• Nie Znaleziono Wyników

Medytacja chrześcijańska

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Medytacja chrześcijańska"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Studia Teologiczne Biał., D roh., Łom.

12(1 У 94)

K S. H E N R Y K C IE R E S Z K O

MEDYTACJA CHRZEŚCIJAŃSKA

Treść: Wstęp; I. M edytacyjne dziedzictwo duchowości chrześcijańskiej; II. Pojęcie medytacji chrześcijańskiej.

W S T Ę P

M edytacja, słowo k tó re coraz częściej pojaw ia się n a ustach w spółczesnego człow ieka. W idzim y je w tytu łach licznych publikacji. N a afiszach, z a p ra sz a ją ­ cych n a sp o tk an ia organ izo w an e przez now e ruchy religijne, zw łaszcza naw iązuj- ce d o tradycji religii D alekiego W schodu. M ów i się o m edytacji n atu raln ej, transcendentalnej, w schodniej, zen, chrześcijańskiej. M ed y tacja jest m agicznym słowem naszych dni. M agicznym , bo łączy się z nią coś nieznanego, tajem niczego, a jednocześnie widzi się w niej śro dek do osiągnięcia bliżej nieokreślonych stanów w ew nętrznych czy specjalnych u zdolnień i m ocy. Ł ączy się ją często ze sferą religii, choć nie zawsze. Zazw yczaj p o szu k u ją jej ludzie m łodzi, ale z różnych m otyw ów . Ze zwykłej ciekaw ości, chęci dośw iadczenia czegoś now ego, nieznanego, z ro z czaro w an ia swymi p ra k ty k a m i religijnym i, a najczęściej p od wpływem czyjejś zachęty, obietnic uw olnienia się z p ro blem ów nękających życie. Z nam ienne jest to — ja k zauw aża H . W aldenfels — że w wielu w yp ad kach , w naszych chrześcijańskich środ o w isk ach Z ach o d u , nie łączy się z m ed y tacją ani duchow ych ćwiczeń św. Ignacego z L oyoli, ani ćwiczeń właściwych k lasztorom i konw entom za k onny m , a tym bardziej nie wiąże się jej z różańcem czy d ro g ą krzyżow ą. C o najwyżej w tórnie i ze zdziw ieniem o dk ry w a się to później ja k o m edytacyjne dziedzictw o religii chrześcijańskiej1.

W odpow iedzi n a pow yższą sytuację, n a coraz szersze zainteresow anie m edytacją, pojaw iła się w o statn ich latac h dość szero ka lite ra tu ra chrześcijańska na tem at m edytacji. P o w stają też o środki podejm ujące p ra k ty k ę m edytacji chrześcijańskiej w edług, za p o m n ian y ch po części w o statn ich stuleciach, ro d z i­ m ych tradycji zachodnich, n aw iązujące także odw ażnie do, cennych w wielu

1 H . W a l d e n f e l s , M ed yta cja na W schodzie i na Zachodzie, W arszaw a 1984, s. 7-8; J. B o le w s k i, P rosia p r a k ty k a m edytacji, K ra k ó w 1992, s. 9-11.

(3)

w ypadkach, dośw iadczeń m edytacy jnych w schodnich religii2. P ragn ąłb ym choć pokró tce, w ra m ach poniższej w ypow iedzi, u k azać chrześcijańskie dziedzictw o m edytacyjne o raz w o p arciu o nie p o d jąć p ró b ę przybliżenia pojęcia m edytacji chrześcijańskiej.

I. M E D Y T A C Y JN E D Z IE D Z IC T W O D U C H O W O Ś C I C H R Z E Ś C IJA Ń S K IE J

Jednym z p od staw o w y ch w ym iarów religijności człow ieka jest m od litw a. K atechizm ow o definiujem y ją ja k o rozm ow ę człow ieka z Bogiem . G d y za­ czniemy jed n ak że głębiej sięgać w rzeczyw istość kry jącą się po d tą nazw ą, zauw ażym y że obejm uje o n a całego człow ieka, w szystkie jego w ładze, że jest nie tyle rozm ow ą, co szukaniem sp o tk a n ia z Bogiem w najgłębszych p o k ła d a c h jego w nętrza. Jest p ragnieniem nie tylko p o z n a n ia B oga, kim jest, ale dośw iadczenia G o w m iłości. K ie ru ją c się ta k ą tę sk n o tą za B ogiem , ju ż od z a ran ia chrzecijań- stw a, szukano spo so b ó w p rzeb ijan ia się w n ied o stęp n ą sferę boskości. P o d ej­ m ow ano ró ż n o ro d n e p ra k ty k i m odlitw y i du chow ych ćwiczeń, aby d o tk n ą ć niejako sam ego B oga, dośw iadczyć G o , jego żywej obecności, tak że ju ż w ziemskim życiu. Pierw si chrześcijanie, święci bracia, m ęczennicy, żyli w b lisk o ­ ści Boga, O jca ich P a n a , Jezu sa C h ry stu sa. G d y chrześcijaństw o obejm ow ać zaczęło coraz szersze kręgi, gdy co raz bardziej zaczęło się stykać ze św iatem , pow stał lęk o utrzy m an ie bliskich więzi z Bogiem . D latego co gorliwsi zaczęli uciekać w o doso bn ien ie, n a p ustynię aby tam walczyć z sam ym so b ą i św iatem o zachow anie jed n o ści z B ogiem . Od sam o tn y ch pu stelników począw szy, przez w spólnotow e form y życia, w ytw orzyły się m iejsca i trad ycje duchow ych zm agań w poszukiw aniu B oga, św iętości. Pow stały szkoły życia duchow ego, w ykształ- tow ały się p ra k ty k i ascetyczne, form y m odlitw y. N iek tó re z nich p rzetrw ały aż do dzisiaj, inne uległy tran sfo rm acji, a niejedne z nich niem alże zupełnie zostały zarzucone lub zap o m n ian e. P ow yższych losów dośw iadczyła po części i p ra k ty k a m edytacji. G dybyśm y dziś zapytali przeciętnego chrześcijanina, czym jest m edytacja, gdybyśm y p o p ro sili k a p ła n a o jej w yjaśnienie, a tym bardziej o w skazów ki ja k m ed y to w ać, n iejed n o k ro tn ie pojaw iłoby się ogólne z a k ło p o ta ­ nie.

W praw dzie w śro d o w isk ac h form acji d o życia zako nn ego i k apłańskiego m ów i się o m edytacji, to najczęściej je d n a k k ojarzy się ją , względnie ogranicza, d o p ra k ty k i m odlitw y m yślnej, przybierającej form ę rozm yślania. Ś rodow iska laik atu chrześcijańskiego n a to m ia st, nie p o siad ają w zasadzie naw et ogólnego

2 W Polsce p o w s ta ł tak i o śro d e k p rzy k laszto rze ojców b en ed y k ty n ó w w L u b in iu . N ależy on rów nież d o Ś w iatow ej W s p ó ln o ty M e d y tacji C hrześcijańskiej, k tó ra p o w o ła n a zo stała d o istnienia w 1991 ro k u . Celem jej jes t zach ęc an ie d o p ra k ty k i i n au cz an ie m edytacji w chrześcijańskiej tradycyji zgodnie z n a u k ą Jo h n a M a in a (1926-82), b e n ed y k ty n a, k tó ry p o p rz ez zetknięcie się z m ed y tacją w schodnią, pośw ięcił się o d n a w ian iu p ra k ty k i m edytacji w edług n a u k i O jców P ustyni, p rzek azan ej n a zachód p rzez J a n a K a s ja n a , m istrz a św. B e n ed y k ta. G ru p y p ra k ty k u jąc e m edytację zgodnie z zaleceniam i ojca Jo h n a M a in a s p o ty k a ją się w k la s z to rac h , p a ra fia c h , d o m ac h p ry w atn y ch , szkołach, w w ięzieniach i in n y ch w s p ó ln o ta ch . G ru p y te istnieją w p o n a d trzydziestu pięciu k rajach . G łów ne c en tru m W sp ó ln o ty m ieści się w L o n d y n ie i k iero w an e jest przez ucznia J o h n a M a in a, ojca L au ren ce F re e m a n a OSB.

(4)

pojęcia m edytacji. Jak k o lw iek m edytacyjny w ym iar w p ra k ty k a c h religijnych chrześcijańskich de facto w ystępuje, a naw et jest p rzez wielu dośw iadczany, np. w m odlitw ie różańcow ej — to najczęściej nie jest w prost uśw iadam iany, tym bardziej w skazyw any, czy nazyw any. T rz e b a przyznać, że laik at katolicki pozostaje ja k b y p o za kręgiem zaintereso w an ia duszpasterskiej działalności, gdy idzie o św iadom e w p ro w adzanie w m edytację. T ę lukę w p ra k ty k a c h duchow ości katolickiej coraz częściej zaczynają w ypełniać obce chrześcijaństw u propozycje, a naw et p seudo pro po zycje m edytacji rzek om o n atu raln y ch , ale najczęściej o partych n a odm iennych niż chrześcijańska, wizjach Boga, człow ieka i św iata3.

W racając do ogólnego i n ajbardziej rozpow szechnionego rozum ienia rzeczywistości m edytacji ja k o rozm y ślania, ja k ie p an u je w kręgach ludzi podejm ujących p ra k ty k ę życia duchow ego w zakon ie czy kapłaństw ie, łatw o zauw aża się, że jest ono n azn aczon e ty p o w ą dla zachodniej cywilizacji, aktyw nością d y skursyw ną i sw oistym racjonalizm em czy intelektualizm em . W praw dzie rozm yślanie, łączone z m o d litw ą m yślną nie zm ierza, ani nie za k ła d a w swej istocie aktyw ności czysto racjonalnej, czyli czegoś w rodzaju teoretycz­ nego studium jakiejś praw d y w iary czy m o raln o ści, to je d n a k w p raktyce, przez wielu w drażanych w to ćwiczenie i je podejm ujących — trzeba przyznać — na powyższej czynności się zatrzym uje. Łatw iej bow iem , przy ogólnym nastaw ieniu racjonalnym do rzeczyw istości, przy p o d o b n y m rów nież nachyleniu teologii, pozostać n a płaszczyźnie w n io sk o w an ia, dedukcji czy indukcji o ch arakterze intelektualnym , niż zejść w sferę woli, żądającej p rak ty czn ych konsekw encji w życiu. T ym czasem w rozm yślaniu, k tó re jest fo rm ą m odlitw y m yślnej, w inna wziąć udział k aż d a sfera ludzkiego ducha: um ysł, w ola i uczucie. D o istoty bowiem tego rodzaju m odlitw y należą zaró w n o poznaw cze akty in telektu, ja k i decyzyjne akty woli. W szystko zaś sk on cen tro w an e w inno być n a d ążeniu do zjednoczenia z B ogiem 4.

W duchow ej tradycji chrześcijańskiej w ypracow ano kilka m eto d rozm yśla- nia-m edytacji. D o n ajbardziej znany ch i stosow anych należą: m e to d a ignacjań- ska (od św. Ignacego Loyoli), m e to d a sulpicjańsk a (od kard . de Bérulle, o. de C on dren i od ks. O liera) i m e to d a św. A lfo nsa Liguorego.

M e to d a św. Ignacego w ym aga przed rozpoczęciem rozm yślania p rz y g o to ­ w ania jego przed m io tu , czyli m ateria łu do rozw ażania. N a p o cz ątk u ro zm y śla­ nia zaleca uśw iadom ienie obecności Bożej i p ro śb ę o łaski p otrzeb n e w czasie rozm yślania. P otem n a stęp u ją dw a preludia: pierw sze polega na przedstaw ieniu sobie m iejsca czasu i sam ego zdarzen ia względnie w yobrażeniu okoliczności, w których przychodzi p ra w d a p o d d a n a rozw ażaniu; d ru g ieje st p ró b ą przew idze­ nia owocu rozm yślania i p ro śb ą o jeg o spełnienie. W łaściw e rozm yślanie polega na zaangażow aniu pam ięci, ro z u m u i woli, a tak że i zm ysłów, jeśli p rzed m iot rozm yślania pod nie p o d p a d a , w celu odniesienia rozw ażanych praw d do osoby rozm yślającej i w yciągnięcia p raktyczn ych po stan ow ień , ja k o ow oców rozm yś­ lania. W zakończeniu n astęp u je ro zm o w a (m odlitw a) z Bogiem , C hrystusem , M a tk ą N ajśw iętszą, albo ze świętym i o raz o b ra n ie tzw. w iązanki duchow ej, streszczającej ow oce rozm yślania, k tó ra m a tow arzyszyć osobie rozm yślającej przez cały dzień.

M E D Y T A C JA CH R ZEŚC IJA Ń SK A 251

3 W . S ło m k a , M ed ytu ję więc jestem . Ł ó d ź 1992, s. 29-30. 4 S t. W ite k , Teologia życia duchowego, L ublin 1986, s. 293-295.

(5)

M e to d a su lpicjańska, ja k o myśl p rzew o dnią przyjm uje pragnienie zjed­ noczenia się ze Z baw icielem celem o d d an ia czci B ogu i od tw orzenia w sobie cnót Zbaw iciela. R ozp o czy n a się od uśw iadom ienia obecności Bożej i w zbudzenia aktu skruchy o raz w ezw ania pom ocy D u c h a Świętego. Z kolei n astęp u ją trzy akty: adoracji — rozw aża się d o sk o n ało ść B ożą czy cno ty Zbaw iciela, i w yraża się przy tym podziw , dziękczynienie, skruchę; zjednoczenia — w yrab ia się przekonanie o potrzebie danej cnoty, budzi się żal, że jej nie m a oraz pragnienie zdobycia jej w raz z p ro ś b ą o nią; w spółpracy — podjęcie szczegółowego po stanow ienia co do realizacji k o n k re tn y c h cnót. Powyższe trzy akty m o żn a opisać ja k o : Jezus przed naszym i oczam i; Jezus w naszym sercu; Jezus w naszych rękach. Z akończenie obejm uje podziękow anie za o db yte rozm yślanie, prze­ proszenie za zan ie d b an ia, p ro śb ę o zrealizow anie postan ow ień oraz ułożenie w iązanki duchow ej, łączącej się z treścią rozw ażania.

M e to d a św. A lfo n sa L iguorego, po k ró tk im rozw ażaniu, sk u p ia się zasadniczo n a aktach w iary, nadziei i m iłości oraz w prow adza d użo m odlitw y. R ozpoczyna się p o d o b n ie ja k p oprzednie, od staw ienia się w obecności Bożej, uwielbienia B oga i pro śb y o d o b re rozm yślanie. R ozw ażanie polega na zastanow ieniu się, czego w ym aga d a n a p ra w d a i ja k dotychczas d o niej się odnosiliśm y. A k ty w iary w skazują, że d a n a p ra w d a prow adzi d o zbaw ienia; ak ty nadziei zapew niają, że Bóg da łaski do zach o w an ia tej praw dy; akty m iłości um acniają w p o stan o w ien iach realizacji danej praw dy w życiu z m iłości do Boga. P odejm ow ane akty p rz era d zają się w serdeczną rozm ow ę (m odlitw ę) z Bogiem z p ro śb ą o zachow anie postanow ień, o p o trze b n e łaski, zw łaszcza o m iłość Bożą, z obietnicam i p ro w ad zen ia praw ego życia i w ypełniania p o sta n o w ie ń 5.

Powyżej zasygnalizow ane m eto d y rozm yślania-m edytacji przy w iernym ich realizow aniu nigdy nie zatrzy m u ją się jedynie w sferze intelektualny ch roztrząsam O ne p ro w a d z ą dalej, ku zaan g ażo w an iu pozo stałych władz, całej osoby rozm yślającego. P rzed m io t rozw ażan ia (treści, praw dy, w ydarzenia, cnoty) m a być przyjm ow any przez rozm yślającego nie w sposób obiektyw - no-krytyczny, w płaszczyźnie intelektu, ja k wszelkie praw dy ludzkie, ale przez włączenie także czynników em ocjon alnych i w olityw nych, i ja k o słow o Boże skierow ane doń, w k o n k re tn y c h w a ru n k ach życiowych. Stąd rozm yślanie w istocie swej jest bardziej siedzeniem i zasłuchaniem M arii u stóp P an a, udzielającego jej p o u fn y ch w skazań duchow ych (por. Ł k 10,39), aniżeli roz- strząsaniem in telektualnym treśc i6.

W tym m om encie m o żn a ju ż m ów ić o m edytacji, w pierw otnym , i wydaje się najw łaściw szym , jej rozum ieniu. S taro ży tn o ść i wczesne średniow iecze chrześcijańskie dalekie były od intelektualneg o u jm ow ania m edytacji. Jeśli bowiem łączono ju ż m edytację z ak tam i św iadom ości, to nie tyle św iadom ości racjonalnej, ile św iadom ości serca, k tó re zgodnie z trad y cją biblijną uzn aw an o za istotny w ym iar człow ieczeństw a. Serce, ja k o centrum osoby ludzkiej, jest więc, według najpierw otniejszej tradycji, m iejscem m edytacji. Ju ż Biblia m ów i, że

5 Z o b . J . B o c h e n e k , Z a rys ascetyki, W arszaw a 1972, s. 233-237; S. W ite k , jw . s. 296-299; W . S ło m k a , jw ., s. 37; Z . N a b z d y k, M o dlitw a - -źródło i w yraz duchowości, w: Teologia duchowości

katolickiej. Pod red. W . S i o m k i, L u b lin 1993, s. 136-137. 6 S t. W ite k , jw ., s. 297.

(6)

M E D Y T A C JA C H R ZEŚC IJA Ń SK A 253

M aryja rozw ażała i zachow yw ała słow a Boże w swym sercu (por. Ł k 2,19)7. M edytacja, w tym rozum ieniu, jest zatrzym aniem się z w iarą przy słowie Bożym i zaangażow aniem najtajniejszego rdzenia ludzkiej isto ty, czyli serca. N igdy jednakże nie m oże ono być u to żsam iane, ani z rozum em dyskursyw nym , ani z pow ierzchow ną uczuciow ością, ani też sferą w yobraźni. Skupienie się na intelekcie zam ienia m edytację w zim ne i suche, pojęciow e ro zstrząsanie praw d. P oddanie się uczuciu religijnem u, zakończy się sentym entalizm em . R o zb u d zo n a w yobraźnia do p ro w ad zi do roztarg n ień . N ie oznacza to jed n ak ż e ja k o b y inteligencja, uczucie i w yo b raźn ia nie są p o trzeb n e w m edytacji. O d n ajd u ją one w niej swe m iejsce, ale d o p iero w tedy gdy rozb u d zo n e zostanie serce, a jego płom ień ogarnie je i p rzem ien i8.

M edytacja ja k o zetknięcie się Słowa i serca m a głębokie zakorzenienie w Biblii. Biblia często opisuje ja k Słowo B oga o p anow u je serce człow ieka, a serce rów nież przysw aja sobie Słow o. Serce przyjm uje Słow o, spożyw a je i przeżuw a (Ez 3,1-3); przechow uje je (Ps 119,11); ro zw aża je (Ł k 2,1 9). Słowo je st ukryw ane w łonie człow ieka (Job 23,12); w szczepiam y się w nie (Ł k 8,45); przyw iązujem y się i przylegam y d o niego (D z 16,14); rozm yślam y nad nim dniem i no cą (Ps 1,2). W reszcie człowiek zam ieszkuje Słowo ja k w łasne m ieszkanie (J 3,31), ta k ja k i Słowo przebyw a w nim i zam ieszkuje (K ol 3,16). Słowo ro z b u d za serce, serce nasłuchując Słow a p rz en ik a w tajem nice D u cha.

C hcąc opisać rzeczyw istość w ew nętrznego sp o tk an ia Słow a i serca, autorzy najstarszych tekstów duchow ych posłużyli się nazw ą m editatio9, m ając na uwadze p ierw otne znaczenie tego w yrazu, przyw odzące n a m y śl ciągłe p o w ta rz a ­ nie, cierpliwe niejako przeżuw anie tych sam ych słów. N ie chodziło więc im o rozum ienie m edytacji ja k o refleksji w sensie rozum ow ym , ale ja k o zatrzym anie się n a k o n kretnym słowie, ja k ie d o ciera do słuchającego czy czytającego Słowo Boże. D o tk n ięty w ten sposó b Słowem obejm uje je, p o w tarza w olno w ciszy swego serca, pozw ala by je nasyciło. Słowo to nie jest ju ż ludzkim słowem , m artw ym i zgasłym . Jest ju ż Słowem sam ego Boga, ziarnem , k tó re m oże wypuścić korzenie i zakiełkow ać, iskierką, k tó ra m oże rozpalić serce. N iknie tu płaszczyzna pojm ow ania, intelektualnej analizy. K a żd e zatrzy m anie się na niej m oże zadać śm iertelny cios now em u życiu, k tó re właśnie się rodzi. W jej m iejsce pojaw ia się przestrzeń serca, najgłębszy rdzeń ludzkiego jestestw a i m iejsce naszego sp o tk an ia z Bogiem . W niej w ystaw iani jeste śm y na miłość Boga, na potęgę Ducha, na pochłaniającą w szechmoc Sło w a 10.

Przykłady tak pojm ow anej m edytacji i jej stosow anie spotyk am y w d u c h o ­ wych p ra k ty k a ch O jców Pustyni. Szczegółowy jej opis m ożem y odnaleźć u J a n a K a sja n a (+ 4 3 5 ), za pośrednictw em k tó reg o p ra k ty k a ta zo stała p rzeniesiona n a Z achód. Ja n K a sja n nauczył się jej od ojca Iz a a k a , m n ich a egipskiej pustyni.

1 W . S i o r a k a , jw ., s. 30.

8 A . L o u f , P unie naucz nas m odlić się, K ra k ó w 1987, s. 18-30; W . S ł o m k a , jw ., s. 474-9. 9 M editatio o zn acza tyle co rozw 'aga, nam y sł, n aw yk i p o ch o d zi od czasow nika m editari, czyli myśleć, ro ztrząsać, uczyć się. M e d y tac ja więc w edług pow yższego źródłosłow u o z n aczałab y rozm yślanie, rozw 'ażanie, d u m an ie , ale leż n aw y k , uczenie się, k tó re łączą się z czynnością p o w tarzan ia. B ardziej p ierw o tn y m w ydaje się d ru g ie znaczenie i d late g o w'ielu, zw łaszcza dzisiaj, skłania się by m edytację określać ja k o p ra k ty k ę po leg ającą n a ciągłym p o w ta rza n iu .

(7)

Izaak, odw ołując się d o tradycji n ajstarszych O jców , zalecał n ieu stan n e za­ trzym yw anie się, rozm yślanie (v o lu n tatio cordis) jednej form uły aby uzyskać stałą pam ięć o B ogu. W skazyw ał n a werset: R a cz m nie wybawić, o Boże; Panie, pospiesz m i na pom oc (Ps 69,2), uw ażając, że zbiera on w sobie wszelkie uczucia, k tó re m o g ą się zrodzić w człow ieku i o d p o w iad a k ażdem u stanow i d uch a ludzkiego. Z aw iera on bow iem w sobie i wezwanie do B oga w obliczu niebezpieczeństw a, tak że ak t p o k o ry , czujność, św iadom ość ułom ności, nadzieję w ysłuchania, i ufność, że p o m o c B oża jest zawsze bliska. W ypow iadając ten werset p ozo staje się w nieu stannej obecności Bożej. N ależy p o w tarzać go, rozm yślać (m edytow ać) podczas pracy , przy jakiejkolw iek posłudze, w drodze, we śnie i przy jedzeniu. M yśl o nim — zdaniem ojca Iz a a k a — w inna się stać zbaw ienną fo rm u łk ą, k tó ra nie tylko ustrzeże od zakusów szatan a, lecz także oczyści z ziem skich przyw iązań i d o p ro w ad zi d o w zniosłych k on tem placji oraz, niewielu tylko znanej, żarliw ości m odlitw y. U b ó stw o tego jed neg o w iersza, ciągle po w tarzan eg o i rozm yślanego, zgodnie z zaleceniem z księgi P w t 6,6-9: Niech pozostaną w tw ym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję... będziesz o nich m ów ił przebyw ając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu..., umożliwi d o stąpien ie rychło i łatw o pierw szego spośród błogosław ieństw Ewangelii: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (M t 5,3)n .

P ra k ty k a m ed ytacji w form ie p o w ta rz a n ia , p rzeniesiona n a Z ach ód przez J. K a sja n a, ro zpow szech n io n a została przez św. Benedykta. T en p a tria rc h a m onastycyzrnu zachod niego przejął w ezw anie Ojców pustyni: Boże w ejrzyj ku wspomożeniu m em u, Panie pośpiesz ku ratunkow i m em u, n ak azu jąc rozpoczynać od niego w spólne m odlitw y o ra z inne zajęcia. F o rm a ta utrw aliła się w m odlitw ie brew iarzow ej i dziś rów nież od tych słów rozpoczynam y liturgię godzin. M odlitw a jednego wezwania czy naw et jednego słowa, ja k często określa się tę form ę m edytacji, zalecana była przez regułę P ach om iu sza ( + 346), zn an a też była św. A ugustynow i.

W średniow ieczu zachęcał do tego rod zaju m odlitw y an onim ow y au to r Obłoku niewiedzy, u zn aw anego za perłę XIV -w iecznej m istyki angielskiej. Z atrzym anie się przy jed n y m słowie, a naw et sylabie, w ypow iadanym z w iarą i m iłością, p ozw ala — zdaniem a u to ra — sięgnąć p o n ad refleksję ra cjo n aln ą i naw iązać au tentyczny k o n ta k t z Bogiem . Słowo to uchroni przed ro z ­ proszeniem , oczyści pole uw agi i ja k strzała przebije ob łok zakryw ający B o g a12. B ogate dośw iadczenie p ra k ty k i m odlitw y m edytacyjnej, polegającej na po w tarzan iu k ró tk ieg o w ezw ania, zachow ało się, aż p o dzisiejsze czasy, we w schodnim chrześcijaństw ie. Jest to tzw. M o d litw a Jezusow a. P olega o n a na nieustannym p o w ta rz a n iu słów: Panie Jezu Chryste, S ynu B oży, zm iłuj się nade mną grzesznikiem ! A u to r Opowieści pielgrzym a, książki pow stałej w X IX -w iecznej R osji, nazyw a ją n ieu stan n ą m o d litw ą i ta k opisuje: N ieustanna wewnętrzna m odlitw a Jezusow a to nieprzerwane, nigdy nie ustające w zywanie Boskiego imienia Jezusa C hrystusa, ustami, um ysłem i sercem, ze świadomością

11 J . K a s j a n , Konferencje z Ojcami. R ozm ow a X , 10-14, w: P ism a Ojców Kościoła, t. 6, P o zn ań 1928, s. 337-343.

(8)

stałej Jego obecności, z prośbą o zm iłow anie, podczas wszelkich zajęć, na każd ym miejscu, w ka żd ym czasie, nawet we śnie... K to p rzyw yk n ie do takiego wzywania, znajdzie wielką pociechę i doświadczy po trzeby, zaw sze ta k się m odlić, i to takiej, że ju ż bez m odlitw y nie będzie m ógł żyć, a ona sam a będzie się wylewać w jego

w nętrzu13.

M o d litw a Jezusow a, ja k o wzywanie im ienia B ożego, jest głęboko o sad zo ­ n a w tradycji zaró w n o S tarego, ja k i N ow ego T e sta m e n tu (por. R d z 48,6; Pw t 28,10; M i 4,5; Z a 13,9; F lp 2,9-10; D z 4,12; J 16,23-24). P o czątk ó w jej p ra k ty k o w an ia należy d o p atry w ać się u Ojców P ustyni, którzy p ozn ali pop rzez własne dośw iadczenie, że nie m a żadnego innego im ienia, m o cą k tó reg o m o ż n a byłoby d o stąpić zbaw ienia. R ozw ija się następ n ie n a Synaju w IV i V wieku (św. D iadoch z F o tik e , św. B arsanufiusz, św. Ja n K lim ak ), a w X IV wieku za pośrednictw em św. G rzegorza Synaity zostaje o d n o w io n a n a górze A th o s. T u p o n ad to , w zetknięciu się z duchow ym k ierunkiem , rozw ijającym się stop niow o od V wieku n a W schodzie, zw anym hezychazm em 14 (hesychia ·— stan sp ok oju, wyciszenia), do p ra k ty k i p o w ta rz a n ia słów w ezw ania d o łącza się technikę psycho-fizjologiczną, zw racającą uw agę n a opan o w an ie o ddechu i postaw ę ciała15. Ilezychaści zalecali aby zachow ując p o staw ę siedzącą, w m ilczeniu, zaglądając ja k b y d o serca, przez sprow adzenie m yśli do jego w nętrza, w raz z oddechem w y pow iadać słow a m odlitw y, cierpliw ie i ja k najdłużej p ozo stając przy n ic h 16.

P ra k ty k a M od litw y Jezusow ej szybko ro zprzestrzeniła się n a W schód grecki i słow iański. W XV w ieku była ju ż zn an a w R osji. N a dalszą jej popularyzację i szeroki zasięg w płynęły tłum aczenia na języki słow iańskie Filokalii, dzieła stanow iącego antologię tekstów z zakresu życia duchow ego, zaw ierających, m iędzy innym i, pouczenia o niej. Św iadectw em głębokiego zakorzenienia M odlitw y Jezusow ej w X IX -w iecznej R osji jest w spom niane ju ż dzieło, niezidentyfikow anego ciągle a u to ra , Opowieści pielgrzym a. Z p raw o sław ­ nego W schodu, w raz z w ędrującym i stam tąd em igrantam i, M o d litw a Jezusow a d o ta rła także n a Z achód i jest z n a n a zarów no w kołach k atolick ich ja k i p ro testan c k ich 17.

W spółcześnie, p ra k ty k ę m edytacji we w skazyw anej powyżej form ie, nieje­ d n o k ro tn ie pod wpływem inspiracji pochodzących z m edytacyjnych d o św iad ­ czeń religii D alekiego W schodu, po dejm u ją niek tó re klasztory i o śro dki chrześcijańskiej duchow ości. Istnieje w sp o m n ian a ju ż Ś w iatow a O rganizacja M edytacji C hrześcijańskiej, której celem jest, m iędzy innym i, o drodzenie, ukazanego pow yżej, dziedzictw a m edytacyjnego chrześcijańskiej religii.

M E D Y TA C JA C H R Z E ŚC IJA Ń SK A 255

13 Opowieści p ielgrzym a, P o z n a ń 1988, s. 28.

14 H ezychazm , ja k o ostateczn y cel d ążeń chrześcijanina, staw iał osiągnięcie o g ląd an ia boskiego św iatła n a p o d o b ie ń s tw o uczn ió w n a górze T a b o r. D ro g ą ku tem u m iały być specjalne p ra k ty k i, tw orzące sw oistą fo rm ę ascezy, p o jm o w an e j ja k o ćw iczenie ciała i d u ch a.

15 M n i c h K o ś c i o ł a W s c h o d n ie g o , M o dlitw a Jezusow a, K ra k ó w 1993, s. 17-20; p o r. G .A . M a lo n e y , Tchnienie m isty k i, W arsza w a 1984, s. 85-89.

16 Z o b . S w ia t y j G r i g o r i j S i n a i t , O biezm ow lii im o litw ie, w: Dobrotolubije, t.5, s. 227-229. 17 Z o b . M n i c h K o ś c i o ł a W s c h o d n ie g o , jw ., s. 50-51; G . A . M a l o n e y , jw ., s. 90;

(9)

II. P O JĘ C IE M E D Y T A C JI C H R Z E Ś C IJA Ń S K IE J

M ed ytacja, będąc rzeczyw istością dośw iadczenia, nie jest łatw a do pojęcio­ wego ujęcia i określenia. N ic dziw nego, że m istrzow ie m edytacji z zasady uciekali od jakiegokolw iek jej d efiniow ania w k ateg o riach in telek tu aln ego p o zn an ia. W skazyw ali raczej n a p o trze b ę jej u p ra w ian ia, osobistego dośw iadczenia, a nie ro zp raw ian ia czym o n a jest, alb o d o czego p row ad zi. C zęsto odw oływ ali się do o brazu spożyw ania ow ocu, k tó ra to czynność, p o przez odczucie sm aku, pozw ala w pełni poznać, czyli dośw iadczyć, czym ten ow oc jest.

Id ą c za tą in tu icją p ra k ty k u ją cy ch m edytację, należy w obec tego odw ołać się najpierw d o pew nych sytuacji, a jeszcze bardziej do dośw iadczeń, faktycznie zw iązanych z m ed y tacją, a o k tó ry ch niejed n o k ro tn ie nie zdajem y sobie spraw y, aby stopniow o odkryw ać, czym o n a jest. D ośw iadczenia te są ja k b y p rzed po lam i m edytacji, częścią b og ateg o dziedzictw a m edytacyjnego ludzkości. O dk ryw ając je wchodzi się sto p n io w o w św iat m edytacji, bardziej jej dośw iadczając, aniżeli rozum iejąc. W o p ra co w an ia ch dotyczących w p ro w adzenia w p ra k ty k ę m e d y ta ­ cji, ju ż n a p o cz ątk u zaznacza się, że m ed y tacja zjaw ia się w obszarze, k tó ry ani umysłem, ani w olą nie m oże być osiągany. P ojąć ją ew entualnie m o żn a tylko wtedy jeśli się j ą znajduje, czyli p rzeżyw a10.

Pierw szym i bardziej ogólnym przybliżeniem rzeczyw istości m edytacji m oże być np. p ró b a o d tw o rz en ia atm osfery i odczuć człow ieka przebyw ającego na urlopie. S ytuacja u rlo p u to odejście od napięcia, n iep o k o ju , pośpiechu, to dośw iadczenie u w olnienia, sp o k o ju i ciszy. T o stw orzenie przestrzeni, aby przyjść d o siebie, być u siebie, tak być, ja k w czymś, co jest praw dziw e. Łatw iej m o żn a się skupić, rozw ażyć, przem yśleć coś, zatrzy m ać zbaw ienne zw rócenie się ku sobie. Ł atw iej przychodzi: w słuchanie się we w łasną głębię, pragnienie d o b ra , wielkości, pełni. P ojaw ia się większa w rażliw ość n a p iękno, sztukę, poezję. O dkryw a się inne spojrzenie na osoby, z k tó ry m i obcuje się n a co dzień. N a d e wszytko zaś, w całej tej atm osferze, n astępuje większe otw arcie n a B oga, rodzi się pragnienie n aślad o w an ia G o , niejako od now a, głębiej, bardziej w ew nętrznie.

M o żn a w yobrazić też in n ą sytuację. W p atryw anie się ze skupieniem w obraz, w słuchanie się w recytację w iersza, w śpiew ch ó ru czy sp o tk an ie z innym rodzajem pięk n a i p o d d a n ie się jego działaniu , np. w ęd ró w k a przez cichą dolinę. Człowiek jest w takiej chwili w ew nętrznie po ru szo n y i ja k b y przy k u ty , p o ­ chłonięty rzeczą, atm o sferą.

I jeszcze je d n o dośw iadczenie, ju ż z płaszczyzny życia religijnego: skupienie m odlitew ne, w słuchanie się w w ykład o religijnej treści, p o d d an ie się myśli z kazania, k tó ra ja k b y chodzi za nam i i zw raca nas ku głębi. P rzed staw ion e powyżej d ośw iadczenia m o żn a określić ja k o sw oiste p rzed p o la czy p oczątk i procesu m edytacji. P ró b u ją c opisać w ew nętrzny stan człow ieka przeżyw ającego je, najbardziej w łaściw ym i w ydają się być określenia: dziwić się, podziw iać, zdum iew ać się, być d o tk n ię ty m , być m ile zaskoczonym , być ja k b y zato pion ym w czymś (osobie, rzeczy, zajęciu), że o innym ju ż się nie pam ięta. C h ara k te ry zu ją c ten stan w inny spo sób, m o ż n a opisać dyn am ik ę w ew nętrznych dośw iadczeń

(10)

M E D Y T A C JA C H R Z E ŚC IJA Ń SK A 257

w nim , ja k o ruch od zew n ątrz do śro d k a , od sfer zew nętrznych do w ew nętrznych po kładów w czło w ieku19.

Jeszcze bardziej ku m edytacji m oże zbliżyć odkrycie naszych osobistych, ale ciągle jeszcze nie uśw iadom ionych dośw iadczeń. O ne p o zw alają n am ju ż nie tylko n a przybliżenie sobie w sferze w yobrażeń czegoś, co od kryw ałoby się przed nam i ja k o rzeczyw istość m edytacji, ale w pro w ad zają n as w p rost w n ią sam ą, po kazują, że o n a w nas jest, nas obejm uje. N a p o czątek m ożem y sięgnąć do naszych przeżyć z lat dziecinnych. K a żd e dziecko, jeśli się m u nie przeszkadza, m edytuje. Jego przysłuchiw anie się bajkom , kolejny raz po w tarzan y m , przeży­ wanie ich, id entyfikow anie się z ich b o h ateram i czy długie w p atryw anie się w rysunkow e książki. N astęp n ie u p o d o b a n ie w takich czynnościach ja k ry sow a­ nie, m alow anie, u k ła d a n k i z klocków , różnego ro d z aju zabaw y, aby zatrzym ać, jeszcze raz p ow tó rzyć zd arzenia i zw iązane z nim i odczucia. P od ob nie, c h a ra k ­

terystyczne dla dziecka, w nikliw e obserw ow anie nieznajom ej osoby i stopniow e po dd aw an ie się jej odd ziaływ aniu n a siebie, by po w yczuciu bezpieczeństw a, przychylności dla siebie, w ew nętrznie przylgnąć, pow ierzyć się, wczuć i aż praw ie utożsam ić się z nią. T e zach o w an ia dziecka m o ż n a uznać za typow e dla stanu przedm edytacyjnego. Jest w nich bow iem p o d d an ie się oddziaływ aniu z ze­ w nątrz, zatrzym anie się, p o w tarzan ie, zezw alanie na objęcie ja k b y całego siebie oddziaływ ującej n a n as rzeczyw istości. N astęp u je proces przyjm ow an ia do w ew nątrz, u to żsam ian ia siebie z czymś albo kim ś. M edytacja, po tak im dośw iadczeniu, nie m oże w obec tego być dłużej u to żsam ian a z jak im ś tajem ­ niczym celem, kresem p odjem ow an ych wysiłków, ale jaw i się ja k o coś, co się ju ż w każdym człow ieku rozpoczęło, co trze b a z po w ro tem odkryć, odnaleźć i rozw inąć. Nie jest to d ro g a w nieznane, ale p o n o w n e odkrycie tego, czego dośw iadcza się w n atu ra ln y sp o sób w dzieciństw ie. M ed y tacja jest więc ja k b y procesem , k tó ry wiąże człow ieka n a p o w ró t z jego początkiem .

M edytacyjne dośw iadczenie d orosłych, d o k tó reg o każdy m oże sięgnąć, to np. w spom inane ju ż uw ażne w p atry w an ie się w o b ra z i p o d d aw an ie się jego oddziaływ aniu czy cała gam a przeżyć w płaszczyźnie m iłości. W szędzie gdzie cały człowiek w chodzi w ciszę, p o d d aje się oddziaływ aniu czegoś lub kogoś i gdzie coś w nim jest w zbudzane, a on przy tym zatrzym uje się, ro zp o czy n a się m edy tacja. Zw łaszcza życie religijne, k tó re ze swej istoty dąży do głębi, objaw ia się zawsze jak o żyw otna przestrzeń m edytacji, o ile ju ż u jeg o p o cz ątk u nie zostanie sform alizow ane w ścisłe ram y określonego system u religijnego. Są bow iem ludzie, którzy tak b ard zo przejęci są religijnym i po gląd am i, że nie p o tra fią zatrzym ać się, chociaż przy jednej z głębokich rzeczyw istości, k tó re sobie w yobrażają.

Oczywiście to co w pow yższy sposób jest sugerow ane, jest zwykle m ałym początkiem m edytacji, zazwyczaj też tylko w w yjątkow ych i nielicznych chw ilach dośw iadczanym . Stąd też tym bardziej należy za dbać o ciągłe rozbu do w yw anie owych przeżyć. T e ź ró d ła w inny być w ielokrotnie otw ierane, a ich b ogactw o winno staw ać się ow ocne w p ra k ty c e życia. P rzybliżenie osobistych dośw iadczeń m edytacyjnych pozw ala zauw ażyć, że m ed y tac ja jest czymś, co człow iekowi jest w ew nętrznie n ajbardziej bliskie, najpierw otniejsze i najbardziej własne,

(11)

a. jednocześnie wielkie, pełne tajem nicy i odległe, co przez całe życie w inno być ciągle i ciągle poszukiw ane. O d w o łan ie się do osobistych dośw iadczeń um ożliw ia p o n ad to — zdaniem K . T ilm a n n a — ustrzeżenie się od intelek tu alizo w an ia tej rzeczywistości i otw iera n a szersze spojrzenie, czym n ap raw d ę jest m e d y tac ja20.

P o d ążając dalej w skazanym n a p o cz ątk u śladem , m o żn a przejść z kolei do analizy m a te ria łu ja k i w nosi osobiste dośw iadcznie m edytacyjne, by w ten sposób p o su n ąć się o dalszy k ro k w przybliżaniu rzeczywistości m edytacji. B ogactw o i ró ż n o ro d n o ść osobistych dośw iadczeń najlepiej daje się ująć w języku przeciw ieństw .

Pierw szą p rzeciw staw ną p a rą określeń, za p o m o cą k tórej p ró b u je się opisyw ać m edytacyjne dośw iadczenie, są słowa: zew nętrzny i w ew nętrzny. W iem y, że k aż d ą rzeczyw istość, m yśl, p o stęp ow an ie, a tak że człow ieka, m o żn a ująć zarów n o od zew n ątrz ja k i od w ew nątrz. W m edytacji zm ierza się od zew nętrzności k u w n ętrzu, od k ra ń c a do śro d k a , od m niej w łasnego do najbardziej swego, do n ajbardziej istotnego.

D ru g ą p a rą słów jest: pow ierzchow ny i głęboki. D o sk o n ale rozum iem y co to znaczy, że ja k a ś m o w a, albo m iłość, są pow ierzchow ne, a co to znaczy, że są głębokie. O dw ołując się do tego p o ró w n an ia, łatw iej m ożem y sobie przysw oić stwierdzenie: W m edytacji chcem y zejść z obrzeży naszej istoty do jej głębi. Z powyższego m am y d w a pierw sze w yjaśnienia czym jest m ed ytacja. Jest wejściem w najw ew nętrzniejsze naszego w nętrza, jest zejściem do naszych najgłębszych p o k ład ó w . T en ru ch do środka i do głębi, ch araktery styczn y dla m edytacji, m o ż n a p rzedstaw ić w dw óch ob razach: o bracającego się k o ła i stu dn i artezyjskiej. T a k ja k szprychy w kole utrzy m u ją felgę p o d d a n ą sile odśrodkow ej, ta k m edy tacja u trzy m u je i rów now aży w człow ieku przeciw staw ne d ążen ia oraz zbiera i jednoczy je w jeg o w nętrzu. Z kolei p o d o b n ie ja k w oda z głębi studni artezyjskiej po dn osi się i czyni o w ocną w ysuszoną ziemię, ta k m ed y tacja otw iera w człow ieku głębię i pozw ala, aby ich p ło dn e siły w zrastały w jego duchow ym życiu.

Isto ta , a także ko nieczność i w ażność m edytacji, szczególnie w yraźnie ukazuje się, gdy opisyw ane są głębokie s tru k tu ry św iata i ludzkiego w nętrza. W iadom ym jest, że w szystkie rzeczy m o żn a podw ójnie trak to w ać: ja k o fa k t i ja k o tajem nicę. Świat, w k tó ry m żyjemy i rzeczyw istość, k tó rą n a co dzień spotykam y, m a stru k tu rę , k tó ra stopn io w o, ja k b y w arstw am i, zstępuje od zew nętrznych fak tó w w głębie w ew nętrznego sensu.

W eźm y np. księgę P ism a św. D la człow ieka nie obeznanego z k u ltu rą piśm ienniczą, będzie o n a p rzedm iotem o d bieran ym w k ateg o riach rozm iaru , ciężaru, tw ardości, ja k o wielość cienkich płaszczyzn z czarnym i znakam i. Siedm ioletnie dziecko sięgnie głębiej. D la niego będzie to k siążka i być m oże przeczyta z niej k ilk a słów. Starsze dziecko m oże zainteresow ać się h istoriam i opisanym i w księdze, k tó re n a swój sposób będzie rozum iało. Jeśli księgę otrzym a H in d u s, o d kryje zapew ne w yjątkow ość niektó ry ch zdań, będzie je m edytow ał i księga m oże być m u p o m o cn ą w d ro d ze do ośw iecenia. D la chrześcijanina księga ta je st księgą w iary, księgą życia, ta k j ą będzie on najpierw postrzegał.

(12)

M E D Y TA C JA C H R Z E ŚC IJA Ń SK A 259

P o d o b n y sp o só b o d k ry w a n ia sensu i is to ty in n y ch rzeczy, n a ró ż n y ch płaszczyznach sp o tk a n ia z n im i, m o ż n a zauw ażyć w w ielu in n y ch w y p a d k a c h . Szczególnie w iele w a rstw znaczeniow ych, s to p n io w o o d k ry w a jący c h jeg o istotę, m a człow iek. M o ż n a go ta k ż e n ajp ierw zw ażyć, zm ierzyć je g o w zro st. W ięcej o o rgan izm ie człow ieka pow ie biologia. Jeszcze głębiej sięgnie p sy c h o ­ logia. T o zaś co w o so b isty m s p o tk a n iu , w atm o sferze z a u fa n ia i m iłości, m oże być d o św iadczone, należy d o jeszcze głębszych płaszczyzn w nim . A m im o to nie jest to jeszcze o statn ie, w k tó ry m człow iek staje w o b ec B o g a i sw ego w iecznego p rz ezn aczen ia i p rzez to je s t określany.

M ed y tac ja p o zw ala sięgać w głębokie s tru k tu ry rzeczyw istości i w ten sp osób d o cierać d o ich isto ty . P ro ces m ed y tacji ro z p o c z y n a się od z a trz y m a n ia przy o b rzeżach i w zew n ętrz n y ch w a rstw a c h dan ej rzeczyw istości, a n a stę p n ie um ożliw ia w cho d zen ie c o ra z b ard ziej d o ś ro d k a i d o głębi, d ro g ą ja k b y sto żk o w a ty c h sto p n i, aż d o sam ego k o rz e n ia isto ty tejże rzeczyw istości, by osiągnąć ta m p o k ó j. W p rz y k ła d zie księgi P ism a św. m e d y ta c ja p o zw ala odkryć, że jej isto tą je s t D o b r a N o w in a o Z b aw ien iu , w przy k ład zie zaś człow ieka, o b ra z B oży w nim z a w a rty 21.

R u c h d o w n ę trz a i w głąb, w łaściw y d la m edy tacji, o ra z przeciw staw ienie: zew nętrzny i w ew n ętrzny, w iąże się z d w o m a zasad niczy m i p o zio m am i poznaw czym i w człow ieku. P ierw szy z nich, bard ziej zew nętrzn y, je s t p o z io ­ m em św iadom ości m yślow ej i u m o żliw ia jasn e, ra c jo n a ln e p o zn a n ie . D ru g i, bardziej głęboki, je st o k re śla n y ja k o po zio m przeżycia, in tu icji a lb o m edy tacji, i je st głębszym sta n e m św iad o m o ści w człow ieku.

W m edytacji idzie o to , ab y p rz ek ro czy ć w a rstw y ra c jo n a ln e g o m y ślenia i przejść w leżące p o d nim i w a rstw y dośw iad czen ia. W a rs tw a bard ziej zew nętrzna to sfera logicznie m yślącego ro z u m u i u k ie ru n k o w a n e j n a cel w oli. T o o b sz a r d z ia ła n ia sił p o zn aw czy ch , k tó re za p o m o c ą liczenia, m ierzenia, w ażenia, b a d a n ia , e k sp e ry m e n to w a n ia , a n a liz o w a n ia i d zielenia n a części, usiłu ją o b jąć p o z n a w a n ą rzeczyw istość. G łó w n ą w ład z ą p o zn a w cz ą je s t tu ta j, bio rący w p o sia d a n ie i p o d d a ją c y sobie d a n y o b iek t, ro z u m , k tó re g o siedlis­ kiem je s t głow a. T eg o ro d z a ju p o z n a n ie d o m in u je w n a u k a c h p rz y ro d n iczy c h , m atem aty ce i technice. O n o je s t n a k ie ru n k o w a n e n a te rzeczyw istości czy ich w arstw y, k tó re ze swej isto ty sto ją pon iżej człow ieka. T en sp o só b p o z n a n ia o d p o w iad a rów nież, u k ie ru n k o w a n e j n a cel w oli, k tó r a p o szu k u je ś ro d k ó w d o osiągnięcia sw ych celów . Jest o n o z w ró co n e k u ta k im rzeczyw istościom , k tó re stoją n iejak o d o naszej d yspozy cji i są p o d a tn e n a p rz etw arzan ie.

W a rstw a w e w n ętrzn a , o b ejm u je in n y niż ra c jo n a ln y sp o só b p o z n a n ia , u m ożliw iający d o cieran ie d o ró ż n y ch od pow yżej w sk az an y ch rzeczyw istości czy o b szaró w w nich. W celu p rz y b liż en ia tego p o z n a n ia , należy o d w o łać się d o w sp o m n ian y ch ju ż w cześniej dośw iad czeń , k tó re najlepiej o k re śla n e są n a ­ stępująco: to m nie p o ru sz y ło , zostałem d o tk n ię ty , g łęb o k o w ew nętrznie p o ru szo n y , w strząśn ięty , uszczęśliw iony, w ypełniony, p och w y co n y . W szy stk o to nie je st ju ż sp ra w ą głow y czy ro zu m u . Jest o sad z o n e głębiej. Je st to

(13)

p o zn an ie, k tó re d o k o n u je się w g łęb o k ich w a rstw a c h b y tu ludzkiego. T u ta j nie d o m in u ją ju ż p o jęcia, m yślenie, an a liz o w an ie, ale ujęcie in tu icy jne, całościow e, n astęp u je sw oiste o tw iera n ie się n a sens i o statec zn e znaczenie p o zn aw an ej rzeczyw istości. W sferze teg o p o z n a n ia p rz e k ra c z a się rzeczyw istość, k tó ra je st niejako p o d d a n a człow iekow i, a d o ty k a się rzeczyw istości stojącej p o n a d nim . N ie rzeczyw istość staje d o dyspozycji człow ieka, ale człow iek m usi się jej od d ać, otw o rzy ć się n a nią. Z m ien ia się w ięc k ieru n e k o ra z c h a ra k te r aktyw ności człow ieka. N ie m o że on ju ż d o w o ln ie za d y sp o n o w a ć sw oim i ak tam i, ta k ja k w cześniej m yśleniem czy chceniem . M usi zająć p o staw ę przyjm ow an ia. U n ik a ć n aw et w p ro st m y ślenia i ch cenia, o d erw ać się n iejak o od nich i p o p rz e z sp o k ó j, sku p ien ie i o dp rężen ie uczynić siebie g o to w y m n a przyjęcie czegoś głębszego, co m a się w ydarzyć. N ależy p o p ro s tu p rz y g o to w a ć n a to p rzestrze ń i czekać. T o m usi przyjść sam o , ta k ja k sen, k tó ry nie stoi d o dyspozycji, ale je st tra k to w a n y b ard ziej ja k o prezen t. Z estaw ia jąc ze s o b ą w y ró żn io n e w arstw y , za u w a ż a się p o n a d to , że p rzy ak ty w n o ści w w arstw ie zew nętrznej w y starcza , ab y ty lk o część w'ładz lu d zk ich by ła za an g aż o w an a . N a to m ia st w w a rstw ie w ew nętrznej uczestn iczy cały człow iek, ja k o n ie p o ­ w ta rz a ln a i n iew y m ien ialn a o s o b a 22.

W o p a rc iu o u k a z a n e pow yżej d o św iad czen ia człow ieka i analizy s tru k tu ry o taczającej n as rzeczyw istości, tak że w aspekcie jej p o zn a w an ia, usiłujące p rzybliżyć rzeczyw istość m ed ytacji, m o żn a stw ierdzić, że je st o n a procesem d o k o n u ją c y m się w najgłęb szy ch w a rstw a c h w człow ieku. A p o n ie ­ w aż są one często z a b lo k o w a n e , w zględnie o g ra n ic zo n e p o p rz ez ze w n ętrzn ą aktyw ność, p ra k ty k a m ed y tacji p o zw ala je ożyw ić i u ak ty w n ić. D o k o n u je się to p o p rzez o d p rężen ie i u w o ln ien ie od d ziałaln ości zew nętrznej z je d n e j stro n y , a z drugiej, p o p rz e z o tw arcie siebie n a głęb ok ie rzeczyw istości w łasn eg o b y tu , k tó re człow ieka w ew n ętrzn ie p o ru s z a ją , za k tó ry m i człow iek tęsk n i i k tó re człow ieka m o g ą w ypełnić. K ied y w ięc człow iek rzeczyw iście o tw o rz y się n a głębie w nim u k ry te , będzie a u to m a ty c z n ie o tw a rty dla o stateczn eg o sensu w łasnego życia, d la p o d s ta w y sw ego istn ie n ia i k o n sek w e n tn ie d la tra n s c e n ­ dencji, i najw ażniejsze d la B oga. M e d y ta c ja je st więc d ro g ą , jak k o lw ie k niełatw ą, p ro w a d z ą c ą czło w iek a przed e w szy stk im d o jeg o S tw órcy, do B oga. W sw ym ru c h u d o w n ę trz a i d o głębi w yzw ala bow iem p o rz ą d k u ją c e , u zdraw iające, u d u c h a w ia ją c e i ro z ja śn ia jące m oce w ew nętrzn ych głębi. B uduje coraz w iększą je d n o ść p o m ięd zy bard ziej zew nętrzn ym , ra c jo n a ln y m , j a ” , a głębszym , b ard ziej w łasn y m „ ja ” , u to ż sa m ia n y m z p o d ło żem , n a k tó ry m spoczyw a p ra w d ziw a is to ta b y tu ludzkiego. W ten sp o só b o tw ie ra n a jest d ro g a do bycia d o jrza ły m i p ełn y m człow iekiem . Im bard ziej w człow ieku o tw iera ją się głębie jeg o b y tu , k ru sz y się zew nętrzniejsze, sk łan iając e się d o e g o iz m u , j a ” , tym b ard ziej zw raca się on k u p raw dzie, jed n o ści i m iłości. Im b ardziej człow iek zbliża się d o sw ych d u ch o w y ch p o k ła d ó w , k tó re są p rzed e w szystk im przen ik aln e d ła tran sc en d en c ji, to u to ż sa m ia się c o ra z b ard ziej w swym w n ętrzu z p ra p o d s ta w ą sw ego bytu. I gdy p o n a d to u k ie ru n k o w u je ostateczn ie

(14)

MEDYTACJA CHRZEŚCIJAŃSKA 261

w szystkie w łasne, o so b o w e p redyspozycje n a tę p o d staw ę , o d k ry w a j ą ja k o p rz ek ra cza ją cą w szelkie w y o b ra ż e n ia m iłość, k tó ra p ra g n ie w niego w n ik n ą ć 23.

M ed y tac ja ch rześcijań sk a, w edług J o h n a M a in a O SB , g o rąceg o jej zw olennika i p ro p a g a to ra , je st cz y nn ością n a w sk ro ś religijną, je st p rocesem w najgłębszych p o k ła d a c h w ew n ętrzn y ch człow ieka w iary , d o k o n u ją c y m się m ocą sam ego B oga, k tó re m u m ed y tu jący się p o d d a je i po w ierza. W niej n astęp u je p o rzu cen ie w szystkiego co zm ienne, u lo tn e i przem ijające, a d o k o n u ­ je się otw arcie n a w sp an ia ło ść i cud B oga, n a w ieczną teraźniejszość.

O d k ry w an a je st za ró w n o w łasn a lu d zk a w a rto ść i w ielkość, a dzięki tem u, i m oże przede w szystkim w sp a n ia ło ść B oga — S tw órcy, o d k tó re g o w szystk o co cenne p o ch o d zi. M e d y ta c ja je st pro cesem w yzw alającym owe i p o d o b n e p ra w d y w życiu ch rześcijan in a, u m o żliw iający m o so b iste ich d ośw iadczenie, a nie tylko w iedzę o nich. P rzez elem enty u czen ia się (czynność p o w ta rz a n ia ), skupienia uw agi, czu w an ia, zadziw ienia się, p o z w a la o d k ry w a ć pełnię b o g a ­ ctw a chrześcijańskiej w iary ja k o życia z B ogiem . W m edy tacji nie chodzi 0 in telek tu aln e zgłębianie p ra w d w iary, ale o w cielanie ich w życie, o życie tym i p ra w d am i. M ed y tac ja nie p o leg a więc n a m yśleniu o B ogu, Jezusie czy D u c h u Świętym . W czasie m ed ytacji dąży się d o czegoś niew ym iernie w iększego — d o Bycia z B ogiem , d o Bycia z Jezusem , d o Bycia z D u c h em Św iętym , a nie zaledw ie d o ro z w aża n ia o N ich . M ed y tac ja nie je st m yśleniem o czym ś, nie jest w y o b rażan iem czegoś, je st po p ro s tu byciem z kim ś. N ie jest sp o so b em czynienia czegoś, lecz sp o so b em s ta w a n ia się k im ś — sta w a n ia się sob ą, stw orzeniem B ożym , o d k u p io n y m przez Jezusa i św iątynią D u c h a Ś w ięteg o24.

M ed y tac ja je st najczystszą fo rm ą m od litw y, gdyż je st przed e w szy stkim sp o tk an iem , byciem całej o so b y z B ogiem , p o p rz e z za an g aż o w an ie sam ego rd zen ia isto ty ludzkiej czyli je g o serca, w ed ług znaczen ia p rzy p isy w an eg o m u w Biblii. M e d y ta c ja p ro w a d z i d o k o n tem p lacji, zach w ycenia w B ogu, d o dośw iad czenia tajem niczej i m ilczącej obecno ści B o g a w człow ieku, k tó r a to obecność n a d a je znaczenie, k sz ta łt i cel w szystkiem u co człow iek czyni 1 w szystkiem u czym jest.

M ed y tac ja je st tak że m o d litw ą je d n e g o słow a, k ró tk ie g o w ezw ania, p o p rzez k tó re m ed y tu jący usiłuje d o sięg n ąć tajem n icy B oga. U b ó stw o jed n eg o słow a, p o w ta rz a n e g o w p ra k ty c e m ed y tacji, uczy p ro s to ty , ufności i odw agi o p ieran ia się n a jed y n ej po zytyw nej sile ja k ą je st B óg, k tó ry jest p o z n a w a n y i dośw iad czan y przez m iłość Jezu sa. U b ó stw o słow a je s t fo rm ą w yrzeczenia. O d rz u can e są: m yślenie, w y o b ra żen ie , ra m y ję z y k a i refleksji, ab y b ard ziej ra d y k aln ie dośw iadczyć o so b iste g o u b ó stw a i o g ra n ic zo n o ści, i ab y u w o ln ić się od myśli o sobie sam ym i sk o n c e n tro w a ć się n a p ra w d ziw y m Ja, stw o rz o n y m przez B oga i o d k u p io n y m p rzez Jez u sa — n a św iąty ni D u c h a Św iętego. P rzez elem ent u b ó stw a-w y rzeczen ia m ed y tac ja staje się m o d litw ą w iary, id ą c ą za n ak a zem Jezusa, m ów iącym , że k to chce znaleźć sw oje życie, m usi je n ajp ierw stracić. W tym ró w n ie ż u ja w n ia się tru d ja k i w iąże się z p ra k ty k ą m edytacji.

23 T am że, s. 41.

(15)

U św ia d o m ie n ie b o w ie m m ia ry p o św ię c e n ia , ja k ie niesie ze s o b ą g łę b o k a m o d litw a m e d y ta c y jn a , k tó re j to w a rz y sz y w y rzeczenie się sa m e g o siebie, ro d z i p o k u s ę z a p rz e s ta n ia p r a k ty k i ascezy je d n e g o sło w a i p o w ro tu d o m o d litw y sk u p io n e j b a rd z ie j n a n a s sa m y c h n iż n a B o g u zs. P o rz u c e n ie je d n a k ż e m e d y ta c ji je s t a u to m a ty c z n ie p o z b a w ia n ie m się jej d o b ro c z y n n y c h ow o có w ja k im i są: w e w n ę trz n y p o k ó j, g łęb sza w ra żliw o ść, w z m o c n ie n ie in tu ic ji, w ięk sz a o tw a r to ś ć n a B o g a i d ru g ie g o czło w iek a. A ty c h w a rto śc i w spó łczesn y czło w iek z d a je się n a jb a rd z ie j — ja k k o lw ie k często teg o so b ie n ie u ś w ia d a m ia — p o trz e b o w a ć .

P rz e d s ta w io n a p o w y żej w y p o w ie d ź je s t z c a łą p e w n o śc ią ty lk o p r ó b ą d o tk n ię c ia b o g a te j i zło żo n e j rzeczy w istości j a k ą je s t m e d y ta c ja . R zec zy w is­ tości, k t ó r a — j a k b y ło w s p o m n ia n e — o b ja w ia się p rz e d e w szy stk im w jej d o św ia d c z a n iu . J e d n a k ż e , ja k się w y d a je , p is a n ie o m e d y ta c ji, zw łaszcza w o b ec sy tu acji za ry so w a n e j n a p o c z ą tk u a rty k u łu , je st p o trz e b n e , ab y rzeczyw iście d o c h o d z iło c o ra z częściej i w j a k n ajsze rszy c h k rę g a c h w s p ó ł­ czesnych ch rz e śc ija n d o o d b u d o w y w a n ia ro d z im y c h tra d y c ji m e d y ta c y j­ n y ch , a ty m b a rd z ie j d o p r a k ty k o w a n ia u k a z a n e j lo rm y m o d litw y , c h y b a n a jb a rd z ie j o d p o w ia d a ją c e j i p o trz e b n e j n a sz y m cz aso m .

C H R IS T IA N M E D IT A T IO N S U M M A R Y

R e c e n tly th e re h a s b een a g ro w in g in te re st in m e d ita tio n . T o m a n y , h o w e v er, th e p ra c tic e o f m e d ita tio n re m a in s u n k n o w n . I t is u su a lly asso c ia te d w ith th e s p iritu a lity o f th e re lig io n s o f th e F a r E a s t o ften d isre g a rd in g rich h e r ita g e o f C h ris tia n m e d ita tio n . T h is is d u e, a m o n g o th e r th in g s, to an o v e r-in te lle c tu a listic a ttitu d e to w a r d s relig io u s p ra c tic e s , w h ich te n d s to o b lite ra te m e d ita tio n a l elem e n ts in th e m . B u t, as a m a tte r o f fa c t, such p ra c tic e s a s c o n te m p la tio n o r re c itin g th e ro s a ry sh o u ld , by th e ir very n a tu re , en g a g e th e w h o le m a n , n o t only his m in d b u t h is h e a rt as well. F o r th e h u m a n h e a r t is th e u ltim a te p la c e w h e re th e p ra y e r resid es a n d w h e re w e fin d G o d . T h is t r u th ca n b e fo u n d in th e B ible w h ich en c o u ra g e s u s to lib e ra te o u r h e a rt a n d m a k e it th e p la c e o f ex p e rie n c in g G o d th ro u g h , fo r ex a m p le , lo ck in g G o d ’s W o r d in it. T h e p ra c tic e o f re p e a tin g G o d ’s W o rd in o rd e r to estab lish it firm ly in th e h u m a n h e a rt a n d th u s d isc o v e r G o d in it h a s been k n o w n since th e very b e g in n in g s o f C h ris tia n ity . I t w a s d e v e lo p e d a n d called m e d ita tio b y F a th e r s o f th e D e se rt. J o h n C a ssia n ( + 435) in tro d u c e d th e p ra c tic e in to th e W e st w h e re it w a s fu r th e r d e v e lo p e d b y th e B en ed ic tin es. U n fo r tu n a te ly in la te r p e rio d s , w h e n m o re r a tio n a l a ttitu d e s b e g a n to d o m in a te in C h ris tia n W e s te rn c u ltu re , m e d ita tio w a s re p la c e d b y m o re

(16)

M E D Y TA C JA C H R ZEŚC IJA Ń SK A 263

intellectualistic form s o f prayer. H ow ever, the tra d itio n h as been b etter preserved in E astern C hristianity in the form o f the so called Je su s’ Prayer. N o w ad ay s there is a renew ed interest in m e d ita tio n as practised by the F a th e rs o f the D esert. By lim iting o u r prayers to a single, continually rep eated in vo catio n to G o d it is possible to overcom e this over-intellectualistic, external ap p ro ach to p ra y er allowing, a t the sam e tim e, to keep the pray er in th e in m o st recesses o f th e self and engage the w hole person. Seen in this light, m ed itatio n is no longer ju s t th in k in g o f G od b u t being w ith H im . I t is n o t a w ay o f d o in g som eth in g bu t ra th e r a way o f becom ing som ebody, becom ing fully oneself, G o d ’s creatio n redeem ed by Jesus and, by the sam e to k en , a tem ple o f the H oly Spirit. T h u s m ed itatio n becom es m ore the m a tte r o f experience and life ra th e r th a n external co gnition. T his practice o f m ed itatio n seems to be very crucial fo r co n tem p o rary m an w ho, being continually pushed in to the external, has, de fa c to , a g reat th irst fo r genuine spiritual experience.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyznaczyć prawdopodobieństwo zdarzenia, że odległość od środka kuli do najbliżej położonego punktu jest większa lub równa a, 0 < a <

Wyznaczyć prawdopodobieństwo zdarzenia, że odległość od środka kuli do najbliżej położonego punktu jest większa lub równa a, 0 < a <

Niech zdarzenia A, B są niezależne. Rzucamy trzema kostkami do gry. Niech A oznacza zdarzenie polegające na tym, że na każdej kostce wypadła inna liczba oczek, B oznacza zdarzenie,

Rzucamy dwiema kości do gry i określamy trzy zdarzenia: A - pojawienie się parzystej liczby oczek na pierwszej kości, B - pojawienie się nieparzystej liczby oczek na drugiej kości i C

Napisz program, który czyta liczbę naturalną r (1600 < r < 10 000) i drukuje wszystkie piątki trzynastego w roku r. (W Polsce w tym czasie obowiązywał i zakładamy, że

Diagnostyka tych chorych jest niezwykle trudna i kosztowna, a leczenie nie jest schematyczne. Każdy pacjent

Ustaw uczniów w pary tak, by suma numerów uczniów każdej pary była podzielna przez 6.. Udowodnij, że

Współtwórca Legionów, autor słów „Mazurka Dąbrowskiego", wybitny humanista epoki oświecenia, urodził się w Będominie koło Kościerzyny na Kaszubach..