POLSKIEGO BAROKU
Ok r e s p o t r y d e n c k i
NATURA 1 ŁASKA W POEZJI POLSKIEGO BAROKU
Ok r e s p o t r y d e n c k i
St u d i a o t e k s t a c h
W y d a w n i c t w o S z u m a c h e r K i e l c e 1 9 9 6
ï5 W » H O
Re c e n z e n c i
Ja k u b Z. Lichański Stefan Zabłocki
Na okładce i stro n ie tytułow ej w ykorzystano bullą Leona X Exsurge D omine (1520)
P u blikacja dofinansow ana przez Ko m i t e t Ba d a ń Na u k o w y c h
ze środków D O T -9 5 d la U niw ersytetu Szczecińskiego oraz ze środków własnych W ydziału H um anistycznego US
Z prac In s ty tu tu Filologii Polskiej U niw ersytetu Szczecińskiego
© Copyright by P IO T R URBAŃSKI
Wydawnictwo Szumacher skr. poczt. 106, 25-369 Kielce 12 tel. (0 -4 1 ) 61 -8 5 -0 5
ISBN 8 3 -8 6168-07-2
Kielce 1995
Ark. w yd. 9. N akład 650 egz.
Druk: PA N Z E T Kielce
1
W iek XVI przyniósł dwie wielkie reform y chrześcijaństw a — p ro te
stan ck ą i katolicką. Były one poprzedzone przez znaczne ożywienie reli
gijności w wiekach XIV oraz XV, m a jąc e wszakże ch arak ter nie ty le in te
lektualny, co em ocjonalny, uczuciow y1. N ato m iast w w ieku XVI wzrosło znacznie znaczenie „kontrow ersji ściśle teologicznych” 2. Za spraw ą p ro te
stan tó w to, co d o tąd było rozw ażane w zaciszu pracow ni teologów i w kla
sztorach, stało sią p rzed m io tem publicznych d y sp u t, grom adzących wielkie rzesze słuchaczy. Aczkolwiek katolicy dostrzegali niebezpieczeństw o owych d y sp u t, k tó re w prow adzały zam ieszanie w um ysłach ludzi prostych, zaś ich re z u lta t nie zawsze był zależny od poziom u przygotow ania teologów , m usieli je podejm ow ać. By zaradzić te m u problem ow i, p o w stała tzw . teo logia po z y tyw no-kontrow ersyjna. W uczelniach jezuickich wszelkie te m a ty om aw iano p o d k ątem różnic z p ro testan ty zm em . Dziąki te m u księża byli skutecznie przygotow ani do ap o sto lstw a w śród dysydentów 3 .
Istniejący w XVI w. niepokój teologiczny w yrażał się przede w szystkim w p y ta n iu o ch ara k ter obecności C h ry stu sa w E u ch ary stii oraz w sporze o kondycją n a tu ry ludzkiej i działanie n a n ią łaski Bożej.
1J . K ło c z o w s k i, K r y z y s y i r e f o r m y w c h r z e ś c i j a ń s t w i e z a c h o d n i m X I V - X V I w.
W : C h r z e ś c i j a ń s t w o i h i s t o r i a . W o k ó ł n u r t ó w r e f o r m y c h r z e ś c i j a ń s k i e j V I I ] - X X w.
K ra k ó w 1 9 9 0 , s. 1 2 4 -1 4 4 . 2 I b i d e m , s. 134.
3 O te o lo g ii p o z y ty w n o —k o n tro w e rs y jn e j p is z ą o b sz e rn ie : M . R e c h o w ic z ( Teologia p o z y t y w n o - k o n t r o w e r s y j n a : sz k o ła pol ska w X V I w i e k u . W z b io rz e : D z i e j e teologii k a to lic k ie j w P o ls c e . T . 2. C z . 1. L u b lin 1 9 7 5 ) i B . N a to ń s k i ( H u m a n i z m j e z u i c k i i teologia p o z y t y w n o - k o n t r o w e r s y j n a . W : j.w .) .
8 Na t u r a i l a s k a w p o e z j i p o l s k i e g o b a r o k u
R ozpocznijm y wiąc od krótkiego w yjaśnienia term inów „ n a tu ra ” i „łaska” w ujęciu obu system ów teologicznych: katolickiego i p ro te sta n c kiego. Nie idzie tu je d n a k o dokładne zreferow anie historii problem u, a jed y n ie o jego niem alże hasłowe zasygnalizow anie w sto p n iu — m am nadzieją — w y starc zający m do le k tu ry prezentow anych w rozpraw ie in
te rp re ta cji tek stó w 4.
O tóż n a tu ra je s t to sta n , w ja k im człowiek z n ajd u je się po grzechu pierw orodnym — sta n odłączenia od Boga. D la katolików wszakże je st to te rm in czysto korelacyjny, którego używ a się w yłącznie w połączeniu z nadprzyrodzonością, czyli łaską. J a k pisze G ustave M artelet:
„W szystko, co w człowieku nie pochodzi z przybranego Bożego syno
stw a, naw et jeśli należy w nim do d u ch a i do wolności, będzie mogło być nazw ane n a tu ra ln y m ” 5.
Łaska z kolei je s t pobudzeniem , w yw yższeniem i uświęceniem n a tu ry człowieka, czyli jej przebóstw ieniem 6. N a tu ra więc nie je s t tylko fu n d a
m entem , k tó ry p o zo staje nienaruszony. N adprzyrodzoność, łaska przem ie
n ia n a tu rę . Nie niszczy je j, ale j ą udoskonala. Sam o słowo „łaska” (gr.
charis, łac. gratia) niesie z sobą pojęcie darm owości i niezależności, to znaczy, że człowiek nie m oże n a łaskę zapracow ać czy w ym usić jej udzie
lenia. G dy łaska działa n a n a tu rę , t a nie przeciw staw ia się jej. Co więcej,
„ gratia supponit naturam ” .
„W ielkość człowieka polega w łaśnie n a ty m , że pozw ala Bogu działać w sobie — oczywiście, jeśli przyjm uje Jego istnienie i Jego miłość — p o d czas gdy m ógłby przez w ypaczenie um ysłu i woli M u się przeciw staw ić” 7.
Powiedzenie Bogu „ ta k ” nie je s t w p orządku w olityw nym czymś rów nym pow iedzeniu „nie” . To znaczy, aby powiedzieć Bogu „ ta k ” , trz e b a przyjąć łaskę, czyli w ypow iada to w ola ludzka uzdolniona przez d ar n ad przyrodzony, n a to m ia st m ów iąc „n ie” o d rzu ca się go8. Nie działa więc sam człowiek, ani sa m a łaska, ale w spółdziała człowiek z łaską.
4 S p o ś r ó d p r a c p o ls k o ję z y c z n y c h n a jo b s z e r n ie j p r z e d s t a w ia ją p r o b le m la s k i, ró w n ie ż w u ję c iu h is to r y c z n y m , p o d r ę c z n ik i: W . G r a n a t , O łasce B o ż e j u d z i e lo n e j p r z e z C h r y s t u s a O d k u p i c i e l a . L u b lin 1 9 5 9 . — R . K o s te c k i, T a j e m n i c a ż y c i a n a d p r z y r o d z o n e g o . Z a g a d n i e n i a la sk i u ś w i ę c a j ą c e j . W a r s z a w a 1 9 7 5 .
S G . M a r t e l e t , V ic to ir e s u r la m o r t , é l é m e n t s d ’a n tropo lo gie c h r é t i e n n e . B .m . 1 9 6 2 , s. 1 2 7 -1 2 8 . C y t. z a : H . d e L u b a c , O n a t u r z e i lasce. P rz e ło ż y ła J . F e n ry c h o w a . K ra k ó w 1 9 8 6 , s. 9.
6 D e L u b a c , o p . c i t . , s. 3 3 .
7 B r e v i a r i u m F id e i. W y b ó r d o k t r y n a l n y c h w y p o w i e d z i K o ś c i o ł a . O p ra c o w a li S . G ło w a i I. B ie d a . P o z n a ń 1 9 8 8 , s. 284.
S K . R a h n e r , P o d s t a w o w y w y k ł a d w i a r y . W p r o w a d z e n i e do p o ję c ia c h r z e ś c i j a ń s t w a . P rz e ło ż y ł T . M ie sz k o w sk i. W a r s z a w a 1 9 8 7 , s. 8 7.
Po raz pierw szy Kościół w ypow iedział się o łasce — w oficjalnym dokum encie — n a synodzie w K artag in ie w roku 418. B yła to reakcja n a negujący znaczenie laski pelagianizm . N ajw ażniejsze stw ierdzenia teo logii staro ży tn ej wyszły od św. A u g u sty n a 9, k tó ry decydująco w płynął zarów no n a refleksją średniow iecznych autorów , ja k i ojców reform acji.
Rozw inięcia, sy stem aty zacji i dopełnienia system u A u g u sty n a dokonał św.
Tom asz z A kw inu10.
C hociaż obecnie teologowie odchodzą od w prow adzonego przez Akwi- n a tą ścisłego podziału łaski n a ro d zaje, trz e b a je d n a k przypom nieć klasyczne rozróżnienie. Zasadniczo istn ieją dw a ro d zaje łaski: łaska uśw ięcająca i łaska uczynkowa. Łaska uśw ięcająca je s t n ad p rzy ro d zo n y m darem udzielanym człowiekowi przez B oga w form ie trw ałej dyspozycji duchowej. Przez n ią zam ieszkuje w człowieku T rójca Ś w ięta i uczestniczy on w Bożej n atu rze. O trzy m u je się j ą przez chrzest św., tra c i przez grzech śm iertelny, a odzyskuje w sakram encie pokuty. N ato m iast łaska uczyn
kowa je s t zawsze łaską dostateczną, tzn . udzielaną człowiekowi w ilości potrzebnej do w ykonania czynu będącego zasługą nadprzy ro d zo n ą. S ta je się o n a łask ą skuteczną, jeśli p rzyjm ując ją , dokonam y owego czynu11.
T eologia katolicka zakłada, że n a tu r a i łaska w y ty czają człowiekowi drogę do celu nadprzyrodzonego ja k o do czegoś jednego i jedynego.
N a tej drodze w spółdziałają one ze sobą i w zajem nie się w sp o m ag ają.
Jed y n ie w olna w ola może t ę w spółpracę zniweczyć, op ierając się ła
sce i zatrzy m u jąc się n a sobie. Dzieje się ta k dlatego, że n a tu ra je s t z e p s u t a , o k a l e c z o n a , ale nie unicestw iona, p o dobnie ja k wolność.
T ak więc „łask a z chwilą swego zw ycięstw a nie będzie panow ała n a d po
w alonym nieprzyjacielem ; nie będzie m u siała zajm ow ać m iejsca człowieka, lecz w ysw obodzi go z niewoli. Później będzie m ógł pow stać — z boskiej inicjatyw y — m iędzy n a tu rą a łaską stosunek, k tó ry nie będzie ju ż a n ta gonizm em , lecz zjednoczeniem (w spółdziałaniem , synergeia, ja k określali to G recy)” 12.
N ato m ia st według M arcina L u tra po grzechu pierw orodnym , k tó ry je s t to żsam y z pożądliw ością, zostały d o s z c z ę t n i e z r u j n o w a n e wszelkie możliwości czynienia d obra. W ola je s t m artw a. Żadnej wolności
9 Z o b . S w . A u g u s ty n , Ł a s k a — w ia r a — p r z e z n a c z e n i e . P rz e ło ż y ł i o p ra c o w a ł W . E b o ro w ic z . P o z n a ń 1971.
10Z o b . S u m a teo lo g icz n a . T . 14. N o w e P r a w o i L a s k a . (1 —2; Q . 1 0 6 -1 1 4 ). P rz e ło ż y ł i w o b j a ś n ie n ia z a o p a t r z y ł R . K o s te c k i. L o n d y n 1 973.
11F . D z ia s e k , K s i ę g a ż y c i a B o że g o . T r a k t a t d o g m a t y c z n y o lasce. P o z n a ń 1 9 7 0 , s. 3 3 — - 3 9 .
12D e L u b a c , ojp.cit., s. 6 9.
10 Na t u r a i ł a s k a w p o e z j i p o l s k i e g o b a r o k u
nie m a, poza pew ną zew nętrzną sw obodą. Cokolwiek człowiek czyni, je st grzechem . Spośród 41 zdań z dziel L u tra, potępionych przez papieża Le
o na X w bulli Ezsurge D om ine w 1520 r., n a wyszczególnienie zasługują cztery sądy:
„W każdym d obrym uczynku < człow iek> spraw iedliw y grzeszy.
K ażdy dobry uczynek, < ch o ćb y > najlepiej wykonany, je s t grzechem pow szednim .
N ikt nie je s t pew ien, czy stale nie po p ełn ia grzechów śm iertelnych z pow odu głąboko ukrytej w ady pychy.
Po grzechu [pierworodnym ] w olna w ola je st p u s tą nazw ą, a kiedy czyni to , co je s t w jej m ocy, grzeszy śm iertelnie” 13.
O braz człowieka to — według L u tra — nie E razm ow y H erkules na rozstajnych drogach, ale koń, którego d osiada i ujeżdża Bóg lub Szatan.
W ola ( resp. decyzja = arbitrium) nie je s t wiąc w olną wolą, ale niew olną
— „severum a rb itriu m " . Człowiek upadły, choćby naw et nie chciał, m usi czynić zło. N ato m iast człowiek w ybrany, odrodzony, w sposób konieczny czyni to, co m u nakazuje D uch Boży:
„Skoro bow iem zgodzono sią i u stalono, że w olna decyzja po u tracie wolności z n ajd u je sią w niewoli grzechu i nic dobrego nie może chcieć, to j a z tych słów nie m ogą nic innego wywnioskować, ja k to , że w olna decyzja to p u sty dźwiąk, któ rem u nie o d p o w iad a ż a d n a rzeczyw istość.
M o ja g ram aty k a nie nazyw a wolności utraconej wolnością, przypisyw ać jej zaś ty tu ł wolności, choć żadnej wolności nie m a, to znaczy przypisyw ać jej p u ste słowo” 14.
W p ro te stan ty z m ie wiąc człowiek nie może w żaden sposób przygo
tow ać sią do nadprzyrodzonego uspraw iedliw ienia. O trzy m u je je w sposób zupełnie bierny, bez w spółpracy z Bogiem. W szystkiego dokonuje w nas C h ry stu s. Dziąki wierze m am y udział w jego zasługach. W ia ra bo
w iem przyodziew a nas C h ry stu so w ą spraw iedliw ością. G rzech je d n a k p o z o s t a j e w nas. Ł aska nie uśw iąca n a tu ry . T ylko tyle n a m je st dane, że Bóg Ojciec, w p a tru ją c sią w zasługi i ofiarą swego S yna nie po
czytuje n am grzechu za coś złego. D usza je st wiąc u k ry ta za zasłoną zasług Jezusa. U spraw iedliw ienie nie je s t p rzem ian ą ontologiczną człowieka, ale jed y n ie niep o czy tan iem m u grzechów. Jego w ew nątrzne nastaw ienie sią nie zm ienia. Człowiek je s t wiąc „simul peccator et iustus”. Je d y n y m grze
13 B r e m a r i u m F i d e i , s. 3 1 1 .
14M . L u te r , O n i e w o l n e j d e c y z j i . P rz e ło ż y ł W . N ie m c z y k . W a n to lo g ii: M y ś l filo- z o f i c z n o - r e l i g i j n a r e f o r m a c j i X V I w i e k u . W y b o r u d o k o n a ł, o p ra c o w a ł, n o t ą w s tę p n ą i p r z y p is a m i o p a t r z y ł L . S z c z u c k i. W a r s z a w a 1972, s. 8 9.
chem, k tó ry m oże skazać go n a potępienie, je s t grzech przeciwko wierze, czyli brak ufności w sto su n k u do C h ry stu sa. W ażne je s t, że chrzest nie usuw a grzechu w nas istniejącego. N a tu ra ludzka p o zo staje więc zepsuta, je st niezdolna do dobrego, a sam człowiek je st w inny wobec B oga15.
K w estię uczynków L u te r w y jaśn ia n astępująco:
„D obre uczynki nie czynią człowieka d o brym , lecz dobry człowiek spełnia dobre uczynki. Złe uczynki nie czynią człowieka złym , lecz zły człowiek sp ełn ia złe uczynki. Zawsze więc je s t ta k , że n ajp ierw sa m a sub
sta n c ja czyli osoba je st dobra, przed spełnieniem dobrych uczynków , a do
bre uczynki tow arzyszą dobrej osobie i od niej pochodzą. [...]
W ten sposób także i niew ierzącem u żaden uczynek dobry nie p om aga do spraw iedliw ości i zbaw ienia. I odw rotnie, złym lub p o tęp io n y m nie czyni go zły uczynek, lecz niew iara, k tó r a zarów no człowieka, ja k i drzewo złym czyni, złym i i p o tępionym i czyni tak że uczynki. S tąd więc to , że ktoś sta je się dob ry m lub złym , pochodzi nie z uczynków , lecz z w iary, albo z niew iary [...]. T ak więc, kto chce spełniać dobre uczynki, niech zaczyna nie od działania, lecz od w iary, k tó ra czyni człowieka dobrym . Człowieka czyni bow iem d obrym nie co innego, ja k tylko w ia ra” 16.
P ro te sta n c i są zasadniczo zgodni co do tego, że uspraw iedliw ienie nie je s t dziełem łaski, k tó ra spraw ia w ew nętrzną przem ian ę człowieka
— co je s t d o g m atem w katolicyzm ie — ale niep o czy tan iem człowiekowi grzechów, k tó re popełnił. Z n au k i L u tra w ynika, że w spółdziałanie z łaską je st niemożliwe. J a n K alw in jeszcze pogłębił tę pesym istyczną perspek
tyw ę. Grzech pierw orodny oprócz tego, że zniszczył wolę, osłabił także inteligencję człowieka. Je d n a k m im o tego je st on wolny i odpow iedzialny.
Jeżeli Bóg o b d arzy człowieka łaską, ten nie m a możliwości jej nie przyjąć.
Jej udzielenie lub nieudzielenie je s t wolnym ak te m Boga. Nie od nas zależy, czy będziem y zbaw ieni, czy potępieni — oto idea p red esty n acji1'. P u n k te m w yjścia dla K alw ina je s t więc ta k i s ta n człowieka, k tó ry L uter uznał za re z u lta t uspraw iedliw ienia. K alw in przyjm uje go ja k o skutek odwiecz
nego w yroku Boga, w yboru. P isał refo rm ato r z Genewy:
15B r e v i a r i u m F id e l, s. 3 1 2 ( k o m e n ta rz ) .
16M . L u te r , T r a k t a t o w o l n o ś c i c h r z e ś c i j a ń s k i e j . P rz e ło ż y ł W . N ie m c z y k . W a n to lo gii: M y ś l f i l o z o f i c z n o - r e l i g i j n a r e f o r m a c j i X V I w i e k u . s. 4 8 , 4 9 —50.
17 J . D e lu m e a u , R e f o r m y c h r z e ś c i j a ń s t w a w X V I i X V I I w. T . 1. P rz e ło ż y ł J .M . K ło - czow slci. W a rs z a w a 1 9 8 6 , s. 8 8 - 9 1 . — J . B r a u n , M y s t e r i u m i n i q u i t a t i s . S p ó r o prede- s t y n a c j ę i g e n e z ę p r o t e s t a n t y z m u . „ Z n a k ” 1 9 6 1 , n r 4 . A r ty k u ł p r z e d s ta w ia n ie ty lk o g e n e z ą p r o b le m u o r a z je g o X V I -w ie c z n e w c ie le n ie , a le ró w n ie ż filo z o fic z n e p r ó b y p r z e z w y c ię ż e n ia g o p r z e z ró ż n e n u r t y m y ś li o św ie c e n io w e j, r e p re z e n to w a n e w s z a k ż e p rz e z p r o te s ta n tó w .
12 Na t u r a i ł a s k a w p o e z j i p o l s k i e g o b a r o k u
„ P re d e sty n a c ją zaś nazyw am y przedw ieczny w yrok boży, m ocą którego postanow ił, ja k a je s t jego wola w stosunku do losów każdego człowieka.
Bo nie w szystkich jednakow y los czeka, lecz jed n y m z góry wyznaczony je st żywot wieczny, d rugim wieczne potępienie. P rzeto stosownie do celu, do którego ktoś został stworzony, mówimy, że został predestynow any do żyw ota lub do śm ierci” 18.
Człowiek, otrzym aw szy łaskę wiary, n ajp ierw obaw ia się kary za grze
chy, następ n ie doznaje skruchy i zaczyna rozważać znaczenie odkupienia, a wreszcie dochodzi do przekonania, że należy do g rona przeznaczonych do zbaw ienia. P o jaw ia się u niego wezwanie, które je s t św iadectw em wy
b ran ia, co n astęp n ie p o tw ierd za uspraw iedliw ienie. O d tą d może z nie
zachw ianą pew nością oczekiwać n a swój koniec — spełnienie w chwale.
P rzy czy n ą jego w y b ran ia je st w yłącznie przedw ieczny i niezm ienny za
m ysł Boży, bez w zględu n a jakiekolw iek zasługi człowieka, a jed y n ie dzięki m iłosierdziu. P otępienie n a to m ia st n astęp u je n a m ocy sprawiedliwego, choć niepojętego, w y ro k u 19. W olna w ola je st więc pozorem , k tó ry zwo
dzi człowieka. Dzięki przekonaniu o jej istnieniu w ybierze on ty m pewniej zło, k tó re Bóg m u podsuw a, a Bóg m a w te n sposób „p raw n ą p odstaw ę”
do p o tę p ie n ia 20.
Co interesujące, ze w zględu n a słabość in te le k tu a ln ą polskiej reform a
cji, a naw et p o g ard ę szlachty d la teologów (często pochodzenia plebej- skiego) ta fa talisty czn a d o k try n a predestynacji nie była u nas zbyt silnie akcentow ana, a naw et byw ała p o m ija n a m ilczeniem 21.
Sobór T rydencki uporządkow ał katolicką n au k ę o n atu rze i łasce w wy
dan y m n a VI sesji (13 I 1547) Dekrecie o usprawiedliwieniu ( Decretum de iustificatione), do którego dołączono 33 kanony, p o tę p iając e sądy nie
zgodne z n a u k ą Kościoła. D okum ent ten zaakcentow ał dwie fu n d am en ta ln e kwestie: 1) uspraw iedliw ienie je s t w ew nętrzną p rzem ia n ą człowieka, a nie tylko zew nętrznym u znaniem go za spraw iedliw ego dzięki zasługom C h ry stu sa; 2) człowiek sw ą w olą i uczynkam i w spółdziała w procesie u sp ra
wiedliw ienia.
Niedługo po zakończeniu Soboru po jaw iła się w katolicyzm ie now a te oria p ró b u ją ca w yjaśnić w spółdziałanie człowieka z łaską oraz skuteczność
18J . K a lw in , N a u k a religii c h r z e ś c i j a ń s k i e j . P r z e ło ż y ła I. L ic h o ń sk a . W a n to lo g ii:
M y ś l f i l o z o f i c z n o - r e l i g i j n a r e f o r m a c j i X V I w i e k u . s. 3 8 1 . 19 I b i d e m , s. 3 8 6 -3 8 8 .
20B r a u n , o p . c i t . , s. 4 6 2 .
21J . T a z b ir , S p o ł e c z e ń s t w o wobec r e f o r m a c j i . W : R e f o r m a c j a w P o ls ce . S zk i c e o lu
d zi a c h i d o k t r y n i e . W a r s z a w a 1 9 9 3 , s. 2 6 -2 7 .
laski (tzw . spór de auiiliis). W 1588 r. hiszpański je z u ita Ludw ik de M olina w ydał dzieło Liberi arbitri cum Gratiae donis [..] Concordia, w k tó ry m wyłożył swe poglądy odnośnie w iedzy Bożej, prem ocji fizycz
nej, łaski skutecznej i przeznaczenia, u p o d staw których leżała obrona człowieka i jego wolności. Spór m iędzy szkołą tra d y c y jn ą (tom istyczną, b anezjańską) a m olinistam i nie został rozstrzygnięty, a w końcu papież Paweł V zabronił w zajem nego zw alczania się obu szkół (1607)22. M olinizm je s t w ażny m .in. dlatego, że s ta ł się je d n a k oficjalną w yk ład n ią w uczel
niach jezuickich. N ato m iast p otępiony ja n se n iz m 23 oraz kw ietyzm należą ju ż do okresu późniejszego, s tą d rezygnuję z om aw iania tych kierunków .
Ich oddziaływ anie n a duchowość polską było je d n a k i późne, i znikom e.
K ontrow ersje wokół przedstaw ionej pro b lem aty k i n a tu ry i łaski dadzą się streścić następująco:
1. określenie pojęć „ n a tu ra ” i „łaska” ; opis sta n u n a tu ry ;
2. is to ta uspraw iedliw ienia: ontologiczna p rzem ian a człowieka lub jej brak; znaczenie chrztu;
3. r e la c ja m ię d z y n a t u r ą a ła s k ą w życiu;
4. problem wolności woli ( resp. decyzji = arbitrium ); wolność wobec łaski;
5. możliwość (lub jej b rak ) o trz y m a n ia łaski, przygotow ania się n a jej przyjęcie, w spółpracy z n ią i jej rozwoju;
6. św iadom ość sta n u łaski;
7. szeroko ro zu m ian a kw estia przeznaczenia, predestynacji;
8. problem uczynków: uspraw iedliw ia w ia ra a nie uczynki (są one nie
potrzebne, a naw et grzeszne) — uczynki z w iary — zasługujący cha
ra k te r uczynków.
2
P ra c a m o ja wychodzi od szeroko pojm ow anej refleksji n ad relacją sa
crum — lite ra tu ra . W opublikow anych n a ten te m a t arty k u ła c h 24 dałem
22 S z e ro k o s p r a w ą p r z e d s ta w ia K o s te c k i ( o p . c i t s. 5 4 9 -5 5 9 ) — w s z a k ż e z s y m p a ti ą d la to m is tó w .
23 J u ż p o n a p i s a n i u te j k s ią ż k i u k a z a ła s ię w a ż n a r o z p ra w a L . K o ła k o w s k ie g o p o ś w ię c o n a te m u p ro b le m o w i ( B ó g n a m n i c n i e j e s t d łu żn y . K r ó t k a u w a g a o religii P a sc a la i o d u c h u j a n s e n i z m u . P rz e ło ż y ł I. K a n ia . K r a k ó w 1 9 9 4 ).
24P . U r b a ń s k i, Drogi i be zdroż a pol sk ic h bada ń n a d re la cj ą s a c r u m — lite ra tu r a .
„ S z c z e c iń sk ie S t u d i a K o ś c ie ln e ” T . 3 (1 9 9 2 ); O k o n k r e t y z a c j i n u m i n o t y c z n e j dzie ła li
te ra c k ie g o . W z b io rz e : Z w a r s z t a t u bada wc zego h u m a n i s t y k i . M a t e r i a ł y I S y m p o z j u m
1 4 Na t u r a i ł a s k a w p o e z j i p o l s k i e g o b a r o k u
w yraz swem u rozczarow aniu co do m etod dotychczasow ych b ad ań . U pod
staw ich bow iem leży pojęcie przeniesione do nauki o lite ra tu rz e z religio
znaw stw a i teologii. Nie je s t więc sacrum (i być zapew ne nie może!) te r
m inem literaturoznaw czym n a podobieństw o n a rra to ra , m etafory, w iersza sylabotonicznego etc. Jeśli więc badacze decydują się n a przyjęcie sa
crum ja k o pewnej kategorii interp retacy jn e j, należy nie tylko precyzyjnie określić jej rozum ienie, ale również zgodzić się n a konsekwencje m etodo
logiczne, tj. n a interd y scy p lin arn y c h arak ter b ad ań . W p rzypadku, gdy rozum ienie sacrum zo staje zapożyczone z teologii, w y m aga to przysw oje
n ia sobie jej p o d staw w ta k im sto p n iu , by m ogła się o na stać narzędziem badaw czym , zapleczem in telek tu aln y m pom ocnym w in te rp retacji te k stu literackiego. Inaczej nie uniknie się nieprecyzyjności, a naw et miałkości analiz, oraz sprow adzenia prac o „sacrum w lite ra tu rz e ” do katalogu czy słow nika m otyw ów religijnych. Z drugiej stro n y trz e b a również wy
strzegać się czy tan ia utw oru jak o rym ow anego dzieła teologicznego, być św iadom ym swoistości i celów lite ratu ry .
P a m ię ta ją c o tych zastrzeżeniach, wolno określić inspirację m eto d o logiczną rozpraw y. Je st to herm eneutyka, w różnych wszakże wersjach (now szych), n ajbliższa je d n a k H an sa -G e o rg a G ad am m era oraz P a u la Ri- coeura, w sp a rta sugestiam i historii idei (A rth u r O. Lovejoy). Nie idzie mi je d n a k o czystość m etodologiczną, ale o funkcjonalność m eto d y i jakość
in te rp re ta cji, stą d zgoda n a synkretyzm .
3
Zreferow any problem n a tu ry i łaski w y d aje się in teresu jącą persp ek ty w ą le k tu ry tekstów X V I- i X V II-w iecznych. U praszczając go, m ożna by po p ro stu mówić tu o je d n y m z w ariantów p y ta ń o kondycję człowieka w świecie, jego relację do Boga, a także widzieć ów problem ja k o je d n ą z wersji — teologiczną — sporu o d eterm in izm ludzkiego działania, o przy- czynowość, którego w a ria n t filozoficzny zdom inuje stulecie X V II25 i two
rzone w nim system y (K artezjusz, M alebranche, Hobbes, Spinoza, Leibniz;
ju ż w wieku n astęp n y m sk rajn e stanow isko zajm ie H um e).
M ł o d y c h P r a c o w n i k ó w N a u k i W y d z i a ł u H u m a n i s t y c z n e g o . U n iw e r s y te t S z c z e c iń sk i 8 —
—10 m a j a 1 9 9 1 . S z c z e c in 1 9 9 3 ; Uwagi o re ła cj i s a c r u m — l i te ra tu r a . „ P r z e g l ą d P o w s z e c h n y ” 1 9 9 4 , n r 3.
25Z o b . L . K o ła k o w s k i, Ś w i a t o p o g l ą d X V I I st u l e c ia . W a n to lo g ii: F il o z o fia X V I I w i e k u . F ra n c ja — H o l a n d i a — N i e m c y . W y b o r u d o k o n a ł, w s tę p e m i p r z y p is a m i o p a t r z y ł L . K o ła k o w s k i. W a r s z a w a 1 9 5 7 , s. 2 1 -2 9 .
S poru o n a tu rą i łaską nie sposób je d n a k przecenić jeśli idzie o ro
zum ienie przynajm niej cząści k u ltu ry b aro k u . R ozpraw a t a zajm u je sią tylko w yb ran y m fragm entem epoki, odnośnie którego d a sią stw ierdzić, że tytułow y problem rzeczywiście je s t refleksem z jed n ej stro n y dok
try n y L u tra i K alw ina, a z drugiej — Soboru T rydenckiego (1548-1563);
napięcia intelektualnego, jak ie w yw ołuje ich zderzenie. Okres ów kończy sią w połowie stulecia X V II. P erio d y zacja ta k a od d aw n a p rz y ją ta je st w h isto rii duchowości — m ówi sią tu o okresie p o try d en ck im oraz o du
chowości p o try d en ck iej26. D ecydujące znaczenie m a w ty m czasie dok
try n a i kierunek reform y Kościoła w ypracow ane n a Soborze oraz m istyka hiszpańska. E poka now ożytna ro zpoczyna sią w raz z rozw ojem duchowości francuskiej — bardzo chrystocentrycznej, czerpiącej inspiracje z teologii św. P aw ła i św. A u g u sty n a — i jej przenikaniem do k rajó w europej
skich. W Polsce p u n k tem zw ro tn y m je s t p o czątek w ojen w ew nętrznych i zew nętrznych (1648) i zapoczątkow ane nieco później w pływ y francuskie:
przybycie Z grom adzenia Księży M isjonarzy, w izytek, sak ram en tek . P rz y ję ta w ten sposób końcowa cezura okazuje się bard zo zbieżna z n a j
nowszą p eriodyzacją b aroku, d okonaną przez Ja n u sz a P elca27. Po wcze
snym baroku, w k tó ry m w spółistnieją i śc ie rają się estetyki oraz postaw y renesansow e i barokowe (1570-1614), Pelc w y o d ręb n ia — inaczej niż do
tychczas — dwie fazy b aro k u dojrzałego, z cezurą w roku 1655 (p oczątek p o to p u szwedzkiego). Do fazy pierwszej należy więc m .in . M aciej Ka
zim ierz Sarbiew ski, O palińscy, Sam uel T w ardow ski, J a n A ndrzej Mor
sztyn, późny D aniel N aborow ski, wczesne utw ory Zbigniew a M orsztyna, W acław a Potockiego, W espazjana Kochowskiego. Do drugiej n ato m iast
— S tanisław H erakliusz L ubom irski, Kochowski, Potocki, Z. M orsztyn.
N iew ątpliw ie trz e b a ich tw órczość w iązać ju ż z innym zapleczem intelek
tu a ln y m niż Sobór T rydencki, a pisarzom o prow eniencji ariańskiej (naw et sprzed cezury) spraw y łaski były obce, poniew aż teo lo g ia a n ty try n ita rsk a nie posługuje się t ą kategorią i nie u z n a je istn ien ia grzechu pierw orodnego:
„G rzechu pierw orodnego nie m asz — czy tam y w K atechizmie rakowskim
— nie m ógł ted y zepsować wolnej woli ludzkiej” 28. N a to m ia st w przy
p ad k u poetów fazy drugiej w arto p a m iętać o nasilaniu się n a stro jó w pe
26Z o b . K . G ó r s k i, Z a r y s d z i e jó w d u c h o w o ś c i w P o ls c e . K r a k ó w 1 9 8 6 . — J . A u m a n n , Z a r y s h i s t o r i i d u c h o w o ś c i . P rz e ło ż y ł J . M a c h n ia k . K ie lc e 1 993.
27J . P e lc , D y n a m i k a , r o z w ó j i 'pe rio dy za cj a p o ls k ie j l i t e r a t u r y b a r o k o w e j . W : B a r o k
— ep oka p r z e c i w i e ń s t w . W a r s z a w a 1 9 9 3 .
28 K a t e c h i z m ra k o wsk i, rozdz . X . W z b io rz e : M y ś l a r i a ń s k a w P o ls c e X V I I wie k u . A n t o l o g i a t e k s t ó w . T e k s ty w y b r a ł, o p r a c o w a ł, w s tę p e m i n o t a m i o p a t r z y ł Z . O g o n o w sk i.
W ro c ła w 1 9 9 1 , s. 4 0 9 .
1 6 Na t u r a i ł a s k a w p o e z j i p o l s k i e g o b a r o k u
sym istycznych, a naw et katastroficznych, m ających je d n a k zupełnie inne p o d staw y 29.
P u n k te m w yjścia przedstaw ionych w książce in te rp reta cji była poe
zja M ikołaja Sępa Szarzyńskiego oraz S e b astian a G rabow ieckiego — au
torów , do których twórczości kategorią łaski ta k czy inaczej ju ż odnoszono.
P ra c a n ad nim i pozw oliła utw ierdzić się w przekonaniu o ważności pro
b lem atyki charytologicznej w epoce poreform acyjnej i potrydenckiej oraz czytać inne te k sty m a ją c ten fa k t w św iadom ości. D latego rozdz. I do
tyczy późnego dzieła J a n a D antyszka (1485-1548), zbioru H ym ni aliquot
■ecclesiastici (wyd. w roku śm ierci a u to ra ), w k tó ry m o d n ajd u jem y pierw sze echa interesującej nas dyskusji teologicznej. Przypom nijm y, że Sobór ogłosił swoje kanony o łasce i wolności n a swej VI sesji, 13 I 1547 r.
P rz y ję ta p ersp ek ty w a h erm eneutyczna w płynęła n a w ybór autorów znaczących w dziejach literatu ry , a pom inięcie poetów m in o ru m g e n tiu m , oraz czytanie w ybranych tek stó w i au to ró w jako' c a ł o ś c i . Nie idzie więc o w yszukanie i zestaw ienie rozproszonych m iejsc, w których poeci sk ła d a ją jakieś deklaracje w yznaniow o-teologiczne, ale o czytanie ich tekstów ze ś w i a d o m o ś c i ą n u rtującego epokę problem u łaski, czego re z u lta te m je s t możliwość m ów ienia o pew nym nurcie poezji egzystencji30, odm ien n y m wszakże od tego, k tó ry stw orzył J a n K ocha
nowski. O b ca była m u bow iem p ro b lem aty k a stricte teologiczna. W elegii I 9 z rękopisu O sm ólskiego w ym ienia on kilka kontrow ersji dogm atycz
nych, ale nie z ajm u je wobec nich żadnego stanow iska. Stw ierdza jedynie, że są to spraw y, k tó re trz e b a odłożyć n a staro ść — o ile A m or nie będzie nim w ładał aż do śm ierci. Później n a to m ia st, w Satyrze, odsyła skłócone stro n y do T ry d en tu , dalej uchylając się od opow iedzenia się za którym ś z w yznań31.
P o eto m barokow ym ta k a p o staw a w ystarczyć ju ż je d n a k nie m ogła.
Spraw w ich pojęciu ważnych nie mogli i nie chcieli odkładać n a później, podejm ow ali je i zm agali się z nim i w różny sposób. O dpow iedź (czy ra c z e j:
możliwe odpow iedzi) wlas'ciwie ju ż m ieli — dok u m en ty trydenckie zostały ogłoszone, pow stały katechizm y (katolickie i innow iercze). M usieli je d n a k osobiście, z różnych w szakże powodów, sta n ą ć wobec tych problem ów . N astąpiło sp o tk an ie zsubiektyw izow anego przez h u m an izm i reform ację32
29Z o b . P e lc , o p . c i t . , s. 5 0 -5 1 .
30 O c z y w iśc ie , b e z ja k ic h k o lw ie k o d w o ła ń d o X X - w ie c z n e g o n u r t u filo z o ficzn eg o . 31Z o b . Z . G ło m b io w sk a , Ele gie ł a c i ń sk ie J a n a K o c h a n o w s k i e g o . W a rs z a w a 1981, s. 21 n .
32T a k i c h a r a k t e r „ s u b ie k ty w n y ” m a n p . l u t e r a ń s k a d o k t r y n a o o b e c n o ś c i C h r y s tu s a
p o d m io tu z o b ie k ty w n o śc ią , z d o g m a te m w iary. I n tro s p e k c ja n ie m o g ła ju ż — j a k u K o ch a n o w sk ieg o — być n a jw y ż sz y m k r y te r iu m p raw d y , p o z w a la ją c y m je d n o s tc e zan eg o w ać w a rto ść s y s te m u in te le k tu a ln e g o w im ię w łasn eg o d o św ia d c z e n ia w ew n ętrz n eg o . I n tro s p e k c ja d la lu d z i now ej fo r
m a cji, z g o d n ie z L i s t e m św . J a k u b a (1, 2 3 -2 4 ), m a w a rto ś ć o ty le , o ile p ro w a d zi do p rz e m ia n y człow ieka, do p o z n a n ia sieb ie w św ie tle p ra w d y B ożej. P o s ta w a K o ch a n o w sk ieg o n a to m ia s t — ro z w ija n a k o n se k w e n tn ie
— m o g ła b y p o sta w ić człow ieka n a p ro g u nicości.
* * *
Książka t a pow stała jako rozpraw a doktorska. Jej obrona odbyła się na W ydziale Filologicznym U niw ersytetu Śląskiego w Katowicach dnia 20 czerwca 1994 r.
Serdecznie dziękuję P anu Profesorowi Janowi Malickiemu za naukow ą opiekę podczas pisania tej pracy. Słowa wdzięczności kieruję również pod adresem re
cenzentów, Panów Profesorów Jak u b a Z. Lichańskiego i S tefana Zabłockiego, oraz innych osób, które w spierały mnie swymi radam i, sugestiam i i opiniami na różnych etapach pow staw ania książki, a szczególnie Pani Profesor Ludwiki Slękowej.
Trzy fragm enty książki m iały swój pierw odruk w „P am iętniku Literackim ” (rozdz. V — 1994, z. 2; rozdz. II — 1994, z. 4; rozdz. III — 1995, z. 2).
w E u c h a r y s t i i — d z ię k i w ie rz e z e b r a n e j w s p ó ln o ty .
Rozdział I
„ Hy m n y” Ja n a D a n t y s z k a
- P RÓBA I NTERPRETACJI
1
„H y m n y D antyszka są, obok poezji religijnych Sarbiew skiego, n a jo b szerniejszym dokum entem rodzim ej hym nografii łacińskiej. Z agranica je zn ała i doceniała — nasi zaś historycy lite ra tu ry nie potrafili sią do nich ustosunkow ać, ta k że niniejsze w ydanie je s t rów nocześnie niejako o d k ry ciem cennego sk arb u ” 1.
T ak rozpoczął przedm ow ą do swej edycji najobszerniejszego i o s ta t
niego dzieła poetyckiego b isk u p a w arm ińskiego R yszard G anszyniec (1934). Isto tn ie, te n interesujący te k st, w ydany w 1548 r., funkcjonuje w historii lite ra tu ry ja k o utw ór, k tó ry sią cząsto w spom ina, ale nigdy sią go szerzej nie kom entuje. P otrzeb n y je s t on w łaściwie tylko ja k o exemplum, pozw alające ukazać przem ian ą postaw y ideowej i poetyckiej D antyszka, jego odw rót od hum anizm u, a naw et neopoganizm u, do swoiście p o jm o wanej tra d y c ji chrześcijańskiej. N ad ta k ą w łaśnie in te rp re ta c ją zaważyły zapew ne słowa S tanisław a H ozjusza zaw arte w zretoryzow anej przedm o
wie do pierwszego w y d an ia H ym nów , stw ierdzające, że a u to r anonim ow o w ydanego zbioru spądził m łodość n a królew skim dworze i daleki był od
1 R . G a n s z y n ie c , P r z e d m o w a d o : J . D a n ty s z e k , Księga, h y m n ó w . W y d a ł i w s tę p e m z a o p a tr z y ł R . G a n s z y n ie c . T łu m a c z y ł J .M . H a r h a la . L w ó w 1 934, s. I. W s z y s tk ie c y t a t y z d z ie ła D a n ty s z k a o r a z p o p r z e d z a ją c e j j e p r z e d m o w y S t. H o z ju s z a w e d łu g te g o w y d a n ia , a ic h lo k a liz a c ja w te k ś c ie ro z d z ia łu .
cnotliwego i pobożnego życia, te ra z zaś osiągnął godności kościelne i może stanow ić wzór życia chrześcijańskiego: „Dicas ex Saulo Paulum, ex perse- cutore fa c tu m apostolum” [s. 4],
S tan b a d a ń n a d tw órczością literack ą D antyszka przedstaw ia się więc dość m izernie. P oza przyw ołanym w stępem G anszyńca w ym ienić należy p isaną w duchu dawnej szkoły filologicznej rozpraw ę S tanisław a Skim iny z 1948 r .2, kilka uw ag K rystyny Staweckiej (1964 r.), pozw alających wi
dzieć tę poezję w szerszym kontekście polsko-łacińskich utw orów religij
nych XVI w .3, odpow iedni rozdział w m onografii Zbigniew a Nowaka4, w k tó ry m je d n a k H y m n o m pośw ięcono zaledwie pięć stro n . Zupełnie nie zajęła się t ą sferą działalności b isk u p a niem iecka au to rk a Inge B rigitte M iiller-B lessing5. N a to m ia st sąd y o H ym nach, form ułow ane często także przy okazji prac syntetycznych, są tyleż interesujące, co sprzeczne. I ta k widzi się w Hymnach ju ż to regres do średniow iecza6, ju ż to w ykw it pol
skiego hu m an izm u 7, ju ż to p ró b ę przezw yciężania renesansu przez odkry
cie średniow iecza ja k o staro ży tn o ści chrześcijańskiej8, ju ż to zapowiedź p rebaroku. P isał Jan u sz Pelc:
„W H ymnach kościelnych i w recepcji, ja k a im tow arzyszyła, zwłaszcza w kręgach, które reprezentow ał Hozjusz, uzew nętrznił się styk tra d y cji średniow iecznej z nową, p o w stającą falą kontrreform acyjnej żarliwości, a więc b ynajm niej nie średniow iecznej, i w konsekwencji w ym ierzonej prze
ciw O drodzeniu, choć przyjm ującej i z tra d y c ji i ze współczesności pewne w yselekcjonowane elem enty” 9.
N a to m ia st Stefan Zabłocki, c h a ra k te ry z u ją c -o sta tn ie utw ory D an ty szka, stw ierdził:
2 S. S k im in a , T w ó r c z o ś ć p o e t y c k a J a n a D a n t y s z k a . K r a k ó w 1 9 4 8 , „ R o z p ra w y W y d z ia łu F ilo lo g ic z n e g o P A U ” , T . L X V II I , n r 1.
3 K . S ta w e c k a , R e l ig i j n a p o e z ja ł a c i ń s k a X V I w i e k u w Pols ce . Z a g a d n i e n i a w y b r a n e . L u b lin 1964.
4 Z . N o w a k , J a n D a n t y s z e k . P o r t r e t r e n e s a n s o w e g o h u m a n i s t y . W ro c ła w 1 9 8 2 , r o z d z . W sł u żb ie po e z ji, s. 2 1 0 —287.
5 I.B . M iille r -B le s s in g , J o h a n n e s D a n t i s c i u s v o n H o e f f e n . E i n D i p l o m a t u n d B i s c h o f z w i s c h e n H u m a n i s m u s u n d R e f o r m a t i o n ( 1 Ą 8 5 - 1 5 Ą 8 ) . „ Z e its c h r ift f ü r d ie G e s c h ic h te u n d A l t e r t u m s k u n d e E r m l a n d s ” , B d . 3 1 /3 2 , O s n a b r ü c k 1 9 6 8 , s. 5 9 - 2 3 8 . Z o b . re c e n z ją Z. N o w a k a („ R o c z n ik G d a ń s k i” , t . X X X I I (1 9 7 2 ) z. 2, G d a ń s k 1974, s. 2 1 5 -2 2 0 ).
6 A . K a m ie ń s k a , P r z e d m o w a d o : J . D a n ty s z e k , P i e ś n i . W y b r a ł a i p rz e ło ż y ła z ła c in y A . K a m ie ń s k a . O ls z ty n 1 9 7 3 , s . 1 5.
7 G a n s z y n ie c , o p .c i t ., s . II.
8 I b i d e m , s. X L -X L I.
9 J . P e lc , R e n e s a n s w k u l t u r z e p o l s k i e j . W z b io rz e : P r o b l e m y l i t e r a t u r y s t a r o p o l s k i e j . S e r ia I. W ro c ła w 1 972, s. 59.
2 0 Ro z d z i a ł I
„Pierw szy renesansow y p o m o st m iędzy średniow ieczem a barokiem zo
s ta ł więc przerzucony” 10.
P rzytoczone sądy d o tą d będ ą m iały c h a rak ter ogólny, dopóki nie po
ja w ią się próby w szechstronnej i wielokierunkowej in terp retacji twórczości poetyckiej D antyszka, próbujące opisać nie tylko filiacje tekstów , ale również — gruntow niej niż dotychczas — ich p o ety k ę oraz — w p rzypadku Hym nów — ściśle z nią pow iązaną teologię. Ideałem byłoby porów nanie idei odczytanych w tek sta ch literackich ze sform ułow anym i w licznej ko
respondencji dyplom aty i b iskupa, k tó ra je d n a k nie doczekała się je szcze w y d a n ia 11. Niniejsze s tu d iu m chce p o d jąć tylko kilka kw estii, tra k tu ją c je raczej ja k o p róbę postaw ien ia problem ów , niż ich w yczerpujące omówienie.
2
Pełny ty tu ł księgi hym nów brzm i: H y m n i aliquot ecclesiastici ad imi- tationem Prudentii. P o ja w ia ją się więc t u dwie inform acje: o g a tu n k u literackim (hym n) oraz o pierwowzorze te k stu (P ru d en cju sz). Ju ż T a
deusz Sinko stw ierdził, że utw ory D antyszka m a ją niewiele w spólnego z t e k s t a m i P rudencjusza, k tó ry w przeciw ieństw ie do polskiego p o ety w pełni w ykorzystał dośw iadczenia poezji p o gańskiej12. Próbow ano więc rozum ieć ten związek różnorako. Jeszcze przed Sinką R om an P iła t stw ierdził, że co p raw d a D antyszek p ostaw ił sobie za wzór Cathemerinon
— dw anaście hym nów P ru d en cju sz a — ale do tego ideału w żaden sposób się nie zbliżył13. Z akładano też, że D antyszek błędnie przypisyw ał P ruden- cjuszowi autorstw o hym nów brew iarzow ych i to one były jego w zorem 14.
Za ty m przem aw iać może np. użycie w zasadniczej części to m u d y m etru jam bicznego, w k tó ry m n apisane są hym ny b rew ia rza15. Podobieństw o m iało dotyczyć tak że konwersji obu au to ró w , k tó rzy „po burzliwej i grze
sznej m łodości zawrócili n a drogę cnoty i pióro sw oje poświęcili chwale
10S . Z a b ło c k i, P o e z j a p o l s k o - l a c i ń s k a w c z e s n e g o r e n e s a n s u . W y b r a n e z a g a d n i e n i a . W z b io rz e : P r o b l e m y l i t e r a t u r y s t a r o p o l s k i e j . S e r i a l i . W ro c ła w 1 9 7 3 , s. 1 01.
11Z a z n a c z m y , ż e e d y c ją t a k ą p r z y g o to w u je z e s p ó ł k ie ro w a n y p r z e z p r o f. J e rz e g o A x e r a .
12T . S in k o , P o e z j a n o w o l a c i ń s k a w P o ls c e . W : E n c y k l o p e d i a P o ls k a . T . 2 2. C z . 1.
K r a k ó w 1 9 3 5 , s. 86.
ł 3 R . P i ł a t , S. K o sso w s k i, H i s t o r i a l i t e r a t u r y p o l s k ie j. T . 3 . L w ó w 1 9 0 9 , s. 1 70.
14S in k o , o p . c i t . , s. 8 6.
l s S k im in a , o p . c i t . , s. 8 7 - 8 8 .
Bożej” 16. P rzeprow adzona przez G anszyńca an aliza m e tru m obu zbiorów doprow adziła je d n a k do w niosku, że
„ P ru d en tiu s je s t w łaściw ie Dantyszkow i jak o wzór niepotrzebny, i jeżeli w ogóle był w zorem , to w bardzo ograniczonym zakresie, wzorem ra
czej zew nętrznym i a u to ry ta ty w n y m : pow aga P ru d e n tiu sa je s t tylko do
datkow a, dla uspraw iedliw ienia śm iałego przedsięw zięcia dotychczasowego piewcy miłości — parodiow anie klasyków n a te m a ty kościelno-religijne” 17.
Jednakże ża d n a z przyw ołanych tez nie w ydaje się do końca zasadna.
H ym ny D antyszka są przecież ta k sam o odległe od hym nów Prudencju- szowych, ja k od brew iarzow ych. Przekonuje o ty m ju ż ich objętość: kilka (zasadniczo nie więcej niż 8) zw rotek 4-w ersow ych w brew iarzu i zwykle ok. 150-200 wersów w C athemerinon. D antyszek zaś b u d u je swe utw ory najczęściej z ok. 80-100 wersów. O różnicy przekonuje również kom pozy
cja, k tó ra zostanie om ów iona w dalszej części szkicu.
P rudencjusz nie m oże być, oczywiście, uznany za a u to ra hym nów bre
wiarzowych. N a ok. 150 hym nów , k tóre brew iarz try d en ck i przejął z X III- -w iecznego brew iarza franciszkańskiego, tylko kilka to w yjątki z dzieła P ru d en cju sza18. N iew ątpliw ie najliczniej reprezentow ane są w brew ia
rzu h ym ny św. A m brożego i to jego im ię m ogło służyć ja k o określenie zbiorowego au to ra . W ą tp liw a je s t także pom yłka D antyszka i przypisanie przezeń a u to rstw a w szystkich hym nów Prudencjuśzow i. T rzeba pam iętać, że byłby to tak że błąd H ozjusza, k tó ry w swej przedm ow ie stw ierdza:
„Pervenit in m anus meas libellus hic H ym n o ru m , ad im itationem Pru- dentii conscriptus a viro quodam pio et docto, qui, modestiae causa, nomen suum edi noluit” [s. 2].
Być może Hozjusz ja k o w ydaw ca (anonim ow ego wszakże) zbioru je st również au to re m ty tu łu : H y m n i aliquot ecclesiastici ad im itationem Pru- dentii. N a to m ia st sam D antyszek na P ru d en cju sz a powołuje się tylko raz i to w bardzo znam iennym kontekście. W hym nie XXX A d p iu m lectorem czytam y:
Ad cuius hos honorem paucos promimus Hymnos, secuti nobilem P rudentium ,
16 I b i d e m , s. 88.
17 G a n s z y n ie c , o p . c i t . , s. L - L I .
18S ą t o o d p o w ie d n io : A l e s di e i — H y m n o ś w i c i e ; N o x et te n e b ra e — H y m n u s m a t u t i n u s ; L u x ecce s u r g i t au er ea — T a n d e m j a c e s s a t ca e c ita s ( . . . ) (n ie u d a ło m i s ię u s ta lić , o k t ó r y t e k s t t u id z ie ); A u d i t t y r a n n u s , S á l v e t e f l o r e s , O sola m a g n a r u m , Q u i c u m q u e C h r i s t u m — H y m n u s de E p i f a n i a . P o r . k o m e n ta r z T . K a ry ło w s k ie g o w:
H y m n y k o ś c i e l n e . P rz e ło ż y ł T . K a ry ło w s k i. P rz e d m o w a S. W in d a k ie w ic z . K ra k ó w 1 932.
2 2 Ro z d z i a ł I
Q uantum licebat, C liristiani nominis, Professione cultorem piissimum, Quo n ostra sanctis canticis Ecclesia Libenter in sacris diebus u titu r.
[X X X , w . 4 2 -4 7 ]
Słowa te, odczytane dosłownie, zm uszają do stw ierdzenia, ja k o b y D antyszek przypisyw ał sw ojem u w ielkiem u poprzednikow i w łaśnie a u to r
stwo hym nów brew iarzow ych. Są one je d n a k poprzedzone fragm entem m ów iącym o W ergiliuszu i H oracym :
Curem us ergo sem p itern a perfrui, D aturus est in libro quam viventium Suis Deus, quos m undus hic perosus est, Et huic vicissim qui placere non student.
Nam plenus est ineptis vanitatibus, Fluxisque rebus, quae velut fum us cito Vel bulla, quum tum escit flatu, transeunt.
O pus M aronis a u t Homeri quid iuvat Umbras, quod hic labore to t annis gravi, Cum laude m ulta, congessere, quae licet D urât — sed his quid hinc voluptatis d atu r Apud ta e tri nigram P lutonis regiam ?
[X X X , w . 1 7 -2 8 ]
W istocie m am y tu do czynienia z przeciw staw ieniem lite ra tu ry pogańskiej i chrześcijańskiej. M a ono nie tylko ch arak ter prostego w artościow ania i odżegnania się od lite ra tu ry antycznej (skoro opiew a o n a to , co okazuje się m arnością, to , co p rzem ija). Jeżeli bow iem m ożna przeciw staw ić a u to ra Psychomachii W ergiliuszowi i H oracem u, znaczy to , że nie tylko dorów nuje on im k u n sztem poetyckim , ale ich przew yższa, ponieważ sławi to , co nieprzem ijające i nieskończone. P rudencjusz — najw iększy z łacińskich poetów chrześcijańskich (to op in ia w ybitnego filo
loga klasycznego M ieczysława B rożka19) — sta je się więc synonim em sze
roko rozum ianej m uzy chrześcijańskiej, nie tylko hym nografii. To przecież on jak o pierwszy został o b darzony m ian em Horacego chrześcijańskiego20.
Takie rozum ienie m iejsca P ru d en c ju sza w zbiorze D antyszka pozw ala również zadać p y tan ie o g a tu n ek literacki tom u, w którego ty tu le pojaw iło się słowo „hym n” . P rzyw ołajm y definicję św. A ugustyna:
19Z o b . M . B ro ż e k , W s t ą p d o : A u r e liu s z P r u d e n c ju s z K le m e n s , P o e z j e . W s tą p , p r z e k ła d i o p ra c o w a n ie M . B ro ż e k . W a r s z a w a 1 9 8 7 , s. 7.
20Z o b . K a ry ło w sk i, o p .c i t ., s. 1 13.
„H ym ny są śpiew am i zaw ierającym i pochw ały Boga. G dyby pochw ała nie dotyczyła Boga, nie p ow stałby hym n; jeśliby pochw ała, i to pochw ała Boga, nie była śpiew ana, nie byłby to hym n. T rzeba zatem , jeśliby m iał to być h ym n, aby spełniał trz y w arunki: zaw ierał pochwałą, pochw ałą Boga i aby był pieśnią” 21.
P ochw ała w ysuw a sią w hym nie n a plan pierwszy, je st jego głów nym celem. N ato m ia st p ro śb a o łaski m a ch arak ter w tórny. P o n ad to hym ny brew iarzow e zawsze kończą sią doksologią22. N a to m iast utw ory D an ty szka nie zaw ierają doksologii w ogóle. Jedynie trz y razy w ystąpuje w nich naw iązanie do form uły try n ita rn e j. To pierw szy sygnał ich odm ienności w sto su n k u do om aw ianego g atu n k u . Również zaw artość treściow a nie da sią sprow adzić do schem atu: pochw ała — prośba o łaski.
P o staw m y tezą, k tó ra dalej zostanie p o d jąta: T ekst D antyszka je st zbiorem poetyckich m ed y tacji, ujątych w fingowane ram y hym nów .
Skoro jego zasadnicza cząść dotyczy taje m n ic y paschalnej, należy an a
lizować go n a tle średniow iecznej duchowości i teologii paschalnej.
3
W dziejach chrześcijaństw a m ożna w yodrąbnić kilka zasadniczych p rzem ian w dośw iadczaniu i p ojm ow aniu ta je m n ic y m ąki, śm ierci i zm ar
tw y ch w stan ia Jezusa. Kościół sta ro ż y tn y nie akcentow ał m ąki, tylko zm ar
tw ychw stanie i chwałą C h ry stu sa. G dy pojaw ił sią k u lt krzyża ja k o sym bolu o d k upienia, był on nierozerw alnie zw iązany ze zm artw ychw staniem , ikonografia zaś p rzed staw iała ukrzyżow anego Je zu sa w chwale.
„Z m artw ychw stanie nie było dla nich [starożytnych chrześcijan] jak im ś zadośćuczynieniem za krzyż, lecz jego owocem; nie rów now ażyło krzyża, lecz dopełniało go” 23.
M ąka i zm artw ychw stanie są wiąc jednością, uw ieńczeniem m isji C hry
stu sa. O b ja w ia ją tą chwałą, k tó ra dopełni sią w p aruzji. C h ry stu s, choć cierpi, je s t królem , k tó ry dokonuje o d k u p ien ia swojego ludu. Św iat zo
sta je przez niego przem ieniony i chrześcijanin w inien kontem plow ać skutki jego zbawczej miłości. O braz B oga wiszącego n a krzyżu i n a n im tr y u m fującego, ja k i był pow szechny m iądzy VI a X stuleciem i obecny również
21 S w . A u g u s ty n , E n a r m t i o n e s i n p s a l m o s 7 2, 1. C y t. z a : J . W o r o n c z a k , H y m n . H a s ło w : S ł o w n i k li t e ra t u r y s t a r o p o l s k i e j . P o d r e d a k c ją T . M ic h a ło w sk ie j. W ro c ła w 1 9 9 0 , s. 2 85.
22 I b i d e m .
23L . B o u y e r, M i s t e r i u m p a s c h a l n e . K r a k ó w 1 9 7 3 , s. 50.
2 4 Ro z d z i a ł I
w gotyku (C h ry stu s z o tw arty m i oczam i, pełen godności, w królewskiej koronie n a głowie), w wiekach XIV i XV ulega całkowitej przem ianie.
Jego miejsce zajm u je Jezus-C złow iek, w zgardzony i poniżony. O soba Ukrzyżowanego sta je się c en tru m pobożności (ta k liturgicznej, ja k po- zaliturgicznej) i celem m edytacji, prow adzącej przez w spółodczuw anie, w spółcierpienie ( compassio) do naśladow ania ( im ita tio ). S tąd p o jaw ia sią w późnym średniow ieczu rozw ażanie w szystkich elem entów m ęki i śm ierci C h ry stu sa, p rzedstaw iane z realizm em , a naw et w eryzm em . Z a tra c a sią d o tąd nierozerw alny związek m iądzy krzyżem i chwałą zm artw y ch w stan ia ja k o drogą do O jca. A kcentuje sią zaś zew nątrzne, praw ne, rozum ienie długu, ja k i człowiek przez grzech pierw orodny zaciągnął u Boga, a k tó ry spłacił C h ry stu s sw oją śm iercią (teologia św. A nzelm a). T a pobożność p a sy jn a przesunie też akcenty w rozum ieniu E ucharystii jak o przede wszy
stk im ofiary, nie zaś dziąkczynienia. M sza stan ie sią okazją do kontem plo
w ania kolejnych etapów m ąki. K om entarze m szalne bądą przedstaw iały poszczególne jej elem enty w pow iązaniu z pasją. Wreszcie poszczególne godziny kanoniczne brew iarza zostały połączone z e ta p a m i W ielkiego P ią tk u 24.
4
O pisanie H y m n i aliquot ecclesiastici jak o utw oru realizującego p o ety k ą m ed y tacji nie w y d aje sią zabiegiem zew nątrznym w sto su n k u do tek stu . W nim sam ym bow iem o d n ajd u jem y sugestie, u p raw niające tą procedurą.
W przedm ow ie Hozjusza czytam y:
„In quo [libellus] m em oria Christi beneficiorum om n iu m ita sub oculos subicitur, ut, quisquís legerit diligentius, non possit eius amore singulari non accendi, a quo se tantis beneficiis im m erentem , quid dicam im m e- rentem ? im m o vero extrema quaeque supplicia merentem, affectum esse recolit” [s. 2].
Sam zaś D antyszek w edług H ozjusza ,,ut non alia magis in re, affecta in hac et aetate et valetudine sua, quam in iugi Christi beneficiorumque meditatione, versetur” [s. 4].
24 J . J . K o p e ć , M ę k a C h r y s t u s a w re lig ijn e j k u l t u r z e polskiego ś r e d n io w ie c za . S t u d i u m n a d p a s y j n y m i m o t y w a m i l i t u r g i c z n y m i . W a rs z a w a 1 9 7 5 , p a s s i m , z w ła s z c z a r o z d z . I;
N u r t p a s y j n y w ś r e d n i o w i e c z n e j r e l ig i j n o ś c i p o l s k ie j. W z b io rz e : M ą k a C h r y s t u s a w c z o raj i d ziś . L u b lin 1 9 8 1 . — M . K o ro lk o , C h a r a k t e r y s t y k a r e lig ijn y c h i l i te ra c k ic h f o r m st a r o p o l sk i e j p i e ś n i p a s y j n e j . W a n to lo g ii: P o ls k i e p i e ś n i p a s y j n e . Ś r e d n i o w i e c z e i w i e k X V I . T . 1. P o d r e d a k c ją J . N o w a k a —D łu ż e w sk ie g o . O p ra c o w a li M . K o ro lk o i J . P u z y - n i n a . W a r s z a w a 1 977.