MAJ ORKIE WICZ A
T O M III.
HISTORYA
SERCA I ROZUMU
(UCZUCIA I WIEDZY)
P R Z E Z
Jana Majorkiemicza.
RĘKOriSM POŚMIERTNY.
.... Modlić się będę, duchem modlić się będę i rozumieniem.
Będę śpiewał duchem, będę śpiewał i rozumieniem.
.... Wolę pięć słów rozumieniem mojem mó
wić, a tych i drucie nauczył: niżeli dziesięć tysięcy słów językiem.
Bracia! nie stawajcie się dziećmi rozu
mem; ale bądźcie dziećmi złością, a do- skonałemi rozumem będziecie.
Do Korynt. 1. 1U XIV w. 15. 19. 20.
t * ę ś ć d r u g a .
%
W W ARSZAW IE,
Nakładem Gustawa Sennewalda Księgarza, przy ulicy Miodowej Kr. 481.
1 8 5 1.
w Warszawie dnia 2(14) Listopada 1850 r.
Starszy Cenzor, Ł. T. T r lp p liu .
W DRUKARNI J. UNGER.
'sza&a.a
(PRZED ŁU ŻEN IE).
ROZDZIAŁ III.
WIEKI ŚREDNIE.
TWORZENIE SIĘ PAŃSTW NA WSCHODZIE. — ORGANIZACYA NA ZACHODZIE: FEUDALIZM, KOŚCIÓŁ, MIASTA, I INNE ZWIĄZKI. — WYPRAWY KRZYŻOWE. — WALKI PAPIEŻOW I PANUJĄCYCH.—
NOWY ZWROT ŻYCIA— ODKRYCIA I WYNALAZKI.
Im lepszą jesteś cząstką S t w o r z e n i a , Tent mocniej czujesz jego cierpienia.
K... z Króluwlii.
M r o w i ą c o W s c h o d z i e , namieniło się n a w i a s e m , że za górami Imaus i Iliperborejskiemi budzi się ruch ja k iś za powodem dru ż y n koczujących. Do przybycia ich nic nie wiemy o krajowcach, j a k w ogóle o w sz y stk ic h a b o r y g e nach do przychodniów co ich organizują. Z położenia je- ograficznego domyśla my sig, że pierwsze d r u ż y n y p r z y byłe do E u r o p y stanowili Celtowie; zajmują oni dziś z a chodnie krańce Europy (Anglii, .Hiszpanii i t. d.), bo nic
me tamowało chodu tym w ę d r o w n y m ludkom, i posunęły się w g ł ą b ’ Europy, a potem przez silniejszych p r z y b y s z ó w zwarci zostali w krańcach i osaczeni między niemi a oceanem. Za nimi poszły d r użyny Germanów i zajęły środek Europy, a nakoniec Słow ianie, którz y się rozpo
starli od niepamiętnych cza só w od W sc h o d u i Południa.
Pierwsze przybycie drużyn Scytyjskich do Europy, ozna
c z a ją około VIs° w ieku przed Chrystusem. Położenie je- ograficzne nie przeczy chronologii, bo d rużyny zaborcze Germanów mogły ła tw o przejść śród rozproszonych na ogromnej przestrzeni S ł o w i a n , a może i p o w iększyć się ich w y b o r e m , j a k później d ru ż y n y mongolskiego pocho
dzenia (*). Położenie jeograficzne czyli przestrz eń z a j
m o w a n a po czą tk o w o od Słowian i od Germanów, tł u m a cz y się [»rzez m a łą ludność ostatnich, i o gromną s t a r o ż y tność S ł o w i a n , k t ó r z y się posunęli na zachód daleko j e szcze za Elbę, aż do Westfalii.
Germanowie p rzede wszystkiem z a s ł u g u j ą na uwagę:
raz, że z a j ą w s z y środek Europy, nadawali tak długo kie
runek chodowi jej dziejów; powtóre, że rozparłsz y się na Wschód i Zachód, zagłuszyli pierwiastek celtycki, i usiło
wali wytępić a przynajmniej przytłumić słowiański, by udzielnie p a n o w a ć na klassycznej dziedzinie s tarożytnego ś w ia ta , który w sz ak że ja k sam p rz e d sta wia ł c ałą ludzkość (orbis te rrarum), tak równo na c ałą ludzkość, wiec i na Słowian pracował.
Dzieje n arodów wschodnich s ą w przestrz eni: dajcie mi położenie jeograficzne kraju na W schodzie, a j a opo
(*) Tak drużyny Węgrów, Ugrów czyli Madziarów miały być posiłkowa
ne przez Polaków. Ob. Kronikę Węgierską i Czeską (Warszawa 1823) ułamek z rękopisu Swidzińskiejęo.
wiem treść je g o dziejów. Rzecz sig ma przeciwnie z lu
dami koczującemi, dopóki te s ta ły c h sobie nie obrały sie
dlisk; bo jeografia tych ludów j e s t (j.eśli tak rzec można) w czasie, j a k h istorya W sc h o d u w przestrzeni. Przesie
dlanie sig dru ży n na Zachodzie tak j e s t w ażn e, ja k po
łożenie jeograficzne w patryarchalnym bycie na Wscho
dzie.
Dla urobienia sobie ja sn e g o pojęcia w tym wzglgdzie, p r z y p a t r z m y sig w sz y st k im ruchom drużyny. D ru ży n a czyli to w a r z y s t w o wojenne, je stto zbiór ludzi burzliwych, nie sp o k o jn y c h , któ rz y nie mogąc dosiedzieć na miejscu, ani p r z y w ią z a ć sig do ziemi, w y r a ż a j ą nadmiar żywości w ciągłym ruchu, bujaniu swobodnem po ś w i ę c i e , gdzie ich oko. gdzie potrzeba poniesie. Naprzód ograniczają sig oni grabieżą i ł u p i ą , odzierają spokojnych mieszkańców, d rap ieżą mienie, biorąc z własności zapracowanej czego im potrzeba, a n a w e t przez z b y te k niszcząc lub u n o sząc ze sobą, co im niepotrzebne. Uprowadzanie kobiet i dzie
ci, niepoślednie tu zajmuje miejsce np. u T u r k ó w , Mongo
łów. Jeżeli położenie dogodne, a okoliczności sprzyjają, n a pady s ta ją sig czgstsze: mieszkańcy płacą haracz, naj- czgściej w n a tu r z e , w ludziach n a w e t z d a tnych do boju.
Nakoniec, jeśli dru ży n a czuje sig n a siłach, i ma s t a n o w cze uznanie swojej w y ż s z o ś c i , podbija ludy słabe i daje początek klassie, a jej wódz dynastyi panującej. Taki był początek P a ń s tw Wschodnich. P a ń s tw a te, n a w e t po uor- ganizowaniu sig s w o j e m , s t a w a ł y sig p a s t w ą zdobyczy drużyn Mongolskich, które zamieniając ludy osiadłe na d r u ż y n y ogromnego ro z m ia r u , w y d a ł y owych wielkich zd o b y w c ó w , co grozili całemu ś w i a t u , Czyngischanów, Famerlanów. Pamigtać t r z e b a , że najwigksze drużyny, czyli hordy k o c z u j ą c e , toczyły sig zawsze niszcząc n ie -
mai w sz y st k o po drodze, j a k s z a r a ń c z a , a w wędrówc e swojej im większe przechodziły p r z e s tr z e n ie , tem więcej grzylegało do nich ludów, o które się ocierały j a k śnie
żne lawiny. Czacki powiada, że albo na naszej ziemi, al
bo w naszem sąsiedztwie w y l ę g ł y s i ę , przemieszkiwały lub przechodziły te narody, które pierwej zac hwiały, a potem zwaliły majestat nastę pców Augusta. To nam tłó- ma czy dlaczego nieliczne hordy Ilunnów, Mogołów tak się groźnemi stały, i pokazuje u d z i a ł , ja k i Słowianie mieć musieli w w ę d ró w c e n a r o d ó w w podbojach Germanów, łą c z ą c się z tłu sz c z ą co z a l e w a ła różnemi czasy Europę.
Domyślamy s i ę ‘tego w najdawniejszyc h c z a s a c h , a za pamięci historyi widzimy, że np. R u ś robi z a b o ry na spółkę z hordami Mongolskiej dziczy. Nie n ależy tego widoku rzeczy spusz czać z u w a g i, p r z y p a t r u ją c się Ger
manom, gdzie się tyle oddzielnych drużyn naprzemian po kazuje, i znika bez śladu. Dlaczegóż to po bitwie llun- nów z Gepidami, ani ich widu ani s ł y c h u ? Bo się ludy w ę d r o w n e r o z p r o s z y ły snąc na oddzielne drużyny, z k tó rych Hunnowie p o w s t a li , i je d n e się przelały w większe m a s s y , drugie wróciły do swoich, inne np. Słowianie mo
gli zo sta ć doma. Gminy, czyli osiadłość, widzimy ze w sz y st k ic h Germanów tylko u S a x o n ó w , któryc h okolają d rużyny S w e w ó w , na podobieństwo drużyn Słowiańskich, o których doszło podanie z najdawniejszyc h cza sów, (Amazonki S łow iańskie ) i o których świadczy historya (K o zak i). Dziwna rzecz, że gminy, czyli plemiona osiadłe, u łoż yły się w Europie podług z a s a d jeograiicznych, (jak w Azyi) w równinach na północ Bóhmerwaldu, S c h w a r z w a ld u i t. d. a mianowicie między W e z e r ą i E lb ą , a n a w e t ku R e n o w i , a d r u ż y n y zaległy po większej części góry niemieckie. Z gór spuszczali się dopiero w doliny
np. do Lombardyi, Gallii zachodniej i t. d. Dunaj Górny i Hen połączone murern, broniły barbarzyńcom przystępu;
nie byłto je d n a k mur chiński, ja k R z y m nie b y ł Niebie—
skiem P aństw em uśpienia. Świat germański wprzód j e szcze nim zalał k la s s y c z n ą ziemię w p ł y w a ł do niej, prze
nikając (że tak powiem) szczelinami; to Germanowie s ł u ż ą w wojsku Cesarzów, to drapieżą dorywczo, to się pr z e n o s z ą ulegając Rzymowi ( w Gallii Germania 1" 2 a ).
Od 3° do 5 n w ieku rozwija się r u c b a w k a drużyn germań
skich na coraz w ię k s z ą skalę, i to j e s t w ła ś c i w ą era bytu n a j dawniejszyc h P a ń s t w dzisiejszych. W y s t ę p u j ą F r a n kowie z za Renu ku Gallii. Jestto zbiór drużyn Germań
skich pod przywodem Merowingów; każde bowiem plemie ma rodzinę, do której s ą przywiąz ane je go najdroższe wspomnienia. Z germańskimi Frankami łą c z y się plemie celtyckie S y g a m b r ó w , zalegające ujścia rzeki Maas, gdy Frankowie na le w y brzeg Renu się przedzierają. (Celto
wie, ja k Słowianie. Odrębna naro d o w o ść dzisiejszej Ho- landyi i Belgii. Rzeczpospolita B a t a w s k a nie mogła się przy Francyi utrzymać). Od Fra n k ó w wydatnie się odró
żniają, Burgundowie, k tó r z y naprzód pokazują się około dolnej Wisły i na w. Borholm (Burgundenbolm) a potem widać ich nad R e n e m , Menem i Nekarem; w wędrówc e ich ku południowi wiele innych drużyn się przyłączyło i dlatego s ą tak silni. Z Burgundami mieszają Allemanów, którz y osiedli bardziej ku południowi, przedstawiają wię
k s z ą jeszcze rozmaitość w składzie drużyn, (alle manner) a nadto z l e w a j ą się je sz cze z Celtami. Tak samo od Sa- x ó w leżą na południe Turyngowie, graniczący z Burgun
dami i Allemanami; na Wschód się c i ą g n ą ku górom Cze
skim (Bóhmerwald), na Południe do Dunaju. Obszary od morza Bałtyckiego do Czarnego zalegli Gotowie, którzy
2 7
sig dzielą na Ostgotów, W e s t g o t ó w i Gepidów: w sz y sc y połączeni sn ą ć ze S łowianami, j a k d r u ż y n y zachodnie z Celtami. Na Gotow ude rz y ły naprzód hordy Hunnów, dzikie, koczujące d r u ż y n y , pochodzenia mongolskiego, podobne do dzisiejszych Baszkierów, Ksłmu k ó w . Goto
wie wschodni podali piersi na pierwsze ciosy nowej tł u szczy, wzbierającej od Wschodu i grożącej Europie poto
pem. Gotowie zachodni ( W e s t g o t o w i e , Wizygotowie}
w liczbie kilkukroć sto tysięcy, znaleźli przytułek za Du
najem w P aństw ie Rzymskiem; nie moglijsię bowiem u tr z y ma ć w Karpatach. W y s z ł a w tedy na j a w cala słabość Itzymu. Gotowie rozjątrzeni uciemiężeniem urzędników administracyjnych Rzymskich, powstali i szli ku stolicy, a tłumy niechętnego ludu łą c z y ły się z nimi. Pokonali na potęgę w o js k a C e s a r s tw a ( b i t w a pod Adryanopolem 3 7 8 r.) a po całym kraju takie spustoszenie roznieśli, że tylko niebo i ziemia z o s ta ły , a wytępiono w szystkie ż y ją c e stworzenia, zwierz ęta i ptaki. Z takichto drużyn t w o r z ą Cesarze w o js k a n a j e m n e , i odpierają odtąd b a r b a rzyńcami b a rbarz yńców. Kiedy Arkadyusz p a n o w a ł na Wschodzie, a Honoryusz na Za chodzie, naczelnymi W o dzami ich wojsk byli Kunigowie germańsc y (Rufin i S t y - likon), m a ją c y w ła s n e dru ż y n y , j a k później Kondottiero- wie w ło s c y i niemieccy. J a k a ś majestatyczność, p ew n a w y ż s z o ś ć cywilizacyi s p r a w iła , że i potem nieraz n a j z a - palensi i najzaciętsi z Kunigów walcz ących z Rzymem, bronili jego sp raw y . Słabość P a ń s t w a Wschodniego, a może i bezdarność chytrego Rufina, s p r a w i ł a , że Alaryk kunigas W e s t g o tó w , o p u s to s z y w s z y Peloponez, d o stał 11- liryę z mianem Magistra utriusque militiae i b y łb y z a g r o ził P a ń s tw u Z a c h o d n ie m u , g d y b y dzielny, u d a r o w a n y wielkiemi talentami wojennemi Stylikon, nie odparł go był
s w o j ą d ru ż y n ą . Odpierał Stylikon i pokolenia S ło w ia ń skie cisnące się do Dunaju ja k Gotowie. W ty m czasie drużyny niewiadomego p o chodze nia, złożone między in- nemi przeważnie z W a n d a ló w i S w e w ó w uderzyły na I ta lię, lecz je zniszczono, a część przeszła do Gal lii, i odcię
ła tamte krainy od Rzymu. Na początku Vs° wieku (406) drużyny te z alały Gallię, Hiszpanię, a potem n a w e t Afry
kę. Stylikon miał zam iar użyć przeciwko nim Alaryka, aliści z o sta ł z a m o r d o w a n y , a Honoryusz dał się p o w o d o w a ć d w orakom. Tymczasem Alaryk p rz y w o ła n y przez m ś c i w ą Stylikona drużynę, bierze Rzym, i w ydaje ów gród odwieczny na trz y d n io w ą p a s tw ę rozhukane mu żoł- dactwu. Następca A la r y k a niby chce wspierać Rzym, a tymczasem z a kłada Państwo W i z y g o tó w w południowej Gallii za R o d a n e m , i Hiszpanii W sc h o d n i e j, ho Bu rg u n dowie osiedli już dawniej w Gallii W s c h o d n i o - P o ł u d n i o - wćj, a Wanda lowie i S w e w y zajęli Hiszpanię. Tak było dopóki Hunnowie bujali po szerokich stepach na rozle
głych obszarach od Wołgi do B a łk a n ó w i ku O d r z e , ku Elbie, panując Słowianom (Scytom), Germanii, w y b i e r a jąc haracz od P a ń s t w a Wschodniego. Ale kiedy Attylla posunął się za R e n , w e r w a ł się do Gallii (450), w te d y nastą piła sta n o w c z a chwila, j a k niegdyś w w a lk a c h Grc- cyi i Persów. Gra szła o życie cywiljzacyi i b a r b a r z y ń s tw a . Godny następca Stylikona Aecyusz, przypomina bo h a te ró w Termopil i Salaminy. Byłto Rzymianin w y c h o w a n y śród Germanów. S ta n ą ł on na czele drużyn tak różnorodnych ja k Attylla, i pokonał go (Châlons-sur-Mar
ne), a potem jak Stylikon doznał niewdzięczności dworu i padł z ręki samego W a l e n ty n i a n a 3"°. Attylla pokona
ny, b e z s i l n y — ju ż tylko pustoszy kraj i wkrótce umiera, a Hunnowie po ostatniej bitwie z Gepidami rozpraszają
sig. Odtąd Rzym nie miał ju ż wielkich ludzi, czyli raczej nie dozwolił nikomu rozwinąć wielkich zdolności w ojen
nych. Kunigowie Germańscy rz u c a ją go z rąk do rąk s ła b y m Cesarzom. W anda lowie z Afryki drapieżą Italię, a ich straszne spustoszenie Romy poszło w przysłowie (wandalizm). Odoakr s tr ą c i w s z y z tronu Romula Augu- stula, sam formalnie rządzić z a c z ą ł z mianem P a t r y c y u - s z a a potem R e k s a ( R e x ) , podzieliwszy Italię między drużynę. Ten i późniejsze n a p ł y w y obcych żywiołów do Italii, daje mi eszaninę ludów z w a n y c h Włochami ( W e l - szc). Do tego czasu odnosi się zape wne i początek j ę z y k a Włoskiego t. j. j ę z y k a W ło c h ó w , nie Italii (*). Nie długo tr w a ł o panowanie Odoakra. Gdy Ostgotowie roz
postarli się nad Dunajem i zajęli okoliczne prowincye, ci uderzali na Iliryę, Kunig ich, Te odoryk tak był nieznośny dla P a ń s t w a Wschodniego, ja k niegdyś Alaryk. Cesarz Zenon zwrócił go na Włochy, a dla pozbycia się niezno
śnego sąsiada, udarowa! dostojeństwem P a tr y c y u sz a . Fe- odoryk poszedł w z a p a sy z Odoakrem, pokonał go, p r z y j ą ł miano R e k s a , przywrócił hierarchię R z y m s k ą i S e n a towi znaczenie. Usiłowania łożone gwoli zac howa nia cywilizacyi Rzymskiej, tolerancya religijna ( był on Arya-
(*) Łacina psuła się powoli i nieznacznie. Ludy północne, zalewające Włochy, używały wyrazów celtyckiego i germańskiego pochodzenia z za
kończeniem łacińskićm. Za Odoakra, a jeszcze bardziej za Teodoryka W.
czuć się dawała przybyszom potrzeba nauczenia się języka krajowców. Ula barbarów najtrudniejsze były zakończenia, które przyłamywali i tworzyli ję
zyk Rzymski gminny (romano rustico) np. Da mi . , i l . . . p a ne , zamiast: da m i li i i 11 u ni pa ne m. Język ten stał się mową zwyciężonych. (Ob. Tira- bosebi, Madei).
Sunt jussi vertere morem, Ausonides victi, victoribus vocibus usi.
l’oëtic. Vida.
uin), prace p r a w o d a w c z e i zamiłowanie uczonych (Kas- sy o d o r,B o e c y u s z , Symmachus) czynią go prawdziwie nie
pospolitym, wielkim. Z d a w a ł o się, że to potomek Anto
ninów, zesłany z opiekuńczą dru ży n ą dla obrony zniewie- ściałych Rzymian. Był on najpotężniejszym mona rchą swojego czasu i politykiem p rz e n i k liw y m , połączył się związkami pok re w ie ń s tw a ze wsz ystkimi Kunigami, a na w e t zewnętrznie (jak później Karol Wielki), żył w do
brych s to sunkach z C esarstwem Wschodniem. Czuł do
brze ro s n ą c ą s z y b k o potęgę P a ń s t w a F r a n k ó w , rozpiera
ją c y c h się szeroko śród s ą s ia d ó w , i ta m o w a ł j ą zaw s z e , ( r ó w n o w a g a p o li t y c z n a ? ! ) . Klodoweusz f r a n k o ń s k i do
stał ja k Teodoryk W. miano P a tr y c y u sz a , i oba byli kon
sulami, niby zastępcami Cesarza, ale Bóg wie jakieto b y ło, niesłychane dotąd zas tę p stw o . Cesarstwo było słabe, P a ń s t w a Ostgotów, i Fra n k ó w w całej sile rozwinięcia.
Gdzie się tylko obrócił K lodoweusz, wszędzie go niemal śledził Teodoryk, i albo bronił uciemiężonych, albo dzie
lił się pokonanemu Na nieszczęście dla Włoch, po śmierci Teodoryka nie było godnych następców; z czego k o r z y s ta Cesarz Ju sty n ia n , i w y d z ie ra Włochy z rąk Ostgotów, z r ą k W a n d a ló w Afrykę. Dla Włoch byłoto pra w d z iw e nieszczęście, bo panowanie barbaró\y,Tagodne było w po
równaniu z R z ą d e m W s c h o d u , w y ciskającego ostatni grosz człowiekowi na k o sztow ne wojny, jakie Justynian prowadził przez w o d z ó w swoich. Narces R z ą d c a w u t w o rzonym egzarchacie R a w e n n y (bo nie Rzym, ale R a w e n na b y ła j u ż stolicą Ostgotów), odpierał tłoczące się d r u żyny Fra n k ó w po wypędzeniu Ostgotów; ale później snąć w y tr z y m a ć nie mógł napadu innych drużyn, i L o n g o b a r dowie pod przywodem Alboina Kuniga spokrewnionego z Teodorykiem, zawojowali Włochy. P o wiad ają także iż
N arces, doś w ia d c z y w s z y niewdzięczności dworu, ja k się to już nieraz zdarzało najznakomitszym mężom owego czasu (Stylikon, Aecyusz), p rz y w o ła ł Longoba rdów. Po
dobnie dawniej uczynił Bonifacyusz, p r z y z w a w s z y W a n dalów do Afryki. Z czasem Longobardowie ulegają F ran
kom (Dezyderyusz za Karola W .) a Włochy zaczynają się rozdzierać na s zma ty i porozryw ane w k a w a ł y , poka
z u j ą się w postaci oddzielnych miast (citta), na podobień
s tw o s ta r o ż y tn y c h miast z okręgami. W y j ą te k tylko s t a nowi Neapol pod Normandami, a potem Hohensztaufena- mi. Gdy się to w s z y s t k o dzieje, tymczasem Państwo F r a n k ó w rośnie, a rośnie podług praw konieczności fizy- ologicznej i nie fizjologicznej. Dzielny i chytry K lo d o w e - usz je st niemal s a m ow ła dzcą. Ale drużyna Fra n k ó w s k ła dała się z ludzi wolnych, jak każda drużyna Germańska, i dlatego pod następcami K l o d o w e u s z a , rozwija się i Ary- s to k r a c y a w y r a ż a j ą c a prze m a g a ją c y pierwiastek g erm ań ski. W ła d z a K r ó le w s k a przy Monarchach niedołężnych, niezdarnych (les rois faineans) u p a d a , a p o k a z u j ą się na scenie wielcy dostojnicy (maires du palais), któ rz y na
przód r z ą d z ą w z a s t ę p s t w i e , a potem je den z nich ( P e pin) osadza w klasztorze Merowingów, i daje początek nowej dynastyi. Pepin dla nadania sobie powagi i o kry
cia przywłaszc zenia t r o n u , s tarał się odziać świętością religii, i działać ja k o pomazaniec Boży. Karol Wielki roz
s z e r z a swoje dziedziny, podbija.okoliczne ludy a miano
wicie Sa x ó w (głównych przedstawicieli Germanów), i p r z y j
muje miano Cesarza Rzymskiego.
Na nim się właściwie kończy w ę d r ó w k a narodów, bo d r u ż y n y się ustaliły, z a w o j o w a w s z y sobie dziedziny, i n a stępuje z w r o t od działalności zewnętrznej ( c z y s t o e t n o
í
215graficznej) ku w ewnętrznej ( p a ń s tw o w e j), o czćm później przy feudalizmie i kościele.
Świat S k a n d y n a w s k i j e s t odrębnym szczepem ger
mańskiego, a tak się ro z w in ą ł oryginalnie, że zasługuje pod każdym względem na u w a g ę (Ob. Eddę L e le w e la ).
Ze Skandynawii ja k o kolebki, str ą k a , ziarnówki narodów (vagina n at io n u m , officina gentium), mieli się w y s y p a ć Gotowie i Longobardowie. „Kilka w y r a z ó w z podań pół
nocnych ludów wziętych (pisze Lelewel), porównanych z temi, które z d a w n a o Skanzii podróżnicy lub geografo
wie z a p i s a l i , w tych mniemaniach owego czasu pisarzy u m o c o w a ły .“ W istocie Gotowie szli od morza Czarnego ku Bałtykowi (nie zaś przeciwnie) i szerzyli swoje posia
dłości w tym kierunku, a kiedy dzieje o nich wspominają, ju ż cała ta przestrzeń (od morza Bałtyckiego do Pontu) j e s t ludnością Gotską pokryta. W ogóle d r u ż y n y naj
dzielniejsze d ą ż ą ku P o łu d n io w i, a mniej odznaczające się zalegają północ Europy. Laponowie zostali za w sz y st- kiemi, a parci przez Słowian, posunęli się całkiem ku pół
nocy. Ciasno było drużynom w Skandynawii, i zaczęły się p o k a z y w a ć na m o r z u , a potem zapuszczać nawet ło
dzie w g ł ą b ’ kraju w kierunku r z e k , r o zprow adzających ich po krańcach sąsiednich, i nie sąsiednich. Floty konun- g ó w morskich sk ład a ły się z kilkunastu lub kilkudziesię
ciu sta t k ó w , ozdobionych wyobrażeniami bożków S k a n dynawskich. Byłto j e d y n y przedmiot wykwintnośei u tych ludów biednych, n a g i c h , p ra w d z iw y c h hołyszów; bo na ozdoby wojenne s a d z ą się z w y k le ludy na w e t najmniej okrzesane, np. Hunnowie dawniej, dziś Czerkiesy i Czar- nogórcy. Z a p ła k a ł podobno Karol Wielki na widok łodzi nieznanych z u chw alców , przybijających lub k r ą ż ą c y c h około b r zegów je g o P a ń s tw a , i nie wyszło jednej rodni
A
( s ło w a s ą Le lewela ) a ze sw y c h ustępów i kryjówek w y biegli N o r m a n d o w ic , szukać ludzi od ty lu w ie k ó w sobie nieznajomych. W IX wieku, ujrzały ich w je d n y m czasie K rólestw a Fra n k ó w i Słowiańskie nad Dnieprem miasta, Anglia z Irlandyą, i morze Śródziemne, puste Północy w y spy, i Konstantynopol. Z razu (ja k wsz ystkie d r u ż y n y ) łupież i zabory, później ciekawość i tułactwo, pobudzały do k r ą ż e n ia po świecie. Niepodległe drobne ludki (Filken) najdłużej się u trz ymały w Norwegii pod przywodem J a r ló w , K onungów, ograniczonych prawem z w y c z a jo w e m , i w y b ie r a n y c h z pośród r ó w n y c h , j a k u Germanów w o l
n y c h - k u n i g drużyny, który się później sta ł suzerene m w a z a l ó w . W ł a d z a monarchiczna w Skandynawii zac zyna w z r a s ta ć w końcu wieku 1X?° np. pod Gormem w Danii, Skanii i t. d., a wiara Chrześcian się krzewi. To było po
wodem wędrówki mnogich drużyn opuszczających pół
w y se p Skandynaw ski w końcu lXe°, i na początku X"°
wieku. Długo się tu nie mogła ustalić ja k na Pomorzu w iara Chrystusa, mianowicie w stronach bardziej oddalo
nych od p a ń s tw a Franków, a chęć utrwalenia w ładzy mo- narchicznej, bezustanne sprowa dza burze. W Szwecyi i Norwegii, kla ssa ziemian czyli rolników, nie dopuszcza się krzewić arystokrac yi dziedzicznej, a w y b r a n e m u Monar
sze. N a t u r a l n a , że taki stan rzeczy długo przetrwać nie mógł. W Danii, gdzie było mniej Konungów, władza mo
narchiczna nie była także sam o w ła d n a , a syn musiał być w y b r a n y po ojcu przez naród t. j. wolnych ziemian, ma
ją c y c h w ła s n o ś ć gruntową. W ł a s n o ść ta należała jeszcze do gmin, nie pojedynczych osób. Później dopiero w z m a g a się A r ystokracya. .
A ry sto k ra c y a zasługuje na u w agę, mianowicie w Ir- landyi, gdzie się ja ko typ rozwinęła. Tu się nie tw o rz y
ani lenna ani na ro d o w a s z l a c h t a , chociaż żywioł p a t r y - arehalny widać w tak z w a n y c h g e d ena ch, ale p rz y b y s z e s ta n o w ią słój now y. Znakomity przychodzień s ta w ia ł świątynię, a przy niej o d b y w a ł sądy i tym sposobem j a ko kapłan i s ę d z i a , w ładał poddanymi, i rodem swoim.
Mniej możni prz y b y s z e łączyli się do takich o s a d , płacili dziesięcinę, i wypełniali pewne obowiązki względem w ł a dyki. Nigdy tu nie było gmin narodowych, kiedy w s z y scy mieszkańcy przyjęli wiarę chrze sc iańską, rząd, a z a tem sądow nictwo, i w sz y stk ie sp ra w y narodu z o s ta ły w rę ku 39 g e dcnów , przedstawicieli całego narodu. W tej organizaeyi s p o łe c z e ń s tw a odbija się piętno w y d a tn e d u cha c z y s to -g e r m a ń s k ie g o .
W b r e w przeciwnie było w świecie słowiańskim. Cu
dnie się tu kształciły ustanowienia społeczne, a p. W. A.
Maciejowski p o k azując ich oryginalność, s t a n ą ł ani w ą t pić w rzędzie pisarzy europejskich. U Słowian w sz y st k o się z by tu patryarchalne go w y w i ą z a ł o , w s z y s t k o się z ro
dziny i gminy poczęło, rozwijało się długo prosto, s w o bodnie, i wdzięcznie, bo nic kazić wewnętrznie nie mogło nadobnego chodu, żaden w p ły w obcy przeszkodzić nie mógł pierwotnemu rozwikłaniu się sit ludu. Odosobnieni od Wschodu, i k la ssyczne go ś w i a ta Słowianie, zachowali ledwie mętne podania religijne, i zabytki ja k i e - t a k i e po
chodzenia swojego. Spojrzyj na równinę w s c h o d n i o - e u ropejską, gdzie się od wieków słowiańskie rozsiały ludy po lasach, polach i łąkach. Jestto rozległy obszar ziemi, nieprzerwanej w o d ą, ani górami, usłanej tylko tu i owdzie w y pukłością w z g ó r k ó w wcale nie wielkich. Na tym ob
szarze przed tysiącem laty, widziało słońce lasy bez g r a nic , bez k o ń c a , a ciekawe morza od północy i południa rzuca ły w te s traszne puszcze błękitne w stęgi w ó d n a
28
zwiady. Rzeki te płynące niemal równolegle, d a w a ły znać Grecyi i S k a n d y n a w o m o ludach rozproszonych spora
dycznie po słowiańskiej ziemi, a gdzie w p a d a ły do m o rza, tam się Słowianie spotykali z nieznanym sobie naro
dem i nieznaną m o w ą . Na tejto ziemi żyły ludy w stanie p a try a rc h a ln y m , podobnym do bytu Hebreów. Na w sc h o dzie w p ł y w y klimatyczne n iszc zą dzielność w r o d z o n ą każdemu narodowi, a p a t r y a r c h a - d e s p o ta w ła d a rodem i niewolnikami, na w e t w drużynach (H u n n y , Mongołowie, T u rcy ). P rzerab ia to się w kla ssy c z n y m świecie s ta r o żytności pod w p ły w e m miejscowym i cz a so w y m ( w ia r a historyc zna), zostaje atoli wybitne piętno wschodnie, co pokazuje np. pater - familias rzymski, ulany patryarcha- despota wschodni, w stosunkach z rodziną i niewolnikami.
U wojowniczych Germanów widać piękną część szlachty niby w o ln y c h obywateli s t a r o ż y t n y c h , ale s ą i niewolni
cy poddani w różnych względem p anów stosunkach, łass/
i t. p. Naczelnikiem h y w a ł n a j s t a r s z y w rodzic (nie w ro
dzinie) i na niego s p a d a ł a w ł a d z a po zmarłym władyce , chociażby ten zosta wił dzieci i bliższych krewnych. P r z e ciwnie Słowianie spokojni i p ro w a d z ą c y chyba odporne boje, nie z n a j ą pie rwiastkowo niewolników, a po śmierci W ł a d y k i r o d u , w y b ie r a j ą na starszego czyli naczelnika je d n e g o z s y n ó w je go niekoniecznie starszego. R o z s z e r z a j ą c coraz bardziej pojęcie s ta r s z y n y , dojdziemy do W ł a d y k ó w całych plemion czyli kniaziów, którzy później
(podobno od Karola W . ) p r zyjmują na z w ę Króla ( ‘).
Osiadłość czyli u s ta lo n y stosunek ludu do ziemi, daje (*)
(*) Król jestto skrócone Karol (liopojib). Nazwę te mogli Sło
wianie zachodni przejąć od Karola, jak Kunigowie germańscy ła
cińską Reksa (Rex). Analogia ważna.
urządzenie gminne Indu wiejskiego, który gra g ł ó w n ą ro
lę pierwotnie u Słowian; bo chociaż miasta p o w st a ją pó
źniej z rozwijającym się p r z e m y sł e m , i s ta n o w ią potęgę Państw Słowiańskich niemałą (*), za w s z e je d n a k przema- ga ludność w iejska i po wsiach z w y k le mieszka długo rycerstwo zbrojne, gotowe na każde zawołanie do boju.
Obce d r użyny z a w i ą z u j ą P a ń s t w a i w Słowiańszczy- źnie, ja k na zachodzie, ( u nas Lachy, na Rusi Normando- wie, na Litwie Litwini), a różnorodne ludy tego szczepu, przeznaczone s ą do w y d a n ia życia tak ró żn o w zo ro w eg o , j a k Germańskie plemię, ja k k la s s y c z n a ziemia E u r o p y . To nam tłumaczy, dla czego w s z y s t k ie usiłowania zmie
rzając do u tw orzenia jedności Słowiańskiej, ju ż w na jd a wniejszych czasach pełzły na niczem. (Samo, Swiatopług, Włodzimierz W . , Bole sław W . ) . Ruch ż y w y pokazuje się w święcie Słowiańskim, zaraz po zrzuceniu j a r z m a obcych plemion, które g łu s z y ł y rozwijanie się przodków naszych.
Czy Słowianie przybyli ongi do Europy, czy byli lu
dem pierwotnym zam ie s z k u ją c y m j ą od niepamiętnych czasów, nie mogli je d n a k w ł a s n ą siłą skupić się w p a ń stwa, i uległy zwykłej kolei rzeczy, drużynom s tę ż a ją cym b y t społeczny czyli to w a r z y s k i w zjednoczenie p a ń stwowe . Że dla z a w ią z a n ia P a ń s t w Słowiańskich potrze
ba było przychodniów z z e w n ą t r z , to nam pokazuje po części historya (Ruś, W ę g r y , Bulgarowie) a po części się domyślamy. Głęboka j e s t u w a g a Autora Hist. P r a w . Sło
wiańskich , że w j e d n y m w y r a z ie „ L e c h “ mieszczą się pierwotne dzieje P o l s k i , a mianowicie stężenie b y tu t o -
(*) Ob. wyżój (Część II, Rozd. I) w przypisku o miastach wa
żny bardzo list W. A. Maciejowskiego.
w ar z y s k ie g o , czyli społecznego w p a ń s t w o w y , co w s z ę dzie je st dziełem przychodniowej drużyny. Myśl ta co do Polski obja wiała się już nieraz, ale nikt jej dotąd nie roz
w i n ą ł (Dr. Lewestain).
W dziejach naszych przyjmuje sig szlachta (s—la c h . . ) ja k o dana, która w s z a k ż e z deszczem nie spadła z nieba, i pewno u nas jak w Czechach sąsiednich, początek w z ię ła z d r użyny (Lech, Czech, Rus, Kij?!) w ła d z a k ró le wsk a p o w s t a j ą c a z potrzeby zewnętrznej obrony, dla z a w a r o - wania niepodległości, mianowicie od Niemców, nie mogła b yć inna, jak w y b o ro w a . W 4 i 5 wieku po Chr. parły dzikie tłuszcze na Zachód i Południe Europy, i dopiero za Karola W. ustał ruch w skutku wędrówki narodów. Ruch ten, ta m o w a n y był i rozwijać się nie mógł tak bujnie, gdy d ru ż y n y germańskie osiadły ostatecznie, państwo Karo
lingów upadło, a na jego zwalinach czyli raczej r o z p a - dłych częściach różnorodne narodowości burzyć, i w y r a biać się z ac zęły. Tron cesarski przeniósł się do Germa
nii. Nowy stan społec zeństw a wszędzie. Ruch dogorywa.
P o w s t a j ą rozboje morskie strasznych normandzkich k o - n u n g ó w , wrzało g w ałtownie i buchało życic między Re
nem a W i s ł ą . Byłoto ostatnie wysilenie na z e w n ą t r z bez s k u tk ó w wsz akże n is z c z ą c y c h , j a k w ę d r ó w k a narodów.
Osiadłość umocniła ziemię, i ustaliła ja k rośliny ustalają w y d m y piasczyste Bałtyku, ja k k r z e w y z a ra stając e b r z e gi Wilii i Niemna, lub o s u w a ją c e się i padające w wodę nadmorskie urwiska.
Na Rusi widać drużynę W a r a h ó w p o w o ła n ą z zewnątrz dla obrony p a ń stw a . Jak Normandowie w południowych W ł o s z e c h , Normandowie na Rusi ma ją naprzód stójki w Ładodze, Nowogrodzie, Izborsku, Białoziorze, S moleń
sku, Kijowie, Percasła wiu, Korostewie. P o s u w a j ą c się co-
raz dalej w g ł ą b ’ dostgpnej ziemi, a mianowicie ku P o łu dniowi. Widać tu in s ty n k t o w y pociąg ludów Północnych w Południowe strony Europy, i Normandowie byliby ty l
ko przeszli przez drogę dnieprową od Bałtyku do Dunaju, gdyby się było dzielnemu Ś w i a to s ła w o w i udało u trzymać w P e r e a s ła w c u Bułgarskim. Oddzielne narodowości Sło
wiańskie (wyróżniające się tak dobitnie u Nestora) w y r a ż a ją się w oddzielnych k s ię s tw a c h czyli miastach s to łecznych z o k r ę g a m i , i przywodem kniazia udzielnego.
Narodowości więcej h armonizujązc (np. Polanie nad W i s ł ą i nad Dnieprem) zbliżały się ze s o b ą , n a w e t pod ró- żnemi p a n o w a n i a m i , a w 13 wieku widzimy je ułożone już w pewne gruppy, a mianowicie W . Ks. Halickie, W.
Ks. Litewskie, W . Ks. Włodzimirskie nad K laźmą (potem Moskiewskie) i wolne miasta czyli rzeczpospolite: N o w o grodzka i P s k o w s k a , (Welikij Gosudar Nowgorod). W . Ks.
Litewskie p o w sta łe w czasach wycieńczenia Rusi przez w ojny d o m o w e , i upadku czyli raczej ujarzmienia jej przez Mongołów, u tw o r z y ł o się z połączenia d r użyny Li
tewskiej z żywiołem B u s k i m , który j e s t przemagającym, ^ i dlatego nadaje g łó w n y odcień i b a r w ę potężnemu p ań
s tw u Gedymina. Dzielni bo i straszni byli potomkowie Ryngolda, w połączeniu ze ś w i ę t ą R u s i ą , z narodem w którym obudzili n o w ą siłę półiiocniejszej krwi d o le w a ją c , i od Bałtyku po Czarne sięgali m o r z e , od góry Po-
kłonnej do M a zow sza i W i sł y , bo już w tedy R uś, z b r a ta ła się z R u s in a m i, któ rz y się przyłączyli do P o la
ków. Dawno j u ż , bo od B o le sław a W . polszczyła się Ruś C z e r w o n a , przybierając od w y k sz ta ł c e n s z y c h s ą siadów z w y c z a j e , obyczaje i b arw ę cywilizacyi za c h o dniej. Osady R usinów szły za Bug w Lubelskie i na P o dla sie, Mazurów na Litwę i R uś, gdzie tak się p r z y j ą ł i
rozkrzewił j ę z y k Polski, że Ruś w y d a ła pie rwszych i w y bornych a u to ró w wierszem i p rozą p o ls k ą piszących.
Pojedyncze narodowości r w ą się do życia i to s t a n o wi dzieje udzielnych k sięstw ( R u ś w podziałach). O s t a tecznie j a k z P a ń s t w a Karolingów p o w s t a j ą Niemcy i Francya a nadto wolne miasta i iłme związki, tak z Rusi L i tw a z Koroną i Moskwa a nadto wolne mi asta ( P s k o w skie, Nowogrodzkie). Stądto poszło, że R o s s y a tak długo z w a ł a się M o sk w ą dla odróżnienia jej od Rusi pierwotnej.
R zućmy je sz c z e okiem na hordy przechodnie p u s to szące Europę i nie przyjaz ne, tak d aw n y m jej mie sz k a ń com, j a k nowej cywilizacyi przychodniów, a mianowicie Germanów. Widzieliśmy że Ilunnowie byli p o b udką pier
wsz ego ruchu w w ędrówc e narodów. Przeznaczeniem tych dzikich hord złożonych z niewolników ( d r użyny ger
mańskie złożone z wolnych ludzi) było snąć w s t r z ą s n ą ć z posad c ałą Europę. Uderzyli ja k grom, i ogłuszyli Go
tó w , od których się z a c z y n a w ę d r ó w k a p o w s z e c h n a , bo ruchu w e w n ę tr z n e g o Germanów w d awniejszych czasach domyślamy się tylko (Cymbrowie i Teutoni) Attylla pada w środek Europy j a k piorun w ognisko domowe, p u s t o szy I ta lią , i na tern się kończy zesłannictwo i znaczenie dziejowe Ilunnów. Później hordy Obrzynów (Awarów) w y s t ę p u j ą do walki i p a dają w niej przed p o tę g ą Karola W. Gdy w sz y st k ie p a ń s t w a (p o w sta łe z drużyn g e r m a ń skich na zwalinach R z y m u ) , które się tylko chwyciły chrze śc iaństwa w postaci a r y a n i z m u , upadły, (Gotowie, W anda le), Madziary i Bulgarowie u tr z y m u ją się stale na swoich posadach, tylko przez pojęcie religii, z w y c z a jó w i o bycza jów słowiańskich, podbitych narodów. Znaczenie
Mongołów było takie ja k Hunnów', lecz Europa w y t r w a ł a po raz drugi: świadkiem Henryk W r o c ł a w sk i i Lignicka, świadkiem Hohensztaufenowie.
W ę d r ó w k a ludów w y d a ł a przednie P a ń s t w o Karolin
g ó w i później ś w ia t chrze śc iańsko-europejski. Arabowie dają początek nowemu przeorganizowaniu się Wschodu.
Nietylko ś w i a t cbrześciański za to c z y ł k r ą g n o w y , ale przez tajemniczy, niepojęty, nazwany lecz nieznany z w i ą zek ludzkości, odrodził się w wielu w z ględa ch i W s c h ó d sąsiedni Europie. W iara C h r y s tu s a r o z t a c z a s zta n d ar zbawienia n a w e t pośrednio w błogim wpływie na w y o brażenia W s c h o d u , i tejto żywotnej sile, czerpanej z z a sad nauki Chrystusa, przypisać trz eba choć w części (in
tensive) rozszerzenie się religii Mahometa. Religia ta, j e śli nie wńększy, to pewno nie mniejszy ma z w ią z e k z chrze śc iańską, j a k dzieje chrześcian z dziejami W s c h o du w Średnich wiekach.
Arabowie p o k azują się na widowni politycznego dzia
łania rówieśnie prawie ze Słowianami ( w 6 w ieku po Chrystusie). P ó łw y s e p Arabii je st ogromny, przedsta wia g ó r n ą p ł a sz c z y z n ę z a m ie s z k a n ą od najdawniejszych c z a s ó w przez różnorodne pokolenia czyli ludki, które się rzadko g r u p p o w a ły w wielkie m a s s y : raz za Mahometa, drugi raz tw o r z ą c przemijające również p a ń s tw o W a h a - bitów. J e s tto j e d y n y kraj na świecie, z a w a r t y w sobie i dlatego s ta n o w ią c y s y st e m a t oddzielny, ja k Europa, j a k Indye, nigdy i przez nikogo nie podbity, bo próżne b y ły usiłowania Rz ymian i P e r s ó w za Sa s sa n id ó w , a dzisiejsze posiadanie S u łta n a i B a s z y egipskiego j e s t mało znaczą- ce> i ledw’ie tak do ty k a Arabii, j a k w o d y Eufratu jej pu- słyn piasczystycb. Śród tyc h p u s ty ń pokazuje się miej
scami i bujna roślinność, a zatem rolnictwo, i tak urozma-
jego mieszkańców. Bednini b ł ą d z ą c y po stepach P ó łn o cnych (Iledjas) w y w o d z ą początek od Izmaeía s y n a Abra- ama. Osiadłość i ślady cywilizacyi z d a j ą się napomykać, że Południowa Arabia zaludniona b y ła w zapa dłych w ie
kach starożytności, a przynajmniej, że tu się naprzód po
k a z a ły osady. Tu jedno plemie (stanowiące ludność całą) miało pochodzić podług podań od J a w a n a w n u k a Noego.
D y n a s t y a panująca na południu zdaje się w yrażać pokój, życie patryarchalno - despotyczne znane w Pa ń s tw a c h W sch o d n ich , a Beduinów na północy można uważać za drużynę k r ą ż ą c ą około P a ń s tw a , może w y p a r t ą z e ń , ho z nienawiścią o nićm mówiącą. Być może, że przychodnie uorganizowali P ań stw o Południowe, a nie mogą c się z g o dzić z najburzliw szą częścią sprawili, że najniespokoj- m e j s i , najniechętniejsi w y s z l i , jak niegdyś rycerstwo z Egiptu. Z r e s z t ą w sz y st k o tu je s t d o m y s łe m , skutki tylko p e w n o ś c ią , a dla ich pow iąza nia j e d n ą m y ś lą b u dujemy i wiecznie tw o r z y ć będziemy zamki powietrzne, dla braku danych. Bądź co bądź w Arabii nie ma je d n e go P a ń s t w a , ale rzec z y p o sp o lite , s zeikostwa, emiraty, a ję z y k tylko łą c z y Beduinów. S tosując tu ogólne p raw a rozwijania się wyo b ra ż e ń u m ysłow ych ludzi (') nie mogło (*)
(*) Rzecz niezawodno, że dzisiejsze stanowisko Szellinga, albo pełnością życia samo natchnie rozwijanie się filozofii, olbo się po
średnio przyczyni do ogromnego jéj postępu i dojrzałości, w któ
rej uznane prace Salvadorów, Feuerbachów, takie zajmą stanowi
sko, jak dziś filozofia XVIII wieku. Przód występuje przeczenie i wątpliwość, a potćm twierdzenie i pewność pcłnćj życia syntezy (genezy). Frauenslćidt w krytyce odczytów Szellinga mówi: „Histo- rya religii jest historyą rozwijania się ludzkości, nie zaś historyą bogów, a nie wychowaniem (jak Lessyng zowie) ale raczćj rozwi-
być i jednej religii: każde plemię miało swojego boga, a Sabeizin stanowić musiał je d n o ść j a k ą - t a k ą . Tu nadto (ja k w Alcxandryi) ś r o d k o w a ły sig wyobrażenia świata całego, a pogańskie religie W schodu ł ą c z y ł y się ze s t a rym zakonem Mojżesza. Kiedy się chrześciaństwo k r z e wić zaczęło, to w postaci katolicyzmu prawowiernego, to odszczepieństw, a mianowicie Aryanizmu, Mahomet, pra
wdziwy Prorok przeszłości, s ta n ą ł j a k b y pośrednikiem mię
dzy rei igrą czysto d u c h o w ą , boską Chrystusa, i z m y s ł o - wemi praktykami W s c h o d u , chciał je pęłączyó j a k syn- kretycy Aleksandryjscy i poszło mu daleko szczęśliwiej;
bo nie był ja k oni w yosobniony z narodu, ale p o w s t a ł ze l'r " i * kości jego, w y s n u ł wiele z narodowości arabskiej i w ogóle miejscowości Wschodu. Aby pojąć ja k n a tu r a l
ne było zboczenie Mahometa od ideału skazane go przez
cięciem rodu naszego. „Ko jest prawdziwego w religii to musi być i w fdozofii, np. w chrześciaństwie głębokie uznanie przeci- wieństwa ducha i ciula w naturze ludzkiej, co się w całym Nowym Testamencie przebijaj widok źc tylko życie w duchu, wewnętrzne, ześrodkowane, ujęte w sobie, jest życiem prawem, istótnem. Głę
bokie to uznanie, oparte na doświadczeniu wskróś przenikającym i nauka obyczajowa no riióm oparta z zawiasową cnotą zaparcia się samego siebie jest wiecznietrwałem, nieprzemijającćm, jest wła
ściwym rdzeniem Chrystianizmu,i to każda filozofia prawdziwa przy
jąć w siebie powinna, jeżeli sama przez się do tych wypadków nie doszła.“ Co krytyk Szelinga mówi o dogmatyce chrześciaiiskiej, na to się nie zgadzamy: owszem powtarzamy w prostocie ducha i czy
stości serca z p. Bocbwiccm, że filozofia rozjaśniając dogmata, bę
dzie teologią wiary. Z taką myślą rozwijaliśmy wszędzie nasze wi- d°ki, bo ona w przekonaniu naszćm dotychczasowym jest najpe
wniejszą i najjaśniejszą: przeczenie dogmatyki zdolne tylko obała«
mucic nic więcćj, ważne zresztą jako zjawisko psychologiczne.
29
B o g a - C z ł o w i e k a w najświętszej naszej religii, zwróćmy u w a g ę na to, że wiara clirześciańska udzielała się Ara
bom po większej części przekształcona w herezyacli, k tó re od 4 (lo 7 wieku z n a jd o w a ły przytułek w krainie gdzie religia Z o r o a s t r a , Mojżesza i C h rystusa rozwijały się z równem prawem o b y w a t e l s t w a obok Sabeizmu i Fety- szyzmu.
Bóg, który dopuścił starożytności iść tak długo o w ł a snych silach, Wschodowi żyć dotąd fizyologicznie na ło
nie n a t u r y , dopuścił się krzewić i religii Mahometa, czys tszej nierównie od tamtych i stanowiącej spójne ich z Chrzcściaństwem ogniwo.
Mahomet, ideał doskonałości A r a b a , p o w s t a ł na pół
nocy Arabii, j a k Filon Żydowin między uczonymi Ale
ksandryjskimi. Przedmiotowość p r a w d y przezeń głoszo
nej ocenił l l e g e l , bardzo sprawiedliwie. Ognisty Arab z mieczem i korauein w ręku, z fa n a t y c z n ą w i a r ą w prze
znaczenie O s z e r z y ł podboje w takiem przekonaniu ja k niegdyś Rzymianie. Trudno uwierzyć cudom waleczności, o których c z y ta m y w dziejach Arabów. Tu Ali wyłamuje b r a m ę i niesie ja k t a r c z ę , tam 3 , 0 0 0 Arabów odpiera 1 0 0 , 0 0 0 w o js k a cesarskiego — Egipt sześcio czy siedmio milionowy przez 4 , 0 0 0 zd o b y t y , w sz y st k o idzie ja k b y od niechcenia w pierwszym zapędzie. , W o dzow ie byli w y rażeniem najczystszego fanatyzmu religijnego, rzadko i to (*)
(*) Kto chce bezwzględnie potępiać przeznaczenie, niech się zastanowi nad słowami ś. Pawła dollzy. IX. 18, 22. Roz. XI. 33, 36 jest odpowiedzi;!, a jeszcze więcćj 30— 32. Tak tylko pogodzić można wiarę z historyą nie zaś polemiką (Pielgrzym 1842, Marzec sir. 231—261) poczciwą ale nie powszechną, nie stojącą na równi z nauką i tyciem.
później mieszaji)c osobiste w idoki, i diategoto Kalifowie umieli utrz y m a ć jedność Arabów s z erzą cy ch się po Azyi i Afryce. Karol Martel stal sig z b a w c ą Europy uwalniając j ą od str a s z n e g o despotyzmu.
Czul dobrze i Karol W. ja k cy wilizacya chrześciań- s k a jirzez m a b o m e ta ń s k ą zagrożoną była, i dlatego s t a rał się wszelkiemi s posoby o dobro chrze śc iaństwa, to jtrzez krzewienie go, to przez oświatę księży, a mianowi
cie religijną muz ykę, śpiew kościelny i t. d.
Gdy n o w a d y n a s ty a A b a s s y d ó w z asiadła na tronie Kalifatu, przeniesiono stolicę z Damaszku do Bagdadu, dla przygłuszenia wspomnień z w i ą z a n y c h z d a w n ą sto licą. Bagdad stał się N o w y m - B z y m e m (Carogrodem).
C y w iliz a c y a , a przynajmniej w y s o k a na owe czasy o świata n au k o w a , w zniosła się razem z Bagdadem, a Gre
cy tyle niemal na nią w p ły w a li ile na r z y m s k ą po u p a d ku swoim. Nie je st to je d n a k cy wilizacya oryginalna, j a k owo cudne pierworodne dziecię Grecyi. Po trz e b a m e d y cyny, która się mocno czuć d a w a ł a , w miarę coraz w i ę kszego rozmiękczenia o b y c z a jó w , a przynajmniej u c h y lania się od prostoty życia pierwszych Kalifów, skłoni
ła uczonych arabskich do tłómaczenia przede wszystkiem ksiąg lekarskich, a to utorow ało drogę innym naukom i filozofii. W 8 wieku Almanzor i H a r u n - a l - B a s z y d byli mecenasami n a u k , a za Al-M amuna przetłómaczono na arabskie dzieła Platona, A r y sto te le s a , E u k l i d e s a , Hippo- k rata i t. d. W czasie największej potęgi P a ń s t w a Sas- sanidów Arystoteles był przetłómaczony i na perskie.
Arystoteles był ulubiony, ale że tłómaczenia z tłómaczeń błędne b y w a ły , a Al-M amun orygina ły palić k a z a ł , s t ą d owe b a ł a m u tn e , a niezliczone kommentarze i czcze w y bujałości w zaciekaniu się, z alały literaturę a r a b s k ą j a k
później sc h o la sty c z n ą e n r opejsko-łacińską. Jak w pier
w s z y c h wiekach Chrześciańskieh s k ró ty (coinpemlia) tak
te ra z kommentarze zac h o w a ły nam zabytki starożytności; r tern więcej, że w Europie usiłowania Karola W . i Alfreda
W . , a n a w e t Ottonów w Niemczech nędzne w y d a ł y o w o ce. K s i ę ż a , ow a najuczeńsza k l a s s a , ledwie czytać po większej części u m i a ła , a niektórzy w prostocie ducha zostawiali P. Bogu rozumienie tego co po łacinie czytali.
Tak w historyi nowożytnej żołnierze prote stantcy modlili się na a b e c a d le , w przekona niu, że P. Bóg sobie z liter jakie zechce modlitwy złożyć może. Zamiłowanie n a u kowości przeniosło się z Bagdadu do Korduby, Sewilli i
Grenady: tam byli uczeni, tam biblioteki były. Gotowało to drogę, albo raczej przysposabiało m a te r y a ł y dla p r z y szłego odrodzenia się nauk w E u r o p i e , gdzie w te d y le
dwie tu i owdzie migotało bla d a w e światełko literatury koście lnej, a hordy dzikiej tłusz czy rozdzierające pierś Europy i prujące serce Rz ymu, dopiero co się ustaliły.
Jedno było Cesarstwo w Europie odrodzonej, nie li
cząc w e g e tu ją c e g o Bizancyum , jeden Kalifat na W s c h o dzie, nie licząc odrębnie w e g e tu j ą c y c h Indyj, Chin i t. p.
Przedstawiciele dwóch wielkich m o c a r s t w : Karol W . i H a r u n - a l - l l a s z y d , bylito ludzie niepospolici, i wzajemnie się poważaji. Oba P a ń s t w a ro z p a d a ją się w ich potom
stwie na części, i odtąd z a c z y n a się b y t nowych Pa ń s tw na W s chodzie i Zachodzie z uznaniem mniej więcej n a rodowości. Na Wschodzie powstaje mnóstwo dynastyj d ą ż ą c y c h do udzielnego p a now ania w Azyi i Afryee. Po
czątek d a ją im. po większej części E m ir o w ie - a l - O m r a h wielcy dostojnicy przy zniewieściałych Kalifach ja k Mai- res du Palais przy Merowingach.
Niektórzy ł ą c z ą w jedno posiadłości wielu dynastów.
W ogóle b y t takich do ry w c z y c h P a ń s tw t r w a nie długo.
O d ry wa się je d n a k od Kalifatu P e r s y a , gdzie rodziny spo
krewnione z upadłetni Sassanidaini p o w s t a ją bez wiel
kiej trudności, bo P e r s y a leżała na Ukrainie Kalifatu. Dy- n a s t y a p o w st a ją c a tu na p o c zą tku wieku X, utrzymuje się wśród innych d y n a s tó w wiek z górą. O tych d y n a stach mówić nie będziemy, zwrócimy tylko u w a g ę na T u r k ó w , k t ó r z y z a j ą w s z y w Kabulu miasto Gazuę, w z m a g a ją się w końcu 10 i 11 wieku, z l e w a ją w jedno posia
dłości kilku d y n a s tó w , a n a w e t się w y p r a w i a ją po wiele- kroó do lndyj, by tam zaszczepić iśłamizm. Tym sposo
bem w Afryce o d r y w a się od Arabów całe pomorze P ó ł
nocne (Tunis, Tripolis, Algier), a P a ń s t w a udzielne tak się w z m a g a ją w potęgę, że je d en z d y n a s tó w g o to w a ł się do n a w racan ia Rzymu do prawowierności iślamizrnu, i tylko śmierć p r z e r w a ł a groźne zam ysły w y p r a w y ze 1 0 0 , 0 0 0 Negrów. — Tu należy i d y n a s ty a Fatymidów w Egipcie. Byłoto odszczcpieństwo, bo liczne odszczc- pie ństwa k r ą ż y ł y między Arabami, i n u rto w a ły w n ę tr z n o ści w łonie iślamizrnu. Głoszono nauki nowe, głoszono że Koran z a w ie r a tylko podobie ństwa , i przenośnie w y ż szej p raw dy, a s t ą d się w y r a d z a ł a religia naturulna, i naturalnie jsza je sz c z e obojętność dla w sz y st k ic h religij, albo fanatyzm k r w a w y pod przywodem s tra s z n e g o Star
ca z gór (na Libanie). Tajemniczość była nie raz osłoną widoków religijnych i politycznych. Kalifowie osłabieni politycznie i religijnie wezw ali na pomoc Turków S e l - dz u k ó w (w połowie 11 wieku). Drużyny te pod p r z y w o dem Emirów-al-Omrah położyły.koniec panowaniu świec
kiemu Kalifów, z o s t a w u j ą o cień duchownej w ła d z y sie
d ząc ym w Bagdadzie, i niewiedzącym co się na Bożym święcie, co się w ich p aństw ie , dzieje.
Przy końcu 11 w ieku pokazuje się najznakomitsza osobistość śród Turków Seldż uków, Małek - Szach, k t ó rego posiadłości rozpościerały się od Chin do Eg ip tu , bo Fatymidom odebrał Syryę i Pale stynę. Po jego śmierci rozerwano to P a ń s tw o na k a w a ł y . Między ¡mierni, jeden szma t (Niceo) stanowił su łta n a t Nicejski, a S y r y a dosta
ła się O r to k o w i, którego ród należał do najdzikszych Seldżuków, i dlatego tak się dał we znaki Jerozolimie, oraz p rz y b y w a ją c y m tu pielgrzymom chrześciańskim, co było p o b udką w y p r a w K rzyżow ych.
Kiedy tak w s z y s t k o wrze i bucha na Wschodzie, i si
ły w y c z e rp u ją się w ruchu li ze w n ę trz n y m , na Zachodzie w Europie p o w stają nowe P a ń s tw a , i we w n ę trz n ie o rg a
nizować się z a c z y n a j ą , ja kto ju ż po części widzieliśmy mówią c o świecie Germańskim, S k a n d y n a w s k im i Sło
wiańskim.
Za sługuje tu na u w a g ę Hiszpania. Po upadku W i z y gotów (pobitych od Arabów czyli Sarace nów, którz y po bitwie przy Xercs de la Frontera, przenieśli tu z Maury- tanii panowanie Kalifatu na początku 8 wieku), Chrze- ścianie t r z y m a j ą się tylko w górach na północy. Duch rycerski rozwija się w d r o b n y c h , lecz za to b e z u s t a n nych w alkach z niewiernymi, a pierwiastek gotycki w z m a cnia się w miarę osłabienia Kalifatu. Same nauki, o d r y w a ją c Kalifów hiszpańskich od ż y c i a , prowadziły do upadku P a ń s tw o ciemnoty, i fanatyzmu.
Saracenowie, udzielając wucle swego Europie w n a u kach i ż y c i u , przejmowali także nie mało od Chrześeian, a religia ich z a s a d z o n a ną jedynej i bez w a ru n k o w e j w y łączności, p r z ypuszcz ając z musu tolieranc yę, b u rzyła w ła s n e z a s a d y . Tolerancya je d n a k coraz bardziej się krzewiła, w miarę osłabienia P a ń s t w a i u p r a w y nauk, gdy
uczeni a r a b s c y i chrześciańscy używali wzajemnie filozo
fii <Ha obrony praw owierności swojej. W najpodobień- szyeh je d n a k przedmiotach ja kże c h a r a k te r y s ty c z n a ró
żnica! P r z y jedności Boga i nieśmiertelności duszy: w ia ra n asza zaleca w a lk ę ze sobą, panowanie nad s o b ą , nad ziemi skłonnościami, które się nie raz nieprzyjaciółmi zo- wią. Mahometaństwo zaleca wa lk ę z nieprzyjaciółmi ze- w n ę t r z n e m i , i to opiera na fatalizmie: wywrócono więc dwie najprzedniejsze nauki (o Opatrzności i niesieniu krzy
ża swe go). Dalej: religia C h rystusa je st religią ducha;
M a h o m e ta , ciała. P ie r w s z a religią to w a r z y s k o ś c i, bo nictylko każe kochać bliźniego ja k siebie samego, łą czy d w a światy, i w przyszłe m na w e t życiu oznacza ( ś w i ę tych obcowanie). Ostatnia uczy, że nieprzyjaciele polegli w boju z ręki w y z n a w c y Proroka, będą niewolnikami j e go. Chrześciaństwo wierzyć każe w z m a r tw y c h w st a n ie ciała t. j. wcielenie się ducha w d o skonałą postać, dla pojęcia jego nieśmiertelności osobistej, aM achometuństwo obiecuje rajskie wesele edenu, z całą lubością ponętnych zm y sło w y c h rozkoszy, w to w a r z y s tw ie powabnych, cza
rują cych h urysek. Mahomet j e s t prorokiem przeszłości, a Bóg je go ostatnim Bogiem n a r o d o w y m : nie je stto Bóg chrześciaiiski, Bóg ś w i a ta całego, ojciec nasz... w niebie- siech ducha i prawdy.
Przez zetknięcie się P a ń s t w chrześciańskieh z Kali
fatem hiszpańskim, p o w stała cywilizacya zupełnie orygi
nalna, i wyrobił się dzisiejszy ch arakter Hiszpanów.
Duch bohaterski przebija się w rycerstwie, miastach n aw et, a mianowicie też w zakonach religijno-wojennych, których przeznaczeniem b y ła wiecz na w o jn a z nicwier- nemi. Stosunki z r e s z t ą polityczne tak się później powi
kła ły, że nieraz S arace nowie byli w służbie wojennej
*
Chrześcian, i przeciwnie. Były to wojny k rzyżow e w ni o.
z ą j k o w y m obrazku, na mniejszej przestrzeni, ja k na gra- niey Słowian.
Kiedy Rzym, podcięty toporami b ar b a r z y ń c ó w , runął ja k d ąb odwieczny, pień jego p o k a z y w a ł sprticlmiałość społeczną, a ta w y s t a w i a n a na działanie obcych ż y w io łów, toczących j ą ja k robaki, psuć się do ostatka musiała:
na w e t na otwarłem p o w ie t r z u , zo sta wio n a naturalnemu biegowi rzeczy, b y ła b y z w ie t r z a ł a , i obróciła się w zie
mię, z której się p o c z ę ła , by ła b y się rozłożyła na pier
wiastki sk ład o w e P aństw a: miasta, d rużyny i t.p. Każde P a ń s tw o w młodości swojej j e s t ja k orzech, którego s k o rupa dająca się tłuc z oporem gdy dojrzeje, tak j e s t mięk
ka w zarodzie, ja k wodniste ziarno delikatną powleczo- » ne skórcczką. Skorupą P a ń s t w a , j e s t jego obrona z e w n ę
trzna, a zatem waruje całość i konieczno-rozumną swobodę * ludności, składającej społeczeństwo. Obrona ta, albo się
opiera na całym narodzie, i to b y w a w P a ń s tw a c h pier
w otnych, albo na wyłącz nej klassie. W pierwszym razie cały naród idzie do boju,np. w d a w n y c h czasach S ło w ia
nie zachodni, P ru sa cy pierwotni, Jadźwingowie, Litwini;
dziś Czarnogórcy w a lc z ą c y sp o łem , czasem n a w e t bez wodza. W ostatnim przypadku znajdują się mianowicie P a ń s t w a zajęte przez obce drużyny, a mianowicie Germa
nów', Normandów. Gdzie osiadła ich drużyna, tam niewy- tępiona część ludności ż y ła w stanie poddaństw a t. j. d o mowej niewoli (Leibeigenschaft) podobnej do niewoli he
le* t ó w w starożytności, i tylko nieco złagodzonej boskim w p ły w e m religii, o ile ta działać mogła, na surowe i nie
okrzesane dusze. Łańcuch lcimości w ią z a ł wodza i w o l n ą jego drużynę, czyli panów feu d aln y ch , su z e re n a i j e go lenników, którz y je dnak w lenach jakie posiedli, byli
£
samowładcami i w sz y st k o im ule gać musiało. Ł a t w o po
j ą ć dlaczego; po takiem wyosobnieniu sio wa z a ló w korony dobro pospolite znikło, a dobro osobiste, wolność osobi
sta, nieograniczona — była wszystkiern dla p a n a , który sig nie łykał w z am ku swoim żadnej siły, a posiadał c a ł ą krainę j a k daleko okiem zasięgał z z am ku swojego, j a k daleko w y je ż d ż a ł n a . ł o w y i dalej, dalej j a k w y o b r a ź n i a sięgała, za górami, za lasami były granice je g o dzie
dziny; gdzie ginie ryk w o łu , nic słychać rżenia koni z okolicznego p astw iska. Ta k a dziedzina z d a w a ł a mu się światem ledwie nie bez g ranic, światem w sobie z a d a r t y m , p ań stw em (segneurie) gdzie wola jego k r ó l o w a ła bez g r a n i c , gdzie nie miał równego sobie i b y ł niby Cesarzem, bo lennicy je go niżsi byli od niego, ja k on od cesarza. W s z y s tk o mu u le g a ło , co w id z ia ł, co żyło w obrębie P a ń s t w a jego: kupiec, podróżny na je go ziemi, s t a w a ł się jego w ł a s n o ś c i ą , poddani w poniżeniu, n a d w o r n y kapelan, poddany, nauki w pogardzie, a uczeni — rzemieślnicy. Tłocząc na w sz y st k o ja rz m o poddaństwa, sam był niewolnikiem w ła s n y c h namiętności i nudów, które odganiał polowaniem, lub rozbijaniem k a r a w a n k u pieckich, podróżujących po drogach je go ma jątku, a j e śli to nic w y st a r c z y ł o , r o z p a s y w a ł się i puszczał na w y bryki nieograniczonego dziwac tw a, na ż ą da nia śmieszne albo bez w s ty d n e i straszne np. jus primae noctis, ze w sz ystkiemi obrzydliwemi praktykami, na wspomnienie których oburza się człowiek z s e r c e m , a tern bardziej z w y k sz tałco n em uczuciem. Spojrzyjmy na k o m m e n ta - rze do p raw feudalnych, a przekona my się, że usprawie
dliw iano nawet g łu p s tw a najniedorzeczniejsze, i k r w a w e zbytki swawoli; s w a w o l a bowiem p a ń s k a , prawem b y ła dla nieszczęśliwych poddanych.
30
Ciężka b y ł a dola ludu pod takiem panowaniem. R e ligia łagodziła j ą , ja k niewolę w sc h o d n ią , stosunki pa- trya rc halne. Feudalizm jednak b y ł stanem prz e c h o d o - w y m , koniecznym w rozprzęgającej się społeczności, k tó ra z czasem dopiero miała w z ro s n ą ć , i u k r z e p i w s z y się, fizyologicznie rozwijać się w duchu i prawdzie.
Duszno, ciężko, i nieznośnie było i samym panom, gdy się rozmnożyli i dziedzin nie stało; trudno się było u t r z y m a ć w czasie upadku rolnictwa, prz e m y słu i handlu; by- ła to j e d n a z głównych przyczyn W y p r a w K rzyżowych.
Myliłby się k toby je chciał prz y p isy w a ć samej gorliwo
ści religijnej. Szedł lud, bo idąc p r z e s ta w a ł być poddań- czuchem i r ó w n a ł się niejako z panem pod godłem K rzy ża; szły mi asta dla z y s k ó w , i dla z y s k ó w okręta d a w a ły pod k r z y ż o w n ik ó w ; szło ry cerstw o , bo Wschód obiecy
w a ł spełnienie ich marzeń, ideały b o g a c t w a i sławy: gdzie z a ś panowie mieli dość z ie m i, miasta nie widziały z y sk ó w , a ludowi dobrze było np. w południowej Francyi, ta m albo się nikt nie r u s z y ł z domu, albo się w y p r a w i a ł dla ciekawości, dla sław y , i szukania przypadków w a w a n turow aniu się bez celu. Jeżeli żarliwość religijna unosi
ł a wielu, byli i tacy, co z począ tku całkiem obojętni, śmieli się potem z w y p r a w i ich przywódców.
Kościół, u w a ż a n y j a k o in s ty tu c y a społeczna, p rzy czynił się dzielnie do dobra ludzkości. Papieże związani od Pepina z P a ń s t w e m F r a n k ó w , zapewnili sobie znac ze
nie niepodległe jako k s ią ż ę ta świeccy, i w s mutnym s t a nie powszechnego b e z r z ą d u , torowali sobie drogę do p a n o w a n ia moralnego nad wielkiemi tej ziemi, dla u t r z y m a n ia jakiejkolwiek jedności w chrześciaństwie. G mino-
w ł a d z t w o kościoła pie rwiastkowe go przechodziło powoli w a r y s t o k r a c y ą , a sam Papież w y r a ż a ł w ład zę m o n a r -
chiczną. A r y st o k r a c y a du c h o w n a t w o r z y hierarchią k o ścielną, ł ą c z ą c ą Sie takim łańcuchem z Papie żem,jak w a -
zale z C e s arze m; z drugiej zaś strony duchowieństwo w y ż s z e , zajmuje w systemacie feudalnym wysokie dosto
j e ń s t w a równo z m a g n a ta m i, gdy Papież ja k Cesarz ma P a ń s tw o świeckie udzielne. Lu d ż y j ą c y w ciężkiem upo
dleniu i niewypowiedzianej nędzy, znajduje przy tu łek w kościele, gdzie j a ł m u ż n a służy dla chorych, w d ó w , sierot i b i e d n y c h , jako z a b y t e k spólności dóbr w u r z ą dzeniu dem okratycznem pie rwszych w ie k ó w kościoła. Co do panów f e u d a l n y c h , chociaż p r a w a lenne oznaczone b y ły ze ścisłością najd o k ła d n ie jsz ą , n a w e t nieraz śmie
s z n ą , były to je d n a k p r a w a bez siły, bez w y k onania, tyl
ko prawa. Zdaje się, że wieki średnie ż y ły tylko m y ś lą , zamiarami, uczuciem: w ła d z a w y k o n a w c z a , j a k siła woli w człowieku, najwięcej k o s z tu je i najpóźniej dojrzewa, p r a w o d a w c z a z a ś , ja k myśl j ą poprzedza i gotuje drogę prawości, umiarkowania. Karol W. miał pod swojem ber
łem dziczyznę pełnę surowości. Z w azalami p o trz e b u ją cymi ruchu, działalności, rozpościera on zdobycze na S a
ksach, L o n g o b a r d a c h , Hiszpanii, Awarach, Słowianach czeskich i meklemburskich.
Ej der w Danii i Ty b e r we Włosz ech, Ebro w Hiszpa
nii, a od wsc hodu Cisa i E l b y w o d y , s k r a p ia ły krańce p o
siadłości je go. ,
Wielki ten monarcha, miał na dobie zjednoczenie pod berłem cesarskiem daw n y c h dziedzin Rzymu. Ale w dzie
jach jedno zjawisko d w a r a z y się nie p o w ta r z a . L u dz kość się g o to w a ł a do czego innego. . .
Nic prędko się ustalił feudalizm (od 6 do 10 wieku organizuje się we Francyi) bo w ła s n a korzyść ogranicza ła nadużycia, łagodziła stosunkj p o d d a n y c h , za ktoremi