• Nie Znaleziono Wyników

Ziętek Ferdynand

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziętek Ferdynand"

Copied!
283
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS ZAW ARTOŚCI u o rr S / t e c z k i . ń?y. . i y &

...

* si.Sa,/(A &

I./1. Relacja j(, 3 <^». 1 “ /'

I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora \t/\ 5""

I./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora/M/^' *9 Ż) II. Materiały uzupełniające relację j ^ / t / 1 <5 yj ^

III./1. Materiały dotyczące rodziny relatora ---

III./2. Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. <.___

III./3. Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji ( 1939-1945]^ /1 0 Ć /■' III./4. Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 k i 6 5. - ' ł

ą, - k . i S s j - H i

HI./5. Inne h . - k . A d S . A - W - »(*■ * / } * IV. Korespondencja

A]

&.

f k ę

... ...

&.A?

r.3

... ... . . S . . / & . / ! . r . £

i) ęfci/,. \$P.;. . k , : . 5.. 4 5

. Fotografie

V. Nazwiskowe karty informacyjne VI

2

(3)

3

(4)

n

F trd m d Ziętek ^ J / [ 4 j Ą

Al. Powstać-: ł-. -polskich 27/15 I

85-09 'J , uyoszcz

I .1^Ferdynand Franciszek ZIĘTEK 2.20.5 .1 9 1 8 5.DUISBURG-Niemcy

3.Władysław i Julianna z Kudlińskich,ślusarz maszynowy,w polskich organiracjach i tow.fepiwaczych w Westfalii i Nadrenii (do 192o) 4.Powstańc&w Wlkp.2? m.15,85-o9o Bydgoszcz.T: 41o 313*

I I . 1.Państw.Gimn.Klasyczne im.J.Piłsudskiego w Bydgoszczy mat.l938r.

S z k fGł.Plan.i Statystyki w W-wie:mgr ek.1964 r.

2.ZHP (V BDH im.Zawiszy Czarnego) HO.

3,Dyw.Kurs Podchor.Rez.16 Dyw.Piechoty,promocja na p od chor.:22.7*39.

1/66 kaszubski pp im.Marszaj£ka J.Pilsudskiego-d-ca sekcji granatn.

I I I .1.J.w.walki p.m.Orle (Gruta k.Grudziądza),MeZno,łowicz i okolice, 21.9* niewola niemiecka.

Oflag VII B,Oflag VII A,Stalag VI C (podchor^Łacki)Obed.angen.

Listopad 1942 ucieczka do Warszawy (4*12.42)

IV.Legionowo,Matejki 12,sam-bez oparcia w rodzinie.Prac w firmie budow­

lanej polskiej,od pa&dziernika 1944 do końca stycznia 45 na odcinku drogowym kolei w łowiczu.Zam.:Katarzyn&w-łIowicz.

V.ŁWiosnipi 1943 do Sz.Sz.przez Edwarda ZUrna.Ps./"mir",,,Krayer".

2.W mieszkaniu Zurna wiosny 4 3,ponownie w amju-czerwcu (?) 44 r.

3 * "Agrykola” Sz.Sz.kmdt klas:WZ-d-2o i WZ-d-34.P&£niej:"Belweder Sz.Sz.

Od lipca 44:d-ca plut*w kompanii dowodzonej przez por.pslfAkaga"

Od i.8. do 3 1.8.d-ca druiyna w plutonie por."Motora" w Powstaniu

w m.Legionowo 1

I 4.Z dniem 3.5 .4 4 r. awansowany do stopnia podporucznika rezerwy oraz na podharcmistrza.

5«Szwagier,Katimierz Krawczak aresztowany w Bydgoszczy w lipcu 44 r.

(wraz z Maj^i Bi e goń-Buczkowską, Marianem Maciejewskim i innymi)

do Stutthofu-przeiył. 9

X v

VI.Zona,Jadwiga Krawcfcak-Ziętek,prowadziła w 43 r.w Bydgoszczy skraynkf kontaktową"Pasieki",zaś od stycznia 44 r.X#XX do czerwca 44 r.była ł^czniczk* Agrykoli Sz.Sz. ^ E * ida -w '

V I I . 1964 mgr.ek.SGPiS W-wa

1947-47 podref.w starostwach powiat.Białogard i Szczecinek,48-49 yDT Szczecinek,49-5o CRS Sam.Chłopska Poznali, 1951 -1981 wfydgoszczy w budownictwie.1981-fc.zw.emerytura.

TNOiK-długoletni czł.zarządu Odd z.B y dg. ,czł.Kom.Bud.zG,czł.Rady Nauk.Oddz.Bydg. Ckilka kadencji-da dziś) .Eli Złota Odznaka.PT E -

Srebrna Odznaka.

V I II. Po siadam pona§a ł^o^z<ijęfc z zajęfc moich klas Agrykoli^sporo/^dlęc

z wojska i niewoli. 7

Bydgoszcz 29.11.198? r.

Ziętek I To/ I k

Al. Powstań: "Mchsr/W ppor.AK

85-090 . 5zcz plut.LWp 4

(5)

/t,

Wrdpnand Ziętek R e l a c j a ( i3

-AL FairstańcónJ Wielkopolskich 37/16 ' , * — "

fttflag Bydaoszcz “6** Ferdynanda Ziętka, nagrana w Bydgoszczy 99470 oyogowz ^ ^ lu te g 0 1989 r#

Ferdynand. Franciszek Ziętek ur. 20 maja 1918 miejsc owość D u i sburg - Niemcy, Nadrenia. Właściwie u r o d z i ł e m się w miejscowości Ruhrort, co oznacza ujści e rzeki Ruhry, tam jest og romny port śródlądowy, ta m i e j ­ scowość została włą czona do miasta Duisburga. Ojciec był ślusarzem maszynowym, tam pracował w różnych fabrykach niemieckich. Ojciec p o ­

chodzi z wrzesińskiego, m a t k a pochodzi z międzychowskiego. Poznali się na w ychodźcw twi e w Ni e mczech i tam się pobrali.

Po powrocie do B ydg o s z c z y w d w u d z i e s t y m chyba roku, ojciec znalazł pracę na kolei. W wa r s z a t a c h kolejowych pracował aż do pójścia na eme­

ryturę piędziesiątym któ r ymś roku. Siostra najstars za była. Jest mistr zynią krawiecką na emeryturze. B r a t ,tan fi abs olw ent G im na z j u m Humanistycznego w By d g o s z c z y trafii do Komorowa/ffe u koń cz e n i u p odcho­

rążówki w 36 roku dostał przedział do 5 pułku strzelców podhalańskich do Przemyśla z tym pu łkiem odbył kampanię wrześniową; Bił się w r e j o ­ nie Drohobycza, Borysławia, trafił na Węgry, z Węgier trafił do F r a n ­ cji, był w Dywizji Grenad ier ó w Polskich, bodajże w 3 .pułku śląskim w kompanii karabinów maszynowych, tam złapał Croiaf de gere i jeszcze coś i jeszcze coś, i trafił do Szwajcarii. W 45 ucie£ł ze Szwajcarii i tra­

fił do Polskich Sił Zbrojnych, bił się jeszcze w e F rancji i w Niemczech Ostatecznie jest kapitanem.

Ja chodziłem do Państwowego Gi m nazjum Klasycznego w Bydgoszczy.

Matura 38. B ył em członkiem dru ż yny harcerskiej - 5 B ydgoska Drużyna Harcerska i m. Zawiszy Czarnego - zwana " a m a r a n t o w ą " , B y ł e m członkiem

Towarzystwa Tomasza Zanna, kółka k r a j o z n a w c z e g o , poza t y m by łe m w podziemnej organizacji: ZwiązetKlCi&dzieży Demokratycznej miał swoją komórkę na terenie B y d g o s z c z y - tam należałem-: Poza tem nal e ż a ł e m do super tajnej organizacji która nazywała się "Grupa". To było o k reśle­

nie potoczne, to było coś związane z "Petem", z "Pakiem". Kilku k o l e ­ gów z tej grupy należało także do organizacji "Krzyż i Miecz". Była taka organizacja kl e ryk a lno - wo j sko w o-nacjonałistyczno-państwowa. Taka bardzo pomieszana historia.

W 38 roku zostałem p o woł a ny do Grudziądza, do ®ywizyjnego Kursu

Podchorążych Rezerwy 16 D ywizji Piechoty. Opę tałem roczny kurs w Podcho rążówce. 22 lipca 39 była promocja, d o stałem tytuł podchorążego z tytu­

larnym st opniem "plutonowy rezerwy". I d o s t a ł e m przydział dó 66 Kaszub­

skiego Pułku Piechoty im. marszałka Józefa Piłsudskiego, garnizon v:

Chełmnie. Tr afi ł em do I-szej kompanii, dowó d c a sekcji granatników.

£n ..iimlj-rl i - Przed mobilizacją, w końcu lipca b yli śmy na granicy Prus Wschodnich nad r z eką Osą - niedaleko Grudziądza, p oczątkowo bliżej Dąbrówki K r ó l e w s k i e j , później kwaterowaliśmy w dworze Orle i po m obili­

zacji w r ó c i l i ś m y tamże na granicę i tam zastała nas wojna.

Dwa dni trwała bitwa graniczna. Mój bat a l i o n miał taką ciekawą sytu­

ację, że 1 w rześnia była w boju tylko 2 i 3-cia kompania, natomiast moja 1-sza miała idylliczne warunki. M y ś m y się opalali. Cichutko, spo­

ko jniutko było j a k u Pana Boga za piecem. Tamci" strasznie s krwawi li <*/£’, A potem walki odwrotowe trwały cztery dni właściwie, nie licząc o cz y­

wiście bombardowania. W y c o f a l i ś m y się za Drwę cę - w Golubiu Dobrzyniu przeszliśmy Drwęcę, i stamtąd przeszliśmy marszami nocnymi do Gostynina, z Gostynina poszliśmy na Łowicz. Moja k omp a n i a brała udział w zdobywa­

niu Łowicza, potem z aj ęliśmy Łowicz - 64 pp zdobył w ł a ś c i w i e Łowicz atakie^m w centrum, myśmy szli na peryferie. Wyszliśmy przed Łowicz.

Tam zaciągnęliśmy obronę. Następnego d nia zerwano nas s pow r o t e m za

Bzurę, mieli śmy d z i e ń odpo c zyn k u i 14 w r z e ś n i ą forsowaliśmy Bzurę przez kładkę czołową. To jest str a szn y wynalazekhła&ci kładka czołowa. Ja

byłem czwartym żołnierzem batalionu czy pułku, który przeszedł t & k ł a d ­ kę. Dla czego byłem taki bohater? Dla tego, że przedemną położyli t^_

5

(6)

R el a cja Freda - str. 2 kładkę i trzeba było przejść.

Cały d z i e ń pułk się bił w rejonie - d och odząc do stacji kolejowej Bednary - na w sc hó d od Łowicza. W iec z o r e m - już po ciemku jak m y ś m y się w y co fy w a l i były dwie kładki. Masa ludzi zginęła w Bzurze i w ł a ś ­ ciwie pułk przestał istnieć. 21 dos t a ł e m się do niewoli nad Wisłą, n i e­

daleko Dobrzykowa. ^

Niwwola - Oflag V IIB EichstSdt, kilka dni w Oflagu V I I A w końcu majj 1940 roku. Stamtąd, jako p o d c h o r ą ż y ,.trafiłem z koncentracją podchorą­

żych którą N iemcy zrobili z wsz y st k i c h obozów jenieckich, zarówno dla szeregowych jak i dla oficerów z całych Niemiec, Po tej koncentracji w obozach dla szeregowych uchowało się kilkunastu podchorążych. N at o­

miast w Oflagach, tylko w Woldenbergu i D O s s e l zachowały się grupy li ­ czące kilkudziesięciu, czy stukilkądziesięciu podchorążych. Cała"reszta została spędzona na te b ł o ta .nad ^ g r a n l cą holenderską, z tym, że z n i e ­ których obozów przywożoM^^pod k o n w o j e m ^ j e d n e g o , względnie dwóch podcho­

rążych całego majątkuYTTaET ^o Dyła ta koncentracja pomyślana central­

nie. T a m na powitanie, komendant obozu n a p powiedział: "tu będziecie pracować i tu będziecie żyć, aż z d e c h n i e c i e . ” Takie było przywitanie.

W 41.roku poszedłem na roboty. 4-go lutego byłem w miejscowości M /nden-w Westfalen. 4 grudnia 42 byłem w Wars zaw ce - u c i e k ł e m stamtąd.

Opowiadanie o ucieczce, to jest osobna legenda.

W y l ą d ow ał e m w Warszawie i zaczęłem się liczyć GG. Początki b y ł y bardz ciężkie. Nie mi a ł e m żadnego oparcia. Kol e d z y pomagali, d o b r z y koledzy.

Gdyby nie ci koledzy, to bym prawdopodobnie próbował dostać się spowro- tem do N ie mi e c gdybym miał papiery odpowiednie, bo moralnie byłem w y ­ kończony i t a m na wiosnę 43 spotkałem gdzieś n a u l i c y D z A u t k a Zflrna,

Pracowałem w przedsiębiorstwie budowlanym, które pracowało dla kolei niemieckiej - tzw. wschodniej - pracowa łem jako p rac ownik b i u r o ­ wy, Do mnie n al eż ał y sprawy u b e z p ie czaln i społecznej, obliczanie list płac, załatwianie spraw w Arbeitsamcie, no taki byłem pow ie d z m y kadro­

wiec na tej budowie, W ten sposób z arabiałem na życie, na chleb.

Łiedy już miałem sk ompletowane dokumenty, n otabene dz ięk i Dziutłowi, on mi zrobił najpierw Kehnkarte,r Tą~ K e h n k a r t a l- oczywiście lipną.,.'

pokazałem m ojemu przyjacielowi który pracował w tej s a m e J ~ f i r m i e a podstawą przyjaźni było dokładnie 20 lat r ó ż nicy wieku, tego samego dnia się urodziliśmy, tylko on był 20 lat strszy ode mnie. No w i ę c jak mu powiedziałem, że jestem obywatelem Generalnej Guberni, że m am

Kehnkartę - on wiedział przed tem że ja jes tem bez papierów - no to powiedział pokaż, czy jest dobra. No i zaczę liś my porównywać. Więc taka ciekawostka o której nie każdy wie, kartonik z którego były d r u ­ kowane Ke hn ka rt y miał maluteńkie dziureczki. Kapilarne d z i u r e c z k i . A ? Lipne były robione na formularzach, które pochodziły ze starstw, względ nie z gmin. Nikt się nie fatygował, żeby podrabiać formularze. P o d r a ­ biana była treść. Więc w zię l i ś m y pod światło. Na mojej Kehnkarcie ró w­

nież było widać te cieniuteńkie w ł osk o w a t e dziureczki. No więc powiada tak: "dobrze zrobione" i nagle powiada: "oddaj tą Kehnkartę, bo zgi­

niesz w pierwszej łapanceV*w Legionowie!" Ja mówię dla czego w Legio- nowie? Otóż zameldowanie opiewało: Legionowo, ul ica Handlowa. Nato­

miast u l i c a Handlowa, która prawie dotyka szo sy z Legionowa do J a b ł o n ­ ny, nale żała do gminy Jabłonna. Mimo- że nikomu nie pszys zł o b y do głowy, żeby osiedle przy u l i c y Handlowej, mogło należeć do gminy o d le g­

łej o 3 'km., a nie do gminy znajdującej się po drugiej stronie drogi.

I ten błąd logiczny ten kolega znał przypadkowo i zwrócił na to uwagę.

Więc ja tą Kenhnkafctę szybko przez D zAutka zwróciłem, z informacją, żeby w przyszłości nie robili takiego byka. I za kilka d ni dosta ł e m

6

(7)

Relacja Freda - str. 3.

n o w ą Kehnkartę, już byłem z ameldowany nie wiem gdzie tam, już m o g ł e m się swobodnie poruszać, a w s ierpniu 43 załatwiłem w Falenicy. K e h n ­ kartę orginalną. Dla czego w F ale n i c y ? Dlatego, że FalenicafttSnowiła później dla nas punkt w yj ś c i o w y na robienie Kehnkart dla celów służ­

bowych. My śm y mieli umówione takie hasło telefoniczne, że dzwoniło się do kolegi Wehny który pracował w gminie falenickiej i pytało się, c z y ’ są wolne pokoje w wili "Mrówka". Ta "wiła Mrówka" to był kryptonim Kehnkart prawdziwych, których zrobi liśm y może dziesięć, może d w a d z i e ś ­

cia dla różnyc h ludzi, którzy w r a c a j ą c z lasu, czy gdzieś.z terenów wschodnich, musieli się legalizować. Musieli żyć legalnie. Nie mogli

żyć na lipnej K e h n k a r c i e , bo lipna Kehnkarta, to była rzecz dziecinnie prosta.

Więc ja by łe m pierwszym, k t ó r y z tej "wili M rówka" skorzystał, no i w t ed y mogłem się już zameldować w Legionowie z wszystkimi szykanami już byłem r e g u l a r n y m obywatelem GG, zarejestrowanym w Urzędzie Z atrud­

nienia, bo p rzedtem miałem lipną Arbeitskartę itd. itd.

Jak wspomniałem, pracowałem na tej budowie. M o i m miejscem pracy było na stacji Warszawa Praga. M i e s z k a ł e m w legionowie. Codzienni^ d o ­ jeżdżałem do pracy. Moja firma m i ała swoją siedzibę na Grzyboskiej pod 52-gim, na tyłach browaru H a b e r b u s c h a na K ro c h m a l n e j . Mój kurs bardzo normalny to było z pętli na B r udnie jechać 21 albo 22 na Grzybowską.

Co r obiłem w konspiracji. Początkowo Dziutek spiknął mnie z chłopa­

kami z w a r s z a w s k i c h drużyn. Ja poznałem w t e d y ;iMałego Jędrkaf który miał jakiś feler z p alcem u którejś ręki / p o z n a ł e m ‘Jasia Czarnego*, poznałem

"Wesołego", - J ę dre k mieszkał na Walecznych, na Saskiej Kępie. B y w a ł e m tam u niego. Ale to był kontakt taki dosyć luźny. Potem dos t a ł e m s z k o ­ lenie w "Wiarusie", z tym, że było to szkolenie jakoś bardzo słabo

skoordynowane, ja nie mogłem trafić na właściwą,jakąś płaszczyznę. Taką jedną grupę m i a ł e m na Wygodzie i jedną w Warszawie, w mieszkaniu

bardzo znanej rodziny. Pamiętam, że gdy przyszedłem tam pierwszy raz, to pan domu, ojciec tego chłopaka, wzią ł mnie na spytki niejako. No ja b yłem bardzo powściągliwy w wypowiedziach. Przede ws zys t k i e m nie w i e ­ dz iałem kto to. No nie miałem zastrzeżeń, broń Boże, tylko uważałem,

że nie ta forma rozmowy. I tak się pałentałem do maja, czerwca. I w t e d y

^Dziutek zaproponował mi prowadzenie klasy podchorążówki, klasy by d g o s ­ kiej Agrykoli Szarych Szeregów. Później, do tej k lasy bydgoskiej dołą- . czono jeszcze lasę poznańską. Tak że ostatecznie ja zostałem komen­

d a n t e k klasy d-2 0 albo WZ d-20 i klasy d-34 albo WZ d-34. Dla czego

"albo"? Jest dokument, o c z y w i ś c i e bez pieczątki, gdzie taki jest zapis kryptonimu tej klasy. Dokument orginalny, pochodzący z dwudziestego któregoś mąja 1944 sporządzony p o promocji, przez jednego z chłopa­

ków. Który tak zanotował. On zanotował swoją lokatę, zanotował numer odznaki i zanotował numer swojej k l a s y jako elementy rozpoznawcze do weryfikacji tego później. To WZ było o tyle zasadne, że klasy te powo­

łał Dziutek z chłopaków poznańskich i bydgoskich. Nie ma m pojęcia, jaką drogą chłopaków tych uzbierał. W pewnym momencie zorientowałem się, że n ie kt ó r z y z poznaniaków m ają kontakty z D z i u tkiem innego typu - służbowe. Nie interesowałem się tym. Po wojnie d o w i edz iałem się, że dwóch z moich chłopaków podchorążych, byli zaangażowani w robocie h a r ­

cerskiej. J e d e n z nich był d ruż y nowy m, drugi był chyba kome n d a n t e m hufca. To' jest "Teka" Tadeusz Ke l ler i "Tedzik" - Teodor Spychalski.

To są ci podchorążowie z klasy poznańskiej. Po promocji, to jest w czerwcu, okazało się, że moi chł o pcy nie mają przydziałów liniowych.

Oni byli tak jak przed wojną, nie mając przydziału liniowego. No i dostali przyd z iał y liniowe, oczywiśc ie nie w i e m jakie, bo to już się działo poza mną, ja, do tego nie b y ł e m potrzebny. Zresztą ja zacząłem

7

(8)

Relacja Fr e da - str. 4 y i * \ 5

pracę w "Belwederze" - Szkoła N i ższ ych Dowódców. Pierwsza Szkoła miała kryptonim "Agrykol a", druga d o s t a ł a kryptonim "Belweder". Tam w s p ó ł ­

pracowałem bardzo ściśle, b y ł e m współpracownikiem, a nawet zastępcą - jak mi mówił z "Fungusem". No i tak doczekałem gorączki przedpowstanio­

we j . Dostałem przydział do jakiejś kompanii mokotowskiej, której d o ­ wódca miał pseudonim "Akaga". P s e u d o n i m .fikuśny. Pseudonim, to są pierw

sze litery, w zg lę d n i e pierwsze s y l a b y ^ j e g o trzech córeczek. Pierwszy była na "A", druga była na "Ki*, a trzecia była na "Ga". Oczywiście w te d y też tego nie wiedziałem. Jego nazwisko też jest rozszyfrowane.

On powstanie przeżył,

W niedzielę przed powstaniem, w zi e ł e m przepustkę, żeby pojechać.

Acha, trzeba przypomnieć,, że po drodze była wsypa bydgoska. Wsypa byd­

goska była w pier w szye&^c&ia-ch czerwca, albo w pierwszych d n i a c h lipca.

To^ .jest też do stwierdzenia, w każdyj razie w tej wsypie zostali zabra­

ni^'' M a j a ”# Biegoniówna i K a zik Krawczak - mój szwagier. U Krawczaków była skrzynka kontaktowa "Pasieki", którą prowadziła do stycznia 44 K r a w c z a k ó w n a , no moja sympatia, narzeczona. Nie było za ręczyn wp ra w­

dzie, nie upi l i ś m y się z tej radości, która w styczniu u c i e k ł a do War­

szawy z u wa gi na bardzo skompl i kow a ne inwigilacją, prowadzone, pomiary antropometryczne robiono rodzinie, no i w styczniu uci e k ł a do Warszawy no i później w Agrykoli po m aga ł a mi jako łączniczka przy przenoszeniu takich czy innych rzeczy, bo ja oprócz tych dw óch klas Agrykoli, nor­

malnie pracow a ł em na chleb i żyby mi nie było nudno, to jeszcze od czasu do czasu chodziłem przez "zieloną granicę" do Bydgoszczy, do

Pabianic, do Łodzi. Czyli nudzić, to ja tam niebardzo m i a ł e m czas - jak z tego wynika.

W niedzielę przed p ow s ta n i e m jeszcze był em u Dziutków, n a obiedzie i na tym obiedzie był r ó wni e ż Piotr Pomian, czyli Eugeniusz Stasiecki.

Ponieważ w i e d z i a ł e m - Piotr P omian był w o b e c mnie dosyć^zdekonspirowa- ny, między innymi był na promocji moich podchorążycli^wręc23!|rWia.'«^

odznaki i dyplomy, które później,'śpowodowaiy tam ^akiś kryzysów "Pasiec nie bardzo dla mnie zrozumiały, w i ę c zapytałem ich, czy się ornerrtrctfą',

jaka jest sytuacja odnośnie powstania. Otrzymałem odpowiedz, że w sobo­

tę wycofano z w i e l k ą a w a n t u r ą oddziały, które b y ł y w pogotowiu.

Czyli w najbli ż szy c h dniach powstania nie będzie. No to ja, mając t^

przepustkę, z w i e l k i m s pok o jem pojechałem do Legionowa, żeby zmienić bieliznę. No i w Legionowie, - w y j e c h a ł e m z W a r s z a w y o godzinie s z e s ­ nastej z minutami, w Legionowie wj e c h a l i ś m y w powstanie.

Legionowskie powstanie, co jest starannie w ycisz ane i przemilczane, powstanie wyb uchło w niedzielę, spontanicznie, nie na rozkaz Londynu i Legionowa zostało opanowane przez powstańców. Zaczęły się tam odrazu walki z oddziałami które przebijały sobie drogę na R adzym in - szosa Jabłonna-Legionowo-Radzymin, W tej syuuacji d o s z e d ł e m do wniosku, że w poniedziałek rano iść pieszo - bo kolej już nie chodziła - jest sa­

mobójstwo. Że pierwszy patrol niemiecki który mnie spotka na drodze, to mnie kropnie nie pytając. Że trzeba poczekać. No i doc zek a łe m si^, że we wtorek ogłoszono mobilizację, w Legionowie. Poszedłem do

żeby Em±K za mnie poręczył i pos z edł em do powstania. B y ł e m w powstaniu do końca sierpnia. W sierpniu nasz oddział został rozpuczony. D o w ó d c a V "Motor" - t on zginął ^ późni ej r pod.,Jąktorowenu. - {namawiał m n ie do te goj

Nie zgłosiłem się/później1^już/^r^na przejście przez Wisłę <ToKampinosu.

On sam do Kampinosu poszeair^fcam z jeszcze kimś i zginął pod Jaktorowem, kiedy Kampinos się przebijał na południe.

8

(9)

Rel a c j a Freda - str. 5 ? 4 G Z "Jackiem" l i ę c i u u ł n m y ś m y się znali ze szkolnej ławy. "Jacek"

naówczas mi-ał pseudonim "Czarny Kot". Pod tym pseudonimem p i s y w a ł do Ogniw. No znaliśmy się z różnych płaszczyzn: sportowych, harcerskich,' teatru harcerskiego. Bydgoszcz ostatecznie nie była taka duża, były te cztery s zkoły średnie męskie, grało się w piłkę nożną pod ich gi m­

nazjum, tam na tzw. "rejowce", bo gim nazju m Kopernika było po w o j n i e najpierw gim nazjum Reja, potem przechrzciło się na Kopernika,

Spotkałem go w lipcu 39 kiedy byłem w Bydgoszczy na u r l o p i e w mundurze,

; byłem na spacerze pod Ryn k o w e m i nadjechał Dziutek ze swoimi kanonie- rami, gdzieś tam, coś t a m bawili się w jakąś wojnę w lesie rynkowskim.

No i sp ot ka li śm y się ponownie po mojej ucieczce z Niemiec. To znaczy morze marzec, może k wi ecień 43. Kilka r azy byłem u Dziut ków w domu na Świętokrzyskiej, p ozn a łem Ryskę, poznałem Marka, poznałem Smolucha słynnego kota z k tórym Marek lubił ‘paradować po mieszkaniu trzymając go za konie c ogona, na wyciągniętej daleko ręki, żeby kocisko nie m o ­ gło go łapą drapnąć. Mimo tego, żyli w cudownej zgodzie i miłości z tym Smoluchem, z t y m kotem.

Stosunek sł użbowy Dziutka do mnie - śmiesznie - żaden! Co prawda mój awans podharcmistrzowski jest w yka z a n y w "Pasiece", roz k a z e m odnoś­

nym, ale "Pasieka" to "Ag r y k o l a *1 należała do "Pasieki" bezpośrednio, nie była bezpośrednio, nie była podporządkowana żadnej chorągwi, więc stąd to by było zasadne. Dziutek miał jakieś moralne w i ę z i z klasami zachodnimi, tymi bydgosko-poznańskimi, ale organizacyjnie tu żadnej więzi nie było. Nie mniej on się bardzo interesował co się działo z

tymi klasami i ja tr a ktując go, jako że on dokonywał rekrutacji do tych klas, to ja go in f orm o wał e m o takich czy innych szczegółach. Zresztą jak później się dowiedziałem, on miał kontakty również z d r u g i e j .stro­

ny, od tych chłopaków, od "Teki" i od "Tedzika". Tak, że powiązanie było jak najbardziej prywatne. Ta prywatność jeszcze mocniej przebi­

jała, w sprawie mojej roboty k u r i e r s k i e j . No bo jeżeli "Agrykolę" moż- naby w jakiś sposób z D z i u t k i e m łączyć, no bo klasy zachodnie, r e kruta­

cja, do ko n a n a przez Dziutka, o tyle sprawa kurierska, to już jest zu->

pełnie sprawa na w a r i a c k i c h papierach. A zaczęło się tak:

Latem 1945 roku - oczywiście tu niema mowy, abym ja próbował nawet ustalić tą rzecz kalendarzowo, to nie ma sensu - to jest o tyle tylko istotne, icke to się w i ą ż e z pewnymi zaszłościami bydgoskimi. Dziutek napomknął, że muai jechać na zachód, w tym do Bydgoszczy. Czy ja mam jakieś związki z Bydgoszczą, niezależnie od prywatnych. Tak się zło­

żyło, że ja mi a łem doskonałe rozeznanie w harcerstwie żeń ski m w Byd- W goszczy. To znaczy, odnośnie tego co się działo wokoło Maj i Biegoniów-

' ny. Bo to %była serdeczna przyjaciółka mojej sympatii. I s-^tąd ja byłec doskonale zorientowany, że żeńskie harcerstwo w Bydgoszczy działa.

A skoro działa żeńskie, to i musi działać męskie. P^za t ym była taka sytuacja, że mai przyszli teściowie jak na warunki okupacyjne, d y s p o ­ nowali nies amo w ici e dosyć duż y m m ies zkani em i to miesz kan iem o dosyć dyskretnym ulokowaniu. Po prostu tak się złożyło. Mieszkanie miało i swoje minusy, tak że Nie m com nie podpadło jako mieszkanie potrzebne dla H e r r e nv olk u i w związku z tym powiedziałem D z i u t k o w i , że w tym mieszkaniu może bez trudu, bez większego kłopotu dla g o s p o d a r z y ,” z a n o ­

cować. Bo była taka sytuacja, że teściowie mieli trzy pokoje, kuchnia, łazienka, dw us tr on ne w e j ś c i e do mieszkania itd. Czyli m o ż n a b y powie­

dzieć, że s ^ p r e z e nto w ałe m mu ten kontakt na Bydgoszcz, z informacją, że przez ten kontakt, da się połapać kontakty dalsze.

9

(10)

Relacja Freda - str. 6

Kiedy ze wz gl ę d ó w o strożności oddawałem rzeczy przywiezione u Irki na Grzybowskiej, po prostu d l a tego, że x x s x s £ » zdarzało się, że w r a ­ całem w nie w terminie prz e wid z ian y m i b y ł e m spóźniony w s to sunku do - swojej pracy zawodowej. Więc mel d owa łem swoje istnienie na Grzybowskie, 52 i bi egłem do Irki, że j estem i że ws zy s t k o załatwione, ewentualnie przekazywałem, r zec z y przywiezione, papieruszki takie czy inne.

Byłem z D z i u t k i e m na m ane w rac h w lasach Chojnowskich. Tam b y ł a ta śmieszna hi s tor i a z tym przejś c iem przez wieś, z zatrzyman i e m tych ludzi co n ieśli mleko, ten napad na dwór w którym schronili się w a r ­ szawiacy. To był ten okres słynn ych bombardowań, w ięc ludzie u c i e k a l i z Warszawy z soboty na nie d z i e l e i trafili niejako z deszczu pod r y n ­ nę, bo gospodarz wiedz ia ł oczywiście o "napadzie", ale nie mógł u p r z e ­ dzić swoich gości, bo wiadomo.

W Bydgoszczy jak byłem z Dziutkiem, to by łem obedny n a od pr aw ie u Subkowskich, na Toruńskiej. T a m było kilka osób, kto co niewiem. Na polecenie Dziutka, ja si^ tu kontak tował em w Bydgoszczy z L e s z k i e m Szulcem, z E d k i e m Wrzesińskim, z Ma k s e m jakubowskim. Maks to są Szare Szeregi, ale tamci to są spoza Szarych Szeregów, Dla tego o n i c h w s p o ­ minam, bo m i a ł e m jakieś określone misje, już nie jpamiętam jakie. Cho­

dziło o ko ntakt na AK.

Otóż te pieniądze, b±m - pokwitowanie na te pieniądze w trybie

"rytualnym" przyszło chyba po około miesiącu. Tak, że przez okres m i e ­ siąca ja f i g u r o w a ł e m jako n ier o z l i c z o n y facet, posiadacz d w ó c h tobołów pełnych niemieckiej m a k u l a t u r y pieniężnej. Z formalnościami to ta m wte<

było mocno nieformalnie. Z resztą nikomu się nie śniło, żeby się bawić

w zaduże formalności, v

Ja swoją gażę na Mokotowskiej u pani Ewy Porajskiej - naz w i s k o jej jest rozszyfrowane *• Mo k oto w ska róg Wilczej na 2 albo 3-cie piętro kwitowałem. Ta m również poz n ałe m "Trzaskę" - "Gustawa" t am o d b i e r a ł e m chyba podręczniki do w ó d c y plutonu, tam jakieś jeszcze inne, pomoce nauokowe. P a m i ę t a m skrypty o dbite na światłokopii do szkolenia m o t o r o ­ wego, do szkolenia minerskiego, którego ja nie prowadziłem. Ja p r o w a ­ dziłem cały progra m w y s z k o l e n i a piechot^. Z tym, że poza tymi instruk- tażawymi materi a łam i , pomoce n a u k o w e ^ t o " b y ł a moja wła sna pr zemaślność To znaczy pomagano, w k a ż d y m razie nie było jakiegoś dyżurnego zestawu materiałów, k tór y by chodził od klasy do klasy. I to chyba było prawi­

dłowe i dobre, bo jednym z n a jwi ę ksz ych kłopot ów to było d o s t a r e s e n i e na punkt tych rzeczy. Ka r abin był z obciętą lufą, obciętą kolbą, ale on też się ledwo w teczkę mieścił.

Właściwie to na le ża łoby w s p o m n i e ć o spotkaniach u wiec z n i o n y c h na kliszy fotograficznej, to znaczy Boże Narodzenie u Zflmów, o k t ó r y m pisze m.in. Broniewski. To jest to zdjęcie na którym jest P i otr Po­

mian, Dziutek, Ryśka, jesteś ty, jest Tadzik jestem ja i Tyciak. Tak że w i e m że na tą wi gi li ę ja się spóźniłem, bo ja w tą wi g i l i ę praco­

w a ł e m z jakichś powodów, zresztą nie było takiego zwyczaju n am ię tn eg o świętowania jak d z i s i e j , ja pojechałem do domu, żeby się u b r a ć n a tą uroczystość i na ósmą w r ó c i ć na godzinę policyjną. Tym czase m jedyne

połączenie k o lej o we jakie miałem, to była ciuchcia z Ja błonny $od most Kierbedzia - tam była k o ńcó wka - i ta ciuchcia przychodziła za pięć ósma. Tak, że ffiski^cznie p owi n ien ż m się d ostać w ciągu pięciu minut

Ti

vpoa lhostu Kierbedzia na Świętokrzyską, Oczywiście to było n i e m o ż l i w e Była też śnieżyca tego d n i a - jak pamiętam - to też była taka śmies:

na historia: jak przyjechałem z pracy, to przygotowałem sobie obiad między innymi ziemniaki i w p a d ł e m na ko ngeni aln y pomysł, 0eby przyspie­

szyć te czynności przygotowawcze, z myciem, z goleniem się, od l a ł e m

10

(11)

\

ASĄ-

ułt> tpitrriuSiA-ti

tą wodę z ziemniaków /l tą s łon ą w o d ą zaczełem się golić. Oczywiście zorientowałem się dopiero jak mnie zaczęło parzyć tą solą. Z w i e l k i m trudem zmyłem tą słoną wo d ę i jakoś się ogoliłem do końca, ale tam gdzie przejechałem żyletką, myślałem, że wyjdę z siebie, tak paliło.

I ile sił w nogach, spieszyłem do J a b ł o n n y na kolejkę. To było chyba trzy kilometry. Zd ą żył e m na tą kolejkę, dojechałem do Warszawa - Kost.

Na moście Kierbedzia, w s k o c z y ł e m do tramwaju do przyczepy. Przyczepą przeszedłem do przodu, wyskoczyłem, w sko cz y ł e m do drdgiego wozu pr zy ­ czepnego, przeszedłem do motorowego. Czyli w biegu podbiegałem tych parę metrów, w s k a k i w a ł e m i tak z mien iłem tyle tramwajów ile się dało aż do wiaduktu Pancera. Bo one,s^ły tam pod górę, szły po woli.

Jak już wyszły na górę, to ju&*sfeybciej; To już nie było mowy, ż e b y m ja wyskoc zy wszy z przyczepy, zdążył do poprzedniego wozu. W k ażdym razie ja byłem - no cieć otwierał mi bramę główną ęrzy wejściu z " u l i c y - i chyba był e m po w p ó ł d o d zie w iąt e k u Dziutków. Oczywiście tam jak zastukałem to była konsternacja, bo j u ż myśleli że ja nie przyjdę, a takie stukanie po n o c y to zawsze było niebezpieczne.

Z tych rzeczy przewożonych były: instrukcje, rozkazy, były Kamienie na szaniec, był D yw i z j o n 303, gazetki - takie i owakie. Ja już dzisiej nie pamiętam. Jak popatrzyłem na to co Stępieniovm, pisze, jeżeli oni takie rzeczy odbierali, to w i d o c z n i e ja je przynosiłem. Prawdopodobnie przyniosłem do Bydgo s zcz y te ro z kazy awansowe podharcmistrzów. Pr a w d o ­ podobnie, bo mnie dzisiaj trudno powiedzieć, Ja przeważnie nie w i e d z i a ­ łem co przenoszę. Mi a ł e m to po kieszeniach, po teczkach, zależy od kubs tury.

Moja jedyna ochrona to był Ausweis^r Bo nawet nie mia ł e m żadnych P a s i e r s c h e i n ó w , czy kart u r l o p o wyc h czy czegoś podobnego. Z tym że ten Ausweis to też była prywatna inicjatywa, w spoma g a n a przez Dziutka.

Ja miałem w lipcu 44 kilkadziesiąt pieczątek firmowych z gapą, faksy- mile podpisów, różnych instytucji w ars z a w s k i c h i bydgoskich - gestapo, nie gestapo. M i a ł e m tego od cholery. M i a ł e m - Ausweis był bydgoski, ^ tego się nie dało przeskoczyć, w i ę c łódzkich nie m i a ł e m - w i ę c m i a ł e m tych pieczątek do cholery. Formularze też miałem rozmaite, powiedzmy niemieckie formularze, metryki urodzenia, bo taka była akcja -

jkk w s p o m n i a ł e m o tej "wili Mrówka" - D ziute k wiedział o tej "wili Mrówka" i on z tego korzystał. Dla k o g o Gbyły robione ja nie miałem

pojęcia. Ja tylko r a k i ł e m byłem pośrednikiem który zabierał zdjęcia, zabierał metrykę w y p e ł n i o n ą -

- Weflna to jest podchorąży z d-20, ż klasyki bydgoskiej, on przeżył w o j nę .^ Ta m pomagała bardzo mocno jego późniejsza żona. On prowadził

jakieś inne sprawy, a ona pracowała koło Kehnkart. I ona tam zawsze puszczała.*Wiem, że tego było sporo. Co znaczy sporo? No jak na taką małą gminę i na takie możliwości. Tegi było napewno ponad dziesięć^

sztuk, mogło być dwadzieścia. Dzisiej nie potrafię powiedzieć. Zresztą ja nie obciąż ał em sobie pamięci nazwiskiem, tak że nie m a m pojęcia kto to-był. Wiem, że czasami byli to chłopcy bardzo smarkaci, w i ę c d o m y ś l a ­ łem się, że to byli* r a n n i , a bywali i mężczyźni, kobiety chyba też był}

nie były? - Nic nie potrafię powiedzieć na ten temat. D r u g a rzecz którs robi łem, to d o s t a r cz ał e m Dziutkowi Arbe its karty lipne, z ałatwiłem parę Arbeitskart dobrych. Ja m iałem do jśc ie do Arbeitsamtu, to z naczy musiałem faceta przepuścić przez moje przedsiębiorstwo - na tym pole­

gała dowcip. I załatwiłem sporo Ausw eis ów służbowych - w jaki sposób?

Otóż co kwartał A us w e i s y s zły do A r beitsamtu do stemplowania gapą.

Moja mądrość polegała na tym, że n a/wyka z i e\aoim/ - wykaz robiono w firmie, ja tego nie robiłem, ja d o s t a w a ł e m gotowe w y k a z y - ale d o p i s y ­ w a ł e m kilka na zwisk lewych. To znaczy, jeżeli Dziutek mi powiedział

Relacja Freda - str. 7

;

11

(12)

Relacja Freda - str. 8

słuchaj, zrób Au sweis dla Józefa, p owied zmy Zsteielińskiego, to ja mogłem go zrobić. Oczywiście, że to było kłopotliwe o tyle, że

trzeba było mieć zapotrzebowanie i czekać na tą okazję. I kiedyś się • trafiła taka sytuacja, - jak sz e d ł e m na tą akcję stemplowania, to ja zawsze m iałem kilk a egzemplarzy in blanco, # trzy, cztery, pięć. - Raz tak się zdarzyło, że mia ł em ich więcej'. Mi ałem ich około d w u d z i e s ­ tu. Tak się złożyło, że Niemiec kt ó ry normalnie powinien n a m te Aus- w e i s y stemplować był nieobecny. W związku z czym skierowano mnie do

innej jednostki służbowej, z której szefem ja byłem bardzo dobrze, bo kiedyś przez pomyłkę, zaniosłem facetowi łapówkę. Było dwóch Schmittów był Scmidt któremu się należała łapówka i był Schmidt któremu się nie należała. Ponieważ mnie niewyraźnie mi określono Schmidta, ja z anios­

łem temu, któremu się nienależała. I on był taki szczęśliwy, że p o c z ę ­ stował mnie w ó d k ą , p r z y tej okazji i był miły. Do tego właśnie "miłego"

Uiemca u f e t o w a n e g d / & p o w k ą na Boże 'Narodzenie, trafiłem do ^ 6%p£fowanl-a Ausweisów. Kiedy przyszedłem do niego, on powiada: "o jej, proszę pa­

na, taka kłopotliwa historia, bo ja muszę wychodzić, co my zrobimy?

Pan ma dużo tych A usweisów?" A ja mówię, proszę pana, cały plik.

To co my zrobimy? - A zaraz. Jest wyjście. Wyszedł na korytarz i za- ' wołał po niemiecku jakiegoś pracownika na "ski". Domniewałem, że to

Polak. Polak, jak się później okazało. I przyszećfł m ł o d y chłopak, któ­

remu wytłomaczył, że on mu zostawia pieczątkę, on ma sprawdzić d o k ł a d ­ nie ten wykaz i ostęplować te A u s w e i s y i potem ma zanieść tą p i e c z ą t ­ kę jakiemuś t a m Niemcowi. I poszedł. Zostawił nas w e dwóch. No w i ę c zaczęła się zabawa w stęplowanie. Ja w pewnym momencie sobie u ś w i a ­ domiłem, że ja m a m kilka zdjęć bez naz wisk - dla Dziutka, mam w ol ne formularze i m a m pieczątkę i tego pilnowacza. I za gr a ł e m w a bahk.

W pewnym momencie powiadam: "Pan ie, to za długo trwa ta historia, my policzymy to na sztuki, pan Bprawdzi ilość nazwisk, nie będziemy się bawili w odczytyw a nie nazwisk, dawaj pan pieczątkę, policz pan to i cześć." I zac z e ł e m trzaskać pieczątką.te A u s w e i s y które miałem.

Chłopak był troszkę zdetonowany, ale nie oponował. To był młody ten człowiek. Jak w p ew ny m momencie prze rwa łem pieczętowanie tych A u s w e i ­ sów - powiedzmy "prawych", - w y c i ą g n ę ł e m z kieszeni jednej czyste f o r ­ mularze Ausweisów, z drugiej w y c i ą g n ę ł e m czyste fotografie. Fotografi nie kleiłem, tylko przykładałem na mie jsee gdzie ona się należała i

"trzask", w o d n o ś n y m miejscu "trzask*, ostęplowałem te fotografie włożone w Ausweis i pozostałe też. Facetowi szczęka spadła jak to z o­

baczył. Takie łajdactwo. No mówię sobie, teraz robi się sytuacja g o r ą ­ ca, za chwilę może trzeba będzie mu dać w mordę i niewiadomo co jesz­

cze. Kiedy d o c h o d z i ł e m do końca stemplo wania tych in blanco, to chło­

pak powiada: "Panie, a czy dla mojej mamusi ja byfcnie mógł dostać?"

Mówię oczywiście! I Arbeits k art ę do tego dostaniesz. Wycignęłem z d r u ­ giej kieszeni formularz opiecz ęto w any podpisany lipnej Arbeit sk ar ty mówię: Masz, wypisz sobie - i d a ł e m mu. Gra była v a banc, udała się szczęśliwie, ws zy s t k o pasowało. Takie były zabawy. Nie w i e m jak ci się mieli nazywać. To było mądrze pomyślane, że była fotografia, że by3 Ausweis czysty. Oczywiście ja cz e kałem na informację o nazwisku, ale

tu była lepsza sytuacja, trzeba było wykorzystać, potem sobie wkleić Opieczętowany róg fotografii jest, tu jest fotografia, pieczątka gdzie trzeba i bądź zdrów. To mógł być kwiecień, to mógł być czerwiec.44.

/;

12

(13)

/ /

W p ły n ^ o dnia" M d ? * 2J*

u , ^^/Łl±L__

I.FERDYNAND FRANCISZEK ZIĘTEK

II,Ur,2o,maja 1918 r. DUISBURG-Hiemcy

III.Syn W^adysjfawa i J ul innny z d.Kudliftaka

IV,Matura w Pafistw.Gimnazjum Klasycznym w Bydgoszczy 1958 r, Y.Dyw.Kurs P o d c h o r .R e z, 16 Dyw,Piechoty 2 . 1o.38-22.7.39*

Plut,tyt,-pchor,rez,piech.

VI,T/ojna-niewola niemiocka-roboty*4. 11 *42.uciGCzka do Warszawy.

YH.Prac.ura.w przods.bud, od lutego 1943 do 31 .VII,44*

VIII,Wiosnf Mi,"Szare Szeregi"inetr,woJdtowy,od ezerwca 43-maJ* 44 komendant dwu k l a s w Szk.Podchor.Rez.Piech."Agrykolp,,Sz»rych

Szeregów.3.5*4/.awanB na ppor.rez.piech.

1*B«31.89 ^owntanio Warszawskie w ra.Legionowo, X.i^-I.45-w łowiczu.

IX,II,45-VII,4r>,w Przede, I n «? tal. San. w Bydgoszczy#

VII /i5-I.4B-w Starostwie Powiat,Białogard 1 Szczecinek-ostatnio kier,Ref.Aprowizacji i Handlu.

1948-49-kier,PDT Szczecinek,

19/j9-5o CRS S a #ChXopska Pozna$-st.inop.lplan,prod,

1951-1981-w budownictwie w Bydgoszczy.Aoystent dyrektora d/g organizacji zarządzania w Bydg.Zj.Bud.od 1966-78,78-81 kier.

p&fcniej z-ca kier Biura Eksportu BZB, VIII.81- na t.zw.emerytury, \

IX A.Mgr,ekonomiki przenysżu Szk.GX.Plon,i Statystyki 1964*

X,Cz2nek TOOiK od 16.2.1961 r.Przez kilka kadencji czZ.zarządu,p6%niej z-ca przew.,przsw.a ostatnio czZ.Rady Naukowej Oddziału.Przez kilka kadencji czX.Komisji Budownictwa ZG ThoiK.

Członek PTE od 1J63 r,

XI,Żonaty:Jadwiga Ziptek,ometyt.prac,budownictwa rolniczego.

Dwie cSrki:Jadwiga Raw2uszko,ingr fanaacji J olanta Z i9tok,ragr infc elektronik.

13

(14)

ZIĘTEK Ferdynand _l i y x / /? \ al.Powstafic&w WielkojaLskich 27 m.15 ^ * V ^ ^ J ^ ^ ■: / 85-o9o Bydgoszcz

V/ okresie od 1928 do 1938 roku byłem członkiem ginnazjalnej drużyny harcerskiej przy Państwowym Gimnazjum Klasycznym w Bydgoszczy.

W okresie od 1933 do 1938 roku byłam członkiem harcerskiego zespołu pieśni i tańca, który został zorganizowany przez Martę. Chmielarska przy współudzia­

le prof. Krysiewiczowej i prof. Roeslera, a który wystąpił m.i.w 193*4- roku na zlocie w Spalę. Zespół ten składał sie z harcerek i harcerzy środowiska bydgoskiego - w dużej części z harcerzy z drużyn t.zw. pozaszkolnych.

W roku 1938 odbywałem służbę wojskową. W 1939 r. po ukonczeniu dywizyjnego kursu podchorążych rozerwy piechoty w s t o p ^ i w p^Ait^owego-pod­

chorążego rezerwy, zostałem wcielony do 66 Kaszubskiego Pułku Piechoty im.

I Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w Chełmnie. W lipcu i sierpniu peł­

niłem służbę w ochronie granicy nad rzeką 0s®| na przedpolu Grudziądza, a po mobilizacji na tym samym terenie w grupie operacyjnej generała Bołtucia brałem udział w bitwie w obronie granicy od 1 - 5 IX. Następnie po przejś­

ciu w rejon łowicza brałem udział w zdobywaniu -Łowicza^,w forsowaniu Bzury.

Dnia 22.IX. dostałem sio do niewoli niemieckiej. Do maja 19zio r.

przebywałem w obozie oficerskim /'Eichstaedt, Murnau/. W 1940 r. poóchorą- źowio z rożnych obozów oficerskich zostali zgrupowani w specjalnym obozie dla podchorążych w Oberlangen nad granicą holenderską w Emslandzie.

"/ lutym 1941 r. przeszedłem stamtąd do miejscowosci Minden (60 Im od Hanove- ru) jako robotnik cywilny w fabryce metalowej.

We wrześniu 19^+2 r. pojechałem samowolnie na lo-cio dniowy urlop do Byd­

goszczy. Tu zetknąłem sie z koleżankami i kolegami z przedwojennego teatru

harcerskiego.. - -

W listopadzie 1942 r. w następstwie konfliktu z racodawca i in­

wigilacją Gestapo, uciekłem do Warszawy przez Bydgoszcz i -Łódź,.

Po zdobyciu dokumentow - początkowo fałszywych, później oryginalnych - i znalezieniu oracy w polskim przedsiębiorstwie budowlanym, zacząłem dzia­

łać w konspiracji. Przypadkowo spotkany w Y/arszav.de - znany mi sprzed woj- C 2 Ą fi\/y Jc c T

ny harcerz^ Edward Zurn, pseudonim Jacek^ Brodo\7ski, skontaktował mnie z war­

szawskim środowiskiem harcerskim, gdzie początkowo pełniłem funkcje instruk­

tora wo jskowego w grupach szturmowych-GS i ES.- <r>^re jS

Latem 1943 r. zostałem komendantem 2 klas w tajnej poachor^zowce Szarych Szeregów^ Agricola. Były to klasy <n£-2o i E^-34. Klasy te grupowały chłopców ze środowiska bydgoskiego {d- 2o ) i środowiska poznańskiego «BĆ-34).

Działalność ta została zakoiiczona latem 1944 r. po egzaminie, który odbył sie w szkole ogrodniczej Giz"yckiego na Mokotowie w Warszawie. Wszyscy moi wychowankowie zdali egzamin końcowy i otrzymali nominacje na podchorążych.

Po rozwiązaniu A g r i c oli przeszedłem do nowej szkoły podchorążych pod kryptonimem Belweder./*^ W i r łC£)(C&£>Zy!V f IJL

14

(15)

m działalność( i

Rownolegle z :,racą zawodowa i działalnością jako komendanta tych 2 klas t

(byłem juz wtedy na etacie szkoły i otrzymywałem pensję miesieczną, wypłaca­

na w punkcie kontaktowym Agricoli, prowadzonym przez p.Ewe Porajską, Warsza­

wa, ul. Mokotowska, narożnik Wilczej lub Wspólnej.

Na początku 1943 r., kiedy Zurn-Brodowski zaczai szukać kontaktów na Bydgoszcz, skontaktowałem go na znajomy-mi adres Jadwigi Krawczak w Bydgośa- czy, u której później byl stały punkt kontaktowy, celem skontaktowania z M a ­ ją Eihun-Buczkowską, o której działalności harcerskiej byłem dość szczegóło­

wo J zorientowany. { 3 / H U A' -S

Wkrótce potem, na polecenie Zurna-Brodowskiego ^ozpocz^łe kuriei^cka na trasie Warszawa - Łódz - Pabianicka - Bydgoszcz.

KxsuB±ExhyiEax6xałł3nx5?XEatxyx3tXĘH^rasyxkiir±BEBk±E^x W sumie odbyłem 6 albo 7 podróży kurierskich, z tego 2 do Bydgoszczy. W podróżach tych korzystałem z następujących punktów kontaktowych:

- w Łodzi w domu krawca przy ul. Buschlinie, niedaleko narożnika, na którym była poczta. Syn tej rodziny działał w Sfcarych Szeregach w Warszawie. Funk­

cja tego punktu kontaktowego ograniczała sie do nocłegow.

/ Ml

- W PiijKłOłc Pab i a n i c & 3 ^ ^ przy ul. Briiderstrasse^parterowy dom, byl punkt prowadzony przez Mariana. Punkt ten speSniał ważną rolę, gdyż przez niego przechodziły różne przesyłki w kierunku do Warszawy i z Warszawy na Katowi­

ce, Poznań, Bydgoszcz, Łodź. t

- W Bydgoszczy punkt kontaktowy mieścił sie w domu rodziny Krawczaków przy ul. Śniadeckich 41. Punkt ten prowadziła J adwiga Krawczak, która z uwagi na prowadzenie tego punktu nie była nigdzie organizacyjnie zaangażowana. Czy i kto korzystał z punktów kontaktowych w Lodzi i w łhtasŹa^^nie v/iem.

Z punktu kontaktowego w Bydgoszczy korzystał również Zilrn-Brodowski.

Jako kurier przewoziłem zaziryczaj materiały do szkolenia wojsko- wego(podręcznik dowódcy plutonu, podrpcznik dowódcy druźyny)po kilka egzem­

plarzy, instrukcje,regulaminy itp biuletyny informacyjne i inną prase^ wy­

dawaną w Warszawie, materiały, których zawartości i treści nie znałem, wy-

i, '/

dawnietwa harcerskie, m . i . /Kamienie na szaniec i^Dywizjon 3o3, krzyże i li- lijki harcerskie, dyplomy podharenistrzowskie oraz podręczniki do tajnego nauczania.

Ponadto do ■£53? Pabianicj^53 przewiozłem 2 pękate teczki zawierające pacz­

ki z banknotami 5o i łoo markowymi, pochodzącymi z akcji na Senatorskiej f i )

/ i f

gdzie odbito większą ilosc p i e n i ę d z y y ^ b e r n i a l n y c h , przewożonych z banku na lotnisko. Pieniądze te były przeznaczone na finansowanie działalności konspiracyjnej na terenach przyłączonych do Rzeszy. Z otrzymanych po woj­

nie informacji od Jakubowskiego dowiedziałem sie, ze jakas/ czfśc tych pie­

niędzy dotarła do Bydgoszczy.

**" • ' '*■ ’’ t. ‘ ■'* im ■ J"* « "* ** I * ’ *

W czasie podróży urzez "zielona granicę" korzystałem z oryginalnych

15

(16)

dokumentów niemieckich, do których była wstawiona moja fotografia.Doku­

menty te zdawały egzamin przy kontrolach w poeig.gach, w tramwajach czy na ulicy.

Jedna podroż" do Bydgoszczy odbyłem równolegle z Zurnem-Brodowskim, który jechał legalnie przez granice i-podlegając kontroli celnej— nie mógł zabrać ze soba żadnych materiałów konspiracyjnych, które ja przewiozłem przez zielong. granice. Materiały te częściowo przekazałem w Bydgoszczy Zurnowi, a częściowo zdeponowałem na punkcie kontaktowym.

Działalność kurierską.zakończyłem wczesnym latem 1944r, po stwier­

dzeniu w czasie ostatniego przejścia, ze na mogej trasie zielonej r o z p o c z ę ­ to budowy umocnień. Przechodziłem z Moszczenicy przez Eekoraj - granica - Wodzin, Wodzinek do Tuszyna skad tramwajem jechałem do Łodzi, ewtl. dalej.

_ -f Y

W Bękoraju,B Y7odzinkuvmialera punkty oparcia, gdzie korzystałem z noclegow i wyżywienia, ale - niestety - nic więcej o tych punktach powiedzieć nie mogg. ~ Jo ^ C ZSLU, jOr, 4. ■

H a terenie Bydgoszczy brałem udział w odprawach i spotkaniach z różnymi osobami z miejscowej (organizacji harcerskiej. Bydgoska organiza­

cja harcerska miała bogate doświadczenia w pracy konspiracyjnej i w 1943r.

zastalismy w Bydgoszczy odbudowaną grup^ drużyn żeńskich i męskich.W specy­

ficznych warunkach miejscowych, gdzie po krwawym terorze i wymordowaniu przez Niemców kierowniczej grupy społeczeństwa bydgoskiego, po wywiezieniu części ludności na tereny Polski Centralnej, t.zw. Generalnej Gubernii duża liczba mśodzieży została wysłana ha przymusowe roboty do Niemiec, a pewne grupy - nawet nie obciążone żadną dzialalnościa k o n s p i r a c y j n y - już wtedy znalazły sie w obozach koncentracyjnych. Ludność niemiecka w Bydgosz­

czy znacznie wzrosła, co w konsekwencji spowodowali, że w jednym domuu pod jednym dachem obok rodain polskich znalazły sie rodziny niemieckie.

W 194! r po sławetnej akcji zniemczania, t.zw. III grupa narodowości niemie- kiej, doszło do dalszego rozłamu wsrod ludności polskiej, niekiedy nawet i ,

dochodziło do rozłamów w poszczególnych rodzinach, między krewnymi czy przyjaciółmi. Pewna cześc młodzieży meskiej już w 1945 roku została powoła­

na do wojska niemieckiego. Jednostki dziewcząt i chlopcow uciekały z Byd­

goszczy do Warszawy.

W tych warunkach prowadzenie działalności konspiracyjnej napoty­

kano na ogromne trudności, spotęgowane tym jeszcze, że przy zachowaniu form konspiracji większość członków organizacji znała i prawdziwe nazwiska i adresy i inne szczegóły, które konspiracją czyniły iluzoryczny.

Mimo to działały na terenie Bydgoszczy 4 drużyny meskie, wywodzące sie z przedwojennych organizacji harcerskich i st§d możnaby dla odróżnienia uźy- wac dia tych drużyn określeń przedwojennych - i tak:/ 1

- Jedynkg Lotnicza prowadził Subkowski Berdi f J - Szesnastke Żeglarską - Pucia i Pszczelinski

16

(17)

- H f h / A H

- Osemke Motorową - Jakubowski Maksymilian "Ben"

- Zieloną Siódemką kierował Pokorowski.

Przez Ziirna Brodowskiego zetknąłem sie z Jakubowskim, jako Komendan­

tem nsrsaka bydgoskiego ośrodka harcerskiego. Jemu teź podporządkowana była komendantka harcerek Maria Bihun-Biegoń-Buczkowska, pseudonim Maja. Harcers­

two żeńskie skSadało sie z 4 drużyn i kilku samodzielnych zastępów. Drużyna­

mi kierowały: Danuta Subkowska, Helena Kubicka, Wanda Polaszewska i Ewa NN, Samodzielne zastępy były w Bydgoszczy, Solcu Kujawskim, Toruniu i Chełmnie.

Oprócz w/w osob ną$f odprawach i spotkaniach, względnie przy innych okazjach (odprawy odbywały się w domu Krawczaków i Subkowskich) stykałem sie s racji pełnionej funkcji na terenie Bydgoszczy z następującymi osobami:

- z Luda Sedzierska, która m.i. zdobywała dokumenty osobiste( ps.Lena, zamęŁna Arnpr ^ - z Benem Mikołajczakiem,przezwisko "Goryl"

- z Kopowskim (imienia nie pamietam)ps. "Kajty",Kajtek - z Mieczysławem Nowakowskim ps.Skoczek

- z Krescencjuszem Sędzisrskim p S .Czarnecki - z Kazimierzem Krawczakiem p s . K a z i k ’ - z Marianem Maciejewskim ps.Marian

JałA'ear¥lmł^c3<e1 ^ e ^ Ś l i w/w nie potrafię, dzisiaj określić. Niektórzy z nich pełnili przy mnie służbę przewodników, pomocników do wykonania określonych poleceń, przenosili przesyłki na określono adresy, pilotowali mnie przy po­

ruszaniu sie po mieście. N a rzecz Zurna-Brodowskiego wykonywali te same funkcje.

Punkt kontaktowy, prowadzony przez Jadwigę Krawczak przestał istnieć po jej ucieczce do W a r s z a w y ^ styczniu 19kk n)przed spodziewanymi represja­

mi.

Bydgoska organizacja harcerska prowadziła nastepujace działania:

Bezpośrednio po zakonczeniu wojny w 1939r pomocnicza służbę w szpitalach, gdzie byli ranni z‘ołnierze polscy, potem wysyłka książek i paczek do stala­

gów oraz prowadzenie korespondencji z żołnierzami w niewoli i deportowanymi na roboty do Niemiec. Prowadzono również nasłuch informacji radiowych z Lon­

dynu, kolportaż tych vriLadomości, kolportaż tajnej prasy : przesyłanej z War­

szawy. Prowadzono teź szkolenie wojskowe i pomocnicze wojskowe. Prowadzono działalność małego sabotażu. Szczególną rolę spelnialęt agitacja, przeciwko podpisywaniu III grupy, a nastepnie rewindykacj^dla polskosci dzieci i mło- dziezy z rodzin, które nieopacznie III grupę podpisały. N a zlecenie osób czy organizacji wojskowej zbierano również materiały i informacje potrzebne dla celów wojskowych. Bardzo ważną akcją było zbieranie dokumentów osobistych niemieckich, potrzebnych konspiratorom dla swobodnego poruszania się na tym

terenie. Prowadzono również nauczanie języka polskiego, historii i innych przedmiotów zarówno w formie samokształcenia harcerskiego , jak i w formie

•-be ze ;;csc a ;raoyjnago s Zzuithoitz.

0 > K i CtT." irT li *r< : ' ; r T ~:-y ar«szto*a-17

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaświadczenie wydaje psycholog dla osoby upośledzonej umysłowo ubiegającej się o skierowanie do domu pomocy społecznej (dla dzieci od 3 roku życia zaświadczenie

W ramach zajęć oglądano filmy powstałe na podstawie utworów literackich (np. Brozela) lub poruszające ważne problemy społeczno-historyczne (np. Dzieci Ireny Sendlerowej w

rech Kronik, {koro iedna po drugiey z pod prafy drukwkiey wyidzie y pod zrzeczeniem fię czynienia pretenfyi względem prenumeraciji iv£ wypłaconey daiąc zaraz teraz

Dwudziestego marca 1950 dyskusja na temat obiektywności bądź subiektywności dobra (tak to się wtedy mówiło) była dość burzliwa, a jej temperaturę podnosiło

 Ważne jest wietrzenie pokoju - mózg pochłania 20 % tlenu zużywanego przez organizm; komórka mózgowa... WZROKOWCY: uczą się czytając,

Aby poznać wczesne lata życia Pabla Picassa, udaj się na plac Plaza de la Merced, gdzie znajduje się dom rodzinny malarza, a obecnie siedziba Fundacji Picassa.. Z pewnością

Jawi się więc jako mocny bodziec do korekty poglądów dla tych wszystkich, którzy uznając się za chrześcijan, nie zdają sobie sprawy z tego, że życia osobistego nie da

Bolesław Heibert pyta syna: „Czy to się zaczyna złoty wiek rodu czy jego, z przeproszeniem, dekadencja.