• Nie Znaleziono Wyników

Ekran i widz: Co się komu w kinie śni

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ekran i widz: Co się komu w kinie śni"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Mirosław Derecki (M.D.)

EKRAN I WIDZ: CO SIĘ KOMU W KINIE ŚNI

Wydaje się, że - mimo wszelkie utyskiwania - z repertuarem kinowym nie jest u nas źle, choć filmy wybitne czy znaczące w świecie, przychodzą nieraz z dwuletnim lub dłuższym opóźnieniem. Ten nie najgorszy w sumie - powtarzam - repertuar ginie jednak przy fatalnym najczęściej sposobie rozpowszechniania i jeszcze gorszej reklamie filmowej, co powoduje, że filmy wybitne i mogące przy odpowiednim ich zaprezentowaniu przynieść nie tylko pożytek intelektualny, ale i kasę przelatują przez ekrany niezauważone, często na rannych seansach.

Są wyświetlane przez jeden lub dwa dni, i aby udało się je obejrzeć trzeba bezustannie studiować lokalny repertuar kin zmieniający się z dnia na dzień jak w kalejdoskopie.

Z drugiej strony dystrybutorzy są zaskoczeni, kiedy słynne pozycje światowego repertuaru, a czasem wręcz filmowe „hity”, po których sprowadzeniu na nasze ekrany tak wiele sobie obiecywali, nie przynoszą spodziewanie wysokiej kasy. Czy nie lepiej - myślą - z

„pewniakami” średniej miary, które trafiając w niezbyt wybredne gusta części publiczności zapełniają wszak widownię? Rodzi się w ten sposób niechęć do „ryzyka” - już nie na etapie komisji zakupów, ale na poziomie kierownictwa lokalnych kin. A tymczasem, gdyby lepiej rozeznano widownię, lepiej poznano jej gusty, nie dochodziłoby do wielu rozczarowań.

Tak było na przykład z niedawno u nas wyświetlanym „New York, New York” Martina Scorsese, filmem wysokiej klasy, z gwiazdami takimi jak Robert De Niro i Lisa Minnelli, filmem „muzycznym”, po którym spodziewano się tłumów i kolejek przed kasami. A tymczasem sale kin świeciły pustkami. Młodzież, na którą tak liczono, nie dopisała. A działo się tak między innymi, dlatego, że epoka wielkich jazzowych big-bandów, do której nawiązuje „New York, New York”, jest o wiele bardziej obca współczesnej młodzieży polskiej, niż dzisiejszej młodzieży amerykańskiej. Że znajomość klasycznych jazzowych standardów, kultura jazzu w ogóle, jest w Polsce o wiele niższa niż w kraju, gdzie się jazz narodził. I że już chociażby tylko dlatego film Scorsese‘a warto i trzeba było do nas sprowadzić, ale nie należało się spodziewać, że poleci na niego pół Polski.

Inaczej z „Koronczarką” szwajcarskiego reżysera Claude Goretty: trzeba było seansu

Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Bariera” w studenckiej „Chatce Żaka”, żeby przekonać się

(2)

z jak ogromnym zainteresowaniem przyjęła go młodzież, dosłownie szturmująca drzwi sali kinowej, gdy zabrakło miejsc siedzących, a potem brakowało już i stojących.

Wydawałoby się, że to, co pokazuje Goretta, owa zbudowana na konstrukcji dość typowego melodramatu historia nieszczęśliwej miłości skromnej uczennicy z paryskiego zakładu fryzjerskiego do wywodzącego się z klasy posiadającej studenta humanistyki, pozbawiona „mocnych” scen łóżkowych, a za to szybująca gdzieś w regionach psychologii i moralistyki, że ta historia nie ma szans na podbicie dzisiejszej młodzieży. Okazało się coś zgoła przeciwnego.

Z „Koronczarką” jest trochę tak jak z kinową rewelacją sprzed dziewięciu lat: „Love story” amerykańskiego reżysera Arthura Hillera, kiedy to wbrew wszelkim przewidywaniom, hippiski głoszące chwałę „permissive society” i oddające się z całej duszy hasłom rewolucji obyczajowej, zalewały się jednocześnie rzewnymi łzami nad tym melodraroatycznym kiczem opiewającym wzniosłą miłość pary bohaterów, którą przerwała okrutnie śmierć jednego z nich. „Love story” była dość prymitywną, ale jednak zarazem silną reakcją wewnętrzną samej młodzieży, nie zawsze reakcją w pełni uświadomioną, na konsumpcyjny rodzaj miłości, na brak w niej pierwiastka duchowego, nieobecność uczuć wyższych.

„Koronczarka” przyjmuje już, tak jak czyni to współczesna młodzież, fakt rewolucji obyczajowej, jako rzecz dokonaną, ale w oparciu o usankcjonowane już „zdobycze” owej rewolucji, przechodząc niejako ponad nimi do porządku dziennego - co wyraźnie rysuje się w filmie Goretty - zwraca się przede wszystkim w stronę penetrowania w relacjach między dwojgiem ludzi sfery uczuć wyższych: wrażliwości, subtelności, delikatności i szacunku dla partnera.

Recenzując „Koronczarkę” należałoby zwrócić uwagę na szereg innych myśli zawartych w tym filmie, i może nawet bardziej dla niego samego reprezentatywnych, jak choćby mocno zarysowany tam problem trudności przełamania granic kulturowych pomiędzy ludźmi. Ale to temat na odrębny felieton. My poprzestańmy tutaj na stwierdzeniu, że od pewnego czasu daje się coraz silniej zaobserwować wśród publiczności zapotrzebowanie na filmy, o jakie dotąd ani byśmy ją posądzali. Oby nasi dystrybutorzy nie załamali w pewnym momencie rąk ze zgrozy, że współczesna młodzieżowa publiczność nie chce oglądać na przykład filmów... Rogera Vadima, który, panie, jak skręci film o miłości, to ho, ho!

Pierwodruk: „Kamena, 1979, nr 9, s. 14.

Cytaty

Powiązane dokumenty

No bo proszę: reżyser bierze na warsztat niezaprzeczalnie fascynujący temat - „igrzyska olimpijskie”, jakie odbywają się w roku 1940 w jednym z jenieckich stalagów,

Chodzi mi oczywiście, o twórców rozrywki rodzimej – autorów i reżyserów kabaretowych, znanych piosenkarzy, modne grupy muzyczne, których obecność na scenach i

Bo na przykład mnie, który zalicza się do średnio-młodych współczesnych Polaków, właśnie bardzo, ale to bardzo, zainteresował obraz rodzenia się polskiego

„komercyjnych” starają się wypełnić własnymi produkcjami Ma to więc być, wpisany w polski współczesny pejzaż, rodzaj kina „przygodowego”, w którym

Dodajmy jeszcze do tego, od siebie, postać reżysera z początków kina niemego, ukazaną tak pięknie przez Rene Claira w filmie „Milczenie jest złotem”, tego

jeszcze bardziej, że nic tu nikomu nie sugeruje, umieszczając w czołówce filmu cytat z Borisa Viana: „Ta historia jest całkowicie prawdziwa, ponieważ sam ją wymyśliłem

Minione Konfrontacje filmowe charakteryzowały się przede wszystkim wyrównanym poziomem: zaprezentowane filmy różniły się, oczywiście, skalą osiągnięć

Faustynie pięć nowych form kultu Miłosierdzia Bożego (pięć postaci nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego): obraz Jezu ufam Tobie, Święto Miłosierdzia Bożego, koronkę