• Nie Znaleziono Wyników

Tajemnica dwóch poczęć

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tajemnica dwóch poczęć"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Majewski

Tajemnica dwóch poczęć

Salvatoris Mater 1/2, 375-386

1999

(2)

N

Jedność dziewiczego i niepokalanego poczęcia* należy do w y­ajnow sza książka o. Jacka Bolewskiego SJ Początek w Bogu.

jątkow ych pozycji na polskiej m apie teologiczno-mariologicznej. N ie w ahałbym się - pom im o kilku uw ag krytycznych, o czym później - określić jej jako jednej z kilku najważniejszych w naszej m ariolo­ gii nie tylko ostatnich lat. M yślę, że dzieje się tak przynajmniej dla dw óch pow odów .

Po pierwsze, jak dotychczas nikt z polskich au torów (ani a u to ­ ró w przekładanych na język polski) nie przedstaw ił tak całościo­ w o, w nikliw ie, rzetelnie i krytycznie dziejów historyczno-biblijnej problem atyki wiążącej się z dziewiczym poczęciem Jezusa, p ro ble­ m atyki w zasadniczy sp o só b d y sk uto w an ej o d w ielu, w ielu lat. D yskusja ta skutecznie om ijała naszą biblistykę i m ariologię, nie przynosząc im największej chluby, raczej kładąc się na nich cieniem. W raz z książką Początek w Bogu ten „cienisty” okres m am y w k o ń ­ cu za sobą, i to przezw yciężony w w ielkim stylu. P ro b lem atyk a dziewiczego poczęcia stanow i trzon

rozw ażań o. Bolewskiego i jest uję­ ta na tyle jednorodnie, że nadaje się, p o nieznacznym op racow aniu, do opublikow ania w osobnej książce. I A utor, i wydaw nictw o, które p o d ­ jęłoby się tego zadania, zasłużyliby na dozgonną wdzięczność polskiej teologii i biblistyki.

Książkę Początek w Bogu nale­

ży u znać za jed ną z najw ażniejszych w polskiej m ariolo gii - p o drugie - dlatego, że o. Bolewski, kiedy przechodzi do zasadniczego tem atu, tj. jedności pom iędzy dziewiczym poczęciem Jezusa a nie­ pokalanym poczęciem M aryi, otw iera przed czytelnikiem oryginal­ ną i w ręcz prow okującą egzegezę obu tych tajemnic, wnosząc - jak postaram się to nieco później pokazać - tw órczy w kład nie tylko do m ariologii, ale rów nież do trynitologii i pneum atologii. Czytel­ nik p o lekturze tej części książki nie m a w ątpliw ości, że m ario lo ­ giczny aspekt naszej wiary m oże być przeżywany jako tw órcza te o ­ logiczna przygoda, że dogm aty m aryjne wciąż skrywają treści, które p o trafią nas zaskoczyć. Polskiej m ariologii p o trzeba było takiego tw órczo-przygodow ego tchnienia Początku w Bogu.

* Jacek BOLEWSKI, Początek w Bogu. Jedność dziewiczego i niepokalanego poczęcia

(seria „Myśl teologiczna”), W AM , Kraków 1 9 9 8 , ss. 43 2 .

J ó z e f M a je w sk i

Tajem nica

d w óch p oczęć

SALVATORIS M ATER 1 (1999) n r 2, 3 7 5-386

(3)

Józef M a je w sk i 3 7 6

Dzieło o. Bolewskiego dzieli się na dwie głów ne części. W pier­ wszej (nieco p o n ad 200 stron) A utor skupia się na biblijnej proble­ m atyce związanej z dziewiczym poczęciem Jezusa: prezentuje kry­ tyczną w obec historyczności tego poczęcia myśl p rotestanck ą (od oświecenia), reakcję katolicką na nią i spotkanie obu tych światów w dialogu ekum enicznym . D rugą część m o żn a podzielić na dwie podczęści: w pierwszej - nieco ponad 100 stro n - o. Bolewski k o n­ ty n u u je p re z e n ta c ję w ą tk u o d z ie w ic z y m p o c z ę c iu , by w końcu dojść d o zasadniczego tem atu jedności pom iędzy dziewi­ czym poczęciem Jezusa i niepokalanym poczęciem M aryi oraz jej teologicznych i a n tro p o lo g iczn y ch im plikacjach. Przyjrzyjm y się nieco bliżej ro zw ażan io m o. Bolew skiego, odw racając kolejność podjętej przez niego problem atyki. Zacznijm y od jedności dziew i­ czego i niepokalanego poczęcia, k tóry to tem at w zasadniczy spo­ sób A utor zaczyna zgłębiać mniej więcej o d 3 6 0 strony.

O. Bolewski pierwsze swoje intuicje dotyczące jedności obu tych poczęć zaw arł w e wcześniejszej swojej książce: N ie bać się nieba, w najnow szym dziele tw ó rczo rozprow adzając je i odpow iadając na postaw ione w tedy pytania: Czy specyfiką niepokalanego poczę­

cia M aryi nie jest ostatecznie to, że wolność o d grzechu pierworod­ nego wiąże się u N ie j z jed yn ym , d a nym jedynie Jej cudem , jakim było dziewicze poczęcie Jej Syna-Boga-Człowieka? C zy nie jest tak, jak to w yraził [...] jezuicki poeta, kiedy zwracając się do Syna m ów i o Jego M atce „tak poczętej, / Jak poczęła też Ciebie, w p o czą tku tajem nicy”?1 Przyjrzyjmy się tej odpow iedzi, z góry zaznaczając, że

jej prezen tacja nie będzie w o ln a od pew ny ch u proszczeń, czego dom agają się ograniczone ram y recenzji i nadzwyczaj gęsty treścio­ w o w ykład o. Bolewskiego.

Cztery lata poszukiw ań, jakie m inęły od ukazania się N ie bać

się nieba, doprow adziły A utora do pozytyw nych odpow iedzi na oba

powyższe pytania. Czytam y w najnowszym jego dziele: już w Tra­ dycji uznanie dziewiczego udziału M a tki w początku Jezusa prowa­

dziło do rozpoznania św iętości Jej poczęcia. Ale też odpow iedź ta

rodzi kolejne pytanie: N a czym polega to dopełnienie, w któ rym

niepokalane poczęcie M aryi odsłania się jako istotny elem ent dzie­ wiczego poczęcia S yna? (s. 369). Aby odpow iedzieć na to pytanie -

przekonuje A u to r - należy dostrzec isto tn ą w ięź tajem nic trzech poczęć: dziewiczego poczęcia i niepokalanego poczęcia Jezusa oraz

1 J. BOLEWSKI, N ie b a ć się nieba. M aryjne intuicje - d o myślenia, Kraków 1994, 168. Książkę tę zrecenzow ałem na łamach „Więzi”: C o now ego w m iariologiif, „Więź” 3 7 (1 9 9 4 ) 1 5 3 -1 5 8 .

(4)

niepokalanego poczęcia M aryi w perspektywie - jak głosi tytuł książ­ ki - tajem nicy odw iecznego początku w Bogu. W edług o. Bolew- skiego ziem ski/historyczny początek Jezusa jest znakiem , czy lepiej: objaw ieniem odw iecznego początku - rodzenia Syna z Ojca w D u­ chu Św iętym - w w ew n ątrztry n itarn y m życiu Boga. Świętość p o ­ czątku w Bogu urzeczywistnia się w św iętym /niepokalanym poczęciu Jezusa w historii, któ re pociąga za sobą św ięte/niepokalane poczę­

cie M ary i i k tó re zarazem - jak o strożn ie fo rm ułu je to A u tor -

im plikuje prawdę o Jego [Jezusa] dziew iczym poczęciu (s. 371). D o

tej p o ry o. Bolewski po ru sza się jeszcze - jak sądzę - w świecie tradycyjnego ujęcia więzi między tajem nicam i dziewiczego i niepo­ kalanego poczęcia Jezusa, niepokalanego poczęcia M aryi i począt­ ku w Bogu, w zbogacając to ujęcie o d stro n y szczegółów. Z resztą uzasadnienia dla takiego patrzenia na tę więź poszukuje właśnie w Tradycji. A uto r pow ołuje się najpierw na św iadectw o św. A m bro­ żego i św. Augustyna, dla których dziewicze i niepokalane poczęcie

stały się syn o n im a m i (s. 368). Przy całej atrakcyjności propozycji

tych dw ó ch O jców Kościoła, w arto jednak zw rócić uwagę, że ich św iadectw o rodzi jednak pow ażne problemy. Synonimiczne trak to ­ w anie dziew iczego i niepokalanego poczęcia u obu tych świętych mężów, szczególnie biskupa z H ippony, zakłada błędną koncepcję g rzech u p ie rw o ro d n e g o , w edle k tó rej g rzech te n u to żsam ia się z pożądliw ością.

Z kolei o. Bolewski znajduje uzasadnienie odwiecznego pow ią­ zania poczęcia M aryi i poczęcia Jezusa bez udziału mężczyzny w bulli Piusa IX (dogmatyzującej praw dę o niepokalanym poczęciu M aryi), objawiając zdolność dostrzegania zaskakujących „now ości” w tek ­ stach, które zdawałyby się już dobrze znane. Bulla stwierdza: Dlate­

go to ty m i sa m ym i słowami, które w Piśmie św. odnoszą się do nie­ stw orzonej Mądrości i oznaczają Jej odwieczne pochodzenie, Kościół zurykł posługiwać się [...], odnosząc je do Poczęcia tejże Dziewicy, które zostało postanow ione w jed nym i ty m sa m ym dekrecie (uno eode- m que decreto), co Wcielenie Mądrości Bożej (por. s. 369-370). Te sło­

w a Piusa XII o. Bolewski rozumie tak: Święty ziemski początek Syna Bożego pociąga za sobą Jego dziewicze poczęcie i niepokalane p o ­ częcie M aryi.

W końcu o. Bolewski sięga d o intuicji św. M aksym iliana Kol­ bego, ale też w raz z tym k ro k iem w ch o d zi n a drog ę w noszenia najbardziej - jak sądzę - oryginalnego w kładu do tradycyjnej m a­ riologii, w końcu zaś w kładu m ariologii do teologii i antropologii teologicznej: w ujęciu o. Bolewskiego m ariologia um ożliw ia

pogłę-3 7 7 T aje m ni ca d w ó ch p o c z ę ć

(5)

biente zarów no teologicznego, jak i antropologicznego wym iaru chrze­ ścijańskiej prawdy o początku (s. 413). Z a tę część Początku w Bogu

A utorow i należy się szczególna w dzięczność polskiego czytelnika. Intuicja św. M aksym iliana dotyczyła zaskakującego maryjnego tytułu pojaw iającego się w objaw ieniach M aryi w Lourdes: „N ie­ p okalane Poczęcie”. Polski święty ostatecznie utożsam ił go z D u ­ chem Św iętym jako N iep ok alan y m Poczęciem w Bogu, odw iecz­ nym niepokalanym poczęciem Syna Bożego, które historycznie urze­ czywistnia się w poczęciu Jezusa z Dziewicy i któ re - powiedzieli­ byśmy - przelew a się na poczęcie samej M aryi, stając się źródłem jego „niepokalaności”. Intuicja św. M aksym iliana pozw oliła o. Bo- lew skiem u w now y sposób spojrzeć n a tajem nicę Trójcy Świętej i w ew nątrztrynitarnych relacji. W edług A utora dzięki takiem u spoj­ rzeniu m ożna uniknąć trudności dotychczasow ego ich ujm ow ania, które znajdują swoje odzwierciedlenie m .in. w niełatwej do przyję­ cia dla praw osław ia i narażonej na nieporozum ienia form ule Filio-

que. O statecznie o. Bolewski p ro p o n u je - w odniesieniu do we-

w nątrzboskiego „początku” - posługiw ać się obrazem „tchnienia” nie tradycyjnym , ale takim , który wyraźniej aniżeli „tchnienie” w y ­

raża dzisiaj, dla współczesnego człow ieka, p oczątek życia. Takim obrazem „początku” Ducha z Ojca m oże b yć - „poczęcie”. „Poczę­

cie” tym sam ym byłoby now ym Im ieniem D u cha Świętego - O n jest Św iętym Poczęciem (s. 387). K onkludując, A utor dochodzi do stw ierdzenia: Jeśli za tem poczęcie Jezusa w końcu objawia, że Syn

zrodzony z Ojca jest poczęty z D ucha Świętego, to [...] w ludzkim po czą tku Syna objaw ia się m isterium u k ryte w Bogu: odw ieczne „rodzenie Syna w Św iętym Poczęciu z O jca” (s. 390). O. Bolewski,

idąc za intuicją św. M aksym iliana i odw ołując się do zaproponow a­ nej przez P. E vdokim ova historiozbaw czej fo rm u ły Spirituique - w no w y sposób w yraża tajem nicę relacji w e w n ątrztry n itarn y c h , wnosząc w ten sposób oryginalny i tw órczy w kład do (nie tylko pol­ skiej) teologii.

C o sądzić o propozycji A utora Początku w Bogu? Myślę, że nie nastał jeszcze czas na dokładniejszą czy całościow ą jej ocenę, wszak - o. Bolewski jest tego św iadom y - znaczy on a d o p iero początek drogi, dom aga się pogłębienia i dokładniejszego uzasadnienia. Książ­ ka Bolewskiego rodzi jednak przynajm niej dw ie uwagi szczegóło­ we. Po pierw sze, A utorow i należy się w dzięczność, że nadzwyczaj klarow nie pokazał nieuśw iadam iane m ożliw ości w kładu m ariolo­ gii do teologii dogmatycznej. Po drugie, sądzę, że cenna i ważna jest próba zgłębienia misterium Trójcy Świętej przy pom ocy obrazu „po­

(6)

częcia”, szczególnie w kontekście tak straszliwego obchodzenia się „człowieka współczesnego” z osobam i poczętymi, ale jeszcze niena­ rodzonym i. Tajemnica Trójcy - w ujęciu o. Bolewskiego - jest bliska ludzkich spraw i, m ożna by rzec, staje po stronie nienarodzonych.

W spom niałem wyżej, że m ariologia w ujęciu A utora Początku

w Bogu rzuca now e św iatło nie tylko na trynitologię i pneum atolo-

gię, ale rów nież na antropologię teologiczną. O tóż, zdaniem o. Bo­ lew skiego n iep o k a lan e poczęcie M ary i jaw i się jako w yjątkow y m o m e n t czegoś, co w istocie rzeczy przydarza się każdem u w ie­ rzącem u. A uto r doch od zi d o takiego w niosku, przede w szystkim um ieszczając w sercu swojej m ariologii dw a fragm enty N o w eg o Testam entu: Ef 1, 3n i J 1, 9. Paweł tak pisze o wierzących: [Bóg]

W N im [Chrystusie] w ybrał nas przed założeniem świata, abyśm y byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (1, 4). Jan zaś wyśpie­ wuje: Chrystus-św iatłość oświeca każdego człowieka, gdy na św iat

przychodzi. W iara Kościoła, dochodząc do praw dy o niepokalanym

poczęciu M aryi, otw orzyła m ożliw ość odniesienia św iętego i nie­ p o kalanego początku, ukrytego w Chrystusie, rów nież d o innych ludzi. N ie oznacza to, że między początkiem M atki Jezusa i naszym nie m a różnicy. Różnica ta m a - w edług o. Bolewskiego - podw ój­ ne oblicze. Po pierw sze - czasow y początek świętego życia p o k ry ­

w a się u M aryi z jej niepokalanym poczęciem, a w innych ludziach realizuje się on później, przez chrzest. Po drugie - różnica m iędzy M aryją a pozostałym i lu d źm i przejawia się nie tyle w sa m ym „świę­ ty m p o czą tku ”, któ ry pojawia się też u innych jako znak odw iecz­ nego, świętego początku w Bogu, ile w tym , że u N iej św ięty począ­ tek zbiegł się z Jej ludzkim poczęciem i właśnie dlatego w pełni objął Jej dalsze życie (s. 403). Przyznaję, że po lekturze N ie bać się nieba

(1994 r.), gdzie w odniesieniu rów nież do tej kwestii m ożna było znaleźć pierwsze intuicje A utora, spodziew ałem się radykalniejszej propozycji o. B olew skiego w najnow szej książce. Tam te intuicje sugerow ały m ówienie o niepokalanym początku innych ludzi nie od m om entu chrztu, ale od chwili biologicznego poczęcia. Cztery lata tem u w idziałem w dziele Bolewskiego inną drogę dojścia do k o n ­ cepcji, reprezentow anej przez np. Elizabeth A. Johnson, jedną z naj­ większych przedstaw icielek teologii feministycznej, czy K. R ahne- ra, że sens dogm atu o niepokalanym poczęciu M aryi wyraża p o d ­ staw ow ą praw dę i o N iej samej, i o poczęciu innych ludzi: każdy człow iek o d m o m en tu poczęcia znajduje się - i to różni każdego o d M aryi - w sytuacji grzechu pierw orodnego i w sytuacji uobec­ niającej się w każdym - i to upodabnia każdego do M aryi - o d k u ­

3 7 9 T aje m ni ca d w ó ch p o c z ę ć

(7)

pieńczej łaski Chrystusa, przy czym łaska ta nie m oże być rozum iana jako udzielona w tó rn ie w stosunku do tego grzechu. Zaw sze i od sam ego początku życia jesteśm y o dkupionym i grzesznikam i2. Czy refleksja o. Bolewskiego z Początku w Bogu zam knięta jest na taki kierunek myślenia? Sądzę, że za wcześnie odrzucać taką możliwość. M ariologia o. B olew skiego kryje w sobie - jestem p rzeko nan y - niejako d użo więcej m ożliw ości, niż te ujaw nione expressis verbis w książce Początek w Bogu.

Przejdźm y teraz d o problem atyki zaw artej w pierwszej części om awianej książki i pokaźnej partii części drugiej: d o dziewiczego poczęcia Jezusa. S w o b o d a, k o m p eten cja i k ry ty czność, z jakim i porusza się o. Bolewski, ex professo dogm atyk, p o - powiedziałbym - najeżonych m inam i polach m ariologii biblijnej m oże budzić p o ­ dziw i respekt. N ato m iast obiektyw izm i całościow ość ujęcia p ro ­ blematyki rodzi wdzięczność, o czym w spom niałem już na począt­ ku tej recenzji. N ie oznacza to jednak, że A utor nie uniknął w nie­ których p u n ktach pew nej jednostronności czy, że jego prezentacja nie dom aga się d o pełnienia o pewne w ażne w ątki i p roponow ane dziś rozw iązania, k tó re problem atyzują n iek tó re jego propozycje. Oceniając tę partię książki Początek w Bogu, zw rócę uwagę przede wszystkim na te ostatnie kwestie.

Podejmując p ro b lem dziewiczego poczęcia Jezusa, A utor staje przede w szystkim w ob ec radykalnych p ró b k w estio n o w an ia jego historyczności i biblijnego uzasadnienia. Bibliści stojący właśnie na takim stan o w isku raczej nie przeczą, że w N o w y m Testam encie wyraźnie m ów i się - przynajmniej w Ewangeliach Dzieciństwa M a­ teusza (1, 18-25) i Łukasza (1, 26-38) - o dziewiczym poczęciu Je­ zusa, przyjm ują jednak, że praw da ta jest m item lub theologoume-

nonem , służącym w yrażeniu wiary pierw otnej w spólnoty chrześci­

jan w fundam entalną praw dę o Bożym synostw ie Jezusa. O. Bolew­ ski w swojej książce skupia się przede w szystkim na dw óch spra­ w ach: stara się w ykazać - z jednej stro n y - że w N ow ym Testa­ mencie św iadectw o wiary w dziewicze poczęcie Jezusa m ożna zna­ leźć nie tylko w Ewangeliach Dzieciństwa i że - z drugiej strony - historyczność tego poczęcia da się uzasadnić na podstaw ie danych N ow ego Testam entu.

Jeżeli chodzi o pierw szą spraw ę, to A utor - m ożna by rzec - jest w ielkim optym istą. I tak np. dostrzega p raw d ę o dziewiczym

2 Por. E. A. J O H N S O N , The Sym bolic Charakter o f Theological Statem ents about

M ary, „Journal o f Ecum enical Studies” 2 2 (1 9 8 5 ) 3 1 2 -3 3 5 ; K. RAH NER, O pen Q uestions in D ogm a C on sidered by the In stitu tion al Church as D efin itively Answered, „Journal o f Ecumenical Studies” 1 5 (1 9 7 8 ) 2 1 1 -2 2 6.

(8)

poczęciu Jezusa w Rz 1, 3; G a 4, 4; 1 K or 11, 11-12 (por. s. 240nn); H b r 1, 5-6 (s. 332nn); a przede wszystkim w J 1, 13 (s. 246-274). M yślę, że w przypadku Rz, 1 Kor i H b r optym izm u o. Bolewskie­ go nie da się obronić, w każdym razie bliższy jest mi pogląd Jana Pawła II, w yrażony podczas lipcowych katechez środow ych w 1996 ro k u: Kościół zaw sze uw ażał d ziew ictw o M aryi za prawdę wiary,

przejmując i pogłębiając świadectwo Ewangelii Łukasza i Mateusza, potw ierd zo n e praw dopodobnie także przez Jana1. Uw ażam , że tak

napraw dę dla spraw y dziewiczego poczęcia spośród w spom nianych fragm entów N ow ego Testam entu w ażny jest jedynie słynny wiersz J 1, 13, chociaż praw dopodobieństw o, że Jan w spom ina tu o tym poczęciu, jest - m oim zdaniem - m inim alne. Z wierszem tym w ią­ żą się przynajm niej dw a pow ażne problem y. Pierwszy gram atycz­ ny: czy m am y w nim do czynienia z p o d m io tem i z orzeczeniem w liczbie pojedynczej czy m nogiej, czy zatem należy go odczyty­ w ać jako: któ ry ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z w oli męża, lecz

z Boga się narodził, czy też: którzy a n i z krwi, ani z żądzy ciała, ani z w oli męża, lecz z Boga się narodzili (jak jest we wszystkich w yda­

niach krytycznych N ow ego Testam entu). Liczba pojedyncza - k tó ­ rej b ro n i o. Bolewski - w skazyw ałaby na Jezusa i Jego dziewicze poczęcie, liczba m noga zaś na chrześcijan i ich duchow e narodziny z Boga. Drugi problem wiąże się ze znaczeniem frazy: z krwi, która m a - zdaniem A utora - wskazywać na dziewicze poczęcie.

N ie w nikam tu we wszystkie argum enty pod ane przez o. Bo­ lew skiego, chcę natom iast wskazać na pew ne istotne w ątpliw ości, k tó re w iążą się z nim i, a k tó re - m oim zdaniem -o słab iają o p ty ­ m izm A utora. Zacznijm y od p ro b lem u drugiego: a u to r Początku

w Bogu przyjmuje - szczególnie za P. H ofrichterem - że fraza z krwi

w św ietle staro ży tnych greckich teo rii ludzkiego początku m oże wskazywać na dziewicze poczęcie. M ów iąc najbardziej ogólnie, m a to w ynikać z „odkrycia”, że k rew (w oryginale liczba m noga) - w edług zamysłu Jana - m iałaby odnosić się d o krwi kobiecej, czy też, m ów iąc nieco dokładniej, do różnych form upływ u krwi, k tó ­ re czyn iły kobietę w edług prawa nieczystą i w ym agały oczyszcze­

nia jej, by mogła uczestniczyć w kulcie. N a ty m tle - pisze o. Bo­

lewski - negacja w ewangelicznym w yrażeniu „nie z krw i” podkre­

śla nieskalany, czysty charakter opisanego tu zrodzenia (s. 248), co

ostatecznie m a wskazywać na dziew icze poczęcie Jezusa. Przy ca­

3 Por. „L’Osservatore Rom ano” (wyd. poi.) 1 7 (1 9 9 6 ) nr 1 0 ,1 9 . W prawdzie Papież na in n ym m iejscu tych k atechez w sp o m in a ró w n ie ż o E w an gelii M arka i Ga 4 , 4 , niemniej jednak ich znaczenia nie rozważa w kategoriach dow odu na dziew icze poczęcie, ale widzi je jako otw arte na nie.

(9)

łej atrakcyjności tego rozwiązania, jego praw dopodobieństw o, m o ­ im zdaniem , jest nie większe od tradycyjnego tłum aczenia, że cho­ dzi tu po prostu o zrodzenie nie z ro d u ludzkiego. Wolę pozostać przy rozw iązaniu „starym ”, szczególnie że egzegeza frazy nie z krwi, przyjęta przez Bolewskiego, ściśle łączy się z poglądem , iż w J 1, 13 p o d m io t w ystępuje w liczbie pojedynczej, k tóry to pogląd jed­ nak - jak sądzę - jest tru d n y do obrony.

A utor Początku w Bogu uważa, że w J 1, 13 pierw otnie wystę­ pow ała liczba pojedyncza, wskazująca na Jezusa jako zrodzonego dziewiczo przez Boga. D op iero z biegiem czasu w refleksji chrze­ ścijan liczba ta uległa - pow iedzielibyśm y - eklezjologizacji, czyli zastąpieniu przez liczbę m nogą, wskazującą na chrześcijan du ch o ­ w o rodzonych z Boga. Z daniem o. Bolewskiego za pierwszym roz­ w iązaniem mają przem aw iać i racje zew nętrzne, i w ew nętrzne. Gdy chodzi o racje zew nętrzne, to w spom ina on o kilku starożytnych przekładach tego fragm entu i niektórych świadectwach starożytnych pisarzy. Racje w ew nętrzne dobrze wyraża następujący - dobrze o d ­ dający m isterność rozum ow ania A utora - cytat z Początku w Bogu:

Kolejny argum ent zw iązany z sam ym brzm ieniem wersetu wym aga sięgnięcia do jego oryginalnej postaci w wersji eklezjologicznej [tj.

w liczbie m nogiej - J. M .] z końcow ym : „zostali zrodzeni”. Grec­

kie „egennéthesan” jest aorystem w liczbie mnogiej. Jan nigdy nie u żyw a tej fo rm y w odniesieniu do chrześcijan. M ów iąc o ich zro­ dzeniu z Ducha (J 3, 6. 8) albo z Boga (1 J 2, 29; 3, 9; 4, 7; 5, 1. 4. 18a) używ a zawsze perfektu. Ta ostatnia form a wyraża duchow e zro­ dzenie przez chrzest [...]. Więcej, taki opis sytuacji chrześcijan został w jed n ym miejscu Janowego Listu zestaw iony z określeniem C hry­ stusa, w któ rym pojawia się aoryst jako znak, że chodzi o Jego zro­ dzenie w przeszłości, w szczególnym w ydarzeniu Wcielenia [...] (1 J 5, 18). Użyta przez Jana gra słów ukazuje zatem związek, a zarazem różnicę zrodzenia chrześcijan i Chrystusa. N a ty m tle zastosowanie aorystu w J 1, 13 przem aw ia dodatkow o za odniesieniem wersetu do Chrystusa (s. 271).

C o m ożem y pow iedzieć o przedstaw ionych racjach zew nętrz­ nych i w ew nętrznych? O tó ż, sądzę - w odniesien iu d o racji ze­ w nętrznej - że o. Bolewski nazbyt łatw o przeszedł do p o rząd k u dzienn eg o n ad faktem , iż zd ecy d o w an a w iększość staroży tn ych św iadków tekstu (w tym wszystkie greckie m anuskrypty) oraz tłu ­ m aczenia mają nie liczbę pojedynczą, ale m nogą. Przede wszystkim należy zauważyć, że odnaleziony w 1956 r., napisany p o grecku, p o ­ chodzący z ok. 200 r. i zawierający J 1, 1-14, tzw. papirus

(10)

Bodme-ra, rów nież pośw iadcza tę liczbę. Bolewski znacząco milczy o tym św iadku. Przyw oływ ane przez a u to ra starsze „św iadectw a” Igna­ cego A ntiocheńskiego (zm. ok. 110 r.) i Justyna (ok. 110 - ok. 165) m ają - jak A u to r sam przyznaje - c h a ra k te r p o śre d n i, aluzyjny. Pierwszym Ojcem, który wyraźnie cytuje J 1, 13 z liczbą pojedyn­ czą jest Ireneusz z Lyonu, k tó ry żył w latach ok. 140 - ok. 2 0 2 , czyli w okresie, z którego pochodzi papirus Bodm era. Papirus ten w yjątko w o skutecznie, jak sądzę, p ro b lem aty zuje przy jętą przez 0. Bolewskiego teorię eklezjologizacji, natom iast dobrze uzasadnia teorię chrystologizacji, czyli przechodzenia - p o d pióram i pisarzy chrześcijańskich, poszukujących biblijnego uzasadnienia dla dziewi­ czego poczęcia Jezusa - od liczby m nogiej do pojedynczej.

Jeżeli zaś chodzi o w spom niane św iadectwo w ew nętrzne - czyli m isterną grę słów lub raczej czasów (aoryst i perfectum ) w relacji m iędzy Janow ym prologiem a Pierwszym Listem św. Ja n a - nale­ żałoby zw rócić uw agę na trzy kw estie. Po pierwsze - czas aoryst w J 1, 13 d a się bez p rob lem u w ytłum aczyć najbliższym k o n te k ­ stem tej frazy. O tó ż, poprzedzające i następujące w stosu nk u do

1, 13 wiersze p rologu zawierają tylko czasow niki w aoryście. Z a ­ p ew n e w łaśnie w tak im czasie w y stępo w ały w zaad o p to w a n y m przez Jan a hym nie liturgicznym pierw otnego Kościoła. Po drugie, pogląd o. Bo-lewskiego, że w 1 J 5, 18b - lecz narodzony z Boga - chodzi o Jezusa (i dziewicze poczęcie) wcale nie jest tak oczywisty, jak to przyjm uje A u to r om aw ianej książki. To p raw d a, że w ielu biblistów wskazuje tu na Jezusa, jednak pow ażna ich liczba w na­

rodzonym widzi chrześcijanina (np. Beyer, Schnackenburg, dw una­

stu au to ró w słynnego ekum enicznego dzieła M ary in the N e w Te­

stam ent). R. Brow n, jeden z najwybitniejszych współczesnych znaw ­

ców Ewangelii Jana, w swoim dziele The Birth o f Messiah pisze na ten tem at: Wątpliwe jest, że fraza „zrodzony («gennetheis») z Boga”

w 1 J 5, 18 odnosi się raczej do Jezusa niż do chrześcijanina; lecz na­ w et jeśli tak jest, to bardziej wątpliwa pozostaje próba dopatrywania się w ty m odniesienia do dziewiczego poczęcia. Ta sama fraza „zro­ dzony (albo «jest») z Boga” jest użyta w 1 J 2, 29; 3, 9; 4, 1. 4 w od­ niesieniu do chrześcijan w ogólności bez jakiejkolwiek aluzji do dzie­ wiczego poczęcia4. Po trzecie, zważywszy na to , że 1 J 5, 18b nie

m usi odnosić się do Jezusa (i dziew iczego poczęcia), należy p o d ­ kreślić, że sam a fraza gennasthai ek tou Theou („rodzić się z Boga”) w czwartej Ewangelii i w Pierwszym Liście Jana nigdy nie jest o d ­ n oszona do Jezusa, ale zawsze do w ierzących w N iego (J 3, 3-8;

4 R. E. B R O W N, The Birth o f Messiah, London - N e w York 1 9 7 8 , 5 2 0 -5 2 1 .

3 8 3 Ta jem ni ca d w ó ch p o c z ę ć

(11)

1 J 3, 9; 4, 7; 5, 1-4; 5, 18a). W świetle tych argum entów nie dziwi, dlaczego Jan Pawel II m ów i tylko o prawdopodobieństwie wyraże­ nia przez Jana w 1, 13 praw dy o dziewiczym poczęciu.

O. Bolewski - opierając się na ustaleniach kilku wybitnych bibli­ stów i wychodząc o d nauczania Kościoła - zasadnie przekonuje, że w p rzy p a d k u dziew iczego poczęcia, ta k jak z o sta ło to ukazane w Ewangeliach Dzieciństwa, nie mamy do czynienia ani z mitem, ani z theologoumenonem. A utor uważa, że posługując się współczesny­ m i m eto d am i egzegezy, jesteśm y w stanie w ykazać historyczność dziew iczego poczęcia Jezusa, a historycznym źró d łem inform acji o tym w ydarzeniu dla Łukasza m iała być ostatecznie sam a M ary ­ ja (por. rozw ażania n a s. 2 7 6 -2 8 7 , z p o w o łaniem się na ustalenia A. Serry i R. Laurentina). N ie oznacza to, oczywiście, że wszystkim szczegółom opow iedzianym w Ewangeliach D zieciństwa przysługu­ je ta sama w artość historyczna, wiele z nich to literackie dzieło ewan­ gelistów (przy czym nie jest m ożliw e ścisłe rozróżnienie m iędzy hi­

storycznym rdzeniem a jego interpretacją, którą przedstawia Łukaszo- wa opowieść [s. 287]), niemniej jednak dziewicze poczęcie bez w ąt­

pienia należy do historycznego jądra opow iadań dzieciństwa. Przyj­ rzyjmy się nieco bliżej tem u fragm entowi rozw ażań o. Bolewskiego.

Oczywiście, w iara Kościoła zakłada historyczną faktyczność dzie­ wiczego poczęcia Jezusa i katolicy są zobow iązani do akceptacji tej w iary rów nież na jej poziom ie historycznym . H istoryczność dzie­ w iczego poczęcia jest integralnym elem en tem p raw d y w yrażonej w dogm acie wiary, co jednak nie oznacza, że tym samym katolicki biblista jest zobow iązany dostrzec ją w biblijnym m ateriale, jeżeli m eto d y h isto ry czn e tego nie u spraw iedliw iają. N ie jest rów nież spraw ą auto ry tetu Kościoła orzekanie, że źródłem informacji o dzie­ wiczym poczęciu było dla Łukasza św iadectw o M aryi. Kwestia ta należy do osądu historyka, który bada dostępny sobie m ateriał przy pom ocy m eto d właściwych własnej dyscyplinie.

O. Bolewski przyjmuje, że ostatecznym źródłem tradycji o dzie­ wiczym poczęciu Jezusa jest Maryja. Czy jednak jego argum entacja jest przekonująca? W edług mnie, nie. A utor odw ołuje się m.in. do - dokonanej przez A. Serrę i R. Laurentina - analizy znaczenia dwóch wierszy z opow iadań dzieciństwa u Łukasza, gdzie mówi się, iż Maryja

zachowywała wszystkie te sprany i rozważała \panta syneterei ta re­ m ata tauta symbalousa] w sw oim sercu (2, 19; perykopa o paster­ zach przy żłóbku) oraz chowała [dieterei] wiernie wszystkie te wspo­

mnienia \panta ta remata] w sw ym sercu (2, 51 ; zakończenie Ewan­ gelii Dzieciństwa). K onkretne greckie frazy i znaczenie poszczegól­

(12)

nych słów oraz teologiczna perspektyw a ewangelisty mają dowodzić, że M aryja to wszystko, co zachow yw ała i rozw ażała, a czego była świadkiem , w końcu zakom unikow ała innym (s. 278). O. Bolewski zdaje sobie spraw ę, że taka argum entacja nie dow odzi jeszcze, że M atk a Jezusa była źródłem historycznej informacji o w ydarzeniach z opow iadań dzieciństwa Łukasza, szczególnie w odniesieniu do dzie­ wiczego poczęcia. Trzeba jeszcze wykazać - po pierwsze - że partia

ta remata (Łk 2, 19 i 2, 51) obejm ują rów nież dziewicze poczęcie,

co, m oim zdaniem, nie zostało przekonująco wykazane. I po drugie - trzeba wykazać, że w prologu do trzeciej Ewangelii (1, 1-4) Łu­ kasz m ówi o M aryi jako Tej, która przekazała m u informację o p o ­ czątku Jezusa. O. Bolewski zgadza się, że dw a pierwsze wiersze trze­ ciej Ewangelii odnoszą się do naocznych świadków publicznej dzia­ łalności Jezusa, nie zaś Jego czasu dzieciństwa. Niemniej dla A utora w ażny jest w iersz trzeci, gdzie Łukasz m ów i: Postanow iłem więc

i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil [anothen]... To

w łaśnie słow o anothen m a w skazyw ać n a początek życia Jezusa, szczególnie że - zdaniem Bolewskiego - przysłówek ten pojawia się

w pism ach Łukasza tylko jeszcze jeden raz i jest wyraźnie zw iązany z początkiem życia·, odnosi go do siebie Paweł w Dz 26, 4-5 (por. s.

280). Problem w tym, że anothen w ustach Apostoła tak napraw dę odnosi się nie do poczęcia, ale do czasu, kiedy Paweł żył jako faryze­ usz - klarow nie oddają to wszystkie polskie przekłady, szczególnie zaś tłum aczenie R. Brandsteattera: [...] Wiedzą wszyscy Judejczycy, / A ci, którzy m nie od dawna [anothen] znają, / Mogą zaświadczyć,

jeśli tylko zechcą, / Z e żyłem według zasad / Najsurowszej wspólnoty naszego w yznania, / A m ianow icie jako faryzeusz. W tym świetle anothen z Łukaszowego prologu nie musi się odnosić do pierwszych

ch w il życia Jezu sa. E w an g elista, jak w szystko n a to w sk azuje, w swoim prologu m a na myśli św iadków Jego działalności publicz­ nej. N a dobrą sprawę, trzeba w ogóle być bardzo ostrożnym, co do wagi Łukaszowej wzmianki o świadkach, a to dlatego, że prolog ten ewangelista napisał na w zór znanego w świecie greckim literackie­ go schem atu, w którym odniesienie do św iadków nie zawsze musi być rozum iane literalnie.

M o żn a jeszcze zauważyć - o czym nie w spom ina o. Bolewski - że Łukasz wiersze 2, 19. 51 m ógł zaczerpnąć z greckiej w ersji Rdz 37, 11 i D n 4, 28, gdzie znajdujem y słow a praktycznie w ta ­ kim samym brzm ieniu. W tym kontekście B. F. M eyer, na podsta­ wie drobiazgow ej analizy tekstu, jednoznacznie, chociaż ostrożnie, form ułuje następujący wniosek: Uwagi zaw arte w 2, 19. 51 praw ­

3 8 5 T aje m ni ca d w ó ch p o c z ę ć

(13)

dopodobnie nie m ają specjalnej historiograficznej fu nkcji czynienia aluzji do M aryi jako źródła i gwaranta historii dzieciństwa Jezusd.

W świetle przedstaw ionej argum entacji tru d n o przyjąć, że to M aryja była dla Łukasza (co zrobić z M ateuszem ?) źródłem infor­ macji o pierw szych chw ilach życia Jezusa, w każdym razie arg u ­ m enty przedstaw ione przez o. Bolewskiego nie są przekonujące.

N a koniec jeszcze jedna uwaga. Kilkakrotnie w spom niałem już 0 tym , że p ro b le m aty k a dziew iczego poczęcia zajm uje w książce

Początek w Bogu całą część pierw szą (ponad 2 0 0 stron) i połow ę

części drugiej (ponad 100 stron), czyli łącznie grubo po nad 300 stron na 413 stron tekstu. Tymczasem tytuł - szczególnie podtytuł: Jed­

ność dziewiczego i niepokalanego poczęcia - jak i W prowadzenie do

dzieła każą spodziew ać się bardziej zrów now ażonych proporcji dla problem atyki związanej z obu poczęciami. M ógłby ktoś powiedzieć w obronie o. Bolewskiego, że - być m oże - dom agała się tego ja­ sność przyszłych rozw ażań na tem at jedności dziewiczego i niepo­ kalanego poczęcia. Problem w tym, że tak nie jest. O statnią partię książki, pośw ięconą zasadniczem u tem atow i, m ożna - m oim zda­ niem - przeczytać ze zrozum ieniem , pam iętając o zaledw ie kilku podstaw o w y ch sp raw ach w iążących się z dziew iczym poczęciem Jezusa. W żaden sposób nie potrafię znaleźć uzasadnienia dla d o ­ k o nanego przez A u to ra tak pow ażnego tem atycznego zachw iania rów now agi. Sam stw ierd za, że chce u p o rać się z m ało znanym i w Polsce problem am i wywołującymi podziały w odniesieniu do dzie­ w iczego p oczęcia Jezusa, ale przecież p o ró w n y w a ln ie p ow ażn e 1 zasadnicze problem y, prow adzące do po dobnych podziałów, w y­ w oływał i wyw ołuje rów nież dogm at o niepokalanym poczęciu M a ­ ryi - dlaczego więc A utor nie podejm uje w stępnego wysiłku u p o ­ rania się także z tym i problem am i?

P ow tórzm y za p oczątk o w y m i uw agam i niniejszej recenzji - książka Początek w Bogu istotnie w zbogaca (nie tylko polską) ma- riologię katolicką. Jej największą w artość upatruję w um iejętności staw iania w ażnych pytań i problem ów oraz w skazyw aniu now ych k ieru n k ów poszukiw ań: W niniejszej pracy - tak brzm ią ostatnie słow a książki, p o d którym i podpisuję się obiem a rękam i - zasygna­

lizowaliśm y kierunek poszukiwań. Pozostaje nadzieja na dalsze kro­ ki w tym kierunku (s. 413).

5 B.F. MEYER, But M ary K ept A ll These Things (Łk 2 ,1 9 . 51), „C atholic Biblical Quarterly” 2 6 (1 9 6 4 ) 4 9.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaczep dyszla: sztywny, z okiem 40 mm Zaczep dyszla: sztywny, kulowy K80 mm Wał przegubowo teleskopowy - zwykły Wał przegubowo teleskopowy - szerokokątny

Strony ustaliły wysokość zabezpieczenia na: 5 % (pięć procent) ceny całkowitej za wykonanie zamówienia podanej w ofercie, co odpowiada wartości łącznego

Konstrukcja przekazu jest podobna: otwierają go data i formuła powitalna, najczęściej w brzmieniu „Droga Meluniu”, ale także „Droga moja”, „Kochana Meluniu”,

„W ięcej troski o maszyny Stoczni Rleniewskiej“ , wyjaśnia, że na ostatniej naradzie wytwórczej Omówio­.. no system przeprowadzania

Relacja z Jezusem Chrystusem zakłada poznanie Jego misterium, szeroko pojętego. To jest coś więcej niż religijność. Sama religijność, bez osobistej relacji, nie jest

jego książki.. Ani też Wcielonym Słowem, które od wieków już istniało i raczej poczętym niż poczęciem jest. Dzieci Ewy przed poczęciem nie istniały, więc

Dążenie do wielości w świecie ludzkim również może przerodzić się w pasję i przyjąć postać skrajną; człowiek kierowany taką pasją – kieru- jąc się ideą

Przed wyborami prezydenckimi we wrześniu 2001 roku białoruska opozycja miała duże problemy z wyłonieniem jednego kandydata, mimo że od wyborów par- lamentarnych