A.P. VI a s t o, The Entry of the SIavs into Christendom. An Intro- duction to the M edieval History of the Slavs, Cambridge 1970 ss. X II, 435, mapa.
C h ry stia n iz a c ja Słow ian, w ejście k ra jó w słow iańskich w k rą g k u l
tu ry i cyw ilizacji ch rz eśc ija ń sk iej i zachodniej, a w dalszej k o n se k w e n cji a d a p ta c ja tej k u ltu ry i re c e p c ja w życiu społecznym , k u ltu ra ln y m a n a w e t politycznym — to z a g ad n ien ia k tó re w ciąż czek ają n a w y tr a w nych h istoryków . W śród syntez i pod ręczn ik ó w do dziejów K ościoła i k u ltu ry k ato lic k iej, obszar Słow iańszczyzny je s t ziem ią nie z n a n ą d la ogółu badaczy. C h rześcijań stw o ziem słow iańskich, jego rozw ój i h isto r ia oraz znaczenie d la pow szechnego ch rz eśc ija ń stw a w sy n te za ch ty c h uw zg lęd n ian e je s t lakonicznie lu b całkow icie p om inięte. P rzeszkodę stanow i b a r ie ra językow a i dlatego z rad o śc ią należy zaw sze odliczyć każdą pozycję o d ziejach ch rz e śc ija ń stw a n a S łow iańszczyźnie w ję zy kach m iędzynarodow ych, gdyż z tego w zględu pozycja w chodzi do b a dań w ielu historyków .
In te n sy w n e b ad a n ia n ad dziejam i c h rz eśc ija ń stw a n a S ło w iań sz
czyźnie p ow inny znaleźć się n a w a rsz ta c ie polskich m ediew istów , n ie ste ty b a d a n ia te są podejm o w an e b ardzo sporadycznie przez poszcze
gólnych historyków . Je d y n ie szersze b a d a n ia n ad ch rz eśc ija ń stw em na R usi p ro w a d zi w y b itn y sp e c ja lista A n d rz ej P oppe >, w o p ublikow anych p rac ach p rec y zy jn ie od tw arza p ie rw o tn e chrześcijań stw o n a R usi. W ę
g ram i za in te re so w ało się dw óch badaczy ks. G u sta w K la p u c h 2 i doc.
E ugeniusz W iśn io w sk i3. K lap u c h w sposób in te re su ją c y p rze d sta w ił w pływ P olski n a c h ry stian iz ac ję W ęgier w św ietle polskich źródeł h i
storycznych. N atom iast W iśniow ski p o d ją ł p ró b ę oceny najnow szych b ad a ń nad o rg an izacją K ościoła n a W ęgrzech. B ardzo ogólnie p rz e d s ta w ił ch ry stia n iz a c ję S łow ian prof. Z y g m u n t S u ło w s k i4. Nieco w ięcej
1 A. P oppe, U w a g i o n a js ta r s z y c h d z ie ja c h K ościoła n a Rusi, „P rz e gląd H isto ry cz n y ” 1964 z. 3—4, 1965 z. 4; t e n ż e , P a ń s tw o i K o śc ió ł na R u si w X I w i e k u , W arszaw a 1968 R ozpraw y Uniw . W arszaw skiego n r 26, m apa, bibliogr.
2 G. K l a p u c h , W p ł y w P o ls k i na ch ry s tia n iza c ją W ę g ie r w ś w i e tle p o ls k ic h ź r ó d e ł h is to r y c z n y c h , „C o llectanea Theologica” 1967 fasc. 3.
3 E. W i ś n i o w s k i , Z n o w s z y c h b a d a ń nad o rg a n iza c ją K o ś cioła na W ę g r z e c h i w S z w e c j i , „ P ra w o K anoniczne” 1965 n r 2.
4 Z. S u ł o w s k i , C h r y s t i a n i z a c j a S ło w ia n , „Z eszyty N aukow e K U L” 1964 n r 3.
m am y do odn o to w an ia pozycji z za k resu stu d ió w n ad obrządkiem sło w iańskim . S y n tety czn y przeg ląd d y sk u sji n a te m a t obrządku cyrylo-
-m etodiańskiego w Polsce ogłosił ks. M. R echow icz 5, za m y k ając lite r a tu rę 1965 rokiem . O ry g in aln e rozw iązanie p ro b le m u obrządku sło w ia ń skiego p ro p o n u ją najn o w sze p rac e J . G o ło sa 6, J. K lin g e r a 7 i S. Ros- p o n d a 8. R ok 1963 sta ł się okazją do o p u b lik o w an ia szeregu p ra c od
nośnie m isji św. C y ry la i M etodego i d lateg o w a rto w ym ienić zbiorow ą p rac ę w ielu uczonych na te m a t ch ry stian iz ac ji S łow ian 9.
W ydana p ra c a prof. A. P. V lasto o ch ry stia n iz a c ji S łow ian nie do
czek ała się żadnego om ów ienia n a gru n cie polskim . A u to r rozplanow ał p ro b lem aty k ę w 6 ro zdziałach szczegółowo o m aw iając p rzy jęcie c h rz e śc ija ń stw a przez n a s tę p u ją c e p a ń s tw a słow iańskie: B aw arię, M oraw y, Czechy, Polskę, B ułgarię, K roację, D alm ację, S erbię, Bośnię i R uś — osobno z n a jd u je m y om ów ienie życia m onastycznego w tych k ra ja c h . Z am ieszczona b ib lio g ra fia n a 16 stro n ac h in fo rm u je, że a u to r w y k o rz y sta ł najn o w sze o p rac o w a n ia z tego z a k resu w y d an e w tych k ra ja c h . Z am ieszczona m a p a w sposób plastyczny uw id aczn ia sieć diecezjalną i k la szto rn ą do X II w iek u w łącznie w e w szystkich k ra ja c h sło w ia ń skich.
A u to r p u b lik u ją c sy n te zę sta n ą ł p rzed dość tru d n y m zad an iem w y selek cjo n o w an ia obfitego m a te ria łu d ru k o w a n eg o różnej w artości. N ie
k tó re p roblem y trz e b a było solidnie sk o n fro n to w a ć ze źró d łam i i nadać now ą in te rp re ta c ję . S to p ień szczegółów w książce je st zm ienny, ale m ożliw y do p rzy ję cia . W m istrzo w sk i sposób s ta ra się n ak re ślić o d m ienność cyw ilizacji zachodniej i w schodniej oraz rolę p o śred n ią w niej całej Słow iańszczyźnie. P rz y czym dostrzegam y oryginalność k u ltu ry k ra jó w słow iańskich, w noszących sw ój w kład w ogólnoludzką k u ltu rę czasów średniow iecznych. T en m o m en t da się m ocno śledzić na k a rta c h m onografii.
C esarstw o R zym skie przeznaczone było ja k tw ie rd z i V lasto do w y d a n ia dw óch cyw ilizacji chrześcijańskich: łaciń sk iej i greckiej. N ie
un ik n io n e różnice w sposobie życia, p rzede w szystkim w dziedzinie in te le k tu a ln e j, doprow adziły z czasem do w zajem nego niezrozum ienia, gdyż jedność sty lu w y ra b ia i u trz y m u je cyw ilizację. T ętno W schodu i Z achodu sta w ało się coraz b a rd z ie j odm ienne. N a p o czątk u IX w ieku, gdy rozbieżności m iędzy W schodem i Z achodem stały się w idoczne, ob-
5 M. R e c h o w i c z , S p ra w a o b rzą d k u c y ry lo -m e to d ia ń sk ieg o w Polsce. P rzegląd d y s k u s ji, w : P astori e t m agistro, L u b lin 1966.
6 J. G o ł o s, Z p ro b le m a ty k i o b rzą d k u słow iańskiego w Polsce,
„M uzyka” 1968 n r 3.
7 J. K l i n g e r , N u r t sło w ia ń ski w p oczątkach chrześcija ń stw a p o l
skiego „P ółrocznik Teologiczny” 1967 z. 1.
8 S. R o s p o n d , P roblem litu rg ii sło w ia ń sk iej w p o łu d n io w ej P ol
sce, „S ilesia A n tią u a ” 1968.
9 C y r i l l o - M e t h o d i a n a . Z u r F ruhgeschichte des C h risten - tu m s bei den S la v en 863—1963, B óhlau—K oln 1964, m apy.
szern e ziem ie zam ieszkałe przez S łow ian były w ciąż jeszcze poza cy w i
lizacją. D ru g a połow a IX w iek u rozpoczyna now y proces w ejścia k r a jó w słow iańskich w k ręg i cyw ilizacyjne. Był to okres w k tó ry m W schód s ta w a ł się m ocniejszy, a Z achód sła b n ął, a im p e riu m K a ro la W ielkiego było w rozkładzie. Nic w ięc dziw nego, że w ty m czasie cyw ilizacja b i
za n ty ń sk a m ogła sięgać d aleko n a zachód, dochodząc do M oraw . M isja św. św. C y ry la i M etodego b y ła w y b itn ą m a n ife sta c ją tego w pływ u.
Lecz ta p o te n c ja ln a g ra n ic a k u ltu r a ln a nie b y ła nigdy rzeczy w istą g r a nicą polityczną. U m ow a m iędzy K o n stan ty n o p o lem i R zym em w r. 880 b y ła ju ż oznaką, że M oraw y a w ięc i Czechy były fak ty c z n ie strac o n e d la W schodu, a B u łg aria d la Z achodu.
D ecydujący okres p rz y p a d a n a p ierw szą połow ę X I stulecia. W ta r
gnięcie M adziarów do ce n traln e j E u ro p y nie tylk o zniszczyło M oraw y, lecz stw orzyło b a rie rę m iędzy S łow ianam i północnym i a południow ym i.
Od tego czasu jedność św ia ta słow iańskiego by ła złam ana. P o lity k a zach o d n ia dostrzeg ła w ielkie znaczenie strateg ic zn e u tw o rze n ia n a W ę
g rzech p an u jąc eg o b a stio n u k atolicyzm u, popieranego przez A u strię, będ ącą przez to ogniw em p o śred n im m iędzy Z achodem a W ęgram i.
N ad an ie przez pap ieża korony św. S tefan o w i w r. 1000 je s t pierw szym ob jaw em te j polityki. W ęgry jako m ożliw y d e p e n d en t c e sa rstw a b iz a n tyńsk ieg o został przekształcony w ry w a la w północnych B ałkanach.
D a ta ta je st ty m b ard z iej w ażna, bo przyczyniła się do o k reśle n ia f o r
m y k u ltu ry czeskiej i polskiej. O w ładnięcie przez Z achód P olski i W ęgier zostało w zm ocnione bodźcam i ekonom icznym i. W enecja z a częła budow ać śródziem nom orskie im p e riu m n ad m o rsk ie. C yw ilizacja ła ciń sk a w X II w ieku dążyła do w y p a rc ia św ia ta p raw o sław n eg o z p o łudn io w y ch obszarów śródziem nom orskich, ja k rów nież i z północnych obszarów bałty ck ich . Na połu d n iu ru c h krzyżow y zdobył oparcie na B liskim W schodzie w k ra ja c h , k tó re były częścią chrześcijańskiego im perium . Na północy P o lsk a sta ła się te ra z „przyczółkiem m ostow ym ” dla podboju przez N iem ców w schodnich w ybrzeży B a łtyku. G erm a ń sk ie m iasto R yga zostało założone w r. 1201. To północne ra m ię cyw ilizacji zachodniej przyczyniło się do o k re śle n ia gran icy m iędzy W schodem i Z achodem , dziw nie pozbaw ioną zary só w w sensie geograficznym , lecz zaznaczoną k u ltu ra ln ie .
P o szkicu politycznym a u to r k re śli działalność m isy jn ą C yryla i M etodego. E k sp e ry m e n t c y ry lo -m e to d ia ń sk i m ia ł m iejsce w okresie szczególnie k o rzy stn y m d la w szystkich Słow ian, k tó ry c h dotyczył. N a
stę p n e stu lec ia stopniow ego n ac isk u i przew ag i Z achodu z d e te rm in o w ały granicę m iędzy W schodem i Z achodem do k ie ru n k u w sch o d n ie
go — oddzielając P olskę od R osji, W ęgry od R u m u n ii i K ro a c ję od S erbii. W w y n ik u tego podziału u żyw anie słow iańskiego ję zy k a l it u r gicznego stało się p raw ie ró w noznaczne z p raw o sła w iem i p rzy n a leż
nością do św ia ta w schodniego. T ylko w dw u p u n k ta c h granicznych, w k tó ry ch p o lity k a do rad zała kom prom is, m ogły u trzy m y w a ć się daw ne
anom alie. T ym i p u n k ta m i b y ły p ó łn o c n o -d a lm a ty ń sk ie w ybrzeże K ro a - cji i ziem ie w schodnie w Polsce. W ty m p ierw szym a lfa b e t głagolicy C y ry la i M etodego dochow ał się po w spółczesne czasy, w sk u te k czego w K ościele k ato lic k im z n a jd o w ała się coraz b a rd z ie j k ro ac k a fo rm a K ościoła słow iańskiego. A w Polsce w ielu p raw o sław n y ch , u żyw ając kościelnego ję zy k a słow iańskiego łatw o przeszło do K ościoła unickiego.
A utor ja sn o sta w ia zagadnienie, że rozw ój n aro d ó w słow iańskich odbyw ał się pod w pływ em dużych nacisków zew n ętrzn y ch , czy to ze w schodu, czy z zachodu. K ażdy n aró d słow iański m u sia ł w y bierać lu b p rzy ją ć w schodnie czy zachodnie chrześcijaństw o. N acisk polityczny sam w sobie n ie b y ł k o rzy stn y , służył za narz ęd zie do p rzyspieszenia lu b opóźniania tw o rze n ia się p ań stw słow iańskich. P rz y jęc ie chrześci
ja ń stw a w ym agało głębokich p rze m ian społecznych w tych p aństw ach.
P ozostałości daw n ej b arb a rz y ń sk ie j s tr u k tu r y społecznej i politycznej szybko znikały, w y ją tk i były nieliczne.
E w angelizacja n a stę p o w a ła stopniow o, ro zk ła d pogańskiej społecz
ności słow iańskiej, n a sk u te k now ych czynników geograficznych i n a cisku zew nętrznego b y ł ju ż zaaw ansow any. P ra w ie w szędzie ch rześci
ja ń stw o zostało p rz y ję te przez pan u jąceg o i p a n u ją c e w arstw y spo
łeczeństw a, a potem obejm ow ało ludność. O sobiste zalety m isjo n arzy są w ażnym czynnikiem w o statecznym pow odzeniu m isji, w idocznym w postępach n aw ró ceń i trw ało śc i dorobku, lecz m a ją m n iejsze z n a czenie tam , gdzie w a ru n k i społeczne są z b y t odm ienne od tych, w k tó ry c h ch rześcijań stw o zw ykło działać. P oniew aż ch rześcijań stw o głoszo
ne w w ielkim im p e riu m , o p iera się n a pod staw o w ej zasadzie ab so lu tn e j rów ności w szystkich ludzi — rodzina, k lan , n aró d i język są tem u po d porządkow ane. W obec czego uw ażam y św. św. C y ry la i M etodego za n ajw ięk szy ch m isjo n arzy , k tó rzy pom ogli w ejść n aro d o m słow iańskim do ch rześcijań stw a, m iędzy in n y m i dlatego że p ra c a ich ucieleśn iała najw yższe zasady p o sła n n ic tw a m isyjnego, granicząc z b ez in te re so w nością Irla n d cz y k ó w i u n ik a ją c jednocześnie zachłanności te ry to ria l
nej i językow ej zarów no W schodu ja k i Z achodu. P om im o tego, że zw racali się do narodów , będących n a korzy stn y m , p o d atn y m sto p n iu ew olucji, byli bliscy niepow odzenia. U trzy m a n ie się p rzy życiu K ościoła u żyw ającego liturgicznego ję zy k a słow iańskiego — um ożliw iło p o p arc ie papieża dla tej m isji w k ry ty cz n y m m om encie.
U stalenie, co w k aż d y m pojedynczym w y p a d k u było k o rzy stn e lu b niek o rz y stn e dla ro zw o ju S łow ian pod w pływ em ch rz eśc ija ń sk iej e w a n gelizacji nie m oże być obecnie rozstrzy g n ięte. C h rze śc ijań stw o n ie z a przeczalnie dało duchow e i k u ltu ra ln e p o d sta w y dla początkow ego rozw oju poszczególnych k rajó w . Polska, Czechy i in n e k r a je sło w ia ń skie b yły zdolne do k o rz y sta n ia w p ełn ej m ierze z w ielkich postępów k u ltu ry zachodniej X II w ieku i n astępnych.
Z kolei a u to r przechodzi do szczegółowego p rz e d sta w ie n ia rozw oju ch rz eśc ija ń stw a w poszczególnych k ra ja c h słow iańskich aż do X II
w ieku w łącznie. S poro m iejsca pośw ięca organizacji te ry to ria ln e j, d ie
cezjalnej w poszczególnych p ro w in cja ch kościelnych w o b rębie g ra n ic państw ow ych. Ale p rzy w spółczesnych w y m ag an iach socjologii i g eo g rafii histo ry czn ej pozycja robi w rażen ie tra d y c y jn e j m onografii.
Dość w yczerpująco p rze d sta w ił V lasto org an izację K ościoła w P o l
sce, opow iedział się je d n a k za te o riam i daw n ej h isto rio g ra fii k o śc iel
nej. Nie d o ta rła do niego w y d a n a w 1968 ro k u pozycja K ościół w P o l
sce, t. 1: Ś r e d n io w ie c z e 10. Dzięki niej o d d ając do d ru k u pracę m ożna było skorygow ać w iele już n ie a k tu a ln y c h sform ułow ań. V lasto zw rócił szerszą uw agę n a za gadnienie litu rg ii słow iańskiej, d ają c jej pełny obraz obrzędow y.
O trzy m aliśm y obraz w ejścia k ra jó w słow iańskich do w sp ólnoty ch rześcijań sk iej w m om encie p ierw o tn y m . C hrześcijaństw o ty c h k ra jó w c h a ra k te ry z u je się nie ty lko rec ep cją ideologii, ale ożyw ione tw ó r
czym duchem wzbogaciło pod w ielom a w zględam i W schód i Zachód i to udało się w ykazać autorow i.
Ks. R o m a n N ir
Ks. G in te r Ć w i ę c z e k , Królewicz Karol Ferdynand Waza jako biskup w rocław ski, „Studia z H istorii Kościoła w Polsce” 1973, t. 2 s. 281—470.
Ks. A ntoni O t r ę b a , D zieje niższych kolegiów duchownych przy kolegiacie w Łasku 1525—1819, „Studia z Historii Kościoła w P olsce”
1973, t. 2 s. 1—279.
P ow yżej cytow ane p rac e są ro zp raw am i d oktorskim i; p ie rw sz a została p rz y ję ta w ro k u 1967, a drugja (ks. O tręby) w ro k u 1969. U k a
zały się one w w y daw nictw ie A kadem ii Teologii K atolickiej w W a r
szaw ie w p ierw szej połow ie 1973 r., w m ały m n ak ład zie 380, e g z em p la
rzy. Tom je st zaopatrzony przedm ow ą (z w rz eśn ia 1971 r.) ks. p ro f.
H en ry k a R y b u sa pod k ie ru n k iem k tó reg o w ym ienione ro zp raw y z o s ta ły w yp raco w an e w se m in a riu m przy k a te d rz e H isto rii K ościoła P o w szechnego. Z przedm ow y dow iad u jem y się, że w n iniejszym w ydaniu opuszczono w obu p rac ach w ykaz źródeł i opracow ań, p rz y ta c z a ją c je d n a k d o k u m e n tac ję w przepisach. Z p rac y ks. O tręby nie w y d ru kow ano ostatniego rozdziału (piątego), k tó ry p rze d sta w ia sto su n ek n iż
szych kolegiów do innych in sty tu c ji p rzy kolegiacie w Ł asku. O tre śc i tego ro zdziału czytelnik, o ile u-mie po niem iecku, d ow iaduje się ze streszczenia w ty m języku.
Jeżeli chodzi o cechy w spólne obu rozpraw om , to w ypada podnieść, że isto tn ą ich tezę au to rz y ro z w ija ją n a b ard z o szerokim tle h isto ry c z ,0 K ościół w Polsce, red. J. K ł o c z o w s k i , t. 1: Ś re d n io w ie cze, K ra k ó w 1968, m apy.
nym , społecznym i relig ijn y m , aby nie było żad n y ch zastrzeżeń co do ich dostatecznej znajom ości epoki i o m aw ianych zagadnień. Z u z n a niem d la au to ró w , k tó ry c h głów nym zajęciem je st duszp asterstw o , stw ierd zam y , że u m ie ję tn ie stosow ali w sw oich p ra c a c h obow iązujące zasady m etodologii h istorycznej.
Ks. Ćw ięczek, u ro dzony w ro k u 1910 w Ś w iętochłow icach n a G ó r
n y m Śląsku, nie m ia ł ła tw ej drogi do k a p ła ń stw a . W siedem nastym r o k u życia (1927) w stą p ił w e W łoszech do gim n azju m księży N az areń - czyków w V iterbo. T am po u zy sk an iu m a tu ry odbył s tu d ia filozoficzno- -teologiczne. Ś w ięcenia k ap łań sk ie o trzy m ał w P ra d ze w ro k u 1934.
P ra co w ał w d u sz p a ste rstw ie w W iedniu X III w p a ra fii św. H u b erta , kiedy n astąp iło w ro k u 1936 rozw iązanie Z gro m ad zen ia N azareńczyków . W tej sy tu a cji pow rócił do Polski, gdzie m ieszk ając w Chorzow ie, za
biegał o in k a rd y n a c ję do diecezji k ato w ick iej. P o m ag a jąc w d u sz p a ste r
stw ie, w yjeżdżał dla p ogłębienia w iedzy teologicznej n a U n iw e rsy te t Jag iello ń sk i, sp e cja liz u jąc się w h isto rii K ościoła w Polsce u cen io nego w św iecie n au k o w y m ks. prof. T adeusza G lem m y (1895— 1958), od którego też o trzy m ał w ro k u 1952 te m a t p rac y dokto rsk iej. U kończył s tu d ia w K rak o w ie w ro k u 1938 ze stopniem m a g istra teologii. Z n ając
•dobrze z czasów sw ego we W łoszech p o b y tu język w łoski, n ap isa ł u ks.
prof. G lem m y p ra c ę m a g iste rsk ą, głów nie o p a rtą o w łoskie i łacińskie d o k u m en ty , n a te m a t w ew n ętrz n y ch sto su n k ó w kościelnych w Polsce za n u n cju sza A lb e rta Bologniettiego. W diecezji katow ickiej za sta ła k s. Ć w ięczka z a tru d n io n eg o w c h a ra k te rz e w ik ariu sz a, o sta tn ia w ojn a;
n ajd łu że j p racow ał, w ła d a ją c też dobrze językiem niem ieckim , w ro z ległej, tru d n e j, w ów czas jed y n ej p a ra fii S erca P. Je z u sa w M ysłow i
c a c h (1940—1944). Po w ojn ie był k a te c h e tą w W rocław iu i w Św idnicy, zap isu jąc się rów nocześnie w W rocław iu n a s tu d ia p ra w a św ieckiego, k tó re pom yślnie ukończył w ro k u 1950. D alsze la ta p rac y k ap łań sk iej upływ ały m u w d u sz p a ste rstw ie p ara fia ln y m . Od ro k u 1953 je s t p r o boszczem w p a ra fi J o rd a n ó w Śląski, w K łodzkiem . P a r a fia posiadała aż cztery kościoły filia ln e, przy k tó ry c h trz e b a było stw orzyć sam o
dzielne placów ki d u szp astersk ie, co m u się też udało. W olne chw ile, często noce, pośw ięcał p rac y naukow ej.
Jeg o p ra c ą d o k to rsk ą o bjęte są głów nie la ta 1625— 1655 (a w ięc l a t a n ie p o k o ju po zakończeniu 30-letniej w ojny relig ijn ej), w k tó ry ch diecezją w ro c ła w sk ą k ie ro w a ł k rólew icz K aro l F erd y n a n d W aza, syn k ró la Z y g m u n ta III. P o d staw ę źródłow ą — m ów i a u to r o sw ej p rac y (s. 9) — sta n o w ią ź ró d ła rękopiśm ienne, gdyż żad n a z pozycji w ykazów źródeł d ru k o w a n y ch n ie stanow i w żadnej części zbioru w iadom ości b ez p o śred n io odnoszących się do osoby K aro la F e rd y n an d a , z w y ją t
k ie m streszczeń pro to k o łó w posiedzeń k a p itu ły w rc ła w sk iej, o p rac o w a
n y ch przez A. K a stn e ra . Te d w a to m y streszczeń dow olnie w y b ra n y ch protokołów posiedzeń k ap itu ln y c h , od chw ili zaginięcia o ryginalnej m e try k i k a p itu ln e j (w końcu X IX w.) aż po ro k 1650, m uszą z k o n ie cz
n o ści być u w ażan e za re k o m p e n satę b ra k u ją c y c h a k t k ap itu ln y c h od 1625 do 1650.
P ra ca , p o sia d ająca w stęp, zakończenie i streszczenie niem ieckie j e s t podzielona na 8 n a s tęp u jący c h rozdziałów :
1. S tan diecezji w ro cław sk iej n a p o czątk u X V II w ieku.
2. K an o n ie k ap itu ły k a te d ra ln e j i k o a d iu to ria b isk u p stw a we W ro cła
w iu.
3. W yniesienie n a b isk u p stw o w rocław skie.
4. P re k o n iz a c ja p a p iesk a — K anoniczne objęcie b isk u p stw a •— S ta r a nia k a p itu ły w rocław skiej o za tw ie rd z en ie a rty k u łó w w yborczych.
5. Ż yciorys i k a rie ra kościelna — B ezpośrednie k o n ta k ty królew icza z diecezją w rocław ską.
6. S to su n k i z k a p itu łą — S ta ra n ia o niezależność m e tro p o lita ln ą — U dział w a d m in istro w an iu i z a rząd z an iu diecezją — S u fra g a n i jego działalność,
7. D ziałalność kościelna — Nowy r y tu a ł diecezjalny — O sta tn i synod diecezji w rocław skiej — R e k ato liza cja Śląska.
8. Śm ierć i te sta m en t.
A u to r w dan y ch biograficznych K a ro la F e rd y n a n d a zaznacza, że w zględy dynasty czn e w strzy m y w ały kró lew icza od p rzy ję cia św ięceń k ap łań sk ich , chociaż ja k o p ełn o letn i o śred n ic h zdolnościach u m y sło w ych człow iek gorliw ie za jm o w a ł się sp ra w a m i diecezji w rocław skiej ja k i płockiej p rzy pom ocy odpow iednio d o b ran y ch w spółpracow ników , odznaczających się dobrym i k w alifik acjam i. Zdolności n a to m ia st a d m in istra c y jn e królew icza, u zn a n e rów n ież przez n u n c ju sz a papieskiego V iscontiego, w ysunęły go n a k a n d y d a ta n a k ró la po śm ierci W ład y sła w a IV. K aro l F erd y n an d w a d m in istro w a n iu diecezją w ro cław sk ą stw o rzy ł sobie grono doradców k u ria ln y c h z P olaków , ta k że k a p itu ła w ro c ła w sk a u w a ż a ła go za P o lak a. W tedy n a stą p iło siłą fa k tu zbliże
n ie się diecezji do daw nej m acierzy. W kościelnej działalności w d ie ce zji p rz e ja w ia ł K aro l F e rd y n a n d planow ość, k onsekw encję i m eto - dyczność w realizo w an iu zak reślo n y ch sobie zam ierzeń, ja k rów nież w u su w a n iu zauw ażonych przy w izy tac jac h k anonicznych n ied o ciąg nięć. D ek rety w izytacyjne, w k tó ry c h je s t dużo zarządzeń dostosow a
n y c h do lo k aln y ch potrzeb p a ra fii, u k ła d an y c h przez sam ego K aro la F erd y n an d a , są św iadectw em jego gorliw ości p aste rsk ie j. D la p rz y k ła d u po d ajem y , że K aro l F erd y n a n d n ie ty lko db ał po m yśli u ch w a ł S o b o ru T rydenckiego o uśw iadom ienie re lig ijn e w iern y c h przez n a u c z a n ie k atec h izm u w k ażd ą niedzielę, co było zresztą pow szechnie stoso
w a n ą p ra k ty k ą , ale rów nież p o d aw a ł księżom te m a ty k ę k azań n ie dzielnych, w y d ają c d ek ret, aby były podzielone n a dw ie części, z k tó ry ch p ie rw sz a m ia ła być pośw ięcona w y jaśn ian iu ew angelii a d ru g a p raw d o m dogm atycznym , o b ojętnie czy są w ygłaszane w języ k u n ie m ieckim , czy polskim . Z tego zarząd zen ia bez w ą tp ie n ia p rz e b ija polskość K aro la F erd y n a n d a ; o n a p o d y k to w ała m u dbałość o d iecezjan — P olaków , m ieszkających w dużej ilości n a ziem i rac ib o rsk iej i opolskiej G órnego Ś ląska. K ie ru ją c się ty m m otyw em p rzeniósł w R aciborzu p o l
skie k a z a n ia z m ałej kaplicy do dużego kościoła kolegiackiego, do k tó rego w niedzielę chodziło dużo P olaków . P odobne zarząd zen ia w y d aw ał dla innych m iejscow ości, o ile one okazały się korzy stn e d la w iern y c h m ów iący ch po polsku. T roską sw ą o bejm ow ał rów nież litu rg ię; k az ał
opracow ać i ogłosić now y ry tu a ł diecezjalny d la ujed n o licen ia p rz e p i
sów litu rg iczn y c h i dla w yelim in o w an ia p ra k ty k uw ażan y ch za n a le ciałość refo rm acji, a sprzecznych z ry tu a łe m rzym skim . A u to r s tw ie r
dza (s. 268— 269), że K aro l F e rd y n a n d „całe u sta w o d aw stw o diecezji o p a rł n a w spólnym u sta w o d aw stw ie dla całej p ro w in cji g nieźnieńskiej.
P o stępow aniem sw oim i osobistym i o św iadczeniam i w zględem p ry m a sów J a n a W ężyka i M acieja Ł ubieńskiego, przy czy n iał się do p o d trz y m a n ia m e tro p o lita ln e j w ięzi diecezji w rocław skiej z G nieznem pom im o se p eraty sty czn y ch dążności k a p itu ły w ro c ła w sk iej, czyniącej poza p le cam i b isk u p a s ta ra n ia o egzem pcję b isk u p s tw a w rocław skiego”.
K iedy się zw aży, że K aro l F e rd y n a n d u m a rł m łodo, m a jąc 42 la ta, to ocena jego działalności w diecezji w ro cław sk iej, k tó re j su m ie n n ie się pośw ięcił od m o m e n tu za n ie ch a n ia s ta ra ń o w ładzę św iecką, słu sz
nie je st o ce n ia n a pozytyw nie. P ra c a ks. Ć w ięczka, długo i w y trw a le p rzygotow ana je st w ięc w zbogaceniem h isto rii K ościoła w Polsce. W y
rażam y n adzieję, że a u to r u trzy m a swój k o n ta k t z n a u k ą h isto ry czn ą a w yrazem tego będzie opracow anie te s ta m e n tu K aro la F e rd y n a n d a (s. 264) i opublik o w an ie w y n ik u sw oich badań.
P ra c a ks. O tr ę b y 1 n aw ią zu je do a k tu a ln e j p ro b le m a ty k i (por.
,,N. P rzeszłość” t. 38, r. 1972 s. 255—257) w o sta tn ic h la ta c h często po
ru sza n ej, do p ro b lem ó w zw iązanych z dziejam i koleg iat w Polsce. Z licz
nych zag ad n ień łączących się z przeszłością p a r a fii i kościoła w Ł ask u w y b ra ł za te m a t dzieje niższych kolegiów d u chow nych przy kolegiacie w Ł ask u (1525— 1819). J e s t to okres od p o w sta n ia aż do k a s a ty k o le g ia ty i u tw o rzen ia z niej kościoła p arafialn eg o . K o legiatę u fu n d o w a ł i e r y gow ał w Ł asku, m ieście p ow iatow ym w ojew ó d ztw a łódzkiego, ks. a r c y bisk u p J a n Ł aski. P ra c a posiada prócz w stęp u , zakończenia i streszcze
n ia niem ieckiego cztery rozdziały: 1) Z ary s d ziejów kościoła w Ł ask u , 2) K olegium w ik ariu sz y : o rg a n iz a c ja w e w n ę trz n a w rozw oju h isto ry c z
nym , 3) D ziałalność litu rg iczn a i d u sz p a ste rsk a kolegium w ik ariu szy , 4) K olegium m ansionariuszy.
A u to r o g ranicza się do roli niższych kolegiów , chociaż one w h i
sto rii k olegiaty m iały d rugorzędne znaczenie w p o ró w n an iu z kolegium p ra ła tó w i kanoników , poniew aż k w estie z ty m i kolegiam i zw iązane były dotychczas w opraco w an iach histo ry czn y ch tra k to w a n e m a rg in eso w o; osobnego stu d iu m o nich dotychczas n ie m a. B iorąc te n fa k t pod
1 Ks. A n to n i O tręb a, ur. 10 sty czn ia 1913 r. w Rudziczce, pow.
P szczyna, stu d io w a ł n a U niw . Ja g iell. w K ra k o w ie; św ięcenia k a p ła ń skie o trzy m ał 25 czerw ca 1939 ro k u w K atow icach. Z ostał pow ołany do służby w ojskow ej, a po je j zakończeniu z o słabionym zdrow iem pow ró
cił do diecezji k ato w ick ie j i był w ik ariu sz em w p a ra fii O patrzności Bo
żej w K atow icach od p aź d ziern ik a 1945 aż do 15 w rześn ia 1949 ro k u , kiedy został p rzen iesio n y do p a ra fii W niebow zięcia M. Boskiej w W iel
kich H ajd u k ach . Od 28 czerw ca 1952 znow u p ra c u je w K atow icach na sta n o w isk u proboszcza p a ra fii W niebow zięcia NMP. Od w rześnia 1973 ro k u je st k ap e la n em w szp italu S ió str E lż b ieta n ek w K atow icach.
1 9 ] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 253
u w ag ę , to opracow anie w sp o jrze n iu histo ry czn y m zadań i fu n k c ji przez nie sp e łn ia n y ch je s t pożądanym w k ład e m do w iedzy h isto ry c zn e j. K o le
g iu m w ik ariu szy m iało się sk ła d ać z ośm iu członków ; trze ch z n ich określan o ja k o w iced ziek an a i w icekostusza z ra c ji te j, że w ykonyw ali fu n k c je zastępcze w sto su n k u do trz e c h p ra ła tó w k a p itu ły kolegiackiej.
P o siad a li w obec tego św ięcenia k a p łań sk ie, chociaż, ja k a u to r p racy stw ie rd z a, w k ilk u w y p ad k a ch należeli do g ro n a kolegium w ik ariu sz y diakoni, a n a w e t k lerycy niższych św ięceń. O k w a lifik a c je w ik ariu sz a m ieli dbać p ra ła c i lub k anonicy kolegiaty, bo oni go p rezentow ali, cho
ciaż do in sta la c ji na stanow isko w ik a riu sz a nie dochodziło się ta k łatw o. U zd olnienia k a n d y d a ta oceniali, i o jego p rzy d a tn o ści n a w ik a r iu sza decydow ali trze j zastępcy p ra ła tó w z kolegium w ik ariu sz y , k tó rzy te ż egzam inow ali w ciągu ośm iu d n i p rezentow anego k a n d y d a ta . Po pozytyw nym w y n ik u egzam inu k a n d y d a t był p rze d staw ia n y p rep o zy tow i, k tó ry p rzek azy w ał m u a k t in s ty tu c ji przez udzielen ie now em u w ik ariu sz o w i ju ry sd y k cji. W reszcie n a s tę p o w a ła in sta la c ja , dokonyw ana w obecności całego kolegium w ik ariu sz y przez ich h eb d o m ad ariu sza, kończąca p rzy jęcie now ego członka kolegium . P rzełożonym kolegium w ik ariu sz y , ja k w ogóle w szy stk ich duchow nych b y ł p rep o z y t k o legiaty;
on też sta n o w ił ich pie rw sz ą in sta n c ję sądow ą, od k tó re j w y roków m ogli apelow ać do w ładzy b isk u p iej. P ra k ty k a je d n a k b y ła in n a, bo d ajż e słuszna. K iedy trz e b a było sądzić i k a ra ć członków kolegiaty, czyniła to zazw yczaj nie je d n o stk a ale k ap itu ła , k tó ra w y d a w a ła sw e w y ro k i n a posiedzeniach p a rty k u la rn y c h , ta k że ich tre ść b y ła w sk az ó w k ą ja k osądzać i k a ra ć popełnione w ykroczenia. Z b ad a ń a u to ra n a d d zia
łalnością niższych kolegiów k o leg iaty w Ł ask u w ynika, że przed ich członkam i o tw ie ra ła się m ożliw ość a w a n su n a w yższe sta n o w isk a, aż do godności k an o n ik a w łącznie. T en w ynik w prześledzeniu s tru k tu ry w e w n ętrz n ej niższych kolegiów w Ł a sk u je s t cenną zdobyczą i w s k a zów ką dla b adaczy dziejów in n y c h kolegiat.
Niższe kolegia czerpały u trz y m a n ie głów nie z dziesięcin, z w si n a leżących do stołu o rd y n ariu sz a gnieźnieńskiego, a n ad a n y ch im ak tem ere k c y jn y m kolegiaty. In n e dochody stan o w iły czynsze z fu n d ac ji m szalnych i w pływ y za czynności d u sz p aste rsk ie, a od ro k u 1622 p rz y dzielono im połow ę ofiar ze sk a rb o n k i b ra c tw a różańcow ego; n adto zastępcy p ra ła tó w o trzy m y w a li od sw ych p a tro n ó w roczne p en sje p ie niężne. W ik ariu sze byli zobow iązani do rez y d en cji przy kolegiacie. S a m ow olne odd alen ie się od niej (s. 457) „bez p ozostaw ienia ap robow anego przez p rep o z y ta lub k a p itu łę zastęp cy było k a ra n e p ro p o rc jo n a ln ie do o k resu ab sen cji g rzy w n ą pieniężną, p o zbaw ieniem dochodów , are szte m i postem , aż do pozbaw ienia sta n o w isk a w ra z ie p rze d łu że n ia o k resu nieobecności p onad m iesiąc”. C złonkow ie niższych kolegiów m ieszkali w dom kach w zniesionych dla nich n a te re n ie kościelnym , a p rz e z n a czonych dla pojedynczych członków za p ew n ą opłatą. C złonkow ie n iż
szych kolegiów w ychow yw ali się w se m in a riu m duchow nym w G nieź
nie, ta k że ich poziom nau k o w y i k u ltu ra ln y nie ró żn ił się od poziom u innych w ych o w an k ó w tego se m in a riu m . R zad k o w ik ariu sz e i m a n sjo - n ariu sz e r e k ru to w a li się z dom u jezuickiego w K aliszu albo se m in a riu m duchow nego w Łow iczu. B ib lio tek a k o le g iaty p o siad ała odpow iednią ilość książek, gdyż niższe kolegia b y ły n a p o d sta w ie specjaln eg o s ta tu tu zobow iązane do ciągłego d o k sz tałcan ia się, o b ejm u jąceg o Pism o św ięte, teologię, kazn o d ziejstw o i p ra k ty c z n e d u szp asterstw o . D okształcanie się ich było k o n tro lo w an e d w a raz y w m iesiącu n a obow iązkow ych sp o t
kan iac h , a n a okresow o zw oływ anych k o n feren c jac h w obecności człon
ków k a p itu ły k olegiackiej ro ztrzą san o zag ad n ien ia sa k ra m e n tu pokuty.
Nie posiadam y z ty c h w spólnych sp o tk ań , k tó re za p rze d m io t o b rad m iały sp raw y d u sz p aste rsk ie żad n y ch p rze k azó w w zględnie protokołów (s. 460), także b ra k n a m m a te ria łu porów naw czego z in n y m i k olegiatam i.
W ażny je d n a k szczegół a u to r p rac y n am p rze k a z u je , kied y chodzi o duszp asterstw o , m ianow icie k u lt M a ry jn y p ielęgnow any w p a ra fii kolegiackiej od p o czątk u jej istn ien ia. K u lt ten , spotęgow any p o sia d a
niem łaski słynącego o brazu M a tk i B oskiej, p rz e ja w ia ł się w ró żn o ro d ności n ab o żeń stw m a ry jn y c h i w n a d a n iu im uroczystej form y z e w n ę trz nej, nie tylk o z o kazji św ią t M atki B oskiej obow iązkow o obchodzonych.
N iższe kolegia posiad ały s ta tu ty p ra w i obow iązków , k tó re stały n a stra ż y ca ło k sz tałtu s p ra w kolegiackich. K ościołow i b ard z o zależało n a tym , aby k o le g ia ta s ta ła n a w ysokości sw oich isto tn y ch zadań, d la tego osobny d o k u m en t, w y sta w io n y ju ż przez arc y b isk u p a D rzew ickiego, upow ażnia każdego jednorazow ego p rep o z y ta do w y d aw an ia sta tu tó w zależnie od a k tu a ln y c h potrzeb. S tąd p rę ż n a b y ła przez w ieki istn ie n ia kolegiaty je j o rg an iz ac ja i w ielo k ieru n k o w a działalność, do pro w ad zen ia księgi ew id e n cy jn ej żyjących p a ra fia n , czyli dzisiejszej k a rto te k i w łącz
nie, co trz e b a po d k reślić i n azw ać now oczesną m etodą du szp asterzo w a- nia. P a ra fii pom agało w jej działalności kolegium sześciu m an sjo n arzy , chociaż ich zasadniczym zajęciem b y ła tro sk a o k u lt m a ry jn y i p ro w adzenie b ra c tw a różańcow ego; liczbę ich zred u k o w a n o do trz e c h po pożarze koleg iaty w ro k u 1749.
Szkoda, że końcow y rozdział p rac y ks. O tręby nie u k az ał się w c a łości d rukiem . R ecen zen t je j m ia ł m ożność p rze czy tan ia go w m a szy n o pisie, dlatego badaczom zag ad n ień k o legiackich podaję, że pośw ięcony je st in fo rm ac jo m o szkole p a ra fia ln e j w Ł a sk u i sz p ita lu dla ubogich, o b ra c tw a c h i o rzadko sp o ty k an y m stow arzyszeniu pobożnych kobiet, w y stę p u jąc y ch pod nazw ą „d ew otek”, k tó re w y konyw ały pom ocnicze p o sługi w p a ra fia ln y m d u szp asterstw ie.
D zieje n iższyc h kolegiów d u ch o w n yc h p rzy kolegiacie w Ł a sk u z w dzięcznością bezsprzecznie p rzy jm ie h isto ry k , a A utor p rac y n ie w ątpliw ie pójdzie w k ie ru n k u pogłębienia o b ra n e j tem aty k i.
K s. J ó z e f B ańka
D Y S K U S J E I P O L E M I K I
K IL K A UW AG NA M A RG IN ESIE A RTYKUŁU K S. PR O F. D R A A LEKSEGO PETR AN IEGO , PT. „ZATARG K SIĘD ZA BRONISŁAW A
M A RK IEW ICZA Z B ISK U PEM JÓ ZEFEM PELC ZA R EM ” W k sięd ze p am iątk o w e j w y d an e j z okazji 25-lecia sa k ry b isk u p ie j p ry m a sa P olski ks. k ard . S te fa n a W yszyńskiego przez T ow arzystw o N a u kow e K UL, z a ty tu ło w a n ej Z za gadnień k u ltu r y c h r ześc ija ń sk ie j (Lublin 1973), u k a z a ł się m. in. a rty k u ł p o d p isan y n azw iskiem ks. prof. d ra A le
ksego P etran ieg o , pt. Z atarg księd za B ronisław a M a rkiew icza z b isk u p e m J ó z e fe m P elczarem , zaw ierając y w łaściw ie k ró tk o u ję tą h isto rię p o w s ta nia zgrom adzenia księży m ichalitów . A rty k u ł te n n ie w ą tp liw ie b y ł in sp iro w an y przez jednego z członków tegoż zgrom adzenia; św iadczy 0 tym sposób p rze d staw ie n ia całej sp raw y , jed n o stro n n y , te n d en c y jn y , za b arw io n y uczuciem , p rag n ie n iem p rz e d staw ie n ia za w szelką cenę ks. M ark iew icza w ja k n ajk o rz y stn ie jsz y m św ietle.
A u to r a rty k u łu in fo rm u je, że p rz y p isa n iu tegoż k o rz y sta ł z rę k o pisów ks. M arkiew icza, pism o ry g in aln y ch bisk u p ó w S oleckiego i P e l
czara, przech o w y w an y ch w arc h iw u m Z grom adzenia Św. M ichała A r chan io ła w M iejscu P iastow ym . N iestety, przy czytaniu a rty k u łu od
nosi się w rażenie, że S zanow ny A u to r niezbyt dokładnie czy w łaściw ie w y k o rz y sta ł d ostępne Mu m a te ria ły archiw alne. P o d ają c pew ne w ia dom ości o p ierał się — chociaż o ty m nie in fo rm u je — n a popularnym ,, dew ocyjnie u ję ty m życiorysie ks. M arkiew icza, p ió ra ks. M ichułki (np.
s. 374 a rty k u łu u góry, p raw ie dosłow ny c y ta t z M ichułki, s. 162, wyd.
1 londyńskie), n ie k tó re zaś zw roty, ja k się w ydaje, zapożyczył od p. W inow skiej, z jej zb eletryzow anego życiorysu ks. M arkiew icza.
A rty k u ł Sz. A u to ra, poza p a ro m a szczegółam i, w łaściw ie nie w nosi do h isto rii p o w sta n ia zgrom adzenia m ic h alitó w nic nowego, czego by n ie
m ożna było w yczytać w e w spom nianym życiorysie ks. M ichułki czy w in n y c h p o p u la rn y c h p u b lik a cjac h m ic h alitó w n a te m a t ich założyciela i p o w sta n ia ic h zgrom adzenia.
Nie je s t m oim celem om aw ianie w szystkich nieścisłości czy n iedo
kładności z a w arty ch w a rty k u le Sz. A utora. C hciałbym ty lk o pośw ięcić nieco u w agi n ie k tó ry m spraw om czy w yd arzen io m p oruszonym w a r ty kule, s ta ra ją c się omówić je kró tk o , b ezstronnie, p ro stu ją c czy u z u p e ł
n ia ją c Sz. A utora.
P ierw sza sp raw a, k tó rą w a rto się zająć, to sp raw a „niechęci” b p a P e lc za ra do ks. M arkiew icza, o k tó rą A u to r w a rty k u le k ilk a ra z y w y raź n ie po m aw ia bpa P elczara. Ju ż zre sztą sam o sform ułow anie ty tu łu a rty k u łu każe czytelnikow i dom yślać się jakiegoś sta n u w rogości m iędzy ks. M arkiew iczem a bpem P elczarem . A przecież w gru n cie rzeczy chodziło o to, że bp P elczar nie udzielił za tw ie rd z en ia dw om zg ro m a
dzeniom zakonnym tw orzonym przez ks. M arkiew icza, a nie k ierow ał się p rzy tym jak im ś w idzim isię, ty lk o — p rzy n a jm n ie j w sw oim m n ie
m a n iu — pow ażnym i racjam i. N aw iasem m ożna zap y tać Sz. A utora, dlaczego był to z a ta rg ks. M arkiew icza z b isk u p em P elczarem ? S koro n a u tw orzenie now ego zgrom adzenia nie pozw olił ks. M arkiew iczow i bp Solecki, nie pozw oliła też S tolica A postolska, to ch y b a i z nim i m ia ł ks. M arkiew icz za ta rg . Szanow ny A u to r nie p o d aje żadnych fa k tó w czy w ypow iedzi b p a P elc za ra , św iadczących o jego niechęci do ks. M arkiew icza. N ie m ożna bow iem u w ażać za o b jaw niechęci tego, że zezw alając n a p o w sta n ie zgrom adzenia zakonnego w M iejscu P ia sto w y m b isk u p sta w ia ł pew ne w ym agania, a kied y ks. M arkiew icz nie
chciał p odporządkow ać się ty m w ym aganiom , cofnął zezw olenie. Bp P e l
czar w y ra ża ł się z uzn an iem o pobożności, gorliw ości ks. M a rk ie w i
cza, ale zarzu cał m u n iezdyscyplinow anie, b r a k roztropności; to je d n a k nie może być u w ażan e za o b ja w niechęci. M ożna n ato m ia st w s k a zać szereg fak tó w , św iadczących o życzliw ości b p a P e lc z a ra dla ks. M a r
kiew icza. Nie bez znaczenia w ty m w zględzie je st fa k t u trz y m y w a n ia przez b p a P e lc z a ra p rzy ja zn y c h i zażyłych stosunków z W ładysław em M arkiew iczem , b ra te m ks. B ronisław a. Bp P elc za r m a te ria ln ie w sp ie ra ł zakład ks. M arkiew icza w M iejscu P iasto w y m . O ta k ie j znacznej ofie
rze w gotów ce (ponad 10 tys. K) i w n a tu rz e w spom ina ks. M ichułka (s. 165 w yd. 1 lond.). W czasie w izy tac ji p a s te rsk ie j za k ła d u w M iejscu P . w 1902 r. bp P elczar z w ielk ą serdecznością i życzliw ością p rz e m a w iał i odnosił się do m łodzieży, w ychow anków ks. M arkiew icza. Po r. 1902, ro k u tego niby za ta rg u , bp P elc za r odnosił się do ks. M a r
kiew icza n o rm aln ie. K iedy np. p rzy je ch a ł n a pogrzeb p. T rzecieskiego, k o la to ra w M iejscu P., za trzy m a ł się n a nocleg n a pleb an ii, choć na pew no w ygodniejszą k w a te rę m iałby w e dw orze (por. lis t b p a P elc za
r a do ks. M ark iew icza z 21 III 1909). J a k w y n ik a z listu b p a P e lc za ra do W ładysław a M ark iew icza (29 X 1906), B iskup godził się n a p obyt w M iejscu P. ks. K ołodzieja, w y ch o w an k a ks. M arkiew icza, ja k o jego pom ocnika, i o biecyw ał p rzy ją ć go do diecezji. O statecznie pom ocni
kiem ks. M ark iew icza w M iejscu P. został inny jego w ychow anek, ks. M achała, oczyw iście za zgodą b p a P elczara. M ożna śm iało p o w ie
dzieć, że przy bliższym i d o kładniejszym z b a d an iu sp raw y znalazłoby się ta k ic h fa k tó w w ięcej, ale i te w y sta rc zą d la zlikw idow ania legendy 0 niechęci b p a P e lc z a ra do ks. M arkiew icza.
K iedy je st m ow a o ty m tzw . z a ta rg u b p a P e lc za ra z ks. M a r
kiew iczem , trz e b a pam iętać, że b p P elczar odziedziczył — o ile ta k m ożna w y razić się — cały te n za ta rg , a rac zej spraw ę, po swoim p oprzedniku, bpie Soleckim . S p ra w a zaczęła się w r. 1897, kiedy to ks. M arkiew icz, członek zgrom adzenia salezjanów , a rów nocześnie p roboszcz w M iejscu P iasto w y m k. K ro sn a, zerw ał ze sa lezjan am i
1 p rzy stą p ił do tw o rze n ia now ego zgrom adzenia salezjańskiego, śc iśle j
szej reguły, w zględnie — ja k tw ie rd z ił — p ie rw o tn e j reg u ły ks. Bosco.
C zytelnikom nie znającym może h isto rii ks. M arkiew icza należy w y jaśn ić, że ks. B ro n isław M arkiew icz, k a p ła n diecezji p rzem yskiej, urodzony w r. 1842, w yśw ięcony n a k a p ła n a w 1867, w r. 1885 w stą p ił
do zgrom adzenia salezjan ó w we W łoszech, w 1892 r. w rócił do diecezji i o trzy m ał probostw o w M iejscu, p o zostając je d n a k n a d a l zakonnikiem . W M iejscu ks. M arkiew icz u tw o rzy ł zakład w ychow aw czy dla o p u sz
czonych chłopców. Z akład te n został uznany przez salezjan ó w za sa lezjań sk i. T ak i sta n rzeczy trw a ł do jesieni 1897 r., kiedy to ks. M a r
kiew icz zerw ał ze salezjanam i.
S p ra w ę ze rw a n ia ks. M arkiew icza ze sa lezjan am i om aw ia szan o w ny A u to r n iezb y t przejrzyście, n iezb y t dokładnie i nie całkiem o b ie k tyw nie. W ydaje się, że nie u w zględnił przy tym listu ks. V eronesiego, in sp e k to ra salezjańskiego, do dziek an a rym anow skiego, ks. K o leńskie- go, k tó ry to list rzu ca pew ne św ia tło n a całą tę spraw ę, a został ogło
szony d ru k iem przez ks. M anassero. Z a m ało też i w sposób n ie w ła ś
ciwy u w zględnił A u to r pism a b p a Soleckiego z 4 i 24 X II 1897 oraz odpow iedzi ks. M arkiew icza z 29 i 30 X II 1897, dla sp raw y n ie w ą tp li
wie b ard z o w ażne.
Z erw an ie ks. M arkiew icza ze sa lez jan a m i poprzedziła w izy tac ja zak ład u w M iejscu P., dok o n an a w czerw cu 1897 przez in sp e k to ra (prow incjała) salezjanów , ks. V eronesiego. W izytacja ta n ie w ą tp liw ie o d eg rała w ażną ro lę w podjęciu przez ks. M arkiew icza decyzji z e rw a n ia ze sa lez jan a m i; Szan. A u to r m oże je d n a k p rzecenia rolę tej w izy tacji, w zględnie niew łaściw ie ją p rze d staw ia . T ru d n o też zgodzić się z tw ie rd z ien iem A utora, że głów nym pow odem p rzybycia ks. V erone- siego do M iejsca P iastow ego były „in n o w acje” w prow adzone przez ks. M arkiew icza, polegające n a zapro w ad zen iu w spólnego sto łu dla w ychow aw ców i w ychow anków , p rzy rzą d zan iu skrom nych posiłków — takich, ja k ie p rzy rzą d zała okoliczna ludność w iejska, i ca łk o w ita a b s ty n en c ja od n ik o ty n y i alkoholu. — O p iera jąc się na treśc i w spom nianego listu ks. V eronesiego do dziek an a K oleńskiego, a n a w e t n a tym , co pisze o tej w izy tac ji A utor, należy rac zej przy jąć, że ks. V eronesi p rz y był do M iejsca P. na w izytację, poniew aż salezjań sk ie w ładze z a k o n ne były zaniepokojone w ieściam i, ja k ie dochodziły do nich o zb y t s a m odzielnych poczynaniach ks. M ark iew icza w M iejscu P., p o czy n a
niach, k tó re ja k się zd a je — nie odpow iadały p lanom tychże władz, dotyczącym osiedlenia się salezjan ó w w ów czesnej G alicji.
W edług Sz. A u to ra b ezpośrednim pow odem ze rw a n ia ks. M a rk ie w icza ze sa lez jan a m i było zgorszenie w ychow anków i okolicznej lu d ności, w yw ołane stosow aniem się w M iejscu P. do za rządzeń ks. V e- ronesiego, dotyczących posiłków , zw łaszcza p o d aw an ia do stołu piw a, zam iast w in a używ anego w e W łoszech. A u to r n iep o trzeb n ie w spom ina o tym rac zej n iepraw dopodobnym zarządzeniu. Należy zapytać, skąd za czerp n ął tę w iadom ość? N ajp ra w d o p o d o b n iej zapożyczył ją z p rac y ks. M ichułki. N a podstaw ie je d n a k dostępnego n am m a te ria łu a r c h i
w alnego należy uznać ją za le g en d a rn ą . Z a tym , że w iadom ość o n a kazie u ży w a n ia p iw a nie odpow iada rzeczyw istości przem aw ia w y ją te k z obszernego pism a do b p a Soleckiego z d n ia 29 X II 1897, w k tó ry m
17 — N a s z a P r z e s z ł o ś ć t . 41
ks. M arkiew icz po d aje pow ody swfego ze rw a n ia ze sa lez jan a m i, sam m ów i w tym piśm ie, że ks. V eronesi zachęcał go (nie nakazyw ał), aby dostosow ał się do uch w ał k ap itu ły g e n e raln e j zgrom adzenia, d o ty c zą
cych posiłków . C iekaw e też, że w tym że piśm ie ks. M arkiew icz nie czyni żadnej w zm ianki o zgorszeniu w ychow anków czy okolicznej lu d ności z pow odu owego nieszczęsnego piw a. Ks. M ichułka podaje, oprócz tego „zgorszenia” , jeszcze in n y pow ód ze rw a n ia ks. M arkiew icza ze s a le zjan am i, nie w iadom o dlaczego p o m inięty przez A u to ra a rty k u łu . Mówi m ianow icie, że ks. M arkiew icz nie m ógł (czy nie chciał) zgodzić się na ograniczenie sw ej działalności w M iejscu P. przez w ładze zakonne. Ks.
V eronesi pozw olił m u tylko n a p row adzenie za k ła d u dla d w udziestu kilk u chłopców, n a to m ia st m iał ks. M arkiew icz zaniechać organizow ania jakiegoś n o w icjatu , alu m n a tu etc. Nie ulega w ątpliw ości, że tego rodzaju zarządzenie w ładz zakonnych nie podobało się ks. M arkiew iczow i.
S am ks. M arkiew icz, we w spom nianym — obszernym , bo 7 stronic liczącym — piśm ie z 29 X II 1897 do bpa Soleckiego, p odaje n a s tę p u ją ce pow ody ze rw a n ia ze sa lez jan a m i: pierw szy, i najw ażniejszy chyba, to ten , że salezjanie zm ienili p ie rw o tn ą reg u łę ks. Bosco, bo zaprow adzili „lepszy” stół dla członków zgrom adzenia, lepszy niż u b o ż
szych w a rstw ludności są siad u jąc ej z dom am i salezjań sk im i; in n e p o w ody to: że salezjan ie z a jm u ją się w ychow aniem zam ożniejszej m ło dzieży za p ieniądze, za m ia st opiekow ać się ubogą; zanadto d b a ją o in te re sy w łoskie, z w y ra źn ą szkodą dla in te resó w in n y c h narodow ości, ta k że polskiej; b ra k ie m należy tej znajom ości zasad życia duchow nego i w lichy sposób p ro w a d zą swój now icjat. — Szkoda, że A u to r a r ty k u łu nie pośw ięcił nieco w ięcej uw agi te m u pism u, k tó re je s t ro d z a jem m em o riału ks. M arkiew icza i rz u c a w iele św ia tła n a jego usposo
bienie, c h a ra k te r i sposób m yślenia.
O dłączenie się ks. M arkiew icza od salezjan ó w A utor opisuje w te n sposób: 2 w rz eśn ia 1897 ogłosił ks. M arkiew icz, że o rganizuje
„now ą gałąź salezjan ó w ” . W dniu 23 IX t.r. w ysłał pism o do b p a So
leckiego i do L eo n a X III [sic], prosząc o pozw olenie n a otw arcie n o w ic ja tu i prow adzenie życia zakonnego w edług p ie rw o tn e j reg u ły ks Bosco. P ow iadom iony o tym przełożony g en e raln y salezjanów z a w iadom ił b p a Soleckiego m. in. o tym , że ks. M arkiew icz zam ierza w dniu 8 X II t.r. p rz y ją ć śluby zakonne i dokonać obłóczyn n o w ic ju szy sw ojego now ego zgrom adzenia. B iskup u p o m n iał ks. M arkiew icza i zakazał m u p rzy jm o w a n ia ślubów , ale pism o bisk u p ie przyszło w dniu 8 X II o godz. 9, podczas gdy tym czasem p rzy jęcie ślubów i obłóczyny odbyły się o godz. 8 [sic]. O w y d arze n iac h tych, tj. o złożeniu ślubów i o obłóczynach w M iejscu P. w d n iu 8 g ru d n ia, dow iedział się p rz e łożony g en eraln y salezjan ó w i 19 X II w ystosow ał pism o do b p a So
leckiego, donosząc, że n a mocy uchw ały k a p itu ły salezjań sk iej ks. M a r
kiew icz został u su n ię ty ze zgrom adzenia salezjanów . O trzym aw szy tę w iadom ość ks. M arkiew icz 28 X II podziękow ał „serdecznie” bpow i So
leckiem u [za co?] W reszcie 22 I 1898 w niósł ponow nie do bpa S olec
kiego prośbę o zatw ierd zen ie sw ego zgrom adzenia, na co otrzy m ał odpow iedź 9 II t.r. B iskup odsyłał ks. M arkiew icza po a p ro b a tę jego zgrom adzenia do Rzym u, obiecyw ał poprzeć jego s ta ra n ia w Rzymie, ja k i odpow iednie s ta ra n ia u w ładz św ieckich. W reszcie ks. M a rk ie wicz n a początku ro k u 1898 u tw o rzy ł św ieckie T ow arzystw o „P ow ściąg
liw ość i P ra o a ”, k tó re uzyskało za tw ie rd z en ie lw ow skiego n a m ie stn ic tw a 14 IV 1898. — Tyle m ów i A u to r a rty k u łu o ze rw a n iu ks. M a rk ie wicza ze sa lezjan am i (s. 366, 368, 369).
W p rze d staw ie n iu przebiegu te g o ze rw a n ia ks. M arkiew icza ze sa lezjan am i są pew ne niedokładności czy nieścisłości, a w idoczne je st w nim p rag n ie n ie czy chęć stonow ania, „w yciszenia” pew nych okolicz
ności zerw an ia. P rzejdźm y po kolei w y d arze n ia zw iązane z tym f a k tem , pod an e przez A utora.
N ajp ierw zw róćm y uw agę n a w iadom ość, że w d n iu 2 IX ogło
sił ks. M arkiew icz, że org an izu je now ą gałąź salezjanów . P om ijam p o d ejrz an ą dokładność d aty 2 IX. A le szkoda, że szan. A u to r n ie n a pisał, kom u ogłosił. Ogłosił tzn. nie tylk o pow iedział, ale ja w n ie roz- pow iedział. M ożna się zgodzić z tym , że ks. M arkiew icz we w rześniu 1897 r. postan o w ił zerw ać ze sa lez jan a m i, ale pow iedział o tym n a j w yżej sw oim najbliższym w spółpracow nikom . W yraźnie ta k p r z e d s ta w ia sp ra w ę ks. M ichułka w życiorysie ks. M arkiew icza. P isze on (s. 127), że m łodzież ks. M arkiew icza, tzn. k an d y d aci do jego zakonu, dow iedzieli się o odłączeniu się ks. M arkiew icza od salezjan ó w w cza- się re k o le k c ji jesiennych. S am ks. M arkiew icz pisze do bpa Soleckiego 30 X II 1897, że dopiero w g ru d n iu zaw iadom ił sw oją m łodzież o tym, że odłączył się od salezjanów . Nie ogłosił tego, ja k by może należało się spodziew ać, salezjanom ; z nim i po p rostu, praw d o p o d o b n ie od w rz eśn ia 1897, ze rw a ł koresp o n d en cję, nie w ysyłał do nich listów , ani m e odpow iadał na ich pism a. W yraźnie je st o tym m ow a w obydw u listach b p a Soleckiego do ks. M arkiew icza z g ru d n ia 1897.
S p ra w a w y sła n ia przez ks. M arkiew icza w dniu 23 IX 1897 próśb do b p a Soleckiego i do L eona X III (chyba do odpow iedniej k o n g re gacji rzym skiej) o zatw ierd zen ie jego zgrom adzenia je s t n ie jasn a.
W każdym raz ie z obydw u pism b p a Soleckiego z g ru d n ia 1897 sk ie
ro w a n y ch do ks. M arkiew icza w ynika, że w P rzem y ślu nie posiadano w tym czasie dokładnych w iadom ości o tym , co dzieje się w M iejscu P., dlatego b isk u p w yraźnie dom agał się od ks. M arkiew icza w yjaśn ień i dokładnego spraw ozdania.
Nie w iadom o n a ja k ie j p o d sta w ie Sz. A u to r tw ierd zi, że gene- la ln y przełożony salezjanów został pow iadom iony (nie podano przez kogo) o w niesien iu przez ks. M arkiew icza pro śb y o zatw ierd zen ie jego zgrom adzenia. Z obydw u w spom nianych w yżej listów b p a Soleckiego w idać jasno, że salezjanie m ieli p ry w a tn e w iadom ości z M iejsca P., św iadczące o tym , że ks. M arkiew icz usam odzielnił się, ale nie w ie
dzieli n a ja k ie j podstaw ie. N iew ątpliw ie chcieli dow iedzieć się tego od b isk u p a.
P oniew aż A utor a rty k u łu podał h ie dokładnie tre ść pierw szego li stu b p a Soleckiego do ks. M arkiew icza, z 4 X II 1897, w a rto z re la c jo now ać k ró tk o o co w nim chodziło. B iskup donosi ks. M arkiew iczow i 0 sk a rg a ch salezjan ó w n a niego, m ianow icie że bez upow ażnienia przełożonych zam ierza w d n iu 8 X II dokonać a k tu obłóczyn i p r z y ję cia ślubów zakonnych, że nie odpow iada n a ich listy. B iskup z a b ra n ia p rzy jm o w a n ia ślu b ó w i prosi o w y jaśn ien ie „ stan u tych spraw ".
D ziw ić m u si w ielka dokładność A u to ra arty k u łu , gdy p o d aje nie tylk o dzień ale i godzinę, w k tó re j ks. M arkiew icz o trzy m ał streszczo ny w yżej lis t biskupa. Z apew ne zapom niał, że list w ysłany 4 X II do M iejsca P. d o ta rł n ajp ó źn ie j 7 X II, a także że 8 X II w ty m czasie b y ł dniem uroczystego św ię ta i poczta p rze sy łek nie doręczała. A utor p o d ając ta k d okładnie godzinę, w k tó re j ks. M arkiew icz o trzym ał list biskupa, w idocznie chce go u sp raw ied liw ić z za rz u tu n ieposłuszeństw a w obec zakazu biskupiego, a zapom ina, że ks. M arkiew icz i bez zakazu b isk u p a nie pow in ien był p rzyjm ow ać ślubów , dokonyw ać obłóczyn.
T ru d n o pow iedzieć czy salezjanie dow iedzieli się o ślubach i obłó
czynach dokonanych 8 X II 1897 w M iejscu P. i d la teg o w ystosow ali lis t z 19 X II do b p a Soleckiego. L ist ich nie zachow ał się. J e s t ty lko lis t b p a Soleckiego z 24 X II, będący ja k b y echem listu salezjańskiego.
Z listu teg,o nie w yn ik a, żeby salezjanie coś w iedzieli o obłóczynach 1 ślu b ach w M iejscu P. B iskup zw rac a w nim uw agę ks. M a rk ie w i
czowi, że nie n ad e sła ł jeszcze odpow iedzi n a jego po p rzed n i list z 4 X II, donosi m u, że salezjan ie znow u sk a rż ą się n a niego, że nie w ypełniał i nie w y p ełn ia poleceń pow izy tacy jn y ch ks. V eronesiego, że zerw ał k o resp o n d en cję z w ład zam i zgrom adzenia, że „m otu p ro p rio ” odesłał k ilk u członków zg rom adzenia do W łoch, że n ap isa ł n a salezjan ó w sk a rg ę do R zym u, że rozesłał listy do m isjo n arzy sa lez jań sk ich P o la ków , w k tó ry c h zaw iadom ił ich o sw oim zerw a n iu z salezjanam i, o w niesien iu n a nich sk a rg i do O jca św. i n am aw ia ł ich, aby p rz y łą czyli się do zgrom adzenia, k tó re on tw orzy. D alej pisze b iskup, że z tych pow odów przełożeni salezjańscy zam ierzali zw olnić ks. M a rk ie w icza ze zgrom adzenia, ale nim to uczynią, zasięg ają ra d y b iskupa;
jeśli b isk u p z ich decyzją się zgadza, to n iech uw aża odtąd ks. M a r
kiew icza za zw olnionego ze zgrom adzenia. W końcu b isk u p w zyw a ks. M arkiew icza, aby złożył m u d okładne sp raw o zd an ie ze w szy stk ie
go, „a przed O. R ua, przełożonym S alezjan ó w w y tłu m a cz y ł się i rzecz dobrze w y ja ś n ił”. Z treśc i tego listu jasn o w idać, że w ładze sa le z ja ń skie pism em z 19 X II 1897 nie u su n ęły d e fin ity w n ie ks. M arkiew icza ze zgro m ad zen ia i że b p Solecki u w ażał go w dalszym ciągu za salezjanina.
C iekaw a rzecz, że A u to r a rty k u łu p o m in ął w łaściw ie m ilczeniem re a k c ję ks. M ark iew icza n a w yżej om ów ione listy biskupa. W spom ina
tylko, że 28 X II podziękow ał biskupow i, należy się dom yśleć — za w iadom ość o usu n ięciu go ze zgrom adzenia salezjańskiego, co nie je st ścisłe, bo n a pism o b isk u p a z 24 X II ks. M arkiew icz odpisał 30, X II, a te n jego list nie za w iera żadnych podziękow ań.
O dpow iedzi ks. M arkiew icza n a o m aw iane tu listy b isk u p a z a słu g u ją n a uw agę (kopie ty c h odpow iedzi z n a jd u ją się w M iejscu P.) Na p ierw szy list b isk u p i odpow iedział ks. M arkiew icz ze znacznym opóź
nieniem , 29 X II 1897, i dość obszernie (7 stronic), na d ru g i krótko, 30 X II. P ism o ks. M arkiew icza z 29 X II 1897 n ie w ą tp liw ie należy uw ażać za oficjalne, urzędow e ja k b y stw ierdzenie jego ze rw a n ia ze salezjanam i. P isze w nim dosłow nie: „R zeczywiście zerw ałem ze salez
ja n a m i w łoskim i (...) i założyłem osobne zgrom adzenie” , p o d aje też pow ody zerw an ia, w iem y ju ż ja k ie one były. Pod koniec pism a w sp o m ina, że 7 w ychow anków złożyło n a jego ręce w ieczyste śluby za k o n ne, nie p o d aje je d n a k kiedy to m iało m iejsce i nie tłum aczy n a ja k iej p odstaw ie o d b ie ra ł śluby; dalej in fo rm u je b iskupa, że m a w zakładzie 50 k a n d y d a tó w n a salezjanów , n a tu ra ln ie swoich, i 40 w y chow anków podopiecznych. Z aprzecza jakoby zm uszał pom ocnice zakładow e do sk ła d a n ia ślubów zakonnych, ja k m u to zarzu cali salezjanie, ośw iad cza, że m yśli o utw o rzen iu z nich żeńskiego zgrom adzenia w p rz y szłości.
W d ru g im piśm ie tłum aczy się ks. M arkiew icz ze zw łoki w u d zie
len iu odpow iedzi na pism o b iskupie tym , że ze w zględu na w ażność tej odpow iedzi m u siał m ieć w ięcej czasu n a jej opracow anie. O św iad cza dalej, że z sa lez jan a m i z e rw a ł dla pow odów p odanych w p o p rze d nim piśm ie, a nie dla rzekom ych niepraw id ło w o ści w jego zakładzie — chodzi n a tu ra ln ie o za rzu t salezjanów , że n ie dostosow ał się do z a rządzeń pow izy tacy jn y ch ks. V eronesiego. N astępnie zaprzecza jakoby m o tu p ro p rio odsyłał członków zgro m ad zen ia salezjańskiego do W łoch.
P rz y zn a je n ato m ia st, że p isał do salezjan ó w P olaków z p ropozycją p rzy łą cz en ia się do niego, jed en z nich m u n aw e t odpisał, w y raża p rzy tym ks. M arkiew icz p rze k o n an ie , że znajom i m u m isjonarze salezjanie polskiej narodow ości p rzyłączą się do zgrom adzenia, k tó re on tw orzy.
W całej h isto rii odłączenia się ks. M arkiew icza od salezjan ó w zw rac a uw agę fa k t pew nego ro d z a ju u k ry w a n ia przez ks. M arkiew icza sw ego k ro k u przed w ład zam i zgrom adzenia salezjańskiego i przed sw oim ord y n ariu szem . D opiero n a w ezw anie o rd y n ariu sz a, i to z opóź
nieniem , u w iad a m ia go o sw ojej decyzji, k tó rą — ja k sam pisze — po d ją ł n a początku w rześnia. Czyżby ta p ró b a ja k b y ta je n ia przez ks. M a r
kiew icza swego rozejścia się ze sa lez jan a m i św iadczyła, że zry w ając z nim i w a h a ł się, nie był w p ełn i zdecydow any? J e d n a k ton i treść jego obydw u pism do b p a Soleckiego z g ru d n ia 1897 zd a ją się tem u przeczyć. Nie w iadom o ja k n a te pism a ks. M arkiew icza zareagow ał bp Solecki. M ożna p rzy ją ć n a pew no, że po tych p ism ach ks, M ark ie-