• Nie Znaleziono Wyników

Barbara Kamińska-Lenard (1925-1999)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Barbara Kamińska-Lenard (1925-1999)"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Lech Krzyżanowski

Barbara Kamińska-Lenard

(1925-1999)

Ochrona Zabytków 53/1 (208), 107-108

(2)

BARBARA KAMIŃSKA-LENARD (1925-1999)

Urodziła się 26 września 1925 r. w Tuliszkowie, miejscowości daw­ nego powiatu tureckiego, w Wiel- kopolsce. Ojciec Stefan był tech­ nologiem przemysłu ferm entacyj­ nego, co niebawem przyczyniło się do zamieszkania w Poznaniu. Jesienią 1939 r. wraz z rodziną po­ dzieliła los setek tysięcy Polaków wypędzonych z przyłączonych do Rzeszy Niemieckiej terenów War- thegau (kraju Warty). K ontynuo­ wała w Warszawie nie tylko nau­ kę, tu także um acniał się p atrio ­ tyzm młodej dziewczyny, w czym istotny udział miał ojciec i m atka Wanda. Córka przejęła zespół naj­ lepszych cech mieszkańców krai­ ny nad Wartą. W ielkopolanie tra ­ dycyjnie znani są z rzeczowego po­ glądu na świat, jasno zdefiniow a­ nej hierarchii wartości, wśród któ­ rych stosunek do ojczyzny zajmu­ je podstawowe miejsce, a ofiarna służba dla niei jest imperatywem.

W okresie kiedy okupant, uży­ wając twardych adm inistracyjno- -policyjnych m etod, wysyłał m a­ sowo młodych ludzi do pracy nie­ wolniczej na terenie Rzeszy, Bar­ bara była już wyposażona w o d ­ powiedni dokum ent. Legitymację z fotografią pięknej dziewczyny o poważnym wyrazie twarzy o pa­ trzono podpisem samego Stadt- hauptm anna in Warschau (staro­ sty Warszawy), poświadczającym jej zatrudnienie jako „G artenshil­ fe” (pomoc ogrodow a). H istory­ czny to dokum ent w rodzinnym

archiwum , chociaż za autentycz­ ność głowy bym nie dał. W tym czasie wchodziła już w struktury Armii Krajowej szykując się do służby pomocy medycznej. Chrzest bojowy otrzym ała w pierwszych godzinach pow stania 1 sierpnia 1944 r., gdy patrol sanitariuszy w białych kitlach (stosownie do wym ogów konwencji genewskiej) dostał się na skrzyżowaniu ulic pod ogień karabinu maszynowe­ go. Napisała o tym bez emfazy we wspom nieniu N arodziny szpitala (Cezary Leżeński, Zetrzyj z w ło ­

sów pył bitew ny. Wspomnienia żołnierzy warszawskiego batalio­ nu AK Zaremba — Piorun, War­

szawa 1996, s. 91 i nast.). I odtąd aż do kapitulacji praco­ wała w szpitalu powstańczym kie­ rowanym przez słynnego w Śród­ mieściu dr. Stanisława Bayera ps. „Leliwa”, a urządzonym w typo­ wej kamienicy przy ul. Wilczej 61. Uczestniczyła w zabiegach chirur­ gicznych jako instrum entariuszka (także przy am putacjach), odby­ wała niekończące się dyżury. M ia­ ła niespełna 19 lat. Kiedyś w roz­ mowie przyznała się, że miała za sobą tylko podziem ne kursy sani­ tariuszki, a w trudnych zabiegach brała udział, „bo część dziewcząt

nie w ytrzym yw ała”. Batalion był

silnym zgrupow aniem i nie w pu­ ścił wroga w swój rejon, dzięki czemu ranni i personel medyczny dożyli dnia kapitulacji nie dzieląc tragicznego losu szpitali rejonu Starówki.

Z transportem rannych żołnie­ rzy AK wyruszyła 5 października 1944 r. z Warszawy w ośmiodnio­ wą podróż pociągiem do Zeithain naci Łabą. Tak opisała pierwsze wrażenia z transportu: „Była pięk­

na jesień, z otw artych drzwi w a­ gonów w idać było pola, snujące się gdzieniegdzie d ym y ognisk. D y m y? D y m y nie p ochodzące z pożarów ? N ie do wiary był ten cały pozornie sielski obraz” (op.

cit., s. 218). Sam ochodem PCK 21 czerwca 1945 r. wróciła do kraju, do ukochanego Poznania.

Pracę magisterską na Uniwer­ sytecie Adama M ickiewicza A r­

c h ite k tu r a ko śc io ła p obernar- dyńskiego w Sierakowie złożyła

w 1952 r. Los uśm iechnął się do Niej — pisała u ks. prof. Szczęs­ nego Dettloffa, ukochanego i sza­

now anego przez wszystkich p o ­ znańskich studentów historii sztu­ ki. Wyniosła z tych kontaktów po­ głębioną um iejętność starannego i dogłębnego analizowania dzieła sztuki i unikania jednostronnego jego pojm ow ania. Fascynacja oso­ bowością M istrza nigdy jej nie opu­ ściła. Jego wykłady m onograficz­ ne o artystycznej geografii miast europejskich dobrze przygotow y­ wały do służby konserwatorskiej byłą sanitariuszkę Barbarę Ka- mińską.

W 1952 r. przyjęła funkcję za­ stępcy W ojew ódzkiego K onser­ w atora Zabytków w Warszawie, podlegało jej projektow anie ar­ c h itek to n iczn e i do kum en tacja fotograficzna. Każdy przypadek podjęcia pracy zawodowej bezpo­ średnio po studiach historii sztuki m ożna było określić w tamtych czasach tw ard y m lądow aniem . Ze spokojnego klimatu pogłębio­ nych an aliz dzieł a rc n ite k tu ry i ich znakom itych tw órców trafi­ ła do skrom nego zespołu konser­ w atorskiego nadzorującego roz­ ległe tereny mazowieckie. Spot­ kałem Ją ponow nie, po studiach poznańskich, w końcu lat pięćdzie­ siątych w trakcie tradycyjnych objazdów terenow ych organizo­ wanych przez Stowarzyszenie H i­ storyków Sztuki — zadowoloną z wykonywanej pracy, przyjazną ludziom , radosną. Gdy tem atem rozm ow y były sprawy zawodowe, stawała się pow ażną i skupioną nie tracąc przy tym w rodzonego wdzięku.

Jej kom petencja i umiejętność skoncentrow ania się na zagadnie­ niach najważniejszych spow odo­ wała udział w komisji przygoto­ wującej rap o rt o stanie zabytków w Polsce ala potrzeb komisji rzą­ dowej (1958 r.). Przyczyniła się dzięki tem u do podjęcia ewidencji zabytków architektury (tzw. karty zielone). Zaczął powstawać system ułatw iający poszerzenie wiedzy o stanie zachow ania dziedzictwa. M im o niekonsekw entnego kon­ tynuow ania tej formy dokum en­ tacji, przy zmieniających się zało­ żeniach, kartoteki zabytków stały się ważnym instrum entem działa­ nia służby konserw atorskiej. Przy swych rozlicznych zadaniach Bar­ bara nie rezygnowała z pracy na­ ukowej. Jako przykład m ożna po­

(3)

dać artykuł Badania sakralnej ar­

chitektury gotyckiej na M azow ­ szu (BHS 1963, nr 2, s. 119) czy

w spólnie z Krzysztofem Pawłow­ skim napisany Plan przebudow y

Radziejowa z 1820 r. (KAiU, t. XIII,

1968, nr 1, s. 31-43). Z Pawłow­ skim opracow ała w latach 19 6 3 - 19 64 ew idencję urb an isty czn ą m iast zabytkowych woj. warszaw­ skiego i bydgoskiego (dla potrzeb Ośrodka Dokumentacji Zabytków).

Za zainteresow ania naukow e doceniono Barbarę także w M ini­ sterstwie Kultury i Sztuki, które sk ie ro w a ło ją m iędzy innym i, w 1959 r. na m iesięczny kurs w C entre d ’Etudes Supérieures de la Renaissance w Tours. Praw­ dziwą Jej m iłością były jednak Włochy. Zaczęła od opanow ania języka w warszawskim Instytucie W łoskim, a potem na dwu sta­ żach, wspartych opieką C entro In te rn a z io n a le di Studi per la C onservazione, pracowicie spę­ dziła we W łoszech pięć miesięcy. Jej towarzyskie walory spow odo­ wały nawiązanie licznych k ontak­ tó w osobistych, podtrzy m y w a­ nych przyjazdami gości włoskich do Polski i jej italskimi urlopam i. G ronu swych warszawskich przy­ jaciół przybliżała Italię w trakcie licznych spotkań przy znakom i­ ty m c a p p u c c in o z u lu b io n e j rzym skiej p a la rn i kaw y Tazza d ’Oro. Skupiała przy sobie lobby włoskie w Warszawie.

Od początku 1963 r. miałem p rz y je m n o ść i saty sfak cję co ­ dziennej w spółpracy z Barbarą w Ośrodku Dokum entacji Zaby­ tków w W arszawie. K ierow ała Działem Archiwum. Jednocześnie dyrekcja pow ierzyła Jej tru d n ą i odpow iedzialną funkcję zastęp­ cy redaktora naczelnego kw artal­

nika „O chrona Zabytków ”, który niedaw no objął Profesor Józef Dutkiewicz. Był to trafny wybór. Profesor w aureoli swych arty- styczno-konserw atorskich d ok o ­ nań i poglądów znakomicie uzu­ p e łn ia ł się z zastępcą. Był to świetny okres rozwoju periody­ ku. Z czasem została sekretarzem kolegium redakcyjnego, co przy jej staran n o ści i konsekw encji w każdym kontakcie z autoram i dawało owocne rezultaty.

U kochanym dziełem Barbary Lenard była seria A „Biblioteki M uzealnictwa i O chrony Zabyt­ ków ”. Od 1973 r. zaczęła w yda­ wać katalogi zbiorów archiwalnych rysunków architektonicznych, ini­ cjując tom em ze Z biorów C zarto­ ryskich (t. VIII), a kończąc dw o­ ma tomami Biblioteki Jagielloń­ skiej (t. XV 1986). Nie było łatwo w prow adzić do perspektyw icz­ nych planów wydawniczych w iel­ kie kwerendy w zbiorach połączo­ ne z selekcją i klasyfikacją, żm ud­ ne redakcje itp. Trudno przecenić o g ro m tej p ra c y i zn a cze n ie . Chwała także O środkow i D oku­ mentacji Zabytków. Pochopnym przekazaniem Instytutu Sztuki do Polskiej Akademii Nauk, bez za­ g w a ra n to w a n ia sob ie u d z ia łu w program ow aniu jego prac, p o ­ zbyło się MKiS możliwości roz­ woju ambitnych inicjatyw doku ­ m e n ta c y jn y c h w s p ie r a ją c y c h ochronę dziedzictwa. Seria kata­ logów rysunków architektonicz­ nych dawała szansę kontynuacji działań międzywojennego Biura Inwentaryzacji Zabytków, nie pod­ jętą na szerszą skalę. Tym większa zasługa R edaktorki serii, która z uporem godnym tej znakomitej serii ciągnęła prace póki starczyło sił i zrozum ienia dyrekcji.

Dobry los dał mi szansę w spół­ pracy z Barbarą. Po objęciu redak­ cji „Ochrony Zabytków” w 1976 r. udało się Ją namówić, by objęła funkcję zastępcy redaktora. W tym okresie opublikowała ponad 20 not i artykułów, dokonując przeglądów prasy zagranicznej, pisząc w spo­ mnienia o odeszłych, recenzując wydawnictwa rzeczowo, zwięźle, ko m p eten tn ie. A przecież była dociążona obow iązkam i, wszak 1 lutego 1978 r. otrzym ała m ini­ sterialną nom inację na w icedy­ rektora O D Z. Te lata w „O ch ro ­ nie Z abytków ” wspom inam naj­ milej. Gdy wydawca pisma d ok o ­ nał cięć tekstu w ramach cenzury pozaredakcyjnej, a następnie usu­ nął redaktora naczelnego, Barba­ ra z własnej inicjatywy zrezygno­ wała z pracy redakcyjnej, którą tak lubiła i ceniła sobie. Pisałem 0 tym w „O chronie Z abytków ” 1998, nr 3, s. 327.

Nie przerwała, na szczęście^pi- sania o zabytkach. Z apro szon a rzez redakcję „Spotkań z Zabyt- ami” opublikowała w latach 1991— 1993 z właściwą sobie kom peten­ cją cykl artykułów o zabytkach wpisanych na Listę Dziedzictwa Światowego UNESCO, znajdując w tym satysfakcję. Na em eryturę przeszła 31 lipca 1986 r. Odeszła 19 lipca 1999 r.

Zostaw iła po sobie pam ięć nie­ zawodności w realizowaniu obiet­ nic i zobowiązań, o podtrzym y­ wanej mimo trudności pogodzie ducha i otwartości na przyjazne kontakty. Potrafiła śmiać się i żar­ tować, choć gdy było trzeba — nie odstępow ała od swych zasad 1 poglądów. Odszedł prawy C zło­ wiek i Przyjaciel. Jakże nam jej brakuje.

Lech Krzyżanowski

Cytaty

Powiązane dokumenty

bardzo kosztowny – minimalizacja liczby zapamiętanych przykładów uczących.. Concept drift - definicja.  Concept drift oznacza,

Statut funduszu specjalistycznego może ograniczyć krąg uczestników do osób spełniających pewne warunki, w jakich uczestnik funduszu może żądać odkupienia

Znaczenie wielu obrazów jest jednak niejasne, stąd być może wprowadzanie elementów magii i czarów.. Barwy są silne,

Autor opiera się na budowanej przez siebie od lat koncepcji własności i przekonywająco argumentuje, że to właśnie kryterium własnościowe po- winno być kluczowe przy budowaniu

Minister może także zawiesić w czynnościach adwokata, a zawieszenie to m o ż e być uchylone tylko przez sąd dyscyplinarny, i to nawet wówczas, gdy adwokat

Abstract: In the projects 'Landscape Mirror' 2011 and 'Feed the Wind' 2012 students of the Master of Landscape Architecture of the TU Delft have made an interactive project that

Dowodem na to była niewielka aktywność samych nośników NbMCF i TaMCF (praca [II]). W katalizatorach bimetalicznych oddziaływanie srebra i platyny z niobem/tantalem

Tajduś i inni autorzy (Tajduś et al., 2012; Tajduś, 2013) przedstawili w swoich pracach, że dla analizowanego rejonu kopalń niemieckich współczynnik przemieszczenia dla