• Nie Znaleziono Wyników

W odpowiedzi Mariuszowi Bartnickiemu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W odpowiedzi Mariuszowi Bartnickiemu"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W odpowiedzi Mariuszowi Bartnickiemu*

P ublikując krytyczną recenzję pracy M ariusza B a r t n i c k i e g o , chciałem przede wszystkim pokazać wymogi w arsztatow e, jakie m usi spełnić historyk zajm ujący się historią księstw ruskich w s'redniowieczu. U sterki w tej dziedzinie pozw alają na u zasadnione przy­ puszczenie, że rów nież i rezultaty badaw cze nie zostały o p a rte na rzetelnie p rzep ro w ad zo ­ nej analizie. Z tego w zględu najwięcej m iejsca w recenzji pośw ięciłem na pokazanie niektórych nieścisłości zaw artych w pracy „Polityka zagraniczna księcia D an iela H alickie­ go w latach 1217-1264”. D oszedłem w zw iązku z tym do w niosku, że w konfrontacji z d o ­ tychczasow ą lite ra tu rą sam a p ra ca m a c h a ra k te r kom pilacyjny i wnosi niew iele now ego do wiedzy na te m at polityki zagranicznej księcia D an iela H alickiego. Z an im przejdę do o d ­ pow iedzi na polem ikę M ariusza B artnickiego, chciałbym podziękow ać za uwagę, z jak ą o dniósł się do m oich zastrzeżeń. Jed n ak że po ich lek tu rze je ste m zm uszony do w yrażenia dalszych uwag krytycznych.

N a w stępie niech mi będzie wolno jedynie zw rócić uwagę Szanow nem u O p o n e n to ­ wi, że m oje nazw isko brzm i Jusupovic, a nie Jusupovic czy Iusupovič. Te trzy różne form y m iałem okazję, ku m ojem u zaskoczeniu, przeczytać w dostarczonej mi przez R edakcję „Przeglądu H istorycznego” polem ice. W alfabecie języka chorw ackiego, gdyż takie jest pochodzenie m ojego nazwiska, obok siebie w ystępuje zarów no „ć”, ja k i „č” i nie należy ich mylić.

M ój o p o n e n t w dość dziwny sposób uspraw iedliw ia się z pom inięcia pełnego opisu bibliograficznego do pracy M ychajła H r u s z e w s k i e g o , „C hronologija podij h alick o - -w ołyńskoj litopisi” („Z apiski N aukow oho Towaristwa im eni S zew czenka” t. X L I, 1901, s. 1-72). Stw ierdza, że p raca ta ukazała się nie tylko w „Z ap isk ach ”, lecz także ja k o osobna nadbitka, k tó ra w bibliotece K U L w ystępuje ja k o od rę b n a pozycja. P ragnę zwrócić uwagę, iż ta „osobna na d b itk a ” w lewym dolny rogu, tuż pod pierwszym przypisem zaw iera stopkę z opisem .

N ie dyskutując na te m a t przydatności całości studium A n d rzeja P o p p e, „T he C h ri­ stianization and E cclesiastical S tru c tu re o f Kyivian R u s’ to 1300” („H arv ard U k rain ian S tu d ies” t. X X I, 1997, n r 3-4, s. 311-393), chciałbym zauważyć, że m im o zgłaszanych

* Artykułem tym redakcja „Przeglądu Historycznego” zamyka dyskusję na tem at książki M. B a r t n i c ­ k i e g o , Polityka zagraniczna księcia Daniela Halickiego w latach 1217-1264, Lublin 2005 (przyp. red.).

(3)

570

A D R I A N J U S U P O V I C

obiekcji со do w artości m erytorycznej tej pozycji, udało się przecież m ojem u oponentow i wyłowić cytat godny przytoczenia. W polem ice M ariusz B artnicki sugeruje, że ze w spo­ m nianego artykułu A n d rzeja Poppego w arte uwagi są jedynie strony 360-361. Pragnę przypom nieć, że fragm enty pośw ięcone księciu D anielow i i m etropolicie Cyrylowi (który zasługuje na osobny rozdział, tym czasem B artnicki jego p o stać ra p te m w spom niał) oraz roli Kościoła ruskiego w obliczu najazd u m ongolskiego, a więc zagadnienia poru szan e przez B artnickiego, znajdują się na stro n ach 360-366, a pom niejsze uwagi znaleźć m ożna rów nież na stro n ach 388-391 i dlatego uw ażam , że w arto je też uwzględnić.

Były różne próby rozw iązania p ro b le m u stosow ania przez źró d ła zach o d n ie term in u

rex w o dniesieniu do książąt ruskich. Przyznaję, że w recenzji, p o d o b n ie ja k M ariusz B a rt­

nicki w swojej pracy, w sposób arbitralny przytoczyłem tę, k tó ra w edług m nie rozw iązuje wiele problem ów interpretacyjnych. D o tej pory nie ukazała się praca, k tó ra w sposób sy­ stem atyczny rozstrzygnęłaby te n spór. B artnicki w odpow iedzi zarzuca mi n ierzeteln e przytoczenie jego poglądów . Jeżeli tak się stało, prag n ę wyrazić ubolew anie, je d n a k z te k ­ stu (s. 131-132), a także zaw artej tam egzem plifikacji wynikało, iż tytuł w ielkoksiążęcy należy wiązać z m ianem rex. Już w polem ice a u to r recenzow anej pracy przyznał, że frag­ m entam i je g o książka je st n ap isan a w sposób niejasny, stąd p ra w d o p o d o b n ie nie raz j e ­ szcze poglądy B artnickiego m ogą być przytaczane nie po jego myśli. C o zaś się tyczy słabej orientacji Stolicy A postolskiej co do tego, kto był w ielkim księciem , chciałbym zaznaczyć, że M ariusz B artnicki na stro n ie 132 swojego dzieła dw ukrotnie używał tego sform ułow a­ nia, raz faktycznie w o dniesieniu do bulli In n o cen teg o IV z 3 m aja 1246, ale raz w o d n ie ­ sieniu do spraw ow anej władzy w ielkoksiążęcej.

W recenzji dałem inną propozycję rozw iązania p roblem u. Teza, k tó rą zaproponow ał A ndrzej Poppe w swojej p racy 1, a k tó rą dyskutow ał także na swoim sem in ariu m m ag ister­ skim, a później rów nież w czasie naszych konsultacji, w ydała mi się trafn a. Rozw iązuje on a pro b lem etym ologii, w skazując praw idłow ość ok reślan ia m ianem rex seniorów noszących tytuły ksiądz, kniaź, kuning2, ale tylko tych, którzy nie przynależą do kręgu kultury łaciń­ skiej. Z ask ak u je m nie stw ierdzenie M ariusza B artnickiego w polem ice, że nie rozum ie, dlaczego D aniel H alicki koronow ał się, skoro Stolica A postolska trak to w ała w ładców sp o ­ za kręgu kultury łacińskiej jak o reges. W recenzji dla zilustrow ania p ro b lem u użyłem dw ó­ ch term inów : rex coronatus, określającego tych władców, którzy przyjęli k o ro n ę ze Stolicy A postolskiej, o raz rex dla nazw ania wszystkich tych, których tytuł da się w te n sposób p rze­ tłum aczyć. W obu przypadkach chodzi o w ładcę, który spraw uje rządy na określonym te r e ­ nie, ale pozycja obydwu „królów ” w stosunku do Stolicy A postolskiej, co oczywiste, nie je st taka sam a. Przykładow o W idukind określił M ieszka I m ianem rex, m im o że z naszego p u n k tu w idzenia na ten tytuł nie zasłużył, gdyż nie dostał zgody na koronację. Z chwilą gdy wszedł w krąg kultury łacińskiej, zaczął być nazywany d m . Otworzyły się p rzed nim nowe perspektyw y sojuszy i p orozum ień, jego pozycja w państw ie nie zm ieniła się, now e było je ­ dynie o k reślenie w źródłach. A nalogiczna sytuacja w ystępuje w przypadku D an iela H alic­ kiego. G dy stał się w ładcą o kreślonego te re n u , Stolica A postolska m ogła nazw ać go rex, chociaż tytuł ten nie oznaczał, że był przez nią traktow any ja k każdy inny król koronow any

' A. P o p p e, Gertmda-Olisava, regina Russom/n. Materiały do życiorysu, [w:] Scriptura custos memoriae, pod. red. D. Z y d o r e k, Poznań 2001, s. 575 n.

2 M. F a s m e r ,Etimologiczeskijslovar’ntsskogo jazyka I. II, Moskwa 1967,s. 266; C. B a r t u I a, Podstawowe wiadomości z gramatyki staro-cerkiewno-slowiańskiego. W arszawa 1997, s. 51-52.

(4)

zgodnie z obrządkiem uznaw anym przez Kościół zachodni. Z tej perspektyw y rex corona-

tus to ten, który dba o „praw dziw ą w iarę kato lick ą” o raz sta ra się ją rozszerzać. Z abiegi p a ­

pieża o raz zgoda D an iela H alickiego na koronację były p rece d en sem w ówczesnym świecie, otw ierając dla tego o statn ieg o nowe możliwości w świecie kultury łacińskiej. W „L atopisie halicko-w ołyriskim ” czytamy, iż nie była to decyzja ani łatw a, ani p o d jęta sa ­ m odzielnie. M ariusz B artnicki, opisując te w ydarzenia na stro n ie 133 swojej pracy, p o m ie ­ szał w ydarzenie zapisane w latopisie ruskim pod rokiem 1255 oraz 1256, je st to zresztą błąd pow ielany w innych opracow aniach na ten tem at. P ragnę zw rócić uwagę na fragm ent, który m ógłby rzucić n a to zagad n ien ie więcej św iatła, a k o n k retn ie na w yjaśnienie w yda­ rzeń opisanych pod rokiem 1255 (d atacja zgodnie z „L ato p isem H ipackim ”): „W tedy w K rakow ie bawili posłow ie papiescy, którzy przynieśli błogosław ieństw o od papieża, k o ­ ro n ę i godność królew ską, i chcieli widzieć się z księciem D anielem . O n zaś im pow iedział: »Nie w ypada mi teraz widzieć [widitisja] się z w am i«” („P ołnoje S obranie R usskich L eto- pisej” t. II, St. P etersb u rg 1908, s. 826, dalej: P S R L II). B iorąc przekaz dosłow nie, m ożna dojść do w niosku, że D aniel nie chciał się w idzieć na obcej ziem i z posłam i, co było­ by czymś zaskakującym . P am iętając je d n ak , że w czasie kom pilow ania staroukraińskich kodeksów 3 p rzechodzenie Έ w „i” było często spotykane, należy wnioskować, iż w tym m iejscu pow inno być słowo wědětisja, k tó re między innym i oznacza „rozpraw iać”, „decy­ dow ać sam o d zieln ie”4. D ok o n u jąc tej korekty, otrzym ujem y n astęp u jące tłum aczenie: „N ie w ypada mi teraz sam em u rozpraw iać z wami [o tym] na cudzej ziem i, ale p o te m ” (P S R L II, s. 826). M ożna tą myśl rozw inąć dalej i szukać odpow iedzi na pytanie, kogo m ógł się radzić D aniel. Je d n a k powyższy frag m en t został przytoczony p rzed e wszystkim w celu pokazan ia sposobu pracy nad źródłem przez a u to ra recenzow anej pracy. Tego typu trudności interpretacyjnych w latopisie je st więcej. C zęsto w ym agają o ne bardzo in te n ­ sywnej pracy n ad językiem źródła, z w ykorzystaniem wiedzy filologicznej. W tym w ypadku M ariusz B artnicki został wyręczony, gdyż, ja k sam n iejed n o k ro tn ie przyznaw ał, otrzym ał od Profesora A ndrzeja Poppego maszynopis pracy, w której było właściwe rozwiązanie problem u. Z tej pom ocy nie skorzystał, co pozwala na pokazanie sposobu, w jaki autor recenzow anej pracy w ykorzystuje lite ra tu rę przedm iotu. O cen ia jącjeg o p racę od tej właś­ nie strony, zrezygnow ałem z dyskutow ania z zamieszczonymi w niej tezam i, gdyż tru d n o za­ stanaw iać się nad interpretacjam i, gdy zachodzi podejrzenie niezrozum ienia sensu źródła.

Z a rzu t, jaki uczyniłem B artnickiem u, że nie dość zgłębił problem y źródłoznaw cze „L atopisu halicko-w ołyńskiego”, wynikał z obserw acji kolejnych błędów poczynionych na kartach om aw ianej książki. Poza przykładam i podanym i już w recenzji, niech mi wolno będzie przytoczyć dwa kolejne. W idoczną tru d n o ść spraw ia autorow i tej pracy popraw ne przepisanie źró d ła oraz rozw iązanie skrótów , k tó re w ystępują w wykorzystywanej przez niego edycji: „Połnoje S o b ran ie R usskich L eto p isej” t. II, St. P etersb u rg 1908. N a stronie 130 trzykrotnie zostało przytoczone w spom niane źródło i w każdym cytacie je st przynaj­ mniej je d e n błąd. W sum ie m ożna zaobserw ow ać ich siedem (np. zam iana bie na do). W recenzji sugerow ałem , że w polskim środow isku historyków , a także wydawców prac hi­ storycznych, je st niew ielka liczba osób znająca staro-cerkiew no-słow iariski i proponow

a-3 A. P o p p e , Poczemu wienczanije Danila na korolewstwo sostojałos’ w Dorogiczine, |w:] Tezisy mieżdit- narodnoj naucznoj konferencii. Litwa epohi Mindaugasa i jejo sosjedi: Istoriczeskije i kulturnyje swjazi i paralleli, Moskwa 2003, s. 44.

(5)

572

A D R IA N JU S U PO V IC

lem tłu m aczenie cytow anych w tekście głównym źródeł ruskich n a język polski. Cytaty w oryginalnym brzm ieniu tekstu w ym agają w zaistniałej sytuacji znacznie większej uwagi na poziom ie redakcji i korekty tekstu, a w szelkie błędy irytują czytelnika, zm uszając go do sięgania za każdym razem do w ydania krytycznego, a naw et w prost do podstaw y. Z gadzam się z o p o n en tem , że usterki redakcyjne prow adzą do różnych innych niep o ro zu m ień , jak na przykład niejasne sform ułow anie dotyczące daty wyjazdu Cyryla do N ikkei (1246 r.). M ariusz B artnicki sugeruje w teks'cie głównym b łęd n ą datację tego w ydarzenia stw ierdze­ niem „w latopisie ruskim pod tą d a tą ” (s. 126). C o praw da doszło do niego w roku 1246, ale w „L atopisie halicko-w ołyńskim ” zapisane je st p o d rokiem 1250 w kolum nie 809, a nie w 808 jak zostało p o d an e w przypisie 125.

Swoje wątpliw ości dotyczące nie dość krytycznego podejścia do „L atopisu halic­ ko—w ołyńskiego” pokazałem na przykładzie analizy w ydarzeń drohiczyńskich, k tó re zo­ stały o pisane w rozdziale czw artym recenzow anej pracy. D o tej części recenzji B artnicki m iał najwięcej zarzutów , w tym także o nieuw zględnienie u staleń Mykoły K o t lj a r a 5. O tw ierają o ne szerszą dyskusję na te m a t stan u m ediew istyki ukraińskiej. P ragnę zwrócić uwagę, że w pierwszej połow ie X X w. przestała o na praktycznie istnieć. O b ecn ie m ożem y zaobserw ow ać jej p rężn e o d ra d zan ie się, je d n a k przez wiele lat w tym środow isku tylko sporadycznie pojaw iały się stu d ia dotyczące staro u k raiń sk ich kodeksów . C o do osiągnięć tej historiografii p anują sprzeczne opinie, gdyż często oryginalnie brzm iące tezy m ają ch a ­ ra k te r intuicyjny i nie są o p a rte na rzetelnych i weryfikow alnych b adaniach. W przypadku D rohiczyna m ożem y zaobserw ow ać tego typu niedociągnięcia na przykładzie po lem i­ ki O lek sa n d ra M a s a n a („ D o b żin ’skij o rd e n (do istorii d o rohiczinskoho incidentu 1237 ro k u )”, [w:] „P itan n aja staradaw noj ta seredniovicznoj istorii, arheologii j etnigrafii (zbirnik naukow ih sta te j)”, Czerniw cy 1 9 9 6 ,1 .1, s. 42-53 o raz ibidem , t. II, s. 52-62), z te ­ zam i K otljara. Z a te m żeby u niknąć sytuacji, gdy b ra k krytycznego podejścia pow oduje, że pow iela się przeczytane błędy, po m in ąłem tę p racę w swojej recenzji, w ykorzystując rów ­ nocześnie w łasną analizę źró d eł o raz starszą lite ra tu rę problem u.

Pow racając do w ydarzeń drohiczyńskich, nie zam ierzam w chodzić w szczegółow ą p o ­ lem ikę, gdyż już w recenzji sygnalizow ałem , że napisałem n a te n te m a t osobny artykuł6. Pozwolę sobie jedynie w spom nieć, że rozw inąłem we w spom nianym tekście tezy A n d rzeja Poppego. M ariusz B artnicki stw ierdził w swojej polem ice, że nie m ógł d o trzeć do tego a r­ tykułu, zakładając, że jeszcze nie został opublikow any. C hciałbym pow iadom ić, iż p raca ta ukazała się dru k iem na m iesiąc przed recenzją, w ydrukow aną w październiku 2006 r.

A u to r recenzow anej pracy nie podjął dyskusji z zaproponow anym i przeze m nie te ­ zam i zaw artym i w m oim artykule, dlatego nie p ozostaje mi nic innego, jak skupić się na nieścisłościach zaw artych w polem ice. M ianow icie: w spraw ie d atow ania zdobycia D ro h i­ czyna na rok 1237, co m iałoby znajdow ać się w studium Mykoły K otljara (s. 17)7, nie udało mi się znaleźć takiej inform acji w podanym wydawnictwie. N a stro n ie 21 K otljar zazn a­

5 Prace tego badacza dotyczące „Latopisu halicka-walyńskiego" vide: M. F. K o t l j a r , Galicka-W olynskij swad: lietopis’iii sobrunijepowiestej?, „Srednewiekowaja R us” t. VI, Moskwa 2006, s. 119-137.

6 A. J u s u p o v i ć, D am ns quondam dobrinensis. Przyczynek do dziejów templariuszy na ziemiach Konrada Mazowieckiego, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w T o ru n iu ” t. LXXI, 2006, z. 1, s. 7-18.

7 M. F. K o t l j a r , Wijna walynśkoho kniazistwa z dobżinśkim ordenom, [w:] Seredniowiczna Ukrajina t. I, 1994.S. 17-28. W recenzji w przypisie 10 sugerowałem, iż M ariusz Bartnicki nie wykorzysta! tego artykułu w swo­ jej pracy.

(6)

cza jedynie, że do zdobycia D rohiczyna m ogło dojść już w 1237 r., by w kolejnym zdaniu napisać, iż w ydaje się to m ało p ra w d o p o d o b n e8. W dalszej części polem iki czytamy o ja ­ kiejś starszyźnie, k tó ra m iała być przy B ru n o n ie — inform ację tę B artnicki w polem ice p o d ał w akapicie następującym po przytoczeniu tłu m aczenia w zm ianki o zdobyciu D ro h i­ czyna. W tekście latopisu je st tylko inform acja o wojach. Po d rugie osadzonych w D ro h i­ czynie milites Christi określa ja k o Z ak o n K aw alerów M ieczowych, by w innym nazwać ich rycerzam i Z a k o n u D obrzyńskiego. N a koniec chciałbym jeszcze uściślić, że przywilej K o n rad a M azow ieckiego dla owych rycerzy został nadany 8 m arca 1237, a nie 3 m arca, jak zostało p o d an e w polem ice.

N a koniec chciałbym się odnieść do enigm atycznego stw ierdzenia, z którego w nio­ skuję, że m ojem u o p onentow i chodzi o rzekom y zarzut n iepełnego w ykorzystania istnie­ jących źródeł. Po tym, jak wyliczyłem w recenzji przekazy wykorzystane w om aw ianej książce, nic po d o b n eg o nie uczyniłem. C o zaś się tyczy źró d eł cytowanych, co przyznaję je st spraw ą dyskusyjną, istotna nie jest ich liczba, ale d o b ó r i sposób wykorzystania. Na przykład jeżeli chodzi o system baskaków , m ożna było wywody p o dbudow ać cytatem z „L atopisu Ł aw rientiejew skiego” (np.: P S R L t. I, SPb 1846, s. 204). N aw iasem mówiąc, w rozdziale III recenzow anej pracy, który pośw ięcony je st najazdow i m ongolskiem u, aż się prosi, aby sięgnąć, do niewykorzystanych przez B artnickiego jarłyków chańskich, by le­ piej przybliżyć sytuację księstw ruskich pod rządam i Tatarów. W iele w skazów ek w tym przedm iocie i sugestii co do dalszej analizy m ógł dać choćby niew ykorzystany artykuł G rzegorza C z e s z a k a , „Sytuacja K ościoła praw osław nego na Rusi w św ietle jarłyków chańskich z X III i X IV w ieku” (C z P -H t. X X X I, 1979, z. 2, s. 31-56). Zdecydow any o p ó r budzi wykorzystywanie źró d eł zachodnich z drugiej ręki, jak to czyni B artnicki na stronie 117. Z a Jerzym S t r z e l c z y k i e m („S p o tk an ie dw óch światów. Stolica A postolska a świat m ongolski w połow ie X III w. R elacje pow stałe z m isją Ja n a di Piano C arpiniego do M ongołów ”, P oznań 1993, s. 61) przytacza uwagi poczynione przez obserw atora tam tych czasów M ateusza Parisiensis. Ten trzynastow ieczny a u to r był niezwykle płodnym p isa­ rzem , o czym m oże świadczyć obszerne dzieło po tytułem „C hronika M a io ra ”, k tó re w yda­ ne p rzez H en rieg o R ich ard a L u a r d a składa się z sześciu tom ów (siódm y tom zaw iera indeksy) i w całości pośw ięcone je st tem u ż stuleciu. P ełna k w erenda tego utw oru na pew ­ no wzbogaciłaby pracę B artnickiego.

K onkludując, chciałbym stw ierdzić, że polem ika skłania m nie do form ułow ania p o ­ dobnych zastrzeżeń co recenzow ana wcześniej praca. Podtrzym uję opinię, że pozostaje nadzieja, iż om aw iana książka m oże się przyczynić do rzetelnego opracow ania tego te m a ­ tu w przyszłości. P olem ika sprow okow ana m oją recenzją, na k tó rą niniejszym odpow ia­ dam , zdaje się spełniać nadzieję na ożywienie refleksji źródłoznaw czej i m etodologicznej w odniesieniu do dziejów księstw ruskich w średniow ieczu.

8 Cf.: A. J u s u p o v i ć, op. cit., s. U . BIBLIOTEKA INSTYTUTU HISTORYCZNEGO U n iw e rs y te tu W a r s z a w s k ie ^ '

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zgodnie z warunkami przyłączenia, wydanymi przez Rejon Dystrybucji Lubań, oraz z uzgodnieniami z Inwestorem, oświetlenie ulicy lokalnej będzie zasilane z

By naprzód wciąż iść śmiało, Bo zawsze się dochodzi Gdzie indziej, niż się chciało. Każdy z nas jest Odysem Co wraca do

58 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii osoba, która udziela innej osobie narkotyków, ułatwia albo umożliwia ich użycia albo nakłania do ich użycia podlega karze

Dlatego podczas realizacji sieci wodociągowej rozdzielczej i przyłączy oraz kanalizacji sanitarnej roboty należy prowadzić zgodnie z uzgodnieniem konserwatora zabytków, by nie

o Zamawiający dokona oceny spełnienia przez Wykonawców warunków udziału w postępowaniu na podstawie złożonych dokumentów i oświadczeń wymaganych zgodnie z pkt 7 SIWZ -

Pierwszym więc obowiązkiem Zarządu Związku Polskich Artystów Plastyków, było stworzenie możliwości pracy twórczej tym artystom, tak, by i oni mogli wziąć udział

w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych (Dz.. Projekt budowy przyłącza cieplnego do budynku mieszkalnego przy ul. UPRAWNIENIA

w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych (Dz.. Projekt budowy przyłącza cieplnego do budynku mieszkalnego przy ul. UPRAWNIENIA