• Nie Znaleziono Wyników

Nieznany artykuł Józefa Piłsudskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieznany artykuł Józefa Piłsudskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

M

I

S

C

E

L

L

A

N

E

A

D O B IE SŁ A W D U D E K

Nieznany artykuł Józefa Piłsudskiego

W działalności Józefa Piłsudskiego lata 1910-1914 odegrały znaczącą rolę.

W tym czasie przystępuje on do tworzenia, w oparciu o statuty stowarzyszeń spor­

towych, kadrowych organizacji paramilitarnych1. 23 kwietnia 1910 we Lwowie

władze zatwierdziły reskryptem c.k. Namiestnictwa statut organizacji pod nazwą

Towarzystwa „Związek Strzelecki”. Natomiast w Krakowie 1 grudnia 1910 zale­

galizowane zostało Towarzystwo „Strzelec”.

Do 1914 r. organizacje strzeleckie nie posiadały własnego organu prasowego.

Dopiero wiosną 1914 r. podjęto w tej sprawie działania.

Rozkaz okólny Nr 79 z 4 marca 1914 zapowiadał powołanie pisma pt. „Strze­

lec”. Następny rozkaz okólny z 21 marca ustalał zakres programowy, warunki

prenumeraty i kolportażu2. Redaktorem miesięcznika został Marian Kukieł, a jako

wydawca i redaktor odpowiedzialny podpisywał czasopismo Edward Rydz. „Strze­

lec” spotkał się z bardzo przychylną opinią prasy. Było to bowiem pierwsze w Ga­

licji czasopismo wojskowe3.

W pięciu numerach, które ukazały się do wybuchu wojny, publikowano prace

dotyczące historii wojen, techniki i taktyki wojen, działań partyzanckich. Za­

mieszczano w nich recenzje regulaminów i instrukcji związków strzeleckich, dru­

żyn strzeleckich, „Sokoła” galicyjskiego, a nawet amerykańskiego. Wśród arty­

kułów dotyczących szkolenia kadr wojskowych należałoby wymienić te, które po­

święcone były postawie ideowo-moralnej, nauce strzelania, marszu i walki na

bagnety4.

Do innej grupy tematycznej zaliczamy cykl artykułów poświęconych syste­

mom wychowania wojskowego w Japonii, Szwajcarii, Szwecji i Rosji. Jest rzeczą

1 D. D u d e k , P o d sta w y p ra w n e o rgan izacji p rzysp o so b ien ia w ojskow ego dzia ła ją cych do

I w ojn y św ia to w ej na terenie G a licji, „Studia H um anistyczne” 1991, z. 1, s. 71.

2 W A P Kr., Akta: Związek Strzelecki, teczka Z W .S.-8, sygn. III/171, Rozkaz okólny Nr 80 z dnia 21 marca 1914 r.

3 S trzelec, „Sprawa Polska” 1914, nr 1, s. 61; O cen y i spra w o zd a n ia — S trzelec, „Zarzewie” 1914, nr 2, s. 28; P rze g lą d rzeczy w ojskow ych. P ra sa o Strzelcu, „Strzelec” 1914, nr 2, s. 63.

4 R. Ś m i g ł y , Nauka strzelania w zw iązkach strzeleckich, „Strzelec” 1914, nr 1, s. 8; St. i L-K, Jak trzeba m aszerow ać, „Strzelec” 1914, nr 2, s. 53; R. Ś m i g ł y , O n a szej d yscyplin ie

w ew n ętrzn ej, „Strzelec” 1914, nr 4-5, s. 115; tenże. W alka na bagnety, „Strzelec” 1914, nr 4-5,

s. 127.

(3)

370

D O B IESŁA W DUD EK

niezmiernie interesującą, że działacze związków strzeleckich, odcinając się od

metod i form organizacyjnych specyficznych dla stowarzyszeń sportowo-

-gimnastycznych, w swoim piśmie prezentowali te systemy, które w przysposo­

bieniu wojskowym uwzględniały właśnie w szerokim zakresie: gimnastykę, gry

i zabawy ruchowe, sport strzelecki, konny, kolarski, wycieczki i ćwiczenia tere­

nowe, a nade wszystko metody skautingu5. Autorzy podkreślali ważną rolę towa­

rzystw sportowych, gimnastycznych, strzeleckich i skautowych jako organizacji

silnie powiązanych i współpracujących z kołami wojskowymi na polu przyspo­

sobienia wojskowego. Opracowania te stanowiły znakomitą odskocznię do analizy

naszych polskich warunków. Bardzo mocno krytykowano kierowników ruchu

skautowego, że trzymają chłopców z daleka od wykształcenia strzeleckiego

a ćwiczenia musztry dotyczą jednostki i zastępu „nigdy zaś prawie plutonu czy

kompanii”. Do władz cywilnych „Sokoła” skierowane były zarzuty, że hamowały

rozwój drużyn sokolich, a po ich utworzeniu nie wyrażały zgody na wiązanie ćwi­

czeń wojskowych z hasłami niepodległościowymi6.

Drugi numer „Strzelca” otwierał artykuł pt. „Nasze wychowanie V ojskow e”

podpisany kryptonim em , j ”7.

Porusza on najważniejsze kwestie dotyczące polskich przygotowań wojsko­

wych i mogła go pisać osoba tylko z najwyższych sfer kierownictwa ruchu strze­

leckiego. Sposób wyrażania myśli, formułowanie poglądów, a szczególnie zakres

poruszanych tematów wskazują na autorstwo Józefa Piłsudskiego. Do tej specy­

ficznej problematyki, która permanentnie przewija się w różnych innych publi­

kacjach Piłsudskiego, zaliczamy: refleksje i liczne przykłady z wojny 1905 r., wo­

jen napoleońskich, powstania 1863 r., wojny 1870 r., wojen bałkańskich, krytyka

apologii techniki wojennej, podkreślanie wybitnej roli czynnika moralnego, za­

gadnienia improwizacji w wojnie i znaczenie mobilizacji w początkowej fazie woj­

ny.

Tekst zawiera też tak dla Piłsudskiego charakterystycz te uwagi ogólne doty­

czące społeczeństwa polskiego.

W 1933 r. we Lwowie ukazała się książka Waleriana K w i a t k o w ­

s k i e g o pt. „Związek Strzelecki na tle walk o odbudowę Polski”8. Autor przy­

pisuje autorstwo artykułu tego J. Piłsudskiemu. Nie znalazł się on jednak ani w wy­

danych przed wojną „Pismach zbiorowych” Piłsudskiego, ani w przygotowanych

przez Andrzeja G a r l i c k i e g o i Ryszarda Ś w i ę t к a „Uzupełnieniach”.

Tekst Piłsudskiego zawiera sformułowania i przemyślenia występujące często

w jego wypowiedziach w niepodległej Polsce. Genezy tych poglądów szukać na­

leży jeszcze przed wybuchem Wielkiej Wojny. W publikowanym tekście uwspół­

cześniono ortografię.

5 D. D u d e k , P olskie o rgan izacje para m ilita rn e G alicji w przed ed n iu 1 w ojn y św ia to w e j

w obec pro b lem ó w kultury fizyczn ej, [w:] S port na pro g u Polski N iepodległej, W arszawa 1990, s. 193.

6 S p r a w y w ych ow an ia w ojskow ego. W ychow anie w ojskow e w Japonii, „Strzelec” 1914, nr 1, s. 28; P rze g lą d rzec zy w ojskow ych: a ) W ychow anie w ojskow e w S zw ajcarii, b ) Ruch w ojskow o-

-patriotyczn y w Szw ecji, „Strzelec” 1914, nr 2, s. 64, 66; S p ra w y w ych ow ania w ojskow ego. W iado­ m ości o arm ii rosyjskiej, „Strzelec” 1914, nr 4-5, s. 168.

7 [j], N asze w ych ow an ie w ojskow e, „Strzelec” 1914, nr 2, s. 34.

(4)

N IEZN A N Y A R TY K U Ł JÓ Z EFA PIŁSU D SK IE G O

371

Nasze wychowanie wojskowe

U czy m y się dla ewentualnej wojny... Oto zdanie krótkie w sform ułowaniu, ogrom ne w treści; hasło, które w inno regulow ać bezw zględnie nasze m etody organizacyjne, szkolne i w ychow aw cze. U p ow szech n ien ie hasła p ow yższego w szeregach zw iązkow ych stanowi o jednolitości, rozpędzie i moralnej sile naszej pracy, o jej w pływ ie asym ilującym , w reszcie o jej wartości technicznej. N ie chcę bynajmniej twierdzić, by hasło to było niedostatecznie populam em , lub mało znanem w Z w iąz­ ku; pragnę jed yn ie wyrazić przekonanie, iż nie zaw sze wystarczającem jest wśród nas zrozum ienie zadań z istotą wojny związanych. M ow a w ięc tutaj o takiem naczelnego n aszego hasła u p ow szech­ nieniu, które daje w w yniku świadom y stosunek ogółu zw iązkow ych do w szelkiej, najdrobniejszej choćby czyn n ości organizacyjnej.

Przygotowania wojenne, w najogólniejszym znaczeniu, sprowadzają się do wytworzenia z mate­ riału ludzkiego, jakim się dla danej wojny rozporządza, siły moralnej i siły fizycznej. Pierw sza część zadania jest trudniejszą do wypełnienia, lecz zarazem i ważniejszą, gd yż pierwiastek duchow y o d ­ grywa na wojnie rolę decydującą i stanowi najistotniejszą podstawę pow odzeń wojennych. Z w ycię­ stw o m ożliw em jest jedynie wtedy, gdy tkwi ono w sercach i m ózgach d ow ódców i żołnierzy. Naj­ bogatsze wyposażenie techniczne nie zastąpi armii talentu jej wodza, męstwa jej żołnierzy, dyscypliny i spoistości jej szeregów. Najlepsza broń staje się bezużytecznem rupieciem w ręku żołnierza, którego duch załamał się pod w pływ em deprymujących, rozkładowych czynników w sp ółczesn ego boju; najlepsza i najdokładniejsza mapa staje się mętną plamą dla oczu dow ódcy, którego w ola ugięła się i rozpadła pod naciskiem zm iennych losów wojny. Spójrzcie na armię rosyjską w odw rocie spod Mukdenu: pędzi przed siebie oszalała, zniekształcona masa ludzka, parta naprzód panicznym stra­ chem, który w jeden rwący potok skłębią ludzi i zwierzęta, żołnierzy i oficerów , plącze w chaotyczny tłum jednostki organizacyjne, wali na jeden stos tabory, juki, jaszcze, broń... Lada szwadron japoński, ukazujący się na horyzoncie, ba — lada okrzyk, wyrwany paniką z gardła p ierw szego lep szego ciury — poryw a do ucieczki całe bataliony, pułki, dyw izje, setki tysięcy żołnierzy zdrow ych, silnych, nienaruszonych, fizycznie zdolnych najzupełniej do boju. L ecz dusza armii prysła, i oto walą się bezsilnie w błoto stalowe, przepyszne ciała szybkostrzelnych armat i drogę zaścielają stosy rzuconych w popłochu karabinów.

A la guerre les trois quarts sont les affaires; la balance d e fo rce s réelles n ’e st qu e p o u r un autre quart. N a w ojnie pow odzenie w trzech czwartych zależy od sił moralnych i tylko w jednej czwartej

od sił materialnych. Stała formuła napoleońska nie tylko nie przestała być prawdziwą dla wojny współczesnej, lecz przeciwnie, zyskała dziś na sile i wyrazistości. N iechybnie bow iem , rozwój broni palnej i technicznych narzędzi wojny, wprowadzając do taktyki duże przestrzenie, oraz przedłużając w w ielkim stopniu czas trwania boju, przenosi coraz bardziej jeg o istotę w dziedzinę sił czysto psychicznych. O becnie żołnierz rzadko walczy m ięśniow ym w ysiłkiem ; rzucony z reguły w linię tyralierską, osam otniony niemal na „pustem” wskutek w yzyskania terenu polu walki, siłę fizyczną i bystrość wzroku w spom agać musi inteligencją i inicjatywą; pozbaw iony opory moralnej, jaką daje szyk zwarty, podniet wzrokowych właściwych dawnej wojnie, widoku wroga, w reszcie pozbaw iony uniesienia i zapamiętania walki bezpośredniej, pierś w pierś — przeciwstawiać musi wyczerpującej atm osferze długotrw ałego boju znaczną odporność nerwową.

Paradoksalny aforyzm Frankowskiego z r. 1863: „Kijami zdobędziem y karabiny, karabinami armaty, z armatami fortece”, pom im o całej swej jednostronności i bijących w o czy braków, bardziej w gruncie rzeczy odpowiada istocie wojny, aniżeli popularna do niedawna w społeczeństw ie polskim, zrodzona w słabości ducha, płynąca z niewiary w siły własne apoteoza techniki i narzędzia, koncepcja w szech zb aw czej „m aszyny piekielnej” („R óża” Katerli). Prawda, określająca z punktu widzenia interesów wojny stosunek psychiki do techniki, leży m iędzy tymi dw om a biegunami i znajduje dość ścisłe ujęcie w cytowanej formule Napoleona. Historia wojenna zna przykłady olbrzym ich impro­ wizacji technicznych, dokonyw anych skutecznie w bezprzykładnie ciężkich i trudnych warunkach; nie zna natomiast zw ycięstw odnoszonych w upadku ducha. W roku 1870 patriotyzm Francji po kapitulacji B azain e’a i M ac-M ahona w przeciągu sześciu tygodni im prowizuje sześćsettysięczną armię obrony narodowej. Improwizuje w dosłow nem znaczeniu, gd yż po M etzu i Sedanie z armii regularnych nie pozostało nic zgoła na kadry dla now ych formacji. T oteż w wojskach Gambetty

(5)

372

D O B IE SŁ A W D UD EK

adw okaci dow odzą batalionami, oficerow ie okrętowi dyw izjam i i korpusami, zaś inżynier cyw iln y, Freycinet, pełni funkcję szefa sztabu głów nego. Armie regularne w alczyły tylko dw a m iesiące; armie obrony narodowej dwa razy dłużej opierają się przemożnej sile triumfującego przeciw nika, odnosząc często zw ycięstw a. W r. 1831 liczna, doskonale uzbrojona i bitna armia nie zdołała zrów now ażyć i okupić niedołęstw a w odza i słabości ducha narodow ego.

Tak w ięc pierwszym obowiązkiem w ychow aw cy wojskow ego, pragnącego św iadom ie spełniać sw e zadania, jest moralne przygotowanie sw ych podkom endnych do wojny. T eza p ow yższa, skoro rozw ażać ją poczniem y na tle naszych prac, zamiarów, celów i dążeń, nabiera g łęb szeg o jeszcze znaczenia i wyrasta ponad zw ykły poziom . Składa się na to cały szereg czynników ; sw oistość i od­ rębność warunków, wśród których militaryzm polski pow stał i utrwalił się, wśród których krzepnąć nadal i spełniać sw e przeznaczenia musi — nędza środków i m ożliwości, nieznana zgoła żadnej armii regularnej; dalej znane ujemne cechy naszej psychiki narodowej, w życiu wojennem specjalnie zgubne i szkodliwe; wreszcie odbojowienie społeczeństwa, zanik tradycji i ducha rycerskiego, depta­ nego z rozm ysłem i konsekw entnie w ciągu ostatnich lat pięćdziesięciu, n iszczejącego i konającego zw oln a w zaduchu niew oli, w atmosferze strachu i pełzania przed wrogiem . Stąd w łaśn ie wyrasta zasadniczy problemat odradzającej się w ojskow ości polskiej: przeoranie w spółczesnej duszy naro­ dow ej, przystosow anie jej do potrzeb i zadań w ojny, odgrzebanie spod pop iołów instynktu żołnier­ skiego, stworzenie odpowiadającej wymaganiom czasu wojskow ej kultury psychicznej w sp ołeczeń­ stw ie. N asza praktyka organizacyjna wykazuje pew ne niedom agania w kierunku w ych ow aw czo- -ideowym , braki pod w zględem moralnego oddziaływania instruktorów na żołnierzy. Źródło zjawiska tkwi z jednej strony w metodach pracy, w ytw orzonych przez rok zeszły, gdy w isząca nad głow am i groza wojny wym uszała pośpiech w celu m ożliw ie szybkiego przećw iczenia i elem entarnego choćby w yszk olen ia materiału ludzkiego, który w przeciągu paru m iesięcy dwudziestokrotnie pow iększył szeregi Związków. Powstały formy masowej, rzekłbym fabrycznej produkcji szkolnej; pociągnąć one musiały nieuchronnie za sobą osłabienie procesów w ychow aw czych. Druga przyczyna zjawiska leży w znanej i psych ologiczn ie usprawiedliwionej tendencji, panującej dość pow szech n ie wśród ludzi, rozpoczynających studia militarne. Zetknąw szy się bliżej z ogrom em w spółczesnej w iedzy w ojsko­ wej, nabierają oni przesadnego szacunku dla olbrzym iego, skom plikow anego m echanizm u wojny dzisiejszej i dlatego skłonni są upatrywać w postępach technicznych alfę i om egę naszej filozofii organizacyjnej. Stąd praca szkolna, która winna być organicznem zespoleniem pierw iastków w y ch o ­ w aw czych z pierwiastkami ściśle technicznym i, biegnie jednostronnie, z krzywdą dla przyszłości, zresztą nieraz z ujmą dla doraźnych w yn ików pedagogicznych. Anorm alność nakreślonego stanu rzeczy zarysuje się dobitniej, jeśli zw ażym y nadto, iż organizatorskim celem ow ej pracy jest w y ­ tworzenie materiału kadrowego; że w przyszłości zasób nagromadzonej w now ych szeregach energii moralnej wystarczyć musi na zasym ilow anie św ieżych , napływ ow ych mas, rozwijających kadry, na przetworzenie całości w armię jednolitą, zdatną pod każdym w zględem do boju. W iadom o p ow szech ­ nie, jak wielkie znaczenie na wojnie posiada dobra, spoista organizacja. O tóż najlepszy plan organi­ zacyjny, choćby najtroskliwiej i najszczegółowiej opracowany, staje się fikcją i papierową wartością, jeśli armii brak spoideł moralnych. Armia taka pomimo pozornej architektoniki, pozostanie w gruncie rzeczy tłumem o dążnościach odśrodkowych, rozpryskującym się pod w pływ em każdego silniejszego wstrząśnienia. Jedynie żelazna dyscyplina, bezw zględn a karność, zaufanie wzajem ne dow ódców i podkomendnych, wreszcie zżycie się wewnętrzne warunkują ow ą spoistość organizmu w ojskow ego, która stanowi jedną z najważniejszych podstaw pow odzenia, lub ostoję i oparcie, pozw alające prze­ trwać chw ile krytyczne, okresy n ieszczęść i porażek. Brak pow yższej spoistości łącznie z małą od­ pornością na trudy i niew ygody życia bojow ego stanowi najbardziej ujemną stronę wojsk m ilicyjnych lub im prow izow anych, pow oduje ich małą zdolność do działań zaczepnych. W r. 1863 zdarzało się niejednokrotnie, iż oddziały pow stańcze nieźle stosunkow o uzbrojone i zaopatrzone, nazajutrz po odniesionem zwycięstwie, nieścigane przez nik ogo i bynajmniej nie rozbite, rozbiegały się po lasach lub przechodziły granicę. Słaba dyscyplina i mała spoistość organizacyjna źle znosi naw et dodatnie wstrząśnienia, nie wytrzymuje wzruszeń nerwowych i reakcji psychicznej, jakie pow oduje każdy bój, choćby zw ycięsk i. A nalogicznie, niezw ykle ciekaw e wypadki notują opisy ostatniej w ojny bałkań­ skiej — o czyw iście, po stronie źle zorganizowanej armii tureckiej. W bitwie na linii Adrianopol- -Kirkkilisse IV korpus turecki utrzymawszy się w ciągu 2 października z pow odzeniem sw e pozycje, ba, naw et zm usiw szy Bułggrów do odwrotu, dnia następnego cofa się bez żadnej w idocznej przy­ czyn y, pom im o iż bój trw i dalej na całym froncie; cofa się w nieładzie o 20 kilom etrów w stecz

(6)

N IEZN A N Y A R TY K U Ł JÓ Z EFA PIŁSU D SK IEG O

373

(Tchiflik-Bostanli), porzucając po drodze część swej artylerii! D la ilustracji dodać należy, iż jeszcze 25 października w obrębie dawnej pozycji IV korpusu pełniła służbę ochronną na lew ym skrzydle tureckiem dywizja kawalerii, aż do w zm iankow anego dnia nie dostrzegając nawet śladów ofensyw y bułgarskiej w danym kierunku.

Przechodzę z kolei do om ów ienia ujemnych cech naszego charakteru narodow ego, którego przetw orzenie i przystosow anie do potrzeb wojny stanowi, powtarzam, najistotniejszy cel w y ch o ­ w aw czy polsk iego militaryzmu.

Łatwa m obilizacja, lecz równie łatwa dem obilizacja, zdolność do krótkotrwałych, słom ianych entuzjazm ów , brak w ytrwałości, uporu i charakteru w osiąganiu zamierzonych celów ; pospolita zw łaszcza wśród inteligencji neurastenia i słabizna nerwowa; skłonność do sejm ikowania, prze­ czulona refleksyjność i hiperkrytycyzm; częsty brak instynktu karności, nieum iejętność podporząd­ kowania własnego zdania cudzej decyzji, wyodrębnianie się w im ię m ałych różnic — oto w rogow ie niebylejacy, których lepiej nie brać z sobą w pole, którzy sieją wśród nas zniszczen ie gorsze od w ielu braków technicznych. W yhodowawszy z trudem anemiczny i ząbkujący jeszcze militaryzm, dzielim y się na dziesiątek b ez mała „armii” i „armijek”. W ieczna polska tragedia: strategiczny nonsens, prze­ czący jednem u z podstaw ow ych praw w ojny — zasadzie koncentracji sił, jedności władzy, woli i odpow iedzialności wojennej. N ie ma chyba narodu, który by w równej m ierze jak P olacy posiadał w rodzony popęd do różniczkowania się bez końca w każdej sferze działalności, do atomizacji w y ­ siłk ów , zwanej dla okłamania sumień szlachetną emulacją sił i czynnikiem tw órczego rozwoju w narodzie. N ie ma chyba społeczeństwa, które by posiadało tyle w rodzonego kultu dla w szelkiego gatunku „opozycji”, bez względu na jej rodzaj i zakres, kultu, identyfikującego z rozum em i polotem czy sto negacyjną, nietwórczą krytykomanię. Są to skłonności z punktu w idzenia w ojenn ego nad­ zwyczaj szkodliw e, pow odujące zazwyczaj niebezpieczne tarcia w armii, a zw łaszcza w jej elem en­ tach kierowniczych. Żołnierz musi umieć pobierać decyzję i um ieć czuć szacunek dla decyzji cudzej. Technika pobierania decyzji wojennej polega na jej jednostkowości i nie znosi elem entu dyskusji; już Napoleon pow iedział, że najlepszym środkiem, by nic nie postanow ić, jest zw ołanie rady wojennej. D ecyzja, choćby mniej przejrzysta taktycznie i strategicznie, lecz konsekw entnie i z żelazną w olą wprowadzona w czyn, będzie zaw sze lepszą od postanowień silniej um otyw ow anych, ale szeregiem zastrzeżeń obstaw ionych i w wykonaniu chwiejnych.

W ola, wytrw ałość i upór w osiąganiu zamierzonych celów , są cnoty żołnierskie, stanowiące n ieod zow n y warunek pow odzeń orężnych. P sychologia w ojny nie zna nic fatalniejszego nad ow e krótkotrwałe słom iane entuzjazmy, kończące się rychło reakcją i depresją moralną; nic tragiczniej­ szego na tle warunków w spółczesnego boju nad ow ą neurasteniczną skłonność do szybk iego zu ży­ wania i wyczerpywania się psychicznego. Oto wrogow ie straszliwi, których w ych ow aw ca w ojskow y w szelkim i siłami zwalczać musi. Istnienie tych szkodliw ych pierwiastków występuje wyraźnie na jaw już w obecnym , przygotow aw czym okresie naszej działalności. Znałem plutony, liczące w roku zeszłym do 4 0 -5 0 ludzi, z których dzisiaj ani jeden w organizacji nie pozostał. O bywateli, pracu­ jących w Z w iązku od początku jego istnienia aż do chw ili obecnej na palcach p oliczyć by można. W iadom o, jak znaczne szkody pod w zględem moralnym i technicznym wyrządza nam ów ustawiczny przypływ i odpływ sił ludzkich. N iw eczy on ciągłość pracy, opóźnia jej postępy, usuwając elem enty, które, norm alnie biorąc, stanowić by w inny przodującą i najbardziej w yszk olon ą warstwę organi­ zacyjną. P rzyczyna zjawiska tkwi niewątpliwie w e w łaściw ościach polskiej natury, niezdolnej do długotrwałych, spokojnych wysiłków , w słabości charakteru p oszczególnych jednostek, śpieszących lik w id ow ać sw e ideow e obow iązki z pow odu pierwszej lepszej trudnostki życiow ej. W naszych warunkach ograniczonej rozporządzalności materiałem ludzkim przeciw działanie złu polegać musi na zm niejszaniu wym aganej na rzecz Związku ilości czasu w wypadku, gdy zachodzi konflikt p o ­ m ięd zy interesami organizacji, a potrzebami życiow em i danej jednostki. Za to w w ykonyw aniu zredukow anych już, najdrobniejszych choćby obow iązków organizacyjnych, żądać należy bez­ w zględ nego rygoru, ścisłości i ciągłości pracy. Złe rozwiązanie sytuacji p olega na łagodzeniu norm regulam inow ych, patrzeniu przez palce na niedokładności służbow e, lub nadużyw anie urlopów. W szelk ie w tym kierunku idące ustępstwa nie dają żadnych technicznych korzyści, w pływ ają nato­ miast ujemnie na stan psychiczny organizacji, osłabiając jej wewnętrznego ducha, ó w é sp rit du corps, który stanowi podstawę dzielności i rozpędu m oralnego każdej wojennej zbiorow ości. Jeśli zdołam y w ytw orzyć w szeregach naszych trwały ideow y stosunek do sprawy, określający służbę w ojskow ą jako pow inność ciągłą, nieustającą aż do chwili realizacji naszych dążeń, bez względu na przemijające

(7)

374

D O B IE SŁ A W D UD EK

kom plikacje osob iste i życiow e, to wypełnim y ważny punkt programu w ych ow aw czego, przygoto­ wując jednocześnie materiał ochotniczy do stanu całkowitej rozporządzalności, koniecznej na wojnie. Zaś dokonam y reszty, stosując w naszej praktyce szkolnej żelazną karność i dyscyplinę, pojętą nie jako środek, lecz jako cel zamknięty i skończony w sobie; dbając o w ewnętrzne zżycie się szeregów m iędzy sobą, jako też podkom endnych i przełożonych; dbając o kulturę fizyczną m łodzieży; zw al­ czając neurastenię, chorobliw y krytycyzm i w archolstwo, budząc instynkt żołnierskiej lojalności, budząc tęsknotę do siły i tężyzny wojennej; nie zaniedbując żadnej sposobności, by w ytłum aczyć żołnierzom wewnętrzną, ideową treść naszych zasad służbow ych; zwracając na w ykładach i ćw icze­ niach uw agę i kładąc ustawicznie nacisk na moralne zjawiska i prawa wojny.

Ci tylko zarówno spośród żołnierzy, jak i w ych ow aw ców , którzy w w ied zy w ojskow ej ujrzą coś więcej, aniżeli martwą technikę, zaś w postanowieniach i przepisach regulam inow ych co ś więcej ponad czcze formy regulujące w sposób pow ierzchow ny życie organizacji; ci, którzy św iadom ie podkładać będą pod o w e formy treść wewnętrzną, ożyw iającą i nadającą głęboki sens często zby­ tecznym na pozór formułkom, ci jedynie staną się w spółtwórcam i ducha i siły moralnej przyszłej armii polskiej.

Spotykałem się niejednokrotnie z argumentem, iż dopiero wojna wytwarza żołnierza w całko- w item słow a tego znaczeniu. B ez wątpienia tkwi w zdaniu p ow yższym pew na doza słuszności, zwłaszcza jeśli zw ażym y szczupłość i surogaty w n ość znajdujących się obecnie w naszem rozporzą­ dzeniu środków. N iech ybnie jednak i wojna nie zdoła wykrzesać z próżni niezbędnych czynników psychicznych; m oże ona jedynie uzupełnić, rozwinąć i pogłębić wrodzone lub nabyte cech y charak­ teru, jakie człow iek w yn osi z sobą w pole. Zresztą znana strategiczna zasada gło si kon ieczn ość naj­ w y ż sz eg o natężenia sił w początkach wojny. Zasada ow a nabiera specjalnie w yb itn ego znaczenia w odniesieniu do takiej wojny, której okres wstępny przełamać musi moralne opory w sp ołeczeństw ie i sprawić jego duchową mobilizację. Stąd zaś jasnem się staje olbrzym ie znaczenie pow odzeń w boju wstępnym, niem ożliw ych do osiągnięcia bez uprzedniego w ytw orzenia znacznych wartości żołnier­ skich.

(8)

414

CONTENTS

M ATERIALS

P. Koral — The noble family in the Sieradz Voivodship and the region o f Wieluń in the light o f the polltax register o f 1673

The author analyses the structure o f noble families in Poland in the 2nd half o f the 17th century. Basing on the poll tax register o f 1673, the author observes the preponderance o f the „nuclear” famil­ ies (the ones composed o f parents and children — nearly 3/4 o f all the families) and those having not more than two children (more than 3/4 o f all the families).

M ISCELLANEA

D. Dudek — The unknown article by Józef Piłsudski

The author presents the article, published in the periodical „Strzelec” in 1914, signed with the pseudonym , j ”. It is devoted to the importance o f the psychological and moral factors at war and to the analysis o f the „national character” o f Poles made from this point o f view. The editor’s com ment is concentrated on the problem o f the authorship o f the text. In the opinion o f D. D udek Józef Piłsudski is the author o f this article.

D ISCUSSIONS

T. Kizwalter — About the new directions o f the researches devoted to the nation issue

The author presents the concepts o f the adherents o f the relativistic theory o f nation (e.g. Ernst Gellner, Benedict Anderson, Eric Hobsbawm) and their opponents, w ho underline the im portance of both ethnic and historical roots of the nations (e.g. Anthony Smith). Then he rem embers the m ost im­ portant factors in the process o f the creation o f the Polish national consciousness and he ascertains that — besides the important influence o f the industrialisation, démocratisation o f the society and the development o f the nationalism in the 19th and 20th centuries — we can notice the significant impact of the noble culture, which existed in the previous centuries. It could indicate the usefullness o f both theories concerning the beginnings o f nations, with preference for the first one.

REVIEW S NOTES

LETTERS TO TH E EDITORS

Cytaty

Powiązane dokumenty

Być może tego typu przemianę w biografi i samego Piłsudskiego można by hipotetycznie ulokować w okresie jego pobytu w więzieniu petersburskim, z którego uciekł w roku 1901,

Niektóre wartości moralne tej powieści są tak jednoznaczne, jak każda rozprawka ze szkółki niedzielnej lub zwykły apolog: James sugeruje na przy- kład – choć nigdy nie

Present: DO/DOES I FORMA Past: DID / II FORMA Future: WILL/SHALL I FORMA.. Future in the Past: WOULD/SHOULD

Zbiór polskiej sztuki w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, utworzony głównie z darów Aleksandra Mełenia-Korczyńskiego, wytrawnego kolekcjonera polskiego malarstwa,

Jako członek DGNB (Deutsche Gesellschaft für Nachhaltiges Bauen e.V. - Niemiecka Rada Budownictwa Zrównoważonego) i IBU (Institut Bauen und Umwelt e.V. - Instytut Budownictwa

Dla uzyskania korekcji konieczne jest dodatkowo zachowanie odpowiedniej ruchomości w stawie stępowo-śródstop- nym (łac. articulatione tarsometatarse – TMT). W przypadku

Rośliny kupowane w okresie późnowiosennym aż do czasu jesieni mają liście które podczas przewozu najczęściej więdną ale proszę się tym nie przejmować - to jest naturalny

Około 2 kilometry dalej, na rozwidleniu dróg, na wysokości ośrodka wypoczynkowego Biała Sowa, skręcamy w lewo w kierunku Zagórza.. Za moment dotrzemy do Jeziora