8 5
IRENA RYBICKA
KSZTAŁCENIE ELEWÓW GÓRNICZYCH
W ZAKŁADACH BANKU POLSKIEGO W LATACH 1833— 1842 Po upadku pow stania listopadowego górnictwo, które od czasów S ta
szica rozbudowywano kosztem znacznych nakładów, uległo chwilowej stagnacji. P rogram inw estycyjny Lubeckiego nie został jeszcze zakoń
czony — skarbow i zabrakło środków na kontynuow anie dotychczasowej polityki finansowej. Na dom iar złego górnictwo nie tylko nie przynosiło dochodów, ale wymagało nowych nakładów. W tej sytuacji powstało niebezpieczeństwo utracenia w ydatkow anych kwot. Po przeanalizow a
niu istniejących w arunków w ysunięto koncepcję, aby Bank, jako głów
ny wierzyciel, ratow ał swoje kapitały przez przejęcie górnictw a rządo
wego w adm inistrację własną. P ro jek t ten zrealizowano i od 22 I 1833 r.
na mocy decyzji Rady A dm inistracyjnej Bank Polski przejął górnictwo rządowe pod adm inistrację z dyrektyw ą stopniowego przekazyw ania za
kładów w ręce pry w atne1.
Ja k wiadomo, Bank przystąpił w krótce do wznowienia inw estycji związanych z realizacją perspektyw icznego planu rozw oju górnictw a rządowego, opracowanego w latach 1824/1827 przez F ryderyka Lem pe- go. Uczynił to jednak w edług własnego program u, którego opracowanie powierzone zostało również Fryderykow i Lempemu. P rogram uw zględ
niał postęp techniczny, a więc i zm iany w procesach produkcyjnych oraz w lokalizacji zakładów. Główny nacisk położono na produkcję żelaza, zwłaszcza prowadzoną na węglu kam iennym.
W związku z ty m ustanowiono dwa okręgi adm inistracyjne z podzia
łem na oddziały, a mianowicie Okręg Wschodni — z siedzibą w Suche
dniowie, i Zachodni — z siedzibą w Dąbrowie. Na czele każdego okręgu stał naczelnik.
Bank Polski przystąpił w 1833 r. do działalności w górnictwie i h u t
nictwie krajow ym z olbrzym im rozmachem, inw estując m iliony w ich
1 H. R a d z i s z e w s k i , Bank P olski, W arszawa 1910, s. 309.
rozwój. Łączna suma nakładów finansowych na budowę nowych zakła
dów oraz przebudowę czy rozbudowę istniejących m iała wynieść 30—40 mil. złp.2 (w rzeczywistości w ydano znacznie więcej), a zamierzona pro
dukcja docelowa 550 000 cetn. (22275 t) surówki i 326 000 cetn. (13203 t) żelaza3 w zakładach rządowych obu okręgów.
Te am bitne zam ierzenia w ym agały rzeszy pracowników w ykw alifi
kowanych, zdolnych do kierow ania poszczególnymi gałęziami produkcji, obeznanych z w arunkam i lokalnymi, um iejących obchodzić się z nowymi urządzeniam i i trafn ie rozwiązywać problemy.
STAN OŚWIATY ZAWODOWEJ W KRÓLESTWIE POLSKIM PRZED 1842 R.
Zapotrzebowanie na kadry techniczno-adm inistracyjne, zwłaszcza od
powiednio wyszkolony personel kierowniczy, dla realizacji zamierzeń Banku Polskiego rozwiązać m iał pro jek t planowego kształcenia przyza
kładowego, będącego nam iastką szkolnictwa wyższego. Początkowo nie w ydano żadnych oficjalnych zarządzeń w tej sprawie, aby nie drażnić władz rosyjskich, które po pow staniu listopadowym przeciwne były wszelkiemu szkolnictwu wyższemu w K rólestw ie Polskim. Aby scharak
teryzować realizację tego pro jek tu w praktyce, trzeba się pokrótce za
trzym ać nad w arunkam i w erbunku młodych adeptów inżynierii górni
czej.
Po pow staniu listopadowym społeczeństwo polskie pozbawione zo
stało wyższych uczelni, które na rozkaz carski zostały zamknięte. Poli
ty ka władz edukacyjnych, uzależniona od M inisterstw a Oświaty w Ce
sarstw ie (pod którego bezpośredni zarząd przeszła w następnych latach), dążyła do zupełnego zahamowania szkolnictwa wyższego, za które uw a
żano naw et wyższe klasy gimnazjum, począwszy od klasy piątej. Jed
nocześnie starano się o zerwanie kontaktów naukow ych z zagranicą, wzywając młodzież studiującą poza granicam i K rólestw a do powrotu.
K ategorycznie sprzeciwiano się studiom na Uniw ersytecie Krakowskim, w związku z czym 23 III 1832 r. Paskiewicz przypom inał Rządowi Tym czasowemu, „iż dawniej już wyrzeczona wola cesarza, aby n ik t z mło
dzieży K rólestw a nie kształcił się w Uniwersytecie Krakowskim, w in
na być niezłomnie w ykonaną”4.
Spraw a szkolnictwa technicznego wyższego przedstaw iała się więc
2 S. K o w a l s k a , J. J e d l i c k i , A. J e z i e r s k i , Ekonom ika górn ictw a i h u tn ictw a w K ró le stw ie P olskim 1831—1864, W arszawa 1958, s. 2 4 6 ._
3 H. Ł a b ę c k i , G órnictw o w Polsce, t. I, W arszawa 1841, s. 367.
4 J. K u c h a r z e w s k i , Epoka p a sk iew iczo w sk a , L osy o św ia ty, W arszawa—
Kraków 1914, s. 55.
K S Z T A Ł C E N IE E L E W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 8 7
krytycznie, ponieważ utw orzone w latach wcześniejszych wyższe szkoły zawodowe przestały istnieć.
Założona w 1816 r. (staraniem Stanisław a Staszica) Szkoła A kade- miczno-Górnicza w Kielcach, jako pierwsza wyższa szkoła techniczna w Polsce, m ająca na celu przygotow anie fachowców dla polskiego gór
nictwa, istniała faktycznie do 1826 r., tj. do chw ili powzięcia decyzji przeniesienia jej do Warszawy. Decyzja ta była związana z równoczes
nym przeniesieniem dyrekcji górniczej z Kielc do stolicy oraz z planem powiązania Szkoły Górniczej z m ającym powstać w W arszawie In sty tu tem Politechnicznym.
N iestety, postanowienie otw arcia Szkoły Górniczej w W arszawie nie doszło do skutku, pomimo że od chwili jej przeniesienia z Kielc czy
niono wiele starań celem ponownego zorganizowania nauki. Szkoła ist
niała naw et kilka lat nominalnie, lecz na skutek trudności lokalowych i nieprzychylnego ustosunkowania się władz szanse utrzym ania jej w sto
licy zostały zaprzepaszczone.
U tworzenie In sty tu tu Politechnicznego w W arszawie m usiało być z konieczności poprzedzone otw arciem w 1825 r. Szkoły Przygotow aw czej, która m iała przygotowywać uczniów do w szystkich wydziałów przyszłego In sty tu tu i sama z czasem w ten In sty tu t przekształcić się.
Już w 1829 r. Szkoła Przygotowawcza stanęła na odpowiednim poziomie i m iała obsadzone praw ie wszystkie specjalności w ykładow cam i Pola
kami. W tym samym roku została przyłączona do niej Szkoła Inżynierii Cywilnej Dróg i Mostów. I właśnie w ty m czasie, gdy Szkoła Przygoto
wawcza przeistoczyła się faktycznie w wyższą uczelnię techniczą i gdy rozpoczęto usilne zabiegi u władz o zatwierdzenie jej jako In sty tu tu Po
litechnicznego, w ybuchło pow stanie i szkoła została zam knięta.
W okresie istnienia tych uczelni studenci, zdobyw ający w nich wiedzę fachową, zobowiązani byli do p raktyk w większych zakładach rządo
wych, a najzdolniejsi w ysyłani byli na p rak tyk i zagraniczne. „Pracow nią doświadczalną” dla Szkoły Akademiczno-Górniczej w Kielcach były, jak już wspomniano, zakłady hutnicze w Białogonie, w których „załoga h u ty zarówno adm inistracyjna, jak techniczna daw ała gw arancję do
kształcania studentów ”5. Zakłady te były jak na owe czasy urządzone wzorowo i posiadały szeroki w achlarz produkcyjny. Ponadto, co było rzeczą cenną dla szkolenia, zaopatrzone były w dw a lab oratsria che- miczno-technologiczne, bogatą kolekcję m inerałów oraz w bibliotekę dzieł i czasopism fachowych6.
Uczniom Szkoły Przygotowawczej do In sty tu tu Politechnicznego ze
5 J. P a z d u r , Z a k ła d y M etalow e w Białogonie. 1614—1914, W rocław 1957, s. 79.
6 P a z d u r, op. cit., s. 79, 119.
zwolono na w stęp do niektórych ważniejszych zakładów przemysłowych, aby „wobec b raku muzeum m aszyn” mogli „naocznie” poznawać ich konstrukcję i działanie. W czasie w akacji studenci odbywali p raktyki w większych zakładach przy inżynierach i architektach, kierujących pracami, oraz urządzali wycieczki w raz z profesoram i w celu zapoznania się z w arunkam i i pracą zakładów w terenie. Z wycieczek takich przy
wożono zbiory mineralogiczne, pisano referaty i wygłaszano odczyty, poruszając istotne problem y ówczesnego przem ysłu7. Pew ną nam iastkę szkoły zawodowej stanow iły również zorganizowane w 1836 r. w W ar
szawie K ursy Dodatkowe.
Poziom wykładów na kursach był przed ich reorganizacją dość w y
soki, zwłaszcza w oddziale technicznym, który posiadał tak dobre siły, jak Antoniego Wagę, profesora historii natu raln ej, m atem atyków W in
centego Wrześniowskiego i A ugusta Frączkiewicza, chemika Sew eryna Zdzitowieckiego8. Na ogół w ykłady nie przekraczały poziomu gim na
zjalnego.
Myśl o otw arciu szkoły górniczej nie ustaw ała. W korespondencji z władzami bankowymi natrafiam y na dowody, że sprawa ta powracała często w okresie adm inistracji Banku Polskiego jako stale aktualna.
„We w rześniu 1834 r. oświadczył hr. Raczyński Bankowi, iż ofiaruje na prowadzenie sztolni od m łyna Warwas, która by się zwała Sztolnią Raczyńskiego, zł 520 000, a dochody z niej na utrzym anie szkoły gór
niczej i w części na Bibliotekę Raczyńskich w Poznaniu” przeznaczył9.
W 1837 r. w wypisie z protokołu posiedzenia Rady A dm inistracyjnej z dnia 4 IV, z okazji przedstawienia Radzie do zatw ierdzenia k o ntrak tów z P iotrem Steinkellerem i M aurycym Koniarem, czytamy m. in.:
„Oba przedsiębiorcy wzięli nadto na siebie obowiązek utrzym yw ania Szkoły Górniczej, zobowiązując się do uiszczania na ten cel od każdego cetnara cynku po g r 5, a od każdego cetnara lanego żelaza po gr 3,5”.
Wyliczając zaś korzyści w ynikłe z kontraktów Rada stwierdza, że „za
kład praktyczny Szkoły Górniczej nie tylko znakom itą korzyść przynie
sie górnictw u w Królestw ie, ale nadto może stać się nader użytecznym i dla m łodych ludzi z zakładów górniczych Cesarstwa na praktykę przy
syłanych, którzy znajdą tu taj na małej rozciągłości ziemi zjednoczone rozliczne-rodzaje przem ysłu górniczego, wykonywanego za pomocą n aj
świeższych m etod”10.
7 A. J. R o d k i e w i c z , P ierw sza politech n ika polska 1825—1831, Kraków—
W arszawa 1904, s. 48, 82.
8 K u c h a r z e w s k i , op. cit., s. 104.
• Ł a b ę c k i , G órnictw o..., t. I, s. 288.
“ K o w a l s k a , J e d l i c k i , J e z i e r s k i , op. cit., s. 303, Aneks I.
K S Z T A Ł C E N IE E LE W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 8 9
P lany utw orzenia szkoły górniczej pozostawały, niestety, nie zreali
zowane, tym czasem Bank od początku adm inistracji w górnictw ie bory
kał się z brakiem odpowiednich ludzi do pracy oraz z w yszukaniem fa
chowców.
PRAKTYCZNE WYŻSZE SZKOLENIE ZAWODOWE W RZĄDOWYCH ZAKŁADACH GÓRNICZYCH
Wobec w zrastających niedoborów w szeregach w ykw alifikow anej ka
dry technicznej przystąpiono do organizacji praktycznego szkolenia za
wodowego w wyższym zakresie, „aby zdatnych z tej młodzieży oficjali
stów i urzędników na przyszłość w ykształcać”11.
P rak ty k i można było odbywać w rządowych zakładach górniczych i hutniczych zarówno w Okręgu Wschodnim, jak i Zachodnim za ze
zwoleniem Banku Polskiego i na w arunkach przez Bank określonych.
Pierwszeństwo w przyjm ow aniu mieli synowie urzędników górniczych lub innych, zatrudnionych na rządowych posadach. Od kandydata na ucznia górniczego wymagano złożenia tzw. „dowodów legitym acyjnych i kw alifikacyjnych” w oryginałach12. Poza powszechnie w ym aganym i do
kum entam i kandydat m usiał złożyć deklarację o gotowości poświęcenia się służbie górniczej i podjęciu bezpłatnej praktyki, a w razie przy
jęcia również dowód złożenia wiernopoddańczej przysięgi.
W arunkiem przyjęcia było „ukończenie przynajm niej czterech k las”13.
Jeżeli jednak brak było takiego dowodu, można było złożyć „stosowne świadectwa, że przez m etra w domu rodziców pobierał nauki, w ykłada
ne stosownie do przepisów rządow ych”; w szczególnych zaś przypad
kach, gdy kandydat na ucznia posiadał dobrą opinię lub był protego
wany, „można było dołączyć świadectwo szkolne II klasy”.
W ymagania co do stopnia w ykształcenia nie były rygorystycznie określone, zwłaszcza w początkowych latach organizacji praktyk, z cza
sem w zrosły do „ukończonych szkół gubernialnych lub wydziałowych najm niej klas V I”14, lecz także nie były kategorycznie obowiązujące we wszystkich przypadkach. Znaczna część kandydatów posiadała jednak nie tylko ukończone gimnazjum, lecz naw et prakty kę odbytą w przed
siębiorstwach pryw atnych lub rządowych, toteż przeciętny wiek w chwi
li przyjęcia na ucznia wynosił 18—21 lat. Różnice w poziomie w ykształ
cenia odgryw ały rolę dopiero w późniejszym okresie odbywania p rak
11 W ojewódzkie Archiw um P aństw ow e K atow ice (cyt. WAP K atow ice), A rchi
wum Górnicze w Dąbrow ie Górniczej (cyt. AGD), nr 3082, s. 8.
» W AP K atow ice, AGD, nr 3085, s. 17.
13 Ibid.., nr 3085, s. 18.
14 Ibid., nr 3084, s. 14.
tyk. Zrozum iałe jest bowiem, że młodzież posiadająca wyższe w ykształ
cenie łatw iej przysw ajała sobie wiedzę praktyczną oraz teorię fachową, co miało w pływ na szybsze ukończenie prak tyki i dalsze awanse w obej
mow aniu kolejnych stanowisk m ajstrów , sztygarów, hutm istrzów , inży
nierów i zawiadowców.
W yraźne rozgraniczenie uczniów w zależności od ich wykształcenia oraz określenie stanowisk, jakie w związku z tym mogły być przez nich osiągane po ukończeniu praktyk, nastąpiło po ponownym przejęciu ad
m inistracji przez W ydział G órnictwa w 1843 r., co jednak wykracza poza tem at niniejszej pracy.
Od przyszłego elewa wymagano również „dobrej konstytucji fizycz
n e j”. Dlatego kandydat m usiał złożyć zaświadczenie lekarskie stw ierdza
jące, że posiada odpowiednie do w ykonywania prac górniczych siły i zdrowie. Według U staw y o K orpusie Górniczym, do którego uczeń przy przyjęciu na praktykę był zapisywany, „oprócz nabytych wiado
mości i zdolności pierw szym i zaletam i każdego górnika są: moc i w y
trw ałość w poddaw aniu się przykrościom tak fizycznym, jak i m oral
nym, odwaga i niewzruszona stałość w niebezpieczeństwach, na jakie będą w ystaw ieni i które przezwyciężać im będzie w ypadało”. Art. 42 tej U staw y stw ierdzał m. in., że „dobra konstytucja i silny skład ciała są niezbędnym i przym iotam i urzędnika technicznego lub górnika”.
D eklaracja w spraw ie służby górniczej zaw ierała oświadczenie o w y
łącznym poświęceniu się zawodowi górniczemu „przez całe życie” oraz zobowiązanie do bezpłatnej dw uletniej praktyki. Oświadczenie o stałej służbie zapobiegało chronieniu się młodzieży przed poborem do wojska pod osłoną przyw ilejów zawodu górniczego. Odpowiadało ono art. 32 Ustaw y pt. „O swobodach i przyw ilejach Królewskiego K orpusu G órni
czego”. Ponieważ w górnictwie pracow ała znaczna liczba młodzieży na
dającej się do służby wojskowej, a nie zawsze okazującej pilność i chęć do pracy, Bank Polski zwrócił uwagę w 1836 r. inspektorow i Zakładów Górniczych Okręgu Wschodniego, „aby górnictwo nie było schronieniem młodzieży od wojska i do niego przyjm ow ani byli tylko ci, którzy raz na zawsze służbie górniczej lub hutniczej z użytkiem prawdziwie po
święcić się pragną”, w przeciwnym przypadku „taki krok nierozważny mógłby narazić przyw ilej całego K orpusu Górniczego”15.
Zobowiązanie do dw uletniej bezpłatnej prak ty ki poparte być m u
siało zazwyczaj oświadczeniem ojca lub w braku tegoż kogoś z rodziny, że zapewniony zostanie fundusz na utrzym anie ucznia przez cały okres jego kształcenia się. W rzeczywistości praktyki trw ały znacznie dłużej niż dwa lata, a uczniowie mogli otrzym ywać skrom ne wynagrodzenie
15 Ibid., nr 3081, s. 53.
K S Z T A Ł C E N IE E L E W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 9 1
związane z czynnościami aktualnie przez nich w ykonyw anym i lub sta
rać się o stypendium . Biedniejsi dostaw ali czasem przy przyjęciu jedno
razowe zasiłki dla urządzenia się.
Obowiązek znajomości języka rosyjskiego istniał na zasadzie posta
nowienia Rady A dm inistracyjnej z dnia 4 I 1836 r., na mocy którego
„wszyscy do służby rządowej wchodzący, nie wprzód do takow ej mo
gą być przyjęci, dopóki nie okażą dowodów o posiadaniu języka rosyj
skiego w stopniu w ym aganym ”16. Egzamin należało składać w kance
larii naczelnika wojennego właściwej guberni17. Jak stw ierdzić można na podstaw ie zachowanych akt, nie bardzo brano sobie do serca owe
„postanowienia R ady” i niewielu było uczniów, którzy w ykazali się takim świadectwem. Ze szkół, które ukończyli, nie w ynieśli oni dosta
tecznej znajomości języka rosyjskiego, ponieważ w okresie przed pow
staniem listopadowym język ten, poza liceum w arszaw skim i uniw ersy
tetem, nie był obowiązkowy, a po powstaniu, pomimo nasilających się tendencji rusyfikacyjnych, nauka w szkołach odbywała się nadal w ję
zyku polskim.
Przyjm ow ano młodzież ze wszystkich guberni K rólestw a, do w y jąt
ków należeli kandydaci z innych zaborów i z Cesarstwa. W ynikało to nie z b raku popularności tego rodzaju nauczania, lecz z zakazu władz
„przyjm ow ania do służby rządowej cudzoziemców i osób edukujących się za granicą”.
Szczególnie obawiano się „zgubnych w pływ ów ” młodzieży przybyw a
jącej z okręgu Wolnego M iasta K rakow a i z zaboru austriackiego, k tó ra zgłaszała się dobrowolnie albo w racała do K rólestw a Polskiego, odwo
łana rozporządzeniem władz. W razie zgłoszeń takich kandydatów Bank rozpatryw ał podania indyw idualnie, zwłaszcza jeżeli chodziło o młodzież odwołaną przez dek ret „Najjaśniejszego P an a”. I tak np. gdy młodzie
niec „nauki pobierał w K rakow ie”, a był „m ieszkańcem tutejszokrajo- w ym ”, Bank podchodził do spraw y łagodniej i żądał tylko dowodu, że Rząd K rólestw a Polskiego udzielił m u zezwolenia na dotychczasową naukę w tam tym okręgu, oraz w ym agał prz.edłożenia paszportu em igra
cyjnego z opinią tam tejszych w ładz18.
Kategorycznie natom iast odmawiano przyjęcia młodzieży, która nie tylko uczyła się w K rakow ie czy jego okręgu, ale tam się również uro
dziła. Widzimy to znów na przykładzie Napoleona Sapalskiego, k tóry w latach 1841— 1842 dw ukrotnie i bezskutecznie ponaw iał swoją prośbę do Banku Polskiego o przyjęcie go na ucznia górniczego i w pisanie do
16 Ibid., nr 3082, s. 106.
17 J. Z a o r s k i , s. 46, rkps, vol. I—II, własność Muzeum Techniki w W ar
szawie, przechow ywany w AGH w Krakowie.
18 WAP K atow ice, AGD, nr 3083, s. 24, 25.
K orpusu Górniczego. Sapalski — czytam y w piśmie naczelnika do Ban
ku Polskiego — od kilku lat pracował jako pomoc przy budowniczym inżynierii obwodu olkuskiego. Prowadził „szczegółowy kierunek nad w ykonywaniem robót budowlanych h u ty »Bankowej«, Oddziału K opalń i Hut, Budowl, Oddziału »Henryków«, Oddziału »Panki i P radła«”.
W związku z tym posiadał więc przygotowanie praktyczne do tego ro dzaju prac i był zdolny „do wyegzekwowania reparacyj i budowl m niej
szych, obeznany z oszacowaniem budynków dla zaciągnięcia ich do To
w arzystw a Ogniowego”, poza tym znał m iernictw o i rysunek technicz
ny. Pomimo tak przychylnej opinii naczelnika podanie Sapalskiego za
łatwiono odmownie, gdyż Sapalski był „rodem z Galicji austriackiej i nauki w K rakow ie pobierał”19.
Przyjęcie na ucznia górniczego wymagało więc zgłoszenia w Banku Polskim i w yrażenia przez niego pisemnej zgody. Formalności związane z zatw ierdzeniem były następujące: Kandydaci, ubiegający się o przyję
cie, obowiązani byli składać dowody na ręce naczelnika danego okręgu, a ten dołączał do nich swoją opinię i przesyłał je następnie do Banku.
Bank w yrażał oświadczenie swojej woli w reskrypcie, w którym w r a zie zatw ierdzenia kandydata na ucznia górniczego określano jeszcze, do jakiej służby i w którym zakładzie ma zgłosić się do pracy. R eskrypt ze zwróconymi dowodami otrzym yw ał naczelnik. Obowiązkiem naczelnika było zawiadomić kandydata o decyzji Banku oraz w ydać stosowne pole
cenia jego przyszłemu bezpośredniemu zwierzchnikowi.
Zatwierdzony reskryptem Banku uczeń górniczy mógł bezzwłocznie rozpoczynać praktykę, zgłaszał się więc do bezpośredniego zwierzchni
ka, k tó ry w pisywał go jednocześnie do „rodowodu” jako członka K or
pusu Górniczego20. Na podstawie litera tu ry posiadamy pewne wiadomoś
ci, że elewowie Szkoły Akademiczno-Górniczej w Kielcach zaliczani byli do VI klasy K orpusu Górniczego. Nie w iem y natom iast, jaką klasą ob
jęci byli uczniowie górniczy przyjm ow ani przez Bank Polski.
Zgodnie z zarządzeniem uczeń w pisany do rodowodu górniczego skła
dał przysięgę wiernopoddańczą, zobowiązującą każdego do posłuszeń
stw a i wierności panującem u oraz chęci służenia krajow i (Art. 8, Tyt. II U staw y o K orpusie Górniczym)21.
19 Ibid., nr 3087, s. 3.
20 U staw a o K orpusie Górniczym, zatwierdzona 2 8 I I 1817 r. i ogłoszona w „Dzienniku Praw K rólestwa Polskiego” 4 V I I 1817 r., została dość obszernie om ówiona w dotychczasowej literaturze. W niniejszej pracy jest uwzględniona sze
rzej tylko w ów czas, gdy łączy się bezpośrednio z treścią poruszanej sprawy.
21 WAP K atow ice, AGD, nr 88, nlb.
K S Z T A Ł C E N IE E LE W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 9 3
PROGRAM NAUCZANIA I OBOWIĄZKI UCZNIÓW GÓRNICZYCH
Program nauczania i obowiązki uczniów górniczych w czasie trw ania praktyki określał resk ryp t Banku Polskiego z dnia 14 II 1839 r.22, któ
rego treść została podana za pośrednictw em naczelników okręgów do wiadomości wszystkich zainteresow anych. Na podstaw ie przejrzanych ocalałych m ateriałów archiw alnych możemy stwierdzić, że było to je dyne (o podstawowym znaczeniu) zarządzenie w ydane przez Bank w okresie jego adm inistracji, ujm ujące w sposób bardzo ogólny i ram o
wy zasady, na jakich opierała się organizacja kształcenia uczniów gór
niczych. Z treści jego w ynika, że nauka była czysto praktyczna, a ele
m enty teorii udzielane w toku zajęć. Jak zarządzenie to zostało wcie
lone w życie, omówione zostanie w dalszym ciągu niniejszej pracy. Tu
taj zajmiemy się przede w szystkim rozpatrzeniem treści tego regula
minu.
Regulamin zarządzał, że każdy kandydat po uzyskaniu przyjęcia do K orpusu Górniczego m a przez dwa lata jako uczeń górniczy odbyć ko
lejno p rak tyk ę w w ęglarstw ie, kopalniach, w ielkich piecach, fryszer- kach, pudlingarniach, walcowniach, w arsztatach mechanicznych, budow
nictw ie itp. W rzeczywistości praca tego rodzaju przeciągała się znacz
nie dłużej, o czym przekonam y się m. in. na przykładzie Józefa Zaor
skiego, k tó ry pozostawał na praktyce przez 4 lata, mimo że był jednym z najbardziej zdolnych i sum iennych uczniów.
Z p raktyk i w poszczególnych oddziałach uczeń górniczy obowiązany był składać osobne sprawozdania, obejm ujące nie tylko opis aktualnie w ykonywanych przez siebie prac, lecz również ch arak tery sty kę prze
biegu czynności odbywających się w oddziale. W spraw ozdaniach uczeń mógł zamieszczać uwagi i spostrzeżenia, jakie nasuw ały mu się w cza
sie pracy na danym odcinku oraz podawać pomysły racjonalizatorskie.
Sprawozdania m usiały być podpisane przez bezpośredniego zwierzchnika.
Mimo obowiązku kolejnego zapoznawania się z w szystkim i dziedzi
nam i prac górniczych i hutniczych wymagano deklaracji ucznia w y
mieniającej, jaki oddział służby technicznej chciałby przejść specjalnie.
Deklarację taką wraz ze szczegółowym opisem interesującej go dziedzi
ny pracy naczelnik okręgu po zaopiniowaniu m iał obowiązek przed
stawić Bankowi.
Regulamin uzależniał aw ans od sumiennego w ykonyw ania obowiąz
ków przez okres praktyki, a wniosek o aw ans poparty być m usiał przy
chylną opinią zwierzchników. W yodrębniał też grupę adm inistracyjną i techniczną uczniów stw ierdzając, że do prac kancelaryjnych (biuro
22 Ibid., nr 3083, s. 8.
wych) można będzie przejść dopiero po odbyciu praktyki technicznej i spełnieniu wymogów z p rak ty k ą tą związanych.
Jeżeli uczeń nie dopełni obowiązków w ym ienionych w instrukcji, będzie uchylał się od przydzielonych mu prac lub zachowywał się na
gannie, przewidziano skreślenie go z listy członków K orpusu Górnicze
go, co w praktyce było równoznaczne z w ydaleniem ze służby górniczej.
Odpowiedzialnym za kształcenie młodzieży był naczelnik okręgu. Co pół roku był on obowiązany przesyłać Bankowi tzw. listę konduity, w której podawać m iał wykaz zatrudnionych w podległym sobie okręgu uczniów górniczych z wymienieniem oddziału, rodzaju pracy i zamiesz
czeniem uwag o ich spraw owaniu się. Ja k już zaznaczono, instrukcja objęła również dotychczasowych praktykantów i aplikantów.
W zasadzie instrukcja nie precyzowała program u nauczania, stw ier
dzała tylko, że uczeń ma przejść przez cały cykl produkcyjny. O zain
teresow aniach danego ucznia i kierunku, w jakim należało go spec
jalizować, m iała orientować deklaracja, którą składał.
Form a nauczania ¡sprowadzała się do samodzielnego zdobywania wie
dzy fachowej przez uczniów, ze strony natom iast zwierzchników do przydzielania im określonej pracy i zadań do w ykonania oraz udziela
nia stosownych inform acji.
Poziom nauczania starano się podnieść za pomocą dostarczanych pod
ręczników i literatury . „Albowiem obok nabyw anych praktycznie w ia
domości niezbędne są uczniom górniczym do w ydoskonalenia się w obra
nym zawodzie wszelkie pomoce naukow e; nie ulega też wątpliwości, iż jedynie jeżeli tą drogą w kształceniu się, obok w ytrw ałości w pracy i szczerego zamiłowania powołania swego, postępować będą, spodziewać się będzie można pożytecznej po nich w górnictwie służby”23.
W yniki nauczania sprawdzano nie przez przeprow adzanie egza
minów, lecz przez stałą kontrolę postępów ucznia w toku pracy, oraz na podstaw ie sporządzanych przez niego sprawozdań i wypracowań. Zależ
nie od opinii i uznania bezpośrednich zwierzchników, a następnie na
czelnika następowało przejście z jednego stopnia na drugi, i wreszcie ostateczny awans. P rzy ocenie brano pod uwagę nie tylko osiągnięte postępy ucznia w nauce, lecz również duży nacisk kładziono na ogólne spraw owanie się, posłuszeństwo i uległość wobec przełożonych, karność, pilność, moralność i nieangażowanie się do spraw politycznych.
ORGANIZACJA I ROZMIARY PRAKTYK
Przejęcie przez Bank Polski adm inistracji górnictwa i hutnictw a rzą
dowego spowodowało zmiany w organizacji naczelnych władz górni
23 H. Ł a b ę c k i , P oczątki nauki kopaln ictw a, W arszawa 1843, nlb.
K S Z T A Ł C E N IE E LE W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K L . B A N K U P O L S K IE G O 9 5
czych. O dtąd te same w ładze w Banku, które m iały decydować o roz
woju i eksploatacji zakładów górniczo-hutniczych, stały się jednocześnie organam i naczelnym i dla wyższego szkolenia przyzakładowego.
Pomimo że w zbadanych dotychczas m ateriałach źródłowych nie udało się odnaleźć żadnych ustaw , k tó re świadczyłyby o ujęciu p raw nym p rojektu i organizacji szkolenia przyzakładowego, postaram y się odtworzyć zakres kom petencji i działalności władz górniczych w tej dzie
dzinie oraz obowiązki i upraw nienia uczniów na podstaw ie zachowanej korespondencji między władzami bankow ym i a terenow ym i. W kores
pondencji tej znajdują się niektóre przypadkowo ocalałe wykazy, spra
wozdania i rap o rty władz terenowych, jak również listy im ienne oraz kilka list stanu służby i w ypracow ań uczniów, na podstaw ie których można jednak dojść do pew nych wniosków.
Zarówno F ry dery k Lempe, który od 1833 r. objął obowiązki naczel
nika Wydziału Górniczego w Banku, ja k również w iceprezes Banku, H enryk Łubieński, którem u Wydział G órnictw a bezpośrednio podlegał, zajmowali się stroną techniczną i handlową górnictw a i hutnictw a rzą
dowego, w związku z czym w omawianych aktach nie w ystępują.
Wydział Górniczy w ydaw ał zarządzenia dotyczące zasad organizacji, szkolenia, finansow ania i sprawozdawczości, przyjm ow ał i zwalniał ucz
niów, przeprow adzał kontrolę nauczania, współdziałał w regulacji n a
boru uczniów z władzami terenowym i, decydował w spraw ach w ynagra
dzania za praktyki, w ydaw ał orzeczenia w spraw ach dyscyplinarnych i zatwierdzał wnioski o awanse i etaty.
Wśród zarządzeń podstawowe znaczenie m iał resk ry p t Banku z 14 II 1839 r., określający obowiązki uczniów górniczych zapisyw anych do K orpusu Górniczego, a tym samym i ustaw a o tym że K orpusie z 1817 r.
Przyjm ow ano uczniów przez zatw ierdzanie wniosków niższych in
stancji. Zdarzały się przypadki, że kierow nictw o Banku załatw iło bez
pośrednio indyw idualne podanie o przyjęcie na praktykę. W zasadzie jednak odsyłało petentów do naczelników okręgu. Decyzja o przyjęciu na ucznia górniczego, podpisyw ana w im ieniu Banku przez prezesa i je
go sekretarza generalnego, zawierała z reguły orzeczenie, do jakiej pracy i pod czyje zwierzchnictwo uczeń m a być przydzielony. „Życzeniem Ban
ku jest, abyś użył Błaszkowskiego do części górniczej przy kopalniach i oddał go pod zwierzchnictwo naczelnego zawiadowcy kopalń”, pisał prezes Banku w 1839 r. do naczelnika O kręgu Zachodniego24. Innym ra zem, np. przy przyjęciu na ucznia górniczego A natola Kowalskiego,
24 WAP K atow ice, AGD, nr 3083, s. 60.
określał bardziej ściśle zakład i zakres pracy, kierując go „do Zakładów Oddziału Niweckiego dla w ykształcenia go na zdatnego pudlingarza”25.
Podania lub wnioski o zwolnienie mogły w pływać do Banku tylko za pośrednictwem naczelnika okręgu, pod którego zwierzchnictwem da
ny uczeń pracował. Podania o odejście ze służby górniczej uzasadniano zazwyczaj chorobą lub zm ianą miejsca pobytu, a wnioski służbowe wy
kroczeniami dyscyplinarnym i i spraw am i politycznymi.
K ontrola przebiegu nauczania polegała na przeglądaniu i analizie nadsyłanych przez naczelników okręgu sprawozdań, raportów, list stanu służby, a zwłaszcza list imiennych, oraz w ypracow ań uczniów z poszcze
gólnych odcinków pracy szkoleniowej.
Szczególnie duże znaczenie przywiązywano do składanych co pół roku list konduit, tj. list im iennych uczniów, praktykantów i aplikan
tów, które oprócz danych personalnych zaw ierały inform acje o przebie
gu i rodzaju w ykonywanej pracy oraz o spraw owaniu się i uzdolnieniach uczniów. Naczelnik okręgu załączał do nich ponadto w yczerpujące ko
m entarze.
Podaw anie k ond uit-listy jako z siebie sam ej bardzo ważnej ma na celu uw ia
dam ianie Banku o sprawowaniu i zdolnościach m łodzieży, na których w ykształ
ceniu się w iele zależy [...] Dla tych zatem powodów listy z okręgu nadsyłane dla ich w ażności nie tylko są skrupulatnie przez Bank roztrząsane, ale nadto zostają trosk liw ie zachow yw ane i służą tak do porównyw ania zmian w postępie m łodzie
ży zachodzących, jak rów nież wykażą, jak dalece opinia o nich w ładzy m iejsco
w ej górniczej na zasadzie prawdy i z zupełną uwagą dawana była26.
W ypracowania uczniów, oparte na własnych ich obserwacjach z pew
nego etapu praktyk i oraz na dostępnej im literaturze, zaopatrzone w uwagi naczelnika, były czytane i opiniowane przez prezesa Banku względnie jego ap arat urzędniczy. Opinię o w ypracow aniu przesyłano następnie naczelnikowi, a ten przekazywał zainteresowanym. W przy
padku gdy zdarzał się kandydat na ucznia, który nie posiadał odpowied
niego przygotow ania ze szkoły, a pracował jako zwykły robotnik przez jakiś czas w górnictwie i posiadał dobrą opinię przełożonych, w ypraco
wanie złożone przy wniosku mogło posłużyć do w yjednania w Banku zatwierdzenia na ucznia górniczego27.
W spółdziałanie centrali Banku z władzami terenow ym i w regulacji przyjm ow ania uczniów opierało się na znajomości potrzeb zakładów gór
niczych i hutniczych. Prezes Banku starał się kierować przydziałem prak
tykantów , zależnie od ich przygotowania i zainteresow ań oraz od zapo
trzebowania zakładów istniejących, jak również będących w budowie.
25 Ibid,., nr 91, nlb.
26 Ibid., nr 3084, s. 45.
*7 Ibid., nr 75, nlb.
K S Z T A Ł C E N IE E L E W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 9 7
Um otywowany projekt wychodził zwykle od naczelnika okręgu, lecz nie zawsze znajdował całkowite uznanie prezesa.
W omawianym system ie nauczania ustaliła się zasada bezpłatnej praktyki przez okres dwóch lat. Jednak w związku z ciężkimi w aru n kami większej części młodzieży i niezawinionym przez nią przedłuża
niem się okresu p rak ty k prezes w ydał zezwolenie na w ypłacanie w yna
grodzeń w wysokości kw ot pobieranych przez prostych robotników, za
trudnionych przy takiej samej pracy.
Przyznaw ał on również uczniom „pilnością w w ykonyw aniu służby i wzorowem prowadzeniem się odznaczającym” stypendia, w ypłacane miesięcznie, zwykle przez okres nie m niejszy jak jeden rok. Wniosek 0 stypendium wychodził od naczelnika28.
W w yjątkow ych w ypadkach udzielał zapomóg na tzw. „oporządzenie się” dla najbardziej potrzebujących uczniów, o ile nie byli zatrudnieni w zakładach adm inistrow anych przez Koniara.
Prezesowi Banku podlegali bezpośrednio naczelnicy okręgów: Ł u
kasz Reklewski w Okręgu Wschodnim, z siedzibą w Suchedniowie, M ar
celi Królikiewicz, a po nim Jerzy Schum ann w Okręgu Zachodnim, z siedzibą w Dąbrowie — odpowiedzialni za kształcenie młodzieży w za
kładach, którym i zarządzali w swoim okręgu. Była to w edług dzisiej
szych pojęć odpowiedzialność zbliżona m erytorycznie do kom petencji dyrektora szkoły. Wszyscy trzej należeli do w ybitnych specjalistów.
Łukasz Reklewski, prawdopodobnie absolw ent Ecole des m ines w P a ryżu, w spółredaktor „Pam iętnika G órnictw a i H utnictw a”29, trak to w ał bardzo sumiennie swoje obowiązki pedagogiczne; doceniał znaczenie nauki i zorganizował nauczanie tak wzorowo, że później naśladowano go w Okręgu Zachodnim. Wiadomo, że skrupulatnie czytał prace uczniów 1 w ydaw ał trafn e opinie o swoich wychowankach. Także i w ychow an
kowie w yrażali się pochlebnie o jego stosunku do uczącej się młodzieży.
Tak np. w 1842 r. uczeń górniczy, A. Zalewski, przeniesiony z O kręgu Wschodniego do H uty Bankowej jako rysow nik przy inżynierze m achin Aleksandrze Watsonie, nie mogąc w yjednać sobie u naczelnika Okręgu Zachodniego zezwolenia na wypłacenie m u w ynagrodzenia, pisał do tegoż naczelnika, że woli „wrócić do Białogona, gdzie szczerą pracę lepiej um ieją cenić, a przynajm niej bez nagrody nie zostaw iają”30.
Po M arcelim Królikiewiczu, byłym profesorze Szkoły Akademiczno- Górniczej w Kielcach, dochowała się ocena stanu p rak ty k w Okręgu Zachodnim z 1835 r., która świadczy, że nie. tylko był on doskonale
28 Z a o r s k ł, op. cit., t. I, s. 12.
23 J. B. P u s c h, Ł. F. R e k l e w s k i , „Pam iętnik Górnictwa i H u tn ictw a”, t. I, W arszawa 1831.
30 WAP K atow ice, AGD, nr 3087, s. 59.
7 — Rozprawy z dziejów ośw iaty t. IX
zorientow any w postępach uczniów, lecz że również popierał doszkolenie niektórych za granicą.
Jerzy Schumann, jeden z bliskich współpracowników Staszica, znając poziom techniki na zachodzie Europy staw iał uczniom wysokie w y
magania.
Naczelnicy na podstaw ie znajomości potrzeb kadrow ych w swoich okręgach planowali szkolenie i zgłaszali Bankowi umotywowane wnioski o zezwolenie na przyjęcie uczniów na praktyki. Do 1834 r., tj. do czasu zastrzeżenia tego dla centrali Banku, przyjm ow ali praktykantów według własnego uznania. Niekiedy czynili to również i później, w ykorzystując fakt, że praktyk i były bezpłatne i że można je było odbywać na pra
wach robotników 31. Mieli oni obowiązek
m ienia tej m łodzieży na ciągłym oku i baczenia na w ykonyw anie przez nią robót i na jej prowadzenie się — m ianow icie przekonyw anie się, czy ciż młodzi ludzie, do Korpusu Górniczego przyjęci, do przepisów i rozkazów w ładzy górni
czej się stosują, czy roboty, do których odkom enderow ani zostali, sami uskutecz
niają, czy pracą swą, usposabianiem się w górnictw ie i m oralnym prowadzeniem się udowodniają, że nie w celu tylko korzystania z przyw ileju, jakie członkom górnictw a rządowego [...] służy, zaciągnęli się do Korpusu Górniczego32.
Aby tem u sprostać, naczelnik sam rozpatryw ał rap o rty tygodniowe o zatrudnieniach uczniów, nadsyłane m u przez poszczególnych zawia
dowców i nadsztygarów kopalń. R aporty tygodniowe, sporządzane we
dług w zoru określonego zarządzeniem Banku z 22 VII 1838 r., mieli obowiązek wypełniać codziennie sami uczniowie, opisując w nich czyn
ności, które w ciągu dnia wykonywali. R aporty te składali z końcem tygodnia na ręce zawiadowców czy nadsztygarów, ci po poświadczeniu przesyłali je następnie naczelnikowi, k tó ry przeglądał też „dzienniki czynności”, a następnie zw racał „do dalszego prow adzenia według wy
danego przepisu”, zaopatrując je w opinię33. '
W ydawał opinię o uczącej się w jego okręgu młodzieży, składając Bankowi listy konduity, które sporządzał na podstaw ie m ateriałów nad
syłanych przez zawiadowców oddziałów. Szczególnie trzy ostatnie ru bryki listy m usiał wypełniać własnoręcznie i „najrzetelniej”, ponieważ zaw ierały one dane o aktualnym zatrudnieniu ucznia, jego zdolnościach, postępie w naukach i spraw owaniu się „w życiu p ryw atnym ”.
Po przejęciu adm inistracji fabryk żelaznych rządowych przez Ko- niara w 1837 r. naczelnik m iał obowiązek przesyłać mu również listy im ienne praktykantów , zatrudnionych w zakładach wydzierżawionych.
31 Ibid., nr 3081, s. 135.
32 Ibid., nr 3082, s. 8.
33 Ibid., nr 3082, s. 100.
K S Z T A Ł C E N IE E L E W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 99
Przy w pisyw aniu do rodowodu górniczego formowano jednocześnie listę stanu służby, k tó rą naczelnik przesyłał również Bankowi. Rodo
wody będące księgami, w których zapisywano dokładnie wszelkie dane o członkach K orpusu Górniczego oraz o przebiegu ich pracy, były rów nież podstawą do sporządzania list w celu zwolnienia z poboru wojsko
wego.
Przeniesienie prakty k an ta z jednego m iejsca pracy do drugiego mo
gło się odbywać tylko z wiedzą naczelnika. Na podstaw ie przedkłada
nych sobie spraw ozdań i opinii władz w teren ie oraz sporządzanych przez uczniów raportów , w ypracow ań (a zwłaszcza deklaracji, składanej już w czasie odbywania praktyki, w której uczniowie w ypow iadali się, w jakim kierunku chcieliby się specjalizować) naczelnik decydował o zakresie kształcenia danego ucznia i późniejszym w ykorzystaniu w pracy34.
Naczelnikom okręgów podlegali zawiadowcy stojący na czele po
szczególnych oddziałów. Okręgi bowiem podzielone zostały na oddziały, przy czym Okręg Wschodni na: wąchocki, suchedniowski, samsonowski, radoszycki i białogoński, natom iast Okręg Zachodni na: niwecki, dą
browski, pradelski, pankow ski i blachownię. „Zawiadowcy oddziałowi, jako pierwsi przełożeni na oddziałach”, odpowiedzialni byli za kształ
cenie, jako faktycznie nauczający. Jeżeli zawiadowca posiadał kilka obiektów, wówczas posługiwał się swoim personelem. Czuwał jednak sam nad w ykonaniem zarządzeń naczelnika i Banku i był bezpośrednim łącznikiem między władzami a niższym personelem nauczającym . Na tej samej zasadzie pracowali zawiadowcy kopalń, h u t i budowli, nad- sztygarzy i inżynierowie.
Do nich w pływ ały skierow ania na p rak ty k i w ich oddziale, przeka
zywane im przez naczelnika, w związku z czym mieli obowiązek składać rap orty naczelnikowi o dniu przybycia do pracy ucznia, lub też o nie- zgłoszeniu się, oraz jakie otrzym ał zajęcie.
ZAKŁADY KSZTAŁCENIA I PERSONEL NAUCZAJĄCY
W poszczególnych zakładach, w których pracow ali uczniowie, facho
wych porad udzielali bezpośredni zwierzchnicy, powołani przez władze nadrzędne do pełnienia obowiązków instruktorskich wśród oddanej sobie pod bezpośrednią opiekę młodzieży. Od zdolności i kw alifikacji oraz umiejętności pedagogicznych bezpośrednich przełożonych zależały w du
żej mierze w yniki nauczania. Bank Polski zwracał uwagę, że uczeń „bez
34 Ibid,., nr 3081: „pod rozkazy P. Lanci Budow niczego”..., gdzie ma być za
trudniony „aż do dalszych m oich rozkazów ”.
7*
pomocy tego urzędnika, którem u go pod dyrekcją oddano, nie osiąga tych wiadomości, które m u są koniecznie potrzebne”35.
W związku z dużym w pływem bezpośrednich wychowawców należy zdać sobie sprawę, które zakłady produkcyjne otrzym yw ały prak ty k an tów i jakie były kw alifikacje fachowe zatrudnionego w nich personelu technicznego. Pierwszą, lecz zarazem jedyną, zachowaną kom pletną listę przydziału praktykantów sporządził w 1835 r. naczelnik Okręgu Za
chodniego. Obejmowała ona ogółem 23 praktykantów w 13 zakładach
pracy. Y
W 1835 r. znane już były plany rozbudowy górnictwa i hutnictw a i można było przypuszczać, że potrzebni będą w szczególności górnicy rud żelaza oraz hutnicy. Tymczasem aż 10 praktykantów kształciło się w górnictwie i przy wzbogacaniu galm anu i galeny, a tylko 3 w gór
nictw ie węgla i ru d żelaza. H utnictw o było jeszcze mniej celowo obsa
dzone. Przypadkowość tę tłumaczyć można przede wszystkim tym, że Okręg Zachodni był w tym czasie słabo rozwinięty, a szkolenie dopiero zapoczątkowane. Naczelnik Królikiewicz przesyłając obraz stanu zatrud
nienia praktykantów zdawał sobie spraw ę z jego niedoskonałości. „Aby rów nie i dla nowo pow stających pudlingarni oraz wielkich pieców ko
ksem opalać się m ających zdatnych indywiduów na niższe posady wcześ
nie przysposobić”, proponuje posłać 4 spośród w ykazanych praktykan
tów do pudlingarni w Koniecpolu, 2 do w ielkich pieców w Pankach i 2 „na »Królewską Hutę« dla wyuczenia się praktycznego robót zacho
dzących przy wielkich piecach koksem pędzonych” z tym , że po określo
nym czasie powinni być wymienieni z praktykantam i z Panek36.
O stanie późniejszym m am y tylko fragm entaryczne informacje, po
zwalające jednak na ustalenie kierunku i rozmiarów kształcenia w Okrę
gu Zachodnim37, z których wynika, że liczba kształcących się zwiększyła się w ciągu 7 la t o 16 osób. Zakłady Okręgu Zachodniego stały się rów nież w arsztatem szkoleniowym dla kadr Okręgu Wschodniego. Uczniowie kierow ani byli głównie do Zakładów Henrykowskich, co mogło się w ią
zać z zam iarem zatrudnienia tych ludzi przez H enryka Łubieńskiego w jego późniejszych Zakładach Ostrowieckich, a częściowo Chlewiskich w O kręgu Wschodnim. U derzające jest bowiem, że tych praktykantów nie kierow ano do H u ty Bankowej, która była co najm niej równie nowo
czesnym zakładem jak Zakład Henrykowski, w którym Łubieński był m aterialnie zainteresowany. B ankructw o Zakładów Henrykowskich od
biło się prawdopodobnie na liczebności p rak ty k w Okręgu Zachodnim.
55 Ibid,., nr 3085, s. 4.
56 Ibid., nr 3081, s. 29— 32.
” Ibid., nr 3081, s. 88—89, 112, 119—120, 122—123, 125—126, 128— 129; nr 3082, s. 57; nr 3083, s. 41—43, 52—53, 50— 55, 62—63; nr 3084, s. 1—2.
K S Z T A Ł C E N IE E L E W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IM 101
W 1845 r. Rada A dm inistracyjna ograniczyła ilość aplikantów O kręgu Zachodniego do 13 osób, natom iast w Okręgu Wschodnim do 5238. G dyby ta ostatnia liczba odzwierciedlała liczebność p raktykantów O kręgu Wschodniego w poprzednich latach, to można by przyjąć, że pod koniec omawianego okresu kształciło się w zakładach bankow ych około 90 ucz
niów. Środowisko szkolne i nauczycielskie było tak bardzo zróżnicowane, że jego scharakteryzow anie jest praw ie niemożliwe.
Ogół zakładów w poszczególnych okręgach reprezentow ał w trakcie realizacji inw estycji bankow ych przeciętny poziom techniki europejskiej.
Może tylko górnictwo rudne nie dorastało do tego poziomu ze względu na łatw ą dostępność złóż. W hutnictw ie utrzym yw ały się fryszerki jako przestarzały ty p zakładu m etalurgicznego. Poza tym jednak obydwa okręgi nastaw iały się na proces pudlow y i walcownictwo, stosowały że
liwiaki i piece płomienne, do wtórnego przetapiania surów ki na żeliwo odlewnicze, wprowadzały obrabiarki w w arsztatach mechanicznych (to
karki, frezarki, strugarki, w iertarki) i m aszyny parow e do napędu urzą
dzeń produkcyjnych. Wielkie piece z konieczności, ze względu na brak koksu, trzym ały się technologii związanej z paliw em organicznym, ale proces na koksie był naszym hutnikom teoretycznie znany. W Dąbrowie Górniczej i H enrykowie próbowano go naw et, choć bez powodzenia, stosować. W każdym razie znana była i w prowadzana zasada nagrzew a
nia dmuchu i w ykorzystyw ania gazów wielkopiecowych do celów grzew czych.
Toteż gdyby każdy uczeń przeszedł konsekw entnie w szystkie typy zakładów w okręgu, mógłby po kilkuletniej praktyce opanować m inim um wiedzy potrzebnej inżynierowi górnictwa i hutnictw a. Możliwość ta istniała pod w arunkiem , że instruktorzy zakładowi nie zaniedbają prze
kazać praktykantow i swego doświadczenia, a kierow nictw o szkolenia zadba, aby każdy uczeń przeszedł przez takie ogniwa produkcji, jakie będą niezbędne dla jego w ykształcenia ogólnego.
Ten drugi w arunek był w yjątkow o tylko zachowywany. Przew aża
jąca większość praktykantów poprzestawała na w ąskiej specjalizacji technicznej. Dlatego niesłuszne byłoby zajmowanie się każdym poszcze
gólnym zakładem, co do którego udało się stwierdzić, że posiadał p rak tykantów w latach 1833— 1842. Były to mianowicie:
a. Okręg Zachodni
1. Kopalnie węgla „Reden”, „K saw ery”, „Tadeusz” (w Strzyżow i- cach) i „Feliks” (w Niemcach).
2. Kopalnie galm anu „Ulisses”, „Józef”, „A nna”, „B arb ara”, „Jerzy ”.
Ibid., nr 3087, s. 236.
3. K opalnie rud żelaza w Oddziale Blachownia i Oddziale Panki.
4. P łuczkarnie w Sławkowie, Żychcicach, Olkuszu, Bobrku, pod Strzemieszycami.
5. H uty — „Bankow a” w Dąbrowie, „H enryków ” w Niwce, zakłady w „Pankach”, „P radłach”, blachownia, walcownia i odlewnia w Sław
kowie, pudlingarnia i walcownia w Koniecpolu.
6. Fryszerki w Pankach, Praszczykach, Cygance i Kostrzyniu.
b. Okręg Wschodni
1. K opalnie ru d żelaza „H erkules” koło Starachowic, „Józef” w Łu
biance.
2. H uty — „Parszów ”, „M ostki”, „Bzin”, „Sielpia”, „Rejów”, „Sam- sonów”, „K rólewiec”, kom binat nad Kamienną.
3. Fryszerki w Małachowie i Suchedniowie.
4. W arsztaty mechaniczne — Suchedniów i Białogon.
5. Zakład m achin na Solcu.
Poza tym biura okręgowe w obu okręgach.
Ze względu na dużą rolę h u ty ,,H enrykow skiej” w Niwce w kształ
ceniu praktykantów w arto nadmienić, że zakład ten składał się z 2 wiel
kich pieców, odlewni o 4 żeliwiakach, „pierwszego w k raju pieca do rafinow ania żelaza”39, pudlingarni o 8 piecach, 2 walcowni, dużej i małej, oraz z w arsztatów pomocniczych. Z atrudniał on w 1841 r. ok. 100— 150 robotników 40, w czym 10 osób personelu technicznego. W śród techników tego zakładu w yróżniali się „oberm ajster” pudlingarni, W iliam Harris, zawiadowca w ielkich pieców, Tomasz Samczyński, oraz zawiadowca za
kładów, Jan Wąsikiewicz.
Jeśli idzie o inne zakłady O kręgu Zachodniego, to wykwalifikow any personel techniczny był skupiony w hucie „Bankow ej”, której zakłady należały „do rzędu najpiękniejszych tego rodzaju, obejm ując wszystko, co tylko do w yrobu żelaza wszelkiego rodzaju potrzebnym być może”41.
W szczególności wymienić tu można inżyniera w arsztatów mechanicz
nych, Aleksandra W atsona, inżyniera machin, Eichhorna, zawiadowcę w ielkich pieców, Filipa P areta, zawiadowcę pudlingarni i walcowni, K arola Kłokockiego.
Wśród personelu technicznego Okręgu Zachodniego znajdowali się ponadto w tym czasie: Tomasz Szwejkowski, zawiadowca Oddziału P an
ki, Kaden, zawiadowca Oddziału Blachownia, inżynier górniczy, Fryde
39 Z biór u rządzeń B anku Polskiego, t. IV, W arszawa 1840, s. 324.
40 K o w a l s k a , J e d l i c k i , J e z i e r s k i , op. cii., s. 206.
41 Z biór urządzeń..., s. 474.
K S Z T A Ł C E N IE E LE W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 1 0 3
ry k K rum pel, budowniczowie nowych zakładów, Franciszek Lanci i Jan S trahler. Kierowano również uczniów do E rnesta Beckera, „gó ro y istrza znakomitego z F reiberga”42.
W Okręgu Wschodnim wymienić przede w szystkim należy kom binat nad K am ienną w zakresie hutnictw a, a ponadto zakład w Sielpi, w za
kresie w arsztatów mechanicznych zakład w Białogonie. Szczególnie w y
soki poziom reprezentow ali pracownicy techniczni w Białogonie, spośród których w yróżniali się W iliam Preacher, mechanik, kierujący w arszta
tami, Ignacy Zawadzki, hutm istrz, inżynier A leksander Spleszyński oraz budowniczy K arol Knake.
Niewiele w iem y o wyposażeniu zakładów w pomoce naukow e. Mo
żemy jednak przypuszczać, że jeżeli nie wszystkie, to przynajm niej w ięk
szość z nich posiadała niewielkie biblioteki, zaw ierające dzieła fachowe i czasopisma. O istnieniu bibliotek przyzakładowych świadczą protokoły zdawczo-odbiorcze, tzw. pokwitowania, sporządzane przy każdorazowym obejmowaniu przez Zaorskiego nowej funkcji w zakładach Okręgu Wschodniego. W protokołach tych w ym ieniana była biblioteka jako od
rębna pozycja w dziale inw entarza ruchomego, jednakże bez bliższych danych, dotyczących ilości i rodzaju posiadanych książek. N atom iast nieco szczegółów o bibliotece w Białogonie podaje Jan Pazdur, oblicza
jąc zbiór znajdujących się w niej dzieł fachowych na 123 tomy43.
Tak więc uczniowie oprócz wiedzy praktycznej mogli czerpać w ia
domości z dostępnej im literatu ry . K orzystała z niej zwłaszcza młodzież zamierzająca objąć wyższe stanowiska. Świadczą o ty m w ypracow ania uczniów, szczególnie zachowane w całości sprawozdanie Zaorskiego i opracowane przez niego zadania, zlecane m u przez zwierzchników.
Oprócz obserwacji w łasnych sprawozdania zaw ierają spostrzeżenia czy stwierdzenia oparte na literaturze, którą autor sam cy tu je lub której możemy się domyślać na podstawie treści. Z m ateriałów tych wynika, że Zaorskiemu znane były zarówno dzieła obcych autorów, jak również i w ybitnych Polaków oraz bieżące czasopisma fachowe. Praw dopodobnie był on jednak w znacznie lepszej sytuacji niż inni uczniowie, gdyż jako syn bibliotekarza Biblioteki Publicznej w W arszawie m iał większe moż
liwości zdobycia dobrych książek z potrzebnej mu dziedziny, które, jak
42 Ła b ę c k i, G órnictw o..., t. I, s. 285.
43 P a z d u r , op. cii., s. 119. „Zakłady posiadały podręczną bibliotekę dzieł fa chow ych i periodyków, m.in. »Izis Polską«, A rch iv fu r B ergbau und H iittew esen Karstena, Journal Dinglera, »Abhandlungen der technischen Deputation fiir G e- werbe« i znaczniejszą ilość dzieł angielskich. Ogółem 123 tom y, n ie licząc map.
Korzystali z tego zbioru zapewne tylko personel kierow niczy i elew ow ie górnictw a i hutnictwa, lecz poprzez nich w iedza techniczna przenikała także do m ajstrów , którzy zażyw ali ustalonej dobrej sław y, a naw et oddziaływ ow ała szerzej”.
się sam w późniejszych latach wyraził, trudno było znaleźć na prowincji.
Trudności w zdobywaniu dzieł fachowych napotykano zresztą nie tylko na prow incji, również w stolicy sprawa znalezienia odpowiednich pod
ręczników nie była łatw a. W latach 1832— 1834 wywieziono bowiem do P etersburga zbiory Tow arzystw a Przyjaciół Nauk, część zbiorów uni
w ersy tetu oraz większą część Biblioteki Publicznej, w tym znaczną ilość książek dotyczących górnictwa i hutnictw a, a także z dziedzin mających związek z nimi, jak z mineralogii, chemii, fizyki44.
PRZEBIEG PRAKTYKI
Przebieg p rakty ki postaram y się prześledzić na przykładzie zapisków Józefa Zaorskiego, którego rękopis stanowi cenne źródło wiadomości 0 szkoleniu elewów górniczych w pierwszej połowie XIX w. Rękopis, składający się z 2 woluminów, zawiera w części I akta osobiste i pisma dotyczące p raktyki górniczej i hutniczej Zaorskiego oraz w części II sprawozdania z prak ty k i i służby górniczej za lata 1840— 1862. Zebrane przez niego m ateriały, a zwłaszcza sprawozdania z praktyki, pozwalają ocenić pracę i uchwycić na tej podstawie rozwój specjalizacji w gór
nictw ie.
Ze względu na ram y niniejszego arty k u łu ograniczymy się do poda
nia kolejnych etapów, przez które przechodził w czasie odbywania prak
tyki, oraz do ogólnych uwag o sprawozdaniach z tego okresu, bez w ni
kania w szczegóły i analizy poziomu stosowanej techniki górniczej 1 hutniczej.
Józef Antoni Zaorski urodził się 1 6 II 1822 r. Ukończył osiem klas gim nazjum gubernialnego w Warszawie. Ojciec jego, Paw eł, był przez szereg lat bibliotekarzem Rządowej Biblioteki w Warszawie. Praw dopo
dobnie po ojcu nabył zamiłowania do systematyczności i gromadzenia m ateriałów . Na mocy resk ry p tu Banku Polskiego z dnia 1 0 IX 1840 r.
został przyjęty jako uczeń górniczy w Okręgu Wschodnim; Zaorski prag
nął zostać mechanikiem.
29 IX 1840 r. rozpoczął pracę w kopalni „H erkules” w Piaskach koło Starachowic. Była to naówczas jedna z przodujących kopalń rudy żelaz
nej (ilastej), prawidłowo eksploatowana, posiadająca sztolnię odwadnia
jącą i regularną w ybierkę szybowochodnikową. Zaorski pracował tu jako zw ykły robotnik; uczył się kopać rudę, pogłębiać szyby, prowadzić chodniki i sztolnie oraz regularną w ybierkę filarową. Poznał również przyczyny i skutki przypływ u wód kopalnianych, sposoby zapobiegania
44 K u c h a r z e w s k i , op. cit., s. 60—70.
K S Z T A Ł C E N IE E LE W Ó W G Ó R N IC Z Y C H W Z A K Ł . B A N K U P O L S K IE G O 105
im oraz zagadnienie w entylacji kopalń głębinowych. 26 IV 1841 r. ucze
stniczył w pracach mierniczych starych zrobów w leśnictw ie Samsonów i Bodzentyn. W okresie p rak ty k i górniczej przebyw ał również przez dwa miesiące w kopalni ru dy żelaznej „Józef” pod Łubianką. W sąsiedztwie jej odbywało się zwęglanie drew na w mielerzach, m iał więc okazję po
znać sztukę otrzym yw ania węgła drzewnego.
Bezpośrednim jego zwierzchnikiem był inspektor kopalń O kręgu Wschodniego, Aleksander de Pollini, w ychow anek Akademii Górniczej w Kielcach. W trakcie pobytu na praktyce górniczej Zaorski otrzym ał stypendium w wysokości 90 ru b li rocznie. Spraw ozdanie z odbytej p rak tyki w kopalniach składał na ręce inspektora kopalń, ten zaś przesłał je naczelnikowi Okręgu Wschodniego w dniu 14 X 1843 r., w yrażając po
chwałę. Naczelnik pismem z 13 VI 1843 r. przedłożył spraw ozdanie Jó
zefa Zaorskiego Wydziałowi G órnictw a przy Kom isji Rządowej Przycho
dów i S karbu z opinią, „że młodzieniec ten na szczególną zasługuje pro
tek cją”.
17X11841 rozpoczął p rak ty k ę hutniczą w Parszow ie i Mostkach, pracując przy zakończeniu kam panii wielkiego pieca i zmianie w ykła
dziny. Zawiadowcą Zakładów Parszów i M ostki był Mieszkowski.
W m aju 1842 r. prosił skutecznie o przeniesienie do zakładów ręczno- kowalskich w Suchedniowie (koło Skarżyska). Zawiadowca tych w ar
sztatów, Chlebowski, przydzielił go do p iln ik am i i polecił spraw dzanie jakości pilników zagranicznych i porów nywanie ich z suchedniowskimi celem znalezienia sposobu, jak ulepszyć produkcję pilników w kraju .
W czasie pobytu w Suchedniowie starał się o zaświadczenie szlache
ctwa, które otrzymał. Sprawozdanie z odbytej p raktyki w Zakładzie Wielkiego Pieca w Parszowie i M ostkach złożył 22 1 1843 r. W tym samym czasie stara się o przeniesienie do W arsztatów M echanicznych w Białogonie. Naczelnik Zakładów Górniczych Okręgu Wschodniego (Reklewski) nie uwzględnił prośby Zaorskiego uznając, że powinien on jeszcze odbyć praktyk ę w fryszerkach, pudlingarniach i walcowniach, a więc w całym pozostałym cyklu czynności hutniczych.
Dopiero 18 V 1843 r. dostał polecenie zameldowania się do pudlin- garni i walcowni w Sielpi, z ty m że zawiadowca Zakładów Górniczych Oddziału Sielpia, Kłokocki, wskaże m u zajęcie. W krótce jednak po w y- jeździe na Zielone Święta (3 VI) do Chrzczonowa zachorował na szkar
latynę, w związku z czym zm arnował trzy miesiące. Po powrocie z cho
roby, 1 6 IX 1843, zawiadowca Kłokocki zatrudnił go jako asystenta hutniczego przy pudlingarni i walcowni w Sielpi. Po miesiącu pracy na stanow isku asystenta hutniczego przyszło polecenie Reklewskiego, aby hutm istfz fryszerek w Małachowie koło Sielpi pouczał Zaorskiego o czyn
nościach fryszerskich, jak tylko Zaorski do zakładu przybędzie. W ty
dzień po tym liście Zaorski złożył podanie do zawiadowcy zakładów górniczych w Sielpi, ażeby w yjednał m u przeniesienie do Zakładu w Białogonie.
18 XI 1843 r. został przydzielony do Zakładu w Białogonie, k tóry był naówczas najbardziej nowoczesnym zakładem w górnictwie rządowym i posiadał wybitnego specjalistę, W iliama Preachera. Po zatwierdzeniu go jako technika górniczego w biurze Okręgu, Reklewski interw eniuje w W ydziale G órnictwa w spraw ie wypłacenia Zaorskiemu zaległego za rok ubiegły stypendium i wypłacania m u na przyszłość diet (tzw. die- tariusz). Sprawozdanie z praktyki przy fryszerkach, pudlingarniach i walcowniach złożył 2 2 II 1844 r. do naczelnika Okręgu Wschodniego na ręce zawiadowcy zakładów Oddziału Białogon.
8 IX 1844 r. został m ianowany asystentem technicznym w biurze O kręgu na etacie z pensją roczną 126 rubli. Odtąd kolejno zajmował na
stępujące stanowiska: od 1847 r. hutm istrza W arsztatów Mechanicznych w Białogonie, od 1850 r. zawiadowcy W arsztatów Ręczno-Kowalskich w Suchedniowie, od 1852 r. zawiadowcy Zakładów Rejów i Bzin. O sta
tecznie w 1862 r. został zawiadowcą Zakładów w Białogonie i na tym stanowisku przetrw ał około 30 lat.
Zaorski odznaczał się przez cały okres pobytu na praktyce dużą pil
nością i systematycznością, co pozwoliło m u na dokładne i obszerne zapoznanie się z pełnym cyklem produkcji górniczo-hutniczej i pełnienie w późniejszych latach odpowiedzialnych stanowisk kierowniczych.
Jeszcze na stanow isku asystenta technicznego w Suchedniowie (w 1846 r.) przedstaw ił naczelnikowi uw agi nad przeznaczeniem i budo
wą w ielkich pieców celem „popraw y m anipulacji”, za co udzielono mu pochwały.
Od m arca 1851 r. b rał udział w nauczaniu zorganizowanym w Okręgu Wschodnim w formie kursów (tzw. szkoła górnicza), gdzie w ykładał hutnictw o żelaza „w całej rozciągłości, to jest o paliwach, rudach, roz
topach, hutach, fryszerkach, pudlingach, walcowniach, emaliowaniu, po
bielaniu, wyrobie d ru tu i stali”45.
Pozostawione przez Zaorskiego prace — rzec by można — „dyplo
mowe”, pozw alają na bliższe poznanie w arsztatu szkolnego elewów.
Sprawozdanie z p raktyki „O kopalniach” oparte zostało praw ie wyłącz
nie na obserwacjach w rejonie kopalń rudy żelaza koło Starachowic.
Jednakże Zaorski opierał się też na literatu rze z zakresu wiedzy geolo
giczno-poszukiwawczej, ze szczególnym zwróceniem uw agi na rudy że
laza. Znał K arstena (Handbuch der Eisenhüttenkunde), Puscha (Geogno- stische Beschreibung von Polen), być może Staszica (O ziem iorodztwie Karpatów), powołuje się też na „Pam iętnik Rolniczo-Technologiczny”. '
45 Z a o r s k i , op. cit., t. I, s. 153.