• Nie Znaleziono Wyników

Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy aretologiczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy aretologiczne"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

MICHA£ WYROSTKIEWICZ

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Paw³a II Lublin

Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy aretologiczne

Capital Punishment in Times of Terrorism. Aretological Analyses

Czas po 11 wrzeœnia 2001 r. nierzadko, w rozmaitych publikacjach, bywa nazywany dob¹ terroryzmu. Nie wchodz¹c w dyskusjê o tym, czy jest to okreœle- nie s³uszne, tzn., czy w dzisiejszym œwiecie terroryzm jest faktycznie w wiêkszy, ni¿ bywa³o to w historii (jest to problem dla badaczy dziejów), z ³atwoœci¹ mo¿- na dostrzec, i¿ owa „doba” stanowi dobr¹ okazjê do tego, aby zaj¹æ siê proble- mem kary œmierci, która w odczuciu niejednego cz³owieka wydaje siê byæ

„jedyn¹ s³uszn¹ kar¹” dla terrorystów. Oni bowiem jawi¹ siê jako tak powa¿ni i silni wrogowie, ¿e jedynym skutecznym zabezpieczeniem siê przed nimi zdaje siê byæ pozbawienie ich ¿ycia.

Niniejsze opracowanie, które jest zamyœleniem siê nad kar¹ œmierci czynio- nym – jak zaznaczono w tytule – w kluczu aretologii – nale¿y widzieæ jako swo- isty suplement do analiz antropologiczno spo³ecznych1. Jest to wiêc dopowiedze- nie, które – co dalej zostanie wyraŸnie opisane – wykracza poza „czysto ludz- kie” myœlenie i próbuje dostrzec analizowany tu problem przez pryzmat tych cnót, które stanowi¹ wyraz przyjêcia zbawienia dokonanego przez Chrystusa i autentycznego pójœcia za Nim – w których niejako „streszcza siê” ca³oœæ odpo- wiedzi cz³owieka na powo³anie Boga do Przymierza z Nim2. Chodzi tu o spoj- rzenie na problem wymierzania najwy¿szej kary z perspektywy wiary, nadziei

T

EOLOGIA I

M

ORALNOή

TOM 4, 2008

1 Niniejszy tekst jest zapowiedzian¹ wczeœniej kontynuacj¹ antropologiczno-spo³ecznych ana- liz problemu kary œmierci. Por. M. Wyrostkiewicz, Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy an- tropologiczno-spo³eczne, „Teologia i Moralnoœæ” (2008) t. 3, s. 209-219.

2 Por. J. Nagórny, Pos³annictwo chrzeœcijan w œwiecie, T. 1: Œwiat i wspólnota, Lublin 1997, s. 74-76.

(2)

i mi³oœci. Istotn¹ kwesti¹ jest zauwa¿enie tego, w jaki sposób te cnoty wp³ywaj¹ na myœlenie, decyzje i dzia³anie osoby, która zastanawia siê nad mo¿liwoœci¹ wy- mierzenia kary œmierci lub wrêcz staje przed podjêciem takiej decyzji. Chodzi tu wiêc tak¿e o dostrze¿enie i zrozumienie, z jednej strony tego, na jakie zachowania pozwala, a z drugiej, jakie nakazuje trwanie w wierze, nadziei i mi³oœci.

Analizy dotycz¹ce kary œmierci z perspektywy ka¿dej z cnót bêd¹ stanowi³y podstawow¹ treœæ niniejszego opracowania. Zanim jednak przyjdzie do nich przyst¹piæ, warto przynajmniej nieco uwagi poœwiêciæ kwestii „jakoœci zbrodni”

dokonywanej przez terrorystów. Zrozumienie tego stanowi wydaje siê bowiem byæ niezbêdne do w³aœciwego spojrzenia na akty terroryzmu jako czyny, które nale¿y ukaraæ.

1. TERRORYZM РNOWA JAKOή ZBRODNI?

Jak wspomniano wy¿ej, „doba terroryzmu” jest dla wielu ludzi okoliczno-

œci¹ do przemyœlenia na nowo kwestii kary œmierci. Warto tu zwróciæ uwagê na nieprzypadkowo u¿yte s³owo „okazja”. Dok³adne przyjrzenie siê poruszanemu tu zagadnieniu pozwala bowiem dojœæ do wniosku, ¿e nazwanie „doby terrory- zmu” okolicznoœci¹, bêdzie nie do koñca adekwatne do tego, co pod tym pojê- ciem rozumie teologia moralna3. Terrorysta nie jest bowiem przeciwnikiem o „nowej jakoœci”, ale „jedynie” nieuczciwym wrogiem i nieprzyjacielem zada- j¹cym œmieræ znienacka. Nie wydaje siê wiêc, ¿eby by³y powody ku temu, aby traktowaæ go jako wyj¹tkowo groŸnego. Oczywiœcie, nie ma w¹tpliwoœci, ¿e jest groŸny. Problemem jest jednak to, czy wyj¹tkowo.

¯ycie codzienne dostarcza informacji na temat wielu zbrodni, które swoj¹

„strasznoœci¹” i brutalnoœci¹ oraz wyrafinowaniem dorównuj¹ dzia³aniom terro- rystów lub nawet je przerastaj¹. Mo¿na wiêc stwierdziæ, ¿e s¹ to ju¿ te obszary zbrodni, poza które wyjœæ siê chyba nie da. Chodzi tu bowiem o zbrodnie prze- ciwko ¿yciu ludzkiemu, czyli podstawowej wartoœci dla cz³owieka, przeciwko godnoœci osoby ludzkiej, sprawiedliwoœci i innym zasadom ¿ycia spo³ecznego.

Nade wszystko s¹ to jednak akty przeciwne mi³oœci i ukazuj¹ce zupe³ny jej brak w dzia³aniu zbrodniarzy. Mi³oœæ zaœ jest prawdziwym wyrazem cz³owieczeñ- stwa oraz tym, co – jak przyjdzie jeszcze powiedzieæ – ze sprawiedliwoœci na- le¿y siê ka¿demu cz³owiekowi. Wszystkie zauwa¿one wy¿ej czyny, ³¹cznie z aktami terroryzmu, trzeba wiêc widzieæ jako najciê¿sze przewinienia, bez wzglêdu na to, czy s¹ to dzia³ania zorganizowane, czy nie oraz czy skierowane przeciwko jednemu cz³owiekowi, czy grupie ludzi. Wszystkie one w sposób

3 Por. S. Nowosad, M. Wyrostkiewicz, Czyn ludzki, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 129-132.

(3)

okrutny niszcz¹ ¿ycie cz³owieka atakowanego i s¹ wyrazem „braku cz³owieczeñ- stwa” atakuj¹cego.

Patrz¹c na problem terroryzmu w zarysowanym wy¿ej kluczu nie dostrzega siê – jak ju¿ powiedziano – ró¿nicy jakoœciowej pomiêdzy nim a poczynaniami innych zbrodniarzy. W tym sensie, nie ma powodu tworzyæ „nowej teorii kary dla terrorystów”. Trudno te¿ dostrzec okolicznoœci, które sprawia³yby, ¿e ich czy- ny nale¿y oceniaæ inaczej. Dlatego w dalszej czêœci niniejszego przed³o¿enia, zapisany w tytule terroryzm nie bêdzie widoczny „na pierwszym planie”. Po tym jednak, co powiedziano wy¿ej, wydaje siê to byæ uzasadnione.

2. KARANIE ŒMIERCI¥ Z PERSPEKTYWIE WIARY

Cz³owiek patrz¹cy na swoj¹ egzystencjê z perspektywy wiary oraz w jej du- chu prze¿ywaj¹cy i analizuj¹cy swoje zachowania, bêdzie mia³ powa¿ne trudno-

œci z tym, aby powiedzieæ „tak” dla kary œmierci nawet wówczas, kiedy na po- ziomie intelektualnym jest w stanie zrozumieæ i wyt³umaczyæ zawi³oœci zwi¹za- nej z ni¹ kwestii, skutkiem czego mo¿e staæ siê jej akceptacja. Wynika to z faktu,

¿e taki cz³owiek, w swoim poznawaniu, oprócz wiedzy nabytej przy pomocy rozumu, bierze pod uwagê tak¿e te „dodatkowe” – nadprzyrodzone argumenty, których dostarcza wiara. Dla cz³owieka wierz¹cego jest to – obok rozumowej – druga œcie¿ka, któr¹ dochodzi do poznania prawdy4. Wierzyæ bowiem – jak pisze A. Derdziuk – oznacza kierowaæ siê m¹droœci¹ Bo¿¹, a nie ludzk¹. Oczywiœcie nie wyklucza to racjonalnoœci przyjmowanych postaw i nie niweczy pracy ludz- kiego rozumu. Rozum oœwiecony wiar¹ ma nadal rozpoznawaæ logiczne zwi¹zki pomiêdzy rzeczami, wydarzeniami i osobami, ale wœród przes³anek musza poja- wiæ siê prawdy objawione przez Boga, prawdy z zakresu nadprzyrodzonoœci5.

Podstawow¹ kwestiê w analizie zagadnienia kary œmierci, tak zreszt¹ jak i in- nych kwestii, z perspektywy wiary – o czym mówi Katechizm Koœcio³a Katolic- kiego – jest przyjêcie prawdy o Bogu, który jest Pocz¹tkiem i Koñcem wszystkie- go6. Jedn¹ zaœ z konsekwencji przyjêcia tej prawdy – konsekwencji, która w tym kontekœcie jawi siê jako niezmiernie istotna – stanowi zobowi¹zanie do tego, aby poznawaæ jednoœæ i prawdziw¹ godnoœæ wszystkich ludzi: wszyscy oni zostali uczy- nieni «na obraz i podobieñstwo Bo¿e» (Rdz 1,26)7. Wiara w Boga Stwórcê, w Je- zusa Chrystusa Odkupiciela8 i w Ducha Œwiêtego – Dawcê nowego ¿ycia9nakazu-

4 Por. Jan Pawe³ II, Fides et ratio, wstêp i 13-20; Katechizm Koœcio³a Katolickiego (dalej:

KKK), n. 156-159.

5 A. Derdziuk, Aretologia konsekrowana czyli cnoty zakonne, Kraków 2003, s. 31.

6 KKK 198.

7 KKK 225.

8 Por. KKK 422-429.

(4)

je widzieæ w cz³owieku istotê obdarzon¹ wyj¹tkow¹ godnoœci¹, czyli posiadaj¹c¹ szczególny status w stosunku do wszystkich innych bytów stworzonych10. Chocia¿

kategoria godnoœci osoby ludzkiej nie jest kwesti¹ wiary lecz efektem rzetelnie prowadzonych badañ antropologicznych11, to jednak wiara j¹ niejako „uwypukla”

i akcentuje oraz zwraca uwagê na ponadnaturalne jej Ÿród³a12.

Koncepcja osoby ludzkiej stanowi podstawowy czynnik wp³ywaj¹cy na teo- logiczn¹ wizjê jej ¿ycia oraz jego wartoœci. Daje siê tu zauwa¿yæ tak¿e pewn¹ analogi¹. Tak, jak w przypadku godnoœci osoby ludzkiej, tak równie¿ w ocenie wartoœci ¿ycia, wiara staje siê czynnikiem potwierdzaj¹cym i wzmacniaj¹cym tê wartoœæ: nie neguje tego, co doœwiadczenie i rozum mówi¹ o znaczeniu ¿ycia i jego donios³oœci w porz¹dku stworzenia, ale przejmuje to, wywy¿sza i dope³- nia13. Przygl¹daj¹c siê ¿yciu ludzkiemu w kluczu wiary, widzi siê je bowiem ju¿

nie tylko jako podstawow¹ wartoœæ dla cz³owieka, ale tak¿e dar od samego Boga.

¯ycie jest dla osoby ³ask¹ i „czasem ³aski” – jest znakiem mi³oœci Boga, który obdarowuj¹c nim cz³owieka, jednoczeœnie naznacza charakterem przekraczaj¹- cym ramy przyrodzone14. Prawda o ¿yciu ludzkim jest swoist¹ „Ewangeli¹ ¿ycia”, która wspólnie z „Ewangeli¹ mi³oœci Boga do cz³owieka” i „Ewangeli¹ godnoœci osoby” stanowi¹ jedn¹, niepodzieln¹ Ewangeliê15. Z perspektywy wiary, która pozwala odczytywaæ najg³êbszy sens Ewangelii16, mo¿na wiêc mówiæ nie tylko o wartoœci, ale wrêcz o œwiêtoœci ¿ycia ludzkiego17. Odebranie cz³owiekowi tego

¿ycia jawi siê wiêc jako wykroczenie przeciwko mi³oœci Boga – jako godzenie w to, co Bóg „naznaczy³ swoim charakterem”, co jest wyrazem i, przynajmniej w jakimœ sensie, tak¿e „ucieleœnieniem” Jego mi³oœci. Jest to wiêc swego rodza- ju odbieranie szansy Bogu na urzeczywistnianie mi³oœci do cz³owieka.

Przedstawiona powy¿ej, nieco skrótowo, prawda o wartoœci i œwiêtoœci ¿ycia ludzkiego prowadzi do wniosku, który – za Janem Paw³em II – mo¿na uj¹æ w nastêpuj¹cej normie: ¯ycie cz³owieka pochodzi od Boga, jest Jego darem, Jego obrazem i odbiciem, udzia³em w Jego o¿ywczym tchnieniu. Dlatego Bóg jest je-

9 Por. KKK 683-686.

10 Por. Jan Pawe³ II, Evangelium vitae (dalej EV), n. 1-2; Sobór Watykañski II, Gaudium et spes, n. 12-18.

11 Por. Z. Chlewiñski, Z. Zaleski, Godnoœæ, w: Encyklopedia katolicka, t. 5 kol 1231-1232;

M. Machinek, Godnoœæ osoby ludzkiej, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red.

J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 217.

12 Por. Gaudium et spes, n. 12 i 22.

13 EV 30.

14 J. Wróbel, ¯ycie – wartoœæ ¿ycia, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red.

J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 605.

15 Por. EV 1-2.

16 Por. Sobór Watykañski II, Dei verbum, n. 5.

17 Por. EV 2.

(5)

dynym Panem tego ¿ycia: cz³owiek nie mo¿e nim rozporz¹dzaæ18. To ostatnie stwierdzenie nale¿y odnieœæ do ka¿dego ¿ycia – zarówno w³asnego, jak i cudze- go. W teologii moralnej jest to jeden z „najmocniejszych” argumentów „z wia- ry” przeciwko karze œmierci19.

Wiara – jak ju¿ zaznaczono – otwiera now¹ perspektywê w postrzeganiu wartoœci ¿ycia, co z kolei rzutuje na podejmowanie decyzji o pozbawianiu go kogokolwiek. To ludzie wierz¹cy – jak naucza cytowany wy¿ej papie¿ – musz¹ byæ szczególnymi obroñcami i rzecznikami prawa do ¿ycia. Oni bowiem przyj- muj¹ jako prawdê, i¿ Syn Bo¿y przez Wcielenie zjednoczy³ siê z ka¿dym cz³o- wiekiem. W tym fakcie objawi³a siê nie tylko mi³oœæ Boga do cz³owieka, ale te¿

wartoœæ ka¿dego cz³owieka i jego ¿ycia20.

Cz³owiek wierz¹cy w Bogu widzi Pana ¿ycia i œmierci oraz „ostateczn¹ in- stancjê”, która mo¿e decydowaæ o tych rzeczywistoœciach. Nie chce siê stawiaæ na miejscu Boga i „skracaæ” czyjegoœ ¿ycia ze wzglêdu na to, i¿ „nie zas³uguje na nie”, poniewa¿ wie, ¿e nie jest w stanie do koñca poznaæ dobra i z³a. Jest to poza mo¿liwoœciami cz³owieka, który nie mo¿e byæ „jako Bóg” (por. Rdz 3,5;

por. tak¿e Rdz 3,1-7). Oczywiœcie, kwestiê tê nale¿y dobrze rozumieæ. Nie mo¿- na jej odnosiæ do wszystkich sytuacji, w których trzeba podj¹æ decyzjê lub doko- naæ oceny. W jej myœl mo¿na by bowiem odrzuciæ ka¿d¹ chêæ oceny czyjegoœ

zachowania t³umacz¹c j¹ „wchodzeniem w kompetencje Boga” lub „uleganiu diabelskiej podpowiedzi”. Tu nie chodzi wiêc o „prost¹ ocenê”. Wiadomo bo- wiem, ¿e dla autentycznego dobra osoby, zarówno upominanej jak i upominaj¹- cej oraz dla dobra wspólnego, mo¿na, a nawet nale¿y, upominaæ21 oraz karaæ22. Przywo³anie obrazu z raju ma na celu zaakcentowanie potrzeby nieakceptowania takiej sytuacji, w której cz³owiekowi wydaje siê, ¿e on wie, kto zas³uguje na

¿ycie, a kto na œmieræ i ma mo¿liwoœæ decydowania o tym. Chodzi wiêc o fak- tycznie stawianie siê na miejscu Boga lub w imiê Boga albo „œwiêtych idea³ów”

pozbawianie kogoœ ¿ycia.

3. KARANIE ŒMIERCI¥ Z PERSPEKTYWY NADZIEI

Nadprzyrodzona cnota nadziei, maj¹ca swój fundament w dziele Odkupienia cz³owieka dokonanym przez Boga, jest czymœ konkretnie odnosz¹cym siê do Jego potêgi i wszechmocy objawionej w historii zbawienia. Przygl¹daj¹c siê jej

18 EV 39.

19 Por. I. Mroczkowski, Kara œmierci, w: Encyklopedia katolicka, t. 8 kol. 774.

20 Por. EV 2.

21 Por. M. Wyrostkiewicz, Czy mam prawo upomnieæ drugiego cz³owieka? „Katecheta”

57(2007), n. 1 s. 41-42.

22 Por. M. Wyrostkiewicz, Kara œmierci…, dz. cyt., s. 210-213.

(6)

mo¿na dostrzec, ¿e dla dobra cz³owieka Bóg jest w stanie pokonaæ nawet naj- wiêksze przeszkody. Prowadzi to do ufnoœci w Opatrznoœæ Bo¿¹ i przekonuje, i¿

Jego wszechmoc jest ¿yczliwa cz³owiekowi i mo¿e siê wyra¿aæ w interwencjach podejmowanych dla ratowania konkretnych ludzi23.

Cz³owiek kieruj¹cy siê chrzeœcijañsk¹ nadziej¹, która wyra¿a siê w ufnoœci wobec Boga, nie powinien tak¿e nigdy traciæ „wiary w cz³owieka” bêd¹cego Obrazem Stwórcy, nawet wówczas, gdy ten obraz stanowi „zniekszta³cenie Wzo- ru” przez to, ¿e jest zbrodniarzem i terroryst¹. Skazanie kogoœ na œmieræ mo¿e zaœ wskazywaæ na brak nadziei nie tylko wobec zbrodniarza, ale tak¿e wobec Boga, który jest w stanie „wp³ywaæ na ludzi” (oczywiœcie z poszanowaniem ich wolnoœci). Jak bowiem podkreœla Jan Pawe³ II, dziêki pomocy ³aski Bo¿ej i przy wspó³pracy ludzkiej wolnoœci zawsze pozostaje dla cz³owieka otwarta duchowa przestrzeñ nadziei24.

Zwi¹zana z nadziej¹ wiara „w grzechów odpuszczenie”, to m.in. ufne prze- konanie, ¿e cz³owiek, któremu grzechy zosta³y odpuszczone staje siê nowym, lepszym cz³owiekiem25 – ¿e jest w stanie czyniæ dobro, gdy¿ jest wyzwolony od z³a i wolny do czynienia dobra26. Nie ma bowiem ludzi z³ych, a s¹ jedynie grzesz- ni. Oczywiœcie, nie mo¿na bagatelizowaæ wp³ywu œrodowiska i ró¿nych innych uwarunkowañ, jednak nale¿y byæ dalekim od myœlenia fatalistycznego. Ono bo- wiem jest nie do pogodzenia z chrzeœcijañsk¹ koncepcj¹ nadziei. Ona bowiem, chocia¿ niew¹tpliwie jako cnota teologalna odnosi siê przede wszystkim do wiecznego zbawienia, to jednak obejmuje tak¿e ca³e doczesne ¿ycie cz³owieka i wszystkie wartoœci odnosz¹ce siê do zbawienia, a nade wszystko do wyzwole- nia z grzechu27. W tym sensie nadzieja powinna oznaczaæ, ¿e niemo¿noœæ jedno- znacznego okreœlenia kogoœ jako z³ego – o czym ju¿ by³a mowa. Nie mo¿na go te¿ widzieæ jako „skazanego na czynienie z³a”. Zawsze trzeba w nim widzieæ dziecko Bo¿e przeznaczone do ¿ycia wiecznego. Chocia¿ aktualnie jest ono za- gubione, to ci¹gle trzeba mieæ nadziejê, ¿e Bóg pomo¿e mu odnaleŸæ w³aœciw¹ drogê w ¿yciu. Tak¿e wówczas, jeœli taki cz³owiek dzia³a³ jako terrorysta, ma szansê nawróciæ siê i zmieniæ swoje ¿ycie28.

23 Por. Derdziuk, Aretologia konsekrowana czyli cnoty zakonne…, dz. cyt., s. 34-35.

24 Jan Pawe³ II, Veritatis splendor, n. 103.

25 Por. KKK 734-736.

26 Por. S. Nowosad, M. Wyrostkiewicz, Wolnoœæ, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 582-584.

27 Por. A. F. Dziuba, Nadzieja, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red.

J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 343.

28 Por. Kara œmierci – aktem zemsty? Z ks. prof. Januszem Nagórnym, kierownikiem Instytutu Teologii Moralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawia ks. Robert Nêcek. w: R. No- cek, Rozmowy wcale nieprzypadkowe, Kraków 2001, s. 65-66.

(7)

Trudno nie zgodziæ siê z J. Nagórnym, który twierdzi, ¿e zadanie œmierci przestêpcy jest aktem braku wiary w to, ¿e cz³owiek mo¿e odnaleŸæ drogê i mo¿- liwoœæ nawrócenia. Wiem, jak trudno jest poj¹æ i uwierzyæ, ¿e morderca jest w stanie zmieniæ swoje ¿ycie, ale tym bardziej akcentujê wizjê chrzeœcijañskiej nadziei. Dopóki istnieje cieñ niepewnoœci, czy aby w tym ‘spopielonym cz³owie- czeñstwie’ nie pojawi siê jakaœ iskierka dobra, to nale¿y uwierzyæ, ¿e istnieje i rozdmuchaæ j¹; daæ z³oczyñcy szansê zadoœæuczynienia przez d³ugotrwa³¹ karê29.

4. KARANIE ŒMIERCI¥ Z PERSPEKTYWY MI£OŒCI

Koœció³ w swoim nauczaniu nie zabrania stosowania kary œmierci. Jest ostro¿ny, zezwala na ni¹ jedynie „w przypadkach najwy¿szej wagi”, ale nie za- brania; daje wiele argumentów, które nakazuj¹ zaniechaæ tej kary, ale nie zabra- nia30. S¹ bowiem takie sytuacje, w których egzekucja wydaje siê byæ jedynym mo¿liwym do zastosowania aktem sprawiedliwoœci31. Spojrzenie na ten problem z perspektywy teologicznej nakazuje jednak „wyjœæ ponad sprawiedliwoœæ” ku mi³oœci mi³osiernej, która – jak naucza Jan Pawe³ II – jest swoist¹ korekt¹ spra- wiedliwoœci32.

Problem ten jest doœæ trudny. Nie chodzi tu bowiem ani o zapominanie o wymogach sprawiedliwoœci, ani o zmianê zasady, która zobowi¹zuje cz³onków spo³eczeñstwa do oddania ka¿demu tego, co mu siê s³usznie nale¿y33. Nie ma bowiem w¹tpliwoœci, ¿e chocia¿ mi³osierdzie nieskoñczenie przerasta sprawie- dliwoœæ, to jednak nie wyklucza jej i nie znosi wprowadzanych przez ni¹ wyma- gañ, a nawet – jak stwierdza Nagórny – pierwszym warunkiem mi³osierdzia jest wype³nienie zasady sprawiedliwoœci34. Mo¿na tê kwestiê uj¹æ inaczej i powie- dzieæ, ¿e nie chodzi tu o „korygowanie” sprawiedliwoœci, które oznacza³oby zmianê jej postulatów, ale o zaakcentowanie mi³oœci w sprawiedliwych relacjach miêdzyludzkich. W praktyce oznacza to rezygnacjê z wymogów „twardej, bez- wzglêdnej i bezdusznej sprawiedliwoœci” na rzecz „uduchowionej”, przepojonej mi³oœci¹. Trzeba jednak ci¹gle, bardzo wyraŸnie podkreœlaæ, ¿e jest to rezygna- cja z jednostronnego – „twardego, bezwzglêdnego i bezdusznego” – rozumienia

29 Tam¿e, s. 65.

30 Por. KKK 2266.

31 Ta kwestia nie jest jednoznaczna. Niektórzy autorzy polemizuj¹ z tym „argumentem ze spra- wiedliwoœci”. Por. Wyrostkiewicz, Kara œmierci…, dz. cyt., s. 213-218.

32Jan Pawe³ II, Dives in misericordia, n. 14.

33 Por. J. Kaniuk, Sprawiedliwoœæ, W: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania spo³ecznego, red.

A. Zwoliñski, Radom 2005, s. 482. Por. tak¿e KKK 1807.

34Polska moralnoœæ spo³eczna. Z. ks. prof. Januszem Nagórnym rozmawiaj¹ ks. Robert Nêcek i ks. Piotr G¹sior, Lublin 2007, s. 83.

(8)

sprawiedliwoœci, a nie odchodzenia od sprawiedliwoœci jako takiej. Tu sprawie- dliwoœæ ci¹gle jest i ujawni siê w pe³ni, ale jest to „sprawiedliwoœæ uduchowio- na”. Jest to sprawiedliwoœæ, która uwidacznia siê w tym, ¿e nawet wówczas, kie- dy jakiœ cz³owiek, który pope³ni³ przestêpstwo tak ciê¿kie, ¿e w pierwszym od- ruchu chcia³oby siê go pozbawiæ ¿ycia, gdy¿ „nie zas³uguje na nie” i wydaje siê,

¿e jeœli bêdzie je prowadzi³ nadal, to mo¿e jedynie wyrz¹dziæ wiele szkód innym ludziom, ca³emu spo³eczeñstwu i sobie samemu, ¿e taki cz³owiek zostaje obda- rzony mi³oœci¹, która „nale¿y mu siê” jako osobie35. W tym sensie jest to spe³- nienie wymogów sprawiedliwoœci. Podstawowym bowiem wezwaniem sprawie- dliwoœci jest traktowanie z mi³oœci¹ ka¿dego cz³owieka – nawet nieprzyjaciela (por. Mt 5,43-48). Aktem mi³osierdzia jest ³askawe popatrzenie na zbrodniarza i odst¹pienie od „czysto literalnego” odczytania wymogów sprawiedliwoœci. Sam fakt obdarzania mi³oœci¹ jest jednak – jak powiedziano – wymogiem sprawiedli- woœci.

Byæ mo¿e to, o czym jest tutaj mowa, nie mieœci siê to w „logice œwiata”. Tu jednak wcale nie chodzi o to, aby zmieœciæ siê w tej logice, ale aby odkryæ Bo¿¹.

Chrzeœcijanie bowiem, chocia¿ s¹ w œwiecie, to jednak nie ze œwiata (J 17,14)36. nie jest wiêc dziwne to, ¿e wyrazem cnoty jest myœlenie kategoriami nie ze œwia- ta. Taki sposób rozumowania, w ¿adnym wypadku nie stanowi wyrazu naiwno-

œci, ale w³aœnie wejœcia w Bo¿¹ logikê, wed³ug której na proœbê o p³aszcz nale¿y oddaæ tak¿e i sukniê, a jeœli jest siê zachêcanym do przejœcia tysi¹ca kroków, przejœæ dwa tysi¹ce (por. Mt 5,39-42). Jest to trudna logika, ale – jak siê wydaje

– stanowi najpewniejsz¹ gwarancjê tego, aby nie zostaæ na „poziomie grzeszni- ków, cudzo³o¿ników i pogan” (por. Mt 5,46-47). Warto powtórzyæ jeszcze raz,

¿e takie myœlenie nie jest naiwnoœci¹, ale prób¹ bycia wiernym obrazem Boga, który „jest Mi³oœci¹” (1 J 4,16) i jest mi³osierny, dlatego sprawia, ¿e s³oñce Jego wschodzi nad z³ymi i nad dobrymi, i On zsy³a deszcz na sprawiedliwych i nie- sprawiedliwych (Mt 5,45).

Postaw¹ do przyjmowania postawy mi³osierdzia wobec wszystkich ludzi, nawet najciê¿szych zbrodniarzy, do których trzeba zaliczyæ terrorystów, jest bez-

35 Warto w tym miejscu przywo³aæ s³owa J. Nagórnego, który stwierdza, ¿e „w postawie spra- wiedliwoœci – w pe³nym tego s³owa znaczeniu – chodzi o relacje personalne. Nie chodzi bowiem jedynie o to, co siê komuœ daje, ale jak traktuje siê osobê i jej prawa poprzez to, co siê jej daje.

W odniesieniu do relacji œciœle miêdzyosobowych sprawiedliwoœæ nie mo¿e byæ wype³niona jedy- nie przez w³aœciwy stosunek do dóbr rzeczowych danej osoby dlatego koniecznie jest odniesienie sprawiedliwe do osoby jako osoby w poszukiwaniu tego wszystkiego, co sprawia, ¿e cz³owiek za- chowuje swoj¹ godnoœæ osobow¹. […] w tym przypadku chrzeœcijañskie rozumienie sprawiedli- woœci prowadzi do wskazania na jej œcis³y zwi¹zek z mi³oœci¹, albowiem prawdziwego szacunku do innej osoby nie mo¿na objawiæ inaczej jak tylko przez mi³oœæ”. – Pos³annictwo chrzeœcijan…, s. 252. Por. tam¿e, s. 250-251.

36 Por. tam¿e, s. 45-47.

(9)

poœrednim wcielaniem w ¿ycie nauki Chrystusa. Chodzi tu m.in. o wspominan¹ ju¿ zachêtê do mi³oœci nieprzyjació³ (por. Mt 5,43-48). W tym miejscu nie mo¿- na jednak nie wspomnieæ przypowieœci o synu marnotrawnym i mi³osiernym ojcu, który przebaczy³ mu wszystkie winy (por. £k 15,11-33) albo o nieurodzaj- nym drzewie, które dobry gospodarz zostawi³ na kolejny rok z nadziej¹, ¿e przy- niesie owoce (por. £k 13,6-9). WyraŸnym, ¿ywym przyk³adem jest zachowanie wobec jawnogrzesznicy, której Jezus nie potêpia, ale daje jej kolejn¹ szansê (por.

J 8,1-11). Skoro wiêc Bóg okazuje mi³osierdzie upadaj¹cemu cz³owiekowi, to on równie¿ powinien w taki sposób traktowaæ bliŸnich.

Cz³owiek, który sam ci¹gle doœwiadcza mi³osierdzia od Boga, jeœli chce byæ jak najwierniejszym Jego obrazem, powinien tak¿e „dawaæ mi³osierdzie”. To tak-

¿e bêdzie wyrazem sprawiedliwoœci: skoro sam codziennie otrzymuje darmowe przebaczenia win od Boga, to w duchu sprawiedliwoœci jest to samo winny in- nym ludziom. W tym sensie bycie cz³owiekiem mi³osiernym jest równoznaczne z byciem sprawiedliwym. Mi³osierdzie powinno wiêc wyra¿aæ siê wobec wszyst- kich, nawet najwiêkszych zbrodniarzy, nawet wobec terrorystów, z którymi trud- no jest wejœæ w dialog i którzy – z punktu widzenia „bezdusznej” sprawiedliwo-

œci – zas³uguj¹ jedynie na œmieræ.

* * *

Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e akty terroryzmu, jako zbrodnie przeciwko cz³owie- kowi i ca³ej spo³ecznoœci, zas³uguj¹ na surow¹ karê. Nie wydaje siê jednak, aby dobrym rozwi¹zaniem by³a kara œmierci. Wskazuj¹ na to ju¿ analizy antropolo- giczno-spo³eczne, zaœ spojrzenie z perspektywy wiary, nadziei i mi³oœci potwier- dza, a nawet wzmacnia to przekonanie. Trzeba wyraŸnie powiedzieæ, ¿e takie spojrzenie wcale nie ³agodzi winy zbrodniarza, ale pozwala inaczej widzieæ jego osobê. Nakazuje ono skupiæ siê nie tyle na samym czynie, co na cz³owieku do- konuj¹cym go: dostrzec wartoœæ jego ¿ycia jako daru Boga i Jego „w³asnoœci”, z ufnoœci¹ daæ mu szansê na przemianê i w duchu mi³oœci mi³osiernej pochyliæ siê nad zbrodniarzem jako „zagubionym bratem”, którego nale¿y otoczyæ mi³o-

œci¹, jaka ze sprawiedliwoœci nale¿y siê wszystkim ludziom.

SUMMARY

Capital Punishment in Times of Terrorism. Aretological Analyses

Acts of terrorism, as crimes against a human being and all the community should be severely punished. However, the death sentence does not seem to be a good solution. Following faith, hope and love strengthens this conviction. It helps to focus not on the deed itself but on the human being committing it: makes us notice the value of his life as God’s gift, give him a chance to change with

(10)

trust, and in the spirit of merciful love perceive the criminal as a “lost brother”, who should be treated with love that all people deserve on account of justice.

Key words

capital punishment, terrorism, theological virtues, mercy S³owa kluczowe

kara œmierci, terroryzm, cnoty teologalne, mi³osierdzie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Bywa, że każdy element zbioru A sparujemy z innym elementem zbioru B, ale być może w zbiorze B znajdują się dodatkowo elementy, które nie zostały dobrane w pary.. Jest to dobra

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie:

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

„Kwantechizm, czyli klatka na ludzi”, mimo że poświęcona jest głównie teorii względności i mechanice kwantowej, nie jest kolejnym wcieleniem standardowych opowieści o