• Nie Znaleziono Wyników

"Chronologia i ustalenie tekstu utworów drobnych Juliusza Słowackiego z okresu 1843-1849 r.", Jan Kuźniar, Wrocław 1960, Nadbitka, z XII t. cz. I „Dzieł wszystkich” J. Słowackiego : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Chronologia i ustalenie tekstu utworów drobnych Juliusza Słowackiego z okresu 1843-1849 r.", Jan Kuźniar, Wrocław 1960, Nadbitka, z XII t. cz. I „Dzieł wszystkich” J. Słowackiego : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogdan Zakrzewski

"Chronologia i ustalenie tekstu

utworów drobnych Juliusza

Słowackiego z okresu 1843-1849 r.",

Jan Kuźniar, Wrocław 1960,

Nadbitka, z XII t. cz. I „Dzieł

wszystkich” J. Słowackiego :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 52/3, 249-252

(2)

J a n K u ź n i a r , CHRONOLOGIA I U STA LEN IE TEK STU UTW ORÓW DRO BNYCH JU L IU SZ A SŁOW ACKIEGO Z OKRESU 1843— 1849 R. W rocław 1960. N ad b itk a z X II t. cz. I D ZIEŁ W SZ Y ST K IC H J, S łow ack iego.

Jest rzeczą bezsporną, że dla badań nad Słow ack im n iezw y k le cenną p ozycję stan ow i p uścizna poety w postaci jego drobnych u tw orów z lat 1843— 1849. W ydaje się naw et, iż S ło w a ck ieg o m ożna spopularyzow ać, „odm łodzić“ w śród m iło śn ik ó w d zisiejszej p oezji w ła śn ie poprzez o w e rozproszone drobiazgi, tak m ało jeszcze znane, tak n iesłych an ej p ięk n ości i ceny oraz tak b lisk ie sm ak ow i k on eserów w sp ółczesn ej poetyki. S tosunkow o n ie w ie le o tej liryce napisano; n iezm iern ie bo­ w ie m h ip o tety czn y , b a ła m u tn y , fra g m en ta ry czn y stan w ied zy sta w ia ł su m ien n eg o badacza przed k on ieczn ością żm udnych, za w iły ch i w ym agających ogrom nej eru­ d ycji u staleń chronologii i p op raw n ości tekstów .

Te w ła śn ie czynniki w yzn aczają, bezpośrednio i pośrednio, w ysoką ran gę roz­ p raw ie ed ytorskiej Jana K uźniara. P op rzed n ik ów w tym zak resie m iał K uźniar sporo. Ju liu sz K leiner, n a jlep szy znaw ca rękopisów S ło w a ck ieg o i najbardziej do­ św iad czon y jego edytor, w y su w a ł su g estie dotyczące chronologii drobnych u tw o ró w p oety z doby m istycyzm u — w sw ej fu n d am en taln ej m onografii o S łow ackim . W stęp filo lo g iczn y K lein era do drobnych w ierszy S łow ack iego z lat 1843— 1849, za m ie­ szczony w części p ierw szej tom u 12 D ziel w s z y s t k i c h S łow ack iego, poprzedzający om aw ian ą rozpraw ę K uźniara, je s t dalszym krokiem naprzód w k w estii doboru i u szeregow an ia tych utw orów . B adacz w y zy sk a ł w nim n o w e przyczynki naro­ słe w okół om a w ia n eg o zagadnienia, biorąc je np. z pracy A n d rzeja B o lesk ieg o J u ­

liusza S ło w a c k ie g o liry k a la t osta tn ich (Łódź 1949) czy Jarosław a M aciejew sk iego S ło w a c k i w W ie lk o p o lsc e (W rocław 1955). A le i bogata tradycja w yd ań zb iorow ych

S łow ack iego ob ejm u jących ow ą p uściznę oraz tow arzyszące tym edycjom recen zje m ateria ło w o -k ry ty czn e w n io sły n iem ało cennego budulca pod ten trudny do sk on stru ow an ia problem . Jednak żaden z poprzed n ik ów K uźniara n ie dał ta k p e ł­ nych propozycji i u staleń tek sto w y ch oraz chronologicznych, ja k ie spotykam y w jego rozpraw ie.

Zapraw ę ed ytorsk ą K uźniara pozn aliśm y już w cześn iej, w kręgu filo lo g iczn y ch opracow ań różnych u tw orów S ło w a ck ieg o dla ed ycji D zie ł w s z y s tk ic h . D oszedł w niej do p erfek cji godnej K lein ero w sk ieg o w arsztatu badań rękopisów S ło w a c ­ kiego.

O m aw iana rozpraw a, ja k w sk a zu je jej tytuł, dotyczy dw óch głó w n y ch p ro b le­ m ów : 1) chronologii drobnych u tw orów S ło w a ck ieg o z la t 1843— 1849, w lw iej części n ie d atow an ych przez p oetę; 2) n au k ow ego u stalen ia tek stó w tych u tw orów . P rzyjm ując ten plan jak o zasad ę w iążącą układ n in iejszy ch u w ag, za jm ijm y się sp raw ą pierw szą.

Om al w pół roku po pracy K uźniara ukazało się bardzo p o żyteczn e k a len d ariu m S łow ack iego \ w k tórym — rzecz zrozum iała — zn ajd u jem y rów n ież próby u sta le ­ nia chronologii in teresu jących n as utw orów . D obrze się stało, iż K uźniar, pracując sam od zieln ie i n ieza leżn ie od in ic ja ty w y Saw rym ow icza, m ógł jed n ak zapoznać się z m a szy n o p isem jeg o K a l e n d a r z a i przep row ad zić tu i ów d zie k o n fro n ta cje sw o ich propozycji z jego poglądam i, n ie zaw sze słu szn ie p olem izu jąc w k w estia ch spor­ nych lub trudnych do rozstrzygnięcia. N ie znaczy to oczyw iście, że propozycje S a w ­ rym ow icza są b ezb łęd n e lu b d e fin ity w n ie rozstrzygające. Sam fa k t różn icy zdań 1 K a le n d a r z ż y c ia i t w ó r c z o ś c i Juliusza Sło w ackiego. O pracow ał E. S a w r y - m o w i с z, przy w sp ółp racy S. M a k o w s k i e g o i Z. S u d o l s k i e g o . W ro­ cła w 1960.

(3)

św ia d czy w y m o w n ie n ie tylko o trudnościach ostatecznych rozw iązań, lecz przede w sz y stk im o ciągle jeszcze otw artych — dla badaczy — k w estiach .

W eźm y dla przykładu jed en z n a jp ięk n iejszy ch i n a job szern iejszych u tw orów z teg o bloku: U spokoje nie, który uzyskał w pracy K uźniara szczeg ó ln ie p ieczo ło ­ w ity , m on ograficzn y kom entarz edytorski. K uźniar akceptując pogląd K lein era w ią ­ że g e n e z ę u tw oru z O d p o w i e d z i ą na P s a l m y p r z y s z ł o ś c i, a rg u m en tu ją c:

„C ałe U sp o k o jen ie zdaje się być poem atem realizu jącym ob jaw ion ą p oecie »w m arzeń m gle« w iz ję »Groźnej, starej tw arzy K ilińskich«, a p ointa utw oru, zam k n ięta w trzech ostatn ich w ierszach , ma charakter w y ra źn ie polem iczn y i n a w ią zu je w prost do sform u łow ań O d p o w i e d z i.

„ P s a lm y p rz y s z ł o ś c i u k azały się w drugiej p o ło w ie sierp n ia 1845 r. W ynikałoby

stąd, że U spokojen ie m ogło pow stać n a jw cześn iej w jesien i 1845 r., poczynając od w rześnia, a le już po n apisaniu p ierw szej redakcji O d p o w i e d z i “ (s. 68— 69).

T ym czasem autorzy K a le n d a r z a - oraz Ju liu sz W iktor G om ulicki w referacie pt.

W kręg u „ U sp o k o je n ia “, w ygłoszon ym na Sesji S ło w a ck ieg o (28 listop ad a 1959),

p rzyjm u ją in n e daty napisania utw oru. W ydaje się, iż obszerna i szczegółow a do­ k u m en tacja analityczn a G om ulickiego jest najbardziej p rzekonyw ająca. No ta bene bru lion autografu U spokojen ia n ie zn ajd u je się już ob ecn ie w zak op iań sk ich zbio­ rach Jana G w alberta H enryka P aw lik ow sk iego, lecz w M uzeum M ickiew icza w W arszaw ie.

N atom iast p rzybliżone d atow an ie w iersza [W i e l c y ś m y b y li i ś m i e s z n i ś m y byli...], u za sa d n io n e p rzek on yw ającą analizą K u źn iara (s. 87—88), je s t z całą p ew n o ścią tr a f­ n ie jsz e od poglądu autorów K a le n d a r z a 3. P o d sta w ę do d atow an ia teg o utw oru m oże dać w n ik liw a an aliza i in terpretacja jego realiów , tem atyk i i p roblem atyki. W obec ch arak terystyczn ej różnicy poglądów — przed czy po p ow stan iu k rak ow sk im został u tw ó r napisany? — różnicy w yn ik ającej z odm iennego od czytania przez badaczy sen su utw oru, w arto w sp om n ieć o liczn y ch tego rodzaju trudnościach, rozstrzyga­ n ych przez K uźniara ze zm ien n ym szczęściem , chociaż na ogół — jak w e w sp om ­ n ian ym w ypadku — p rzew ażają rozw iązan ia trafne, z dużą ostrożnością form u­ ło w a n e.

N ie zaw sze jednak ow a ostrożna roztropność p atronuje rozw ażan iom K uźniara; szczeg ó ln ie brak jej w ted y, gdy p osługuje się on zb yt jed n ostron n ie dobranym i środ­ k am i analityczn ym i. W ów czas w y n ik i a n a lizy w y w o łu ją nieraz stan ow czy sprzeciw . T ak im p rzykładem jest próba u stalen ia chronologii w iersza [Jak d a w n i e j — oto

s t o ję na ruinach...]. Interpretacja tego utw oru doprow adza K uźniara do w niosku:

„ J est w ie lc e praw dopodobne, że o m aw ian y u tw ór p o w sta ł na m iejscu w e W ro­ cła w iu , a zatem w czasie m iędzy 9 m aja a 8 lipca 1848 r.“ (s. 129)

N iestety , w szy stk ie argum enty zgrom adzone przez kom entatora n ie przekonują, a n a w e t p rzem aw iają na niekorzyść staw ian ej hipotezy. W obec braku konkretnych, racjon aln ych przesłanek dow odow ych lep iej zrezygnow ać z zaw odnej próby uściś­ len ia chronologicznego, p rzyjm ując o k reślen ia ram ow e, proponow ane przez Sa- w rym ow icza: „od końca 1845 do początku 1849 roku“ 4. Szkoda, iż ta propozycja Sa- w rym ow icza n ie została zasygn alizow an a przez Kuźniara.

A u to r u w zg lęd n ia i ak cep tu je w ie le u staleń chronologicznych z K a le n d a r z a S aw rym ow icza, w zbogacając je p rzew ażn ie w ła sn y m i przyczynkam i czy interpre­ tacjam i. Sądzę, że przyszli badacze tego kręgu poezji S łow ack iego będą m ieli

nie-2 T a m ż e , s. 478—479. 3 T a m że , s. 525.

(4)

jed n ą n ow ą p rop ozycję, w sp a rtą na n o w y ch d ok u m en tacjach m a teria ło w y ch oraz in terp reta cy jn y ch .

K uźniar om a w ia ją c każdy u tw ór S ło w a ck ieg o z osobna, starał się zgrom a­ dzić pełną o nim w ied zę w zak resie p od jętego tem atu, w yk raczającą n iejed n o k ro t­ n ie poza ram y b ib liografii W iktora H ahna dołączonej do części p ierw szej tom u 12

D ziel w s z y s tk ic h . S tw ierd zając su m ien n ość tej am bitnej pracy, św ia d ectw o du żego

oczytania, k tóre pozw ala au torow i k o n fron tow ać i oceniać k rytyczn ie d otych czaso­ w y stan badań, w yp ad a p rzecież w sp om n ieć o p ew n ych lukach w ow ym sta n ie badań. Przy op racow an iu n iek tórych u tw o ró w S ło w a ck ieg o autor zapom ina chyba p ow ołać się na znane m u i w y zy sk iw a n e prace, np. na pracę B olesk iego Ju liu sza

S ło w a c k ie g o liry k a la t osta tn ich (1842— 1848) czy S aw rym ow icza O chro nologii n ie ­ k tó r y c h d r o b n y c h u t w o r ó w S ło w a c k i e g o z la t 1844— 1849 (W arszaw a 1959) lu b na

w sp om n ian y K a l e n d a r z ż y c i a i tw ó r c z o ś c i Juliusza S ło w ackiego, gdy m ow a o roz­ b ieżności dat w zg lęd n ie elastyczn ości datow ania. P rzeoczył rów n ież mój drobny p rzyczynek dotyczący ch ron ologii w iersza V iv a t , Poznańczanie!, op u b lik o w a n y na m a rg in esie recen zji w y b o ru źród eł S tefa n a K ien iew icza pt. R o k 1848 w P o lsc e 5

W recen zji tej, w yp rzed zającej o k ilk a la t podobne stw ierd zen ia Jarosław a M a­ c ie je w s k ie g o 6, p odałem — bez szerszej oczyw iście dok u m en tacji a n a lity czn ej, z uw agi na charakter artyk u łu — te r m i n u s ad q u e m w iersza, m ia n o w icie w y p a d k i 1846 roku w W ielk op olsce.

Przy okazji tego utw oru w arto ró w n ież nadm ienić, iż p rzejęta przez K uźniara za M aciejew sk im popraw ka do od czytania w yrazu „B ożostan“ zam iast d ru k ow an e­ go daw niej „B orostan“ n ie jest tak bardzo znow u pew na. N ie ty lk o d latego, że w rękopisie S ło w a ck ieg o jest, czy m oże być, „B orostan“, a le g łó w n ie z tej p rzy czy ­ ny, że rów n ież T ren tow sk i oraz niek tórzy pu b licyści w ielk o p o lscy z tego okresu posługują się o w ym term inem .

W pracy K uźniara brak, tak jak przy n iektórych in n ych w stęp ach ed ycji D ziel

w s z y s t k i c h S łow ack iego, u n ow ocześn iających je aneksów , które zatroszczyłyb y się

o pod staw ow ą w ygod ę badacza, o spraw n ość korzystania z tej edycji. W yd an ie K lein ero w sk ie w sam ym p o m y śle i w yk on an iu troski tej — poza n ieliczn y m i w y ­ jątk am i — n ie p rzejaw ia. Sądzę, iż p roponow any aneks w in ien zaw ierać ta b lice zesta w ia ją ce ch ronologię u tw orów , w iad om ości o autografach, pierw od ru k ach itp. N ie zastąpią tego an i pożyteczna now ość edycji: alfab etyczn y spis u tw o ró w o d sy ­ ła ją cy do w stęp u , tekstu i odm ian tekstu, ani n iezb yt p opraw ne tab lice za m iesz­ czone w K a le n d a r z u S a w ry m o w icza (o różnicach w d atow an iu b yła m ow a w y żej). T eksty u tw orów S ło w a ck ieg o zostały op racow an e przez K uźniara p on ow n ie, na p od staw ie istn ieją cy ch ręk op isów poety oraz w szela k ieg o rodzaju przekazów . Z gro­ m adzono je, w yk orzystan o i zrew id o w a n o chyba w kom plecie. Z badanie pop raw n ości naukow ej tych opracow ań w ym a g a ło b y przestu d iow an ia, choćby w kilku ty p o w y ch w ypadkach, tru d n iejszych i z a w iły ch ręk op isów Słow ack iego. B rak czasu n ie p o zw a ­ la ł na tego rodzaju rekonesans. P rzecież sądząc ze sk rupulatności w y w o d ó w autora, z zesta w ień odm ian tek stow ych , z jego w y ją tk o w eg o oczytan ia i zżycia się z ręk o­ p isa m i p oety, sądząc z ch arak teru , ilo ści i jak ości p op raw ek czy k o n iek tu r, praca K uźniara jest rzetelna, w m ozole i cy zela to rstw ie edytorskim im ponująca, w z b u ­ dza szacunek, u zn an ie oraz za u fa n ie do badacza.

Edytor prostu je w ie le różnorakich zm yłek, przeoczeń i zastarzałych n ieraz b łę ­ dów , od których trudno b ęd zie odw yknąć, tak siln ie w b iły się w pam ięć c z y te l­

5 Druk w: R o c z n i k i H i s t o r y c z n e , (Poznań) 1948, s. 525—531.

6 Zob. J. M a c i e j e w s k i , S ł o w a c k i w W ie lk o p o lsc e . S zk ice i m ateriały. W ro­ c ła w 1955, rozdz. K o m e n t a r z d o w i e r s z a „ V i v a t P o z n a ń c z a n i e “.

(5)

nika i tradycję polonistyczną. C hoćby np. zm iany w y ra zo w e w k oń cow ym w e r sie słyn n ego [ W y jd z i e stu ro botnik ów...], p ow od u jące zgoła in n e zn aczen ie tej frazy w ierszow ej: „M ary znikły: H osanna!“ P oprzednio drukow ano w e w szy stk ich w y d a ­ niach: „M asy rzek ły: H o sa n n a !“ W iarogodność tej le k c ji opiera się w y łą c z n ie na k w estii zaufania do w y so k ieg o dośw iad czen ia edytora w odczytaniu i znajom ości rękopisów poety.

P opraw ki K uźniara dotyczą n ie tylko sp raw drobniejszych, zw iązan ych np. z układem graficznym w iersza czy interpunkcją (od której no ta bene m oże zależeć czyteln ość tekstu, p raw id łow ość jego zrozum ienia) ale istotn ych często zm ian w y r a ­ zow ych, układu tekstu, w p row ad zen ia odm ian czy w a ria n tó w itp. B adacz dąży, z du­ żym pow odzeniem , do oczyszczen ia tek stów ze zn iek ształceń, z rozm aitych pop ra­ w ek, uzupełnień, „ w ygład zeń “, do przyw rócenia n iesłu szn y ch skreśleń , p rak tyk ow a­ nych — w niew iarogod n y dla w sp ółczesn ego edytora sposób —■ przez A n ton iego M a­ łeck ieg o tudzież w u ja poety — T eofila Januszew skiego.

N iek tóre popraw ki K uźniara do tek stów S łow ack iego sp raw iają, iż k ło p o tliw e w odczytyw aniu oraz interpretacji, zagadkow o b rzm iące w ie r sz e n agle przestają być zagadką, w y ja śn ia ją tek st i robią go czytelnym .

Tę ogrom ną, n ieocen ion ą pracę edytorską w yk on ał K uźniar z dużą su m ien n oś­ cią i od pow iedzialnością, ze zn a w stw em badanego przedm iotu, operując sp raw n ym i d ośw iadczonym w arsztatem n aukow o-edytorskim . Z alety te u w id oczn iają się ró w ­ nież w p ieczołow itych opisach istn iejących ręk op isów S łow ack iego.

R zecz jasna, iż w ob ec szczególn ych trudności piętrzących się przed badaczem drobnych u tw orów S ło w a ck ieg o z la t 1843— 1849 praca K uźniara je s t m ilow ym kro­ kiem naprzód, choć p rzecież n ie sięgającym ostatecznej m ety. Z daje sobie z tego autor spraw ę, ostrożn ie form ułując hipotezy, sta w ia ją c znaki zapytania lub pozo­ sta w ia ją c k w e stie otw arte. Trudno w tej ch w ili przypuszczać, czy k ied y k o lw iek w szy stk ie p ytajn ik i zostaną w ym azane. Czy znikną rozbieżności w oznaczaniu czasu p o w sta w a n ia u tw orów i ich popraw nym odczytaniu? G dy zdob ęd ziem y się na opra­ cow an ie kom p letn ego słow n ik a języka S łow ack iego, w ie le k w estii sp orn ych i zaga­ dek niepokojących edytorów zostan ie rozw iązanych w sposób o stateczn y lub bar­ dziej praw dopodobny.

D opiero praca K uźniara daje m ożliw ości naukow com i otw iera szeroko b ada­ n ia nad liryką S ło w a ck ieg o z jego ostatn ich sied m iu la t życia. P od k reślam ów term in „ otw iera“, b o w iem w stęp edytorski K uźniara jest n ie ty lk o bazą m ateriałow ą, taką, jak ą dla uczonego są n au k ow e ed ycje tek stów w ra z z to w arzyszącym im aparatem krytycznym . R ozpraw a K uźniara p od ejm u je badania nad tą drobną liryką, stosu jąc szeroki i n ow oczesn y aparat edytorski, w którym jest ró w n ież m iejsce i na am bitne próby analityczn o-in terp retacyjn e, zm ierzające sporadycznie do ocen uogóln iających , i na trudny n iejed n ok rotn ie w y k ła d treści u tw orów w pom ocniczym otoku w yd ob y­ tych, n ieznanych p rzew ażnie, rea lió w obyczajow o-h istoryczn ych czy biograficznych. W ypada przecież choćby m argin aln ie zauw ażyć, iż o w e an alizy czy in terp retacje n ie zaw sze w yd ają się być o b iek ty w n e i w p ełn i słuszne. B rak ob iek tyw izm u ow ych a n a liz w stosunku do prób u stalen ia chronologii czy tekstu utw oru w yn ik a z n ie ­ w ła ściw y ch p ostaw m etodologicznych, w sp ieran ych np. zw od n iczym psychologizm em , zb yt w ą sk im b iografizm em lub in tuicjonizm em . A le p ośp ieszn ie n a leży w yjaśn ić, iż zagad n ien ie sposobu a n a liz i doboru „narzędzi“ a n alityczn ych dla tej w ła śn ie grupy u tw orów jest n ie z w y k le trudne i sk om p lik ow an e, o czym św iad czą rozbieżne pró­ b y i rezu ltaty w w ie lu pracach tyczących tego tem atu. W n iejed n y m jed n ak w y p a d ­ ku, w b rew k on w en cjom edytorskim D zie ł w s z y s tk ic h , lep iej b y ło zrezygnow ać z roz- trząsań i propozycji szczegółow ych , p ow ołan ych „na s iłę “ w celu u ściślen ia chrono­ lo g ii w iersza; lep iej b yło u m ieścić go w szerszych k lam rach czasow ych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W § 28 zarządzenia zawarte jest ogólne zezwolenie na dysponowanie przez krajowców dewizowych zagranicznymi środkami płatniczymi uzyskanymi zarówno z zajęć

2 prawa budowlanego, zwłaszcza jego fragmentu, iż „organ administracji państwowej jest obowiązany zapewnić (...) możliwość (...)”, wskazuje wyraźnie na

W skład tego rządu weszli: mecenas Piotr Kobylański, obrońca przy Senacie, Erazm Malinowski, proku­ rator Trybunału w Warszawie, mecenas Henryk Bąkowski, radca

Jego życzeniem było, żeby pogrzeb był skromny i cichy oraz żeby nawet zawiadomienie prasowe o jego śmierci ukazało się dopiero po jego pogrzebie.. To dla mnie

Wieczorem jemy z żoną kolację w hotelu, a mnie ciągle jawi się w pamięci ta usłużna dodatkowa łyżka zupy, którą siorbałem, którą doitałem, bo byłem

odbyło się uroczyste otwarcie Domu Pracy Twórczej Adwokatury w Grzegorzewicach z udziałem Ministra Sprawiedliwości prof.. Jerzego Bafii i Podsekretarza Stanu w

przez enumeratywne wyliczenie obo­ wiązków świadka wobec wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli enumeratywne, to tym samym wyczerpujące, a w konsekwencji — nie

Jest to jedyne tego rodzaju wydaw­ nictwo prawnicze w Polsce, niezbędne dla znajdujących się w obcych krajach licznych instytutów i placówek nauko­ wych,