• Nie Znaleziono Wyników

Mechanizm sejmikowy i klientela radziwiłłowska za Sasów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mechanizm sejmikowy i klientela radziwiłłowska za Sasów"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Mechanizm sejmikowy i klientela radziwiłłowska za Sasów

W ydane w 1876 r. przez P a w i ń s k i e g o „P am iętn iki” M arcina M atuszew icza są dla historyka d ob y saskiej kopalnią in form acji. A u tor, pod koniec życia kasztelan brzeski, b ył przez kilkadziesiąt lat a k ty w ­ n y m działaczem polityczn ym w o jew ód ztw a brzeskiego. P oczątkow o zw iązany przez ojca z Sapiehami, w y b ił się w polityczni ej służbie u M i­

chała F ryderyka C zartoryskiego za czasów jego podkanclerstw a, b y następnie, po zerwaniu Czartoryskich ze dw orem , przystać d o kam aryli M niszcha i do je j g łów n eg o reprezentanta na Litw ie, hetmana w. litew ­ skiego M ichała K azim ierza R adziw iłła „R y b e ń k o ” . Pam iętniki noszą w yraźne ślady flu k tu a cji polityczn y ch autora; ten den cyjn ie niechętny jest on zwłaszcza w obec litew skiego w odza Fam ilii, M ichała C zartory­

skiego. K orzystanie z „P a m iętn ik ów ” w ym aga w ięc dużej ostrożności.

A le w artość w spom nień kasztelana brzeskiego polega nie ty lk o na usto­

sunkow aniu się ich d o w spółczesnych w ydarzeń. Są one n adto album em o b y cza jó w p olityczn ych d ob y saskiej, a przede w szystkim dają obraz życia sejm ikow ego. Ta druga, ob ycza jow a w arstw a „P am iętn ików ” jest źródłem nie fałszow anym przez autora, przynajm niej świadom ie. Stara się on w praw dzie za w szelką cenę przekonać czytelnika, że prora d ziw ił- łow sk i zryw acz sejm iku działa w słusznej sprawie, zaś zabiegający o d o j­

ście sejm iku agent partii księcia kanclerza (Czartoryskiego) to szalbierz;

uspraw iedliw ia ekscesy „N ieśw ieżan ” , eksponuje zaś sam ow ole w o łc z y ń - skie (w W ołczyn ie rezydow ał kanclerz Czartoryski). Dla badacza k u l­

tury polityczn ej w alor m a jednak sam obraz sejm ik ow ej walki. T ego zaś stolnik brzeski zacierać nie zamierzał, b o nie rozum iał potrzeby ukryw ania ow y ch praktyk. M etody w alki polityczn ej nie podlegały, w je g o przekonaniu, ocenom m oralnym . N ajw yżej — ■ technicznym , z punktu w idzenia spraw ności w osiąganiu w ytyczon ego celu 1.

1 Konfrontacja „Pamiętników” z listami Marcina Matuszewicza do Radziwił­

łów potwierdza przekonanie, że stolnik brzeski w swych wspomnieniach szczerze przedstawił obraz sejmikowych praktyk. W „Pamiętnikach” pewne sprawy są naj­

wyżej zakamuflowane frazeologią, ale nie przekręcane. Warto też sprawdzić rela­

cje o sejmikach brzeskich nadsyłane do Nieświeża przez innych działaczy (Sta­

nisław Kropiński, Paszkowscy). Zestawienie tych donies:eń potwierdza domnie­

manie o typie materiału źródłowego: mnożymy przykłady, mechanizm pozostaje ten sam. Korespondencja magnatów (np. Michała Kazimierza Radziwiłła z Micha­

łem Fryderykiem Czartoryskim czy Janem Klemensem В тапіскіт) wnosi do na­

szego tematu niewiele, bo dotyczy wyników sejmikowych, nie zaś mechanizmów walki w wojewódzkim kole; można ją więc pominąć. Por. A G A D , Archiwum Ra- wiłłów [cyt. dalej AR] dz. IV, kopiariusze, ks. 13— 19, listy Michała Kazimierza Radziwiłła do Marcina Matuszewicza, Stanisława Kropińskiego i braci Paszkow­

skich oraz AR dz. V, listy Marcina Matuszewicza do Radziwiłłów, teka >197, nr 9384; listy Stanisława Kropińskiego do Radziwiłłów teka 168, nr 7796; listy P R Z E G L Ą D H I S T O R Y C Z N Y , T O M L X I I , 1971, z e sz . 3

(3)

N ie zam ierzam tu robić przeglądu praktyki życia sejm ikow ego. Na ten tem at pisano ju ż sporo, ostatnio ujęcie syntetyczne dał J. M i c h a l ­ s k i 2. Chcę natom iast zbadać organizację sejm iku o d stron y działają­

cej na nim prom agnackiej partii, a ściślej — p rzy jrzeć się brzeskiej par­

tii sejm ik ow ej R adziw iłła „R y b e ń k i” i na ty m przykładzie rozw ażyć, w jakim stopniu w yniki sejm iku zależały od m agnatów (hic et nunc od N ieśw ieża), jak dalece kierow ali oni sejm ikującą szla ch tą 3.

O bserw ację opieram przede w szystkim na „P am iętn ikach ” M arcina M atuszewicza. Czasem tylko, jeśli rzecz zn ajdu je potw ierdzenie czy też zaprzeczenie w e w spom nieniach lub k orepon den cji działaczy z innych terenów , dodaję ich św iadectw o. Z a m ało teg o na tery toria ln o-ch ro- n ologiczn e generalizacje. Stw ierdzić m ożna tylk o zgodność (lub niezgod­

ność) m echanizm ów w alki polityczn ej w w ykonaniu różnych autorów , n a innym m iejscu i w innym czasie.

/ M atuszew icz pozostaw ał w perm anentnej zależności od „p a n ó w ” , uw ażał to za nieunikniony w yn ik w spółczesn ych stosunków. K iedyś b y w a ło m oże inaczej, szlachcic aktyw ny polityczn ie m ógł m im o to za­

ch ow ać sw obodę 4. W śród pan ów braci sw ego pokolenia stolnik brzeski dostrzegał ty lk o „p r z y ja c ió ł” pańskich. B y ć m oże obraz ten jest w y ­ krzyw ion y, b o autor w spom nień p rz y w y k ł patrzeć na ludzi jak na pań­

skie subiecta, b y ć m oże n ie dostrzegał szlachty niezależnej luh ta go n ie interesowała. Spraw dzić to m ożna będzie w drodze dalszych badań regionalnych.

K am pania sejm ikow a rozpoczynała się oficja ln ie p o w ydaniu przez k róla uniwersału, k tóry obw ieszczał datę sejm ik ów poselskich (depu - tackie m iały term in stały) na dw a -trzy tygodn ie przed oznaczoną datą.

P rak tyczn ie jednak i sejm iki poselskie o d b y w a ły się w ustalonym z w y ­ cza jow o term inie, tak, że działanie rozpoczyn an o nie czekając na k ró­

lew sk i uniwersał. B y ł to czas planow ania; ośrodkam i d y sp o zy cji b y li m agnaci.

W w ypadku sejm ik ów szczególnie w ażnych plan y p od ejm ow a n o na w spólnej naradzie m agnatów należących do jed n ego bloku polityczn ego;

d o ty cz y ło to kandydatów na elektów oraz środków m aterialnych i tech ­ n iczn ych zapew niających ich odbiór. P rzykładem m oże b y ć narada w Iw iu w 1756 r., poprzedzająca sejm iki deputackie 1757 r. C hodziło o przeprow adzenie na nich w y b oru odpow iednich, tj. sp rzy ja ją cy ch partii dw orskiej na L itw ie deputatów i zapew nienie sobie „p rz y ja z n e j”

w iększości w T rybunale 1757 r. O to fragm ent protok ółu n a r a d y 5. „U p a ­ dającej przez praedom in ację D om ów O jczyzn y naszej succurendo ca ło­

ści na użyteczn e p o w ojew ód ztw a ch i pow iatach p rzy ja ciół utrzym anie Jacka Paszkowskiego do Radziwiłłów, teka 256, nr 11368; listy Józefa Paszkow­

skiego do Radziwiłłów, teka 257, nr 11372; listy Piotra Paszkowskiego do Radzi­

wiłłów, teka 257, nr 11378. O „Pamiętnikach” Matuszewicza pisał ostatnio B. K r ó ­ l i k o w s k i ÇKH L X X V , 1968, nr 2, s. 385·— 396), nie zajmował się jednak proble­

mem mechanizmów sejmikowych w świetle tego źródła.

2 J. M i c h a l s k i , L es d iétin es p olon a ises au X V I I I e sièc le, „Acta Poloniae Historica”, t. X I I, 196:5 (tu zestawienie dawniejszej literatury o sejmikach).

3 Użyty w tym zdaniu termin „partia” wymagałby dla jego sprecyzowania odrębnych badań. Nie przeprowadzając ich postępuję za terminologią źródeł.

4 Tak było zdaniem stolnika brzeskiego jeszcze za życia poprzedniego poko­

lenia; przykładem takiego niezależnego szlachcica był Mikołaj Zabiełło, stryj współczesnego pamiętnikarzowi marszałka kowieńskiego, Antoniego Zabiełły.

Por. M. M a t u s z e w i c z , P a m iętn ik i t. I, s. 64 n.

5 Protokół ten publikuje T. K o r z o n , T a d eu sz K o ś ciu sz k o , Kraków, b.r.w,.

s. 27. Pisze o tej naradzie M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 256.

(4)

z w łasnego nas, niżej w yrażon ych , m utuo fo e d e r e in om neš usus sk on fe- derow anych, skarbu postanw iam y sumę idq.

Ja Książę W w da wileński

[i hetman w. lit. M. K. R a d z i w i ł ł ] ---złp. 53 000 Ja Marszałek Litew ski

[Ignacy z K ozielska Ogiński] ---złp. 25 000 Ja K siążę W. C horąży Litew ski

[Hieronim Florian R adziw iłł] ---złp. 50 000 Ja Strażnik W ielk i Litew ski

[Ludw ik P ociej] ---złp. 10 000

Ja Generał A rtylerii

[Antoni D ow ojn a Sołłohub] ---złp. 8 000 Zniósłszy w jed n o ---złp. 146 000” . P o zadeklarowaniu ok reślon ych sum m agnaci dzielili m iędzy siebie w ojew ództw a, w których realizow ali pow zięte plany; p o tym m ógł na­

stępow ać k o le jn y akt — w ezw anie n ajak tyw n iejszych szlacheckich dzia­

ła czy w łasnej partii, zorien tow an ych w terenie, k tórzy w yrażali opinie o m ożliw ościach uskutecznienia pańskich za m ia ró w 6.

G dy walka polityczna słabła, d y sp ozy cje w ydaw ali poszczególni m a­

gnaci dla tych w ojew ód ztw , w których m ieli tra dycyjn e w p ły w y. K o ­ rzystali przy tym z in form a cji i rad ow y ch szlacheckich prim orów w ła­

snej partii. Te k on feren cje („k on certow a n ie sejm ik u ” ) odb yw a ły się na w ezw anie m agnata (rzadsze b y ły porozum ienia listow ne); przyw ołanie do ucha pańskiego b y ło dla szlachcica dow odem estym y, jaką darzył go

„p a n ” . G dy z jakichś p ow od ów szlachcic w ypadał z łask, tracił zaufanie

„pa n a” — inni zastępow ali g o u m agnackiego boku 7.

O czyw iście stawienie się na w ezw anie magnata — jak i cały dalszy ciąg służb sejm ik ow ych — należały do obow iązk ów zależnego od „pa n a”

szlachcica. U ch ylający się od tego ściągali natychm iast na siebie n ie­

łaskę 8. I odw rotnie — służba na rzecz magnata na sejm iku stawała się początkiem „p rzy ja źn i” 9.

6 M. M a t u s z e w i с z, op. cit. t. II, s. 82, 184; t. III, s. 45 n. Przytaczając w przypisach odnośniki z P a m iętn ik ó w M a t u s z e w i c z a wynotowuję tylko niektóre fragmenty, odnoszące się do danej sprawy; nie sposób wyliczać wszyst­

kich bo przecież podobne zjawiska, podobna technika walki, występuje na wszyst­

kich sejmikach, zaś obraz życia sejmikowego stanowi kanwę wspomnień stolnika brzeskiego.

7 Większą część korespondencji Matuszewicza z Radziwiłłami wypełniają uwagi na temat sejmików (por. przyp. 1); M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. I.

s. 213 217; t. II, s. 75, 82; t. III, s. 4, 94. Właśnie w okresie ochładzania się sto­

sunków między Matusiewiczami a hetmanem Radziwiłłem do Nieświeża osobiście zaczęli być wzywam rywale stolnika brzeskiego: Kropiński i Paszkowscy. Por.

AR, dz. V, teka 168, nr 7796, Stanisław Kropiński do Radziwiłłów, 20 lutego 1757;

dz. IV, kopie, ks. Ί7, s. 181, Michał Radziwiłł do Jacka Paszkowskiego deputat, 22 marca 1760; dz. IV, ks. 16, s. 1027, tenże do płk. Paszkowskiego, 17 grudnia 1759; dz. IV, ks. 15, s. 329, tenże do Stanisława Kropińskiego, 24 czerwca 1758.

8 M. M a t u s z e w i c z , op. c’t. t. I, s. 253 n.; chcąc zerwać z Czartoryskim Matuszewicze uchylają się od sejmikowych robót, wiedząc, że to wykopie prze­

paść między ks. kanclerzem a nimi.

9 Tamże t. II, s. 38; Matuszewicze stają się przyjaciółmi dworu, obiecując pracę na rzecz itej koterii na sejmikach brzeskich; gdy Czartoryski proponuje im ppwrót do dawnej „przyjaźni”, to jej początkiem ma być wspólne układanie sejmikowej planty (tamże, s. 75).

(5)

R ozkazy (życzenia) magnata odnośnie sejm iku d o ty czy ły przede w szystkim elektów sejm ik ow ych , p recy zow a ły zakres dopuszczalnego kom prom isu z przeciw ną partią lub dom agały się zerwania sejm iku.

O tych spraw ach traktuje przew ażająca w iększość listów m agnackich do szlacheckich p rzy w ód ców partii sejm ik ow ych , o nich też najczęściej k on ferow a n o u s tn ie 10.

Dana partia m iała ja w n eg o przy w ód cę — d irectora s e jm ik u и . T o w łaśnie on uprzednio służył m agnatow i radą, a potem , zaopatrzony w instrukcje ■— w yjeżdża ł w teren.

W tym w stępnym etapie w alki o m andaty m og ło dojść do p orozu ­ mienia m iędzy ry w alizu jącym i partiam i (o' ile w cześniej n ie porozu m ieli się m agnaci przeciw n ych obozów ). B yła to a lbo „k om b in a cja ” z m a­

gnackim przyw ódcą partii ryw alizu jącej, albo — o szczebel niżej — z leaderem je g o partii sejm ik ow ej. Jeśli kom prom is zaw ierano bezpo­

średnio na szczeblu m agnackim — d o ty czył on kilku sejm ik ów (terenu, na k tórym rozciągały się w p ły w y danych „p a n ó w ” ); jeśli rokow ania prow adzili desygnow ani przez m agnatów agenci partyjni, odnosiły się one tylk o do w ojew ód ztw a (powiatu), z którego ci się w yw odzili.

K om prom isow y podział m andatów b y ł najw ażniejszą gw arancją, że sejm ik dojdzie; żadna z w alczących partii nie była ju ż b ow iem zainte­

resow ana w zryw aniu sejm iku. O czyw iście do takiego podziału m anda­

tó w dochodziło w tedy, gdy siły obu ryw a lizu ją cych stron b y ły m niej w ięcej rów n e i m agnacki szef partii uważał dopuszczenie w rogiego subiectum do poselstw a czy depu tacji za korzystniejsze od zerwania sejm iku 12.

K im b y li w ezw ani przez m agnatów p rzy w ó d cy in spe sejm ik ow ych partii? R achunki rozchodu zebranego w 1756 r. w Iw iu skarbu w ska­

zują, że należeli on i do osób w p ły w o w y ch w śród szlachty 13. W Brze­

skiem pieniędzm i tym i dysponow ał P iotr Paszkowski, płk przedniej stra­

ży bu ław y w. litew skiej 14. M usiał on za nie sprow adzić (w tedy m ów iono

„sk a p tow a ć” ) szlachtę na sejm ik.

Zaopatrzon y w in strukcję i pieniądze m agnackie p rzyw ódca w racał w ięc d o sw ego pow iatu, b y oddać się sejm ik ow ej krzątaninie. Kontakt je g o z „pa nem ” byn ajm n iej się nie uryw ał. Coraz to w y sy ła ł listý, in­

form u ją c m ocodaw cę o rezultatach zabiegów , a w razie p otrzeb y p ro ­ sząc o in terw en cję 15. Pan ze sw ej stron y w y sy ła ł pisma instancjalne za prom ow a n ym i przez siebie kandydatam i, korzystając przy w yborze adresatów z in form a cji ob y teg o w w ojew ód ztw ie leadera odnośnie zna­

czenia danej rodziny; nie w a rto b y ło bow iem w ysyłać listów do ludzi nie m ają cych w śród szlachty autorytetu 16.

S ejm ik ow ym leaderem , a w ięc szlacheckim szefem danej partii, k tó­

10 Dowodem są wszystkie opisywane przez Matuszewicza kampanie sejmiko­

we (t. I, s. 188, 190 n., 202 η., 2Ί0, 217, 239 i in.) oraz korespondencja Radziwiłła z jego działaczami '(por. przyp. 1).

11 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. (t. I, s. 213) używa określenia „d ir e c to r prin- cipalny sejmiku” oraz — „p rin cip a lis actor sejmiku” (t. III, s. 45).

12 Tamże t. III, s. 4 n., 107, 109; t. IV, s. 146.

13 T. K o r z o n , op. cit., s. 2(8.

14 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 282. Był on polityczną głową klanu Paszkowskich', silnego m.in. swą liczebnością.

ls Por. listy Matuszewicza do Radziwiłła, A G A D , A R dz. V, teka 197, nr 9384.

16 Józef K o s s a k o w s k i , P a m iętn ik i, wyd. A. D a r o w s k i , Warszawa 1891, s. 137; Michał Z a l e s k i , P a m iętn ik i, Poznań 1879, s. 105.

(6)

rem u magnat p ow ierzył przeprow adzenie na sejm iku sw ej w oli, musiał b y ć człow iek całkow icie zaufany; stąd n azyw an o działaczy tego szczebla konfidentam i, zaufanym i, pou fałym i, a najczęściej — affidow an ym i p r z y ja c ió łm i17. Zau fan ie to m usieli oni przez jakiś czas zdobyw ać, u d o­

w odnić, że nie zawiodą także pod w zględem technicznym , że potrafią zrealizow ać pańskie życzenia. M usiał w ięc leader m ieć w p ły w ow ą p o ­ zy cję w e w łasnym pow iecie, czy li dużą liczbę „p rz y ja ció ł” , których m ógłb y zaktyw izow ać na sejm iku 18. Ci „p rz y ja cie le ” leadera w y w o d zili się z kilku źródeł:

1. P arentela leadera. „T a k ow e połączone fa m ilie ro b iły przew agę na sejm ikach i o tych p rzyja źń starali się m agnaci” 19. W ięź rodzinna b yła jeszcze w X V III w. bardzo silna i takie niesnaski jak m iędzy M a- tuszew iczam i ocen ian o — z polityczn ego punktu w idzenia — ja k o ano­

malie.

2. D w ór szlachecki. G rupa to całkow icie dla pana dw oru d ysp ozy­

cyjna, choć ograniczona w sw ych polityczn y ch upraw nieniach laudam i przeciw k o gołocie i praw em z w y c z a jo w y m 20. N iem niej w latach sześć­

dziesiątych podstarości M atuszew icza H u ryn ow icz często w y ręcza ł stol­

nika brzeskiego w przygotow aniu jadła i napitku dla szlachty, a naw et z upow ażnienia sw ego pana rozdzielał pieniądze w śród tych, k tórzy tę szlachtę sprow adzali.

3. „M ałe sąsiedztw o” , tj. zatrudniona na folw arku lub rezydująca w je g o pobliżu szlachta bezrolna, zagrodow a i czą stk o w a 21. „■— -— Szlach­

ta teg o rodzaju w y bierała sobie z n ajbliżej m ieszkających obyw ateli sw eg o patrona, którem u ju ż dopisyw ała na sejm ikach, zjeżdżała się do n iego — ■— ” " .

4. U rzędnicy zależni od leadera spraw ującego fu n k cję grodzką oraz szlachta szukająca p rotek cji takiego agenta. Stanow isko w grodzie, gdy daw ało m oc ju ry sd y k cji (instrum ent presji personalnej) podn osiło zna­

cznie prestiż działacza polityczn ego. Posiadane dygnitarstw o ziem skie decy d ow a ło natom iast o m iejscu w k ole sejm ik ow y m 23.

5. „P rz y ja cie le ” , tj. doraźni sprzym ierzeń cy polityczni, w sp ierający fa w oryzow a n ego przez „pa n a” działacza, a w ięc w pew n ym stopniu szafarza łask i pieniędzy „pańskich ” . G rupa ta odstępow ała go, gdy tra­

cił m agnacki m a n d a t24.

17 M. M a t u s z e w i c z , op. cit., p a ssim ; M. Z a l e s k i , op. cit., passim . 18 J. M i с 'h a 1 s к i, op. cit., s. 93; M. M a t u s z e w i с z, op. cit. t. I, s. 240 i t. II, s. 39—40.

19 A . M o s z c z e ń s k i , P a m iętn ik do h istorii p o lsk iej..., Warszawa 1907, s. 91;

J. K o s s a k o w s k i , op. cit., s. 137; B. Z a l e s k i , K o r e s p o n d e n c ja k ra jow a Stan isław a A u g u sta , Poznań 1872, s. 41.

20 „Kto służy, wolność traci” — utrzymywał Stanisław L e s z c z y ń s k i w G łosie w o ln y m . Por. J. L e c h i с к a, R ola d zie jo w a S tanisław a L e s z c z y ń s k ie ­ g o ora z w y b ó r je g o pism , Toruń 1951, s. 46. Wcześniej dopominał się o to Stani­

sław D u n i n - K a r w i с к i, D e ordinanda rep u blica ..., wyd. St. K r z y ż a ­ n o w s k i , Kraków 1871, s. 29. W praktyce te postulaty pozostały na papierze.

21 Termin ten wprowadził A. Z a j ą c z k o w s k i , G łów n e e le m e n ty k u ltu r y s z la c h e c k ie j w P o lsce, Warszawa—Kraków 1961, s. 70. Por. też rec. J. B a r d a ­ c h a , CzP-H 1962, z. 3, s. 159— 179.

22 К. К o ź m i a n, P a m iętn ik i cz. I, Warszawa 1907, s. 110.

23 Br. Z a l e s k i , op. cit., s. 40— 41; J. K o s s a k o w s k i , op. cit., s. 127;

M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. I, s. 250 i t. II, s. 113.

24 Tak ujrzeli się opuszczonymi Matuszewicze po zerwaniu z Czartoryskimi;

nie mieli nawet kogo zaprosić na ślub płk Matuszewicza (M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 44).

(7)

P rócz własnej klienteli musiał m ieć leader pryw atne zapasy gotów ki, b o na sejm ik nieraz trzeba b y ło aw ansow ać ze sw oich fu n d u sz ó w 23.

I w reszcie — m usiał b y ć zadom ow ion y w pow iecie, b o ty lk o terrigena m iał autorytet w śród czułej na tra dycję s z la c h ty 26. T ym się zresztą tłu m aczy polityczna bierność ojca naszego pam iętnikarza, k tóry w pra w ­ dzie dobił się fortu n y, ale ja k o n o w y w Brzeskim człow iek nie m iał szans polityczn ych . Także i syn początk ow o żyw o odczuw ał brak trady­

c ji w w ojew ództw ie. S poro też czasu u pły n ęło nim w y ro b ił tu sobie odpow iednie sto su n k i27.

P ozornie w ięc zależna od fa w o ró w m agnackich predestynacja szlach ­ cica do roli sejm ik ow ego przy w ód cy, m iała głębokie sp ołeczn o-ekon o­

m iczne podłoże. Instytucja sejm ikow ego leadera opierała się na h ierar­

chii, k tóra w danym pow iecie ju ż istniała, a której elem entam i b y ły przede w szystkim bogactw o, w ładza (urząd) i koneksje w śród braci szlacheckiej 28.

O puściliśm y sejm ik ow ego przyw ódcę w m om encie, gdy z m agnacki­

m i pieniędzm i i dysp ozycjam i zjaw iał się w pow iecie. R ozpoczynał od ak tyw izacji w spółpracow ników . Część ich zjaw iała się p o otrzym aniu od magnata rozkazu sejm ik ow ej służby; b y li to najznaczniejsi, zaszczy­

cen i pańskim listem , n a jw ażn iejsi w pow iecie, ale zarazem sk ryci ry ­ w ale leadera, których on zdystansow ał w m agnackich fa w o r a c h 29. F or­

m y ich w spółpracy z przyw ódcą zależały od organizacji danej partii oraz od konkretnej sytuacji. G dy organizacja była słabsza, zm niejszał się dystans m iędzy poszczególn ym i grupam i działaczy sejm ik ow ych , aż p o w spólne dysponow anie m agnackim z ło te m 30.

G órnej w arstw ie „p r z y ja c ió ł” leader przekazyw ał pieniądze otrzym y ­ w ane od magnata na kaptow anie szlachty 31. Jeśli pow iat u legł h egem o­

n ii jedn ej partii, w ystarczało ją zaktyw izow ać, jeśli jednak szarpany b y ł przez dwa w alczące ugrupowania, sejm ik stawał się areną tej walki.

Leader próbow ał w ów czas w zm ocnić w p ły w y w łasn ego stronnictwa, neutralizując na czas sejm iku spodziew anych kon tradycen tów lub n a-

25 Tamże t. III, s. 32, 35, 65, 67, 160.

28 Dlatego stolnik brzeski tak zabiegał o skoligowanie się z zasiedziałymi Brześcianami, tak ich ujmował usłużnością w czasie sprawowania swoich funkcji grodzkich; musiał się bowiem, jako niedawno w województwie osiadły, wkupić w łaski tamtejszej szlachty.

27 Wydaje się, że podstawa procederu prawnego Matuszewiczów z Czartory­

skim, tj. pomówienie stolnika brzeskiego o im paritas, też wynikała z braku tra­

dycji i stosunków w województwie. Za znanym sobie familiantem szlachta brze­

ska ujęłaby się, lecz o Matuszewiczach n:ewiele wiedziano; nawet przyszła żona stolnika brzeskiego nie prędzej rezolwowała się za niego wydać, a ż . udowodnił bezpodstawność zarzutu nieszlacheetwa (M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 144).

28 Dlatego też Matuszewiczowi podwójnie krzywdzące wydawało się podpo- ■ rządkowanie jego osoby Paszkowskim i Kropińskiemu, świeżo wyrosłym z chudo- pachołków i — jeśli mu wierzyć — de facto_ on utrzymywał sejmiki brzeskie dla partii radziwiłłowskiej, choć oficjalne zwierzchnictwo nad nią hetman Radziwiłł mu odebrał (tamże t. III, s. 66, 93, 109, 160).

29 Tamże t. III, s. 44, 93. Takie listy wysyłał właśnie hetman Radziwiłł do Paszkowskich i Kropińskiego, każąc im znosić się z Matuszewiczem. Por. AR, dz. IV, kopie, ks. 14, s. 651— 2, 21 grudnia 1757, hetman zaleca Stanisławowi Kro­

pińskiemu zwrócić się po rozkazy sejmikowe do generał-adjutanta Paszkowskiego, temu je bowiem przekazał; ks. 18, s. 35, 10 stycznia 1761; Kropiński powinien CTvrócic się w tymże celu do Matuszewicza: tamże, 3 marca 1761, poinformowany jest płk Paszkowski; podobne instrukcje otrzymują też bracia Paszkowscy (por.

listy Radziwiłła do Paszkowskich, przyp. 1).

30 Tamże t. III, s. 3, 20, 44.

31 Tamże t. II, s. 232, 282.

(8)

w e t pozysk u jąc ich dla sw ego obozu; udaw ało się to najczęściej z jeszcze niezaangażow anym i partyjnie. A rgum ent b y ł przede w szystkim brzę­

czący. I tak chw ali się M atuszew icz zjednaniem dla C zartoryskiego usto­

sunkow anego w Brzeskim kasztelanka m ińskiego R u sieckiego ,,--- w yrobiłem dla n iego u Flem inga podskarbiego 50 tys. zł. i n ajp ierw szy wakans poruczeństw a petyhorskiego, k tóre b y się zdarzyło w fam ilii książąt C zartoryskich lub ich przyjaciół, a przytem co rok 1000 zł pła­

cenia hac conditione, aby Rusiecki ju ż b y ł zawsze przyjacielem księcia teraźniejszego kanclerza” 32.

W praktyce kaptow ania n ow y ch adherentów obow iązyw ała selekcja;

w alczon o przede w szystkim o ludzi z autorytetem lokalnym . Leader m usiał jednocześnie baczyć, b y w róg nie nadszarpyw ał m u szeregów własnej partii. R eagow ał w ięc na każde posunięcie agentów przeciw n e­

go obozu, w ęszył zdradę, zbierał donosy. Stąd M atuszew icz pilnie w y ­ słuchiw ał now inek o dyfiden cja ch m iędzy bracią szlachecką, interesow ał się kłótniam i i niesnaskami, śledził bez p rzerw y przez sw ych u m yślnych ru ch y w rogiego obozu. Plotkarski sm aczek tego w yw iadu odsłania perso­

nalny, skrajnie partyku la rn y charakter w alki politycznej.

B y ły sejm iki, które prow adził dotych cza sow y leader nie otrzym aw ­ szy rozkazów od magnata, jeże li zaniedbyw ał on robotę polityczną.

W Brzeskiem , w stronnictw ie radziw iłłow skim , sytuacja taka pow ta­

rzała się p o śm ierci hetm ana „R y b e ń k i” , gdy zastąpił g o syn, R adziw iłł

„P a n ie K och an k u ” , którego polityka interesow ała m niej, aniżeli pijack ie awantury.

W spraw nie działającym stronnictw ie leader w inien się b y ł poczu ­ w ać do troski o sejm ik zgodnie z interesem „pa n a” . A w an sow ał w ów czas na sejm ikow e ekspensa własne fundusze (które zresztą potem odbierał od magnata z nawiązką) 33. Zrozum iałe, że w tej sytu acji b y ł sk łon n iej- szy do dzielenia odpow iedzialności i kosztów z szerszą grupą szlachty.

C hodziło zresztą i o zachow anie ciągłości w sejm ikow ej pracy, gdyż brak aktyw ności m ógł ułatw ić n ieprzyja ciołom poderw anie „p rz y ja ció ł” , k tórzy „obaczyw szy, że im nic nie dają i na sejm ik nie prowadzą, roz­

gniew aw szy się i zdesperow aw szy, że im dawać dalej nie będą, nie p o ­ szli ultro do p artyi flem in gow sk iej, gdzieby ich z w ielką chęcią o tw a r­

tym i rękam i przyjęto, a raz p rzy ję ci tam dobrze będąc i pieniądze biorąc, ju żb y do nas nie pow rócili: a tak partia nasza b y ła b y bez szlachty et sine popularitate; m usiałem tedy partią naszą ile m ogąc u trzym yw a ć” 34.

W szystko co dotąd napisałam o leaderach sejm ik ow ych plasuje tę grupę w rzędzie szlachty średniej. W łasny folw ark, ugruntow ana p ozy ­ cja, urząd i w reszcie w łasny kapitał zdają się za tym przem aw iać. Są to w nioski oparte na obserw acji polityczn ej działalności ra dziw iłłow czy- k ów za przyw ództw a M atuszewicza. G dy jednak autor w spom nień p o r. 1760 w ypadł z łask hetmana Radziw iłła, na fu n k cji ladera sejm ik o­

32 Tamże t. I, s. 174.

33 Chorąży Radziwiłł zwrócił nawet Matuszewiczowi 4 tys. złp., którymi on zmuszony był kupić zgodę stolnika kowieńskiego Chełchowskiego na swoją kan­

dydaturę do deputacji z Kowna; a przecież te pieniężne pretensje Chełchowski wywodził z niezrealizowanych przez Matuszewicza zapisów ślubnych, gdyż Cheł­

chowski. był krewnym pierwszego męża Matuszewiczowej. A więc nawet pry­

watne długi, o ile łączyły się z sejmikową służbą, magnat spłacał swemu klien­

towi. Por. listy M·. Matuszewicza do Hieronima Radziwiłła, A R dz. V, teka 197, nr 9384, listy z 12 i 30 stycznia 1763.

(9)

w eg o zaczęli go zastępow ać dotych czasow i działacze niższego szczebla, K ropiń sk i i P aszkow scy, w ojsk ow i, św ieżo w y rośli z ch u dopachołków na radziw iłłow skim chlebie 35. O bniżył się w ięc status m aterialny leade­

ra sejm iku, ale i partia radziw iłłow ska zaczęła przeżyw ać kryzys.

Jak silna była w ięź sejm ik ow ego leadera z m agnackim szefem par­

tii? C zy np. szlachecki działacz tego typu m ógł porzu cić dotych cza sow y obóz i przejść d o ryw alizu jącego z dotych cza sow ym protektorem m a­

gnata? Jak św iadczy przykład sam ego M atuszewicza — m ógł. Inna rzecz, w jakim stopniu m u się to o p ła c a ło 36. R zecz rozpatrzeć należy także z punktu w idzenia układu sił w ew nątrz w arstw y m agnackiej. M ogło się bow iem okazać, że w p ły w y polityczn e dotych cza sow ego prom otora w w arstw ie rządzącej osłabły, co oznaczało, że zm alał je g o udział w p ro­

m ocja ch do urzędów i królew szczyzn. Szlach cicow i m ogło się w ięc opła­

cać opuszczenie tonącego okrętu i związanie z kim ś bliższym dw oru — źródła łask. P rzykładem tych flu k tu a cji m oże b y ć odejście w ielu do­

tych czasow ych adherentów partii Czartoryskich p o ich zerw aniu z d w o ­ rem w latach 1753— 1754

.

Funkcja sejm ik ow ego leadera była pułapem awansu, jak im w ra­

m ach zapłaty za zasługi magnat m ógł obdarzyć w p o w iecie sw ego affidow an ego przyjaciela. Dalsze awanse w yprow a dza ły g o ju ż na szersze h oryzon ty polityczne, um ożliw iały kontakty z innym i m agna­

tami, osłabiały k ontrolę ze strony dotych cza sow ego szefa. Toteż o trzy ­ m y w a li je tylko najbardziej zaufani, k tórzy w trudnych dla partii ch w i­

lach dow iedli sw ej s ta ło ś c i37.

Na koniec n ależy podkreślić, że naw et na L itw ie nie istniało bez­

w zględne iunctim : leader sejm ik ow y = agent m agnacki. B y ły także w W ielkim K sięstw ie pow iaty, gdzie w p ły w y m agnatów na sejm ikującą szlachtę b y ły słabsze, a to przede w szystkim tam, gdzie szlachta b yła zam ożniejsza, c o pozw alało je j uzyskiw ać p ro m o cje bez trw ałej rezygn a­

c ji z w łasnych p ra w na rzecz m agnatów . P rzykładem m oże słu żyć K o - w ieńszczyzna z tam tejszym m arszałkiem A n ton im Zabiełłą, szlachcicem zam ożnym i w p ły w ow ym . A le też je g o p rób y zachow ania niezależności w śród dw óch w alczących ugrupow ań m agnackich b y ły raczej ciągłym kom prom isem na rzecz to jed n ej to drugiej partii, nie zaś prom ow an iem na sejm ikach w łasnych kandydatów . W końcu zresztą i Z a b iełło przystał do obozu d w o r s k ie g o 38.

Druga grupa działaczy sejm ik ow ych to p olityczn i soju szn icy leadera, je g o p oten cjaln i ryw ale. Ich głów n e zadanie polegało na kaptow aniu

35 J. B a r t o s z e w i c z , K r o p iń s c y , [w:] S zk ice z c za s ó w sask ich , D zieła t. V II, pierwszy artykuł; por. też korespondencję Kropińskiego i Paszkowskich z Radziwiłłami, przyp. 1.

30 Hetman Radziwiłł do końca właściwie Matuszewiczowi nie ufał i gdy tylko wyhodował sobie posesjonatów z własnych klientów, odsunął stolnika brzeskiego od kierowania swoją partią w Brześciu.

37 W partii kanclerza Czartoryskiego przykładowo można wymienić nazwiska Przezdzieckiego i Sosnowskiego, którzy nawet na sejmie 1754 r. twardo stali za swym promotorem w niepopularnej sprawie o ordynację ostrogską. Por. W ł. К o- n o p c z s y ń s k i , D iariu sze s e jm o w e z X V III wieku t. III, s. 140— 25®. Por. też M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 70 i t. II, s. 04 n.

38 Listy Michała Czartoryskiego do Antoniego Zabiełły, regesty, Bibl. PAN Kraków rkps 2803. O jego adherencji do dworu świadczą nadto listy tegoż do miecznika kowieńskiego Zawiszy, A G A D , Bibl. Przezdzieckich, B-752, list z 17 lutego i 10 marca 1761. O Zabielle por. nadto M . M a t u s z e w i с z, op. cit., passim.

(10)

szlachty za otrzym ane od leadera (m agnackie!) pieniądze i na sprow a­

dzeniu tej szlachty na sejm ik, po uprzednim przygotow an iu dla niej wina i innego poczęstunku. W tym celu rozbiegali się oni p o wioskach zasiedlonych przez drobną szlachtę 39.

O w i d uctores populi spełniali ponadto fu n k cje w yw iad ow cze, in for­

m ow a li leadera o działaniach przeciw n ej partii, przed m agnatem zaś c i z nich, k tórzy doń m ieli dostęp, zdawali rela cję z p ra cy leadera.

Często b y ły to pobudzone p ryw atn ym i urazam i zw yk łe d o n o s y 40. Ç2i, k tórzy jak o d u ctores staw iali pierw sze k roki na arenie polityczn ej m ieli nadzieję osiągnąć kiedyś status p ow ia tow ego leadera; le ciw i ductores, w skutek niedostatku fortu n y czy talentu polityczn ego nie m ieli n igdy w y jść poza tę grupę.

Nie była ona zresztą jednolita: jed n i człon k ow ie b y li w bezpośred­

n im kontakcie z m agnatem , inni związani b y li z leaderem i z je g o tylk o o b lig a cji działali na sejm iku (obiektyw nie -— na rzecz magnata). Pa­

szkow skim np. R adziw iłł przekazyw ał sw e żądania przez polityczn ego szefa klanu — Piotra i przez sw ego generał-adjutanta Józefa. D u ctores brzeskiej partii R adziw iłła dyspon ow ali jakąś grupą szlachty. M ogli za­

tem być przew odnikam i „m a łeg o sąsiedztw a” . T o b y sugerow ało, że p o­

siadali jakiś folw ark, niekoniecznie zresztą dziedziczny. A le nie m usieli być posesoram i; sprow adzana przez nich szlachta m ogła zasiedlić okolice dotychczas nie spenetrow ane przez m agnackie partie, a w ięc gotow e na p rz y ję cie dob roczyń cy z jadłem , napitkiem i niew ielką sum ą gotówki.

N ie b y ło w partii radziw iłłow skiej urzędn ików ziemskich, c o b y także przem aw iało za ich n iew ysoką p o zy cją w p o w ie c ie 41. W iadom o n ato­

miast, że posiadali stanowiska w w ojsku, b o ich protektor R adziw iłł

„R y b e ń k o ” b y ł hetm anem w: lite w s k im 42. T a cy np. P aszkow scy służyli R adziw iłłow i w latach sześćdziesiątych na w szystkich brzeskich sejm i­

kach, ba, jed en z nich, Piotr, w a lczył naw et z M atuszew iczem o p rzy ­ w ód ztw o radziw iłłow czy k ów — i to skutecznie. G d y jedn ak w 1760 r.

trzeba b y ło obrać któregoś z nich deputatem , w ym aw iali się szczupłoś­

cią m a ją tk u 4S. Z g od ził się w reszczie na fu n k cję n ajm łodszy z braci, Jacek, którem u M atuszew icz obiecał w y ro b ić su plem enty u chorążego R a d z iw iłła 44. Z korespon d en cji stolnika brzeskiego z księciem chorą­

żym dow iadujem y się, że przyszły deputat trzym ał arendą Z biroh ów i Zahorów , a poza tym żadnej posesji nie posiadał i5.

Z u pełn ie inaczej przedstaw iał się p ro fil brzeskiej partii C zartorys­

kiego. Na szczeblu leadera, za czasów gdy nieśw ieżanom przew odził M a­

tuszew icz, nie w idać b y ło różnic; W ołczyn reprezentow ał w p ły w o w y posesjonat brzeski, starosta Józef Sosnow ski. O bok n iego w skład brzes­

kiej partii sejm ik ow ej księcia kanclerza w ch odzili w szyscy (poza M atu- 39 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 119; t. II, s. 232, 282. Matuszewicz sprowadzał szlachtę z okolic Wysokiego oraz swych sąsiadów Tokarzewskich, sie­

dzących k. Rasnej. K. K o ź m i a n , op. cit., s. 80.

40 Matuszewicz poetycko mówi iż w partii radziwiłłowskiej zagnieździł się

„m ól zazdrości” , którym powodowani rywale rujnowali go na kredycie u hetmana Radziwiłła, oskarżając o jakieś porozumienie z agentem Czartoryskiego — Sosnow­

skim (M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 68, 92, 93).

41 Tamże t. III, s. 4, 98.

42 Takimi wojskowymi byli właśnie Paszkowscy, Kropiński.

43 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 65.

44 Tamże t. III, s. 65 n.

45 A R dz. V , teka 197, nr 9384, list z 7 lutego 1760. A R dz. V, teka 256, nr 11368, -Jacek Paszkowski do Radziwiłłów, 5 sierpnia IWO.

(11)

szew iczem ) urzędnicy w ojew ództw a. B yła to w ięc partia oparta na szlachcie średniej (urzędnikam i b y li ben e possessionati). Czartoryski, opierając swą sejm ikow ą politykę- o prim orów p ow ia tow y ch zach ow y­

w ał Lokalną hierarchię prestiżu, przeciw której obóz radziw iłłow ski p o ­ siłkow ał się w oln ym protestem . Sytuacja taka utrzym ała się i po utra­

cie przez C zartoryskich łask d w o r u 46. Fakt, że partia nieświeska stała głów nie szlachtą drobną M atuszew icz uważał za podstaw ow ą przyczyn ę je j słabości. N awet opanow aw szy sejm ik nie b y ło kogo w yprom ow a ć do

■ poselstw a (deputacji). M ożna zresztą podejrzew a ć, że i zm ysłem p o li­

tyczn ym działacze radziw iłłow scy nie b y li w stanie sprostać w ilk om w ołczyńskim , bo w estchnienie M atuszewicza o niezdolności je g o p a rty j­

n ych k olegów do posłow ania sugeruje nie ty lk o ich braki m aterialne 47.

W ynika stąd, że silna partia sejm ik ow a m usiała b y ć oparta na trzo­

nie średnioszlacheckim . Inaczej była ty lk o tłum em drobnej szlachty, zdolnym do w yw ołania tum ultu, ale nie do konstruktyw nej pracy. P od tym kątem pow inien b y ł „p a n ” dobierać sobie przyjaciół.

W yd a je się więc, że należy zrew idow ać utarty pogląd o gołocie ja k o głów n ym elem encie m agnackiej klienteli. W połow ie X V III w. w w o je ­ w ództw ie brzeskim trzon grupy m agnackich „p rz y ja ció ł” na sejm ikach stanowiła szlachta średnia. Nie w yklu cza ło to rzecz jasna „lu d n eg o”

w szlachtę drobną sejm iku. Nie ona jednak na nim rej w odziła, choć dzięki swej liczebności działającej ja k o straszak najczęściej decydow ała o z ry w a n iu 48. Sprow adzano ją tuż przed sejm ikiem , gdy przygotow ane ju ż b y ły dla niej w iktuały i noclegi. O bok szlachty z „m a łych sąsiedztw ” sprow adzano czasami szlachtę czynszow ą (z la tyfu n d iów m agnackich) oraz szlachtę ekonom iczną (jeśli magnat — jak np. podskarbi w. lite w ­ ski Flem ing — zarządzał którąś z ekonom ii królew skich), w reszcie szlachtę z różnych drobnoszlacheckich okolic, jed n ora zow o na sejm ik za k u p ion ą 49. W czasach saskich sejm ik ów poselskich nie odbyw an o ta­

kim nakładem sił i środków , bo sejm ow e liberum v eto n iw eczy ło w y ­ siłki organ izacyjn e i finansow e. Siły zbierano przede w szystkim na se j­

m iki deputackie 50.

N adający partii liczebność gmin szlachecki b y ł najm niej zorientow a­

ną co do celów działania na sejm iku grupą; głosow ał lub rąbał pod dyktan do ductorów , k tórzy g o na sejm ik sprowadzili.

P rzebieg sejm iku zależał od w cześniejszego „u k on certow a n ia” . G dy obie strony przysposobiły ju ż własne partie, m ogło dojść do wstępnego, przedsejm ikow ego spotkania leaderów obu partii i ew entualnie do po­

rozum ienia, o ile m agnaccy szefow ie w yrazili na nie uprzednio zgodę.

R okow ania prow adził leader, d uctores przekazyw ali je g o n ow e dy rek ty ­ w y sz la ch cie 51. Ta otrzym yw ała jedn ozn aczn y rozkaz k ogo (personalnie) bić, a z kim się jed n oczyć.

48 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 65, 1(33, 1Э9.

47 Por. wyżej przyp. 43— 45.

48 Tezę tę postawił J. M i c h a l s k i w cytowanym artykule, s. 93. Por. też t e n ż e , S e jm ik i p o s els k ie 1788 r., PH LI, 1960, z. 1, 2, 3, s. 52— -73, Э31— 367, 465—482.

49 К. К o z m i a n , op. cit., s. 110— 111; M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 184 i t. IV, s. 148, 150; J. M i c h a l s k i , S e jm ik i p o s els k ie , passim ; Br. Z a l e ­ s k i , op. cit., p a ssim ; St. К o ś с i a ł k о w s k i, Z e stu d iów nad d zieja m i e k o n o m ii k r ó le w s k ic h na L itw ie, „Roczniki TPN w W ilnie” t. V, 1914, s. 126.

50 J. M i c h a l s k i , L es d iétin es, s. 97; Matuszewicz o sejmikach poselskich z reguły tylko krótko nadmienia, obszernie natomiast opisuje przebieg elekcji deputatów.

51-M . M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 67, -108, 110 nn.; t. IV, s. 153 n.

(12)

K o ń co w y m om ent sejm iku, pisanie instrukcji, b ył kolejnym , etapem walki. Często pisano instrukcję ju ż przed sejm ikiem , w m agnackiej rezy ­ dencji; czasami p o sejm iku i w cale jej w kole nie odczytyw ano. W p rzy ­ padku sejm iku k om prom isow ego znów targiem szło w ym uszanie pod pi­

sów sejm ik ow ych dygnitarzy; uzyskać je m ożna b y ło nieraz ty lk o przez instancję u ich m agnackich p a t ro n ó w 52. K ażdy bow iem z sejm ik ow ych leaderów otrzym y w a ł od sw eg o „pa n a” zalecenia dotyczące treści in­

stru k cji i sam tych d y rek tyw zm ieniać nie m ó g ł 53.

W yżej opisana organizacja sejm iku przynosiła m agnatow i oczyw iste korzyści polityczne. Jakie awanse dawała szlachcie decydu jącej się na sejm ik ow e służby w m agnackim interesie? O bserw ację fu n k cjon ow a ­ nia system u nagród przeprow adzę w kilku m om entach: 1. w ch w ili na­

rodzin z niezależnego dotąd polityczn ie szlachcica — m agnackiego „p r z y ­ ja ciela ” ; 2. w m om encie zryw ania „p rz y ja źn i” ; 3. w tych m om entach, g d y zdołałam u ch w ycić bezpośrednią relację: bodziec — działanie. Idzie m i przede w szystkim o ty p y nagród i ich rolę w system ie klientarnym .

N iech posłuży przykładem sam M arcin M atuszewicz. M łody szlachcic zdradzający n erw polityczn y, k tóry zdołał pozyskać sobie kow ieńskiego potentata sejm ikow ego, A n ton iego Zabiełłę, zaczął interesow ać m agna­

tów ; uzyskał pierw szy urząd, kupione od Sapiehy pisarstw o grodzkie brzeskie, korzystając z p ro m o cji zasłużonego u Sapiehów o j c a 34. Z ob li­

ga cji „p a n ó w ” pow iat kow ieński pow ierzył mu d e p u ta c ję 55. Teraz roz­

począł się okres ry w alizacji m agnatów o M atuszewicza. Zw iązany w ciąż tra dycyjn ie z Sapiehami, M atuszew icz p ro m o cję na podstolstw o brzes­

kie otrzym ał dzięki podkanclerzem u Czartoryskiem u 5ß. W B rzeskiem na przełom ie lat trzydziestych gwiazda S apiehów zaczęła blednąc: kan­

clerz Sapieha za rekom endacją sw ego pisarza grodzkiego brzeskiego za­

łatw ił starostw o W ilkijskie dla Z abiełły, a m łodszem u Ma'tuszewiczowi udzielił p ro m o cji w p rzy jęciu na dw ór magnacki, w reszcie zapośredni- czy ł w sw atach s io s tr y 57. N ie zdołał jednak w y p rom ow a ć innego m łod ­ szego brata do deputacji; M atuszew icze odpow iedzieli sejm ikow ą niesu­

bordyn acją i popadli w k on flik t z Sapiehami. K on flik t ten chyba sami sprow okow ali, skoro natychm iast po zerwaniu z tym rodem przystali do partii w ołczyńskiej (F a m ilia )58. Ten akces został poprzedzon y w spom ­ nianą ju ż p rom ocją M atuszewicza do podstolstw a i zaprotegow aniem jeg o brata do regim entu hetm ana Branickiego. D zięki protek cji C zartoryskiego jeden z braci pam iętnikarza uzyskał patent pu łkow n ikow ski w raz z pen ­ sją; sam stolnik brzeski od podskarbiego Flem inga m iał pensję za sw e grodzkie fun kcje, otrzym ał pon adto ekspektatyw ę na podkom orstw o brzes­

52 Tamże t. I, s. 176, 191.

»з Przykładowo hetman Radziwiłł zaleca Józefowi Paszkowskiemu, aby w in­

strukcji znalazły się punkta z uniwersału królewskiego, ale także i rekomen­

dacje do dygnitarstw wedle radziwiłłowskich sympatii; por. AR dz. IV, kop.

ks. 18, s. 181— 2, list z 8 marca 1761. Zdaniem Piotra Paszkowskiego zwolennicy Wołczyna zerwali w 1760 r. sejmik poselski, by nie .dopuścić do umieszczenia w instrukcji nieświeskiej· wersji projektu kurlandzkiego, której ra-dziwiłłowczycy sami zmienić nie mogli. AR dz. V, teka 257, nr Ί1378, Piotr Paszkowski do Ra­

dziwiłłów, 25 sierpnia 1760; potwierdza to inny korespondent księcia hetmana — Stanisław Kropiński, tamże, teka 168, nr 7796, 25 sierpnia 1760.

54: M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. I, s. 82.

55 Tamże t. I, s. 92, 95.

50 Tamże ' t. I, s. 105.

57 Tamże t. I, s. 126, 142, 143.

58 Tamże t. I, s. 126, 159, 170

(13)

k i e 59. W szystkie ow e p ro m o cje stolnik brzeski nazw ał „ła g od n y m pocią­

ganiem d o partii księcia kanclerza” G0; nie w spom niał nigdy, ja k o b y w śród elem entów ow eg o pociągania znajdow ał się program polityczn y, ba, on w og óle nie dostrzegł, że Fam ilia jakiś program posiadała. W każ­

d y m razie program taki nie grał żadnej roli w śród m o ty w ó w przystą­

pienia M arcina M atuszewicza do partii.

P o kilku latach w ołczyń sk ich usług M atuszew icze zaczęli uch ylać się od służb, szukać pretekstu do zerwania. N ie pom ogło, że Czartoryski w ydosta ł od króla cesję starostwa stokliskiego z okienkiem dla któregoś z m łod y ch M atuszew iczów (starostw o to trzym ali ich rodzice) 61. O deszli w 1753 r., a w ięc w łaśnie w ów czas, gdy Fam ilia zerw ała z dw orem . P rzystali do kam aryli M niszcha; zn ów w olta w kierunku stronnictw a prodw orskiego.

M atuszew icze dali się teraz u żyć jako dw orskie narzędzie d o w y to ­ czenia kanclerzow i Czartoryskiem u procesu trybu n alskiego (praw dopo­

dobnie prow ok a cja Mniszcha) pod zarzutem zadania im paritatis 62. E fek ­ tem szereg procesów i konieczność szukania protek cji w T rybu n ale L i­

tewskim . Tę zapew niał sojusznik dw oru na Litw ie, hetm an w. litew ski R adziw iłł „R y b e ń k o ” ез. O płacało się to jednak M atuszew iczom , gdyż dw ór ob iecyw a ł w zamian łaski przy rozdaw nictw ie (m. in. kasztelanię brzeską dla pam iętnikarza, którem u ch orąży R adziw iłł przedłu żył ze sw ej strony bezterm inow e zastawne trzym anie C z e m e r)64; dlatego też stoln ik brzeski odrzucił kom prom is oferow an y przez C z a rtorysk ieg o65.

Cenił sobie M atuszew icz skuteczność p rom ocji u dw oru, które pom nażały je g o k redyt w śród szlachty, nie gardził też nagrodam i pieniężnym i od R adziw iłłów , w postaci np. kontraktu czop ow ego G6. W spom nieć w reszcie trzeba o nagrodach prestiżow ych (np. udział w sądach h etm a ń sk ich )G7.

G d y korzyści te sk oń czyły się ze śm iercią hetmana „R y b e ń k i” (1762), b o je g o następca „P an ie K och an k u ” m iał innych fa w ory tów , próbow ał M atuszew icz szukać p ro te k cji hetm ana w. koronnego B ra n ick ie g o 68. G dy jednak p o zy cja tegoż słabła, udał się stolnik brzeski do Canossy w w ar­

szaw skim pałacu C z a rtorysk ich 69. Z R adziw iłłem spotkał się-jeszcze póź­

n iej w Radom iu, gdzie przy je g o boku pełnił fu n k cję sekretarza gene­

50 Tamże t. I, s. 104 n., 107, 128, 157, 216, 226— 227; t. II, s. 135.

00 Tamże t. I, s. 168.

61 Tamże t. I, s. 251.

62 Tamże t. II, s. 85 nn.

03 Tamże t. II, s. 43, 73; AR dz. IV, kop., ks. 13, list z 11 grudnia 1756; ks. 14, listy z 8 kwietnia, 26 maja i 25 sierpnia 1756, 11 stycznia i 12 marca 1757.

04 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. '85; A R dz. IV, kop. t. 8, nr 20, s. 965,

luty 1752; s. 1058, 8 lipca 1753; A R dz. V, teka 197, nr 9384, 28 czerwca 1753.

Zdaje s:.ę, że sprawa dalszego trzymania Czemer i Peliszcz zastawem miała dla adherencji Matuszewiczów do partii nieświeskiej większe znaczenie, niż to wynika z pamiętników. Wskazywałaby na to zbieżność dat porzucenia Familii i zgody Hieronima Radziwiłła na dalsze trzymanie tych dóbr przez Matuszewiczów; nie darmo na innym miejscu stolnik brzeski zaznacza, „że książę albowiem chorąży, nie tylko że pan wielki, miał wielu na Litwie trzymających dobra słuckie, a bo­

jących się aby nie dał do okupna konsensów, miał obligowanych sobie” (t. II, s. 200).

65 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 73.

68 Tamże t. II, s. 114, 217 i t. III, s. 46, 102; A R dz. IV, kop., ks. 16, 20 lutego, 16 marca, 11 kwietnia, 15 maja o^az 8 listopada 1759.

67 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 102, 103.

68 Tamże t. IV, s. 4Й--46, 87— 88, 90— 92, 127 n„ 132, 135 n.

69 Tamże t." IV, s. 205 n., 206, 215 n., 242, 245.

(14)

raln ego k onfederacji, za c o otrzym ał — ju ż w ów czas sędzia ziem ski brzeski — nagrodę pieniężną ze skarbu koronnego, a potem i kasztelanię brzeską 70.

W jak im stopniu losy M atuszewicza uznać m ożna za ty p ow e dla d o ­ brze osiadłej (ben e possessionati) aktyw nej polityczn ie szlachty? W yd a ­ je się, że dla średniego szlachcica żądnego awansu polityczn ego przyna­

leżność do stronnictw a p rod w orsk iego była zasadą. A sp iracje je g o sięga­

ły bow iem nie ty lk o dzierżaw i zastaw ów (te m ógł dać litew ski la ty fu n - dysta), lecz i urzędów , k tórym i dysponow ał dwór. T ym i argum entam i M atuszew icz nakłaniał kow ieńskiego m arszałka A n ton iego Zabiełłę, b y przystał do stronnictw a: ,,— — zacząłem tedy dalej m u persw adow ać, że nie m a racyi trzym ać się księcia kanclerza litew skiego, b o najprzód, że książę kanclerz nie będąc teraz w łasce królew skiej żadnej m u p ro - m o cy i dać nie m oże, a do dawania e x proprio jest skąpy: książę hetman z la rgicy jn y ch pieniędzy m oże m u dać regim entarską kapitulacją, a o p ró cz tego z M niszchem , m arszałkiem n adw ornym koronnym , zięciem grafa B ryla i fa w orytem królew skim , z hetm anem w. koronnym łatwą m oże do w akującego najpierw szego starostwa dać p r o m o c j ą ---” 71.

Istotnym m om entem naw iązyw ania „p rz y ja źn i” z m agnatem stawała się też dla szlachcica potrzeba opieki i p rotek cji w sądach, ściślej w T r y ­ bunale, b o tu szlachta średnia prow adziła w iększość sw ych spraw ; opieki tej udzielał magnat o rozległych w pływ a ch p olityczn ych 72.

Nigdzie natom iast w kręgu M atuszewicza program polityczn y nie był m agnesem przyciągającym dio partii „p r z y ja c ió ł” lub czynnikiem ich od­

pych ającym . N ieśw iesko-brzescy du ctores populi, ja k o ubożsi, zadow a­

la li się niższym i nagrodam i. Proszą n a jp ierw o stanowiska w w ojsku, bo te najłatw iej m ożna b y ło uzyskać od prom otora — hetmana w. litew ­ skiego 73. P o dłuższym stażu polityczn ym dostaw ali też czasem hetm ań­

skie placet na deputację czy p o s e ls tw o 74. N ajczęściej jednak w ich lis­

tach pow tarzają śię prośby o posesje — zastawy, dzierżaw y itp., b o brak w łasnego m ajątku stanow ił ich zm orę (ew entualność zejścia w szeregi

70 V olu m in a L eg u m t. VII, wyd. J. O h r y z k i , Petersburg 1.860, s. 311 (665).

W listach do Radziwiłła Matuszewicz począwszy od listu z 22 stycznia 1769 pod­

pisuje się już jako „kasztelan brzeski” .

71 M. M a t u s z e w i c z , op. cit. t. II, s. 64.

72 J. M i c h a l s k i , Studia nad r efo r m ą są d ow n ictw a i pra w a s ą d ow eg o w X V I I I w ie k u cz. I, Wrocław— Warszawa 1958, s. 18 n., 35 n.

73 I ta'k np. Stanisław Kropiński zanosi petycję o chorąstwo petyhorskie (AR dz. V, teka '16®, nr 7796, 16 marca 1747), potem chce sęs-two wojskowe (tamże, 26 października 1758). Piotr Paszkowski, płk buławy wielkiej litewskiej zaczyna od próśb o chorąstwo straży przedniej znaku hetmana Radziwiłła, jeśli zawakuje (tamże, teka 257, nr 11378, 9 lutego, 5 marca 1751), chce następnie innej, intrat- niejszej chorągwi (tamże, 21 marca 1757), instancjonuje za swym bratem, by Ra­

dziwiłł pozwolił mu kupić etat porucznika (tamże, 9 września 1757); dwie ostat­

nie prośby Radziwiłł załatwia pozytywnie (AR dz. IV, kop., ks. 14, s. 176, 25 m ar­

ca 1757 i s. 530, 25 września 1757).

74 I tak Stanisław Kropiński prosił o poparcie W konkurach o deputację którą pragnął udowodnić, że jest wiernym sługą radziwiłłowskim (AR dz. V, teka 168, nr 7796, 18 stycznia 1759), potem o poselstwo (tamże, 12 czerwca 1760). Józef Pasz­

kowski prosił o poselstwo od wojska na sejm i(tamże, teka 257, nr 11372, 23 sierp­

nia 1754), o funkcję komisarza wojskowego w Trybunale Radomskim .(tamże, 7 stycznia 1756 i 25 maja 1760 oraz podziękowanie za otrzymanie tego wyróżnie­

nia z 17 lipca 1760). Jacek Paszkowski, deputat na Trybunał Litewski z 1760 r.

starał się o poparcie Radziwiłła dla swej kandydatury na pisarza kadencji ru­

skiej (tamże, teka 256, nr 11368, 13 marca 1760).

(15)

g o ło t y )75. Nie gardzili nagrodam i p ie n ię żn y m i76. R zecz jasna, te czaso­

w e posesje b y ły m niejsze niż zastawy czy dzierżaw y leaderów , bardzo też długo m usieli o nie d uctores populi prosić 77. I w reszcie — w y ró ż­

nienia te otrzym yw ali ty lk o n a jw yb itn iejsi z nich; P aszkow scy i K ro­

piński, k tórych tu w zięłam za przykład, z upływ em czasu stali się nie podw ładnym i, a rów n y m i leaderow i — M atuszew iczow i — w pracy se j­

m ikow ej .

D u ctores m niej w ażnych, jak np. rotm istrze D ąbrow scy, R adziw iłł naw et nie znał; nie m ieli też oni praw a w stępu na nieśw ieskie p ok oje 78.

0 m niejszej estym ie patrona dla tej gru py szlachty św iadczy m. in. licz­

ba listów w ysyłan ych przez „pa n a” do nich, znacznie m niejsza niż ta, którą otrzym yw ał od R adziw iłłów M atuszewicz.

Ta druga grupa m agnackich klien tów nie otrzym yw ała za pośred­

nictw em N ieświeża urzędów ; hetm an nie dbał o ich polityczn e w y n ie ­ sienie, rezerw u jąc dygnitarstw a dla w yb itn ie z a u fa n y ch 79. Toteż gdy skoń czyło się je g o poparcie, brzeska partia „N ieśw ieżan ” zupełnie pra­

w ie znikła z horyzontu polityczn ego 80.

Inaczej w partii Czartoryskiego; ten dbał przede w szystkim o p o li­

tyczną elew ację sw ych subiectów , o urzędy; zapew niał im tym sam ym krescytyw ę, ale z dóbr królew skich 81. Fam ilia osiągała w ten sposób dwa cele: sw oich ludzi na pow ia tow ych dygnitarstw ach oraz fachow ą, bo dobrze przez siebie w słu żbie polityczn ej w yszkoloną kadrę dla aparatu pań stw ow ego 82.

R óżne system y nagród, nieśw ieski i w ołczyński, odsłaniają w ięc od ­ m ienne struktury polityczn e obu partii. K lientela była dla C zartorys­

k iego jedną z dróg w prow adzania planow anej reform y aparatu państw o­

w ego; dla R adziw iłła ■— tylk o je g o pryw atn ym narzędziem p o lity cz­

75 Paszkowscy dzierżą radziwiłłowski Zbirohów i wciąż są w trwodze, że po upływie terminu arenda n'e zostanie im przedłużona (tamże, 5 sierpnia 1760), stale też chcą od Nieświeża innych posesji, bądź radziwiłłowskich, bądź królew­

skich za instancją hetmana (tamże, teka 257, nr 11378, 10 kwietnia 1758, 4 czerw­

ca 1758, 31 marca 1759, 25 czerwca 1760, 9 sierpnia 17'60, 25 stycznia 1761, 8 marca 1761, 18 marca 1761 oraz teka 257, nr 11372, 7 stycznia 1756, 7 czerwca 1759, 25 maja 1760, Ί8 stycznia 1761). Krop'ňski bezskutecznie prosił o dzierżawę sta­

rostwa kamienieckiego (AR dz. IV, kopie, ks. 17, s. 274, 4 czerwca 1759).

78 AR dz. IV, kopie, ks. 16, s. 96, 20 marca 1759, Radziwiłł daje Kropińskiemu asygnację pensyjną zamiast czopowego brzeskiego; potem petent dostaje czopowe powiatu Wiłkomirskiego (AR dz. V, teka 168, nr 7786, 16 marca 1732). Deputat Jacek Paszkowski otrzymuje od chorążego Radziwiłła roczną pensję (M. M a t u ­ s z e w i c z , op. cit. t. III, s. 82).

77 Stąd mnogość listów powtarzających się. Np. Piotr -Paszkowski prosi o kup­

no Janowicz w sąsiedztwie dóbr zabłudowskich w kilku kolejnych listach 1 wreszcie pyta, po co on i brac'a wydają siebie na rzeź (!) w służbach sejmiko­

wych dla Radziwiłłów, gdy hetman całkiem zapomniał o obietnicy wypuszczenia im tego folwarku (AR dz. V , teka 257, nr 1Ί378, 18 marca 1761).

78 Dąbrowscy dopiero za wstawiennictwem Kropińskiego będą mogli — o ile Radz:wiłł na sugestię tegoż się zgodzi — zostać dopuszczeni przed książęce oblicze i może jakoś materialnie zabezpieczani (AR dz. V, teka 1!68, nr 7796, 26 sierpnia

1758). <

79 Przykładowo można podać nazwiska tych wyróżnionych: Abramowicze, Bo­

husz. Por. P o lsk i S łow n ik B io g ra ficzn y t. I, s. 11 n. i t. II, s. 230 nn.

80 U Matuszewicza wyraźnie widać dekompozycję tej pa rťi po r. 176>2. Por.

też J. M i c h a l s k i , P la n y C z a rto ry sk ich n a p ra w y R z p litej, [w:] Studia z h istorii n o w o ż y tn e j i n a jn o w szej, Warszawa 1956, s. 42.

81 Na Litwie w dużym stopniu przez podskarbiego Fleminga, dzierżawcę eko­

nomii królewskich; przykładowo życiorysem może tu także służyć ostatni podko­

morzy' lubelski, Tomasz Dłuski. Por. P o lsk i S ło w n ik B io g ra ficzn y t. V, s. 197 n.

82 J. M i c h a l s k i , P la n y C za rto rysk ich , passim .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uczestnicy wycieczki podkreślali, że rzadko kiedy – nawet podczas lekcji szkolnej – można się dowiedzieć tylu interesujących faktów i anegdot z historii.. Wszystkim

gające się bezpośredniego zapomożenia i opieki - to i najogólniej mówiąc za pewne przyjąć trzeba, że człowiek, który dla jakichkolwiek powodów jest

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego

 Czas wiary jest podobny do czasu zasiewu; nie trzeba tracić ducha i nie wolno załamywać się – aż do końca. Bądź wytrwały do czasu, kiedy bę- dziesz mógł zebrać co

Pro- stokąt – nie bez powodu kojarzący się z kształtem nagrobka – w tym tekście zdaje się symbolizować popęd śmierci, dążenie do cofnięcia się życia do sta- nu

Na szczęście, być może niezna- jomość podstaw teorii podejmowania decyzji w warunkach niepewności lub jakaś nieznana funkcja użyteczności modyfikująca odczucie zysku

– Uznaliśmy, że wsparcie się zespo- łem wybitnych ekspertów, fachowców z  dziedziny medycyny, organizacji ochrony zdrowia, ekonomii i nauk spo- łecznych będzie dla

Wokół opłat dodatkowych za świadczenia medyczne koncentruje się, jak wiadomo, jeden z ważniej- szych sporów dotyczących zmian w systemie ochrony zdrowia. Według opinii jednych,