(C ią g d a ls z y ).
W yraziście zarysow uje się profil przem yskiego biskupa P a w ła Piaseckiego śród historyczycznych pisarzów XVII w. i wyra zistymi rysami zaznaczają się polityczne opinie w obszernej jego kronice.
Szlachcic i ksiądz wysoce ceni religię, nietylko jako spraw ę pryw atną, ale i jako jeden z najważniejszych pierw iastków i mo torów w życiu publicznem, w ogólnym zespole i biegu interesów państw a. Pisząc się na szereg dyrektyw anonimowego polityka, podał i uwagi, dotjmzące kw estjd religijnej:
„Spraw a religii stanow i ogólną spraw ę narodu, ponie waż władza jej nad umysłami je st wielka, od niej bowiem za leży całkow ity bieg życia ludzkiego, wszyscy są przez religię poruszani, a kult bogów ojczystych, przekazany od przodków, poczyńują za najważniejsz}! obowiązek bacznie zachować i p o tom ności przekazać. Z jakichkolw iekbądź więc ona źródeł poczerpnięta—z trudem tylko daje się zniszczyć, gdyż każdy uw aża w łasn ą w iarę za najlepszą, gdyż tu zazwyczaj decy duje nie rozum, ale uczucie“ *).
W powyższych słow ach w yrażało się stanow isko ogólne, o ile chodzi o Polskę—tu katolicyzm posiada znaczenie religii ojczystej;
Piasecki najgłębiej wierzył, że katolicjrzm i Polska ■— to dw a
ży-!) C h r o n ic a g e s t o r u m in E u r o p a s in g u la riu m a P au lo P ia s e c k i— C ra co - v ia e 1645. M em o r y a ł j a k ie g o ś S z w e d a z p o c z . r. 1594, z a w ie r a ją c y ra d y , ja k Z y g m u n t m a w S z w e c y i p o s tę p o w a ć : str, 134— 137.
P ia s e c k i, p r z y ta c z a ją c g o in e x t e n s o i o p a tr u ją c g o w y r a z a m i u z n a nia, n aj o c z y w iś c i ej p is a ł s ię n a o p in ie b e z im ie n n e g o s ta ty s ty , te m b a r d z ie j ż e w e w s k a z ó w k a c h t e g o o s ta tn ie g o m o ż n a b y ło d o p a tr z e ć s ię a lu zy j d o s to s u n k ó w p o lsk ic h .
wioły tak ze sobą zespolone, iż tw orzą jedną całość. Stąd tak obficie rozlana niechęć do herezyi w jego kronice, stąd niekiedy naw et bezskrupulatne protegow anie katolicyzmu, w ypływ ające w znacznej mierze i z pobudek politycznych. U Piaseckiego inte res narodow y nieraz dominował nad religijnym, np. potępiał poli tyczne upośledzanie hugonotów francuskich, ale w Rzpltej w sto sunku do różnowierców, zdaje się, solidaryzował się z opiniami Tom asza Zam oyskiego, A leksandra Trzebińskiego, czy Jerzego Ossolińskiego. Zamoyski na sejmie 1632 r., gdy różnow iercy uty skiwali, że w Rzpltej dookoła nich poustaw iano sidła, rozsiano po dejrzenia, a w brew praw u i spraw iedliw ości odtrącono od stano wiska praw dziw ych obyw ateli, Z am o jsk i w dosadnych słowach, ku uciesze katolików, a większemu pognębieniu utyskujących, do wiódł, iż w iara katolicka w Rzpltej gospodynią jest, iż jej Polska życie i rozwój zawdzięcza, herez}ia zaś, to —intruz, jakżeż można ją obok pierwszej stawiać? Trzebiński dodał jeszcze, że różnow iercy
na krzyw dy skarżyć się nie powinni; korz3?stają z pełni praw po-
lityczitych; owszem, mają ten przywilej, że naród znosi ich błędy, ale o staw ianiu na równi owjich błędów z nauką katolicką „matką, żywicielką i opiekunką tego kró lestw a“ mowji bjm nie może, zwła szcza, że owe innow acye „ wyntyślone... na zasiew kłótni i zamie szek domowych!“
Słow a powjiższe djiktowane były żarliw ością religijną, płynęły one z serc, przepojoitych miłością dla w iary przodków, pierw iastek polityczny nie grał tu wcale w jdńtnej roli; Piasecki zaś, obok mi łości dla Kościoła, staw iał czjmnik n atu ty politycznej, ten czynnik służył, jako punkt oparcia dla w yrazistszego um otyw ow ania za znaczonego stanow iska. Piasecki je st w yznaw cą bez zastrzeżeń wolności, samodzielności i czystości narodu polskiego. Zachow a nie ind\?widualności narodow ej w postaci w łasnych praw, obycza jów i swobody, stanow i dlań zasadniczy w arunek bytu Rzpltej.
Piasecki obaw ia się najbardziej w pływ u niemieckiego; jednym z jego przejaw ów są innow acye wyznaniowe, szczepione na zie miach Rzpltej, a tymczasem wszystko, co niem ieckie—zgubne je st dla Polski. Piasecki konstatuje w Polsce, naw et wogóle w ludach słowiańskich, wrodzonjr w stręt do niemczyznjr; z w yjątkiem rze- czji, należących do mechaniki, wszjistko się przez nie odpycha jako p o d ejrz a n e 1)· D opóki więc naród kierow ał się „starodawnym i obyczajami przodków “, dopóty z łatw ością chronił się od owych
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 165
„jadów niem ieckich“, tępionych szeregiem ustaw i kar Ł). P rzer wała się tam a z chwilą objęcia rządów przez Zygm unta A ugusta. Zygmuntowi A ugustow i za złe poczytuje Piasecki luźne obyczaje, niedostateczną gorliw ość w wierze, otaczanie się heretykam i nie mieckiego pochodzenia, co z pomyślnym dla siebie skutkiem u p ra
wiali prozelityzm śród Polaków : „W ielu bardzo Niemców,
odda-wna zamieszkałych i przez pow inow actw a, oraz pokrew ień stw o w Polsce zbogaconych, nie utracili swej zmienności, jak Etyopczyk skóry, naw et w swych w nukach“.
Piasecki w skazuje i na takich Niemców, co, osiadlszy na linii pogranicznej, zostaw ali w bliższym kontakcie ze swymi rod aka mi i na takich, co, trudniąc się handlem i rzemiosłem, rozchodzili się po całej Polsce, a wszyscy wnosili niekarność religijną i fał szywe innowacye 2), których skutki illustruje przykładam i rozprzę żenia w łonie wyższego duchow ieństw a polskiego za Zygm unta
A ugusta. Krople goryczy zdają się sączyć z pod pióra biskupa
przem yskiego, gdy pisze o ekscesach Jak ub a Uchańskiego, S tan i sław a Orzechowskiego, czy chociażby Krupki Przecław skiego i in nych, gdy określa w pływ „w ędrow nego kacerstw a 3), jako złowrogiej siły, co podm yła w ładzę duchow ną i co m ogłaby na kraw ędź zguby zepchnąć katolicyzm w Polsce, „gdyb}/ w rodzona temu narodow i stałość w służeniu starej wierze nie poham owała z mocą owego im petu cudzoziem szczyzny“ 4).
Piasecki gani lekkom yślność w wierze, niedość poważne tra ktow anie religii, ale o ile te braki rów now ażą takie przymioty, jak ■wspaniałość, jak „ludzkość“ ujm ującą serca, naw et zupełnie ze w nętrzne zalety,—usterki tam te wybacza; on naw et, w brew ogól nem u mniemaniu, pew ne ustępstw a na rzecz żądań różnowierczych aprobuje, skoro tego w ym aga dobro kraju, utrzym anie w nim po koju, szczególniej w czasach krytycznych. Jak już zaznaczyliśmy, nie pow staw ała w nim naw et myśl walki z panującą religią, ale kw estyę dobra i potrzeb państw a Piasecki stawia wyżej ponad starania o Kościół: „inaczej, w brew porządkow i rzeczy, szczegół przodkow ałby spraw ie ogólnej i byłby dla niej przeszkodą“ 5). W ięc państw o — to spraw a ogólna, Kościół — to szczegół. W ja
skraw y sposób zaznaczył się stosunek interesów7 narodu i państw a
P Ib id em .
2) Ib id . str. 48, 49. 3) C h ro ń . str. 49, 50. 4) C h ro ń , str. 50.
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 1 6 7
do—religijnego w głośnej „spraw ie o A ngielkę“ — gdy król W ła dysław IV chciał się ożenić z palatynów ną reńską, której ojciec, F ryderyk „zimowy k ró l“ był zięciem Jakóba angielskiego, a szwa grem przyszłego króla Karola. Piasecki oświadczył się za tem małżeństwem , tłumaczył, że da się uzyskać dyspensę od Papieża, że A nglia w spom oże w odzyskaniu Szwecyi, że paiatynów nę mo żna będzie n aw rócić,—tylu przykładów dostarcza w tym względzie historya!—a wreszcie niechże miłość decyduje przy w yborze żony, a nie inne względy?, częstokroć fatalnie się odbijające na całych dynastyach ty W b rew w yobrażeniom narodu, w brew pow szechne mu uczuciu, w brew opinii ogromnej większości senatorów , Piase cki popierał z garstką dyssydentów zamiar k ró lew sk i2). K ierow ała nim Yvielka obaw a przed widmem przemożnych w ptyw ów niem iec kich w Rzpltej, w pływ ów, coby się w darty w ślad za królow ą z rodu H absburgów ; przecież i w Polsce oddaw na „zakorzeniło się mnie
manie o A ustryakach, iż naw et w państw ach wolnych, gdy tylko tam staną, usiłują zapewnić dziedzictwo tro n u “ 3). A ustryacy, gdy? chodzi o chw ytanie królestw , nie szanują przyjaźni, pokrew ieństw a, tembardziej, gdy chodzi o książąt sło wiańskich, szczególnie znienaw idzonych przez Niemców; tych ksią żąt oni tylekroć usiłow ali w ygnać z W ęgier i Czech. Piasecki ze w strętem odw racza oczy od krw aw ych orgij, jakie urządzali cesar scy zwycięzcy w r. 1621 w Czechach, nie chce opow iadaniem o nich „kalać“ kart swej k ro n ik ity
Stanow isko pow yższe w obec A ustryaków tłumaczy się wrogą postaw ą Piaseckiego względem monarchii dziedzicznej: „servitus haereditaria“ ukazyw ała się w posępnych barwach na krw ią pola nych rum owiskach wolności Czech i W ęgier. Pontysł stojącego już nad samym grobem Zygm unta III wyznaczenia po sobie n a stępcy, odepchnięty przez szlachtę, znajdował i w Piaseckim k ry tyka, jako zaprzeczenie zasady wolnej elekcyi:
„zwłaszcza, że przed oczyma (Polaków) staw ał straszliw y przykład czeskiego królestw a: tam, do wolnego państw a przez
1) S tr . 572.
2) Ib id . sam p isz e : „ p r o p te r h a n c s e n te n tia m e g o v a p u la v i s e r m o n ib u s o b lo q u u to r u m “. P r z y o d z ie w a n o g o z a to w s k ó r ę J u d a sz a , p r z e z y w a n o p o c h le b c ą , s y p a n o w o c z y n a jja d o w its z e w y m y ś la n ia i z ło r z e c z e n ia , n ie s z c z ę d z o n o o z n a k g n ie w u i w z g a r d y . (P a m ię tn . S t. A . R a d z iw iłła , t. I, str. 250, 277). D o k o n a n ie s ta n o w c z e j, w y r a z is te j r e lia b ilita c y i s z a n o w n e g o d z ie jo p is a z a w d z ię c z a ć m u s im y A . S z e lą g o w s k ie m u . ( P a w e ł P ia s e c k i, h is to r y k p o ls k i X V I I w .).
s) S tr . 263. 4) S tr . 416.
elekcyę wezwani A ustryacy gdj^ stanęli—nigdy już Czesi nie mogli korzystać z tej swobody, gdy jeden panujący drugiemu za życia samowolnie zupełnie przekazywał następstw o do ko rony, Czesi zaś, pozbawieni okazyi wakującego tronu króle wskiego, co stanowi jedyną i najpewniejszą sposobność do dźwignięcia sw obód każdego narodu, popadli wreszcie w nę dzną niewolę u królów, uzurpujących sobie tytuł dziedzicznych. Podąbnąż sztuką i W ęgry usidleni. N awet i cesarstw o rzym skie tąż drogą, gdy żyjący cesarz następcę, króla rzymskiego, po sobie naznacza, zachowane w tejże rodzinie, już niemal jako dziedziczne może być uw ażane" ty
W ięc tron obieralny; w takim razie i bezkrólew ia muszą istnieć; w łaśnie bezkrólew ia niepokoją go czasem, bezkrólew ia dają oka- zyę do w ypowiedzenia ciekawjrch uw ag o królu—kim w inien być
król polski? Z taką ргесз^зга, zdaje się, w3ipowie swe zdanie do
piero Stanisław Leszcz3mski w „Glosie w olm un“. Piaseckiem u sze
reg uw ag nastręczają w pierw sz3?m rzędzie burzliwość, rozterki
podczas bezkrólewia:
„Taka między ludźmi tego (polskiego) narodu panuje za zdrość przy obieraniu króla, że królew skiem dostojeństwem,
najw3rższem w Rzpltej, oni wolą, z ucltybieniem sa n y m so
bie, ozdabiać cudzoziemców, zw3Tkle niepm ijaznych Polakom.
Upośledza się przez to w łasn37ch rodaków , najzupełniej uzdol
nionych do spraw ow ania najw3iższej w ładz3'·“.
Piasecki rozumuje, że mężów z takiemi kw alifikac3iami dość
zawsze w Rzpltej, że Polac\r, pomijając ich, a wynosząc obcych, lekcew ażą „głos n a tiu y “, gardzą zd tw ty m rozsądkiem, pomiatają
praw em boskiem, łamią „przepis3r wszelkich C3wvihtych i polity-
czityclr ustaw ", zatykają usz\i na m ądrą przestrogę: „admitte ad te alienigenam et subvertet te!“ Przecież i n y śliciele tw ierdzą, jako umysłowości różnych narodów z trudnością tylko w ielką dadzą
się godzić, jak z rozmaitych obyczajów W3rptyw a niezgoda. Cudzo-
ziemc3i nie p i^ w ią z u ją się do obcej ziemi, cudzoziemc3i eksploa
tują ją „to tylko mając na celu, by państw o obrócić w dziedzictwo
dla w łasn3ich rodzin“, albo użyć sił jego na коггзпзс ojczystego
państw a; znowu więc pow racają prz3ikład3>· Czech i W ęgier razem
z H iszpanią, rujnow aną w ys3isaniem k o lo sak y ch bogactw i sił mi
litarnych.
Kto w stępuje na stopnie tro n u —znać pow inien obejmowane państw o, „ażeby stanu jego nie przekształcać na podobieństwo kraju, w którym się urodził i k tó iy zn a“ 2). D la potw ierdzenia
') S tr. 525. 2) S tr. 69.
teoryi, zalecającej króla rodaka, przytacza zdanie Filipa de Comi- nes, pow ątpiew ającego o możności tolerow ania przez jakikolw iek naród cudzego panow ania, (o Francuzach niepodobna naw et w ą tpić)! Możliwe jest pożyteczne panow anie i rządy księcia obcej krwi, ale nie uchroni to od waśni, od rozterek, rodzących się z różnicy w obyczajach, z odmienności poglądów . Brak ściślejszych stosun ków, brak zobopólnego zaufania w konsekw encjo skłoni takiego monarchę do oglądania się za środkam i, wzmacniającymi jego sta nowisko, jego władzę; sprowadzi obce wojsko, obsypie je łaskami, obdarzy zaszczytami, pogłębiając niechęć n a ro d u 1).
„Bez końca m ożnaby było cytować słowa, przytaczane przez spostrzegaw czych obserw atorów , w ysnute z tajem nych praw ideł polityki i wiekowego doświadczenia, a podaw ane na poparcie tej praw dy, że obce panow anie dla każdego państw a szkodliwe i nieszczęsne je st—dodaje P iasecki.—Temi właśnie przestrogam i napczone ludy, zarów no chrześciańskie i bardziej wykształcone, jak i barbarzyńskie, mają panujących ze krwi swojej i w łasnego rodu. Tylko Polacy, w brew w rodzonemu przyw iązaniu do swego plemienia, w brew powszechnem u mnie maniu wszystkich narodów , odsuw ają rodaka i nietylko przy puszczają do berła cudzoziemca, ale naw et dla wszystkich, bez różnicy, w ystaw iają (pole) do ubiegania się o dostojeństw o kró lewskie, do tego stopnia, że naw et posłow ie hana tatarskiego, konkurującego o koronę polską, zostali na sejmie elekcyjnym króla H enryka przyjęci i zostali w ysłuchani“ 2).
D la polskiego króla, obranego przez w o ln y 'n aró d , żywi P ia secki szczery szacunek, cieszy go w ierność pow szechna dla mo narchy, którego formy i granice władzy ograniczać winny „praw a i zwyczaje p ań stw a“ polskiego; te praw a i te zwyczaje, staraniem przodków postanow ione, muszą przestrzegać, by król nie mnożył własnch sił kosztem szlachty, kumulując w swych rękach dla niej przeznaczone ziemie 3). W ynosi „przenikliw ą staroży tn ość“ w Rzpltej, co w obawie przed skupieniem siły m ilitarnej, a tem samem i po litycznej, zapobiegała przed posiadaniem przez królów i ich synów tw ierdz i wógóle bardziej obronnych miejsc na rubieżach państwa; wszak tam by tw orzyły się placówki, osadzone zbrojnym żołnierzem, i stam tądby wyzierało oblicze niebezpieczeństw a w czasie bezkró lewia. Zrozum iałem przeto zupełnie być musi solidaryzow anie się Piaseckiego z opozycyą, w obec kw estyi oddania starostw a żywie ckiego królowej 4). P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 1 6 9 *) I b id e m . г) S tr . 70. 3) S tr . 438. *) S tr . 438, 439.
Zarzucając na ram iona króla polskiego szkarłatny? płaszcz czci, respektu u narodu, króla bez silnej władzj?, broni go Piasecki przed radykalizmem, godzącym w m ajestat w sposób brutalny. W ogóle osoba m onarchy—św ięta i nietykalna, bez różniej?, czj? to król pol ski, czy sułtan turecki, czj? francuski król; w łaśnie z okazj?i faktu zam ordowania H enryka W alezego wj?powiada zdanie o zbrodni „co splugaw iła i regułę św. Dominika i św iętą doktrj?nę skazą tak ohydnego wj?stępku“. G orliw ość musi bj?ć złączona ze św iadom o ścią, gorliw ość takich faktów nie uspraw iedliwi. Inaczej zapano w ałaby taka atmosfera, że m onarchow ie padaliby pod ciosami p ier wszego lepszego w aryata, że absolutnie nie czuliby podstayy? bez pieczeństw a pod sobą, że ustaw icznieby pozostaw ali pod grozą oskarżenia o herezyę. Ja k H enryk W alezy, tak i H enryk IV o he- rezj?ę pomawiani bj?ć nie mogą: pierw szy zawsze był katolikiem, za panow ania drugiego katolicj?zm we Francj?i w niczem nie ucier piał, a tylko zj?skał. Piasecki zaznacza, iż nie przedsiębierze kre ślić apologii, nie je st stronniczj?, przestrzeń i charakter oddzielają go tak bardzo od Francy?i, ale gdj? przeszłość ma być mistrzynią przj?szłości, tedy, niwecząc w szelką obłudę, należj? o następnych pokoleniach pam iętać 1).
G odny politow ania zamach obłąkanego Piekarskiego, co wy rw ał z ust historyografa A kademii krakow skiej okrzj?k zgrozy „o scelus! o portentum !“ i jednem tchem kazał mu wygłosić ty radę, w padającą w ton peanu na cześć przestraszonego Zygm un t a 2), zamach Piekarskiego podyktow ał biskupowi przem yskiemu drgające oburzeniem słowa: „przeraża się umj?sł i drży ręka przj? opisyw aniu przeklętego zuchwalstwa, co... naród polski zgnę biło bardziej, niż owa m ołdaw ska porażka; ten naród bowiem od początku swego istnienia nie kw itł żadną bardziej cnotą, nie szczycił się bardziej jakąkolwiek chwalą, niż nienaruszoną wiernością ku swjun monarchom! I otóż znalazł się jed en wy- stępny i ten pierw szy złamał tę w ierność narodu, naturalnie, jeśli na karb narodu można przypisać w ystępek zwichniętego um ysłu...“ 8).
Uważaniem osoby panującego za świętą, a porw anie się na nią za najohj?dniejszą zbrodnię, można wj?tłómaczj?ć, zarówno u Pia
») S tr . 92. SJ H is to r ia r e r u m in P o lo n ia g e s ta r u m a. M D C X X a u th o r e J o a n n ę In- n o c e n t io P e t r ic io — C r a c o v ia e . S tr . 7 3 —77. H is io r y o g r a f A k a d e m ii p a ła ł o b u r z e n ie m ku „ z im o w e m u k r ó lo w i“, sp r z y ja ją c o b o z o w i k a to lic k o -c e s a r s k ie m u (str . 71, 72), a w P o ls c e n ie p r z y c h y ln e m o k ie m z m ie r z a ł s a m o w o ln e w y p r a w y w o ło s k i e m o ż n y c h k r ó le w ią t , (str . 9, 10). 3) C h ro n ic a str. 404.
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 1 7 1
seckiego, ja k i u innych ow oczesnych pisarzów, bezlitosny opis to r tu r nieszczęsnego szlachcica. D la zasady, dla przykładu pozwalał na to łagodny Zygm unt III, w ym agał tego szlachetny W ładysław , brał za rzecz naturalną rozum ny i hum anitarny biskup, który, nie zaliczając się do wielbicieli Zygm unta, nie aprobując jego linii poli tycznej, staje po królewskiej stronie wobec uzurpacyi K arola Suder- mańskiego. Piasecki zacytow ał „consilium cuiusdam politici“, w ska zujące, na czem Zygm unt ma skupić uw agę w Szwecjo; „consi lium “ to miało byc rezultatem myśli jakiegoś staty sty szwedzkiego, a Piasecki, uderzony „m ądrością uw ag i świetnjnn ich w jikładem “ podał je in extenso, pisząc się na nie i zalecając je.
„R ada“ owa, osnuta na tle oceity niebezpiecznego położenia w Szwecyi, mieściła wskazówkę, iż wjrbuch zbrojnych starć można usunąć pokojowjmii wysiłkam i, dążeniem do zgodjq albo zdławić krwawetn zgnieceniem buntu. Rozum panującgo nie jest w stanie ogarnąć całokształtu spraw państw ow ych, musi on przjdńerać do radji ludzi mądrych, ale nie cudzoziemców, lecz świadom jrch kraju; takim tylko można ufać, a zdania ich niepodobna lekceważjm i od rzucać.
Było to w r. 1594, więc w czasie, kiedjr Zygm unt walczjd w Szwecjo o praw a, zagarniane przez stiyja. Statysta, uw zglę dniając okres walki, doradzał królowi, bjr pytał o radę wielu wówczas, gdjr inni mają pew ne przedsięwzięcie wykonać, gdy zaś sam król ma uskutecznić pow zięty zamiar, niech się radzi nielicz- nego grona, o ile'w reszcie przedsięwzięcie je st bardzo ważne, niech
sam decyduje. W e wszjistkiem ostrożność; podziemne knowania,
jako niebezpieczna zaraza,godne tępienia; unikać trzeba zakulisowjmh narad nad kwestyam i publicznemi. Z doradcami trzeba obchodzić się „politycznie“, uprzejmość bow iem „zjednj^wa umysły, podczas gdy surow e oblicze zapala nienaw iść, a srogie wojnjr w yw ołuje“. Podczas rady niech król krótko, ale dobitnie w jipow iada się, da jąc swe „placet“, albo odrzucając opinie, gdjr sprzeczne są z religią i sumieniem, żądając zarazem podania środków godziwjrch i słu sznych. Z kolei anonim poświęcił kilka uw ag kw estyi religijnej, kładąc nacisk na jej znaczenie polityczne; o ile chodzi o Szw ecyę— trzeba tam zagw arantow ać tolerancyę. W kw estyi koronacyi radził pamiętać, że trzeba ulegać okolicznościom i wym aganiom czasu, zresztą obrządki są rzeczą czczą. A ponieważ buntu siłą nie potrafi Zygm unt pokonać, niech nie śpieszjr z koronacyą, niech przebyw a w miejscu jakiem bezpiecznem, np. w którym kolw iek zamku nad morskim, zapewniwszy się co do wierności jego kom endanta i opa trzyw szy go w obfite zapasy żyw nościow e. W takiem miejscu można
będzie dopiero zagaić obrady, jednocześnie śląc szpiegów dla in form ow ania się o ogólnym nastroju ludnośsi. Przekonaw szy się zaś o istnieniu spisku, król ma zręcznie uchylić się od odpowiedzi na przedłożenie Stanów , a nie rozwiązując ich, niech uchodzi do bezpiecznego zupełnie miejsca. U trzjunanie w swych rękach floty, oraz nadm orskich zamków-—to decydujący moment w sprawie: kto będzie panow ać nad Szw ecyą i Norwegią. Niechże więc Zygm unt pochwyci te placówki i ow ładnie marynarką! ty
W Zygmuncie uderzała niemile Piaseckiego uporczywość w milczeniu, której rozwinięcie przypisyw ał doradcom, otaczającym go od początku i radzącym, by tym, co mu prośby przedkładają, nie o d p o w iad ał2); Zygm untow i nie m ógł przebaczyć sym patyi habs burskich, Zygm unta otoczenie budziło w biskupie przemyskim nieufność, Zygm unta sjm ipatya ku Jezuitom — ostrą k ry ty k ą 3).
Ocenę partyi dworskiej i ścierających się na dworze prądów rzucił Piasecki w ostrych słowach, gorjmzą ku królowi zapraw io nych, przy wzmiance z zgonie podkom orzego A ndrzeja Boboli; tego Bobolę, ośmdziesięcioletniego już starca, scharakteryzow ał, jako człowieka cierpkiego, prostaka, podnóżka jezuickiego. W łaśnie przy tej sposobności Piasecki cisnął garść zarzutów na zakon; w yrzucał więc natręctw o, usidlanie króla, przem ożny w pływ na tajne naw et rady, na szafunek łask pańskich, wjmzucał mieszanie się i oddziaływ anie na terenie najważniejszych zagadnień publi cznych.
Taka postaw a Piaseckiego wobec jezuitów , zdaje się, opiera się na dwu czynnikach: resentym eneie osobistym i względzie na dobro publiczne. Piaseckiem u chyba nie o to najbardziej chodzi, że w zakresie politycznym zabierał głos ten lub ów jezuita, że miał w pływ przyjaciel zakonu, ale—o to że w tych ludziach widział brak politycznego w ykształcenia, brak stosownej kompetencyi. Zżyma! się na widok poufałości z królem, oddziaływującej na in- teresa ogólne, osobistości, co ledwo w yszły z now ieyatu, co nie daw no porzuciły szkolną ławę. W tych stosunkach dostrzega kry jące się w yjaśnienie niepowodzeń domowych, klęsk publicznych, fatalnych błędów w stosunku do Moskwy, Szwecjo, Inflant... Z iro nią pisze, że król poczytyw ał niemal za bezbożność naganę, z jaką spotykały się słowa, tembardziej czyny jezuitów; za to pochlebcy ich łatw o wspinali się na szczeble godności ty
’) S tr. 134— 137. 2) S tr , 107. 3) S tr. 358, 359. 4) Ib id e m .
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E J ! . 173
W ybrańcy Z3igm unta nader często spotykają się ze zjadliwą
charakteitystyka biskupa: gdjr up. król pieczęć w. konferow ał Ż ół kiewskiemu, a podkanclerstw o, „w brew mniemaniu i oczekiwaniu pow szechnem u“ A ndrzejowi Lipskiem u, o tym Lipskim pisze, jako o człowieku „nieprzyjemnym, niedołężnjun, niestychanie grubiań- skim i zuchw ałym “ ty Piasecki w mężach stanu szuka przedew szy
stkiem kwalifikac3?j na sterow ników politycznych, w zględ3? np. w y
znaniowe ustępow ały na plan dalszy: gd3' koronne podkanclerstw o,
po przeniesieniu się T3dickiego na biskupstw o włocławskie, zawa-
kowało, w3rsuwało się dwu kandydatów — W aw rz3miec Gembicki,
prałat, znany z w ym ow3^, епМзтзп, „z praw ości, skromności i um iar
kow ania w rozm ow ności", oraz Maciej Pstrokoński, biskup prze myski, „wychowaniec reg alisty “ — Jana Tarnow skiego; zdobiły go
cz3iste obyczaje i praw ość nieskazitelna, ale nie dorów ityw ał p ier
wszemu kandydatow i wymową, ani sztuką pisania, był przecle-
wsz3istkiem księdzem, należał do ówczesnej partyi regalistów i ci
go popierali. Piasecki przy całej szczerości katolickiej wolał wi dzieć pieczęć podkanclerską w ręku Gembickiego ty
Zw olennik u tle n ia n ia pokojow ych stosunków z T urcyą, da
leki był od tłum aczenia Z3^gmunta w spraw ie w erbow ania koza-
ctwa w celu zwalczania rebelizantów cesarskich i w ytykał Zyg muntowi brak energii, kunktatorstw o w walce z K arolem Suder-
mańskim i unicestwienie elekcyi W ład3isława na cara 3).
Mężem posągowym, w zorow37m królem polskim w oczach
Piaseckiego, był Batory: B atory bow iem wszystkie sity pośw ięcał na wywiązanie się z podjętych powinności, pilnow ał spraw iedli wości, celował znajomością praw , stanow czością i przezornością w dawaniu urzędów; tu ściągał najw ybitniejszych i najzasłużeń- szych ty
W łaśnie kw estya rozdaw ania urzędów, szczególnie—d ó b rk o - romtych, kw estya tak zaogniona jeszcze w XVI w., jako niedobór publiczki, zaprzątała umysły i za czasów naszego historyka. P o d
czas bezkrólewia (r. 1632) zlecono spec3ialnej komisyi na sejmie
konw okacyjnym obmyślenie środków, ograniczających szafunek sta
rostw , zapewniając ich posiadanie t3dko dobrze zasłużon3mi. P ia
secki ze sceptycznym uśmiechem oceniał pow yższy środek, jako paliatyw: „najprzezorniejsza inteligencya, najw iększa dokładność
'i S tr . 369. 3) S tr . 267.
3) S tr , 396, 221, 334 4) S tr . 6.
nie potrafi ogarnąć całokształtu spraw, czasu, osób, różnoro dności zasług i nagród, jeśli zasługi każdego poszczególnego kandydata nie będą oceniane przez samego rozdaw cę na za sadzie spraw iedliwości, czy też jeżeli nie pow róci staty ów zwyczaj, że kto nie był posłem do jakiego państw a, albo nie zasłużył się w wojsku, nie poniósł znacznych szkód na woj nie, albo, wreszcie, nie spraw ow ał znakomitego urzędu na dw orze królew skim —tenby wstydzi! się prosić pana o nagrodę! Ale dziś wszyscy, przedewszj^stkiem inspirujący rozruchy, umiejącji oszczerstwa rozsypyw ać na zjazdach, mącić spraw y publiczne, ludzie, których rycerstw o słynie więcej z łupiestw , niż z odwagi, dom agają się bezczelnie o takie nagrody, niby o zapłatę należną“ ty
Nie przyw iązuje tedy wagi do owej komisjd, zarów no ja k i do skarg, pow tarzających się na każdym praw ie sejmie, skarg na nad użycia skarbowe: tym czasem w Polsce panoszy się bezprawie a zło dzieje grosza publicznego obdzierają państwo!
Składając w hołdzie w yrazy uznania dla wielkiego króla, składa je podobnież, wespół z H eidensteinem i Lubieńskim i u stóp jego m i
nistra—Jana Zamoyskiego, jako męża „równych którem u nietylko w Polsce, ale w całej Europie, na przestrzeni wieków mnogich, nader niewielu można w skazać“. Zamoyski, to—wzór wodza, po lityka i wykształconej inteligencyi, Zamoyski — to doskonałość we wszystkich cnotach ty W yrazam i szczególnego respektu darzy i Stefana Chmieleckiego, jako „najodważniejszego w ojow nika“, smagającego szarańczę tatarską, a w swoim czasie błyszczącego najświetniejszymi promieniam i sław y wojennej, choć go ścigała zawiść, w ypełzająca z pomiędzy dygnitarzy wojskowych „co swój talent wojenny chcą cenić m iarą okazałości stołów biesiadnjmh w obozach i św itą (zwykle kosztem biednych wieśniaków), którą w pokaźnej liczbie zazwyczaj się otaczają, opieszałość zaś w łasną ekskuzują szybkością T atarów , której, powiadają, ciężej uzbrojony żołnierz sprostać nie m oże“ 8).
Piasecki podlegał panującjun wjmbrażeniom ogółu szlache ckiego w większości w ypadków , z tego ogółu wyrósł, w jego atmo sferze się w ychowywał, jako latorośl szlacheckiego stanu, ale wy górow ał ponad poziom tego stanu stanow iskiem i inteligemtyą. W idoczny w nim zdrow y instynkt narodow y, instynkt zachowawczy, nim się w wielu razach pow oduje w krytyce ludzi i urządzeń, a ta krytyka nie poprzestaje na podkreślaniu i w ytykaniu usterek pu
1) S tr. 537.
2) S tr . 6, 269. s) S tr . 501.
blicznych, ona się nieraz zdobyw a na sam oistne wskazówki i rzuca żywe przykłady tężyzny i w arunków siły publicznej. Polityczne poglądy Piaseckiego nacechow ane są nieraz odw agą publiczną i oryginalnością.
W szeregu zagadnień politycznej n atury antytezę poglądów Piaseckiego przedstaw iają sądy kanclerza litew skiego, księcia A l brechta Stanisław a Radziwiłła, zaw arte w „Rysie panow ania Z yg m unta III", a przedew szystkiem w „Pam iętnikach", człowieka nielu- bianego przez przem yskiego biskupa i—wzajemnie — żjiwiącego ku niemu nieukryw any dysgust. Przeciw ieństw o to uw ydatnia się naj bardziej w stosunku do cesarstw a, do kw estyi Kościoła a państw a, jezuitów , projektu m ałżeństw a W ładysław a IV z „Angielką".
Książe kanclerz, zachowując zawsze najbliższy kontakt z naj wyższymi czynnikami w Rzpltej, dużo widział, dużo słyszał, a za wsze potrafił zachować w łasny sąd, w łasny kąt obserw ow ania i oceniania zjawisk publicznych, w łasną indyw idualność, przepo jo n ą religijnością i kultem dla urządzeń Rzpltej.
Nie dotykam y tu naturalnie owych tak licznych przejaw ów i dow odów szczerej pobożności ks. Radziwiłła w zakresie jego ży cia pryw atnego, jego pryw atnych stosunków , te nas tutaj nie ob chodzą, zwrócić uw agę przecież musim y na ten czynnik, gdy wznosi się do traktow ania zagadnień n atu ry politycznej, gdy miesza się do owoczesnych spraw aktualnych, wchodzących do grona ogólno- państw ow ych interesów .
Radziwiłł staje bez zastrzeń przy interesach Kościoła katoli ckiego ty przy ustaw ach praw a kanonicznego2), zasięga rad teolo gów w zawiłych m ateryach politycznych3), broni prerogatyw Kościoła, więc, podpisując ustaw y konw okacyjne (1632), umieszcza klauzulę „salvis juribus Rom anae ecclesiae", a potem w ykreśla podpis, w prześw iadczeniu, że tego żąda sumienie, niezdolne do jakichkolw iek ustępstw dla d y ssy d e n tó w 4). W zględem dyzunitów rów nież—żadnych ustępstw , żadnego zadosyćczynienia ich nalega- niorą 5), choćby je popierał sam król Je g o m o ść 6), choćby naw et duchowieństwo, przynajmniej w części, ku nim się skłaniało.
„Tegoż dnia—czytamy o w ypadkach z 8 m arca 16·—
wszyst-P O G L Ą D Y wszyst-P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O wszyst-P I S A R S T W I E wszyst-P O L S K I E M . 1 7 5 1) P a m ię tn ik i t. II, str. 132. 2) Ib id . str. 321. s) Ib id . str. 406. ł ) T . I, str. 33, 34. 5) Ib id . str. 151. b) Ib id . str. 155.
kie S tany pracow afy o pogodzeniu religii greckiej i zgodzili się wszyscy na to, aby perm isive i unia i clyzunia swoje n a
bożeństw a odpraw ow ały. Niewiem, czy niebo stw ierdza ten
term in permissive. Ja jeden przełamać tego nie mogłem, pro testując się i skrupuł duchow nym przekładając, iż bać się tego term inu perm issive trzeba, aby straszny Sędzia nie dopuścił takich do nieba prohibitive, a nie odesłał do pieklą prom is sive“ L).
W „Pam iętnikach“ w yraźnie widzimy, jak w wielu razach, gdy chodzi o spraw y, pozostające w związku z religią, potrafi ich autor zakasować najpraw ow ierniejszych księży owoczesnych, w k tó rych dziełach niemasz owej rozżarzonej pogardy, w zgardliwego sądu dla herezyi i heretyków , co u Radziwiłła. Z okazyi obrad o „korrekturze p ra w “ nie om ieszkał umieścić np. takiej uwagi: „Stąd my się nauczjdi, że nigdy na potem nie potrzeba h e retyków dopuścić, kiedy chcemy, żeby dobro pospolite p o myślny swój koniec wzięło. Jako rełigia, tak i obyczaje ich turbacyą tchną, a jeszcze się radują, źle uczyniw szy“ 2). H eretycy zwykle „zdradą swoje rzeczy um acniają“ 3) i oni, wedle kanclerza lit., taką sobie zdobyli potęgę za W ładysław a IV, że osiągnęli przew agę nad katolikami w R zpltej!4). W „Pam iętni kach“ napotykam y niedw uznaczną radę ukrócenia wolności dys- sjidenckiej 5), tembardziej, że dyssydenci stanow ią oppozycyjny ży wioł, odznaczający się nieufnością ku wszelkim praw om Rzpltej: „wojskowym, ziemskim, trybunalskim , sejmowym, królewskim; szukać im potrzeba praw a, jako Markałdowi drzewa, na któ- rem by się obw iesił“ 6).
Przesłaniając oczy tą żarliw ością religijną, dochodził Radzi wiłł do pewnego daltonizmu, patrząc na niektóre spraw y publi czne. Taż żarliwość, opanow yw ując um ysł jego, w yw oływ ała sar kania na owoczesny wyższy kler polski, za oziębłość w pilnowaniu dobra Kościoła, honoru boskiego i pożytku Rzpltej, podporządko w yw anych różnym osobistym w zględom 7)·
„Zasługujemy w praw dzie wszyscy na karę, ale osobliwie bi skupi nasi, którym niech Bóg przepuści, że nie tak zastaw iają się
>) Ib id . str . 239. 2) Ib id . str. 310. 3) T . II, str. 3. 4) Ib id . str. 5. s) Ib id , U s iln ie te ż a g it o w a ł z a z n ie s ie n ie m z b o r u w ile ń k ie g o w r. 1648. T . II, str. 311. 6) T . II, str. 314. r) T . I str. 152, II str. 10.
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 1 7 7
o chwałę boską, ja k o antecessorow anie ich. Niemasz teraz Stani sławów; z nadziei wyższej infuły applaudują błędom i wolą chro nić się urazy ludzkiej, niż boskiej; chw ytając w iatr próżnej chwały, o wieczną nie dbają. Lecz nad tem bardziej płakać, niż narzekać potrzeba“ 4).
U rastały na tym gruncie scyssye, zwłaszcza z królem W ła dysławem, dochodziło do komicznych scen, np. przy końcu m ar cowego sejmu w r. 1633 król chciał koniecznie zapew nienia po koju dla dyzunitów , przjmajmniej do przyszłego sejmu, trzeba więc było zgodzić się na w arunkow e oddanie im niektórych kościołów, trzeba było uzyskać potw ierdzenie księcia kanclerza litewskiego. „O dpow iedziałem królow i—pisze kanclerz—że tego uczjmić nie mogę, gdyż mi spow iednik pryw atnie skrupuł w tem zadał. Król, wiedząc, że mój spow iednik sposobny je s t do rep aro w ania zegarków, wyjąwszy swój zegarek, rzecze:—tego rzecz je st zegarki napraw iać, a nie w te rzeczy się mieszać, które mogą Rzpltę zamieszać!—Co słysząc ja, odszedłem od króla, lecz znowu usilnie nalegano, abym woli królew skiej dość uczy nił. Ja, pow róciw szy do króla, ze w szelką subm issyą odpow ie działem, iż we wszystkiem m ajestatowi królewskiem u jestem posłuszny, ale gdzie idzie o sum ienie i o w iarę św. katolicką, rzymską, uczynić tego żadną m iarą nie m ogę“ 2).
S preparow aw szy odpow iednią manifestacyę, przyłożył pieczęć „widząc rzecz, do czasu tylko pozw oloną i to salvo consensu ro- mano, po długiej słów utarczce“, jako urzędnik, z oburzeniem p a trząc potem na „szkodę w iary katolickiej“ a „pychę i h ard o ść“ dy zunitów 3).
K atolickie stanow isko Radziwiłła określiło jego rolę w spraw ie projektu m ałżeństw a królew skiego z palatynów ną r e ń s k ą 4). S prze ciwił się bez namysłu, bo tak „Bóg, sumienie i miłość w iary ka tolickiej każe; na żadne kondycye ucho katolickie się nie skłoni" 5). W umyśle W ładysław a IV ze zgorszeniem dostrzegał kołatanie się heretyckiego ducha, przeto pow yższy pom ysł nabierał szczególnych znamion heretyckich, ubliżających pow adze boskiej. Nie spraw iają przeto niespodzianki gromy, ciskane przez autora na P aw ła P iase
‘) Т . Π , str. 5. 2) T . I, sir. l b l , 152. 3) Ib id . s tr . 155, 156. 4) „ N ie ch s i ę ż e n i k r ó l, ja k o s ię m u p o d o b a , ja n ie j e s t e m e le k t o r e m ż o n y k r ó le w s k ie j , b y le b y z k a to lic z k ą . Z o b y w a t e lk ą k r ó le s tw a ż e n ić s i ę te ż k r ó lo w i n ie r a d z iłe m “— p is z e w s p r a w o z d a n iu z r a d y s e k r e tn e j z d. 19 m arca r. 1635. T . I, str, 248. 5) Ib id . str . 271. P r z e g lą d H is to ry c z n y . T . X V I, z. 2. 12
ckiego za w yraźne m anifestow anie się z popieraniem króla w rze czonym zamiarze:
„Biskup kamieniecki, zapom niawszy charakteru swego, pow agi i gorliwości pasterskiej, dał się unaszać wiatrem po chlebstw a dw orskiego, approbując m ałżeństw o z heretyczką i na potw ierdzenie zdania swego złą in terpretacyą przyw o dził niektóre kanony. S trach było katolikowi słuchać takie sło wa niezbożnego b isku p a“ ty
„Rozum iałbyś—z ogniem w oczach woła n a innem miej scu, kreśląc dalszy ciąg obrad w tejże m ateryi—że furya pie kielna mu dyktow ała i przez usta jego mówiła. Słuchając pierw szych biskupów vota, sądziłbyś, iż gorliwość apostołów na sobie wyrażali, a tego słysząc, rzekłbyś, iż Judasza—· zdrajcy przyodziany je st skórą, który dla upodobania ziem skiego i dla znikomego honoru otrzym ania zaprzedał, i statek obrony w iary katolickiej i stan biskupi szpetnem pochleb stwem zmazał i senatorską przysięgę, uparty sw ą złością złamał" 2).
T onem naturalnym u człowieka, co „duszą i ciałem przesta wał na zdaniu biskupów “ 3), brzmią utyskiw ania na. owoczesne u po śledzenie duchow ieństw a w Polsce, na zniesienie szeregu dawnych jego p re ro g a ty w 4). Najszczerszy wielbiciel jezuitów aprobow ał w stąpienie do ich zakonu Jana K azim ierza5), którego, po zgonie W ładysław a, uw ażał za odpow iedniejszego do korony, niż — K a
rola 6). P ogląd}7 Radziw iłła znam ionuje konsekw encya, ow a harm o
nia poszczególnych sądów i w ystąpień z ogólnemi zasadami, więc bliższy był i pod względem sym patyj i przekonań Zygm unta III, niż W ładysław a i o ile Zygm unt zyskuje szacow ne przydom ki „po b o żnego“ 7) i „godnie św iętobliw ego" 8), o tyle z imieniem jego sjma łączy się nader często, zgoła nie osłaniana „politycznym i“ eufe mizmami, nieufność: nieufność dla rzetelności jego przyrzeczeń, dla p raw o w iern o ści9), wogóle dla obietnic; stąd porów nyw anie W ła dysław a do „księżyca odm iennego...“ 10) nieufność dla „niestatku“ króla w polityce zagranicznej 41), dla jego sprawiedliwości, gdy fa
*) Ib id . str. 246. 2) Ib id . s tr . 277. *) Ib id . str . 279. <) Ib id . str. 311, 312. ‘ l T , II, str. 112. 6) Ib id . str. 333. ’) T . I, str. 15. ·) T . II, str . 14. ») T . I. str. 271, 272. 10) T . II, str. 22. '>) Ib id . str . 196.
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 1 7 9
w orytów obsypyw ał urzędami, a heretyków sym patyą d a rz y łl), choć obiór W ładysław a pow itał z radością, uznaniem i prześw iad czeniem, że trafny, że szczęśliwy— bo to król rodak, w Polsce uro dzony, tuż w ychowany, syn i ojciec R z p lte j2); ale o W ładysław ie nie m ógł z takiem zadow oleniem opow iadać, jak o Zygm uncie, gdy przytaczał fakt, jak raz Z ygm unt odezw ał się na sejmie (r. 1621) do pew nego senatora, co mu doradzał „odstąpienie od gorliwości w iary “ na ten raz tylko, dla do bra Rzpltej, zagrożonej przez T u r ków: — niech raczej ginie i R zplta i ty i ja, niżeliby miała wiara św. i boska chwała uszczerbek jaki cierp ieć!3)—W słow ach i nie złomnej postaw ie króla mieściło się, w edług Radziwiłła, chw ale bne ujęcie się za honorem P an a Boga, ku którem u z w estchnie niem oczy wznosił, by po pierw szem stuleciu skutecznej walki przeciw herezyi ze stron y jezuitów , następnych łat sto „wszystkie herezye-z pamięci ludzkiej“ w yelim inow ały4). „Św iatło praw dzi wej w iary“ stanowi niezbędny atry b u t męża publicznego, jako uko ronow anie jego przym iotów , a że w szystko się dzieje tylko za wolą boską, więc i król ma od niej posłannictw o i Pomazańcem P ań skim, nietykalnym jest, ale bynajmniej nie osłonionym tarczą m a jestatu od powagi praw Rzpltej i krytyki; to też w „Pam iętnikach“ widzimy opozycyjne stanow isko księcia kanclerza wobec planów wojny tureckiej króla W ładysław a; on chciał dla Rzpltej pokoju, a tembardziej obcy był wszelkiej myśli o wojnie bez jawnej zgody, zezwolenia Rzpltej — szlachty i s e n a tu 5), ja k przystało na umysł praktyczny, zalecający w w ażnych przedsięw zięciach politycznych, szczególnie o niew yraźnym rezultacie, w ielką ostrożność °).
N aprzekór wymownym argum entom Piaseckiego, Radziwiłł graw ituje ku cesarstw u, widzi w związkach z niem przykłady szczęścia dla Polski, a na trum nę Ferdynanda II rzuca kwiecie po
') T . I, str . 147. ') T . I, str. 118, 125. ») T. II, str. 15. *) Ib id . s tr . 22. δ) N ie c h c ia ł p r z y k ła d a ć p ie c z ę c i d o l is t ó w n a w e r b o w a n ie w o js k a , g d y k r ó l z a p y ta ł, d la c z e g o w y m ie n ił tr z y p o w o d y : 1) k r ó l ty m s p o s o b e m o b r a z iłb y H z p ltę , a „ g d y b y ś m y m y , m in is t r o w ie — tłu m a c z y ł— p r z y c iś n ie n ie m p i e c z ę c i to - a p r o b o w a li, t o b y ś m y u S t a n ó w R p lte j w ia r ę str a c ili, a j a k o b y ś m y ic h o b r a ż o n e a n im u s z e z k r ó le m p o g o d z ili? “ 2) p r z y s ię g a w z b r a n ia b e z z g o d y R z p lte j c o k o lw ie k p ie c z ę t o w a ć ; 3) g d y b y p ie c z ę t a r z e z a d o s y ć u c z y n ili w o li k r ó le w s k ie j , p r z e z t o b y w ię k s z ą b u r z ę n a k r ó la ś c ią g n ę li. T . II, str . 201.
6) N p . w z a ta r g u z G d a ń s k ie m (s tr . 38) t. I, str. 372, w s p r a w ie p la n ó w tu r e ck ic h t. II. str. 199.
chwał, zbudow any oznakami szczególnych łask i opieki niebios nad cesarzem, pogrom cą heretyków , a adoratorem Societatis Jesu ł).
Przez to samo na podobne łaski nie mógł zasłużyć u naszego pam iętnikarza ani król francuski, ani jego m inister, Richelieu, za sojuszenie się z heretykam i, za trapienie c esarza2), za więzienie w reszcie królew icza Jan a K azim ierza3). R ichelieu’go Radziwiłł nie umie ocenić, umie go tylko nazwać „w ichrow atą głow ą“, nad którą Bóg zaw iesił już kary swej miecz, co niebawem sprzątnie k ardy nała, wślad za jego „konsyliarzem “·—kapucynem Józefem 4). Pom i mo wszystko, Radziwiłł w łaśnie doradzał królowi (1644), po śmierci Cecylii Renaty, „skolligowanie się z Francyą, tak potężną, z Szw e
dami skonfederow aną,... co może być z pożytkiem jego i kró lestw a naszego“ 5).
D la Rzpltej wolał króla-rodaka, niż cudzoziemca, ale śladów niema by pragnął króla o żelaznej woli, o niezłomnej samodziel ności. Radziwiłł pragnie monarchy, uposażonego w cnoty, niezbę dne raczej dla zakonnika, czy filantropa, stw arzając typ w rodzaju takiego F ilipa III hiszpańskiego, Radziwiłł szuka w królu przede w szystkiem przym iotów religijno-moralnych: pobożności, skrom no ści, łaskaw ości, daw ania jałm użn, czynów bogobojnych, przykła dem świecących cnót, słowem zasług, zapewniających po śmierci niebo, a na ziemi „pamięć w błogosław ieństw ie“ 6). K ról ma się bronić przed herezyą, nie wpuszczać jej w swoje progi; w łączno ści z tem staje rada osobliwszej ostrożności w zaw ieraniu m ałżeń stwa: „ta bowiem jest różnica między m ałżeństw em pryw atnem , a królewskiem, że ono pociechą pryw atną, a królew skie po ciechą poddanych przyjmuje się. Tam to domowe tylko ściany, a to królestw o całe i prow incye radością napełnia, osobliwie, gdy Bóg najwyższy godnem potom stw em królew skie m ałżeń stwo ubłogosław i“ 7).
Minister może, naw et mu „przynależy króla publicznie bronić, a pryw atnie go napom nieć“ 8), poddany wogóle winien królow i polskiemu cześć, posłuszeństw o etc., ale nie sumienie, które Bóg
>) T . I, str. 333, 334, 2) T . II, str. 106. 3) T . I, str. 398. <) Ib id . 5) T . II, str. 150. 6) T . I, str . 137. J) Ib id ., str . 283. *) T . II, str. 211.
„sobie zachował" ty a król, gwoli konserw ow aniu pow agi m onar szej, przedsięwzięcia swe, oparte na mądrych radach, musi do końca p ro w ad zić2). K rólowi można, niekiedy w prost trzeba, sprzeciwiać się, można się z nim spierać, do ustępstw zmuszać, ale wobec cu dzoziemców trzeba godnie go w ystaw iać, jako w spaniałe uosobie nie m ajestatu m onarszego, rów nego pierw szym monarchom w świę cie chrześciariskim, ozdobionego tęczoivą gloryą najwyższych cnót; ale jak w polityce w ew nętrznej, tak i zewnętrznej tenże król pol ski nie może posunąć się ani o krok poza obręb praw Rzpltej i ograniczonej swej władzy, która jednak, łącznie z dobrą wolą, mogą rozstrzygająco zaważyć na szali trudnych do rozwiązania kw estyj, tak np. drażliw ą spraw ę egzorbitancyj, mniemano, najsku teczniej potrafi rozwiązać „affekt królew ski“; bez tego wszelkie sta rania i wysiłki będą padać na jałow ą g le b ę 3).
H um anitaryzm Radziwiłła ujawnia się w słowach (zresztą w jakiś system nie związanych, nie rozw iniętych w projekt reform, nie wybiegających poza ogólnikowe uwagi) dotyczących położe nia chłopów w Rzpltej, więc chwali szlachtę wielkopolską, że nie uciemięża poddanych przy w ypłacaniu czopowego ty więc ujmuje się za „km iotkam i“, łupionymi przez ż o łd ak ó w 5), tych „km iotków “ polskich uważa za najnieszczęśliwszych w św iecie, bo ciemiężonych, jak nigdzie, stąd w ynika kara boska i stąd bunty kozackie, co stano wią reakcyę przeciw poprzedzającem u je uciskowi możnych a bo gatych, uciskowi, w yw ieranem u dotąd na ubogich — „otóż teraz przez nich stała się oppresya bogatych i jako przedtem pan o wie różnemi sposobam i wyciskali krew z swoich chłopów, tak wzajemnie się stało “ 6).
Gdj? Rzplta staw ała wobec widma dzikich igrzysk, wściekłego rozpasania’ kozackiego motłochu, książę A łbrycht ofiarow yw ał jej taką, zapraw ioną pobożnością, radę: „nam zaś przynależy wolność naszą, albo raczej jej abusum ukrócić, żołnierza praw em okre ślić, aby się od drapieztw a poddanych w strzym yw ał, bo ten grzech wola o pom stę do Boga" 7).
Resztę pozostaw iał kaznodziejom, królow i polecając położe nie kresu uciskowi ch ło p ó w 8). Bronił książę kanclerz litewski i miast P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 1 8 1 >) T . I, str. 283. 2) Ib id . str. 366. 3) T . I, str. 118. J) T . II, str. 20. s) T . I, s tr . 212. 6) T . II, str. 391. ’) I b id e m . *) Ib id . śtr. 359.
w Polsce, ham ując „szlachtę w olnością w yniesioną“ w zapędach przeciw m iasto m 1), bronił G d a ń s k 2), bronił W iln o 8), gdy krzy czano na mieszczan wileńskich za pobłażanie żakom w ich sw a wolach, na które nasz au to r patrzył z uśmiechem pobłażliwego zadowolenia, jako na czynny w yraz katolickiej gorliwości, uzew nę trznionej w sposób d o w cip n y 4). Za czynnik szkodliwy dla miast polskich, dla ich handlu, uw ażał elem ent ży d ow sk i5).
T raktując rzeczy w związku z chrześcijańską moralnością, twierdzi, że w arunków pokoju i „i samym poganom dotrzymać przynależy“ 6), przecież tego w junaga i praw o i sumienie, a jednak i Radziwiłł czasem ulega w ahaniom i chociaż nie poddaje pod dysku- syę kw estyi—czy np. m oralnie jest poduszczać pogan na chrześcian (np. T ataró w na Moskwę)?·— przecież wzgląd praktycznej natm y, pożytku politycznego, pozw ala ignorow ać sprzeczności etyki z in teresem państw a dla „polityki ziemskiej" r).
Książe kanclerz patrzył na pilaw iecką srom otę i w espół z ogó łem przekonyw ał się o nieudolności regim entarzów i o potrzebie wodza, którego znaczenie scharakteryzow ał w przysłowiu: „lepsze je st wojsko jeleni pod hetm anem lwem, niżeli lwie pod hetmań- stw em je len ia“ 8). A po Zborow ie podkreślał błędy w walce z ko- zactwem, bo Rzplta nie odciągnęła T ataró w od Chmielnickiego, bo uniw ersały na pospolite ruszenie zostały zbyt późno wysłane, bo niepotrzebnie obdarzano Chmielnickiego chorągwią „hetmana kozackiego“, a potem tegoż Chmielnickiego na trzy dni przed bi tw ą zborow ską ogłoszono zdrajcą i wrogiem Rzpltej, dając buław ę Zabuskiemu; szkodziło wreszcie kierow nictw o osobiste króla we
P T . T, str . 163. 2) T . II, str. 269. p T . I, str. 243. 4) „W K r a k o w ie b o w ie m , g d y je d n e j z a c n e j h e r e ty c z k i c ia ło p u b lic z n ie n ad z w y c z a j w p r o c e s s y i d o p o g r z e b u n ie s io n o , a k a d e m ic y , g o r liw o ś c ią w z b u d z e n i, n ie d o p u ś c ili p o g r z e b u o d p r a w ia ć z ta k ą p o m p ą , a le z m a z a n e g o s z p e tn ą w ia r ą tr u p a w W i s ł ę r z e k ę n a o b m y c ie w r z u c ili." — T . I, str . 243. s) U s k a r ż a ł s ię n a p r z e k u p s t w o s ę d z i ó w , m a ją c y c h r o z s tr z y g n ą ć s p ó r p o m ię d z y m ia ste m a ż y d a m i w W iln ie : „ w id z ia łb y ś n a te n c z a s s k r ę p o w a n y c h z ło t e m s ę d z i ó w n a k s z ta łt r a b in ó w s ie d z ą c y c h , z k tó r y c h n ie m a l k a ż d y m ó g ł m ó w ić — H e b r e i s u n t e t e g o !... C z t e r e c h t y lk o n a s s t r o n ę m ia s ta tr z y m a ło , w s z y s c y b y li m ia stu p r z e c iw n i... T r a k to w a liś m y tę s p r a w ę a ż d o w y ja d u k r ó la z W iln a , k tó r e g o d n ia z w ie lk im u s z c z e r b k ie m p r z y w i le j ó w m ie js k ic h ż y d o m p o z w o lo n a j e s t w o ln o ś ć h a n d ló w d o 10 lat".— T . 1, str. 164.
η T . I, str. 206. P Ib id . str . 153. ®) T , II, str. 320.
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K 1 E M . 1 8 3
wszystkiem; król był hetmanem, król „szykował ob ó z“, król, sło wem, obarczał się ciężarem ponad s iły 1).
Charakterystyczny mom ent stanow i w „Pam iętnikach“ drażli- wość na punkcie honoru L itw y 2), którego byw ał istotnie obrońcą, szczególnie we własnem rozumieniu, a obok honoru litewskiego staw iał honor radziwiłłowski, interes familii, związanej węzłem na zwiska i solidarności, nikt jej nie śmie uchybić, naw et król, tem- więcej ludzie zwykli; z dumą w głosie w spom ina o potędze domu radziwiłłow skiego i o je j rozrost zabiega, naw et przy pomocy n ie zbyt budujących środków , aby po dopięciu celu z chełpliwym uśmiechem rzucić w zgardliwe słowa: „podrętw iały animusze nie przyjaznych domowi naszem u...“ 3).
Przesiąknięty w yobrażeniem o potędze i wielkości swej fa
milii i osoby, używając int3ńulacyi iście monarszej, rad zawsze się
gał po jaki prz3iwilej, coby fortunę zaokrąglił, coby zwolnił staro
stw a „od stac3?j i kontrybuc3j żołnierskich“; o kilka tysięcy zł.
dzierżawy gotów był piekło robić.
Poglądy polityczne Radziwiłła odznaczają się w ielką jedno- stajnością. O ile chodzi o o g ó ln i ich ton, ich zabarwienie, cechuje je jednostronność, wąskość, naw et doktrynerstw o: żarliwość w y
znaniowa piętrz3i się i zalew a wszelkie dziedziny uczuć i myśli
jego, łącząc w fałsz3wv3r sposób interes publiczny z wy37maganiami
indywidualnej pabożności.
■ Pokrew ne pod wielu względami zapatryw ania polityczne z R a
dziwiłłem wyrazili W a sse n b e rg 4), Jerzy Ossoliński, Kobierzycki.
*) Ib id . str . 386.
2) Z o k a z y i n arad w s e n a c ie „o w p r o w a d z e n iu n o w e g o b is k u p a s m o le ń s k ie g o do s e n a tu “ , g d y K o ro n a p r o p o n o w a ła , a b y p o k o le i b isk u p z L it w y i K o r o n y b y ł n o m i n o w a n y — „ja s ię te m u s p r z e c iw ia łe m — c h lu b i s ię k a n cl. lit.— p r ę d z e j p o z w a la ją c , a b y n o w y b is k u p n ie m ia ł m ie j s c a w s e n a c ie , n iż e li(b y ) n a p o s t p o z y c y ę p o s z ła L itw a “. T . I, str. 334. U s k a r ż a ł s ię z n o w u ż p r z e d k r ó le m , ż e L it w ę s p o s t p o n o w a n o , p o m ija ją c j e j o b y w a t e li p r z y sp o ty k a n iu k r ó lo w e j C e c y lii K enatjy, g d y w s ie r p n iu 1637 r. p r z y b y w a ła do P o ls k i, o ra z p r z y n a z n a c z a n iu je j d w o r s k ic h u r z ę d n ik ó w . T . I, str . 349.
G o tó w b y ł s e j m r w a ć , n iż d o p u ś c ić u jm y h o n o r o w i lite w s k ic h u r z ę d n i k ó w ; ib id . str. 236.
8) Ib id . str . 168. N ie p r z e s z k a d z a to k s ię c iu k a n c le r z , lite w s k . w o p is ie r o k o s z u , ź r ó d e ł j e g o u p a tr y w a ć w tr z e c h r z e c z a c h : b a ld a c h im ie , p a ła c u i sta r o s t w ie d u d e ń s k ie m : s t a r o s t w o to w ł a ś n ie o d j ę t o J a n u s z o w i R a d z iw iłło w i.— A te n e u m r. 1848, z e s z y t III, str . 28: „ R y s p a n o w a n ia Z y g m u n ta III“ .
4) K ró l W ła d y s ła w I V o s o b n y m p r z y w ile j e m z d. 3 1 /III 1642 r. w y z n a c z y ł „ s w e m u h is t o r y o g r a f o w i“ p e n s y ę r o c z n ą w p o s ta c i 200 talar, c e s ., w y p ła
-Edw ard W assenberg, bezkrytyczny pacyfista, am ator szum- njich panegirycznych frazesów, m łodocianego W ładysław a w yno szący nad Pom pejusza *), w „G estorum gloriosissimi ac invictissimi Vladislai IV p. I et II“ oraz „Serenissim i Johannis Casimiri Polo- niarum Sueciaeque principis C areer G allicus“ składa hołd maje statow i m onarszemu i zaznacza: „co się tyczy spraw panujących,
którzy powinni zawsze mieć dużą sławę, bez względu na za sługi, należy te spraw y odseparow yw ać, dla dobra publiczne go, w historyi od m ajestatu imienia, oraz osoby, przechodzą cych do potom ności“ 2).
Inaczej cokolwiek obchodzi się urzędow y historyk, wielbiciel A ustryaków , z „możnymi“, co, posiadając pełnię zaufania m onar szego, czerpią ze skarbnicy ich łaski i potęgi własne znaczenie: ci nieraz, pomimo zdobytej opinii świetnych kierow ników państw o w ych „tępieją i tracą przezorność“ (dowodem tego np. ma być po stępow anie kardjm ała R ichelieu’go w obec więzionego Jana Kazi m ierza i motjiwowanie niewoli królewicza); tych możnych strofuje za pychę i lekceważenie potrzebujących ich poparcia, ale w panu
jących tkwi zawsze „praw y umysł". W szeregu panując3mh wy
różnia cesarza: je st to m onarcha katolicki, opiekun praw Kościoła; musi niemal tak myśleć W assenberg, uważając się za Niemca, na
leżąc do narodu „po chrześciańsku wolnego i daw nego ob3mzaju",
narodu brzydzącego się buntami, dekorow anym i obłudnym pozo rem wolności; Niemcy, w myśl słów ewangelicznych, oddają, co boskiego Bogu, a co cesarskiego cesarzo w i8). T a zasada suum
cuique reddere stanow i właśnie podw alinę prawdziwej, cz3istej w ol
ności. Niemiec, zdając3i spraw ę z rywalizacyi francusko cesarskiej,
z n atury rzeczy, nie mógł zachow3wvać przyct^dności dla Francyi;
nie bez trudu prz3?znaje francuskiem u królowi trad3icyjn3i tytuł
„rex christianissim us“, tylko owe głębokie poszanowanie, podnie sione do pierw szorzędnej zasady, dla m ajestatu m onarszego, na kazuje powściągliwość.
S ylw etkę Jerzego O ssolińskiego гпатз? dziś, dzięki wyczer pującej, o artystycznem w ykończeniu, monografii L. Kubali; zda jem y sobie spraw ę z jego politycznych opinii, o których nie by
c a n y c h w d. ś w . J a n a C h r z c ic ie la „ e x p r o v e n tib u s p a r tis ( r e g ia e ) in p o r to r io g e d a n e n s i...“— M etry k a k o r o n n a . K s. 187; fo l. 186°— 187.
') G es to r, g lo r io s . V la d . e tc . D e d ic a tio .
2) C a r ee r G a llicu s... e tc . (c o n sc r ip t. G e d a n i)— A d le c to r e m . 3) Ib id . p a g . 187, 188.
P O G L Ą D Y P O L I T Y C Z N E W D Z I E J O P I S A R S T W I E P O L S K I E M . 185
libyśm y w stanie dowiedzieć się z „A utobiografii“, przesiąkniętej najszczerszem „w wierze św. nabożeństw em “ i zadowoleniem, że „błędy heretyckie, które tak wiele zacnych familij, jako szalejem zarażonych trzym ają“, tylko się otarły o ród jego. Interesow i ka tolickiemu sprzyja wszędzie — w Polsce i zagranicą, a równości szlacheckiej w praktyce nie uznaje, nie piętnuje krw ią ociekającej samowoli możnowładczej *), w f rokoszu zaś Ossoliński upatryw ał siłę miażdżącą wolność i Rzpltę, bez względu na rezultat zwycię s tw a 2).
Opinia, spółczesna autorow i dzieł „H istoria Vladislai Princi p is“ i „Obsidio Clari Montis C zestoch.“ odm awiała w ybitnych kwa- lifikacyj politycznych, upatrując w nim raczej właściwości teologa, niż p o lity k a 3). Istotnie, w jego obszernych pracach nieznać nerw u politycznego, niemasz tam oryginalności Piaseckiego, niem a ja sk ra wości Radziwiłła, obszernego rozw odzenia się Lubieńskiego. Z a stanaw ianie się nad zagadnieniami politycznemi nie harmonizowało z usposobieniem kasztelana gdańskiego, z jego sposobem patrzenia na św iat—na rzeczy i ludzi. I on w iernie stoi pod sztandarem ka tolickim i on pochyla czoło przed H ab sb u rg am i4); ortodoksyjnji le- gitym ista suto w yhaftow ał swą „H istoryę“ kwiecistymi kom ple mentami na rzecz Zygm unta III i W ładjisława. Nieraz w prost nie podobna odróżnić, czy to panegiryczne frazesy, czy praw dziw e m niem anie autora, który przecież je st szczery, gdy z widocznym żalem wspomina, jak ze zgonem A nn y Jagiellonki zaginął stary obyczaj polski na dworze, a now y nie pociąga starych Polaków, gdy marszczył czoło na fakcye możnowładcze, co trzęsą i osłabiają Rzpltę, gdy podzielał z całym narodem zasadę obieralności króla polskiego®), gdy wielbił Zamoyskiego, potępiał rokosz, oburzał się na Zebrzydow skiego, gdy wreszcie wojnę m oskiewską za Zyg m unta oceniał jako fakt ujemnej n atu ry dla interesów Rzpltej, ze w zględu na sprow adzenie opłakanych skutków w ew nętrznych za
1) Z e s p o k o j e m w s p o m in a o e k s c e s i e s w e g o str y ja , M ik o ła ja , ja k to „ s z la c h c ic o w i, n ie ja k ie m u S z a m p r u c h o w i, c z ł o w i e k o w i a lia s z ło ś liw e m u i l e k k o m y ś ln e m u , o b ie d w ie r ę c e d a ł o b c ią ć “ , za in t e r w e n c y ą Z b ig n ie w a O s s o liń s k ie g o s p r a w a n a d e r „ p o m y ś ln ie “ s ię z a k o ń c z y ła — za o b c ię t e r ę c e S z a m p r u c h o tr z y m a ł s t o s o w n ą s u m ę .—S tr . 8. 2) I b id e m str. 14. 3) „ E x a m e n c a n d id a to r u m , qu i a m b iu n t v ic e c a n c e lla r ia t u m ,,: — K s ię g a p a m ię tn . M ic h a ło w s k ie g o , str. 560. ń H isto r. V la d . P r in c . str. 624, 626. 5) H is to r . str. 8, 9, 10.
spraw ą chciwego żołnierza, co „ze strasznem i groźnem obliczem upom inał się o żo łd “, chciwy, nienasycony krociowemi sumami, wyciskający miliony Ł). Poruszając stosunek polsko-turecki, konie czność walki dostrzega ju ż w samej nienawiści ottomańskiej ku imieniowi chrzęściańskiem u2).
( d . п .) . R Y S Z A R D M I E N I C K I .
') H is to r , str. 81. 2) Ib id e m str. 640.