• Nie Znaleziono Wyników

O komizmie poważnie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O komizmie poważnie"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Sławomir Buryła

O komizmie poważnie

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (113), 101-108

(2)

K siążka Tom asza M izerkiew icza będąca p róbą w szechstronnej p rez en ta cji róż­ nych postaci kom izm u w lite ra tu rz e polskiej m inionego stulecia stanow i św iadec­ two zad an ia godnego pochwały, a zarazem jednego z tych, które przez lata czekają na swego re a liz a to ra 1.

N ić śmiesznego zaw iera k ilkanaście szkiców sięgających m iędzy in n y m i do p i­

sarstwa Schulza ( „Zgubione takty śmiechu”. Opowiadania Brunona Schulza w kontekście

międzywojennych teorii komizmu), G om browicza (Okrucieństwo śmiechu i poszukiwanie humoru, czyli o przedwojennej prozie Witolda Gombrowicza). Szczególnie w artościo­

we w ydają m i się rozw ażania dotyczące liry k i Świrszczyńskiej (,,M ożna się śmiać,

umierając”. Śmiech i komizm w poezji A nny Świrszczyńskiej) oraz Różewicza (Trzy koncepcje komizmu w poezji Tadeusza Różew icza). Całość zam yka in sp iru ją cy blok

trz e c h stu d ió w u k az u ją cy c h rolę i m iejsce śm iech u w k u ltu rz e ponow oczesnej (w tym także i w prozie polskiej po 1989 rok u )2.

1 T. M iz e r k ie w ic z N i ć śm iesznego. S tu d ia o k o m izm ie w lite r a tu rz e p o ls k ie j X X i X X I w ie k u , W y d a w n ic tw o N a u k o w e U A M , P o z n a ń 2 0 0 7 . K s ią ż k a M iz e r k ie w ic z a sp o ty k a s ię z r o sn ą c y m z a in te r e s o w a n ie m b a d a c z y k o m iz m e m i k a te g o r ia m i p o k r e w n y m i. Z o b . m .in . E. S id o r u k G ro tesk a w p o e z ji D w u d zie s to le c ia . L e ś m ia n - T u w im - G a łc zy ń s k i, W y d a w n ic tw o U n iw e r s y te t u w B ia ły m s to k u , B ia ły s to k 2 0 0 4 ; T. B o c h e ń s k i C z a r n y h u m o r w tw ó rc zo śc i W itka ceg o , G o m b ro w ic za , S c h u lz a , U n iv e r s it a s , K r a k ó w 2 0 0 5 .

2 Z o b . u w a g i n a te n te m a t M . L a c h m a n G ry z „ ta n d e tą ” w p r o z ie p o ls k ie j p o 1 9 8 9 ro k u , U n iv e r s it a s , K r a k ó w 2 0 0 4 .

10

1

(3)

10

2

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

N ie zam ierzam szczegółowo prezentow ać w szystkich trzy n a stu rozdziałów, sku­ pię się jedynie na w ybranych zagadnieniach. C hciałbym zatrzym ać się najp ierw przy tem atach poruszonych w o statnich fragm entach rozprawy. K iedy zastanaw iam się n a d ogrom em i jakością pisanej w spółcześnie literatu ry , dochodzę do w niosku, że pożądana byłaby pu b lik acja naw iązująca do Książek najgorszych Stanisław a Ba­ rańczaka. M a teria łu do niej nie b rak u je. W ystarczy nieco dokładniej przyjrzeć się poezji i prozie polskiej. G dyby jeszcze udało się znaleźć kogoś, kto spróbow ałby w te n sam sposób spojrzeć na dokonania naszych film ow ców w dziedzinie kom e­ dii, z któ rą w sensie efektów artystycznych niew iele ich łączy, otrzym alibyśm y cie­ kawy i w ielce pouczający - choć dla wrażliw szego w idza b ynajm niej nie odkryw ­ czy - elaborat.

Do zgoła innych p rzem yśleń prow okuje frag m en t „Reforma śmiechu polskiego”

na emigracji (Gombrowicz i Straszewicz). Z nana to praw da, że jako n aró d jesteśm y

pow ażni, w em fazie i koturnow ości u p atru jąc właściwe i często jedyne dopuszczalne podejście do rzeczyw istości, co w idać m iędzy in n y m i w naszej relacji do historii. Jeśli już p rzyjm ujem y odm ienne nastaw ienie do przeszłości, to jest to często drw i­ na. B rakuje n am czegoś pośredniego, co nie byłoby sarkazm em , ale też i b ła ze n a­ dą, a co odnaleźć m ożem y chociażby w lite ra tu rz e czeskiej, od H aska po H rabala (nie w spom inając o film ow cach). A nalogicznie w najnow szej prozie polskiej wy­ gląda sytuacja erotyzm u, k tóry - nieco upraszczając - znalazł się m iędzy w ulgar­ nością ro d em z Gangreny D aw ida K ornagi a słodką i m dlącą atm osferą pow ieści Izabeli Sowy. O tym , że m oże być inaczej, p rze k o n u ją „Niebezpieczne zw ią zki” in­

tymności erotycznej, pornografii i komizmu w prozie współczesnej, w których z pow o­

dzeniem ujaw nia się grę prow adzoną przez rodzim ych twórców m łodszego poko­ lenia (W ojciecha K uczoka, M ichała W itkow skiego, Z bigniew a K ruszyńskiego) zarówno z pew nym i konw encjam i, jak i św iadom ością czytelnika (jego przyzwy­ czajeniam i i schem atam i lekturow ym i).

W zw iązku z fin aln y m i p a rtia m i pracy jeszcze jedna uwaga, która świadczy o niezależności i myślowej dojrzałości badacza. Marginalizacja ponowoczesnego śmie­

chu w polskiej prozie współczesnej w yprow adza nas z błędnego m n ie m a n ia, najczę­

ściej funkcjonującego jako tzw. praw da dow iedziona, że m łodym i i nieco od n ich dojrzalszym i ad e p ta m i p ióra zaw ładnął „pusty śm iech”, w szechobecny pastisz i es­ tetyka kam p u . N ić śmiesznego udow adnia, że jest to teza w ątpliw a.

Z upełnie słusznie źródeł nowoczesnego kom izm u M izerkiew icz poszukuje w fu­ turystycznych k alam b u rach , parad o k sach i grach słownych. Z abrakło jed n ak - jak sądzę - bliższego przyjrzenia się w yobraźni dadaistycznej i surrealistycznej spo­ krew nionej przecież z w rażliw ością futurystyczną. B rak dadaistów i n adrealistów (tych pierw szych p rze d w ojną niew ielu m ożna było u nas znaleźć) jest tym b a r­ dziej dotkliwy, jeśli zważyć na u m iejętności analityczne M izerkiew icza. O d razu wszakże trzeba stw ierdzić, że N ić śmiesznego n ie asp iru je do m iana pozycji, która całościowo opisyw ałaby zagadnienie (co też au to r lo jalnie przyznaje). N ie chodzi o zaprezentow anie każdego przejaw u k om izm u w dw udziestow iecznych tekstach p rozato rsk ich i poetyckich, tylko o to, by zagadnienie przedstaw ić w p ersp ek ty ­

(4)

wie szerszej niż ta, jaką otw iera pojedynczy utw ór czy naw et ich zespół w obrębie określonego n u r tu artystycznego.

N ić śmiesznego p rzede w szystkim uzm ysław ia n am bogactw o najróżniejszych

form k om izm u w lite ra tu rz e polskiej, bogactw o, z którego chyba do końca nie zd a­ w aliśm y sobie sprawy. C hciałbym zatem na m arginesie przypom nieć dwóch z au ­ torów nieobecnych u M izerkiew icza, a w artych refleksji, tym ciekawszych, że eks­ p lo atujących odm iany h u m o ru rzadko spotykane w rodzim ej tradycji.

W ypada n ajp ierw przyw ołać Jerzego Szaniaw skiego. Jego przedw ojenna d ra ­ m a tu rg ia to n iedościgniony w zór finezyjnej nastrojow ości, której istotnym skład­ n ik ie m pozostaje hum or. W iem , M izerkiew icz odstaw ia na bok d ram a t, kon cen ­ tru ją c się na p rozie i poezji. Ale przecież i w prozie znajdziem y p rzykłady styli­ styki znam ien n ej dla ta k ich sztuk, jak Adw okat i róże czy Żeglarz. M am na m yśli tom m in ia tu r Profesor Tutka. Notabene Szaniaw ski nie tylko czeka na stu d iu m , k tó ­ re om aw iałoby rodzaje ironii, parad o k su , d elikatnej drwiny, ale i na solidną m o­ nografię naukow ą. Te pu b lik acje bow iem , k tórym i dziś dysponujem y, tru d n o opa­ trzyć tym m ia n em 3. Ponow ne w prow adzenie do św iadom ości czytelników jego d orobku jest rów nie palącą potrzeb ą, jak przyczynienie się do tego, by światło dzienne u jrzał niem ały zbiór rękopisów i m aszynopisów , które Szaniaw ski pozo­ staw ił po sobie (opow iadania, listy sztuki teatraln e).

Profesor Tutka należy do dzieł, w których am bicje filozoficzne nie im p lik u ją

zbytecznej nadętości (często m askującej jedynie in te le k tu a ln ą płyciznę i b anał), a oferują za to lekkość w form ułow aniu m yśli oraz dystans do siebie i świata. To w szystko zaś Szaniaw ski przypraw ia w ykw intnym językiem i m istrzow ską kom ­ pozycją. I choć w iększość, jeśli nie wszyscy, zgadzają się, że - p arafrazu jąc innego klasyka - „Szaniaw ski w ielkim artystą b y ł”, niew ielu jest tak ich , któ rzy pró b u ją przybliżać go w spółczesnem u odbiorcy. Być m oże jedną z przyczyn tego sta n u rze­ czy jest nieprzystaw alność naszych w yobrażeń o rzeczyw istości do tych, jakie p ro ­ po n u je m ilczek z Zegrzynka. Czy sięgając po Profesora Tutkę, p o trafim y jeszcze śm iać się z Wykładu Profesora Tutki w wyższej szkole handlowej? Czy m oże raczej w zbudza on już tylko w nas irytację?

Jeśli p om inąć niełaskę i zap o m n ien ie, casus L eopolda Buczkowskiego jest inny. Przew rotna i b lagierska n a tu ra pisarza ujaw nia się w rozm ow ach z Z ygm untem Trziszką, w ydanych w zbiorach Wszystko jest dialogiem, Żyw e dialogi, Proza żywa. Być m oże zresztą słowo „blaga” n ie jest najszczęśliw szym określeniem . M am y do czynienia z tw órcą, k tó ry do tego stopnia w ym ieszał p o rzą d k i fak tu i zm yślenia,

3 W. N a ta n s o n S z a n ia w s k i, A g e n c ja A u to r s k a , W a r sz a w a 1 970; W . N a ta n s o n , Ś w i a t J e r z e g o S z a n ia w s k ie g o , W y d a w n ic tw o Ł ó d z k ie , Ł ó d ź 1 971; K. N a s t u la n k a J e r z y S z a n ia w s k i, P IW , W a r sz a w a 1973; J. J a k u b o w sk a J e r z y S z a n ia w s k i, W S iP , W a r sz a w a 1980; S. S t a n ik S a m o tn ik z Z e g r zy n k a . S tu d iu m o J e r z y m S z a n ia w s k im , Ś w ia d e c tw o , B y d g o s z c z 1998; J. I w a s z k ie w ic z W p o b liż u s n u ... ta je m n ic a J e r z e g o S z a n ia w s k ie g o , B ib lio f il, W a r sz a w a 19 9 8 . Z o b . te ż r e fe r a ty z z e s z ło r o c z n e g o

s y m p o z ju m J e r z y S z a n ia w s k i 1 8 8 6 -1 9 7 0 n a U M K w T o r u n iu (2 7 lis to p a d a 2 0 0 6 ).

10

(5)

10

4

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

że praw dopodobnie sam m iał niejak ie tru d n o śc i z ich rozdzieleniem (o ile w ogóle je rozdzielał)4. Trzy tom y „prozy żyw ej” u jaw niają n am pisarza o zu p e łn ie od m ien ­ nej w rażliw ości i w yobraźni od tej, z jaką zetknęliśm y się przy le k tu rze jego arcy­ dzieła - Czarnego potoku. W idzim y oto p rze d sobą św ietnego opow iadacza, sypią­ cego facecjam i i h istoryjkam i, w których praw da niespodziew anie i niezauw ażal­ nie p rzechodzi w fikcję; artystę niew olnego od dosadnego, rubasznego hu m o ru , z lubością w ciągającego słuchacza w świat b ajan ia , sw obodnej gry z rzeczyw isto­ ścią. T akim też go poznajem y w dokum encie Ignacego Szczepańskiego Wieczysty

wrot.

S próbujm y teraz opuścić na m om ent elita rn y g ru n t lite ra tu ry w ysokoartystycz- nej i wejść w obszar k u ltu ry p o p u la rn e j, której praw ie nie m a u M izerkiew icza. Rów nież i tu znajdziem y sporo interesujących przykładów dla badacza kom izm u. K ategorią, z k tó rą należałoby się zm ierzyć, analizując zjaw iska z k ręgu k u ltu ry po p u larn ej w kontekście ich związków z kom izm em , jest kicz. Spraw ą zasadniczą okazują się przesunięcia w sferze inten cji twórczych: sedno p roblem u stanow i p rze­ śledzenie rozm ijających się zam iarów a u to rsk ich i św iadom ości odbiorcy. P yta­ nie, któ re dom aga się odpow iedzi, brzm i: w jaki sposób „pow ażna” z p u n k tu w i­ dzenia nadaw cy opowieść przekształca się we w łasną parodię. Z a przy k ład m ogą służyć rom anse z serii H arleq u in czy publikacje w czasopism ach (przew ażnie dzien­ nikach, ty godnikach i m iesięcznikach) z cyklu „Mój pierw szy ra z ”, „M oja pierw ­ sza ra n d k a ” czy „W akacyjna p rzygoda”. Ich śm ieszność w ynika ze schem atyzm u, banalności egzaltacji, które składają się na sztam pę bijącą w oczy. Przed p a ru laty te n sam m echanizm , tyle że w o d n iesien iu do sfery religijnej, zajm ująco d iagno­ zowali uczestnicy k o nferencji w C zęstochow ie5.

W dzięczne pole b ad a ń stanow i też m uzyka rozrywkowa. Z pozycji p ro b lem a­ tyki k o m izm u m ożna mówić przy n ajm n iej o dw óch zbiorach tekstów. Pierwsze z racji swego schem atyzm u sam e się k om p ro m itu ją (skrajną postać, a zarazem taką, gdzie jest to najb ard ziej w idoczne, stanow i n u rt disco polo). Ich przeciw ieństw em są zespoły kom p o n u jące p iosenki o ch a rak te rz e pastiszow ym , parodystycznym , tak w w arstw ie m uzycznej, jak i przekazie słownym (Maciej M aleńczuk, E lektrycz­ ne G itary, T ym on T ym ański). To w szystko tem aty, któ re pow inny się znaleźć w p u ­ blikacjach badaczy chcących się bliżej przyjrzeć kom izm ow i.

Schem atyczność, b an ał i sztam pa rządzą rów nież literac k im spadkiem po so­ crealizm ie. W ystarczy przyw ołać antologię A ndrzeja R om ana Paranoja, b y p rze­ konać się, jak niedorzeczne, groteskow e jawią się n am dzisiaj pom ysły „artystycz­

P r z y sp a r z a to n ie m a łe tr u d n o ś c i b io g r a fo m . Z o b . n a te n te m a t m .in . J. P a c h e c k a T ea try L e o p o ld a B u c z k o w s k ie g o o r a z H . K ir c h n e r P a n L e o p o ld . R y s u n e k z p a m ię c i, o b a te k s ty w t o m ie W sp o m n ien ia o L e o p o ld z ie B u c z k o w s k i m , red . J. T o m k o w s k i, D o m na w s i, O s sa 2 0 0 5 ). Z o b . m a t e r ia ły z k o n fe r e n c ji z e b r a n e w p u b lik a c ji K ic z , ta n d e ta , ja r m a rc zn o ś ć w k u ltu r z e m a so w e j X X w ie k u , red . L. R o ż e k , W y d a w n ic tw o W S P w C z ę s to c h o w ie , C z ę s to c h o w a 2 0 0 0 . 4 5

(6)

n e ” ów czesnych n o ta b li p arty jn y ch oraz p rzytakujących im lu d z i pióra. Słusznie pow iada M izerkiew icz, że sta lin izm starał się zam knąć kom izm w okowach saty­ ry. Była ona najb ard ziej n o b ilitu ją cą i jedyną postacią k om izm u otw arcie akcep­ tow aną przez w ładzę. P odporządkow ana ideologii stanow iła zarazem krok wstecz: „Socrealistyczne koncepcje k om izm u były celowym an ach ro n izm em estetycznym , nie odpow iadały stanow i w iedzy o śm ieszności, jaki już zdobyła k u ltu ra XX w ie­ ku. P rzed- i poszczeciński dyskurs o kom izm ie z założenia m iał być jałowy i nie zakładał tw órczych rozw inięć” . W arto chyba dodać, że w realizm ie socjalistycz­ nym satyra nie m iała jednolitego oblicza. N ie zam ierzam dzielić włosa na czworo i pytać, które teksty były m niej lub b ardziej praw om yślne. C hodzi m i o m niejszą lub w iększą „atrakcyjność” satyry stalinow skiej. Jest chyba oczywiste, że najw ięk­ szą siłę i pole rażenia m iały te dzieła, których twórcy swój autentyczny ta len t sprzęg­ li z „parow ozem dziejów ” . Łatw o przecież dostrzec różnicę m iędzy zadziorną, agre­ sywną, p rze siąk n iętą jadem poezją W iktora W oroszylskiego a jedynie popraw ną stylistycznie satyrą ta k ich drugo- i trzeciorzędnych rzem ieślników , jak Jan H u sz­ cza (Ani tak, ani siak), n ie m ów iąc o innych jeszcze w iększych „gw iazdach” epoki. N aw et będąc zaprzedanym d ia b łu m ożna być m niej lu b b ardziej d iabelski (wirtu- ozerski). Jeśli bow iem po m in iem y aspekty n a tu ry etycznej, to okaże się, że n a jle p ­ sze artystycznie i propagandow o satyry firm ow ali n ajzd o ln iejsi literaci. Trzeba też zauważyć, iż kom izm stalinow ski m iew ał n iek ied y łagodniejszą postać, zm ierzają­ cą w stronę h u m o resk i (na przy k ład Opowiadania z Trzmielowej Góry Sław om ira M rożka).

W ściekłe w ypow iedzi publicystyczne z tego okresu m ają niew iele wspólnego z satyrą, k tóra p ię tn u ją c wady, oszczędzała człow ieka. To paszkw ile rojące się od k alu m n ii, oszczerstw - tym groźniejsze, że p o średnio (a n iek ied y w prost) sankcjo­ nujące bestialstw a sta lin izm u (dość przywołać T adeusza Borowskiego Dysputy księ­

dza dobrodzieja, a nade w szystko M ałą kronikę wielkich spraw z „Nowej K u ltu ry ”).

W socrealistycznej optyce w zniesionej na b in a rn y m w idzeniu św iata jest jesz­ cze jeden elem ent zwykle um ykający badaczom . Przy całej swej grozie utw ory tego czasu są w szczególnym sensie infantylne. Ta rażąca w yrozum iałość, zespolona ze „słodyczą”, jaką o d n ajd u jem y przy p o rtre ta c h ubowców, m ilicjantów czy działa­ czy p arty jn y ch jest ta k przerysow ana, że aż k ary k a tu ra ln a . O to powód, dla którego p ro d u k cje socrealistyczne sam e siebie deko n sp iru ją.

P aradoksalnie to, co najciekaw sze w praktyce i teo rii kom izm u, znaleźć m oże­ m y w hu m o rze antysocjalistycznym , k tó ry był odpow iedzią zarów no na pom pę i koturnow ość lansow ane przez w ładze, jak i na sprzeczności system u (znakom i­ cie sproblem atyzow any rozdział „Sytuacja jest groźna, ale niepoważna” - komizm

w literaturze drugiego obiegu). M izerkiew icz opisuje przy okazji n ad e r ciekawe zja­

w isko, o którym nie pam iętam y, m yśląc o tej epoce, p rzek o n an i, iż kom izm anty­ socjalistyczny to n ie u sta n n e „szydercze karnaw alizow anie P R L -u ”. O kazuje się oto, że gdy absurdy k om unistycznej rzeczyw istości przegoniły pom ysły satyryków, w tek stach drugiego obiegu pojaw iała się jawna drw ina, otw arte szyderstwo, agre­ sywne i kontrow ersyjne (najbardziej znanym przy k ład em jest oczywiście Traktat

S

O

(7)

90

1

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

o gnidach Piotra W ierzbickiego). Co ważne, dokonująca się w d ru g im obiegu p rze­

m ian a ro zu m ien ia m iejsca i fu n k cji k om izm u spow oduje, że h u m o r na nowo od­ zyska swoją sam oistną w artość, w której elem ent antyreżim ow y pojawia się m i­ m ochodem .

Doświadczenie i komizm - o literaturze wojenno-okupacyjnej jest jedną z n ielicz­

nych w ypow iedzi na ten te m a t6. K oincydencje k om izm u i w ojny to zagadnienie ciągle oczekujące na swego badacza. A lite ra tu ra p o d m io tu jest dość rozległa. W ym ienię tylko dzieła, które n ie pojaw iają się w interesu jący m wywodzie M izer- kiewicza: Stanisław G rzesiuk Boso, ale w ostrogach (przedstaw iający w zaw adiac­ kiej stylistyce koszm ar kam ieniołom ów w G usen), Stanisław Z ie liń sk i Dno miski,

Przed świtem, Stara szabla, Jan u sz P oray-B iernacki Po Narviku był Tobruk..., znako­

m ity literacko utw ór Stefana W iecheckiego Café pod Minogą, prześm iew cza nowela Jerzego P u tra m e n ta Puste oczy, naw iązujący do niej tem atycznie H itler w naszych

rękach Józefa H ena, W acława Solskiego zbiory Bardzo tajne sprawy oraz Opowieści o Szw ejku. N ie w olno też pom ijać gettowej poezji W ładysław a Szlengla, przede

w szystkim zaś jego Résumé, czyli Krakowiakach makabrycznych, Jana K urczaba I c o

ty teraz wymyślisz, Kon?, Schyłku amonitów Ewy Pohoskiej, zapom nianego to m u Piórkiem flaminga W ojciecha Z ukrow skiego czy Zmowy demiurgów K azim ierza Tru-

chanow skiego.

Do grona tego ty p u dzieł, których lista jest daleka od w yczerpania, należałoby dołączyć te przekazy d o k u m en taln e, w których h u m o r - często trag iczn y - p o ja­ wia się w praw dzie ak cydentalnie, ale niezw ykle w yraziście. I tak, dla przykładu, sporo znajdziem y tragikom icznych obrazów w Pianiście W ładysław a Szpilm ana. Towarzyszą im uwagi o roli śm iechu w „czasach p o g ard y ” ta k ie jak ta sform uło­ w ana w zw iązku z postacią w ariata z w arszaw skiego getta - R ubinsztajana: „Jego kaw ały i żarty krążyły po getcie i szerzyły w esołość”7. F unkcja h u m o ru w świecie ogrodzonym m u rem to osobna kw estia, rów nież dom agająca się opisania (dużo uw agi pośw ięca te m u za g ad n ien iu E m an u el R ing elb lu m w Kronice getta warszaw­

6 Z o b . J. J a s tr z ę b o w s k i K o n sp ir a c ja i g ro tesk a , w: L it e r a tu r a p o k o le n ia w o jen n eg o w obec D w u d zie s to le c ia , W y d a w n ic tw o IB L P A N , W a r sz a w a 1969; J. Ś w ię c h S u r r e a liz m i g ro tesk a , W n u rcie g ro tesk i o r a z Z e szk o ły W itka c e g o , w: te g o ż L it e r a tu r a p o lska w la ta c h I I w o jn y ś w ia to w e j, P W N , W a r sz a w a 1997; I. M ity k In n e sp ojrzenie. G ro teska w p r o z ie p o ls k ie j o w o jn ie i o k u p a c ji, W S P im . J. K o c h a n o w s k ie g o , K ie lc e 1 9 9 7 o r a z

S. B u r y la O p isa ć Z a g ła d ę , w: te g o ż O p isa ć Z a g ła d ę . H o lo c a u st w tw ó rc zo śc i H e n r y k a G ryn b erg a , W y d a w n ic tw o U n iw e r s y t e tu W r o c ła w s k ie g o , W r o c ła w 2 0 0 6 . G r o te sk ę w tw ó r c z o ś c i A n d r z e ja T r z e b iń s k ie g o s k r u p u la t n ie a n a liz o w a ła o s ta tn io E lż b ie ta J a n ic k a ( S z tu k a c zy n a ró d ? M o n o g r a fia p is a rs k a A n d r z e ja T rzeb iń skieg o , U n iv e r s it a s , K r a k ó w 2 0 0 6 , tu z w ła s z c z a r o z d z ia ł p o ś w ię c o n y d r a m a to w i A b y p o d n ie ść r ó ż ę . ) . 7 W . S z p ilm a n P ia n ista . W a rsza w sk ie w sp o m n ie n ia 1 9 3 9 -1 9 4 5 , w s t ę p i o p ra c.

A . S z p ilm a n , fr a g m . p a m ię t n ik a W. H o s e n fe ld , p o s ł. W. B ie r m a n n , Z n a k , K r a k ó w 2 0 0 0 , s. 69 . O d o b r o t liw e j fu n k c ji h u m o r u w g e tc ie z o b . te ż M . B er g D z i e n n ik z g e tta w a rs za w s k ie g o , p r z e ł. M . S a la p sk a , w s t ę p S .L . S h n e id e r m a n , Z n a k , W a r sz a w a 1 9 8 3 ,

(8)

skiego8). Zwykle w skazuje się na jego bezprecedensow y w ym iar: „M ożem y [...] zro­

zum ieć konstrukcję myślową wywołującą śm iech, lecz nie będziem y m ogli lub nawet nie b ędziem y m ieli praw a się śm iać, jeśli nie b ędziem y częścią w spólnoty n a z n a ­ czonej tym dośw iadczeniem ” . K om izm czasów w ojny i okupacji zachow uje swą odnow icielską moc. D ecyduje o tym jego braterstw o z egzystencją i m etafizyką. G dyby było inaczej, śm iech stałby się pustym , w ypalonym rechotem , jak i zawsze niesie ze sobą n iebezpieczna ten d en cja do w eryfikow ania w szelkich w artości za pom ocą drwiny. Do identycznych wniosków dochodzi M izerkiewicz, kiedy zauważa, że analizując

te k s t y k o m ic z n e o w e g o c z a s u n a le ż y p y ta ć n ie ty lk o o to , c o d a n y ś m ie c h w y k p iw a lu b ja k ie c e le s p e łn ia w o b r ę b ie w y b r a n e j k o n w e n c ji (p a r o d ia , g r o te sk a , h u m o r e s k a ), a le ta k ­ ż e w jak i sp o só b w ią ż e s ię z n e g a ty w n ą s ilą d o ś w ia d c z e n ia w o je n n e g o lu b ja k b ie r z e u d z ia ł w p o s z u k iw a n iu „ p o z y t y w n y c h ” p r z e s ła ń m a ją c y c h n a c e l u z a p o b ie ż e n ie p o w r o to w i d o p r z e ż y ć c z a s u w o jn y .

D o ta k ich prac, jak M izerkiew icza, m ających am bicje w szechstronnego zap re­ zentow ania zagadnienia w o parciu o bogaty m a teria ł literac k i m ożna zawsze dołą­ czyć su p lem en t w postaci „listy życzeń”, w ym ieniając te pozycje i tych autorów, które nie zostały uw zględnione w rozpraw ie. N iek tó re już przedstaw iłem , zazna­ czając, że n ie jest to k o m p letn y wykaz (z pew nością b rak u je w n im chociażby ta ­ kich pisarzy, p rzy tym niem al zu p ełn ie zapom nianych, jak Stefan T hem erson, a z innych rejestrów k u ltu ry - tw órczości kabaretow ej, dorobku Jonasza Kofty czy Jacka Janczarskiego). Z pew nością na w iększą uwagę zasługują znakom ite now el­ ki, skecze, p aro d ie i satyry Jerem iego Przybory, Jerzego Ju ra n d o ta , A rtu ra M arii Swinarskiego, M acieja Zem batego, Stefanii G rodzieńskiej, H enryka Bardijewskiego czy Janusza S zpotańskiego. N ie w olno jed n ak pom ijać fa k tu podstaw owego - N ić

śmiesznego to jedyne tak obszerne opracow anie te m aty k i k om izm u w oparciu o n a j­

b ardziej reprezen taty w n e nazw iska dw udziestow iecznej prozy i poezji polskiej. Za te n am b itn y p ro jek t, ale i za odwagę in te le k tu aln ą, która m u towarzyszy, n ale­ ży się u zn a n ie p o zn ań sk iem u badaczow i.

S ła w o m ir BURYŁA

8 E. R in g e lb l u m , K r o n ik a g e tta w a rs za w s k ie g o , W a r sz a w a 1 9 8 3 , s. 1 92, 2 0 3 , 2 0 7 .

10

(9)

10

8

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

Abstract

S ław o m ir BURYŁA

U niversity o f W a rm ia and M azu ry (O lsztyn)

On Comedy, in Serious Terms

Review: Tomasz M izerkiew icz, N ić śmiesznego. Studia o kom izm ie w literaturze polskiej

X X i X X I wieku [studies o n c o m e d y and h u m o u r in Polish literature o f 2 0 th/2 1 th cc.], Poznań 2007.

Tomasz M izerkiew icz's b o o k attem pts at co m p re h e nsively presenting various fo rm s o f c o m e d y and h u m o u r in th e Polish lite ratu re o f th e past century. T h e re v ie w e r critically surveys th e m a jo r issues relative to th e category o f co m m u n ism w h ilst also a ttem pting at pointing o u t to certain issues n o t cove re d by M ize rkie w icz in his book.

Cytaty

Powiązane dokumenty

„– Spodnie nie dotyczą kota, messer – niezmiernie godnie odpowiedział kocur, – Może polecisz mi, messer, włożyć jeszcze buty? Koty w butach występują jedynie

nić. Przed chwilą ubranie było wprawdzie czemś odrębnem od osoby, wydawało się nam jednak, skutkiem przyzwyczajenia do tego widoku, zrosłem z nią w jed ną

Każda więc idea, niezależnie od tego, kim był w polityce czy w życiu prywatnym jej twórca, czy wydaje się on nam sympatyczny, czy jest jeno niecnym i mrocznym potworem, każda

Niefrasobliwe i nie- rzadko celowe zniekształcenia wy- ników nauk ścisłych jest bowiem częstym zabiegiem stosowanym nie tylko przez intelektualistów; ze zja- wiskiem tym można

Warto byłoby też zbadać, jak w krakowskiej prasie drugiego obiegu realizował się nacechowany bardzo emocjonalnie obraz wroga typowy dla języka sprzeciwu w PRL 16.. Wyraźnie

” Narodowy płatnik tak nisko wycenia procedurę leczenia odwykowego osób uzależnionych od nikotyny, że zamykane są kolejne poradnie antynikotynowe

Sustainability Report 2018 Podobnie jak w przypadku większości analizowanych firm pojęcie GOZ nie pojawia się w raporcie Glencore (Glencore – Responsibly sourcing the commodities

„Gazeta Pisarzy” pokazuje specyfikę komunikacyjną zawodu dziennikarza – owo zamknięcie w ramach ilości tekstu, specyfiki pracy redakcji, podporządkowania się tematowi