• Nie Znaleziono Wyników

W oczach Zachodu. Konsulowie brytyjscy o paskiewiczowskiej Warszawie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W oczach Zachodu. Konsulowie brytyjscy o paskiewiczowskiej Warszawie"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

STEFAN KIENIEWICZ

W oczach Zachodu

K onsulow ie b ry ty jsc y o paskiew iczow skiej W arszaw ie

Brytyjskie raporty konsularne z W arszawy nie b yw ały dotąd przedmiotem sy­ stem atycznych badań, poza odcinkiem powstania styczniow ego. Historyk ruchów narodowowyzwoleńczych nie pow inien spodziewać się po tych raportach zbyt w iele. Warszawa w X IX w ieku interesow ała rząd b rytyjski w szerszym kontekście ryw a­ lizacji anglo-rosyjskiej: jako w rażliw e m iejsce, którego zaognienie może odbić się na działaniach caratu w innych, w ażniejszych dla Londynu sferach: na Bałkanach i B liskim Wschodzie. Zajm owali się w ięc konsulow ie siłą zbrojną rosyjską, utrzy­ mywaną w Polsce, skutecznością polityki rusyfikacyjnej, w jakiejś też m ierze opo­ rem społeczeństw a polskiego. S w e informacje o Polsce czerpali przeważnie od agentów Hotelu Lambert; w W arszawie obcowali ze św iatem dygnitarskim, z ary­ stokracją i finansjerą; nie m ieli żadnego kontaktu z rew olucyjnym podziemiem. Zważywszy jednak szczupłość bieżących inform acji z paskiew iczow skiej W arszawy, takich zwłaszcza, które nie przechodziły przez carską cenzurę, w arto zarejestrować, co trafiało do ow ych raportów na tem aty bliżej nas interesujące: zachowania się polskiego społeczeństwa.

Rząd brytyjski stosunkowo późno postarał się o otwarcie konsulatu w stolicy Królestwa Polskiego. Stało się to dopiero po upadku powstania listopadowego i w ią ­ zało się z ówczesną kontrowersją o naruszenie przez R osję zobowiązań w iedeńskich 1815 roku tyczących się Polski. Pierw szym konsulem w ysłan ym do W arszawy został płk Chatfield — tego jednak Paskiew icz w yprosił już po pół roku (luty — sierpień 1832 r.) za nie dość dyskretne stosunki z P olak am i1. Następca jego, płk John Charles Barnett przybył do W arszawy dopiero w końcu następnego lata (1833) i zabawił pra­ wie lat osiem — w 1841 roku został przeniesiony do Aleksandrii. Zastąpił go płk Gu­ staw Du Plat, który w ytrw ał na stanow isku aż do w ybuchu w ojny krymskiej w 1854 r. To, że konsulem brytyjskim w W arszawie byw ał zawodowy oficer, miało znaczenie dla jego m isji w yw iadow czej, ale też ułatw iało mu stosunki towarzyskie z generalicją rosyjską w dawnej polskiej stolicy.

Zajmę się w niniejszym przyczynku kilkunastoletnim okresem urzędowania Barnetta i Du Plata (1837—1854), pod kątem w idzenia spraw politycznych lokal­ nych. Pozostaw iam w ięc na uboczu problem atykę gospodarczą, obserwacje obu kon­ sulów na tem at stosunków Rosji z Anglią, sił zbrojnych Rosji, polityki pruskiej w Poznańskiem, Wolnego Miasta Krakowa. Skupiam uw agę na polityce caratu,

po-1 Jenerał Zam oyski t. III, Poznań po-19po-14, s. po-17po-1—3; M. H a n d e l s m a n , A d a m

Czartoryski, t. II, Warszawa 1949, s. 41; K. K o n a r s k a , W kręgu Hotelu Lambert,

Wrocław 1971, s. 89; H. H. H a h n , Dyplom acja bez listów uwierzytelniających. Warszawa, 1987, s. 236 nn.

(3)

staw ie społeczeństw a, a zwłaszcza na w szystkim , czego dowiedział się konsul o związ­ kach tajnych i represjach. Cytuję w nawiasach jed ynie daty rap ortów 2.

W parę lat po zainstalow aniu się w W arszawie, 24 lipca 1837 r. Barnett opra­ cow ał dla sw oich w ładz obszerny m em oriał o Polsce pod władzą caratu. Przytoczę zeń następujący ustęp, poświęcony w arszaw skiem u „towarzystwu”:

„Towarzystwo w arszaw skie, które przed rew olucją składało się ze wszystkich] prawie głów nych rodzin polskich, obecnie ogranicza się do niew ielu, które jeszcze | tu rezydują, raczej z obawy, że ich nieobecność byłaby poczytana za niechęć do| rosyjskiego rządu i podałaby ich w podejrzenie, aniżeli z chęci w łączenia się do | towarzystwa w jego obecnym składzie. Rosjanie i Polacy spotykają się w tow a­ rzystwie, na pozór po przyjacielsku; dwie trzecie tych ostatnich to ludzie, którzy dawniej nigdy by nie zostali dopuszczeni do pańskich domów. Dwóch-trzech bogatych Żydów w cisnęło się do towarzystw a. Rosjanie są to albo oficerowie, albo wyżsi urzędnicy cyw ilni. Bardzo zwraca uwagę prawie zupełny brak m łodych ludzi cokol­ w iek znaczących; budzi satysfakcję obserwow anie ich w łaściw ej postaw y, która ich skłania do obchodzenia się bez zabaw w stolicy, raczej niż do stowarzyszenia się z ludźmi, w których upatrują najzaciętszych w rogów sw ego kraju. W iele zna­ nych m i rodzin osiadłych w W arszawie żyje bardzo w odosobnieniu i nie ukazuje się nigdy publicznie — takich ludzi obserwuje bacznie p o lic j a . P olaków pia­ stujących w yższe stanowiska rządowe traktują w łaśn ie rodacy bardziej jeszcze niechętnie i nieufnie, niż Rosjan; ale ciż sam i urzędnicy polscy nadzorowani są podejrzliwie przez tych, którzy ich zatrudniają”.

W zw iązku z tym zacytować warto późniejszy o dwanaście lat raport Du Plata, odnoszący się do głośnego procesu dyrektorów Banku Polskiego: Józefa Lubowidz- kiego i Henryka Łubieńskiego, o nadużycia finansow e w służbie. Zdaniem konsula, polska opinia publiczna raczej ubolewa nad losem w ysoko postaw ionych m alw er­ santów —„ponieważ każdy Polak, pod innym i w zględam i najbardziej skrupulatny, zdaje się uważać, że notoryczne zaniedbanie obowiązków publicznych ze strony byłego prezesa i byłego wiceprezesa Banku da się usprawiedliw ić na zasadzie, że cokolw iek m ogły w tym kraju skorzystać jednostki lub instytucje kosztem rządu, w w yniku złej administracji, to tyleż zysku na nieprzyjacielu (autant de gagné sur

1’ennemi). Żałosna deprawacja zm ysłu dobra i zła m oralnego, zrodzona ze stanu

uczuć pom iędzy rządzonym i i rządzącym i w tym kraju” (30 grudnia 1849 r.). N iniejsze oceny, być może jednostronne, dotyczą, pam iętać trzeba, tylko górnej w arstew ki społecznej „socjety”; nie uwzględniają na przykład w arszaw skich salonów literackich. A le też towarzyskie kontakty akredytowanych dyplom atów zamykają się zw ykle w dygnitarskim kręgu.

Pośw ięcają one też dużo m iejsca częstym bytnościom Mikołaja I w Warszawie: zachowaniu się cesarza i reagowaniu publiczności. Tak w ięc lipcowa w izyta 1838 ro­ ku w yw ołała, zdaniem Barnetta „ogólne uczucie rozczarowania i niezadowolenia w szystkich klas ludności”. Cesarz otwarcie daw ał do zrozumienia, że interesuje sis w yłącznie w ojskiem , nie zaś m ieszkańcam i kraju. Prócz członków Rady Stanu i przedstaw icieli duchow ieństw a nie dopuścił do siebie nikogo z proszących o au·] diencję Polaków. Odmówił zwiedzenia w ystaw y w yrobów przem ysłu krajowego, urządzonej specjalnie na jego intencję; n ie pokazał się publiczności w czasie galo·

2 Oryginały znajdują się w Public Record O ffice w Londynie, pod sygnaturą FO 65. Raporty z roku 1837 — vol. 237; 1838 r. — vol. 246; 1839 r. — vol. 254: 1840 r. — vol. 264, 1841 r. — vol. 276; 1842 r. — vol. 285; 1843 r. — vol. 294: 1844 r . — vol. 304; 1845 r . — vol. 315; 1846 r . — vol. 325; 1847 r. — vol. 338; 1848 r . - vol. 355; 1849 r. — vol. 369—371; 1850 r. — vol. 383; 1851 r. — vol. 399; 1852 r . -vol. 419; 1853 r. ·— -vol. 435; 1854 r. — -vol. 449.

(4)

W O C Z A C H Z A C H O D U

627

w ego przedstaw ienia w Łazienkach; w ogóle nie odezwał się do tłum u, który gro­ m adził się na jego spotkanie. „Niebezpodstawna nadzieja, że okaże się bardziej pojednawczym niż dotąd wobec mieszkańców, została boleśnie zawiedziona. Z w łas­ nej obserwacji mogę stw ierdzić, że bytność Jego Cesarskiej M ości przyczyniła się tylko do powiększenia złych uczuć osób niechętnych oraz do zdegustowania tych, którzy odnosili się do rządu przychylniej” (12 lipca 1838 r.).

We w rześniu 1840 roku bawiła w W arszawie rosyjska para cesarska, w związku z czym na przyjęcie w Łazienkach zaproszone zostały rosyjskie i polskie damy, uprawnione do bywania u dworu. I tym razem w kołach arystokracji wyobrażano sobie, że w izyta połączona będzie z jakim ś aktem łaski. Tym czasem zaproszone damy zostały zm uszone do przystrojenia się na m odłę rosyjską, a bezpośrednio po­ tem św ięcono uroczyście rocznicę szturm u Woli. „Takie w łaśn ie niepolityczne i n ie­ szlachetne posunięcia — kom entow ał konsul — nie przestają ranić uczuć narodo­ wych, podtrzymują bolesne uczucia, które cesarz w e w łasnym interesie powinien by raczej starać się złagodzić” (9 listopada, 28 listopada 1840 r.).

Następna w izyta cesarska w iązała się z odsłonięciem w W arszawie na placu Saskim pomnika ku czci w iernych rządowi Polaków, którzy stracili życie w Noc Listopadową. Jak słyszał konsul D u Plat, rocznicę „buntu” m yślano zrazu obcho­ dzić wśród huku dział, jako swego rodzaju reinscenizację szturmu Warszawy. Ceremonia ograniczyła się jednak do łacińskiej m szy pontyfikalnej (z kazaniem) na placu Saskim oraz do d efilady 7— 8 tysięcy żołnierzy przed now ym obeliskiem. Zdaiem konsula, pomnik w zbudził obrzydzenie nie tylko wśród Polaków, ale i wśród Rosjan — jako że został Polakom poświęcony. Opowiadano, że w dow a po generale „Stasiu” Potockim prosiła pisem nie cesarza, aby nie um ieszczał na pomniku n azw i­ ska jej męża, który n ie zasłużył na tak w ielk i zaszczyt. Cesarz przejrzał jednak jej intencję i podarł jej podanie „w w ielkim gn iew ie” (30 listopada, 22 grudnia 1841 r.). Na pomniku zaczęto przylepiać kartki ze złośliw ym i napisam i („paskwina- dy”), jedną z nich przypięto na plecach wartownikow i! W związku z tym areszto­ wano, jak słyszał konsul, dziew ięciu m łodych ludzi, którzy zapewne oddani zostaną w sołdaty (27 stycznia 1842 r.).

W czasie następnej w izyty, jesienią 1842 roku, Mikołaj I zaprosił Du Plata na w spólny objazd w ykańczającej się budowy Cytadeli. K onsul jechał obok cesarza konno, Paskiew icz podążał n ieco z tyłu. Mikołaj w yw odził, że to dawny polski system w ychow ania leżał u źródeł polskich niechęci do Rosji; w skazując zaś na ,budynek pijarskiego Collegium Nobilium, w łączony w okręg Cytadeli, w yraził się: jjOto było głów ne źródło i pierw sze ognisko tego żałosnego w ybuchu”. W łaśnie dotarli do panującej nad m iastem , w ielkiej baterii ciężkich moździerzy. Wskazując na te arm aty Mikołaj powiedział: Et voilà la seule et triste garantie de la soumission

actuelle de ce peu ple” 3. Du P lat usiłow ał polem izować: nikt chyba w Polsce —

twierdził — nie m yśli o zm ianie, jedna emigracja roi o nowym powstaniu, i to dlatego tylko, że jej nie w olno powrócić. Car odpowiedział krótko, że zaw iódł się na Polakach, a jeśli są dziś posłuszni, zasługa to w yłącznie de ce brave et digne

homme (tu wskazał na Paskiew icza). Gotów jest mimo to uczynić coś dla dobra tego

kraju, m ianowicie „otworzyć granice m iędzy obu krajami [Rosją i Polską]”. Zdaniem Du Plata, w yróżnienie, jakie go spotkało w czasie tej przejażdżki, m iało zademon­ strować „gapiącemu się tłum ow i”, jak bardzo przyjazne stosunki panują m iędzy

3 Szczegół mniej znany: Barnett 22 stycznia 1838 r. donosił, że znana warszawska firma m etalurgiczna braci Evans dostarczyła w ub. roku dla Cytadeli 32 tys. cen t­ narów pocisków oraz zawarła kontrakt na dostarczenie dalszych 220 tys. centna­ rów w ciągu pięciu lat. Barnett m iał w ątpliw ości, czy ta (założona przez Anglików) firma będzie umiała w yw iązać się z zobowiązania.

(5)

Rosją, a Anglią. Byłoby to sw ego rodzaju dementi, wobec interpelacji Gally Knighta w Izbie Gmin na tem at Polski, w czerw cu tego ro k u 4. Na m arginesie za­ znaczał Du Plat, że w arszaw iacy w itali cesarza „bardzo chłodno, mało kto prócz Żydów zgromadził się na ulicach dla oglądania jego przyjazdu”. — „Wzajemna też jest niechęć m iędzy J.C. Mością i jego poddanym i polskimi. Zdaje mi się ona — kontynuow ał konsul — ze strony Polaków bardziej osobista w stosunku do samej J.C. Mości, aniżeli głębiej zakorzeniona w narodowej w rogości do związku z Ro­ sją” (11 października 1842 r.).

Niniejszem u powierzchownemu sądowi przeczyło w szystko to, co docierało do konsulatu na tem at spisków i aresztowań w zaborze rosyjskim . Z jednej strony były to obwieszczenia urzędowe, z drugiej pogłoski polskiego pochodzenia, nie sprawdzone i niem iarodajne, mimo to w arte przytoczenia dla orientacji, co się m ówiło w W arszawie w kołach z konspiracją nie związanych. Już 19 czerwca dono­ sił konsul Barnett (bez w ym ieniania nazwisk) o aresztowaniach tak zwanych póź­ niej św iętokrzyżców, w związku z odezwą Stow arzyszenia Ludu Polskiego do Ży­ dów. Słyszał o trzydziestu aresztowaniach i dodawał, że ta „niemądra sprawa" dała powód do alarmu, na jaki nie zasługuje. Aresztow ani „należeli do jakiegoś patrio­ tycznego klubu czy towarzystw a, złożonego z 30 do 40 chłopaków, z których n aj­ starszy, jak m i zaręczają, nie ma lat dziewiętnastu, w ielu zaś n ie w ięcej niż czter­ naście”. W m iesiąc później dodawał, że zdaniem Rosjan był to niebezpieczny spisek, zm ierzający do obalenia tronów. Polacy twierdzą przeciwnie, że spiskowcy chcieli tylko „podtrzymać wśród rodaków w iarę i język narodowy”. Inni jednak nie wykluczają policyjnej prowokacji. Liczba aresztowanych wzrosła do siedem ­ dziesięciu, czterech prowadzonych do w ięzienia skoczyło z mostu do W isły (!), 20—30 oddano do w ojska na Kaukaz (21 lipca 1838 r.). W rok później zdawał sprawę z wyroku sądu wojennego na św iętokrzyżców — raz jeszcze podkreślając, że były to sam e niedorostki, a cały fundusz, jakim rozporządzali, w ynosił 200 złp., czyli 5 fu n ­ tów! „Surowość kary — konkludował Barnett — zam iast w yw ołać efekt pożądany dla rządu, zw iększa tylk o z każdym dniem niepopularność Rosjan, zwłaszcza w szko­ łach silny duch narodowy ujawnia się nieustannie, a każdy dwunastoletni chłopiec ma się za patriotę” (3 września 1839 r.).

Rok 1843 przyniósł w ygaśnięcie kartelu ekstradycyjnego z Prusami. Już 18 stycz­ nia Du P la t donosił, zapewne przesadnie, że zbiegło w związku z tym na stronę pruską 50 tysięcy ludzi. W jednym z pogranicznych m ajątków chłop-sołtys trafił na listę rekrutów i zbiegł za kordon z czterem a synam i, a w ślad za nim i 35 in­ nych, którzy się bali, że wezmą ich do w ojska w zastępstw ie. W łaściciele ziem scy boją się, że zabraknie im rąk do pracy — i tak m usieli sprowadzać do żniwa robot­ ników z Prus i Austrii. Kordonu granicznego strzegli do niedawna kozacy, którzy na w ielką skalę b yli zaangażowani w przemycie. Rok tem u zastąpiono kozaków oddziałam i liniow ym i — w ów czas jednak zaczęły się mnożyć dezercje z szeregów. Przywrócono zatem kozaków; dezercje ustały, za to przemyt kw itnie w naj­ lepsze.

Brankę do w ojska nazyw ał konsul „największą — w praktyce może jedyną niespraw iedliw ością”, nałożoną obecnie krajowi przez rząd carski. „Rok w rok

4 Interpelację tę m ontował Hotel Lambert, por. Jenerał Zamoyski t. IV, Poznań 1918, s. 242—257. Nie była ona na rękę rządowi Roberta Peela, który szukał w tedy zbliżenia z Rosją. M usiał jednak przyznać publicznie, że Rosja ograniczając auto­ nomię Królestwa narusza postanowienia Traktatu w iedeńskiego. Por. M. H a n - d e 1 s m a n, op. cit. t. II, s. 65. Przez niedopatrzenie rosyjskiej cenzury egzemplarz londyńskiej gazety ze sprawozdaniem z debaty polskiej w Izbie Gmin trafił do którejś z w arszaw skich kawiarni, w yw ołując zrozumiałe podniecenie (Du Płat, loc. cit.).

(6)

W O C Z A C H Z A C H O D U

629

biorą w rekruty 7 tysięcy m łodzieży, a dalszych kilka tysięcy ucieka”. Wielu Ro­ sjan, nawet w ojskow ych, przyznaje, że można by było skrócić czas służby w o j­ skow ej — niektórzy jednak „ultra-alarm iści” obawiają się „powrotu do domu zbyt w ielu w yćw iczonych żołnierzy!” Konsul w yrażał nadzieję, że rząd pruski nie zgodzi się w ydać Rosji ow ych tysięcy zbiegłych przed branką uciekinierów. Mimo­ chodem zw racał uwagę, że w ielu Polaków (czytaj: w łaścicieli ziem skich) chętnie w idziałoby przywrócenie kartelu ekstradycyjnego z Prusam i, co by zahamowało odpływ sił roboczych z K rólestw a (7 sierpnia 1844 r.).

Szczególne natężenie poboru do w ojska przynieść m iała kampania węgierska, |następnie zaś wojna krymska. Kontyngent rekruta z K rólestwa podwyższono z 2 1/2 do 4 prom ille ludności m ęskiej w 1849 roku (2 październik 1849). W 1853 roku (wzięto do w ojska 11 tysięcy ludzi zam iast dotychczasowej przeciętnej 7500, i to nie licząc pow oływanych ponownie rezerw istów (27 listopada 1853 r.). Wart jest zacyto­ w ania z tego ostatniego raportu Du Plata przejm ujący opis branki:

„Ukaz carski, który skazuje na 25 lat służby w szeregach rosyjskiej arm ii ogół Polaków płci m ęskiej, z n iew ielu wyjątkam i, które raczej pogarszają, niż łagodzą zło, jako że dają ujście licznym nadużyciom i czynią ucisk nierównym , jak i n ie­ spraw iedliw ym — nieszczęsne to prawo branki nie może wchodzić w życie w tym kraju bez uciekania się do faktycznego przymusu. Każdy podlegający poborowi stara się ukryciem lub ucieczką uniknąć nienaw istnej konieczności i rzeczyw istego cię­ żaru tej służby. W ielu na razie udaje się umknąć; a że wśród tych, którym się nie poszczęściło, jest zawsze w ielu fizycznie niezdolnych do wojska, porywa się siłą od rodzin podwójną i potrójną liczbę potrzebnych młodych ludzi, nadkompletnych zaś nie puszcza się w olno tygodniam i, a czasem m iesiącam i po brance. Poczucie niepokoju i niepew ności utrzym ujące się w tylu rodzinach pomnaża efekt spowo­ dowany przez brankę; tym bardziej zwiększa ją fakt, że dokonywa się jej w środku nocy, zw ykle zaś z towarzyszeniem w łam yw ania się do domów”.

Silne wrażenie w yw arły na konsulu Du P lat aresztowania z lata 1843 roku. Objęły one przeważnie m łodzież średniego stanu, w tym nieco niższych urzędników. Udowodniono im czytanie niedozwolonych w ydaw nictw em igracyjnych. „Jestem prze­ konany — zaręczał Du P lat — że nie ma obecnie w kraju nikogo dość szalonego, który by m arzył o konspiracji bezpośrednio wrogiej istniejącem u rządowi, chociaż napewno jest silna i trwała tendencja do utrzym ywania przy życiu uczucia odrębnej narodowości i w iary, polskiej historii i polskiego języka — zaś uczucie to zdaje się szerzyć w m iarę podejm owanych zakusów w ykorzenienia tych rzeczy, bądź środ­ kami represyjnym i, bądź pośrednim i zarządzeniami” (13 sierpnia 1843 г.). Konsul zbijał przesadne twierdzenia prasy zagranicznej o politycznym charakterze areszto­ wań. Czterdzieści do pięćdziesięciu osób zwolniono, siedzi jeszcze 120. N ie sposób im niczego udowodnić, „poza szkodliwym i niedorzecznym zamiarem propagowania systemu komunizmu, w yrosłego ostatnio w Niem czech i Szwajcarii, na tle omalże zdyskredytowanej doktryny księdza Lam ennais” (sic! — 3 października 1843 r.). Wracał Du Plat do tej spraw y w końcu roku — w związku z aresztow aniem dal­ szych stu osób „z klas robotniczych” W arszawy. Poza ową propagandą komunizmu nic przecie rządowi nie grozi. „Raz jeszcze muszę przypisać nadmierne znaczenie przywiązywane tu do owych urojonych planów — szkodliwym w pływom tajnej policji i zachęcaniu do anonim owych donosów” (29 grudnia 1843 r.). Zatrzymany został naw et Leon Dem bowski; zwolniono go prawie natychm iast, ale syn jego musiał ratować się ucieczką (12 lutego 1844 r.).

Obszerniej rozpisał się Du P lat na tem at spisków w arszaw skich w związku z udzielonym mu do w glądu odpisem raportu do cesarza, na tem at przebiegu śledztwa. Raport ten — n ie dowiadujem y się, czy nam iestnika Paskiew icza, czy Ko­

(7)

m isji śledczej — m iał stwierdzać, „że niedorzeczne doktryny komunizmu, którymi obciążono w ięźniów , w iązały się z szalonym pom ysłem przygotowania zbrojnego powstania (lever le bouclier), gdy tylko będą zdaw ały się sprzyjać, i o podjęciu ro­ dzaju w ojn y partyzanckiej, w m yśl system u rozwiniętego przez jednego z w ybitnych polskich generałów w ostatnim starciu z R o sją 5. Cała skrzętność i praw ie całko­ w ity brak skrupułów policji tajnej nie zdołały w łączyć do tych afirm owanych konspiracji ani jednej osoby cokolwiek znaczącej z talentów , czy też pozycji spo­ łecznej przy obecnej okazji, ani przy pięciu innych, rzekomo odkrytych od zakoń­ czenia w alk i 1831 r o k u Poza dwoma tylko w yjątkam i* w plątani w to zostali tylko bardzo m łodzi ludzie, uczniowie, urzędnicy najniższej rangi, praktykanci są­ dow i itp. Ich zw ariow ane projekty m usiały pochodzić od em igrantów polskich za granicą i n ie spotkały się z żadną sym patią wśród m asy ich rodaków w tym Kró­ lestw ie. Jasno dowodzi tego ich pochodzenia rok 1833, kiedy to emisariusze em i­ gracji zostali schw ytani, osądzeni i publicznie straceni w W arszaw ie7; tem uż sa­ m emu źródłu przypisuję ostatnio w ykryte stowarzyszenie. W istocie w ielka przynę­ ta pod adresem zaangażowanych głów nie klas niższych polega na obietnicy nadania na własność gruntów użytkow anych obecnie przez każdego w łościanina, w zamian za określone św iadczenia, lub opłatę czynszu. Dla rządu rosyjskiego, który sy ste­ m atycznie usiłuje przywiązać do siebie klasy pracujące tego kraju, broniąc ich na w szelkie sposoby przed w łaścicielam i ziem skimi, uwalniając ich — jeśli nie od dawnego, uciążliw ego dla tych klas ustawodawstwa, to od w ielu ostatków dokuczli­ w ych zw yczajów — dla takiej polityki łapówka (bribe) tego rodzaju, oferowana przez propagandystów, może okazać się w ielką przeszkodą. Ale ten sposób zyskania zwo­ lenników, jeżeliby w szedł w życie, raczej prowadziłby do buntu niew olników

(servile war) 8, aniżeli do niepodległości narodowej. Trudno zatem przypuszczać, by

z taką ofertą w ystąpił którykolw iek w łaściciel ziem ski w tym kraju, jakby nie była w ielką nienaw iść jego do rosyjskiego rządu” (12 lutego 1844 r.).

Wywód niniejszy w art był zacytowania, jako prawdopodobne odzwierciedlenie poglądów polskich inform atorów Du Plata, oczyw iście ze sfer ziem iańskich. Zwrócić w ięc trzeba uwagę na lekcew ażenie konspiracji, skoro n ie ma z nią nic do czynienia posiadająca szlachta; zrzucanie całej w in y na inspirację z zewnątrz; pom ówienie w ładz carskich o popieranie chłopów przeciw szlachcie; przekonanie, że propaganda hasła uwłaszczenia jest równoznaczna z rozpętaniem w ojny klasowej. W szystko to w lutym 1844 roku, a w ięc przed ukazem 1846 roku, przed rzezią galicyjską, przed w yjściem w św iat „Prawd żyw otnych”, przed w ystąpieniem księdza Ściegiennego.

Na ten ostatni tem at też rozpisał się konsul obszernie. Aresztowano znów do trzy­ stu osób i naprawdę n ie była to policyjna prowokacja, lecz niebezpieczny ruch anty- ziemiański. Przywódca ksiądz „m iewał kazania po lasach do licznie zebranych chłopów, głosząc im najbardziej dem oralizujące doktryny, o wrodzonym praw ie rol­ ników do swobodnej i pełnej w łasności gruntu. Pohańbił tak dalece sw e św ięte powołanie, że w pajał pożytek morderstwa, odwołując się do przykładu Kaina i in­ nych w zm ianek w Piśm ie św iętym ”. Dotychczasowe konspiracje, zdaniem konsula,

5 Najpewniej aluzja do broszury W. C h r z a n o w s k i e g o , O w ojnie p a r ty ­

zanckiej, Paryż 1835.

* Być może autorowi szło o Leona i Edwarda Dembowskich; ten ostatni co prawda był w łaśnie bardzo młody.

7 Mowa o egzekucji uczestników partyzantki Józefa Zaliwskiego: Stefana Gie- cołda, Aleksandra Palm arta, Edwarda Szpeka i Artura Zawiszy, w W arszawie 14 listopada 1833 r.

8 Terminem servile w ar autor określa powstania niew olników rzym skich w II—I w ieku p.n.e.

(8)

W O C Z A C H Z A C H O D U

631

raczej cieszyły się sym patią publiczności — ale nie ta ostatnia! Faktyczny dzień wybuchu niewolniczej w ojny już pono był wyznaczony, powodując najgłębszą grozę i popłoch w całym kraju. „Miałem w iele sposobności przekonania się, że tym razem odczucie publiczne jednoczy się z rządem w jego energicznych posunięciach, zmierzających do całkow itego zdem askowania tego potwornego spisku. Jestem w pełni przekonany, że głos narodu przyklasnąłby najsroższym karom — gdyby wina podsądnych została udowodniona publicznie”. Du P lat ośm ielił się naw et napomknąć Paskiewiczowi, że w interesie rządu byłoby może skierow anie tej sprawy na drogę zwykłej, jawnej procedury. Paskiew icz odpowiedział, że nie może polegać na pra­ wości zw ykłych trybunałów. „Nie ma — dodał — w tym kraju ani tuzina rodzin, które by nie były zdecydow anie wrogie rosyjskim interesom ” (10 grudnia 1844 r.).

Do spraw aresztow ań i śledztwa powracał Du Plat parokrotnie w raportach z 1845 roku. Nadal b ył skłonny przypisyw ać „komunistyczną propagandę” w ysłań ­ com z em igracji; sądził, że rząd rosyjski m ógłby tę agitację rozbroić, udzielając emigrantom am nestii (24 grudnia 1844 r.). Dwoma toram i idzie ta agitacja: „doktry­ ny komunizm u” kieruje się pod adresem „przymierającego z głodu chłopstwa”. K la­ som w yższym podsuwa się „słuszniejszą, ale chyba n ie rozum niejszą przynętę n ie­ podległości narodowej” (5 grudnia 1845 r.). W tymże raporcie znajduje się wzm ian­ ka o aresztow aniu Henryka K am ieńskiego. Przypisuje się mu autorstwo „pewnej broszury bardzo krwiożerczej tendencji”. Zaprzeczył tem u posądzeniu pew ien Polak „zazwyczaj dobrze poinform owany”, lecz w ładze śledcze nie dadzą się przekonać. „W dziewięciu przypadkach na dziesięć oskarżenia o podżeganie i bunt (przynaj­ mniej in animo) są dobrze uzasadnione; wszelako liczne, szczegółowe sprawozdania, które się ciągle słyszy, o okropnych metodach tajnej K om isji Ś le d c z e j budzą tyle zgrozy i wzgardy — naw et przyjmując, że są one bardzo przesadzone — że każdy uczciw y um ysł buntuje się przeciw w łasnem u chłodnemu osądowi: angażuje się z całą sym patią po stronie cierpiących, naw et będąc przekonany o ich w in ie”.

Doniesienia o spiskach i śledztw ach przeplatają się w naszych raportach ze spra­ wozdaniami z pobytów cesarskich. Bawiąc w W arszawie w maju 1845 roku Mikołaj okazał się nieco grzeczniejszy dla polskich dygnitarzy; zw iedził szpital żydowski; oglądał roboty przy budowie kolei; przyjął naw et defiladę szkół (ale uczniom na- wymyślał). Jeździł po m ieście małym, otwartym powozem , ale zeń nie w ysiadał (27 m aja 1845 r.). Przejeżdżał przez W arszawę ponownie w styczniu 1846 roku, w drodze powrotnej z Rzymu. Tym razem zdawał się „stroskany i zasum owany”, zapewne też „strapiony biedą, jaka panuje w Polsce wśród klas niższych, w na­ stępstwie niedoboru i szalonej drożyzny w szelkich artykułów żywnościowych. W n ie­ których częściach kraju — dodawał Du P lat — nędza ma być naprawdę straszli­ wa”. Może się ona odbić i na zaopatrzeniu wojska (13 stycznia 1846 r.).

W takiej scenerii rozegrać się m iały w ypadki 1846 roku. W arszawa tylko pośred­ nio reagowała na w ydarzenia krakowskie i galicyjskie. Konsul rejestrow ał zwłaszcza zarządzenia w ładz cesarskich; pisał o nich do Londynu często, licząc się jednak z tym , że listy jego są perlustrow ane 9. Oto w yciąg z jego doniesień z lutego i marca:

24 lutego. W zmocnione patrole na ulicach miasta, silne w arty zwłaszcza dokoła

9 „Budzę odrazę, w ypadłem z łask, próbują m nie zastraszyć, ponieważ niedo­ statecznie (pono m niej, niż moi koledzy) w ychw alam i usprawiedliw iam każdy krok tutejszego rządu” — skarżył się Du P lat 14 listopada 1846 r. M iewał przykrości i ze strony polskiej, zajął bowiem sceptyczną postaw ę (6 grudnia 1845. 10 lutego 1846) wobec głośnych rew elacji Matki Makryny M ieczysław skiej. Na tę jego krytyczną ocenę powołał się w Izbie Gmin Robert Peel, co oczyw iście popsuło stosunki konsula z Polakam i (notatka z 30 lipca 1846 r.).

(9)

Zamku. Niby to środki zapobiegawcze i onieśm ielające, bowiem m ieszkańcy Kró­ lestw a nie są chyba aż tak szaleni, by stanąć do w alk i z Rosją.

27 lutego. Aresztowano tu parą osób posądzonych o dopomożenie w ucieczce B ronisław ow i Dąbrowskiem u, miądzy innym i panią Kossowską. „Niejasny strach przejął um ysły w szystkich klas ludności”. Cały garnizon stał pod bronią ostatniej nocy.

28 lutego. „Drugą noc z rządu głów ne ulice i place miasta świecą ogniam i bi­ w akującego wojska; w w ielu miejscach zatoczono działa. W m ieście roi sią od pa­ troli”. U lice po zmroku są prawie puste, po 11 w ieczór poruszać sią trzeba z latarką, dorożkom nie w olno jeździć po północy, po 7 w ieczór nie wypuszcza się nikogo z miasta, nikogo sią też nie wpuszcza bez paszportu. „W łaściciele domów i hote­ larze odpowiadać m ają za zachowanie sią sw ych gości”. Urzędnikom kazano tkw ić w biurach od 6 rano do 10 wieczór. Krótko m ówiąc, miasto jest omal w stanie oblężenia”.

1 marca. W arty w ojskow e cokolw iek zelżały, ale jeszcze trwają.

2 marca. Liczne aresztow ania w W arszawie i na prowincji. W m ieście strach paniczny, że byle zam ieszanie „spowodowane może przez paru pijaków ” może dać pretekst do zbombardowania z Cytadeli.

3 marca. Aresztow any został miądzy innym i Leon Łubieński. Zaprowadzony

d e facto stan w ojenny zdaje się świadczyć, że rząd ma w ręku dowody rozgałęzionej

i tu konspiracji.

4 marca. Dem onstracje w ojskow e stopniowo redukowane, nocne patrole mniej liczne. Z prow incji coraz to zwożą w ięźniów w kajdanach. Nakazano oddawać broń palną.

7 marca. Wśród tylu aresztowanych n ie ma osób większego znaczenia. Łubień­ skiego już wypuszczono.

18 marca. Egzekucje publiczne w W arszawie i Siedlcach. „Ulice prawie zupeł­ nie opustoszały. Uczucie głębokiej żałoby bardzo widoczne jest w e w szystkich klasach”. Potocki, Kociszewski, Żarski, skądinąd uważani za „niebezpiecznych i zbrodniczych szaleńców ”, lecz w ym ierzona im kara uczyniła z nich „męczenników za sprawę św iętą, jakkolw iek straconą”.

22 kw ietnia. W iększość nadzwyczajnych zarządzeń w ojskow ych już odwołana. Natom iast w szyscy się skarżą na stagnację interesów , wzrost bezrobocia, skurczenie się popytu na przedm ioty zbytku. Kto tylko może z zamożnych Polaków, wyjeżdża za granicę. Na pierwszym przyjęciu na Zamku po w ypadkach nie było i pół tuzina Polaków, atm osfera była ponura. Znów odżyły wrogie uczucia m iędzy Po­ lakam i i Rosjanami. W Cytadeli siedzi w ielu księży proboszczów.

13 lipca. Na parę dni przed przyjazdem cesarza (maj 1846) zam knięto naraz w szystkie budynki szkolne i przeprowadzono dokładną rew izję stancji uczniowskich. Znaleziono podobno... cztery scyzoryki!

Rzecz charakterystyczna: o najw ażniejszym ów czesnym posunięciu w ładz car­ skich, o ukazie w łościańskim z 10 czerwca 1846 r. Du P lat raportował z opóźnieniem dziew ięciu m iesięcy. Oceniał ukaz ten, rzecz jasna, negatywnie, pod w pływ em swych ziem iańskich informatorów. Intencja Mikołaja, ulżenia doli ludu, była zapewne szlachetna; każdy jednak dostrzegał oczyw isty jej związek z wypadkam i galicyj­ skim i — stąd zaś płyną obawy szlachty i podniecenie chłopów. „Pomimo fila n ­ tropii zam ierzonego celu, pomimo czystości (której wierzę) m otyw ów cesarza, ukaz w yw ołała takie poczucie wzajem nych krzyw d i taką zaciekłą nienawiść m iędzy klasam i, których ukaz dotyczy, że nie może on nie spowodować najstraszliwszych gw ałtów i krzywd, przy pierwszej dogodnej sposobności” (21 marca 1847 r.).

(10)

W O C Z A C H Z A C H O D U

633

1848. Wybuch rew olucji zaskoczył Du Plata na urlopie w Londynie. Wracał na placów kę dopiero w końcu marca, kilka dni zatrzym ał się w Londynie, gdzie w idział się z Adam em Czartoryskim. W kw ietniow ych raportach z W arszawy interesow ał s ię głów nie stanem rosyjskich sił zbrojnych, m ożliwościam i staw ienia przez Ro­ sję odporu, gdyby doszło do ogólnopolskiego powstania, lub do w ojny europej­ sk iej I0. Nie dostrzegał jednak na m iejscu nadmiaru m ateriałów palnych. W 1849 ro­ ku interesow ały go przede w szystkim w ypadki w ęgierskie oraz interwencja rosyj­ ska; baczną uwagę pośw ięcił przerzutowi wojska koleją w arszaw sko-w iedeńską (był to w samej rzeczy pierw szy przykład wykorzystania kolei żelaznej dla celów m ilitarnych) ” . Mimochodem zaznaczał: „Cząstkowe sukcesy Bema budzą najw iększy entuzjazm wśród jego tutejszych rodaków, którzy okazują swą wrogość do Austrii, 0 ile mogą to czynić bezpiecznie, w yolbrzym iając sukcesy te do skali poważnych zw ycięstw , tak że trudno przekonać ich, że sprawa ma się przeciwnie” (22 k w iet­ nia 1849 r.).

Na tem at Bema: w ładze w arszaw skie na zapytanie konsula zdem entowały po­ g łosk ę (wiedeńskiego pochodzenia), jakoby rząd carski ofiarow ał za głow ę Bema 40 tysięcy rubli nagrody (17 lipca 1849 r.). Natom iast, gdy doszła do Warszawy w ieść, że Bem owi po klęsce udało się zbiec do Turcji, Mikołaj m iał wykrzyknąć: „Raz jesrcze łotr się ocalił, aby wszcząć now e zam ieszki gdzie indziej!” (3 w rześ­ n ia 1849 r.).

Pom iędzy 1849 a 1853 rokiem Mikołaj I za kilku nawrotam i baw ił dość długo w Warszawie, nadzorując z tego w ysuniętego posterunku, w roli „żandarma Euro­ p y ”, bieg spraw na Węgrzech i w Niemczech. O fetach i paradach, aranżowa­ nych z racji tych pobytów, o w izytach innych głów koronowanych w Warszawie, rozpisyw ał się Du P lat obszernie — zaznaczając zresztą, że konsulowie: brytyjski 1 francuski od czasu W iosny Ludów traktow ani byli dość chłodno na cesarskim dworze. Odnotujmy z tej kroniki dworskiej jedną tylko, nieco dwuznaczną w zm ian­ k ę (12 czerwca 1852 r.): Oto car, pierwszy raz od 1831 roku, raczył pojawić się na przedstawieniu w Teatrze Wielkim. „Nie mógł przy tym nie dać powodu do ko­ m entarzy fakt, że Jego Cesarska Mość wybrała wieczór, w którym na przedstaw ie­ n ie złożyły się Poses Plastiques, wykonane przez osoby pozostające pod nadzorem

{superintendance) dobrze znanych państwa K e lle r ó w ”. O nieobyczajności pani M arii z R izniciów K ellerow ej głośno było w W arszawie jeszcze w latach sześć­ dziesiątych.

O w ykryciu konspiracji w arszawskiej 1848 roku m iał Du P lat informacje spóź­ n ione i zniekształcone. Oto co pisał 14 marca 1850 r.: „Odkryto tu ostatnio istnie­ n ie tak zwanych klubów kom unistycznych i socjalistycznych; mówią, że aresztowano ju ż i umieszczono w Cytadeli około 150 osób. Zeznania ich, jak słyszę, okazują, że rozgałęzienia tych niedozwolonych tow arzystw rozkrzewiły się szeroko w Kró­ lestw ie; w olno także przypuszczać, że są to filiacje podobnych niebezpiecznych spisków, jakie niedaw no w ykryto i represjonowano w Rosji. A le na razie zdaje się, że stracono klucz do dalszych odkryć i chociaż wolno wierzyć, że niektórzy inicjatorzy tych knowań są w Warszawie, a przynajmniej w Królestwie, nie ma w śród osób dotąd aresztowanych ani jednej osoby cokolw iek znaczącej”.

W podobnym tonie utrzym any był następny raport z 22 kwietnia 1850 r.: „Osoby dotąd aresztow ane składają się przeważnie z m łodych ludzi przynależnych do k lasy średniej oraz do niższych urzędników różnych tutejszych departamentów

10 Por. S. K i e n i e w i c z , Społeczeństwo polskie w powsta niu poznańskim 1848

roku, Warszawa 1960, s. 227—8, 251, 318—9.

11 Raport z 8 maja 1849 r. precyzował, że kolej żelezna przerzuca do Krakowa 80— 100 ton mąki, sucharów i paszy oraz 4000 ludzi na dobę.

(11)

publicznych. Jedynym w yjątkiem jest, jak słyszałem , dość znany profesor tu tej­ szego katolickiego seminarium d uchow nego12. W ydaje się, że rząd jest z tego powodu mniej gniew ny, niż można się było spodziewać, jako że przypuszczalne zam iary spiskow ców nie kierow ały się przeciw w ładzy cyw ilnej. N ie w yrażały też polskiej i narodowej tendencji, były natury m istycznej, religijnej, socjalistycznej (typu absurdów Saint-Sim ona i Lamennaisa). Warto zauważyć — a jest to oko­ liczność nad którą Polacy oczywiście trium fują — że większość m łodych ludzi z lepszych klas, w ciągniętych do tej sprawy, studiow ała w uniwersytetach rosyj­ skich, jedynych tego typu zakładach, do których może uczęszczać polska m ło­ dzież”.

Ostatnie cytow ane zdanie zdaje się w skazywać, że w ersję o nienarodowym, ale socjalistyczno-m istycznym charakterze odkrytego w W arszawie spisku zaczerpnął konsul z polskich kół konserw atywnych. Już w owym czasie widać, że konspi­ rację m iejscową przypisywano w kołach tych w pływ om rosyjskim , m iędzy in n y­ m i w związku ze sprawą pietraszewców.

Raz jeszcze, w 1853 roku, Du P lat zwrócił uwagę na zaostrzenie w W arszawie środków policyjnych, wzm ożenie dziennych i nocnych patroli. Zasłyszał wtedy, że przeniknęły do K rólestw a liczne egzemplarze rew olucyjnych ulotek M azziniego i Kossutha. U siłow ał sprawdzić tę pogłoskę u szefa kancelarii dyplom atycznej na­ miestnika, Sophianosa. Ten jednak stanowczo zaprzeczył, a przy okazji zaznaczył z przekąsem, że w inna jest tym niepokojom Anglia, która udziela azylu tylu w ichrzycielom (8 marca 1853 r.). A nglik jednakże nie dał za w ygraną i w następ­ nym raporcie (14 marca 1853 r.) stw ierdził „na zasadzie bardzo dobrych, choć n ie-urzędowych św iadectw ”, że wspom niane ulotki owszem kursowały, nie pochodziły jednak z Anglii, lecz z Krakowa. „Pewna osoba ostatnio stracona w A ustrii była em isariuszem aresztowanym w Krakowie. Znaleziono przy nim te odezwy i podej­ rzewano, że je przem ycił do P olsk i”. Mowa oczywiście o Julianie Goslarze; św ia­ dectwo interesujące, jako że źródła nic nie m ów iły dotąd o jego kontaktach z Królestwem .

Wróćmy na zakończenie do pobytu Du Plata w Poznaniu, na w iosnę 1848 roku. Zwrócił w ów czas uwagę w zaborze pruskim — n ie tyle naw et na tendencje po­ wstańcze, co na pracę organiczną. Oto, co donosił z W arszawy 14 maja 1849 r.: „Liga Polska zorganizowana w Pruskiej Polsce ma tu na pew no liczne powiązania, na które rząd cesarski zw racał być może za mało uwagi, a przynajmniej nie zaniepo­ koił się dostatecznie postępem tego stowarzyszenia, które utworzone i zorganizowane form alnie na tych sam ych zasadach, co nasza Liga zwalczania praw zbożowych, zdaje się obrachowane na stałą wytrw ałość, cierpliwą pilność i inne w artości m o­ ralne, których Polacy dotąd nie w ykazali za w iele, w dążeniu sw ym do nieśm ier­ telnego celu: stać się w o ln y m i ”.

N ie jest nam obcą niniejsza postawa życzliwego, ale i krytycznego obserwatora polskich cech narodowego charakteru. Zwraca uwagę trafność obserwacji, także w zaborze rosyjskim , pod w czesną datą 1849 roku, nowego nurtu umysłowego, po­ szukującego jakow ejś via media, poza ugodą i poza rewolucją, do tego sam ego zawsze, wolnościow ego celu.

12 Mowa o księdzu Józefie Pleszew skim , zesłanym do guberni tobolskiej „za kazanie w duchu dem okratycznym ”. A. M i n k o w s k a , Organizacja spis kowa

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeżeli jakieś dane em ­ piryczne przemawiają przeciw jednej lub drugiej teorii, powstały konflikt traktuje się jako dowód na to, że teoria nie stosuje się do sytuacji,

Aleksandra Kusińska, Mieszkanka DPS Dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Strzelcach Opolskich oraz kierownik i mieszkańcy strzelec- kiego Domu składają serdeczne podziękowania

naukę. Są też panie, które dzwonią i dziękują, bo nawet taki krótki, kil- kumiesięczny pobyt pozwolił im odetchnąć, stanąć na nogi i prze- organizować sobie

W celu zrealizowania części studiów za granicą w ramach Programu Erasmus+ studenci WSZiB mogą wyjechać wyłącznie do uczelni partnerskich posiadających Kartę Uczelni Erasmusa+

Najczęściej spotykaną postacią nadmiernej potliwości jest pierwotna nadpotliwość pach.. Dotyczy ona mniej więcej połowy wszystkich przypadków

Wobec ogromnej popularności seriali amerykańskich we Francji wyłoniła się konieczność zmiany sposobu myślenia o francuskich serialach telewizyjnych.. Bez powodzenia

Wierzę w to, że nam się udaje, Polsce się udaje, ale musi się jeszcze lepiej udawać i trzeba właśnie mieć wspólną wielką wizję, pewien kolejny jasny cel i go

A 56-year-old patient after emergency AAD surgery (31.03.2017, ascending aorta and arch replacement, with aortic arch arteries grafting, aortic valve repair), with