• Nie Znaleziono Wyników

Antropozoonozy pasożytnicze jako wyraz jedności świata zwierzęcego z człowiekiem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Antropozoonozy pasożytnicze jako wyraz jedności świata zwierzęcego z człowiekiem"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

ANTROPOZOONOZY

PASOŻYTNICZE

JAKO WYRAZ

JEDNOŚCI ŚWIATA ZWIERZĘCEGO

Z

CZŁOWIEKIEM

Problem chorób

odzwierzęcych

- antropozoonoz - z

każdym

dniem zyskuje sobie

więkiszą uwagę

ze strony lekarzy, lekarzy weterynarii, a

także

biologów. Nic w tym dziwnego. Szybki rozwój medycyny i we- terynarii pozwala

ujawniać

nie znane

dotąd

jednostki chorobowe, w któ- rych

źródłem zarażenia

dla

człowieka są zwierzęta

domowe i dzikie, w ten czy inny sposób

związane

z jego bytowaniem. Z drugiej

zaś

strony po-

między

zarazkiem czy

pasożytem

a

kręgiem

jego

żywicieli panują

cieka- we stosunki,

interesujące

wzajemne

zależności,

którymi

rządzą

ogólno- biologiczne prawa,

dające się poznać

szczególnie

łaitwo

na tym materiale.

A wreszcie zarówno czlowiek, jak jego

zwierzęta

domowe, a

także

orga- nizmy w nich lub na nich

pasożytujące

- to

zespół

organizmów naj-

młodszych

filogenetycznie, najprzydatniejszych do studiów ogólnobiolo- gicznych, a w

szczególności

ewolucyjnych.

Choroby powszechnie

występujące

u

zwierząt

i

przenoszące się róż­

nymi drogami na

człowieka stanowią większą część

znanych nam dzisiaj chorób

zakaźnych

i inwazyjnych.

Według

Gr om as ze wskiego (1951)

2/3

chorób

zakaźnych człowieka

to antropozoonozy, dla których

świat zwierząt, pojęty

w najszerszym tego

słowa

znaczeniu, jest zbiornikiem czynników chorobotwórczych takich, jak wirusy, bakterie i

zwierzęta pasożytnicze.

Wydzielenie antropozoonoz jako oddzielnej grupy chorób

zakaźnych

i inwazyjnych

stało się

celowe i konieczne ze

względu

na pewne ich cechy biologiczne, epidemiologiczne i epizoocjologiczne, na wspólne dla nich wszystkich metody badania oraz z uwagi na

lmnieczność ścisłej współpracy

wielu specjalistów w zakresie ich poznania, a w ich liczbie le- karzy wet., zoologów i biologów

różnych specjalności.

Z punktu widzenia biologicznego, w zakresie

interesujących

nas tutaj inwazyjnych chorób

odzwierzęcych, pasożytami odzwierzęcymi

nazywa- my gatunki

przenoszące się

na

człowieka

ze

zwierząt,

który

może być

ich

„Wiadomości Parazytologiczne", t. VI nr 2/3, 1960

(2)

158

STEFAN TARCZYNSKI

ostatecznym, pomocniczym,

pośrednim

lub

równoległym żywicielem.

Nieco odmiennie

podchoctzą

ao sprawy

pojęcia

antropozoonoz

posożyt­

niczych niektórzy badacze, np. Ko z ar (1958).

Uważają

oni,

że

ze

względów

praktycznych, medycznych i weterynaryjnych taka definicja jest zbyt szeroka. Wedmg Kozara w definicji antropozoonoz pasozytni- czych

należy uwzględnić

obok

źródła zakażenia człowieka również

i sto-

pień swoistości pasożyta

do

żywiciela,

momenty ewoluc3i

pasożytnictwa

i czynniki epidemiologiczne procesu choro~owego. W ten sposób, zdaniem wspomnianego autora,

należy zawęzić poj-ęcie

antropozoonoz do inwazji tych

pasożytów,

~tóre

odznaczają się równą

lub prawie

równą swoistością

tak w stosunku do

człowieka,

jak i

zwierząt,

a przypadkowe

zakażenie człowieka pasożytami zwierząt,

które

posiadają niską swoistość

w stosun- ku do

człowieka

lub nawet nie

osiągają

w jego organizmie

pe:ł.nego

rozwo- ju,

określać,

co

najwyżej,

mianem antropozoonoz

względnych.

Wiadomo jednak,

że swoistość pasożytów,

w

związku

z ich wielkimi

zdolnościami

przystosowawczymi,

wahać się może

w szerokich granicach,

zwłaszcza

w odniesieniu do organizmów

żywicieli

ostatecznych.

Wiąże się

to

ściśle

z tym,

że

dla heteroksenicznych

(wielożywicielowych) pasożytów

zwykle

żywiciel

ostateczny jest organizmem

żywicielskim najpóżniej włączonym

w

krąg

cyklu biologicznego gatunku, a co za tym idzie, jest on jeszcze stosunkowo „nowym"

dlań

organizmem

żywicielskim,

w stosunku do którego nie

mógł się

on jeszcze wybiórczo, a

więc

specyficznie, przystoso-

wać.

Liczne

przykłady spośród

przywr <ligenetycznych (Trematoda -- Digenea) dostatecznie

wyraźnie ilustrują słuszność

tego rodzaju

poglą­

du. Ogólnie rzecz

biorąc swoistość pasożytów uzależniona

jest od wielu czynników ekologicznych i fizjologicznych.

Jeśli

np. mówimy,

że

kolco-

głów

olbrzymi (Macracanthorhynchus hirudinaceus) lub motylica

wątro­

bowa (Fasciola hepatica) nie

specyficznymi

pasożytami

dla

człowieka,

to nie znaczy bynajmniej,

że człowiek

nie

może być

ich

żywicielem,

i to

żywicielem

ostatecznym.

Główną przyczyną rzadkości

inwazji tego rodza- ju

pasożytów

u ludzi nie jest ich

mała specyficzność

w stosunku do orga- nizmu

człowieka,

a jedynie brak zwykle okazji

zarażenia się

tego ostat- niego, drogi bowiem inwazji tych

pasożytów prowadzą

w kierunku in- nych

żywicieli.

Wspomniane dwa

przykłady kolcogłowa

i przywry

dotyczą pasożytów,

które

mogą rozwijać się

normalnie w organizmie

człowieka.

Istnieje jed- nak

poważna

liczba takich

pasożytów,

które

mogą zarażać człowieka, mogą

w nim przez pewien czas, nawet

dość długi, bytować,

ale nie znaj-

dują

w nim odpowiednich warunków do dalszego rozwoju. Tak

więc

np.

larwy Toxocara canis, T. mystax, Gnathostoma spp., Dirofilaria spp.

i wiele innych nicieni

odbywają wędrówki

w organizmie

człowieka,

po-

dobnie jak w organizmach im

właściwych żywicieli,

ale nie

kończą

tych

(3)

wędrówek

i nie

osiągają dojrzałości

w organizmie

człowieka.

W tych przypadkach organizm ludzki jest dla

pasożyta

nieodpowiednim

środowi­

skim I

rzędu.

Jego procesy fizjologiczne, tok metabolizmu utrudnia

implantację pasożyta

i

ułatwia

ewentualne niszczenie

wędrujących

form

pasożytów

przez odczyny obronne

żywiciela.

Kozarowi (1958), którego

poglądy zreferowaliśmy powyżej,

nie obce

liczne

przykłady zmienności swoistości pasożytów zależnie

od wielu czynników, które w eksperymencie

można

odpowiednio

dawkować

i kon-

trolować. Słusznie można

zatem

przyjąć, że:

,, ...

swoistość pasożyta

do

żywiciela może być

czasem

względna. Udało się przełamać oporność

na-

turalną

chomików i sztucznie

rozszerzyć liczbę

odpowiednich

żywicieli

dla Nippostrongylus muris. Podobne

okoliczności mogą

czasem

zaistnieć również

w naturze. Nie ulega

wątpliwości, że

w opisanym

przykładzie

nie

chodziło

tylko o

jakieś

zmiany w organizmie

żywiciela,

o

przełamanie

jego

oporności

naturalnej. Prawdopodobnie

wystąpiły

tu zmiany w samych pa-

sożytach,

przestrojenie ich fizjologii do bytowania w nowy

mżywicielu"

(Kozar, 1958). Wydaje

się, że

jest to

właśnie

droga

prowadząca pasożyty

do

zwiększenia kręgu

organizmów

żywicielskich

lub

też

radykalnych zmian w

zespołach żywicielskich.

Wiele przemawia za tym,

że właśnie

w ten sposób,

uwzględniając oczywiście

przy tym i inne czynniki, a

zwła­

szcza populacyjne

(niejednolitość

populacji jednogatunkowych pod

wzglę­

dem

specyficzności

i

zdolności

przystosowawczych), niektóre

pasożyty

pierwotnie specyficzne dla

zwierząt

aktualnie

stają się

sipecyficzne rów-

nież

dla

człowieka

(Raillietina spp., Gnathostoma spp. itd). Wydaje

się również, że

w podobny sposób, ale poprzez zmniejszenie pierwotnie szer- szego

kręgu żywicielskiego, wykształciły się

na drodze ewolucji takie,

wyłącznie

dla

współczesnego człowieka

specyficzne,

pasożyty,

jak Ascaris lumbricoides, Taeniarhynchus saginatus, Taenia solium,

różne

Schistoso- ma spp., i inne.

(Tarczyński,

1956; Ko z ar, 1959). W tym stanie rzeczy proponowane przez Kozara (1959)

wyłączenie

takich

bezwzględ­

nie dla

człowieka

specyficznych

pasożytów

z grupy

pasożytów odzwierzę­

cych jedynie na podstawie pewnych

przesłanek

epidemiologicznych wy- daje

się,

z biologicznego punktu widzenia, niczym nieusprawiedliwione.

Tym bardziej

że

sam autor pisze m. in., co

następuje:

,,Stwierdzenie

zmienności pasożytów, możliwej

stopniowej adaptacji do bytowania w co- raz to nowych gatunkach

żywicieli

posiada w naszych

rozważaniach

de-

cydujące

znaczenie. Wynika

stąd, że

lista

właściwych

antropozoonoz nie

może być stała,

lecz ulega zmianom

zależnie

od czasu, warunków epide- miologicznych itp.

Pasożyty zmieniają stopień

swej

swoistości

do

żywi­

ciela

również

i w naturze. Pewne inwazje, które

dziś,

z uwagi na

wyjąt­

kowe

występowanie

u

człowieka

i

niską swoistość

do tego

żywiciela,

okre-

ślilibyśmy

tylko jako antropozoonozy

względne, mogą

po wielu latach

(4)

160

STEFAN TARCZYŃSKI

okazać się

antropozoonozami

właściwymi.

Przemianom tym

sprzyJaJą

czasem zmienne warunki ekologiczne,

częste

kontakty

człowieka

ze zwie-

rzęciem

i jego

pasożytami, obniżona oporność

naturalna pewnej grupy ludzi i wiele innych czynników ... " Wydaje nam

się, że

jednak jedynie

słusznym

kryterium w ustalaniu definicji

'pasożyta odzwierzęcego

jest i

może być

tylko podstawowy element etiologiczny, a co za tym idzie i epidemiologiczny chorób inwazyjnych -

zwierzę

jako

źródło zarażenia człowieka (Tarczyński,

1949, 1956; Gar n ha m , 1958).

Dopiero po

przyjęciu

tego kryterium

podziału

chorób inwazyjnych

człowieka

na antropozoonozy i choroby nie

mające

charakteru

odzwierzę­

cego

można

te pierwsze

dzielić

w bardziej dowolny sposób,

przyjmując

za kryteria

podziałowe różne przesłanki

ekologiczno-epidemiologiczne,

ważne

przede wszystkim z praktyczno-metodyc~nego punktu widzenia.

I w tym jednak

względzie

trudno jest bez

zastrzeżeń przyjąć

propono- wany przez Kozara

podział

antropozoonoz na

bezwzględne

i

względne.

Wydaje

się, że pogląd

Garnhama (1958) na

tę sprawę

jest jednak

właści­

wszy.

Jeśli się

bow iem przyjmie organizm

zwierzęcy

jako

źródło

inwa- zji

pasożyta

dla .

człowieka

za jedyne kryterium uznania danej choroby inwazyjnej za

antropozoonozę,

to konsekwentnie

należy uznać właśnie

takie wybitnie specyficzne dla ludzi inwazje, jak

zarażenie

T. solium czy T. saginatus za antropozoonozy

właściwe

lub

bezwzględne,

natomiast in- ne - tzn.

pasożytów

,, ...

odznaczających się równą

lub prawie

równą swoistością

tak w stosunku do cz1owieka, jak i

zwierząt"

... (Kozar, 1959) - za antropozoonozy

względne. Podział

taki, zgodny z biologicznymi prze-

słankami

podanymi poprzednio, w niczym nie umniejsza praktycznej jego

przydatności. Określenie „bezwzględna"

przy

pojęciu

antropozoonozy wskazuje chyba dobitniej

bezwzględną konieczność występowania czło­

wieka w cyklu

życiowym pasożyta,

a co za tym idzie,

możliwość

likwida- cji tego ostatniego przez zwalczenie go

wśród

ludzi

zamiesz~ujących określony

teren.

Już

sama natomiast nazwa „antropozoonozy

względne"

wskazuje na

konieczność uwzględnienia

w badaniu ich epidemicznego pro- cesu przede wszystkim naturalnych zbiorników

,pasożytów

w przyrodzie poza

człowiekiem,

w

szczególności

w organizmach

zwierzęcych, będących także

ich

równoległymi

z

człowiekiem żywicielami.

Ale to

już

jest spra- wa inna,

ściśle wiążąca się

z drugim

poważnym

zagadnieniem antropo- zoonoz - z zagadnieniem

ogniskowości tychże

i

krążeniem pasożytów

w wolnej przyrodzie.

W

ogólności

warunkiem powstania nowego przypadku choroby inwa- zyjnej jest

rozmnożenie się pasożyta

w organizmie

zarażonym

albo

rozwinięcie się

tam jego

dojrzałych

do rozrodu postaci, a dalej opuszcze- nie organizmu

żywicielskiego

i

przeniknięcie pasożytów

do

następnego

kolejnego organizmu

żywicielskiego.

W poszczególnych przypadkach in-

(5)

wazji

pasożyt

ma swoiste umiejscowienie w

żywicielu,

a

więc

i drogi jego wydalania z organizmu

żywicielskiego są różne

i swoiste. Jest to z kolei

przyczyną

charakterys tycznej lokalizacji

pasożytów

w

środowisku zewnętrznym

(gleba, woda,

różne

organizmy

żywe

itd.).

Warunki te

decydują

o drodze przenikania

pasożytów

do zdrowych, a

wrażliwych

na

inwazję

organizmów. A zatem umiejscowienie

pasoży­

tów w organizmie chorego i mechanizm przenikania ich od jednego do kolejnych

następnych

osobników

żywicielskich tworzą

nieprzerwany

łań­

cuch wzajemnie

uzależniających się

zjawisk,

zabezpieczających

trwanie gatunków

pasożytów

w przyrodzie z jednej, a

ciągtość

epidemii lub epi- zootii z drugiej strony.

Umiejscowienie

pasożyta

w organizmie

żywicielskim

to sprawa szcze- gólnie

ważna

dla epidemiologa i epizoocjologa .

Wstępnym

bowiem etapem

poszukiwań

warunków procesu epidemicznego lub epizoocjologicznego jest zawsze ustalenie

właściwej

dla danego gatunku

pasożyta

lokalizacji w or- ganizmie

żywicielskim.

W wielu inwazjologicznych procesach, a

zwłaszcza

w zakresie szerze- nia

się

i rozprzes trzeniania inwazji,

poważną rolę odgrywają różne

orga- nizmy

zwierzęce

jako czynniki

przenoszące pasożyty

na

człowieka,

a za- tem tzw. przenosiciele. Przenosiciele

mogą spełniać swoją rolę bądź

to na drodze czysto mechanicznego przenoszenia

pasożyta

z jednego orga- nizmu

żywicielskiego

na inne,

bądź też

stosunki

pasożyt

- przenosiciel

mogą mieć

bardzo

ścisłą, biologiczną naturę.

Wtedy przenosiciel jest

również żywicielem

dla

pasożyta.

Rozwój jednak i

rozmnażanie się

pa-

sożyta

w organizmie przenosiciela

możliwy

jest tylko wtedy, gdy oba organizmy

(pasożyt

i przenosiciel)

wzajemnie do siebie przystosowane.

Sprawa ta

związana

jest jak

najściślej

z

ewolucją świata zwierzęcego.

Człowiek

i

współczesne zwierzęta

odziedziczyli po swych przodkach

także

i

pasożyty,

i to w najogólniejszym tego

słowa

znaczeniu, a

więc

bak- terie, grzyby

pasożytnicze

i

pasożyty 2iWierzęce,

a

także

wirusy. Wspo- mniane organizmy

pasożytnicze

w czasie swego historycznego rozwoju

zmieniały się

ewolucyjnie, równolegle ze zmianami

zachodzącymi

w orga- nizmach

żywicielskich. Przykładem pasożyta przechodzącego

wraz z

czło­

wiekiem swój rozwój ewolucyjny wydaje

się być

zarodziec zimnicy (Plasmod~um sp.) z jego czterema gatunkami: P. vivax, P. malariae, P.

falciparum i P. ovale. Dzisiaj

to typowe, specyficzne w swych stadiach

wegetatywnych jedynie dla ludzi

pasożyty,

dawniej jednak przodkowie

ich

pasożytowali niewątpliwie

u

małp człekokształtnych,

o <;zym

świadczy

dobitnie fakt wykrywania inwazji jednego z nich, mianowicie P. malfl,riae,

u szympansa. Przytoczone tutaj

przykłady zarodźców

zimnicy

dotyczą pasożytów

od bardzo dawna , bo od zarania powstania gatunku Homo

sapiens,

związanych

z

człowiekiem.

Istnieje jednak wiele

pasożytów,

któ-

(6)

]62 STEFAN TARCZY~SKI

rych historyczna adaptacja do

współczesnych

im

żywicieli

jest zjawis- kiem znacznie

późniejszym.

Do chorób

odzwierzęcych wywoływanych

przez ta!kie

właśnie pasożyty zaliczyć można

np.

śpiączkę afrykańską.

Choroba ta

wywoływana

jest u ludzi przez dwa gatunki

świdrowca

- Trypanosoma gambiense i Tr. rhodesiense. O ile jednak wspomniane po- przednio

zarodźce

zimnicy dzisiaj tylko

wyjątkowo spotkać można

u

małp,

to oba

świdrowce występują

powszechnie u antylop i innych

zwierząt

na terenach nawiedzanych przez

śpiączkę.

Wiele faktów biolo- gicznych przemawia za tym,

że

Tr. gambiense jest dawniej

związana

z

człowiekiem

i dlatego

też

podstawowym ogniwem

łańcucha

epidemio- logicznego

wywoływanej

przez

nią śpiączki

jest

człowiek.

Inne

zwierzęta,

a

zwłaszcza

antylopy,

stanowią

tylko dodatkowy i raczej nieistotny z praktycznego punktu widzenia fragment procesu epidemicznego. Ina- czej

wygląda

natomiast sprawa

świdrowca

Tr. rhodesiense.

Istnieje wyznawany przez wielu badaczy

współczesny pogląd, że

sw1- drowiec Tr. brucei,

wywołujący

u

zwierząt

w Afryce

znaną chorobę

na-

ganę,

jest pierwotnym gatunkiem swoistym tylko dla

zwierząt.

Nie

udają się

bowiem próby sztucznego

zarażenia

nim

człowieka. Według

tych autorów gatunek ten wykazuje jednak

wielką zmienność, zdolność

adap- tacji do organizmu

człowieka.

I

właśnie

Tr. rhodesiense jest

według

nich

odmianą

tego gatunku stosunkowo niedawno

przystosowaną

do

człowieka.

Ten

krótkotrwały

jeszcze, w historycznym tego

słowa

znaczeniu, stosunek

świdrowiec

-

człowiek

sprawia,

że

Tr. rhodesiense jest o wiele bardziej chorobotwórcza dla ludzi

niż

dawniej adaptowany do

człowieka

gatunek Tr. gambiense.

Krótkotrwałość związków

obu

świdrowców

z

człowiekiem

jest

niewątpliwie przyczyną

zachowania jeszcze wspólnych dla nich i Tr. brucei cech morfologicznych, przy jednoczesnym

wyraźnym już zróżnicowaniu właściwości

biologicznych omawianych gatunków. Fakt ten ilustruje

ogólną zasadę pierwotności

ewolucyjnych zmian funkcjonalnych organizmów

żywych,

które dopiero

stają się przyczyną

pojawiania

się

nowych filogenetycznie cech morfologicznych.

Za

słusznością

przedstawionego przed

chwilą poglądu przemawiają

obserwacje

dotyczące

innych gatunków

świdrowców,

a

wskazujące

rów-

nież

na

możliwość

pochodzenia ich od Tr. brucei. W ten sposób gatunek ten (Tr. brucei) wykazuje

szczególną zdolność adaptacyjną

do

różnych

warunków i

różnych

organizmów

żywicielskich.

W r. 1935 Ad am s, a

później

inni badacze zwrócili

uwagę

na fakt niezwykle szerokiego rozprzestrzenienia

świdrowca

Tr. vivax. Gatunek ten, normalnie· przenoszony przez muchy tse-tse, poza częścią Afryki za-

mieszkałą

przez te muchy zdarza

się

i tam, gdzie much tych nie ma,

a mianowicie na Wyspach Antylskich, w Indiach Wschodnich, w Ame-

ryce

Płd.

i na wyspach Oceanu Indyjskiego.

Pasożyt

zawleczony tam zo-

(7)

stal wraz z importowanym

bydłem

z Afryki i

adaptował się

do nowych

dlań

warunków, przy czym

funkcję

przenosicieli w braku much tse-tse

przejęły

w tych krajach

różne

Tabanidae. Nie

one tam jednak

żywicie­

lami

pośrednimi

omawianego

świdrowca,

który w ich organizmie nie mo-

że się rozwijać,

a tylko jego mechanicznymi przenosicielami (Bek 1 em i- s ze w, 1955). Co jednak ciekawsze, u Tr. vivax procesy przystosowawcze

poszły

tak daleko,

że świdrowiec

ten

utracił

w tych krajach

zdolność

rozwijania

się

w muchach Glossina sp. (R o u b a u d, C o 1 as - B e 1 co- ur i G as che n, 1938) a

jednocześnie zachował identyczność

morfolo-

giczną

ze szczepami

afrykańskimi.

Ho ar e (1957) zwraca

uwagę

na znacznie

trudniejszą sprawę dotyczą­

innego

świdrowca,

Tr. evansi.

Pasożyt

ten posiada wiele wspólnych cech z Tr. brucei.

Występuje

on

także

w areale much tse-tse oraz poza nim, gdzie funkcje przenosicieli

(także

mechanicznych)

spełniają ślepce

(Palearktyka, Etiopia, Madagaskar, wschodnio-neotvopiczna· kraina zoo- geograficzna, Ameryka Centralna i Poludniowa).

W

odróżnieniu

od polimorficznego gatunku Tr. brucei Tr. evansi jest monomorficzny (brak form szerokich). Co pewien czas jednak, jak to

wykazał

Hoare (1952, 1956), u niektórych szczepów Tr. ernnsi

mogą

po-

jawiać się,

nawet w znacznych

ilościach,

formy szerokie. W takich przypadkach Tr. evansi jest morfologicznie identyczna z Tr. brucei.

Róż­

nica polega tylko na tym,

że

u pierwszego z tych gatunków polimorfizm jest zjawiskiem tylko przypadkowym, podczas gdy u drugiego - sta-

łym.

Obserwuje

się także

zjawisko odwrotne, gdy Tr. brucei upodabnia

się

do Tr. evansi po szeregu

pasażach

na

zwierzętach

laboratoryjnych i staje

się

wtedy

monomorficzną odmianą

(traci formy szerokie). Co

więcej, świdrowiec

stawszy

się

monomorficznym organizmem traci na zawsze

zdolność

rozwijania

się

w swych dotychczasowych

żywicielach

- muchach tse-tse - a przenoszony

być może

jedynie na drodze mecha- nicznej, sztucznej lub naturalnej (strzykawka, owady krwiopijne).

Dane te

pozwalają sądzić, że

istnieje

więź

filogenetyczna

pomiędzy

Tr. evansi a Tr. brucei.

Jeśli

tak sprawa

wygląda,

to

kolebką

Tr. evansi

kraje zamieszkiwane przez muchy tse-tse w tropikalnej Afryce.

Stąd,

według

Hoare (1940, 1957),

świdrowce

Tr. brucei

wędrowały

wraz z dro- maderami do Azji Mniejszej i dalej na kontynent azjatycki. Stopniowo

świdrowiec przystosowywał się

do nowych

dlań

przenosicieli,

ślepców,

i

przekształcił się

w

monomorficzną formę

Tr. evansi.

Później, już

w wie- ku XVI, konkwistadorzy

hiszpańscy przenieśli

wraz z

końm.i

wschodnimi

surrę

do Ameryki.

Przytoczone obserwacje

wskazują, że

twierdzenia Dogiela,

,, ... roz- przestrzenienie

pasożyta zależy

od geograficznego rozprzestrzenienia

ży­

wicieli i od historycznej

przeszłości

danego

areału",

oraz

Pawłowskiego, że

(8)

164

STEFAN TARCZYŃSKI - - - --------- --- -----

,, ... gdy na danym terenie zabraknie

choć

jednego

członu

w cyklu biolo- gicznym

pasożyta

(np.

żywiciela pośredniego)

to

pasożyt

ginie" -

są słuszne

tylko wtedy, gdy

pasożyt

wymaga do swego rozwoju

bezwzględ­

nie

żywiciela pośredniego. Stąd

wynika np. ograniczenie

areału śpiączki afrykańskiej

i nagany w Afryce do 11 milionów km:!

pomiędzy

16 ° szer.

płn.

i 20° szer.

płd.

W innych natomiast opisanych poprzednio przy- padkach oba twierdzenia nie

obowiązują

w

pełni.

Sprawę pokrewieństwa

i pochodzenia

świdrowców śpiączki można tłu­

maczyć

sobie i w inny jeszcze sposób. I tak np. W i 11 et t (1956)

sądzi,

że

Tr. rhodesiense nie

łączą żadne bliższe związki

genetyczne z gatun- kiem Tr. brucei.

Według

tego autora Tr. rhodesiense jest typowym pa so-

żytem zwierząt

i ludzi,

występującym

u bardzo wielu

żywicieli. Sądzi

on,

że świdrowiec

ten

może powstawać również

z Tr. gambiense poprzez

transmisję

przez innego

niż

normalnie przenosiciela (przez Glossina pal- lidides, a nie przez G. palpalis).

Jak jednak wykazali Sice (1937) i Scott (1943), Tr. gambiense przenoszona przez

dłuższy

czas wraz z

murzyńskimi

niewolnikami z Afry- ki do Ameryki nie

adaptowała się

do nowych warunków. A zatem przy- puszczenie Willetta, szczególnie w odniesieniu do jego koncepcji przecho- dzenia Tr. gambiense w Tr. rhodesiense, wydaje

się

raczej

mało

prawdo- podobne.

Dotąd

omówione

przykłady wskazują wyraźnie

na wzajemny

wpływ

organizmów

żywicielskich

i

pasożytniczych

w przebiegu ich ewolucji Jak dalece te

wpływy sięgają, świadczyć mogą

liczne

przykłady

zaczerp-

nięte

z

różnych

grupy

pasożytów,

a

zwłaszcza pasożytów

krwi. Znana powszechnie synchronizacja

wędrówek

mikrofilarii w organizmie

żywi­

ciela ostatecznego (Wuchereria bancrofti i inne Filarioidea) z dobowym rytmem

żerowania

owadów

klujących

- ich przenosicieli -

świadczy

jak najdobitniej o

głębokim wpływie

wywieranym przez

żywiciela

na ewolucyjne

kształtowanie się

zwyczajów

życiowych pasożyta.

Ustaliliśmy, że

wiele chorób inwazyjnych w procesie rozprzestrzenie- nia

się

wymaga

obecności

organizmów przenosicieli, którzy

stanowią transmisję

czynnika chorobotwórczego z

dotkniętych inwazją żywicieli

na inne jeszcze zdrowe, a na

inwazję wrażliwe

osobniki. Ta szczególna cecha niektórych chorób inwazyjnych, a

także zakaźnych, pozwoliła

E. N. Pa

owskiemu (1939)

wydzielić

niezwykle

ważną

z pra:ktycz- no-epidemiologicznego punktu widzenia

grupę

tzw. chorób

przenośnych

(transmisyjnych).

Według Pawłowskiego,

w pierwotnym jego

ujęciu,

chorobami

przenośnymi są

takie

zakaźne

i inwazyjne jednostki choro- bowe, które

rozprzestrzeniają

siG za

pośrednictwem

stawonogów

(paję­

czaków i owadów). Stawonogi

spełniają

w tej grupie chorób

rolę

czynni-

ka epidemicznego

przenoszącego zakażenie.

(9)

W poprzednich naszych wywodach

zaznaczyliśmy

JUz,

że

przenosi- cielstwo to

może mieć

charakter albo mechaniczny, albo

też

biologiczny.

W tym drugim przypadku

pasożyt

odbywa w organizmie przenosiciela

część

swego ontogenetycznego rozwoju,

często zaś rozmnaża się

w nim.

Rozwój jednak i

rozmnażanie się pasożytów

w przenosicielach

może

od-

bywać się

tylko w pewnych

sprzyjających

warunkach

środowiskowych sprzyjających

zarówno wegetacji samego przenosiciela, jak i

bytującego

w nim

pasożyta.

Na kompleks wspomnianych warunków

składa się

wiele czynników natury fizycznej, chemicznej, klimatycznej itd.

Przykładowo

rzecz

biorąc,

temperatura otoczenia jest jednym z takich

ważnych

czyn- ników

umożliwiających transmisję

wielu chorób, a w ich liczbie i paso-

żytniczych.

A

więc występowanie

pewnych chorób

przenośnych uzależ­

nione jest nie tylko od

obecności

w danym areale odpowiednich gatunków przenosicieli , ale

również

i od warunków

środowiskowych działających pośrednio

poprzez organizm przenosiciela na

pasożyta.

A zatem trans- misja przez przenosicieli chorób

pasożytniczych możliwa

jest tylko tam, gdzie

środowisko spełnia

wszystkie wymagane przez

pasożyta

i przenosi- ciela warunki. Terytoria takie, gdzie wspomniane warunki

są spełnione, stanowią

ogniska chorób

przenośnych.

Rozmiary terytorium,

stanowiącego

ognisko

bywają różne

w

zależności

od gatunku przenosiciela, od jego wy-

magań środowiskowych

i wreszcie od gatunku

pasożyta.

Poza tym w ognisku chorób

przenośnych

musi

bezwzględnie znajdować się

pewne minimum gatunków

zwierzęcych stanowiących

zbiornik zarazków lub

pasożytów,

ich przenosicieli oraz biorców, tzn.

wrażliwych

na

inwazję

zdrnwych osobników.

Nauka o naturalnej

ogniskowatości

chorób,

sformułowana

przez Pa-

włowskiego

(1939) w swym dalszym rozwoju

rozszerzyła się

znacznie i

wzbogaciła. Początkowo Pawłowski uważał

za choroby

wykazujące

na-

turalną ogniskowość

jedynie takie, których przyczyny (zarazki lub paso-

żyty)

przekazywane

ze

zwierząt

chorych na ludzi za

pośrednictwem

przenosicieli, czyli tzw. choroby transmisyjne -

przenośne. Później po- jęde

to rozszerzono

również

na choroby

zwierząt

domowych, a nawet ro-

ślin

hodowlanych. Dzisiaj

pojęcie

naturalnej

ogniskowości

obejmuje tak-

że

helmintozy (robaczyce).

Według Pawłowskiego

jednak ta

ogniskowość

dotyczy jedynie biohelmtntoz (1955), takich, jak difylobotrioza, opistor- choza, schistozomatozy, trichinelloza,

różne

filariozy i inne, takie, przy których

zarażenie następuje

za

pośrednictwem żywicieli pośrednich

bytu-

jących

wolno w przyrodzie.

Słusznie

jednak Boje w (1956) zwraca

uwagę, że

ta'k

pojęta

ogni-

skowość

naturalna helmintoz

byłaby

nie

pełna.

Charakteryzuje ona bo- wiem

również

i liczne geohelmintozy, jak np.

diktiokaulozę (pasożyt

jest geohelmintem). Zgodnie

więc

z

poglądami

Pa

owskiego dla

(10)

166

STEFAN TARCZYŃSKI

naturalnej

ogniskowości

konieczne jest

współistnienie

trzech czynników, a mianowicie: 1.

pasożyta,

2 - przenosiciela i 3 -

wrażliwego

na in-

wazję zwierzęcia.

Te trzy czynniki

występują

wówczas, gdy mamy do czy- nienia z biohelmintozami, przy których

pasożyt

rozwija

się

w

obecności żywiciela pośredniego.

Przy geohelmintozach natomiast, gdzie

pasożyt

rozwija

się

bez

udziału żywicieli pośrednich, występują

tylko dwa spo-

śród

wspomnianych trzech czynników. Do chorób

więc

o naturalnej ogni-

skowości można

i trzeba

zaliczać

(zgodnie z

poglądami

Bojewa) nie tylko choroby

przenośne

(transmisyjne),

szerzące się

przy udziale przenosicieli, ale i wszystkie te choroby, które

człowiek

lub

zwierzęta

domowe

mogą czerpać

z naturalnego

środowiska zewnętrznego,

a

więc

i w tych przy- padkach, gdy w ich szerzeniu

się

nie

współdziałają

przenosiciele. Tego ro- dzaju ogniskowo

występujących

geohelmintoz

można

by

przytoczyć

wiele, dla

przykładu

wspomnimy tutaj jedynie o kilku, takich jak metastron- gyloza (M. elongatus), ancylostomozy (A. brasiliense, A. caninum) itp.

Poszczególne gatunki biologiczne nie

bytują

w odosobnieniu, ale sta-

nowią część składową

fauny

właściwej

dla terytorium ogniska danej choroby.

Pasożyty więc,

a

także

zarazki chorób infekcyjnych, ich

żywicie­

le oraz przenosiciele

wchodzą

w

skład określonej

biocenozy

właściwej

biotopowi danego terytorium geograficznego, np. lasów,

błot

i

mokradeł,

stepów,

pustyń

itd. Naturalne

więc

ogniska chorób, w ich liczbie i antro- pozoonoz,

wyrazem stosunków ekologicznych

•powstałych

w proce- sie ewolucji.

Wtargnięcie człowieka

lub jego

zwierząt

domowych w ob-

ręb

takiego ogniska stanowi nowy czynnik

prowadzący

do powstania nowych ogniw stosunków biocenotycznych,

umożliwiających

przedostawa- nie

się

zarazków lub

pasożytów

z ich naturalnego ogniska do organizmu

człowieka

i

zwierząt

udomowionych. Dlatego

też

wiele chorób

przenoś­

nych, a

wś,ród

nich wiele

pasożytniczych

antropozoonoz atakuje

człowie­

ka przede wszystkim w terenach o dzikiej i nieopanowanej jeszcze prze-

zeń

przyrodzie, tam

więc

gdzie

człowiek

jest nowym

składnikiem

od daw- na ustalonej i

pozostającej

w równowadze biocenozy. Odnosi

się

to zarów- no do egzotycznych dla nas

świdrowców śpiączki,

jak i do wielu po- wszechnie u nas

występujących

robaków

pasożytniczych,

a

także

bakterii i wirusów. Wspomniane

właściwości zespołów

ekologicznych

środowiska,

jak

również

przebiegi cyklów

życiowych pasożytów,

ich

żywicieli

i prze- nosicieli

są bezpośrednią przyczyną

sezonowego

występowania

lub na- silania

się

antropozoonoz

przenośnych. Jeśli

bowiem tacy przenosiciele, jak np. komary, muchy i kleszcze masowo

atakują zwierzęta

i ludzi w cieplej porze roku, to i choroby przez nie przenoszone rozprzestrze-

niają się głównie

w lecie. Na

sezonowość

rozprzestrzeniania

się

chorób

przenośnych mają

jednak

wpływ także

i inne czynniki,

wśród

których dla

ludzi i

zwierząt

domowych wielkie znaczenie

mają

warunki

społecznego

(11)

życia człowieka.

Takie choroby inwazyjne ogniskowa

występujące,

jak np.

włośnica, bąblowica

itp.,

dostarczają

dowolnie

dużo przykładów

w tym

względzie.

Wykrycie naturalnych procesów biologicznych

związanych

z szerze- niem

się

epidemii i epizoocji w biocenozach, w

skład

których wchodzi i

człowiek, pozwoliło

z jednej strony na opracowanie i praktyczne sto- sowanie odpowiednich zabiegów,

mających

na celu

ochronę

zdrowia, z drugiej

zaś wskazało

na fakt,

że człowiek związany

jest z innymi

ży­

wymi organizmami,

zwłaszcza zwierzęcymi,

silnymi

więzami

wspólnych

pasożytów.

Jan Jakub Rousseau,

zastanawiając się

nad problemem chorób

nękających ludność cywilizowaną świata pisał:

,,Przyroda nie zna tych

największych

wrogów

szczęścia

ludzkiego, wszystkie prawie

stworzyliśmy

sami i

one smutnym

płodem

przeciwnych naturze stosunków naszego

środowiska".

Jakże mylił się

wielki

myśliciel

francuski w ocenie

rzeczywistości, jeśli

chodzi o choroby

zakaźne

i inwazyjne. Wiemy bowiem dzisiaj ponad

wszelką wątpliwość, że

olbrzymia

większość żywych

czynników chorobo- twórczych dla ludzi istnieje od wieków poza

człowiekiem, że

rezerwua- rami

pasożytniczych

organizmów

wywołujących

choroby u ludzi

są zwierzęta, stanowiące niewysychające źródło zarażenia

dla

człowieka.

Antropozoonozy

wskazują

zatem na

ścisły związek

bytowania wspM- czesnego

człowieka

z jego

środowiskiem,

na

silną więź

jego ze

światem zwierzęcym,

z którego

wyszedł

i

wyniósł zeń,

po swych

zwierzęcych

przodkach, tragiczny spadek pod

postacią wrażliwości

na

zarażenie

wie- loma

pasożytami

wspólnymi dla niego i

zwierząt.

Choroby

przenośne,

a

zwłaszcza

antropozoonozy inwazyjne,

jednym z wyrazów

jedności świata zwierzęcego

z

człowiekiem.

Otrzymano 29 XII 1959

LITERATURA

Kat. Parazytoz. i Char. Inwaz.

Wydz. Weteryn. SGGW w Warszawie

1. Boje w, S. N.: O prirodnoj oczagowosti gielmintozow. 1956 (w rękopisie).

2. Bychowska, I. E.: Ekologiczna parazytologia. Referat wygłoszony na V

Zjeździe PTP w Warszawie, 1956 (w rękopisie).

3. Ho ar e, C. A.: Rasprostranienije afrikanskich tripanozom za priediely ich jestiestwiennogo areala (Oczerk istoriczeskoj zoogeografii biocenologiczeskoj si- stiemy „chozjain - parazit"). Tr. Leningr. Obszcz. Jestestwispit., 73, 4: 111-116, 1957.

-4. Ko z ar, Z.: Zagadnienie antropozoonoz pasoźytniczych. Wiadom. Parazytol., 5 (2-3): 175-211, 1959.

(12)

168

STEFAN TARCZYŃSKI

- -- · - - · -- - --

5. P a w l o w s k i, E. N.: Teoria parazytocenoz i konkretne znaczenie czynników chorobotwórczych. Referat

wygłoszony

na V

Zjeździe

PTP w Warszawie, 1956 (w

rękopisie).

6.

Tarczyński,

S.:

Toxocara canis

i T.

mystax pasożytami człowieka. Med. Wet.

13 (10): 581-582, 1957.

7.

Tarczyński,

S.:

Wędrujące

larwy

pasożytów

jako przyczyna niespecyficz- nych stanów chorobowych u ludzi.

Wiad. Parazytoz.

3 (6): 597-602, 1957.

8. Tarczy

ń

s k i, S.: Robaki

pasożytnicze

i

wywoływane

przez nie robaczyce

świń.

PWN, Warszawa 1959.

9.

Tarczyński,

S., Zebr owski, S.: O chorobach

odzwierzęcych

PWN, War- szawa

1956.

S. TARCZYŃSKI

PARASITIC ANTHROPOZOONOSES AS AN EXPRESSION OF THE UNITY OF THE ANIMAL WORLD WITH MAN

The author discusses K o z ar' s point of view as to the question of definition of the notion „anthropozoonosis" and the epidemiological division of parasitic anthropozoonoses into main groups, as suggested by Kozar. Assuming that the epidemiological criteria of the classification of parasitic diseases shóuld be in accordance with

generał

biologica! principles obligatory in this regard, the author suggests that the only right definition of the anthropozoonosis parasite should be first of all based on a fundamental etiological (and at the same time epidemiolo- gical) element of the invasive diseases, i. e. on the anima} as the source of infec- tion for man.

In the subsequent part of this work the author, basing on Kozar's interpreta- tion of the phenomenon of specificity of the parasites, and the critei:ion, admit- ted by himself, to consider the invasive disease as anthropozoonosis (anima! orga- nism as source of parasitic invasion for man), is of the opinion that invasions

of

such parasites as

T. solium

or

T. saginatus

(very specific for man) should be conse- quently considered as strict (incontestable) anthropozoonoses, others however,

in

the course of which the specificity is less distinct - as relative anthropozoonoses.

Such a division, being in accordance with the biologica! premises mentioned above, has also a practical importance in the analysis of epidemiological processes as well as in the practical work on finding new methods for

eradication

of invasive anthropozoonoses.

When discussing the localization of parasites in

the

organisms of hosts and

further, the problem of

vectors

and intermediate hosts, the author emphasizes the

significance of the focus problem of many parasitic

anthropozoonoses

for better

comprehension of the evolutional interdependence between the organisms

of

para-

site and host, which doubtless are one of the expressions of unity of the

animal world

with man.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla każdego dokumentu można ale nie trzeba podawać jego DTD; wte- dy proces zwany parsingiem bez walidacji weryfikuje pewne ogólne reguły budowy dokumentu sprowadzające się do

Taki sposób postępowania jest uprawniony jedynie wówczas, gdy założymy, że metoda, którą się posługujemy, poszukując prawdy, sama już jest prawdziwa, sama już

w rozwoju armat gładkolufowych, projektowane czołgi T95 i „Rex”, a także eksperymentalne rodzaje pancerzy i dalmierz wykorzystujący snop silnego światła (system

Jedną z najważniejszych jest niski poziom szkolnictwa średniego, które nie jest w stanie zapewnić dostatecznego wykształcenia kandydatom na studia wyższe; również metody

Dla tej części pierw szej trzeb a będzie zaprojektow ać nisko posadow ione, polowe, płaskie, pulpitow e i skośnie ustaw ione gabloty, n ie stanow iące silnych

Stylistyka, cz. Komarnicki, Stylistyka polska wyjaśniona na przykładach i ćwiczeniach, Warszawa 1910; K. Wóycicki, Stylistyka i rytmika polska, Warszawa 1917. Podręczniki

zna przedaw nienie ścigania i przedaw nienie w y­ konania kary, które opierają się na przewidzianym ustaw ą czasokresie.. Przedaw nienie w obu zakresach znają

Badania fenomenu religii prowadzone przez polskich filozofów określają religię jako „realną i dynamiczną relacją osobową człowieka do osobowego Absolutu, od którego