MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Paw³a II Lublin
Kara mierci w dobie terroryzmu. Analizy aretologiczne
Capital Punishment in Times of Terrorism. Aretological Analyses
Czas po 11 wrzenia 2001 r. nierzadko, w rozmaitych publikacjach, bywa nazywany dob¹ terroryzmu. Nie wchodz¹c w dyskusjê o tym, czy jest to okrele- nie s³uszne, tzn., czy w dzisiejszym wiecie terroryzm jest faktycznie w wiêkszy, ni¿ bywa³o to w historii (jest to problem dla badaczy dziejów), z ³atwoci¹ mo¿- na dostrzec, i¿ owa doba stanowi dobr¹ okazjê do tego, aby zaj¹æ siê proble- mem kary mierci, która w odczuciu niejednego cz³owieka wydaje siê byæ
„jedyn¹ s³uszn¹ kar¹ dla terrorystów. Oni bowiem jawi¹ siê jako tak powa¿ni i silni wrogowie, ¿e jedynym skutecznym zabezpieczeniem siê przed nimi zdaje siê byæ pozbawienie ich ¿ycia.
Niniejsze opracowanie, które jest zamyleniem siê nad kar¹ mierci czynio- nym jak zaznaczono w tytule w kluczu aretologii – nale¿y widzieæ jako swo- isty suplement do analiz antropologiczno spo³ecznych1. Jest to wiêc dopowiedze- nie, które co dalej zostanie wyranie opisane wykracza poza czysto ludz- kie mylenie i próbuje dostrzec analizowany tu problem przez pryzmat tych cnót, które stanowi¹ wyraz przyjêcia zbawienia dokonanego przez Chrystusa i autentycznego pójcia za Nim w których niejako streszcza siê ca³oæ odpo- wiedzi cz³owieka na powo³anie Boga do Przymierza z Nim2. Chodzi tu o spoj- rzenie na problem wymierzania najwy¿szej kary z perspektywy wiary, nadziei
T
EOLOGIA IM
ORALNOÆTOM 4, 2008
1 Niniejszy tekst jest zapowiedzian¹ wczeniej kontynuacj¹ antropologiczno-spo³ecznych ana- liz problemu kary mierci. Por. M. Wyrostkiewicz, Kara mierci w dobie terroryzmu. Analizy an- tropologiczno-spo³eczne, Teologia i Moralnoæ (2008) t. 3, s. 209-219.
2 Por. J. Nagórny, Pos³annictwo chrzecijan w wiecie, T. 1: wiat i wspólnota, Lublin 1997, s. 74-76.
i mi³oci. Istotn¹ kwesti¹ jest zauwa¿enie tego, w jaki sposób te cnoty wp³ywaj¹ na mylenie, decyzje i dzia³anie osoby, która zastanawia siê nad mo¿liwoci¹ wy- mierzenia kary mierci lub wrêcz staje przed podjêciem takiej decyzji. Chodzi tu wiêc tak¿e o dostrze¿enie i zrozumienie, z jednej strony tego, na jakie zachowania pozwala, a z drugiej, jakie nakazuje trwanie w wierze, nadziei i mi³oci.
Analizy dotycz¹ce kary mierci z perspektywy ka¿dej z cnót bêd¹ stanowi³y podstawow¹ treæ niniejszego opracowania. Zanim jednak przyjdzie do nich przyst¹piæ, warto przynajmniej nieco uwagi powiêciæ kwestii jakoci zbrodni
dokonywanej przez terrorystów. Zrozumienie tego stanowi wydaje siê bowiem byæ niezbêdne do w³aciwego spojrzenia na akty terroryzmu jako czyny, które nale¿y ukaraæ.
1. TERRORYZM NOWA JAKOÆ ZBRODNI?
Jak wspomniano wy¿ej, doba terroryzmu jest dla wielu ludzi okoliczno-
ci¹ do przemylenia na nowo kwestii kary mierci. Warto tu zwróciæ uwagê na nieprzypadkowo u¿yte s³owo okazja. Dok³adne przyjrzenie siê poruszanemu tu zagadnieniu pozwala bowiem dojæ do wniosku, ¿e nazwanie doby terrory- zmu okolicznoci¹, bêdzie nie do koñca adekwatne do tego, co pod tym pojê- ciem rozumie teologia moralna3. Terrorysta nie jest bowiem przeciwnikiem o nowej jakoci, ale jedynie nieuczciwym wrogiem i nieprzyjacielem zada- j¹cym mieræ znienacka. Nie wydaje siê wiêc, ¿eby by³y powody ku temu, aby traktowaæ go jako wyj¹tkowo gronego. Oczywicie, nie ma w¹tpliwoci, ¿e jest grony. Problemem jest jednak to, czy wyj¹tkowo.
¯ycie codzienne dostarcza informacji na temat wielu zbrodni, które swoj¹
strasznoci¹ i brutalnoci¹ oraz wyrafinowaniem dorównuj¹ dzia³aniom terro- rystów lub nawet je przerastaj¹. Mo¿na wiêc stwierdziæ, ¿e s¹ to ju¿ te obszary zbrodni, poza które wyjæ siê chyba nie da. Chodzi tu bowiem o zbrodnie prze- ciwko ¿yciu ludzkiemu, czyli podstawowej wartoci dla cz³owieka, przeciwko godnoci osoby ludzkiej, sprawiedliwoci i innym zasadom ¿ycia spo³ecznego.
Nade wszystko s¹ to jednak akty przeciwne mi³oci i ukazuj¹ce zupe³ny jej brak w dzia³aniu zbrodniarzy. Mi³oæ za jest prawdziwym wyrazem cz³owieczeñ- stwa oraz tym, co jak przyjdzie jeszcze powiedzieæ ze sprawiedliwoci na- le¿y siê ka¿demu cz³owiekowi. Wszystkie zauwa¿one wy¿ej czyny, ³¹cznie z aktami terroryzmu, trzeba wiêc widzieæ jako najciê¿sze przewinienia, bez wzglêdu na to, czy s¹ to dzia³ania zorganizowane, czy nie oraz czy skierowane przeciwko jednemu cz³owiekowi, czy grupie ludzi. Wszystkie one w sposób
3 Por. S. Nowosad, M. Wyrostkiewicz, Czyn ludzki, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 129-132.
okrutny niszcz¹ ¿ycie cz³owieka atakowanego i s¹ wyrazem braku cz³owieczeñ- stwa atakuj¹cego.
Patrz¹c na problem terroryzmu w zarysowanym wy¿ej kluczu nie dostrzega siê jak ju¿ powiedziano ró¿nicy jakociowej pomiêdzy nim a poczynaniami innych zbrodniarzy. W tym sensie, nie ma powodu tworzyæ nowej teorii kary dla terrorystów. Trudno te¿ dostrzec okolicznoci, które sprawia³yby, ¿e ich czy- ny nale¿y oceniaæ inaczej. Dlatego w dalszej czêci niniejszego przed³o¿enia, zapisany w tytule terroryzm nie bêdzie widoczny na pierwszym planie. Po tym jednak, co powiedziano wy¿ej, wydaje siê to byæ uzasadnione.
2. KARANIE MIERCI¥ Z PERSPEKTYWIE WIARY
Cz³owiek patrz¹cy na swoj¹ egzystencjê z perspektywy wiary oraz w jej du- chu prze¿ywaj¹cy i analizuj¹cy swoje zachowania, bêdzie mia³ powa¿ne trudno-
ci z tym, aby powiedzieæ tak dla kary mierci nawet wówczas, kiedy na po- ziomie intelektualnym jest w stanie zrozumieæ i wyt³umaczyæ zawi³oci zwi¹za- nej z ni¹ kwestii, skutkiem czego mo¿e staæ siê jej akceptacja. Wynika to z faktu,
¿e taki cz³owiek, w swoim poznawaniu, oprócz wiedzy nabytej przy pomocy rozumu, bierze pod uwagê tak¿e te dodatkowe – nadprzyrodzone argumenty, których dostarcza wiara. Dla cz³owieka wierz¹cego jest to obok rozumowej druga cie¿ka, któr¹ dochodzi do poznania prawdy4. Wierzyæ bowiem – jak pisze A. Derdziuk – oznacza kierowaæ siê m¹droci¹ Bo¿¹, a nie ludzk¹. Oczywicie nie wyklucza to racjonalnoci przyjmowanych postaw i nie niweczy pracy ludz- kiego rozumu. Rozum owiecony wiar¹ ma nadal rozpoznawaæ logiczne zwi¹zki pomiêdzy rzeczami, wydarzeniami i osobami, ale wród przes³anek musza poja- wiæ siê prawdy objawione przez Boga, prawdy z zakresu nadprzyrodzonoci5.
Podstawow¹ kwestiê w analizie zagadnienia kary mierci, tak zreszt¹ jak i in- nych kwestii, z perspektywy wiary – o czym mówi Katechizm Kocio³a Katolic- kiego – jest przyjêcie prawdy o Bogu, który jest Pocz¹tkiem i Koñcem wszystkie- go6. Jedn¹ za z konsekwencji przyjêcia tej prawdy konsekwencji, która w tym kontekcie jawi siê jako niezmiernie istotna stanowi zobowi¹zanie do tego, aby poznawaæ jednoæ i prawdziw¹ godnoæ wszystkich ludzi: wszyscy oni zostali uczy- nieni «na obraz i podobieñstwo Bo¿e» (Rdz 1,26)7. Wiara w Boga Stwórcê, w Je- zusa Chrystusa Odkupiciela8 i w Ducha wiêtego Dawcê nowego ¿ycia9nakazu-
4 Por. Jan Pawe³ II, Fides et ratio, wstêp i 13-20; Katechizm Kocio³a Katolickiego (dalej:
KKK), n. 156-159.
5 A. Derdziuk, Aretologia konsekrowana czyli cnoty zakonne, Kraków 2003, s. 31.
6 KKK 198.
7 KKK 225.
8 Por. KKK 422-429.
je widzieæ w cz³owieku istotê obdarzon¹ wyj¹tkow¹ godnoci¹, czyli posiadaj¹c¹ szczególny status w stosunku do wszystkich innych bytów stworzonych10. Chocia¿
kategoria godnoci osoby ludzkiej nie jest kwesti¹ wiary lecz efektem rzetelnie prowadzonych badañ antropologicznych11, to jednak wiara j¹ niejako uwypukla
i akcentuje oraz zwraca uwagê na ponadnaturalne jej ród³a12.
Koncepcja osoby ludzkiej stanowi podstawowy czynnik wp³ywaj¹cy na teo- logiczn¹ wizjê jej ¿ycia oraz jego wartoci. Daje siê tu zauwa¿yæ tak¿e pewn¹ analogi¹. Tak, jak w przypadku godnoci osoby ludzkiej, tak równie¿ w ocenie wartoci ¿ycia, wiara staje siê czynnikiem potwierdzaj¹cym i wzmacniaj¹cym tê wartoæ: nie neguje tego, co dowiadczenie i rozum mówi¹ o znaczeniu ¿ycia i jego donios³oci w porz¹dku stworzenia, ale przejmuje to, wywy¿sza i dope³- nia13. Przygl¹daj¹c siê ¿yciu ludzkiemu w kluczu wiary, widzi siê je bowiem ju¿
nie tylko jako podstawow¹ wartoæ dla cz³owieka, ale tak¿e dar od samego Boga.
¯ycie jest dla osoby ³ask¹ i czasem ³aski jest znakiem mi³oci Boga, który obdarowuj¹c nim cz³owieka, jednoczenie naznacza charakterem przekraczaj¹- cym ramy przyrodzone14. Prawda o ¿yciu ludzkim jest swoist¹ „Ewangeli¹ ¿ycia”, która wspólnie z Ewangeli¹ mi³oci Boga do cz³owieka i Ewangeli¹ godnoci osoby stanowi¹ jedn¹, niepodzieln¹ Ewangeliê15. Z perspektywy wiary, która pozwala odczytywaæ najg³êbszy sens Ewangelii16, mo¿na wiêc mówiæ nie tylko o wartoci, ale wrêcz o wiêtoci ¿ycia ludzkiego17. Odebranie cz³owiekowi tego
¿ycia jawi siê wiêc jako wykroczenie przeciwko mi³oci Boga – jako godzenie w to, co Bóg „naznaczy³ swoim charakterem”, co jest wyrazem i, przynajmniej w jakim sensie, tak¿e ucielenieniem Jego mi³oci. Jest to wiêc swego rodza- ju odbieranie szansy Bogu na urzeczywistnianie mi³oci do cz³owieka.
Przedstawiona powy¿ej, nieco skrótowo, prawda o wartoci i wiêtoci ¿ycia ludzkiego prowadzi do wniosku, który – za Janem Paw³em II – mo¿na uj¹æ w nastêpuj¹cej normie: ¯ycie cz³owieka pochodzi od Boga, jest Jego darem, Jego obrazem i odbiciem, udzia³em w Jego o¿ywczym tchnieniu. Dlatego Bóg jest je-
9 Por. KKK 683-686.
10 Por. Jan Pawe³ II, Evangelium vitae (dalej EV), n. 1-2; Sobór Watykañski II, Gaudium et spes, n. 12-18.
11 Por. Z. Chlewiñski, Z. Zaleski, Godnoæ, w: Encyklopedia katolicka, t. 5 kol 1231-1232;
M. Machinek, Godnoæ osoby ludzkiej, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red.
J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 217.
12 Por. Gaudium et spes, n. 12 i 22.
13 EV 30.
14 J. Wróbel, ¯ycie wartoæ ¿ycia, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red.
J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 605.
15 Por. EV 1-2.
16 Por. Sobór Watykañski II, Dei verbum, n. 5.
17 Por. EV 2.
dynym Panem tego ¿ycia: cz³owiek nie mo¿e nim rozporz¹dzaæ18. To ostatnie stwierdzenie nale¿y odnieæ do ka¿dego ¿ycia zarówno w³asnego, jak i cudze- go. W teologii moralnej jest to jeden z „najmocniejszych” argumentów „z wia- ry” przeciwko karze mierci19.
Wiara jak ju¿ zaznaczono otwiera now¹ perspektywê w postrzeganiu wartoci ¿ycia, co z kolei rzutuje na podejmowanie decyzji o pozbawianiu go kogokolwiek. To ludzie wierz¹cy jak naucza cytowany wy¿ej papie¿ musz¹ byæ szczególnymi obroñcami i rzecznikami prawa do ¿ycia. Oni bowiem przyj- muj¹ jako prawdê, i¿ Syn Bo¿y przez Wcielenie zjednoczy³ siê z ka¿dym cz³o- wiekiem. W tym fakcie objawi³a siê nie tylko mi³oæ Boga do cz³owieka, ale te¿
wartoæ ka¿dego cz³owieka i jego ¿ycia20.
Cz³owiek wierz¹cy w Bogu widzi Pana ¿ycia i mierci oraz „ostateczn¹ in- stancjê, która mo¿e decydowaæ o tych rzeczywistociach. Nie chce siê stawiaæ na miejscu Boga i skracaæ czyjego ¿ycia ze wzglêdu na to, i¿ nie zas³uguje na nie, poniewa¿ wie, ¿e nie jest w stanie do koñca poznaæ dobra i z³a. Jest to poza mo¿liwociami cz³owieka, który nie mo¿e byæ jako Bóg (por. Rdz 3,5;
por. tak¿e Rdz 3,1-7). Oczywicie, kwestiê tê nale¿y dobrze rozumieæ. Nie mo¿- na jej odnosiæ do wszystkich sytuacji, w których trzeba podj¹æ decyzjê lub doko- naæ oceny. W jej myl mo¿na by bowiem odrzuciæ ka¿d¹ chêæ oceny czyjego
zachowania t³umacz¹c j¹ wchodzeniem w kompetencje Boga lub uleganiu diabelskiej podpowiedzi. Tu nie chodzi wiêc o prost¹ ocenê. Wiadomo bo- wiem, ¿e dla autentycznego dobra osoby, zarówno upominanej jak i upominaj¹- cej oraz dla dobra wspólnego, mo¿na, a nawet nale¿y, upominaæ21 oraz karaæ22. Przywo³anie obrazu z raju ma na celu zaakcentowanie potrzeby nieakceptowania takiej sytuacji, w której cz³owiekowi wydaje siê, ¿e on wie, kto zas³uguje na
¿ycie, a kto na mieræ i ma mo¿liwoæ decydowania o tym. Chodzi wiêc o fak- tycznie stawianie siê na miejscu Boga lub w imiê Boga albo wiêtych idea³ów
pozbawianie kogo ¿ycia.
3. KARANIE MIERCI¥ Z PERSPEKTYWY NADZIEI
Nadprzyrodzona cnota nadziei, maj¹ca swój fundament w dziele Odkupienia cz³owieka dokonanym przez Boga, jest czym konkretnie odnosz¹cym siê do Jego potêgi i wszechmocy objawionej w historii zbawienia. Przygl¹daj¹c siê jej
18 EV 39.
19 Por. I. Mroczkowski, Kara mierci, w: Encyklopedia katolicka, t. 8 kol. 774.
20 Por. EV 2.
21 Por. M. Wyrostkiewicz, Czy mam prawo upomnieæ drugiego cz³owieka? „Katecheta”
57(2007), n. 1 s. 41-42.
22 Por. M. Wyrostkiewicz, Kara mierci , dz. cyt., s. 210-213.
mo¿na dostrzec, ¿e dla dobra cz³owieka Bóg jest w stanie pokonaæ nawet naj- wiêksze przeszkody. Prowadzi to do ufnoci w Opatrznoæ Bo¿¹ i przekonuje, i¿
Jego wszechmoc jest ¿yczliwa cz³owiekowi i mo¿e siê wyra¿aæ w interwencjach podejmowanych dla ratowania konkretnych ludzi23.
Cz³owiek kieruj¹cy siê chrzecijañsk¹ nadziej¹, która wyra¿a siê w ufnoci wobec Boga, nie powinien tak¿e nigdy traciæ wiary w cz³owieka bêd¹cego Obrazem Stwórcy, nawet wówczas, gdy ten obraz stanowi zniekszta³cenie Wzo- ru przez to, ¿e jest zbrodniarzem i terroryst¹. Skazanie kogo na mieræ mo¿e za wskazywaæ na brak nadziei nie tylko wobec zbrodniarza, ale tak¿e wobec Boga, który jest w stanie wp³ywaæ na ludzi (oczywicie z poszanowaniem ich wolnoci). Jak bowiem podkrela Jan Pawe³ II, dziêki pomocy ³aski Bo¿ej i przy wspó³pracy ludzkiej wolnoci zawsze pozostaje dla cz³owieka otwarta duchowa przestrzeñ nadziei24.
Zwi¹zana z nadziej¹ wiara „w grzechów odpuszczenie”, to m.in. ufne prze- konanie, ¿e cz³owiek, któremu grzechy zosta³y odpuszczone staje siê nowym, lepszym cz³owiekiem25 ¿e jest w stanie czyniæ dobro, gdy¿ jest wyzwolony od z³a i wolny do czynienia dobra26. Nie ma bowiem ludzi z³ych, a s¹ jedynie grzesz- ni. Oczywicie, nie mo¿na bagatelizowaæ wp³ywu rodowiska i ró¿nych innych uwarunkowañ, jednak nale¿y byæ dalekim od mylenia fatalistycznego. Ono bo- wiem jest nie do pogodzenia z chrzecijañsk¹ koncepcj¹ nadziei. Ona bowiem, chocia¿ niew¹tpliwie jako cnota teologalna odnosi siê przede wszystkim do wiecznego zbawienia, to jednak obejmuje tak¿e ca³e doczesne ¿ycie cz³owieka i wszystkie wartoci odnosz¹ce siê do zbawienia, a nade wszystko do wyzwole- nia z grzechu27. W tym sensie nadzieja powinna oznaczaæ, ¿e niemo¿noæ jedno- znacznego okrelenia kogo jako z³ego o czym ju¿ by³a mowa. Nie mo¿na go te¿ widzieæ jako skazanego na czynienie z³a. Zawsze trzeba w nim widzieæ dziecko Bo¿e przeznaczone do ¿ycia wiecznego. Chocia¿ aktualnie jest ono za- gubione, to ci¹gle trzeba mieæ nadziejê, ¿e Bóg pomo¿e mu odnaleæ w³aciw¹ drogê w ¿yciu. Tak¿e wówczas, jeli taki cz³owiek dzia³a³ jako terrorysta, ma szansê nawróciæ siê i zmieniæ swoje ¿ycie28.
23 Por. Derdziuk, Aretologia konsekrowana czyli cnoty zakonne , dz. cyt., s. 34-35.
24 Jan Pawe³ II, Veritatis splendor, n. 103.
25 Por. KKK 734-736.
26 Por. S. Nowosad, M. Wyrostkiewicz, Wolnoæ, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 582-584.
27 Por. A. F. Dziuba, Nadzieja, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red.
J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 343.
28 Por. Kara mierci aktem zemsty? Z ks. prof. Januszem Nagórnym, kierownikiem Instytutu Teologii Moralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawia ks. Robert Nêcek. w: R. No- cek, Rozmowy wcale nieprzypadkowe, Kraków 2001, s. 65-66.
Trudno nie zgodziæ siê z J. Nagórnym, który twierdzi, ¿e zadanie mierci przestêpcy jest aktem braku wiary w to, ¿e cz³owiek mo¿e odnaleæ drogê i mo¿- liwoæ nawrócenia. Wiem, jak trudno jest poj¹æ i uwierzyæ, ¿e morderca jest w stanie zmieniæ swoje ¿ycie, ale tym bardziej akcentujê wizjê chrzecijañskiej nadziei. Dopóki istnieje cieñ niepewnoci, czy aby w tym spopielonym cz³owie- czeñstwie nie pojawi siê jaka iskierka dobra, to nale¿y uwierzyæ, ¿e istnieje i rozdmuchaæ j¹; daæ z³oczyñcy szansê zadoæuczynienia przez d³ugotrwa³¹ karê29.
4. KARANIE MIERCI¥ Z PERSPEKTYWY MI£OCI
Koció³ w swoim nauczaniu nie zabrania stosowania kary mierci. Jest ostro¿ny, zezwala na ni¹ jedynie w przypadkach najwy¿szej wagi, ale nie za- brania; daje wiele argumentów, które nakazuj¹ zaniechaæ tej kary, ale nie zabra- nia30. S¹ bowiem takie sytuacje, w których egzekucja wydaje siê byæ jedynym mo¿liwym do zastosowania aktem sprawiedliwoci31. Spojrzenie na ten problem z perspektywy teologicznej nakazuje jednak wyjæ ponad sprawiedliwoæ ku mi³oci mi³osiernej, która jak naucza Jan Pawe³ II jest swoist¹ korekt¹ spra- wiedliwoci32.
Problem ten jest doæ trudny. Nie chodzi tu bowiem ani o zapominanie o wymogach sprawiedliwoci, ani o zmianê zasady, która zobowi¹zuje cz³onków spo³eczeñstwa do oddania ka¿demu tego, co mu siê s³usznie nale¿y33. Nie ma bowiem w¹tpliwoci, ¿e chocia¿ mi³osierdzie nieskoñczenie przerasta sprawie- dliwoæ, to jednak nie wyklucza jej i nie znosi wprowadzanych przez ni¹ wyma- gañ, a nawet jak stwierdza Nagórny – pierwszym warunkiem mi³osierdzia jest wype³nienie zasady sprawiedliwoci34. Mo¿na tê kwestiê uj¹æ inaczej i powie- dzieæ, ¿e nie chodzi tu o korygowanie sprawiedliwoci, które oznacza³oby zmianê jej postulatów, ale o zaakcentowanie mi³oci w sprawiedliwych relacjach miêdzyludzkich. W praktyce oznacza to rezygnacjê z wymogów twardej, bez- wzglêdnej i bezdusznej sprawiedliwoci na rzecz „uduchowionej”, przepojonej mi³oci¹. Trzeba jednak ci¹gle, bardzo wyranie podkrelaæ, ¿e jest to rezygna- cja z jednostronnego twardego, bezwzglêdnego i bezdusznego rozumienia
29 Tam¿e, s. 65.
30 Por. KKK 2266.
31 Ta kwestia nie jest jednoznaczna. Niektórzy autorzy polemizuj¹ z tym argumentem ze spra- wiedliwoci. Por. Wyrostkiewicz, Kara mierci…, dz. cyt., s. 213-218.
32Jan Pawe³ II, Dives in misericordia, n. 14.
33 Por. J. Kaniuk, Sprawiedliwoæ, W: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania spo³ecznego, red.
A. Zwoliñski, Radom 2005, s. 482. Por. tak¿e KKK 1807.
34Polska moralnoæ spo³eczna. Z. ks. prof. Januszem Nagórnym rozmawiaj¹ ks. Robert Nêcek i ks. Piotr G¹sior, Lublin 2007, s. 83.
sprawiedliwoci, a nie odchodzenia od sprawiedliwoci jako takiej. Tu sprawie- dliwoæ ci¹gle jest i ujawni siê w pe³ni, ale jest to sprawiedliwoæ uduchowio- na. Jest to sprawiedliwoæ, która uwidacznia siê w tym, ¿e nawet wówczas, kie- dy jaki cz³owiek, który pope³ni³ przestêpstwo tak ciê¿kie, ¿e w pierwszym od- ruchu chcia³oby siê go pozbawiæ ¿ycia, gdy¿ „nie zas³uguje na nie” i wydaje siê,
¿e jeli bêdzie je prowadzi³ nadal, to mo¿e jedynie wyrz¹dziæ wiele szkód innym ludziom, ca³emu spo³eczeñstwu i sobie samemu, ¿e taki cz³owiek zostaje obda- rzony mi³oci¹, która „nale¿y mu siê jako osobie35. W tym sensie jest to spe³- nienie wymogów sprawiedliwoci. Podstawowym bowiem wezwaniem sprawie- dliwoci jest traktowanie z mi³oci¹ ka¿dego cz³owieka – nawet nieprzyjaciela (por. Mt 5,43-48). Aktem mi³osierdzia jest ³askawe popatrzenie na zbrodniarza i odst¹pienie od czysto literalnego odczytania wymogów sprawiedliwoci. Sam fakt obdarzania mi³oci¹ jest jednak jak powiedziano wymogiem sprawiedli- woci.
Byæ mo¿e to, o czym jest tutaj mowa, nie mieci siê to w logice wiata. Tu jednak wcale nie chodzi o to, aby zmieciæ siê w tej logice, ale aby odkryæ Bo¿¹.
Chrzecijanie bowiem, chocia¿ s¹ w wiecie, to jednak nie ze wiata (J 17,14)36. nie jest wiêc dziwne to, ¿e wyrazem cnoty jest mylenie kategoriami nie ze wia- ta. Taki sposób rozumowania, w ¿adnym wypadku nie stanowi wyrazu naiwno-
ci, ale w³anie wejcia w Bo¿¹ logikê, wed³ug której na probê o p³aszcz nale¿y oddaæ tak¿e i sukniê, a jeli jest siê zachêcanym do przejcia tysi¹ca kroków, przejæ dwa tysi¹ce (por. Mt 5,39-42). Jest to trudna logika, ale jak siê wydaje
stanowi najpewniejsz¹ gwarancjê tego, aby nie zostaæ na poziomie grzeszni- ków, cudzo³o¿ników i pogan (por. Mt 5,46-47). Warto powtórzyæ jeszcze raz,
¿e takie mylenie nie jest naiwnoci¹, ale prób¹ bycia wiernym obrazem Boga, który „jest Mi³oci¹” (1 J 4,16) i jest mi³osierny, dlatego sprawia, ¿e s³oñce Jego wschodzi nad z³ymi i nad dobrymi, i On zsy³a deszcz na sprawiedliwych i nie- sprawiedliwych (Mt 5,45).
Postaw¹ do przyjmowania postawy mi³osierdzia wobec wszystkich ludzi, nawet najciê¿szych zbrodniarzy, do których trzeba zaliczyæ terrorystów, jest bez-
35 Warto w tym miejscu przywo³aæ s³owa J. Nagórnego, który stwierdza, ¿e w postawie spra- wiedliwoci w pe³nym tego s³owa znaczeniu chodzi o relacje personalne. Nie chodzi bowiem jedynie o to, co siê komu daje, ale jak traktuje siê osobê i jej prawa poprzez to, co siê jej daje.
W odniesieniu do relacji cile miêdzyosobowych sprawiedliwoæ nie mo¿e byæ wype³niona jedy- nie przez w³aciwy stosunek do dóbr rzeczowych danej osoby dlatego koniecznie jest odniesienie sprawiedliwe do osoby jako osoby w poszukiwaniu tego wszystkiego, co sprawia, ¿e cz³owiek za- chowuje swoj¹ godnoæ osobow¹. [ ] w tym przypadku chrzecijañskie rozumienie sprawiedli- woci prowadzi do wskazania na jej cis³y zwi¹zek z mi³oci¹, albowiem prawdziwego szacunku do innej osoby nie mo¿na objawiæ inaczej jak tylko przez mi³oæ. – Pos³annictwo chrzecijan…, s. 252. Por. tam¿e, s. 250-251.
36 Por. tam¿e, s. 45-47.
porednim wcielaniem w ¿ycie nauki Chrystusa. Chodzi tu m.in. o wspominan¹ ju¿ zachêtê do mi³oci nieprzyjació³ (por. Mt 5,43-48). W tym miejscu nie mo¿- na jednak nie wspomnieæ przypowieci o synu marnotrawnym i mi³osiernym ojcu, który przebaczy³ mu wszystkie winy (por. £k 15,11-33) albo o nieurodzaj- nym drzewie, które dobry gospodarz zostawi³ na kolejny rok z nadziej¹, ¿e przy- niesie owoce (por. £k 13,6-9). Wyranym, ¿ywym przyk³adem jest zachowanie wobec jawnogrzesznicy, której Jezus nie potêpia, ale daje jej kolejn¹ szansê (por.
J 8,1-11). Skoro wiêc Bóg okazuje mi³osierdzie upadaj¹cemu cz³owiekowi, to on równie¿ powinien w taki sposób traktowaæ blinich.
Cz³owiek, który sam ci¹gle dowiadcza mi³osierdzia od Boga, jeli chce byæ jak najwierniejszym Jego obrazem, powinien tak¿e dawaæ mi³osierdzie. To tak-
¿e bêdzie wyrazem sprawiedliwoci: skoro sam codziennie otrzymuje darmowe przebaczenia win od Boga, to w duchu sprawiedliwoci jest to samo winny in- nym ludziom. W tym sensie bycie cz³owiekiem mi³osiernym jest równoznaczne z byciem sprawiedliwym. Mi³osierdzie powinno wiêc wyra¿aæ siê wobec wszyst- kich, nawet najwiêkszych zbrodniarzy, nawet wobec terrorystów, z którymi trud- no jest wejæ w dialog i którzy z punktu widzenia bezdusznej sprawiedliwo-
ci zas³uguj¹ jedynie na mieræ.
* * *
Nie ma w¹tpliwoci, ¿e akty terroryzmu, jako zbrodnie przeciwko cz³owie- kowi i ca³ej spo³ecznoci, zas³uguj¹ na surow¹ karê. Nie wydaje siê jednak, aby dobrym rozwi¹zaniem by³a kara mierci. Wskazuj¹ na to ju¿ analizy antropolo- giczno-spo³eczne, za spojrzenie z perspektywy wiary, nadziei i mi³oci potwier- dza, a nawet wzmacnia to przekonanie. Trzeba wyranie powiedzieæ, ¿e takie spojrzenie wcale nie ³agodzi winy zbrodniarza, ale pozwala inaczej widzieæ jego osobê. Nakazuje ono skupiæ siê nie tyle na samym czynie, co na cz³owieku do- konuj¹cym go: dostrzec wartoæ jego ¿ycia jako daru Boga i Jego w³asnoci, z ufnoci¹ daæ mu szansê na przemianê i w duchu mi³oci mi³osiernej pochyliæ siê nad zbrodniarzem jako zagubionym bratem, którego nale¿y otoczyæ mi³o-
ci¹, jaka ze sprawiedliwoci nale¿y siê wszystkim ludziom.
SUMMARY
Capital Punishment in Times of Terrorism. Aretological Analyses
Acts of terrorism, as crimes against a human being and all the community should be severely punished. However, the death sentence does not seem to be a good solution. Following faith, hope and love strengthens this conviction. It helps to focus not on the deed itself but on the human being committing it: makes us notice the value of his life as Gods gift, give him a chance to change with
trust, and in the spirit of merciful love perceive the criminal as a lost brother, who should be treated with love that all people deserve on account of justice.
Key words
capital punishment, terrorism, theological virtues, mercy S³owa kluczowe
kara mierci, terroryzm, cnoty teologalne, mi³osierdzie