• Nie Znaleziono Wyników

Bunt na Potiomkinie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bunt na Potiomkinie"

Copied!
66
0
0

Pełen tekst

(1)

... r'

BUNT NA POTIOMKINIE

-

, J CYKL .,RO'SJA NA RUR'EtYII.

PROF. KOWALENKO

.' ",'.

..'-ól'... O

";...

.l

-

CENA 30 GR.

(2)

13 ksi?zeczek do wyboru za 3 z??

Przesy?ka bezp?atna - pieni?dze przy zamówieniu

Obstalowuj?cy mniej ni? 13 ksi??eczek. p?ac? po 30 gr.

od sztuki i 20 gr. za przesy?k?.

Zaznaczone gwiazdk? - odpowiednie dla ·m?odzie?y.

1. "Sfa?szowany testament" W. Bilon,

2. "Soiiman i Roksolana" Melccr,Rutkowska.

3. "Kaitl Mikolaja 11" J. ?.u? yc,

4. "Zywot Nerona" J. Ejsmond,

5. "Timurlenk" J. Bandrowsl.t,

-tJ. "Mord Cezara i ?mier? Kleopatry" Prof. dr. Górka.

7. ,.?elazna dziewica" Melccr-Rut kowsk a.

-8. "Naszyjnik Królowej" Sierost swskt.

-9. "Bohaterowie Krzy?a" pro], dr. O. G?rke,

10. "K urtyzany Rzymu" dr. Skarbek Tluchowski,

11. "Knwaler Lnuzuu" dr. Zaj?/czkr)wski.

12. "Tysi?c dziwów prawdziwych" J. Tuwrm.

13. "Gwiazdy filmowe" L. Brun,

14. "Ledy Hamilton i lord Nelson" Melcer» Rut kowsk a.

15. "Tajemnica pochodzeniu Franciszka Józefa" Nowicki.

16 ..Tajemnice amuletów i talizmanów" J. Iuwim.

'17. "Kor'larze 1914 r." St. lVojlkiell'icz.

-IS. "Bialy burnus i czarne oczy' Plotr Lot.

19. "Kapitan Scott" prof. dr. St. Nownkowskt,

'20. "J. Kr. Mo?? Sisowath" K. Stcros eewski,

21. ,.PiGl<na Doboszunk a" St. Clcszkowski,

°22. "Ciupasem na Sybcr jc" U7 Sicrrszell'sl,?.

23. "Tzcu<l'h w?adczvni bokserów" M. KUl1cewlczowB.

-24 ... Z tronu na szafot" L. Choroma?ski.

25. "Proces Bisp inpa" Adwokat' Okr?t,

·26. ,,7nhoh'll1Y my?liwskie" J. Ejsmond,

27. "Mnta,Hllri. tnncerka-szpiea" N,e J. Brieres.

e2\:l. "Wyprawa na Ewcrest" In?. Ltbansk].

29. "Tral1iezna mi?o?? O?wi?cirnów' \17. Rutkawsku.

30. "Dandolo. Joanna D'Arc" prof. dr. G?rke,

31. "Ploces Capellc-Lafnrue" Mar ja Szpyrk?lVna.

32. "Jak zahilcm Rasnut in a" Pi-r vszk iewicz,

-:n. ,.r.rt>b pa Pr.lklanda .h" St. lVo;tkiewicz.

34 ... Kochanka Franciszka J6?dn" A. Nowicki.

35.36. ..\v arszawa w ounlul" lV ojt kiewtcz, Ruikowska.

37. "Skundcrbcg. lew Alhanji" J. Bandrowskl,

'3R. ,.Pnulkownik Mi'lsojcdow" Brosrko.Brcs rkowskt.

39. "Za k rcr+cm polarnym" W. Sieroszewski.

4(l. "Dwaj Zbrodniarze' Dr. Hoimokl.Ostvawskt.

41. "Zdobywanie Sybcr il" I'rof. Dr. St. Nowakowski.

·42. "John Big Foot" lI7cdra,Przewlockl.

.41 Powstanie J1ruzi?skie Jf'24 r.' Brcs7ko.RreszkoU'skl.

44.45 Czarnv Czarownik" F. A Osscnro<l'skl.

"4ó. ,,7.cmsta 'Iorda Fischera" St. Strumph,Wo;tkiewlcz.

47. ,.S?ra BClnarcl" Skarbek.

41\ ... 3'i.OOO klm. pr7.ez lqdy i morza" Por. Lepeckl.

411. "TragediA w Mcverlinku" A. Nou·ickl.

?O. ,.Z tajnikó',v carskiej policji" Koszko, b. szet p. ?1. Rosji.

Dalszy ti?l! palrz str. 3-cia ok?adki.

(3)

OP?ATA POCZTOWA RYCZA?TEM

Ni. 121 BIBLJOTECZKA

.

Nr. 12-1

H I S T O R Y C Z N O-G E O G R A F I C Z N A

CyL..l: "Rosja na rtrbi- ?y".

Por. KOWALENKO

BUNT NA POTIOMH:INIE

Nie k?ama?-

bawi?c.

Nie nudzi? -

ucz?c.

T-wo Wyd. "Rój" s. z o. o.

Warszawa. Kredytowa 1. P. K. O. 9880.

(4)

00137r) J

v1?'- NtO? ?

??.

\

? w,-tt\1??

op:. ?.'"l.\.l\i h." I

??

'

__?i?.????---?.?-???-

LO'N'bON,

W' dOIllu

to hart m?oclego

pOKolenia

Zak?ady Wvd-Druk "PRACA", Kredytowa 2/4 .

.. .

(5)

7 cal ego szeregu walk, jakie w ci?gu

#'...-'

dziesi?cioleci lud rosyjski toczy? ze

znienauiidzonem samow?adztwem, powsta-

nie pancernika "Ks. Potiomkin Tanrydz-

ki" zajmuje jedno z czo?owych miejsc.

Tragedia tej "plywajqcej republiki"

znana jest nam bardzo malo. Do literatury

polskiej wprowadzi? j? Tadeusz Mici?ski,

który w dramacie scenicznym p. t. .Pan-

cernik Potiomkin", stworzy? wspania??

wizj? zbuntowanego okr?tu.

Jako materia? do tego tomiku s?u?y?y

nam wspomnienia jednego ze ?wiadków, a

jednocze?nie i uczestników powstania, po-

rucznika Kowalenki.

3

(6)

BUNT ZA?OGI. l

12-go czerwca 1905 r. pancernik "Ks.

Potiornkin Taurydzki", najpot??niejsza

jednostka bojowa "Floty Czarnomor-

skiej", pop?yn?? w kierunku wyspy Ten-

dry; w ko?cu czerwca mia?a tam na-

dej??. ca?a manewrowa eskadra.

13-go pancernik i przydzielony do?

torpedowiec Nr. 267 zarzuci?y kotwic? w

Tendrowskiej Zatoce. Oficerowie i ma-

rynarze odpoczywali. Ze wzgl?du na od-

byt? podró? ?adnych zaj?? nie by?o.

Historyczny dzie? 14-go czerwca roz-

1

pocz?? si? naj zupe?niej normalnie. Jak .

zwykle, o godzinie 8 zrana, wraz ze

wszystkimi oficerami za?ogi, uda?em si?

na pok?ad, celem podniesienia bandery.

Po uko?czeniu tej ceremonji dowiedzia-

?em si?, ?e ze wzgl?du na nieodpowied-

ni? pogod? próbne strzelanie zosta?o od-

?o?one.

O godzinie II-ej poszed?em na

obiad do wspólnej oficerskiej kajuty:

4

(7)

wszyscy, z wyj?tkiem kapitana Hilarow-

skiego. siedzieli ju? przy stole. Podczas

obiadu, jak zazwyczaj, panowa?o o?ywie-

nie: jedynie starszy lekarz Smirnow by?

jako? nie w humorze.

Wkrótce do jadalni wszed? starszy ofi-

cer okr?towy. Zbli?y? si? do Smirnowa

i z wielkicm zak?opotaniem zwróci? si?

do niego.

- Sergieju .Iegorowlczu - có? to, -

za?oga nie chce je?? barszczu."

Doktór zawrza? gniewem.

- Powiedzia?em ju?, ?e mi?so jest do-

bre, a robaki, to tylko larwa, któr? mu-

chy zd??y?y ju? z?o?y?. VI podobnych

wypadkach zmywa si? j? roztworem so-

li, co z mego rozkazu kucharz przecie?

uczyni?: To mo?e si? przytrafi? nawet

z naj?wietniejszem mi?sem, a je?eli za?o-

ga nie chce je?? barszczu - to kaprysi

i nic wi?cej. _

Doktór by? niezadowolony i gniewa?

si?, ?e niepokoj? go b?aherui sprawami.

Chwil kilka oficer sta? jeszcze przed do-

ktorem i, czy z trwogi, czy z niezdecydo-

wania, obraca? czapk? w r?ku. Pó?niej

bez s?owa, niepewnym krokiem wyszed?

z kajuty.

Do tego momentu nic nie wiedzia?em

o historii z mi?sem i pocz??em rozpyty-

wa? kolegów, co w?a?ciwie zasz?o. Od-

S

(8)

powiedziano mi, ze mi?so, przywiezione z

Odessy, jest robaczywe i ?e za?oga odmó-

wi?a przyj?cia strawy, przyrz?dzonej z te-

go mi?sa.

Po pewnym czasie do kajuty wszed?

ordynans komendanta i zameldowa?, ?e

ten wzywa do siebie starszego i m?odsze-

go lekarza. Obaj, Smirnow i Helenko,

wstali od sto?u i natychmiast opu?cili ka-

jut?,

Wkrótce da?o si? s?ysze? warczenie

b?bnów - zapowied? zbiórki, a w?lad za

niem rozleg?y si? kroki biegn?cych ma-

rynarzy. Zbiórka za?ogi by?a normalnem

zjawiskiem i dlatego przyj?li?my j? ze

spokojem. Dopiero, kiedy dosz?y do 'las

odg?osy sygna?u, wzywaj?cego na pok?ad

wart?, na twarzach obecnych oficerów

zarysowa? si? wyraz nietyle boja?ni, ile

niezadowolenia. Nikt z nas nie przypusz-

cza?, aby tak b?ahy powód sam przez si?

zmusi? dowództwo do podj?cia represji.

Po chwili do naszych uszu dolecia?

zduszony krzyk starszego oficera; g?os je-

go by? do tego stopnia zmieniony, ?e z

trudno?ci? mo?na go by?o rozpozna?.

Pocz?li?my nas?uchiwa? ...

I nagle w?ciek?y, gro?ny wybuch g?o-

sów licznego t?umu, zdawa?o si?, wstrz?s-

n?? pancernikiem. Oficerowie, przeby-

waj?cy w kajucie, w okamgnieniu zerwa-

6

(9)

li si? ze swoich miejsc i niepewno??, jaka

ich ogarn??a w pierwszej chwili, zamieni-

?a si? w uczucie okropnego strachu. Zro-

zumieli?my, ?e tam - na górze - zbun-

towa?a si? za?oga.

To wszystko by?o tak nieoczekiwane

i poprostu nie do uwierzenia, ?e w pierw-

szej chwili zupe?nie straci?em g?ow?.

Sta?em po?rodku kajuty, staraj?c si? od-

zyska? równowag?. Podeszli do mnie: in-

?ynier Zauszkiewicz, lejtnant Grygorjew

i mój kolega Harkiewicz, przebywaj?cy

chwilowo na pancerniku.

- Co? strasznego si? tam dzieje -

zawo?a? Grygorjew - czy pan s?yszy?

- Tak, - odpowiedzia?em zupe?nie

bezwiednie.

- Gdzie jest pa?ska kajuta? - ?a-

pyta? dalej.

- Tutaj, tu? obok jadalni ...

W takim razie idziemy do pana.

W czwórk? udali?my si? do mojej ka-

juty.

Tutaj wszystko zdawa?o jeszcze oddy-

cha? spokojem poprzednich chwil. Na

stole sta?y bukiety ró?, ofiarowane mi

przez przyjació? w Sewastopolu, które.

jak i polne kwiaty, zebrane przeze

mnie wczoraj na Tendrze, nie zd??y?y

jeszcze zwi?dn??. Le?a?a tak?e otwar-

ta ksi??ka, któr? czyta?em zrana. Ta

,

7

(10)

atmosfera, oraz wo? kwiatów, nape?nia-

j?ca kajut?, stanowi?y jaskrawy kon-

trast tego, co si? dzia?o na pancer-

niku.

Usiedli?my na kojach; przez par?

minut w kajucie panowa?a absolutna

cisza.

- To si? przecie? nie mog?o zdarzy?

bez winy dowództwa - zauwa?y? lejt-

nant - i z pewno?ci? komendant lub

starszy oficer nieodpowiednio zachowy-

wali si? i doprowadzili do wybuchu.

- Niema w tern nic dziwnego - od-

rzek?em. - Czy mog? oni Vi podohnych

chwilach post?powa? tak, jak im nakazu-

je zdrowy rozs?dek i sumienie, kiedy ca-

?e oficerstwo ma jeszcze we krwi woj-

skowe tradycje, prawie ?e z czasów Pio-

tra I:-go?

- Racja - powiedzia? Grygorjew -

ale co teraz b?dzie?

Wzruszy?em tylko ramionami. Trwo-

ga znów ogarn??a obecnych.

- Mo?e wyj?? - uspokoi? za?og??-

rozmy?la?em nag?os.

- To niemo?liwe - e?owa ju? nie

pomog? - wycedzi? lejtnant.

- Widzia?em, jak marynarze chwyci-

li za karabiny, a oficerowie i warta roz-

biegli si? - doda? Zauszkiewicz. który

8

(11)

obserwowa? to, co si? dzia?o na pok?a- cizie.

- Bo?e! -- zawo?a? Grygorjew. - \YJy-

morduj? nas wszystkich! S?yszycie, co

si? tam dzieje? ....

Burza niezadowolenia coraz bardziej

pot?gowa?a si?; w?ciek?e okrzyki t?u-

mu, ci??kie kroki biegn?cych, trzask roz-

bijanych przedmiotów, brz?k t?uczone-

go szk?a i wreszcie strza?y karabinowe-

wszystko to zlewa?o si? w jak?? niesa-

mowit? melodj?, która niszczy?a- wszel-

k? my?l, parali?owa?a wol? i nape?nia?a

dusz? nieznanym, t?pym strachem,

Poniewa? strza?y rozlega?y si? w

coraz to w innem miejscu i w?lad za

niemi nast?powa?y wojownicze nawo?y-

wania ha?asuj?cego t?umu, zrozumieli?-

my, ?e strzelali zrewoltowani marynarze.

Nagle, w s?siednich oficerskich ka-

jutach, us?yszeli?my brz?k rozbijanych

szyb i jednocze?nie rozlega?y si? gro-

?ne okrzyki szalej?cej ju? tam za?ogi.

M?cz?ce oczekiwanie bliskiej ka-

tastrofy by?o nie do zniesienia. Chcieli?-

my ju? opu?ci? kajut? i ruszy? na spotka-

nie tego. co nas oczekiwa?o za drzwiami.

- Wszystkich pozabijamy! Nikogo

nie oszcz?dza?!

Te nawo?ywania marynarzy, stoj?-

cych u wej?cia do mojej kajuty, dosz?y

9

(12)

...

do naszych uszu w chwili, kiedy chwy-

ci?em ju? za klamk?.

- Ani jednego ju? niemal Jeste?my

panami okr?tu! - wtórowa? pierwsze-

mu g?osowi drugi.

Ze strachem odskoczy?em od drzwi.

Widzia?em przed sob? jaskrawy obraz:

?ywio?owy wybuch rozbestwionego t?umu,

który, niczem orkan, zdolny jest zniszczy?

wszystko, spotkane po drodze ...

- Mój Bo?e l A wi?c ?mier?? - wy-

szepta? lejtnant Grygorjew.

Nikt ?mu nie odpowiedzia?.

Wtedy przysz?a my?l: skoczy? do mo-

rza. ?mier? czycha i tu i tam. Brzeg da-

leko - wokó? morze - ale lepiej, po-

my?la?em, - zgin?? VI falach, ani?eli

wpa?? w r?ce rozjuszonej za?ogi.

- Pozostaje nam jedno wyj?cie -

morze - wypowiedzia?em nag?os swoj?

my?l.

- Ale przecie? i tam niema ratunku-

zauwa?y? kto?.

- Wol? tak? ?mier? - odpowiedzia-

?em - i w tej samej chwili ?ci?gn??em

z siebie kamasze i ubranie.

S?aba nadzieja cudu, mimo wszystko,

nie opuszcza?a mnie. Keszta oficerów po-

sz?a za moim przyk?adem.

W?lizgn??em si? w okienko, którego

rama by?a wyj?ta dla naprawy, przebieg-

10

(13)

?em korytarz, oddzielaj?cy kajut? od bur-

ty, i skoczy?em do morza. W ?lad za mn?,

t? sam? drog?, biegli Harkiewicz i Gry-

gorjew.

Nie zd??yli?my zanurzy? si? w wodzie,

kiedy z okr?tu posypa?y si? strza?y. Wte-

dy w?a?nie zosta? zabity Grygorjew, które-

go cia?o natychmiast, tu? przy pancerni-

ku, posz?o na dno morskie.

Wraz z Harkiewiczem szcz??liwie

odp?yn??em na do?? znaczn? odleg?o??.

Serce pocz??o s?abn??, oddech urywa? si?,

wkrótce si?y opu?ci?y nas zupe?nie.

Rozmy?la?em ju? nad fatalnem zako?-

czeniem naszej ucieczki, kiedy nagle,

wpobli?u, zauwa?y?em jakie? olbrzymie,

p?ywaj?ce k?ody drzewa. By?y to ruchome

punkty celu, sporz?dzone do artyleryjskich

?wicze?.

Zebrali?my resztki si? i, pokrzepieni

nieco na duchu, p?yn?li?my w kierunku

zbawienia.

W ten sposób dotarli?my do celu. Trzy-

maj?c si? desek, odpoczywali?my przez

chwil?.

Nagle, w?ród zwi?kszaj?cego si? coraz

bardziej ha?asu, jaki dochodzi? do nas od

strony pancernika, zupe?nie wyra?nie

odró?ni?em swoje nazwisko: wo?ano mnie.

Spojrza?em w kierunku "Potiemkina".

U burty sta? t?um marynarzy, który, wy-

11

(14)

machuj?? czapkami i r?koma, ró?nerui

nawo?ywaniami usi?owa? zwróci? moj?

uwag?.

- Panie in?ynierze - mechaniku Ko-

walenko! Panie poruczniku! Panie po-

ruczniku Kowalenko !

Nadzieja zatli?a si? w mojej duszy. \YJy-

laz?em z wody i stan??em na belce.

- Poco pan wyszed?? Przecie? teraz

?atwiej w pana trafi?! - wo?a? Harkie-

wicz, który wci?? jeszcze stercza? po szy-

j? w wodzie.

- Nie wzyvraliby mnie przecie?, gdy-

by chcieli zabi? -- odpowiedzia?em. Na-

st?pnie, nat??aj?c g?os ze wszystkich si?,

krzykn??em w kierunku okr?tu:

- Czego chcecie?

- \Vracaj pan do nas! Nie zrobimy

panu nic zlego - odpowiedzia?o stam-

t?d kijka g?osów jednocze?nie.

- Tutaj, ze mn?, znajduje si? in?ynier

Harkiewicz! - krzycza?em dalej.

- Niech i on wraca! - zawo?ali ma-

rynarze.

- P?yniemy zpowrotern - ja im wie-

rz? - powiedzia?em Harkiewiczowi i w tej

samej chwili wskoczy?em do wody.

T?um znów wo?a?:

- Czekajcie! Czekajcie! Zaraz przyj-

dzie ?ódka!

12

(15)

Rozumia?em, ?e z pewnoset? me star-

czy?oby nam si?, aby dop?yn?? do pan-

cernika. -e,

Po kilku minutach ?ód? by?a lUZ przy

nas i jeden z siedz?cych w niej marynarzy

z dobrodusznym u?miechem zwróci? si?

do mnie:

- Panie poruczniku! - prosz? bar-

dzo - i dopomóg? nam dosta? si? do ?ódki.

Kiedy wwindowali?my si? na pok?ad

"Potiomkina", odrazu otoczy? nas t?um ma-

rynarzy: przewa?nie" za?oga maszynowa.

By?o rzecz? trudn? do uwierzenia, ?e

ci sami ludzie, dzi?ki którym dopiero co

zmuszony by?em szuka? schronienia omal

?e nie w obj?ciach ?mierci, teraz, konku-

rujac mi?dzy sob?, otaczali mnie jak nai-

czulsz? opiek?.

Jedni nie mogli przebole?, ?e szuka-

?em ratunku w morzu, drudzy przynosili

mi suche cz??ci garderoby, inni znów ci?g-

n?li mnie do kajuty, abym tam móg? swo-

bodnie zmieni? przemoczone ubranie.

Przebrany ju?, skierowa?em si? do

oddzia?u maszyn, gdy? dowiedzia?em si?,

?e tam przebywa kilku pozosta?ych przy

?yciu oficerów.

Nic'" zd??yli?my zamieni? dwu zda?,

kiedy wszed? iakj? marynarz i o?wiadczy?,

?e z:l?oga v·..rzywa na pok?ad.

/

13

(16)

Tam spotka?a nas grupa marynarzy z

Matiuszczenk? na czele, który, jak i inni,

trzyma? karabin. Ze skupieniem i powag?,

maluj?c? si? na jego twarzy, zakomuni-

kowa? nam, ?e za?oga postanowi?a narazi e

aresztowa? wszystkich oficerów.

By?a to moja pierwsza znajomo?? z

Matiuszczenk?; dotychczas w sprawach

s?u?bowych nie mia?em z nim ?adnego

kon?.aktu.

Wraz z innymi jeszcze oficerami skie-

rowano mnie do obszernej kajuty, obok

której stan??a uzbrojona warta.

Dzielili?my si? wra?eniami i snuli?my

przypuszczenia co do dalszych losów, kie-

dy do kajuty przyniesiono nam herbat? i

zak?ski. 'X'tedy w?a?nie stwierdzili?my,

?e IIPotiemkin" podniós? kotwic?. Przypu-

szczali?my, ?e za?oga postanowi?a dop?y-

n?? do jednego z zagranicznych portów,

a?eby tam opu?ci? okr?t i uda? si? na

brzeg.

Wielki,e by?o tedy nasze zdziwienie,

kiedy dowiedzieli?my si?, ?e pancernik

wzia? kurs na Odess?.

Narazie na okr?cie zapanowa? spokój

i powoli utrwali? si? wzgl?dny porz?dek.

Wkrótce to internowanie pocz??o mi

ci??y? i za po?rednictwem wartownika

?,,? Me prosi?em o przyniesienie mi ksi??ek z mo-

f:? Jej kajuty.

?\ ?:fU?itl!?? "

"'Q"';?,?"

(17)

Chcia?em ju? zag??bi? si? w lekturze,

któr? rozpocz??em zrana, kiedy do ka-

juty wszed? Matiuszczenko i zakomuniko-

wa?, ?e jestem wolny i mog? spacerowa?,'

gdzie mi si? tylko podoba, NatychmiastoW

skorzystae?m z tego i wyszed?em na po-

k?ad. - Po chwili zbli?yli si? do mnie

marynarae i rozpocz??a si? rozmowa o

zasz?ych wypadkach,

JAK DOKONANO REWOLTY.

Wed?ug relacji marynarzy bunt za?ogi

by? poprzedzony nast?puj?cerui wypad-

kami.

13-go czerwca wieczorem torpedo-

wiec Nr. 267 przywióz? z Odessy pro-

wjant dla za?ogi. Pomi?dzy innemi dostar-

czono tak?e i mi?sa, które po wy?adowa-

niu zosta?o rozwieszone na górnym po-

k?adzie.

Nast?pnego dnia zrana jeden z ma-

/' rynarzy spostrzeg?, ?e po mi?sie ?a?? ro-

baki. Wie?? o tern natychmiast obieg?a

ca?? za?og? i do rozwieszonych po?ci mi?-

sa pocz?li zbli?a? si? marynarze, aby na-

ocznie przekona? si?, czy pog?oski s?

prawdziwe. Po krótkim czasie ca?a za?o-

ga tr?bi?a ju?, ?e przywiezione mi?so, z

którego przyrz?dzono obiad, jest robaczy-

we i cuchn?ce.

15

(18)

W po?udnie marynarze, zebrani na ba-

teryjnym polc?a.izie, glzie zwykle obiado-

wa?a za?oga, nie fasowali strawy z kot?a;

jedli tylko chleb, popijaj?c wod?. Wów-

-. czas. komendant wyda? rozkaz, aby ci,

k t6rzy zechc? podporz?dkowa? si? do-

wócztwu, wyszli z szeregów i stan?li

oddzielnie. Pierwsi wyst?pili bosmanowie,

starsi poc.oficerowic i kilku marynarzy;

wszyscy stan?li na uboczu,

Widz?c, ?e reszta za?ogi pozosta?a na

miejscu, komendant zawezwa? na pok?ad

wart?. Rozleg? si? sygna? tr?bki i po pa-

ru chwilach warta, VI pe?nym sk?adzie,

stan??a pomi?dzy dwiema cz??ciami za-

?ogi. ..

Widok wartowników poskutkowa? i

marynarze, zrazu pojedy?czo, pó?niej ma-

sowo, pocz?li opuszcza? szeregi, kieruj?c

si? w stron? tych, którzy wyst?pili lU?

przedtem.

Kiedy starszy oficer spostrzeg?, ?e ca-

?a za?oga gotowa jest podda? si? rygolo-

wi i w ten sposób nie b?dzie móg? aresz-

towa? tych ,którzy, jego zdaniem, byli

pod?egaczami, wtedy postanowi? pozosta-

?ych jeszcze w szeregach zatrzyma? prze-

moc? i nie dopu?ci? ich do po??czenia si?

z towarzyszami.

- Do?? ju?! Do??! - zawo?a? i wraz

z porucznikiem Liwencowem zagrodzi?

16

(19)

drog?, wstrzymuj?c si?? resztki najbardziej opornych.

Osaczeni marynarze z trwog? spogl?-

dali na to, co si? dzia?o dooko?a. W t?umie

rozleg?o si? szemranie. Kiedy starszy ofi-

cer, donios?ym g?osem, rozkaza? przynie??

p?ótno ?aglowe, marynarze zrozumieli, ?e

ich towarzyszy, pod os?on? brezentu, b?-

d? na miejscu rozstrzeliwa?.

Z t?umu, który ze skupion? uwag? ?le-

dzi? t? scen?, rozleg? si? pot??ny, stanow-

czy glos:

- Bracia! Do?? ju? tej m?czarni! Prze-

cie? oni chc? rozstrzela? naszych ?owa-

rzyszy!!! Wali? ich oprawców!!!

- Do broni! - pad?a odpowied? i na

pocz?tku kilku marynarzy, a pózniej ca-

?y t?um, z okrzykiem - "Huna! Niech ?y-

je wolno??!" - rzuci? si? w kierunku ma-

gazynów.

Uzbrojona grupa marynarzy wbhg?a

na pok?ad i st?d, zgóry nadó? otworzy?a

o?ie{l w?lad za uciekaj?cymi oficerami.

Po zabójstwie lejtnanta Nieupokojewa

oficerowie rozbiegli si?.

Wtedy w?a?nie marynarze zauwa?yli

ludzi, którzy skakali do morza. Jeden z

oficerów. porucznik. Makarow, zdo?a? do-

p?yn?? do tor-pedowca, stoj?cego u rufy

"F otiomkina", na którym, jeszcze do wy-

buchu powstania, uda? si?, obiaduj?cy '0-

17

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ile stopni ma kąt wpisany oparty na jednej szóstej części okręgu.. Miara kąta

b) Znajdź w tekście i objaśnieniach słowo: „Praga”, przeczytaj je, następnie za- pisz nazwę miasta, w którym rozgrywają się wydarzenia. Podaj nazwy ulic ze strony 303.?.

Wej cie Polski do Unii Europejskiej, obrady Okr głego Stołu, zburzenie muru berli skiego, przyst pienie Polski do NATO. Przyst pienie Polski do NATO, obrady Okr głego

Korzystaj¡c z kryterium Weierstrassa szereg funkcyjny jest zbie»ny na caªej

Czas krytyczny T c dla obu faz ryn- ku wyznaczony na pocz¹tek wrzeœnia 2000 faktycznie zgadza siê z czasem odwrócenia trendu, co równie¿ przemawia na rzecz tej teorii.. Nale¿y

wadzącą do tego jest trud poznania i zaakceptowania specyficznych potrzeb i stanów emocjonalnych chorego, a także sytuacji emocjonalnej i kondycji jego rodziny. Stąd

Obliczy moment siły działaj cy na długi (L&gt;&gt;R) walec umieszczony pod katem α do zewn trznego pola

Przez ka»d¡ par¦ s¡siednich punktów