Olgierd Jędrzejczyk
"Mowa rektorska" Henryka
Sienkiewicza
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 47/4, 510-515
Nazwisko Janczewskich związane jest ściśle z Henrykiem Sien
kiewiczem. Jadwiga Janczewska, z domu Szetkiewiczówna, siostra
pierwszej żony Sienkiewicza, była bliską powiernicą planów twór
czych autora K rzyża k ó w , który napisał do niej blisko 500 listów.
W jej domu w Krakowie przebywały dzieci w ielkiego pisarza. Mę
żem Jaawigi Janczewskiej był profesor U niw ersytetu Jagielloń
skiego, znany botanik polski Edward Janczewski — syn historyczne
go Cypriana Janczewskiego, któremu Adam M ickiewicz poświęcił
pamiętne słowa w III cz. Dziadów: „W ywiedli Janczewskiego; — po
znałem, oszpetniał...“
Sienkiewicz dużo podróżował, spędzał czas w ciągłych rozja
zdach — przy tym bardzo często zahaczał o Kraków, co oczywiście
łączyło się prawie zawsze z pobytem w domu Janczewskich przy
ulicy Wolskiej 16 (dziś Manifestu Lipcowego). W tym samym domu
mieszka obecnie potomek w prostej linii Cypriana i Edwarda Jan
czewskich — Edward Walery Janczewski. Nie odziedziczył jednak
po swym ojcu zamiłowań botanicznych, jest natomiast cenionym gee-
fizykiem, autorem pierwszego w języku polskim Zarysu sejsmologii
stosowanej i w ielu ciekawych prac z zakresu ruchów ziemi. Dom r
który Edward Walery Janczewski przekazał w użytkowanie Zakła
dowi Geofizyki Akademii Górniczo-Hutniczej, był właśnie m iejscem
częstych odwiedzin Sienkiewicza. Z osobami tam wówczas mieszka
jącymi i z Sienkiewiczem wiąże się interesująca ciekawostka, którą
pragnę tu przedstawić. Interesująca przede wszystkim dlatego,
że pozostał po niej trwały ślad, bardzo cenny i dotychczas nieznany.
Możność opublikowania tego śladu zawdzięczam wielkiej uprzejmo
ści profesorostwa Janczewskich.
Profesor Janczewski pamięta w izyty autora Trylogii w rodzin
nym domu, pamięta zabawy i wakacje spędzane z dziećmi Sienkie
wicza w Zakopanem. Jeden szczególnie przyjazd Sienkiewicza do
Krakowa utkwił Edwardowi Waleremu Janczewskiemu w pamięci.
„ M O W A R E K T O R S K A “
511
Było to u schyłku lata 1901. Ojciec obecnego profesora Akademii
Górniczo-Hutniczej. Edward Janczewski, został wybrany na rok
1901/1902 rektorem Uniw ersytetu Jagiellońskiego. Zaszczytna god
ność miała i sw oje złe strony, przed którymi nowoobrany rektor jak
mógł, tak się bronił. Między innymi trzeba było U niw ersytet oficjal
nie reprezentować i przemawiać do młodzieży.
Sienkiewicz podzielał zadowolenie rodziny z uzyskanej przez
szwagra go d n o ścii. Sam był wówczas w bardzo dobrym nastroju,
brał udział w przyjęciu u Kotarbińskich. Gdy się dowiedział, że no
w y rektor ma kłopoty z przemówieniem, które w inien wygłosić
z okazji uroczystej immatrykulacji, ofiarował się z napisaniem szwa
growi... m owy rektorskiej. Chciał zresztą potem tej m ow y wysłuchać,
żeby stwierdzić, jakie wrażenie wyw rą jego słow a na młodzieży.
Niestety, m usiał wyjechać z Krakowa przed immatrykulacją (która
nastąpiła 7 grudnia 1901). W każdym razie m owę napisał. Mój
uprzejmy informator pamięta bardzo dobrze, że Sienkiewicz zam
knął się w gabinecie rektora i na kilka chwil przed godziną 14 (kiedy
to w domu Janczewskich zaczynał się obiad) mowa była gotowa. Na
pisana została na „domowym“ papierze listowym Janczewskich, po
siadającym znaki wodne w kształcie pajęczyny.
Autograf Sienkiew icza zachował się w papierach profesora Jan
czewskiego. Po wygłoszeniu przemówienia opublikował je C z a s 2.
Tekst wydrukowany w dzienniku brzmi nieco inaczej niż tekst auto
grafu. Oprócz różnic drobnych (np. użycia słow a „odwieczny“ za
miast Sienkiew iczowskiego „starożytny“, „znakomitymi“ zamiast
„znam ienitym i“) występuje w nim parę zmian bardziej rzucających
się w oczy. Oto one:
1)
W akapicie [6] zamiast zdania autografu zaczynającego się od
słów: „Bo gdzie indziej przeciwią się...“ — w ystępuje zdanie: „Prze
cież w y wszyscy czujecie, jak dalece wrogie nam potęgi wytężają
gdzie indziej w szystkie sw e siły, by wyniszczyć polską kulturę, w y
tępić polską m owę i w ykreślić Polski imię z języka żyjących“.
1 S ie n k ie w ic z p rzy jech a ł do K rakow a w p o ło w ie sierpnia 1901 z Z akopa nego, gd zie — ja k w ie m y — najsp ok ojn iej m ógł p racow ać, n ie n a g ab yw an y przez różne d eleg a cje i d ziennikarzy. J e śli chodzi o czas p ob y tu pisarza w K rak ow ie, zob. K a l e n d a r z życia i t w ó r c z o ś c i H e n r y k a S ie n k ie w ic z a . Oprać. J u lia n K r z y ż a n o w s k i . W arszaw a 1954, s. 347.
2 M o w a r e k t o r a E d w a r d a J a n c z e w s k i e g o p r z y i m m a t r y k u l a c j i u c zn ió w U n i w e r s y t e t u J a g iello ń s k ieg o w dniu 7 g ru d n ia 1901 r. C z a s , LIV, 1901, nr 283, z 8 X II, w y d a n ie poranne.
Pierwsza strona autografu „mowy rektorskiej“ Sien kie wicza. W papierach profesora Edwarda Janczewskiego.
2) W akapicie [7] do zdania: „Tymczasem jednak zarówno pożą
danym, jak koniecznym jest [w dzienniku: „jest pożądanym i ko
niecznym “], abyście umieli odróżnić rzecz główną i stałą od rzeczy
pobocznych i przem ijających“ — rektor w relacji C z a s u dodał:
„światło życiodajne od ogni błędnych lub sztucznych“. Zdanie na
stępne, zaczynające się od słów: „Wszakże nie zmuszano was...“,
otrzym ało taką postać: „Wszakżeście przyszli do tego przybytku n a
uki dobrowolnie, a dzisiaj stwierdzacie i przyjm ujecie zobowiązanie,
„ M O W A R E K T O R S K A “
513
że na ten czas, przez który tu pozostaniecie, głównym waszym za
wodem, głów nym celem i wyłączną m yślą przewodnią ma być
nauka“.
3) W akapicie [8] zdanie pierwsze („Kilka zaledwie jeszcze
słów...“) zostało opuszczone. To samo stało się ze zdaniem ostatnim:
wypadło wraz z cytatem („a całość sama się złoży“).
4) W akapicie [9] zamiast słów: „które kiedykolwiek przesunęły
się wśród tych murów“ — C z a s przynosi sformułowanie: „które
zapisały swe imiona w matrykułach naszej almae matris Jagello-
nicae“.
W ymieńmy jeszcze kilka zmian mniej ważnych, ale ciekawych.
W akapicie [2] koniec zdania ostatniego otrzymał brzmienie: „jednego
z najstarszych i jednego ze sławniejszych uniw ersytetów cywilizo
wanego św iata“. W zdaniu czwartym akapitu [3] wyrażenie „specjal
nego w ykształcenia“ rektor zastąpił formułą „fachowego wykształ
cenia“. W zdaniu siódmym akapitu [8] zwrot „charakter wzniosłych
powołań“ ustąpił miejsca zwrotowi „charakter powołania“.
T EK ST A U T O G R A FU SIEN K IEW IC ZA P an ow ie.
[1] W ielok rotn ie p rzem aw ian o już z tego m iejsca do p oprzedników w a szych i w y k a zy w a n o im , jak w ielk ą i d on iosłą w życiu m łod zień ca je s t ch w ila, w której im ię jego zap isan e zo sta je do sta ro ży tn y ch m atryk u ł naszej w szech nicy. I za iste c h w ila je s t doniosła, a zarazem p ełn a radości — i d la w as — i dla m n ie, k tóry m am o b o w ią zek p rzed staw ić w am , w e d le starożytn ego obyczaju, całą jej uroczystość i pow agę.
[2] B y liśc ie d otych czas w y ch o w a ń ca m i niższych zak ład ów ped agogiczn ych , dziś w stę p u je c ie w progi zak ład u p ra w d ziw ie naukow ego. B y liśc ie dziećm i u czącym i się pod dozorem zw ierzch n ości teg o w szy stk ieg o , czego ta zw ie r z ch n ość u czyć się w a m n ak azyw ała, od tej n a to m ia st ch w ili w yb ór ga łęzi w ie dzy p o zo sta w ia się w aszej w o li — a p iln o ści strzec b ęd zie je d y n ie w a sze p oczucie ob ow iązk u . B y liśc ie u czn iam i gim n azjów , ob ecn ie k ażdy z w a s o trzy m uje godność stu d en ta jed n eg o ze starszych i jed n eg o ze sła w n iejszy ch u n i w e r sy te tó w w E uropie.
[3] U n iw e r sy te t ten p rzyzn aje w a m i w ięk szą sw obodę, i rozliczn e praw a, jak ich n ie m ie liśc ie dotąd. W ięc przede w szy stk im u zn aje on w a s n iejak o za sy n ó w sw o ich i przek azu jąc w am w ła sn ą św ie tn ą trad ycję, w k ła d a n a w a s ob ow iązek u trzym an ia jej nadal. O tw iera w a m w rota w ied zy w ogólności. D a je w a m do w y b o ru w sz y stk ie sw e fa k u ltety i w w y k ła d a ch , które się n a n ich odbyw ają, u k azu je w a m drogi w io d ą ce do sp ecjaln ego w y k szta łcen ia , n ie zb ęd n ego dla d alszych w a szy ch za w o d ó w — a w reszcie, je ś li chodzi o n au k ę czystą, w d raża w a m m etodę, za p om ocą której m ożna n a u k ę tę n ie ty lk o posiąść, a le i ro zw ija ć n a leży cie.
[4] U dział w ćw iczen ia ch sem in a ry jn y ch je s t także jed n y m z n iep o śled n ich praw w aszych . K sięgozb iory u n iw ersy teck ie stają się w a szy m i k się g o zbioram i; ró w n ież pracow n ie, czy li laboratoria, rów n ież k lin ik i, a nadto i te w szy stk ie pom oce m aterialn e, którym i bądź to pod p ostacią sta ły ch sty p e n diów , bądź jed n orazow ych zasiłk ów , rozporządza nasza w szech n ica.
[5] W yw yższon e je s t w ięc, p an ow ie, w a sze sta n o w isk o sp ołeczn e, z a p ew n io n y ch lu b n y ty tu ł stu d en tó w W szechnicy J a g iello ń sk iej, zap ew n ion e p rzew od n ictw o n au k ow e i u ła tw io n e prace. Z ap raw d ę są to p rzy w ileje n ie pom iern e i praw a zaszczytne. P a m ięta jcie jed n ak , że ja k z w szelk ich , tak i z tych p ra w i p r z y w ile jó w rodzą się ob ow iązk i, których sp ełn ien ie je s t po prostu spraw ą w a szeg o su m ien ia i w aszej czci, a ob ow iązk i te są tym w ięk sze, że sta je c ie się stu d en ta m i jed n eg o z d w óch ty lk o na c a ły m św ie c ie istn ieją cy ch u n iw ersy tetó w , na których nauka, dzięk i op iece i d ob rotliw ości m onarchy, p od aw an a jest w n aszym w sp a n ia ły m o jczy sty m języku. P an ow ie! te sło w a w sk a zu ją zarazem na cały ogrom zadań, k tóre b ierzecie na w asze m łod e barki. D o w a s n a leży d o w ieść św iatu , że nasza n au k a i n asza kultura m oże zająć p ierw szo rzęd n e sta n o w isk o w d zieja ch lu d zk ości, a zatem , że ży cie n asze i jego n arod ow y ro zk w it są n iezb ęd n ą potrzebą i w a ru n k iem p om yśln ego rozw oju ży cia pow szech n ego.
[6] O patrzność obdarzyła naród polsk i zn a m ien ity m i zd oln ościam i do w szelk ich sztu k i nauk, tak, iż bez zb ytn iej p rzesad y m ia ła b y p raw o ta ziem ia i ta sp ołeczn ość rzec w am , iż n ie tego ty lk o o czek u je od w as, ab yście d o ró w n a li obcym , ale tego, ab yście ich p rzew y ższy li n a w szelk ich polach. I n ie m ów cie, iżb y ście n ie zd ołali do tak ich w y ży n d osięgn ąć, kto b ow iem z góry w yrzek a się przod ow n ictw a, ten z góry osłabia się na duchu. M łodość, jak o skrzydlata, n a jg ó rn iejszy ch m oże probow ać lo tó w , a p rzeto p o w in n iście sobie p ow ied zieć: dojdziem y, d orów nam y, w yp rzed zim y! Jakoż od w a s tylko, od w aszej pracy, od w a szeg o w y trw a n ia , od w aszej m iło ści dla ojczyzny i w ied zy zależy, aby tak ie zam iary n ie ok azały się p u sty m jen o i c h e łp liw y m d ź w ię kiem , ale sta ły si.ę czynem . B o gdzie indziej p rzeciw ią s ię p olsk iej k u ltu rze i ham ują ją, ja k ów zły duch, który, chcąc zah am ow ać w zrost zboża, zasyp ał je ziem ią, aby zarazem i u k ryć je przed oczym a ludzi. T u p ole przed w a m i otw arte. A w ied zcie przy tym , że je śli zd o ła cie zająć w y b itn e sta n o w isk a na n iw ie n auki, je ś li p olsk ą k u ltu rę w y n ie sie c ie na n a jw y ższy m o żliw y poziom , je ś li zm u sicie h istorię, aby zap isała w a sze p o lsk ie n a zw isk a m ięd zy tym i, k tóre ro zb ły sły n iep ożytą i w iek op om n ą ch w a łą , b ęd zie to zarazem z w aszej stron y n a jg łęb szą i n a jd o n io ślejszą p o lity k ą narodow ą. N ie traćcie n ig d y z p am ięci tej p raw dy, że n ie przez partie, n ie przez frakcje, n ie przez roz liczn e stron n ictw a, k tóre w y ra sta ły i p ie n iły się ja k fa le na b u rzliw ej toni sp o łeczeń stw h elleń sk ich , ż y ła i o d ży ła G recja — a le przez ó w p ro m eteu szo w y p łom ień , k tó ry p rzek azała lu d zk ości w raz z im ion am i sw o ich m istrzów i m ędrców .
[7] B y ła b y b ez w ą tp ien ia n iew y ro zu m ia łą , a co w ięcej o sch łą i b ezduszną taka zw ierzch n ość, która b y zab ran iała w a szy m m łod ym sercom b ić dla id ea łó w w sp ółczesn ych , a w a szy m u m ysłom odczuw ać w sp ó łczesn e, ch oćb y n a w et doraźne prądy. N ie! N ik t tego od w a s n ie w y m a g a ł poprzednio i n ik t n ie b ęd zie w y m a g a ł a n i ob ecn ie, ani na p rzyszłość. L ecz co in n e g o je s t w sp ółczu cie, a co in n ego b ezp ośred n i u d ział w o b ja w a ch i stosu n k ach p o li tyczn ego życia, do k tórego to ud ziału czy n i czło w ie k a zd oln ym ty lk o d o j
„ M O W A R E K T O R S K A 1
515
rzałość, ty lk o rozw aga, ty lk o d ośw iad czen ie d łu gich lat i w ie lk i spokój m y śli. N ie w ą tp ię , że z u p ły w e m czasu p rzym ioty ta k ie z a k w itn ą w w a s i p r z y ozdobią w a sze u m y sły . T ym czasem jed n ak zarów n o pożądanym , ja k i k o n ieczn y m jest, a b y ście u m ieli odróżnić rzecz głó w n ą i sta łą od rzeczy p o bocznych i p rzem ijających . W szakże n ie zm uszano w as, ab yście tu przybyli; p rzy szliście do te g o p rzyb ytk u n au k i d ob row oln ie, a w ię c stw ierd ziliście przez to, a zarazem p rzy jęli zob ow iązan ie, że na ten czas, przez k tóry tu p ozosta n iecie, g łó w n y m w a szy m zaw odem , g łó w n y m cele m i w y łą czn ą m yślą p rze w od n ią m a być nauka. J e st to, pow tarzam , w a sz w yb ór d ob row oln y i w asza droga. N ie zb aczać z n iej, je st rów n ież sp raw ą w aszej czci. A w ybór to p rzedni, droga dobra i, jak już w sp o m n ia łem w yżej, p o lity k a n ajgłęb sza. B o rozw ażając rzecz od tej stron y, naród, który rozsław ia sw e im ię, k tóry u m ie stać się w a ln y m czy n n ik iem w szech lu d zk iego życia, m ów i tym sam ym św ia tu w n a jp o tężn iejszy i n iep rzep arty d la żad n ych złych m ocy sposób: jestem i będę! I o to w a sza służba, służba w y so k a i sk u teczn iejsza nad inne. T o n ie p ian a rzeki, ale rzeka sam a, p ły n ą ca w przyszłość. S zczęsn y ten, kogo n iesie jej n u rt p o tężn y i kto jak w y, pan ow ie, m oże p ow ied zieć: p ły n ę ku ch w a le, ku św ia tłu , k u życiu.
[8] K ilk a z a le d w ie jeszcze słó w pozostaje m i do w y p o w ied zen ia w tym k ró tk im p rzem ó w ien iu . N ie w szyscy, k tórzy p rzestąp ili progi tego u n iw e r sy tetu , p o św ięcą s ię n au ce czystej. Jego zadaniem je s t tak że usposobić w a s do liczn y ch zaw od ów , k tóre m aj# w przyszłości otw orzyć d rzw i w aszym u sp ra w ied liw io n y m am b icjom i zap ew n ić w a m ch leb p ow szed n i. T ym n a d ziejom w aszym , ty m oczek iw a n io m i pożądaniom , b y leście szli do celu u siln ą pracą i z g łę b ili w y śm ie n ic ie w szy stk o , co n a leży do obranych zaw odów , n ik t n ie je s t m ocen przyganić. To praw o każdego czło w ie k a i każdego p ra c o w n ik a ! A le n iech w w a szy ch sercach i w w a szy ch u m y sła ch obecną b ęd zie za w sz e jed n a praw da. Oto, ponad czcilu b stw em , ponad p ożąd an iem ch leb a u n o sić s ię p o w in ie n id eał dobra p o w szech n eg o i m iłość do sp ołeczeń stw a. B rak teg o św ię te g o ognia p rzyn osi n a jw ięk szą szkodę sam ym p rzede w sz y st k im zaw odom , odbiera im b o w iem ch arak ter w zn io sły ch p ow ołań , a zm ienia w zim ne, b ezd u szn e i m ech an iczn e sp ełn ia n ie cod zien n ych ob ow iązk ów , które gd y k to ta k sp ełn ia, źle sp ełn ia. P om n ijcie, że jak ciało m a rtw ieje bez duszy, ta k bez id ea łu w ied za sta je się żm udą i drobiazgow ością, k o stn ieje kultura, p rzech od zą w zgrzyb iałość p a ń stw a i sp ołeczeń stw a. L ecz ufam , że w am , sy n o m m łod ego i n iep rzeży teg o narodu, k tórem u od zarania d ziejów p rzy ś w ie c a ł p ło m ień m iło ści, n ie zb rak n ie jej n igdy. N iech aj ty lk o tow arzyszy jej z a w sze i w szęd zie g łęb o k ie p oczu cie obow iązku, żelazna praca i w ie lk ie w y trw a n ie, a d ojd ziem y z p ew n o ścią , dokąd ch cem y, i przyszłość nasza m oże ok azać s ię św ietn iejszą , niż sam i sp od ziew am y się w c h w ili obecnej. P ra cu jm y w ię c z zap ałem i w iarą, pracu jm y n iezłom n ie, czyńm y, jak m ów i poeta, co k a że duch boży...
„a całość sam a się zło ży “.
[9] K ończę, p a n o w ie, gorącym ży czen iem , aby tak b yło i ab yście się o k a za li je d n y m z n a jd zieln iejszy ch pokoleń, k tóre k ied y k o lw iek p rzesu n ęły s ię w śród ty ch m urów .