• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia sławieńska - kraina skarbów : przewodnik archeologiczny, Z. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia sławieńska - kraina skarbów : przewodnik archeologiczny, Z. 1"

Copied!
66
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Kuczkowski

Ziemia sławieńska - kraina skarbów Przewodnik archeologiczny

Darłowo

Darłowo 2014

(2)
(3)
(4)

Redakcja i skład Jerzy Buziałkowski

Korekta Renata Połomska

Copyright©

Muzeum Zamek Książąt Pomorskich Darłowo 2014

Wydanie I Nakład 1000 egz.

ISBN 978-83-925418-2-0 Wydawca

Muzeum Zamek Książąt Pomorskich ul. Zamkowa 4, 76-150 Darłowo

www.zamekdarlowo.pl

C f e } .

biuro@zamekdarlowo.pl tel/fax +48943142351

l/l&GbO 9o2/<3oti(h38)

Publikacja sfinansowana ze środków Powiatu Sławieńskiego

(5)
(6)
(7)
(8)
(9)

tiwcaw.

zniszczeniu. Poniżej zaś odkrywane są relikty kamienic oraz towarzyszącej im zabudowy gospodarczej. Na samym spodzie zaś, przy odrobinie szczęścia, archeolodzy znajdują relikty chat drewnianych datowanych na pierwsze dziesięciolecia istnienia miasta lokacyjnego.

Zapewne zastanawiasz się, Drogi Czytelniku, jak to się dzieje, że struktury te nie ulegają z biegiem czasu całkowitej zagładzie, a część z nich dotrwała do naszych czasów? Wynika to z różnic pomiędzy dawnym a obecnym budownictwem. Dzisiaj z reguły w miejscu planowanej inwestycji wybiera się grunt i wylewa fundamenty. Tym samym niszczy się wszelkie struktury geologiczne (naturalne) i antropogeniczne (powstałe w wyniku ludzkiej działalności) zalegające w danym miejscu. Dawniej zaś najczęściej wznoszono zabudowę o bardzo płytkich fundamentach. Z tego też powodu na miejsce budowy nowych obiektów zwożono najczęściej glinę, za pomocą której umacniano i wyrównywano teren. Dzięki takiemu zabiegowi pozostałości starszej zabudowy pozostawały nienaruszone pod takimi warstwami niwelacyjnymi.

Ryc. 1. Najstarszy znany plan Darłowa

7

(10)
(11)

aby w ciągu XIV stulecia stać się obiektem kamienno - ceglanym. Na najstarszym zachowanym planie Darłowa z roku 1638 (ryc.l), a znajdującym się obecnie w sztokholmskim Krigsarkivet (Archiwum Wojenne), widoczny jest zarys owych fortyfikacji miejskich. W linii muru widzimy 25 otwartych od strony miasta baszt, tzw. czatowni oraz dziewięć czworokątnych wież, z których sześć pełniło funkcję przejazdów bramnych łączących miasto z wyspą zamkową oraz stanowiących ciągi komunikacyjne wiodące poza organizm miejski.

Nieodłącznym elementem fortyfikacji miejskich był zamek książęcy, który wzniesiono na wyspie, bezpośrednio na południowy wschód od miasta, w latach 1352-1372.

Ryc. 2. Zamek książęcy w Darłowie w latach 30. X X w.

(12)
(13)

Odkrywane bowiem dawne budynki, zniszczone w wyniku katastrof naturalnych lub też w wyniku planowanych akcji rozbiórkowych, z reguły są dość dobrze czytelne w partii fundamentowej. Najczęściej zachowują się same fundamenty jak i ściany do wysokości kilku warstw cegieł. Całkowite zniszczenie fundamentów darłowskiego ratusza świadczy o dwóch rzeczach: kompletnej zagładzie w trakcie pożaru oraz o tym, że jego fundamenty zostały całkowicie rozebrane w celu pozyskania surowca na budowę innych obiektów.

Zatrzymajmy się na chwilę w północno-zachodnim narożniku placu Tadeusza Kościuszki, niedaleko obecnego gmachu ratusza zbudowanego w XVIII stuleciu, a zajmującego zachodnią pierzeję rynkową. W roku 2010 dokonano tam jednego z najbardziej spektakularnych znalezisk archeologicznych związanych z życiem

Ryc. 3. Średniowieczna miniatura ukazująca warsztat szewca

11

(14)
(15)

Ryc. 4. Płyta nagrobna darłowskiego burmistrza i jego małżonki.

Poniżej zbliżenie na obuwie zmarłego

13

(16)

Kościół farny

Przejdźmy teraz nieco dalej na wschód i z rynku omijając obecny ratusz znajdziemy się w miejscu, gdzie stoi majestatyczna bryła kościoła farnego, który obecnie nosi wezwanie Matki Boskiej Częstochowskiej.

Jak do tej pory obiekt ten nie był przedmiotem badań archeologicznych.

Na podstawie jednak analogii można jednoznacznie stwierdzić, iż zapewne pod całą posadzką wewnątrz kościoła znajdują się setki grobów, w których pochowano przedstawicieli wyższych warstw mieszczańskich od chwili zbudowania kościoła aż po przełom XVIII i XIX stulecia, kiedy to w całej Europie władcy poszczególnych państw wydawali kategoryczne zakazy chowania zmarłych wewnątrz świątyń, co było podyktowane głównie kwestiami sanitarnymi. Ówczesne prawo nakazywało przenoszenie nekropoli poza granice miast i wsi. Zapewne i wokół samego kościoła istniał przez kilka stuleci cmentarz przeznaczony dla zmarłych mieszczan.

Ryc. 5. Kościół farny w Darłowie. Na ścianie krzyże pochodzące z nieistniejących cmentarzy niemieckich.

(17)

Wykopaliska prowadzone w innych miastach pomorskich dowodzą, iż pomimo istniejących surowych zakazów wyposażania zmarłych w jakiekolwiek przedmioty zdarzają się groby, w których znajdowane są pozostałości po ozdobach, metalowe elementy stroju, monety czy - już znacznie rzadziej - przedmioty codziennego użytku. Najznamienitsi zmarli pochowani w darłowskiej farze to troje przedstawicieli pomorskiej dynastii Gryfitów. W sarkofagach w jednej z bocznych kaplic spoczywają: Eryk, król Danii, Norwegii i Szwecji, książę pomorski; Elżbieta, żona Bogusława XIV, ostatniego władcy Pomorza oraz Jadwiga, żona Ulryka, brata Bogusława XIV.

Ryc. 6. Kaplica grobowa książąt pomorskich w darłowskiej farze

(18)

Darłowskie "Pompeje"

Przejdźmy teraz nieco na północ od kościoła farnego ulicą Ratuszową.

Kilkadziesiąt metrów od kościoła znajduje się hala sportowa zbudowana w połowie XIX wieku, a wykorzystywana do dnia dzisiejszego przez sąsiadujące z nią Gimnazjum Miejskie. Jak zwykle najciekawsze znaleziska archeolodzy zawdzięczają przypadkowi. Tak było i w tej sali sportowej, która w roku 2012 była przedmiotem kompleksowych prac remontowych. Jednym z elementów tego remontu była wymiana parkietu, co wiązało się również z wymianą gruntu zalegającego bezpośrednio pod podłogą. W czasie tych prac dość niespodziewanie natrafiono na relikty architektury ceglanej. Dzięki natychmiastowej interwencji archeologów koszalińskich udało się uzyskać ciekawe informacje na temat znaleziska oraz wykonać dokumentację.

Ryc. 7. Widok na darłowskie "Pompeje"

We wnętrzu całej sali sportowej odsłonięto kilkaset metrów kwadratowych posadzek ceglanych oraz resztek ścian działowych zamożnej kamienicy mieszczańskiej. Pozostałości te przykryte były dość grubą, miejscami dochodzącą do jednego metra, warstwą gruzu.

Powstała ona zapewne w chwili wyburzenia zabudowy na potrzeby

wzniesienia w tym miejscu hali sportowej. W warstwie gruzu udało się

(19)

znaleźć przedmioty świadczące o życiu codziennym mieszkańców tej kamienicy w okresie dwóch stuleci (wiek XVIII oraz XIX). Pracującym tu archeologom świetny stan zachowania architektury nakrytej gruzami przypominał nieco, pewne znane Ci, Drogi Czytelniku, starożytne miasto nakryte popiołami wulkanicznymi. Dlatego też miejsce to - z lekkim przymrużeniem oka - nazwali „darłowskimi Pompejami".

Ryc. 8. Posadzki ceglane odkryte we wnętrzu sali gimnastycznej Gimnazjum Miejskiego w Darłowie

Najciekawsze znaleziska łączą się z kuchnią w tej kamienicy. Znaleziono tu szereg ułamków naczyń wykorzystywanych do przygotowywania i spożywania posiłków. Wśród nich na uwagę zasługuje spory zbiór dużych talerzy i mis, stanowiących podstawowy element zastawy ówczesnego stołu pomorskiego. Dodatkowo wystąpiły ułamki pochodzące z dzbanów, garnków czy naczyń na trzech nogach (zwanych trójnóżkami lub grapenami). Jako że naczynie naczyniu nie jest równe, musimy się na chwilę nad nimi zatrzymać.

Podobnie jak to ma miejsce i obecnie, ówczesne naczynia wykonywane

były z różnych rodzajów glin, były różnorako zdobione, przeznaczone

do różnych celów. Wszystko to miało niebagatelny wpływ na cenę,

dostępność, a co za tym idzie także na ilość naczyń poszczególnych

typów, jakie były dawniej w użyciu.

(20)

Ryc. 9. Ułamki mis znalezionych w darłowskich "Pompejach"

Najwięcej ceramiki wykonano z gliny, która po wypale przybiera czerwony kolor. Wykonywana ona była zapewne na miejscu. W roku 1784 w Darłowie działało trzech mistrzów garncarskich, z których zapewne każdy miał określony asortyment naczyń oraz sposobów ich zdobienia. Ze względu na to, że lokalni garncarze raczej nie sygnowali swoich wyrobów nie jesteśmy w stanie o nich nic bliższego powiedzieć.

Niewiadoma jest niestety jedną z charakterystycznych cech archeologii.

Drugim pod względem ilościowym rodzajem dawnej ceramiki znalezionym w darłowskiej sali sportowej były naczynia wykonane z białej gliny. Ze względu na to, iż glina tego rodzaju występuje o wiele rzadziej od czerwonej, także i ilość naczyń jest znacznie mniejsza.

Okazy te, nazywane w żargonie archeologicznym „fajansem

pomorskim", produkowane były tylko w większych ośrodkach

garncarskich. Charakteryzowały się białym kolorem i bardzo ciekawym

zdobieniem w postaci malowanych ornamentów roślinnych

(21)

i zwierzęcych. Wykorzystanie białych glin do ich produkcji jak i określenie ich mianem „fajansu" nie było dziełem przypadku. Starano się bowiem imitować o wiele droższy rodzaj naczyń, które w całości importowano z Europy Zachodniej. Oczywiście chodzi o fajans właściwy, z holenderskim na czele, wypierający w późniejszych stuleciach tańszy wytwarzany w manufakturach pruskich. Tu pewna ciekawostka - „fajans pomorski" imitował fajans właściwy, który z kolei był wynalezioną w XVII-wiecznej Holandii... imitacją orientalnej porcelany. W darłowskich „Pompejach" znaleziono również kilka niezwykle drobnych ułamków owych naczyń z fajansu właściwego, które dotarły tu zapewne drogą morską w XVIII wieku.

Ryc. 10. Wnętrze XVIII-wiecznej kuchni mieszczańskiej (rysunek D. Chodowieckiego), w ramkach przykłady naczyń

przedstawionych na ilustracji, a znalezionych w darłowskich "Pompejach"

(22)

Ryc. 11. Fragment typowego garnka używanego w darłowskiej kuchni mieszczańskiej

Ryc. 12. Drobne ułamki naczyń wykonanych w technice fajansu pomorskiego (tzw. Stettiner Ware)

(23)

Ryc. 13. Świecznik gliniany służący do oświetlenia wnętrza kamienicy w XVIII wieku

21

(24)

tom

DlDdMSKI

Najciekawszymi znaleziskami w darłowskich

"Pompejach" były niewielkie przedmioty, które jednak ze względu na znaki produ­

centów niosą ze sobą ciekawe informacje na temat czasu i miejsca swojego pochodzenia.

Zacznijmy od fragmentu ustnika fajki glinianej o zachowanej długości 7,3 cm oraz średnicy 0,6 cm. Na przedmiocie znajduje się inskrypcja z nazwą właściciela manufaktury

„LUCKAS DEIONGH". Oba wyrazy są od siebie oddzielone pięcioma rzędami drobnych nacięć.

Dzięki zachowaniu się fragmentu z imieniem oraz nazwiskiem producenta możemy zidentyfikować miejsce oraz czas j e j produkcji. Lucas de Jong, działający w holenderskiej miejscowości Gouda, należał do bardziej znanych producentów fajek przeznaczonych na rynki wschodnie, głównie zaś kraje niemieckojęzyczne. Według rejestrów gildii z Goudy wiadomo, że działał on w latach 1730-1768. Należał on do bardzo znanej rodziny wytwórców fajek i handlarzy tytoniem, którzy szczególnie znaczny mieli udział w handlu bałtyckim towarami fajczanymi. Fajki zapewne docierały do Darłowa drogą morską. Wiemy, iż wysyłano je w beczkach (po 2880 sztuk), koszach (1440

sztuk) oraz w skrzyniach (gdzie ich liczba była zmienna).

Podobnie cenne są dwie pieczęcie szklane. Pierwsza z nich posiada kształt kolisty i zawiera wizerunek ukoronowanego orła. W otoku widnieje źle zachowany napis: KON PR GLASSFABRIQ(UE). Ze względu na przesunięcie stempla jednoznaczna identyfikacja manufaktury nie jest możliwa. Prawdopodobnie jest to oznaczenie huty w Bierzwniku (Marienwalde) lub Łośnie (Lotzen). Okaz ten datować można na okres od 1740 po około 1797 rok. Druga z nich również miała kolisty kształt. Widnieje na niej ukoronowany orzeł dzierżący w łapach miecz oraz berło. W otoku częściowo czytelny napis: GLASS- FABRIQUE ZU... Ze względu na słabo odbitą część górną pieczęci rów-

Ryc. 14. Ułamek fajki z manufaktury Lucasa de Jong

(25)

nież w tym przypadku nie udało się jedno­

znacznie zidentyfikować huty. Prawdopodobnie mamy tu do czynienia również z manufakturą w Bierzwniku lub Łośnie.

Butelka szklana to mogłoby się zdawać dość nieoczekiwane miejsce na pieczęć. Skąd ona mogła się tam wziąć? Otóż w tych czasach właściciele po­

szczególnych hut szkła

byli w posiadaniu sygne- Ryc. 15. Jedna ze szklanych pieczęci

tów z godłami ich

manufaktur. Za ich po­

mocą stemplowali niektóre egzemplarze swoich wyrobów. W przypadku butelek pieczęć ta odbijana była z reguły tuż pod smukłą szyjką.

Niezwykle ciekawymi znale­

ziskami na tych wykopaliskach były dosyć dobrze zachowane kafle piecowe. Okazało się, że pochodzą one z XVII stulecia, a więc są starsze o około 100 lat od innych przedmiotów stano­

wiących wyposażenie tej kamie­

nicy. Nie może to jednak dziwić.

Piec nie stanowił jedynie urzą­

dzenia służącego do ogrzewania wnętrza mieszkalnego. Stanowił też integralny element jego ozdoby. Z racji swej urody i trwałości niektóre piece pełniły swe funkcje bardzo długo. Tak też musiało być w tym przypa­

dku.

Ryc. 16. Kafel piecowy znaleziony w darłowskich

(26)

Ryc. 17. Kafel zwieńczający piec kaflowy ogrzewający wnętrze darłowskiej kamienicy

Ryc. 18. Kafel piecowy znaleziony w darłowskich "Pompejach"

(27)

Fortyfikacje miejskie

Przejdźmy się dalej w kierunku Bramy Kamiennej. Jest to jedyna widoczna pozostałość po średniowiecznych umocnieniach miejskich, które obok ratusza i kościoła farnego są jedną z cech charakte­

rystycznych miasta lokowanego na prawach niemieckich. Z biegiem czasu w sztuce wojennej prymat zaczęła odgrywać broń palna, wobec której kamienno-ceglane fortyfikacje okazały się niewystarczające.

Z tego też względu zaczęto stopniowo je rozbierać zastępując umocnieniami ziemnymi systemu bastionowego. Ostatnimi obiektami - jak miało to miejsce w przypadku wielu pomorskich miast - które ulegały rozbiórce lub zachowały się do dnia dzisiejszego były bramy miejskie.

Z czego to wynikało? Otóż nadal mogły pełnić funkcje umocnionych punktów obronnych utrudniających wrogowi wdarcie się w głąb miasta.

Po drugie brama była przez całe stulecia symbolem prawnej autonomii miasta. Symbol ten bardzo często znajdował się nawet w herbach niektórych miast pomorskich. Dlatego też dopiero w ostateczności decydowano się na dobrowolne zniszczenie tych obiektów.

Ryc. 19. Widok Darłowa z mapy Lubinusa z roku 1618.

Na pierwszym planie widoczne fortyfikacje miejskie

25

(28)
(29)

Zamek

Najważniejszym obiektem na terenie miasta Darłowa jest zamek książąt pomorskich, który wzniesiono w drugiej połowie XIV stulecia na wyspie zakupionej przez księcia Bogusława V od darłowskiej mieszczki Elżbiety Behr. Wznoszony tu obiekt został wyznaczony do roli najważniejszego ośrodka dzielnicy słupsko-sławieńskiej księstwa pomorskiego. Przyjrzyjmy się pokrótce samemu zamkowi, który w skali Pomorza stanowi obiekt unikatowy. Został on zbudowany na planie kwadratu b bokach o długości ponad 30 metrów każdy. Najważniejsze było skrzydło reprezentacyjne umieszczone we wschodniej partii zamku. Do rozwoju obiektu przyczynił się w połowie XV stulecia Eryk I, który przybył tu po utracie korony Danii, Szwecji i Norwegii. Z jego inicjatywy wzniesiono zachodnie skrzydło zamku oraz dokonano modernizacji pozostałych części. Kolejni władcy - Bogusław X, Barnim XI, a na koniec Bogusław XIV stopniowo przekształcali go w nowożytną rezydencję mieszkalną. Po wygaśnięciu rodu Gryfitów przeszła ona w ręce państwowe, pełniąc drugorzędne role - m. in. magazynów czy więzienia.

Obecnie jest siedzibą darłowskiego Muzeum. W tłumnie, zwłaszcza w okresie letnim, odwiedzanym obiekcie zobaczyć można wystawy stałe poświęcone dziejom miasta i Pomorza, a także unikatowe elementy wyposażenia sakralnego. Szczególnie atrakcyjnie prezentują się one w zamkowych wnętrzach, które pomimo licznych przekształceń przez stulecia nadal zachowały swój specyficzny klimat.

Musimy się w tym miejscu zatrzymać na chwilę i poznać niezwykłego mieszkańca przedwojennego Darłowa. Oto, Drogi Czytelniku, Karl Rosenow.

Urodził się w roku 1873 w Szczecinku, jednak na trwale związany był z Darłowem, w którym mieszkał i działał od roku 1895.

Przez całe swoje życie, które przypadło na trudny okres w dziejach Pomorza, z niespotykaną pasją gromadził i opisywał ślady miejscowej kultury. W zakres jego zainteresowań wchodziła archeologia, historia oraz etnografia. Jego spuścizna

naukowa obejmuje liczne artykuły oraz Ryc. 21. Karl Rosenow

27

(30)

Ryc. 22. Król Eryk I wita gości przy zamkowej bramie

(31)

Ryc. 23. Fazy rozwoju zamku darłowskiego

książki, w których znaleźć można opisy oraz zdjęcia i rysunki pozyskanych przez niego zabytków. Już od roku 1917 planował utworzenie w Darłowie muzeum regionalnego z siedzibą w zamku, który w roku 1916 władze państwowe przekazały samorządowi miejskiemu z myślą o stworzeniu tam właśnie takiej instytucji. Ze względu na wojnę oraz późniejszy kryzys całego państwa niemieckiego do pomysłu powrócono dopiero w roku 1921. Dzięki zaangażowaniu władz oraz mieszkańców miasta zebrano pokaźną kolekcję archeologiczną, historyczną oraz przyrodniczą. W latach 1929-1933 przeprowadzono zakrojony na szeroką skalę remont zamku oraz jego adaptację na cele wystawiennicze. Dokonano wówczas licznych przekształceń, dzięki którym jednak udało się zatrzymać proces niszczenia obiektu.

W roku 1930 do muzeum trafił niezwykle bogaty zbiór zabytków archeologicznych zebranych przez wiele lat działalności kolejnej osoby, której aktywność wywarła olbrzymi wpływ na zachowanie pamiątek przeszłości regionu.

Chodzi o Diethera von Kleista (1890-1971), który wywodził się

z zamożnej rodziny posiadaczy ziemskich. Cały okres pomiędzy obiema

(32)

wojnami światowymi spędził na Pomorzu prowadząc liczne prace archeologiczne, głównie na terenie dawnego powiatu Sławno.

Przyczynił się również do ratowania licznych przedmiotów znalezionych przez przypadkowych znalazców. Także po wojnie, z powodu której zmuszony był wyemigrować z ukochanego Pomorza, poświęcił się publikacji informacji o odkryciach archeologicznych z tego terenu.

Zamek darłowski szczęśliwie uniknął zniszczeń w czasie II wojny światowej. W roku 1945 został wraz z bogatymi zbiorami przejęty przez zarząd polski. W zasadzie jedyną "ofiarą" stał się słynny srebrny ołtarz darłowski, który przez Karla Rosenowa został pod koniec wojny wysłany do Sławna i tam też zaginął. Od 1946 roku kustoszem i przewodnikiem po zamku był

Aleksander Tarnowski, który pełnił tę funkcję do 1961 roku. W okresie przedwojennym był dyplomatą, który spędził wiele lat w krajach Europy Wschodniej oraz Orientu.

Był osobą niezwykle energiczną, wiele wysiłku poświęcił na ratowa­

nie zabytków oraz porządkowanie wraz z Karlem Rosenowem, aresztowanym w 1946 roku przez Urząd Bezpieczeństwa, kolekcji zamkowej.

Lata 60. XX wieku przyniosły znaczne uszczuplenie zbiorów darłowskich tak pieczołowicie gromadzonych przez wybitnych i rzutkich ludzi. Na początku tegoż dziesięciolecia do Warszawy wywieziono bezcenną kolekcję entomologiczną (okazów motyli),

do Szczecina zaś numizmaty oraz

R y c 2 4 D i e l h e r v o n K

leist z wczes-

częsc rzemiosła artystycznego, nośredniowiecznym mieczem W połowie lat 60. wydano - znalezionym w miejscowości Żyd owo barbarzyński z punktu widzenia koło Polanowa, a znajdującym się muzealnika - nakaz "specjalizacji" niegdyś w zbiorach darłowskiego muzeum

(33)
(34)

muzeów. Na Pomorzu Środkowym Koszalin wyznaczono do roli ośrodka archeologicznego, Słupsk miał specjalizować się w sztuce dawnej, Kołobrzeg zaś w wojskowości. Darłowo wyznaczono do roli muzeum przyrodniczo-morskiego. Decyzje te spowodowały, iż doszło do nierzadko chaotycznej wymiany zbiorów pomiędzy poszczególnymi instytucjami. Jeżeli jesteś, szanowny Czytelniku, żywo zainteresowany darlovianami zapraszam Cię do odwiedzenia muzeów w Koszalinie i Słupsku, gdzie na pewno uzyskasz wiele ciekawych informacji na ich temat. W latach 1971-1988 przeprowadzono oczekiwany od dawna remont kapitalny zamku. W tym czasie działalność instytucji musiała być niezwykle ograniczona. Odstąpiono na szczęście od realizowania polityki "specjalizacji" muzealnej. Od tamtego czasu kolejne pokolenia darłowskich muzealników realizują konsekwentne budowanie ciekawej kolekcji pamiątek związanych tak z samym miastem, jak i szerzej z regionem.

Wróćmy na chwilę do barwnej postaci Karla Rosenowa. Zawdzięczamy mu dwanaście zespołów ceramiki zachowanych do naszych czasów, a przechowywanych w zbiorach koszalińskiego Muzeum. Wiemy jedynie, że pochodzą one z darłowskiego Starego Mias­

ta, ale nie to w nich jest istotne.

Aż do lat 80. XX wieku w zasa­

dzie nie uprawiano tzw.

archeologii miejskiej, czyli nie prowadzono badań wykopalis­

kowych na terenie miast (w rozumieniu odkrywania reliktów średniowiecznej i nowożytnej zabudowy m i e s z c z a ń s k i e j ) . Przed­

wojenni archeolodzy za godne ich uwagi uważali głównie pradziejowe cmentarzyska, rzadziej zaś osady i grodziska.

Obiekty powstałe w późnym

Ryc. 26. Późnośredniowieczne naczynko Średniowieczu czy nowożyt-

gliniane uratowane przez Karla Rosenowa

n o s c i

pozostawały poza zamte-

z jednej z budów na darłowskiej Starówce resowaniem badaczy. Zacho­

(35)

wane zespoły ułamków ceramiki liczą od kilkunastu do kilkudziesięciu, różnej wielkości ułamków, pochodzących ze średniowiecza. Co możemy sądzić o ich zbieraczu? Był człowiekiem, którego wrażliwość na pamiątki dawnych czasów znacznie wykraczała poza swoje czasy.

W tym czasie próżno szukać osoby, która zbierałaby ceramikę miejską.

Musiał być również osobiście zaangażowany w tę akcję. Sądzę, że słysząc o wykopach prowadzonych na terenie Starego Miasta osobiście je doglądał i zbierał dostrzeżone w nich skorupy. Nie wątpię, iż przy okazji rozmawiał z robotnikami uczulając ich na podobne znaleziska.

Kto wie ile uratowanych i przekazanych do muzeum zabytków zawdzięczamy tym rozmowom?

Ryc. 27. Wystawa archeologiczna w Sali Zielonej darłowskiego zamku w latach 1930-45.

Zamek darłowski był obiektem badań archeologicznych kilkanaście razy. Prace te prowadzone były przez różne ekipy w różnych okresach.

W latach 60. XX wieku działali tu pracownicy Muzeum w Koszalinie,

w latach 70. starsze pokolenie archeologów szczecińskich związanych

z Pracownią Konserwacji Zabytków (PKZ), w następnym zaś

dziesięcioleciu pracowali tu ich młodsi koledzy. Badania te miały dość

szeroki zakres, dzięki czemu uzyskano wiele ciekawych informacji na

temat zmian architektonicznych zachodzących w obrębie zamku oraz

o życiu codziennym jego mieszkańców.

(36)

Pierwsze realizowane tu prace w latach 60. koncentrowały się na odsłonięciu reliktów architektury. Niestety towarzyszące im nawarstwienia traktowano jako warstwy wtórne względem architektury.

Pozyskane w ich obrębie ułamki ceramiki oraz inne zabytki uległy przemieszaniu, a tym samym wartości poznawcze już w chwili odsłonięcia uległy znacznemu zmniej szeniu. W tamtych czasach nie była to jednak sytuacja niezwykła. W wielu przypadkach warstwy towarzyszące obiektom architektonicznym nie były należycie dokumentowane. Dopiero rozwój metodyki prac terenowych spowodował również zmianę podejścia do warstw kulturowych jako integralnej części obiektów murowanych.

Ryc. 28. Prace archeologiczne na darłowskim zamku

Zatrzymajmy się na chwilę przy pojęciu warstwa kulturowa i spróbujmy ją wyjaśnić. Każda działalność ludzka związana z aktywnością osadniczą mogła pozostawić w ziemi czytelne ślady w postaci reliktów domów, pozostałości po miejscach aktywności rzemieślniczej, miejscach pozyskiwania surowców czy w końcu miejsc grzebania zmarłych i oddawania czci siłom uważanym za nadprzyrodzone.

Warstwą nazywamy czytelny i jednorodny kolorystycznie pokład ziemi

o większej lub mniejszej grubości. Jako przykład takiej warstwy można

(37)

podać wnętrze chaty zamieszkiwanej przez dłuższy lub krótszy czas.

Wyobraźmy sobie, że podłogę w takiej chacie stanowiła wylepiona glina.

Wiadomo, że w trakcie normalnego życia w takim pomieszczeniu dochodziło do różnych zdarzeń - np. stłukło się naczynie gliniane, upadła przez nikogo nie zauważona moneta czy wyrzucono kość stanowiącą odpadek po posiłku. Takie - z reguły drobne przedmioty - z czasem ulegały wdeptaniu w pokład gliny. W trakcie wykopalisk warstwa taka zostanie określona jako poziom użytkowy chaty, a przedmioty znalezione w jej obrębie posłużą do ustalenia czasu funkcjonowania budynku oraz do stwierdzenia, kto mógł w takiej chacie mieszkać.

Ryc. 29. Prace archeologiczne na darłowskim zamku

Przeglądając dokumentację rysunkową i fotograficzną wykonywaną

W tamtych latach widać wyraźnie, iż archeolodzy nie zdołali przebadać

Wszystkich warstw, które miejscami w obrębie zamku sięgały głębokości

3 metrów pod współczesnym poziomem. W zasadzie udało im się

dotrzeć do bruku, który zalegał na całej powierzchni dziedzińca,

a powstał już w czasach nowożytnych. Jedynie w kilku punktach

odsłonili niżej zalegające poziomy średniowieczne. Znaleziono

wówczas nieco ułamków ceramiki pochodzącej z okresu późnego

średniowiecza oraz czasów nowożytnych. Wśród tej pierwszej

(38)

przeważała tzw. ceramika siwa, której nazwa pochodzi od barwy uzyskiwanej w trakcie wypału naczyń. Proces ten odbywał się bez dostępu tlenu (atmosfera redukcyjna). Taki typ ceramiki pojawił się na Pomorzu około połowy XIII stulecia wraz z napływem osadników z państw niemieckich do nowo lokowanych miast i wsi. Wśród ceramiki nowożytnej najwięcej z kolei należało do ceramiki czerwonej (Irdenware), wykonywanej najprawdopodobniej przez miejscowych garncarzy. Ze względu jednak na dość niewielkie rozmiary wykopów, a także nieznaczną ich głębokość nie przyniosły one większej ilości informacji na temat zamku.

Ryc. 30. Bruk odsłonięty na dziedzińcu zamkowym

Kolejna większa akcja wykopaliskowa miała tu miejsce na początku lat 70. Wówczas to przy południowej bramie odnaleziono aż dwie latryny.

Nie udało się określić ich dokładnego czasu powstania. Zatrzymajmy się

nieco, Drogi Czytelniku, przy naszej latrynie. Obiekt ten dla

archeologów jest z reguły niezwykły, chociaż też bardzo trudny do

badania wykopaliskowego. Ze względu na swą specyfikę przedmioty,

które raz tam się - celowo czy przypadkiem - znalazły, nie były

wydobywane, z wiadomych dla wszystkich powodów. Po drugie zaś ze

względu na warunki panujące w latrynie, artefakty, które doń trafiły

znajdują się w niezwykle sprzyjającym środowisku, dzięki któremu

(39)

nawet wyroby z drewna czy innych surowców organicznych mają szansę bez żadnej szkody przetrwać setki lat. Trudno w to uwierzyć, ale z latryn odsłoniętych w różnych miastach polskich znamy m. in. wiklinowy kosz wypełniony kurzymi jajami, obcięty i zapewne z premedytacją Wrzucony na znak hańby warkocz kobiety, całe instrumenty muzyczne czy niezwykle bogate zespoły zachowanych prawie w całości naczyń.

Z darłowskich latryn pozyskano ciekawy zespół ułamków ceramiki.

W innych częściach wykopów znaleziono jednak kilka przedmiotów łączących się bezpośrednio z życiem mieszkańców zamku, świadczących o ich wysokim statusie materialnym i społecznym.

Niestety znajdują się one obecnie w zbiorach różnych instytucji, do których dostęp nie jest łatwy, a jak do tej pory znaleziska te nie zostały w pełni i kompleksowo opublikowane. Stąd też musisz, Drogi Czytelniku, zadowolić się mało na pierwszy rzut oka ciekawymi fotografiami. Zwróćmy uwagę szczególnie na dwa spośród tych przedmiotów. Pierw-

kluczone, iż taki

odlewnik mieszkał Ryc. 31. Talerz ceramiczny używany na zamku i znajdował w zamkowych pomieszczeniach

(40)

się stale do dyspozycji rodziny panującej oraz dworzan. Nie wiemy, czy wykonywał on swoje wyroby na miejscu, czy w pewnym jednak oddaleniu. Pamiętaj­

my bowiem, że starano się wówczas o to, aby rzemiosła związane z uciążliwymi zapachami (garbarze) czy z użyciem otwartego ognia (kowale) miały miejsce w pewnym oddaleniu od zwartej zabudowy, poza granicami miasta.

Przyjrzyj się, Szanowny Czytelniku, przez chwilę, kolejnemu z przedmiotów.

Jest to niewielka blaszka srebrna z narożnymi otwor­

kami i wytłoczonym wize­

runkiem orła. Patrzysz właś­

nie na okucie książki śred­

niowiecznej. Dość zaska­

kujące...? Dawniej wykona­

nie książki, zwłaszcza ręko­

piśmiennej, było efektem nakładu wielu godzin pracy kilku osób (kopisty, ilumina- torów). Dlatego też każdy egzemplarz był niezwykle

cenny i pieczołowicie chroniony przed wszelkimi zagrożeniami.

Wiadomo, iż na zniszczenia najbardziej narażona jest w pierwszej mierze okładka. Dlatego musiano ją wykonywać z trwalszych materiałów, takich jak skóra i drewno. Stąd też na przeczytanie całej książki do dnia dzisiejszego mówi się "od deski do deski". Konstrukcja okładki była poza tym wzmacniania okuciami metalowymi (zwłaszcza na grzbiecie oraz narożnikach). Użyty surowiec (srebro, a także

Ryc. 32. Misa używana przez mieszkańców darłowskiego zamku

(41)

Ryc. 33. Forma odlewnicza znaleziona na zamku w Darłowie

kunsztowne zdobienie świadczą, że niewielki ów przedmiot pierwotnie stano­

wił element ważnej księgi świeckiej. Księgi religijne bowiem okuwane były blaszkami z przedsta­

wieniami świętych oraz noszących biblijne senten­

cje.

0 zasobności mieszkańców zamku mogą świadczyć inwentarze obiektu spisane w XVII wieku po wygaś­

nięciu dynastii Gryfitów 1 przejęciu majątku ksią­

żęcego przez Branden­

burgię. W najważniejszej - z tego punktu widzenia - komnacie, a więc skarbcu, określonego mianem srebr­

nej komory znajdowały się: stary stół z czterema zydlami, wielka czterodrzwiowa szafa dębowa, w której znajdowały się najbardziej reprezentacyjne naczynia (10 malowanych szklanic z pokrywami, 8 malowanych kufli, 34 zwykłe szklanki do picia, 13 szklanych pokryw, dwa cynowe wilkomy, dwa cynowe puchary dworskie, sześć naczyń mosiężnych).

W czasie tych badań odkryto też całkiem dobrze - jak na warunki archeologiczne - zachowane naczynia o bogatych zdobieniach oraz fragmenty kafli piecowych. Szczególnie te ostatnie są cenione przez badaczy jako doskonałe źródło ikonograficzne do poznania minionych czasów. Na wielu z nich bowiem widnieją przedstawienia postaci ludzkich w strojach czy też przedmiotów codziennego użytku z danej epoki. W znaleziskach darłowskich przeważają kafle zdobione bardzo popularnym motywem renesansowym - wici roślinnej, pokrytej zieloną glazurą.

Są jednak i okazy stanowiące prawdziwe unikaty - jak chociażby kafel

z przedstawieniem syreny. Popatrzmy przez chwilę na jeden z wówczas

(42)

znalezionych kafli. Okazuje się, że identyczny okaz został znaleziony w ruinach darłowskich "Pompejów".

Sytuacja kiedy na dwóch różnych miejskich stano­

wiskach archeologicznych występują identyczne kafle czy naczynia nie jest szczególnie częsta. W tym przypadku dowodzi to, iż w kamienicy przy ul.

Ratuszowej mieszkała rodzina, która mogła sobie pozwolić na postawienie takiego samego pieca jak mieszkańcy zamku. Nie wiemy niestety, kto mógł zajmować się wyrobem tych kafli. Sądzić należy jednak, że ze względu na

dość znaczny ciężar wyko­

nywano j e na miejscu lub w stosunkowo bliskiej

okolicy. Wspomniane powyżej inwentarze wyposażenia zamkowego wspominają o licznych piecach kaflowych, ogrzewających ważniejsze pomieszczenia. Jednak nie wiemy jak mogły one wyglądać dokładniej, gdyż tylko w jednym przypadku zawarto wzmiankę o ich kolorystyce (biały i zielony).

Dzięki zastosowaniu nowszej metodyki w czasie badań w latach 70.

udało się uzyskać o wiele więcej zapisanych w ziemi informacji na temat dziejów zamku. Stwierdzono, że skrzydło południowe powstać musiało wcześniej od wschodniego. Udało się odkryć warstwy gruzu, które stanowią pozostałość po działalności fundacyjnej księcia Barnima XI przed rokiem 1538. Czytelne były również ślady wielkiego pożaru z 1624 roku. Zachowały się również pozostałości po rozbiórce skrzydła zachodniego, które uległo zniszczeniu w roku 1833.

Ryc. 34. Srebrne okucie księgi

(43)

Ponownie podjęto wykopaliska w darłowskim zamku na początku lat 80.

i z niewielkimi przerwami prowadzono j e niemalże do końca tegoż dziesięciolecia. Przyniosły one najciekawsze rezultaty i największą ilość zabytków. Archeolodzy stwierdzili, iż zamek powstawał pewnymi partiami przez dłuższy czas. Natrafili też na ślady licznych przebudów oraz prac remontowych realizowanych w jego obrębie od XIV wieku.

Natrafili również na pozostałości po budynkach stanowiących niegdyś zaplecze gospodarcze mieszkańców rezydencji.

Ryc. 35. Kafel renesansowy znaleziony na darłowskim zamku

Ryc. 36. Fragment darłowskiego kafla z przedstawieniem syreny

(44)

Ryc. 37. Widok na wykopaliska na zamku książęcym

W wykopie znajdującym się przed północną bramą odsłonięto relikty

drewnianego mostu, po którym można było przekroczyć dawną -

obecnie w zasadzie całkowicie zasypaną - fosę zamkową. Ze źródeł

pisanych wiemy, że wzniesiono go w drugiej połowie XVI stulecia. Miał

on szerokość aż siedmiu metrów. W innej partii terenu natrafiono na

pozostałości po zabudowie przedzamcza gospodarczego, gdzie

znajdowały się piekarnia, browar, stajnia raz ogrody.

(45)

Ryc. 38. Drewniany most zamkowy

W jednym z wykopów w obrębie dziedzińca zamkowego natrafiono na zaskakującą niespodziankę. Otóż na znacznej głębokości, przekraczającej dwa metry, natrafiono na ślady osady kultury oksywskiej. Czymże jest kultura archeologiczna? Nazywamy tak społeczeństwo zamieszkujące w jednym czasie jakiś region i posługujące się podobnym zestawem przedmiotów codziennego użytku (naczyń, narzędzi, broni), mieszkające w podobnych osadach i grzebiące swoich zmarłych w podobny sposób. Można powiedzieć, iż kultura taka odpowiada pojęciu plemienia. Nazwy kultur wywodzą się od regionów, które zamieszkiwały (np. kultura łużycka od Łużyc), od najbardziej rozpoznawalnego elementu ich kultury materialnej (np.

kultura amfor kulistych od charakterystycznej formy naczyń) czy od najważniejszych stanowisk (np. kultura oksywska od Gdyni - Oksywia).

Kultura oksywska zamieszkiwała w okresie pomiędzy II stuleciem przed naszą erą po pierwszy wiek naszej ery tereny obecnej Polski północnej.

Została później podbita przez legendarnych przybyszy ze Skandynawii -

(46)

Gotów, którzy w po­

czątkach naszej ery przybyli na Pomorze.

Zatrzymajmy się na chwilę w naszym spacerze po zamku i przyjrzyjmy się owej o s a d z i e k u l t u r y oksywskiej. Jej znale­

zienie świadczy, iż przedstawiciele róż­

nych społeczeństw wykorzystywali te same m i e j s c a do osadnictwa. Wynikało to z ich atrakcyjności jako miejsc naturalnie obronnych, położo­

nych blisko rezer­

wuarów wodnych czy surowcowych. Nie­

rzadko w przewod­

nikach turystycznych znaleźć można infor­

mację, że jakieś znale- Ryc. 39. Drewniany most zamkowy

zisko pradziejowe

świadczy o tym, że

dzieje jakiegoś miasta sięgają początków naszej ery, a nawet dalej... Nic bardziej mylnego, dzieje miast datujemy od nadania im praw miejskich.

Fakt, że ich obszar używany był całe stulecia wcześniej świadczy tylko 0 ich atrakcyjności osadniczej, a nie o ciągłości dziejów.

Każdą wycieczkę należy zakończyć chwilą odpoczynku. Masz ochotę, drogi Czytelniku, na odrobinę piwa w cztery oczy z tajemniczym gościem z hanzeatyckich Niemiec? Nic prostszego. Przybył on na darłowski zamek książęcy zapewne w XIV stuleciu. Zapewne dłuższy czas gościł przy książęcym stole będąc świadkiem wielu rozmów 1 wydarzeń. Niestety nie przemówi do nas...gdyż ma gliniane usta.

W czasie remontu zamku w latach 30. XX wieku znaleziono w bliżej

(47)

Ryc. 40. Widok na przewróconą ścianę chaty drewnianej kultury oksywskiej

Ryc. 41. Odsłonięte wejście do piwnicy skrzydła zachodniego

(48)

nieokreślonym miejscu dużą część dzbana kamionkowego ze schematycznym przedstawieniem brodatej twarzy męskiej. Dzban ten przybył z Niemiec, gdzie wykonywano naczynia kamionkowe, a więc ze specjalnych gatunków gliny, wypalanej w bardzo wysokich temperaturach. Dzięki czemu kamionka była znacznie bardziej wytrzymała na uszkodzenia oraz nie nasiąkała płynami. Nie znamy powodów, dla których naczynie to ozdobiono w tak niezwykły sposób.

W innych miastach tak Polski północnej jak i Europy znane są pochodzące z późnego średniowiecza dzbany z tzw. brodaczami. Jak do tej pory nikt jednak w przekonywujący sposób nie wyjaśnił powodu ich wykonywania.

Ryc. 42. Fragment dzbana z przedstawieniem brodatej twarzy

(49)

Poza Starym Miastem

Zerknijmy na moment na mapę Darłowa (mapa 2) w jego obecnych granicach administracyjnych. Wokół całego miasta jest kilkadziesiąt punktów oznaczonych archeologicznymi określeniami "osada", "punkt osadniczy" oraz "ślad osadnictwa"

Zatrzymajmy się na chwilę przy tych pojęciach. W publikacjach popularnonaukowych czy turystycznych, których autorzy korzystają z prac archeologicznych gdzie używane są tego typu terminy, często pojawia się ich błędne rozumienie. Dla wielu bowiem "osada" jest określeniem dosłownie oznaczającym krócej lub dłużej funkcjonującą w danym miejscu osadę. Mapy towarzyszące zaś takim publikacjom z reguły są gęsto usiane punktami, co służy jako koronny dowód na

"intensywne osadnictwo przez całe tysiąclecia". Należy teraz wytłumaczyć skąd wzięły się takie mapy i jak je rozumieć. Otóż od lat 80. XX stulecia prowadzona jest w Polsce akcja tzw. Archeologicznego Zdjęcia Polski (AZP). Polega ona na prowadzeniu w obrębie każdego możliwego obszaru (głównie na świeżo zaoranych polach uprawnych) badań powierzchniowych. Każde znalezisko ułamków ceramiki jest skrupulatnie nanoszone na mapy. Dzięki temu uzyskujemy punkt Wyjścia do badań osadniczych czy śledzenia aktywności osadniczej społeczeństw zamieszkujących w ciągu różnych epok archeologicznych poszczególne obszary. Najczęstszymi określeniami rodzajów stanowisk archeologicznych są w ramach AZP właśnie osada, punkt osadniczy i ślad osadnictwa. Co to oznacza? Terminy te mają jedynie wartość porządkującą. Osada bowiem to pięć i więcej ułamków ceramiki z jednego okresu znalezionych w jednym miejscu, punkt osadniczy to 2espół liczący pomiędzy trzema a pięcioma skorupami, ślad osadnictwa to zaś znalezisko jednej lub dwóch skrup. Tak więc jeżeli w danym miejscu znaleziono na przykład osiem ułamków ceramiki datowanej na Wczesne średniowiecze, takie stanowisko zostanie określone jako

"osada wczesnośredniowieczna". Jednak dopiero ewentualne przeprowadzenie na takim stanowisku wykopalisk może dać odpowiedź na to, czy rzeczywiście mamy do czynienia z miejscem bytowania jakiegoś społeczeństwa, czy też - co wcale nie jest rzadkim przypadkiem - iż ułamki skorup trafiły tu przypadkiem czy też pod ziemią już nic się nie zachowało. Czy wiesz, Szanowny Czytelniku, że w granicach byłego Województwa koszalińskiego w czasie prac powierzchniowych namierzono około 17500 stanowisk, z czego jakaś połowa została

47

(50)

określona jako osady?! Wystarczy policzyć obecnie istniejące wsie żeby zdać sobie jasno sprawę, że jedynie jakiś procent może stanowić pozostałość po dawnych siedliskach.

Zwiedziliśmy razem w Darłowie najciekawsze obiekty, w których poznaniu niemały udział mieli archeolodzy. Odbędziemy teraz krótko przechadzkę w najbliższych okolicach miasta. Stąd bowiem znamy szereg znalezisk związanych bezpośrednio z samym miastem jak i od niego znacznie starszych.

Nasz spacer zacznijmy od poszukiwań darłowskiego grodu. Darłowo po raz pierwszy na kartach historii pojawia się w pierwszych latach XIII stulecia jako Dirlov lub Dirlovo. Już przed wojną badacze niemieccy, a później również i badacze polscy starali się odnaleźć lokalizację grodziska. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku większości prób powiązania miejsc znanych tylko ze źródeł pisanych z konkretnymi lokalizacjami wytypowano kilka możliwości. Każde z nich jak do tej pory nie jest potwierdzone bezdyskusyjnie. Większość z nich znajduje się w obecnych granicach miasta, ale poza zwartą zabudową - głównie chodzi o grunty leżące na południe od Starego Miasta. Tylko jedna hipoteza upatruje historycznego Dirlova w ścisłym centrum miasta - chodzi mianowicie o teren, gdzie posadowiono później zamek książęcy.

Badania tam prowadzone nie potwierdziły jednak istnienia grodziska wczesnośredniowiecznego. Przyjrzyjmy się teraz innym "kandydatom".

W pierwszej mierze w poszukiwaniach sugerowano się formą terenową odpowiadającą charakterowi grodzisku - a więc z natury obronnemu wzgórzu położonemu w dogodnej okolicy.

Około półtora kilometra na południowy zachód od miasta znajduje się wzgórze, które przed wojną nosiło nazwę Fuchsberg (Lisia Góra).

Znajduje się ono około 200 metrów na wschód od rzeki Grabowej.

Najprawdopodobniej w roku 1936 prowadzono tu poszukiwania

powierzchniowe. Wiadomo jedynie o nich tylko tyle, że w wyższych

partiach południowo-zachodniego zbocza zebrano nieznaną obecnie

ilość ułamków ceramiki wczesnośredniowiecznej. Kolejne wzgórze to

Vornberg (Przednia Góra), znajdujące się około 2,6 kilometra na

południowy wschód od skraju zabudowań miasta i 50 m na północ od

szosy do Krup. Najprawdopodobniej w roku 1942 dokonano tu

prospekcji powierzchniowej znajdując nieokreśloną obecnie ilość

ułamków ceramiki wczesnośredniowiecznej na północnym zboczu

niewielkiego wyniesienia położonego pośród podmokłych łąk. Ostatnim

(51)
(52)

stuleci w tradycji koronacji i wyborze kolejnych władców funkcjonowały elementy dawnego modelu. Miały one jednak coraz bardziej charakter uświetnienia obrzędów niż przestrzeganych przez ogół reguł.

Wróćmy teraz do naszego grodu i zamku. Gród to rezultat pewnej umowy społecznej pomiędzy wodzem, a grupą ludzi uznających jego autorytet. Być może niektórzy z Was, drodzy Czytelnicy, mieli okazję odwiedzić jakieś grodzisko. Wysokie na kilka metrów wały otaczające kilkaset metrów kwadratowych wnętrza. Z reguły położone w miejscach z natury obronnych. Pamiętajmy, że do tego dochodziły konstrukcje - głównie drewniane, które się nie zachowały do naszych czasów. Chodzi 0 palisady, bramy no i oczywiście o zabudowę samego grodu.

Wzniesienie takiego obiektu wiązało się z koniecznością usypania wałów oraz karczunkiem dużego areału leśnego. Nad wszystkim musiał czuwać człowiek/grupa ludzi, którzy kierowali szeregiem wykonawców 1 koordynowali ich poczynania. Ci ostatni zaś godzili się na udział w takim przedsięwzięciu, które według ich mniemania było transakcją zwrotną. Oni budowali schronienie wodzowi, który z kolei "zapewniał"

im zwycięstwa w walkach oraz dostatek na polach.

Ceglano-kamienny zamek to zupełnie inny rodzaj, pod względem symboliczno-politycznym, obiekt obronny. Były one budowane na Pomorzu z inicjatywy dynastii, która już od kilku stuleci miała ugruntowaną pozycję najważniejszego rodu. Do budowy również potrzebowano rzeszy specjalistów oraz niewykwalifikowanych robotników. Jednak ich udział w pracach był już zgoła odmienny niż miało to miejsce w przypadku wodzowskiego. Przypominało to w dużej mierze współczesny plac budowy, gdzie obok siebie pracowali mistrzowie różnych rzemiosł wspierani przez czeladników oraz robotników. Ich wszystkich należało odpowiednio opłacić. O ile w przypadku grodu największy ładunek symboliczny łączył się z samym wznoszeniem, o tyle zamek nabierał swojego znaczenia dopiero po zbudowaniu. Był on trwałym znakiem władzy książęcej w danym miejscu. To tu koncentrowało się życie gospodarcze, tu ogłaszano prawo i dokonywano sądów. Zamek był też widomym znakiem zależności samorządów miejskich, które w pewnych okresach dążyły do zdobycia jak największej niezależności prawno - ekonomicznej.

Wyjaśniliśmy sobie nieco różnic pomiędzy grodem a zamkiem. Wróćmy

więc na darłowską wyspę zamkową. Środkowopomorskie zamki książce

(53)

wznoszone były z reguły na tzw. "surowym korzeniu", czyli na miejscu gdzie wcześniej nie istniał gród wczesnośredniowieczny. Świadczy to dobitnie o chęci odcięcia się od dawnych dziejów politycznych Pomorza. Miejsca po dawnych grodach ulegały stopniowo zapomnieniu.

Być może z darłowskim grodem związany był skarb srebrny, który został znaleziony w roku 1865 około 800 metrów na południowy wschód od miasta. W żargonie archeologicznym skarbem nazywamy pewien określony typ znaleziska - jest to depozyt jednorazowy (schowany W jednym momencie) przedmiotów wykonanych z tego samego surowca - może to być zespół siekierek krzemiennych (typowe znalezisko dla epoki kamienia), zbiór narzędzi brązowych (charakterystyczne dla epoki brązu skarby siekierek oraz ozdób), czy typowe dla wczesnego średniowiecza gromadne znaleziska monet srebrnych, którym z reguły towarzyszyły całe oraz celowo połamane ozdoby wykonane z tego samego kruszcu.

Znaleziony pod Darłowem skarb składał się ze 118 całych monet, niewielkiej ilości tzw. siekańców (ułamków monet) oraz nieokreślonej ilości fragmentów ozdób i drutów srebrnych. Wśród monet udało się zidentyfikować numizmaty wybite przez królów angielskich Kanuta I Wielkiego oraz Harolda I, władcę duńskiego Magnusa Dobrego, niemieckiego Konrada II, cesarza Ottona III, cesarza Henryka III, czeskiego Brzetysława I, węgierskiego Stefana oraz kilku pomniejszych książąt i biskupów z ziem niemieckich. Pewnym zaskoczeniem jest znalezienie w zespole monety cesarza rzymskiego Wespazjana,

Ryc. 43. Moneta rzymska pochodząca ze skarbu znalezionego w 1865 roku

(54)

żyjącego tysiąc lat wcześniej (69-79). Chociaż takie monety w skarbach <

wczesnośredniowiecznych są znaleziskiem unikatowym, to jednak ; zdarzają się. Czasem zdarzają się także przedmioty wykonywane <

w pradziejach, a znajdowane w grobach średniowiecznych. Zapewne ; zostały znalezione po setkach lat i włączone na powrót do żywej kultury. <

Nie wiemy czy odkrywcy zdawali sobie sprawę, że od ich wytworzenia ; minął znaczny okres, nie wiemy czy nadawano im jakieś symboliczne j znaczenie. Podejrzewać można, iż w przypadku tej konkretnej monety 1 rzymskiej chodziło o jej wartość kruszcową. Pamiętajmy o tym, że w tym czasie kiedy dokonano ukrycia tych monet, a więc nie wcześniej jak w roku 1046, na Pomorzu posługiwano się pieniądzem kruszcowym.

Oznacza to, że w transakcjach wartość określano w wadze a nie w nominale. Stąd też nie mogą dziwić celowo pocięte monety czy ozdoby. Jest to bowiem wynik konieczności dostosowania wagi srebra do wartości zakupywanych towarów. Taka gospodarka zresztą trwała jeszcze długo w ciągu średniowiecza.

Nie znamy niestety kontekstu ukrycia depozytu. Nierzadko chowane były one w naczyniach glinianych albo w skórzanych czy wełnianych woreczkach. Równie ważne jest miejsce ukrycia. Informacje te służą badaczom do odpowiedzi na pytanie o powód schowania skarbu. Przez długie dziesięciolecia uważano, że czyniono to ze względu na bliżej nieokreślone zagrożenie (niepokoje społeczne, najazdy z zewnątrz).

Wyjaśnienie takie jednak nie tłumaczyło okoliczności deponowania wszystkich znanych skarbów. Jak bowiem wyjaśnić znaleziska bagienne (charakterystyczne zwłaszcza dla epoki brązu oraz żelaza), depozyty złożone w miejscach niecodziennych (jak zespół monet ukrytych w starym kurhanie)?

Z wczesnośredniowiecznym osadnictwem stwierdzonym w obrębie obecnych gruntów miejskich łączy się również znalezisko z 1936 roku dokonane w nurcie rzeki Wieprzy, w zachodniej części miasta. W czasie pogłębiania rzeki natrafiono na zespół przedmiotów datowanych na ten okres. Miały być to dwa żelazne groty włóczni, z których jeden posiadał ośmiokątną tulejkę oraz dwie misy drewniane. Jedna z nich podobno posiadała brązowe okucia w formie krzyża. To niestety dość lakoniczny opis, brak również fotografii tegoż naczynia. Takie talerze są dość często znajdowane w Skandynawii, na terenie osad wikińskich. Być może jest to właśnie ślad pobytu przybyszy z Północy na tych terenach.

W ostatnich latach pod Darłowem dokonano również poszukiwań

(55)

archeologicznych najnowszymi, tzw. nieinwazyjnymi, metodami archeologicznymi - czyli bez konieczności kopania w ziemi. Chodziło o poszukiwania kartuzji, klasztoru zamieszkiwanego przez zakonników z zakonu o niezwykle surowej regule - kartuzów. Konwent ten istniał tu dość krótko, od roku 1407 kiedy klasztor ufundowali władcy zachodniopomorscy do 153 8 rok, kiedy to Gryfici przyjęli protestantyzm jako wiarę państwową, likwidując całkowicie struktury kościoła katolickiego. Ostatni mnisi żyli jednak tutaj aż do 1560 roku. Ruiny istniały najprawdopodobniej aż do XIX stulecia, gdyż zaznaczono j e jeszcze na planie miasta z roku 1836. W trakcie poszukiwań prowadzonych przez badaczy z Poznania posługiwano się magnetometrem cezowym. Za pomocą tego urządzenia bada się różnice W natężeniu pola magnetycznego ziemi. W przypadku, gdy w podziemiach znajdują się pozostałości architektury czy pochówki Uzyskamy informację o ich kształcie i głębokości zalegania bez konieczności prowadzenia długotrwałych prac wykopaliskowych.

Archeolodzy potwierdzili, iż poszukiwany obiekt znajdował się przy obecnej ulicy Długiej, na terenie zajmowanym dzisiaj przez ogródki działkowe oraz tartak. W chwili obecnej nie planuje się prowadzenia badań inwazyjnych. Na tutejszym cmentarzu pochowano licznych mieszkańców Darłowa oraz pielgrzymów, a także kilku przedstawicieli pomorskiego rodu panującego.

Jeden z mnichów spisujących dzieje konwentu wspomniał o tragicznym Wydarzeniu jakie miało miejsce tu w roku 1497. Doszło wówczas do zjawiska zwanego w tradycji pomorskiej "niedźwiedziem morskim", a w dzisiejszej terminologii hydrologicznej tsunami. Podwodne trzęsienie morskie spowodowało wysoką falę, która wyrzuciła na brzeg cztery statki cumujące w darłowskim porcie. Woda wdarła się głęboko w ląd, docierając do klasztoru. W odmętach wody zginęło kilku mieszkańców okolicznych wsi, potopiło się wiele zwierząt gospodarskich, a zniszczeniu uległo wiele pól, sadów i ogrodów.

Najbliższe okolice miasta były miejscem odkrywania pozostałości po społeczeństwach zamieszkujących tu w odległych epokach. Informacje o nich zachowały się w dużej mierze dzięki sumiennym zapiskom Karla Rosenowa oraz Diethera von Kleista, których mieliśmy okazję już spotkać. Część z tych znalezisk szczęśliwie dochowała się do naszych czasów.

W roku 1911 w bliżej nieokreślonym miejscu, przy brzegu Bałtyku

(56)

(czasem wskazywana jest nawet plaża) znaleziono niezwykły przedmiot wykonany z poroża renifera. Była to motyka, a więc proste narzędzie służące do spulchniania uprawianej ziemi. Posługiwano się nią w okresie nazwanym neolitem, trwającym na Pomorzu od około 4500 do około

1600 roku przed naszą erą.

Żyli tu wówczas pierwsi rolnicy, którzy za pomocą właśnie takich prostych narzędzi uprawiali różne gatunki zbóż. Uprawa zbóż, po raz pierwszy zastosowana na Bliskim Wschodzie, a potem stopniowo na całym świecie, spowodowała konieczność daleko idących zmian w całej ludzkiej kulturze. Po pierwsze zaczęto, w odróżnieniu od wcześniejszych społeczeństw myśliwsko-zbierackich, prowadzić osiadły tryb życia. Po drugie zaś uzyskano nadwyżki pożywienia, które

10 cm

Ryc. 44. Motyka datowana na epokę kamienia

54

j

(57)

należało przechowywać w dogodnych warunkach i zabezpieczyć przed kradzieżą. Pojawiły się więc naczynia z wypalanej gliny (ceramika) oraz osady obronne. Innymi pozostałościami po najstarszych rolnikach w okolicach Darłowa są też pojedyncze, przypadkowe znaleziska siekierek kamiennych i krzemiennych, których zapewne używano do Wyrębu lasów oraz do różnych prac gospodarczych. Nie znając sztuki Uzyskiwania metalu używano wówczas surowca najpowszechniej dostępnego - kamienia, z którego wykonywano większość niezbędnych przedmiotów codziennego użytku.

W 1917 roku zaś dokonano innego ciekawego odkrycia. W bliżej nieznanym miejscu leżącym pomiędzy stawem a wiatrakiem, pod miejskim lasem, znaleziono cmentarzysko kultury pomorskiej, która zasiedlała Pomorze pomiędzy Ylł a III śmieciem przed naszą erą. Nie Wiemy kim byli ci ludzie i jak mogli się nazywać. Znamy tylko charakterystyczne dla nich rozległe cmentarzyska ciałopalne. Zmarłych spalano na stosach, a popioły zsypywano do specjalnych naczyń (zwanych urnami) i składano do grobów obstawionych kamiennymi płytami. Pochówki te nazywa­

my grobami skrzynkowymi, od kształtu przypominającego skrzynię. Pod darłowskim laskiem miejskim zaleziono jedynie pięć grobów, które jednak zapewne wchodziły w skład o wiele większego miejsca grzebalnego. Zresztą W późniejszych wzmiankach mowa jest o znajdowaniu w tym miejscu znacznych ilości ułamków rozbitych urn.

W latach 30. XX wieku na południowy zachód od miasta, W widłach rzek Wieprza i Grabowa odnaleziono dwa pochówki szkieletowe, które

dzięki temu że posiadały Ryc. 45. Jedna z siekierek kamiennych Wyposażenie udało się wy- znalezionych pod Darłowem

datować na okres wpływów

0 9 cm

(58)

rzymskich i powiązać ze wspom­

nianymi już wcześniej Gotami.

Był to lud niezwykły. Na początku naszej ery przybył ze Skandynawii na tereny dzisiej­

szego Pomorza. W przeciągu dwóch stuleci całkowicie zdomi­

nował ludność tu zamieszkującą.

Proces ten nie polegał raczej na fizycznym wyparciu autochto­

nów, a na przejęciu przez tych ostatnich kultury przybyszy.

Z jakichś, niewyjaśnionych dla nas dzisiaj, powodów uznali oni gocki model życia za bardziej atrakcyjny od własnego. Obja­

wiło się to w całkowitym zaniku przedmiotów charakterystycz­

nych wcześniej dla kultury oksywskiej oraz na całkowitej zmianie obrządku pogrzebowe­

go. W leżącej obok Kołobrzegu n i e w i e l k i e j m i e j s c o w o ś c i Miechęcino odnaleziono cmenta­

rzysko używane w tym okresie.

Okazało się, że swoich zmarłych chowali tu w tym samym czasie tak "oksywczycy" jak i Goci. 0 Widać też wyraźnie, że z czasem

groby oksywskie coraz bardziej upodabniały się do grobów przybyszy. W końcowym zaś etapie odróżnienie grobów obu

nacji stało się niemożliwe. Po około dwóch stuleciach Goci zaczęli swoją wędrówkę wzdłuż Wisły w stronę stepów nadczarnomorskich, gdzie przybyli po ponad stuleciu. Nie miejsce tu na opowieść o ich dziejach, ale zachęcam Cię, Szanowny Czytelniku, do zapoznania się z tym niezwykłym ludem. Zawitaj przy okazji do Muzeum w Koszalinie, gdzie znajduje się wiele pamiątek po Gotach oraz najsłynniejsze miejsce

3 cm

Ryc. 46. Grot krzemienny znaleziony niedaleko Darłowa

(59)

związane z nimi na Pomorzu - magiczne kręgi kamienne w Grzybnicy, nieco ponad 20 kilometrów na południe od Koszalina. Powróćmy do cmentarzyska spod Darłowa. Niestety nie wiemy, gdzie dokładnie znajdowało się to miejsce. Poszukiwania prowadzone w roku 1985 przez przedwcześnie zmarłą Krystynę Hahułę z koszalińskiego Muzeum nie przyniosły rezultatów. Być może piaśnica (miejsce pozyskiwania kruszywa), w której owe groby spoczywały przez te kilkadziesiąt lat, uległo już całkowitej eksploatacji.

Ryc. 47. Przedmioty znalezione w gockich grobach koło Darłowa, na pierwszym planie paciorek bursztynowy,na drugim zapinki brązowe

Najprawdopodobniej z obszaru Darłowa znane są jeszcze trzy monety, z których dwie wybite zostały przez cesarza rzymskiego Wespazjana (9-79) oraz żony cesarza Antoninusa Piusa, Faustynę Starszą (98/105-

140/141). Ostatnia moneta należała z kolei do cesarza wschodnio-

rzymskiego Zenona (ok. 425-491). Nie wiemy gdzie dokładnie zostały

odkryte. Podobnie jak miało to miejsce we wczesnym średniowieczu

(60)

monety pochodzące z terenów imperium rzymskiego były używane na naszych ziemiach jako pieniądz kruszcowy. Rzadziej zaś używano je jako talizmany, o czym świadczą wywiercone w nich otwory na

przeciągnięcie sznurka czy rzemienia.

Mamy nadzieję, że dzięki tej książeczce, Drogi Czytelniku, poznałeś

kilka ciekawych miejsc leżących na terenie Darłowa, a które były badane

wykopaliskowe albo gdzie przypadkiem znaleziono ślady dawnych

mieszkańców tych ziem. Spotkałeś również kilka ciekawych

historycznych postaci. Informacje tu zawarte zawdzięczamy nie tylko

zawodowym archeologom prowadzącym badania, ale również

szeregowi osób, bez zaangażowania których wiele interesujących

znalezisk nigdy nie ujrzałoby światła dziennego. Na koniec stwierdzić

jednak można, że jeszcze wiele podobnych skarbów czeka na swojego

znalazcę. Pamiętaj proszę, że najgodniejszym miejscem dla nich jest

muzeum, gdzie najlepiej opowiedzą swoją historię naszym dzieciom.

(61)

Ilustracje zaczerpnięto z cytowanych poniżej publikacji, archiwum Działu Archeologii Muzeum w Koszalinie, Muzeum Zamek Książąt Pomorskich w Darłowie, zbiorów własnych autora oraz wykonanych przez Karola Matusiaka (ryc. 6 i 23).

Wybór literatury Źródła pisane:

LBDCM

1919 Liber benęficiorum Domus Corone Marie prope Rugenwold 1406-1528, oprać. H. Lemcke, Stettin.

Opracowania:

Borkowski J., Kuczkowski A.

2012 Poza szlakiem. Źródła archeologiczne do dziejów małych miast Pomorza Środkowego, część 1: b. woj. koszalińskie, Koszalin.

Buzialkowski J.

2013 80 lat Muzeum na zamku w Darłowie (1930-2010), [w:]

Historia i kultura ziemi sławieńskiej, t. XI: Ośrodki miejskie, red.

W Rączkowski, J. Sroka, s. 313-356.

Kowalska A. B.

2013 Wytwórczość skórzana w późnośredniowiecznej Dzielnicy Chyżyńskiej w Szczecinie, Szczecin.

Kozińska B.

1992 Siedemnastowieczny zamek książąt pomorskich w Darłowie w świetle inwentarzy, Kwartalnik Architektury i Urbanistyki, t. XXXVII, z. 4, s. 385-396.

Łosiński W., Olczak J., Siuchniński K.

1971 Źródła archeologiczne do studiów nad

wczesnośredniowiecznym osadnictwem grodowym na terenie województwa koszalińskiego, t. IV, Poznań.

Ptaszyńska D. A.

1974 Miejskie mury obronne w województwie koszalińskim, Koszalin.

Skrzypek I.

1997 Z historii muzealnictwa środkowopomorskiego, Koszalińskie Zeszyty Muzealne, t. XXI, s. 5-113.

Walkiewicz L., Żukowski Ż.

2005 Darłowo. Zarys dziejów, Darłowo.

59

(62)

.

(63)
(64)

/15,00

MBP Słupsk Centrala

21 6630

(65)

/ y-

<D

a> i—

O _C O >* c N O

"o O

O 0) _c

03 03

£

O (/) -C=

I 03 O £= _c CO o

to c 03

>;

'<J o 03 g .N to

I "c o _l E "O csi 03 03 O Q_ "c 03 03

O) 85# *91 O * a

O o

/"i.

o

0JO5CO

300 m ooooa

* \Q?»

w&n •i

JFW

M

B* g."

:s*as5K są—5ó°

'«/A

^'•.Vn —-O° na,

8O

•46

#54 13 •42

47

0 o

•51

53

•37

•38

(66)

V 77?

W rjk/a

>

.9?7 /W

O £ 03

0 O)

2 5 C/)

C w CL >V

1

6 *

03 Q. 03 <0

#/

<0

%

/o

Cytaty

Powiązane dokumenty

tylko do jednej placówki. Pacjent powi- nien otrzymać wzór takiego oświadcze- nia oraz informację, czy może wysłać je e-mailem, nagrać czy potwierdzić pod- czas

W pierwszym przypadku tylko dwie z nich są na tyle wpływowe, aby liczyć się w walce o władzę, natomiast w drugim – jedna partia wyraźnie góruje nad innymi i wygrywa

Pojęcie to i ludzie, którzy takim mianem się określali, to czasy już dużo późniejsze.. W granicach obecnej gminy Sławno pracom archeologicznym poddano tylko jedno

1) W przypadku publikacji współautorskich przyznawane jest 100% punktów, jeżeli kandydat jest pierwszym lub korespondencyjnym autorem publikacji. Jeżeli kandydat

Polską delegację interesowały także kierunki prac ustawodawczych w zakresie ochrony mienia społecznego, a także kwestia przejęcia przez organy społeczne funkcji karania

Jed n ak że ty lk o m aleńka cząstka energii słonecznej, bo zaledwie jedna pięćset milionowa całego prom ieniowania, przypada w udziale ziemi, resztę bowiem albo

Baza danych państwowego rejestru granic i powierzchni jednostek podziałów terytorialnych kraju zawiera między innymi następujące informacje:a. dotyczące przebiegu granic

[r]