• Nie Znaleziono Wyników

Zdzisław Marek: "Błąd medyczny. Odpowiedzialność etyczno-deontologiczna i prawna lekarza"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zdzisław Marek: "Błąd medyczny. Odpowiedzialność etyczno-deontologiczna i prawna lekarza""

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

rec

.

Józef Gurgul

Zdzisław

Marek:

"Błąd

medyczny.

Odpowiedzialność

etyczno-deontologiczna

i prawna lekarza", wyd. II rozszerzone

i poprawione, Wydawnictwo Medyczne,

Kraków 2007, stronic 248

BŁĄD MEDYCŹ

N\1

,

Ullf.'OV.ll:'lłLI.łln'l"ld"lLlltHI,·unhll.l~ll/rl,! Ip',1\\ II.!łt·~,'rhl ZdzislawMa rek •definiowaniebłf:d u lROd. no1leczeni"

ilecz enie bez l80dy

wywł.id-badan"

-rozpoznanif' •rodu jf'błfdów

•nitpOwodltn~czybłąd

Obserwacje bieżących wydarzeń i aktualne doniesieniamedialne1 sta-nowią o tym ,że Autori wydawca II edycji2 "Błędu medycznego" trafiają

w zapotrzebowanie prawników,

pra-cowników służby zdrowia oraz

bie-głych , nie tylko lekarzy.

Rozmaitymi aspektami tej

proble-matyki zajmowa li się dotych czas

przede wszys tkim uczeni leka rze,

o czym świadcząliczne monografie3

oraz prace przyczynkarskie,

druko-wanew fachowychperiodykac h''. Na

tym tle praca prof. Zdzisława Marka

wyróżniasię kompleksowościąujęcia rzeczy. Nie znaczyto,żetamte wcze-śniejszepublikacje obecnieprzestały

być ważne.

Komentowana ksi ążka prowokuje do przemyśleń nad zagadnieniami trudnym i pod względem teoretycz-nym i praktyczteoretycz-nym, amimoto

zacie-kawiajako pulsującażywotnymi

kwe-stiami z pogranicza trzech światów:

lekarski ego (w tym opiniuj ących

w procesach karnym i cywilnym),

prawniczego oraz tzw. zwykłych lu-dzi. Ci ostatni bowiem to faktyczni

bądżpotencjalnipokrzywdzeni w

na-stępstwi e błędu medycznego.

Wyra-ziste przykłady po magają w

zrozu-mieniu prawneji etycznejstrony

kwe-stionowanych zachowań personelu

medycznego w przychodniach, szp

i-talach , izbachwytrzeżwie ńczy karet -kach pogotowia.

Prezentowane procesy iopiniesą­ dowezyskująna atrakcyjności dzięki

84

opisywa niu ichjęzykiem nasyconym

polemikamiz prawnikami i ekspe

rta-mi,ta kż e najbardziej utytułowanymi, które każ do razowo są należycie umotywowane.Niema wksiążce śl a­ dów mowy usypi ającej, drętwej . Ci ę­ tość ferowanych ocen powoduje,że czytający raz po raz przeistacza się w postać quasi-interwenienta

ubocz-nego, prób ująceg o zajmować wła­

sne,zniuansowa nestanowisko.

Cho-dzi wszak o konkretne sytuacje,

wo-bec których nie sposób być obojęt­

nym. W tym pobudzaniu tkwi jedna

z zaletksiążki ,aktualizującej tezę, że

tworzenie nowej wiedzy następuje

w wyniku procesu polegającego na

nieustannym kwestionowaniu stan u zastanego.

Publikacja uzmysławi a praktykom prawnikom i medykom taką prawdę,

że spojrzenie na konkretną sprawę

może i powinno obejmować rzeczy-wiści e wiele. Sprawied liwemu osą­

dzaniu danej rzeczysprzyja więc

sta-ranne rozpatrzenie wszelkich moż li­

wych stanowiskpodporząd kowanych

wizjom także innym niż "jedynie

słuszne". Z pozycji uczonego prof.

Marek zdaje się hołdować

omnipo-tencjinaukiwsądowo-lekarskim

opi-niowaniu. Wprost aibo mutatis

mu-tandis odrzuca równ ież kierowanie

się zdrowym rozsądkiem. Opierając

się wszakże na doświadczen iu pro-kuratorskim, trzeba zauważyć, że właśn ie zdrowy rozsądek , intuicja i wyobrażnia stanowią nierzadko

-

'NYD~WNICTWOoI.'E[)YCZN€(li

o przełamywan iu barier śledczych -wydawałoby się- niedopokonantaś. W tym zastrzeżen iu nie ma ni krzty próby osłabi an ia fundamentalnej roli

nauk pomostowych w procesiesądo­

wym.

Korciteż,aby przytej okazji zaini-cjować ryzykownądla mniedys kusję

na temat istotnej cechy medycynysą­

dowej i szerzej- medycyny bez

przy-miotnika.Otóż Z.Marekobstaje przy

poglądzie, że jest ona czystą nauką (np. s. 35). Tym samym odż eg nuje

sięod postrzeganiajej (tzn.

medycy-ny) jako jednocześn ie nauki i sztuki,

za czym wielu się opowiada,

podno-sząc, żeteoriatotylkojeden ze spo-sobów poznawania rzeczywistośc i. Umiejętność postawienia właściwej diagnozy wymykasię ściśle rozumo-wemupodejściuś.

W zakresie konstrukcji dzieła

po-wstaje kilka, co prawda

niejednako-wejwartości, znaków zapytania. Za-cznę przy kładowoodnajmniejnoś n ej wątpliwości , czy słuszną rzecząjest

cytowaniewtekście książki in

exten-so od kilku do kilkunastu przepisów

wyjętych z odpowi ednich ustaw za-miast przywoływania tylko numeru

stosownej normy (s. 25--26, 48-50,

102 ipassim). Ustawyo zawodzie le-karza i lekarza dentysty,pielęgn iarki i położnej, atakże o planowaniu ro-dzinyzostały przecież wydrukowane

(2)

na końcu książki w całości , a z ko -deksów postę powahia karnego i cy -wilnego oraz kodeksu'karnego "tylko" dostatecznie obszerne wyci ąg i (s. 169-247),tę lekturę tym samym uła­ twiające .

Po wtóretytuł monografii zdajesię

zapowi adać, że bę d z i e traktować

o błędzie lekarzy wszelkich spe

cjal-ności, gdy tymczasem niema wniej

ani słowa o seksuologach, a nade

wszystko o lekarzach psychiatrach.

Diagnozy i ekspertyzy właśnie tych

specjalistówprzysparzająprawnikom

nierzadko istnej drogi przez mękę.

Pochopne, czasem rażąco

bezpod-stawne wniosk i o obserwację pod

-sądnych w zakładach

psychiatrycz-nych, niedotrzymywanie terminów

opiniowania, lakoniczność uzasad -nieńocenniepoczytalności(

poczytal-ności) to tematy warte rozważenia

przez pryzmatreguł

odpowiedzialno-ści dyscyplinarnej, cywilnej i karnej w trzecim wydaniu"Błędu medyczne-go". Chyba szkoda też, że tej miary

znawca przedmiotu niepoświęcił

bo-daj kilku zdań problematyce błędu

w kontekście praktyki stosowania

placebo.

Po trzecie trochę pro domo sua

postulowałbym uzupełnienie

rozwa-żań przez podkreślenie roli, jaką

w omawianej materiiodgrywająi (lub)

powinniodgrywać praktykujący

praw-nicy. Chodzi o zarys problematyki partnerstwa zawodów jako warunku

sine qua non ograniczenia pola

po-pełnianych błędów w opiniowaniu

oraz optymalizowaniu procesowych

badaństanufaktycznego z podejrze

-niemzaistnienia uchybieńlekarskich. Obiektywizm nakazuje jednak stwi erdzić, że prof. Marek w różnych

miejscach pracy formułuje zestawy

klarownych, wymagających umysło­

wejmobiiizacji pytań, jakie zlecenio-dawcaekspertyzpowinienzamieścić w sentencji postanowienia, o którym

mowa wart. 194 k.p.k, (s. 18, 86,

114, 115, 145i passim).O tych wzor

-cach pytańwarto na codzień pamię­

tać, gdyż sygnalizują, co w sprawie

PROBLE MYKRYMINALISTYK I256/07

jest nieznane i istotne dla prawidło­

wościmerytoryczn ej decyzji

proceso-wej. Poza tym z doświ adczeni a wi a-domo, że trudno zdefiniować , czego

się rzeczywiście nie wie. A tu taką

wiedzęotrzymuje się niemal"za dar -mo".

Polepsz eniu iekt ury służyłyby

drobne korekty usytuowania niektó -rychjejczęści składowych. Na przy

-kład w rozdziale czwartym omawia

się "Definiowanie błędu" (s. 36), po czym w rozdziale dziesiątym znowu "Definiowani e błędu i klasyfi kację błędu medycznego" (s. 75) itd. Sęk w tym,że skutkuje to powtarzaniem niektórychomówie ń.

Dyskutowaną monografię napisał nauczyciel akademicki. Nic przeto dziwnego,żewkażdymrozdzialep o-nawiane są zachętydo systematycz

-nego samodoskonalenia,uzasadni

o-ne bulwersującymi przykładami

opi-sywanych wad opinii oraz ich ocen prawniczych. Inaczej mówiąc, Autor

obnaża fatalne dla wymiaru spraw

ie-dliwości następstwa zamykania się

lekarzy(i wogóle biegłych), sędziów, prokuratorów czy policjantów w cia -snej skorupie wiedzy nabytej jedynie w toku studiów uniwersyteckich.

Powinność douczania się można

motywować wielorako, a zwłaszcza

tym,że stan wiedzy lekarskiej ulega

podwojeniu co dziesięć lat, według

niektórych nawet copięć(s.34, 115).

Tę informację powinni brać sobie do

serca nie tylko biegli i klinicyści, lecz

także reprezentującyzawody

prawni-cze,jeśli rzeczywiście aspirujądo

ro-li kreatorów orzeczeń opartych na

fundamenci e prawdy. Pro!. Marek

krytycznie oceniamerytoryczną

stro-nę postanowień o powoływaniu bie

-głych oraz poziom oceny opinii

(s.131}.

W przypadku lekarzy dochodzi

po-nadto wzgląd na wierność złożonej

przysiędze Hipokratesa oraz wobec

przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej (s. 26, 27, 34, 119, 131 i passim).

Równocześnie zaleca się - co

bar-dzo istotne także z punktu widzenia

decyzjiprocesowych - umiarkowane zaufanie do własnych oraz cudzyc h spost rzeżeń (s. 60 i passim). Um

ie-jętność ich kwest ionowania stanowi

zaletę charakteru zarówno lekarza,

jak teżprawnika.

Niniejsza książka składa si ę ze

wstę pu, osiem nastu roz d zi ałów,

uwagkońcowych , piśmiennictwai ze

-stawu sześciu ustaw, na tle których toczysiędyskusja.

Wstęp (s.7- 11)sygnalizuje myśli,

wokół których koncentrują sięr

ozwa-żania Autora jako naukowca ibiegłe­

go sądowego w tej i nie tylko w tej

pracy. "Historia błędu medycznego" (s.13- 19)to opowiadanieodziejach tego zjawiska,swoimikorzeniamisię­

gającego czasów starożytności.

Szczegó lnie dla młodszych pokoleń

może być interesujące

przypomnie-nie praktyki zespołowego opinio

wa-nia przez uniwersytecką Radę Wy

-działu Lekarskiegowsprawachwięk­

szej wagi i bardziej skompliko

wa-nych. Niestety, ta praktyka została zaniechana wlatach 1949-1950.

Uwzględniając historyczne i aktu -alne doświadczenia prof. Marek p

ro-ponuje prawnikowi ściągawkę cz

te-rech rutynowych pytań do biegłego

opiniującego w postępowaniu doty

-czącym błędu medycznego.

Oto te pytania:

1.Czy naruszenie zdrowia lub

śmierć mają związek

przyczy-nowy z leczeniem

zastosowa-nym przez podejrzanego

leka-rza?

2. Czy niepomyślne następstwa

niewyniknęłylub niemogły

wy-niknąć z innych przyczyn i j

a-kich?

3.Czy jest pewne, że inne lecze

-nie -nie spowodowałoby

podob-nych skutków?

4.Czy nie można przyjąć, że

iwtym,chociaż błędnyml

ecze-niu, można było uniknąć szko

-dliwychkonsekwencji w warun-kach korzystniejszych od tych, w których podejrzanydziałał?

(3)

Powyższe kwestie trzeba by

opa-trzyć dwiema uwagami. Po pierwsze

należy spojrzećna nie z perspektywy obowiązującego w śledztwie myśle­ nia wersyjnego. Po drugie każdy

wzorzec pytań do eksperta wymaga modyfikacji odpowiednio do realiów konkretnego procesu. Tyle słów wy-powiedzianych zostrożności.

"Normy prawne i etyczno-deonto-logiczne" (s. 21-28) zostały

przybli-żonezapomocąekspresyjnych

przy-kładów oraz przepisów ustawy o za-wodzie iekarza i lekarza dentysty z dnia5grudnia1996r.tudzież wyra-zami roty przyrzeczenia lekarskiego

sformułowanego w Kodeksie Etyki Lekarskiej z 1994 r. (s. 26-27).

Wzniosłe słowa tego przyrzeczenia

mogą stanowić pewną inspirację w zakresie planowania czynności śledczych i oceniania ewentualnej obrony podejrzanego i jego

osobo-wościna tlecałokształtu ustaleń fak-tycznych. Stwierdzenie, na czym

po-legałosprzeniewierzeniesię deklaro-wanym ideałom zawodu, może mieć

znaczenie dla miarkowania kary (art. 53k.k.).

Kwintesencją rozdziału "Lekarz wobec pacjenta" (s. 29-31) jest

po-gląd wytrawnychspecjalistów,że tyl-ko głęboka wiedza, osobista kultura i troskliwe przestrzeganie obowiąz­

ków skutecznie chronią lekarza. To bezdyskusyjna sprawa. Kolejny frag-ment dzieła - "Definiowanie błędu"

(s.33-37) - unaocznia komplikacje w

określaniu Istotybłędu medycznego. Za niezwykle słuszne uznaje prof. Marek zapatrywanie Sądu Najwyż­ szego, wyrażone w wyroku z dnia 8 grudnia1953 r., sygn.II K 811/53, że "medycyna, która obecnie należy

do naukścisłych, nieróżni się zasad-niczo od innych naukbadających

rze-czywistość materialną i w związku

z tym nie można jej ujmować jako sztuki" (s.36). Z takim stanowiskiem

polemizowałem już wyżej.

Wszystko to ciekawe, tym więcej że nieco dalej Autor aprobuje - mo-im zdaniemzasłużenie- definicję L.

86

Wachholza, że błędem jest

nie-umyślne uszkodzenie ciała lub po-zbawienie życia chorego wskutek

nieświadomości zasad SZTUKI lub zaniedbania. Przy czym błąd tylko wtedymoże byćuznany za karygod-ny, gdy byłwidoczny orazmożnago

było uniknąć przez stosowanie

ZWYKŁYCH, a nie nadzwyczajnych

wiadomości lub zręczności (tamże). Dla namyślającego się nad koncep-cją śledztwa to znowu cenna wska-zówka.

Wywód pt.: "Lekarz a pacjent -zgoda na lecznie" (s.39-50) ma

wy-dżwięk bardziej prawniczy niż lekar-ski. Zachęca czytającego do brania wrękę także kodeksu cywilnego oraz kodeksu rodzinnego iopiekuńczego.

Użyteczne będzie konfrontowanie

treścitegorozdziałuz przepisami

do-tyczącymi m.in.: zdolności do czyn -ności prawnych, wad oświadczenia

woli, władzy rodzicielskiej. Bez tej wiedzy niepodobna poruszać się

w orbicie subtelnych kwestii z pogra-nicza obu dyscyplin.

Z prawniczego punktu widzenia

przekonująco brzmi esej "Leczenie bez zgody chorego i przymus lecze-nia" (s.51-58).Zezrozumiałych po-wodów jednak odczuwa się brak ja-kiejkolwiek wzmianki o swoistej pro-blematyce art. 118 kodeksu karnego wykonawczeqo", w praktyce proce-sowejrodzącej kłopoty.

"Rozmowa z pacjentem - zbiera-nie wywiadu" (s. 59-62) przykuwa

uwagę główniedlatego,żena pierw-szy plan wysuwadiagnostyczną rolę tejże rozmowy połączonej z

obser-wacją zachowania pacjenta. To wi-dzenie rzeczy procesualista sprzę­

gnie z diagnozowaniem poczytalno-ści (art.202. 203k.p.k.),któregopię­ tą achillesową są pochopnie wnio-skowane przezbiegłychidługo

trwa-jące obserwacje podsądnych w za -mkniętych zakładach psychiatrycz -nych, często pod pretekstem prze-prowadzenia bliżej nieokreślonych

badań pomocniczych.Odwołując się

do piśmiennictwa naukowego oraz

osobistego doświadczenia zawodo-wego, można stanowczo zauważyć,

że należycie wykonane badania am-bulatoryjne rzadko są

niewystarcza-jące do wydania prawidłowej opinii o poczytalnościś, W tym względzie kluczowa rola przypada wywiadom i bezpośrednim obserwacjom pa-cjenta.

W omawianym eseju wypowie-dzianoteż myśl, którąosobno trzeba

uwypuklić. Otóż Z. Marek nawołuje

do zajmowania postawy ograniczo-nego zaufania do własnych ustaleń

i wiedzy (s.60). Nigdy nie wolno

za-pominać, że ktoś innymoże mieć

ra-cję, że rzeczywistość nie jest jedno -znaczna.

Okraszone dwoma niechlubnymi dla lekarzaprzykładami"Badanie pa-cjenta" (s. 63-65) asocjuje niektóre jego elementy z realiamiprzesłucha­

nia.Dla sui generis zdiagnozowania

także postawy podejrzanego(świad­ ka) ogromne znaczenie ma przenikli-we obserwowanie ruchów oraz spon-tanicznych reakcji isłów wchodzące­

go do pomieszczeń, gdzie dana

czynnośćmabyć kontynuowana. O pewnych zbieżnościach postę­

powania lekarskiego i śledczego

można wnosić na podstawieanalizy następnego szkicu "Rozpoznawanie" (s.67-73). Znowu ganisiętutaj inkli-nacje do nadmiernego ufania wła­

snym diagnozom, wzywa się nato-miast do ostrożnego szacowania pierwszych spostrzeżeń. Karci się również dezawuowanie rozpoznania z tej przyczyny,że dokonałgomłody

wiekiemlekarz.Nikt nie ma monopo-lu nanieomylnośći przeciwnie- każ­

dy maszansęwykrycia prawdy. Zleceniodawca i zleceniobiorca jednakowo powinni brać w rachubę pułapki, jakie mogą wynikać z inter-pretacji pochodnych analiz i pomoc -niczychbadańaparaturowych (s.71). Oceniając opinię (błąd medyczny), zawsze warto miećnaokumożliwość

wystąpienia skutków nadinterpretacji (albo niedointerpretowania), na

przy-kład plamy krwi w następstwie

(4)

uwzględnienia zanieczyszczeń pod-łoża .

Po ogólnym rozdziale "

Definiowa-nie i klasyfikacja błędów" (s.75-76)

następujerzeczoweiprzystępnep

re-zentowanie:

a)"Błęd udecyzyjnego" (s.77-80)

popełnianegoprzezlekarzy; b)"Błęd u wykonawczego"

(s.81-89)zregułybardziejzło­

żonego, polegająceg o na n

ie-poprawnym zrealizowanium.in.

przezpielęgniarki,biologów,

re-habilitantów etc. prawidłowych

zleceń diagnostycznych i (lub)

terapeutycznych; takie potknię­

cia zdarzają się też lekarzom,

gdy- przykładowo - bez

nale-ży1ego zastanowienia wypisują

chorych ze szpitala;

c)"Błędu organizacyjnego"

(s.91-100), obciążającegokie

-rujących zespołami ludzkimi;

d)"Błęd u opiniodawczego"

(s. 101-106), zajmującego

or-gan procesowy.

W związku z ostatnim typem

lap-susów godzi się uwraż liwić odbiorcę

ekspertyz na trzy doniosłe fakty,

a mianowicie:

• nie ma biegłych nieomylnych;

oni dzielą się na tych, którzy błądzą rzadziej, i tych, którzy błądzą częściej;nie marównież

absolutnie niezawodnychmetod

badań;

• nierzetelność, lichośćekspertyz

(rozmaitychzaświadczeń l

ekar-skich) staje się przyczyną

wy-pływu z budżetu nienależnych

honorariów, rent, odszkodowań

itd.;

• zjawiska przewlekłości często

niepotrzebnie zlecanych badań

'potwierdzają tezę o istnieniu

prostych rezerw, których

do-strzeżenie sprzyjałoby

uspraw-nianiu procesu karnego.

Jed-nym zprzykładówtakiego stanu

rzeczy są przerwy w

rozpra-wach spowodowane uwzględ­

nianiem obiektywnie

bezpod-stawnych opinii o niezdolności

PROBLEMY KRYMINALISTYKI 256/07

uczestniczeniaw danyrnpostę­ powaniu (s.106).Walkaz tymi

wynaturzeniami powiedzie się ,

podwarunkiemże w plątan inie

przepisów sędz ia (prokurator,

adwokat)i biegły pospołu będą poszukiwać dróg wy1yczanych "prawem prawym" oraz s yste-matyczniebędąśledzićnaj

now-sze publikacjespecjalistyczne'i,

Rozdział zatytułowany "Biegli

ipodstawy opiniowaniaobłędzie

me-dycznym" (s. 107-135), nasycony

przednimiprzykładamiisentencjami,

jest nieprzypadkowo na

jobszerniej-szy i w oczach prawnika- zachęcają­

cy do dyskusji.Prawidłowo określone

zostały kwalifikacje biegłego oraz

przesłanki uzasadniające udzielenie

odpowiedzi na py1ania

zleceniodaw-cy. Chyba należałoby dorzucić

jedy-nie, że dopełnienia funkcji eksperta

nadaje się przede wszystkim czło­

wiek prawy. Poza tym prof. Marek słusznie utyskuje nawąską

specjali-zację lekarzy, która nie pozwala im

postrzegać człowieka całościowo

(s.127).Patrzenienańpoprzezi

zolo-wanez całości elementyustroju n

ie-chybnie owocuje błędami. Bez

za-strzeżeńtrzebasię przyłączyćdo po

-stulatu, abybiegłysamorzutnieprzy

-znawał się, że czegoś nie wie,

w związku zczymodstępuje od wy

-konywania powierzonych mu badań

jako przekraczających jego kompe

-tencje (s.112).

Nie ma natomiast zgody na

na-zby1 dalekoidący pogląd, jakoby do

składu zespołu opiniującego należa­

ło powoływać tylko samodzielnych

pracowników nauki, a

przewodnic-two w tym groniezlecaćex

definitio-ne kierownikowi zakładu medycyny

sądowej. Co więcej , według Autora,

ze względu na "brak stosownej

wie-dzy" zleceniodawca nie może

decy-dować o imiennym doborze człon­

ków opiniującego zespołu. Otóż

sprzeciw można by uzasadniać roz

-maicie, ale tuograniczę się do

zasy-gnalizowania po pierwsze,

niezby-walności prawa i obowiązku gosp

o-darza procesudo imiennegopowoły­

wania biegłych przy jednoczesnym

zastosowaniu kryterium rzeczowych

kwalifikacji i zaufania do danego

specjalisty. Po drugie z pola wi dze-niaprawnikanie może zniknąć s

ytu-acja, którą żartobliwie wyraża af o-ryzm "liteł ohne Mille l". Mówiąc s

e-rio, samtytułnaukowyniekoniecznie

potwierdza merytoryczne kwałifika­

cje kandydata do funkcji opiniujące­

go,co nietrudno udowodnić przykła­

dami.

Pozy1ywnym elementem

analizo-wanego rozdziału jest ostra krytyka

szastaniarentami i innymiświadcze­

niami materialnymi będącego

na-stępstwem nieodpowiedzialnego

opi-niowania o stanie i przyczynach fak-tycznego czy rzekomego uszczerbku

na zdrowiu.Ilustrująto wymowne

ka-zusy (s.117-119). Świadcząone

nie-zbicie o niestety mizernejznajomości

nauk pomostowych przez część

prawników. Przypomina to sytuację,

kiedyślepiecprowadziślepego.

Wypada też pochwalić podjęcie

trudnego tematuróżnicowanias

amo-bójstwai zabójstwa(s.113).Ogrom

-nie istotna rola przypada

respektowa-niu międzypokoleniowych

spostrze-żeń, że bodżce samounicestwiania

są niepoliczalne, często niepojęte

izaskakujące.Niekiedysątakbłahe, że sięje bagatelizuje.Nadto w

kwe-stii autodestrukcjipokutują w społe­

czeństwie utrwalone przesądy,

któ-rych oddziaływanie może się

wyra-żaćw spychaniu śledztwa na mylne

tory10.

Wtreściwym trzystronicowym

roz-dziale "Błąd zawodowy pielęgniarki"

(s. 137-139) zilustrowano kluczowe

pod pewnymi względami znaczenie

tego zawodu w sprawowaniu opieki

zdrowotnej.Eo ipso nasuwasię

uwa-ga, że błąd popełniony przez pielę­

gniarkęmoże spowodować poważne

konsekwencje. Zrozumienie tego

fe-nomenuułatwianaliza ustawy z dnia

5 lipca 1996 r. o zawodach pielę­

gniarki ipołożnejll.

(5)

Passus ,Niepowodzenie medycz

-ne - czy błąd' (s. 141-142) można odczytywaćjako defacto propozycje wersjiśl edczych, pożądanychwkaż­ dym postępowaniu , które należy sprawdzić przed orzeczeniem:winny lub niewinny. Chcąc się uporać ztą antynomią,trzeba m.in.postawićb

ie-głemutrzyzaprojektowane przez Au

-torapytania (s.145).

Problematyka "Norm etycznode -ontologicznych"(s.153-155) prze

wi-jała się już w inny ch rozdziałach.

W tym miejscu godzi się dorzucić ogólną uwagę , że pacjent i organ procesowy (każdy w zakresie wła­ snych kompetencji) w dochodzen iu

praw powinni solidamie czerpać po-mysły szczegółowych działań z le -karskich dewiz: primum non noeere,

salus aegra!i suprema lex. W ich

świetle łatwiej pojąćsedno

sprzenie-wierzenia.

,Uwagi końcowe" (s. 157-163) zręczn ie streszczają książkę z poło­ żeniem akcentów na kwestie z

asad-nicze. Recenzent nie może sięu

chy-lićod postawieniapytania onau kową stronę .Bł ę d u medycznego'. Otóż

wydaje się, że ksi ążka prof. Marka

spełnianaukowe kryterium przyrostu

wiedzy, gdyż oprócz dotychc

zaso-wych hipotez wyjaśnia ponadto

jesz-czecoświęcej12.

W wykazie piśmiennictwa

(s. 165-167) chętnie zobaczyłbym także naieżącedo klasyki takie pozy-cje, jak prof. Bogusza "Lekarz i jego chorzy" czy prof. Kępińskiego .Po-znaniechorego',w niniejszejrecenzji nie bez kozery cytowane.

Ważąc wreszcie liczne i z

asadni-czezalety oraz sporadyczne, drugo-rzędne nieścisłości książkiprof. Z dzi-sława Marka, oceniam ją jako pozy

-cję mającą duże znaczeniedlap

rak-tyki i doktryny, wartą polecenia sę­ dziom, prokuratorom, adwokatom oraz biegłym . Każdy znajdzie w niej

dla siebiecoś interesującego.

BB

PRZYPISY

1 Por. spektakularnykomunikatstacji TVN z dnia7lutego2007r.,

powtó-rzonyprzez inne media,adotyczący podania przez pielęgniarkę cztero -letniemuPlotrusiowi 1,5Ikroplówki

zamiast zaor dynowa nego leku,

wskutekczegoówchłopczykstałsię kaleką przykutymdo inwalidzkiego wózka;

2Recenzja pierwszegowydania"Błę­

du medycznego"napisanaprzezJ. Gurgulaukazałasięw"Problemach

Kryminalistyki' 2000; nr 229, s. 61~6;

3Por. m.in.: B. Popielski:Odpowie -dzialnośćlekarza,Iw:] Medycynasą­

dowa,podredakcjąB. Pop

lelskie-go iJ. Kobieli, PZWL, Warszawa 1972 , s.793~19: J. Bogusz: Le-karzijego chorzy,PZWL,Warszawa 1984,passim:Etykai deontologia le-karska,praca zbiorowapodredakcją prof. T. Klelanowsklego. PZWL,

Warszawa 1985,passim;

4S. Raszeja: Deontologia lekarza eksperta, ,PolskiTygodnikLekarski' 1995, nr 36-39, s. 95-96: tegoż: Prawnaimoralnaodpowiedzialność

lekarza eksperymentatora w pr

zy-padku stosowania placebo,"Postę­ py MedycynySądowej i K ryminolo-gii' 1997,tomIII,s.49--52;B.Świą­

tek:Szarastrefabłędów lekarskich,

"Przewodnik Lekarza' 2001,nr1-2,

s.9--12:J.K.Glerowski, R.Jędrze­ jowska, K. Autkowski, Z.J. Ryn:

Aspektyspołeczn e i etyczne wo pi-niowaniu psychiatrycznym ofiar prześladowań politycznych,lOW iado-mościPsychiatryczne"2003, nr2,s. 85-89;

5 Zdaniem filozofa prawa Herberta

LAHarta wkażdejdziedziniepr

ak-tycznejdziałalności istnieje granica objaśniania, cyt. za: M. Ostrowski,

"Polityka'2007,nr6,s.26: 6 Tak twierdzą m.in. A. Szymusik

-wywiad w "Przeglądzie Tygodnia·

wym' 1983,nr45:K.Jaegermann:

Intelektualna biegłość lekarza,

"Przegląd Lekarski"1984, nr10, s.

595~00: J. Bogusz: Lekarz...

op.cit.,s.73-74:A.SzczeklIk:

Ka-tharsis ,Wydawnictwo Znak, Kraków 2005 z łantastycznym Wstępem CzesławaMiłosza,s.6,62~3; 7 Znaczenietegozagadnienia p

odkre-ślił J. Bogusz: Lekarz... op.cit.,s. 69--70:

8 Szerzej o tym J. Gurgul: Zadania irolaprokuratora wopiniowaniusą­

dowo-psychiatrycznym, .Postępy Psychiatrii i Neurologii"2000,tom9,

supl. 4, s.25-32:tegoż: On iektó-rych przyczynach nierozstrzygania

spraww rozsądnym terminie, " Pro-kuratura i Prawo" 2004, nr 6, s. 76-78i tamcytowana literatura;

9P. Hotmański , S. Zabłocki :

Ele-menty metodyki pracy sędz iego w sprawach karnych, Kantor Wy

-dawniczy Zakamycze,Kraków2006, s.17,339,

10G.WIlliams:Świętość życiaapr a-wo karne.PZWL,Warszawa1960, s.281-283; M.Jarosz:Sarnoznisz -czenie, WydawnictwoOssolineum, Wrocław 1980, passim; S.Pużyń­ ski:Samobójstwoi depresja,,

Prze-gl ąd Lekarski' 1982 , nr 11, s. 747-750;Podstawypsychiatrii.pod

redakcjąM.Jarosza i S.Cwynara, PZWL, Warszawa 1983, s. 313: S.M. Kosslyn, R.S. Rosenberg: Psychologia. Mózg - Człowiek

-Świat, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006,s.63~35:J.Gurgul:Postę­ powanie przygotowawcze dotycz ą­ ce samobójstwa,"ProblemyPrawo -rządności" 1990, nr 4-5, s. 3- 17,

gdziesąprzywołane przykładyt

ak-żeirracjonalnychkomplikacjiobrazu śmiercisamobójczej;

11OzU nr31,poz.410:

12Dokładniej otym A.Grobler:

Meto-dologia nauk,WydawnictwoAureus, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006,

s.75-76,123i passim.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastanów si¦, jak wygl¡da twierdzenie o arytmetyce granic, gdy s¡ one niewªa±ciwe.. Jego granica

(Uczniowie prowadzą krótką dyskusję na ten temat. Mogą w niej pojawić się różnorodne opinie. Uczniowie mogą wskazywać, że w sytuacji gospodarczej i społecznej, jaka

Biblii, ale w istocie nie są przez jej tekst usprawiedliwione.. Zwróćmy uwagę, że Eilstein rozważa tu interpretację, która wydaje się jej atrakcyjna, ale nie „wczytuje” jej

Muñoz Machado S., Historia de la Abogacía Española, Aranzadi, Madrid 2015 Najberg A., Podstawowe reguły odpowiedzialności cywilnej w kontekście wykonywania. zawodu lekarza, EP 2007,

Odwzorowanie liniowe przestrzeni z normą jest ograniczone wtedy i tylko wtedy, gdy obraz każdego zbioru ograniczonego jest ograniczony..

W przypadku wprowadzania konsumentów w błąd poprzez sugerowa- nie szczególnych właściwości produktu, pomimo że wszystkie podobne także je posiadają, system polskiego

Zaokrąglij dane do jednej cyfry znaczącej oraz oszacuj czas trwania podróży...

Dla kontrolowania rzędów zer i biegunów funkcji wymiernych wygodnie jest haszować je jako współczynniki grupy abelowej wolnej generowanych przez punkty krzywej E