• Nie Znaleziono Wyników

Stworzenie w perspektywie Bożego macierzyństwa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stworzenie w perspektywie Bożego macierzyństwa"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Bolewski

Stworzenie w perspektywie Bożego macierzyństwa

Salvatoris Mater 2/1, 74-92

2000

(2)

T

ajem nica Boga Ojca łączy się z inną tajemnicą - Bożego m acie­

rzyństwa. Przychodzi naturalnie na myśl M aryja - Boża M atka.

W naszych czasach wyczuleni jesteśmy na rozszerzenie czy pogłębie­

nie Jej tajemnicy, której ostateczne źródło kryje się w macierzyństwie samego Boga. W związku z tym ostatnio wciąż słyszymy i czytamy, że w Bogu m ożna znaleźć nie tylko ojcowskie, lecz i macierzyńskie rysy. M im o to akt stworzenia nadal kojarzy się najczęściej z Ojcem, albowiem wyznajemy w C redo wiarę w „Boga, Ojca wszechmogące­

go, Stworzyciela nieba i ziemi”. Tymczasem udział w stw orzeniu mają także Syn i Duch Święty. Więcej, jak wykazały wcześniejsze rozważa­

nia, łączące stworzenie i Niepokalane Poczęcie, łączność obu praw d wiary pozwala niejako bezpośrednio wskazać udział Chrystusa i D u­

cha Świętego w Bożym działaniu '. M isterium Ojca kryje się głębiej, odsłania się niejako p ośrednio - przez pozostałe Osoby. Niniejsze rozważania stanow ią kontynuację, a zarazem dopełnienie wcześniej­

szych. Jak wtedy roz- ważaliśmy stworzenie

lacek B olew ski SI . ■ . XT. i i

J J w świetle N iepokala-

. nego Poczęcia jako ta-

b t W o r z e n i e jemnicy nie ogranicza-

w perspektywie jące'S1? do МагУ|>tak

_ . , obecnie przyjmujemy

Bożego macierzyństwa

p o d o b n ą p ersp ek ty -

SALVATORIS M A T E R W ?> ^ Г а 2 е П 1 0 с Ь ( >

2(2000) nr i, 74-92 szącą się d o Bożego

macierzyństwa.

C o zatem znaczy spojrzenie na stw orzenie w tej specyficznej perspektywie - Bożego macierzyństwa? Chodzi o szukanie związku obu praw d naszej wiary w ich w zajem nym naśw ietleniu. Z jednej strony w ychodzim y od starotestam entow ej praw dy o stw orzeniu, skupiając się tu na wczesnych intuicjach, otw arty ch na tajem nicę Bożego m acierzyństwa, m isterium , które dopiero w N ow ym Testa­

mencie wyraźnie się objawia. To now e objawienie pozw ala z kolei, niejako z drugiej strony, spojrzeć w odnow ionym świetle także na stworzenie. Jasne jest, że wchodzim y w ten sposób w krąg herme- neutyczny, który nie ogranicza się do jednorazow ego przejścia, naj­

pierw od stw orzenia do Bożego m acierzyństwa, następnie „z p o w ro ­ tem ” do stw orzenia. Skoro obie praw dy wzajemnie się naświetlają, należy oczekiwać, że w spólne światło świadczy o jednej praw dzie,

1 Por. J. BO LEW SK I, S tw o rzen ie w św ie tle N iepokalan ego Poczęcia, „Salvatoris M a ter ” 1 (1 9 9 9 ) nr 1, 2 3 -4 6 .

(3)

głębiej ukrytej. I dlatego, w drodze ku pełni prawdy, trzeba nie tyl­

ko wiele razy „krążyć” m iędzy stw orzeniem a Bożym m acierzyń­

stw em , ale przede wszystkim - w tym „okrążającym ” praw dę roz­

w ażaniu - w ypada zachow ać otw arto ść na pełnię, jedną praw dę, której ostatecznym źródłem jest Jeden - w osobowej wspólnocie.

\. Stworzenie człowieka „na obraz i podobieństwo” Boga

W ychodząc od starotestam entow ej wizji stw orzenia, skupiam y się najpierw na fundam entalnej praw dzie o człowieku - stw orzonym na „obraz i podobieństw o” Boga (por. Rdz 1, 26). Prezentujem y tę praw d ę w świetle stan dardo w y ch o p ra c o w a ń 2, uwzględniając nie tylko wyniki współczesnej egzegezy, lecz i otw arty charakter w ypo­

wiedzi Starego Testam entu, dopełniającego się dopiero w N ow ym Testam encie. Interesuje nas in terp retacja teologiczna, dlatego nie stro n im y o d egzegezy O jców K ościoła, zwłaszcza tam , gdzie ich znajom ość oryginalnego tekstu i kontekstu biblijnych w ypow iedzi pozw ala je głębiej pojąć.

Stw orzenie „na obraz” Boga wyraża relację, k tóra charaktery­

zuje człowieka w sposób dynamiczny. N ie zostało wszak pow iedzia­

ne, że jest on obrazem Boga, ale że pow stał w edług obrazu, który kryje się w samym Bogu. D opiero pośrednio - jako widzialne o d ­ w zorow anie na ziemi niewidzialnego obrazu w samym Bogu - może być człowiek uznany za Jego obraz. To swoiste pośrednictw o w idei człow ieka stw orzonego „na obraz” Boga wyłania się już na tle pa- ralelnych wyobrażeń ościennych ludów, gdzie „obraz” króla repre­

zentow ał jego samego jako znak jego władzy, sam zaś król był z kolei pojm ow any jako „obraz” bóstw a; w izraelskiej koncepcji to w yobra­

żenie zostało niejako zdem okratyzow ane - rozciągnięte na wszyst­

kich ludzi, mających widzialnie reprezentow ać obraz ukryty w nie­

widzialnym Bogu. Jeszcze wyraźniejsze stało się to w greckim prze­

kładzie Septuaginty, gdzie m ówi się o stw orzeniu człowieka „według o b razu ” Boga. W tym duchu św. Paweł złączył ów obraz, w edług k tó reg o został stw orzony człow iek, z C hrystusem , i d odaw ał, że właśnie jako chrześcijanie upodabniam y się do Jego obrazu (2 Kor 3, 18). Pośród O jców uwydatnił to jako pierwszy św. Ireneusz, za­

uważając, że już w Starym Testamencie m ów iło się słusznie, iż czło-

: O d w o łu ję się zw łaszcza do: W. P A N N E N B E R G , S y stem a tisch e T h eologie, Bd.

II, G o ttin g en 1 9 9 1 ; J. M O L T M A N N , B óg w stw o rz e n iu , tl. Z . D a n ielew icz, w stęp : J. B olew sk i S |, „ Z n a k ”, K rak ów 1 9 9 5 .

(4)

wiek został uczyniony na obraz Boga, ale to nie było jawne, gdyż Słowo, na obraz którego człow iek był uczyniony, pozostaw ało jesz­

cze niew idzialne3.

Co natomiast oznacza dodatkow o „na podobieństwo” Boga? Jeśli nawet egzegeci skłaniają się dzisiaj do tego, by pojmować to określenie jako równoznaczne z uprzednim „na obraz”, to jednak ostrożnie przyj­

mują, że dopowiedzenie ogranicza odpowiedniość między człowiekiem a jego obrazem w Bogu „tylko” d o podobieństwa. Jeszcze wyraźniej­

sze stało się to znowu w przekładzie greckim. Apostoł w cytowanych słowach nie tylko nawiązał do tej idei, ale ponadto milcząco zakładał, że pierwotne podobieństwo do Bożego obrazu zostało przez człowie­

ka zatracone po grzechu. Z kolei św. Ireneusz uzupełnił swą powyższą wypowiedź, łącząc pierwszy grzech właśnie z niewidzialnością „obra­

zu”, według którego człowiek był stworzony: właśnie z tego powodu podobieństwo zostało łatwo utracone. Ale gdy Słowo Boga stało się cia­

łem, potwierdziło jedno i drugie: objawiło obraz w całej jego prawdzie, gdy samo stało się tym , co było jego obrazem, i przywróciło podobień­

stwo w sposób stały, czyniąc człowieka całkowicie podobnym do niewi­

dzialnego Ojca przez odtąd widzialne Słowo.

Tu trzeba wreszcie zauważyć, że właściwie biblijny werset mówi 0 stworzeniu człowieka przez Boga na ,^lasz obraz i podobieństw o”

(por. Rdz 1, 26). Tajemnicza liczba mnoga w Bogu była później inter­

pretow ana przez Ojców jako zapowiedź misterium Trójcy Świętej. Ale już w Starym Testamencie znajdujemy dodatkow e przejawy „m nogo­

ści” w Bogu. Samo dopow iedzenie mówiące o stw orzeniu jest zna­

mienne, skoro następny werset stwierdza: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył (jako] mężczyznę 1 niewiastę4. M ożna się zgodzić z K. Barthem, który w drugiej części tej wypowiedzi dostrzegł „prawie definicyjne” wyjaśnienie pierwszej;

innymi słowy, „na obraz Boży” jest w człowieku właśnie jego istotna wspólnotowość, wyrażona tu w jedności dwóch płci. Z jednej strony zatem, w Rdz 1, 26, sam Bóg „samo-decydujący się” (Uczyńmy czło­

w ieka na N asz obraz) ukazuje się jako „m nogi w pojed yn czym ”, a z drugiej strony, w Rdz 1, 27, stw orzony na Jego obraz człowiek m a być „pojedynczy w m nogim ”. Albo mówiąc słowami J. M oltm an-

1 IR EN EU SZ, A dversus haereses, V, 16, 2. Cytuję w ed łu g w yd ania francuskiego:

IR É N É E DE LYON, C o n tre les hérésies, tl. A. R ou sseau, Paris 1 9 8 4 , 6 1 7 . N a zw ią zek stw orzen ia c zło w ie k a z tajem n icą Chrystusa zw raca też u w agę so b o ro w a K o n sty tu cja G a u d iu m e t S p es 2 2 ; por. L.F. L A D A R IA , W p r o w a d z e n ie d o a n tro p o lo g ii teo lo g iczn ej, tl. A. B aron, W A M , K raków 1 9 9 7 , 5 5 n .

4 K orzystając z przekładu Biblii T ysiąclecia trzeba d op isać, jak w yżej, „jako” ·, por. cytat w: M t 19, 4 .

(5)

na: Jednem u Bogu, który jest zróżnicowany w sobie i który jest jednym z sobą, odpowiada żeńsko-męska wspólnota ludzi, którzy jednoczą się z sobą i stają je d n y m 5.

O ponenci tej interpretacji, jak W Pannenberg, wskazują negatyw­

ne jej implikacje już u Bartha, który traktując relację płci jako obra­

zowy odpow iednik trynitarnej relacji Ojca i Syna dochodzi do w nio­

sku, że podporządkow anie Syna Ojcu jest uzasadnieniem podporząd­

kowania kobiety mężczyźnie6. Taka wizja, faktycznie trudna do przy­

jęcia, nie wynika jednak z przyjętej przez nas interpretacji „obrazu”

w Bogu jako w skazów ki co do w spólnoty w N im samym. Aby to zobaczyć, otw órzm y się na dodatkow e aspekty starotestam entow ej wizji stworzenia. Już opowieść kapłańska w początku Księgi Rodzaju łączy wyraźnie stworzenie człowieka „na obraz” Boga z powierzonym m u panow aniem nad innymi stworzeniami (1, 28 n): właśnie to pa­

nowanie m a być obrazem Bożego działania w stworzeniu, m a je re­

prezentow ać i uobecniać w świecie. W inny sposób określa to póź­

niejsza wypowiedź, ukazana jako m odlitw a Salomona, który przypo­

m ina w obliczu Boga: w Mądrości swojej stw orzyłeś człowieka, by panował nad stworzeniami, co przez Ciebie się stały (M dr 9, 2). Sko­

ro, jak widzimy, w miejsce stw orzenia człow ieka „na obraz” Boga m ówi się tu o stw orzeniu „w M ądrości”, znaczy to, że tajemniczy obraz w Bogu wiąże się z samą M ądrością, nazwaną wyraźnie w tej samej Księdze Bożym „obrazem ” (7, 26). Prowadzi to dalej - do w ąt­

ku, który w starotestam entow ej teologii stworzenia stanowi kolejny krok w kierunku nowej, nowotestam entowej wizji.

2. Stworzenie w Mądrości

Tajemnicza M ądrość objawia się w Starym Testamencie w sw o­

istej nieoznaczoności, jakby dwoistości postaci7. Z jednej strony jest O na przedstaw iana w łączności ze stw orzonym światem. Jako ukryty porządek, przenikający całość stworzenia stanowi pierwsze, „począt­

kow e” dzieło Stwórcy (Syr 24, 9; Prz 8, 22). Objawia się zatem jako stw orzenie, jednak w yróżnione nie tylko swym pierwszeństw em , ale też osobowym i rysami: opisana jako dziecko (dziewczynka!) igrają­

ce przed obliczem Stwórcy (Prz 8, 30n), zarazem osobow o zwraca­

5 ). M O L T M A N N , B óg..., 3 6 9 (przekład przeze m nie p op raw ion y).

6 Por. W. P A N N E N B E R G , S y ste m a tisc h e ..., 2 3 6 .

7 Pierw sze rozw ażania w rym kierunku przedstaw iłem w: P oczątek tv Bogu. Jedn ość d z ie w ic ze g o i n iep o k a la n eg o p o c zę cia , W A M , K raków 1 9 9 8 , 3 4 3 n n .

(6)

jące się do ludzi (Syr 24, 19) z propozycją miłości (Prz 8, 17). Z d ru- giej strony wyróżniona pozycja M ądrości wyraża się w szczególnie bli­

skiej relacji do Stwórcy i tak jest opisana, jak gdyby O na sama była nie istotą stworzoną, lecz boską. Pochodzi z samego Boga jako tchnienie Jego ust (Syr 24, 3), współtronuje z N im (M dr 9, 4) jako bliska M u swoją istotą (M dr 7, 22-30), zgoła „Stwórczym” czy „Rodzicielka”8.

Dodatkow ym elementem objawienia M ądrości w stworzeniu staje się jej związek z Boskim Słowem, ale tak, że sama M ądrość jest łączona z Boskim Duchem-Tchnieniem. Już w kapłańskiej wizji stw orzenia, gdzie Bóg dokonuje swego dzieła, zwłaszcza przez Słowo, w tle poja­

w ia się „D uch Boży” (Rdz 1, 2 ) 9. W spólne dzieło Słowa i Ducha- Tchnienia zostało wyrażone dobitniej przez psalmistę, który wyznaje Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnie­

nie ust Jego (Ps 33, 6). G dy p rzeto Boża M ądrość m ów i o sobie:

W yszłam z ust Najwyższego i niby mgła okryłam ziemię (Syr 24, 3), znaczy to, że bliższa jest ona Ducha-Tchnienia, tym bardziej że w ję­

zyku hebrajskim zarówno M ądrość, jak i Duch-Tchnienie są rodzaju żeńskiego. Jednak pozostaje ona otw arta także na Słowo, które w ła­

śnie z Tchnienia się wyłania, przynajmniej w ludzkiej rzeczywistości jako źródle obrazów odnoszonych do Boga. Jednocześnie staje się jaśniejsze, w jakim sensie stworzenie człowieka „w M ądrości” dok o­

nuje się „na obraz” ukryty w samym Bogu. Tym obrazem jest w Nim M ądrość, obejmująca nie tylko Jego Słowo i Tchnienie-Ducha, lecz i - w N ow ym Testamencie - Syna, który jednoczy się z Ojcem w D u­

chu Świętym.

Przejście do N o w eg o T estam entu w ym aga jednak kolejnego rozróżnienia. W spom niana nieoznaczoność M ądrości - niejako m ię­

dzy Stwórcą a stw orzeniem - prow adziła już w Starym Testamencie do przyznania jej istotnie pośredniej funkcji, uznania jej za poza- czasowy początek w Bogu. N ajpierw ona sama jest określana jako

„początek” oraz istniejąca od początku, nim ziem ia powstała (Prz 8, 22n). W praw dzie pełne brzm ienie tej w ypow iedzi m ówi zarazem o jej stw orzeniu: Pan m nie stw orzył [...], jako początek swej mocy, od dawna, od w ieków [...], od początku, nim ziem ia powstała. N a ­

leży jednak uwzględnić obrazow y charakter tych słów, odm iennych od ściślejszego, choć ab strakcyjnego języka m etafizyki. M ów iąc dokładniej: Jeśli początek czasu wiąże się ze stw orzeniem świata, to

8 G reck ieg enetin w M dr 7, 12 jako „Stw órczym ” tłumaczy: G. V O N RA D, W eisheit in Israel, N euk irchen-V luyn 1 9 8 2 2, 2 2 2 ; w e d lu g B iblii Tysiąclecia·, „rodzicielk a”.

4 W ięcej w: J. B O L E W SK I, O S tw o r z y c ie lu D u ch u . R eflek sje p r z y r o d n ic z o - a n tro p o lo g ic z n e w p e rsp e k ty w ie try n ita r n e j, w: W okół ta je m n ic y D u ch a Ś w ięteg o , red. P. JASKÓŁA, O p o le 1 9 9 8 , 7 -3 3 .

(7)

poprzedzający go „początek” M ądrości trzeba uznać za pozaczasowy.

N azw an ie tego głębszego p o czątk u „stw o rzen iem ” um ieszcza go w relacji do Boga - jako pochodzenie od Niego, jednak nie w sensie czasow ym . Aby zatem o d ró żn ić ow o pozaczasow e „stw o rzen ie”

przez Boga od stw orzenia świata związanego z czasem, użyteczniej­

sze są sform ułow ania m ów iące np. o „w ychodzeniu” z Boga (z Jego

„ust” !) czy o „zrodzeniu” M ądrości przez Pana10. D opow iedzenie tych określeń znajdujem y w Prologu ostatniej Ewangelii. M ądrość i Jej początek ukazane tu są w odnow ionej postaci: odw iecznego by­

cia Słowa w Bogu jako rodzenia „Jednorodzonego” z Ojca. Prolog ew angeliczny p o dejm uje przy tym w ypow iedzi o boskiej istocie M ądrości pojm ow anej jako Słow o, k tó re w Jezusie „stało się cia­

łem ” 11, objawiając W cielonego Syna Bożego.

Tak oto „stworzenie w M ądrości” dopełnia się w nowotestam en- towej wizji stworzenia w Chrystusie jako odwiecznym Słowie, przez które „wszystko się stało”. W tej perspektywie daje się pojąć i paw io­

we spojrzenie na Chrystusa jako „obraz” Boga, w edług którego zo­

stał stworzony człowiek-adam - wszyscy ludzie. To spojrzenie jednak uwzględnia tylko część ukazanej wizji starotestam entowej, obejmują­

cej przecież więcej, a więc: żeński w ym iar M ądrości, jej związek z Duchem i ze stw orzeniem odróżnionym od samego Boga. Dlatego np. Ireneusz, opisując stworzenie jako dzieło Boga, nie potrzebujące­

go uprzedniej materii, precyzował, że wystarczało M u działanie przez swoje Słowo i przez swoją Mądrość, jak i przez Syna i Ducha, którzy są jakby Jego rękami u . Zatem widzimy, że starotestamentowa M ądrość jest tu bezpośrednio łączona nie ze Słowem-Synem, jak w ostatniej Ewangelii, ale z Tchnieniem-Duchem. A późniejsza Tradycja w prow a­

dziła jeszcze jedno dopowiedzenie. Wiązało się ono z trudnością, która wyłaniała się przy jednostronnym utożsamianiu M ądrości ze Słowem- Synem. Arianie m ianowicie wykorzystywali wypowiedzi o stw orzo­

nym charakterze M ądrości jako argum ent przeciw istotowej rów no­

ści Słowa-Logosu (Chrystusa-Syna) z Bogiem Ojcem. O dtąd pojawiła się w Tradycji tendencja, by wypowiedzi te, mówiące nie tylko o stwo­

rzeniu, lecz i o dziewczynce, łączyć z M aryją - czystym stworzeniem, obecnym i przewidzianym w odwiecznym planie Boga13. To prowa-

10 Prz 8 , 2 5 (L X X ) m ó w i o „zrod zen iu ” (genna m e), p o d o b n ie jak tekst hebrajski;

por. G . V O N RA D, W eish eit..., 1 9 6 .

" Jak w ia d o m o , ory g in a ln e w y r a żen ie m ó w i o „rozbiciu n a m io tu ”, p o d o b n ie jak w Syr 2 4 , 8 .

12 Tak K a tech izm K ościoła K a to lick ieg o (n. 2 9 2 ) cytuje d w ie różne w y p o w ied zi św. Ireneusza z L yonu {A dversus haereses, II, 3 0 , 9; IV, 2 0 , 1).

u Por. J .H . N E W M A N , O r o z w o ju d o k tr y n y ch rześcijań skiej, tl. J.W. Z ieliń sk a , Pax, W arszawa 1 9 5 7 , 16 5 n n .

(8)

dzilo do rozpoznania tajemnicy N iepokalanego Poczęcia, nie tylko w początku M aryi jako wyróżnionej części stworzenia; także niestwo­

rzony wym iar M ądrości jako Tchnienia-Ducha łączy się z N iepokala­

nym Poczęciem - Duchem Świętym jako Boskim Poczęciem w Ojcu, z którego rodzi się Syn14.

3. Tajemnica Syna Bożego

Objawienie się W cielonego Słowa jako Syna Bożego w Jezusie rzuca now e światło także na wcześniejszą wizję stworzenia. Jasne sta­

ło się, że to O n objawia widzialnie tajemnicę kryjącą się w Bogu. Tak opisuje to Apostoł: O n jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworod­

nym wobec każdego stworzenia, bo w N im zostało wszystko stw orzo­

ne (Kol 1, 15). To stwierdzenie jest echem, jeszcze jednym, złączenia starotestam entow ej M ądrości ze Słowem -Synem . A co z Duchem - Tchnieniem , innym „ e lem en tem ” M ądrości? Jak O n jest obecny w „obrazie” Boga niewidzialnego, który się objawił w Jezusie?

M ądrość - obraz Boga - kryła w sobie nieoznaczoność, otw arta była zarów no na Słowo, jak i na Ducha-Tchnienie. Dokładniejsze roz­

różnienie stało się możliwe dopiero w N ow ym Testamencie, dzięki złą­

czeniu Słowa z Synem, a Ducha - z Duchem Świętym. I to daje głęb­

szy wgląd w tajemnicę Syna jako obrazu. Jest O n, owszem, obrazem Ojca, jednak objawia się to jedynie w Duchu Świętym, i dlatego tak­

że Duch istotnie włącza się w ten obraz. A dalej, Jezus obrazuje Czło­

wieka, który od początku - od pojaw ienia się na ziemi pierwszego człowieka - stanowił odniesienie dla wszystkich ludzi, stw orzonych właśnie na Jego obraz. Jak długo ten obraz pozostawał niewidzialny, ukryty wr Bogu, pierw otne przeznaczenie człowieka także było zakry­

te, poniekąd „ułatwiając” grzechy, jak to zauważył Ireneusz. Ale gdy

„w pełni czasu” Bóg objawił wreszcie człowiekowi swój obraz - pra- wzór prawdziwego, pełnego człowieczeństwa - wtedy możliwe stało się ró w nież „ u p o d o b n ie n ie ” do niego. W tym miejscu m ożem y w końcu przytoczyć uzupełnienie powyższej wypowiedzi św. Pawła, który stwierdza z myślą o nas jako chrześcijanach: M y wszyscy z od­

słoniętą twarzą w patrujem y się w jasność Pańską jakby w zwierciadle;

za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu (2 Kor 3, 18). To znaczy w istocie: sk o ro nasze

„upodobnienie się” do „obrazu” Pana dokonuje się w Jego Duchu, to

14 W ięcej w: J. B O l.E W SK I, P o czą tek ..., 3 7 7 n n .

(9)

sam „obraz” obejmuje zarów no W cielonego Syna Bożego, jak i D u­

cha Świętego, który daje nam udział w tym synostwie.

Przybliżamy się w ten sposób do tajemnicy Syna jako obrazu Boga.

Jako Syn objawia O n przede wszystkim Ojca, który wprawdzie po ­ zostaje niewidzialny, dzięki Synowi jednak, objawiającemu się w Je­

zusie, m ożna Go prawdziwie zobaczyć, zgodnie ze słowami Chrystu­

sa: Kto M nie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14, 9). To widzenie nie jest oczywiste, pozostaje tajemnicą wiary, jako że zakłada „widze­

n ie ” w Jezusie Syna Bożego, Pana, co staje się m ożliw e jedynie w Duchu Świętym (por. 1 Kor 12, 3). D opełnia się to, zarazem obja­

wia w obrazie, którym Jezus staje się w swoim człowieczeństwie dla chrześcijan i wszystkich ludzi. Skoro bowiem Syn obrazuje Boga jako Ojca nie „sam ”, ale w jedności Ducha Świętego, musi to znaleźć od ­ bicie w Jego byciu wzorem -obrazem dla nas. Ukazuje to znowu św.

Paweł, gdy jeszcze raz, od innej strony, widzi w Jezusie Chrystusie dopełnienie starotestam entowej wizji stworzenia człowieka.

Jak oczywiste było, że praw da o stw orzeniu człowieka „na ob­

raz” Jezusa C hrystusa dopełnia wizję kapłańską z Rdz 1, 26 n, tak uderza jeszcze bardziej nawiązanie przez Apostoła do wizji jahwistycz- nej z Rdz 2, 7, mianowicie w 1 Kor 15, 45nn. Paweł dokonuje tu zna­

m iennej rein terp retacji, zresztą opartej na refleksji m ądrościow ej w Starym Testamencie (M dr 15, 11), gdzie stworzenie pierwszego czło­

w ieka było pojm ow ane jako tchnienie przez Boga „duszy” (psyche) i napełnienie „duchem żywotnym ” (pneuma dzótikoń). Apostoł idzie jeszcze dalej: odróżnia w tym pierw otnym stw orzeniu: człowieka- adam a jako „pierw szego człow ieka” oraz „ostatniego ad am a” czy

„drugiego człowieka”, który został objawiony dopiero przez Jezusa.

N astępnie Paweł łączy rozróżniony w ten sposób „udział” Adama i Chrystusa w pierw otnym człowieku - z udzielonymi na początku daram i, które człowieka wyróżniają. Z obu elem entów wyróżnionych w Rdz 2, 7 wspom ina Paweł najpierw drugi, czyli „duszę”, którą łą­

czy z Adamem, aby z kolei pierwszy, czyli „ducha żyw otnego”, złą­

czyć z Chrystusem. I tak mógł oznajmić: Stał się pierwszy człowiek, Adam , duszą żyjącą, a ostatni A dam duchem ożywiającym (1 Kor 15, 4 5 )15. Ale co to znaczy?

N ajpierw istotne jest rozróżnienie między „duszą” a „duchem ”.

W antropologii pawiowej (por. 1 Tes 5, 23) to pierwsze jednoczy człow ieka ze wszystkim i istotam i żyjącymi, to drugie nato m iast w yodrębnia go. Jednak odrębność „ducha” może z kolei wiązać się

15 W ięcej w: B. REY, C reati in C risto Gesù. La n u o va creazion e secon do San Paolo, R om a 1 9 6 8 , 6 0 n n .

(10)

JacekBolewski SJ

z dw iem a sprawam i. Z jednej strony m oże wskazywać w człowieku to, co zwykło się określać jako „duszę duchow ą” ; z drugiej strony

„duch ożywiający” jako związany z Chrystusem może oznaczać dary łaski uświęcającej, życia sam ego Boga, zwłaszcza D ucha Świętego.

N a podstaw ie pierwotnej wizji jahwistycznej m ogło się w ydaw ać, że to wszystko - nie tylko życie, ale i łaskę - miał przekazywać Adam.

D opiero w świetle Jezusa Chrystusa m ożna było przyjąć, że o ile życie m iało być - i było - przekazywane przez Adama, o tyle łaska m iała przechodzić na ludzi przez Chrystusa. Paweł zdaje się zakładać, że ow o przechodzenie łaski zaczęło się dop iero wtedy, gdy C hrystus objawił się na ziemi w Jezusie, który przechodząc przez śmierć, odtąd udziela wierzącym Ducha Świętego. Dlatego Jezus określany tu jest jako „drugi” czy „ostatni” Adam, jakby następujący po „pierwszym ” ; i jak od „pierwszego” pochodzi śmierć, tak od „drugiego” o trzym u­

jemy życie (por. 1 Kor 15, 20nn). Jed n ak reinterpretacja Rdz 2, 7 zaw arta w 1 Kor 15, 45 m oże także znaczyć, że już od początku w Adam ie był ukryty C hrystus i właśnie O n przekazywał potom kom A dam a życie Boże, łaskę, jeszcze przed objaw ieniem d o k on an ym w Jezusie. Rozpoznanie tej łaski d o k o n ało się w Tradycji w o d n ie­

sieniu do M aryi, w związku z Jej niepokalanym poczęciem. O kaza­

ło się, że łaska działała w tym przypadku od początku życia, jeszcze przed przyjściem na świat Jezusa. W praw dzie w M aryi łaska była szczególnego rodzaju, jako że nie dopuszczała grzechu pierw o ro d ­ nego. Skoro jednak Pawłowa reinterpretacja pozwala przyjąć, że już u pierwszego człowieka przekazywanie łaski wiązało się z C hrystu­

sem, to chociaż Adam utracił dla siebie i swych p o to m kó w otrzy­

m ane dary, jednak u k ry ta w nim „ p ie rw o ro d n a łask a” zw iązana z Chrystusem była właśnie przez N iego przekazywana wszystkim p o ­ tom kom Adama, którzy na skutek jego grzechu byli obciążeni pier­

w orodnym grzechem.

4. Tajemnica Matki Bożej

Rozważmy dokładniej, w jaki sposób zainicjowana przez Apostoła reinterpretacja starotestam entow ej wizji stworzenia wiąże się z M a­

ryją. Z powyższego wynika, że stworzenie „na obraz” Chrystusa zna­

czy w świetle N ow ego Testamentu, iż w człowieku kryje się od p o ­ czątku tajemnica Syna, który w jedności z Duchem Świętym jest ob­

razem Ojca. Tajemnica objawiła się, niejako wyszła z ukrycia w Jezu­

sie i przez Niego, zwłaszcza w Jego przejściu przez śmierć do pełni

(11)

życia - zmartwychwstania. Dla Pawia ta nowa rzeczywistość, objawio­

na w paschalnym przejściu Syna Bożego, była praw dziw ie „nowym stworzeniem”16.1 tu właśnie kryje się w refleksji Apostoła postać M atki Jezusa. N a ogół się przyjmuje, że św. Paweł tylko raz o Niej wspom i­

na, i to jedynie ogólnie (Ga 4, 4). Tymczasem odnajdujem y jeszcze jeden ślad obecności M aryi w jego listach, i to w związku z kolejnym odniesieniem do starotestam entow ej wizji stworzenia człowieka.

Ważne dla nas, istotne słow a Pawła pojawiają się na końcu roz­

ważań, które dzisiaj m ogą budzić opory, skoro chodzi o teologiczne uzasadnienie, dlaczego kobiety w inny w kościele nakryw ać głowy.

Dlatego przechodzim y od razu do końcowej wypow iedzi, jaśniejszej w świetle kom entarza zamieszczonego w nawiasie: w Panu (Jezusie) ani m ężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez m ężczy­

zny. Jak bow iem kobieta (Ewa - powstała) z m ężczyzny (Adama), tak m ężczyzna (Jezus - now y A dam - pow stał) przez kobietę (M aryję, związaną z N im jako now a Ewa). Wszystko za ś (pochodzi) z Boga (1 Kor 11, 11-12). K om entarz17 wyjaśnia głębszy sens Pawiowej w ypo­

wiedzi: w now ym porządku (stworzeniu) zapoczątkow anym przez Jezusa pada nowe światło na relację mężczyzny i kobiety. Jednostronne podporządkow anie kobiety mężczyźnie (przynajmniej w edług Rdz 2, 2 In n ) zostaje w Chrystusie dopełnione - w relacji wzajemności. To dopełnienie staje się możliwe dzięki swoistemu odw róceniu „jedno­

stronności” w jahwistycznym opisie stworzenia. Rozum owanie Pawła implikuje zatem: jak w „pierwszym” stworzeniu z Rdz 2, 22 kobieta pochodziła jedynie od mężczyzny, tak w nowym stworzeniu mężczyzna pochodzi jedynie od kobiety, czyli przez dziewicze poczęcie! Znakiem - początkow o ukrytym - nowego stworzenia staje się właśnie poczę­

cie Jezusa: jedynie „przez M aryję” i „z Boga”.

M am y tu kolejny kro k w Pawiowej reinterpretacji stw orzenia człowieka „na obraz” Chrystusa. Objawiony w Jezusie „obraz” Boga i człow ieka nie tylko wiąże się ściśle z Ojcem i D uchem Świętym, ale włącza także M aryję - jako M atkę, która poczęła Syna w spo­

sób dziewiczy, bez udziału człowieka - ludzkiego ojca. Już u Pawia, w uchodzącej za „jedyną” w ypow iedź o M atce Jezusa, znajdujemy dodatkow e światło co do Jej udziału w przyjściu na świat Syna. Nie tylko bow iem Apostoł m ówi o „zesłaniu” przez Ojca Syna „zrodzo­

nego z niew iasty”, ale łączy to z „zesłaniem ” (identyczne słow o:

eksapesteilenl) „D ucha Syna swego” do naszych serc, gdzie w oła On:

16 Por. Ga 6 , 15; 2 Kor 5 , 17; w ięcej w: B. REY, C rea ti..., 2 3 -4 8 .

r O p iera m się na: N . B A U M E R T , A n tife m in is m u s b e i P aulus? E in z e ls tu d ie n , W ürzburg 1 9 9 2 , 5 5 . 9 0 n n . W ięcej w: J. BO LEW SK I, P o c z ą te k ..., 2 4 2 . 3 1 4 .

(12)

,y4bba, Ojcze!” Dla Pawła stanow i to znak „usynow ienia” chrześci­

jan, objaw ionego w nas dzięki „D uchow i Syna” (Ga 4, 5nn). N a pierwszym miejscu liczy się dzieło Boga w osobowym zróżnicow a­

niu, zarazem jedności Jego działania - w Synu i w nas. Ale ważnym elem entem „przejścia” od Syna do pozostałych ludzi jest udział N ie­

wiasty. Dzięki Niej Jezus istotnie łączy się z człowieczeństwem obej­

m ującym i nas. O d tej stro n y m o żna tak określić sens paw iow ej wypow iedzi: Boże synostwo Jezusa dzięki Jego ludzkiej w spólnocie z nam i (przez Niewiastę, z której został zrodzony) daje także nam udział w Bożym synostwie. Jednak, oczywiście, w spólnota w czło­

wieczeństw ie jako jedność „ciała i krw i” stanow i jedynie w arunek konieczny, ale nie dostateczny, jedności w „usynowieniu” przez Boga.

D o p e łn ie n ie stało się m ożliw e dzięk i jed no ści „ z esłan ia ” Syna i D ucha. To właśnie dokonało się w dziewiczym poczęciu Syna Bo­

żego z M aryi. Prawda, którą paw iow e wypowiedzi wskazują pośred­

nio, znalazła bezpośrednie sform ułow anie w Ewangelii jego ucznia - Łukasza. Tu zesłanie Syna jest od początku zesłaniem D ucha Świę­

tego; dlatego Jej m acierzyństw o staje się obrazem Bożego - nie tyl­

ko ojcostwa, lecz i m acierzyństwa...

Tu znow u musimy rozróżnić. Boże m acierzyństw o M aryi jest implikacją praw dy poświadczonej w Ewangelii, że Jej Syn jest Synem Bożym. Ale konieczność dogm atycznej obrony tej praw dy w Trady­

cji w iązała się z potrzebą dopo w ied zen ia, pełniejszego w yrażenia jedności b ó stw a i człow ieczeń stw a w Jezusie. M aryjn y d o g m at 0 Bożej Rodzicielce (Theotokos) był istotnym krokiem w tym kie­

runku. Jej Boże m acierzyństwo kryje więcej. Już Ewangelie pokazu­

ją, że w ed ług Syna w relacji do M a tk i liczą się nie więzy „ciała 1 krw i”, ale w spólnota duchow a - jedność w Duchu Świętym. A ta w spólnota z góry jest otw arta na innych - uczniów Jezusa, którym i mają się stać „wszystkie n a ro d y ”18. Dlatego „synostw o” jako relacja chrześcijan w obec Boga w yraża się w oczach A postoła nie tylko w uznaniu Boga za Ojca (przez Syna w D uchu Świętym), ale także w relacji do wspólnoty, określonej jako „górne Jeruzalem ”, które jest naszą m atką (Ga 4, 26). W tym sensie Tradycja wyznawała, że nie może mieć Boga jako Ojca ten, kto nie przyjmuje Kościoła jako M a t­

ki19. W łaśnie w Kościele dopełnia się nasze „usynowienie” jako dzie­

ło Ducha Świętego, który nie tylko w jednostkach, ale także jedno­

Z nane jest dosłow ne brzmienie M t 2 8 ,1 9 : C zyńcie uczniam i w szystkie narody (pogan).

19 M ó w i o tym w swojej słynnej w yp ow ied zi św. Cyprian, D e unitate ecclesiae, 6 : H a b er e ia m n o n p o te s t d e u m p a tre m , q u i ecclesia m n on h a b e t m atrem ·, por.

J. M O L T M A N N , Bóg..., 4 9 6 .

(13)

cząc je we wspólnocie wola: ,Ąbba, Ojcze!” Jego „zesłanie”, zapocząt­

kow ane w M aryi, w utw orzonym z Niej Ciele Jezusa, dopełnia się w C hrystusow ym Ciele - Kościele, tw orzonym i jednoczącym się w Duchu Świętym. A Duch, odsłaniający macierzyński wym iar Bożej M ądrości, stanowi źródło macierzyństwa Kościoła, w którym wierzący rodzą się z wody i z Ducha (J 3, 5), czyli ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga (J 1, 12). Tak objawia się Boże macierzyń­

stwo - nie tylko w M aryi, rodzącej Syna „za sprawą Ducha Święte­

go”, lecz i w Kościele, rodzącym dzieci Boże.

5. Rodzenie dzieci Bożych

Przyjrzyjm y się jeszcze Bożem u m acierzyństw u w „o b razie”, w rodzeniu dzieci Bożych, aby następnie przybliżyć się do jego źró­

dła - w samym Bogu. N o w a w spólnota wierzących określana jest przez Pawła jako „now e stw orzenie”, w którym wszyscy dzięki wie­

rze są synam i Bożym i - w Chrystusie Jezusie. Zarazem Apostoł d o­

daje: N ie ma już [...] m ężczyzny ani kobiety, wszyscy bow iem jeste­

ście k im ś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3, 26. 28).

N o w a relacja „synostw a” wobec Ojca - w Synu i D uchu Świę­

tym , ożywiającym M atkę - M aryję i Kościół - o dtw arza jedność, która była od początku zam iarem Stwórcy. To, że nie m a już „męż­

czyzny ani kobiety”, nie znaczy naturalnie „zniesienia” różnicy płci, ale raczej: odm ienność płciow a przestaje być zagrożeniem albo p o ­ kusą dom inacji, jak po grzechu (por. Rdz 3, 16) - staje się natom iast ubogaceniem , obrazem osobow ej w spólnoty, k tó ra jest w sam ym Bogu. W łaśnie we w spólnocie jednostki ludzkie stają się najpełniej

„na obraz” Boga - Jezusa Chrystusa, do którego się „upodabniają”

w Duchu Świętym, aby wspólnie zwracać się do jednego Ojca. Dzięki Jezusow i oraz Duchow i, dopełniającem u Jego dzieło, staje się m oż­

liw a p ie rw o tn a jedność ludzi, gdzie stw orzenie „na o b ra z ” Bo­

ga znaczyło pow ołanie do życia w spólnoty - mężczyzny i kobiety.

W starotestam entow ej wizji znakiem ich jedności - zjednoczenia płciow ego - było nade w szystko dziecko, zrodzone z osobow ego związku. Gdy Jezus ukazał konieczność, ale także możliwość pow ­ ro tu d o pierw otnej wizji, naw iązał zaró w n o do kapłańskiej, jak i jahwistycznej wersji stw orzenia. W duchu pierwszej przypom niał o stw orzeniu pierwszych ludzi „jako mężczyzny i kobiety”, natom iast z owej wizji, która podporządkow yw ała kobietę mężczyźnie, wybrał tylko, jakże w ym ow nie, słow a stw órczego nakazu, by stali się „oboje

(14)

Jacek Bolewski SJ

jednym ciałem ”. I Chrystus dodał: A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało (M t 19, 4n). W edług Ewangelisty, który te słowa przywołuje, chodzi o coś więcej aniżeli wskazanie pierw otnej godności m ałżeń­

stw a. Kolejne słow a Pana w skazują p o n a d to m ożliw ość o d n ow y stw orzenia przez tych, którzy dla królestwa niebieskiego zostali bez- Żenni. Kim oni są? Pewne jest, że mają się stać jak dzieci: do takich bow iem należy królestwo niebieskie (M t 19, 12. 14).

Znam ienne, zwarte słowa wyjaśniają się stopniow o. Dziecko ja­

ko znak - ow oc ludzkiej jedności w e wspólnocie płci - było w Sta­

rym Testam encie przede wszystkim obrazem cielesnym stw orzenia człow ieka przez Boga. Dlatego posiadanie dzieci było tak istotnym znakiem Bożego błogosławieństwa. To dzięki dzieciom „obraz” Boży w określonym człowieku trw ał na ziemi także po jego śmierci, sko­

ro już od początku syn A dam a został zrodzony na jego „p od ob ień ­ stwo i obraz” (Rdz 5, 3). O baw a przed śmiercią bezpotom ną w ią­

zała się z w yobrażeniem , że człow iek odchodzący ze św iata bez pozostaw ienia swego „o brazu ” pozbaw iony będzie życia, któ reg o tru d n o było spodziewać się w szeolu, sferze śmierci. Tak oto w yobra­

żano sobie, że pow ołanie człowieka stw orzonego „na obraz Boga”

do życia - trw a dzięki dzieciom. Znalazło to trw ały wyraz w aktual­

nym i dzisiaj określaniu każdorazow ego pow ołania człow ieka do życia jako prokreacji - kontynuacji stw orzenia niejako „na ob raz”

Boskiej kreacji.

Jezus nie przyszedł, aby starotestam entow ą wizję znosić, ale - wypełnić... Owszem, i dla N iego dziecko jest istotne, jednak nie tylko jako „w łasne”, spłodzone cieleśnie na obraz rodziców, ostatecznie Boga, lecz jako przypom nienie czy przyw rócenie pierw otnej jedno­

ści na Jego obraz. O d now iona jedność staje się m ożliwa dzięki D u­

chowi Świętemu. N ajpierw O n sam - Jezus - jako poczęty z Ducha Świętego stał się czystym objaw ieniem obrazu Bożego w człowieku.

W ślad za N im inni, „którzy wierzą w imię Jego”, mają narodzić się podobnie - z w ody i z D ucha. Jak uprzednio, w Starym Testam en­

cie, dziecko było cielesnym znakiem jedności - także płciowej - na obraz Boga, tak obecnie zarów no jedność, jak i jej znak sięgają głę­

biej: tak głęboko, że nie m a już „m ężczyzny ani k o b iety ”, tylko

„dziecko”, zrodzone z Boga - na obraz Jezusa Chrystusa, zrodzo­

nego z Ojca i D ucha Świętego.

W praw dzie Jezus objawił się jako Syn Boży, skoro był jako czło­

wiek mężczyzną. Jednak pleć, istotna w człowieczeństwie, przestaje dom inow ać w „królestwie niebieskim ” i dlatego, by do niego wejść, trzeba się stać istotą nie „bezp łcio w ą”, ale duchow ą - dzieckiem

(15)

dzięki Duchow i Świętem u, w którym obie płci się dopełniają. Prze­

to, by lepiej wyrazić ow ą now ą, duchow ą rzeczywistość „now ego stw orzenia”, m ożna m ów ić o chrześcijanach nie tylko jako „synach”

Bożych czy o Jezusie jako Synu, ale - jak objawia to Prolog ostatniej Ewangelii - m ówić o nas jako „dzieciach” Bożych, a o W cielonym Słowie - jako J e d n o ro d z o n y m (por. J 1, 12. 14. 18)20, a zatem : Dziecku zrodzonym z „ło na” Ojca - z Ducha Świętego. Należy się zgodzić z J. M oltm annem , gdy zauważa: Królestwo Boże jest króle­

stw em dziecka i jest to sym boliczny sposób wyrażenia ludzkiej sytu­

acji sprzed zróżnicowania płciowego. Jeżeli w królestwie B ożym lu­

dzie nie żenią się i za m ą ż nie wychodzą (por. Ł k 20, 34nn), to nie m oże być już m o w y o jakiejkolwiek męskiej czy żeńskiej dominacji.

Także obrazy użyte dla oddania zw iązku z Jezusem, D zieckiem Bo­

żym , nie są już obrazami ojcostwa czy macierzyństwa - są to obrazy w spólnoty braci i sióstr, obrazy przyjaźni21.

W tej wspólnocie dzieci Bożych - odrodzonych z D ucha Świę­

tego - przy boku Jezusa jako Dziecka Bożego stoi drugie w yróżnia­

jące się Dziecko - M aryja. G dy Jego nazywamy Synem, O n a poja­

wia się jako M atka - Boża; jednak ich w spólnota właśnie jako Dzieci wyraźniej objawia swój w ym iar duchow y - jedności w D uchu Świę­

tym. Odsłania się tu jeszcze jeden elem ent Bożego m acierzyństwa, które jednoczy M aryję z Kościołem. O Kościele - Ciele Chrystusa - N ow y Testam ent pośw iadcza w kolejnym obrazie, że jest O blubie­

nicą, związaną ze swym Bosko-ludzkim O blubieńcem w sposób nie­

rozerwalny, sakram entalny (por. Ef 5, 25nn). Co natom iast z M ary­

ją, M atką Jezusa? Pozostając przy bezpośrednim , ludzkim aspekcie tej relacji, tru d n o byłoby nazwać M atkę również O blubienicą Syna!

Trudność odzw ierciedla się w Ewangelii, gdzie zwyczajnemu pojm o­

w aniu m acierzyństw a M aryi sam Jezus przeciw staw ia sens duch o­

wy, który jest otw arty na w spólnotę wierzących - Kościół. Już tutaj rozpoczyna się przejście od M atk i do Oblubienicy - od więzi fizycz­

nej do wspólnoty, zjednoczonej przez D ucha Świętego. M aryja na­

leży - w ukryciu - do tej w spólnoty od początku jako M atka nie tylko w sensie fizycznym, ale dzięki D uchow i, który dokonał w Niej p o ­ częcia Syna. Także dzięki D uchow i staje się w końcu jasne, że jest O na dla swego Dziecka więcej aniżeli M atką - jest O blubienicą, sta­

jącą przy Jego boku22. Więcej, ten sam Duch Święty przygotow ał Ją

20 U derza w istocie to, że P rolog nie m ó w i o Synu...

21 J. M O L T M A N N , B óg..., 5 2 1 .

22 M aryja została tak ukazana w E w an gelii u m iło w a n eg o ucznia Jezusa, zw łaszcza w „p oczątk u z n a k ó w ” (J 2 , 1 1 ), gdy w czasie G o d ó w stała przy b o k u Jezusa jako p ra w d ziw eg o O b lu b ień ca ; por. J. BOLEW SKI, P o czą te k ..., 3 0 4 n n .

(16)

już uprzednio na poczęcie Dziecka Bożego - przez Jej N iepokalane Poczęcie, w którym O na sama jawi się jako dziecko Boże - zrodzo­

ne nie dopiero później, w „p ow tórnym ” narodzeniu, lecz od sam e­

go początku swego życia.

6. N ow e światło na stworzenie

Rodzenie na ziemi dzieci Bożych objawia się jako pierw otny cel stw orzenia człowieka. Z arów n o wizja kapłańska, jak i wcześniejsza, jahwistyczna, zawierają przeczucie tej praw dy - czy to w opisie stw o­

rzenia „na obraz” Boga, czy w Pawłowej reinterpretacji przekazanego człow iekow i „ducha ożywiającego”. Jaki jest przeto sens „now ego stw orzenia”, które Paweł łączy z przejściem - przez świat i śmierć - Jezusa C hrystusa? N o w e nie przekreśla „starego”, ale w ypełnia...

Jak? A postoł nie poprzestaje na zw iązaniu „now ego stw o rzen ia”

z jego najważniejszym objawieniem w zm artw ychw staniu Jezusa; do­

strzega raczej, że now a rzeczywistość „w Panu” rozpoczęła się wcze­

śniej, objawiając się w Jego przyjściu na świat z niewiasty. W tedy, zgodnie ze świadectwem Ewangelii, w dziewiczym poczęciu Jezusa jako Syna Bożego stw orzenie zajaśniało w now ym świetle. Wciele­

nie Syna dopełnia pierw otną wizję stw orzenia przez objawienie d o ­ skonałego „o b ra z u ” - zarów no Boga, jak i człow ieka. N ajpierw objaw iło się Boże ojcostwo w Synu poczętym z D ucha Świętego - z M aryi Dziewicy. Jej istotne miejsce przy Synu, zwłaszcza w Jego poczęciu, zostało przygotow ane wcześniej - w Jej poczęciu. Również ono - jako niepokalane poczęcie - zasługuje na to, by widzieć w nim now e stw orzenie. N ie znaczy to, jak chcieli przeciwnicy tej prawdy, że podobnie „należałoby” mówić o niepokalanym poczęciu (nowym stworzeniu) w przypadku Jej rodziców, i tak dalej - aż do pierwszych ro d zic ó w 23. Ale słuszna jest intuicja, że „cofając się” w uznawaniu now ego stw orzenia - od zm artw ychw stania Jezusa do poczęcia Jego i M atki - nie wystarczy także na Niej poprzestać, ale trzeba poddać się do końca dynamice objawienia, wciąż odnawiającego się spojrze­

nia, by dojść aż do początku stw orzenia, gdzie to now e światło kry­

ło się wcześniej, a zajaśniało dopiero „w pełni czasu”.

Widzieliśmy, że już u Pawła m ożna znaleźć istotne wskazówki w tej perspektywie, w odnow ionym spojrzeniu na stw orzenie czło­

wieka - w Chrystusie Jezusie. Zarazem Apostoł - i to rów nież jest znam ienne - prezentuje now e spojrzenie na stw orzenie w sposób

23 Por. J. BO LEW SK I, P o czą tek ..., 167.

(17)

otw arty nie tylko na M aryję, ale na wszystkich. O to słow o Boże, k tó re w uroczystość N iep o k alan eg o Poczęcia Kościół stosuje do M aryi, m ówi przede wszystkim o nas - jako napełnionych przez Ojca wszelkim błogosławieństwem duchow ym na wyżynach niebieskich - w Chrystusie. W N im bowiem wybrał nas przed założeniem świata, a b yśm y byli święci i niepokalani przed Jego obliczem (Ef 1, 3n)24.

W p raw d zie w nas ów początek w C hrystusie, tajem nica naszego stw orzenia, pozostaje zrazu zaciem niony przez grzech pierw orodny, jednak im pełniej otw ieram y się - sakram entalnie - na działającą w nas łaskę, bardziej „p ierw o ro dn ą” od grzechu, tym wyraźniej sta­

jem y się tacy, jacy „przed Jeg o o bliczem ” od początku jesteśmy:

„święci i niepokalani”. Więcej, Apostoł dopow iada, że to nasze prze­

znaczenie znaczy synostw o przez Jezusa Chrystusa ku N iem u (Ef 1, 5). Skoro jednak odnieść to należy także do M aryi, to zamiast okre­

ślać Ją czy inne kobiety m ianem „synów ” Bożych, otw órzm y się na głębsze, w ukazanym sensie, „pozapłciow e” dziecięctwo Boże. Tak­

że N iepokalana jako M atka Boża jest przede wszystkim Bożym dziec­

kiem , zrodzonym z Ojca i D ucha Świętego.

Tak, tajem nica stw orzenia człowieka dopełnia się w objawieniu, k tó re w skazuje nasze przeznaczenie - n a ro d zen ie się jako dzieci Bożych. O bjaw ia się to stopniow o, w sposób istotnie zróżnicow a­

ny. C entralną praw dą jest Boże dziecięctwo Jezusa, gdyż obejmuje - także dzięki dziewiczemu poczęciu - Jego wyjątkow ą relację w o­

bec Ojca w D uchu Świętym: odwieczne rodzenie „Jednorodzonego”

w sam ym Bogu. D opo w ied zen ie tej tajem nicy jawi się w Bożym dziecięctwie M aryi, która jako Boża M atk a została wcześniej - od początku swego życia - zrodzona jako czyste Dziecko. To różni Ją od nas, u których odkrycie Bożego dziecięctwa dokonuje się przez odrodzenie, czyli następujące po przyjściu na świat inne narodzenie - „z w ody i z D ucha”. Jed n ak od różnicy, dzielącej nas od Jezusa i M aryi, ważniejsza jest w spólnota dziecięctwa Bożego, wspólne prze­

znaczenie wszystkich ludzi, stw orzonych - jak oznajmia Bóg w swoim Słowie i Duchu - na „Nasz obraz i podobieństw o”.

W spólnota dzieci Bożych objawia w końcu Tego, którego swym istnieniem obrazuje. Pow ołana do życia przez Syna, zjednoczona w Duchu Świętym, ukierunkow ana pozostaje ku Temu, który stanowi w spólne źródło wszystkiego. Syn objawił G o jako swego Ojca, na­

tom iast od innej strony świadczy o N im M aryja. Jej m acierzyństwo, którem u nie towarzyszy ludzkie ojcostwo, wskazuje pośrednio - jak­

by negatyw nie - tajemnicze ojcostw o Boga. N atom iast bezpośred­

24 W ięcej w: T A M Ż E , 4 0 0 n n .

(18)

nio - i pozytyw nie, zgodnie z Ewangelią - m acierzyństw o M aryi wiąże się z „osłonięciem ” Jej przez Ducha Świętego. W tej mierze przeto, w jakiej właśnie Duch Święty może być uznany za m acierzyń­

skie d o p ełn ien ie Bożego ojcostw a, M aryja - M a tk a Boża dzięki D uchow i Świętemu - w szczególny sposób objawia Boże m acierzyń­

stw o, które charakteryzuje Ojca w Duchu Świętym. I jak m acierzyń­

stw o Jej obejm uje w D uchu Świętym nie tylko Syna Bożego, lecz i wszystkich, złączonych z N im przez M atkę we w spólnocie człowie­

czeństwa, tak i dziecięctwo Boże, w ten sposób objaw ione, w skazu­

je w Bogu zarów no Ojca, jak i M atkę każdego człowieka.

Czy trzeba dodaw ać, co to wszystko znaczy dla stw orzenia - w perspektywie Bożego macierzyństwa? Sama perspektywa znacznie się poszerzyła w trakcie naszych rozważań, skoro Boże macierzyństwo znaczy tu rodzenie dzieci Bożych w jedności Ducha Świętego, które­

go działanie rozciąga się przez Jezusa i Oblubienicę-M atkę, Maryję, i wspólnotę Kościoła, na całą ludzkość. I właśnie ta poszerzona per­

spektywa wskazuje przeznaczenie stworzenia - nie tylko człowieka, na którym uwaga nasza się skupiała, lecz i całej reszty świata stw o­

rzonego przez Boga. N arodzenie z Ducha i w Duchu jako dopełnie­

nie Wcielenia znaczy nie zerwanie z cielesnością, lecz odnow ę, która - jak o tym świadczy zm artw ychw stanie Jezusa - jest odrodzeniem całego człowieka w istotnej dla niego jedności duchowo-cielesnej. O d ­ rodzenie ma zatem objąć całą rzeczywistość, wszelkie stworzenie, które z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych [...] w nadziei, że również i ono zostanie w yzw olone z niewoli zepsucia, by uczestni­

czyć w wolności i chwale dzieci Bożych (Rz 8, 19nn). O to droga, p ro ­ w adząca przez odrodzenie człow ieka jako dziecka Bożego do p o ­ wszechnej odnow y w pełni nowego stworzenia.

O. d r hab. Ja c e k B olew ski SJ Papieski W ydział T eologiczny (W arszaw a)

ul. R a k o w ieck a 61 PI. - 0 2 -5 3 2 W arszaw a

(19)

Schöpfung in der Perspektive der Gottesmutterschaft

(Zusammenfassung)

D ie v o n uns a n g e n o m m e n e P erspek tive der G o ttesm u ttersch a ft besch rän k t sich n ich t nur a u f M aria, so n d ern um faß t auch d ie K irche un d als d en letzten G ru n d - das G eh eim n is G o ttes. D er B lick a u f die S ch ö p fu n g v o n d ieser Perspektive b esagt ein e d o p p e lte B e w e g u n g im h erm en eu tisch en Kreis: au f m eh rfa ch e Art.

un d W eise b e w e g en w ir u n s v o n der S ch ö p fu n g her auf d ie G o ttesm u ttersch a ft h in und in der u m g ek e h rten R ichtun g. W ir geh en also v o n der S ch ö p fu n g des M en sch en „zum Bild u n d G le ich n is G o tte s ” her. Im A n sch lu ß an die V äter (ab Irenäus) verb in d en w ir das „ B ild ” m it C h ristus, aber n ich t a u ssch ließ lich , da wir z u g leic h d en o ffe n e n C h arak ter d er S c h ö p fu n g d es M en sc h e n du rch G o tt zu

„ u n serem ” Bild in B etracht zie h e n . D a s h eißt, w ie u.a. K. Barth, J. M o ltm a n n bem erk en : D em e in en , in sich d ifferen zier ten G o tt en tsp rich t ein e G em ein sch a ft v o n M e n sc h e n , w e ib lic h u n d m ä n n lic h , d ie sich v e re in ig en un d ein s w erd en . D ie se Sicht w ird bereits im A T bekräftigt, w e n n v o n der S ch ö p fu n g d es M en sch e n du rch G o ttes W eish eit d ie R ede ist (W eish 9 ,2 ). W eish eit w ird im A T eh er m it d em G eist (auch w eib lich !) v erb u n d en , w as die V äter (w ieder ab Irenäus) fortsetzen.

W enn also im N T W eish eit vor allem zusam m en m it C h ristu s g e se h e n w ird , ist ihre w e ib lic h e S eite m it d e m H e ilig e n G e ist zu v e r k n ü p fe n . Im L ich te der n eu testa m en tlich en O ffen b a ru n g w ird Jesus C h ristu s n ich t nur als Bild (2 Kor 3 , 1 8 ), son d ern auch als „leb en d ig m a ch en d er G eist” (1 Kor 1 5 ,4 5 ) im u rsp rü nglich en M en sch en -A d a m g e se h e n . D as letztere ist ein Z eich en der „u rsp rü n glich en G n a d e”

(g ra tia origin alis), d ie v o n d er K irche in beson d erer W eise im A n fang M arias als u n b efleck te E m p fän gn is b ek an n t w ird . D iese ursp rü nglich e G n ad e als Z e ic h e n der „neu en S c h ö p fu n g ” ist zu n ä ch st im A n fang Jesu ersch ien en . In d em M aß e aber, in dem M aria daran b e te ilig t w ar (vgl. bei Paulus - au ß er G a 4 , 4 f f - auch 1 Kor 1 1 , 11 f), ersch ein t ihre G o ttesm u ttersch a ft als Bild n ich t nur der V aterschaft, so n d ern auch der M u tter sch a ft G o ttes. D iese M uttersch aft h än gt in b eso n d erer W eise m it d em H eilig e n G eist zu sa m m en , der n icht nur am A n fang v o n Jesus als S o h n G o ttes w irk te, so n d ern auch d ie G o ttesk in d sch a ft aller and erer M en sc h e n b ew irk t und b ezeu gt. D ie s erfo lg t d u rch d ie K irche, so daß nach d em H l. C yprian gelten kann: „M an kann n ich t G o tt zu m Vater hab en , o h n e d ie Kirche zur M utter zu h ab en ” . Von daher fällt ein zu sä tzlich e s Licht au f die S ch ö p fu n g d es M en sch en zum „B ild ” G o ttes. D ieses Bild e rsch ein t n icht nur im „S o h n ” G o ttes, so n d e rn in d er E inh eit d es H eilig e n G eistes, da Jesus, M aria un d and ere M en sc h e n erst als

„K in d er” G o ttes ein e g o ttg ew ir k te m en sch lich e E inh eit b ild en , in der alle „aus d em G e is t” g eb o ren sin d (vgl. J 1, 13 ; 3 , 5 . 8 ). A ls u rsp rü n glich es Z iel der S c h ö p fu n g e rw e ist sich so das G eb ä ren der K in der G o tte s a u f E rden. D iese G em ein sch a ft der K in der G o tte s o ffen b a rt d e n , d en sie „ab b ild et” . In w elch er W eise? Jesus als Soh n G o tte s offen b a rt durch d e n H eilig e n G eist vor allem den Vater. A uch die G o ttesm u ttersch a ft M arias offen bart G o tt als Vater, aber in anderer

(20)

W eise. Z u n ä ch st offen b art d ie J u n gfräu lich k eit ihrer E m pfän gnis d en Vater negativ un d v erm ittelt - als F eh len ein es m en sch lich en Vaters. U n m ittelbar aber un d p ositiv ist d ie O f f e n b a r u n g ih r er G o t t e s m u t t e r s c h a f t d e s H e ilig e n G e is t e s , d e m m ü tterlich en Seite in G ott. D a d ie M u tter sch a ft M arias im H eilig e n G eist n ich t nur B ild im d en S o h n G o tte s , so n d e r n a lle M e n s c h e n u m fa ß t, w e is t d ie so o ffen b a rte G o ttesk in d sch a ft a u f G o tt n ich t nur als Vater, so n d e rn auch als M u tter aller M e n sc h e n , Brüder u n d S ch w ester d e s S o h n e s sc h le ch th in - Jesu C h risti, nach d essen H eilig e n G eist alle g esc h a ffen sind.

Cytaty

Powiązane dokumenty

procesu, w którym ludzie motywowani przez różnorodne interesy starają się przekonać innych o swoich racjach, w taki sposób aby podjęto publiczne działania zmierzające

W zadaniu, dosyć łatwe jest „odgadnięcie”, że mini- mum lokalnym jest stan symetryczny, w którym masy są rozłożone w wierzchołkach kwadratu wpisanego w okrąg..

W tym celu należy ustawić kursor myszy w prawym dolnym rogu komórki D2, wcisnąć lewy przycisk myszy. i naciskając go przeciągnąć kursor w dół, aż do

W tym celu należy ustawić kursor myszy w prawym dolnym rogu komórki D2, wcisnąć lewy przycisk myszy i naciskając. go przeciągnąć kursor w dół, aż do

ii. Nauczyciel dzieli klasę na grupy, 5 zespołów. Są wśród nich wybierani liderzy, sprawozdawcy, lektorzy, sekretarze. Nauczyciel zapisuje na tablicy problem do przedyskutowania

1 W jaki sposób dokonuje się wyboru rady uczestników scalenia, w jaki sposób prowadzone jest postępowanie scaleniowe w przypadku, gdy uczestnicy nie

W odróżnieniu od odbiornika sygnału analogowego, który musi z określoną dokładnością odtworzyć w zadanym zakresie wszystkie wartości wielkości

Procedura (program przypisany danej ramie, który będzie wywołany jeśli np. wartość slotu się zmieni, bądź jeśli zajdzie taka potrzeba).. Można ich używać do