• Nie Znaleziono Wyników

Historya serca i rozumu (uczucia i wiedzy) : rękopism pośmiertny. Cz. 2; Historia serca i rozumu (uczucia i wiedzy) - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historya serca i rozumu (uczucia i wiedzy) : rękopism pośmiertny. Cz. 2; Historia serca i rozumu (uczucia i wiedzy) - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa"

Copied!
294
0
0

Pełen tekst

(1)

MAJ ORKIE WICZ A

T O M III.

(2)
(3)

HISTORYA

SERCA I ROZUMU

(UCZUCIA I WIEDZY)

P R Z E Z

Jana Majorkiemicza.

RĘKOriSM POŚMIERTNY.

.... Modlić się będę, duchem modlić się będę i rozumieniem.

Będę śpiewał duchem, będę śpiewał i rozumieniem.

.... Wolę pięć słów rozumieniem mojem mó­

wić, a tych i drucie nauczył: niżeli dziesięć tysięcy słów językiem.

Bracia! nie stawajcie się dziećmi rozu­

mem; ale bądźcie dziećmi złością, a do- skonałemi rozumem będziecie.

Do Korynt. 1. 1U XIV w. 15. 19. 20.

t * ę ś ć d r u g a .

%

W W ARSZAW IE,

Nakładem Gustawa Sennewalda Księgarza, przy ulicy Miodowej Kr. 481.

1 8 5 1.

(4)

w Warszawie dnia 2(14) Listopada 1850 r.

Starszy Cenzor, Ł. T. T r lp p liu .

W DRUKARNI J. UNGER.

(5)

'sza&a.a

(PRZED ŁU ŻEN IE).

ROZDZIAŁ III.

WIEKI ŚREDNIE.

TWORZENIE SIĘ PAŃSTW NA WSCHODZIE. — ORGANIZACYA NA ZACHODZIE: FEUDALIZM, KOŚCIÓŁ, MIASTA, I INNE ZWIĄZKI. — WYPRAWY KRZYŻOWE. — WALKI PAPIEŻOW I PANUJĄCYCH.—

NOWY ZWROT ŻYCIA— ODKRYCIA I WYNALAZKI.

Im lepszą jesteś cząstką S t w o r z e n i a , Tent mocniej czujesz jego cierpienia.

K... z Króluwlii.

M r o w i ą c o W s c h o d z i e , namieniło się n a w i a s e m , że za górami Imaus i Iliperborejskiemi budzi się ruch ja k iś za powodem dru ż y n koczujących. Do przybycia ich nic nie wiemy o krajowcach, j a k w ogóle o w sz y stk ic h a b o r y g e ­ nach do przychodniów co ich organizują. Z położenia je- ograficznego domyśla my sig, że pierwsze d r u ż y n y p r z y ­ byłe do E u r o p y stanowili Celtowie; zajmują oni dziś z a ­ chodnie krańce Europy (Anglii, .Hiszpanii i t. d.), bo nic

(6)

me tamowało chodu tym w ę d r o w n y m ludkom, i posunęły się w g ł ą b ’ Europy, a potem przez silniejszych p r z y b y ­ s z ó w zwarci zostali w krańcach i osaczeni między niemi a oceanem. Za nimi poszły d r użyny Germanów i zajęły środek Europy, a nakoniec Słow ianie, którz y się rozpo­

starli od niepamiętnych cza só w od W sc h o d u i Południa.

Pierwsze przybycie drużyn Scytyjskich do Europy, ozna­

c z a ją około VIs° w ieku przed Chrystusem. Położenie je- ograficzne nie przeczy chronologii, bo d rużyny zaborcze Germanów mogły ła tw o przejść śród rozproszonych na ogromnej przestrzeni S ł o w i a n , a może i p o w iększyć się ich w y b o r e m , j a k później d ru ż y n y mongolskiego pocho­

dzenia (*). Położenie jeograficzne czyli przestrz eń z a j­

m o w a n a po czą tk o w o od Słowian i od Germanów, tł u m a ­ cz y się [»rzez m a łą ludność ostatnich, i o gromną s t a r o ż y ­ tność S ł o w i a n , k t ó r z y się posunęli na zachód daleko j e ­ szcze za Elbę, aż do Westfalii.

Germanowie p rzede wszystkiem z a s ł u g u j ą na uwagę:

raz, że z a j ą w s z y środek Europy, nadawali tak długo kie­

runek chodowi jej dziejów; powtóre, że rozparłsz y się na Wschód i Zachód, zagłuszyli pierwiastek celtycki, i usiło­

wali wytępić a przynajmniej przytłumić słowiański, by udzielnie p a n o w a ć na klassycznej dziedzinie s tarożytnego ś w ia ta , który w sz ak że ja k sam p rz e d sta wia ł c ałą ludzkość (orbis te rrarum), tak równo na c ałą ludzkość, wiec i na Słowian pracował.

Dzieje n arodów wschodnich s ą w przestrz eni: dajcie mi położenie jeograficzne kraju na W schodzie, a j a opo­

(*) Tak drużyny Węgrów, Ugrów czyli Madziarów miały być posiłkowa­

ne przez Polaków. Ob. Kronikę Węgierską i Czeską (Warszawa 1823) ułamek z rękopisu Swidzińskiejęo.

(7)

wiem treść je g o dziejów. Rzecz sig ma przeciwnie z lu­

dami koczującemi, dopóki te s ta ły c h sobie nie obrały sie­

dlisk; bo jeografia tych ludów j e s t (j.eśli tak rzec można) w czasie, j a k h istorya W sc h o d u w przestrzeni. Przesie­

dlanie sig dru ży n na Zachodzie tak j e s t w ażn e, ja k po­

łożenie jeograficzne w patryarchalnym bycie na Wscho­

dzie.

Dla urobienia sobie ja sn e g o pojęcia w tym wzglgdzie, p r z y p a t r z m y sig w sz y st k im ruchom drużyny. D ru ży n a czyli to w a r z y s t w o wojenne, je stto zbiór ludzi burzliwych, nie sp o k o jn y c h , któ rz y nie mogąc dosiedzieć na miejscu, ani p r z y w ią z a ć sig do ziemi, w y r a ż a j ą nadmiar żywości w ciągłym ruchu, bujaniu swobodnem po ś w i ę c i e , gdzie ich oko. gdzie potrzeba poniesie. Naprzód ograniczają sig oni grabieżą i ł u p i ą , odzierają spokojnych mieszkańców, d rap ieżą mienie, biorąc z własności zapracowanej czego im potrzeba, a n a w e t przez z b y te k niszcząc lub u n o sząc ze sobą, co im niepotrzebne. Uprowadzanie kobiet i dzie­

ci, niepoślednie tu zajmuje miejsce np. u T u r k ó w , Mongo­

łów. Jeżeli położenie dogodne, a okoliczności sprzyjają, n a pady s ta ją sig czgstsze: mieszkańcy płacą haracz, naj- czgściej w n a tu r z e , w ludziach n a w e t z d a tnych do boju.

Nakoniec, jeśli dru ży n a czuje sig n a siłach, i ma s t a n o w ­ cze uznanie swojej w y ż s z o ś c i , podbija ludy słabe i daje początek klassie, a jej wódz dynastyi panującej. Taki był początek P a ń s tw Wschodnich. P a ń s tw a te, n a w e t po uor- ganizowaniu sig s w o j e m , s t a w a ł y sig p a s t w ą zdobyczy drużyn Mongolskich, które zamieniając ludy osiadłe na d r u ż y n y ogromnego ro z m ia r u , w y d a ł y owych wielkich zd o b y w c ó w , co grozili całemu ś w i a t u , Czyngischanów, Famerlanów. Pamigtać t r z e b a , że najwigksze drużyny, czyli hordy k o c z u j ą c e , toczyły sig zawsze niszcząc n ie -

(8)

mai w sz y st k o po drodze, j a k s z a r a ń c z a , a w wędrówc e swojej im większe przechodziły p r z e s tr z e n ie , tem więcej grzylegało do nich ludów, o które się ocierały j a k śnie­

żne lawiny. Czacki powiada, że albo na naszej ziemi, al­

bo w naszem sąsiedztwie w y l ę g ł y s i ę , przemieszkiwały lub przechodziły te narody, które pierwej zac hwiały, a potem zwaliły majestat nastę pców Augusta. To nam tłó- ma czy dlaczego nieliczne hordy Ilunnów, Mogołów tak się groźnemi stały, i pokazuje u d z i a ł , ja k i Słowianie mieć musieli w w ę d ró w c e n a r o d ó w w podbojach Germanów, łą c z ą c się z tłu sz c z ą co z a l e w a ła różnemi czasy Europę.

Domyślamy s i ę ‘tego w najdawniejszyc h c z a s a c h , a za pamięci historyi widzimy, że np. R u ś robi z a b o ry na spółkę z hordami Mongolskiej dziczy. Nie n ależy tego widoku rzeczy spusz czać z u w a g i, p r z y p a t r u ją c się Ger­

manom, gdzie się tyle oddzielnych drużyn naprzemian po ­ kazuje, i znika bez śladu. Dlaczegóż to po bitwie llun- nów z Gepidami, ani ich widu ani s ł y c h u ? Bo się ludy w ę d r o w n e r o z p r o s z y ły snąc na oddzielne drużyny, z k tó ­ rych Hunnowie p o w s t a li , i je d n e się przelały w większe m a s s y , drugie wróciły do swoich, inne np. Słowianie mo­

gli zo sta ć doma. Gminy, czyli osiadłość, widzimy ze w sz y st k ic h Germanów tylko u S a x o n ó w , któryc h okolają d rużyny S w e w ó w , na podobieństwo drużyn Słowiańskich, o których doszło podanie z najdawniejszyc h cza sów, (Amazonki S łow iańskie ) i o których świadczy historya (K o zak i). Dziwna rzecz, że gminy, czyli plemiona osiadłe, u łoż yły się w Europie podług z a s a d jeograiicznych, (jak w Azyi) w równinach na północ Bóhmerwaldu, S c h w a r z ­ w a ld u i t. d. a mianowicie między W e z e r ą i E lb ą , a n a ­ w e t ku R e n o w i , a d r u ż y n y zaległy po większej części góry niemieckie. Z gór spuszczali się dopiero w doliny

(9)

np. do Lombardyi, Gallii zachodniej i t. d. Dunaj Górny i Hen połączone murern, broniły barbarzyńcom przystępu;

nie byłto je d n a k mur chiński, ja k R z y m nie b y ł Niebie—

skiem P aństw em uśpienia. Świat germański wprzód j e ­ szcze nim zalał k la s s y c z n ą ziemię w p ł y w a ł do niej, prze­

nikając (że tak powiem) szczelinami; to Germanowie s ł u ­ ż ą w wojsku Cesarzów, to drapieżą dorywczo, to się pr z e n o s z ą ulegając Rzymowi ( w Gallii Germania 1" 2 a ).

Od 3° do 5 n w ieku rozwija się r u c b a w k a drużyn germań­

skich na coraz w ię k s z ą skalę, i to j e s t w ła ś c i w ą era bytu n a j dawniejszyc h P a ń s t w dzisiejszych. W y s t ę p u j ą F r a n ­ kowie z za Renu ku Gallii. Jestto zbiór drużyn Germań­

skich pod przywodem Merowingów; każde bowiem plemie ma rodzinę, do której s ą przywiąz ane je go najdroższe wspomnienia. Z germańskimi Frankami łą c z y się plemie celtyckie S y g a m b r ó w , zalegające ujścia rzeki Maas, gdy Frankowie na le w y brzeg Renu się przedzierają. (Celto­

wie, ja k Słowianie. Odrębna naro d o w o ść dzisiejszej Ho- landyi i Belgii. Rzeczpospolita B a t a w s k a nie mogła się przy Francyi utrzymać). Od Fra n k ó w wydatnie się odró­

żniają, Burgundowie, k tó r z y naprzód pokazują się około dolnej Wisły i na w. Borholm (Burgundenbolm) a potem widać ich nad R e n e m , Menem i Nekarem; w wędrówc e ich ku południowi wiele innych drużyn się przyłączyło i dlatego s ą tak silni. Z Burgundami mieszają Allemanów, którz y osiedli bardziej ku południowi, przedstawiają wię­

k s z ą jeszcze rozmaitość w składzie drużyn, (alle manner) a nadto z l e w a j ą się je sz cze z Celtami. Tak samo od Sa- x ó w leżą na południe Turyngowie, graniczący z Burgun­

dami i Allemanami; na Wschód się c i ą g n ą ku górom Cze­

skim (Bóhmerwald), na Południe do Dunaju. Obszary od morza Bałtyckiego do Czarnego zalegli Gotowie, którzy

2 7

(10)

sig dzielą na Ostgotów, W e s t g o t ó w i Gepidów: w sz y sc y połączeni sn ą ć ze S łowianami, j a k d r u ż y n y zachodnie z Celtami. Na Gotow ude rz y ły naprzód hordy Hunnów, dzikie, koczujące d r u ż y n y , pochodzenia mongolskiego, podobne do dzisiejszych Baszkierów, Ksłmu k ó w . Goto­

wie wschodni podali piersi na pierwsze ciosy nowej tł u ­ szczy, wzbierającej od Wschodu i grożącej Europie poto­

pem. Gotowie zachodni ( W e s t g o t o w i e , Wizygotowie}

w liczbie kilkukroć sto tysięcy, znaleźli przytułek za Du­

najem w P aństw ie Rzymskiem; nie moglijsię bowiem u tr z y ­ ma ć w Karpatach. W y s z ł a w tedy na j a w cala słabość Itzymu. Gotowie rozjątrzeni uciemiężeniem urzędników administracyjnych Rzymskich, powstali i szli ku stolicy, a tłumy niechętnego ludu łą c z y ły się z nimi. Pokonali na potęgę w o js k a C e s a r s tw a ( b i t w a pod Adryanopolem 3 7 8 r.) a po całym kraju takie spustoszenie roznieśli, że tylko niebo i ziemia z o s ta ły , a wytępiono w szystkie ż y ­ ją c e stworzenia, zwierz ęta i ptaki. Z takichto drużyn t w o ­ r z ą Cesarze w o js k a n a j e m n e , i odpierają odtąd b a r b a ­ rzyńcami b a rbarz yńców. Kiedy Arkadyusz p a n o w a ł na Wschodzie, a Honoryusz na Za chodzie, naczelnymi W o ­ dzami ich wojsk byli Kunigowie germańsc y (Rufin i S t y - likon), m a ją c y w ła s n e dru ż y n y , j a k później Kondottiero- wie w ło s c y i niemieccy. J a k a ś majestatyczność, p ew n a w y ż s z o ś ć cywilizacyi s p r a w iła , że i potem nieraz n a j z a - palensi i najzaciętsi z Kunigów walcz ących z Rzymem, bronili jego sp raw y . Słabość P a ń s t w a Wschodniego, a może i bezdarność chytrego Rufina, s p r a w i ł a , że Alaryk kunigas W e s t g o tó w , o p u s to s z y w s z y Peloponez, d o stał 11- liryę z mianem Magistra utriusque militiae i b y łb y z a g r o ­ ził P a ń s tw u Z a c h o d n ie m u , g d y b y dzielny, u d a r o w a n y wielkiemi talentami wojennemi Stylikon, nie odparł go był

(11)

s w o j ą d ru ż y n ą . Odpierał Stylikon i pokolenia S ło w ia ń ­ skie cisnące się do Dunaju ja k Gotowie. W ty m czasie drużyny niewiadomego p o chodze nia, złożone między in- nemi przeważnie z W a n d a ló w i S w e w ó w uderzyły na I ta ­ lię, lecz je zniszczono, a część przeszła do Gal lii, i odcię­

ła tamte krainy od Rzymu. Na początku Vs° wieku (406) drużyny te z alały Gallię, Hiszpanię, a potem n a w e t Afry­

kę. Stylikon miał zam iar użyć przeciwko nim Alaryka, aliści z o sta ł z a m o r d o w a n y , a Honoryusz dał się p o w o d o ­ w a ć d w orakom. Tymczasem Alaryk p rz y w o ła n y przez m ś c i w ą Stylikona drużynę, bierze Rzym, i w ydaje ów gród odwieczny na trz y d n io w ą p a s tw ę rozhukane mu żoł- dactwu. Następca A la r y k a niby chce wspierać Rzym, a tymczasem z a kłada Państwo W i z y g o tó w w południowej Gallii za R o d a n e m , i Hiszpanii W sc h o d n i e j, ho Bu rg u n ­ dowie osiedli już dawniej w Gallii W s c h o d n i o - P o ł u d n i o - wćj, a Wanda lowie i S w e w y zajęli Hiszpanię. Tak było dopóki Hunnowie bujali po szerokich stepach na rozle­

głych obszarach od Wołgi do B a łk a n ó w i ku O d r z e , ku Elbie, panując Słowianom (Scytom), Germanii, w y b i e r a ­ jąc haracz od P a ń s t w a Wschodniego. Ale kiedy Attylla posunął się za R e n , w e r w a ł się do Gallii (450), w te d y nastą piła sta n o w c z a chwila, j a k niegdyś w w a lk a c h Grc- cyi i Persów. Gra szła o życie cywiljzacyi i b a r b a r z y ń ­ s tw a . Godny następca Stylikona Aecyusz, przypomina bo ­ h a te ró w Termopil i Salaminy. Byłto Rzymianin w y c h o ­ w a n y śród Germanów. S ta n ą ł on na czele drużyn tak różnorodnych ja k Attylla, i pokonał go (Châlons-sur-Mar­

ne), a potem jak Stylikon doznał niewdzięczności dworu i padł z ręki samego W a l e n ty n i a n a 3"°. Attylla pokona­

ny, b e z s i l n y — ju ż tylko pustoszy kraj i wkrótce umiera, a Hunnowie po ostatniej bitwie z Gepidami rozpraszają

(12)

sig. Odtąd Rzym nie miał ju ż wielkich ludzi, czyli raczej nie dozwolił nikomu rozwinąć wielkich zdolności w ojen­

nych. Kunigowie Germańscy rz u c a ją go z rąk do rąk s ła b y m Cesarzom. W anda lowie z Afryki drapieżą Italię, a ich straszne spustoszenie Romy poszło w przysłowie (wandalizm). Odoakr s tr ą c i w s z y z tronu Romula Augu- stula, sam formalnie rządzić z a c z ą ł z mianem P a t r y c y u - s z a a potem R e k s a ( R e x ) , podzieliwszy Italię między drużynę. Ten i późniejsze n a p ł y w y obcych żywiołów do Italii, daje mi eszaninę ludów z w a n y c h Włochami ( W e l - szc). Do tego czasu odnosi się zape wne i początek j ę z y ­ k a Włoskiego t. j. j ę z y k a W ło c h ó w , nie Italii (*). Nie długo tr w a ł o panowanie Odoakra. Gdy Ostgotowie roz­

postarli się nad Dunajem i zajęli okoliczne prowincye, ci uderzali na Iliryę, Kunig ich, Te odoryk tak był nieznośny dla P a ń s t w a Wschodniego, ja k niegdyś Alaryk. Cesarz Zenon zwrócił go na Włochy, a dla pozbycia się niezno­

śnego sąsiada, udarowa! dostojeństwem P a tr y c y u sz a . Fe- odoryk poszedł w z a p a sy z Odoakrem, pokonał go, p r z y ­ j ą ł miano R e k s a , przywrócił hierarchię R z y m s k ą i S e n a ­ towi znaczenie. Usiłowania łożone gwoli zac howa nia cywilizacyi Rzymskiej, tolerancya religijna ( był on Arya-

(*) Łacina psuła się powoli i nieznacznie. Ludy północne, zalewające Włochy, używały wyrazów celtyckiego i germańskiego pochodzenia z za­

kończeniem łacińskićm. Za Odoakra, a jeszcze bardziej za Teodoryka W.

czuć się dawała przybyszom potrzeba nauczenia się języka krajowców. Ula barbarów najtrudniejsze były zakończenia, które przyłamywali i tworzyli ję­

zyk Rzymski gminny (romano rustico) np. Da mi . , i l . . . p a ne , zamiast: da m i li i i 11 u ni pa ne m. Język ten stał się mową zwyciężonych. (Ob. Tira- bosebi, Madei).

Sunt jussi vertere morem, Ausonides victi, victoribus vocibus usi.

l’oëtic. Vida.

(13)

uin), prace p r a w o d a w c z e i zamiłowanie uczonych (Kas- sy o d o r,B o e c y u s z , Symmachus) czynią go prawdziwie nie­

pospolitym, wielkim. Z d a w a ł o się, że to potomek Anto­

ninów, zesłany z opiekuńczą dru ży n ą dla obrony zniewie- ściałych Rzymian. Był on najpotężniejszym mona rchą swojego czasu i politykiem p rz e n i k liw y m , połączył się związkami pok re w ie ń s tw a ze wsz ystkimi Kunigami, a na w e t zewnętrznie (jak później Karol Wielki), żył w do­

brych s to sunkach z C esarstwem Wschodniem. Czuł do­

brze ro s n ą c ą s z y b k o potęgę P a ń s t w a F r a n k ó w , rozpiera­

ją c y c h się szeroko śród s ą s ia d ó w , i ta m o w a ł j ą zaw s z e , ( r ó w n o w a g a p o li t y c z n a ? ! ) . Klodoweusz f r a n k o ń s k i do­

stał ja k Teodoryk W. miano P a tr y c y u sz a , i oba byli kon­

sulami, niby zastępcami Cesarza, ale Bóg wie jakieto b y ­ ło, niesłychane dotąd zas tę p stw o . Cesarstwo było słabe, P a ń s t w a Ostgotów, i Fra n k ó w w całej sile rozwinięcia.

Gdzie się tylko obrócił K lodoweusz, wszędzie go niemal śledził Teodoryk, i albo bronił uciemiężonych, albo dzie­

lił się pokonanemu Na nieszczęście dla Włoch, po śmierci Teodoryka nie było godnych następców; z czego k o r z y ­ s ta Cesarz Ju sty n ia n , i w y d z ie ra Włochy z rąk Ostgotów, z r ą k W a n d a ló w Afrykę. Dla Włoch byłoto pra w d z iw e nieszczęście, bo panowanie barbaró\y,Tagodne było w po­

równaniu z R z ą d e m W s c h o d u , w y ciskającego ostatni grosz człowiekowi na k o sztow ne wojny, jakie Justynian prowadził przez w o d z ó w swoich. Narces R z ą d c a w u t w o ­ rzonym egzarchacie R a w e n n y (bo nie Rzym, ale R a w e n ­ na b y ła j u ż stolicą Ostgotów), odpierał tłoczące się d r u ­ żyny Fra n k ó w po wypędzeniu Ostgotów; ale później snąć w y tr z y m a ć nie mógł napadu innych drużyn, i L o n g o b a r ­ dowie pod przywodem Alboina Kuniga spokrewnionego z Teodorykiem, zawojowali Włochy. P o wiad ają także iż

(14)

N arces, doś w ia d c z y w s z y niewdzięczności dworu, ja k się to już nieraz zdarzało najznakomitszym mężom owego czasu (Stylikon, Aecyusz), p rz y w o ła ł Longoba rdów. Po­

dobnie dawniej uczynił Bonifacyusz, p r z y z w a w s z y W a n ­ dalów do Afryki. Z czasem Longobardowie ulegają F ran­

kom (Dezyderyusz za Karola W .) a Włochy zaczynają się rozdzierać na s zma ty i porozryw ane w k a w a ł y , poka­

z u j ą się w postaci oddzielnych miast (citta), na podobień­

s tw o s ta r o ż y tn y c h miast z okręgami. W y j ą te k tylko s t a ­ nowi Neapol pod Normandami, a potem Hohensztaufena- mi. Gdy się to w s z y s t k o dzieje, tymczasem Państwo F r a n k ó w rośnie, a rośnie podług praw konieczności fizy- ologicznej i nie fizjologicznej. Dzielny i chytry K lo d o w e - usz je st niemal s a m ow ła dzcą. Ale drużyna Fra n k ó w s k ła ­ dała się z ludzi wolnych, jak każda drużyna Germańska, i dlatego pod następcami K l o d o w e u s z a , rozwija się i Ary- s to k r a c y a w y r a ż a j ą c a prze m a g a ją c y pierwiastek g erm ań ­ ski. W ła d z a K r ó le w s k a przy Monarchach niedołężnych, niezdarnych (les rois faineans) u p a d a , a p o k a z u j ą się na scenie wielcy dostojnicy (maires du palais), któ rz y na­

przód r z ą d z ą w z a s t ę p s t w i e , a potem je den z nich ( P e ­ pin) osadza w klasztorze Merowingów, i daje początek nowej dynastyi. Pepin dla nadania sobie powagi i o kry­

cia przywłaszc zenia t r o n u , s tarał się odziać świętością religii, i działać ja k o pomazaniec Boży. Karol Wielki roz­

s z e r z a swoje dziedziny, podbija.okoliczne ludy a miano­

wicie Sa x ó w (głównych przedstawicieli Germanów), i p r z y j­

muje miano Cesarza Rzymskiego.

Na nim się właściwie kończy w ę d r ó w k a narodów, bo d r u ż y n y się ustaliły, z a w o j o w a w s z y sobie dziedziny, i n a ­ stępuje z w r o t od działalności zewnętrznej ( c z y s t o e t n o ­

(15)

í

215

graficznej) ku w ewnętrznej ( p a ń s tw o w e j), o czćm później przy feudalizmie i kościele.

Świat S k a n d y n a w s k i j e s t odrębnym szczepem ger­

mańskiego, a tak się ro z w in ą ł oryginalnie, że zasługuje pod każdym względem na u w a g ę (Ob. Eddę L e le w e la ).

Ze Skandynawii ja k o kolebki, str ą k a , ziarnówki narodów (vagina n at io n u m , officina gentium), mieli się w y s y p a ć Gotowie i Longobardowie. „Kilka w y r a z ó w z podań pół­

nocnych ludów wziętych (pisze Lelewel), porównanych z temi, które z d a w n a o Skanzii podróżnicy lub geografo­

wie z a p i s a l i , w tych mniemaniach owego czasu pisarzy u m o c o w a ły .“ W istocie Gotowie szli od morza Czarnego ku Bałtykowi (nie zaś przeciwnie) i szerzyli swoje posia­

dłości w tym kierunku, a kiedy dzieje o nich wspominają, ju ż cała ta przestrzeń (od morza Bałtyckiego do Pontu) j e s t ludnością Gotską pokryta. W ogóle d r u ż y n y naj­

dzielniejsze d ą ż ą ku P o łu d n io w i, a mniej odznaczające się zalegają północ Europy. Laponowie zostali za w sz y st- kiemi, a parci przez Słowian, posunęli się całkiem ku pół­

nocy. Ciasno było drużynom w Skandynawii, i zaczęły się p o k a z y w a ć na m o r z u , a potem zapuszczać nawet ło­

dzie w g ł ą b ’ kraju w kierunku r z e k , r o zprow adzających ich po krańcach sąsiednich, i nie sąsiednich. Floty konun- g ó w morskich sk ład a ły się z kilkunastu lub kilkudziesię­

ciu sta t k ó w , ozdobionych wyobrażeniami bożków S k a n ­ dynawskich. Byłto j e d y n y przedmiot wykwintnośei u tych ludów biednych, n a g i c h , p ra w d z iw y c h hołyszów; bo na ozdoby wojenne s a d z ą się z w y k le ludy na w e t najmniej okrzesane, np. Hunnowie dawniej, dziś Czerkiesy i Czar- nogórcy. Z a p ła k a ł podobno Karol Wielki na widok łodzi nieznanych z u chw alców , przybijających lub k r ą ż ą c y c h około b r zegów je g o P a ń s tw a , i nie wyszło jednej rodni

A

(16)

( s ło w a s ą Le lewela ) a ze sw y c h ustępów i kryjówek w y ­ biegli N o r m a n d o w ic , szukać ludzi od ty lu w ie k ó w sobie nieznajomych. W IX wieku, ujrzały ich w je d n y m czasie K rólestw a Fra n k ó w i Słowiańskie nad Dnieprem miasta, Anglia z Irlandyą, i morze Śródziemne, puste Północy w y ­ spy, i Konstantynopol. Z razu (ja k wsz ystkie d r u ż y n y ) łupież i zabory, później ciekawość i tułactwo, pobudzały do k r ą ż e n ia po świecie. Niepodległe drobne ludki (Filken) najdłużej się u trz ymały w Norwegii pod przywodem J a r ­ ló w , K onungów, ograniczonych prawem z w y c z a jo w e m , i w y b ie r a n y c h z pośród r ó w n y c h , j a k u Germanów w o l­

n y c h - k u n i g drużyny, który się później sta ł suzerene m w a z a l ó w . W ł a d z a monarchiczna w Skandynawii zac zyna w z r a s ta ć w końcu wieku 1X?° np. pod Gormem w Danii, Skanii i t. d., a wiara Chrześcian się krzewi. To było po­

wodem wędrówki mnogich drużyn opuszczających pół­

w y se p Skandynaw ski w końcu lXe°, i na początku X"°

wieku. Długo się tu nie mogła ustalić ja k na Pomorzu w iara Chrystusa, mianowicie w stronach bardziej oddalo­

nych od p a ń s tw a Franków, a chęć utrwalenia w ładzy mo- narchicznej, bezustanne sprowa dza burze. W Szwecyi i Norwegii, kla ssa ziemian czyli rolników, nie dopuszcza się krzewić arystokrac yi dziedzicznej, a w y b r a n e m u Monar­

sze. N a t u r a l n a , że taki stan rzeczy długo przetrwać nie mógł. W Danii, gdzie było mniej Konungów, władza mo­

narchiczna nie była także sam o w ła d n a , a syn musiał być w y b r a n y po ojcu przez naród t. j. wolnych ziemian, ma­

ją c y c h w ła s n o ś ć gruntową. W ł a s n o ść ta należała jeszcze do gmin, nie pojedynczych osób. Później dopiero w z m a g a się A r ystokracya. .

A ry sto k ra c y a zasługuje na u w agę, mianowicie w Ir- landyi, gdzie się ja ko typ rozwinęła. Tu się nie tw o rz y

(17)

ani lenna ani na ro d o w a s z l a c h t a , chociaż żywioł p a t r y - arehalny widać w tak z w a n y c h g e d ena ch, ale p rz y b y s z e s ta n o w ią słój now y. Znakomity przychodzień s ta w ia ł świątynię, a przy niej o d b y w a ł sądy i tym sposobem j a ­ ko kapłan i s ę d z i a , w ładał poddanymi, i rodem swoim.

Mniej możni prz y b y s z e łączyli się do takich o s a d , płacili dziesięcinę, i wypełniali pewne obowiązki względem w ł a ­ dyki. Nigdy tu nie było gmin narodowych, kiedy w s z y ­ scy mieszkańcy przyjęli wiarę chrze sc iańską, rząd, a z a ­ tem sądow nictwo, i w sz y stk ie sp ra w y narodu z o s ta ły w rę ­ ku 39 g e dcnów , przedstawicieli całego narodu. W tej organizaeyi s p o łe c z e ń s tw a odbija się piętno w y d a tn e d u ­ cha c z y s to -g e r m a ń s k ie g o .

W b r e w przeciwnie było w świecie słowiańskim. Cu­

dnie się tu kształciły ustanowienia społeczne, a p. W. A.

Maciejowski p o k azując ich oryginalność, s t a n ą ł ani w ą t ­ pić w rzędzie pisarzy europejskich. U Słowian w sz y st k o się z by tu patryarchalne go w y w i ą z a ł o , w s z y s t k o się z ro­

dziny i gminy poczęło, rozwijało się długo prosto, s w o ­ bodnie, i wdzięcznie, bo nic kazić wewnętrznie nie mogło nadobnego chodu, żaden w p ły w obcy przeszkodzić nie mógł pierwotnemu rozwikłaniu się sit ludu. Odosobnieni od Wschodu, i k la ssyczne go ś w i a ta Słowianie, zachowali ledwie mętne podania religijne, i zabytki ja k i e - t a k i e po­

chodzenia swojego. Spojrzyj na równinę w s c h o d n i o - e u ­ ropejską, gdzie się od wieków słowiańskie rozsiały ludy po lasach, polach i łąkach. Jestto rozległy obszar ziemi, nieprzerwanej w o d ą, ani górami, usłanej tylko tu i owdzie w y pukłością w z g ó r k ó w wcale nie wielkich. Na tym ob­

szarze przed tysiącem laty, widziało słońce lasy bez g r a ­ nic , bez k o ń c a , a ciekawe morza od północy i południa rzuca ły w te s traszne puszcze błękitne w stęgi w ó d n a

28

(18)

zwiady. Rzeki te płynące niemal równolegle, d a w a ły znać Grecyi i S k a n d y n a w o m o ludach rozproszonych spora­

dycznie po słowiańskiej ziemi, a gdzie w p a d a ły do m o ­ rza, tam się Słowianie spotykali z nieznanym sobie naro­

dem i nieznaną m o w ą . Na tejto ziemi żyły ludy w stanie p a try a rc h a ln y m , podobnym do bytu Hebreów. Na w sc h o ­ dzie w p ł y w y klimatyczne n iszc zą dzielność w r o d z o n ą każdemu narodowi, a p a t r y a r c h a - d e s p o ta w ła d a rodem i niewolnikami, na w e t w drużynach (H u n n y , Mongołowie, T u rcy ). P rzerab ia to się w kla ssy c z n y m świecie s ta r o ­ żytności pod w p ły w e m miejscowym i cz a so w y m ( w ia r a historyc zna), zostaje atoli wybitne piętno wschodnie, co pokazuje np. pater - familias rzymski, ulany patryarcha- despota wschodni, w stosunkach z rodziną i niewolnikami.

U wojowniczych Germanów widać piękną część szlachty niby w o ln y c h obywateli s t a r o ż y t n y c h , ale s ą i niewolni­

cy poddani w różnych względem p anów stosunkach, łass/

i t. p. Naczelnikiem h y w a ł n a j s t a r s z y w rodzic (nie w ro­

dzinie) i na niego s p a d a ł a w ł a d z a po zmarłym władyce , chociażby ten zosta wił dzieci i bliższych krewnych. P r z e ­ ciwnie Słowianie spokojni i p ro w a d z ą c y chyba odporne boje, nie z n a j ą pie rwiastkowo niewolników, a po śmierci W ł a d y k i r o d u , w y b ie r a j ą na starszego czyli naczelnika je d n e g o z s y n ó w je go niekoniecznie starszego. R o z s z e ­ r z a j ą c coraz bardziej pojęcie s ta r s z y n y , dojdziemy do W ł a d y k ó w całych plemion czyli kniaziów, którzy później

(podobno od Karola W . ) p r zyjmują na z w ę Króla ( ‘).

Osiadłość czyli u s ta lo n y stosunek ludu do ziemi, daje (*)

(*) Król jestto skrócone Karol (liopojib). Nazwę te mogli Sło­

wianie zachodni przejąć od Karola, jak Kunigowie germańscy ła­

cińską Reksa (Rex). Analogia ważna.

(19)

urządzenie gminne Indu wiejskiego, który gra g ł ó w n ą ro­

lę pierwotnie u Słowian; bo chociaż miasta p o w st a ją pó­

źniej z rozwijającym się p r z e m y sł e m , i s ta n o w ią potęgę Państw Słowiańskich niemałą (*), za w s z e je d n a k przema- ga ludność w iejska i po wsiach z w y k le mieszka długo rycerstwo zbrojne, gotowe na każde zawołanie do boju.

Obce d r użyny z a w i ą z u j ą P a ń s t w a i w Słowiańszczy- źnie, ja k na zachodzie, ( u nas Lachy, na Rusi Normando- wie, na Litwie Litwini), a różnorodne ludy tego szczepu, przeznaczone s ą do w y d a n ia życia tak ró żn o w zo ro w eg o , j a k Germańskie plemię, ja k k la s s y c z n a ziemia E u r o p y . To nam tłumaczy, dla czego w s z y s t k ie usiłowania zmie­

rzając do u tw orzenia jedności Słowiańskiej, ju ż w na jd a ­ wniejszych czasach pełzły na niczem. (Samo, Swiatopług, Włodzimierz W . , Bole sław W . ) . Ruch ż y w y pokazuje się w święcie Słowiańskim, zaraz po zrzuceniu j a r z m a obcych plemion, które g łu s z y ł y rozwijanie się przodków naszych.

Czy Słowianie przybyli ongi do Europy, czy byli lu­

dem pierwotnym zam ie s z k u ją c y m j ą od niepamiętnych czasów, nie mogli je d n a k w ł a s n ą siłą skupić się w p a ń ­ stwa, i uległy zwykłej kolei rzeczy, drużynom s tę ż a ją ­ cym b y t społeczny czyli to w a r z y s k i w zjednoczenie p a ń ­ stwowe . Że dla z a w ią z a n ia P a ń s t w Słowiańskich potrze­

ba było przychodniów z z e w n ą t r z , to nam pokazuje po części historya (Ruś, W ę g r y , Bulgarowie) a po części się domyślamy. Głęboka j e s t u w a g a Autora Hist. P r a w . Sło­

wiańskich , że w j e d n y m w y r a z ie „ L e c h “ mieszczą się pierwotne dzieje P o l s k i , a mianowicie stężenie b y tu t o -

(*) Ob. wyżój (Część II, Rozd. I) w przypisku o miastach wa­

żny bardzo list W. A. Maciejowskiego.

(20)

w ar z y s k ie g o , czyli społecznego w p a ń s t w o w y , co w s z ę ­ dzie je st dziełem przychodniowej drużyny. Myśl ta co do Polski obja wiała się już nieraz, ale nikt jej dotąd nie roz­

w i n ą ł (Dr. Lewestain).

W dziejach naszych przyjmuje sig szlachta (s—la c h . . ) ja k o dana, która w s z a k ż e z deszczem nie spadła z nieba, i pewno u nas jak w Czechach sąsiednich, początek w z ię ­ ła z d r użyny (Lech, Czech, Rus, Kij?!) w ła d z a k ró le wsk a p o w s t a j ą c a z potrzeby zewnętrznej obrony, dla z a w a r o - wania niepodległości, mianowicie od Niemców, nie mogła b yć inna, jak w y b o ro w a . W 4 i 5 wieku po Chr. parły dzikie tłuszcze na Zachód i Południe Europy, i dopiero za Karola W. ustał ruch w skutku wędrówki narodów. Ruch ten, ta m o w a n y był i rozwijać się nie mógł tak bujnie, gdy d ru ż y n y germańskie osiadły ostatecznie, państwo Karo­

lingów upadło, a na jego zwalinach czyli raczej r o z p a - dłych częściach różnorodne narodowości burzyć, i w y r a ­ biać się z ac zęły. Tron cesarski przeniósł się do Germa­

nii. Nowy stan społec zeństw a wszędzie. Ruch dogorywa.

P o w s t a j ą rozboje morskie strasznych normandzkich k o - n u n g ó w , wrzało g w ałtownie i buchało życic między Re­

nem a W i s ł ą . Byłoto ostatnie wysilenie na z e w n ą t r z bez s k u tk ó w wsz akże n is z c z ą c y c h , j a k w ę d r ó w k a narodów.

Osiadłość umocniła ziemię, i ustaliła ja k rośliny ustalają w y d m y piasczyste Bałtyku, ja k k r z e w y z a ra stając e b r z e ­ gi Wilii i Niemna, lub o s u w a ją c e się i padające w wodę nadmorskie urwiska.

Na Rusi widać drużynę W a r a h ó w p o w o ła n ą z zewnątrz dla obrony p a ń stw a . Jak Normandowie w południowych W ł o s z e c h , Normandowie na Rusi ma ją naprzód stójki w Ładodze, Nowogrodzie, Izborsku, Białoziorze, S moleń­

sku, Kijowie, Percasła wiu, Korostewie. P o s u w a j ą c się co-

(21)

raz dalej w g ł ą b ’ dostgpnej ziemi, a mianowicie ku P o łu ­ dniowi. Widać tu in s ty n k t o w y pociąg ludów Północnych w Południowe strony Europy, i Normandowie byliby ty l­

ko przeszli przez drogę dnieprową od Bałtyku do Dunaju, gdyby się było dzielnemu Ś w i a to s ła w o w i udało u trzymać w P e r e a s ła w c u Bułgarskim. Oddzielne narodowości Sło­

wiańskie (wyróżniające się tak dobitnie u Nestora) w y ­ r a ż a ją się w oddzielnych k s ię s tw a c h czyli miastach s to ­ łecznych z o k r ę g a m i , i przywodem kniazia udzielnego.

Narodowości więcej h armonizujązc (np. Polanie nad W i ­ s ł ą i nad Dnieprem) zbliżały się ze s o b ą , n a w e t pod ró- żnemi p a n o w a n i a m i , a w 13 wieku widzimy je ułożone już w pewne gruppy, a mianowicie W . Ks. Halickie, W.

Ks. Litewskie, W . Ks. Włodzimirskie nad K laźmą (potem Moskiewskie) i wolne miasta czyli rzeczpospolite: N o w o ­ grodzka i P s k o w s k a , (Welikij Gosudar Nowgorod). W . Ks.

Litewskie p o w sta łe w czasach wycieńczenia Rusi przez w ojny d o m o w e , i upadku czyli raczej ujarzmienia jej przez Mongołów, u tw o r z y ł o się z połączenia d r użyny Li­

tewskiej z żywiołem B u s k i m , który j e s t przemagającym, ^ i dlatego nadaje g łó w n y odcień i b a r w ę potężnemu p ań­

s tw u Gedymina. Dzielni bo i straszni byli potomkowie Ryngolda, w połączeniu ze ś w i ę t ą R u s i ą , z narodem w którym obudzili n o w ą siłę półiiocniejszej krwi d o le w a ­ ją c , i od Bałtyku po Czarne sięgali m o r z e , od góry Po-

kłonnej do M a zow sza i W i sł y , bo już w tedy R uś, z b r a ­ ta ła się z R u s in a m i, któ rz y się przyłączyli do P o la­

ków. Dawno j u ż , bo od B o le sław a W . polszczyła się Ruś C z e r w o n a , przybierając od w y k sz ta ł c e n s z y c h s ą ­ siadów z w y c z a j e , obyczaje i b arw ę cywilizacyi za c h o ­ dniej. Osady R usinów szły za Bug w Lubelskie i na P o ­ dla sie, Mazurów na Litwę i R uś, gdzie tak się p r z y j ą ł i

(22)

rozkrzewił j ę z y k Polski, że Ruś w y d a ła pie rwszych i w y ­ bornych a u to ró w wierszem i p rozą p o ls k ą piszących.

Pojedyncze narodowości r w ą się do życia i to s t a n o ­ wi dzieje udzielnych k sięstw ( R u ś w podziałach). O s t a ­ tecznie j a k z P a ń s t w a Karolingów p o w s t a j ą Niemcy i Francya a nadto wolne miasta i iłme związki, tak z Rusi L i tw a z Koroną i Moskwa a nadto wolne mi asta ( P s k o w ­ skie, Nowogrodzkie). Stądto poszło, że R o s s y a tak długo z w a ł a się M o sk w ą dla odróżnienia jej od Rusi pierwotnej.

R zućmy je sz c z e okiem na hordy przechodnie p u s to ­ szące Europę i nie przyjaz ne, tak d aw n y m jej mie sz k a ń ­ com, j a k nowej cywilizacyi przychodniów, a mianowicie Germanów. Widzieliśmy że Ilunnowie byli p o b udką pier­

wsz ego ruchu w w ędrówc e narodów. Przeznaczeniem tych dzikich hord złożonych z niewolników ( d r użyny ger­

mańskie złożone z wolnych ludzi) było snąć w s t r z ą s n ą ć z posad c ałą Europę. Uderzyli ja k grom, i ogłuszyli Go­

tó w , od których się z a c z y n a w ę d r ó w k a p o w s z e c h n a , bo ruchu w e w n ę tr z n e g o Germanów w d awniejszych czasach domyślamy się tylko (Cymbrowie i Teutoni) Attylla pada w środek Europy j a k piorun w ognisko domowe, p u s t o ­ szy I ta lią , i na tern się kończy zesłannictwo i znaczenie dziejowe Ilunnów. Później hordy Obrzynów (Awarów) w y s t ę p u j ą do walki i p a dają w niej przed p o tę g ą Karola W. Gdy w sz y st k ie p a ń s t w a (p o w sta łe z drużyn g e r m a ń ­ skich na zwalinach R z y m u ) , które się tylko chwyciły chrze śc iaństwa w postaci a r y a n i z m u , upadły, (Gotowie, W anda le), Madziary i Bulgarowie u tr z y m u ją się stale na swoich posadach, tylko przez pojęcie religii, z w y c z a jó w i o bycza jów słowiańskich, podbitych narodów. Znaczenie

(23)

Mongołów było takie ja k Hunnów', lecz Europa w y t r w a ł a po raz drugi: świadkiem Henryk W r o c ł a w sk i i Lignicka, świadkiem Hohensztaufenowie.

W ę d r ó w k a ludów w y d a ł a przednie P a ń s t w o Karolin­

g ó w i później ś w ia t chrze śc iańsko-europejski. Arabowie dają początek nowemu przeorganizowaniu się Wschodu.

Nietylko ś w i a t cbrześciański za to c z y ł k r ą g n o w y , ale przez tajemniczy, niepojęty, nazwany lecz nieznany z w i ą ­ zek ludzkości, odrodził się w wielu w z ględa ch i W s c h ó d sąsiedni Europie. W iara C h r y s tu s a r o z t a c z a s zta n d ar zbawienia n a w e t pośrednio w błogim wpływie na w y o ­ brażenia W s c h o d u , i tejto żywotnej sile, czerpanej z z a ­ sad nauki Chrystusa, przypisać trz eba choć w części (in­

tensive) rozszerzenie się religii Mahometa. Religia ta, j e ­ śli nie wńększy, to pewno nie mniejszy ma z w ią z e k z chrze śc iańską, j a k dzieje chrześcian z dziejami W s c h o ­ du w Średnich wiekach.

Arabowie p o k azują się na widowni politycznego dzia­

łania rówieśnie prawie ze Słowianami ( w 6 w ieku po Chrystusie). P ó łw y s e p Arabii je st ogromny, przedsta wia g ó r n ą p ł a sz c z y z n ę z a m ie s z k a n ą od najdawniejszych c z a ­ s ó w przez różnorodne pokolenia czyli ludki, które się rzadko g r u p p o w a ły w wielkie m a s s y : raz za Mahometa, drugi raz tw o r z ą c przemijające również p a ń s tw o W a h a - bitów. J e s tto j e d y n y kraj na świecie, z a w a r t y w sobie i dlatego s ta n o w ią c y s y st e m a t oddzielny, ja k Europa, j a k Indye, nigdy i przez nikogo nie podbity, bo próżne b y ły usiłowania Rz ymian i P e r s ó w za Sa s sa n id ó w , a dzisiejsze posiadanie S u łta n a i B a s z y egipskiego j e s t mało znaczą- ce> i ledw’ie tak do ty k a Arabii, j a k w o d y Eufratu jej pu- słyn piasczystycb. Śród tyc h p u s ty ń pokazuje się miej­

scami i bujna roślinność, a zatem rolnictwo, i tak urozma-

(24)

jego mieszkańców. Bednini b ł ą d z ą c y po stepach P ó łn o ­ cnych (Iledjas) w y w o d z ą początek od Izmaeía s y n a Abra- ama. Osiadłość i ślady cywilizacyi z d a j ą się napomykać, że Południowa Arabia zaludniona b y ła w zapa dłych w ie­

kach starożytności, a przynajmniej, że tu się naprzód po­

k a z a ły osady. Tu jedno plemie (stanowiące ludność całą) miało pochodzić podług podań od J a w a n a w n u k a Noego.

D y n a s t y a panująca na południu zdaje się w yrażać pokój, życie patryarchalno - despotyczne znane w Pa ń s tw a c h W sch o d n ich , a Beduinów na północy można uważać za drużynę k r ą ż ą c ą około P a ń s tw a , może w y p a r t ą z e ń , ho z nienawiścią o nićm mówiącą. Być może, że przychodnie uorganizowali P ań stw o Południowe, a nie mogą c się z g o ­ dzić z najburzliw szą częścią sprawili, że najniespokoj- m e j s i , najniechętniejsi w y s z l i , jak niegdyś rycerstwo z Egiptu. Z r e s z t ą w sz y st k o tu je s t d o m y s łe m , skutki tylko p e w n o ś c ią , a dla ich pow iąza nia j e d n ą m y ś lą b u ­ dujemy i wiecznie tw o r z y ć będziemy zamki powietrzne, dla braku danych. Bądź co bądź w Arabii nie ma je d n e ­ go P a ń s t w a , ale rzec z y p o sp o lite , s zeikostwa, emiraty, a ję z y k tylko łą c z y Beduinów. S tosując tu ogólne p raw a rozwijania się wyo b ra ż e ń u m ysłow ych ludzi (') nie mogło (*)

(*) Rzecz niezawodno, że dzisiejsze stanowisko Szellinga, albo pełnością życia samo natchnie rozwijanie się filozofii, olbo się po­

średnio przyczyni do ogromnego jéj postępu i dojrzałości, w któ­

rej uznane prace Salvadorów, Feuerbachów, takie zajmą stanowi­

sko, jak dziś filozofia XVIII wieku. Przód występuje przeczenie i wątpliwość, a potćm twierdzenie i pewność pcłnćj życia syntezy (genezy). Frauenslćidt w krytyce odczytów Szellinga mówi: „Histo- rya religii jest historyą rozwijania się ludzkości, nie zaś historyą bogów, a nie wychowaniem (jak Lessyng zowie) ale raczćj rozwi-

(25)

być i jednej religii: każde plemię miało swojego boga, a Sabeizin stanowić musiał je d n o ść j a k ą - t a k ą . Tu nadto (ja k w Alcxandryi) ś r o d k o w a ły sig wyobrażenia świata całego, a pogańskie religie W schodu ł ą c z y ł y się ze s t a ­ rym zakonem Mojżesza. Kiedy się chrześciaństwo k r z e ­ wić zaczęło, to w postaci katolicyzmu prawowiernego, to odszczepieństw, a mianowicie Aryanizmu, Mahomet, pra­

wdziwy Prorok przeszłości, s ta n ą ł j a k b y pośrednikiem mię­

dzy rei igrą czysto d u c h o w ą , boską Chrystusa, i z m y s ł o - wemi praktykami W s c h o d u , chciał je pęłączyó j a k syn- kretycy Aleksandryjscy i poszło mu daleko szczęśliwiej;

bo nie był ja k oni w yosobniony z narodu, ale p o w s t a ł ze l'r " i * kości jego, w y s n u ł wiele z narodowości arabskiej i w ogóle miejscowości Wschodu. Aby pojąć ja k n a tu r a l­

ne było zboczenie Mahometa od ideału skazane go przez

cięciem rodu naszego. „Ko jest prawdziwego w religii to musi być i w fdozofii, np. w chrześciaństwie głębokie uznanie przeci- wieństwa ducha i ciula w naturze ludzkiej, co się w całym Nowym Testamencie przebijaj widok źc tylko życie w duchu, wewnętrzne, ześrodkowane, ujęte w sobie, jest życiem prawem, istótnem. Głę­

bokie to uznanie, oparte na doświadczeniu wskróś przenikającym i nauka obyczajowa no riióm oparta z zawiasową cnotą zaparcia się samego siebie jest wiecznietrwałem, nieprzemijającćm, jest wła­

ściwym rdzeniem Chrystianizmu,i to każda filozofia prawdziwa przy­

jąć w siebie powinna, jeżeli sama przez się do tych wypadków nie doszła.“ Co krytyk Szelinga mówi o dogmatyce chrześciaiiskiej, na to się nie zgadzamy: owszem powtarzamy w prostocie ducha i czy­

stości serca z p. Bocbwiccm, że filozofia rozjaśniając dogmata, bę­

dzie teologią wiary. Z taką myślą rozwijaliśmy wszędzie nasze wi- d°ki, bo ona w przekonaniu naszćm dotychczasowym jest najpe­

wniejszą i najjaśniejszą: przeczenie dogmatyki zdolne tylko obała«

mucic nic więcćj, ważne zresztą jako zjawisko psychologiczne.

29

(26)

B o g a - C z ł o w i e k a w najświętszej naszej religii, zwróćmy u w a g ę na to, że wiara clirześciańska udzielała się Ara­

bom po większej części przekształcona w herezyacli, k tó ­ re od 4 (lo 7 wieku z n a jd o w a ły przytułek w krainie gdzie religia Z o r o a s t r a , Mojżesza i C h rystusa rozwijały się z równem prawem o b y w a t e l s t w a obok Sabeizmu i Fety- szyzmu.

Bóg, który dopuścił starożytności iść tak długo o w ł a ­ snych silach, Wschodowi żyć dotąd fizyologicznie na ło­

nie n a t u r y , dopuścił się krzewić i religii Mahometa, czys tszej nierównie od tamtych i stanowiącej spójne ich z Chrzcściaństwem ogniwo.

Mahomet, ideał doskonałości A r a b a , p o w s t a ł na pół­

nocy Arabii, j a k Filon Żydowin między uczonymi Ale­

ksandryjskimi. Przedmiotowość p r a w d y przezeń głoszo­

nej ocenił l l e g e l , bardzo sprawiedliwie. Ognisty Arab z mieczem i korauein w ręku, z fa n a t y c z n ą w i a r ą w prze­

znaczenie O s z e r z y ł podboje w takiem przekonaniu ja k niegdyś Rzymianie. Trudno uwierzyć cudom waleczności, o których c z y ta m y w dziejach Arabów. Tu Ali wyłamuje b r a m ę i niesie ja k t a r c z ę , tam 3 , 0 0 0 Arabów odpiera 1 0 0 , 0 0 0 w o js k a cesarskiego — Egipt sześcio czy siedmio milionowy przez 4 , 0 0 0 zd o b y t y , w sz y st k o idzie ja k b y od niechcenia w pierwszym zapędzie. , W o dzow ie byli w y ­ rażeniem najczystszego fanatyzmu religijnego, rzadko i to (*)

(*) Kto chce bezwzględnie potępiać przeznaczenie, niech się zastanowi nad słowami ś. Pawła dollzy. IX. 18, 22. Roz. XI. 33, 36 jest odpowiedzi;!, a jeszcze więcćj 30— 32. Tak tylko pogodzić można wiarę z historyą nie zaś polemiką (Pielgrzym 1842, Marzec sir. 231—261) poczciwą ale nie powszechną, nie stojącą na równi z nauką i tyciem.

(27)

później mieszaji)c osobiste w idoki, i diategoto Kalifowie umieli utrz y m a ć jedność Arabów s z erzą cy ch się po Azyi i Afryce. Karol Martel stal sig z b a w c ą Europy uwalniając j ą od str a s z n e g o despotyzmu.

Czul dobrze i Karol W. ja k cy wilizacya chrześciań- s k a jirzez m a b o m e ta ń s k ą zagrożoną była, i dlatego s t a ­ rał się wszelkiemi s posoby o dobro chrze śc iaństwa, to jtrzez krzewienie go, to przez oświatę księży, a mianowi­

cie religijną muz ykę, śpiew kościelny i t. d.

Gdy n o w a d y n a s ty a A b a s s y d ó w z asiadła na tronie Kalifatu, przeniesiono stolicę z Damaszku do Bagdadu, dla przygłuszenia wspomnień z w i ą z a n y c h z d a w n ą sto ­ licą. Bagdad stał się N o w y m - B z y m e m (Carogrodem).

C y w iliz a c y a , a przynajmniej w y s o k a na owe czasy o świata n au k o w a , w zniosła się razem z Bagdadem, a Gre­

cy tyle niemal na nią w p ły w a li ile na r z y m s k ą po u p a d ­ ku swoim. Nie je st to je d n a k cy wilizacya oryginalna, j a k owo cudne pierworodne dziecię Grecyi. Po trz e b a m e d y ­ cyny, która się mocno czuć d a w a ł a , w miarę coraz w i ę ­ kszego rozmiękczenia o b y c z a jó w , a przynajmniej u c h y ­ lania się od prostoty życia pierwszych Kalifów, skłoni­

ła uczonych arabskich do tłómaczenia przede wszystkiem ksiąg lekarskich, a to utorow ało drogę innym naukom i filozofii. W 8 wieku Almanzor i H a r u n - a l - B a s z y d byli mecenasami n a u k , a za Al-M amuna przetłómaczono na arabskie dzieła Platona, A r y sto te le s a , E u k l i d e s a , Hippo- k rata i t. d. W czasie największej potęgi P a ń s t w a Sas- sanidów Arystoteles był przetłómaczony i na perskie.

Arystoteles był ulubiony, ale że tłómaczenia z tłómaczeń błędne b y w a ły , a Al-M amun orygina ły palić k a z a ł , s t ą d owe b a ł a m u tn e , a niezliczone kommentarze i czcze w y ­ bujałości w zaciekaniu się, z alały literaturę a r a b s k ą j a k

(28)

później sc h o la sty c z n ą e n r opejsko-łacińską. Jak w pier­

w s z y c h wiekach Chrześciańskieh s k ró ty (coinpemlia) tak

te ra z kommentarze zac h o w a ły nam zabytki starożytności; r tern więcej, że w Europie usiłowania Karola W . i Alfreda

W . , a n a w e t Ottonów w Niemczech nędzne w y d a ł y o w o ­ ce. K s i ę ż a , ow a najuczeńsza k l a s s a , ledwie czytać po większej części u m i a ła , a niektórzy w prostocie ducha zostawiali P. Bogu rozumienie tego co po łacinie czytali.

Tak w historyi nowożytnej żołnierze prote stantcy modlili się na a b e c a d le , w przekona niu, że P. Bóg sobie z liter jakie zechce modlitwy złożyć może. Zamiłowanie n a u ­ kowości przeniosło się z Bagdadu do Korduby, Sewilli i

Grenady: tam byli uczeni, tam biblioteki były. Gotowało to drogę, albo raczej przysposabiało m a te r y a ł y dla p r z y ­ szłego odrodzenia się nauk w E u r o p i e , gdzie w te d y le­

dwie tu i owdzie migotało bla d a w e światełko literatury koście lnej, a hordy dzikiej tłusz czy rozdzierające pierś Europy i prujące serce Rz ymu, dopiero co się ustaliły.

Jedno było Cesarstwo w Europie odrodzonej, nie li­

cząc w e g e tu ją c e g o Bizancyum , jeden Kalifat na W s c h o ­ dzie, nie licząc odrębnie w e g e tu j ą c y c h Indyj, Chin i t. p.

Przedstawiciele dwóch wielkich m o c a r s t w : Karol W . i H a r u n - a l - l l a s z y d , bylito ludzie niepospolici, i wzajemnie się poważaji. Oba P a ń s t w a ro z p a d a ją się w ich potom­

stwie na części, i odtąd z a c z y n a się b y t nowych Pa ń s tw na W s chodzie i Zachodzie z uznaniem mniej więcej n a ­ rodowości. Na Wschodzie powstaje mnóstwo dynastyj d ą ż ą c y c h do udzielnego p a now ania w Azyi i Afryee. Po­

czątek d a ją im. po większej części E m ir o w ie - a l - O m r a h wielcy dostojnicy przy zniewieściałych Kalifach ja k Mai- res du Palais przy Merowingach.

Niektórzy ł ą c z ą w jedno posiadłości wielu dynastów.

(29)

W ogóle b y t takich do ry w c z y c h P a ń s tw t r w a nie długo.

O d ry wa się je d n a k od Kalifatu P e r s y a , gdzie rodziny spo­

krewnione z upadłetni Sassanidaini p o w s t a ją bez wiel­

kiej trudności, bo P e r s y a leżała na Ukrainie Kalifatu. Dy- n a s t y a p o w st a ją c a tu na p o c zą tku wieku X, utrzymuje się wśród innych d y n a s tó w wiek z górą. O tych d y n a ­ stach mówić nie będziemy, zwrócimy tylko u w a g ę na T u r k ó w , k t ó r z y z a j ą w s z y w Kabulu miasto Gazuę, w z m a ­ g a ją się w końcu 10 i 11 wieku, z l e w a ją w jedno posia­

dłości kilku d y n a s tó w , a n a w e t się w y p r a w i a ją po wiele- kroó do lndyj, by tam zaszczepić iśłamizm. Tym sposo­

bem w Afryce o d r y w a się od Arabów całe pomorze P ó ł­

nocne (Tunis, Tripolis, Algier), a P a ń s t w a udzielne tak się w z m a g a ją w potęgę, że je d en z d y n a s tó w g o to w a ł się do n a w racan ia Rzymu do prawowierności iślamizrnu, i tylko śmierć p r z e r w a ł a groźne zam ysły w y p r a w y ze 1 0 0 , 0 0 0 Negrów. — Tu należy i d y n a s ty a Fatymidów w Egipcie. Byłoto odszczcpieństwo, bo liczne odszczc- pie ństwa k r ą ż y ł y między Arabami, i n u rto w a ły w n ę tr z n o ­ ści w łonie iślamizrnu. Głoszono nauki nowe, głoszono że Koran z a w ie r a tylko podobie ństwa , i przenośnie w y ż ­ szej p raw dy, a s t ą d się w y r a d z a ł a religia naturulna, i naturalnie jsza je sz c z e obojętność dla w sz y st k ic h religij, albo fanatyzm k r w a w y pod przywodem s tra s z n e g o Star­

ca z gór (na Libanie). Tajemniczość była nie raz osłoną widoków religijnych i politycznych. Kalifowie osłabieni politycznie i religijnie wezw ali na pomoc Turków S e l - dz u k ó w (w połowie 11 wieku). Drużyny te pod p r z y w o ­ dem Emirów-al-Omrah położyły.koniec panowaniu świec­

kiemu Kalifów, z o s t a w u j ą o cień duchownej w ła d z y sie­

d ząc ym w Bagdadzie, i niewiedzącym co się na Bożym święcie, co się w ich p aństw ie , dzieje.

(30)

Przy końcu 11 w ieku pokazuje się najznakomitsza osobistość śród Turków Seldż uków, Małek - Szach, k t ó ­ rego posiadłości rozpościerały się od Chin do Eg ip tu , bo Fatymidom odebrał Syryę i Pale stynę. Po jego śmierci rozerwano to P a ń s tw o na k a w a ł y . Między ¡mierni, jeden szma t (Niceo) stanowił su łta n a t Nicejski, a S y r y a dosta­

ła się O r to k o w i, którego ród należał do najdzikszych Seldżuków, i dlatego tak się dał we znaki Jerozolimie, oraz p rz y b y w a ją c y m tu pielgrzymom chrześciańskim, co było p o b udką w y p r a w K rzyżow ych.

Kiedy tak w s z y s t k o wrze i bucha na Wschodzie, i si­

ły w y c z e rp u ją się w ruchu li ze w n ę trz n y m , na Zachodzie w Europie p o w stają nowe P a ń s tw a , i we w n ę trz n ie o rg a­

nizować się z a c z y n a j ą , ja kto ju ż po części widzieliśmy mówią c o świecie Germańskim, S k a n d y n a w s k im i Sło­

wiańskim.

Za sługuje tu na u w a g ę Hiszpania. Po upadku W i z y ­ gotów (pobitych od Arabów czyli Sarace nów, którz y po bitwie przy Xercs de la Frontera, przenieśli tu z Maury- tanii panowanie Kalifatu na początku 8 wieku), Chrze- ścianie t r z y m a j ą się tylko w górach na północy. Duch rycerski rozwija się w d r o b n y c h , lecz za to b e z u s t a n ­ nych w alkach z niewiernymi, a pierwiastek gotycki w z m a ­ cnia się w miarę osłabienia Kalifatu. Same nauki, o d r y ­ w a ją c Kalifów hiszpańskich od ż y c i a , prowadziły do upadku P a ń s tw o ciemnoty, i fanatyzmu.

Saracenowie, udzielając wucle swego Europie w n a u ­ kach i ż y c i u , przejmowali także nie mało od Chrześeian, a religia ich z a s a d z o n a ną jedynej i bez w a ru n k o w e j w y ­ łączności, p r z ypuszcz ając z musu tolieranc yę, b u rzyła w ła s n e z a s a d y . Tolerancya je d n a k coraz bardziej się krzewiła, w miarę osłabienia P a ń s t w a i u p r a w y nauk, gdy

(31)

uczeni a r a b s c y i chrześciańscy używali wzajemnie filozo­

fii <Ha obrony praw owierności swojej. W najpodobień- szyeh je d n a k przedmiotach ja kże c h a r a k te r y s ty c z n a ró­

żnica! P r z y jedności Boga i nieśmiertelności duszy: w ia ­ ra n asza zaleca w a lk ę ze sobą, panowanie nad s o b ą , nad ziemi skłonnościami, które się nie raz nieprzyjaciółmi zo- wią. Mahometaństwo zaleca wa lk ę z nieprzyjaciółmi ze- w n ę t r z n e m i , i to opiera na fatalizmie: wywrócono więc dwie najprzedniejsze nauki (o Opatrzności i niesieniu krzy­

ża swe go). Dalej: religia C h rystusa je st religią ducha;

M a h o m e ta , ciała. P ie r w s z a religią to w a r z y s k o ś c i, bo nictylko każe kochać bliźniego ja k siebie samego, łą czy d w a światy, i w przyszłe m na w e t życiu oznacza ( ś w i ę ­ tych obcowanie). Ostatnia uczy, że nieprzyjaciele polegli w boju z ręki w y z n a w c y Proroka, będą niewolnikami j e ­ go. Chrześciaństwo wierzyć każe w z m a r tw y c h w st a n ie ciała t. j. wcielenie się ducha w d o skonałą postać, dla pojęcia jego nieśmiertelności osobistej, aM achometuństwo obiecuje rajskie wesele edenu, z całą lubością ponętnych zm y sło w y c h rozkoszy, w to w a r z y s tw ie powabnych, cza­

rują cych h urysek. Mahomet j e s t prorokiem przeszłości, a Bóg je go ostatnim Bogiem n a r o d o w y m : nie je stto Bóg chrześciaiiski, Bóg ś w i a ta całego, ojciec nasz... w niebie- siech ducha i prawdy.

Przez zetknięcie się P a ń s t w chrześciańskieh z Kali­

fatem hiszpańskim, p o w stała cywilizacya zupełnie orygi­

nalna, i wyrobił się dzisiejszy ch arakter Hiszpanów.

Duch bohaterski przebija się w rycerstwie, miastach n aw et, a mianowicie też w zakonach religijno-wojennych, których przeznaczeniem b y ła wiecz na w o jn a z nicwier- nemi. Stosunki z r e s z t ą polityczne tak się później powi­

kła ły, że nieraz S arace nowie byli w służbie wojennej

*

(32)

Chrześcian, i przeciwnie. Były to wojny k rzyżow e w ni o.

z ą j k o w y m obrazku, na mniejszej przestrzeni, ja k na gra- niey Słowian.

Kiedy Rzym, podcięty toporami b ar b a r z y ń c ó w , runął ja k d ąb odwieczny, pień jego p o k a z y w a ł sprticlmiałość społeczną, a ta w y s t a w i a n a na działanie obcych ż y w io ­ łów, toczących j ą ja k robaki, psuć się do ostatka musiała:

na w e t na otwarłem p o w ie t r z u , zo sta wio n a naturalnemu biegowi rzeczy, b y ła b y z w ie t r z a ł a , i obróciła się w zie­

mię, z której się p o c z ę ła , by ła b y się rozłożyła na pier­

wiastki sk ład o w e P aństw a: miasta, d rużyny i t.p. Każde P a ń s tw o w młodości swojej j e s t ja k orzech, którego s k o ­ rupa dająca się tłuc z oporem gdy dojrzeje, tak j e s t mięk­

ka w zarodzie, ja k wodniste ziarno delikatną powleczo- » ne skórcczką. Skorupą P a ń s t w a , j e s t jego obrona z e w n ę ­

trzna, a zatem waruje całość i konieczno-rozumną swobodę * ludności, składającej społeczeństwo. Obrona ta, albo się

opiera na całym narodzie, i to b y w a w P a ń s tw a c h pier­

w otnych, albo na wyłącz nej klassie. W pierwszym razie cały naród idzie do boju,np. w d a w n y c h czasach S ło w ia­

nie zachodni, P ru sa cy pierwotni, Jadźwingowie, Litwini;

dziś Czarnogórcy w a lc z ą c y sp o łem , czasem n a w e t bez wodza. W ostatnim przypadku znajdują się mianowicie P a ń s t w a zajęte przez obce drużyny, a mianowicie Germa­

nów', Normandów. Gdzie osiadła ich drużyna, tam niewy- tępiona część ludności ż y ła w stanie poddaństw a t. j. d o ­ mowej niewoli (Leibeigenschaft) podobnej do niewoli he­

le* t ó w w starożytności, i tylko nieco złagodzonej boskim w p ły w e m religii, o ile ta działać mogła, na surowe i nie­

okrzesane dusze. Łańcuch lcimości w ią z a ł wodza i w o l ­ n ą jego drużynę, czyli panów feu d aln y ch , su z e re n a i j e ­ go lenników, którz y je dnak w lenach jakie posiedli, byli

£

(33)

samowładcami i w sz y st k o im ule gać musiało. Ł a t w o po­

j ą ć dlaczego; po takiem wyosobnieniu sio wa z a ló w korony dobro pospolite znikło, a dobro osobiste, wolność osobi­

sta, nieograniczona — była wszystkiern dla p a n a , który sig nie łykał w z am ku swoim żadnej siły, a posiadał c a ­ ł ą krainę j a k daleko okiem zasięgał z z am ku swojego, j a k daleko w y je ż d ż a ł n a . ł o w y i dalej, dalej j a k w y o b r a ­ ź n i a sięgała, za górami, za lasami były granice je g o dzie­

dziny; gdzie ginie ryk w o łu , nic słychać rżenia koni z okolicznego p astw iska. Ta k a dziedzina z d a w a ł a mu się światem ledwie nie bez g ranic, światem w sobie z a ­ d a r t y m , p ań stw em (segneurie) gdzie wola jego k r ó l o w a ­ ła bez g r a n i c , gdzie nie miał równego sobie i b y ł niby Cesarzem, bo lennicy je go niżsi byli od niego, ja k on od cesarza. W s z y s tk o mu u le g a ło , co w id z ia ł, co żyło w obrębie P a ń s t w a jego: kupiec, podróżny na je go ziemi, s t a w a ł się jego w ł a s n o ś c i ą , poddani w poniżeniu, n a ­ d w o r n y kapelan, poddany, nauki w pogardzie, a uczeni — rzemieślnicy. Tłocząc na w sz y st k o ja rz m o poddaństwa, sam był niewolnikiem w ła s n y c h namiętności i nudów, które odganiał polowaniem, lub rozbijaniem k a r a w a n k u ­ pieckich, podróżujących po drogach je go ma jątku, a j e ­ śli to nic w y st a r c z y ł o , r o z p a s y w a ł się i puszczał na w y ­ bryki nieograniczonego dziwac tw a, na ż ą da nia śmieszne albo bez w s ty d n e i straszne np. jus primae noctis, ze w sz ystkiemi obrzydliwemi praktykami, na wspomnienie których oburza się człowiek z s e r c e m , a tern bardziej z w y k sz tałco n em uczuciem. Spojrzyjmy na k o m m e n ta - rze do p raw feudalnych, a przekona my się, że usprawie­

dliw iano nawet g łu p s tw a najniedorzeczniejsze, i k r w a w e zbytki swawoli; s w a w o l a bowiem p a ń s k a , prawem b y ła dla nieszczęśliwych poddanych.

30

(34)

Ciężka b y ł a dola ludu pod takiem panowaniem. R e ­ ligia łagodziła j ą , ja k niewolę w sc h o d n ią , stosunki pa- trya rc halne. Feudalizm jednak b y ł stanem prz e c h o d o - w y m , koniecznym w rozprzęgającej się społeczności, k tó ­ ra z czasem dopiero miała w z ro s n ą ć , i u k r z e p i w s z y się, fizyologicznie rozwijać się w duchu i prawdzie.

Duszno, ciężko, i nieznośnie było i samym panom, gdy się rozmnożyli i dziedzin nie stało; trudno się było u t r z y ­ m a ć w czasie upadku rolnictwa, prz e m y słu i handlu; by- ła to j e d n a z głównych przyczyn W y p r a w K rzyżowych.

Myliłby się k toby je chciał prz y p isy w a ć samej gorliwo­

ści religijnej. Szedł lud, bo idąc p r z e s ta w a ł być poddań- czuchem i r ó w n a ł się niejako z panem pod godłem K rzy ­ ża; szły mi asta dla z y s k ó w , i dla z y s k ó w okręta d a w a ły pod k r z y ż o w n ik ó w ; szło ry cerstw o , bo Wschód obiecy­

w a ł spełnienie ich marzeń, ideały b o g a c t w a i sławy: gdzie z a ś panowie mieli dość z ie m i, miasta nie widziały z y ­ sk ó w , a ludowi dobrze było np. w południowej Francyi, ta m albo się nikt nie r u s z y ł z domu, albo się w y p r a w i a ł dla ciekawości, dla sław y , i szukania przypadków w a w a n ­ turow aniu się bez celu. Jeżeli żarliwość religijna unosi­

ł a wielu, byli i tacy, co z począ tku całkiem obojętni, śmieli się potem z w y p r a w i ich przywódców.

Kościół, u w a ż a n y j a k o in s ty tu c y a społeczna, p rzy ­ czynił się dzielnie do dobra ludzkości. Papieże związani od Pepina z P a ń s t w e m F r a n k ó w , zapewnili sobie znac ze­

nie niepodległe jako k s ią ż ę ta świeccy, i w s mutnym s t a ­ nie powszechnego b e z r z ą d u , torowali sobie drogę do p a ­ n o w a n ia moralnego nad wielkiemi tej ziemi, dla u t r z y m a ­ n ia jakiejkolwiek jedności w chrześciaństwie. G mino-

w ł a d z t w o kościoła pie rwiastkowe go przechodziło powoli w a r y s t o k r a c y ą , a sam Papież w y r a ż a ł w ład zę m o n a r -

(35)

chiczną. A r y st o k r a c y a du c h o w n a t w o r z y hierarchią k o ­ ścielną, ł ą c z ą c ą Sie takim łańcuchem z Papie żem,jak w a -

zale z C e s arze m; z drugiej zaś strony duchowieństwo w y ż s z e , zajmuje w systemacie feudalnym wysokie dosto­

j e ń s t w a równo z m a g n a ta m i, gdy Papież ja k Cesarz ma P a ń s tw o świeckie udzielne. Lu d ż y j ą c y w ciężkiem upo­

dleniu i niewypowiedzianej nędzy, znajduje przy tu łek w kościele, gdzie j a ł m u ż n a służy dla chorych, w d ó w , sierot i b i e d n y c h , jako z a b y t e k spólności dóbr w u r z ą ­ dzeniu dem okratycznem pie rwszych w ie k ó w kościoła. Co do panów f e u d a l n y c h , chociaż p r a w a lenne oznaczone b y ły ze ścisłością najd o k ła d n ie jsz ą , n a w e t nieraz śmie­

s z n ą , były to je d n a k p r a w a bez siły, bez w y k onania, tyl­

ko prawa. Zdaje się, że wieki średnie ż y ły tylko m y ś lą , zamiarami, uczuciem: w ła d z a w y k o n a w c z a , j a k siła woli w człowieku, najwięcej k o s z tu je i najpóźniej dojrzewa, p r a w o d a w c z a z a ś , ja k myśl j ą poprzedza i gotuje drogę prawości, umiarkowania. Karol W. miał pod swojem ber­

łem dziczyznę pełnę surowości. Z w azalami p o trz e b u ją ­ cymi ruchu, działalności, rozpościera on zdobycze na S a­

ksach, L o n g o b a r d a c h , Hiszpanii, Awarach, Słowianach czeskich i meklemburskich.

Ej der w Danii i Ty b e r we Włosz ech, Ebro w Hiszpa­

nii, a od wsc hodu Cisa i E l b y w o d y , s k r a p ia ły krańce p o ­

siadłości je go. ,

Wielki ten monarcha, miał na dobie zjednoczenie pod berłem cesarskiem daw n y c h dziedzin Rzymu. Ale w dzie­

jach jedno zjawisko d w a r a z y się nie p o w ta r z a . L u dz kość się g o to w a ł a do czego innego. . .

Nic prędko się ustalił feudalizm (od 6 do 10 wieku organizuje się we Francyi) bo w ła s n a korzyść ogranicza ła nadużycia, łagodziła stosunkj p o d d a n y c h , za ktoremi

Cytaty

Powiązane dokumenty

Już się z toporem przez lasy przedziera, Puszcza się w fale, ujarzmia zwierzęta, Dziwiąca męztwem, ale tak zawzięta Że w braku wrogów walczy sama z

Przebija się w pismach Witkowskiego wielka poczciwość i miłość dobra powszechnego a przy tern zamiłowanie nauki, co‘ pokazują prace jego w XVII wychodzące

Kiedy Zygmunt August, ceniąc sobie równie jak jego poprzednicy przyjaźń z Austryą, o jej przymierze się starał i po śmierci Elżbiety ożenił się z

łej hodowli ze względu na mleczność — różni się znacznie od tego samego zwierzęcia, które niegdyś żyło w dzikim stanie; również koń wyścigowy jest

wany), Trutnowo i Ninikowo należały w r. który miał za żonę Elżbietę Mortęską, siostrę rodzoną błogosław ionej Magdaleny Mortęskiej, ksieni klasztoru Panien

pisze Autor: Myślenie absolutne musi wrócić do absolutnego bytu, nie oddzielając się jednak od siebie (nie wyosobniając się, t. nie tracąp swojej natury

Zamiast szczegółowych opisów natury tej cnoty najlepszym jej obrazem bę- dzie skomponowany z wypowiedzi Akwinaty zewnętrzny obraz wielkodusz- nego. Tomasz pisze:

Gdy wszyscy odgadną, dzieci na sygnał nauczyciela znowu biegają po sali i po chwili znowu łączą się w pary, ukazując i odgadując kolejne emocje.. Zabawa w tajemnicę –