• Nie Znaleziono Wyników

Pesymizm - utopia - chiliazm : o myśleniu utopijnym Bolesława Prusa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pesymizm - utopia - chiliazm : o myśleniu utopijnym Bolesława Prusa"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Maciej Gloger

Pesymizm - utopia - chiliazm : o

myśleniu utopijnym Bolesława Prusa

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 94/2, 55-77

(2)

P a m i ę t n i k L i te r ac ki X C IV , 2 0 03 , z. 2 PL I S S N 0 0 3 1 - 0 5 1 4

M ACIEJ G L O G E R

*PESYMIZM - UTOPIA - C HILIAZM

O M Y Ś L E N IU U T O P IJN Y M B O L E S Ł A W A P R U S A

Lata osiem dziesiąte XIX wieku cechuje bardzo silne poczucie kryzysu cyw i­ lizacyjnego. O bw ieszcza się niezdolność nauki do objaśniania natury rzeczyw i­ stości i rozw iązyw ania ludzkich problemów. Jak echo rozbrzm iew a w szędzie h a­ sło Emila Du Bois-Reym onda „Ignoram us et ignorabim us” z jeg o książki Siedm

zagadek w szechśw iatowych z 1882 roku. We Francji rozw ija się nurt filozoficzny

rozpoczynający pow olną destrukcję pozytyw izm u oraz zw rot ku idealizm ow i i ir­ racjonalizm ow i B ergsona1.

Od początku lat siedem dziesiątych tegoż stulecia obserw uje się w Europie karierę m etafizycznego pesym izm u zw iązaną z recepcją zapom nianej do lat sześć­ dziesiątych filozofii A rtura Schopenhauera2. Pojaw iają się w spółcześni następcy frankfurckiego sam otnika: Eduard von Hartmann i Filip M ailänder, którzy myśl Schopenhauera doprow adzają do apokaliptycznych absurdów. Pierwszy z nich staje się niekw estionow anym m esjaszem X IX -w iecznego pesym izm u, zaczynającego przenikać i kształtow ać całą ów czesną m entalność i uczuciow ość3.

Pojaw iają się liczne teorie ekonom iczne i psychospołeczne, udow adniające, że rozwój cyw ilizacyjny, przyspieszone tem po życia, nierów nom ierny przyrost dóbr m aterialnych w iodą do dalszej pauperyzacji klasy najuboższe, a rów nocze­ śnie klasy najbogatsze do zw yrodnienia, degeneracji4.

1 Zob. B. S k a r g a , K ło p o ty in telektu . M ię d zy C o m te 'e m a B e rg so n em . W arszaw a 1975. : Zob. J. T u c z y ń s k i , S c h o p e n h a u e r a M ło d a P o lsk a . G dańsk 1 9 69, s. 9 - 2 2 , 59 n. ' Z ob. B. S z y m a ń s k a , M is ty c y i p e s y m iśc i. P r z e ż y c ia i u c zu c ia j a k o w a r to ś c i w j i l o z o j i i

p o ls k ie g o m o d ern izm u . W rocław 1991, s. 8 1 - 1 0 6 .

4 C h od zi tu p rzed e w sz y stk im o rozprawy: H. G e o r g e, P o s tę p i n ęd za . B a d a n ia p r z y c z y n

s p r o w a d z a ją c y c h p r z e s ile n ie p r z e m y s ło w e o ra z w z ro s t n ę d zy j e d n o c z e ś n ie z w zro ste m b o g a c tw a .

Przeł. z 28 w yd . am eryk. M .D . C z. 1. Poznań 1 8 8 5 , - R. K r a f f t - E b i n g, N a s z w ie k n erw o w y.

(N a sz e zd r o w e i c h o re n e rw y ). Przekład z u p o w a żn ien ia autora. W arszaw a 1886. O b ie rozpraw y

Prus czy ta ł. Zob. F. A r a s z k i e w i c z , P ru s w ś w ie tle w ła s n e j b ib lio te k i. „P am iętn ik L iteracki” 1951, z. 3 /4 , s. 1 0 9 4 - 1 0 9 7 . - K9 8 - 1 1 . Prus o m a w ia ł w kronikach także bardzo p o d o b n ą w d ia g n o ­ zach w s p ó łc z e sn o ś c i do w y m ie n io n y c h tu rozpraw pracę M. S c h i p p e l a N ę d za d zis ie js z a i d z i ­

s ie js z e p rz e lu d n ie n ie (zob . K 9 6 3 - 6 6 ) .

W publikacji tej za sto s o w a n o skróty lok alizu jące tek sty B. P r u s a : K = K ro n ik i. T. 1 -2 0 . O prać. Z. S z w e y k o w s k i . W arszaw a 1 9 5 3 -1 9 7 0 ; L = L a lk a . T. 1 -2 . O prać. J. B a c h ó r z . W rocław 1991. BN I 2 6 2 ; N = N a jo g ó ln ie js z e id e a ły ż y c io w e . W yd. 2. W arszaw a 1905. L iczba złą

(3)

-W piśm ie „Le D ecadent” z roku 1886 czytam y:

N ie p rzyjąć istn ien ia d ek ad en cji, do jakiej d o sz liśm y , b y ło b y s z c z y te m n on sen su . R e li­ g ia, m o ra ln o ść, sp r a w ie d liw o ść - w sz y stk o jest w stanie d ek ad en cji. W y ra fin o w a n ie ap etytów , w rażeń, d ozn ań , sm aku, zb ytku i p rzy jem n o ści, n ew rozy, h isteria, h ip n o ty z m , m orfin om an ia, szarlatanizm nau k ow y, k rań cow y sch op en h au eryzm - oto sy m p to m y e w o lu c ji sp o łe c z n e j5.

Bankructw o scjentyzinu i renesans filozofii pesym istycznej łączą się z sukce­ sami naturalizm u (zarów no lite ra c k ie g o -Z o li, jak i naukow ego - Darwina), któ­ ry z początku przyjm ow any z niejakim entuzjazmem i interpretowany optym istycz­ nie, pozostaw ia w końcu bardzo przygnębiającą w izję człow ieka, podobnie zresz­ tą jak niem iecki m aterializm Vogta, Buchnera i M oleschotta6.

W Polsce kryzys kultury europejskiej zbiega się z kryzysem i rozpadem pozy­ tywistycznej ideologii, z którą w iązano w iele oczekiw ań i nadziei co do m ożliw o­ ści napraw y życia społecznego i gospodarczego kraju7.

Na drugą połow ę lat osiem dziesiątych nakłada się zespół uw arunkow ań i zja­ wisk, tw orzących niezw ykle silne prześw iadczenie o schyłku i rychłym upadku cywilizacji. Z tej atm osfery wyrasta tak symptomatyczne dziełko, jak Postęp, szczę­

ście i przew roty społeczne księdza W ładysław a M ichała D ębickiego. A utor na

podstaw ie w szelkich dostępnych sobie opracow ań naukow ych, filozoficznych, ekonom icznych, które stw orzyły szczególnie silne przekonanie o kryzysie ów ­ czesnej kultury, stwierdza:

dola ludzka m o ż e się w p ra w d zie bardzo p o g o rsz y ć, a le n ie p o le p sz y s ię n igd y; zaś n a jśw iet­ n ie jsz e w y n a la zk i, n ajm ęd rszy ustrój sp o łec zn y , teorie n a u k o w e n ajtrafn iejsze n ie o su s z ą łe z lu d zk ich , ziem i w Eldorado nie zm ien ią 11.

W katastroficzne obaw y i nastroje obfitow ała także pilnie przez Prusa studio­ wana praca Friedricha Alberta Langego pośw ięcona historii filozofii m ateriali- stycznej. W tym sztandarow ym dziele neokantyzm u przew ażało jedn ak utopijne przekonanie, że zbliżająca się katastrofa czy przesilenie m oże być początkiem nowej ery w dziejach ludzkości9.

O dbicie tych w szystkich nastrojów i obaw epoki znajdujem y w najw ybitniej­ szym utw orze Prusa. W swej m onografii Zygm unt Szw eykow ski pisze:

dalej ju ż n ie m o żn a b y ło iść ani w krytyce sp o łe c z e ń stw a , ani w zw ą tp ien iu w c y w iliz a c ję o g ó l­ n olu dzką, ani też w n iep ok ojach i cierp ien iach m e ta fiz y c z n y c h 10.

Lalka odzw ierciedla typowe lęki, fobie i tęsknoty tego okresu, je st bowiem

czo n a ze skrótem (K bądź L) w sk a zu je tom , p o zo sta łe zaś stron ice. Ponadto: R = E. R e n a n, D ia ­

lo g i i f r a g m e n ty filo z o fic zn e . Przeł. G. G 1 a s s . W arszaw a [1 9 1 3 ].

5 C yt. za: S k a r g a, op. c it., s. 4 6 8 .

6 Z ob. H. M a r k i e w i c z , D ia le k ty k a p o ls k ie g o p o z y ty w iz m u . W: P r z e k r o je i zb liż e n ia . R o z ­

p r a w y i sz k ic e h isto r y c z n o lite r a c k ie . W arszaw a 1967.

7 Z ob. T. W e i s s , P rze ło m a n ty p o zy ty w isty c z n y w P o ls c e w la ta c h 1 8 8 0 - 1 8 9 0 . (P r ze m ia n y

p o s ta w ś w ia to p o g lą d o w y c h i te o r ii a r ty s ty c z n y c h ). K raków 1966.

x W. M. D ę b i c k i , P o stę p , s z c z ę ś c ie i p r z e w r o ty s p o łe c zn e . C h ło d n e u w a g i o p a lą c y c h k w e ­

stia c h . W arszaw a 1 885, s. 11.

9 F. A . L a n g e , H isto r ia filo z o fii m a te ria lis ty c zn e j i j e j z n a c z e n ie w te r a źn ie jsz o śc i. T. 2. Przeł. F. J e z i e r s k i . W arszaw a 1881. C h od zi tu z w ła s z c z a o sły n n y ro zd zia ł pt. S ta n o w isk o id e a łu , k oń ­ c z ą c y to o lb r z y m ie d z ie ło .

(4)

PESYMIZM UTOPIA C IIIL IA Z M 57

w iernym dokum entem swych czasów. Stąd utopijny wątek, którym za chw ilę się zajmiem y, należy uznać także za elem ent jej weryzmu.

Sytuacje kryzysowe, okresy wyjątkowego rozczarowania rzeczyw istością stwa­ rzają szczególną koniunkturę dla rozwoju utopii i zaciekaw ienia utopijnym i kon­ cepcjam i. Prus nie był tw órcą utopii w pełnym i klasycznym znaczeniu term inu". Jednak zainteresow anie dziełami typu utopijnego jest w idoczne u tego pisarza, akcenty, elem enty i m otyw y utopii przew ijają się przez jeg o tw órczość oraz re­ fleksję publicystyczną i naukow ą12. Te dwie sfery: literacka i dyskursyw na, są tu silnie i w sposób naturalny ze sobą związane, potraktujem y je więc kom plem en­ tarnie.

Z ainteresow anie tem atyką utopijną zaczynam y obserw ow ać od połow y lat osiem dziesiątych13. W idoczną tego oznaką są pozostaw ione w rękopisach urywki powieści Sław a (1885). Zachow ane fragm enty uderzają schem atycznością pom y­ słu, wyraźnie nawiązującego do konwencji literatury popularnej. Inspiracją mogło tu być pisarstwo Jules’a Veme’a, którego nazwisko jest przywoływane w powieści. Słowem , utw ór nie rokow ał dobrze ani pod w zględem artystycznym , ani ideowym. W ymowa Sław y różni się zasadniczo od rozwinięcia tego wątku w Lalce (np. Gnei- stowi je st zupełnie obojętne, co się stanie z jeg o w ynalazkiem , czem u on posłuży, a sytuacja taka je st nie do pom yślenia w w ypadku G eista). Jednak ju ż w nie do­ kończonym utw orze w yraźnie rysuje się konflikt wybitnej jednostki ze społeczeń­ stwem , znajdujem y ostre potępienie ogółu, który nic nie robi dla popraw y swego bytu, bo jest zainteresow any w yłącznie tanimi rozryw kam i i płaskim i przyjem no­ ściami.

Zarzucony pom ysł na nowo skrystalizuje się w trakcie pisania Lalki, zapewne pod wpływ em całkiem nowych uw arunkow ań i inspiracji z zew nątrz. Koncepcja ideowa zw iązana z wątkiem przejętym ze Sław y ma w Lalce bez porów nania cie­ kaw sze i w yrazistsze rysy. Zachodzi więc podejrzenie, że Prus natrafił w m iędzy­ czasie (trudno stw ierdzić, kiedy: czy przed przystąpieniem do pisania, czy już w jeg o trakcie) na jakieś nowe podniety ideowe. Dość praw dopodobnym czynni­ kiem, który mógł tu mieć znaczenie, w ydaje się lektura bardzo głośnego w owych czasach, a dziś prawie zupełnie zapom nianego przez historyków literatury dzieła

11 Term inu „ u top ia” u ży w a m tutaj w d o ść szero k im zak resie z n a c z e n io w y m . M ożn a g o w stę p ­ nie z d e fin io w a ć za J. M i k l a s z e w s k ą (A n ty u to p ia w lite ra tu r ze M ło d e j P o lsk i. W rocław 1988, s. 14): „utopia to w izja n ie istn ieją ceg o w r z e c z y w is to śc i, d o sk o n a łe g o sp o łe c z e ń stw a , a także utw ór d y sk u rsy w n y lub literack i, który je o p isu je. O so b n e g o o k reślen ia w y m a g a św ia d o m o ść c z y inaczej p ostaw a utopijna. P ostulu je ona p rzeb u d ow ę sp o łe c z e ń stw a w oparciu o tran scen d en tn y w o b e c rze­ c z y w is to ś c i ideał. P o sta w ę utopijną cech u je w y k ra cza n ie poza daną r z e c z y w isto ść oraz sz c z e g ó ln ie s iln ie o d c z u w a n e n a p ię c ie m ięd zy p o jm o w a n y m n orm atyw n ie id ea łem a p od d aw an ym krytyce ist­ n iejącym stan em r z e c z y ” . O sz e r o k o śc i p ojęcia i m e to d o lo g ic z n y c h p rob lem ach , ja k ie o n o spraw ia, zob. np. B. B a c z k o . U to p ia . W: W y o b ra żen ia sp o łe c z n e . S zk ic e o n a d z ie i i p a m ię c i zb io r o w e j. Przeł. M. K o w a l s k a . Przekład przejrzał B. B a c z k o. W arszaw a 1994.

12 Z ob. E. P i e ś c i k o w s k i , N ie z re a liz o w a n e p o m y s ły lite ra c k ie . W: N a d tw ó r c z o ś c ią B o le ­

s ła w a P ru sa . Poznań 1989. - G. F i l i p , F a n ta s ty c zn e p r z y p o w ie ś c i i h u m o resk i B o le s ła w a P ru sa.

W zb.: B o le s ła w P ru s. T w ó rc zo ść i re c e p c ja . Red. E. Ł o c h , S. Fita. Lublin 1993.

13 A bstrahuję w tym m o m e n c ie od p roblem u, w ja k im stopniu p o z y ty w iz m w o g ó ln o śc i, je g o program filo z o fic z n y , n a u k o w y i sp o łec zn y , był sta n o w isk iem utop ijn ym . Interesuje m nie tu bar­ dziej w y o d ręb n ia n ie s ię m y śli utopijnej ze św ia d o m o śc i p o z y ty w isty c z n e j i g ra w ito w a n ie tej ś w ia ­ d o m o śc i ku u top ii. Próbuję zatem ukazać p rzen ik an ie się paradygm atu m y śli p o z y ty w isty c z n e j z pa­ radygm atem u top ii, ale nie c h c ę ich u tożsam iać.

(5)

Ernesta Renana Dialogi i frag m en ty filozoficzne. Koncepcje światopoglądowe i uto­ pijne pom ysły tam zaw arte znajdują swe odbicie w L a lce'4.

Dialogi i fra g m en ty filozoficzne, ogłoszone w 1876 roku, były tworzone w cza­

sach kryzysu ideow ego rów nie silnego jak ten, który panow ał w okresie pow sta­ w ania Lalki. N apisane po klęsce Francji w w ojnie z Niem cam i w 1871 roku, po doświadczeniach Kom uny Paryskiej, są świadectwem załam ania m oralnego i świa­ topoglądow ego, czasu zw ątpienia w siły i rozum narodu, logikę historii. Św iadec­ twem narastania lęków i niechęci do zbiorow ości, tłum u, jak im ulegało wielu ów czesnych uczonych i filozofów 15. R ozczarow anie nauką, która nie potrafiła za­ pobiec przew rotom i nieszczęściom , skierow ało myśl Renana ku idealistycznym m arzeniom i utopiom.

W D ialogach kilku uczonych przechadzających się po ogrodach Wersalu dys­ kutuje nad istotą, celem i przeznaczeniem świata. Przyjm ując pozytyw istyczne założenia: negację nadprzyrodzonego i zasadę dośw iadczalnego badania rzeczy­ w istości, w zbogaconych o kult ideału, rozw ażają różne sposoby zrozum ienia m e­ chanizm ów, które kierują światem , nadają mu sens i zm uszają do postępu.

Dzieło składa się z trzech części, z których każda następna je st rozw inięciem i konsekw encją rozw ażań i konstatacji zawartych w ustępie w cześniejszym . Sto­ sow nie do stopnia naukowej pew ności, poszczególne części są odpow iednio zaty­ tułowane. Pierw sza to Twierdzenia, druga Praw dopodobieństw a, trzecia M arze­

n ia l6. W kolejnych partiach utworu rolę głów nego w ykładow cy-m entora przyj­

m uje coraz to nowy filozof: Filalet, Teofrast i Teoksyst. Każdy z tych w ykładów znajduje swe odzw ierciedlenie w Lalce.

Filalet roztacza najbardziej zbliżoną do pozytyw istyczno-naturalistycznej fi­ lozofii koncepcję rzeczyw istości, ale z silnym zaakcentow aniem teleologiczności procesów kierujących egzystencją, co je st ju ż odbiciem narastania w pływ ów kon­ cepcji w italistycznych prow adzących ku francuskiej odm ianie nurtu „filozofii ży­ cia” . Świat to zatem precyzyjna m aszyna, której m echanizm jest posłuszny przy­ rodniczym prawom działającym w myśl jakiejś „idei kierow niczej” 17. W tym pre­ cyzyjnym m echanizm ie nie ma m iejsca na ingerencję sił nadprzyrodzonych. Nie znaczy to, że nie istnieje żadna ostateczna instancja, jak iś A bsolut, powodujący,

14 N a z w isk o R enana bardzo rzadko p r z y w o ły w a n e je st w o p ra co w a n ia ch o tw ó r c z o śc i Prusa. W iem y, że w e w c z e sn e j m ło d o śc i fa sc y n o w a ł się on Ż yciem J e zu sa . Potem nie od n ajd u jem y w y ra ź­ nych śla d ó w z a in tereso w a n ia tw ó r c z o śc ią R enana. Ze w zm ia n ek w kronikach m o żn a jed nak w y ­ w n io sk o w a ć , że Prus znał n iek tóre je g o dram aty (zob . K9 2 3 7 i 5 1 5 ). W id o czn ie g o cen ił, skoro m iał w sw ej b ib lio te c e kilka j e g o k siążek (zob . H. l l m u r z y ń s k a , A . S t e p n o w s k a. K s ię g o z b ió r

B o le s ła w a P ru sa . Red. nauk. Z. S z w e y k o w s k i . W arszaw a 1 9 65, s. 125). N ie b y ło tam w p raw ­

d z ie , jak się zd aje. D ia lo g ó w , jed nak zn a jd o w a ło się w y d a n ie Ż y c ia J e z u s a z 1880 roku. Ś w ia d c z y to o n iesła b n ą cy m se n ty m e n c ie do sły n n e g o d zieła R enana, skoro po latach p o sta n o w ił pisarz zakupić ten eg zem p la rz. D od ać trzeba, ż e D ia lo g i b y ły n aw iązan iem i r o z w in ię c ie m m eta fizy czn ej k o n cep ­ cji zaw artej ju ż w Ż y c iu J e zu s a .

15 Zob. S. K r z e m i e ń - O j a k, Taine. W arszaw a 1966, s. 1 2 - 1 5 , 18.

16 Z aw artość c z ę ś c i p ierw szej i drugiej ja k o „ filo z o fic z n e p e w n ik i” i „ m o ż liw o ś c i” ok reśliła E. O r z e s z k o w a (E r n e st R enan . 1886. C yt. ze zb.: 70 0 la t m y ś li p o ls k ie j. [T. 6:] F ilo zo fia i m y śl

s p o łe c z n a w la ta c h 1 8 6 5 - 1 8 9 5 . W ybór, oprać., w stę p y A . H o c h f e 1 d o w a, B. SJc a r g a. C z. 1.

W arszaw a 1980, s. 3 0 3 .

17 Warto tu p r z y w o ła ć ten n a u k o w y term in C. B e r n a r d a, ja k o ż e w t o k u filo z o fic z n y c h d ysk u sji nabierał charakteru m e ta fiz y c z n e g o i być m o że, iż R enan tw orząc sw ą k on cep cję p o z o sta ­ w a ł pod w p ły w e m tych d ysk u sji. Z ob. B. S k a r g a , C la u d e B e rn a rd . W arszaw a 1 9 70, s. 9 3 - 9 5 .

(6)

że w szechśw iat rozw ija się na m ocy im m anentnych praw. „Św iat zdąża do swych celów z instynktem pew nym , nieom ylnym ”, pow iada Filalet (R 19); ale należy pam iętać, że w tym staw aniu się świata: „Jesteśm y igraszką w yższego egoizm u, popychadłem jego celów ” (R 23). Świat jest w idow iskiem , w którym w ykonuje­ my rolę, ja k ą w yznaczyła nam natura czy raczej ów A bsolut, ujaw niający się pod postacią tego, co nazyw am y naturą i jej prawami. D ziałam y z nakazu instynktów i popędów , ale nie znaczy to, że są one jed y n ą rzeczyw istością, a ich ostatecznym celem je st podtrzym anie w ciąż tego samego, fizycznego ładu niezależnego od pierw iastków idealnych. Według Filaleta jed n ą z podstaw ow ych sił w ładających światem je st popęd płciowy, stym ulow any przez różne bariery m oralno-kulturo- we, ale po to, aby zapew nić gatunkowi ludzkiem u stały harm onijny rozwój w kie­ runku idealnym . Te bariery stworzone przez naturę (a tylko pozornie przez kultu­ rę) są udręką dla jednostki, ale dla ogółu, dla natury są „uciechą i koniecznością” (R 24). „Pożądanie jest w ieczną opatrznościow ą sprężyną aktyw ności [...]” (R 21) i czyni z człow ieka narzędzie ewolucji. To Filalet w ypow iedział słynne porów na­ nie, które później tak uwiodło swym pięknem Orzeszkow ą: „Jest więc człowiek jak robotnik fabryki gobelinów, który tkając kobierce na w spak, nie widzi ich

deseni” (R 22).

Wokulski jest takim robotnikiem , który m iotany przez irracjonalne uczucie, staje się narzędziem , siłą w zbogacającą ludzkość w nowe idee, w zniosłe pragnie­ nia i cele. Jest forpocztą ew olucji m ającą za zadanie popychać rodzaj ludzki ku w yższym formom bytow ania. Wokulski, chcąc nie chcąc, dokonuje szeregu czy­ nów na rzecz ogółu. Zdobyw a ogrom ny m ajątek, który daje utrzym anie dziesiąt­ kom i setkom ludzi. Uczucie do Łęckiej zm usza go szybko do dalszych, jeszcze szerszych działań, które przysłużą się społeczeństw u i całej ludzkości. W yzwala w nim ogrom ne natężenie sił duchow ych i fizycznych, pcha do heroicznych w y­ rzeczeń i czynów. Ochocki mówi o Wokulskim:

on tro szc zy się interesam i ty sięcy , patrzy nieraz o k ilk a d z ie sią t lat naprzód, a każda rzec z n ie ­ znana i n iero zstrz y g n ięta p o cią g a go w sp o só b nieprzeparty. To n aw et n ie je st żadna za słu g a , tylk o m us. Jak ż e la z o b e z n am ysłu rusza się za m a g n e sem alb o p sz c z o ła lepi sw o je k om órki, tak ten gatunek ludzi rzuca się do w ielk ich idei i prac n ie z w y k ły c h ... [LI 5 7 9 ]

Silne podkreślenie fatalizm u, zdeterm inow ania ludzkiej kondycji, zw łaszcza w ybranych, w ybitnych jednostek, ma tu aspekt m eliorystyczny, bo w szystko to odbyw a się w zgodzie z interesem ogółu, odw iecznym porządkiem i prowadzi do postępu, do ostatecznego, Boskiego celu: „Pracujem y dla Boga, jak pszczoła, któ­ ra nie w iedząc o tym, w ytw arza miód dla człow ieka” (R 35). Jak widać, Prus i Re- nan posługują się bardzo podobnym i m etaforam i, które działania człow ieka uka­ zują jak o naturalne procesy przyrodnicze, regulow ane przez instynkty lub prawa fizyki. Procesy te podporządkow ane są ogólnem u planow i, o którego istnieniu w ybrane jednostki dow iadują się dopiero na pewnym etapie realizacji tego w szech­ św iatow ego zam ysłu, a najczęściej, jak owe pszczoły, nie zdają sobie sprawy, j a ­ kiem u celowi służą. W ybrane jednostki w ładzę nad św iatem i sam ośw iadom ość własnej roli uzyskują tylko z nadania owej m etafizycznej siły prow adzącej ku fi­ nałowi procesu. W okulski, a także Geist, chyba są bardzo bliscy osiągnięcia tego etapu rozwoju.

W ten sposób Renan podejm uje polem ikę z koncepcją S chopenhauera - śle­

(7)

pej i nierozum nej woli, przyw ołując zresztą w prost w swoim traktacie nazwisko tego filozofa (R 32-33 ). Prus z kolei na kartach swej pow ieści, przenikniętej na w skroś pesym izm em S chopenhauera18, stara się przełam ać ideę ślepej woli w ła­ śnie przez w prow adzenie do utworu idei zaczerpniętych u Renana, ja k i też pew ­ nie u innych „filozofów życia”, takich jak Jean M arie Guyau czy - zw łaszcza - Alfred Fouillée. Taka tendencja tkw iła zresztą w duchu tych czasów, zdom inow a­ nych przez pesym istyczne w izje następców Schopenhauera, które starano się prze­ łamać. Jeden z głów nych bohaterów A nny K areniny - Lew in, pogrążony tak jak Wokulski w chaosie ideowym , wpada na myśl, aby zam iast schopenhauerow skiej woli dostrzegać w szędzie m iłość kierującą rozw ojem , ale zadow ala się tym po­ mysłem bardzo krótko (jest to w powieści część 8, rozdz. 9). W dziele dotyczą­ cym filozoficznej działalności Guyau tw ierdził Fouillée, że pod ideą życia należy odnaleźć ideę woli i w ykazać, że „norm alną rdzenną w olą je s t w ola pow szech­ na, kochająca”, której ekspresja przyczynia się stopniow o do rozw oju ogólnego szczęścia i zanikania skupisk egoizm u19.

Przez W okulskiego przelew a się silny strum ień tego rodzaju m etafizycznej siły, w iodącej go często, tak jak chciał Schopenhauer, ku zw ątpieniu, apatii i bier­ nej kontem placji, ale także, i to w sposób niezw ykle intensywny, ku działaniom przenikniętym m iłością i idealizm em . To dążenie ku em patii z cierpiącym wszech- stworzeniem nie kłóciło się zresztą do końca z filozofią S chopenhauera, a nawet się z nią doskonale zazębiało, gdyż, jak w iadom o, przyznaw ał on w swym syste­ mie istotną rolę w spółczuciu jako jednem u ze sposobów w iodących do w yzw ole­ nia i zbaw ienia20. „Filozofow ie życia” specyficznie w ypreparow ali tę ideę z syste­ mu Schopenhauera i nadali jej nowy kształt. W ydaje się, że rów nież Prus poszedł tym tropem 21.

Tak pojm ow ana siła objaw ia się w konstrukcji postaci W okulskiego, choćby w epizodzie w ielkanocnej kwesty, gdy postanaw ia on pom óc obserw ow anej w ko­ ściele nierządnicy. Postępuje wtedy wbrew konw enansow i, ryzykując kom prom i­ tację, nie m ogąc się jednak przeciw staw ić w ew nętrznem u w ezw aniu. Próbuje in­ terpretow ać sw oje zachow anie: „A postolstw o?... Szczyt głupoty” ; „W reszcie - w szystko mi jedno; jestem tylko w ykonaw cą c u d z e j w o l i ” [LI 183, pod­

IK Z ob. M . G l o g e r , S c h o p e n h a u e ry zm w „ L a lc e ” B o le s ła w a P ru sa . W zb.: N a p o z y ty w i­

s ty c z n e j n iw ie. R ed. T. L e w a n d o w sk i, T. Sobieraj. P oznań 2 0 0 2 .

19 A . F o u i l l é e , M o ra ln o ść , sztu k a i re lig ia p o d łu g M. G u yau . Przeł. J. K. P o t o c k i . War­ szaw a 1894, s. 121.

20 Szerzej na ten tem at w m oim artykule S c h o p e n h a u e ry zm w „ L a lc e " .

21 C h o ć w N a jo g ó ln ie jsz y c h id e a ła c h ży c io w y c h Prus o tw a rcie o d ż e g n y w a ł s ię od etyki S c h o ­ penhauera (N , s. X ), to zarazem w duchu j e g o filo z o fii p rzek ształcon ej przez „ f ilo z o fó w ż y c ia ” z a ­ znaczał:

„ M ięd zy u z d o ln ien ia m i d u ch o w y m i p osiad am y c u d o w n ą w ła d z ę - w s p ó ł c z u c i e , dzięki którem u p rzyjm u jem y u d ział w cu d zy m sz c z ę śc iu i n ie sz c z ę śc iu .

W ład zę tę n a leży k szta łcić i rozw ijać, po prostu ch o ć b y w cela ch e g o is ty c z n y c h . Przez w s p ó ł­ c z u c ie b o w iem dusza nasza ro zszerza się i ogarnia nie tylko w ła sn ą p o m y ś ln o ść , le c z i te zm iany, jakim u legają inni lu d zie, n aw et zw ierz ęta i rośliny, a n aw et r zec zy m artw e.

U c z u c i e - je s t organem n a sz e g o w ła sn e g o i d o c z e s n e g o sz c z ę śc ia ; w s p ó ł c z u c i e - daje nam przedsm ak s z c z ę ś c ia b o sk ie g o i w ie k u is te g o ” (N 3 4 ).

D od ać je s z c z e w yp ad a, ż e na etapie pisania L a lk i idea ta ma charakter fata listy czn y , później Prus spróbuje nadać jej charakter w olu n ta ry sty czn y i utylitarny.

(8)

PESYMIZM - UTOPIA - C H IL IA Z M 61

kreśl. M. G .]22. C udza w ola kieruje bohaterem nieustannie przy w szystkich jego działaniach. Nie w iem y tylko do końca, czy jest to w ola pojm ow ana po schopen- hauerow sku, czy działa ona według celow ego planu, czy też m ożna j ą uważać za głos O patrzności. W kreacji postaci W okulskiego, zgodnie z polifoniczną budow ą

Lalki, zaznaczają się zatem konkurencyjne koncepcje filozoficzne albo raczej na­

rastają jedna na drugiej według logiki ewolucji ówczesnej myśli: na m aterializm i naturalizm nakłada się schopenhaueryzm , na schopenhaueryzm - w italizm i „fi­ lozofia życia” , na te ostatnie zaś m odernizm religijny23.

Tutaj istotne jest, że „filozofia życia” Renana w iedzie w prost ku utopii. Z o­ baczm y bow iem , jak będzie w yglądał finał tego procesu ew olucyjnego, którego nieśw iadom ym narzędziem stał się Wokulski, a także inni bohaterow ie Lalki, i j a ­ kimi drogami N atura-A bsolut do niego poprowadzi. O tym pow iadam iają nas Teo- frast i Teoksyst.

Teofrast uważa, że dwom a biegunam i świata są ideał i m ateria. Dzięki materii może ziszczać się byt, ale moc jego urabiania, przekształcania go ma tylko idea świadomej siebie duszy, która czyniąc sobie z materii tw orzyw o konstruuje „byt doskonały” . Pow stanie idei jest w yższym szczeblem ew olucji, której spełnieniem , szczytem jest i d e a d o s k o n a ł a . Każdy z ludzi pracuje dla jej spełnienia się. Istnieje swego rodzaju kapitalizacja dóbr dająca w sum ie rezultat dodatni na rzecz ideału. Reszta powoli się unicestwia. „Przez tę m aleńką cząsteczkę, którą składa­ my na rezerwę w iecznego postępu, każdy z nas żyje w w ieczności” (R 40). Dlate­ go w tak panteistycznie pojętej ewolucji każdy człowiek musi wykorzystywać swoją egzystencję dla dobra ludzkości, zgodnie z tym, co pow iada Geist:

W naturze nie ma gro b ó w ani śm ierci; są różne form y bytu, z których je d n e p ozw alają nam b yć c h e m ik a m i, inne - ty lk o preparatam i c h e m ic z n y m i. C ała za ś m ądrość p o le g a na tym , a żeb y k orzystać z nadarzającej się ok azji, nie tracić czasu na b ła zeń stw a , le c z c o ś zrobić. [ L 2 I 6 1 ]

„D usza [...] poczyna się i kończy. Wynika ona z układu atomów. [...] a lubo przelotna, posiada bezm ierną przewagę nad m aterią [...]” (R 43), zatem nie należy tracić czasu, trzeba działać dla przybliżenia szczęśliwej przyszłości.

Jednak rozm ów ca Teofrasta, Eutyfron, zauważa, że obecnie cyw ilizacja zm ie­ rza ku upadkow i, nie widać w niej idealistycznych dążeń, które m ogłyby przyczy­ niać się do ogólnego postępu. Wręcz przeciwnie: ogół spętany jest niskim i chucia­ mi i spędza czas na m aterialnym używ aniu. Panuje egoizm i nierów ność klas. Teo­ frast przyznaje mu rację. Jedyny ratunek widzi w w ybitnych, w ysoce szlachetnych jednostkach, które łącząc się stw orzą „oligarchiczne kultury rozum u” i przejm ą

w ładzę nad św iatem , św iadom ie pokierują ewolucją:

Jeżeli c h c e m y w yob razić so b ie rzeczy rozum ne, n ależy p o m y śle ć o o ligarch ii u czon ych , d zierżących w sw o im ręku lu d zk ość za p o m o c ą środków , które b y ły b y ich tajem n icą niezdobytą.

N ie m ó g łb y s ię nim i p o słu g iw a ć tłum , g d y ż rep rez en to w a ły b y o n e nazbyt siln ą daw k ę w ie d z y od erw an ej. Jest w ię c w ied za d o n io sły m c z y n n ik iem b osk iej św ia d o m o śc i. Jako

teore-22 W tej sc e n ie w ątek utopijny przenika się z problem atyką religijną, także bardzo w ażn ą w m yśli

Renana. K w estię tę o m a w ia m w p rzy g o to w a n y m artykule B o le s ła w P ru s i A le k s a n d e r Ś w ię to c h o w ­

s k i w o b e c p o d s ta w id e o w y c h m o d e rn izm u k a to lic k ie g o .

21 L o g ik ę tę staram się śle d z ić w sw o ic h artykułach, o p ró cz ju ż w y m ie n io n y c h zob . też D e te r -

(9)

ty czn a je st sa m o p o zn a ją cy m się św ia tem , ja k o sto so w a n a - ofiaruje ona m o c y b osk iej środki w ie c z n o ś c i n ie o b lic z o n e j.

D o ty c h c z a s p o stęp y św ia d o m o śc i d o k o n y w a ły się przez p ierw o tn e s iły natury, p rzez in ­ stynkt nie o w ie le w y ż s z y od instynktu r o zro d cz eg o i e w o lu c ji z w ie r z ę c e j.W k r o c z y tu p e w n e ­ g o dnia tw ó rcza reflek sja u czo n eg o . W iedza d okona reform y św ia ta instynktu: o g ro m rzeczy, le ż ą c y c h o b e c n ie w kategorii instynktu, przejd zie do kategorii reflek sji. [R 6 1 ]

Podobną diagnozę społeczeństw a i podobną drogę uzdrow ienia chorej sytu­ acji znajdujem y w Lalce. Polskie społeczeństw o jest rozw arstw ione na skłócone ze sobą klasy. A rystokracja myśli wyłącznie o rozrywkach i trwoni m ajątki. M iesz­ czaństwo nie ufa hrabiom i baronom, skupione jest tylko na swych interesach i drob­ nych transakcjach. O sam otnieni chłopi i proletariat ulegają pow olnej i nieunik­ nionej degeneracji. W szelkie próby zm iany tej sytuacji kończą się fiaskiem . Ludź­ mi kieru ją bow iem ślepe, egoistyczne instynkty. Co zrobić, aby przeistoczyć człow ieka-zw ierzę w istotę rozum ną i świadom ą? R ozw iązanie problem u Wokul­ ski znajduje w Paryżu. Geist planuje dzięki now em u w ynalazkow i zaw ładnąć św iatem i dokonać swoistej selekcji ludzkości. Chce w ytępić „zw ierzęta w ludz­ kiej skórze”, a pozostaw ić na ziemi tylko „praw dziw ych ludzi” i w ten sposób zm ienić postać św iata (L2 144). W m om encie gdy pow szechnie obniża się po­ ziom m oralny i um ysłowy, gdy ludzkość kroczy ku upadkow i i zagładzie, w labo­ ratorium niem ieckiego w ynalazcy dokonuje się krystalizacja „kultury rozum u” . Ten niejako naturalny proces uw idoczniają porów nania narratora w platane w tok refleksji bohaterów. W okulski, gdy po raz pierw szy ujrzy G eista, pom yśli, że „że­ lazo za zbliżeniem się m agnesu musi doznawać podobnych w rażeń” (L2 134). W podobnie instynktow nie naturalny sposób W okulski lgnie do O chockiego. Tak natura urucham ia swe m echanizm y obronne, aby nie zatrzym ać ew olucyjnego procesu. Te ożyw cze siły nieprzypadkow o pochodzą z N iem iec i z Polski, bo jak zaznacza Renan, rasy zachodnioeuropejskie są ju ż um ysłow o i m oralnie zużyte i to nie od nich przyjdzie światło przemiany, tylko z N iem iec oraz - zw łaszcza - ze Słow iańszczyzny, gdzie istnieją jeszcze duże pokłady sił żyw otnych. Gdyby

Lalka była kontynuowana, Geist, Ochocki, Wokulski stworzyliby pew nie taką oli­

garchię uczonych - autor myślał o tym poważnie w czasie pisania utw oru24. Wątek jednak pozostał w powieści w stanie zalążkowym, gdyż Prus skierow ał uwagę ku innym koncepcjom ideowym. Wybrał drogę poszukiwań religijnych i etyki chrze­ ścijańskiej. Lecz także Renan proponował w swym utworze bardzo piękne, zbliża­ jące się ku religii rozwiązania, które takiego materialistę i panteistę, jakim dotąd był

Prus, mogły bardzo pociągać. Są to owe marzenia, o których opow iada Teoksyst. N atura poprzez rządy uczonych doprowadzi do ubóstw ienia człow ieka, bo zaw iera się to w jej planach. W szyscy mówcy zgadzają się, że „celem tego świata jest w ytw orzenie refleksyjnej, w ciąż doskonalącej się św iadom ości” . Stanie się to

nie za spraw ą doskonalenia się ogółu, ale dzięki kilku wybrańcom :

Jest [...] m ało p raw d op od ob ne, aby B ó g się z iś c ił przez dem okrację. D e m o k ra cję sekciar- ską i zaw istn ą w y p ad ałob y nazw ać „błędem lo g iczn y m ” , błędem grubym , p o n ie w a ż c elem św iata

24 Po latach pisarz w sp o m in a ł w jed nym z artykułów (M a łe u zu p ełn ien ie d u ż e j „ K sią żk i ju b i l e ­

u szo w e j" . „Kurier C o d zien n y ” 1896. Cyt. z: B. P r u s , P ism a. Red. Z. S z w e y k o w s k i. T. 29.

W arszawa 1950, s. 227): „b yłem do niej tak p rzyw iązany [tzn. do S ła w y i jej u to p ijn eg o w ątku], że - w yraźn ie z a p o w ied zia łem ją w L alce. Z d aw ało mi się, że pierw sza p o w ie ść , ja k ą n ap iszę po L a lc e , będ zie Sław a".

(10)

PESYMIZM - UTOPIA - C H ILIA Z M 63

nie m o ż e b yć n iw ela cja sz c z y tó w , lecz p rzeciw n ie - tw o rzen ie b o g ó w , istot w y ż s z y c h , b o ­ g ó w , których by reszta istot św ia d o m y ch c z c iła , słu żą c im z m iło ś c ią przez słu ż b ę sz c z ę śliw ą . [R 7 5 - 7 6 ]

Postęp nauki um ożliw iłby „w ytw orzenie rasy w yższej”, „gatunku bogów -

devas” (R 86). W ten sposób N atura posługując się uczonym i doprow adziłaby

ew olucję do szczęśliw ego kresu. „Tyrani pozytyw istyczni” zaprow adziliby K ró­ lestwo B oże na ziemi. Rządziliby „nie j a k bogowie, gdyż bogam i byliby oni sami [...]” (R 84).

W sz y stk o , c o k ie d y k o lw ie k ż y ło i k rólow ało w stanie k lechd i p rzesąd ów , pow'raca w kró­ le w sk ie j sz a c ie r z e c z y w is to śc i i prawdy: b o g o w ie , piek ła i raje [...], w y ż s z o ś ć rasy, siły nad­ p rzy ro d zo n e - w sz y stk o z m artw ych p o w sta ć m o ż e w c z y n ie c z ło w ie k a , c z y n ie je g o rozum u. [R 9 0 ]

E w olucja prow adzi ku Bogu: „Jak ludzkość w yszła ze zw ierzęcości, tak bo- skość w ynikałaby z ludzkości” (R 88). Wokulski z w olna ulega takim m etam orfo­ zom ja k gdyby przyrastała w jego mózgu nowa kom órka, pozw alająca mu ogar­ niać m iłością całe istnienie (LI 157), a jego „poglądy zbiegają się w pew ną ca­ łość, w jak iś system filozoficzny, który tłum aczył mu w iele tajem nic świata i jego w łasnego bytu” (L2 131).

T ęsknoty za A bsolutem , spraw iedliw ością i rządam i rozum u, utrw alonym i sankcją jak ich ś w yższych istot, znajdują zresztą w pow ieści Prusa refleks w yraź­ niejszy. O chocki roztacza przed W okulskim takie oto swe rojenia:

W sz a k ż e pan m yślał k ied yś o m achinach latających?... [...] C zy pan rozum ie, jaki nastąpił­ by przew rót na św ie c ie po podobnym w ynalazku?... N ie ma fortec, arm ii, granic... Znikają naro­ dy, le c z za to w n ad ziem sk ich budow lach przychodzą na św iat istoty p od ob ne do a n iołów lub starożytn ych b ogów ... Już ujarzm iliśm y wiatr, ciep ło , św iatło, piorun... C zy w ię c nie sąd zisz pan, że n ad eszła pora nam sam ym w y z w o lić się z o k ó w c ię ż k o śc i? ... To idea le ż ą c a d ziś w duchu c z a su ... Inni ju ż pracują nad nią; m nie ona d op iero n a sy ca , a le od stóp do g łó w ... [LI 3 07]

T ęsknota W okulskiego za Ideą przybiera nie tylko kształt naukow ych pro­ gnoz, ale także form ę alegorycznych wizji posągu kobiety z napisem „N iezm ien­ na i czysta” (L2 4 8 6 -4 8 7 ) oraz form ę zw ykłych marzeń. Wokulski zaczyna zam y­ kać się w bajkow ym kręgu lektur opisujących cudow ny świat, „gdzie podłość nie stroi się w m askę obłudy, gdzie rządzi wieczna spraw iedliw ość kojąca bóle i na­ gradzająca krzyw dy...” (L2 485). Czytając Tysiąc i je d n ą noc zaczyna m arzyć, że on sam „jest czarodziejem , który posiada dwie bagatelki: w ładzę nad siłami natu­ ry i zdolność staw ania się niew idzialnym ...” (L2 48 5-48 6). Nie wątpi, że po kilku latach jeg o rządów ludzie zm ieniliby się w aniołów.

Takim czarodziejem , który zdobył władzę nad siłami natury, był Prospero z dra­ matu Renana K aliban (1878). Dzięki wiedzy naukow ej i przyrodniczym ekspery­ m entom posiadł um iejętność pow oływ ania do życia istot duchow ych, nadludz­ kich. Duchem w yw ołanym z niebytu je st Ariel - s y m b o l i d e i d o s k o n a ­ ł ej . A ntagonistą Prospera i jeg o niezw ykłego pom ocnika je st tytułow y Kaliban - alegoria ludzkości stojącej na niskim , zw ierzęcym szczeblu rozwoju. Rządy Pro­ spera kończą się za spraw ą zbuntow anego tłumu, którem u przew odzi krnąbrny sługa. Prospero musi uciekać, Ariel zaś rozwiewa się w nicości. Podobnie Wokul­ ski musi porzucić swe m arzenia.

(11)

literacką fantazją. Z drugiej jednak strony słabość Prusa do tego rodzaju fantazji pośw iadczają jeg o notatki, w których do końca życia rozw ijał różne fantastyczno- -m etafizyczne pom ysły literackie25. Na jed ny m z zachow anych arkuszy zano­ tował takie problem y: „Czy jest B óg?”, „C złow iek szukający B oga”, „W idzenie rzeczy m inionych i przyszłych”, „D ola człow ieka obdarzonego w łasnością cu­ dow ną” i w końcu „W ładza nad naturą w ręku człow ieka”26. K rótko po napisaniu

Lalki Prus zainteresow ał się jeszcze na łamach kronik utopią Edw arda B ellam y’ego

zaw artą w jeg o głośnej powieści W roku 2000 i, co charakterystyczne, odnajdy­ wał w tej koncepcji - jak to określał - „kilka bardzo zdrow ych ziam ” ( K I 2 291). Jako pozytyw ista i prakseolog m usiał jedn ak szukać realniejszych sposobów udo­ skonalania świata, oddalić się od wizji poryw ających serce, w spaniałych, ale trud­ nych do pogodzenia z rozum em i z w łasną w yjątkow ą w rażliw ością m oralną. M u­ siała być mu jed nak o w iele bliższa R enanow ska koncepcja nadczłow ieka niż po­ m ysły N ietzschego. Prus nigdy w swych kronikach nie atakow ał R enana, choć słów potępienia nie żałow ał N ietzschem u, często w ym ienianem u w szak jednym tchem z francuskim m yślicielem 27.

Filozofia Renana, jak się zdaje, była w okresie przełom u antypozytyw istycz- nego ożyw czym , choć chw ilow ym powiew em nowych nadziei i złudzeń. B alsa­ mem m ającym spow odow ać zrośnięcie się na nowo elem entów rozpadającej się doktryny. Renan był teraz tym, kim kilka lat wcześniej był Spencer. Trzeba sobie w yobrazić, z jakim zainteresow aniem czytano w ów czas D ialogi. Pokazuje to do­ bitnie tekst O rzeszkow ej28, której inspiracja Renanem pozw oliła natchnąć pow ie­ ści świeżym pow iew em idealizm u i optym izm u. Co ciekaw e, Prus i O rzeszkow a dość odm iennie czytali Renana, co chyba dobrze odzw ierciedla ich tem peram enty pisarskie. O rzeszkow ą fascynow ał głównie aspekt etyczno-religijny jeg o pism, szukała w nich zasady moralnej i religijnej pociechy29, Prus natom iast zajm ował się przede wszystkim aspektem naukow ym i filozoficznym . M im o odm iennych akcentów w recepcji tego filozofa była to, trzeba podkreślić, inspiracja głęboka, a w przypadku O rzeszkow ej także i bardzo trwała. R ecepcja m yśli Renana w ym a­ ga jeszcze dalszych badań i pogłębionych analiz, lecz ju ż teraz m ożna stw ierdzić, że jeg o oddziaływ anie na um ysłow ość pozytyw istów i m odernistów pozostaje wciąż nie docenione.

Prus choć przez chwilę musiał uwierzyć w realność rozwiązań zawartych w Dia­

logach. W tej epoce szalonego rozwoju cywilizacyjnego, postępów techniki, w y­

nalazków i odkryć niew iele rzeczy mogło w ydaw ać się niepraw dopodobnym i. N iem iecki ekonom ista i socjolog W erner S om bart tak w y jaśn iał ów czes­ ny fenomen pow szechnego zainteresow ania i szczególnego urodzaju utopijnych utworów:

G d y w s z y s tk o u le g ło z m ia n ie , g d y w n a szy c h o c z a c h g ła d k o u r z e c z y w istn ia ją się cuda, których nikt n aw et n ie p rzy p u szc za ł, d la c z e g o n ie m a się sp e łn ić j e s z c z e c o ś w ię c e j? D la c z e g o

25 Zob. P i e ś c i k o w s k i, op. cit.

26 B. P r u s , N o ta tk i o k o m p o zy c ji. B ibl. Publiczna im . H. Ł o p a c iń sk ie g o w L u b lin ie, rkps 1811, s. 2. Jest to z e s p ó ł kilku lu źn ych kart, p raw d op od ob nie z lat d z ie w ię ć d z ie s ią ty c h .

27 Z ob. A r a s z k i e w i c z, op. c it., s. 11 1 8 -1 1 1 9 . 28 O r z e s z k o w a, op. cit.

24 Z ob. M . G l o g e r , E liza O r ze s z k o w a i E rn e st R en a n — za p o m n ia n y ję z y k . W zb.: P o z y ty ­

(12)

PESYMIZM - UTOPIA - C IIIL1 A ZM 65

nie w s z y s t k o p o żą d a n e? Tym sp o s o b e m rew o lu c y jn a te r a ź n ie jsz o ść staje s ię urodzajnym gruntem dla p rzyszłej utopii sp o łec zn ej. Edison i S ie m e n s są d u c h o w y m i o jcam i B e lla m y ’eg o i B e b la 30

Nie ma racji Teresa Walas zaliczając D ialogi do rzędu czarnych utopii, które tworzą w izję społeczeństw a opartego na ucisku i terrorze31. M oże z perspektyw y dzisiejszych dośw iadczeń jest to ocena uspraw iedliw iona, ale w czasach Prusa tekst ten odczytyw ano dokładnie odwrotnie. Była to utopia m oralna, stworzona przez idealistę załam anego naturą człow ieka. Takim idealistą, którem u podcięto skrzydła, był także autor Lalki. Obaj m oraliści w zdehum anizow anej, zezw ierzę­ conej rzeczyw istości starali się znaleźć drogi dojścia do tego, co praw dziw ie ludz­ kie. D ialogi przedstaw iały utopię progresyw ną, w której przyszłość niosła pozy­ tywne w artości, a nie utopię regresywną, jakiej tw órcą był w ow ym czasie Eduard Hartmann. Seweryn Sm olikowski, na którego studia Prus się pow oływ ał i które zarazem były bliskie jego poglądom , pisał o pom ysłach niem ieckiego filozofa:

Lubo je d n a k ż e to j e g o sa m o b ó jstw o en m a s s e całej lu d zk o ści m a m ieć m e t a f i z y c z - n ą d o n io s ło ś ć , w arsen ale f i l o z o f i i n i e ś w i a d o m e g o sp o c z y w a broń w c a le n ie m e ­ ta fizy cz n e j natury. W p raw d zie Hartmann n ie w sk a z u je zb yt w y ra źn ie tej broni; cz y n ią c ją z a ­ w isłą od postępu nauk tech n iczn ych i u d oskonalenia środk ów kom u n ik acyjn ych p o m ię d z y ludź­ m i, ale kreśli ju ż warunki n ie o d z o w n e dla m o ż n o śc i z a sto so w a n ia jej w dalszej lub b liższej p r z y s z ło śc i33.

K oncepcja Renana była antytezą koncepcji Hartm anna, którego pom ysły Prus bezlitośnie w ykpiw ał w swych kronikach (K8 35 -3 8 , KIO 243).

D ialogi i fra g m e n ty filo zo ficzn e należą do kategorii utopii, jak ich w iele w yda­

ła scjentystyczna um ysłow ość drugiej połow y XIX i początku XX wieku. Przy­ w iązują one jednak szczególną uwagę do w zniosłych, szlachetnych celów oligar­ chii utworzonej przez wyjątkow e um ysły i tym różnią się od stechnicyzow anych, naukow ych utopii końca XIX w ieku33. U kazują w praw dzie rządy „potęgi praw o­ w itej”, która „słuszne opinie oprze na słusznym terrorze” , ale ta potęga ma być legitym ow ana czystą ideą, siłą duchową.

A kcentow anie w wizji roztaczanej przez G eista potrzeby ew olucji duchowej, naprawy moralnej człow ieka - to zalążkow a prefiguracja m łodopolskich utopii: W incentego Lutosław skiego z jeg o traktatu L udzkość odrodzona (1910) i Jana Karola K ochanow skiego, który w 1917 roku w ydał Postęp ludzkości ja k o wyraz

praw psychicznych rozwoju, a także N ajogólniejszych ideałów życiow ych (1901).

R ozprawy te, przy w szelkich różnicach, należą do dość jednorodnego nurtu m y­ ślowego, stanow ią próbę traktow ania przem iany św iata i człow ieka w tych sa­ mych kategoriach, wyw iedzionych z etyki i religii, w zbogaconych o podkład ewo- lucyjno-historiozoficzny i kult ideału.

Lutosławski tak ujm ow ał założenia swej rozprawy:

Z w y k le u siło w a n o w sk a z y w a ć różn e środki m aterialne ja k o lekarstw a na m aterialne n ie ­ d o m a g a n ia lu d z k o śc i. R ozm aite obrazy lep szej p r z y s z ło śc i, w n o w sz y c h cza sa ch roztaczane

30 C yt. za: A . Ś w i ę t o c h o w s k i , U to p ie w ro zw o ju h isto r y c zn y m . W arszaw a 1910, s. 346. 31 T. W a l a s , K u otch ła n i. (D e k a d e n ty zm w lite ra tu r ze p o ls k ie j 1 8 9 0 - 1 9 0 5 ). K rak ów -W ro- c ła w 1986, s. 4 9 - 5 0 .

3: S. S m o l i k o w s k i , A p o te o z a c z ło w ie k a i w z n o w ie n ie d u a lizm u w sc h o d n ie g o w filo zo fii

w s p ó łc z e s n e j. „ B ib lio te k a W arszaw ska” 1881, t. 1, s. 3 33.

(13)

przed sz e r sz ą p u b lic z n o śc ią , oparte były p rzew ażn ie na w ie lk ic h n a d zieja ch , ja k ie b u d zą tech ­ n iczn e w y n a la zk i.

A le te c h n ic z n e w y n a la zk i są o b o sie c z n ą bronią i m o g ą b yć w y z y s k a n e dla p o w ię k sz e n ia j e s z c z e rażącej n ieró w n o śc i m ię d z y ludźm i, jak też dotąd p rzew a ż n ie b y w a ło .

Tutaj, zd aje się po raz p ierw szy w historii u top ii, w p ro w a d za m p rosty czy n n ik d u ch o w y ja k o s iłę m ającą i m o g ą c ą p rzeobrazić naw et m aterialne w arunki ż y c ia lu d zk o ści w p o ż ą d a ­ nym przez w sz y stk ic h kierunku, tak aby w s z y s c y m ieli w y sta rcz a ją cy zarob ek , trw ały pokój od n ie b e z p ie c z e ń s tw zew n ętrzn y ch i w oln i b yli od w alk k la so w y c h , które d z iś ty le sił b e z ­ o w o c n ie w y cze rp u ją 34.

Ten sposób m yślenia o postępie ludzkości był bliski Prusowi od dawna. W ro­ ku 1884 podkreślał:

pod p o k o stem n iezm iern y ch u lep szeń tech n iczn ych kłębi się o d w ie c z n a c h c iw o ś ć i o sz u s tw o , sła b o ść i głu p o ta , ból i narzekanie; sło w e m - stary c z ło w ie k , który przez trzy d z ie śc i w ie k ó w nie z m ie n ił się ani na jo tę.

Skąd brać m am y naukę, że dziś p iln iejszą rzeczą je st u d o sk o n a lić lu d zk ą d u szę a n iżeli sp o só b k ierow an ia b alonam i [...]. [K 7 2 0 6 ]35

Z czasem staw ało się dla Prusa coraz jaśniejsze, że sam e pozytyw istyczne podstaw y m yślenia, nauka i technika niewiele zm ienią w życiu człow ieka, dopóki ten nie w ejdzie na w yższy stopień świadomości etycznej. Rozwój wiedzy, nauki musiał iść w parze z rozwojem duszy, moralnej w rażliw ości człow ieka. Trzeba było zbudować odpowiedni program, zbadać m ożliwości moralnej przem iany ludz­ kości w oparciu o nieco bardziej realne przesłanki niż te, jak ie proponow ał Re- nan, choć katastroficzny obraz życia społecznego wciąż skłaniał z jednej strony do szukania rozwiązań radykalnych, utopijnych, a z drugiej przem aw iał za uznaniem tego stanu za nieodwracalny. Lalka stanowi zapis typow ego dylem atu um ysłow o- ści owego czasu: albo pogodzić się z istniejącą sytuacją, uznać pesym izm za zja­ wisko w szechogarniające i ostateczne, albo też szukać ratunku w m yśleniu utopij­ nym, jak czynili duchow i aktywiści końca XIX wieku - W incenty Lutosławski czy Cezary Jellenta36.

Do opisu drogi myślowej Prusa w okresie Młodej Polski doskonale z pozoru pasuje form uła Zbigniew a Kuderowicza, próbującego ująć um ysłow e koniunktu­ ry epoki:

N a p rzeło m ie X IX i X X w iek u narastało p rzekonanie o n ie w y sta r c z a ln o śc i i je d n o str o n ­ n ości za ró w n o p e sy m isty c z n y c h ocen procesu h isto ry czn eg o , jak u top ijn ych n ad ziei na reali­ za cję w historii id eału sp o łe c z n e g o . [...]

W m y śli m o d ern isty czn ej p ojaw ia się tendencja do w y k r o c z e n ia p o za d ylem at p e sy m i­ zm u i utopii na d rod ze p rzejęcia z obu stan ow isk p ew n y ch e le m e n tó w i u zy sk a n ia n ow ej p o ­ staw y w o b e c h istorii i now ej o c e n y perspektyw jej rozw oju i p r z y sz ło śc i c z ło w ie k a . N ie p rze­ czą c o b e c n o śc i p o sta w p esy m isty c z n y c h w m yśli m ode rn isty czn ej, trzeba p o d k reślić, ż e jej o ry g in a ln o ść za w iera się w ła śn ie w poszu k iw an iu takich p rop ozycji w y k r o c z e n ia poza p e s y ­ m izm , które a k cep tują p ew n e p esy m isty czn e ocen y, z w ła sz c z a d ia g n o z ę w s p ó łc z e sn o ś c i, a z a ­ razem nie p opadają w m y śle n ie utopijne ani w b ezk ry ty czn y o p ty m iz m 57.

34 W. L u t o s ł a w s k i , L u d zk o ść o d ro d zo n a . W izje p r z y s z ło ś c i. W arszaw a 1910, s. IX.

35 Zob. też S z w e y k o w s k i, op. cit., s. 1 7 0 - 1 7 1.

36 Zob. T. L e w a n d o w s k i , C e za ry J e lle n ta e s te ty k i k ry tyk . D z ia ła ln o ś ć w la ta ch 1 8 8 0 -

1914. W rocław 1 9 7 5 , s. 2 6 - 6 4 .

37 Z. K u d e r o w i c z, D y le m a t p e sy m izm u i u to p ii w k rę g u p o ls k ie g o m o d e rn izm u . „ C z ło w ie k i Ś w ia to p o g lą d ” 1 9 79, nr 7, s. 2 0 - 2 1 . Tutaj jednak trudno z g o d z ić się z b a d a czem , który uznaje

(14)

PESYMIZM UTOPIA - C H IL IA Z M 67

Wysiłek Prusa będzie skierow any na w ypracow anie takiej w łaśnie postawy, czego dowód stanow ią N ajogólniejsze ideały życiow e, zaw ierające pozornie bar­ dzo realistyczny program. Warto zatem rozważyć pytanie, czy była to próba w pełni udana, oddalająca się od skrajnych biegunów ówczesnej św iadom ości. Myśl Pru­ sa, mimo w ysiłków, będzie w ciąż oscylować m iędzy bardzo pesym istyczną dia­ gnozą w spółczesności a utopijnym i tęsknotam i.

Ideał społeczny formułowany w traktacie dążącym do stosowania rygorów nau­ kowych był w edług Prusa najzupełniej m ożliwy do osiągnięcia. Jednak m inim a- lizm dążeń przeplata się tu z em ocjonalnością, rojeniam i typow ym i dla utopii.

Ideał - to ja sn o w id z e n ie c z e g o ś le p sz e g o , c z e g o ś , c o k och am y, z c z e g o radujem y się , c o , c h o c ia ż n ie w id z ia ln e , jed nak napełnia p o d z iw e m i - n ieu k o jo n ą tęsk n otą...

C z ło w ie k , który raz zatruł so b ie d u szę w id o k iem ideału, ju ż d o p ó ty n ie dozn a spok oju , dopóki n ie z a c z n ie u rzecz y w istn ia ć na tej ziem i sw o ic h n ie z ie m sk ic h w id z e ń . [N 4 - 5 ]

Ale te w i e l k i e i d e a ł y - „potoki nadziem skiego św iatła” - są jedynie (autor ma tego św iadom ość) ludzkimi tęsknotam i za w iecznym szczęściem , ist­ nieniem wolnym od trosk i cierpień, niem ożliw ym i do urzeczyw istnienia na tym świecie, choć krzepiącym i duszę. Powinniśm y zatem skupić się na prostych, m oż­ liwych do realizacji w życiu doczesnym i d e a ł a c h ż y c i o w y c h , takich jak: „skrom ny dobrobyt, zabezpieczenie się od chorób zaraźliw ych, życzliw ość bliź­ nich [...], ciągle napływ ające wiadom ości o nowych postępach myśli i pracy ludz­ kiej [...]” (N 5).

W poszukiw aniu bardziej realnych podstaw swej filozofii społecznej zw rócił się pisarz do ideorealizm u Henryka Struvego. A kcentow ał on znaczenie różnych, naw et utopijnych idei, ale zarazem podkreślał m ożliw ość ich urzeczyw istnienia w dalszej czy bliższej przyszłości. Nie przypadkiem Struve, opisując relacje m ię­ dzy kategorią ideału a utopią, napom yka o N ajogólniejszych ideałach życiow ych38. Polski ideorealista przekonywał:

z a d o w o le n ie w y w o ły w a n e przez id eały p o leg a b ezp o śr ed n io na w y c z e k i w a n e j r e a l i ­ z a c j i ich treści, na ich s p o d z i e w a n y m u r z e c z y w i s t n i e n i u . B e z teg o czyn n ik a realn ego id eał staje się m rzonką n iezd o ln ą zająć p o w a ż n e g o u m y s łu 11'.

Problem w tym, że Struve nie w yznaczał żadnych kryteriów oceny utopijno- ści danej idei, a w czasach Prusa ciągle staw iano sobie pytanie, gdzie tkwi kres ludzkich m ożliw ości, nauki i techniki, a zw łaszcza gdzie jest kres procesów ew o­ lucyjnych, w które bezkrytycznie w ierzono. N ikt nie chciał uznać, że aktualny stan rozwoju, nie tylko technicznego, ale przede w szystkim społecznego i m oral­ nego, może być ostateczny w obliczu obow iązujących idei ew olucyjnego postępu i pozytyw istycznych teorii naukowych. Granica m iędzy fantazją, m rzonką, utopią a nauką zacierała się bezustannie.

Nic więc dziw nego, że Prus nie zauw aża, ja k jeg o skrom ny program zam ie­ nia się w utopię, ów nadziem ski ideał, który nie tak bardzo daleki jest od wizji Lutosławskiego. Szczególnie sposób osiągnięcia tego celu był z gruntu utopijny.

d z ia ła ln o ść L u to sła w sk ie g o za nie n o sz ą c ą zn a m io n u to p ijn o ści. Program autora L u d zk o śc i o d ro ­

d z o n e j stan ow i w e d łu g K u d ero w icza k la sy c z n ą próbę w y jśc ia p o za d y lem a t p e sy m iz m u i utopii.

3K H. S t r u v e , W stęp k r y ty c zn y d o filo z o fii, c z y li r o z b ió r z a s a d n ic z y c h p o ję ć filo zo fii. W yd. 3. W arszaw a 1903, s. 2 1 0 .

(15)

Wiara, że człow iek i duch zbiorow y zdoła kiedyś osiągnąć odpow iednią harm onię w ładz duszy: m yśli, woli, uczucia, i dzięki temu będzie wcielać w życie we w ła­ ściwej kolejności trzy Prusowskie zasady bytu: ideały D oskonałości, U żyteczno­ ści i Szczęścia, była złudna.

Opis idealnego społeczeństw a i ustroju nie jest jed y n ą cechą rozpoznaw czą utw oru utopijnego. Równie charakterystyczne dla utopii, od Platona począwszy, są rozw ażania o duszy człow ieka, idealnym tworze, który dzięki swej m ądrości i m oralności m iał w cielać w życie wyśniony ustrój40. W szak w cyklu artykułów

Co to je s t socjalizm (1882) uznaje Prus teorię socjalistyczną za niem ożliw ą do

realizacji w najbliższej przyszłości z jednego głów nie powodu: p iętą achillesow ą jest sam człow iek. Pisarz stwierdza, że socjalizm jest teorią m erytorycznie po­

praw ną, opartą na m etodzie naukow ej41, lecz cóż z tego

-g d y b y so c ja liz m b y ł nauką, którą sam B ó-g w y p isa ł b ły sk a w ica m i na n ie b ie , to je d n a k ż e m ó -g ł­ by 011 w y d a ć d obre rezultaty tylk o m ięd zy ludźm i bardzo u c z c iw y m i, bardzo ro zw in ięty m i u m y sło w o , a le n ig d y w sp o łe c z e ń stw a c h , g d z ie n ieu ctw o , utracju szostw o, n ie su m ie n n o ść i e g o ­ izm grają tak w ie lk ą rolę, ja k to d ziś ma m ie jsc e 42.

O pracow anie m etod i poznanie dróg prow adzących do przem iany człow ieka stało się w yzw aniem czasu. K onsekw encją tych dążeń były też postulaty oddania w ładzy w ręce filozofów i mędrców, a w okresie pozytyw izm u - inżynierów i na­ ukowców. Prus w swym traktacie podejm uje to w yzw anie, skupiając się na sposo­ bach, dzięki którym człow iek ma zostać taką niezw ykłą jednostką. M ożna zatem określić ten program także jako utopię wychowawczą. W myśl jeg o zasad czło­ wiek m iałby stać się naraz altruistą (ideał Użyteczności), geniuszem (D oskona­ łość) i ascetą (S zczęście). Krótko przed śm iercią pisarz jak b y zrozum iał ostatecz­ ny sens swej etyki: „D usza rozszerzając się do najdalszych granic dosięga: M yślą - G eniusza, W olą - Bohaterstw a, Uczuciem - Św iętości”43. A utor traktatu, przy całym m inim alizm ie oczekiwań i zdroworozsądkowej postawie, wierzył, że w opar­ ciu o pozytyw istyczną psychologię i socjologię, inspirow any różnym i nurtami „fi­ lozofii życia” skontam inow anym i swoiście z etyką chrześcijańską, zdoła przem ie­ nić ludzi w aniołów, choć bardzo się tego wypierał (zob. N 68).

P rzygnębiający obraz współczesności nie pozw alał w ierzyć, że taki ideał ziści się w krótce. Punktem odniesienia dla utopijnych traktatów epoki jest zaw sze ne­ gatyw na diagnoza sytuacji aktualnej i odsunięcie spełnienia się ideału w daleką przyszłość, co jak b y gw arantow ało r e a l n o ś ć tego m yślenia. Kochanowski snu­ jący sw e historiozoficzne koncepcje duchowej ew olucji człow ieka oscyluje, po­ dobnie jak Prus, m iędzy optym izm em czerpanym z w iary w ostateczną palinge- nezę ducha a pesym izm em , wynikłym z refleksji nad chw ilą obecną:

P rzeży w a n a p rzez nas faza rozw oju lu d zk o ści, tak j e s z c z e , m im o ty sią c o le c i d ziejó w , od K ró lestw a B o ż e g o dalek a, spraw ia, że c z c im y na o g ó ł, je ś li n ie s ło w e m , to c z y n e m , o w ie le bardziej s iłę m aterialn ą n iźli d u ch o w ą c z ło w ie k a 44.

40 Z ob . M i k I a s z e w s k a, op. c ii., s. 2 1 - 2 2 . 41 Z ob . S z w e y k o w s k i , « / ? , c it., s. 49.

42 C yt. za: B o le s ła w P ru s. I H 4 7 -1 9 12. K a le n d a r z ż y c ia i tw ó r c zo ś c i. O prać. K. T o k a r z ó w - n a, S. F i t a. R ed. Z. S z w e y k o w s k i . W arszawa 1969, s. 3 0 6 .

43 B. P r u s , N o ta tn ik i. T. 14, k. 73. B ibl. P ub liczn a m. st. W arszaw y, rkps 139 1.

44 J . K. K o c h a n o w s k i , P o s tę p lu d zk o ś c i j a k o w y ra z p r a w p s y c h ic z n y c h ro zw o ju . W arsza- w a - L w ó w 1917, s. 6 2.

(16)

PESYMIZM - UTOPIA - CHIL1AZM 69

Było to pow szechne przekonanie i sposób m yślenia w szystkich aktyw istów duchow ych epoki, starających się stworzyć środki zaradcze przeciw ko załam aniu, jakiem u podlegało wiele charakterów.

E m ancypantki, które miały być remedium danym społeczeństw u, próbą auto-

terapii pisarza z m ocno nadszarpniętą w iarą w altruizm człow ieka45, są w grun­ cie rzeczy utworem o bardzo m inorow ych tonach. M onografista tej pow ieści zau­ waża:

P rzed staw ion a [...] w E m a n c y p a n tk a c h r z e c z y w isto ść sp o łe c z n a lat sie d e m d z ie sią ty c h zn am ion o p ty m izm u n ie posiad a, tym bardziej nie m ó g ł s ię p isarz z n a m io n tych d o szu k a ć w p olsk iej r z e c z y w isto śc i sp o łec zn ej lat d z ie w ię ć d z ie sią ty c h 46.

Typowe sądy o epoce, pisane pod w rażeniem słynnego dzieła M axa Nordau

Zwyrodnienie (1892), znajdujem y w N ajogólniejszych ideałach życio w ych :

K o n iec X IX w iek u zap isu je się w historii ch arak terystyczn ym i z ja w isk a m i [...]. P ie rw szy m je st - siln y przyrost lu d ności [...], d zięk i czem u co ra z trudniej n ie tylk o o z d o ­ b y c ie ch leb a , a le n aw et - w o d y , p ow ietrza i m iejsca na ziem i. W y śc ig i o byt zaostrzają się; słab si będą m ieli co ra z trudniejsze warunki istnienia [...].

D rugim zja w isk ie m [...] je st na w ie lk ą sk a lę ob ja w ia ją ce się z w y r o d n ie n ie ...

[...] w naszej e p o c e „ zw y r o d n ie n ie ” stało s ię ch orob ą e p id e m ic z n ą . P o m in ą w sz y b o w iem szy b k i w zro st obłąk ań, sa m ob ójstw , w y stę p k ó w p rzeciw naturze - w id z im y ju ż c a łe s p o łe ­ c z e ń stw a niby p o c ią g n ię te w w ariack o-k rym in aln y od m ę t... [N 1 7 8 - 1 7 9 ]

Takie w ątpliw ości i obaw y budziły zresztą dzieła innych znanych Prusowi m yślicieli, takich jak Hyppolyte Taine, Cesare Lom broso, Em ile Zola, Gabriel Tarde, G ustave Le Bon, Scipio Sighele, Werner Som bart, Thom as H. Huxley47. Badacz now ożytnej idei postępu zauważa:

U sp r a w ie d liw io n e w yd aje się tw ierd zen ie, że także „p rzeciętn a w iara” in te le k tu a listó w m ięd zy sc h y łk ie m X IX w iek u i p oczątk iem X X w iek u b yła r z e c z y w is to ś c ią w zn a czn y m sto p ­ niu p rob lem atyczn ą. D w u z n a c z n o śc i nie b yły przypadkam i, które m o żn a by p om in ąć. N a ­ w et zakładając, że o w a „wiara w p o stęp ” istniała, była ona p od m yw an a przez ca łe m orze w ą tp li­ w o ś c i4“.

Szczególnie sym ptom atyczne w traktacie Prusa jest bardzo krytyczne nasta­ wienie do zbiorow ości, ogółu, który „jeszcze znajduje się na najniższym stopniu rozwoju, jakim jest - zaspokajanie głodu wrażeń, potrzeba podniecania organów ” (N 251 )49. Znam ienne jest dla ów czesnych utopistów postrzeganie tłum u jako siły niszczącej i nieczułej50. N iew iara w „m ądrość zbiorow ego du ch a” nakazyw ała upatryw ać siły napędow e ew olucji w w ybitnych jednostkach, których l i c z b a - s t a ­ rano się dow odzić - jest coraz większa, a ich działalność coraz bardziej widoczna. Prus w swym traktacie twierdzi, że „ruch postępow y” w ytw arza garstka doskona­ łych, użytecznych i szczęśliw ych (N 12, 257). Furorę robią różne teorie opisujące

45 Zob. J. T o m k o w s k i , L e k c ja p r o fe s o ra D ę b ic k ie g o . W; M ó j p o z y ty w iz m . W arszaw a 1993. 4<’ E. P i e ś c i k o w s k i , ,, E m a n c y p a n tk i" B o le s ła w a P ru sa . W arszaw a 1 9 70, s. 178. 47 Zob. P. R o s s i. Z a to n ię c ia b e z św ia d k a . Idea p o stę p u . Przeł. A . D u d z i ń s k a - F a c c a. W arszaw a 1998, s. 1 0 7 -1 1 3 .

4X Ib id e m , s. 109.

4<J Zob. też J. T o m k o w s k i , R o b in so n K ru zo e, D o n K ic h o t i tłu m . W: M ó j p o z v tv w iz m , s. 6 7 - 7 2 .

(17)

działalność takich jednostek, nazywanych nerw ow cam i, m ózgow cam i (N ałkow ­ ski), jednostkam i twórczym i (Przybyszew ski), indyw idualistam i (K ochanow ski), potom kam i Prom eteusza (Jellenta) itd. Lutosławski zauw ażał, iż m ożna obser­ wować w zrastanie liczby osób, które obchodzi los społeczeństw i całej ludzkości, jest coraz mniej sam olubów, a coraz więcej ludzi skłonnych do wszelkiej ofiary51. „N erw ow cam i” poświęcającym i się dla ogółu są Wokulski i M adzia Brzeska. W no­ worocznej kronice z 1901 roku Prus sporządza całą listę pracow ników ducha, al­ truistów działających dla społecznego dobra ( K I 7 14-17). W swym notatniku zaś zapisze w 1902 roku:

W k ażdym n arod zie na tle lich y m znajdują się rzec zy u ż y te c z n e i lu d zie w ie lc y , do k tó ­ rych w s z y s c y się przyznają... [...] Ponad narodam i, n iek ied y p rzy p o m in a ją cy m i stada d rap ież­ n ych zw ierz ą t, u n o szą się g e n iu sz e . W nich streszcza się historia c y w iliz a c ji52.

W kronikach zresztą Prus wielokrotnie będzie naw iązyw ał do idei heroolo- gicznych, w pisując się młodopolski (neorom antyczny) etap dyskursu o roli i zna­ czeniu bohaterów w dziejach narodu i urządzenia społeczeństw 53. Pozostaw ał pod wpływ em tych sam ych m yślicieli, którzy kształtowali m odernistyczny pogląd na te kwestie. Trzeba tu zw łaszcza wym ienić C arlyle’a, Em ersona, Renana, T arde’a. Nazw iska ich raczej nie pojaw iają się na łam ach kronik, ale za to w rozpraw y tych myślicieli i o tych m yślicielach obfituje księgozbiór Prusa, a idee zaw arte w owych dziełach znajdują odbicie zarów no w kronikach, jak i w utw orach literackich (co na przykładzie Renana starałem się wykazać).

K oncepcję i rolę wybitnej jednostki rozw aża kronikarz w sposób bardziej ra­ cjonalistyczny, podporządkow any pozytyw istycznem u organicyzm ow i, choć nie wolny od piętna m łodopolskiego heroizm u i m aksym alizm u. Także działań boha­ tera nie pozbaw ia m etafizycznej sankcji, rozpatrując czyn jednostki w historiozo­ ficznej perspektyw ie przyszłej utopii. Albowiem działalność jednostek, m im o że tak doniosła, nie w ystarczała, aby spokojnie spoglądać w przyszłość. Trzeba było doszukać się ogólniejszych, historiozoficznych praw idłow ości, które potw ierdzi­ łyby zachodzenie pow olnego wprawdzie, ale za to nieuchronnego procesu m ate­ rialnego i duchow ego doskonalenia się ludzkości.

Przede w szystkim starano się rozpoznać w teraźniejszości oznaki, które po­ w iadam iają o rozpoczęciu się tego procesu. P esym istyczne diagnozy zaw arte w N ajogólniejszych ideałach życiow ych służą w ysnuciu takiego oto wniosku:

w ło n ie c y w iliz a c ji p rzy g o to w u ją się w ie lk ie zm iany: w sz y stk o b o w ie m , c o je s t n ie u ż y te c z n e i z w y r o d n ia łe , m usi sto p n io w o ustąpić m iejsca ż y w io ło m u ż y te c z n y m , zd ro w y m i d o sk o n a lą ­ cy m się. [N 180]

Prus, podobnie jak Lutosławski54, gromadzi w kronikach zdroworozsądkowe argumenty, aby unaocznić proces postępowych przeobrażeń, jaki nieustannie prze­ chodzi ludzkość. Analiza przeszłości i porównanie jej z teraźniejszością dobitnie

51 L u t o s ł a w s k i, op. c it., s. 1 5 -1 7 .

52 C yt. za: F. A r a s z k i e w i c z, B o le s ła w P rus. F ilo z o fia - k u ltu ra - z a g a d n ie n ia sp o łe c zn e . W ro cła w -W a rsza w a 1948, s. 116.

53 Z ob . M . M i c i ń s k a, M ię d z y K ró le m D u ch em a m ie szc za n in e m . O b r a z b o h a te ra n a ro d o ­

w e g o w p iś m ie n n ic tw ie p o lsk im p rz e ło m u X I X i X X w. (1 8 9 0 -1 9 1 4 ) . W rocław 1995.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Były to: Kar- packie Towarzystwo Narciarzy (149 członków); Sekcja Narciarska Lwowskiego Wojskowego Centralnego Klubu Sportowego „Czarni” (290 członków); Sekcja Narciarska

We argue that concepts from model-based auditing can be used to model the ‘ideal’ flow of money and goods, and by identifying deficiencies, to determine possible risks

w ustawie z dnia 29 września 1986 r. Prawo o aktach stanu cywilnego.. szczegółowy przepisy tej ustawy wyznaczają podmioty odpowiedzialne za ujaw- nienie danych zawartych w odpisach

Bowiem tradycje i przekazy ustne, praktyki społeczno-kulturowe, wiedza oraz umiejętności zebrane i opisane w Świecie naszych przodków, stanowią właśnie ważny aspekt

Prenumeratorzy „Palestry” (poza członkami zespołów adwokackich) oraz inne osoby zainteresowane w otrzymaniu wspomnianej „Listy” mogą zgłosić zamówienie na

Już od lat sześćdziesiątych Lesław Runge związał się z samorządem ad ­ wokackim, przechodząc praktycznie przez wszystkie jego szczeble. Zaczął od

Spot­ kania te przeradzały się często w zażyłość profesjonalną, koleżeńską nawet

Zacytowany wyżej przepis projektu idzie w tym zakresie bardzo daleko, a jednocześnie nie ustanawia reguły generalnej w kwestii obowiązywania zasady