• Nie Znaleziono Wyników

Sprawa entuzjastek

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sprawa entuzjastek"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysława Romankówna

Sprawa entuzjastek

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/2, 516-537

(2)

MIECZYSŁAWA RGMANKÓWNA

SPRAW A EN TU ZJA STEK 1

W roku 1875 N arcyza Żm ichow ska, pisząc Słow o p rzedw stęp ne

do dzieł d y d a k ty c zn y c h pani H offm an ow ej, p rag nęła przeciw sta­

wić poglądy m łodszego pokolenia k ob iet zacofanem u i co n ajm niej konw encjonalnem u pod w zględem społecznym stanow isku K lem en­ ty n y T ańskiej. G rupę kobiet, skup iającą się wokół niej* i A nny Skim boro wieżowej, nazw ała — E ntu zjastk am i. Żm ichow ska po d ­ kreśliła, że ogniw em w iążącym to grono b yły poglądy i dążenia em ancypacyjne, k tó re w y rażały się w w alce z k o łtu n e rią m iesz­ czańskiej obyczajowości. D yskusje, z k tó ry ch nie w ykluczano s p ra ­ w y uw łaszczenia chłopa i zagadnień św iatopoglądow ych, odbyw ały się w to w arzystw ie E n tu z ja ste k oraz ich przyjaciół, mężów, n a rz e ­ czonych, braci. W latach sześćdziesiątych Żm ichow ska do swej

Poganki dołączając O brazek w stę p n y przedstaw iła to grono zebrane

p rzy k o m inku i d y sk u tu ją c e n a te m a ty psychologiczne. A u to rk a zupełnie w y raźn ie pom inęła jakąkolw iek więź literacką, k tó ra m ogłaby być podstaw ą w spólnych dyskusji.

Podobne stanow isko w ocenie E n tu zjastek zajął H ipolit S kim - borowicz w a rty k u le G abriella i E n tu zja stki, w k tó ry m w ykazał, że zain tereso w an ia E n tu z ja ste k problem am i postępow ym i: uw łasz­ czeniem chłopa i em ancypacją kob iet — w iązały się ściśle z ide­ ologią P r z e g l ą d u N a u k o w e g o :

Dla tej przyczyny redaktorów i redakcji P r z e g l ą d o w e j nie możemy rozdzielać od Entuzjastek, bo cokolwiek by się rzekło o jednych, toż samo się stosuje i do drugich. Obozem nie tylko Entuzjastek, ale i braci ich po duchu był „ogień kom inkow y“, na którym P r z e g l ą d w edług w szelkich zasad najczystszej. „nauki o prawdzie“ palił dawne przesądy, a rozniecał płomień postępu pod każdym w zględem к

1 H. S k i m b o r o w i c z, Gabriella i Entuzjastki. B l u s z c z , XV, 1880, nr 13, s. 98.

(3)

Skim borowicz zatem sprecyzow ał zagadnienie ściślej. Spraw ę E ntuzjastek zw iązał ze sw ym postępow ym czasopismem —■ P r z e ­ g l ą d e m N a u k o w y m . W cześniej jednak, bo już p rzed ukaza­ niem się tego arty k u łu , Chm ielowski opublikow ał studium E n tu zja st­

ki. W wypow iedzi swej spraw ę E n tu zjastek dość lekkom yślnie połą­

czył z litera tu rą . P raca ta znalazła się w książce A u to rk i polskie w ie ­

ku X IX , w śród artyk u łó w poświęconych rzeczywiście litera tk o m —

takim , jak > N arcyza Żm ichowska, Eleonora Ziem ięćka, Ew a F eliń ­ ska. Tym czasem prócz Żm ichowskiej, której Chm ielow ski pośw ięcił oddzielny rozdział, i może B ibianny M oraczewskiej, żadna z ko­ biet — nazw anych przez autorkę Poganki E ntuzjastkam i — lite ra tk ą nie była.

Chmielowski, k tó ry jako h istoryk lite ra tu ry położył fu nd am en­ ty pod n iejedn ą dziedzinę badań literackich, a przynajm niej w ska­ zał szereg ciekaw ych problem ów , tu w sposób bezkrytyczny, za wszelką cenę i w brew oczywistości przypisał E ntuzjastkom p ierw ­ sze osiągnięcia kobiet w literaturze. Nie dostrzegł on kolizji m iędzy pierw szym rozdziałem swego studium o E ntu zjastkach a jego zrębem treściow ym , skupiającym zasadniczy tem at szkicu. W stęp bowiem tra k tu je o twórczości literackiej kobiet polskich po roku 1830. A więc genetycznie w yprow adził Chm ielowski E ntu zjastk i od auto­ rek P i e r w i o s n k a , pism a w ydaw anego pod red ak cją P auliny K rakow ow ej, w k tó ry m publikow ano u tw ory i a rty k u ły napisane w yłącznie przez kobiety. Ja k w iem y od dawna, P i e r w i o s n e k był pism em stojącym na bardzo niskim poziomie, przew ażnie na jego łam ach znajdow ała upust grafom ania. Je d y n ą przysługę lite ­ ratu rze polskiej oddał P i e r w i o s n e k opublikow aniem w iersza Żm ichow skiej, Szczęście poety, utw oru, k tó ry ośm ielił do dalszej twórczości au to rk ę niem ałego lotu; w praw dzie raczej epistolo- grafkę i pow ieściopisarkę niż poetkę, lecz to zasługi czasopisma w ca­ le nie obniża. Szczęście p oety spotkało się ze w spaniałą recenzją na łam ach B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j 2. O dtąd Żm ichow ska zyskała im ię poetki. I chyba tylko p ublikacja tego u tw o ru mogła stw orzyć sugestię pow iązania pisarek P i e r w i o s n k a z E n tu ­ zjastkam i. Innych związków próżno szukać. E ntuzjastki z P i e r ­ w i o s n k i e m nie m iały nic wspólnego.

Chm ielowski jed nak pom im o to, chcąc z E n tu zjastek zrobić li­ teratk i, w pracy swej w ydobyw a dw a a rty k u ły w spraw ie em an­

(4)

518 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Ö W N A

cypacji kobiet, p ióra T eresy z K arskich Kossow skiej („D elfiny“) i J u lii Janiszew skiej („B ronisław y“), opublikow ane n a łam ach P r z e g l ą d u N a u k o w e g o . A u to r nie u k ry w a zresztą, że były to a rty k u ły polem iczne, sprow okow ane przez red akcję czasopisma. I choć sam C hm ielow ski widzi, że dorobek litera c k i E n tu zjastek w epoce P r z e g l ą d u N a u k o w e g o n a ty m się kończy, m im o to tr a k tu je tę gru p ę kobiet jak o pisarki. Co praw da, b y ły jeszcze in ne pozycje, k tó ry c h C hm ielow ski n ie zanotow ał (np.: gram aty k a opublikow ana przez Em ilię Gosiselin3, książeczka do m o d le n ia 4 i kilk a zbiorków k o m ed yjek oraz opow iadań dla d z ie c i5, któ re n a ­ pisała A n na Skim borow iczow a), ale n ie ste ty i one nie u p raw n iają n as do n ad aw an ia E n tu zjastk o m m ia n a pisarek, o k tó ry ch dorobku w a rto m ówić, ty m b ardziej że prace te — oprócz g ram a ty k i Gos- selin — były d ruk o w ane dopiero po rok u 1854. A le czyż to lite ra ­ tu ra?

Cóż m ogło zatem zm ylić Chm ielowskiego? Być może, tak su­ g estyw nie w p ły n ą ł n a au to ra O brazek w stę p n y do Poganki, w k tó ­ ry m Żm ichow ska, obok lite ra tó w z praw dziw ego zdarzenia, poka­ zała rów nież swe p rzyjaciółki. I od tąd w e w szystkich studiach, m o­ n ografiach i bibliografiach zaczęła figurow ać g ru p a E n tu zjastek i E n tu zjastó w jak o g ru p a lite ra tó w pew nej ściśle określonej epoki, środow iska i pokolenia.

Nie m ożna jed n ak w jeden k rą g literack i wiązać k ilk u czy k ilk u ­ n a stu osób n ie m ający ch nic w spólnego z w arsztatem pisarskim , wiązać ich z pisarzam i, dziennikarzam i czy uczonym i — tylko d la­ tego, iż zbierali się w celach tow arzyskich w domu red a k to ra ja k ie ­ goś czasopisma. O ile już p rzy jm iem y jak ąś podstaw ę pow iązań, to jed y n ie taką, k tó ra u w zględnia pew ne cele w spólne dla całej grupy. Je śli tak ich celów brak, ludzi w e w spólną grupę łączyć nie można.

W idzim y zatem , że rzekom o łącząca E n tu z ja stk i i E ntuzjastó w w ięź litera c k a je s t w ykluczona. Szukać w ięc trz e b a więzi zupełnie in nej. Szu k ajm y jej sk ru p u latn ie, ab y histo rię lite ra tu ry uw olnić od n ied o p atrzeń i błędów , k tó re dotychczas w spraw ie E n tu zjastek popełniono.

3 E. G o s s e l i n , Zasady ję z y k a polskiego wyło żone praktycznie dla

dziew cząt na w z ó r gramatyki p. Sardou. Warszawa 1847.

4 A. S k i m b o r o w i c z o w a , M ódlm y się. Warszawa 1854.

5 A. S k i m b o r o w i c z o w a : Pow iastki dla dzieci. Warszawa 1855. —

Pow iastki wesołe. Warszawa 1857. — Zdarzenia p r a w d z iw e w powiecie w a r ­ szawskim . Żytom ierz I860. — Chrzciny u wójta. Warszawa 1861. — Wesele u wójta. Warszawa 1863.

(5)

2

N a w stępie narzuca się pytanie, dlaczego Żm ichow ska n ad ała tej grupie nazw ę E ntuzjastek. Kogo do nich zaliczała? Czy Skim boro- wicz, Chm ielowski i K orbut, jako przedstaw iciele h istorii lite ra tu ry i bibliografii polskiej, zgodni są ze Żm ichowską, a jeśli nie, to dla­ czego i w czym się różnią?

U żyta przez Żm ichow ską nazw a „E n tu zjastk i“ zastanaw ia sw ą treścią. Czy dla działaczki politycznej, k tó ra w okresie W iosny L u ­ dów stała n a czele organizacji spiskowej na tere n ie K rólestw a Pol­ skiego obok H en ry k a K rajew skiego, byłyby w y starczające tylk o bezpłodne dy sk usje p rzy „kom inkow ym ogniu“? Ozy sporadyczne w ystępow anie przeciw obyczajowości m ieszczańskiej pozw oliłoby jej użyć aż tak daleko idącej term inologii? Przecież te „bojow e“ w y­ kroczenia poza linię p rzy ję ty c h obyczajów n ie były w cale an i tak częste, ani ta k ostatecznie głośne. Czyż Żm ichow ska należała do osób, k tó re z lad a powodu rozdm uchują fakty? Dlaczego to grono kobiet stało się ta k ekskluzyw ne, skoro należały do niego ty lk o oso­ by postępow o m yślące? Czemu nie każda spotkana w tow arzystw ach w arszaw skich k obieta nadaw ała się do w prow adzenia w ściślejsze stosunki i n a zeb ran ia u Skimborowiczów? Dlaczego sam a Żm ichow ­ ska zalicza do tego grona B ibiannę M oraczewską stale m ieszkają­ cą w Poznaniu, k tó ra po raz pierw szy spotkała się z gronem daw ­ nych E n tu zjastek dopiero około 1856 roku? Ja k im sposobem zn aj­ d u je się w śród E n tu zjastek Tekla D obrzyńska, zm ieniająca ta k czę­ sto m iejsce swego pobytu z Poznańskiego n a Wołyń?

Żm ichow ska w korespondencji swej po r. 1852, kierow anej z L u ­ blina do w arszaw skich przyjaciółek, n iejednokrotnie nazyw a zebra­ nia u Skim borowiczów „pijaństw em w trzeźw ości“ . D yskusje, jak z tego w olno wnioskować, m usiały być n am iętne i zagorzałe. Lecz pom im o w szystko nie daw ały jeszcze podstaw y do użycia w r. 1875 term in u — entuzjazm . E ntuzjazm bow iem m oże cechować słowa, m yśli, poglądy, ale szukać go trzeb a przede w szystkim w czynie. J a ­ kiż więc czyn w ym ienionych kobiet dał Żm ichow skiej podstaw ę do nazw ania ich E ntuzjastkam i? A by odpowiedzieć n a to pytanie, sięg­ n ijm y n a jp ie rw jeszcze ra z do a rty k u łu Chmielowskiego, n a pod­ staw ie którego h isto ry cy lite ra tu ry i K o rb u t w prow adzili term in ten do nauki n a stałe.

Chm ielowski zam yka działalność E n tu zjastek datam i: 1838— 1850. Pom inąw szy szereg niezaprzeczonych błędów, k tó re w św ietle obec­

(6)

520 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K O W N A

nie znanych dokum entów należałoby sprostować, n a co jed nak nie m a tu ta j czasu i m iejsca, w szkicu C hm ielow skiego trzeb a n ajp ierw rozpatrzeć zagadnienie tych dwóch dat.

Rok 1838 w cale nie m oże się odnosić do grupy E ntuzjastek, do­ tyczy on n ajw y raźn iej środow iska p isarek P i e r w i o s n k a. Cza­ sopism o to bow iem w łaśnie w ty m ro k u ukazało się w sprzedaży po raz pierw szy. D ata końcowa, 1850, je s t natom iast zbyt wczesna dla w y stąp ienia kobiet, k tó re a u to r w ym ienia jako m łodsze pokolenia E n tu zjastek . Przecież zacytow ana przez Chm ielow skiego M aria II- nicka, red a k to rk a B l u s z c z u , w łaściw ą pracę literack ą rozpo­ częła dopiero po r. 1854, a więc n ie m oże być zaliczona do E n tu z ja ­ stek w g ranicach d a t podanych przez Chm ielowskiego. Z n ajd u jem y jeszcze w a rty k u le nazw isko Zofii K aplińskiej. Z m arła ona w r. 1864 i w szystkie jej prace u kazały się w d ru k u dopiero po roku 1850 6. K aplińska poznała daw ne E n tu z ja stk i około r. 1858 za pośrednic­ tw em Żm ichow skiej, z k tó rą m ieszkała w tej sam ej kam ienicy G rabow skich p rzy ulicy M iodowej w W arszawie. Co do nazw iska i osoby J u lii B aranow skiej, au to r nie jest w zgodzie sam ze sobą, po p ro stu dlatego, że B aranow ska była nauczycielką i nigdy niczego nie drukow ała. D opiero w r. 1884 p o d jęła się p u b lik acji L istó w do

ro dziny i przyja ció ł N arcyzy Żm ichow skiej. Jed nakże n a w e t w stęp

do tej ed ycji n ap isała in n a au to rk a, dla której B aranow ska, jako długoletnia (od 1848 r.) p rzy jació łk a Żm ichow skiej, zebrała fak ty z jej życia. Trzy zeszyciki, zatytułow an e N o ta tki do życia i działal­

ności N a rc y zy Ż m ich o w skiej, nie były wszakże przeznaczone do

d ru k u i do dziś — n ie opublikow ane — zn ajd u ją się w Bibliotece Jagiello ń sk iej (sygn. 7109). A zatem , jeśli przyjm iem y, że E n tu z ja st­ ki stan o w iły grupę literacką, m usim y z niej w yłączyć Ju lię B a ra ­ nowską.

W idać z tego, że sam C hm ielow ski niejasno i nieściśle, b a ła m u t­ nie u ją ł całe zagadnienie. Z b yt zaufał Skim borow iczow i cy tując bez­ kry ty czn ie nazw iska. Jeśli ty m sam ym błędem grzeszą w spom nienia Skim borow icza, to pam iętajm y, że b y ł on ty lk o pam iętn ikarzem grupy, k tó re m u w olno się m ylić; od Chm ielow skiego jed n ak m am y p raw o oczekiwać ścisłości. P rzy po m n ijm y jeszcze, że Skim borow icz lu b ił dość lekkom yślnie rzucać słow a na w iatr, co zawsze doprow a­ dzało do gniew u Żm iehow ską. B l u s z c z w y d ru ko w ał jego wspo­ m nienia, lecz B l u s z c z nie b y ł pism em naukow ym . A rty k u ł

6 Np. Z. K a p l i ń s k a , R o zryw ki na dni świąteczne dla dzieci małych

(7)

Skim barow icza zachęcić m iał czytelniczki do kupow ania i p renu m e­ ra ty tygodnika, w prow adzał bow iem in teresu jące zagadnienia — zwłaszcza dla pokolenia, k tó re rozpoczynało publikację korespon­ dencji w ielkich naszych pisarzy i w spom nień o nich, a n ie gardziło przy tym i pisarzam i m niejszym i.

P rz y jrz y jm y się teraz tem u, kogo Żm ichow ska zalicza do E n tu ­ zjastek. Skorzystać m ożna tu ta j z dwóch źródeł, o k tó ry c h już wspom niałam , to znaczy z Obrazka w stępnego do P oganki i Słow a

przedw stępnego. P rzede w szystkim trz e b a podkreślić, że Żm ichow­

ska w Słow ie p rzed w stę p n y m użyła tej nazw y tylko dla k ółka ko>- biecego, o m ężczyznach zaś nigdzie nie w yraziła się — „E ntuzjaści“. J e s t to zatem term in dorobiony przez późniejszych historyków . D la­

tego też n a jp ie rw zajm iem y się sp raw ą E ntuzjastek.

W O brazku w stę p n y m p rzy „kom inkow ym ogniu“ usadow iła a u ­ torka: A nnę Skim borowiczową („Em ilia“), B ibiannę M oraczewską („F elicja“), K azim ierę Ziem ięcką („Jadw iga“), Zofię M ielęcką-W ę- g ierską („A ugusta“) i F au sty n ę M orzycką („A nna“). W Słow ie p rzed ­

w stę p n y m podaje Żm ichow ska w yraźnie kilka nazw isk E ntuzjastek.

Są to: K azim iera Ziem ięcką, W incenta Zabłocka, A nna Skim boro­ wiczowa, W aleria Lewicka, K ry sp in a Siew ielińska-Stelm ow ska, E m ilia Gosselin. A więc w yd aje się, że listę E n tu zjastek m ożna by ju ż ustalić. N ajw iększą rolę w ty m kółku odegrały: Żm ichowska, Skim borowiczowa, Ziemięcką, Zabłocka. Dalsze m iejsca zajm ują: Gosselin, Siew ielińska-Stelm ow ska, Morzycka, Lewicka, M oraczew- ska i Tekla D obrzyńska. Do grona tego, w brew relacji Obrazka

w stępnego, nie zaliczam y Zofii W ęgierskiej, pozostaw iając uzasad­

nienie tego fak tu n a później.

Żm ichow ska w Słow ie p rzed w stę p n y m pisze w yraźnie:

same dla siebie [kobiety te] żadnego nie w ym yśliły tytułu, bo się w łaśnie żadną odrębnością ani żadnym cechem nie uznawały; ze w zględu na sw oje kobiece położenie, m iały bez wątpienia pew ne w spólne ideały i potrzeby, lecz żadnej na m yśl nie przyszło, by się wspólnym dogmatem jakiegoś w yznania połączyć: łączyły się szczerą przyjaźnią, gdziie grunt był równie poczciwy, a okoliczności ku temu sposobne, ale częstokroć łączyły bardzo przeciwne sobie pojęciem, zasadami, ortodoksyjne z pro­ testanckimi, naw et w ielkośw iatow e z surowego ascetyzmu zwolennicz­ kami 7.

7 N. Ż m i c h o w s k a ( G a b r i e l i a), Słowo przedwstępne do dzieł d y ­

daktycznych pani Hofjmanowej. W wyd.: Pisma. T. 5. Warszawa 1886,

s. 568.

(8)

522 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Ô W N A

Jeśli w eźm iem y pod uw agę pew n ą ostrożność au tork i ze w zglę­ du n a cenzurę carską, w okresie popow staniow ym (1863) czujn iej­ szą niż zw ykle, to oczywiście m usim y p rzy jąć z dużym zastrzeże­ niem oświadczenie, że kobiety te ,,żadną odrębnością ani żadnym ce­ chem [się] nie u zn aw ały “, zw łaszcza iż zaraz w n astęp ny ch słow ach a u to rk a stw ierd za ogólnikowo, że „m iały bez w ątpienia pew ne w spól­ ne ideały i p o trzeb y “. Z astanaw iające jest jed n a k ponad w szystko stw ierdzenie, jakoby w g ru p ie tej obok siebie skupiły się kobiety „przeciw ne sobie pojęciem , zasadam i, ortodoksyjne z protestanckim i, na w e t w ielkośw iatow e z surow ego ascetyzm u zw olenniczkam i“. Gdzie zatem szukać ty c h „w spólnych ideałów “? Na pierw szy rzu t oka w y d aje się, że Żm ichow ska sobie przeczy.. A jed n a k ta k nie jest.

B yła dziedzina w tam te j epoce, k tó ra zbliżała ludzi o różnych św iatopoglądach i różnym pochodzeniu społecznym. Tę dziedzinę stanow iła w alk a narodow ow yzw oleńcza, pow iązana z dążnością do zm ian u strój owospołecznych. N a p u n k cie k ieru n k u zm ian nie w szy­ scy się oczyw ista ze sobą godzili. Do k o nsp iracji w okresie W iosny L udów należeli w dużej m ierze przed staw iciele kręgów bu rżuazy j- no-dem okratycznych. W obrębie ich ideologii znajdow ało się rów ­ nież grono kobiet, o k tó ry m pisze Żm ichow ska. Za bardziej postę­ pow e spośród E n tu z ja ste k m ożna by tylk o uznać: N arcyzę Żm iehow - ską i — w pew nej m ierze — K azim ierę Ziem ięcką. W kręgach b u r- żu azyjno-dem okratycznych dążono do rew olucji, k tó rą trzeb a było przygotow yw ać drogą p racy ta jn e j, konspiracyjnej. I ta w łaśnie p raca spiskow o-rew olucyjna zw iązała E n tu z ja stk i 8. Na potw ierdze­ nie owej tezy sięgn ijm y do histo ry k a spiskow ej działalności E n tu z ja ­ stek. J e s t n im A n n a M inkow ska.

W rozpraw ie Organizacja spiskow a 1848 ro ku w K rólestw ie P ol­

sk im M inkow ska um ieściła listę k o b iet biorących udział w tzw.

„spisku rzem ieślników “ n a tere n ie K rólestw a w czasie W iosny L u­ dów. U legając w pływ ow i tra d y c ji literack iej a u to rk a nazw ała kobie­ ty uznane przez w ładze carskie za w in ne udziału w akcji rew o lucyj­ nej — „E n tu zjastk am i — członkiniam i zw iązku“. W ten sposób M in­ kow ska su g e ru je czytelnikow i, że nazw ę p rzynależną tej grupie ko­ biet n a tere n ie litera c k im przy jęła dla ich organizacji rew olu cyj­ nej. A u to rk a bow iem n ie zam ierzała w ykazyw ać, że E n tu zjastk i

8 Oczywiście, wiązało jeszcze Entuzjastki podobieństwo poglądów na em ancypację oraz kw estię uwłaszczenia chłopa, ale było to raczej powią­ zanie o znaczeniu drugorzędnym.

(9)

literatk am i nie były, że zagadnienie w alki rew olucyjnej, któ re­ mu poświęcone jest studium , stanow iło najm ocniejszą więź tej grupy. Listę kobiet oskarżonych w „spisku rzem ieślników “ ustaliła M inkowska w edług dokum entów śledztw a następująco: 1) G ra­ bowska, 2) Em ilia Gosselin, 3) A ugusta G rotthusow a, 4) F au sty n a Morzycka, 5) Leonida Popielów na, 6) W iktoria Rem biejew ska, 7) Rze­ w uska („S ybilla“), 8) K ry sp in a Siewielińska-Steilmowska, 9) U rszula Siewieiińska-Holzow a, 10) A nna Skimborowiczowa, 11) W incenta Zabłocka, 12) P au lin a Zbyszewska, 13) K azim iera Ziem ięcka, 14) N arcyza Żm ichow ska 9.

' Z p orów nania listy kobiet w ym ienionych przez Żm ichow ską i za­ pisanych w ak tach śledztw a widzim y, iż E n tu zjastk i rzeczyw iście wiązała przede w szystkim p raca rew olucyjna w konspiracji. Oto członkinie grupy, k tó re zostały aresztow ane i stan ęły przed K om isją Śledczą: N arcyza Żm ichowska, A nna Skimborowiczowa, K azim iera Ziemięcka, W incenta Zabłocka, K ryspin a Siew ielińska-Stelm ow ska, F au sty n a M orzycka, E m ilia Gosselin.

Żm ichow ska w Słow ie p rzed w stę p n y m pow iada w yraźnie, że prócz w ym ienionych przez nią było jeszcze wiele kobiet, k tó re do tego grona należały, lecz k tó ry ch nazw isk nie podaje. Z jej kores­ pondencji natom iast w ynika, iż lista zestaw iona przez A nnę M in- kowską zaw iera w łaśnie owe nazw iska przez au tork ę Poganki nie w ym ienione (np. A ugusta G rotthusow a, P au lina Zbyszewska, Rze­ wuska, W iktoria Rem biejew ska). Jed y nie z nazw iskiem Popielow ny w listach Żm ichow skiej się n ie spotykam y. Nie zapom inajm y też o tym, iż w iele członkiń organizacji spiskow ej uniknęło aresztow a­ nia i śledztw a (po prostu policja carska nie w padła na ich ślad), a przecież udział w konspiracji brały, n ieraz n aw et bardzo czynny (np. M ałgorzata Ciemniewska). Zatem ak ta śledztw a nie m ogą odpo­ wiedzieć w p ełn i na pytanie, ile E ntu zjastek pracow ało w k on spira­ cji n a tere n ie K rólestw a Polskiego w okresie W iosny Ludów.

Z astanów m y się jeszcze chwilę n a d m otyw am i w liczenia przez Żm ichow ską do grona E n tu zjastek B ibianny M oraczewskiej, Tekli

9 A. M i n k o w s k a , Organizacja spiskowa 1848 roku w Królestwie Pol­

skim. Warszawa 1923, s. 104. R o z p r a w y H i s t o r y c z n e T o w a r z y s t w a

N a u k o w e g o W a r s z a w s k i e g o . T. 3, z. 1. Niektóre nazwiska i imiona Minkowska cytuje tu błędnie (np. pisze o „Rembiewskiej“ zamiast o „Rem- biejew skiej“, Zabłockiej daje im ię „Wineentyna“ zamiast „Wincenta“). Formę poprawną podaję w artykule na podstawie listów Ż m i c h o w s k i e j . Rodo­ w e nazwisko sióstr Siew ielińskich uzupełniam nazwiskami mężów.

(10)

524 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Ô W N A

D obrzyńskiej i Zofii M ielęckiej-W ęgierskiej, a w yłączenia zeń P au - lin y Zbyszew skiej.

Od daw na zw racał uw agę fakt, że Żm ichow ska zaliczyła do E n­ tu zja ste k kobiety, k tó re stale m ieszkały nie tylko poza teren em W arszaw y, ale n aw et poza obrębem K rólestw a. Poniew aż B ibianna M oraczewska i Zofia M ielęcka-W ęgierska b y ły litera tk a m i (pierw ­ sza p isark ą bardzo niskiego lotu, d ru g a św ietną felietonistką, p u bli­ k u jąc ą m. in. w pism ach w arszaw skich), gubiąc się w dom ysłach uw ażano je — z racji ich „piśm ienności“ — za należące do grupy E ntuzjastek. To jeszcze bardziej całą spraw ę bałam uciło.

B ibianna M oraczew ska m ieszkała stale w Poznaniu. T ekla Do­ brzyńska, nauczycielka p ry w a tn a , spokrew niona z rodziną obie- zierskich T urnów , zm ieniała m iejsce swego pobytu. Azyl znalazła w Poznańskiem (w O biezierzu, gdzie m ieszkała jej m atka), lecz szukając chleba przeb y w ała czasowo w rozm aitych k ątach Polski. Obie — ta k M oraczewska, jak i D obrzyńska — były w najściślej­ szym kontakcie z akcją spiskow ą w K rólestw ie. M oraczewska, jako siostra w łaściciela księgarni, łatw iej znajdow ała drogi do k o n tra ­ b an d y zakazanych książek, k tó re odbierały w K rólestw ie Ziem ięc- k a i Żm ichow ska. Tekla D obrzyńska b yła ko lp o rterk ą nie tylk o książek, ale przede w szystkim k orespondencji z K rólestw a do F ra n ­ cji — n a em igrację (m. in. stale dostarczała listy Erazm ow i Żm i- chow skiem u, b ra tu N arcyzy, działaczowi rew olucyjnem u). Obie więc w chodziły w k rą g E n tu z ja ste k p racu jący ch konspiracyjnie, po­ dobnie ja k A ugusta G rotthusow a, organizato rk a okręgu hrubieszow ­ skiego w o kresie poprzedzającym W iosnę Ludów.

Podane tu fak ty w y jaśn iają n am dw a zaw iłe zagadnienia, o któ­ ry ch tak b a łam u tn ie m ówiono i pisano, tru d n o było bow iem spre­ cyzować spraw ę, już u p o dstaw źle ośw ietloną.

Z estaw iając listę E n tu z ja ste k nie m ożem y się łudzić, że podaje­ m y w szystkie nazw iska, gdyż ze w zględu na tajność k onspiracji za­ chow ały się tylk o niektóre, niek iedy zupełnie przypadkow o zacyto­ w an e przez Żm ichow ską w korespondencji. Żm ichow ska była konspi­ ra to re m „z praw dziw ego zd arzen ia“ i u n ik ała w szelkich danych, k tó re m ogłyby naprow adzać policję carską n a zbyt w yraźne ślady. N atom iast jest tera z rzeczą jasną, że do E n tu zjastek m ogły należeć k o biety m ieszkające niekoniecznie w W arszaw ie, lecz i w innych m iejscow ościach, a n a w e t poza obrębem K rólestw a Polskiego. Z ro­ zum iała też s ta je się owa ekskluzyw ność grona E ntuzjastek. W śród ty lu nazw isk cytow anych w listach Żm ichow skiej m ożna od razu

(11)

w yłączyć osoby „obce“, do nich nie należące. Do konspiracji spis- kow o-rew olucyjnej, do prac tajnych, u k ryw an ych przed okiem po­ licji, nie pow inno się przyjm ow ać pierw szych lepszych ludzi. P rze­ konała się o ty m Żm ichow ska, gdy z bólem i w stydem w latach sześćdziesiątych i siedem dziesiątych w ykluczyć m usiała z dawnego grona E n tu zjastek n aw et pam ięć o P au lin ie Zbyszewskiej.

Zbyszewska b rała udział w akcji rew olucyjnej, ale — jak się póź­ niej okazało — b y ł to tylko jej „w ielkopański“ gest. Po w yjściu z w ięzienia w g ru d n iu 1849 zachow ała się niegodnie, zw iązała się przyjaźnią z głów nym zdrajcą spisku, Rom ualdem Ś W ierzbińskim, k tó ry za zdradę został wypuszczony na wolność z nag rodą 300 rubli. Rzecz tę szerzej nieco w yjaśniono i poparto dokum entam i w arty k u le na łam ach Ż y c i a L i t e r a c k i e g o 10 i tu ta j nie ma powodu, aby do ty ch sp raw wracać. Żm ichowska w jedynym znanym nam liście do P au lin y Zbyszewskiej, pisanym około r. 1852 (data niezbyt pew na), zarzuca adresatce apostazję, zdradę, zaprzaństw o wobec spraw y rew olucji. Toteż w O brazku w stę p n y m do Poganki i Słow ie p rzed w stę p n y m osoby P au liny Zbyszew skiej nie spoty­ kamy.

W prow adzenie do Obrazka wstępnego Zofii M ielęckiej-W ęgier­ skiej w yjaśnić m ożna w ty m jedynym w ypadku zupełnie subiektyw ­ ną racją Żm ichow skiej. N ależy się cofnąć n a chwilę do la t wczesnej młodości Żm ichow skiej, aby zrozum ieć ustępstw o n a rzecz kobie­ ty, k tó ra w łaściw ie do grona E ntu zjastek nigdy i z żadnych powo­ dów należeć nie mogła. Znały ją osobiście niektóre E ntuzjastki, gdyż pochodziła z K rólestw a Polskiego. Ojciec jej, Ludw ik K am iński, tłum acz dzieł P op e’a, B yrona i Jerozolim y w yzw olo nej Tassa, go­ spodarow ał w G órkach pod W ęgrow em n a Podlasiu. Zofię, w cześnie w ydaną za m ąż do Poznańskiego, poznała Żm ichow ska około r. 1841 w owych Górkach, gdyż L udw ik K am iński to pierw szy p ro te k to r Żm ichow skiej-poetki. Jem u też zadedykow ała p isark a W olne chw ile

Gabrielli.

Serdeczniejsze zbliżenie m iędzy W ęgierską i Żm ichow ską n a ­ stąpiło praw dopodobnie w okresie od czerwca 1844 do lutego 1845, gdy Żm ichowska, jako nauczycielka dzieci H eleny T um ow ej, często byw ała w Poznaniu u MOraczewskich. K iedy W ęgierska powzięła w r. 1844 decyzję r;ozejścia się ze sw ym pierw szym m ężem (Mielęc­ kim) i w stąpienia w związki m ałżeńskie z Feliksem W ęgierskim,

10 M. R o m a n к ó w n a, Zagadka „Poganki“. Ż y c i e L i t e r a c k i e , V, 1955, nr 36.

(12)

526 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Ö W N A

Ż m ichow ska — pom im o ogólnej napaści n a W ęgierską ze stro n y opi­ n ii publicznej, rodziny, przyjaciółek i znajom ych — sta n ę ła w jej obronie. O bronę tę kom entow ano błędnie: sądzono, że to w łaśnie Żm ichow ska nam ów iła W ęgierską do ostatecznej decyzji. Całe odium zw róciło się zatem przeciw Żm ichow skiej, k tó rą w Poznańskiem od­ sądzano od czci (zwłaszcza iż jednocześnie w y stępow ała tam p rze­ ciw autorce P oganki rodzina Doliwów, ale ta sp raw a nie należy już do tem atu). Żm ichow ska spotkała się z surow ą uw agą H eleny T ur- now ej, m atk i sw ych uczennic, k tó ra sądziła, że złe im ię nauczycielki spadnie n a m łode dziew częta. D alszą konsekw encją postaw y Żm i­ chowskiej wobec kro k u W ęgierskiej było późniejsze w ycofanie się K arola L ib elta z oferow anego poprzednio Żm ichow skiej kierow nic­ tw a zakładu w ychow aw czego dla dziew cząt w Poznaniu, k tó ry po­ w stać m iał pod egidą Polskiego T ow arzystw a D em okratycznego. Żm ichow ska zm uszona b yła opuścić Poznańskie. W prow adzając więc do O brazka w stęp neg o p raw ie w dw adzieścia la t później Zofię W ę­ gierską, chciała jeszcze raz zadokum entow ać, iż nie zm ieniła swego zd ania o przyjaciółce — m im o konsekw encji, k tó re za n ie poniosła.

Rzeczą znam ienną i w ym agającą podkreślenia je s t fakt, iż Żm i­ chowska do grona E n tu z ja ste k nigdy n ie zaliczała n aw et n ajserdecz­ n iejszych przyjaciółek, k tó re w p rac y ko nspiracyjnej udziału nie b rały . N a dowód przytoczyć m ożna dw ie osoby: A ntoninę G ro tth u - sow ą i Józefę K ucharską. Obie te kobiety dobrze b yły poinform o­ w an e o ak cji spiskow ej, lecz się w niej nie angażow ały, obie też często gościły w dom ach w spólnych przyjaciółek. A ntonina G ro tth u ­ sowa, siostra A nny Skim borow iczow ej, stale m ieszkała u Skim boro­ wiczów, zajm o w ała się bow iem ich domem. Rzecz jasna, iż z tzw. „sab ató w “, tj. sobotnich zebrań tow arzyskich u Skimborowiczów, jej n ie w ykluczano, żyła w najserdeczniejszej p rzy jaźn i z E n tu z ja stk a ­ mi, lecz do n ich się nie zaliczała.

Józefa K u ch arsk a — to koleżanka szkolna N arcyzy Żm ichow skiej jeszcze z pen sji Z uzanny W ilczyńskiej i z In sty tu tu G uw ernantek. Z korespondencji Żm ichow skiej w ynika, że b rała ona udział w to ­ w arzyskich zebraniach (w dyskusjach w praw dzie okazyw ała się „ n a j­ trzeźw iejszą“, tru d n ie j się „ u p ija ła “), a jed n ak nigdy n a liście E n ­ tu zja ste k się nie znalazła. J u lia B aranow ska w sw ych w spom nie­ n iach 11 dotyczących N arcyzy Żm ichow skiej pisze, że Józefa K u­

11 J. B a r a n o w s k a , Notatki do życia i działalności Narcyzy Żm ichow ­

(13)

charska nie angażow ała się w spisku, chciała to jed n ak nadrobić przez patriotyczne w ychow yw anie dziew cząt n a swej pensji, k tó rą prow adziła w W arszawie, oraz przez organizow anie pom ocy m ate­ rialnej dla spiskowców. I to jej przecież ,,nie pom ogło“ w oczach Żm ichow skiej, k tó ra nie zaliczała do E ntuzjastek kobiet niosących tjdko pomoc organizacji. Z tego w zględu nie zdecydow ała się p rze­ cież na w łączenie do tej gru p y A nny K isielnickiej, swej daw nej uczennicy, bardzo w ydatnie w spom agającej organizację pieniędzm i i daram i w naturze.

A więc nie uczestnictw o w tow arzyskich zebraniach w dom u Skimborowiczów, nie sporadyczna pomoc m aterialn a dla organiza­ cji spiskow ej, nie literack ie w ystąpienia, nie same poglądy postę­ pow e w kw estii chłopskiej czy kobiecej, lecz czynny udział w akcji spiskow o-rew olucyjnej decydowały o przynależności do grupy E n­ tuzjastek.

3

Oto ja k w ygląda g ru p a E n tu zjastek w św ietle d a t i faktów . Dzia­ łalność grupy zam yka się w granicach la t 1842— 1848. D aty te m ożna uzasadnić, niekoniecznie jed n ak okresem w ychodzenia z d ru k u P r z e g l ą d u N a u k o w e g o . Około r. 1841 Żm ichow ska poznała red a k to ra pism a, H ipolita Skim borowicza, i — zdaje się — n ied łu ­ go potem W incentę Zabłocką. Od pew nej, w spom nianej przez Żm i- chowską w listach, pogaw ędki u Zabłockiej datu je się zbliżenie z jej przyjaciółkam i: Skim borowiczową i Ziemięcką, ale przede w szystkim ze Skim borowiczową. W konsekw encji n astęp u je oczywiście w ejście Żm ichow skiej do dom u Skimborowiczów. Rok 1848, rok w ybuchu i upadku rew olucji W iosny Ludów, stanow i kres istnienia g ru p y E n ­ tuzjastek. F a k t te n udow odnim y później.

E n tu zjastk i skup iają się z początku w okół czterech przyjaciółek: Żm ichow skiej, Skim borowiczowej, Ziemięckiej i Zabłockiej. Nie m ożna przypuszczać, że grono to było stałe. Przeciw nie, skład g ru ­ py ulegał znacznym zm ianom personalnym . W poszczególne wieczo­ ry, spędzane zresztą nie tylko u Skimborowiczów, lecz np. rów nież u W incenty Zabłockiej (przypuszczalnie i u innych kobiet, na co m am y dowody w korespondencji Żm ichowskiej), zbierały się czę­ sto osoby różne. Poniew aż głów nym p u n k tem spotkań był dom Skim ­ borowiczów, podnietą do dyskusji i k rystalizacji poglądów staw ały się nierzadko tem a ty poruszane przez autorów P r z e g l ą d u N a ­ u k o w e g o . Całe grono zgadzało się w dyskusjach n a tem at em

(14)

an-528 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Ö W N A

cypacji kobiet, w yrażało rów nież sądy do siebie zbliżone n a tem at uw łaszczenia chłopów. W innych dziedzinach, zwłaszcza w dziedzi­ nie politycznej i relig ijn ej, w ystępow ały różnice zdań, i to n a w e t duże, gdyż obok zakonnicy Zabłockiej w dyskusji b rała udział dość ju ż wówczas lib eraln a Żm ichow ska.

Różny też byw ał sk ład społeczny grona: obok ciężko p racu jących n a chleb nauczycielek (jak E m ilia Gosselin, M aria Bolewska) w i­ dzim y np. kobiety, k tó ry m b y t m ate ria ln y zapew niali m ąż lub ro ­ dzice (np. Skim borow iczow ej i M orzyckiej), bogate m ieszczki ty pu M oraczew skiej, w reszcie w łaścicielki m ajątk ó w ziem skich (jak sio­ s try Dzwonkowskie) czy n aw et ary sto k ra tk i w rodzaju A ugusty z K rasickich G rotthusow ej. Ten sk ład zadecydow ał zapew ne, że w śród uczestniczek sp o tkań w dom u Skim borow iczów styk am y się z całym w achlarzem poglądów społecznych i politycznych. W idzi­ m y tu zarów no kobiety postępow e, rozum iejące cel rew olucji, ja k i takie, k tó re w alczą o rów ne z m ężczyzną praw o do w iedzy i p r a ­ cy, lecz nie m y ślą o ostatecznych konsekw encjach ustrojow o-spo- łecznych, do jak ich zm ierza rew olucja. Ten drugi „odłam “ kobiet, n ajm n iej liczny, szybko z grona odpadł i zagubił się w życiu. Nie będziem y się też do niego odwoływać m ów iąc o E ntuzjastkach.

Ju ż w pierw szym stad ium p racy łączyło E n tu zjastk i uczucie p a ­ triotyczne, m yśl o konieczności w zniecenia rew olucji. Działalność sw ą rozpoczynają n a jp ie rw n a polu k ulturalno-ośw iatow ym . W tym okresie cztery kobiety: Skim borow iczow a, Żm ichow ska, Ziem ięcką i Zabłocka — b iorą szczególnie żyw y udział w dyskusjach w gronie au to ró w P r z e g l ą d u N a u k o w e g o . O akcji spiskow ej, pro w a­ dzonej przez mężczyzn, praw dopodobnie b yły poinform ow ane, lecz sam e jeszcze udziału w niej nie brały. N atom iast p rzede w szyst­ kim w ow ym trag iczn ym roku 1843, kiedy fala aresztow ań spadła n a K rólestw o Polskie, E n tu z ja stk i organizują pomoc dla w ięźniów politycznych i ich rodzin. W tedy zm ienia się skład osobowy koła m ężczyzn zb ierający ch się w dom u Skim borowiczów. E dw ard D em ­ bow ski zm uszony jest opuścić W arszaw ę, praw dopodobnie znika też K aro l Baliński; Teofil L enartow icz ucieka po raz pierw szy do Po­ znańskiego. W iosną 1844 w yjeżdża do Poznańskiego N arcyza Żm i­ chowska. N iem niej akcja pom ocy dla w ięźniów i ich rodzin trw a, prow adzą ją E n tu z ja stk i pozostające w stolicy — przede w szystkim Skim borow iczow a, Zabłocka, Ziem ięcką. Praw dopodobnie w p racy te j biorą ud ział także in n e osoby, lecz nazw isk ich nie m ożna w tej chw ili zacytow ać. Po pow rocie Żm ichow skiej z Poznańskiego —

(15)

wiosną, a w łaściw ie latem 1845 — z każdym rokiem zbliżającym się ku W iośnie L udów akcja E n tu zjastek w zm aga się i rozszêrza. O bej­ m uje także ośw iatę n a wsi. Żm ichow ska pisze o tym :

Są jeszcze może osoby, które pamiętają, jak pewna obywatelka w najlep­ szej wierze rozpowiadała, że bratowa pani Eleonory Ziemięckiej dostała pomieszania zmysłów, bo u siebie na w si założyła szkółkę i po całych dniach z dzieciakami sylabizuje albo po chałupach się w łóczy i chorym babom lekarstwa roznosi. Dość liczne było grono słuchających, a nikt się wyliczeniem tak osobliwych symptomaitów psychiatrycznych n ie zadziwił. Niektóre, zresztą bardzo poczciwe kobiety obecne, szczerze, ale to zupełnie szczerze, bée złej myśli, w ich chorobliwość uwierzyły, z obecnych zaś panów ani jeden nie zwątpił, wielu przestraszyło się naprawdę 12.

Ziemięcka, od daw na z p asją oddana pracy w szkolnictw ie ludo­ wym, duży w pływ w tym k ieru n k u w yw arła na Żm ichowską. P rze­ chow ały się w spom nienia J u lii B aranow skiej dotyczące pracy Żm i­ chowskiej n a tym polu. B aranow ska pisze:

Na parę lat przed aresztowaniem, a więc około r. 1847 Narcyssa zamieszkała na czas pewien w w iejskiej szkółce w e w si Rzeczyca i uczyła w iejskie dzieci mówiąc im o tym, co stanowi najbliższe otoczenie na­ szego wieśniaka. Najstarsza ze siostrzenic Narcyssy bywała obecną nauce; z jej opowiadań wiem, że nauczycielka położyła sobie za głów ny cel budzenie lub podsycenie w dzieciach zmysłu moralnego, rozróżnienie złego od dobrego, i do tego różnych środków używała. Dzieci zbierały się luźnie, naukę lubiły, zdawały sprawę z wrażeń i uczynków dnia ubiegłego, nabyw ały pojęć, uczyły się mówić językiem poprawniejszym itp. Nauka trwać długo nie mogła, albowiem dano znać, iż uwaga władz najbliższych była zbudzoną 13.

B aranow ska trochę się m yli: Żm ichow ska uczyła w szkółce w ie j­ skiej ju ż w ro k u 1845. P raca n ad podniesieniem ośw iaty idzie w jej życiu krok w kro k z angażow aniem się w konspiracji. W okresie nadciągania W iosny Ludów E n tu zjastk i działają jednocześnie w rze­ m ieślniczych kołach W arszawy. W yniknęło to z obowiązku posłu­ szeństw a wobec głównego zw iązku konspiracyjnego — od chwili, gdy sam odzielne koło kobiet doń się przyłączyło (wspomina o ty m M in­ kowska). W iemy, iż rzem ieślnicy w arszaw scy, biorący czynny udział w spisku rew olucyjnym w okresie W iosny Ludów, nie tw orzyli żad­ nego związku. U kryli się przed okiem policji poza organizacje sw ych cechów. Starszy cechu byw ał jednocześnie przyw ódcą organizacji

12 Ż m i c h o w s k a , op. cit., s. 564—565.

13 J. B a r a n o w s k a , Notatki i dokumenty odnoszące się do rodziny

(16)

530 M I E C Z Y S Ł A W A H O M A N K Ô W N A

zw iązkow ej, co zresztą zgadzało się ze średniow ieczną jeszcze s tru k ­ tu rą cechu', decydującego rów nież w spraw ach w ojskow ych członków. A oto jak pisze Żm ichow ska w jedn ym ze sw ych listów do B ibian- n y M oraczew skiej :

mam y też zresztą jeden ż y w io ł jeszcze — klasę rzemieślników. Ona jest bliżej najniższej w arstwy, ona z nią razem wszystkim i stosunkami swego życia, ale co tam za rzeźkość młodzieńczej krwi! co za prostota wiary, oni się nigdy omamić nie dadzą i choćby przez om yłkę ręki swej do nieprzyjaciela n ie wyciągną. Stowarzyszeń pomiędzy nim i p r a w i e ż a d n y c h nie ma, ustaw y cechowe, gdzie indziej tak szkodliwe, tutaj zbawiennym są ich zastąpieniem, w m iejsce w ięc związkowego działa­ nia m ają sw oich przywódców, głos przywódcy, który zna lepiej kate­ chizm prawdy niż katechizm kościoła, będzie wiedział, kiedy i jakim odezwać się słowem, jednego szczególniej z takich ludzi poznałam n ie­ dawno, a poznałam przy czytaniu Wieczorów p o d lipą w łaśnie u .

W ko respondencji Żm ichow skiej do M oraczewskiej spotykam y się k ilk a k ro tn ie ze w spom nieniam i n a te m a t p rac y k ultu raln o -o św ia­ tow ej w śród rzem ieślników w arszaw skich. Początkow o m iała ona rzeczyw iście ty lk o jed e n aspekt. Rozpoczęła ją Ziem ięcką od pogłę­ b ian ia w iadom ości p rzed e w szystkim z z a k resu h isto rii Polski w śród dziew cząt, k tó re chciała przygotow ać do p racy bon. Potem , około r. 1847, p raca t a n a b ra ła c h a ra k te ru po lity czno-rew olucyjnego. K on­ ta k ty n a lek cjach h isto rii zam ieniły się w k o n tak ty polityczne. P rzy czytaniu W ieczorów pod lipą przeprow adzano jednocześnie sp ra ­ w y organizacji spiskow ej. Oddźw ięk akcji w śród rzem ieślników zn aj­ dziem y w K siążce p a m ią tek Żm ichow skiej. Podręczników i książek dostarczała głów nie M oraczew ska, k tó ra przesy łała je ko n trab an d ą przez granicę. Pieniądze zdobyw ano n a nie w różny sposób. Przede w szystkim E n tu z ja stk i opodatkow ały się po 10 złp miesięcznie. B iednym uczennicom i uczniom książki rozdaw ano darm o, zasobniej­ si płacili za nie. B ył to ty lk o jed e n te re n p rac y E ntuzjastek. W aż­ niejsze stało się organizow anie zw iązku rew olucyjnego w okręgach p ozaw arsza w skich.

Żm ichow ska b y ła głów nym k a sje rem zw iązku, sta ła obok H en­ ry k a K rajew skiego n a czele spisku; prócz tego nie uch y lała się od p rac y organizacyjnej w in n y ch okręgach. Ona najczęściej p rze k ra d a ­ ła się przez kordony g raniczne do G alicji i Poznańskiego celem u trz y m an ia k o n tak tu organizacji K rólestw a Polskiego z w ładzam i in n y ch dzielnic, ona p rzeprow adzała rozm ow y z Libeltem , a może

14 N. Ż m i c h o w s k a , Listy do rodziny i przyjaciół. T. 3. Kraków 1906, s. 256—257.

(17)

naw et sam ym M ierosławskim , w spraw ie uderzenia n a K rólestw o Polskie. Zagadnienia te p rzedstaw ia szerzej M inkowska w studium już cytow anym .

We w rześniu 1848 zostali aresztow ani H ipolit i A nna Skim boro- wiczowie; m ieszkanie zapieczętowano, a P r z e g l ą d N a u k o w y zam knięto. Nieco później dostają się do w ięzienia inne E ntuzjastki. L istę aresztow anych już cytow aliśm y, ale nie jest ona pełna. Szczę­ śliwszy los p rzyp ad ł w udziale tym, n a k tó re n ie padło oko* policji, a było ich zapew ne o w iele więcej niż uwięzionych. K obiety w w ię­ zieniu trzy m ały się bardzo dobrze. Zastosow ały m etodę w y p ieran ia się i przeczenia w szystkiem u, choćby n a w e t przedstaw iano im do­ wody win, dzięki czemu po trafiły ustrzec od aresztow ań p rzy ja ­ ciółki.

Na podstaw ie korespondencji Żm ichowskiej, listy uwięzionych, podanej przez M inkowską, i no tatek J u lii B aranow skiej m ożna ze­ staw ić nazw iska ty ch kobiet, k tó re nazw alibyśm y E n tu zjastk am i — zgodnie z p rz y ję tą zasadą, że są to uczestniczki p racy spiskow ej. Były to więc: 1) M aria Bolewska, 2) M ałgorzata Ciem niewska, 3) Te­ kla D obrzyńska, 4) A nna D om aszew ska-K rajew ska, 5) A nna Dzwon- kowsfca, 6) S tefan ia Dzwonkowska, 7) E m ilia Gosselin, 8) G rabow ­ ska, 9) A ugusta G rotthusow a, 10) Teresa Kossowska z K arskich,

11) W aleria Lewicka, 12) B ibianna M oraczewska, 13) F au sty n a Mo­ rzycie a, 14) Leonida Popielów na, 15) W iktoria Rem biejew ska, 16) R zew uska („Sybilla“), 17) K ryspina Siew ielińska-Stelm ow ska, 18) U rszula Siewielińska-Holzow a, 19) A nna Skimborowiczowa, 20) W incenta Zabłocka, 21) P au lin a Zbyszewska, 22) K azim iera Ziem ięcka, 23) N arcyza Żmichowska.

Proces ,,spisku rzem ieślników “ zam knął działalność E ntuzjastek. Od chw ili aresztow ania cztern astu z nich nigdy już ani n ie zejdą się one w p ierw otn ym gronie, ani nie podejm ą akcji rew olucyjnej. Paskiew icz kazał kobiety zwolnić z więzienia. Najciężej obw iniało oskarżenie Skim borowiczową, najbardziej spośród oskarżonych k rn ą ­ b rną okazała się Żm ichow ska. Obydwie poniosły za to w iększą karę. Skim borowiczowa m usiała opuścić K rólestw o — in ternow an o ją w raz z m ężem w Żytom ierzu. Osiedliła się potem w Kijowie. Żm i­ chowską zatrzym ano w w ięzieniu niem al o rok dłużej niż inne uczestniczki konspiracji. Zw olniona została dopiero 9 lutego 1852. U zyskała tylko urlo p więzienny. W yrok w jej spraw ie nie zapadł właściwie nigdy. Do wiosby 1855 m usiała pozostawać pod nadzo­ rem policyjnym w Lublinie — z zakazem opuszczania m iasta.

(18)

532 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Û W N A

4

W późniejszych lata ch pam ięć tej epoki „d u rn ej i c h m u rn e j“ za­ chowały cztery kobiety: Żm ichow ska, Skim borowiczowa, Ziem ięcką i Zabłocka. K ażdy ro k pogłębiał jed n a k m iędzy nim i przepaść. Zwłaszcza m iędzy Skim borow iczow ą i Zabłocką — z jed n ej strony, a Żm ichow ską — z drugiej. Szczegóły życia tych kobiet zaw iera w spom niane stu d iu m Chm ielowskiego; nie sposób tu w szystkiego pow tarzać. Je d n o trz e b a przecież podkreślić: w szystkie E ntuzjastk i w yrosły w atm osferze dom ow ych i rodzinnych tra d y c ji postępow ych, a n a w e t rew olucyjnych.

Ojciec Ż m i c h o w s k i e j był żołnierzem kościuszkowskim i w ielkim zw olennikiem rew o lucji fran cusk iej. Dał tem u w yraz n a ­ zyw ając aż czworo sw oich dzieci w edług k alend arza jakobińskiego im ionam i k w iató w (H iacynt, Hortensja,, Lilia, Narcyza). Trzej bracia Żm ichow skiej b ra li u dział w pow stan iu listopadow ym , jed en z nich, Erazm , b y ł n a em ig racji członkiem L u d u Polskiego w A nglii i przez jak iś czas sołtysem kom unistycznej gm iny G rudziąż; w spółpracow ał ze S tanisław em W orcellem , po tem dopiero przeniósł się do F rancji, gdzie p rzy stąp ił do T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego i peł­ n ił przez pew ien ok res obowiązki em isariusza n a te re n ie k raju . O j­ ciec Z a b ł o c k i e j , podpułkow nik w ojsk polskich, szef W ydziału W ojennego, n a rozkaz M ikołaja I po d w uletnim śledztw ie stan ął w r. 1827 przed sądem sejm ow ym , obw iniony m. in. o przy należ­ ność do T ow arzystw a P atriotycznego; b ra t jej — jak o uczestnik p o w stania listopadow ego — skazany został n a Sybir, a narzeczony, P lichta, zginął w pow staniu. K azim iera Z i e m i ę c k ą w raz z m ę­ żem została aresztow ana w r. 1846 za udzielanie w sw ym domu azylu em isariuszom (przede w szystkim W ładysław ow i D zw nukow­ skiem u). W ojciech Ziem ięcki zniszczył w w ięzieniu zdrow ie i w k ró t­ ce po w ypuszczeniu na wolność, około r. 1848, zm arł. A nna Skim ­ borow iczow a b y ła tak znan a ze swej działalności, że do niej zwrócił się generał Józef W ysocki w spraw ie, zorganizow ania spisku w K ró ­ lestw ie Polskim . Z i e m i ę c k ą — to działacżka k u ltu raln o -ośw ia­ tow a w śród lu d u i rzem ieślników , a w organizacji głów nie kolpor- terk a zakazanych książek i czasopism. G o s s e l i n zajm ow ała się, jak b y śm y to dzisiaj powiedzieli, propag and ą rew olucyjną. Podobno była a u to rk ą kazań o treści rew olucyjnej, w ygłaszanych przez zna­ nego wów czas kaznodzieję w arszaw skiego, ks, B en w en uta M ańkow ­ skiego, k tó ry w iele lat p rzesiedział potem na Sybirze za udział w

(19)

or-ganizacji rew olucyjnej w okresie W iosny Ludów, a zginął w pow sta­ niu styczniow ym . M o r a c z e w s k a przez całe życie oddana była spraw ie rew olucji. Pow odem zerw ania przyjaźni ze Żm ichow ską w r. 1862 s ta je się k ry ty czn y stosunek autorki Poganki do akcji przygotow yw ania pow stania styczniowego. M o r z y c k a w spół­ p rac u je najściślej z b ratem swym Stanisław em , którego skazano na Sybir za przeprow adzanie Żm ichowskiej przez kordem graniczny do Poznańskiego. M orzycka pośredniczyła w tej spraw ie pom iędzy Żm i­ chowską a bratem . A nna D o m a s z e w s k a, narzeczona, a potem żona głównego kierow nika organizacji, H enryka K rajew skiego, jest jedną z najb ard ziej oddanych konspiratorek. M ałgorzata C i e m ­ n i e w s к a, uniknąw szy aresztowania,, w okresie badań śledczych zajm uje się opieką n ad uw ięzionym i w spółkonspiratorkam i. ltd., itd. Nie m a w śród E n tu zjastek ani jednej, k tó ra by prócz tra d y c ji ro­ dzinnej nie znajdow ała w okół siebie pracujących dla rew olucji, i to w śród najbliższych: braci, mężów, narzeczonych. O niektórych w ie­ m y bardzo niew iele: pozostał po nich ślad w postaci zapisanego n a ­ zwiska — czy to w ak tach śledztwa, czy w korespondencji Żm ichow­ skiej lub pam iętnik ach B aranow skiej.

N ajbliższą sercu Żm ichowskiej była jednak A nna Skim borow i- czowa, k tó rą p isark a n azyw ała „gum ą a rab sk ą“, um iejącą każde roz­ bite nadzieje skleić. B aranow ska poznała Skimborowiczową, Zie­ m ięcką i Zabłocką dopiero około r. 1852, ale od razu zbliżyła się do nich i w łaściw ie k o n tak t utrzy m y w ała z nim i do końca życia. W swych n o tatk ach zostaw iła takie w spom nienie o Skim borowiczo- wej:

Anna miała piękną, wysoką postawę, twarz (niegdyś piękną) zesz­ peconą przez ospę, układ prosty, wyraz fizjonomii i mowy, i głosu nazna­ czony wielką dobrocią [...] 15.

ze wszystkich kobiet bliskich Narcyssie Anna S. najwyższe miała warun­ ki w wewnętrznym usposobieniu, zarówno jak i we wyrobieniu życiowym na warunki o s o b i s t e . Toteż i stosunek Narcyssy do niej był ze wszystkich najosobistszym. Nie mogłabym tego powiedzieć o stosunkach Anny do Narcyssy, albowiem zachowanie Anny wobec siostry, wobec Wincenty Zabłockiej, Kazimiery i Anny Krajewskiej mniej więcej podobne miało cechy zewnętrzne z pewnym tylko naddatkiem, dodatkiem, a ra­ czej z pewnym wyróżnieniem. Narcyssa najosobistsze sprawy zwierzała Annie, czego dowodem są niektóre papiery w jej rękach złożone, między innymi list N[arcyssy] do Pauliny Z[byszewskiej], czy raczej kopia listu,

15 B a r a n o w s k a , Notatki do życia i działalności Narcyzy Ż m ic how­

(20)

534 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Û W N A

list W [ładysława] Dfzwonkowskiego] do Narcyssy itp. Anna znów zawsze prawie zostaw ała pod jakim ś żyw szym wrażeniem z powodu Narcyssy: albo się smuciła nie widząc w Narcyssie dość religijnego nastroju, żywej a prostej wiary, dość pobłażania chrześcijańskiego na cudze grzechy, na różne różnych przeniew ierzenia uczuciom i obowiązkom obywatel­ skim, albo się niepokoiła o jej zdrowie i o brak warunków zdrowiu po­ trzebnych, albo wyszukiwała argumentów na to, aby skłonić Narcyssę do zmiany zbyt ostrych jej zdaniem sądów wyrażanych ustnie czy też w jakiej pracy piśm iennej, np. w Adeodacie, o usunięcie ustępów draż­ niących itp., albo odwrotnie uszczęśliwioną była złagodzeniem, jakąś lepszą chw ilą stosunku Narcyssy ze swoją rodziną, lub rozradowaną nowym pom ysłem zamierzonej pracy literackiej, lub rozjaśnioną napot­ kanym przez nią pomysłem, uznaniem dla talentu lub dla osoby Narcyssy. A nnie najtrudniej było pogodzić się z myślą wyrzeczenia się szczęścia rodzinnego dla przyjaciółki. Anny spojrzenie, gdy patrzała na Narcyssę, miało wyraz serdecznego badania, sięgania do głębi duszy tak, jak to matki patrzą na dzieci sw oje czasami. Przed żadnym też pytaniem się nie cofnęła, bo czuła, że pytać ma prawo i obowiązek, o wszystko pytać, bo w szystko wiedzieć potrzebuje, w iedzieć powinna o swojej Narcyssie. Przy takiej szczerości i głębokości uczuć, przy długoletnim nawyknieniu do wzajem nych zwierzeń, różnice tkw iące w samej naturze i usposobie­ niu duchowym obu kobiet, różnice poglądów, zapatrywań, sądów musiały się bardzo w ybitnie rysować, m usiały zaostrzać rozmowę. Ile razy takiego zaostrzenia rozmowy uniknęła, tyle razy Narcyssa wracając od Andzi prosto do m ego pokoju przychodziła, mówiąc: „Ani razu n ie pokłóciłam się z Andzią...“ Raz po raz też słyszałam Narcyssę mówiącą, że takich chwil, jakie m iewa czasami z Andzią, takich z nikim nie ma i mieć nie może, bo z nikim już ją związać n ie mogą wspom nienia podobne lat m łodzieńczych 16.

Żm ichow ską ze Skim borow iczow ą łączył stosunek czułej, tkliw ej p rzyjaźni. Żm ichow ska nazyw ała przyjaciółkę sw ym „konfesjona­ łem “ . P rz y ja ź ń ta pozostaw i ślady do końca życia, n a w e t w tedy, gdy Żm ichow ska — zrażona bigoterią Skim borowiczowej — od­ sunie się od niej daleko pod każdym względem . W tym okresie n a stę p u je n ato m iast szczególne zbliżenie Skim borowiczowej z za­ konnicą Zabłocką.

Zupełnie różnym pod w zględem psychicznym ty p em kobiety była Ziem ięcką. C h arak tery sty czn ą cechą jej poglądów je s t dem okra- tyzm , nienaw iść do szlachty, do ziem iaństw a, k tó re uzn aw ała za g ru p ę pasożytniczą. Z najbliższą rodziną n ie utrzy m y w ała żadnego k o n tak tu (powód tego n ie je s t dostatecznie znany, zdaje się jed­ nak, że skrzyw dzono ją pod w zględem m aterialnym ). W n o tatn ik u B aranow skiej czytam y o niej:

(21)

Kazimiera byłaby chciała zdemokratyzować wszystkie zabytki szla­ checkiej cywilizacji; w szystkie owoce rycerskiej naszej przeszłości, w szystkie zasługi szlachty polskiej rzucić w kuźnię jedną wielką, wspólną, ii zmieszać ubóstwo, ciemnotę jednych ze światłem i bogactwem drugich, a żelazna konsekwentność tkwiła w pojmowaniu demokratyzmu, więc też nie dawała pardonu ani arystokracji rozumu, ani artyzmu, ani nauki, nie liczyła się więc, jako widzicie, naw et z naturalnym prawem w yż­ szości, tym więcej — użyciem tego prawa n .

Ziem ięcka, surow a w sądach, m im o to z pew nym w yrozum ieniem i spokojem p atrzy ła n a ew olucję św iatopoglądu Żm ichow skiej, k tó ra poprzez panteizm (zwłaszcza pod w pływ em darw inizm u, była bo­ w iem jego zwolenniczką) doszła p raw ie do m aterializm u. Na tle św iatopoglądow ym n ie w ystąpiły m iędzy nim i żadne nieporozum ie­ nia. Inaczej natom iast zachow ała się Zabłocka-kanoniczka. J e st ona typ em inkw izytorskim ; około r. 1852 zaczyna napierać n a Żm ichow ­ ską, aby pow róciła do p ra k ty k religijnych. Żm ichow ską to razi i gniewa. Tak pisze o tym w listach; w iara W incenty Zabłockiej jest w iarą „babki spod kościoła“ 18. Rozdźwięk m iędzy obydw iem a b yły ­ mi E n tu zjastk am i powiększa się tak, że dochodzi do zupełnego roz­ luźnienia stosunków , zwłaszcza po ro k u 1863. P rzyjaźń z Ziem ięcką była w praw dzie chłodniejsza, m niej bezpośrednia, m iała cechy b a r­ dziej m ęskie, ale też nie ulegała zmianom. Była równa. W ynika to praw dopodobnie z faktu, że Ziem ięcka stanow iła dla Żm ichow ­ skiej ty p um ysłow n bliższy niż pozostałe przyjaciółki.

Śledzenie stosunków osobistych m iędzy Żm ichow ską a innym i kobietam i jej k ręg u pozwala stw ierdzić, że n a podłożu przy jaźni p r a ­ ca ich w y rastała tylko w epoce owego „entuzjazm u“ .

Prócz trzech wyżej w ym ienionych były jeszcze inne E ntuzjastki, z k tó ry m i Żm ichow ska żyła w ściślejszych stosunkach. Nici p rzy ­ jaźni aż do śm ierci w iązały auto rk ę Poganki z n iek tóry m i daw nym i w spółkonspiratorkam i: np. z Em ilią Gosselin, A nną D om aszew ską- K rajew ską, S tefan ią Dzwonkowską, K ryspin ą Siew ielińską-Stelm ow - ską i F au sty n ą M orzycką, jed n ą z najw cześniejszych tow arzyszek okresu m łodości (rodzice Żm ichowskiej i M orzyckiej rów nież żyli z sobą w przyjaźni). Mimo jed n ak udziału M orzyckiej w konspiracji, m imo konieczności u trzy m y w ania ciągłych kontaktów , stosunki m iędzy ty m i kobietam i są pow ierzchow ne. F a k t te n łatw o zaob­ serw u je czytelnik korespondencji Żm ichow skiej. K on tak ty listow e

17 Tamże, k. 10.

18 Ż m i c h o w s k a , Listy do rodziny i przyjaciół, t. 2, s. 284 (list do Julii Baranowskiej, z 19—22 II 1864).

(22)

536 M I E C Z Y S Ł A W A R O M A N K Ö W N A

z M orzycką ograniczały się do oddania pożyczonych książek, ukło­ nów czy zap y tan ia o zdrow ie. W p ew n ym okresie zbliżyła się Żm ichow ska do B ibianny M oraczew skiej i Tekli D obrzyńskiej. Z A ugustą G rotthusow ą p rzy jaźń w ygasła niem al zupełnie z chw ilą w yjścia z w ięzienia.

5

M yśli i czyny rew o lu cyjne E n tu z ja ste k w iązały się niew ątpliw ie z działalnością n a te re n ie K rólestw a Kongresowego — E dw arda Dem bowskiego. N a skrystalizow anie się i realizację poglądów tej gru p y w płynęli rów nież in n i autorzy P r z e g l ą d u N a u k o w e g o .

Ciężar działalności E n tu z ja ste k n achy lił się ku epoce W iosny Ludów, tzn. p rzy pad ł n ą la ta 1847— 1848, niem niej m yśl postępow ą, m yśl narodow ow yzw oleńczą i rew olucyjną, zaszczepił w tym gro­ nie okres w cześniejszy, la ta 1843— 1845. N ie bez znaczenia były dys­ k u sje na tem a t uw łaszczenia chłopa, em ancypacji kobiet, koniecz­ ności zm iany u stro ju społecznego. Toczyły się one w czasie, kiedy E n tu z ja stk i rozpoczęły pracę kulturaln o-o św iatow ą. Je śli M anifest

k o m u n isty c zn y uzn ał E d w ard a D em bow skiego i jego gru pę za n a j­

bardziej postępow ych w społeczeństw ie polskim rew olucjonistów , w ypada podkreślić, że część tego u znania n ależy się* w łaśnie E n tu ­ zjastkom . W praw dzie w n iejed n y m w y pad ku nie rozum iały istoty re ­ w olucji, n iejed n o k ro tn ie w ypaczały jej sens czy n a w e t — ja k Zby- szew ska — zdradzały ją, nie m ożna przecież zaprzeczyć, że większość ty ch kobiet — w m iarę sw ych sił, m ożliwości i rozum ienia — p ra ­ gnęła służyć i spraw ie rew olu cji służyła.

Jak o oddzielne zagadnienie w ysuw a się sp raw a autorów P r z e ­ g l ą d u N a u k o w e g o , zw anych przez tyle, ty le la t „E n tu zjasta­ m i“ . Jeszcze raz podkreślić m usim y, że Żm ichow ska nigdzie nie użyła tej nazw y dla określenia m ężczyzn środow iska, w któ ry m przebyw ały, żyły i p raco w ały E n tu zjastk i. Jeżeli nazw a E n tu zjastek dotyczyła k ob iet p racu jący ch w konspiracji, to chyba term in ten, zastosow any do mężczyzn,, w inien być u ży ty w ty m sam ym znacze­ niu. A przecież nie w szyscy autorzy z P r z e g l ą d u N a u k o w e ­ g o byli zaangażow ani w w alce narodow ow yzw oleńczej. J e st to pierw szy problem , k tó ry należałoby szerzej rozpatrzeć.

Z drugiej stro n y w ysuw a się spraw a postaw iona zupełnie w yraź­ nie przez K o rb u ta w L itera tu rze p o lskiej 19. P od hasłem „E n

(23)

k i“ i „E ntuzjaści“ K orbut w yliczył dziesięciu pisarzy, a więc zasad­ niczo nazw ę służącą do określenia działaczek i ew entualnie działaczy konspiracyjnych p o trak to w ał równoznacznie z nazw ą przynależną w edług niego grupie literatów . Jeśli p rzy jrzy m y się liście pisarzy zacytow anych przez K orbuta, to na pierw szy rzu t oka dostrzeżem y, że są na niej ludzie, k tó ry ch nie m ożna w ogóle łączyć jakim kolw iek w spólnym węzłem. Na p rzyk ład Feliks Jezierski i H enryk M erz bach nie m ieli nic wspólnego z pozostałym i członkami grona. Jezierski bowiem, poza p ublikacją artyk u łów na łam ach P r z e g l ą d u N a­ u k o w e g o , stoi zupełnie z dala od w szystkich. M erzbach, jak sam K orbut stw ierdza, rozpoczął pracę literacką dopiero w r . 1855, czyli po zupełnym rozproszeniu g ru p y pisarzy P r z e g l ą d u N a u k o w e - g o. Ze względów ideologicznych pod znakiem p y tan ia postaw ić by należało również osobę Ju lia n a Bartoszewicza, k tó ry w praw dzie przez k ró tk i czas był pod w pływ em grona skupionego wokół czasopisma, ale — jak się okazało — m iał zbyt w yraźne tendencje do apoteozy saskiej szlachetczyzny, zwłaszcza iż w łaśnie tą epoką się zajm ował.

Spośród g ru p y E n tu zjastek wyłączyć by trzeb a było Zofię W ę­ gierską. Drogę literack ą rozpoczęła ona, podobnie jak M erzbach, po r. 1850, a z „k rajem la t dziecinnych“ zupełnie niem al zerw ała w cza­ sie pobytu we F ran cji. Cóż ją wiązało, naw et po r. 1850, z W arszawą? Chyba dru k felietonów na łam ach w arszaw skich czasopism: G a z e ­ t y P o l s k i e j , B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j , B l u s z c z u . W ęgierska nie wchodziła zatem , praw dę mówiąc, do grona E ntuzjastek .

Są to wszystko problem y, k tó re w ym agają dogłębnego przem y­ ślenia, oddzielnego opracow ania i uporządkow ania, ażeby zakoń­ czyć spraw ę w h isto rii lite ra tu ry ciągle jeszcze trak to w an ą dość n ie ­ jasno i bałam utnie. Rzecz oczywiście stanie się zupełnie zrozum iała po opracow aniu m onograficznym życia, działalności i twórczości pisarzy tego okresu. Rzuci to bowiem snop nowego św iatła, ukaże związki i zależności ty ch ludzi pom iędzy sobą, zbliży i rozjaśni sp ra ­ w y dotychczas ciemne. K to wie, czy nie byłoby rzeczą w pew nym względzie racjo n aln ą zgodne, w jakichś granicach, po traktow anie pisarzy tej epoki, w raz z E dw ardem Dem bowskim, jako* pisarzy „Młodej W arszaw y“ . M ielibyśm y w tedy możność zgrupow ania auto­ rów postępow ych — w ich gronie znaleźliby się konspiratorzy re ­ wolucji, których praca, czem u nie sposób zaprzeczyć, w iązała się z twórczością literacką. Na razie stw ierdzić należy, iż E n tu zjastk i literatk am i nie były, były natom iast działaczkam i w dziedzinie spraw narodow owyzwoleńczych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

— Postacie lekooporne — risperidon lub bupropion są dodawane alternatywnie do terapii lekami z grupy SSRI; w Stanach Zjednoczonych, według FDA [1], najpowszechniej stosowaną

Mimo że być może wydaje się to niektórym czy- telnikom nudne i dziwne, że wciąż o tym piszę – podjęto uchwały, które są jednocześnie zwykłe dla członków rady, ale

Można również wziąć pod uwagę pomysł możliwości zamiany stażu na kurs z danej dziedziny – często krótkie wyłożenie aktualnych zaleceń z komentarzem może

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co

W odróżnieniu od odbiornika sygnału analogowego, który musi z określoną dokładnością odtworzyć w zadanym zakresie wszystkie wartości wielkości

zrekrutowa- nych wolontariuszy, oni odwiedzali już rodziny, reprezentowali Paczkę i bałam się, że na nich wyleje się cała niechęć ludzi, choć przecież nie oni zawinili.

System teleradiologii musi zatem budować historię badań pacjenta, nawet jeżeli wyniki jego badań znaj- dują się w różnych placówkach i lekarz z dowolnej placówki może mieć

„– Spodnie nie dotyczą kota, messer – niezmiernie godnie odpowiedział kocur, – Może polecisz mi, messer, włożyć jeszcze buty? Koty w butach występują jedynie