316
L E O N ID Z Y T K O W IC Znych z la t 1658—1664 A. M. Lubom irski posiadał ponad 89 w si i ponad 41 folw ar
ków (s. 15). Rozrzut terytorialny latyfundium był bardzo duży. N ajw iększe sku
p ien ie dóbr — to w ojewództw a: krakowskie, sandomierskie, ruskie, a zwłaszcza w ołyńskie; m niej było ich w w ojewództwach: kijow skim i bracławskim , najmniej w lubelskim i m azowieckim . Badania dotyczą gospodarstwa folwarcznego — przeto bardziej m iarodajny będzie rozkład folwarków: w iększość ich znajdow ała się w w ojew ództw ach krakowskim i sandom ierskim — 56%; w w ojew ództw ie ruskim
— 16%, w ołyń skim 22°/o, w lu belskim 6°/o, k ijow sk im 30/o; n ie było ich w cale w w ojew ództw ach bracław skim i m azow ieckim (w ykaz z 1739 r., s. 11θ—12 0 )1.
W praktyce — ze w zględu na stopień reprezentacji m ateriału cyfrowego — praca dotyczy przede w szystkim w ojew ództw a sandom ierskiego, krakowskiego i ru sk ie
go, a ściślej ziem i przem yskiej.
Tu nasuw a się pew na obawa, dotycząca koncepcji pracy. Czy ram y teryto
rialne tem atu nie zostały narzucone przez zespół archiwalny, na którym praca zo
stała oparta? W ydaje się, iż byłoby dużym ułatw ieniem , gdyby zakres terytorialny tem atu został sprecyzowany wyraźniej, w sposób definityw ny. Przeciw ko drodze, po której szedł autor, przem awiają zm iany stanu posiadania skutkiem dziedzicze
nia, posagów itd. Dow iadujem y się (s. 12), iż przedmiotem pracy będą m ałopolskie posiadłości Aleksandra M ichała Lubomirskiego, otrzymane przezeń w w yniku dzia
łu rodzinnego z 1642 r. Na s. 22 podano w ykaz produkcji dóbr Lubomirskiego, łącznie z królewszczyznam i z lat 1-658·—1662. Wykaz ten, doliczając 3 pom inięte królew - szczyzny (por. s. 15) obejmuje około 80 folwarków. Następnie dowiadujem y się, iż w ІІ683 r. zaszła ogromna zm iana w stanie m ajątkowym syna i spadkobiercy A lek sandra M ichała — Józefa Karola Lubomirskiego, gdyż za żoną Teofilą z Zasław- skich, primo voto W iśniowiecką, objął olbrzymią fortunę Zasławskich i Ostrogs- kich. W 1720 r., po w ym arciu m ęskiej linii Aleksandra Michała Lubomirskiego, w szystkie jego dobra przeszły w posiadanie Paw ła Karola Sanguszki (s. H2). Autor nadal określa je jako „latyfundium Lubom irskich” (s. 13, 119-—120). N ie wiem y, jak było z królewszczyznam i: ich stan posiadania również m usiał ulegać zmianom.
Z tych w szystkich powodów stały się nieporównywalne w yniki badań odnoszące się do różnych okresów czasu, a szczególnie obliczenie rocznego w yw ozu zboża i sta t
ków biorących udział w spław ie do Gdańska (tabi. 145-—149). Autor nie podał w y raźnie, które m ajątki i kiedy w eszły w skład badanego latyfundium lub odwrotnie.
Na s. 56 wspom niano mimochodem o konfiskacie części dóbr Sanguszki w okresie w ałki o tron królewski w latach 1733/35.
A teraz zakres chronologiczny: tablica produkcji, zależnie od sytuacji źródło
wej, dotyczy 19 m ajątków w latach 1658-—1660, a niektórych do 1661 i 1662 r.
Z lat następnych, aż do początków X V III w., m am y tylko rozproszone luźne in form acje; trochę ich w ięcej z okresu w ojny północnej (2 serie z la t 1706—1710 i trochę pojedynczych); z lat 1722·—1724 — 5 m ajątków i 4 z lat 1748—1749. Roz
chód i sprzedaż zboża w łaściw ie tylko z paru m ajątków i to serie zaledw ie k ilk u letnie. Sum a eksportu ze w szystkich (?) dóbr z różnych lat: II połowa XVII w. — 9 lat i I połowa XVIII w. — 32 lata. Dane dotyczące sprzedaży zboża zaledwie w kilku majątkach można zestaw ić z produkcją (tabi. 97·—103, 132—138). Nie jest ja sne, czy dwór dysponował zbożem , pochodzącym z innych źródeł, oprócz produkcji w łasnych folw arków (daniny chłopskie, w ym iary z m łyna itd.). Gdyby tak było, to rozchód zbóż m usiałby przekraczać jego produkcję w folw arkach (tabi. 120—131).
Ogólnie biorąc, inform acje są rozproszone, obejmują tylko krótkie odcinki okresu zaznaczonego w tytule pracy i tylko fragm enty zespołu dóbr określonego jako „latyfundium Lubom irskich”, a co najw ażniejsze nie są porównywalne. Jest ich za m ało, oprócz lat 1659—1660, by móc sporządzić zestawienia przekrojowe.
i N a to m ia st w la ta c h 1659—1661 w N ow ym D w orze b y ły 3 fo lw a rk i (s. 22, 71, 76).
Szczególnym zbiegiem okoliczności pokaźna część zbadanych przez Hom eckiego rachunków dotyczy lat wojennych lub bezpośrednio po wojnie, a w ięc takich, k tó
rych nie można uznać za normalne, reprezentatyw ne dla dłuższych okresów. Z bra
ku danych n ie można ich porównać ze stanem przedwojennym . W tej sytuacji autor poszedł słuszną drogą, ograniczając się do prostych zestaw ień w tablicach danych źródłowych, obejmujących produkcję i ekspensę zbóż s. 10).
Podstaw a źródłowa pracy m oże w ydać się niedostateczna, oczyw iście nie w sensie ilościowym , bo autor przebadał w ielk ą ilość rachunków, lecz z powodu ich rozproszenia zarówno chronologicznego, jak i terytorialnego. N ależy jednak podkreślić, iż praca dotyczy okresu w yjątkowo ubogiego w źródła. Oprócz niszczą
cego działania wojen, z pewnością w płynął na to ogólny upadek gospodarczy i k u l
turalny oraz często stosow any system w ydzierżaw iania dóbr. Dzierżawca gospoda
row ał na w łasny rachunek i pisem ne pozostałości jego administracji nie m usiały trafiać do archiwum dworskiego. W tych warunkach istn ieje naukowa konieczność w ykorzystania zachowanych i dostępnych m ateriałów źródłowych, m im o że są fragm entaryczne i rozproszone. Staw ia to badacza w trudniejszej sytuacji, niż w wypadku, gdy zachow ały się długie serie chronologiczne. Najtrudniej jest od
tworzyć obraz z drobnych ułamków. W ydaje się, iż pojedyncza księga rachunkowa, dotycząca jednego m ajątku i krótkiego okresu czasu, może rzucić snop św iatła na stosunki ekonomiczne naw et w całej dzielnicy. Toteż dobrze się stało, że autor podjął się tematu trudnego, zawiłego, być m oże m niej efektownego, ale w prow a
dzającego czytelnika in m edias res badanej epoki.
Można tylko postawić pytanie, czy ze w zględów m etodycznych nie byłoby bardziej w skazane ograniczenie się do tych m ajątków, do których zachowało się w ięcej rachunków? W ten sposób udałoby się wyodrębnić bardziej zwartą grupę terytorialną. Można byłoby też uzyskać m ożliwość bardziej w nikliw ej analizy po
równawczej badanych zjawisk.
W zw iązku z licznym i tablicam i (.150) nasuw a się parę uwag technicznych.
Autor nie w yjaśnia, dlaczego nie próbował sprowadzić miar zbożowych do w sp ól
nego m ianownika. „Wykaz m iar” (s. 121) ogranicza się do w yliczenia miar w y stę pujących w źródłach, bez podania ich w zajem nej relacji, ani też stosunku do korca gdańskiego. U niem ożliw ia to porównanie produkcji zbożowej w różnych m ajątkach (s. 10, 19), a naw et w tych samych, o ile m iary uległy zm ianie (s. 66—67). Ze w zględu na różnice miar zboża, przyjęto kopę jako jednostkę m iary dla celów porównawczych. Autor sam podkreśla w ątp liw ą w artość tej podstawy ze w zględu na różną w ydajność kopy (s. 20). Globalną produkcję latyfundium , czterech pod
staw ow ych 2bóż w. latach 1658—1602, określano na 40 000 kop (s. ;21—22). Obliczenie to w ydać się m oże nieścisłe, gdyż obejmuje — oprócz dóbr dziedzicznych — tylko część królewszczyzn, posiadanych w ów czas przez A. M. Lubom irskiego (por. s. 15).
Za lata 1661 i 1662 dane są bardzo niepełne, gdyż obejmują połow ę lub n iew iele w ięcej folwarków.
H om ecki oblicza w skaźniki plonów tam, gdzie źródła na to pozw oliły (tabi.
104— 112); jest itego niew iele, 117 wskaźników grupowych, ito jest dla całych kluczów.
N ie w iem y, czy rachunki pozw oliłyby na obliczenie w skaźników jednostkowych.
Gdyby tak było, to biorąc pod uwagę liczbę folw arków w tych majątkach, można byłoby uzyskać 600 w skaźników tej kategorii. W skaźniki grupowe niw elują róż
nice plonów, w ystępujące w poszczególnych gospodarstwach, jak rów nież zm ien ność wahania plonów. Praw ie w szystk ie w skaźniki, obliczone przez autora, roz
kładają się dość rów nom iernie w granicach 1—5; nie w idać wyraźnej przewagi któregoś z nich. Ze w zględu na m ałą liczbę notowań i duże rozproszenie chronolo
giczne, a także i terytorialne (9 m ajątków w 4 w ojew ództw ach) jest to m ateriał zbyt szczupły, by można było kusić się o jego analizę. Słusznie autor zaznacza, że w skaźniki przez niego obliczone n ie odbiegały od plonów, notow anych współ·
318
L E O N ID 2 Y T K O W IC Zcześnłe w innych m ajątkach. Można przyjąć ogólnie, iż były typowe dla badanego okresu. Pozostawiam y tu na stronie w skaźniki w ysiew ów , to jest w yrażające sto
sunek zbiorów do w ysiew ów w roku następnym, gdyż nie można ich identyfikow ać ze wskaźnikam i plonów. Autor niepotrzebnie używa tu terminu „plon” (tabi. 113—
119).
W strukturze rozchodu zbóż nie znajdujemy dziesięciny kościelnej (tabi. 120—
—130). Prawdopodobnie była pobierana w snopach (wytyczna) i nie trafiała do ew idencji rachunkowej. Należało to wyjaśnić, gdyż szczegół ten ma w pływ na obliczenie wydajności plonów.
Czy na podstawie zebranego przez Homeckiego m ateriału można coś p ow ie
dzieć o wahaniach, w zroście lub regresie produkcji? Raczej nie — zarówno ze w zględu na szczupłość materiału, jak i jego rozproszenie. Jak była m owa, znaczna część danych odnosi się do lat wojennych.
Autor n ie m ógł porównać sprzedaży i produkcji zboża, oprócz 11 m ajątków, i to w ciągu bardzo krótkiego okresu (tabi. 120—130). Sprzedaż zbóż obliczano w procentach, jako elem ent „struktury rozchodu zboża”, a nie w liczbach bezw zględ
nych. Stopień towarowości żyta i pszenicy w niektórych latach był bardzo wysoki, ponad 70°/о w stosunku do produkcji, ale w niektórych spadał do paru procent.
Jednak m ała ilość danych źródłowych nie pozwala na dalej idące wnioski. Czę
ściowo zapisy pochodzą z lat wojennych, zarówno z połowy XVII, jak i początku X V III w. (tabi. 131). Uderzają ogromne różnice cen lokalnych, zwłaszcza żyta, pszenicy i jęczm ienia. W pływać na to mogła różna jakość zboża (s. 38—40), oko
liczności w ojenne oraz prawdopodobnie narzuty zboża przez dwór w łasnym pod
danym (por. tabi. 144).
Przeciętne roczne w yw ozu zboża do Gdańska wykazują pew ną prawidłowość:
spadek w okresie 1685—17І19, następnie wzrost (lata szczytowe 1726 i 1729), ale w dalszych dwóch dziesięcioleciach duże wahania (tabi. 147 i 148). Jednakże pra
w idłow ość ta m oże być pozorna, jeżeli w eźm iem y pod uwagę luki w podstawie źródłowej i zm iany obszaru latyfundium . Np. eksport wzrasta w yraźnie po 1720 r., ale w tym w łaśn ie roku dobra Lubomirskich przeszły do Sanguszków. Autor przy
znaje, że nie o w szystkich wyprawach ze zbożem do Gdańska zachowały się w ia domości (s. 48). Roczne zestaw ienia eksportu oparte są na sprawozdaniach szyprów i rachunkach kupców gdańskich (s. 55). Żadne z tych źródeł nie gwarantuje kom p let
ności inform acji, gdyż szyper, należy przypuszczać, składał sprawozdanie ze sw ego transportu, a nie z całości zboża w ysłanego z latyfundium . Autor zaznacza, że nie da się w yjaśnić z całą pewnością, czy w niektórych latach nie organizowano transportów zboża do Gdańska, czy też odpowiednie rachunki zaginęły (s. 10).
Ponadto część dóbr — przynajmniej w niektórych latach — była w dzierżawie (s. 8, 18), przeto dzierżawcy m ogli spław iać zboże na w łasny rachunek. Luki w re
jestracji w ydają się wyraźne. Trudno np. przypuścić, by w niektórych latach nie eksportowano żyta (1713, 1731—1738, ІІ743, 1747 — tabi. 146 i 148). Przecież w p ew nych (choć nie zawsze) latach żyto w eksporcie w yraźnie góruje nad pszenicą.
Autor stwierdza, że po zakończeniu w ojny w latach 1700—1710 administracja dóbr w ysyła żyto, pszenicę czasem ow ies i groch „do pala”, a w ięc pewno do Gdańska.
Miało tak być „we w szystkich bez w yjątku kluczach” (s. 32). Czy temu n ie przeczy tabl·. 149 (pochodzenie zbóż), która obejm uje w yłącznie w ojewództw a: sandom ier
skie, ruskie, lubelskie i w o ły ń sk ie 2? A le nie tylko o to chodzi. Porównajm y cyfry
2 A u to r zaznacza b ra k e k sp o rtu z d ó b r k rak o w sk ich , zw łaszcza z k lu cza w iśnickiego (s. 14, 29, 41 i 53). Ale, czy n ie zaszło n iep o ro zu m ie n ie z liczbą fo lw a rk ó w w ty m kluczu:
w la ta c h 1658—1661 było ich 5—6, a w ro k u 1739 — 17 (s. 14, 22 i 119). W ro k u 1764 i n a stę p n y c h znow u je s t 5—6 fo lw ark ó w , w 20 la t później — 14, a potem znow u 5—6. P o r. I. R y c h l i k ó w a, S tu d ia nad to w a ro w ą p ro d u k c ją w ie lk ie j w łasności w M ałopolsce w latach 1764—1805 cz. I, W rocław 1966, s. 213.
tabi. 148 („Eksport zboża z terenu c a ł e g o latyfundium Lubomirskich do Gdań
ska”) i tabi. 149a („Pochodzenie eksportowanych zbóż”), ograniczając się do żyta i lat w ystępujących w obu tablicach. Z porównania wynika, że w latach 1688 1 1699 żyto eksportowano tylko z dóbr „lubelskich”, bez bliższego ich określenia, a w 1709 r. — w yłącznie z Lubartowa; 1693 i 1707 r. — tylko z dóbr „sandom ier
skich”; w 1686 r. z „sandom ierskich” i „w ołyńskich”, a w 1722 r. 74/39 łasztów z sandom ierskich i 1900 ćw ierci z w ołyńskich (ale tę ostatnią liczbę autor pominął w tabi. 148; n ie um iem y przerachować jej na łaszty gdańskie). W 1711 r. pojaw ia się po raz pierw szy 12 łasztów z dóbr nieuw zględnionych w tabi. 149a, a od 1721 r.
jest to już niem al zjaw isko stałe. Czy to oznacza w iększy zasięg terytorialny ek s
portu zboża, czy le% rozszerzenie podstawy źródłowej? Czy eksport z dóbr nieobję
tych tabi. 149a istniał i poprzednio, czy też nie? W każdym razie zbiega się to z przejściem dóbr Lubom irskich w posiadanie Sanguszków i stwierdzonym m o m entem wzrostu eksportu. A więc, czy zestaw ienie eksportu zboża w tabi. 148 jest pełne? Zachodzić m oże obawa, że w nioski oparte o cyfry eksportu zestaw ione w tabi. 148, mogą okazać się w ątpliw e, a może naw et w ogóle bezprzedm iotowe (s. 24—34, tabi. 146 i 147)3.
Czy na to nie w skazuje również porównanie liczby statków biorących udział w spław ie z ilością zboża spławianego? Zastanawiają duże wahania obciążenia statku (średnia arytmetyczna): od 15 ł. (1732 r. — 10 statków) do 83 ł. (1679 r. — 2 statki). A łe zaznaczamy, iż n ie jest to kryterium w ystarczające, by mogło przesą
dzić o niepełności rejestracji eksportu. Statki m ogły przewozić inny towar, nie tylko zboże, lub trudnić się frachtem . Szkoda może, że w ogóle pom inięto ład ow ność ówczesnych statków (s. 44·—45).
Czy nie jest pozorny dość późny związek dóbr w ołyńskich z Gdańskiem: żyto dostarczono tylko w latach 11686, 1722, 1739 i 1740; pszenicę regularnie zaczęto dostar
czać dopiero w latach 1732—1750 (tabi. 149a i 149b). Skądinąd wiadomo, że z dóbr w o łyńskich Sanguszków spław iano zboże Bugiem już w 1583 r.4 W jakim ś stopniu m ogło to być następstw em tam tejszej sytuacji politycznej i w ojskowej — ale chyba nie tylko. Na s. 31 autor zaznacza, że w latach 1700—1710 „nastąpił zupełny upadek handlu zbożowego, a szczególnie w yw ozu zboża do Gdańska”. Tymczasem z tabi. 148 w ynika, że w 1703 r. spławiono aż 129 łasztów zboża. Jest to najwyższa zanotowana przez autora cyfra pomiędzy rokiem 1686 a 1711. W tym że okresie w y syłano do Gdańska po parę statków rocznie (tabi. 145).
Natom iast to, co Hom ecki m ówi o organizacji spławu do Gdańska, jest in te
resujące i nowe (s. 41—51). Być m oże niektóre z poruszonych w yżej w ątpliw ości odpadłyby, gdyby autor podał w e w stępie pełniejszą charakterystykę podstawy źród
łow ej swojej pracy. I czy nie byłoby lepiej, gdyby autor w yodrębnił grupę m ająt
ków, stale eksportujących zboże do Gdańska? Pozw oliłoby to na skonstruowanie dłuższej serii danych porównywalnych.
Metoda ilustrow ania w ahań produkcji zbożowej nie zaw sze jest w łaściw a. Np.
zbiory w kluczu jarosławskim w roku 1710 m iały stanow ić zaledwie 10% zbiorów z 1667 r. (s. 21). Idąc za w skazów ką autora, zaglądam y do tabi. 90. Zbiory w tym kluczu w 1667 r. zostały obliczone z 12 folw arków, podczas gdy w e w szystkich innych latach — z 6 folw arków. A w ięc rok 1667 jest nieporównywalny. Pom inąć należy i rok 1709 (tabi. 90 w ogóle brak roku 1710), w którym zbiory były najniższe, co mogło być spowodowane tegoroczną klęską zarazy lub przechodami wojsk (por. s. 118). W ysiewy zbóż ozimych, żyta i pszenicy, były normalne. Natom iast
» W ro zd ziale IV (S tr u k tu r a ha n d lu zbożow ego, s. 24—34) a u to r o p e ru je w y łączn ie c y fra m i pro cen to w y m i, n ie p o d a ją c w ielkości bezw zględnych.
4 Z. G u i d o n , W k w e s tii ud zia łu U kra in y w ha n d lu zb o ż o w y m z G d a ń skiem w II poi.
X V I i I pol. X V I I w ., ZH t. XX X, 1965, z. 3, S. 69—70.
320
L E O N ID Ż Y T K O W IC Zpraw ie nie w ysiano w tym roku zbóż jarych, a w 1710 r. w ogóle nic (tabi. 19).
Jeżeli w ięc pom iniem y lata 1667 i 1709, przyjmując za 100 średnią arytm etyczną zbiorów w pozostałych latach, otrzymam y kolejno w skaźniki: 113 (1686 r.), 97 (1689 r.), 66 (1705 r.), 90, 105, 98, 136, 99 (1724 r.). A w ięc skala wahań nie jest taka w ielka, jakby w ynikało z tekstu autora. N ie w iem y, kiedy w tym kluczu został przezw yciężony kryzys z lat 1709 i 1710, gdyż najbliższe dane pochodzą do
piero z 1722 r. (tabi. 90).
Przypuszczenie, iż w końcu XV II w. „nastąpił ponowny regres, wyprzedzający w ybuch w ielkiej w ojny północnej w r. 1700” (s. 17), n ie znajduje potwierdzenia we. wskazanych przez autora tablicach 79, 90 i 91. Oto w kluczu baranowskim (tabi.
79) zbiory w latach 1697 i 1698 b yły niem al najw yższe w porównaniu z innym i, tam przytoczonymi. O kluczu jarosławskim (tabi. 90) była już mowa. W tabi. 91 (klucz Kańczuga) w ogóle nie ma danych o zbiorach w końcu XVII w. (ostatni rok 1664). Autor nie przytacza innych faktów, które pozw oliłyby przyjąć, iż w końcu XV II w. nastąpił spadek produkcji w badanych dobrach.
Zbyt dowolne w ydaje się twierdzenie, iż najazd szwedzki 1655—1660 „nie w yw arł w iększego w pływ u na poziom w ysiew ów , czego dowodem dane z terenu klucza Kańczudzkiego”, w którym w ysiew y w latach 1662—1664 były w yższe niż w latach przedwojennych (s. 19). Rzecz jasna, iż tak ważnego w niosku nie można opierać na sytuacji w jednym tylko niedużym m ajątku (4—5 folwarków), chociaż narażonym na przechody i łupiestw a w ojsk w łasnych i nieprzyjacielskich (s. 118), tym bardziej, że ow e „lata poprzedzające potop” — to jedynie r. 1655 (tabi. 20 i 42). Zresztą już w r. 1654 stacjonowało tam wojsko „koronne i niem ieckie”, a w roku następnym stanęli załogą Szw edzi (s. Iil8). Nie znam y w ięc sytuacji przed
wojennej w tym kluczu. W ysiew y w roku 1655 i 1656 istotnie były na tym samym poziom ie co i w latach 1660—1662. W latach następnych widzim y znaczny wzrost (tabi. 20 i 42). To samo w przybliżeniu można powiedzieć i o zbiorach (tabi. 65), ale to jeszcze nie upoważnia do zacytowanego wyżej wniosku.
Ogólny spadek w ysiew ów pom iędzy latam i 80-tym i XVII w. a 40-tym i X VIII w.
ma ilustrow ać sytuacja w kilku kluczach. W ydaje się, że wspom niana już K ań
czuga odpada ze w zględu na to, że stosowano tam kolejno aż cztery różne m iary zboża, niesprowadzone do w spólnego m ianow nika (tatol. 20; w tabi. 42 autor po
traktow ał jako równe 3 rodzaje półmiarków). Istotnie spadek w ysiew ów na 1 fo l
wark w edług tej tablicy jest wyraźny. A le czy w olno było dokonać wspom nianego w yżej zabiegu z m iarami? W sąsiednim kluczu jarosławskim najniższy stan w y siew ów w idzim y w 1690 r., nie licząc lat w ojennych (tabi. 41). Jakieś nieporozu
m ienie zaszło z kluczem baranowskim, bo w tabi. 8 i 30 brak roku 1737, na który powołuje się autor na s. 20. Przytoczone tam cyfry w ysiew ów z kilku lat istotnie mogą w skazyw ać na ich spadek w okresie 1698—1733. Natom iast nie można tw ier
dzić, że w kluczu ostrowieckim w 1713 r. w ysiew y były w yższe niż w 1675 r.:
w tym roku bowiem w ysiano w 3 folw arkach 1062 kor., a w roku 1713 — w 1 fo l
warku 438 kor. (tabi. 14). W latach 1723 i 1724 w ystępują 2 folwarki. Przypuszczalnie w ięc w roku 1713 2 folw arki pozostały nieuprawione, nie można w ięc m ówić o w zro
ście w ysiew ów w tym kluczu (s. 20). i to w łaściw ie w szystko, czym dysponuje autor na poparcie sw ego stanowiska, że pomiędzy latam i 80-tym i XVII w. a 40-tym i X V III w. nastąpił „stosunkowo system atyczny spadek przeciętnych w ysiew ów ” (s. 19—20).
K lasyfikacja folw arków w edług w ielkości krescencji (w kopach) m oże pozwolić na w yodrębnienie m ajątków, zbliżonych do siebie rozmiarami folwarków, a nie rozmiarami produkcji. Przecież autor sam zaznacza, że im w iększe zagęszczenie sieci folw arków, tym niższy przeciętny zbiór z folw arku (s. 20).
Na tym kończym y nasze uwagi. Być m oże w ypadły one zbyt obszernie, ale to tylko, dlatego, że sprawy m etody badawczej w ydają się nam bardzo istotne. Z n a
tury rzeczy zatrzym aliśm y się dłużej nad tym, co może w yw ołać zastrzeżenia lub sprzeciw. N ie jest od tego wolna żadna praca. N ależy podkreślić, że autor m usiał n a
potkać na poważne trudności w opracowaniu i opanowaniu ogromnego m ateriału rachunkowego. Każdemu, kto pracow ał nad ówczesną rachunkowością dworską, wiadom o dobrze, jak trudny to jest rodzaj źródła, jak trudno w nim nie zagu
bić się. N iew ątpliw ie zaprezentowany m ateriał w postaci 150 tablic również i n a
dal będzie pomocny w badaniach nad produkcją agrarną Polski. A jednocześnie stanow i dowód, jak bogate zasoby kryją w sobie m agnackie archiwa gospodarcze.
Przedarcie się przez ponad 150 rękopisów, uporządkowanie w ydobytego z nich m a teriału cyfrowego, pokazanie go w postaci tablic, stanow i rzeczyw istą zasługę autora.