• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel 1933, R. 10, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nasz Przyjaciel 1933, R. 10, nr 20"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek „Drwncy”.

R ok VI. N o w e m ia sto , dn ia IB m aja 1933. Nr. 20 Na N ie d z ie lę IV. po W ie lk ie jn o c y .

E W A N G E L J A ,

napisana u św. Jan a rozdz. XVI. wiersz 5—14.

Onego czasu rzek ł Pan Jezus uczniom swoim : Idę do Tego, K tóry mię posłał, a żaden z was nie p y ta mię : dokąd idziesz ? Ale iżem to wam pow iedział sm utek napełnia serca wasze. Aleć ja praw dę wam pow iadam : pożyteczno wam, abym ja odszedł.

Bo, jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was, a jeśli odejdę, poślę go do was. A on, gdy przyjdzie, będzie k arał św iat z grzechu i z spraw iedliw ości i z sądu. Z grzechu, mówię, iż nie w ierzą we mnie. A z spraw iedliwości, iż do Ojca idą, a już mię nie ujrzycie. A z sądu, iż książę tego św iata już jest osądzony.

Jeszcze wam wiele mam mówić, ale teraz znieść nie możecie.

Lecz, gdy przyjdzie on Duch praw dy, nauczy was wszelkiej praw dy. Bo nie sam od siebie mówić będzie, ale cokolwiek u sły ­ szy, mówić będzie i co przyjść ma, oznajmi wam. On mnie uw iel­

bi, albowiem z mego weźmie, a wam opowie.

Dokąd idziesz?

Ziemia nie jest przeznaczeniem i końcem naszym , albowiem na ziemi nie ma prawdziwej szczęśliwości. A każdy czło­

w iek pragnie szczęścia, pragnie szczęścia trw ałego. Ku tem u zm ierzają w szystkie myśli jego, prace jego, k roki jego, m arzenia jego.

Praw da, człowiek miewa tutaj niekiedy szczęśliwe godziny i w esołe dni. W szelako uciechy te są nietrw ałe. Dziś w esele, a jutro sm utek; dziś śmiech, a ju tro płacz; dziś niebo pogodne, a jutro chm ury, burze i ulewa. D latego o strzega M ędrzec P ań ­ ski: «Nie chlub się dniem jutrzejszym , nie wiedząc, co przyszły dzień p rzyniesie”. Niejeden, co stał na szczycie chw ały i szczę­

ścia, runął zeń nagle, nieraz w ciągu jednego dnia. Wielu z nas pam ięta; jak św ietne było panow anie cesarza N apoleona III, jedna klęska sedańska strąciła go z w ysokości tronu i sta ł się j*ńcem.

A car A leksander II, w racając z w spaniałego przeglądu w ojska,

(2)

74

w jednej chwili został zdruzgotany. Pominąwszy n iep ew no ści nie- trw ałość ziem skich uciech, trzeba też przyznać* że w gruncie rzeczy są one m arne i próżne. Wielu szuka uciechy w napojach, w po­

karm ach, w grach i zabawach, a osobliwie w dogadzaniu cie­

lesnym chuciom. O jakże niebezpieczne są one! Jak często idzie za niemi choroba, hańba, nędza, a nieraz i rozpacz! Nęcącej ró ­ ży kw iat wnet opada, pozostaje naga łodyga z kolcami, k tóre się wbijają głęboko w zawiedzione serca ludzkie i ranią je straszli­

wie, nieraz śm iertelnie. Tak m ało uciechy! Daleko więcej ta ­ kich, dla których podobno ani jeden nie zaśw ita śliczny dzio­

nek, do których kom ory ani jeden nie przedrze się w esoły p ro ­ myk słoneczny.

Rzeczywiście więc na ziemi uciechy tak mało, a natom iast tak wiele utrapień. Król Salomon do owych wyżej przytoczo­

nych słów o m arności w szystkich rzeczy ziem skich dodaje : ttOto wszystko m arność i utrapienie duch a”. * A Jezus Syrach m ó w i:

„W ielka uciążliwość je st stw orzona wszystkim ludziom, a jarzm o ciężkie na syny A dam ow e”. „Nie ma domu bez narzekania i nie było takiego domu n ig d y ”, pow iada już poganin Seneka. Ach ileż dzień w dzień płynie łez, ileż w estchnień wznosi się co dzień ku niebu! Ubóstwo, kłopoty, potw arze, cierpienia, choroby, śmierć przychodzą na przem ian. A co dziwniejsza, w łaśnie tam, gdzieby się tego najmniej należało spodziewać, płyną łzy niekie­

dy strum ieniem .

Ziemia więc nie może być przeznaczeniem i końcem naszym, albowiem nie ma tu prawdziwego szczęścia i po drugie nie ma trw ałego m ieszkania. Choćbyś, po ludzką sądząc, tu był naj­

szczęśliwszym, twoje tak zwane szczęście się skończy, musisz się stąd wynosić, a to zatruw a ci życie.

„Ponieważ tu nie mamy m iasta trw ającego, ale przyszłego szukam y”, jak pisze św. Paw eł z tego wynika, że ziem ian ie je st końcem twroim : „Wróci się proch do ziemi swej, z której był, a duch wróci się do Boga, k tó ry go d a ł”, jak mówi Kaznodzieja Pański. Nic ziem skiego nie będziesz ze sobą mógł zabrać, „albo­

wiem nie przynieśliśm y nic na ten świat, bez w ątpienia, że też wynieść nic nie m ożem y“, jak pisze św. P aw eł: Pamiętaj więc zawsze, że „człowiek pójdzie do domu wieczności sw ej”, jak mó­

wi Kaznodzieja Pański, a tym domem wieczności to niebo.

Potęga nabożeństwa majowego.

Zadowoleni żyli W iórkowscy, m istrz stolarski A ntoni i żo­

na jego A nna wraz kilkorgiem dzieci.

Gdy jednak W iórkow skiego w ybrano do zarządu różnych to ­ w arzystw, po posiedzeniach których następow ały zwykle posie­

dzenia w knajpie, Antoni przyw ykł w krótce do życia w re sta u ­ racji i przyzw yczaił się do picia. Zło rosło szybko i nie trw ało

(3)

75

długo, a W iórkow ski został nałogowym pijakiem . W domu tym ­ czasem zaczął znikać dobrobyt i groziła ruina.

Nie pom ogły prośby i błagania dobrej żony. Z początkn mąż w ykręcał się przed nią, okłam yw ał, potem m iotał się na nią ze złością i groźbami, nie zważając na do rastające dzieci.

N adszedł czas w ielkanocny i Anna poszła do spowiedzi. S tra­

piona kobieta użaliła się przed ojcem duchownym, prosząc go 0 radę, jak postępow ać, by do domu powrócił znowu spokój i zado­

wolenie. Spowiednik ze szczerem współczuciem starał się pocie­

szyć ją i zalecał, by nie ustaw ała w modlitwie za swego nieszczę­

śliwego męża.

— Za parę dni, — rzekł w końcu, — zaczyna się maj.

Chodź, codziennie na nabożeństw o majowe, modląc się gorąco, by M arya, ucieczka grzesznych, uprosiła naw rócenia dla twego męża. Także dzieci niech się modlą pobożnie do Najświętszej Panny.

Marja m odliła się więc pierw szego dnia nabożeństw a m ajo­

wego bardzo gorąco, uczęszczała na nie wraz z dziećmi codzien­

nie. Już minęła połowa maja, już zbliżał się koniec jego, a u A n­

toniego nie zaznaczyła się żadna zmiana ku lepszemu. — Biedna kobieta o mało nie zaczęła tracić odwagi. — N adszedł o statni dzień maja i uroczyste zakończenie nabożeństw a majowego. A n­

na modliła się z całą żarliwością duszy, A ntoni naturalnie p rze­

byw ał w tym czasie w szynku.

W godzinę później A nna u słyszała jakiś hałas koło ich dom- ku, wreszcie otw orzyły się drzwi i czterech ludzi w niosło na no­

szach nieprzytom nego i jęczącego jej męża. Spadł on w szynku ze schodów i złam ał sobie nogę.

Kiedy W iórkow ska ochłonęła z pierw szego przerażenia, du­

szę jej przejął jakiś dziwny spokój, jak gdyby zabłysła jutrzen k a nowego dnia. Głos jakiś zdaw ał się szeptać jej do u c h a : To jest w ysłuchanie twojej modlitwy, to początek ocalenia biednego męża.

W ezwany lekarz orzekł, że złam anie nie jest niebezpiecznem 1 opatrzył chorą nogę. Po nocy, pełnej udręczenia ustał ból co­

kolwiek i Antoni jeszcze odurzony wódką, zasnął głęboko. Kiedy obudził się rano, uprzytom nił sobie, co zaszło. Dziwnym w zro­

kiem spojrzał na żonę, siedzącą przy łóżku. W miejsce odpo­

wiedzi popłynął strum ień łez z jego oczu, potem odw rócił głowę i leżał nieruchom y. Nareszcie po długiem milczeniu podniósł się trochę, ujął rękę żony i w śród łez gorących odezw ał się do niej:

— Anusiu, ciężko cię zasmuciłem i obraziłem , jestem nie­

godziwym w obliczu Boga i cwojem. Przebacz m i ! Odtąd w szystko się zmieni, będę się sta ra ł złe napraw ić, a Pan Bóg mi przebaczy.

W iórkowski dotrzym ał słow a i zniósłszy, jako pokutę, z najw iększą cierpliw ością dotkliw e bóle, pospieszył zaraz po

(4)

76

wyzdrowieniu do tryb u nału P o kuty św., by przez szczerą i pełną skruchy spowiedź pojednać sie z Bogiem i odtąd stał się znowu wzorowym mężem, ojcem i rzem ieślnikiem . Anny nabożeństw o majowe ocaliło go.

E piskop at k a to lic k i ś w ia ta w liczb a ch .

N ieiaw no w ydany został urzędow y „Rocznik P apiesk i” na ro k 1933. J e st to wielki tom o 1070 stronach, zaw ierający dane osobow e o kurji rzym skiej oraz hierarckji całego św iata katolickiego.

W edług tych danych Kościół posiada w tej chwili 207 m e­

tropolitów , 37 arcybiskupów bez godności m etropolity, 900 bisku- pów -ordynarjuszów , 665 biskupów tytularnych, 45 bezpośrednio Rzymowi podlegających p rałatu r i opactw, 253 w ikarjaty apostol­

skie, 105 p refek tu r apostolskich i 3 misje, ukonstytuow ane jako osoby kościelno-praw ne. Same tylko W łochy, oprócz siedm iu tak zwanych biskupstw podm iejskich, liczą 30 arcybiskupów i 235 biskupów.

#W dodatku do „Rocznika” znajduje się wykaz papieskich orderów rycerskich. W śród osób, odznaczonych orderem C hry­

stusa, poraź pierw szy umieszczeni zostali król w łoski i następca tronu italji, a w śród posiadaczy orderu Złotej O strogi również poraź pierw szy figuruje prezes rady m inistrów Mussolini.

Cud św . J a n u a reg o .

W czasie odwiedzin przez wielką, z 2 i pół tysiąca osób zło­

żoną pielgrzym kę francuską, kaplicy św. Janu areg o w Neapolu, gdy kardy nał A scalesi odpraw iał Mszę św., pow tórzył się, jak do­

nosi Ag. K atolicka — cud w rzenia krw i św. Januarego. Zdarze­

nie to wywołało wielkie poruszenie, albowiem — jak wiadomo — cud ten zazwyczaj zdarza się tylko dwa razy do roku, a m iano­

wicie około 19 w rześnia, tj. uroczystości św. Jan uareg o i około 8 maja, jako w rocznicę przeniesienia ciała Świętego. Cud obec­

ny wiążą pow szechnie z ogłoszeniem roku Jubileuszowego.

6 0 0 0 p o lic ja n tó w w N o w y m J o rk u p r z y stą p iło do K om unji św .

Nowy Jork. W końcu kw ietnia w katedrze w Nowym Jo rk u odbyło się uroczyste nabożeństw o, celebrow ane przez kardy n ała Hayes, na którem było obecnych przeszło 6000 policjantów, człon­

ków Tow arzystw a Imienia Jezus. W czasie Mszy św. w szyscy obecni członkowie policji przystąpili do Komunji św. Pochód policjantów z k ated ry do hotelu A ctor, w którym odbyło się przy­

jęcie, w yw ołał w ielkie w rażenie w śród publiczności na ulicach m iasta.

My jesteśm y polam i Bożemi, k tóre winny przynosić Panu

plon obfity, aw. Franciszek Salezy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

O tym, że stosunek świata powinien być za­ sadniczo pozytywny, szeroko naucza sobór zwłaszcza w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym.... Urs

Jedność pokoleniowa – stan charakteryzu- jący związki pokoleniowe, a powstający na skutek wspólnego przetwarzania przeżyć i doświadczeń – w ujęciu proponowanym

Cyprjan i jeden jest Chrystus i jeden Kościół jego i wiara jedna i jeden lud, spojony zgodą łączności w żywy organizm- Całość nie może być rozerwana,

Teatr , którego nie ma 39 w sensie czysto chronologicznym, nie tylko w tym sensie, że kończy się wiek dwudziesty; ten schyłek wieku jest zarazem dekadentyzmem, jest - tak

że obecność tak się nieobecnością wypełnia że chłód tak od dawnego ciepła taje ze dni tak się dniami minionymi krzepią że zieleń zawsze tamtą zieleń przypomina...

Recalling the citied words from the Go- spel, John Paul II wrote: „Th ese words contain both a fundamental requirement and a warning: the requirement of an honest relationship

L’idea che si tratti di rievocazione storica sta prendendo piede in forma sempre maggiore; viene ulteriormente evidenziato anche nell’introduzione del libro di Prando Baìo (edito

Wracając do Polski były premier protestował przeciw instrumentalnemu traktowaniu sprawy polskiej przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, krytykował jałową politykę emigracji