• Nie Znaleziono Wyników

O przestrzeni artystycznej w sonetach Asnyka "Nad głębiami"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O przestrzeni artystycznej w sonetach Asnyka "Nad głębiami""

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Magdalena Danielewiczowa

O przestrzeni artystycznej w

sonetach Asnyka "Nad głębiami"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/4, 169-182

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X V II I, 1987, z. 4 P L IS S N 0031-0514

MAGDALENA DANIELEWICZOWA

O PRZESTRZENI ARTYSTYCZNEJ W SONETACH ASNYKA „NAD GŁĘBIAMI”

Jednym ze sposobów myślenia o dziele literackim jest traktow anie go jako swoiście ograniczonej przestrzeni, która przedmiot nieskończo­ ny — świat wobec dzieła zew nętrzny — oddaje za pomocą swojej skoń- czoności. Każdy utw ór literacki jako w tórny system modelujący, tzn. pochodna języka naturalnego, prymarnego, wzbogacona o „dodatkową stru k turę typu ideologicznego, etycznego, artystycznego bądź jakiego­ kolwiek innego” 1, ma swe własne reguły odzwierciedlania wielowymia­ rowej i bezgranicznej przestrzeni rzeczywistości za pomocą ograniczonej przestrzeni dzieła literackiego. Te reguły stają się specyficznym języ­ kiem, wykładnikiem badanego system u modelującego.

Celem mojej pracy jest właśnie zbadanie, jaki model stru k tu ry wszechświata wyłania się ze stru k tu ry przestrzeni sonetów Nad głębiam i, z jakich elementów składa się tu język modelowania przestrzennego. Nie chodzi tu oczywiście o wskazanie relacji jedynie czysto, prym arnie prze­ strzennych. K ategoria przestrzeni w sposób złożony związana jest bo­ wiem z innymi pojęciami istniejącym i w naszym obrazie świata jako od­ rębne lub przeciwstawne. Przestrzeń wyraża niekiedy na zasadzie m eta­ fory relacje nieprzestrzenne w modelującej strukturze świata. Stąd w y­ nika możliwość przestrzennego modelowania pojęć, które same przez się nie mają charakteru przestrzennego. Moim zadaniem będzie dotarcie do sensów naddanych cyklu sonetów Nad głębiami, ponieważ mówienie 0 przestrzeni artystycznej tekstu ma sens wówczas, gdy trak tu je się ją z funkcjonalnego punktu widzenia. Aby jednak odczytać znaczenia do­ datkowe, trzeba będzie przejść przez etapy pośrednie opisu i scenerii, za­ stanowić się najpierw , jak wyobraża sobie przestrzennie świat podmiot liryczny badanego cyklu 2.

1 J. M. Ł o t m a n, O znaczeniach w e wtórnych system ach modelujących. Prze­ łożył J. F a r y n o . W antologii: Studia z teorii literatury. A rch iw u m prze k ła d ó w

„Pamiętnika Literackiego’>. Pod redakcją M. G ł o w i ń s k i e g o i H. M a r k i e ­

w i c z a . T. 1. Wrocław 1977, s. 9.

8 Zob. J. S ł a w i ń s k i , P rzestrzeń w literaturze: elementarne rozróżnienia

(3)

170 M A G D A L E N A D A N IE L E W IC Z O W A

Ta droga od opisu ku sensom naddanym, którą chciałabym podążyć, zaproponowana jest jakby przez sam badany tekst. Sama w arstw a ję- zykowo-stylistyczna sugeruje, że jest to kierunek właściwy. P rzyjm ijm y rozróżnienie G érarda G enette’a 3 i zastanówmy się, z jakim typem prze­ strzeni m am y do czynienia w sonetach Nad głębiami.

G enette dzieli przestrzenie artystyczne na dwie klasy: przestrzenie omawiane i przestrzenie mówiące. W pierwszym przypadku przestrzeń w ystępuje jako signifié. Jest to jakby przestrzeń denotowana. W ydaje się, że z tego typu podejściem można się najczęściej spotkać w utw orach epicko-fabularnych, gdzie instancje nadawcze różnych stopni inform ują czytelnika bezpośrednio lub pośrednio o relacjach przestrzennych, w ja­ kich osadzona jest akcja. W sonetach Nad głębiami m am y raczej do czy­ nienia z przestrzenią mówiącą. W ystępuje tu ona w funkcji signifiant. U jaw nia się głównie w metaforach przestrzennych, takich jak: „zmien­ nego by tu fala”, „piana zjawisk, co po wierzchu pływ a”, „toń wszech­ św iata”. Te w yrażenia służą nie do tego, by coś zakomunikować o prze­ strzeni — mówi się bowiem o czymś innym w kategoriach przestrzen­ nych. Chodzi właśnie o to, by owo „coś innego” odkryć. M amy tu do czynienia z przestrzenią daną niebezpośrednio. Pokazuje się ona przez m etaforę, tak jak podświadomość ujawnia się przez marzenie senne czy przejęzyczenie.

W ypada uczynić na wstępie jeszcze jedno zastrzeżenie. Rozpatrując zbiór obiektów danych w sonetach Nad głębiami jako przestrzeń, ab stra­ hować będę od wszystkich właściwości tych obiektów, z w yjątkiem takich właściwości, które określane są przez relacje podobne do przestrzennych.

Schyleni nad głębią i zapatrzeni w dal

Po tych w stępnych uwagach przejdźm y wreszcie do próby rekon­ stru k cji Asnykowskiego modelu świata.

Tem at sonetów Nad głębiami rozwija się w ram ach określonego con­

tinuum . Nie da się on zidentyfikować z lokalnym odniesieniem poszcze­

gólnych obrazów do rzeczywistej przestrzeni, np. geograficznej. Podmiot liryczny na naszych oczach modeluje własny świat, o sobie tylko w ła­ ściwych relacjach przestrzennych. Przestrzeń artystyczna może być punk­ towa, linearna, płaska lub trójwym iarowa. W poszczególnych sonetach A snyka spotykam y się niemal ze wszystkimi rodzajam i przestrzeni, ale niew ątpliw ie świat, który w yłania się przed oczyma odbiorcy z całości cyklu, jest trójwym iarowy.

T ytuł cyklu Asnyka sugeruje, że model układu wszechświata został tu ukierunkow any pionowo, a jego najistotniejszą opozycją jest przeciw­

* G. G e n e t t e , Przestrzeń i język. Przełożył A. W. L a b u d a . „Pamiętnik L iteracki” 1976, z. 1.

(4)

O P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J ., 171

staw ienie głęboki—płytki. „Głębie” i „płycizny”, które znajdują różny w yraz w płaszczyźnie leksykalnej i frazeologicznej tekstu, stanow ią po- jęcia-klucze tych sonetów.

W yrażeń ekwiwalentnych, synonimów kontekstowych, które odnoszą się do kluczowego pojęcia głębi, jest w sonetach bardzo wiele:

g ł ę b i a [ I ] 4;

g ł ą b niezm ierzona, ciemna i straszliwa [I]; w szechśw iata t o ń [I];

c i e m n i c e głębi [I], w ieczne c i e m n o ś c i [II]; odw ieczne istnienia t a j e m n i c e [I, zob. też II];

bezdenne o t c h ł a n i e [II], o t c h ł a ń ciem ności [V], ciem na o t c h ł a ń [X X II]; m r o k ponury [II], obszar m r o k ó w nieprzebytych [V];

n i e s k o ń c z o n o ś ć mroczna [IV], n i e s k o ń c z o n o ś c i łańcuch [VI], n i e ­ s k o ń c z o n o ś ć toni bez nazwiska [VII] ;

w ieczny O c e a n bez dna i wybrzeży [VI], o c e a n jeden w spólny [XIV]; m roczne o d m ę t y [VI] ;

bezbrzeżny o g r o m [VI]; g ł u s z a przedbytowa [VIII]; d n o przepaści [IX].

W szystkie te w yrażenia m ają charakteryzować głębię. Różne ujęcia zachodzą na siebie i tylko w ten sposób, z wzajemnie oświetlających się składników semantycznych, ma szansę wyłonić się realne znaczenie, któ­ re jednak nigdy nie wyłoni się do końca. Znakomicie oddaje to sytuację podmiotu lirycznego w tym cyklu jako podmiotu poznającego. Człowiek ów, schylony nad głębią, bezskutecznie usiłuje uchwycić „jej ciemnic obraz”, lecz przeszkadza mu w tym „ruchliwa fala”. N aturze nadaje on znamię w łasnych dążności. Niekiedy zdaje mu się, że widzi przedm ioty, ale widzi jedynie siebie samego. Świat zew nętrzny jest tylko jego odbi­ ciem, jego wyobrażeniem:

I nieraz, biedni, za prawdę bierzemy Ten głuchy oddźwięk własnej wyobraźni, Sądząc, że słyszym tajny głos natury. [II]

Czy zaprzecza to obiektywnemu istnieniu rzeczy? Asnyk udziela od­ powiedzi negatyw nej, budując obraz głębi. Rzeczy istnieją, ale są niepo­

znawalne zmysłami; poznać można jedynie zjawiska.

Wróćmy jednak do naszego pojęcia głębi. Ponieważ ma ono dla prze­ strzeni artystycznej tych sonetów szczególną wagę, w arto zastanowić się przez chwilę, w jakich znaczeniach może występować predykat „głęboki”.

Słow nik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego podaje

kilka znaczeń:

4 W szystkie cytaty z sonetów Nad głębiami pochodzą z: A. A s n y k (El...y),

Dzieła poetyckie. Wyd. zupełne. Opracował Z. M i c h a ł o w s k i . T. 2. «Warszawa

(5)

172 M A G D A L E N A D A N IE L E W IC Z O W A

1) 'm ający dużą rozciągłość, odległość od powierzchni, od brzegu w dół, ciągnący się daleko w dół’;

2) 'm ający dużą rozciągłość, odległość od brzegu ku w nętrzu; ciągnący się daleko ku w nętrzu, sięgający daleko do w n ętrza’;

3) 'taki, który osiągnął wysoki stopień nasilenia, pełnię rozwoju, dosko­ nałości’:

a) 'całkow ity’ — np. „głębokie milczenie”, „głęboka tajem nica”, b) 'm ocny’ — np. „głęboki sen”,

c) 'intensyw ny’ — np. „głęboka barw a”;

4) 'przenikający istotę rzeczy, w yrażający istotę rzeczy, sięgający do sedna’.

U A snyka na plan pierwszy wysuwa się ten składnik sem antyczny znaczenia predykatu „głęboki”, który opisany został w punkcie 4, a więc: 'przenikający istotę rzeczy, w yrażający istotę rzeczy, sięgający do sed­ n a’. J e st bowiem w pewnej mierze wspólny wszystkim przytoczonym wyrażeniom. Pozwala to utożsamiać Asnykowską „głębię” z jakimś w ła­ śnie sednem, z nieosiągalnym dla człowieka Absolutem, z rzeczą samą w sobie.

W opozycji do głębi stoi to, co płytkie, co powierzchowne, zmienne. W planie w yrażenia znajduje owo „coś” następujące określenia: „zmien­ nego by tu fala ruchliw a”, „powierzchnia”, „piana zjawisk, co po w ierz­ chu pływ a”, „powieka” (w opozycji do głębi oka), „widzeń różnobarw na tęcza”, „sieć złudzeń”, „przelotna gra świateł i cieni”, „tajem nicza zasło­ n a”, „próchno”, „trąd ”, „kształt”, „form a” (w opozycji do treści), „pleśń”, „całun błota”, „martwości pokryw a”, „zgnilizny plam a”, „skorupa”.

Jeśli zechcemy odnieść m etaforykę Asnyka związaną z opozycją głę­ boki—płytki do władz poznawczych i psychicznych człowieka, to okaże się, że jest ona osadzona w zleksykalizowanej frazeologii języka potocz­ nego. Mówi się przecież o „głębi przeżyć”, „głębokich m yślach”, „otchłani niew iedzy”, „ zatapianiu się w rozmyślaniach” — w opozycji do „myślo­ wych płycizn, mielizn”, „powierzchowności rozum owania”, „ślizgania się po powierzchni”.

Gdy lepiej przyjrzym y się rozpatryw anej opozycji głęboki—płytki, do­ strzeżemy, że język relacji przestrzennych stanow i tu jeden z podstawo­ w ych środków rozumienia rzeczywistości już na poziomie modelowania ponadtekstowego, czysto ideologicznego. P rzestrzenny model świata sta­ nowi w sonetach Nad głębiami czynnik organizujący, czynnik, wokół którego budują się także nieprzestrzenne cechy świata. Pojęcia głęboki— płytki stanowią budulec modeli kulturow ych o treści bynajm niej nie przestrzennej. Zyskują one sensy następujące:

głęboki — płytki

w artościowy ■— bezwartościowy dobry -— zły

(6)

O P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J . 173

nieznany — znany nieśm iertelny — śm iertelny stały — zmienny w ieczny ■— przem ijający celow y — przypadkowy praw dziw y — niepraw dziwy nieskończony — skończony

Zatrzym ajm y się przez chwilę przy ostatnim z przytoczonych w arian ­ tów omawianej opozycji. W tekście sonetów głębia określona została takim i przydawkam i, jak: „niezmierzona”, „bezdenna”, „nieskończona”, „nieprzerw ana”, „nieprzebyta”, „bez dna i w ybrzeży”, „wieczysta”, „bez­ brzeżna”. Z punktu widzenia ekonomii językowej jest to swego rodzaju redundancja. J u rij A presjan zauważył bowiem, że przym iotniki ozna­ czające duży biegun skali, takie jak „wysoki”, „szeroki”, „głęboki”, „dłu­ g i”, w przeciwieństwie do swych antonimów („niski”, „wąski”, „p ły tk i”, „krótki”), są niegraniczne 5. Ta „nieskończoność” jest więc jakby w pisana w znaczenie słowa „głębia” . Świadczą o tym połączenia z przysłówkam i oznaczającymi pełny stopień cechy („całkiem”, „zupełnie”, „absolutnie”). Połączenia: „całkiem p łytki”, „zupełnie p łytki”, są poprawne, natom iast: „absolutnie głęboki”, „zupełnie głęboki”, w ydają się niezbyt sensowne. Ta cecha łączliwości motywowana jest semantycznie — m ały biegun rozm iaru ma punkt krańcowy, duży zaś takiego punktu nie ma. Głębo­ kość można zwiększać bez końca, a przedm iot i tak będzie określany jako głęboki, nie można natom iast zmniejszać bez końca głębokości przedm io­ tu płytkiego. Zauważona tu różnica może być opisywana w kategoriach osiągania granicy — nieosiągania granicy.

W świetle tego, co zostało dotychczas powiedziane o głębi, sytuacja egzystencjalna bohatera lirycznego sonetów w ydaje się bardzo trudna. Nie tylko nie potrafi on owej głębi zdefiniować (stąd mnogość synonimów kontekstowych), ale nie jest też jej w stanie ogarnąć żadnym z narzędzi poznawczych (zawodzi tu wzrok, słuch, dotyk), bo głębia nie ma granic i jest niemierzalna. Na razie możemy stwierdzić, że dół jest kierunkiem rozszerzającej się przestrzeni. Im niżej, im głębiej, tym bardziej nie­

ograniczone stają się przestworza.

Z analizy Asnykowskich m etafor wynika, że dla modelu owego świa­ ta istotna jest również relacja bliski—daleki. Co więcej, w yraźnie sygna­ lizują one przyległość opozycji: głęboki—płytki i daleki—bliski, a naw et ich wzajemną podstawialność, tożsamość. Całość obrazu świata buduje się tu właściwie z dwóch przedstawień.

Na falach swoich toczy słońc m iliony W ieczny Ocean bez dna i wybrzeży, [VI]

5 J. D. A p г e s j a n, S e m an tyka leksykalna. Synonimiczne środki języka. Prze­ łożyli Z. K o z ł o w s k i i A. M a r k o w s k i , W rocław 1980, s. 91—93.

(7)

174 M A G D A L E N A D A N I E L E W I C Z O W A

Jak ptaki, kiedy odlatywać poczną,

Bez przerwy ciągną w dal przestrzeni siną,

[ ]

Tak pokolenia w nieskończoność mroczną N ieprzerwanym i łańcucham i płyną,

Г . ... ]

Lecą, badając w ąski szlak przestrzeni. [IV]

Pierw szy obraz wyznacza granice dolne i boczne modelu, drugi zaś boczno-górne. Zwróćmy uwagę, że w cytowanym tu sonecie IV m am y do czynienia z próbą zatarcia różnicy między ruchem w wodzie (płynię­ ciem) a ruchem w powietrzu (lotem); w konsekwencji więc — z posta­ wieniem znaku równości między przestrzenią wodną rozciągającą się w dół oraz w bok a przestrzenią pow ietrzną z ograniczeniami górno-bocz- nymi. Dokonuje się to, co prawda, przez przywołanie zleksykalizowanej m etafory, ale sądzę, że owo przywołanie nie jest przypadkowe.

Zamknięci w w odnej bańce

Ju ż z tego, co zostało do tej pory powiedziane, wynika, że jednym z najważniejszych problemów w przestrzeni artystycznej sonetów Nad

głębiami jest problem jej granic. Ograniczenia terenu są tu może waż­

niejsze niż jego rozmiary, wielkość.

Pojęcie granicy stanowi [...] istotną cechę dystynktyw ną elem entów „języka przestrzennego”, które w znacznym stopniu określane są przez jej obecność zarówno w całości modelu, jak i w jego poszczególnych punktach *.

Niemal w każdym sonecie, obok w yrażeń i obrazów, które tylko im­ plikują ograniczenia, pojawiają się słowa bezpośrednio je nazywające: „powierzchnia”, „granica”, „miedza”, „horyzont”, „w idnokrąg”, „kraw ę­ dzie”, „brzegi’, „krańce”, „zakres”, „pojęć ram a”. Spróbujm y więc choćby w przybliżeniu odtworzyć model Asnykowskiego wszechświata, zwracając szczególną uwagę na problem jego ograniczeń.

Na przestrzeń cyklu Nad głębiami składają się jakby dwa światy: św iat pozorny i świat prawdziwy. Wiąże się to w sposób oczywisty z wcześniej rozpatryw aną opozycją głęboki—płytki. K atalog pozaprze- strzennych kategorii uzupełniających to przeciwstawienie, sporządzony w poprzedniej części tej pracy, pomoże nam teraz scharakteryzow ać te dwie krainy.

Świat, w którym żyje człowiek, to świat pozoru, świat snu. Mówi się o nim następująco:

* J. Ł o t m a n, Zagadnienia prze strzeni a rty sty czn ej w prozie Gogola. Prze­ łożył J. F a r y n o . W antologii: Sem iotyka kultury. Wybór i opracowanie: E. J a - n u s i i M. M a y e n o w a . Przedmowa: S. Ż ó ł k i e w s k i . W arszawa 1975, s. 246.

(8)

O P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J .. 175

W idzisz tłum z j a w i s k , co się wkoło tłoczy, Słyszysz melodie, co ci w uszach dźwięczą, I ś n i s z s e n sm utny, chw ilam i uroczy, W którym cię w i d m a zagadkowe dręczą. [III]

Jest to kraina „przelotnej gry świateł i cieni”, kraina przypadku,, w iecznej zm iany i śmierci:

W szystko, co św ieci w ludzkich cacek kramie, Co p r z y p a d k o w e , u ł o m n e i l i c h e , Co nosi zachceń osobistych znamię,

Choć się przystraja w odrębności pychę —

Wraz z swą skorupą w p r o c h y s i ę r o z ł a m i e , Na dno przepaści opadając ciche. ,[IX]

Ten św iat przypom ina swym kształtem m ydlaną bańkę unoszącą się- na falach Wielkiego Oceanu. W sonecie VII mówi się o tym exp licite:

Ten cały ogrom, za którego krańce N ie możem sięgnąć, przygodni m ieszkańce, Z nieskończoności toni bez nazwiska Wzniósł się podobny w i r u j ą c e j b a ń c e , Która na fali tęczuje i pryska.

Ale i z innych sonetów świat w yłania się w takiej formie. W skazują to te w łaśnie rzeczowniki i czasowniki, które zakreślają granice:

I nasz w i d n o k r ą g c a ł y s i ę p o w l e k a Rzuconym w w szechśw iat odbiciem człowieka, [I] W ieczne ciemności! bezdenne otchłanie!

Co o t a c z a c i e tajem nicą życie, [II] Jak ptaki, kiedy odlatywać poczną,

Bez przerwy ciągną w dal przestrzeni siną I h o r y z o n t u granicę widoczną

Raz przekroczywszy, gdzieś bez śladu giną... [IV] Wraz z blaskiem w iedzy zdobytej płomienia, W m iarę jak w idzeń k r ą g się rozprzestrzenia, Wciąż obszar mroków nieprzebytych rośnie... [V] Noc, noc wieczysta, głuszą przedbytową

O t a c z a k r ę g i drgające istnienia, [VIII]

Ludzie zamknięci są więc jakby w przestrzeni trójw ym iarow ej, ogra­ niczonej powierzchnią kuli, czyli sferą. Wyznacza ona obszar naszego świata: nieprawdziwego, złudnego świata, który nas więzi, a z którego w yrw ać się można na pozór dopiero po śmierci:

Lecz w szechśw iat stoi tak jak przedtem niem y I otchłań póty m ilczeniem nas drażni,

Póki nas w mrok swój nie wciągnie ponury. [II]

G ranice naszego świata są nieprzenikliwe, jego „ściany” uniemożliwia­ ją praw ie całkowicie kontakt z przestrzenią z zewnątrz. Dlatego w te j

(9)

176 M A G D A L E N A D A N IE L E W IC Z O W A

ludzkiej krainie, z racji jej zamknięcia, szczególnie silnie działają praw a akustyki i optyki. Jest to przestrzeń jakichś dziwnych p o g ł o s ó w , o d ­ d ź w i ę k ó w , e c h , świat o b r a z ó w , o d b i ć i c i e n i ó w . Sta­ w iam y naturze pytania, chcemy zbadać głębie, ale — zwraca się do nich poeta —

Nikt odpowiedzi od was nie dostanie, Chyba nam echo odrzuci pytanie, I... ] I nieraz, biedni, za prawdę bierzemy

Ten głuchy oddźwięk własnej wyobraźni, [II]

Głos odbija się bowiem od szklanych ścian i powraca do człowieka zniekształcony. Czujemy się tak, jakbyśm y się znaleźli w gabinecie krzy­ wych luster:

Próżno nad głębią schyleni, jej ciemnic Obraz chwytam y, gdyż ruchliwa fala, Zamiast odwiecznych istnienia tajemnic, Własną twarz naszą ukazuje z dala I nasz widnokrąg cały się powleka

Rzuconym w w szechśw iat odbiciem człowieka. [I]

I tak być musi, skoro człowiek do wszystkiego przykłada własne ka­ tegorie poznawcze, które deform ują przedmiot poznania, wszystko widzi przez pryzm at samego siebie.

Wróćmy jednak do problem u granic. Te, które otaczają człowieka i jego świat, m ają pewną szczególną właściwość: mimo swej nieprzenik- liwości są n i e c i ą g ł e . Od czasu do czasu natrafiam y na jakąś przerwę, przepaść, która odsłania się w „blasku błyskawic”. W tedy na krótki mo­ m ent spotykam y się z głębią, w ydaje się nam, że jeszcze chwila, a do­ trzem y do Absolutu, poznamy prawdę, ale ponieważ trw a to tylko uła­ m ek sekundy, nie jesteśm y w stanie rozpoznać „więzów tajem niczych” i czujemy się jeszcze bardziej schwytani w pułapkę. To chwilowe rozstę- powanie się granic zostało wyrażone piękną m etaforą w sonecie III:

Łudząca Maja otworzy ci oczy, Migając widzeń różnobarwną tęczą, Splotam i wrażeń zm ysłowych otoczy I siecią złudzeń usidli pajęczą.

Widzisz tłum zjawisk, co się wkoło tłoczy, Słyszysz melodie, co ci w uszach dźwięczą, I śnisz sen smutny, chwilam i uroczy, W którym cię widma zagadkowe dręczą.

Łudząca Maja otwiera człowiekowi raz na jakiś czas oczy. „Otwierać komuś na coś oczy” — to idiom o znaczeniu 'dać co poznać, ukazać praw ­ d ę’. Zwróćmy uwagę, że mamy tu do czynienia z konsekw entnym opisy­ w aniem przestrzeni, w której jesteśmy zamknięci, jako powierzchni kuli. Oko jako organ poznania ma struk tu rę homogeniczną ze sferą poznania:

(10)

O P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J ... 177

jest krągłe jak widnokrąg sferyczny. Uniesienie powieki jest równoznacz­ ne z przerw aniem ciągłości granicy. Ale ponieważ ujm ujem y św iat we w łasnych schem atach epistemologicznych i bierzemy za praw dę „głuchy oddźwięk w łasnej w yobraźni”, więc naw et w tedy gdy otw ieram y oczy, dostrzegam y jedynie „widzeń różnobarwną tęczę”. Tęcza ma kształt

półokręgu, odtw arza zatem formę naszych ograniczeń.

Inną istotną cechą granic ludzkiej przestrzeni jest „rozciągliwość” z punktu widzenia podmiotu poznającego, usytuowanego w ew nątrz nich. Mogą się one rozszerzać. W sonecie V mówi się bowiem:

Lecz niech kto św iatło na drodze roznieci,

To choć wzrok s z e r s z y w i d n o k r ą g posiądzie, Dokoła m iejsca, które blask oświeci,

Otchłań ciemności jeszcze większą będzie. Wraz z blaskiem w iedzy zdobytej płomienia,

W miarę jak w i d z e ń k r ą g s i ę r o z p r z e s t r z e n i a , Wciąż obszar mroków nieprzebytych rośnie...

Okazuje się, że nauka i wiedza stają się dla człowieka przekleństwem. Każde odkrycie wikła go w nowe dylematy. Im więcej wiesz, tym b ar­ dziej uświadamiasz sobie swoją niemoc poznawczą.

Tak w głównych zarysach przedstawia się przestrzeń świata ludz­ kiego. Teraz zajm ijm y się tym, co znajduje się na zewnątrz naszej sfery. Jest to w łaśnie owa głębia, noc przedbytowa, nieskończoność, Absolut, świat prawdy. Po tam tej, w ew nętrznej stronie granicy zostały: zmien­ ność, fałsz, śmierć, niewola, brak harmonii. Tutaj rozciąga się kraina od­ wiecznego ładu, stałości, prawdy, życia, wolności.

Zwróćmy uwagę na znamienny fakt, że w Asnykowskim cyklu po­ jęcie głębi nie odnosi się tylko do tego, co na dole. Takie rozgraniczenie: dół—góra, praw a—lewa, nie ma sensu z racji idealnej sferyczności gra­ nic, które nas otaczają. Jeśli stoimy w ew nątrz ludzkiej przestrzeni, to głębia rozpoczyna się w każdym punkcie poza granicą. W sonecie I pisze się, co praw da:

Próżno nad głębią schyleni, jej ciem nic Obraz chw ytam y [...]

ale to pochylenie nad głębią należy odczytywać raczej nie fizycznie, lecz m etaforycznie — jako skupienie, zamyślenie nad tajem nicą bytu. Inne fragm enty sonetów sugerują bowiem wyraźnie, że „wieczne ciemności” o t a c z a j ą nasz świat, że nie są usytuowane jedynie pod naszymi sto­ pami. „Głąb” Asnykowska kryje w sobie coś z doświadczeń człowieka w przestrzeni kosmicznej, dla którego pojęcia góra—dół tracą sens, po­ nieważ zagląda on w głębie wszechświata.

W sonecie VI ten świat prawdy, który znajduje się poza naszą prze­ strzenią, został przyrów nany do „Oceanu bez dna i wybrzeży”. Trzeba więc zwrócić uwagę na jeszcze jedną cechę odróżniającą go od świata pozoru. Wcześniej była ona już sygnalizowana w rozdziałku o głębi.

(11)

178 M A G D A L E N A D A N I E L E W I C Z O W A

w tórzm y jednak, ponieważ jest to niezwykle istotne: przestrzeń praw dy jest nieograniczona.

W m akroskali tajem nica bytu sytuuje się poza naszym w idnokręgiem, na zew nątrz granic naszego świata. Ale głębię znaleźć można również

w m ikrostrukturach, takich jak np. atom czy ludzkie serce: Nieskończoności łańcuch w yciągnięty,

Biegnąc przez mroczne przestrzeni odmęty, Wśród bezbrzeżnego znika nam ogromu, Niemocą m yśli przedwcześnie ucięty. A z drugiej strony — ginie po kryjomu Gdzieś w nieskończonej m ałości atomu. [VI] Tylko treść, która z całością się splata, I. · ...] I w szędzie siebie znajduje świadomie

W minionych zmierzchach, w m gle przyszłych stuleci, W sercach współbraci i św iatów ogromie,

I w każdym życiem drgającym atomie — Ta jedna, z czasu wyplątana sieci, Nieśm iertelnością poza grób uleci. [X]

Zauważmy jednak, że w mikroskali wszystko, co istotne, praw dziw e dobre, mieści się w ew nątrz struktury. Człowiekowi napraw dę dany jest więc tylko wąski pas przestrzeni. Żyje wciąż na granicy.

To, co zostało dotychczas powiedziane na tem at przestrzeni sonetów

Nad głębiami, pozwala w sposób uproszczony naszkicować jej model. Wy­

(12)

O P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J ., .179

Jak przekroczyć granice?

Z poczynionych do tej pory uwag mogłoby wynikać, że człowiek zo­ stał zam knięty w swojej przestrzeni, uwięziony w niej, nie ma żadnej możliwości połączenia się z wszechświatem. Tak jednak nie jest. A snyk pozostawia swemu bohaterowi pewną furtkę, pewną drogę do zbadania głębi. N ajw yraźniej pisze o tym w sonecie X:

Tylko treść, która z całością się splata, To, czego żaden trąd nie upośledza, Czego nie dzieli egoizmu miedza

Od w szystkich ogniw duchowych wszechświata; To, co chw ilow y zakres swój wyprzedza I z życiem przyszłych pokoleń się brata; Tylko ta wspólnych źródeł samowiedza,

1 1

Ta jedna, z czasu w yplątana sieci, N ieśm iertelnością poza grób uleci.

Tym jedynym wyjściem dla człowieka jest przekroczenie swych w ł a s n y c h granic i uświadomienie sobie swej łączności z całą ludz­ kością, zarówno przeszłą, jak i przyszłą. Czerpiąc z dorobku przeszłości, powinien on pracować dla przyszłości. Człowiek także jest swego rodzaju bytem przestrzennym . Nosi w s o b i e pierw iastek głębi, z tym tylko, że nie rozciąga się ona tu na zewnątrz, lecz tkwi w jego w nętrzu — ma w yraźnie w ym iar etyczny. Otacza ją „egoizmu miedza”, którą trzeba prze­ kroczyć, aby osiągnąć pełnię człowieczeństwa. Człowiek jest jedynie atomem w kosmosie, ale jeśli zechce połączyć się w miłości i pracy z in­ nym i ludźmi, ma szansę odkryć „więzy tajem nicze”.

H enryk Szucki odnajduje u Asnyka w związku z omawianą proble­ m atyką elem enty monizmu, głoszącego wszechjedność bytów i kosmosu 7. Pochodzą one bowiem z jednej istoty — siły, pozostają więc w tym samym w zajemnym stosunku. Wszyscy wywodzą się z jednego źródła, wszyscy więc są ze sobą powiązani w jedną rodzinę, ożywioną przez Ducha (sonet XVIII). Stanowią o ciągłości zbiorowego bytu, działając na siebie jak strum ienie, które mieszają swe wody i poryw ają się w zajem ­ nie (sonet XIV). Wszechświat ze wszystkimi swymi bytam i stanowi jedną wielką rodzinę, jedność w wielości, której elem enty muszą się wspo­ magać. Człowiek jest ogniwem wielkiego kosmicznego łańcucha:

Dopiero w związku z w szechśw iata ogromem Człowiek g r a n i с e i s t n i e n i a r o z s z e r z a ;

[ 1

Jako cząsteczka tej w ielkiej potęgi,

Co się rozciąga w nieskończoność wszędzie...

Może o g a r n ą ć w s z y s t k i e w i d n o k r ę g i , [XIX]

7 H. S z u c k i , Sonety A snyka „Nad głębiami” na tle filozofii X I X w . „Pa­ m iętnik Literacki’ 1927, z. 1/2.

(13)

180 M A G D A L E N A D A N IE L E W IC Z O W A

Ruch w kosmosie

Model przestrzeni sonetów Nad głębiami nie byłby pełny, gdybyśmy nie uwzględnili zagadnienia ruchu w Asnykowskim wszechświecie. Kos­ mos u tego poety jest bowiem niezwykle dynamiczny. Jedynie głębia, którą, jak w ynika z wcześniejszych rozważań, należy wiązać z jakąś bliżej nie określoną kierującą władzą, z „Duchem św iata”, pozostaje w bezruchu — „głuszą przedbytową / Otacza kręgi drgające istnienia”. Ale też jest to statyka pozorna, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wszystko, co istnieje i krąży w świecie, jest z owej głębi wywodliwe i do niej sprowadzalne.

N iesie go z sobą ta nieznana fala, Co poza bytem będąc, byt okala

I w szystko z łona swego wyprowadza, [VII]

Tu, rzecz jasna, mowa o innej fali niż w sonecie I. Nie jest to „fala zmiennego b y tu ”, lecz „kierująca w ładza”.

Tylko Duch świata bezustannie czuwa

I przyszłych istnień z siebie nić wysnuw a. [VIII] Zawsze z tej samej życiodajnej strugi

Czerpiemy napój, co pragnienie gasi; [XIII]

Wiemy już więc, skąd wyszliśmy. Naszą kolebką była owa ,,głąb nie­ zmierzona, ciemna i straszliw a”. Potem zamknięci zostaliśmy w bańce w irującej na bezbrzeżnym oceanie. Ale nie świadczy to o tym, że pozba­ wiono nas ruchu. Odbywa się on niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie. Jest to ruch ku postępowi, ruch wzwyż:

I coraz dalej mknąc na fali chyżej,

Po stopniach przemian posuwa się w yżej. [XXI] Naprzód i wyżej! przez ból i męczarnie,

Przez ciemną otchłań, przez śmierci podwoje, Przez szereg istnień padających marnie, Lecą bez końca tłoczące się roje. [XXII]

J est to w dodatku ruch jakby złożony, ponieważ na dynam ikę indy­ widualnego człowieka w ew nątrz układu nakłada się dynam ika pokoleń, a na to wszystko wreszcie dynamika samego układu, który „chyżo mknie po fali oceanu”.

Ja k to już zostało na wstępie pracy zaznaczone, przestrzeń może mo­ delować różnorakie powiązania obrazu świata: czasowe, społeczne, etycz­ ne. Pow staje więc możliwość m oralnej charakterystyki bohaterów li­ rycznych poprzez odpowiadające im typy przestrzeni artystycznej. Re­ lacje przestrzenne w ystępują jako język w yrażający konstrukcje mo­ ralne.

W cyklu Nad głębiami mamy do czynienia z bohateram i przestrzen­ nego i etycznego ruchu, choć na czas życia zamknięci zostali w pewnym

(14)

O P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J ... 181

m iejscu ograniczonym. Są to bohaterowie d r o g i . Zwróćmy tylko uw a­ gę na następujące wersy:

Tak pokolenia w nieskończoność mroczną N i e p r z e r w a n y m i ł a ń c u c h a m i p ł y n ą ,

[ 1

Podległe skrytych instynktów wskazówce,

Lecą, badając w ą s k i s z l a k p r z e s t r z e n i , [IV] Wzrok nasz nie sięga za d r o g i k r a w ę d z i e I nie pytamy: co za nią? jak dzieci. [V]

Fala pokoleń, w ielkie l u d ó w r z e k i ,

W szystko w ocean jeden wspólny ścieka. [XIV]

Mamy tu w yraźnie do czynienia z wycinkiem przestrzeni linearnej. Przestrzeń linearna może być ukierunkow ana poziomo lub pionowo. W sonetach Nad głębiami każdy wycinek przestrzeni linearnej jest ukie­ runkow any, tzn. każdemu z nich właściwa jest relewantność cechy dłu­ gości i nierelewantność cechy szerokości. Przestrzeń ta często przybiera postać drogi. W ten sposób staje się wygodnym środkiem modelowania kategorii tem poralnych („droga życia” jednostek i pokoleń), a także etycznych (droga jako środek rozwijania się charakteru i w ew nętrznego doskonalenia się ludzkości, droga ku postępowi). Każdy człowiek i całe pokolenia przem ierzają określony tor przestrzenno-m oralny. Z góry za­ łożony tu jest zakaz zatrzym yw ania się w drodze i nie tylko zakaz, ale również nieskuteczność takiego postępowania.

Przez chw ilę możesz ślepą być zaporą, Niszczącą siłą, jadowitym lekiem, Którym natura leczy ludzkość chorą, Tamą rzuconą przed strumieni ściekiem, Ażeby w w ielkie rozlały jezioro, A którą zaraz z jutrem niedalekiem Wezbrane wody skruszą i zabiorą;

Tylko już w olnym nie będziesz człowiekiem! [XXIV]

Pojawia się tu problem następny, problem wolności człowieka w ograniczonej przestrzeni. Tylko w tedy będzie on wolny i niezależny, gdy wolę swą wcieli w cel i wolę wieczną, tzn. gdy zharm onizuje swą wolę z wolą „Ducha, co wszystko ożywia jedyny”. Jeśli jednak zechce działać na powszechną szkodę, zasklepiać się w egoizmie lub subiekty­ wizmie, stanie się niewolnikiem, przeciw którem u zwrócą się własne jego czyny. Do swobodnego działania prowadzi jedynie poznanie „twórczych zamysłów”, niezmiennych praw i ich ścisłego związku z dobrem świata. Jesteśm y wolni o tyle, o ile czyn nasz zgadza się z celami Absolutu, nie­ wolnikami — o ile chcemy na własną rękę, w brew woli Absolutu działać. Ten cel, do którego wznosi się świat w sonetach Nad głębiami, nie jest bliżej sprecyzowany. Najogólniej można powiedzieć, że chodzi tu

(15)

182 M A G D A L E N A D A N IE L E W IC Z O W A

o dążenie ku Praw dzie i ku Dobru. Prowadzi do nich droga przez ewolu­ cję. Środkiem do osiągnięcia celu jest również w spółpraca wszystkich bytów — ich powiązanie w jedności, metafizyczna solidarność. Sonety

Nad głębiami przesiąknięte są na wskroś ideą ewolucji i wspólnoty by­

tów, obejmującą cały wszechświat, którego małą cząstką jest ziemia wraz z człowiekiem. Asnyk wierzy, że wszechświat postępuje wciąż naprzód, wznosi się na coraz wyższy stopień rozwoju, a w raz z nim człowiek roz­ szerza granice istnienia. Działania jednostki są w ypadkową ruchów wszechświata, a rozwój jej zależny jest od rozwoju kosmosu, pojmo­ wanego jako wspólnota bytów. Cel ludzkości również mieści się w celu kosmosu.

Postęp nie obywa się jednak bez tarć (sonet XXIII). Jego chorążym jest śmierć. Życie jednak zawsze odnosi zwycięstwo nad każdą ze swych postaci poszczególnych. Nikt nie może poza tym zadać śmierci z ze­ w nątrz. Rękojmią wyjścia z pozornej śmierci do życia jest pragnienie życia. Jest to również szansa dla narodu (sonety XXIX—XXXIII). Jak długo, naw et pogrążony w letargu, nie zrzeknie się swego celu, tak długo nie zginie. Mamy tu do czynienia z pierwiastkiem genezyjskim w filozofii Asnyka.

Tak oto od ukształtowania przestrzeni sonetów Nad głębiami udało się nam przejść do filozofii tego cyklu. Spróbujm y jeszcze raz zebrać tezy, które włożył w swe wiersze Adam Asnyk. Są nimi:

a) względność poznania; b) pankosmiczna ewolucja;

c) kosmiczna współzależność — solidarność bytów.

Filozofia Asnyka jest więc ukierunkow ana praktycznie. A utor wy­ pracow uje ją z myślą o społeczeństwie, o własnym narodzie, pragnąc od­ naleźć tu lekarstwo na rany ludzkości, a w kosmosie natrafić na sens życia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Keywords: Chemical Vapor Deposition (CVD), Epitaxial growth, Silicon-based integration, GaAs epitaxy, Ge-on-Si crystal growth, Boron (B), Gallium (Ga), PureB, PureGa, PureGaB, p +

W opracowaniu podjęto próbę wykazania, że pozycja procesowa oskarżonego w dużej mierze jest zakorzeniona w prawie rzymskim, zaś kształt zasady domniemania niewinności, in dubio

Nie było też Lubelskiego Komitetu Partyjnego, a część członków Wojewódzkiej Rady Narodowej, jak należało domyślać się z biegu wydarzeń, znajdowała się

Acknowledgments In the first place, I would like to acknowledge direct contributions from the ‘MDT’ team of PhD and MSc students from the former Department of Multi-Scale Physics

The experimental verification on IEEE power systems demon- strates the effectiveness of the effective graph resistance to identify single links that improve the grid robustness

10 ustawy, w którym zwraca się uwagę zarówno na elementy przedmiotowe czynu nieletniego, jak i na elementy podmiotowe, ściśle związane z osobowością

Według tej informacji wpływ skarg w sprawach podatkowych, poddanych kognicji NSA a rozpatrywanych w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie i we wszystkich

Referaty zdają się wskazywać, że ruch ekumeniczny wobec skrajnych krytyk z jednej i drugiej strony stara się iść tak wskazaną drogą.. Należy zwrócić uwagę,