• Nie Znaleziono Wyników

Język polski w szkole rosyjskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Język polski w szkole rosyjskiej"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

324061 /i

C. i P .

K / f

© ! K ROSYJSKI W SZKOLE POLSKIEJ

Wincentego F r ą c K i® *^ ^

P io trk ó w , 1915.

Nakładem Zw iązku Państw ow ości P olskiej.

(2)

h l W .

7$ > JffidUcMc/i

WM.A w o

CZCIONKAMI D R U K A R N I P A Ń ST W O W E J POD ZARZĄDEM D EPA R T A M E N T U W OJSKOW EGO

N. K. N. w PIOTRKOW IE.

(3)

Spraw a szkolna jest zagadnieniem , w a- żnem dla społeczeństw a w każdej chwili jego trw ania. P okój czy w ojna, św ietność czy upad ek — nie m ogą zasłaniać przed oczam i narodu sp raw y w ychow ania. P o ­ kój bow iem jest okresem przedw ojennym , a czas w o jn y poprzedza chw ilę now ego ukształtow ania się w ew n ętrzn eg o ; św iet­

ność nie chroni n ig d y od upadku, jeśli w k radnie się k tó ry ś z jego składników , z upadk u zaś podnieść się m ożna, g d y w ew nętrznie n aród stanie się m ocnym . J e d ­ n y m z najgłów niejszych składników w y ­ trw ania, czy też odrodzenia, będzie zaw ­ sze w ycho w anie. T o też i dzisiaj, g d y w re w ojna, g d y o lepszą dolę N arodu walczą L egiony, nie w dając się w rozw ażania, kto zw ycięży, należy zająć się rozpatrzeniem stanu naszego szkolnictw a.

P rzed w ojną m ogliśm y ty lk o tw orzyć projekty, które zrealizow ane b y ć nie m o­

(4)

g ły , bow iem rząd rosyjski ich nie zatw ier­

dzał.

Jak w dzisiejszej chw ili m am y m oż­

ność zaakcentow ania swej odrębności przez w łasne w ojsko, tak i dzisiaj w łasna szkoła m oże w yk azać nasze w artości i aspiracje w w ychow aniu. Rzecz prosta, przeprow a­

dzenie zasadniczej reform y szkolnej m oże o d b y ć się ty lk o w łonie przyszłego w ol­

nego P ań stw a, p ro jek ty jednak w in n y zja­

w ić się już dzisiaj.

(5)

P ro g ram y szkolne oraz m etody, w któ­

re przem ocą w tłoczono nasze szkolnictw o, b y ły , jak w iadom o, narzucone urojeniam i n atu ry politycznej bez uw zględnienia naj- elem entarniejszych w ym ag ań pedagogiki. W ty ch w arunkach naturalny i tak up rag nio­

n y rozw ój szkoły polskiej naw et przy naj­

w iększych w ysiłkach m ógł b y ć tylko po ­ łow iczny,

Szkoła, w której z ogólnej liczby 30 godzin w klasie I-ej lub Ii-ej tyg o d n io w o 18 godzin przeznaczono na naukę języków , nie m ogła spełniać zaszczytnej i odpow ie­

dzialnej roli szkoły ogólnokształcącej. Szkoła bow iem , która obok nauki języka ojczyste ­ go i jednego z język ów starożytnych u- w zględnić musi potrzebę nauki w rów nej m ierze trzech in nych język ów now ożytn ych

— taka szkoła nie może podołać zadaniom ani ogólnow ychow aw czym , ani n aukow ym , bo nie znajdzie ani miejsca, ani sił ku te­

(6)

mu. K ierow nicy szkół naszych, usiłując p o ­ godzić w ym agania dyrekcji n au k o w y ch z program am i, k tó reb y jako tako o d p o w iad a­

ły interesom narodow ym , musieli się u- ciekać do najfatalniejszych system ów , bo do w prow adzania w b łąd oficjalnych k o n ­ trolerów szkolnych, w tajem niczajac w te niepedagogiczne zabiegi pow ierzoną sobie m łodzież. C hodziło naturalnie o to, ab y w program ie ob ok nauki języ kó w znaleźć więcej miejsca na w y k ład y przedm iotów tak zasadniczych jak ary tm ety k a, nauki przyrodnicze, wreszcie ro b o ty ręczne, nie­

stety przez szkołę polską d otąd głów nie z b rak u czasu tylko platonicznie uzna­

w ane.

R osyjska dyrekcja nau ko w a w y w ie­

rała bezw zględny nacisk na naukę języka rosyjskiego, nie zapom inając przytem o nauce języków o b cy ch: francuskiego i nie­

m ieckiego, z niepow etow aną szkodą dla ję­

zyka ojczystego, m atem atyki i reszty p rzed­

m iotów w y k ład an y ch . B ardzo ciekaw ą i znam ienną ilustracją w aru nk ów , w śró d k tó ­ ry ch istniało nasze szkolnictw o, jest ofi­

cjalny pro gram dla szkół p ry w atn y ch pol­

skich; opiew a on w klasie p ierw szej: sześć obow iązkow ych godzin języka rosyjskiego, sześć francuskiego i niem ieckiego, razem dw anaście godzin ty g o d n io w o ; język oj­

czysty, ten natu raln y i najbardziej bezpo­

(7)

średni w y k ład n ik naszych w ładz um ysło­

w y ch — godzin trzy, ary tm ety k a — trzy, religia dw ie godziny,

T o sam o w idzim y w program ie klas starszych, z tą ty lk o różnicą, że jeszcze ja­

skraw iej, z racji w y k ład u łaciny, u w y d a t­

nia się przew aga czasu, pośw ięconego nau­

ce g ram aty k i słów ek obcych języków . D o jak p o tw o rn y ch w y n ik ó w d o p ro w a­

dziły znane rozporządzenia i okólniki w ar­

szaw skiego okręg u naukow ego, św iadczy zestaw ienie cyfr, które poniżej podajem y.

O pierając sie na obliczeniu godzin w y k a­

zanych w szczegółow ych program ach szkół polskich, z przerażeniem stw ierdzam y, że uczeń podczas dziew ięcioletniego p o b y tu w szkole średniej przeciętnie 5 2 4 0 godzin traw i na naukę języków , pozostałe zaś 6 0 4 0 godzin pośw ięca reszcie um iejętno­

ści zasilających jego um ysł. G łow nem więc zadaniem szkoły, która m a w y ch ow ać n a­

sze dzieci na logicznie m yślących i poży­

tecznych obyw ateli, jest nauka języków . P ośw ięcając zb y t dużo miejsca i czasu nauce języ kó w obcych kosztem redukcji przedm iotów ogólnokształcących, zaniedba­

liśm y rozw ój ty ch w ładz um ysłow ych dziecka, które naw et w walce o b y t dają m u w iększą przew agę, aniżeli w ątpliw a znajom ość obcych jeżyków . Nie przeczę, że znajom ość każdego obcego języka jest po­

(8)

żyteczna, ale zaprotestow ać w inniśm y w imię d o bra naszych dzieci, w imię bezużytecz­

nie m arnujących się sił tw órczych całych pokoleń, zaprotestow ać jak najsilniej prze­

ciw ko zasadzie, że ten ty lk o m oże sk oń ­ czyć szkołę średnią, ten tylko m oże zostać lekarzem , budow niczym , wreszcie jakim kol­

w iek pożytecznym fachow cem , kto w w ie­

ku pacholęcym przełknie odpow iednią d a ­ w kę g ram a ty k języków obcych.

Francuz, A nglik czy Niemiec, Bel- gijczyk, a n aw et C zech — m oże zostać dzielnym inżynierem , posiłkując się ty l­

ko ro d o w ity m językiem . P o lak — chcąc zostać inżynierem -...- musi się uczyć co najmniej trzech języków , choćby ze szko­

dą dla innych przedm iotów , bo to jest ow o minimum , bez którego niepodobna sobie w yobrazić u nas szkoły ojczystej.

D obrym jednak program em szkolnym nie będzie ten, k tó ry teoretycznie zawiera najw iększy zasób wiadom ości, lecz ten, k tó ­ ry jest m ożliw y do przeprow adzenia. M oże­

m y bow iem karm ić młodzież szkolną bardzo wielu wiadom ościami, ale one nic nie b ę­

dą znaczyły, jeśli uczeń ich nie zdoła po ­ jąć i przysw oić. W jednej ze szkół prze­

prow adzano stale staty sty k ę korzyści, ja­

kie uczniowie pod w zględem rozw oju u- m ysłow ego uzyskują. Spraw dzianem ogól­

nym , rzecz prosta, b y ły stopnie.

(9)

eo

Klasa

u 'tr os

*o

o S promowa­ nych Prom. w a-i runkowo[ Pozost. na drugi rok. D odatkow y egzam in pow ak acy jn y !

!jęz. po skiego. o

l . s

&

• w francn- skiego niemie - ckiego ! arytme- i tyki. i .

£3tu jąfi

*«3

©

l ;5<D **

be

• .'H o <Z?

® s5

&£ *- bo

P o d w stęp n a 2 0 14 5 1 5 3

W stępna 31 25 6 --- 1 6 __ I

i

I. 44 22 | 16 6 -- 13 7 i 3 --- --- 6 !

II. 47 28 15 4 2 8 7 3 5 --- 2 1i

III. 52 37 8 7 2 3 5

" l i

IV. 36 19 10 7 3 6 3 | 2 1

V . 19 14 3 2 1 1 1 1 _ ---- - - 1

VI. 15 11 | 4 1 2 - i

Razem 2 6 4 1 7 0 67 27 7 4 0 19 1 2 1 17 ..i l „ L 9 !

Ototabelka z danemi statystycznemi 1911-12:

(10)

W r. 1 911-12 na ogólną w ięc liczbę 106 po praw ek przy pad a egzam inów z za­

kresu nauk przyrodniczych i m atem atyki ty lk o 28, reszta —- to egzam ina z języków . Zarząd szkoły zrozum iał przy czy nę i starał się w brew nakazom kuratorjum rosyjskiego, nieco zmienić program , rzecz prosta, p o ta ­ jem nie. Języki nieco ograniczono i już w 2 lata później w idzim y ogrom ną zm ianę: g d y w poprzedniej tabelce w ykazano zapisanych 26 4 , a w tem b y ło w aru nk ow o p ro m ow a­

ny ch 67 uczni, to teraz na ogólną liczbę 3 2 4 — w y pad a także 67. Jakiż stąd w nio­

sek ? O to uczeń czy uczenica nie zdoła od- razu zapełnić sobie g ło w y takiem m nóstw em słów ek i praw ideł g ram atycznych, i miast nauczyć się chociaż jednego języka obce­

go, nie posiądzie żadnego.

Z ogólnej liczby godzin, przeznaczo­

n y ch na naukę języ kó w obcych, najw iększa przypada na język rosyjski, k tórego zna­

czenie p raktyczne jest bez porów nania m niej­

sze, niż francuskiego lub niem ieckiego, nie m ów iąc już o ojczystym . Resztę przedm io­

tó w traktuje program rządow y po m aco­

szem u, a program u tego zmieniać w naj­

drobniejszym ch oćb y szczególe nie w olno.

N auczyciel czy nauczycielka m atem a­

tyki, geografji i t. p., musi w szczupłej ilości godzin po dać pew ien zakres nauki, ażeby tem u podołać, niema czasu na obja­

(11)

śnianie, zadaje „odtąd d o tą d “ i p yta na lekcji. Stąd też rezultat bardzo u je m n y : za­

m iast nie przeciążać dziecka, robi się je (dziecko) w p ro st niew olnikiem książki.

Pom ijając w zg lęd y hygieniczne, mo- żnab y się naw et na przeciążanie zgodzić, jeśliby ono b y ło celowe. P o w ied zm y jed­

nak otw arcie, do czego służy p rogram szkol­

n y ? C zy on jest celem n a u k i? N ad tem p y taniem zw ykle się nie zastanaw iam y, a już na zachodzie uśw iadom iono sobie w y ­ raźnie, że pro g ram szkolny jest ty lk o śro d ­ kiem, zm ierzającym do rozw inięcia m łodych um ysłów . N asze szkoły z p u nktu w idzenia racjonalnej pedagogiki są g o d n y m pożało­

w ania dziw olągiem , a w skutek przeciążania m łodzieży przynoszą zam iast korzyści n a­

w et straty.

Z w y kle nie zastanaw ialiśm y się bo­

w iem g runtow nie, ile złego, ile zaw odów , rozczarow ań i zw ątpień, ile biedy i niedo­

łęstw a narod ow eg o w y p ły w a z takiego stanu rzeczy. C zy przeglądaliście kiedy bacz­

niej staty sty k ę m łodzieży, kończącej szkołę jakiegokolw iek kraju posiadającego własne szkolnictw o, w porów naniu z odpow iedni­

mi dany m i naszej szkoły, nie m ów iąc już o szkołach rządow ych z językiem w y k ła­

dow ym rosyjskim ? S taty sty k ę nie skom ­ plikow aną, lecz jasną i w yraźną, k tó ra nas poucza, jaki niebyw ały, jaki potw ornie o ­

(12)

grom ny odsetek m łodzieży naszej nie k o ń ­ czy szkoły średniej? Jak sobie w ytłom a- czyć to bolesne zjaw isko, że ty lu naszych sy nó w , w brew naszej woli, w połow ie drogi opuszcza ław ę szkolną z piętnem niedouków , nie osiągnąw szy celu, tak ła­

tw eg o dla dzieci in nych krajów . Tylko w ysoce nie pedagogicznym program em , u- trudniającym m ożność skończenia, nie zaś rozw ijającym um ysł, zjaw isko to w ytło- m aczyć m ożna.

P raw d a, nasze położenie polityczne w ym ag a m oże nieco większej znajom ości języ k ó w obcych, ale grzeszym y przesadą w tej spraw ie.

O statecznie czy og ólne w ykształcenie polega tylko na poznaniu języków staro­

ży tn y ch lub n o w o ży tn y ch ? C zy ty lk o u- czeni i kom isjonerzy są nam po trzebni?

C h y b a nie. C ały zastęp m łodzieży, która nie m oże uporać się z tylom a form am i ję- zykow em i, m oże b y ć bardzo dob rym i ku­

pcami, adw okatam i, urzędnikam i i t. d., nie znając w cale 6-ciu języków , a zwłaszcza rosyjskiego.

Dzisiaj nie m ogąc przeprow adzić za­

sadniczej reform y szkolnej, zróbm y, co m o­

żem y: unorm ujm y program w ten sposób, ab y stał się on praw dziw ie w y c h o w a w ­ czym , a uczynić to m ożem y ty lk o przez

(13)

zredukow anie ilości godzin pośw ięconych na jeżyki, usuw ając ze sw ych p rog ra­

m ów w y kład języka rosyjskiego, k tó ry ko­

rzyści praw ie nie przynosi, a zabiera b ar­

dzo wiele cennego czasu młodzieżY.

i ' /:■

(14)

V

II.

P o częściow em zrusyfikow aniu szkol­

nictw a średniego w latach 1833-4, nastąpiło po pow staniu 63 r. zrusyfikow anie zupeł­

ne; dopiero rew olucya 1905 r. dała m oż­

ność m łodzieży postaw ić sw e żądania. — W brew przyjętym regułom , m łodzież w y ­ stąpiła nie w roli uczniów , lecz w roli b o ­ jow ników o w olności polityczne.

M łodzież w yw alczyła szkołę polską, i choć b y ła to ty lk o szkoła p ry w atn a, tem nie mniej już odegrała ona w y bitn ą rolę w zakresie prac niepodległościow ych.

P ro g ram szkół polskich na skutek licz­

nych zarządzeń ulegał częściowej rusyfika­

cji. Zarządzenia te są tak znane, że nie potrzeba ich przypom inać.

Cel licznych ograniczeń, stosujących się zarów no do języka polskiego, jak i do w ew nętrzn ego życia szkół, b y ł b ard zo ja­

sny. Nie chodziło rządow i rosyjskiem u o udoskonalenie system u w ychow aw czego,

(15)

chodziło tylko o stroną polityczną. I to w tej samej chw ili m y odżegnyw aliśm y się od rozpolitykow ania m łodzieży, kiedy rząd rosyjski p olitykę sw oją szkołom polskim narzucał, przez co nieśw iadom ie zupełnie przyczynialiśm y się do coraz większej d e ­ moralizacji uczącej się m łodzieży.

Rząd rosyjski opuścił nas w raz z ca­

łą sforą „najdroższych o piek u n ó w ". Z d a­

w ało b y się, że jest to najodpow iedniejsza chwila do w ypow iedzenia bezw zględnej w al­

ki, przynajm niej naleciałościom polityki ro ­ syjskiej w szkole. Dzieje się jednak ina­

czej. W iem y doskonale, że historja, geo- grafja Rosji i język rosyjski są czynnika­

mi nietyle nau ko w y m i ile politycznym i, a jednak je tolerujem y: są ludzie, któ rzy chęt­

nie b y do boju stanęli o utrzym anie w szko­

łach języka rosyjskiego.

Jeśli dzisiaj m am y zastanaw iać się nad zm ianam i prog ram u szkolnego, to przede- w szystkiem pow ażnie zastanow ić się nale­

ży nad utrzym aniem czy usunięciem języ­

ka rosyjskiego.

P ierw szym argum entem , przem aw iają­

cym za usunięciem języka rosyjskiego, po­

za w zględam i natury pedagogicznej, jest je­

go rola polityczna, którą nadał m u rząd rosyjski.

Rola polityczna języka rosyjskiego nie zakończyła się z chwilą, g d y w ykładow cą,

16

(16)

co p raw d a w brew przepisom rządow ym , będzie P o lak i g d y kuratorjum rosyjskie nie m oże norm ow ać jego program u.

Sam fakt w y kładania języka zaborcy, języka, któreg ośm y nie przyjęli sami, lecz go nam narzucono, określa nasze położe­

nie; określa przynależność p ań stw o w ą m ło­

dej generacji. C iągła m yśl o podległości rodzi nie człow ieka w olnego, lecz niew ol­

nika. A o to w łaśnie chodzi Rosji, by polskie pokolenie nie staw ało się ludźm i o w ielkich aspiracjach. Różne m ogą b y ć p o ­ g ląd y na naszą rolę polityczną w dzisiej­

szej zawierusze. S p raw y tej poruszać nie chcę. Inni już, kom petentniejsi o tem m ó­

wili, a i m ów ią ciągle. Niezależnie jednak od tej, czy innej koncepcji politycznej, k aż­

d y P olak, p raw d ziw y Polak, w inien z ry ­ w ać w szystkie sty g m a ty niewoli, niszczyć zakusy polityczne rządu zaborczego, m a­

jącego na celu zgniecenie indyw idualności polskiej.

Takim stygm atem , takim objaw em za­

kusów w rogich jest język rosyjski w na­

szych szkołach polskich.

Boim y się dzisiaj, b y m łodzież nie politykow ała, a pozw alam y, b y pierw iastek polityki rosyjskiej tk w ił w szkole i paczył nam m łodzież, A czy to ty lk o jeden arg u ­ m ent przeciw ko utrzym aniu języka rosyj­

skiego? C zy innych nie znajdziem y, czy

(17)

może są i jakie dodatnie stro n y w y k ła ­ d u ? — O to pytania, na które teraz chciał­

bym odpow iedzieć.

Szkoła polska w K rólestw ie jest szkołą ję­

zyków , dokładnie om ów iliśm y ją z pun­

ktu w idzenia pedagogicznego w części p ier­

w szej, pozw olę sobie tylko przypom nieć, że m łodzież w gim nazjach m ęskich musi się uporać z trudnościam i sześciu aż piso­

w ni, i sześć różnych kategorji językow ych w ciągu 8-iu lat musi przysw oić.

S tanow isko języka polskiego, małe je­

go znaczenie m iędzynarodow e, w ym aga, ab y śm y uczyli się nieraz dw u języ kó w no­

w ożytnych; klasyczne piętno nie zostało starte z naszego szkolnictw a, dzięki w y ­ m ogom głów nie un iw ersytetów galicyjskich;

czem się jedn ak tłum aczy uczenie się, zw ła­

szcza dzisiaj, języka rosyjskiego, zrozumieć trudno. Stałe stosunki z urzędam i rosyjski­

mi, handel w y w o zo w y w rzeczywistości w y m agały znajom ości języka rosyjskiego.

A b y m ódz skutecznie w alczyć z wrogiem , trzeba go dobrze znać. O to dewiza przyj­

m ow ana bardzo często za regułę. I jest w tem dużo racji. — Znajom ość języka ułatw iała obejście zarządzeń adm inistracyj­

nych, ujęcie urzędników i t. p., a w sto­

sunkach handlow ych dawała gw arancje p o ­ w odzenia w ytw orom polskim na rynkach W schodu.

(18)

U rzęd y jednak opuściły nas, rynk i z b y ­ tu są przed nam i zam knięte, a i w p rzy ­ szłości, jak tego pragniem y, granica p ań ­ stw ow a w raz z całym aparatem celnym o d ­ dzieli nas od Rosji.

I do czego w ów czas będzie potrzebna znajom ość języka rosyjskiego? P o co dzi­

siaj każem y go się uczyć naszej m łodzieży?

W w alce orężnej, jedynie określającej dzisiejsze nasze stosunki z Rosją, znajo­

m ość języka jest dostateczna w śród żołnie­

rzy. A w przyszłości, spraw a też rozpacz­

liwie się nie przedstaw ia. P ro jek t zniesie­

nia w y k ład ó w języka rosyjskiego nie ma pretensji, jak to już na w stępie zaznaczy­

łem , do odegrania roli reform atorskiej w całym naszym ustroju szkolnym . T y lk o tak, jak dzisiaj norm ujem y nasze życie e- konom iczne, starając się, aby chociaż jak najm niej stracić w obecnej zaw ierusze w o ­ jennej, tak też w inniśm y norm ow ać i w y ­ chow anie, aby chw ilę możliwie dobrze w y ­ korzystać.

W ojna w ieki ciągnąć się nie będzie.

P o jej zw ycięskiem ukończeniu od pow ie­

dzialne czynniki polskie zastanaw iać się b ę­

dą nad tem, czy istotnie jest potrzebn y w y k ład języka rosyjskiego. M ożliw ą jest rzeczą, iż uznają w prow adzenie jego za potrzebne, ze w zględów handlow ych . F ak ­ tów jednak nie przesądzajm y; podaję ty l­

(19)

ko m ożliwość. Języ k rosyjski zostanie na now o w pro w ad zo n y do szkół, lecz jak od­

m ienną będzie jego rola. Nie będzie on narzucony, nie będzie stygm atem niewoli, lecz będzie ty lk o objaw em interesu p ań stw o ­ w ego.

A ze w zględów pedagogicznych o d ­ m ienną odegra on rolę, nie zajmie tak po­

tw ornie dużej ilości godzin, a najp raw d o­

podobniej będzie nieobow iązującym . U czyć się go b ęd ą tylko ci, k tó ry ch późniejsze zajęcia fachow e do tego zm uszą.

Dzisiaj m łodzież klas starszych zna już na tyle język rosyjski, że przerw a w dalszej edukacyi nie w p ły n ie ujem nie na m ożność naw iązania w przyszłości stosun­

ków h and low ych , a m łodzież klas m łod­

szych, nie dość obznajom iona z zaw iłym i tajnikam i g ram atyk i rosyjskiej, będzie mia­

ła aż n ad to dużo czasu, ab y jeszcze w gi­

m nazjum przysw oić sobie potrzebne wia­

domości. N a m aturach szkół polskich nie będzie stopnia z rosyjskiego. Ale pocóż on nam b y ł p o trzebn y? Z akłady galicyjskie i zagraniczne zupełnie nie dbały o to, czy kto zna „kirilicę“ lub nie, a przecie do Ro­

sji nie przyjm ow ano w ogóle z maturami szkół pry w atn ych . P rz y m aturze 'był on w ięc tylko niepotrzebnem obciążeniem , a na św iadectw ie dojrzałości, upiększeniem , kłującem serce Polaka.

(20)

P rzyjęliśm y tu jednakże m ożliw ość zw ycięstw a. A jeśli losy pokierują spra­

w am i naszem i inaczej? Jeśli w brew prze­

w id yw aniu ciężka ręka ciemiężycielki-Ro- sji jeszcze nad nam i zaw iśnie? C zy w ska- zanem jest zniesienie w y kładu języka ro­

syjskiego?

P o stokroć tak.

N aw et ciemiężca szanuje człowieka, noszącego głow ę do góry.

Znam ienne słow a padają już dzisiaj w P etersb u rg u , skąd w ielu jeszcze spodzie­

w a się przyjścia lepszej doli. P ow iedziano tam znam ienne słow a, w chwili, g d y o- bietnice, nie w ym agające spełnienia, sypią się jak z rękaw a. Pow iedziano tam: „Polak nic nie żąda, a w ięc niczego m u nie p o ­ trzeb a".

Staw iać żądania nam teraz w ypada nie na piśmie, lecz w czynie. Trzeba, ab y w róg, n aw et g d y b y w rócił, zastał w szy­

stkie sw e ograniczenia usunięte, trzeba, aby P olacy w ykazali, iż b yło im źle, trzeba, a b y zaakcentow ali czynem sw e m inim alne praw a, któ re św iętym i b y ć w inne.

T ak przedstaw ia się spraw a usunięcia języka rosyjskiego.

M łodzież, jak w r. 1905, pierw sza p o ­ staw iła sw e żądania, tak i teraz g ro m ad­

nie w nosi petycje do d y rek to ró w szkół,

(21)

k tó rzy sam i konieczności nie zrozumieli i u- trzym ali język rosyjski w program ach.

N ależy ty lk o zastanow ić się uw ażnie, bez posądzeń o jakąś m achiaw elską poli­

ty k ę , bez uprzedzeń nad rolą, jaką język rosyjski o d g ry w a ł w naszych szkołach.

Rola jeg o rusyfikatorska, a w ięc rola polityczna — to jedna przyczyna narzuce­

nia g o nam . N ie narzucono g o nam ze w zględu na interes w ycho w ania polskiego.

U suń m y g o w ięc, póki jest sposobność, w zorujm y się n a szkołach, któ re już tego dok on ały.

Często p rzy om aw ianiu konieczności usunięcia języka rosyjskiego z naszego szkolnictw a, m ów i się o języku niemieckim, że jest to też język zaborcy, a więc usu­

nąć g o należy.

P o przeczytaniu w yżej przytoczonych uw ag, o ile czytelnik będzie posiadał cho­

ciaż odrobinę dobrej woli, zrozumie, jak ogrom na zachodzi tu różnica. Język a nie­

m ieckiego nikt nam nie narzucał, p rzyję­

liśm y g o sami; język niemiecki nie o d g ry ­ w a tu roli politycznej w przeciw ieństw ie do rosyjskiego. W stosunkach han dlow ych, czy nau k o w y ch posiada w ielkie znaczenie, g d y rosyjski w pierw szym w y p ad k u m a zna­

21

(22)

czenie ty lk o lokalne, w drugim — jeśli chodzi ty lk o o jego w artość nauk ow ą — ró w n a się o na w artości w ielu innych sło­

w iańskich języków , a ustępuje bardzo nie ty lk o francuskiem u i niem ieckiem u, ale

£ angielskiem u i w łoskiem u, k tó ry ch nie każem y się m łodzieży uczyć.

Częstochcnea, w maju.

■ O *

(23)

Biblioteka Śląska w Katowicach Id: 0030000747518

Cytaty

Powiązane dokumenty

Impact Modelling for Circular Economy: Geodesign Discussion Support Environment..

Finally, analytic calculations of the roughness effect on the frictional force will be per- formed for random self-affine roughness which is observed in a wide variety of

2) In der Offenbarung des Johannes findet man keine besonderen chris- tologischen Entwicklungen. Es wird eine schon entwickelte Christologie vorausgesetzt. Beim Menschensohn,

Jego redaktor zobowiązał się, że dawać będzie „wierny obraz objawów na polu ustawodawstwa”, że pismo zajmie się intensywniej praktyką sądową, ale też znajdą się w nim

Kolporter widzi, jak bardzo czekają na Tygodnik Mazowsze, nawet kiedy jest gorzej wydrukowany nie zawsze narzekają. Przekazywaliśmy wpłaty, gazetki, listy, to

Dzieło WWPana Dobrodzieja od osób, które je czytały, odbiera nale- żyte pochwały i przyznają, że masz geniusz do satyr. Życzą, żebyś się Juwenalisem zajął,

Ponieważ zespół nie został jeszcze powołany i nie zakończyły się także prace zespołu roboczego do spraw opieki farmaceutycznej (są one na etapie omawiania założeń

The Guardian ha sido “más audaz y difícil” de lo que fue el suyo. La diferencia principal entre Detroit y las revueltas de Inglaterra –que es abismal- es que en el