• Nie Znaleziono Wyników

"Die Frage wozu? Geschichte und Wiederentdeckung des teleologischen Denkens", R. Spaermann, R. Löw, München—Zürich 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Die Frage wozu? Geschichte und Wiederentdeckung des teleologischen Denkens", R. Spaermann, R. Löw, München—Zürich 1985 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Maryniarczyk

"Die Frage wozu? Geschichte und

Wiederentdeckung des

teleologischen Denkens", R.

Spaermann, R. Löw,

München—Zürich 1985 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 24/1, 233-238

(2)

R. S p aem an n , R. Löw, Die Frage w ozu? G eschichte u n d W ied e ren td ec­

ku n g des teleologischen D enkens, M ü n c h en -Z ü ric h (1981) 1985 ss. 306.

P o d ję ta przez D aw ida H u m e’a k r y ty k a pojęcia przyczynow ości,

a

przez p rzyrodoznaw stw o pojęcia celowości, zm ierzała do przezw yciężenia „a p rio ry z m u ” poznaw czego i u w o ln ie n ia n a u k i od w szelkich założeń m etafizycznych. P ojaw ien ie się w czasach w spółczesnych w ielk ich p ro g ­ ra m ó w te o rii ew olucji oraz system ow ych in te rp re ta c ji rzeczyw is­ tości, m iało dopełnić tego, czego b ra k ło k ry ty c e H u m e ’a i przy ro d o ­ zn aw stw u i w k onsekw encji stw o rzy ć podstaw y w y ja śn ia n ia n au k o w e­ go.

U kazanie się w ciągu czterech o sta tn ic h la t dw óch w y d a ń k sią ż ­ k i R o b e rta S p aem an n a i R e in h a rd a Löw e n a te m a t celow ości św iadczy 0 ciągłym o d rad zan iu się te j p ro b le m a ty k i ta k w filozofn, ja k i w n a u k a c h przyrodniczych. A utorzy tr a k tu ją tę p rac ę jako „fu n d a m en ta ln e 1 m iędzydyscyplinarne stu d iu m , o tw ie ra jąc e now y e ta p d y sk u sji m iędzy n a u k a m i p rzyrodniczym i a filozofią n a te m a t celowości. J e s t to —i zdaniem au to ró w —■ „fe rm e n to tw ó rcz e” n a ta rc ie n a postaw ę m yślow ą p rzyrodników , k tó rzy p rzy in te rp re ta c ji przy ro d y i h isto rii p y ta n ia : „w ja k im celu” i „dlaczego” tr a k tu ją ja k o bezpodstaw ne i zbęd­ ne.

R o b e rt S p aem an n ur. w 1927 r. w B erlinie, od 1972 r. p ra c u je w In s ty ­ tu c ie Filozofii n a u n iw ersy te cie m onachijskim . Z nany je st m iędzy in n y ­ m i z ta k ic h prac, ja k : Der U rsprung der Soziologie aus d em Geiste

der R esta u ra tio n (1955); R e fle x io n u n d S p o n ta n e itä t (1963). S tu d iu m

na te m a t celowości o tw iera ja k b y now y e ta p za in tereso w ań i poszuki­ w ań S paem anna.

R e in h a rd L öw ur. w 1949 r. w G reising, p ra c u je ta k ż e w In sty tu c ie Filozofii n a u n iw ersy tecie m onachijskim . W ażniejsze, w y d an e przez n ie­ go p ra c e to: P fla n zen ch em ie zw isch e n L avoisier u n d L iebig (1977);

P hilospohie des L eb en d ig en (1980). P ro b le m a ty k a celow ości, k tó rą się

zajął, stanow i dla niego otw arcie now ych horyzontów pozn an ia i ro ­ zum ienia rzeczyw istości.

S tu d iu m na te m a t celow ości —· ja k czytam y w e w stępie — pow stało n a tle d yskusji, ja k a toczyła się m iędzy filozofam i a p rzy ro d n ik am i i je st ja k b y jej przedłużeniem . W dy sk u sji te j b ra li udział m iędzy in n y ­ m i: K o n ra d L orenz, M an fred Eigen, J. Illies, R u p er Riedl, K. P opper, W. S teg m ü ller i inni.

W pracy te j m ożna w yróżnić trzy zasadnicze części. W pierw sze] u k azan y został k o n te k st historyczny p ro b lem aty k i celow ości począw ­ szy od P la to n a aż do czasom w spółczesnych. D ruga część pośw ięcona je s t k ry ty c e antyteleologizm u w p rzyrodoznaw stw ie a ta k że i w fi­ lozofii. W trzeciej au to rz y zw rac ają uw agę n a ontyczne podstaw y celowości.

W om aw ian iu treści te j ro zp raw y zw rócim y szczególną uw agę na jej dw ie ostatnie części jako szczególnie in te re su ją c e z p u n k tu w idzenia filozofii.

1. K ry ty k a po staw antyteleologiczm ych

W spółczesna k r y ty k a „an tyteleologizm u” — zau w ażają a u to rz y — w yrosła ja k b y z dw óch źródeł rów nocześnie: z sam ego przy ro d o zn a­ w stw a i z filozofii.

(3)

ja śn ia n ia rzeczyw istości m ia ł za stą p ić m odel celow ościow y i uw olnić n a u k ę od w szelkich założeń m etafizycznych. T ym czasem , „darw inizm , m im o w ielu pró b ponow nego ożyw ienia, pozostaje od dłuższego czasu m a rtw y . T ra g ed ią naszych czasów je st fa k t, że w iększość biologów n ie chce się do tego przyznać lu b tego n ie za u w aż a”. S łow a te w y­ pow iedział znany biolog, d y re k to r I n s ty tu tu M a x a -P la n k a , Jo a ch im lilies. K ry ty k a ew olucjanizm u — zdaniem Illiesa — k o n c e n tru je się n a „drzew ie e w o lu c ji”, k tó re prow dzi do człow ieka. H aeckel p rze d sta w ia drzew o, n a k tó ry m w y ra s ta ją gałęzie „w szystkich ro d za jó w i g a tu n k ó w ”, zaś człow iek ozdabia jego w ierzchołek. J e s t to je d n a k ty lk o logiczna k o n s tru k c ja w y n ik a ją c a z założeń ogólnej te o rii pochodzenia gatu n k ó w . Logiczna zaś k o n stru k c ja — zauw aża J. Illies — „jeszcze długo nie będzie p raw d ziw y m d rzew em ” (s. 240). C e n tra ln ą rolę d la d arw in iz m u o d g ry w ały n a ty m drzew ie rozgałęzienia, k tó re sym bolizow ały form y pośrednie. P rz y d o kładnych je d n a k b ad a n ia ch okazało się, że owe form y p o śred n ie „były tylk o gałęziam i n a d rzew ie pochodzenia”, a nie sa ­ m ym i rozgałęzieniam i, czyli poszu k iw an y m i przo d k am i. Dla p o p arc ia tego tw ie rd z en ia p ow ołuje się J. Illies — n a ciągłe porzucanie, w w y ­ n ik u now ych odkryć, fo rm pośrednich, w zw iązku z czym ew olucyjne „drzew o pochodzenia” p rzy b rało postać zm ien n ą (fleksybilną). W skazuje to z je d n ej strony, że d arw in izm je s t n ie ty le ja k ą ś o bow iązującą hipo­ tezą, ile rac zej „p a ra d y g m a te m n a u k o w y m ” ty p u T. K u h n a ; z d ru g iej zaś stro n y „drzew o pochodzenia” je st p e w n ą k o n stru k c ją logiczną, pow ­ s ta łą w drodze indukcy jn eg o uogólnienia, w k tó re j darw in izm je st n a j ­ w yższą zasad ą (logiczną) k o n stru k c ji.

S postrzeżenie to nie je st w p ra w d zie żadnym przezw yciężeniem d a r ­ w inizm u, a le m a n a celu — zd an iem Illie sa — ograniczenie i o słab ie­ n ie siły tw ie rd z eń te o rii ew olucjonizm u. S tąd te o ria ew olucji, przy pew nych określonych założeniach i d la n ie k tó ry ch p rzypadków , je st o p ty m a ln ą te o rią w y jaśn ian ia, je d n ak ż e w p rzy p a d k u gdy je st uogól­ n ia n a dla w szystkich „fa k tó w ”, p rze k ra cza sw oje k o m p e ten c je i m oż­ liw ości w y jaśn ian ia. „Drzewo pochodzenia” d ostarcza bow iem śladów p raw dopodobnych, a te sta n o w ią p o d staw ę przypuszczeń a n ie tw ie r ­ dzeń pew nych. W te n sposób m am y do czynienia z ja k im ś logicznym „S alto m o rta le ”, k tó re o dsłania słabości d arw in isty czn ej te o rii w y ­ ja śn ia n ia.

N azw anie d arw inow skiej te o rii ty lk o hipotezą byłoby ja k ą ś „ko­ k ie te r ią ”. Z daniem autorów , chodzi tu o coś w ięcej, m ianow icie o z a ­

k w estionow anie adek w atn o ści te j te o rii, jeśli je s t tra k to w a n a jako u n iw e rsa ln y m odel w y ja ś n ia n ia całej rzeczyw istości. D latego k ry ty k a p ro g ra m u teo rii ew olucji n a te re n ie p rzy ro d o zn aw stw a m a n a celu nie ty le w y k azan ie je j bezw zględnej fałszyw ości, ile rac zej odrzucenie jej ap o d y k ty czn ej form y. W d o d atk u o p ow iadając się za an tyteologiczną p o sta w ą poznaw ania, postaw ę tę p rz y jm u je się jako „opcję” poznaw ­ czą.

b. K ry ty k a ewolucjom istycznego p ro g ra m u w y ja śn ia n ia z p u n k tu w i­ dzenia filozofii n ab u d o w a n a je s t n a an a liz ie ta k ic h pojęć ja k : „przy­ czynow e w y ja ś n ia n ie ”, „system i in fo rm a c ja ”, „ m ate ria i re g u ły ro z­ w o ju ”, „ p rz y p ad ek ”, „konieczność”, „w olność”, „życie”, „św iadom ość”, „m o raln o ść”. P ojęcia te w yznaczają obszar filozoficznej d y sk u sji n a te ­ m a t celowości, k tó re j p odstaw ą je st ich rozum ienie w poszczególnych d y scyplinach naukow ych.

I ta k — w sk az u ją au to rz y — pod p ojęciem „w y ja śn ia n ia przyczyno­ w ego” rozum ie się w przy ro d o zn aw stw ie schem at w y ja śn ia n ia ty p u

(4)

„H e m p el-O p p en h e im ”, w k tó ry m zm ierza się do u k az an ia podstaw ow ych p ra w i założeń p u n k tu w y jśc ia danego zdarzenia. K lasyczny schem at: p rzy c zy n a-sk u te k -d z ia łan ie re d u k u je się do sch em atu : p rz o d e k -n a stę - pca. M ówić się będzie w przy ro d o zn aw stw ie o „system ie przy czy n ” ja k o o p ew n e j s tru k tu rz e , k tó ra n a tu rz e rzeczy „odpow iada”.

T ak ro zu m ian e w y jaśn ian ie przyczynow e je s t dla antyteleologów z k rę g u p rzy ro d o zn aw stw a jed y n y m odpow iednim i w olnym od m e tafiz y ­ k i m odelem w y jaśn ian ia. Z daniem przy ro d n ik ó w , w te n sposób u ję ta przyczynow ość spełnia p o stu la ty ta k H u m e ’a ja k i K an ta . J e s t bow iem k ate g o rią „a p rio ri” d la in d y w id u u m ja k i k ate g o rią „a p o ste rio ri” dla rozw oju g a tu n k u ludzkiego.

A u torzy refe ro w a n e j p rac y ta k ro zu m ian em u pojęciu przyczynow oś- ci sta w ia ją trzy zarzu ty . P ierw szy dotyczy ro zu m ien ia przyczynow ości w ra m a c h k ate g o rii aprio ry czn ej, k tó ra fu n k c jo n u je jako p ro d u k t p rzy - p aso w y w an ia do rzeczyw istości. P o jęcie ta k in te rp re to w a n e j przyczy­ now ości ja w i się ja k o p ew n a „poznaw cza naiw ność”, u sy tu o w a n a m iędzy filozofią tra n sc e n d e n ta ln ą a re a listy c zn ą ontologią. T rzeb a je d n a k zau­ w ażyć, że ju ż sam a „teo ria dopaso w y w an ia” z a k ła d a z kolei k ateg o rie, k tó re m u si ona w cześniej w yjaśnić. J e s t w ięc sam a te o rią przyczyno­ wości. Ponadto, jeśli teoria ta jest, ja k to w id z im y , zależna od p o d ­ m iotu, to dalczego nie nazw ać jej „pozn aw an iem ” zam iast „p rzy p a- sow yw aniem ”.

W d ru g im zarzucie au to rz y w sk a z u ją n a „tak zw ane o d k ry cia n a u ­ k o w e ”, w k tó ry c h przyczynow ość nie łączy się z celow ościow ym m o­ m e n tem m yślenia. U ja w n ia ją w zw iązku z ty m pew ien m echanizm n ab u d o w a n y n a rozum ow aniu, że „po ja k im ś zd arzeniu A n a stę p u je zdarzenie B, lu b odw rotnie, k ażde zdarzenie В je st poprzedzone przez zdarzenie A ”, k ry ty k u ją c go ja k o n aiw n y i n iepraw dziw y. W skazuje on bow iem n ie ' ty le n a n ie ak tu a ln o ść celow ościow ego w y ja śn ia n ia i na przezw yciężenie m etafizy k i, ile raczej o d słan ia leżący u po d staw m a te ­ rializm m echanicystyczny, k tó r y sa m ju ż je s t pew ną m etafizyką.

P o n ad to au to rz y o d rzu c ają w e rsję „hipotetycznego re a liz m u ” będącą w spółczesną fo rm ą antyteleologizm u. T en bow iem zabieg, p rzy jm u jąc y hipotetyczne istn ien ie obiektyw nego św iata, n ie oddala obu p o przednich zarzutów . W ta k im bow iem zestaw ien iu słow o „ realny”, „realność” p o ­ zostają bez sensu.

Z kolei au to rz y zw rac ają uw agę, że p ojęcia „system u i in fo rm a c ji” oraz z nim i zw iązane pojęcia: „stero w an ia i p ro g ra m o w an ia” nie za­ stę p u ją w y jaśn ien ia teleologicznego. Po pierw sze — czytam y w stu d iu m n a te m a t celowości — m usi w ta k im p rz y p a d k u zostać ściśle o k reślan e k ry te riu m , aby ja k iś u k ła d m ógł być p rz y ję ty jako in fo rm ac ja w se n ­ sie jakiegoś p ro g ra m u . Po drugie, pojęcie „ in fo rm a cji” czy „ p ro g ra m u ” bez p odm iotu in fo rm ac ji nie m a żadnego sensu. P o n ad to m ów ić o „in­ fo rm a c ji” ja k o ta k ie j nic innego n ie znaczy, ja k popadnięcie w tzw. esen cjalizm lub idealizm ty p u P la to n a czy H egla, co d la te o rii ew o lu cji je st pojęciem niezrozum iałym , poniew aż albo „ in fo rm a cja” s tr u k tu r a li- zuje m a terię , ta k ja k „eidos h y le ” albo je st ona pozbaw iona sensu. P ojęcia te sa m e w sk az u ją n a ja k ieś nieo k reślo n e teleologiczne im p li­ kacje, dzięki k tó ry m m ożna dopiero odnaleźć ich podstaw ow e znaczenie i rozum ienie.

O dnośnie zaś ta k ich pojęć ja k : m a teria , p rzy p ad ek , konieczność czy w olność, k tó re n a d obre zadom ow iły się w biologii, p rz y jm u ją c ich m a te ria listy c z n ą in te rp re ta c ję — zau w ażają au to rz y — nie w yzbyw am y się je d n a k antropom orficznego odcienia i nasycenia. W zw iązku z tym

(5)

p o d k reśla się, że ludzkie p ra w a są n ie p rz e k ła d a ln e n a p ra w a p rzy ro d y i nie dodzą się do tych o sta tn ic h zredukow ać, lecz od w ro tn ie; człowiek je st ty m „kto coś o k reśla”. W praw dzie je s t on zorien to w an y n a n a tu rę to je d n a k sta w ia p y ta n ia, d efin iu je pojęcia, k tó re z konieczności niosą „piętno” an tro p o m o rfizacji. S teg m ü ller nazyw a to „resztk ą an im isty cz­ nego ob razu św ia ta ”.

N a zakończenie te j części stu d iu m n a te m a t celow ości au to rz y z w ra c a ją uw agę n a ta k ie pojęcia jak : „życie”, „św iadom ość” i „m oral­ n o ść”, k tó ry ch specyficzne rozum ienie sta ło się p o d sta w ą in te g ra c ji trze ch n a u k w ogólnym p ro g ra m ie ew olucjonistycznym : biologii m ole­ k u la rn e j, ew olucjonistycznej te o rii pozn an ia i socjologii. D efin icja życia w p ro g ra m ie ty m sprow adza się do o k reślen ia w a ru n k ó w p rze jścia o rg a­ nizm ów z nieożyw ionych do ożyw ionych. D efinicja ta k a , zd an iem a u to ­ ró w — n ie za w iera żadnej specyfiki. W skazuje tylk o n a w a ru n e k róż­ nicow ania, w edług któ reg o przejście zasadniczo może być u d an e lu b nie. W X IX w iek u F. Engels d efin iu je życie jako „sposób bycia ciała b ia ł­ kow ego”. Dziś spo ty k am y n a te re n ie te o rii ew olucji definicję, że „że ja k iś system żyje, jeśli je st zdolny do ew olucji poprzez m u ta c ję ”. Z czasem p o ja w iły się definicje życia, w k tó ry c h naukow ców p rze stała in tereso w ać k w estia p o w sta w a n ia życia, a zw rócono uw agę n a „sam o- p o w ielające się s tr u k tu r y ”, p rz y czym pojęcie „ s tru k tu ry ” p rzejęło cię­ żar w a ru n k u sine qua non dla życia. S am a je d n a k „ s tru k tu ra ” p rze stała być żyw a, pozostała tylko a b s tra k te m życia. N ato m iast pojęcie św iado­ m ości je st i pozostaje w ew o lucjonistycznej te o rii poznania ciągle n ie ­ dookreślone. S tąd w ypow iedzi n a te n te m a t są b ardzo ostrożne. O d n aj­ du jem y ty lk o je d en w y jątek . J e s t nim R ich a rd D aw kins, dla którego św iadom ość to „sym ulacja zew nętrznego św ia ta ” . On też dowodzi, że św iadom ość pow staje w tedy, k ie d y mózg ta k doskonale n a śla d u je św iat, że tw o rzy m odel sam ego siebie. W ta k im p rzy p a d k u istn ieje m ożliwość, że b ard z iej skom plikow ane m aszyny liczące m ogą też w przyszłości w ytw orzyć św iadom ość, co byłoby ja w n y m parad o k sem . Nie je st to nic innego ja k an tro p o m o rfiza cja i teleologizacja s tru k tu r przedm iotow ych. P o jaw ia się tu na co w sk az u ją a u to rz y — b łąd petitio principii, gdyż w y ja śn ia m y p rz y ję te założenie ja k o p ro d u k t ja k ie jś ab stra k c ji. P o n ad to pojęcie sy m u lac ji je st już a b s tra k c ją po jęcia św iadom ości. Zaś odkrycie sy m u lac ji może być dostępne ty lk o św iadom ości.

P ró b a p odania przez socjologię genezy zasad m oralnych, ja k i ca­ łej m oralności drogą ew olucyjnych ciągów i procesów je st —■ ja k się w y d aje dalszym redukcjonizm em , k tó re m u n ad a je się b arw ę a n tro p o - centryzm u. W skazuje to ponad to n a niem ożliw ość przek ro czen ia „fizyka- listycznej m e n taln o ści”, k tó ra sta je się przeszkodą w p rz e k ra cza n iu tego ogram czenia.

2. O ntologiczne po d staw y teleologii

P rzy w o łan e przez au to ró w p arad o k sy , p o jaw iające się w ra m a c h a n - tyteleologiczmego p ro g ra m u w y ja śn ia n ia są p odstaw ą do w sk az an ia na pew ne epistem ologiczne ja k i ontologiczne asp ek ty tego zagadnienia.

a. W pierw szym rzędzie a u to rz y p o d k re śla ją sym boliczny c h a ra k te r języka, k tó ry m p osługuje się człowiek. W idzą w ty m podstaw ow y a r g u ­ m e n t p rzeciw tezie o „czystej obiektyw ności św ia ta ” i p rzeciw p ro g ra ­ m ow i ew o lucjonistycznem u (s. 272). S prow adzenie bow iem w szystkiego do rzeczyw istości przedm iotow ej n ie je st w yjaśn ien iem , ale odrzuceniem p ro b lem u podm iotow ości. M edialny c h a ra k te r ję zy k a w y klucza pojęcie

(6)

autom om izm u, k tó re p o d k re śla ją p rzeciw nicy teleologii. M ow a bow iem o k az u je się „ z araż o n a” teleologizm em . J e s t za te m w ostateczności czym ś n a jb a rd z ie j „an tro p o m o rfic zn y m ” co posiadam y. „W n ie j bow iem z a ­ w a rte je st to, co je s t o statecznie ta je m n ic ą ro zu m ien ia św iata, a co przez sw oje su b ie k ty w n e zakorzenienie niepokoi n a u k ę ” (s. 272).

D alej w sk a z u ją au to rz y n a n ie u d an e „odan tro p o m o rfizo w an ie” rz e ­ czyw istości, k tó re g o p o d ję ły się n a u k i przyrodnicze. B yłoby to re a ln e w ty m p rzy p a d k u , gdyby g a tu n e k lu d z k i sam z siebie i zarazem k o ­ niecznie p o ja w ił się n a p la n ec ie i rozpow szechnił. W p rzeciw n y m raz ie byłoby to tylko „jak ieś pobożne życzenie lu b chw alenie się”. A utorzy sta ją n a stanow isku, że p ró b a p o k az an ia ew olucjonizm u jako a n ty m e - tafizycznego p ro g ra m u byłoby „ k o k ie te rią ”, gdyż ew olucjonizm sa m w sobie je s t s k ra jn ie m etafizyczny. C złow iek nie może bow iem m yśleć b io c en try cz n ie tylk o dlatego, że ta k chcem y. C złow iek m yśli a n tro p o - ce ntrycznie, bo je st człow iekiem . Życie je st nam i, o ile n ie p o tra k tu je m y go ja k o m o d y fik ację czegoś nieożyw ionego i ostatecznie je s t n a m dane w naszym sam odośw iadczeniu i św iadom ym przeży w an iu . W n a u c e po ­ słu g u jem y się w y ab stra h o w a n y m po jęciem „życia”. T rzeba je d n a k p a m ię ­ ta ć — p o d k re śla ją a u to rz y — że u p o d sta w a b s tra k c ji leży pojęcie dośw iadczenia sam ego siebie i rzeczyw istości oraz że sam a a b s tra k c ja m u si być p o sta w io n a w obec pew nego k ry te riu m antropologicznego. Oba og raniczenia w sk a z u ją zarazem n a fa k t pow iązan ia całej dziedziny po­ zn a n ia z człow iekiem . A tego n ie m o żn a odrzucić w im ię p raw d y rzeczy (bytu).

E w olucja je st w głów nej sw ej m ierze poszu k iw an iem koniecznych w aru n k ó w czy przy p ad k ó w będących zasad am i rozw oju bytów . W całej zaś te o rii nie chodzi o nic innego, ja k tylk o o hipo tety czn e w a ru k i (zdarzenia), k tó re w ostateczności p rzy jm o w a n e są jako fak ty . A utorzy zau w aż ają też, że dla p rzejścia m iędzy życiem , św iadom ością i m o ra l­ nością c h a r a k te r tych w aru n k ó w je st zak ry ty . M ieści się on k a ż d o ra ­ zowo w „d e fin icy jn y m ” początku w y jaśn ian eg o fa k tu czy zdarzenia. T akie pojęcie ja k : „życie, „św iadom ość” czy „m oralność” tw o rzą ho­ ryzont, w ew n ątrz którego będzie m ożna coś dośw iadczyć czy przeżyć. W szystkie definicje niosą n a to m ia st c h a ra k te r dow olnej a b stra k c ji, k tó ra n ie dosięga w szystkich defin io w an y ch fenom enów . A utorzy p o stu lu ją konieczność o k reśle n ia now ego sta tu su dla te o rii ew olucji.

b . C elem o m aw ianego stu d iu m je s t zw rócenie uw agi n a konieczność teleologicznego w y jaśn ian ia. S tąd n a zakończenie, au to rz y p o d ejm u ją p róbę odpow iedzi na p y ta n ie dlaczego m ów im y o „konieczności” te leo ­ logicznego w y jaśn ian ia, czyli co w łaściw ie w naszym obrazie św iata zależy, a co n ie zależy, od m y ślen ia teleologicznego? P ierw sza odpow iedź b rzm i: p o trze b u jem y teleologicznego m yślenia, aby zrozum ieć rzeczy­ w istość. Je śli zaś chodzi o obszar i g ran ic ę jego obow iązyw alności, to będzie nim n a pew no f a k t ludzki. N ato m iast im głębiej w s tr u k tu r ę b y tu sięgają n asze p y ta n ia , ty m b ard z iej konieczne w y d aje się te leo - logiczne m yślenie i w yjaśn ian ie. Je śli n a to m ia st zostanie odrzucone „ro­ zu m ien ie” ja k o zasadniczy m om ent w w y ja śn ia n iu to g ra n ic a p rzy jęcia lub odrzucenia teleologigcznego w y ja śn ia n ia sta je się nieokreślona. W ażna w rtym m iejscu je st uw aga au to ró w , k tó rzy zaznaczają, że p o trak to w a n ie w y jaśn ian ia teleologicznego jako pew nego nie je st zgodne z jego zało­ żeniam i. N astępstw o celów n ie oznacza, że cel rzeczyw iście będzie osiąg­ nięty. Zaś teleologiczna in te rp re ta c ja nie je st in te rp re ta c ją jakiegoś je d ­ nego sta n u końcowego. W w y jaśn ian iu teleologicznym in te rp re tu je m y nie te n cel, k tó ry został osiągnięty, ale ten, do któ reg o zdąża d any byt.

(7)

A u torzy p rz y jm u ją też jako słuszny zarzu t, że ,,ro zu m ien ie” je s t w w y ­ ja śn ia n iu czym ś dodatkow ym i u zu p ełn iający m . A le zw rac ają zarazem uw agę, że zaw sze rozum ienie je s t czym ś dod atk o w y m i d o p ełn iający m w w y jaśn ian iu . O no n ie sta w ia n as w obec ta k ic h sam ych zd arzeń czy, fak tó w , ja k w y jaśn ian ie przyczynow e ty p u „ p rz o d ek -n astę p ca”, lecz u jm u je szereg celów, k tó ry m ono służy (s. 282).

P o n a d to konieiezność teleologicznej in te rp re ta c ji w y p ro w a d za ją a u to ­ rz y z o b se rw ac ji rzeczyw istości, w k tó re j dośw iadczam y celowości. Ży­ je m y bow iem w św iecie, w k tó ry m w szystko, ta k m y ja k i ca ła rz e ­ czyw istość, je st u p orządkow ane, działa i żyje w sposób celowy. S tąd odpow iedź au to ró w n a p y ta n ie, k ie d y zachodzi p o trze b a teleologicznego w y ja śn ia n ia , brzm i: zawsze. T ak ja k m ożem y in te rp re to w a ć czysto determ in isty cz n ie zd arzenia w św iecie ta k też, razem z A rystotelesem , m ożem y in te rp re to w a ć celow ościow o w szystkie przypadki. O dpow iedź ta je d n a k nie może być zad ow alająca. W prow adza bow iem p ew n ą do­ w olność in te rp re ta c ji. S tąd ro d zi się p ro b lem p rzy jęcia jakiegoś k r y ­ te riu m w y b o ru in te rp re ta c ji.

P o d sta w ą o k reślen ia takiego k ry te riu m je st — zdaniem a u to ró w — ro zu m ien ie św ia ta i w idzenie w n im człow ieka. Je śli pod k reślim y „pano­ w an ie n a t u r y ” jako p ersp e k ty w ę b a d a ń w spółczesnej n au k i, ow e „pano­ w an ie n a tu ry ” sta je się dla człow ieka najw y ższy m celem , żaś sam b y t lu d zk i p o tra k to w a n y je st ja k o śro d ek do celu. W ty m zaś w y ra ż a się isto ta n ihilizm u. P o stęp u jąc e „pan o w an ie n a tu r y ” jako najw yższego celu o b ra c a się sam o przeciw człow iekowi. P o zostaje w ięc ja k o je d y n a k o ­ nieczność w glądu w w ew n ę trz n ą s tr u k tu r ę b y tu , a szczególnie b y tu człow ieka i to w inno być p o d sta w ą o k reślen ia k ry te riu m w yb o ru spo­ sobu in te rp re ta c ji.

P y ta n ie w ięc o sta tu s ontologiczny teleologii je st — zdaniem a u to ­ ró w — p y ta n iem o nas sam ych. To znaczy, w ja k i sposób chcem y sa ­ m ych siebie i inne b y ty rozum ieć. P o n ad to chodzi tu o pytan ie, co je st konieczne w bycie i w ca łe j rzeczyw istości, czyli odkrycie sensu bytu .

W w y ja śn ie n iu teleologicznym przechodzim y od przyczynow ej in te r ­ p re ta c ji rzeczyw istości do o g lądania k o n k re tu . „Teleologia z a k ła d a bo ­ w iem przyczynow ość i n a d a je je j określony sta tu s. W aru n ek sta je się środkiem . Ś rodek zaś je s t śro d k iem do celu. Cel zaś je st całością, k tó ra o b e jm u je środki i in te g ru je je. Całość ta w sw ojej sam oistności p rz e ­ k ra c z a śro d ek -cel-d ziałan ie. J e s t czym ś bezpośrednim , czego je d n a k nie m ożna w y jaśnić. O tw iera je d n a k hory zo n t dla m ożliw ości zrozum ienia, ale dopiero w sw oim p o jaw ien iu się” (s. 297).

T ak w ięc zrefero w an e w w y b ra n y c h a sp ek ta ch stu d iu m n a te m a t celow ości stanow i in te re su ją c ą le k tu rę zarów no dla filozofa, ja k i dla p rzy ro d n ik a. Może być te ż okazją ponow nego przem yślenia p ro b le­ m a ty k i celowości, zw łaszcza w ty c h dyscyplinach filozoficzno-antropolo- gicznych, k tó re pojęcie to p ró b u ją zastępow ać innym .

Cytaty

Powiązane dokumenty

W obszarze badań powierzchniowych za- rejestrowano na obszarze omawianego obiektu punkty osadnicze z okresu neo- litu (kultura amfor kulistych), wczesnej epoki brązu, kultury

Systemy  GIS  dają  możliwość  przetwarzania  danych  o  różnych  charakterze 

W średniowieczu na obszarze Polski funkcjonowały różne miary i wielkości. Podstawowym niejako wyznacznikiem wielkości bezwzględnej był pręt. W tym miejscu

Wówczas w programach studiów bibliotekoznawczych pojawiły się nowe przedmioty, jak podstawy informatyki czy automatyzacja biblio- tek wynikające z rozwoju nowych technologii

In this monograph the author discusses the cases of joint owner- ship in the ancient and subsidiary sources, the rules governing the solidary and partial ownership and the evolution

Hence, a synergy between defect prediction models and code review tools has the potential to speed up the development process, support software quality, and pay a better

I n subsequent years the support rendered by this Association was con- siderably extended... by an

Zapytajmy teraz: Czy owym ostatecznym gruntownikiem sensu jest Bóg, a jeśli tak, to czy jest On samym sensem, czy też jedynie jego gruntownikiem, który fundu­ je ostateczny i