapłacenia, a za złamanie w ciągu roku zaufania niech rekompensuje podczas wielu lat, a następnie na przestrzeni wszystkich wieków, tym więcej że się tego nie domagamy.

33. Dość uczyniono z pożytkiem zarówno dla obywateli, jak i

(25)

sprzymierzeńców. Oglądaliśmy21 z kolei widowisko wcale nie bez wyrazu, ni monotonne, ani też tego rodzaju, że mogłoby ludzi zmiękczyć i złamać, lecz takie, co pchało do pięknych zmagań i pogardy śmierci, nawet bowiem w zespołach niewolników i skazańców uwidacznia się chęć sławy i zwycięstwa.

Jakąż potem hojność okazał Trajan podczas rozdawnictwa, jakąż bezstronność, wolny od wszelkiej afektacji, względnie nad nią górując! Otrzymano, czego się domagano, ofiarowano zaś więcej, niż się domagano. On sam nalegał całkiem szczerze i namawiał, byśmy wyrażali nasze życzenia: toteż było więcej, niż się spodziewano, więcej niż przewidywano. A jaka obecnie swoboda u widzów wyrażania własnych uczuć, jak bezpiecznie okazywać przychylność wobec aktorów! Nikomu też nie zarzuca się - jak praktykowano do tej pory - obrazy majestatu za to, że znienawidził gladiatora: nikt z widzów nie stawał się przedmiotem widowiska, okupując swoje nieszczęsne upodobania na haku albo w płomieniach. Szaleniec to i nieświadom czci, który zbrodnie z tytułu obrazy majestatu gromadził na arenie, tłumacząc, że się go lekceważy, że się go potępia, podczas gdy on sam uważał siebie za to samo, co bogów, a gladiatorów za to samo, co siebie samego.

34. Ale ty, Cezarze, jakżeż przepiękne ofiarowałeś nam przedstawienie w zamian za tamto przez nas przeklęte! Byliśmy świadkami sądu nad donosicielami22, jakby nad bandytami, jakby nad rozbójnikami. Nie usadawiali się oni bynajmniej gdzieś w miejscach odludnych ani na drogach, lecz w świątyniach i w sądach, żaden testament nie był bezpieczny, żaden stan cywilny:

nie pomagało zupełnie ani sieroctwo, ani dzieciństwo. Zło niniejsze zwiększała po części zawistna pazerność pryncepsów. Tyś je dostrzegł i jak przedtem w siłach zbrojnych przywróciłeś ład, tak później w sądach: wyciąłeś w pień zakorzenione w nas zło, a podejmując środki zaradcze zawczasu ostre, zadbałeś o to, by nie rozpowszechniano poglądu, iż osadzone na prawach państwo obaliły prawa. Bo choćby i twój szczęśliwy los jak i twe akcje szczodrobliwości dostarczały nam niezwykłych widowisk, jak zresztą i dostarczyły: a to potężne zmagania mężów o atletycznej budowie i przy ogromnej odwadze; a to srogość dzikich zwierząt; a to nieznana ich łagodność w wyniku tresury; a to ukryte i tajemnicze skarby udostępnione za twych rządów do ogólnego zwiedzania - wszystko to jednak nie wywarło jakiegoś bardziej miłego i usprawiedliwionego oraz godniejszego twej epoki wrażenia, jak fakt, że danym nam było z góry oglądać odwrócone głowy i wykręcone karki donosicieli. Uważając to za słuszne, doznawaliśmy zadowolenia, gdy prowadzono ich niczym błagalników, pragnących zyskać odkupienie za owo sianie niepokoju publicznego kosztem krwi skazańców - na powolne stracenie i sroższe ponadto kary. Załadowano ich na spiesznie ściągnięte statki i burzom morskim przekazano na pastwę, byleby stąd odeszli i znaleźli się gdzieś daleko od opustoszałych przez donosy terenów;

a gdyby kogoś z nich fale względnie sztormy wyrzuciły - na wystające z morza rafy skaliste, niechaj uprawia nagie kamienie i niegościnne wybrzeża, niech pędzi twardy i pełen trwogi tryb życia, niech się pogrąży w smutku, skoro miał

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najciekawsza i najważniejsza jest Księga V, w której autor, opierając się na wynikach swej żmudnej analizy, przedstawia syntetycznie naukę augustyńską o

Impulsami do zrealizowania tych planów stały się setna rocznica śmierci Brudzińskiego, a także możliwość skorzystania z ocalałych z drugiej wojny światowej, nielicznych

W zaproponowanym Czytelnikowi numerze „Wrocławskiego Przeglądu Teologicznego” znalazły się artykuły badaczy, będących przedstawicielami różnych dziedzin wiedzy,

Na pierwszym miejscu Autor omawia dzieje Kościoła katolickiego w Związku Sowieckim, a więc podejmuje problem i następstwa rewolucji bolszewickiej, pierwsze kro­..

Based on our experience with reinjection of the acid gases in the Borzęcin field, it is expected that the process of dissolved hydrocarbon gases displacement by CO 2 will also

Jak się wydaje, na przełomie XIX i XX wieku ogród – w swej nowej, antywiktoriańskiej postaci – często jest tym aspektem rzeczywistości, który opiera się gruntownym przemianom

Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej przy współpracy z Ministerstwem Zdrowia udostępnia bezpłatne konsultacje dietetyczne na stronie www.poradnia.ncez.pl Bez wychodzenia z domu

Wszelkie niejasności wyjaśniamy na lekcji online, która odbywa się we środa oraz w piątek o godzinie 11.30 na platformie discord. Jeśli nie masz możliwości uczestniczenia