• Nie Znaleziono Wyników

"Mój pozytywizm", Jan Tomkowski, Warszawa 1993 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Mój pozytywizm", Jan Tomkowski, Warszawa 1993 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

J a n T o m k o w s k i , MÓ J PO ZYTYW IZM . W arszawa 1993. Instytut Badań Literackich — W ydaw nictw o, ss. 424.

W okresie nieom al całego powojennego 45-lecia przeważająca część inteligencji polskiej dzieje rodzim ego pozytywizm u postrzegała wyłącznie przez pryzmat począt­ kowej (tzn. w ybitnie tendencyjnej i wojującej) fazy tego kierunku. W równie jednostron­ ny sposób oceniano też rolę, dziejowe miejsce oraz siłę oddziaływania XIX-wiecznych krzewicieli „pozytywnej ideologii”. Najistotniejszej przyczyny takiego stanu rzeczy szu­ kać należy w wyraźnym zapotrzebowaniu ówczesnej władzy na historyczne wzorce rzekom ego sp ołecznego w spółdziałania (szczególnie przydatne przy propagowaniu idei wielkich planów gospodarczych), materializmu, postępowości, laicyzmu, walki z zab o­ bonem itp. (z identycznych pow odów gloryfikowano wtedy, także przy analogicznym ukierunkowaniu badaw czym i interpretacyjnym, epoki renesansu i oświecenia). O w o­ cem tej m anipulacji była rozpowszechniana przez długie lata jednostronna wizja p ozy­ tywizm u jak o program u przeważającej części postyczniow ego społeczeństwa, jako przedsięwzięcia uw ieńczonego zwycięstwem.

F orp oczty rewizyjnego podejścia do narzuconego przez ideologię m odelu opisu epoki uw idoczniły się (w sposób nader jeszcze nieśmiały) w rodzimym literaturoznaw­ stwie dopiero w latach osiemdziesiątych. M yślę tu o publikacjach ważnych dla dziejów polskich badań literackich, m ianowicie o pracy pt. Przełom antypozytyw istyczny w pol­

skiej św iadom ości kulturowej końca X I X wieku oraz o cyklu artykułów Jana Tom kow-

skiego ogłoszon ych na łam ach „Pamiętnika Literackiego” 1. Artykuły te wraz z kilkom a nowym i tekstam i przybrały w 1993 r. postać książki o nieco prowokacyjnym tytule M ój

pozytyw izm .

Swoje rozw ażania dotyczące epoki rozpoczyna Tom kowski od przypomnienia czy­ telnikom różnych definicji terminu „filozofia pozytywna”, od czysto gimnazjalnych po wybitnie akadem ickie. P o skrótowej prezentacji wybranych stanowisk otrzymujemy niezwykle interesujący fragment wykładu na temat statusu oraz kodeksu wyznawcy ideologii pozytyw istycznej. K o g o mamy zatem prawo nazywać pozytywistą? Pozyty­ wista, zdaniem T om kow skiego, to przede wszystkim człowiek, który zawierzył nauce: „N ie określam y jeg o profesji: m oże być filozofem, literatem, ziemianinem, studentem, prawnikiem, m alarzem . Najczęściej jest to człow iek piszący, a raczej piszący i czytający. Czytający m nóstw o, poza tym — eksperymentujący częściej lub rzadziej, zależnie od sytuacji i m ożliw ości. [.. .] człowiek, który kształci się permanentnie, zwłaszcza w za­ kresie nauk przyrodniczych, chociaż nie lekceważy niczego, co ma cośkolw iek w spól­ nego z nauką. O drzuca bez wahania to, co nienaukowe, pseudonaukowe, stworzone na przekór rozum ow i i rozsądkowi, pozbaw ione podstaw empirycznych. I nie tylko in­ teresuje się nauką, lecz również jej ufa” (s. 10). Oprócz tego pozytywista to także wiecz­ ny entuzjasta i optym ista, myśliciel, który „wątpi, przechodzi okresy sceptycyzmu, ale m im o w szystko wierzy, że postęp jest nieuchronny i w dziele postępu pragnie uczest­ niczyć”; „Praw dziw ego pozytywistę cechuje postaw a aktywna, a nie kontemplacyjna — aprobuje to, co witalne, żywe, dynamiczne, zdrowe, rozwijające się prawidłowo” (s. 11).

O d rozw ażań zw iązanych z etosem pozytywisty przechodzi Tom kowski ku refleks­ jom na tem at specyficznych cech wewnętrznych doktryny pozytywistycznej. Kierunek

ten, „niezależnie od warunków, w jakich się rozwija, mieści w sobie dwie części składo­ we. P o pierwsze, uniwersalną m etodę działania, pewną koncepcję egzystencjalną [...]. P o drugie, składnik, który ja nazwałbym wizją, lecz który m oglibyśmy równie dobrze

1 Przełom antypozytywistyczny w polskiej świadomości kulturowej końca X I X wieku. Red. T. Bujnicki, J. Maciejewski. Wrocław 1986. Książka ta zawiera teksty: Anny Martuszewskiej, Józefa Bachorza, Grażyny Borkowskiej, Jerzego Tyneckiego, Jana Tomkowskiego, Krystyny K ło­ sińskiej, Agaty Tuszyńskiej, Krystyny Kralkowskiej-Gątkowskiej, Ewy Gaworskiej, Ewy Ihnato- wicz, Waldemara Klemma, Janusza Kosteckiego. — J. T o m k o w s k i : Lekcja profesora Dębickiego. „Pamiętnik Literacki’ 1983, z. 4; Neurotyczni bohaterowie powieści Prusa. Jw., 1986, z. 2; Robinson

(3)

Pierwsze z nich to nazwa niezwykle ekspansywnego w latach siedemdziesiątych XIX w. prądu literackiego (zrodzonego w okresie poprzedzającym wybuch pow stania styczniowego). Jego kierunek wyznaczała działalność grupy literatów skupionych w okół tzw. „młodej prasy”. W spólne im były: krytyka romantycznej liryki i rom antycznego sposobu postrzegania świata, hasło pracy organicznej i pracy u podstaw, kult wiedzy i nowoczesnej cywilizacji, postulaty radykalnej przebudowy życia społecznego. Postrze­ ganie rodzim ego pozytywizm u wyłącznie przez pryzmat m anifestów prowadzi jednak do ogrom nych uproszczeń (podobnie jak pospolite kojarzenie modernizmu jedynie z cy­ ganerią, absyntem, peleryną itp.).

Wariant drugi oznacza konkretny etap historii piśmiennictwa polskiego (1864—1890), w którym to pozytywizm był dominującą orientacją um ysłową i literacką, w równej mierze akceptowaną, co zwalczaną lub traktowaną niezbyt poważnie. W ep o­ ce tej tworzą również autorzy nie związani z pozytywizm em czy nawet mu nieprzyjaźni: Teofil Lenartowicz, W incenty P ol, Felicjan Faleński, W łodzimierz Stebelski, M aria Bar- tusów na i wielu innych.

Z astosow anie trzecie stanow i określenie XX-wiecznej postawy światopoglądowej twórców takich, jak Orzeszkowa, Ochorowicz, Prus, Świętochowski. Postrzegany w ten sposób pozytywizm oznacza strategię obronną wynikającą z konieczności autoiden- tyfikacji oraz prezentacji poglądów przeciwnych nowym kierunkom myśli artystycznej, filozoficznej, politycznej i społecznej (tzn. dekadentyzmowi, pesymizmowi, nietzscheaniz- m owi, socjalizm owi, nihilizm owi, sym bolizm owi i modernie). Stanowisko to uwypukla przede wszystkim autokorektę (bądź też ewolucję), jaka dokonała się w polskim pozyty­ wizmie u progu XX stulecia.

Synteza ostatniego z opisanych tu wariantów i przytoczonej wcześniej kategorii „wizji” stanowi jeden z głów nych filarów dalszych wyw odów Tom kowskiego. W sporym tom ie nader efektownego pod względem stylistycznym tekstu zaprezentowane zostały mniej oczywiste dla większości czytelników metamorfozy oraz utopie wielkiej czwórki rodzimych pozytywistów . Prześledźm y pokrótce najistotniejsze z nich.

Jako pierwsza poruszona została kwestia postawy „młodych” wobec postroman- tycznej opozycji jednostka —zbiorow ość (rozdz. Jednostka czy społeczeństwo). N a przy­ kładzie spuścizny literackiej Bolesława Prusa oraz Aleksandra Świętochowskiego ukazuje Tom kow ski stopniow ą zm ianę pozytywistycznego stosunku do zbiorowości. Początkow a, czysto idealistyczna fascynacja tłumem i wynikająca z niej gloryfikacja tzw. „w iększości” w miarę upływu lat przeradza się w wyraźną niechęć (lub nieskrywaną pogardę — Świętochowski) w obec podm iotów zbiorowych. Postawy te warunkowane były w znacznej mierze narodzinami zjawiska „buntu mas” oraz rewelacjami dotyczący­ m i psychologii tłum u (jak głośna praca G. Le Bona Psychologia tłumu). W iększość, czyli tzw. opinia publiczna, zdaniem „późnego” Świętochowskiego, „nigdy nie ma racji,

(4)

a zdaniem Prusa, przeważnie się myli. Dzieje się tak dlatego, że rządzą nią albo emocje, albo też rozsądek potoczny, »zd row y« rozsądek — władza, która okazuje się czasem pożyteczna, ale na ogół stępia ambicje i utrudnia działanie twórczego rozumu” (s. 12). Przeważająca część wypow iedzi literackich Posła Prawdy powstałych po r. 1880 (oraz zadziwiające Dumania pesym isty z r. 1876) dowodzi, że wzorzec społeczeństwa-organiz- mu uważa Świętochowski za iluzję. „Społeczeństwo było dla niego skupiskiem antago- nistycznych sił, terenem walki, w której zwycięstwo odnoszą przeważnie najgorsi, naj­ bardziej bezwzględni” (s. 95). Wzrastająca rola i znaczenie tłumu były dla Świętochow ­ skiego oczyw istym dow odem m arności Europy końca XIX wieku.

K onsekw encją tych właśnie rozczarowań była charakterystyczna dla twórczości „późnych” pozytyw istów gloryfikacja jednostki, apoteoza ludzkiego indywiduum.

W yraźne zdew aluow anie niedawnych jeszcze wartości dokonało się także w sferze pozytyw istycznego podejścia do nauki. M etam orfozę tę opisuje Tom kowski w rozdzia­ łach O dkrycie wielowym iarowego uniwersum oraz Religia. N a czym polegała?

R odzim y pozytywizm fazy początkowej cechowały (oparte na przekonaniu o sile i m ożliw ościach rozumu) ambicje sprowadzenia definicji otaczającej ludzkość rzeczywis­ tości do precyzyjnego uniwersalnego wzoru lub też równania m atematycznego, ambicje skatalogowania, opisania oraz wytłum aczenia wszystkich mechanizmów rządzących ca­ łością wszechświata. Wyraźnie sprzyjał temu gw ałtowny rozwój i osiągnięcia nauk ma­ tem atyczno-przyrodniczych. U praw iana wtedy literatura tendencyjna gloryfikowała wyłącznie bohatera praktycznego, wpatrzonego w ziemską problematykę, badającego zagadki natury, rozwijającego i rozpow szechniającego osiągnięcia techniki (w pow ieś­ ciach Orzeszkowej był nim najczęściej ujarzmiający i przekształcający przyrodę inży­ nier). W czesny pozytywizm wykluczał także m ożliwość istnienia zaświatów: „Ziemski krąg, tak często wyszydzany przez poetów tęskniących do rozleglejszych przestrzeni, powinien wystarczyć teraz artyście. D la pozytywisty ziemia była domem i spiżarnią, ale przede w szystkim — warsztatem, laboratorium i muzeum historii naturalnej” ; „Wszy­ stko, co wykraczało p oza sferę konkretu, budziło opory. Pozytywistyczna wiara w m oż­ liw ość jednolitego poznania zamykała drogę inspiracjom płynącym z rom antycznego irracjonalizmu” (s. 234). „Takie zawężenie wyobraźni przyniosło z miejsca niefortunne skutki. Krytycy mieli właściwie rację twierdząc, że wczesny pozytywizm nie stworzył w Polsce liczących się dzieł sztuki. Pozostaw ił jednak po sobie publicystykę — in­ teresujący dokum ent, świadectwo prób odzyskania równowagi. Widzimy, jak pospiesz­ nie, w nieprzyjaznych przecież warunkach, powstaje mikroświat polskiego pozytywiz­ mu. P o j ę c i e m a t e r i i s p e ł n i a w n i m f u n k c j ę t e r a p e u t y c z n ą . M ateria wydaje się rodzajem twardego, niewzruszonego fundamentu, po którym stąpać m ożna bezpiecz­ nie. N ie grozi nam żadna przepaść, bo przepaść została unieważniona, pozbawiona racji bytu. Aby to zrozumieć, trzeba tylko wyrzec się myśli o niepokojącej nas nieskończono­ ści” (s. 235, podkreśl. A. T.).

Literacki sprzeciw w obec wojującej materialistycznej fazy polskiego pozytywizm u stanow ią Dumania pesym isty Świętochowskiego. W tekście tym autor dokonał bardzo ostrej rozprawy z w iększością usilnie propagowanych wtedy idei i haseł, stwierdzając, że całe pokolenie uległo magii terminów takich, jak „postęp”, „nowoczesność”, „cywiliza­ cja”. Pozytywistycznej potrzebie pewników i koncepcji „jednowymiarowego uniwer­ sum” przeciwstawione zostały ortodoksyjny relatywizm oraz chaotyczna wizja wszech­ świata. Paradoksalnie jednak Dumania pesym isty „nie zaciążyły na twórczości Święto­ chow skiego w stopniu, jakiego m ożna się było spodziewać. A co dziwniejsze, nie zam knęły też drogi powrotu do wszechświata uporządkowanego i symetrycznego, w ol­ n ego od lęku przed nieskończonością” (s. 248).

Przełom ow e znaczenie w kształtowaniu się pozytywistycznej wizji wszechświata odegrały dwie powieści — N ad Niemnem Orzeszkowej i Lalka Prusa. W tekstach tych podw ażona została wiara w m ożliw ość wyłącznego istnienia zawężonej, zamkniętej oraz uporządkowanej w sposób symetryczny i m atematyczny przestrzeni. D zieła te wyraźnie

(5)

stać. U tożsam iała wówczas pozytywizm z agnostycyzm em , a m ówiąc dokładniej — bra­ kiem zainteresowania dla kwestii religii” (s. 266).

G dyby nie wykład profesora D ębickiego, Emancypantki byłyby z pewnością utw o­ rem wybitnie dekadenckim. Lecz od m elancholii skutecznie uchronił dojrzałych pozyty­ wistów ich wyraźny zwrot ku religii. Najwyraźniej zaznaczył się on w biografiach oraz dorobku Prusa i Orzeszkowej. W każdym z tych przypadków sposób podejścia do sfery

sacrum wyglądał jednak odmiennie. Autora Lalki do religii zbliżyła przede wszystkim

refleksja nad istotą śmierci (postawa św iatopoglądow a Prusa wyraźnie zbieżna jest w tej kwestii z m istyczną teorią metempsychozy). N ie oznacza to jednak wcale, że dawny „trze­ źwy entuzjasta” stał się nagle mistykiem. Pom im o pewnych zbieżności (wstrząs metafizy­ czny doświadczony wskutek zaćmienia słońca, opisany w Wędrówce po ziemi i niebie oraz we fragmentach Emancypantek) droga Aleksandra G łow ackiego ku sferze sacrum różniła się całkiem od ścieżki, którą podążali mistycy. Uwieńczeniem religijnych poszukiwań Prusa stała się dokonana przez profesora D ębickiego próba syntezy nauki i religii.

Zupełnie inaczej wyglądały ow oce poszukiwań religijnych Orzeszkowej, chociaż początek jej drogi ku sacrum był identyczny jak u Prusa. Pisze Tom kowski: „W ostat­ nim okresie twórczości Orzeszkowej coraz częściej pojawiać się będą [.. .] bohaterowie — zrozpaczeni, nękani poczuciem niepewności, poszukujący śladów Boga i wieczności.

lgnorabimus im nie wystarcza, bo niełatwo jest umierać z godnością filozofa powtarzają­

cego nawet w chwili śmierci pozytywistyczną deklarację niewiedzy” ; „Alojzemu Dar- w idow i z Argonautów sprawy religii są absolutnie obojętne. Tacy ludzie jak on nie przyjmują Pascalow skiego zakładu, ale też płacą w ysoką cenę za swój wybór. K onse­ kwencją bywa rozpaczliwe zwątpienie, kom pletna nieodporność psychiczna, słabość

— m im o pozorów siły” (s. 329). Próby przezwyciężenia egzystencjalno-etycznych roz­ terek zaow ocow ały u Orzeszkowej koncepcją określoną przez Tom kowskiego mianem „religii serca”. N arodziny owej koncepcji zauważymy w należącej do zbioru M elan-

cholicy now eli Ascetka, uwieńczenie zaś w powieści A d astra. „Religia serca” to — w ed­

ług Tom kow skiego — „religia prostoty, a nie przepychu; religia człowieczego serca, nie religia tłum ów; religia ciszy wypełnionej działaniem, która obywa się bez muzyki i ch ó ­ rów, której niepotrzebne na dobrą sprawę obrzędy, rytuały, dekoracje. Taka religia uczy szacunku dla życia w każdej postaci, o śmierci m yśli zaś ze smutkiem, ale bez lęku. W każdym stworzeniu dostrzega ślad boskości, a na czoło ideałów wysuwa pracę, nie m odlitw ę”; „Religia serca jest nie do pom yślenia bez szacunku dla natury. W planie obrazowym w ym aga ona czystego światła słonecznego, jasnego blasku gwiazd i księ­ życa, wymaga też otwartej przestrzeni. [ . . . ] właściwą dla niej świątynią zdaje się być cała bezkresna natura” (s. 331). W przypadku A d astra koncepcja ta zostanie w zbogaco­ na d odatkow o elem entam i m istyki („zachwycenia” i wizja Seweryny) oraz rom antycz­ nego synkretyzmu.

(6)

Swoje rozważania nad pozytywistycznym i metamorfozami zamyka Tom kowski rozdziałem pt. P róby terapii. Tematyka zakończenia koncentruje się głów nie na sta­ nowisku rodzim ych postępow ców w obec nowych wyzwań rzuconych ludzkości przez XX stulecie. Jaki był zatem, według autora, XX-wieczny pozytywizm polski?

Z pew nością zupełnie inny niż w latach siedemdziesiątych w. XIX, głębszy, bardziej aktualny, w spółzaw odniczący z modernizmem, nie stroniący od m etafizyki Czytamy u T om kowskiego, że pozytywizm XX-wieczny to „przede wszystkim postawa m oralis­ tów, głęboko zaniepokojonych gwałtownym rozwojem wypadków [wyznaczały go: re­ wolucja 1905, filozofia N ietzschego, fale sam obójstw, nihilizm itp.], w następstwie k tó­ rych zachw ianiu uległy kodeksy etyczne. D latego chyba Najogólniejsze ideały życiow e są rozprawą z dziedziny etyki, a nie np. polityki albo przyrodoznawstwa” (s. 379). P ozyty­ wizm naszego wieku to bezpardonowa diagnoza i początek „próby terapii” współczes­ ności, to także testam ent etyczny i przestroga pozostaw ione potom nym przez schodzą­ cych ze sceny dziejowej Orzeszkową, Prusa, O chorowicza, Świętochowskiego. W za­ skakująco wielu miejscach diagnozy pozytywistów są zbieżne z powstałą w tym samym czasie Legendą M łodej Polski Stanisława Brzozowskiego (wyraźnych analogii między dojrzałymi pozytywistam i i Brzozowskim m ożna by zresztą znaleźć znacznie więcej).

Zrekapitulowaną tutaj problem atykę przeplata Tom kowski rozdziałam i dotyczą­ cymi kwestii czysto subiektywnych, niekonwencjonalnych (nieraz wręcz szalonych) ob ­ szarów zainteresow ania rodzimych pozytywistów. Najistotniejsze z nich to: oniryzm 2, spirytyzm, magnetyzm. Bez trudu dostrzeżemy je w spuściźnie literackiej Prusa (nowele

Sen Jakuba, N awrócony, Sen, Zem sta, Widziadło, powieści lalka, Emancypantki, Faraon,

a także K roniki tygodniowe) oraz w pracach naukowych i eksperymentach Juliana Ochorowicza. Rozdziały traktujące o tych sprawach postrzegać jednak należy bardziej w kategoriach ciekawostki, sw oistego urozmaicenia niezwykle cennego i nowatorskiego wykładu historii rodzim ego pozytywizmu. W przypadku prac o pozytywizmie (ze wzglę­ du na pokutujący w ciąż stereotyp najnudniejszej epoki) wszelkiego rodzaju ciekawostki oraz czyste efekciarstwo są bowiem często chwytam i nieuniknionymi.

D o w spom nianego na początku niniejszej recenzji pierwszego z filarów historycz­ noliterackiej koncepcji Tom kow skiego dołączyć należy drugi, równie istotny element. Stanowi go słynna teza Józefa Bachorza o jednolitej przestrzeni duchowej polskiego wieku X IX przedstaw iona w Przełom ie an typozytyw istycznym : „»Przestrzeń« ta została zaprojektowana przez pierwsze pokolenie rom antyków, pokolenie mickiewiczowskie. O no właśnie ustanow iło kanon fundamentalnych zagadnień, jakie podejm ował potem cały wiek XIX, przy czym rozwiązania dominujące w czasach romantyzmu już i w ów ­ czas w yw oływ ały repliki alternatywne, w czasach zaś panowania pozytywizm u bynaj­ mniej nie zostały zagłuszone oddziaływania literatury romantycznej i trwały jej konsek­ wencje” (cyt. na s. 20). N iezwykle cenne uwagi Bachorza uzupełnia Tom kowski na­ stępującym spotrzeżeniem: „Romantyzm i pozytywizm przenikają się wzajemnie i było­ by lekkom yślnością sądzić, że ten drugi zastępuje po prostu romantyczny styl myślenia i pisania o rzeczywistości. Byłoby także przesadą powiedzieć, że XIX stulecie upłynęło pod znakiem walki tych dw óch tendencji. D ziś widzimy faktyczny stan rzeczy o wiele lepiej niż choćby pół wieku tem u” (s. 21).

N a m arginesie niniejszej kwestii zaznaczyć wypada, że o całym rodzimym pozyty­ wizmie pisze T om kow ski z egzaltacją zgoła romantyczną. W wielu miejscach sygnalizuje pierwiastki rom antyczne (częstokroć wybitnie zewnętrzne) w poglądach oraz poczyna­ niach „trzeźwych entuzjastów”, m.in. czysto romantyczny, szaleńczy sposób czytania przez „m łodych” literatury naukowej, a nawet jej kultu (pojmowania w kategoriach

2 O motywach snu niezwykle interesująco pisała wcześniej A. M a z u r w artykule Tematy

oniryczne w literaturze polskiej po roku 1863. Przegląd problematyki na wybranych przykładach

(„Pamiętnik Literacki” 1990, z. 1). Rozdział Tomkowskiego p t Sny wyraźnie jest inspirowany owym artykułem.

(7)

nych oraz opisywania klęski. Badacz zaznacza wprawdzie, że większość ówczesnych p o ­ staci pow ieściow ych choruje na nerwy (zob. rozdz. W szyscy chorujemy na nerwy), przy­ czyny ow ych bolączek zostają jednak wyjaśnione w sposób mało satysfakcjonujący. Opieranie się bowiem na m odnych dziś neopsychoanalitycznych teoriach Karen H orney każe T om kow skiem u poszukiw ać przyczyn neurotycznych zachowań bohaterów literac­ kich wyłącznie w ich niepow odzeniach miłosnych, zbyt wygórowanych ambicjach, k om ­ pleksach itp. N ie interpretuje zaś wcale stanów nerwowych przez pryzmat powszechnie stosowanej w ówczesnym piśmiennictwie strategii m owy ezopowej. N ie wspomina, że w pozytywistycznej literaturze nerwice mają również wybitnie patriotyczno-polityczne podłoże, że stanow ią niezwykle ważną metaforę kondycji wewnętrznej postyczniowych Polaków , że tak naprawdę „wszyscy chorują na nerwy” z oczywistych wtedy p o w o d ó w 3.

Zastrzeżenie drugie związane jest ściśle z tezą o duchowej jedności całego XIX stulecia. W naszkicowanej przez Tom kowskiego przestrzeni kulturowej tego okresu zabrakło wyraźnie m odernizmu. Uw ażam , że całe m inione stulecie to wzajemne przeni­ kanie się nie dwóch, lecz trzech w potocznym rozumieniu obcych sobie kierunków. 0 wyrazistych związkach pozytywizm u z M łodą Polską i ich wspólnej eksploatacji zrodzonych przez rom antyzm problem ów wspom ina zaś Tom kowski marginalnie. Jego zdaniem, pole w spólnoty ogranicza się jedynie do występowania w utworach dojrzałych pozytyw istów pewnych m otyw ów i treści potocznie utożsamianych z M łodą Polską. Są nimi m.in. charakterystyczne dla Prusa zainteresowanie marzeniem sennym, opisywa­ nym często z wykorzystaniem modernistycznych m otyw ów „miejsc zagadkowych”, „pod­ ziem i”, „labiryntu”, „dróg prowadzących donikąd” 4; nietzscheańska zgoła apologia w ybi­ tnej jednostki i deprecjacja tłumu w pismach Świętochowskiego, m łodopolska tem atyka 1 poetyka oraz franciszkański m odel religijności w późnych utworach Orzeszkowej, spirytystyczne pasje Ochorowicza. Takie rozumienie dyfuzji dom aga się wielu elementar­ nych uzupełnień. N iektóre z nich wyszczególnia Henryk M arkiew icz5. Szersze zestawienie 3 Fenomenalnie opisuje to E. P a c z o s k a w swojej książce ,Лм1ка", czyli Rozpad świata (Białystok 1995).

4 Zob. M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , Symbole-klucze. „Ruch Literacki” 1972, z. 6. 5 H. M a r k i e w i c z (Młoda Polska a literackie dziedzictwo pozytywizmu. W zb.: Stulecie M ło­

dej Polski. Studia. Red. M. Podraza-Kwiatkowska. Kraków 1995) uznaje za elementy łączące

pozytywistów i młodopolan m.in. fascynacje i inspiracje prądem naturalistycznym oraz romantyz­ mem; część dorobku poetyckiego Konopnickiej i Asnyka; niektóre składniki struktury wewnętrz­ nej powieści („ograniczenie relacji skrótowej na rzecz prezentacji scenicznej, rozrost partii dialogo­ wych, a zarazem redukcję przejawów obecności narratora”), strategie narracyjne („narracja prowa­ dzona przez medium obserwacyjne głównych bohaterów”), wyraźne w Lalce i Emancypantkach: psychologizację postaci, „technikę luźnych skojarzeń i retrospekcji myślowych i wyobrażenio­ wych”, polifonizację; dostrzegalną w Bez dogmatu oraz wczesnych powieściach modernistycznych autoanalizę psychologiczną (s. 406—407).

(8)

i uporządkowanie wymienionych przez Tomkowskiego elementów wspólnych dla roman­ tyzmu, pozytywizmu i modernizmu rozjaśniłoby w pewnej mierze, kontrowersyjną wciąż, tezę o przenikaniu się tych trzech kierunków. Stanowiłoby również znaczący krok naprzód ku oczekiwanej przez wszystkich wielkiej syntezie literatury całego minionego stulecia.

Adam Tyszka

O s k a r S. C z a r n i k , ID E O W E I ARTY STYCZNE W YBORY „R O B O T N IK A ” W LATAC H 1918 — 1939. Redaktor naukowy: Janusz Kostecki. Indeks opracow a­ ła M ałgorzata Rowicka. Warszawa 1996. Biblioteka N arodow a, ss. 4 5 2 + 2 tabele na wklejkach. „Z D ziejów K ultury Czytelniczej w Polsce”. [T.] 10. Biblioteka N arodow a. Instytut K siążki i Czytelnictwa.

Problematyka związana z czasopiśmiennictwem, szczególnie lewicowym, nie cieszy się popularnością. Zygmunt Kmiecik w książce Prasa polska w rewolucji 1905 — 1907 narzeka na brak w naszej literaturze historycznej „specjalnych opracowań monograficznych, które by omawiały pisma lub ich grupy w latach rewolucji” \ U w aga ta bez wątpienia dotyczy nie tylko czasu zrywu rewolucyjnego — również obecnie m ożna zaobserwować w tej dzie­ dzinie pewną lukę. Przynajmniej częściowo wypełnia ją praca Oskara Czarnika Ideowe

i artystyczne w ybory „Robotnika” w latach 1918 — 1939, która om awia historię, profil pisma

oraz jego rolę w życiu kulturalnym w okresie międzywojennym.

K siążka Czarnika powinna zainteresować szeroki krąg czytelników : nie tylko lite­ ratów, bibliografów, lecz także historyków zajmujących się problem atyką upow szech­ niania kultury, a w szczególności — różnych rodzajów piśmiennictwa. Będąc ow ocem wieloletniej, niewątpliwie żmudnej, kwerendy, stanow i opracowanie dotyczące czołow e­ go organu P P S przeznaczonego dla m asow ego odbiorcy czy — jak głosi reklama w K siędze jubileuszow ej P P S 1892 — 1932 (Warszawa 1933) — „największego organu świata pracy w P olsce”, jakim był „Robotnik”. Aczkolwiek autora interesuje głównie 21-letni okres legalnej działalności tego centralnego dziennika demokratycznej partii lewicy, jednak ze względu na szczegółow ą charakterystykę funkcjonowania pisma we wcześniejszym okresie (1894—1918), jak też om ówienie prób jego wskrzeszenia po drugiej wojnie światowej oraz losów najwybitniejszych publicystów — m ożna uznać, że praca Czarnika m a charakter monograficzny.

R ecenzow ana publikacja składa się z części opisowej (6 rozdziałów) oraz z — będą­ cej sw oistym aneksem do niej — części dokumentacyjnej (8 zestawień). C ałość poprze­ dza wstęp przedstawiający założenia teoretyczne i zawartość poszczególnych rozdzia­ łów. Autor staw ia sobie za cel charakterystykę profilu kulturalnego (głównie preferencji literackich) „R obotnika”, nb. w interesującym nas czasie, czyli od 1918 roku, zm ieniane­ go dwukrotnie pod wpływem znaczących wydarzeń politycznych, oraz podsum owanie jego roli w życiu kulturalnym w latach międzywojennych.

R ozdział I, Dzieje, zasięg oddziaływania i ewolucja układu pisma, stanow i ogólne oszacow anie 45-letniej działalności pisma (od 1906 roku — dziennika), od okresu kon ­ spiracyjnego (1894—1918) aż po rozpaczliwą próbę przetrwania w warunkach okupacji (ostatni numer ukazał się 23 IX 1939). Czarnik wyróżnia kilka m odeli „Robotnika” odpowiadających etapom jego ewolucji — od gazety agitacyjno-informacyjnej (1894—1901 oraz ok. roku 1909), poprzez „pismo barykad” (1905 — 1906), później — le­ galnie wydawany periodyk związany z obozem legionowym , aż po gazetę informacyj- no-propagandow ą po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Ze zrozum iałych wzglę­ dów to ostatnie stadium jest dla autora najważniejsze, decydujące. W yróżnia on tu — częściow o za Andrzejem P aczkow skim 2 — trzy podokresy, obierając za cezurę we­

1 Z. K m i e c i k , Prasa polska w rewolucji 1905 — 1907. Warszawa 1980, s. 6.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Skutecznoœæ usuwania b³êkitu metylenowego, czerwieni Kongo, p-chlorofenolu i benzenu z roztworów wodnych przez pirolizat opon, produkty jego karbonizacji i aktywacji oraz dla

OCENA WYBRANYCH CECH JAKOŚCIOWYCH SOJOW YCH KONCENTRATÓW OBIADOWYCH 47 Analizując wartość energetyczną ocenianych produktów sojowych (tabela 1), można stwierdzić, że

Wojewódzki Konkurs Języka Niemieckiego dla uczniów szkół podstawowych województwa opolskiego Finał 07.02.2020 klucz.. Część I HV ROZUMIENIE ZE SŁUCHU

zarówno jako dziecka pochodzącego, jak sama pisze, z rodziny "z problemem alkoholowym" jak i profesjonalistki' zajmującej się od piętnastu lat prowa- dzeniem

Boksyty i alumina w krajowym przemyœle materia³ów ogniotrwa³ych wykorzystywane s¹ przede wszystkim do produkcji cementów glinowych oraz wysokoglinowych materia³ów i

Celem niniejszej pracy by³o wiêc okreœlenie przydatnoœci dolomitu dewoñskiego z tego z³o¿a do produkcji klinkieru dolomitowego wysokiej jakoœci oraz wskazanie metody jego

Sienkiewicz, Ogniem i mieczem; Potop; Pan Wołodyjowski; Quo va- dis; Bez dogmatu, BN; nowele (Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela; Latar- nik; Sachem), BN;.

czasopiśmie należy ocenić pozytywnie. Niewątpliwie istnieje potrzeba prowadzenia.. recenzent stwierd~ że wkład naukowy wniesion) w omawianym tu cyklu publikacji można