• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Komunikacyjny : miesięcznik poświęcony sprawom komunikacji kolejowej, drogowej, wodnej i powietrznej, 1945.07 nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Komunikacyjny : miesięcznik poświęcony sprawom komunikacji kolejowej, drogowej, wodnej i powietrznej, 1945.07 nr 1"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

C E N A 2 0 ZŁ.

PB7KLAD

KOMUHKAOfflf MIESIĘCZNIK-POŚWIĘCONY-SPRAWOM-KOMUNIKACJI KOLEJOWEJ • DROGOWEJ - W ODNEJ ■ I-PO W IETR ZN EJ

Dworzec Główny w Warszawie zdjęcie Wytwórni Filmowej

1 9 4 5 R O K U L IP IE C

.

(2)

R O Z K Ł A D L O T Ó W

NA OKRES LETNI 194-5

POLSKIE LINIE LOTNICZE IOT

W-WA

UL .NOWOGRODZKA t y

GDAŃSK

BIAŁYSTOK

LIGNICA

KATOWICE

KRAKOW RZESZÓW

Linia siała oblatywana przez„Douglasy ' - - - —»—tymczasowa—,,— PO Z .

2 «m m f lr U n ii lo tn ic z e j Pn. Sr. Pi. Poniedziałki środy,płytki Wt. Cz. S. aiforki, czwartki, soboty

N. Codziennie

CHI ‘itó tt

(3)

M I E S I Ę C Z N I K * P O Ś W I Ę C O N Y * S P R A W O M • K O M U N I K A C J I K O L E J O W E J • D R O G O W E J • W O D N E J • 1 • P O W I E T R Z N E J

PRZEGLĄD---

KOMUNIKACYJNY

N R 1 L I P I E C 1945 R.

R edakcja w W arszaw ie, u l. C hałubińskiego 4, p o k ó j 159. P rz y ję c ia in te re s a n tó w w .środy ,i p ią tk i godz. 15— 17.

A d m in is tra c ja w Ł o d z i: u l. P io trk o w s k a 121, m. 10, godz. 17— 19 z w y ją tk ie m sobót i św iąt. Ill!llllllll!l!l!lllll!il!ll!i!l!l!lll!llllll!ll

Minister Komunikacji ppłk. inż. Jan Rabanowski

Ob. Jan R abanow ski u ro d z ił się w 1907 ro k u w W arszaw ie.

Po u kończeniu s z k ó ł i W y d z ia łu E le ktrote chn iczne go P o lite c h n ik i W arszaw skiej, do 1939 ro k u p ra cow a ł na P. K . P. Od ro k u 1939 do 1943 p ra co w a ł w p rze m yśle w Z. S. R. R. W g ru d n iu 1943 zg ło sił się do W ojska Polskiego, form ow anego w Rosji.

W ciężkich w a lk a c h z o kup an te m n ie m ie c k im przeszedł całą ka m p an ię aż do W arszaw y.

1.XI.1944 p o w o ła n y został na sta no w isko M in is tra K o m u n ik a c ji.

(4)

2 1945 — PR ZEG LĄD K O M U N IK A C Y JN Y

Od Redakcji

D e c y zją z d n ia 5 k w ie tn ia b. r. O b y w . M in is te r K o m u n ik a c ji p o w o ła ł do życia K o m ite t R e d a k c y j­

ny» k tó re m u p o w ie rz y ł red ag o w anie czasopisma „P rze g lą d K o m u n ik a c y jn y “ . R óżne o rg an izacje praco­

w n ik ó w k o m u n ik a c ji przed w o jn ą w y d a w a ły szereg czasopism fachow ych, k tó re n a ś w ie tla ły ro zm a ite d zie d zin y gospodarki k o m u n ik a c y jn e j

i

za zn a jo m ia ły p ra c o w n ik ó w tran s p o rtu z n a jro z m a its z y m i osią­

g n ięc ia m i n a u k i i p r a k ty k i w in tere su jąc ej ich d ziedzin ie gospodarki n aro d o w e j. B ra k ty c h czaso­

p ism stanow i obecnie szkodliw ą lu k ę , k tó rą n a le ży ja k n a jp rę d z e j w y p e łn ić . Z ad an ie to p rz e jm ie obe­

cnie „P rzeg lą d K o m u n ik a c y jn y “ . N ie je s t on w ścisłym słow a znaczeniu czasopismem u rzędo w ym . Z a treść jego ponosi odpow iedzialność K o m ite t R e d a k c y jn y , n ie zaś u rzę d o w e c z y n n ik i M in is te rs tw a K o m u n ik a c ji. Z a p e w n ia to czasopismu swobodę w w y ra ż a n iu o p in ii w spraw ach tech niczn ych i gospo­

darczych ró żn ych dziedzin k o m u n ik a c ji. Z a p e w n ia także możność w sp ółp racy w n im jakn ajszerszych k ó ł fach ow ych z d ziedzin y k o m u n ik a c ji, do k tó r e j to w sp ółp racy K o m ite t w z y w a lu d z i d o b rej w o li.

Szczególną uw agę za m ierza K o m ite t poświęcić za zn a jo m ie n iu p ra c o w n ik ó w k o m u n ik a c ji z dorob­

k ie m tech n iczn ym i gospodarczym obcych zarząd ó w k o m u n ik a c y jn y c h przez zam ieszczanie na swoich ła m ac h streszczenia a r ty k u łó w zag ran iczn ej p rasy technicznej.

Czasopismo składać się będzie z d zia łó w : kolejo w eg o , d ró g k o ło w y c h i m o to ry za c ji, dróg w o d n ych i lo tn ic tw a . O bok tego w d ziale ogólnym czasopisma będą zam ieszczane a r ty k u ły i in n y m a te ria ł, t r a k tu ­ ją c y zagadnienia o g ó ln o -k o m u n ika cy jn e.

Czasopismo będzie u trz y m a n e na poziom ie o d p ow iad ającym w y m a g a n io m p ra c o w n ik ó w z w y ższy m i śred n im w y ks zta łc en ie m . D la zaspokojenia po trzeb pozostałych p ra c o w n ik ó w tran s p o rtu zam ierzone je s t w y d a w a n ie pod re d a k c ją K o m ite tu odrębnego czasopisma o c h a ra kterze p o p u larn y m .

W reszcie K o m ite t n ad m ien ia, że do jego zadań należeć będą s p raw y w y d a w n ic tw technicznych M in is te rs tw a , k tó re p rzed w o jn ą cieszyły się zasłużoną dobrą opinią. Chcąc p o d trzym ać n ad a l tę tr a d y ­ cję K o m ite t zw ra ca się do a u to ró w prac n au k o w yc h z d ziedzin y k o m u n ik a c ji z apelem — k ie ro w a n ia doń swoich d zieł, k tó re K o m ite t w m ia rę możności tech niczn ych i b u d żeto w ych będzie w y d a w a ł.

Zadania dnia

„Dość już długo, dość już długo Brzmiał na strunach wieszczów żal, Czas uderzyć w strunę drugą,

W czynów stal!“

(Zygmunt Krasiński)

Odwróciła się karta historii. Karta wielka, kar­

ta ponura, karta pisana krw ią naszych bliskich, krw ią milionów ofiar obłąkanego nacjonalizmu Ger­

manów.

Odpłynęła fala najazdu, a pozostał po niej kraj w ostatecznej niedoli, w nędzy, w ruinie, w gruzach.

Nieskończony las krzyżów znaczy mogiły pole­

głych w obronie Ojczyzny bohaterów, znaczy stokroć liczniejsze groby bezbronnych ofiar niemieckich siepaczy.

Iluż wreszcie bohaterów i wiele ofiar złożyło sponiewierane przez oprawców prochy — bądź na umiłowanej ziemi ojczystej, bądź na obcej ziemi, gi­

nąc bez śladu, bez krzyżów, bez mogił.

Zginęli bez śladu, w iatr rozwiał święte popioły, ziemia na nich trawą porosła i tylko żal po ich stra­

cie żyje w sercach im bliskich, żyć będzie zawsze_

przez setki pokoleń — żyć będzie w świadomości Na­

rodu, który pamięć ich bohaterstwa, ich bezimien­

nej ofiary otoczy wieczystą czcią i wdzięcznością.

Nie spełnilibyśmy naszego obowiązku względem nich, ani też wobec ich najbliższych, wobec opłaku­

jących ich rodziców, żon, dzieci i krewnych, nie by­

libyśmy w zgodzie z własnym sumieniem, gdybyśmy przed ich poświęceniem głów naszych ze czcią naj­

głębszą nie skłonili.

Nasi koledzy, nasi towarzysze broni, polscy pra­

cownicy transportu złożyli również w dobie dziejo­

wego kataklizmu ofiarną dań swojej krw i, swojego życia z gotowością i samozaparciem, które ich za­

wsze odznaczały i bodajby zawsze odznaczać miały.

Polscy pracownicy transportu — ci kolejarze, ci drogowcy, wodnicy i lotnicy — wszyscy oni speł­

n ili — jako całość swój obowiązek, a niezliczonymi ofiafami dali dowód swej wysokiej wartości, swej

godności obywatelskiej.

Niechaj prochom ich lekka będzie ojczysta zie­

mia; niech pamięć o nich żyje wśród nas zawsze, niech ich przykład będzie nam wzorem, niech przy­

świeca naszym potomkom, naszym następcom.

Niechaj tysiące ich imion czcigodnych, wyryte na tablicach, ozdobią miejsca pracy poległych bo­

haterów, niechaj te imiona zostaną wyryte jeszcze głębiej, jeszcze trwalej w naszych wdzięcznych ser­

cach.

Odwraca się nowa karta historii. Leży przed nami niezapisana, pełna tajemnic i zagadek. Na­

szymi czynami pisać będziemy na karcie tej dzieje Nowej Polski — Polski nowej, ale Polski odwiecz­

nej, tej samej Polski, za którą Oni ginęli. Czyny na­

sze niech będą najtrwalszym pomnikiem ich ofiar i bohaterstwa.

Staje przed nami dzieło olbrzymie, stają prze­

szkody potężne, stają trudności niesłychane, niespo­

tykane.

Na gruzach Polski, której symbolem są ruiny Warszawy, na ty m . w ielkim rumowisku musi być odbudowane wielkie, mocne, trwałe państwo.

Na gruzach dróg naszego kraju musimy odbu­

dować rozległą, sprawną wydajną sieć komunika­

cyjną, zdolną do zaspokojenia wszystkich potrzeb

gospodarczych i obronnych naszego państwa.

(5)

PR ZEG LĄD K O M U N IK A C Y J N Y — 1945 3

Zasklepić mamy wszystkie rany, usunąć wszyst-

' kie zniszczenia, które nam wróg zostawił w spuś- ciźnie. Wróg, który uchodził, burząc wszystko, bu­

rząc systematycznie, konsekwentnie, który ucho­

dził z pełną świadomością faktu, że odchodzi na za­

wsze, że polskie ziemie opuszcza ostatecznie, bez­

powrotnie.

Nie czas tutaj i nie miejsce podawać przera­

żające liczby o zrujnowanych mostach, wysadzonych i spalonych budynkach, z ziemią zrównanych lub ogołoconych warsztatach, zniszczonych drogach że­

laznych i kołowych, zburzonych szluzach, zdezor­

ganizowanej łącznośi, zagrabionym taborze, o wszy­

stkich tych stratach materialnych, namacalnych, które każdy pracownik transportu zna doskonale, bo sam je codziennie własnymi ogląda oczyma, sam z ich skutkami codzień się boryka.

Niemniej ciężkie, niemniej bolesne szczerby pozostawiła wojna w naszych szeregach, śród pra­

cowników transportu.

Pięć czy sześć lat przerwy w dopływie do ana- /• ratu komunikacyjnego inżynierów, techników, eko­

nomistów, prawników, lekarzy stoi za nami. Zmniej­

szony dopływ pozostałych pracowników umysło­

wych i fizycznych b ył i jest również faktem. Wyrwa­

ne zostały w naszym gronie, w składzie osobowym polskiego transportu trudne do zapełnienia luki.

Wyrwę powiększyły straty, poniesione w działa­

niach wojennych, w ciężkiej walce podziemnej: spo­

tęgowała je systematyczną akcja niszczycielska na­

jeźdźcy-

Pięć, czy sześć lat nie działały nasze wyższe uczelnie, wegetowały szkoły średnie, nie rosły rzesze fachowców, rzemieślników. Pięć z górą lat młodzież naszą mordowano, porywano, wleczono przemocą do pracy przy machinie niemieckich zbrojeń.

Przez pięć długich, ciężkich lat tajały szeregi naszego personelu — kierowniczego i wykonawcze­

go— szereg’ iuż przed wojna nie za liczne, raczej szczupłe. Teraz stana przed nami zadania nowe, zadania niesłychanie obszerne i trudne.

. Nietylko ilość, nietvlko fizyczna jakość naszego personelu doznały dotkliwego uszczerbku. Wojna i barbarzyński ucisk okupanta w ywarły na pracow­

niku ujemny w ołvw moralny, którego znaczenia nie wolno zapoznawać.

W ciągu pięciu długich lat tępiono systematycz­

nie ludzi najlepszych, najofiarniejszych. Tyleż lat popierano jednoski gorsze, ludzi o giętkim kręgo­

słupie moralnym, ludzi najłatwiej przystosowują - cvch sie do żądań okupanta. Ujemna selekcja bez ujemnego skutku pozostać nie mogła i nie pozo­

stała.

W ciągu pięciu długich lat ludność Polski — a śród niej i pracownicy transportu _ żyła w atmo­

sferze ostatecznego bezprawia, pognębienia, ponie­

wierki. Przejście przez piekło okupacji nie mogło pozostać i nie pozostało bez śladów na psychice naszego pokolenia. W ciągu pięciu lat wszystko nam było zakazane, nie mieliśmy poprostu prawa żyć.

Rabując bezlitośnie, ogałacając systematycznie nasz kraj, przyznawano nam śmieszne racje żywności, które nie zapewniały w drobnej części najskrom­

niejszego bytu. Zawieszając nad naruszającymi przepisy o handlu żywnością drakońskie kary rabo­

wano ludzi, którzy „nielegalny“ handel żywnością prowadzili. Doprowadzono kraj do obecnej nędzy, z którą borykamy się dzisiaj, z którą walczyć mu­

si rząd, z której tylko długa i ciężka droga ofiar i ograniczeń może nas wyprowadzić. Takie niemie­

ckie „prawa“ , takie niemieckie bezprawia przepoiły nas niechęcią do prawa w ogóle.

W warunkach, kiedy „prawa“ — wbrew wyma­

ganiom przyrody .—. zakazują wszystkiego, przepisy wszelkich praw tracą swój walor i znaczenie w oczach społeczeństwa. Niemieckie „prawa“ były po to, by je jak najczęściej łamać, obchodzić, naruszać. Walka z nimi była obywatelską cnotą.

Nie trzeba mówić jakie spustoszenie moralne czyniła taka atmosfera śród ludności, śród młodzieży, śród pracowników transportu. Nie trzeba zamykać oczu na trw ały osad, który w duszy, w umysłowości pracownika ten stan bezprawia pozostawił i jakie za sobą pociąga skutki i jakid nam obecnie spraWiać bę­

dzie trudności.

Musimy kadry pracowników nietylko wykształ­

cić, przygotować, uzupełnić, pomnożyć. Musimy je uzdrowić moralnie, nauczyć je na nowo poszanowa­

nia praw, musimy stworzyć nową, zdrową atmosferę, nowe warunki, w których łamanie przepisu nie bę­

dzie nieodzownym warunkiem istnienia, w których łamanie prawa spotykać się będzie z powszechnym potępieniem społeczeństwa-

Wojna i najazd przerwały normalny rozwój naszej gospodarki komunikacyjnej. Zniszczyły one cały nasz dorobek na tym nólu, zburzyły dotychczasową orga­

nizację, pozbawiły nas wieloletnich archiwów, cen­

nych materiałów naukowych, statystycznych. Gdzie sa nasze biblioteki, gdzie prace naszych uczonych, gdzie zbiory przepisów, gdzie plany, projekty, rysun­

ki, gdzie zestawienia liczbowe, charakteryzujące stan, wartość, potrzeby, zalety i wady składników naszej sieci komunikacyjnej. Wszystko to zostało zniszczone, wszystko musimy rozpoczynać od nowa, powtórnie musimy popełniać szereg dawno pozna­

nych i uzdrowionych błędów, przechodzić będziemy często recydywę wielu chorób dziecięcych naszego transportu.

Wiedza jest niezbędna do prowadzenia prawidło- , wej gospodarki komunikacyjnej. Lecz wiedza ta nie może ograniczać się do samej znajomości oderwanych naukowych zasad techniki, gospodarki, lub admini­

stracji. Do powzięcia prawidłowej decyzji obok wie­

dzy teoretycznej i praktyki niemniej jest niezbędna znajomość konkretnego przedmiotu, którym się go­

spodaruje, niezbędna jest obszerna i wyczerpująca statystyka. Nasza komunikacja takiej statystyki jest prawie doszczętnie pozbawiona: musi ją dopiero od;

nowa odbudować, musi z jej braku pracować po oma-, cku, musi ponosić nieuniknione straty.

Jeżeli własne, wewnętrzne warunki pracy nasze­

go aparatu komunikacyjnego są tak ciężkie, to jeszcze gorsze są warunki zewnętrzne, w których przebiega i długo przebiegać będzie jego działalność.

K raj jest doszczętnie zniszczony. Jego wielkie!

połacie przedstawiają zupełną pustynię, gdzie ni:

przestrzeni całych powiatów nie ma domów, nie ma

zakładów pracy, nie ma żywności, nie ma kawałka

obsianego pola; gdzie ludność żyje jak ludzie pierwo-'

tni, odcięta od reszty świata żywiąc się. byle czym i -

nie mając żadnej pomocy.

(6)

4 1945 — PR ZEG LĄD K O M U N IK A C Y JN Y

Zasobniejsze obszary stanowią nieliczne szczę­

śliwe wyjątki. Wszędzie widzimy brak warsztatów i narzędzi pracy, brak sprzężaju, brak koni i bydła, brak surowców, brak energii do napędu, lub oświe­

tlenia. Wszędzie wegetuje ludność wyczerpana z za­

pasów żywności, opału, odzieży. Wytwórczość prze­

mysłowa jest minimalna, handel pędzi żywot sucho- tniczy. I chociaż każdy dzień przynosi widoczną po­

prawę, długo będziemy leczyli nasze rany, długo bę­

dziemy wynędzniałym i słabym ozdrowieńcem.

Czyż można wymagać od transportu, aby szyb­

ko powstawał do życia, by pracował wydajnie i sprawnie, kiedy mu brakuje najniezbędniejszych urządzeń, materiałów i surowców, kiedy jego pra­

cownicy są niedożywieni, kiedy nie mogą zaspokoić innych swych potrzeb?

A jednak na zapytanie to musimy dać odpowiedź twierdzącą. Odpowiedź czynu, nie odpowiedź słów.

Transport musi iść i pójdzie na czele armii pracy, transport to awangarda, za którą ruszyć musi, ru ­ szyć może wszystko — cała gospodarka narodowa.

Ruszyć musi i ruszy.

Transport musi rozwieźć do najdalszych zakąt­

ków kraju węgiel — to podstawowe źródło energii, to źródło ciepła, napędu i światła. Węgiel będzie do­

starczony.

Transport musi dostarczyć zboże siewne, nawozy sztuczne, maszyny rolnicze i materiały pędne,' bez których pola nie będą obsiane, bez których czekałby nas dalej brak żywności, - czekałby głód. Wszystkie te materiały transport dostarczył i dostarczy.

Transport musi wyrównać — o ile to jest moż­

liwe — popyt i podaż środków żywności, przewożąc ją z miejscowości stosunkowo lepiej zaopatrzonych, na obszary, gdzie się odczuwa ostry brak. Wiemy do­

skonale, jak znaczna rozpiętość cen artykułów żyw­

nościowych daje się zauważyć w różnych częściach Polski. Zadaniem transportu jest te ceny wyrównać.

Zadanie to transport spełni.

Transport musi przewozić i będzie przewoził ma­

teriały budowlane, surowce przemysłowe, półfabry­

katy i wyroby gotowe. Już je przewozi narazie nie­

liczne, a w przyszłości, w miarę wzrostu produkcji przemysłowej przewozić ich będzie więcej, tyle ile ich do przewozu zgłoszą.

Wielkie, przodujące znaczenie transportu, które jest naszą _ pracowników komunikacji — szlachet­

ną dumą, nakłada jednocześnie na nas szczególne obowiązki, od których uchylić się nie mamy prawa, a — jak wierzymy — nie mamy również i chęci.

A jednocześnie stają przed nami dalsze olbrzy­

mie zadania: przewozy masowych transportów wojskowych, przewóz milionów oswobodzonych z niemieckiej niewoli jeńców: wojskowych i cyw il­

nych, setek tysięcy repatriantów, a w niedalekiej już przyszłości — przewozy demobilizacyjne.

Ta pobieżna, krótka analiza wystarcza chyba zu­

pełnie, aby zarysować — z jednej strony _ ciężkie warunki, z drugiej olbrzymie zadania, które wyma­

gają od polskiego aparatu komunikacyjnego czynów.

Czynów zakrojonych na miarę tytanów.

Brak nam do ich wykonania wszystkiego: brak urządzeń, brak taboru, brak ludzi, brak nawet cza­

sem uzdolnień fachowych, brak organizacji. Musimy te braki jak najprędzej usunąć, uzupełnić. Czy po­

trafim y to uczynić?

Jeżeli będziemy mierzyli nasze zamiary podług naszych sił nie wykonamy zadań, które nam stawia

Polska, pozostaje — według słów wieszcza __ siły nasze podług zamiarów mierzyć.

Naród, który nie załamał się, który nie ugiął się pod uciskiem katów, złożył dowód wielkich sił mo­

ralnych. W naród taki można wierzyć, można na nim polegać. Pracownicy transportu powinni czynem do­

wieść, że są swego narodu nieodrodną, czołową częś­

cią, powinni swój obowiązek bez zastrzeżeń, bez reszty, do końca spełnić- Dowiodą i spełnią.

3 0 H D A N C Y W IŃ S K I.

Stan finansowy naszych kolei

Zdaw ać się może, że te m a t oznaczony w n a g łó w k u est n u d n y, że ja k n a jm n ie j n a d a je się do pierw szego m m eru w y d a w n ic tw a , przeznaczonego przede w szyst- :im d la fa ch o w có w te c h n ik i k o le jo w e j.

T y m n ie m n ie j pozw alam sobie rzucić na fo ru m z y te ln ik o m te n n u d n y te m a t i p osta ra m się udow odnić, a d otyczy on każdego z nas b liż e j, n iż b y się to zda­

wać m ogło, że n a w e t niejednego zainteresuje.

T y lk o bardzo m ałe, n ie do jdza łe dzieci odnoszą się b o ję tn ie do z a ro b kó w g ło w y ro d z in y — ojca, k tó r y je y w i i odziewa. Z w ie k ie m p rzych o d zi rozsądek, z roz- łd k ie m poczucie ro d z in n e j s p ó jn i gospodarczej. A im judniejsze są w a r u n k i b y to w a n ia , ty m troska o zarob- ,1 ojca prędzej tr a fia do św iadom ości jego dzieci. Jeżeli tego p u n k tu w ycho dzić m a m y — w ówczas w szystko

! rze m a w ia za ty m , abyśm y się w ła śn ie d zisia j stanem n a n so w ym P K P n ie ty lk o za in te re so w a li, ale n a w e t 'ęboko p rz e jm o w a li.

i Co m ożna pow iedzieć o s ta n ie fin a n s o w y m naszego ó le jn ictw a ? O czyw iście n ic wesołego. D źw ig a się ono -ostatecznej r u in y : spalone, zburzone, zdezorganizow a­

ne, p ra w ie zu pe łn ie pozbaw ione ta b o ru , narzędzi pracy, m a te ria łó w , pozbaw ione w ie lu cennych lu d z i— p o w sta je ja k Łazarz z g ro b u i, łącząc się z naszym o g ó ln y m go­

spodarstw em n a ro d o w y m w jed ną h a rm o n ijn ą , pon urą całość, nie ma d zisia j p ra w ie nic. J u tro będzie m ia ło ty le , ile nasze ręce i nasze g ło w y w ypraco w ać p o tra fią .

A w ięc podaję przede w s z y s tk im k ilk a liczb o z n i­

szczeniach w oje nn ych. Od k ilk u ju ż m iesięcy trw a ich odbudow a, a je d n a k o bliczam y najniezbędniejsze p ra ­ ce pierwszego okresu — k ilk u n a jb liż s z y c h m iesięcy — na ogólną sumę około trzech i p ó ł m ilia rd ó w złotych.

S ta n o w i to 400 m ilio n ó w m iesięcznie, zaś w nadchodzą­

cym sezonie b u d o w la n y m p ra w ie p ół m ilia rd a m ie ­ sięcznie.

J a k w ie lk ą je s t ta suma, zrozum iem y, je ż e li p o ró w -, n am y ją z p rz e w id y w a n y m i m iesięcznym i dochodam i P K P , k tó re w k w ie tn iu osiągnęły około 100 m ilio n ó w z ło tych ; je ż e li p rz y jm ie m y pod uwagę, że bieżące u trz y ­ m anie tych że k o le i i ru c h u na n ich , w ra z z o p ła tą p ra ­ c o w n ikó w , m a te ria łó w i w s z y s tk im i in n y m i w y d a tk a m i kosztow ało w k w ie tn iu około 300 m ilio n ó w złotych.

(7)

PRZEG LĄD K O M U N IK A C Y J N Y — 1945 5

Je żeli w ięc koszty e ksploa ta cji p o łą czym y z koszta,- m i p o trze b n e j odb ud ow y, o trz y m a m y razem do 800 m i­

lio n ó w złotych, k tó ry m p rz e c iw s ta w ić m ożem y ty lk o niespełna 100 m ilio n ó w w dochodach: B ie d n y je s t ten nasz ojciec i tru d n o od niego w ie le wym agać.

Oczywiście, p aństw o n ie je st w stanie w obecnych ciężkich w a ru n k a c h dopłacać ta k ic h sum o lb rz m ic h do k o le jn ic tw a i zam iast p ó ł m ilia rd a d aje na odbudowę bez p o ró w n a n ia m n ie j. C ie rp i na ty m tem po odbudow y, p rz e w le k a ją się i odsuw ają na dalszy p la n bardzo po­

trzebne, nieodzow ne ro b o ty . Spraw ność k o le i n ie w raca do n a le żyte j fo rm y .

T a k i sta n dłu go trw a ć n ie może. T ra n s p o rt k o le jo ­ w y jest gospodarce i obron ie n a ro d o w e j z b y t potrzeb ­ ny, aby go w obecnym stanie .zniszczenia można b y ło długo pozostawić. Jaką drogę w y b io rą w ładze p a ń stw o ­ we, aby z łu zaradzić, skąd w ezm ą potrzebne środ ki, nie w ie m y jeszcze, ale jeden p o w a żn y k ro k został ju ż zro­

b io n y — (od 5 m aja o bo w ią zuje now a ta ry fa osobowa, k tó re j s ta w k i wynoszą o k o ło 1 5 -k ro tn e j w ysokości n o r­

m a ln e j p rze d w o je n n e j ta r y f y za przejazd w trze cie j klasie.

N ow a ta ry fa s ta no w i znaczne obciążenie życia go­

spodarczego, a je d n a k została w prow adzona, ja k o ciężar konieczny.

Nasze k o le je n ie ty lk o muszą ze sw oich w p ły w ó w p o k ry ć w szystkie bieżące w y d a tk i, ale z p o w s ta łe j nad­

w y ż k i p o w in n y u d z ie lić ś ro d k ó w na częściowe zaspoko­

je n ie kosztów odb ud ow y. Dziś jeszcze ko szty h ’ eżące n ie są p o k ry te w całości, ale z ka żdym m iesiącem z b li­

żam y się do z a pe w n ien in ró w n o w a g i t. zw. budżetu eksploatacyjnego.

W n o rm a ln y c h czasach k o le je tr a k t u ją przewóz osób, ja k o zło konieczne, ja k o in te re s d e fic y to w y , k tó ­ rego s tra ty są p o k ry w a n e dochodam i z przew ozu to w a ­ ró w , b a rd z ie j pod względem, fin a n s o w y m korzystnego.

Dziś stosunek się o d w ró c ił — p rze w o zy to w a ro w e ob­

s łu g u ją w znacznym s to p n iu p o trz e b y w ojsko w e i w ię k ­ szych dochodów k o le jo m nie przynoszą. T y m h ardzie j, że ta ry fa to w a ro w a jest bardzo n is k a — ty lk o 2x/% raza wyższa od p rze d w o je n n e j. Poziom te n n ie s to i w p ra w i­

d ło w y m stosunku a ni do cen to w a ró w , a ni do kosztów w łasn ych przew ozu i n ie p o w in ie n b y ć d alej u trz y m y ­ w an y. Podniesienie ta r y f y to w a ro w e j je s t koniecznoś­

cią. P rz e w id y w a n ia idą w k ie ru n k u 5— 6 -k ro tn e j pod­

w y ż k i.

K lie n t k o le i, a także p ra c o w n ik k o le jo w y , mogą snadnie zapytać, czemu k o le je p o d n io s ły ta ry fę osobo­

w ą aż 1 5-kro tn ie , podczas g d y ceny r y n k u tow arow ego (oczyw iście r y n k u regulow anego, k tó r y p o k ry w a w ię k ­ szość p o trze b k o le i, n ie zaś r y n k u w olnego) w z ro s ły w 5— 10 razy, zaś płace personelu trz y , c zte ro kro tn ie , a d la p ra c o w n ik ó w w yższych ty lk o d w u k ro tn ie .

O dpow iedź na p y ta n ie jest prosta. K o le je sto ją w o ­ bec p o trze b y przew ożenia za darm o, albo p ó ł darm o se­

te k tysięcy, m ilio n ó w uchodźców, je ń c ó w c y w iln y c h i w o js k o w y c h , przew ożenia w ojska , w y k o n y w a n ia w ie l­

k ic h a ta n ic h p rzew ozów w o js k o w o - to w a ro w y c h itd . K o le je — ja k ju ż zaznaczyłem — muszą w pew ne j części p rzyczyn ia ć się do w ła s n e j odbudow y, muszą w ty m celu w ygospodarow yw ać n a d w y ż k i)

A le na ty m n ie koniec. T ru d n e położenie naszych k o le i łączy się przede w s z y s tk im z o g ro m n y m b ra k ie m środ ków p rzew ozow ych: posiadam y za le dw ie nieznacz­

ną część tego ta bo ru , k tó ry ś m y m ie li przed w ojn ą.

W dodatku, ta b o r ten je st ta k zniszczony, że ty lk o 40°/o parow ozów , 65°/o w agonów osobowych i 80%> w agonów

to w a ro w y c h n ad ają się do u ż y tk u . W z w ią z k u z ty m ilość czynnego, zdrow ego ta bo ru , p rzypadająca na k ilo ­ m e tr lin ii, w y n o s i w stosunku do p rze d w o je n n e j: dla parow ozów około Vs, d la w agonów osobow ych około J/-, d la w agonów to w a ro w y c h o koło XU.

W podobnych w a ru n k a c h tru d n o je s t ro zw in ą ć na naszych lin ia c h dosyć gęsty ru c h , tru d n o obsłużyć po­

trz e b y gospodarcze k ra ju , tru d n o w y p ra co w a ć dosyć w y so kie dochody, aby p o k r y ły w całości rozchody.

W ty c h w a ru n k a c h nasz zarząd k o le jo w y m u s i o czyw i­

ście w y tę żyć w s zystkie s iły , aby p ow iększyć stań ilo ś ­ c io w y i ja k o ś c io w y naszego ta b o ru . Może to uczynić przez uzyskanie z w ro tu naszego przedw ojennego tabo­

ru , przez zam ów ienie w fa b ry k a c h n o w ych jednostek oraz przez wzmożoną n ap ra w ę jednostek chorych i szyb­

k ie zm niejszenie ic h odsetka.

P ie rw s z y sposób — re w in d y k a c ja naszych p arow o ­ zó w i w agonów oraz re p a rty c ja ta b o ru poniem ieckiego—

należy w c h w ili obecnej do przyszłości. D z is ia j może dać i d a je bardzo m ało.

D ru g i — zakup nowego ta b o ru — jest stosow any w m ia rę możności, k tó rą ogranicza n ie stan s k a rb u k o ­ lejow ego, lecz zdolność p ro d u k c y jn a w y tw ó r n i ta b o ro ­ w ych. Znaczna ic h część została zniszczona lu b obrabo­

wana, pozostałe p ra c u ją całą parą.

T rz e c i — n a p ra w a chorego ta b o ru — je s t ogrom nie u tru d n io n a przez rozg ro m ie n ie naszych k o le jo w y c h n a- p ra w n i. Z am iast k ilk u n a s tu w a rs z ta tó w p ra c u je ic h t y l ­ ko parę, wszędzie b ra k o brab iarek, b ra k niezbędnych m a te ria łó w .

T u ta j dochodzim y do p u n k tu , gdzie obok obow iąz­

k ó w ojca w stosunku do dzieci, trzeb a poruszyć spraw ę o bo w ią zków dzieci w zględem ojca: p ra c o w n ik ó w — I względem ko lejow ego p rzedsiębiorstw a.

•Jeżeli b ra k ta b o ru sto i na przeszkodzie ro z w o jo w i przew ozów , zaspokojeniu potrzeb n a ro d o w e j gospodar­

k i, je ż e li p rz y n o s i uszczerbek fin a n s o m ko le i, wówczas o bow iązkiem naszym , a w szczególności obow iązkiem personelu n a p ra w n i je st zrob ić w szystko, a b y napraw ę ta b o ru przyśpieszyć, ilość czy n n y c h jednostek p o w ię k ­ szyć, ch orych — zm niejszyć. L eży to ostatecznie w bez­

pośred nim in te re s ie samego p ra c o w n ik a . Bez ta b o ru n ie ma dochodów, bez dochodów n ie może b yć p o p ra w y b y tu personelu.

Jeżeli m am y m ało ta bo ru , p o w in n iś m y go należycie w ykorzysta ć. M u s im y dążyć do tego, abyśm y p rz y po­

m ocy posiadanej ilo ś c i w agonów i p arow o zów m o g li w y ­ konać ja k n a jw ię c e j przebiegu.

P a row ozy p o w in n y być szybko obrządzane w paro ­ w ozow niach, za o p a tryw a n e w opał i wodę, oczyszczane płu kan e, poddaw ane bieżącej n a p ra w ie , p o w in n y być, szybko p odstaw iane do pociągów i zabierane od nich;

p o w in n y one tra c ić n a jm n ie j czasu w sposób n ie p ro d u k ­ c y jn y , p o w in n y biegać re g u la rn ie i niezaw odnie, wozić najw iększe dopuszczalne s k ła d y pociągów .

W agony to w a ro w e p o w in n y być szybko pod staw ia ­ ne pod nała-dunek, ładow ane, rozrządzane, w łączane d(

pociągów, w y ła d o w y w a n e itd .

P ociągi p o w in n y biec szybko, re g u la rn ie , zgodnii'

z rozkładem . ¡1

D obrze zorganizow ana s ta ty s ty k a p ra c y taboru a przede w szy s tk im s ta ły n ad zór służb y ru c h u , p o w in n i zapew nić szybkie w y k ry w a n ie niedom agań i ic h niej 1 zwłoczne usuw anie. A je d n a k tru d n o pow iedzieć, ab;

w te j dziedzinie d zia ło się na naszych k o le ja c h dobrze;' Szybkość h andlow a pociągów , o b ró t parow ozów i wago L

(8)

6 1945 — PR ZEG LĄD K O M U N IK A C Y JN Y

n ó w p ozostaw iają w iele do życzenia. Często p o w sta ją tru d n o ś c i n a tu ry ze w n ę trzn e j, od personelu kolejow ego niezależne, a le i te n o sta tn i m a n ie jeden grzech na su­

m ie niu .

Jeżeli m am y ta b o ru m ało, je ż e li n ie zaiwsze może­

m y zapew nić jego s z y b k i o b ró t i w y d a jn ą pracę, w ó w ­ czas m u s im y ty m b a rd z ie j dążyć do tego, b y przebieg ta b o ru n ależycie w yk o rz y s ta ć , b y w yzyskać ładow ność w agonu tow arow ego, zm niejszyć przebieg w agonów p ró ­ żnych i przew ieźć ja k n a jw ię c e j to w a ró w , b y przew ieźć ja k n a jw ię c e j p od ró żnych i uzyskać należne od n ich o p ła ty.

Jeżeli za lu d n ie n ie naszych pociągów osobowych n ie b u d zi żadnych oba w co do w yz y s k a n ia m iejsc, je ż e li ka żdy w agon p ra c u je ponad s iły , a m iejsca są zajęte od dachu do zderzaka i stopnia, to nieco gorzej s to i spraw a z o p ła ta m i, w szczególności ze zw alcza niem p rze ja zd ów bezb ile tow ych . Zwłaszcza z c h w ilą podw yższenia ta r y f y osobowej d a ły się zauw ażyć o zn a ki p ow ażnych nadużyć ze s tro n y k lie n te li, k tó ry m personel k o le jo w y n ie p rze ­ c iw d z ia ła dosyć energicznie. W z w ią z k u z ty m każdy dzień p rzyn osi k o le jo m pow ażne s tra ty .

O czyw iście p rz e p e łn ie n ie pociągów , b ra k ogrodzeń s ta c y jn y c h i in n e o b ie k ty w n e w a ru n k i w y w ie ra ją sw ój w p ły w u je m n y i u tru d n ia ją w a lk ę z p rze ja zd am i bez- b ile to w y m i, ale i p ra c o w n ik może dać w ięcej z siebie, n iż daje — może i p o w in ie n dać.

W szyscy w ie m y , że p ra c o w n ik k o le jo w y pędzi obec­

n ie życie ciężkie, że jego w ynagrodzenie je st w ięce j n iż skrom ne. A je d n a k jego płace s ta n o w ią lw ią część roz­

chodów k o le jo w y c h — dużo w ięcej, n iż połow ę. Skoro ta k jest, m u sim y zastanow ić się, czy ilość p ra c o w n ik ó w n ie je st za duża. P rz y b liż o n e obliczenia w y k a z u ją , że liczb a p ra c o w n ik ó w , m ie rzon a w stosunku do k ilo m e tra lin ii, je st większa, n iż p rzed w ojn ą. Liczona na przebieg

¡pociągów, je st ona jeszcze większa. Jeżeli p rzed w o jn ą

¡na czyn ny p a ro w ó z p rz y p a d a ło coś o k o ło 43 p ra c o w n i­

k ó w k o le jo w y c h , to obecnie p rzyp ad a ic h około 150.

W y o b ra ź m y sobie dorożkarską szkapę, k tó ra w w ie l- K im z n o ju ż y w iła ja k o tako rod zin ę swego w łaściciela.

W yo b ra źm y, że teraz każem y je j zapracować na trz y albo c z te ry ro d z in y . O czyw iście, albo szkapa zdechnie, 'albo te cz te ry ro d z in y skończą m a rn ie s w ó j ż yw ot. Szka­

p a nasza jest z żelaza, b a ta się n ie boi, cie rp ie ć muszą ro d z in y ; u c ie rp i przede w s z y s tk im gospodarka k o le jo ­ wa, a w d ru g ie j l i n i i — k o le jo w y personel.

Is tn ie ją n a naszych k o le ja c h poważne n a d w y ż k i personelu, k tó r y n ie je st należycie w y k o rz y s ta n y . A je ­ dnocześnie tw o rz y m y now e o k rę g i d y re k c y jn e , gdzie od­

czuwa się o s try b ra k p ra c o w n ik ó w . R ew izja sta nu za­

tru d n ie n ia i przenoszenie zbędnych p ra c o w n ik ó w są k o - iiieczne. W ym a g a ją ich: in te re s p aństw a, interes k o le i znow uż dobrze zro zu m ia n y interes samego personelu.

N ie ulega w ą tp liw o ś c i, że szereg n ic i łączy p ra c o w ­ n ika i jego rod zin ę z m iejscem stałego zam ieszkania.

Ciężko je s t opuścić znajom e środow isko, znajom e sto­

sunki i ruszać w nieznane. A le in n e j irady n ie m a i prze­

noszenie p ra c o w n ik ó w je s t n ie u n ik n io n e . Z arzą d ko le ­ jo w y s ta ra się uczynić te delegacje i p rzeniesienia ja k

la j m n ie j b olesn ym i.

!) W m ia rę pow iększania się ilości ta b o ru i jego w y ­ korzystania, w m ia rę w z ro s tu ru c h u i p rzew ozów p o - Viększać się będzie wszędzie zapotrzebow anie p ra c o w ­ ników . Przedsięw zięte nauczanie n o w ych k a n d y d a tó w

iz u p e łn i b ra k i, a wówczas znaczna część przeniesionych

>ędzie m ogła w ró c ić na stare pielesze, w ró c i z poczu­

łe m spełnionego obow iązku.

M ów iąc o finansach k o le jo w y c h , nie można p om in ą ć sp ra w y w ażnej i bolesnej — s p ra w y uposażeń. J a k ju ż zaznaczyłem, uposażenia są niedostateczne i personel k o le jo w y pędzi ciężkie życie.

Cała Polska —- w w y n ik u w o jn y i dokonanych na n ie j zniszczeń i g ra bie ży — pędzi bardzo ciężkie życie.

W szyscy P o lacy w w iększym lu b m n ię js z y m sto p n iu są przez w o jn ę z ru jn o w a n i, w yniszczeni. W y ją tk i są n ie ­ liczne i m ó w ić o n ic h n ie w a rto .

G d y b y w ięc zostało stw ierdzone, że p ra c o w n ik ko le ­ jo w y u c ie rp ia ł w te j ty lk o m ierze, co reszta ludności, wówczas w y p a d ło b y m ilczeć, zacisnąć zęby i u po rczy­

w ą p racą dorabiać się lepszej d o li.

P oniew aż je d n a k położenie p ra c o w n ik a kolejow ego zdaje się b yć gorsze od s y tu a c ji in n y c h gałęzi pracy, spraw a p o p ra w y jego b y tu sta je się zagadnieniem w a ­ żnym , p alącym i w ym aga u re gu low an ia. W ym aga tego sp ra w ie dliw ość, w ym aga ró w n ie ż dobro kolejow ego p rzedsiębiorstw a, k tó re n ie m a żadnego interesu , b y pracow ać personelem n ie d o ż y w io n y m i niezadow olo­

nym , k tó re m usi zapew nić słu żb ie na ko le ja c h a tra k c y j­

ność.

P o pra w a b y tu p ra c o w n ik ó w może iść dw ie m a d ro ­ gam i: z je d n e j s tro n y przez ulepszenie jego zaopatrzenia w żyw ność, opał, odzież itd .; z d ru g ie j — przez p od nie ­ sienie jego z a ro b ku w gotówce.

Pierw sza droga może dać dużo. Z arząd k o le jo w y wszedł na n ią i tw o rz y energicznie a p a ra t a p ro w iz a c y j- ny, zakłada sieć k o m ó re k, k tó re m a ją p ra c o w n ik a ży ­ w ić, zaopatryw ać. C zynione są s ta ra n ia o p rz y d z ia ły ż y ­ wności, m a te ria łó w odzieżow ych; na u trz y m a n ie sto łó ­ w ek, na d ożyw ia n ie p rz e w id z ia n e są specjalne dotacje, rozpoczęto ro z d a w n ic tw o w ęgla opałowego, szyje się m u n d u ry . Je dn ak tru d n o pow iedzieć, b y zaopatrzenie p ra c o w n ik ó w b y ło zagadnieniem rozw iąza nym , a naw et aby m ożna b y ło p rz e w id y w a ć jego dosyć szy b k ie roz­

w iązanie. G d y b y b y ło inaczej, g d y b y zaopatrzenie sta­

nęło na w ysokości zadania, wówczas m ożnaby b y ło zre­

zygnować z p o p ra w y uposażenia. D o ką d to je d n a k nie nastąpi, n ależy ko rzystać i z tego sposobu p o p ra w y b y tu .

Zresztą, czy w te j, czy w in n e j fo rm ie — czy w p ie ­ niądzu, czy w n a tu rz e — p op ra w a b y tu w y m a g a pew ­ nego n a k ła d u środków , n a k ła d u o w ie le większego, n iż obecnie. P o w staje za pyta nie , ja k zabezpieczyć ź ró d ło ty c h środków .

Z rozw ażań, k tó re p rz y to c z y łe m na początku, w i­

d zim y, że s k a rb k o le jo w y n ie o p ły w a w d o s ta tk i, że tru d n o lic z y ć n a to, aby m óg ł on rzucić na p op ra w ę b y tu p ra c o w n ik ó w większe fundusze. W yd a tn a p op ra ­ w a w y m a g a ła b y w ie lu , bardzo w ie lu m ilio n ó w , m ogła­

b y szarpnąć rów no w ag ą budżetu kolejow ego, do k tó re j dopiero dążym y.

W y jś c ie jest, zdaniem m oim , ty lk o jedno: p ra c o w ­ n ik k o le jo w y m usi sam w ygospodarow ać ś ro d ki, potrze­

bne na p opraw ę jego b ytu.

K o le je p o trz e b u ją w ię c e j ta b o ru — p ra c o w n ik m usi s w y m w y s iłk ie m p rz y c z y n ić się do u s p ra w n ie n ia jego n a p ra w y .

K o le je muszą posiadany ta bo r w yk o rz y s ta ć — ro la personelu słu ż b y m echanicznej, a zwłaszcza ru c h u w n a ­ le ż y ty m w y z y s k a n iu ta b o ru je st o lb rz y m ia , jego m o ż li­

w ości bardzo w ie lk ie . M usi on dać m a k s im u m swego w y s iłk u .

Praca ta b o ru m usi przynosić zy s k i, a w ięc dążm y do należytego w yzyska n ia ładow ności, z w a lc z a jm y p rze-

(9)

PR ZEG LĄD K O M U N IK A C Y J N Y — 1945 7.

w ozy bezbiletow e, ściągajm y u czciw ie i s p ra w n ie o pła ­ t y p ostojow e, ro z lic z a jm y się szybko z naszym i d łu ż n i­

ka m i.

R ob oty u trz y m a n ia urządzeń d ro g o w ych m ogą i po­

w in n y być prow adzone oszczędnie; p a liw o parow ozow e należy zużyw ać gospodarnie — wszędzie k r y ją się m o­

żliw o ści uspraw n ie nia .

M a m y personelu za dużo — zarządzajm y n im p ra ­ w id ło w o : n ie dopuszczajm y n ig d zie bezczynności, n ie ­ róbstw a, g osp od arujm y elastycznie, rz u c a jm y nasze re ­ ze rw y lu d z k ie tam , gdzie ic h b ra k.

S ka rb k o le jo w y je st b ie d n y — p rz y jd ź m y m u w szy­

scy z pomocą. [P racujm y w y d a jn ie , z u ż y w a jm y oszczęd­

n ie m a te ria ły , d b a jm y o p o w ie rz a n y naszej opiece m a­

ją te k k o le jo w y .

K a ż d y z p ra c o w n ik ó w m a liczne sposoby przyspo­

rzenia k o le jo m k o rz y ś c i — m u s i ty lk o zechcieć to u czy­

nić.

P ra c o w n ik ide ow y, su m ien n y, u czyni w y s iłe k oszczę­

dnościow y bezinteresow nie. S p e łn i on s w ó j obowiązek, w y ko n a n a w e t w ięce j, n iż p o w in ie n . Cześć m u z a .to j i chw ała. A le ta k ic h p ra c o w n ik ó w n ie posiada za w ie lu żadne społeczeństwo, a zwłaszcza b ra k n ie ic h w okresach w o jn y i p o w oje nn ych, k ie d y budzą się w lu d z ia c h g o r­

sze, b ard zie j p rzyziem ne in s ty n k ty .

P ra c o w n ik , ro z u m u ją c y k a te g o ria m i gospodarczym i, może oprzeć sw oje postępow anie, s w ó j su m ien n y stosu­

nek do p rze dsię biorstw a na ogólnych rozw ażaniach 0 w sp ó ln ym in te re sie p a ń stw a — ja k o p racodaw cy i p ra ­ cow nika. A le i ta k ic h lu d z i n ie m a m y za dużo.

Z g ó ry c h cia łb ym odrzucić system bata, system za­

straszania i w ym u szan ia pracy. N ie zdał on egzaminu, z b a n k ru to w a ł, z a w a lił się i odszedł w niepam ięć, ja k odeszły n ie w o ln ic tw o i pańszczyzna.

Pozostaje, ja k o n a js iln ie js z a podnieta, zrozum ienie własnego, bezpośredniego interesu. P odnieta— działająca szybko, niezaw odnie, powszechnie. N a n ie j ty lk o można opierać gospodarow anie m asam i lu d z k im i. Na n ie j po­

w in n iś m y zbudow ać gospodarkę k o le jo w ą i w n ie j szu­

kać ź ró d ła p o p ra w y b y tu p ra c o w n ik a . W yrazem te j pod­

n ie ty je s t ró w n a n ie gospodarczej a ry tm e ty k i: „ja k a praca, ta ka płaca” .

System dobrze pom yślanych p re m ii p o w in ie n uzu­

p ełnić nasze uposażenia. P o w in ie n on zw iązać n ic ią wspólnego in te re su p ra c o w n ik a z jego p a ń s tw o w y m pracodaw cą i pobudzić pierw szego do w ie lk ie g o i cią ­ głego w y s iłk u . W y s iłk u fizycznego i w y s iłk u m yślow ego.

System p re m io w y , stosow any bądź w gotówce, bądź w n a tu ra lia c h , p o w in ie n stw o rz y ć s iln y im p u ls dla w szystkich p ra c o w n ik ó w , d la ca łe j zbiorow ości perso­

n e lu kolejow ego, s tw o rz y ć pobudkę do czu jn e j u w a g i nad interesem p o w ie rzo n e j m u s p ra w y — nad interesem P. K . P.

On ty lk o zapew ni w spółpracę w s z y s tk ic h ko m ó re k o lb rz m ie j gosp od arki k o le jo w e j, zapew ni spójnię, za­

p e w n i zgodę, zespoli w y s iłk i, wskaże w s p ó ln y cel — do­

bro przedsiębiorstw a.

P rze dw oje nn a p ra k ty k a p re m io w a n ia — n ie śm ia ła 1 fra g m e n ta ryczn a — daw ała je d n a k na w ie lu odcinkach zn ako m ite w y n ik i. D ziś p o w in n iś m y tę a kcję rozszerzyć, objąć n ią w szystkie d zie d zin y naszej p ra c y , uczynić ż n ie j rę k o jm ię pow odzenia, d źw ig n ię postępu.

P re m ia je st in s tru m e n te m d e lik a tn y m . M u s i być rozum na, m u s i b yć dokładna, m usi być s p ra w ie d liw a . N ie każda p re m ia odpow iada ty m w y m a ga n io m — prze­

ciw nie, s p o ty k a m y w p ra k ty c e często p a ro d ie p re m ii, przynoszące w ię ce j szkody, n iż korzyści. O drzucić je m u sim y ja k o p le w y , k tó re zanieczyszczają zdrow e, cenne ziarno.

P re m ia w ym aga dużej p ra cy p rzyg oto w aw cze j, usta­

n o w ie n ia słusznych n orm , ścisłych przepisów , zebrania m a te ria łu statystycznego.

Z d ru g ie j s tro n y czas n a g li. N a p ra w a i u s p ra w n ie ­ n ie gospodarki k o le jo w e j są nakazem c h w ili. P o pra w a b y tu p ra c o w n ik ó w je st n im rów nież. M u s im y te j dzie­

d zin ie p ra c y a d m in is tra c y jn e j pośw ięcić szczególną uwagę, szczególną energię.

P o w in n iś m y działać rozw ażnie, ale i odw ażnie. L e ­ p ie j dać szybko rozsądną p re m ię i osiągnąć zaraz je j ko ­ rzystne w y n ik i, lep iej zostaw ić na potem je j dalsze do­

skonalenie, n iż w p oszu kiw a nia ch id e a łu tra c ić cenny czas, p rz y g lą d a ją c się s tra to m p rze dsię biorstw a i n ie d o ­ s ta tk o w i jego p ra c o w n ik ó w .

P re m ie pociągają za sobą zawsze pow iększenie w y ­ dajności p ra cy, zm niejszenie zapotrzebow ania na p ra ­ c o w n ik ó w i w y w o łu ją czasem w id m o re d u k c ji. D ziś je ­ steśm y w ty m szczęśliw ym położeniu, że b ra k n am lu ­ dzi, a n ie pra cy. D ziś każda para w o ln y c h rą k , każda gło w a znajdzie z a tru d n ie n ie . M om en t je s t do bezboles­

nego pow iększenia w y d a jn o ś c i p ra c y ja k n a jb a rd z ie j odpow iedni, p o w in n iś m y go ja k n a jb a rd z ie j w y k o rz y ­ stać.

Z pow yższych rozw ażań w ysnuć m ożem y następu­

jące w n io s k i:

1) O becny stan naszego k o le jn ic tw a je s t bardzo ciężki. M u s i ono być odbudowane, zaopatrzone w ta b o r, zorganizow ane na nowo, a w szystkie te prace w ym a g a ją w ie le tru d u , w ie lk ic h kosztów .

2) P aństw o p o lskie i jego S ka rb m a ją przed sobą ta k rozległe, ta k w ie lk ie zadania, że p rz y p e łn y m n a ­ p ię c iu sw oich s ił n ie mogą p rz y jś ć k o le jn ic tw u z w y ­ datną pom ocą i fin an sow ać bezpośrednio k o s z ty odb u ­ d o w y a p a ra tu ko le jow eg o . Za fin a n s o w a n ie pośrednie należy uważać znaczną podw yżkę t a r y f osobowych, do­

konaną ostatnio.

3) K o le je nasze p o w in n y , d z ię k i te j podwyżce, za k tó rą p rz y jś ć m usi p o d w yżka t a r y f to w a ro w y c h , nie, ty lk o zrów no w ażyć sw ój budżet z w ycza jn y, eksploata­

c y jn y , ale jeszcze o drzucić m o ż liw ie pokaźną część do­

chodów na cele odbudow y, na n o w y ta b o r, na rozchody nadzw yczajne.

4) K o le je nasze n ie t y lk o p o w in n y , ale i m ogą to uczynić, je ż e li doprow adzą dó p orząd ku s w o ją gospo­

darkę. W t y m dziele ro la p ra c o w n ik ó w k o le jo w y c h jest bardzo w ażna, m ożna pow iedzieć rozstrzygająca.

5) R e w iz ja ilości p ra c o w n ik ó w w ró ż n y c h m iejscach p ra c y naszych k o le i - je st niezbędna, ja k ró w n ie ż jest konieczne doprow adzenie te j ilo ści do ra c jo n a ln y c h , oszczędnych n o rm . N ad w yżka p ra c o w n ik ó w m usi być w y k o rz y s ta n a p rz y o rg a n izo w a n iu now o obsadzanych okręgów .

6) M a te ria ln e położenie p ra c o w n ik ó w k o le jo w y c h w y m a g a p o p ra w y . Jest obojętne, czy nastąpi ono w d ro ­ dze obfitszego z a o p a tryw a n ia w żywność, czy przez?

p o d w yżkę uposażenia — i w ty m , i w ty m p rz y p a d k u ' p op ra w a b y tu w ym aga pow ażnych środ ków fin an so ­ w ych, k tó ry c h w obecnych w a ru n k a c h przedsiębiorstw cjj n ie posiada i dać n ie może.

7) Ś ro d k i te muszą być w ygospodarow ane przez, personel k o le jo w y , k tó ry w y d a jn ą pracą, oszczędnością

(10)

8 1945 — PR ZEG LĄD K O M U N IK A C Y JN Y

i nieustanną tro ską o pow ierzone m u m ie n ie . i sp ra w y k o le jo w e n ie ty lk o p o w in ie n , ale i może p rzyczyn ić się do p o p ra w y stanu finansow ego naszych kolei.

8) A b y pociągnąć p ra c o w n ik a w ty m k ie ru n k u , aby spopularyzow ać hasła w y d a jn e j i oszczędnej pracy, t r u ­ dno o lepszy środek, ja k ra c jo n a ln y system p re m io w y , o b e jm u ją cy ogół p ra c o w n ik ó w , system zapew niający

Inż. A L E K S A N D E R G A J K O W IC Z

Zadania, przed którymi w Polsce odrodzonej

Ciem na, o k ru tn a noc n ie w o li pod ja rzm e m h itle ­ ro w s k im je st ju ż za nam i. Nadeszła c h w ila , na k tó rą czekaliśm y ta k długo, za k tó rą o b fic ie p rz e le w a li k re w n a jle p s i syn o w ie naszej O jczyzny.

W śród m ilio n ó w P o lakó w , k tó rz y g in ę li pod ja rz ­ m em h itle ro w s k im , ro z s trz e liw a n i n a w e t bez pozorów w in y , k tó rz y tr a c ili życie, um ęczeni w obozach i w ię zie ­ n ia ch — lic z y m y w ie lu naszych b ra c i drogow ców . G i­

n ę li in ż y n ie ro w ie , te chn icy, drogom istrze, d ró żnicy i z w y k li ro b o tn ic y drogow i.

W śród tych , k tó rz y , ja k o p ie rw s i n ie w in n ie p rz e la li sw ą k re w w słyn n e j m asowej b e s tia ls k ie j egzekucji w W aw rze jesienią 1939 r., znalazł się m ło dy, z a m iło ­ w a n y w technice d ro go w ej te c h n ik ś. p. R yszard Prze- p ió rk ie w ic z i u ta le n to w a n y , pełen zapału do pra cy, m e­

c h a n ik d ro g o w y ś. p. J u lia n P u chalski.

P óźniej g in ę li masowo i in n i. W y m ie n ia m y tu ta j zamęczonych w O św ięcim iu ś. p . inż. E d w arda W id u g ie - ra , płom iennego idealistę, w y b itn e g o k o n s tru k to ra m o­

stowego, naczelnego in ż y n ie ra b u d o w y szeregu w ie lk ic h m ostów , m. in. m ostu przez W isłę w T o ru n iu — oraz inż. F ranciszka Johansena, reprezentującego najlepsze

; cechy nowoczesnego in ż y n ie ra drogowego.

W zawierusze w o je n n e j z m a rli ś. p. p ro f. M e lc h jo r N estorow icz, ś. p. p ro f. E m il B ra tre i ś. p. p ro f. A n d rz e j . F szeńicki, czołow i p rze d sta w icie le te c h n ik i i n a u k i d ro ­

gow ej i m ostow ej w Polsce. B ardzo odczuw am y ich b ra k

| teraz, gdy uporządkow ać m u s im y nasze szeregi, b y sta- In ąć znow u do p ra c y na drogach w w o ln e j1 ju ż Polsce.

: Zadania m am y przed sobą o lb rzym ie . N ie m c y podpo­

rz ą d k o w a li c a ły apa ra t gospodarczy, a w p ie rw szym 'rzędzie ś ro d k i k o m u n ik a c ji w yłą czn ie w ła s n y m celom, 'n ie troszcząc się naw et w n a jm n ie js z y m s to p n iu o po­

g rz e b y i in te re sy k r a ju okupowanego.

Szczególnie w dziedzinie dróg opłakana jest spuści­

z n a , ja k ą odziedziczyliśm y po w ie lo le tn im gospodarow a­

n iu na naszych ziem iach N iem ców . U tr z y m y w a li oni

¡w stanie n a d a ją cym się do ru c h u je d y n ie te tra s y , na k tó ry c h im zależało, a w ięc tra s y ważne pod w zględem

^w ojskow ym . In n e szlaki, a czkolw ie k ważne dla życia gospodarczego, b y ły pozostaw ione przez n ic h na łasce

¿Bożej. S tosow ali N ie m c y m eto dy k o n s e rw a c ji tandetne,

¿zupełnie n ie dostosowane do naszego k lim a tu i ruchu.

.P ow ierzchniow e b itu m o w a n ie , którego- N ie m cy p rze w a ­ żnie u ż y w a li ja k o ulepszenia n a w ie rz c h n i tłu c z n io w y c h , 'w ysta rczało zaledw ie na k ilk a m iesięcy, po czym m usia­

ło być p ow tarzane znowu, w p rz e c iw n y m razie zn ika ło ibez śladu.

S

Z pow odu b ra k u zrozum ienia d la s p ra w y d rogow ej

!|v Polsce, przed w o jn ą przeznaczano na u trz y m a n ie dróg paniej, n iż połow ę tego, co b y ło is to tn ie - potrzeba.

W ko n s e k w e n c ji grubość np. n a w ie rz c h n i tłu c z n io w e j

p ra c o w n ik o m -p o k a ź n y u d z ia ł w osiągnięciach, do k tó ­

ry c h się p rz y c z y n ili. 1 ■ . . .

9) Idąc tą drogą, n ie ty lk o p o p ra w im y b y t persone­

lu kolejow ego, ale i s tw o rz y m y trw a łą podstawę do ro ­ z w o ju te j w ażnej gałęzi gospodarki narod ow e j, k tó re j służym y. Idąc tą drogą, u z d ro w im y na pew no stan f i ­ nansow y p o lskich k o le i.

w y n o s iła p rze cię tn ie p oło w ę grubości uw ażanej za n o r­

m alną. D ro g i te — po p ię c io le tn ie j gospodarce N ie m ­ ców — doznały ta k znacznego dalszego pogorszenia, że na w ie lu odcinkach n a w e t nieznaczne pow iększenie in ­ tensyw ności ru c h u i d e s tru k c y jn y w p ły w c z y n n ik ó w atm osferycznych spowodować może ko m p le tn e ich z n i­

szczenie. P rz y k ła d e m takiego sta nu n a w ie rz c h n i mogą być n ie k tó re o d c in k i d ro g i W arszaw a— L u b lin .

Poza zniszczeniem pod w p ły w e m ru c h u — w ie lk ie o d c in k i dróg u le g ły zniszczeniu w s tre fie d z ia ła ń w o je n ­ nych, zwłaszcza fa m , gdzie lin ia fr o n tu u trz y m y w a n a b y ła przez dłuższy czas na je d n y m m iejscu.

W w y n ik u ra b u n k o w e j gospodarki N iem ców d ro g i zostały p ra w ie c a łk o w ic ie pozbaw ione w szelkich re z e rw m a te ria łó w konse rw a cyjn ych.

N ajw iększe zniszczenia w drogach są w dziedzinie m ostów. C ofający się w ró g niszczył w szystkie m osty, p rz y czym m ia ł na celu n ie ty lk o stw o rze nie czasowych tru d n o ści w m arszu dla w o js k s tro n y p rz e c iw n e j, lecz celow o dążył do ja k najw iększego zniszczenia w ogóle.

Z am iast zburzyć jed no lu b dw a przęsła — b u rz y ł prze­

w ażnie całą długość m ostów . W ten sposób zniszczeniu u le g ły w szystkie bez w y ją tk u m osty na W iśle i na in ­ n ych w iększych naszych rzekach.-

In w e n ta ry z a c ja zniszczonych m o stó w jest w toku.

N ie będziem y dalecy od p ra w d y , g d y ogólną długość m o­

stó w zburzonych oszacujem y na około 100.000 m. b.

Ponadto N ie m cy przed odejściem w y w ie ź li lu b z n i­

szczyli w szystkie m aszyny i sprzęt d ro g o w y oraz urzą­

dzenia k a m ie n io ło m ó w i in n y c h w y tw ó r n i m a te ria łó w drogow ych. Ilość w a lc ó w drogow ych, ja k a pozostała w k ra ju , n ie przekracza 10°/o ilości, k tó ra w Polsce b y ła przed w ojną. Z n is z c z y li p ro je k ty techniczne i archiw a.

P rz y ty m w s z y s tk im spadają na nas nowe w ie lk ie zada­

nia, zw iązane z objęciem n o w y c h te re nó w ; m u s im y zor­

ganizow ać ta m naszą a d m in is tra c ję drogow ą.

Z tego pobieżnego p rze g lą d u w id z im y , jakie g o rzę­

du zadania stoją przed dro go w cam i w Polsce. Z jednej s tro n y zniszczone d ro gi, zburzone m osty — z d ru g ie j s tro n y — w ie lk i u b y te k w szeregach drogow ców , b ra k maszyn, narzędzi, in s tru m e n tó w , b ra k dostatecznej ilo ­ ści m a te ria łó w , tru d n o ś c i tra n s p o rto w e p rz y dostarcza­

n iu m a te ria łó w na drogach. W szystko m u s im y organizo­

wać od podstaw . A jednocześnie m u s im y dokonać w ie l­

k ie j p ra c y nad sobą, aby w sposób w ła ś c iw y u k s z ta łto ­ w ać sw ój stosunek do obow iązków , k tó re na nas ciążą.

M u s im y nie ty lk o słow em , lecz sw ym postępow aniem w życiu codziennym udokum entow ać, że k a jd a n y n ie ­ w o li ju ż zostały przez nas zrzucone, że jesteśm y lu d ź m i w o ln y m i, że wolność naszą u trw a lić chcem y bezw zglę­

d n ym w y k o n y w a n ie m naszych obow iązków .

P ra c u je m y w ciężkich w a ru n ka ch . Na ka żdym k ro ­ k u m am y w ie lk ie tru d n o ś c i do przezwyciężenia. N ie za-

słoi służba dróg kołowych

>

(11)

PRZEG LĄD , K O M U N IK A C Y JN Y — 1945

wsze jesteśm y dobrze odziani, n ie zawsze dobrze n a k a r­

m ie ni, n ie raz m ieszkać m u sim y w dom u z ru jn o w a n y m i w m ieszkaniu nie op alo nym . Jednocześnie p am iętam y, że p rz e ż y liś m y najstraszniejszą w ojnę, że b y liś m y przez 5 la t system atycznie niszczeni, że b y liś m y przez N ie m ­ ców przeznaczeni do zagłady — i zd ajem y sobie sprawę z tego, że obecnie m u s im y w szystko budow ać od począt­

ku. W ie m y jed na k, że p ra c u je m y d la siebie, d la naszego Państwa, d la naszej O jczyzn y, dla u trw a le n ia je j b y tu niezależnego. W ie m y, że istn ie ją ce tru d n o ś c i m ają cha­

ra k te r p rz e m ija ją c y — i od nas, od naszej pracow itości,

°d . naszego poczucia obo w ią zku zależy, aby trud no ści te m o ż liw ie p rę dko p rze m in ę ły.

D ro go w cy w przeszłości z d a li sw ój egzamin. U do­

w o d n ili, że p o tra fią z samozaparciem , nieraz o chłodzie i głodzie stać na sw ym poste ru n ku. Ic h to o fia rn e j p ra ­ cy zawdzięczam y, że d ro g i nasze, k tó ry c h znaczenie n ie b y ło przed w o jn ą w Polsce n ig d y doceniane, n ie ty lk o p rz e trw a ły , s ale że n aw et osiągnięto znaczny dorobek w te j dziedzinie.

S tając obecnie do swego w a rszta tu pra cy, d ro go w ­ cy w ierzą, że w O drodzonej Polsce ro la dróg nie będzie zapoznana, że drogom zostanie przeznaczone w gospo­

darce narod ow e j m iejsce im należne — m iejsce, k tó re odpow iada ic h .ro li w życiu nowoczesnego państw a.

Inż. B O G U M IŁ H U M M E L .

W sprawie odszkodowań należnych PKP od Rzeszy niemieckiej

A c z k o lw ie k w m n ie m a n iu n ie k tó ry c h lu d z i możność uzyskania od N iem ców ja k ic h k o lw ie k odszkodowań za spowodowane przez n ic h zniszczenia w o je n n e jest spra­

w ą beznadziejną, to je d n a k podjęcie na ten te m a t dys­

k u s ji n ie w y d a je m i się bezcelow ym . I dlatego ją p o d e j- m uję. O czyw iście na odcinku, nas k o le ja rz y przede w szy s tk im obchodzącym, t j. na o dcinku szkód k o le jo ­ w ych. N ie chodzi m i p rz y ty m o ja kie ś zniszczenia lo k a l­

ne, a w ięc: poszarpane tu i o w dzie to ry , zburzone m osty, spalone , b u d y n k i, zdezorganizow ane w a rszta ty. Rzecz prosta, odnośne s tra ty -p o w in n y b y być zarejestrow ane i zgłoszone w nadziei, że może je d n a k coś z tego p r z y j­

dzie.

M nie n atom iast chodzi o szkody, ja k ic h doznały ko ­ le je nasze w całokształcie sw ej e ksploa ta cyjn e j gospo­

d a rk i, zaprow adzonej przed w o jn ą na zasadach ra c jo ­ n alnych , t j. w sposób, zabezpieczający p ra w id ło w e fu n k ­ cjonow anie przedsiębiorstw a, obecnie zaś — po sześciu p ra w ie latach ra b u n k o w e j o kup a n ckie j e ksp lo a ta cji — z ru jn o w a n e j p ra w ie doszczętnie.

Jako jeden z tych , k tó rz y k ła d li p o d w a lin y pod gmach te j gospodarki, a następnie ją do stanu uporząd­

kowanego d o p ro w a d z ili, pragnę n a ś w ie tlić s fo rm u ło w a ­ ne w y ż e j zagadnienie od stro n y, k tó rą się specjalnie z a j­

m ow ałem , tj. od s tro ń y zasobowo - drogow ej. Rzecz ja ­ sna p rz y ty m , że w a rty k u le n in ie js z y m n ie zam ierzam podać szczegółowego opracow ania k w e s tii, do tego bo­

w ie m potrzebne b y ły b y różne szczegółowe dane, k tó ry c h nie posiadam w zakresie dostatecznym , poza ty m zaś jeszcze i w spółpraca in n y c h lu d z i. Mogę nato m ia st ty lk o wskazać pew ne ogólne w ytyczn e, k tó ry m i m pżnaby się w danej sp ra w ie kierow ać.

P u n k te m w y jś c ia będzie dla m n ie w spom niana go­

spodarka w je j fazie ko ńco w e j przed ro k ie m 1939. M i­

mo n ie ja k ie niedociągnięcia, k tó re p rzyp isa ć należy pe­

w n y m w adom naszego ko le jo w e g o budżetow o - fin a n ­ sowego system u, p rze dsta w iała się ona w cale nieźle.

W szczegółach zaś w y g lą d a ła ta k :

1) W y k o n y w a liś m y re g u la rn ie ciągłą w y m ia n ę sta­

lo w e j n a w ie rz c h n i w stosunku, oczywiście, nie ta k bo­

g atym , ja k to c z y n ili na p rz y k ła d N ie m c y u siebie, jed na k w e d łu g p ra w id ło w o opracowanego p la n u o ty le w ka żdym razie in te syw n ie , że m o g liś m y d oprow adzić szybkość p ociągów do n o rm europejskich. R o b iliś m y też w m ia rę p o trz e b y pojedyńczą w y m ia n ę szyn i złączek, w sto p n iu g w a ra n tu ją c y m bezpieczeństwo ruch u, ponad­

to p ro w a d z iliś m y syste m ,na praw ian i a: szyn to ro w y c h — drogą n a d le w an ia z b ity c h końców w styka ch i zalew ania

ra k ó w — oraz ic h złączek— drogą regeneracji. M ie liś m y w ty m k ie ru n k u zakupione w łasne p rz y rz ą d y i urządze- ' nia, ja k ró w n ie ż przysposobione do ty c h ro b ó t n a p ra w ­

czych p ry w a tn e m e ta lu rg iczn e fa b ry k i. P osiadaliśm y re ­ zerw ę stałą szyn i złączek oraz ro zja zd ó w i ich części w ilościach odpow iadających koniecznym norm om . M ie ­ liś m y w reszcie pow ażn y zapas sta rych użytecznych m a ­ te ria łó w n a w ie rzch n i sta lo w e j, u p o rzą dko w an y należy­

cie, tj. u w o ln io n y od ty p ó w prze starza łych , nie nad ają ­ cych się do dalszego u ż y tk u .

2) W y m ie n ia liś m y p o d k ła d y w stosunku m n ie j w ię ­ cej 3 m ilio n y sz tu k rocznie; stan to ró w b y ł d z ię k i tem u zadaw alniający. Gospodarka b y ła nastaw iona w ten sposób, że każdoroczny zakup, d o k o n y w a n y w końcu kalendarzow ego ro ku , a re a liz o w a n y drogą k o le jn y c h dostaw w ciągu ro k u następnego, nie szedł od razu w to ry , lecz b y ł stopniow o podsuszany na bazach, na­

stępnie nasycany, a u k ła d a n y dopiero ro k późn ie j. W ten sposób d yspo no w a liśm y zawsze stałą rezerw ą w w yso ­ kości m n ie j w ięcej jednorocznego zapotrzebow ania.

3) Z a m ie n ia liś m y w e d łu g pewnego p ro g ra m u słabe p ia s k o w o -ż w iro w e i piaskow e p o d syp ki na tłu czeń do­

b ry c h g a tu n kó w . Rozchód roczny s ta n o w ił ok. 500.000 n r . P ro g ra m m ia ł na w id o k u c a łk o w ite w y e lim in o w a ­ n ie z g łó w n y c h to ró w l i n i i pierw szorzędnych w szystkich podsypek słabych i zastąpienie ich g a tu n k a m i k a m ie n ­ n ym i.

4) R ok rocznie u k ła d a liś m y w to ry — zam iast sta­

ry c h i słabszych — rozjazd y nowe ty p u S, specjalnie zaprojektow ane, w stosunku m n ie j w ięcej od 2% do 3%

od całego ilosta nu . B y ła b y to ren ow a cja n ie w y s ta rc z a ją ­ ca, jednocześnie je d n a k p ro w a d z iliś m y bardzo energicz­

n ie o d n a w ia n ie m nóstw a in n y c h jeszcze rozjazdów , przede w s z y s tk im drogą napaw ania świeżą stalą zb itych krz y ż o w n ic , k ie ro w n ic i p ro w a d n ic sposobem acetyleno- w o -tle n o w y m ; p osiad aliśm y do tego k o m p le ty odpow ie­

d nich narzędzi .i zastęp w yszko lo n ych spawaczy. A k c ja ta b y ła w ciąż planow o rozszerzana ta k , że ju ż na parę 1 la t przed w o jn ą b y ła ta k postaw iona — ilościow o i ja - j.

kościow o — że ja k się pokazało na o statnim wszech- e u ro p e jskim kongresie spaw ania w Budapeszcie (zdaje j . się w r. 1938), polskie k o le je z a jm o w a ły w te d y m iejsce ¡i nieom al czołowe; osiągaliśm y p rz y ty m , d z ię k i pow yż- szej a k c ji, bardzo poważne, bo m ilio n o w e oszczędności w w y d a tk a c h na u trz y m a n ie to ró w . A le to jeszcze n ie ( wszystko. P ro w a d z iliś m y poza ty m w y m ia n ę rozjazd ó w zdefe kto w a n ych m a te ria łe m s ta ry m użytecznym , czy to , w postaci całych ro zjazd o w ych k o m p le tó w , czy ty lk o [ z w ro tn ic , czy sam ych k rz y ż o w n ic , czy też in n y c h p oje-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przy przekształceniu Państwowej Rady Kolejowej na Państwową Radę Komunikacyjną pozostawiono bez zmiany zakres działalności istniejących w Radzie trzech komitetów:

tału; powinny być w niej rejestrowane także dane o ich pracy i wówczas tylko gospodarująca jednostka, analizując, porównując i zespalając te dane, może zdać

Proponowana modyfiKacja wzoru do obliczenia współczynnika obrotu parowozów — inż.. Trakcja i tabor

wienia nie jest jednolicie uregulowana i choćby już z tego względu można mieć duże zastrzeżenia co do wartości tych wyników. Wyniki te zresztą służą do

gów na stacjach, gdzie skład ich ulega przeróbce, lub też rozwiązaniu, gdzie odbywa się zmiana parowozu, lub drużyny. Postoje pociągów towarowych na tych

siałby się wtedy wykoleić, gdyż nie może być jeszcze prawidłowo skierowany na tor lewy lub prawy. Można jednak łatwo zauważyć, że tego rodzaju za­.

cówek służby pociągowej, zastrzegałem się, że musi być sprawdzona ilość pracy, wykonywanej w każdej z jednostek, a przez to samo może ulec zmianie

Jednak dodatek asfaltu do smoły jest nieznacz- rly, gdyż przy dodaniu większej ilości następuje i ' wykłaczanie się wolnego węgla ze smoły i obniże­. nie jej