• Nie Znaleziono Wyników

"Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921-1939", Jan Ciałowicz, Warszawa 1970 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921-1939", Jan Ciałowicz, Warszawa 1970 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

naw iązać bezpośrednie kontakty z rządem ło te w s k im 9. W y je c h a ł on z W a rszaw y, przez W iln o do L ip a w y w końcu m aja 1919 r., zaopatrzony w pełnom octnictw a m iędzynarodow ego K om itetu Czerw onego K rzyża, by zbadać sytuację polskich jeńców i uchodźców na Ł o t w ie 10. Podczas przejazdu przez L itw ę został areszto­

w an y przez w y w ia d niem iecki i zw olniony dopiero po kilkudniow ych przesłucha­

niach w K ow n ie. Sta m tąd u dał' się Sołtan do L ip a w y , chcąc dotrzeć do prem iera K arola U lm anisa. N ie zobaczył się z nim osobiście, poniew aż U lm anis przebyw ał na pokładzie okrętu b r y ty js k ie g o n . Zetknięcie się z nim groziło Sołtanow i po­

w tó rn y m aresztow aniem przez w ładze niem ieckie, stąd też skorzystał z pośredni­

ctw a dwóch znanych m u osobiście p raw n ików łotew skich, którzy m ieli m ożność kontaktow ania się ze zn ajdu jącym się w kłop otliw ym położeniu prem ierem . Z L i ­ paw y p ojech ał Sołtan do Rygi, gdzie b y ł przy jęty przez pastora A n d rzeja N iedrę, u trzym ującego się u w ładzy dzięki poparciu niem ieckiem u. R ozm aw iał także z członkam i jego rządu, a także in n ym i działaczam i politycznym i. Po tych rozm o­

wach Sołtan opuścił R ygę, udając się w drogę pow rotną. Z analizy przedstaw io­

nego po pow rocie spraw ozdania wy-nrka, że w y je c h a ł дп przed uzyskaniem w iado­

m ości o bitw ie pod K iesią, czyli przed 22 czerwca 19119 r. N iejasne pogłoski o niej doszły do niego znacznie później, m ożliw e, że ju ż podczas drogi pow rotnej do Polski.

O ceniając stosunek do Polski obu rządów łotew skich, Sołtan tw ierdził, że nie dzieli ich p ow ażn iejsza różnica poglądów . O by d w a dążą do uzyskania uznania

■gramie państw a łotew skiego1, w y m ian y przedstawicieli! dyplom atycznych, uznania praw kulturalnych i politycznych m niejszości polsk iej, udzielenia Polsce w dzie­

dzinie handlu i tranzytu ułatw ień oraz zawarcia u m ów o charakterze ekonom icz­

n ym , polityczn ym i w o jsk ow ym . U m o w y te m ia ły b y b yć skierow ane zarówno przeciw ko R osji, niezależnie od jej ustroju w ew nętrznego, jak i N iem com . Sołtan słusznie zastrzegł się, że m ożliw ości m an ew ru politycznego każdego z rząd ów są bardzo znikom e.

Przytoczenie tego krótkiego epizodu z zarania stosunków polsk o-łotew skich w ydało się celow e, poniew aż w sk azuje na próby prow adzenia przez Polskę a k tyw ­ nej polityki skierow anej przeciw ko N iem com , na n ow ym , nieznanym i uprzednio n ieprzygotow anym terenie.

Tych kilka szczegółow ych w ew ej naturze uw ag, nie um niejsza b yn ajm n iej w a lo ró w poznaw czych pracy Leona K iew isza, którą cechuje przejrzysta i harm o­

n ijn a kom pozycja, w artki styl i w łaściw e ujęcie tem atu.

A n d r ze j S k rz y p e k

Jan C i a ł o w i c z, P o lsk o-fra n cu sk i so ju sz w o js k o w y 1921— 1939, P W N , W a rszaw a 1970, s. 421.

G dyby ktoś chciał w jedn ym zdaniu sform u łow ać zasadnicze w nioski płynące z lektu ry książki J. C i a ł o w i e z a, to m ógłby stw ierdzić, że jest to świetne stu ­ dium o krótkow zroczności politycznej. Przy tym autor nie tylk o akcentow ał — co

o L . W a s i l e w s k i , o p . c i t ., s. 195, lis t K a z im ie r z a S w it a ls k ie g o d o W a s i le w s k ie g o z 17 m a j a 1919 r.

10 P o r . „ M e m o r i a ł w s p r a w ie Ł o t w y ” , z ł o ż o n y p r z e z S o łt a n a 10 l i p c a 1919 r. p o j e g o p o w r o c i e d o W a r s z a w y (A A N , K o l e k c j e o p r a c o w a ń i o d p i s ó w d o k u m e n t ó w d o t y c z ą c y c h Ł o t w y , L i t w y . .., 2 t e k a , 1 d o k . 10).

11 R z ą d U lm a n is a p o w o ł a n y z o s t a ł p r z e z ło t e w s k ą R a d ę L u d o w ą w l is t o p a d z ie 1918 r.

P o z d o b y c i u R y g i p r z e z S t r z e l c ó w Ł o t e w s k i c h U lm a n is s c h r o n ił s ię d o o k u p o w a n e j p r z e z N i e m c ó w L i p a w y . C i, 14' k w ie t n ia 1919 r. d o k o n a l i z a m a c h u s t a n u , p o w o ł u j ą c n o w y r z ą d N i e d r y . Z a m a c h u t e g o n i e u z n a ła W ie lk a B r y t a n ia .

(3)

często w y stęp u je w naszej literaturze — b łęd y popełniane przez kierow nictw o polskiej) polityki zagranicznej, ale w nie m n iejszy m stopniu k ry tykow ał błędy za ­ granicznej polityki Francji. D w a te państw a, w rów n ym praw ie sitopniu zagrożone przez odradzającą się po pierw szej w ojnie św iatow ej potęgę w ojsk ow ą N iem iec, zam iast w spólnie dążyć do jej osłabienia ·— ■ częsito działały tak, że obiek­

tyw nie u łatw iały Rzeszy odbudow ę jej pozycji politycznej i siły m ilita r­

nej. D ziałało tu w iele różnych przyczyn — zarówno odm ienne partykularne in te re sy Francji i Polski, dość szybka zm ianą układiu sił n a świecie, ja k i — c,o chyba słusznie podkreślił autor — różne m niej lub w ięcej ostre am m pzje osobiste k ierow n ików życia politycznego Fran cji i Polski.

W szystk ie te zagadnienia znalazły się w zasięgu uw agi J. Ciałow icza, który rozw inął je w sposób logiczny i przekonyw ający, pokazując, że polsk o-fran cu ski sojusz w o jsk o w y m iał koniec końców charakter raczej czysto form a ln y , gdyż F ran ­ c ja praw ie natychm iast po jego podpisaniu straciła ochotę do angażowania się w w ykonanie podjętych zobowiązań. Stąd okres badanego osiem nastolecia b ył praktycznie okresem podejm ow ania przez rząd francuski różnych m niej lub b a r ­ dziej posuniętych prób osłabienia zobowiązań w o jsk ow ych Paryża przyjętych w 1921 r., w 'okresie gdy Fran cja dążyła jeszcze do oparcia swego· bezpieczeń­

stw a i pozycji w Europie na system ie sojuszy oskrzydlających N iem cy od w sch o­

du i zachodu. Później, w obec zm iany polityki francuskiej w stosunku do Rzeszy, znaczenie sojuszu z Polską zasadniczo· zm alało, aby ponow nie nabrać większej w agi w obliczu narastającego: niebezpieczeństw a drugiej w o jn y św iatow ej. W tym jednak okresie trudności w aktyw izacji sojuszu w y n ik a ły zarówno ze strony niektórych ośrodków francuskich, jak i ze strony polskiej polityki zagranicznej, prow adzonej przez J. Becka.

A u tor nie ograniczył się do kronikarskiego opisu, ale w ie le uw agi pośw ięcił analiziei przedstaw i omy clh w ydarzeń i form u łow aniu w łasn ych ocen. W y d a je slię je d ­ nak, że niektóre partie książki są nazbyt opisow e. Trudno obciążać za to winą J. Ciałow icza, gdyż zm arł w trakcie pisania pracy i nie m ó g ł nadać jej ostatecznego szlifu . To też praw dopodobnie spow odow ało istnienie odczuw alnej różnicy m iędzy stopniem pogłębienia analizy w ydarzeń okresu od 1921' r. do śm ierci Piłsudskiego w m aju Ii935 r. i potraktow aniem okresu następnego, zam ykającego się na w rze ś­

niu 1939 r. Część pierw sza została bow iem przedstaw iona przez autora jako d y ­ sertacja doktorska i tym sam ym m iała znacznie bardziej w ykończony charakter.

R ozdziały traktujące o latach 1936— 1939 zostały raczej tylko naszkicow ane, przy czym oparto je głów nie na m ateriałach pam iętnikarskich i osobistych o b se rw a ­ cjach Ciałow icza, g dy rozw ażania dotyczące okresu w cześniejszego bazow ały w znacznym stopniu i na szerokiej bazie archiw alnej. N iezm iernie cennym źród­

łem w yk o rzystan y m w książce b y ły obszerne rela cje pisem ne przesłane C ia ło w i- czowi przez m in istra spraw zagranicznych — E. Sapiehę, m inistra spraw w o jsk o ­ w ych — K . Sosnow skiego, w iceprem iera — E. K w iatkow skiego, radcę poselstw a RiP w Paryżu — T. R om era i oficera łącznikow ego przy m arszałku Fochu — L . H . M orstin a oraz rozm ow y autora z generałem W . Sikorskim i innym i działa­

czam i polityczn ym i i w o jsk o w y m i II Rzeczypospolitej. P ozw oliły one na now e naśw ietlenie w ielu spraw.

Jak ju ż w sp om n iałem , J. C iałow icz nie ograniczył się do relacjonow ania poszczególnych etapów kształtow ania się sojuszu p olsk o-fran cu skiego, chociaż w e w stępie zastrzegał się, że św iadom ie zacieśni tem at do aspektów głów nie w o jsk o ­ w ych (s. 12). N ad ał książce znacznie szerszy charakter, gdyż chcąc pokazać losy sojuszu w ojsk ow ego nie m óg ł pom inąć całego kom pleksu sp ra w politycznych, d y ­ plom atycznych, a naw et gospodarczych. D zięki tem u opracow anie stało się w p e w ­ n ym stopniu próbą przedstaw ienia kształtow ania się dw ustronnych stosunków obu

(4)

k ra jów na tle ówczesnej sytuacji m iędzynarodow ej, a w ięc w ypełniło istniejącą lukę w dotychczasow ych badaniach nad historią naszej dyplom acji okresu m ięd zy ­ w ojennego. 'Dotychczas b ow iem uwaga •historyków koncentrow ała się przede w szystkim na stosunkach Francji z Polską w okresie bezpośrednio po pierw szej w o jn ie św iatow ej <por. np. prace P. W a n d y c z a , doprowadzoną do 1925 r., J. K u k u ł k i , traktującą o okresie do 1922 r. itp.).

Istotną zaletą książki jest to, że J. C iałow icz z dużą pasją polem iczną i przy użyciu precyzyjn ej dokum entacji zaatak ow ał pew ne dość w ątpliw e tezy głoszone przez niektórych historyków , jak np. szeroko ostatnim i la ty dyskutow aną w Polsce sprawę tzw. w o jn y prew encyjnej przeciw ko N iem com , którą rzekom o m ia ł propo­

now ać F ran cji J. Piłsudski (s. 183). C iekaw y charakter m a ją też rozw ażania na tem at ew olu cji koncepcji polityki zagranicznej Piłsudskiego, m .in. w obec R osji Radzieckiej (s. 188— 189), chociaż m ożna żałow ać, że autor nie w ykorzystał tu jako źródła zapisków K . Sw italskiego, w których do tego zagadnienia m ożna zn a­

leźć w iele interesujących inform acji. W sw ych ocenach C iałow icz jest bardzo ostry, idąc w nich znacznie dalej niż w ielu naszych w spółczesnych. Pisze w ięc w ręcz, że w m om encie śm ierci J. Piłsudskiego „arm ia polska na tle m odernizujących się arm ii europejskich... stanow iła przeżytek h istoryczn o-m u zealn y” (s. 213 podobnie na s. ·,Ί'24 i 209). O polityce zagranicznej sanacji w latach trzydziestych — że w iele je j poczynań „m iało sw e źródło w św ietle iluzji, w jakiej tkw ił chory już P iłsu d­

ski, a czuł się dobrze B eck ” (s. 203) itp. Autor nie ukryw a sw ych sym p atii i an ­ typatii politycznych. Jest krytyczny w obec Piłsudskiego, przy czym jego niechęć dotyczy zarówno pew nych zasadniczych koncepcji politycznych, w o jsk ow ych , jak i m etod postępow ania; w yraźnie nie lu b i B ecka, jest niezbyt zdecydow any w oce­

nie działalności R ydza -S m ig łego . N atom iast w yraźnie popiera koncepcje Sik orskie­

go. Z su biektyw izm u głoszonych ocen autor zdaw ał sobie spraw ę, sygn alizu jąc to na w stępie (s. 17). Sądzę, że m etoda przyjęta przez J. Ciałow icza zasłu guje jednak na pochw ałę. A n g ażu je się b ow iem osobiście w to co pisze, widać że sp ra ­ w y te są m u bliskie, i że w nioski nie są form ułow ane z punktu w idzenia ja ­ kichkolw iek bieżących koniunktur.

W sum ie praca, ze w zględu na zasadniczy tem at i na uboczne poruszenie w ie ­ lu innych w ażnych kw estii, jest niezw yk le ciekaw a dla w szystkich interesujących się okresem II Rzeczypospolitej, choć nie w oln a od dyskusyjnych tez. Chciałbym w ym ien ić przykładow o kilka. A u tor uw aża, że w 1921 r. „d la Francji jedynym problem em b yły N ie m cy ” (;s. 69, >126), chociaż w y d a je się, że w ów czas jeszcze w nie m n iejszy m stopniu problem em było dążenie do restytu cji przed rew olu cyj­

nych stosun ków w Rosji. Trudno zgodzić się z tezą, że w u m ow ie handlow ej p o l­

sk o -fran cu sk iej przygotow yw an ej w 1921 r. jedyną niedogodnością dla Polski b y ł obow iązek „im portow ania pew nej ilości w in francuskich” (s.. 72), i że dlatego ówczesny m inister sp ra w zagranicznych E. Sapieha odm ów ił jej podpisania. Rzecz b ow iem w tym , że cała um ow a przyznaw ała Francji w iele upraw nień bez ja k ie j­

kolw iek rekom pensaty dla Polski. Sp raw a im portu w ina m iała charakter zupełnie drugorzędny. Budzą spore w ątpliw ości rozw ażania dotyczące przyczyn zw lekania przez F ran cję z uznaniem polskiej granicy w schodniej. J. C iałow icz uw aża b o ­ w iem , że Paryż nie chciał jej uznać „głów nie z pow odu spraw y litew sk iej” (s. 89), g dy raczej pow szechnie — i ch yba słueznie — sądzi jsfilę, że decydow ała tu obaw a, iż w yrażenie zgody m ogłoby skom plikow ać stosunki Paryża z w ładzam i ew entualnie odrodzonej „b ia łe j” Rosji. Trudno też zgodzić się z tw ierdzeniem , że zm iana sta­

nowiska Fran cji w obec polskiej granicy wschodniej nastąpiła pod w p ły w em u k ła ­ du niem iecko-radzieckiego zawartego w Rapallo, gdyż od Rapallo do uznania tej gran-'cy m inęło stosunkow o dużo czasu. N ie zgodziłbym się rów nież z tw ierdze­

niem autora, że odblokow anie kredytu w ojsk ow ego francuskiego dla Polski, które

(5)

nastąpiło w ·1ι924 r., było tylko efektem rozm ów przeprow adzonych przez W . Sik or­

skiego w Paryżu. Ł ą czyłb y m tę spraw ę raczej z ryw alizacją A n g lii z Francją 0 w p ły w y w Polsce, co z kolei — w łaściw ie bez żadnego dowodu — odrzuca J. Ciałow icz. Podobnych spraw jest w książce w ięcej, ale nie m ają one istotniej­

szego znaczenia dla zasadniczych tez autora.

K ilk a słó w chciałbym pośw ięcić redakcyjnem u opracow aniu książki, jest ono bow iem zdecydow anie niedbałe. Rozum iem oczyw iście trudności w yn ikające z fa k ­ tu, że W yd a w n ictw o n ie m ogło w spółpracow ać z autorem , 'i że otrzym ało niedo­

pracow any redakcyjn ie m aszynopis. A le to raczej powinno było zdopingow ać osoby odpow iedzialne za przygotow anie pu b lik a cji do druku do szczegóLnie tro sk li­

w ego sprawdzenia i przygotow ania aparatu naukow ego książki. Tym czasem zro­

biono t,o tylk o częściowo. D la przykładu: część — i tylk o bardzo m ała — ■ p rzy ­ p isó w m a na końcu podane w naw iasach uw agi w rod zaju „uw aga autora” (s. 35),

„p rzyp. J. C .” (s. 57, 70, 78, 86, 92 itd.). Czy m a to znaczyć, że w szystkie inne przypisy pochodzą od w y d a w cy lu b od redakcji ? C hyba nie, gdyż w stęp tego nie sugeruje, stw ierdzając jedynie, że „przygotow anie do druku pracy Jana C iałow i­

cza na skutek stanu, w ja k im zn ajdow ała się ona w chwili śmierci autora, nastrę­

czyło w y d a w cy znaczne trudności. Spośród kilku w ersji pełnych popraw ek, zmian 1 uzupełnień należało w yb rać tekst w łaściw y, zaistniała też konieczność odtw o­

rzenia kilkudziesięciu zagubionych przypisów . Starano się to uczynić m ożliw ie dokładnie, choć oczyw iście istnieje m ożliw ość drobnych odchyleń od zagubionego tek stu ” (s. 10). W tym stanie rzeczy raczej w ięc należało zaznaczać, które p rzy ­ pisy zostały dodane przez w ydaw ców .

Drugą sprawą są bardzo liczne b łęd y w nazw iskach i tytułach cytowanych prac. I znów ograniczę się do kilku przykładów . I tak na e. 11 błędnie podano ty tu ł książki P. W andycza (zam iast „France and her Eastern A llies 1919— 1925”

jest „France and Eastern A llie s”), na s. 12 zam iast D . Steyer w ystępu je D. Stey r;

na s. 20 zniekształcono ty tu ł książki W . Sikorskiego, na s. 30 czytam y o dziele W . Pobóg-M alinow sk'iego „N ajstarsza historia polityczna Polski” , na s. 36 są błędy w tytule książki T. K om arnickiego itd. O czyw iście m ożna powiedzieć, że są to b łę ­ dy korektorskie, a nie redakcyjn e — ale po pierw sze jest ich zbyt w iele, a po dru­

gie — do książki nie dodano erraty.

Trzecia uwaga dotyczy indeksu osobow ego. Trudno zgodzić się z praktyką, że „indeksem nie zostały o b jęte przypisy i odsyłacze oraz b ibliografia” (s. 417).

Co do bibliografii jest to oczyw iście słuszne, ale co do m erytoryczn ych przypisów i odsyłaczy, w których autor zaw arł gros polem ik, spraw a została postaw iona zdecydow anie na głow ie. Przecież dla czytelnika jest rzeczą absolutnie nieistotną, czy jakaś osoba w ystępu je w tekście czy przypisach. Przy tym n aw et ta zasada nie jest konsekw entnie realizow ana, np. niżej podpisany chociaż na s. 1.25 został w ym ien ion y tylko w przypisie, znalazł się w indeksie, a J. Piłsudski w analogicz­

nej sytu acji (s. 183) — do indeksu nie w szedł. Zupełnie nie w iadom o też dlaczego w indeksie niektóre osoby zostały oznaczone ku rsyw ą, a inne nie. Z w y m ien io ­ nych przez autora w tym sam ym m iejscu dwóch postaci: Stanisław a Ł ep k o w sk ie - go i A d am a Nebelskiego — pierw szy został uhonorow any ku rsyw ą, a drugi — nie. Są to zn ów spraw y drobne, ale i one w y m a g a ją zadbania.

Jest też w pracy szereg innych potknięć: pom ylono np. kon feren cje genew ską z genueńską (s. 81), zgubiono przypis 57 na s. 94, podano na s.' 101 zupełnie błędną datę odw ołania Becka z Paryża (1932 rok !), poprzez złe łam anie p rzy p 'sy p o w ę­

dro w a ły na niew łaściw e strony itp. itd. Jak na jedną książkę niedoróbek red a k ­ cyjn ych jest zdecydow anie zbyt w iele.

Z b ig n iew Landau

Cytaty

Powiązane dokumenty

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Bywa, że każdy element zbioru A sparujemy z innym elementem zbioru B, ale być może w zbiorze B znajdują się dodatkowo elementy, które nie zostały dobrane w pary.. Jest to dobra

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie: