• Nie Znaleziono Wyników

Literatura Oświecenia w wydawnictwach "Naszej Biblioteki"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Literatura Oświecenia w wydawnictwach "Naszej Biblioteki""

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Przemysława Matuszewska

Literatura Oświecenia w

wydawnictwach "Naszej Biblioteki"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 49/3, 270-282

(2)

2 7 0 R E C E N Z JE

do zasygn alizow an ia p ew n ej spraw y. Otóż w stę p S o k o ło w sk ie j posiada d uże w a lo ry literack ie, n ap isan y jest z polotem , autorka u n ik n ęła „ d rętw o ty “ n ie ­ których p o lo n isty czn y ch opracow ań.

P ozostaje spraw a ed ycji tekstu. N ie sta n o w iła ona n a jw a żn iejszeg o p ro­ blem u n a u k o w o -w y d a w n iczeg o — zarów no ze w zg lęd u na to, że w y d a n ie P IW -u n ie je s t ed ycją ściśle naukow ą, jak i d zięk i tem u, iż p oezje S ęp a m ia ły już k ilk a w ydań, z k tórych osta tn ie p rzyn iosła B i b l i o t e k a N a r o d o w a . T ym n iem n iej p rzejrzen ie tek stu i zam ieszczon ych po nim ob ja śn ień n a su ­ w a liczn e uw agi, częściow o k rytyczn e. N a jw a żn iejsze trzeb a tu w ym ien ić.

N o ta w y d a w n i c z a inform uje, że ed ytork a oparła w y d a n ie na p ierw o ­

druku z roku 1601. N ależało dla ścisło ści dodać, że u w zg lęd n iła niek tóre po­ praw k i w p row ad zon e przez sw ych p oprzedników . Tak np., zgodnie z tra d y ­ cją ed ytorsk ą w tym w zględzie, i m p e r a t i v u s w w . 19 p ieśn i II O rz ą d zie

b o ż y m na św iecie, brzm iący w p ierw odruku „u tw ierd ź“, za stęp u je S o k o ło w sk a

sło w em „ukróć“, co dopiero nadaje sens k o n tek sto w i. Z teg o dorobku e d y ­ torsk iego S ok ołow sk a nie zaw sze zresztą k orzysta. Z o sta w ia nieraz w e r sję pierw odruku, ani nie m otyw u jąc takiej redakcji, ani nie w y ja śn ia ją c czy ­ teln ik o w i n iezrozum iałego m iejsca (np. na s. 44, w w . 34 p ierw od ru k ow e „na­ k ła d a sz“ zam iast jed y n ie sen sow n ego „ n ak łan iasz“ ; w p ieśn i I, na s. 50, po w. 10 brakuje przecinka kon ieczn ego przy zach ow an iu p ierw od ru k ow ej redakcji tekstu).

Brak także kom entarzy do k ilk u trudnych m iejsc (w N agrobku Marcin owi.

S ta r z e c h o w s k ie m u , s. 68, w . 2; w p ieśn i II, s. 52, w. 7), w y ja śn io n y ch już

zresztą przez S in k ę 13. Od w y d a w n ictw a przezn aczon ego dla szerszego grona czy teln ik ó w w y m a g a się ob jaśn ień szczególn ie solid n ych .

Inne n ied op atrzen ie — to przedruk p ięciu spośród sześciu son etów w e ­ dług zasady: 2 czterow iersze + 2 tercety, gdy tak pierw od ru k , jak i budo­ w a rytm iczn a fra n cu sk ieg o son etu nakazują w y o d ręb n ić osta tn i dw u w iersz. T om ik zysk u je n atom iast na n ow ym p rzek ład zie (pióra edytorki?) w ierszy łaciń sk ich , m niej w iern y m od filo lo g iczn eg o tłu m a czen ia S in k i, ale znacznie lepiej oddającym p o ety ck i sen s tekstu. Z asługą S o k o ło w sk iej są rów n ież dość liczne in n ow acje in terp u n k cyjn e (np. w p ro w a d zen ie w ielo k ro p k a po w.# 40 p ieśn i O Strusie) , znacznie u ła tw ia ją ce lek tu rę tr u d n e j’poezji Sęp ow ej.

Jan T urnau

LITER A TU R A O ŚW IECENIA W W Y DA W N IC TW A C H „N ASZEJ B IB L IO T E K I“

[1] F r a n c i s z e k Z a b ł o c k i , FIR C Y K W ZALOTACH . K om edia w e trzech aktach. W stęp n ap isał Z b i g n i e w K u b i k o w s k i . T ek st i k o ­ m entarz p rzy g o to w a ł J u l i u s z S a l o n i. W rocław .1953. Z akład im ien ia O ssolińskich — W yd aw n ictw o P o lsk iej A k ad em ii N auk, s. 126, 2 nlb. — [2] I g n a c y K r a s i c k i , M Y SZEID O S P IE Ś N I X . O pracow ał M i e c z y ­ s ł a w K l i m o w i c z . W rocław 1954. Z akład im ien ia O ssoliń sk ich — W y­ daw n ictw o, s. 94, 2 nlb. — [3] I g n a c y K r a s i c k i , M IK O Ł A JA D O - ŚW IA DC ZYN SK IEG O PR Z Y PA D K I. O p racow ała I r e n a M a c i e j e w s k a .

(3)

T ek st p rzy g o to w a ł R o m a n W o ł o s z y ń s k i . W ydanie drugie, u zu p ełn io ­ ne. W rocław 1954. Jw ., s. 188, 4 nlb. — [4] I g n a c y K r a s i c k i , SA TY R Y I L IST Y . W ybór. O p racow ał Z b i g n i e w G o l i ń s k i . W rocław 1954. Jw ., s. 140, 4 nlb. — [5] W o j c i e c h B o g u s ł a w s k i , CUD M N IEM ANY CZYLI K R A K O W IA C Y I GÓRALE. O pracow ał S t a n i s ł a w P i e t r a s z ­ k o . W ro cła w 1954. Jw ., s. 164 + 1 kartka erraty. — [6] I g n a c y K r a s i e - k i, M O N A CH O M A C H IA CZYLI W O JN A MNICHÓW. O pracow ał J a n G a w a ł k i e w i c z . W rocław 1955. Jw ., s. 77, 3 nlb. + 1 kartka erraty. — [7] J u l i a n U r s y n N i e m c e w i c z , POW RÓT PO SŁA . O pracow ał J a n u s z M a c i e j e w s k i . W ydanie czw arte. W rocław 1956. O ssolineum , s. I l l , 1 nlb. — [8] I g n a c y K r a s i c k i , B A JK I. O pracow ał R o m a n W o ł o s z y ń s k i . (W rocław 1956). Jw ., 166, 2 nlb. — [9] PO STĘPO W A PO EZ JA P O L S K A SC H Y ŁK U R ZECZYPOSPOLITEJ SZLACHECKIEJ. (1788— 1794). W ybór. O pracow ała W a n d a W i e w i ó r o w a . W rocław 1956. Jw ., s. 206, 2 nlb.

D z ie w ię ć to m ik ó w rep rezen tu jących w N a s z e j B i b l i o t e c e lite ­ ratu rę O św iecen ia ‘p o zw a la już m ów ić o św iad om ym program ie w y d a w n i­ czym . W szystk ie n iem a l p ozycje objęte tym program em — to d zieła n a jś w ie t­ n iejszy ch p isa rzy okresu. C zołow e m iejsce, jak n ieg d y ś przy stole czw art­ kow ym , zajm u je w śród nich Ign acy K rasicki. A m b itn y i — trzeba przyznać — p ra w ie k o m p letn y p rzegląd jego arcyd zieł (oba p oem aty heroikom iczne, p ierw sza p o w ieść, sa ty ry i bajki) jest n a jp o w a żn iejszy m w y n ik iem „ośw ie­ c e n io w y c h “ z a in tereso w a ń w y d a w n ictw a . Z p ozostałych p ozycji trzy (Fircyk

w zalota ch, P o iv ro t posła, K r a k o w i a c y i g ó ra le) u k ład ają się znow u w k o n ­

s ek w en tn y c y k l w y zn a cza ją cy w ęzłow e pun k ty rozw oju narodow ej sceny p o lsk iej. O sobnego w reszcie om ów ien ia w ym aga jed yn a, jak dotąd, antologia, zam yk ająca d o ty ch cza so w y dorobek ed y to rsk i N a s z e j B i b l i o t e k i w zak resie lite r a tu r y O św iecen ia.

P u b lik a cje N a s z e j B i b l i o t e k i m ają jasn o ok reślon y adres c zy ­ teln iczy. S eria jest p o m yślan a jako podręczna bib lioteczk a ucznia starszych k la s szk o ły śred n iej. D o starczając m u niezbędnej lek tu ry, m a jed n ocześn ie rozszerzać jego za in tereso w a n ia , k ształcić sm ak i zam iłow an ie do grom adze­ n ia k siążek. W ła ściw y dobór tek stó w i sposób ich opracow ania — to dw a p o d sta w o w e w a ru n k i sp ełn ien ia tych zadań.

P ierw sza sp raw a w ią że się organicznie z program em szk oln ym i na tym tle w in n a b yć rozp atryw an a. M im o p ew n y ch w ah ań na p rzestrzen i p ięciu la t (1952— 1956), w cią g u k tórych u k azyw ały się p oszczególn e in teresu jące nas książk i, m ożn a p rzyjąć jak o p o d sta w ę p orów n an ia kanon tek stó w o siem ­ n a sto w ieczn y ch p o w ta rza ją cy się z n iezn aczn ym i odm iąnam i w różnego ro ­ dzaju w y p isa ch . Z tw órczości K rasick iego np. ob ejm ow ał on (i z m in im a l­ n y m od ch y len iem o b ejm u je nadal, jak św iad czy In s tr u k c j a p r o g r a m o w a dla

liceó w o g ó ln o k s z ta ł c ą c y c h n a ro k s z k o ln y 1957/58) jed yn ie fragm en ty D o- ś w i a d c z y ń s k i e g o , fra g m en ty (!) p ierw szej i piątej p ieśn i M onachom ach ii, z sa ­

ty r n ieza w o d n e P i j a ń s t w o i Żonę m odną, w reszcie k ilk a bajek. D zięki N a s z e j B i b l i o t e c e u czeń m oże się naocznie przekonać, że tw órczość X B W b yła zn aczn ie b ogatsza i bardziej różnorodna, m oże na w ła sn y u żytek „ o d k ryw ać“ K r a sick ieg o -p o etę. P od ob n ie rzecz się m a z C u d e m m n i e m a n y m ,

(4)

2 7 2 R E C E N Z JE

z k tórego dotarły do w y p isó w jed y n ie w yb ran e śp iew k i, czy z F i r c y k i e m

w zalota ch, od k om en d erow an ym do działu lek tu ry u zu p ełn iającej.

Jed n ak że n ie 'w szystkie p u n k ty program u szk oln ego zn a la zły tak sz c z ę ­ śliw e rozw in ięcie i d op ełn ien ie w tom ikach N a s z e j B i b l i o t e k i . P o ­ w ażn ą lu k ę — m iejm y n adzieję, że zostan ie ona n ieb a w em zap ełn ion a — od czu w am y zw łaszcza, gdy id zie o zagad n ien ie sen ty m en ta lizm u i zja w isk z nim zw iązanych. P rzyd ałb y się rów n ież p orząd n ie op racow an y w yb ór p o ezji T rem beckiego, gdzie nie groziłob y czy teln ik o w i n ap otk an ie np. w iersza N a ­ ru szew icza pt. F ircyk, jak to się zdarzyło w w y p isa ch z ro k u 1950. S koro już m ow a o N aru szew iczu , w arto przypom nieć su g estię w y su n ię tą z p o d o b ­ nej okazji rów no trzyd zieści la t tem u: „w e w sp a n ia ły m dorobku e d y to r ­ skim B i b l i o t e k i N a r o d o w e j znajdą się też z p ew n o ścią pism a N a ­ ru szew icza [...]“ h B y ło b y rzeczą pożądaną, gdyby N a s z a B i b l i o t e k a , nie czekając n astęp n ych la t trzyd ziestu , w y ręczy ła w tym w y p ad k u sw ą starszą siostrę, podobnie jak to już zrobiła w y d a ją c F ir c y k a w zalotach .

D ostrzegając te luki, trzeba jednak pam iętać, że w y n ik ły one w dużej m ierze z ogólnej sy tu a cji w badaniach nad literatu rą X V III stu lecia. T w ó r ­ czość N aru szew icza i T rem beckiego, w ciąż jeszcze d o sta teczn ie w se n sie au torsk im nie rozgraniczona, w y m y k a się w szelk im próbom u jęć p o p u la ry ­ zatorskich. P ow ojen n a literatura na tem at sen ty m en ta lizm u je s t żenująco uboga. W tym stan ie rzeczy trudno m ieć za złe redakcji serii, której za d a ­ niem jest przede w szystk im u p ow szech n ian ie w y n i k ó w b ad ań szczeg ó ło ­ w ych, że zach ow ała — przyn ajm n iej w zak resie litera tu r y O św iecen ia — p ew n ą rezerw ę w obec tem atów leżących odłogiem . B ra w u ro w y atak na te p ozycje groził b ow iem n ieuchronnie n aruszeniem drugiej zasad y w a r u n ­ k u jącej przydatność publikacji.

Sposób opr'acowania tekstu, zaw sze w ażn y, w o d n iesien iu do literatu ry d a w n iejszej urasta do rangi problem u zasadniczego. Im dalej b ow iem w stecz sięgam y po arcyd zieła literack ie, tym w ięcej n a stręcza ją one tru d ­ n ości w sp ółczesn em u czy teln ik o w i, tym sta ra n n iejszeg o w y m a g a ją k o m en ­ tarza. Z godnie ze sw y m p rzeznaczeniem N a s z a B i b l i o t e k a stw arza n ajczęściej okazję p ierw szego spotkania z k la sy k a m i p o lsk iej literatury. D la w ielu uczniów będzie ono zapew ne sp otk an iem jed y n y m . D latego fo r ­ m a, w jakiej dotrze do nich dzieło litera ck ie z odległej p rzeszłości, nie m oże być obojętna. D latego też i przegląd n in iejszy p o św ięcić m u si w ięcej m iejsca stronie filo lo g iczn o -ed y tor skie j om aw ian ych k siążek, n iż tego w y ­ m agała sp ecy fik a np. litera tu ry rom antycznej czy p o zy ty w isty czn ej.

Za w zór pod w zględ em opracow ania tek stu słu ży ć m ogą w yd an e przez N a s z ą B i b l i o t e - k ę u tw o ry K rasickiego. N oty ed y to rsk ie, jak im i opa­ trzono p oszczególne tom iki, prow adzą zgodnie do jed n ego źródła. J e st nim cztero to m o w y w yb ór pism XBW , p rzygotow an y przez zesp ół m łodych n au ­ k o w có w o św iecen io w ej pracow n i IB L pod k ieru n k iem T ad eu sza M ik u lsk ie­ g o 2. W trosce o jak n a jw iern iejszy k szta łt id eow y i a rty sty czn y dzieł w ie l­ 1 M. P i s z c z k o w s k i , P iś m ie n n i c tw o p o ls k ie w. X V I I I w w y d a n ia c h

B ib l io t e k i N a r o d o w e j. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X V , 1928, s. 334.

(5)

kiego sty listy , w y d a w c y p od d ali k rytyczn ej r ew izji w sz y stk ie d otych czasow e przek azy jego tek stó w , n ie w y łą cza ją c n a w et S a t y r i li stó w , tak sta ra n n ie opracow an ych sw eg o czasu przez L u d w ik a B ern ack iego. W w y n ik u tej re­ w izji otrzy m a liśm y w reszcie w p ełn i p o p r a w n y ^ — w św ie tle ak tu aln ego stan u badań — k an on n a jw a żn iejszy ch d zieł k sięcia p o etó w sta n isła w o w sk ich . N a leży się cieszyć, że red ak cja N a s z e j B i b l i o t e k i p o tra fiła n ie m a l­ że ró w n o cześn ie w p row ad zić go do sw oich publikacji. Ś w ia d czy to o godnej n aślad ow an ia am b icji nad ążan ia w y d a w n ictw a p op u larn on au k ow ego za roz­ w o jem najn ow szej w ie d z y o przedm iocie. K o n sek w en tn y m p rzejaw em tej po­ sta w y jest p o w tó rn e w y d a n ie M ik o ła j a D o ś w ia d c z y ń s k ie g o p r z y p a d k ó w , k tó ­ rych p ierw sza w e r sja w N a s z e j B i b l i o t e c e uk azała się w r. 1953 i b y ła z k on ieczn ości przed ru k iem w y d a n ia B i b l i o t e k i N a r o d o w e j z r. 1950, z d od an iem sk rótów oszczęd n ościow ych , b y n ajm n iej d la k sią żk i n ie ­ k o rzy stn y ch (p om in ięta została np. św ietn a scen a zak op yw an ia noża przez N ip u a n ó w — w a żn a d la in terp reta cji u topii, podobnie jak zabarw iona d o w ­ cipem k on fron tacja p ojęć M ik ołaja i starca o dzikości, u lu b io n y m p rzed ­ m iocie rozw ażań K rasick iego). N ow e w y d a n ie, d okonane przy w sp ó łu d zia le R om ana W ołoszyń sk iego, oddaje p o w ieść w ręce czy teln ik a nie ty lk o nie okaleczoną, lecz w o ln ą nadto od przesadnej m odernizacji, jaka cech ow ała poprzednią e d y c ję i jej pierw ow zór. P rzyw rócon e w ten sposób (n iezb yt zresztą liczne) fo rm y języ k o w e od m ien n e od dziś u żyw an ych , a ch a ra k tery ­ sty czn e d la . p isarza, za led w ie w m in im a ln y m stop n iu u tru d n iają zrozu m ien ie te k stu (od czego zresztą kom entarz!), ich zaletą n a to m ia st je s t w p ro w a d za n ie w k o lo ry t epoki.

W tym sam ym k ieru n k u id ą zm iany, jakim u le g ł w w y d a n iu P IW -u , a za tem i N a s z e j B i b l i o t e k i , tek st M y s z e i d y . R ew ela cy jn e w y n ik i d ało jed n ak p rzed e w sz y stk im op racow an ie k rytyczn e M onachom achii, którą d zięk i od zysk an iu n ie w y k o rzy sta n eg o dotąd au tografu udało się oczyścić z „około stu b łęd ó w , zad om ow ion ych w e w szy stk ich ed ycjach p o p rzed n ich “ (s. 32). D o S a t y r i l i s t ó w w p row ad zon o, id ąc po części za su g estia m i J u liu ­ sza K le in e r a 3, k ilk a n ie budzących w ą tp liw o ści p opraw ek. (Szkoda, że nie skorygow an o także, w m y ś l jego bardzo p rzek on yw ających w y w o d ó w , w a d ­ liw e j in terp u n k cji w y p aczającej sen s w . 6 i 7 Ż o n y m o d n e j 4).

N iek tóre to m ik i K rasick iego w yd an e przez N a s z ą B i b l i o t e k ę p o­ p rzed ziły n aw et u k a za n ie się na ryn k u k sięg a rsk im P i s m w y b r a n y c h . B y ło to m o żliw e dzięki sw o iste j „unii p erso n a ln ej“ : p rzygotow an ie tek stó w , a n ie­ k ie d y i p ełn e op racow an ie p u b lik acji p ow ierzała redakcja serii n ajczęściej w ła śn ie edytorom P i s m w y b r a n y c h . D ziesią tk i ty s ię c y m łod ych czy teln ik ó w d o sta ły dzięki tem u do rąk arcyd zieła p olsk iego O św iecen ia w p o sta ci za­ słu g u ją cej na p e łn e zau fan ie.

W tru d n iejszym p o ło żen iu b y li w y d a w c y p o zo sta ły ch tek stó w o siem n a sto -M iec zy sła w K l i m o w i c z , R om an W o ł o s z y ń s k i pod red ak cją T a d e ­ u sza M i k u l s k i e g o . T. 1— 4. W arszaw a 1954. P o lsk a A k ad em ia N a u k — In s ty tu t B adań L iterackich . 3 P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , V III, 1910, s. 145— 150. 4 J. K l e i n e r , D r o b ia z g i z z a k r e s u p o e z j i s t a n i s ł a w o w s k i e j . P a m i ę t ­ n i k L i t e r a c k i , X L V I, 1955, z. 2, s. 501— 502. P a m ię t n ik L ite r a c k i, 1958, z. 3 18

(6)

2 7 4 R E C E N Z J E

w ieczn y ch . N ie m ając oparcia w p o w sta ją cy ch r ó w n o leg le o p racow an iach k rytyczn ych , zm u szen i b y li w y b ie r a ć ’ p om ięd zy n ied o sk o n a ły m i w y d a n ia m i d a w n iejszy m i. D la K r a k o w i a k ó w i górali n a jlep szy m z d o ty ch cza so w y ch o k a ­ zało się w y d a n ie E u gen iu szy K u ch arsk iego z roku 1923. N a n im też w zasad zie op arł tek st sztu k i B o g u sła w sk ieg o S ta n isła w P ietraszk o. P o d d a ł go jed n ak k ry ty czn ej an alizie, która n ie ty lk o p o zw o liła u su n ąć o c z y w iste p om yłk i, lecz jed n ocześn ie u ja w n iła p ew n e ch arak terystyczn e w ła śc iw o ś c i języ k a i s ty ­ lu autora. P rzy w ró cił m ia n o w icie P ietraszk o p op raw n ą fo rm ę w y ra zo m za ­ w iera ją cy m grupę - r z - , która, jak w iadom o, n ie p o d leg a m azu rzen iu . W y­ d an ie K ucharskiego, gdzie obok takich bezsp orn ie g w a ro w y ch form , jak „ jesce“, „ p ierw sy “ itp. — m ożna b yło zn aleźć także: „ sc y z e “ zam iast „scerze“, „ k sty “ zam iast „k rzty“, p ozw alało p osąd zać B o g u sła w sk ie g o 0 m n iejszą, niż w istocie posiadał, znajom ość gw ar p olsk ich . D la te g o p op raw ­ ki dok on an e w tom ik u N a s z e j B i b l i o t e k i w y d a ją się jak n ajbardziej celo w e. P ew n e obiekcje m oże n atom iast budzić aria X I, n ie znana K u ch ar­ sk iem u an i G rabow skiem u, w prow adzona przez P ietr a szk ę — za p ośred ­ n ictw em L eona G allego — z odpisu B ib lio tek i T ea tró w M iejsk ich w W ar­ s z a w ie 5. M oże ona b ow iem być jedną z p óźn iejszych in terp o la cji, w ja k ie szczególn ie o b fito w a ły d zieje tej p opularnej sztuki. T rzeba jed n ak przyznać, że aria ta d osk on ale h arm onizuje z resztą tek stu . W k ażd ym ra zie w y d a n ie N a s z e j B i b l i o t e k i u p ow szech n ia ż y w ą do d ziś k om ed ioop erę B o g u ­ sła w sk ie g o w k szta łcie n ajb liższym tem u, jak i m ieli m ożn ość oglądać jej p ie r w si w a rsza w scy w id zo w ie, i to daje m u n ie w ą tp liw ą p rzew a g ę nad p óź­ n iejszą n aw et (1956) ed y cją B i b l i o t e k i N a r o d o w e j , k tó ra p rezen ­ tu je — w ed łu g ok reślen ia Ju liu sza W iktora G om u lick iego — „tek st s z t u c z - n y, te k st-h y b ry d ę, jak iego nie w id zia ł na scen ie a n i jed en ze w sp ó łc z e ś n i- k ó w B o g u sła w sk ieg o !“ 6

P o d sta w ą w szy stk ich p ow ojen n ych przedruków F ir c y k a w z a lo ta ch je s t w y d a n ie opracow ane przez S tefa n a V rtela -W ierczy n sk ieg o , oparte na p ier­ w odruku. P o słu ż y ł się nim także J u liu sz Salon i, u w zg lęd n ia ją c jed n ak i in n e w y d a n ia . Z P o w r o t e m posła b yło n ajm n iej k łop otu — go to w eg o tek stu , a po części i kom entarza, d ostarczyła B i b l i o t e k a N a r o d o w a (w opraco­ w a n iu S ta n isła w a K ota). Z n iek szta łciły go n ieco b łęd y d ru k arsk ie, których liczb a — w b rew oczek iw an iom — w zrasta w m iarę u k a zy w a n ia się k olejn ych w yd ań .

N a jw ięcej jed n ak zastrzeżeń budzi ostatn ia p u b lik acja N a s z e j B i ­ b l i o t e k i : P o s t ę p o w a p o e z j a p o ls k a s c h y ł k u r z e c z y p o s p o l i t e j sz la c h e c k ie j. P ra w d a , że poezja u lotn a z natury sw ej p rzed staw ia n ajp o w a żn iejsze tru d ­ n o ści ed ytorsk ie, n ie u sp ra w ied liw ia to przecież k u lty w o w a n ia rażących 1 o czy w isty ch b łęd ów ani czerpania z n ajm n iej w ia ro g o d n y ch źródeł, pod­ czas gdy istn ie ją przekazy bardziej popraw ne. Tak w ła śn ie p o stą p iła au tor­ k a a n to lo g ii ze śp iew k am i B o g u sła w sk ieg o , p od ając je w ed łu g skażonego 5 L. G a l i e , W ojcie ch B o g u s ł a w s k i i r e p e r t u a r t e a t r u p o ls k ie g o w p i e r w s z y m o kresie jego działa lnośc i. (Do roku 1794). Ze sło w em w stęp n y m

B ro n isła w a G u b r y n o w i c z a . W arszaw a 1925, s. 232— 233.

e J. W. G o m u l i c k i , C ud m n i e m a n y , c z y l i n o w e w y d a n i e „ K r a k o w i a ­

(7)

pierw od ru k u b erliń sk ieg o i opatrując w dodatku zu p ełn ie d ow oln ą num eracją. P od ob n ie zn iek szta łco n e w iersze Z abłockiego są n ajczęściej b ezk ry ty czn y m i przed ru k am i n ieporządnej ed y cji E rzepkiego. W k ilk u n a stu w yp ad k ach s ię g ­ nęła jed n a k autorka do m a teria łó w ręk op iśm ien n ych , w yk o rzy stu ją c w tym celu p rzed e w szy stk im d w a k od ek sy B ib lio tek i K órnickiej (nry 508 i 521) oraz r ęk o p is B ib lio te k i J a g iello ń sk iej (nr 2970). Choć w yb orem tych źró d eł nie k ie r o w a ła żadna p rzem y śla n a zasada, u zysk an e z nich te k sty budzą zro­ zu m iałe za in tereso w a n ie i podnoszą w a rto ść antologii. Są to p rzew ażn ie w a ­ rian ty w ierszy skądinąd już zn an ych lub p ełn e te k sty u tw o ró w p u b lik o w a ­ nych d otąd zaled w ie w e fragm en tach , d ostarczają w ię c ciek aw ego m a teria łu p orów n aw czego do d a lszy ch badań nad u lotną p oezją polityczn ą. N ad to odpisy w y k o rzy sta n e przez W iew iórow ą w yd ają się n iek ied y bardziej p o ­ praw n e, choć isto tn ą ich w a rto ść u sta li dopiero w p rzyszłości sk ru p u latn a an aliza filo lo g iczn a , oparta n a w szy stk ich dochow anych przekazach. W a k ­ tu a ln y m stad iu m prac nad sk o d y fik o w a n iem tego typ u p o ezji cenna je s t każda n o w a p u b lik acja, choćby — jak tu — w sta n ie zu p ełn ie surow ym . Szkoda tylk o, że w w y p a d k u p ow ażn iejszych różnic autorka p osk ąp iła c z y ­ teln ik o m jak ich k o lw iek w y ja śn ień , drukując np. „m ilczk iem “ u tw ór J a s iń ­ skiego, znany d otych czas p o w szech n ie pt. W ie r s z w czasie o b c h o d zo n e j ż a ł o ­

b y p r z e z d w ó r polski po L u d w i k u X V I , jak o W i e r s z e do P o la k ó w i ich c z u ­ łości n a d śm ie rc ią L u d w i k a X V I , kró la F ran cu zów , z o koliczności p o g r z e b u w W a r s z a w i e 24 m a r c a 1793 r. A p rzecież jak aś w zm ian k a czy teln ik o w i się tu

n ależy.

D o ty k a m y tu jed n ego z n a jisto tn iejszy ch p rob lem ów zw iązan ych z p ra k ­ tyk ą w y d a w n ic tw p op u larn on au k ow ych : co i jak objaśniać, b y n ie p rzy tło czy ć n ien a w y k łe g o czy teln ik a ciężarem aparatu nau k ow ego, a jed n ocześn ie o ca lić n iezb ęd n ą p recyzję in form acji. N a s z a B i b l i o t e k a m a w tym w z g lę ­ dzie b o g a te i różnorodne d ośw iad czen ia. P orów n an ie jej p rzyp isów z p r z y ­ p isa m i np. B i b l i o t e k i N a r o d o w e j pozw ala u ch w y cić różnice w p ro ­ filu obu serii. P o p u la rn o n a u k o w e w ogólnym założeniu, od m ien n ie k szta łtu ją one w za jem n y sto su n ek ty ch dw óch elem en tów . N a s z a B i b l i o t e k a , n a sta w io n a przede w sz y stk im na p opularyzację, rezygn u je np. z d ecy d o w a ­ n ie z od n ośn ik ów typ u filo lo g iczn eg o , jakich n ie brak w edycjach B i b l i o ­ t e k i N a r o d o w e j . O bjaśnia za to na ogół znacznie w ięcej, choć n ie z a w sze w sposób p rzem y śla n y . L icząc się ze słab ym p rzygotow an iem lin g w i­ sty czn y m czy teln ik a , tłu m aczą kom en tatorzy N a s z e j B i b l i o t e k i w sz y stk ie n iem al w y ra zy obcego pochodzenia, nieraz n a w e t tak ie jak: „ fu zja “ (strzelba), „d ew otk a“ czy „a k tu a ln y “, co już w y d a je się przesadą. J ed n o cześn ie zaś p o zo sta w ia ją n iek ied y bez ob jaśn ień sło w a lub całe zw roty — bądź ar­ ch aiczn e (a przez to ob ecn ie bardziej n iezrozum iałe niż n iejed en od d aw n a za d o m o w io n y w p o lszczy źn ie w yraz obcy), bądź od w ołu jące się poprzez a lu ­ zję do w ied zy h isto ry czn ej czytającego. T aki np. „m inister króla fa r a o n a “

(F ir cyk w zalota ch, ak t I, w . 10) n ie m oże — w w y d a n iu p op u larn on au k o­

w y m — p ozostać bez kom en tarza. W ym agają go rów n ież tak ie w y ra zy jak „lu d zk ość“ (nb. w w y d a n iu M i k o ła ja D o ś w ia d c z y ń s k ie g o p r z y p a d k ó w p rzez G u b ryn ow icza objaśn ion y!) czy „zgodny“ (w znaczeniu: „nadający się “, „ w ła ­ ś c iw y “ ; Z on a m odn a, w . 87). N ie tu m iejsce na w y licza n ie w sz y stk ic h teg o ty p u w y p a d k ó w . C hodzi jed y n ie o za sy g n a lizo w a n ie problem u. Że je s t to

(8)

276 R E C E N Z JE

problem istotn y, niech św iad czą dw a przyk ład y, w k tó ry ch w y stę p u je on szczególn ie ostro. P ierw szeg o dostarczy N a g r o b e k O ż a r o w s k i e m u za m ieszczo ­ n y w an tologii W iew iórow ej na s. 185 (p od k reślen ie m oje):

Tu leży H etm an W ielki, podobno ostatn i, Co braci do m osk iew sk iej zaw sze w p ęd za ł m atn i. Kraj przedał. Szubienicą został n adgrodzony Zdrajca w ieru tn y L itw y, ró w n ie i K orony. Z nał dobrze, co jest zdrada, a w szela k o zdradzał, Żle w w o jsk u rozporządzał, w sen a cie doradzał. Obcych ru b li p rzy ja ciel w szy stk o m ia ł przedażne, Teraz w iszą c poznaw a, jak są ru b le w a ż n e .

W ostatn im w ierszu zaw arta jest p oin ta ca łeg o u tw o ru (zesta w ien ie cię­ żaru ru b li z sytu acją pow ieszonego). Jed n ak że bez kom entarza, k tóry by w sk a za ł staropolskie, znane jeszcze L indem u, zn a czen ie p rzy m io tn ik a „w aż­ n y “ („ciężki“, „m ający sw ój ciężar“), ten e fe k t a rty sty czn y przepada.

A lbo tak i oto fragm en t D o ś w ia d c z y ń s k ie g o p r z y p a d k ó w : „Skorom się sam bez św iad k ów z Ju lian n ą obaczył, u czu łem ta k o w ą b ojaźń i p om ieszan ie, żem u st otw orzyć nie śm iał. P rzezw y cięża ją c jed n a k w str ę t n a d zw y cza jn y rzek łem [...]“ (s. 52). N ie p oin form ow an y o p rzem ian ach sem an tyczn ych , czy ­ teln ik g otów jeszcze posądzić M ikołaja o... w str ę t do J u lia n n y !

Od braku k om en tarza gorszy jest zły, n ie ś c isły k om entarz, a i ta k ie się, n ie ste ty , trafiają. C zasem je s t to ła tw y do u su n ięcia w k orek cie, ale p rzecież iry tu ją cy błąd drukarski (np. D uns S cotu s w X V III w iek u ! — M o n a c h o m a -

chia, s. 63), k ied y indziej — i te w y p a d k i za słu g u ją na szersze o m ó w ien ie —

źródło b łęd u tk w i w sam ym sposobie od czy ta n ia tek stu . S zczególnie in str u k - ty w n y jest pod tym w zg lęd em w iersz P o w s z e c h n y odgło s z i e m m a z o w i e c k ic h

(P o s t ę p o w a poezja, s. 177— 179). C ytuję za W iew ió ro w ą początek p iątej zw rotk i (podkreślenie m oje):

C zyli w ię c o n i S a r m a c i , zagran iczne r o ty S tan ow ić nam , znękanym , podłe p raw a m a ją [...].

„Oni S a rm a ci“ to- — jak czytam y ze zd u m ien iem w kom entarzu — „tu: R o sja n ie“ (?!). T ym czasem w y sta rczy ło b y sk o ry g o w a ć p ierw szy w iersz, za­ stęp u ją c „oni“ przez „cni“ (przem aw ia za tym zarów n o rytm , jak i p ra w ­ d op od ob ień stw o p o m y łk i literow ej), by otrzym ać p op raw n ą — jak sąd zę — w ersję:

C zyli w ięc, c n i S a r m a c i , zagran iczne roty — i u su n ąć p rzyczyn ę n ieporozum ienia.

T akże ob jaśn ien ia do in n ych w ierszy za w a rty ch w pow yższej a n tolo­ g ii często budzą uzasad n ion e w ą tp liw o ści. N a p rzyk ład : czy „ d en iu szk i“ (z w iersza Satyra, na se j m u j ą c y c h , s. 81) to isto tn ie, jak chce W iew iórow ą, „ów czesn a m on eta ro sy jsk a “, czy po prostu zd rob n ien ie od dobrze znanego P o la k o m ro sy jsk ieg o sło w a „d ień gi“ (pieniądze)? A lb o czy „diabeł, czort, b ie s“ jak o sy n o n im y „kaduka“ pom ogą zrozum ieć zak oń czen ie w iersza

Z o k a zji re w o lu c j i p a r y s k i e j (s. 96), gdzie „m ur [...] sta w ia n y z k a d u k ó w “

od n osi się n ajw yraźn iej do kru czk ów ó w czesn ej p ra k ty k i sądow niczej? N ie p oprzestając na kom en tarzu sło w n ik o w y m , ed ytorzy N a s z e j B i

(9)

-b 1 i o t e к i słu żą d a lej idącą pom ocą w zrozum ieniu tru d n iejszych fr a g m e n ­ tów te k s tu litera ck ieg o . K ry teria ow ej trudności są jed n ak bardzo p ły n n e, co p o w o d u je p rzeg ię cia raz w k ieru n k u tzw . łop atologii, k ied y indziej p rzem il­ czen ia rzeczy isto tn y c h , D o tak ich przem ilczeń zaliczyłab ym brak ja k ieg o k o l­ w iek o d sy ła cza do M a r s y l i a n k i przy dw óch w ierszach , k tórych zb ieżn ości z h y m n em r e w o lu c y jn e j F ran cji są uderzające. M am na m y śli H y m n (P o ­

s t ę p o w a p o e z j a , s 151) i cy to w a n y już raz P o w s z e c h n y o dgło s z i e m m a z o ­ w ie c k i c h (s. 177). O ba w iersze są przeróbkam i M a r sylia n k i, przy czym p ie r w ­

sza i o sta tn ia zw ro tk a o b yd w u oraz sta ły refren oddają w iern ie tok m y śli i ob razów o ry g in a łu . U czeń sam na to skojarzenie nie w p ad n ie, chyba p rzy­ p ad k iem , z tej p rostej p rzyczyn y, że M a r s y li a n k i nie m a w program ie szk o l­ n ym a n i w w y p isa ch .

W p o d su w a n iu c z y te ln ik o w i skojarzeń celuje M ieczy sła w K lim ow icz jako w y d a w c a M y s z e i d y . N ie n a rzu cając in terpretacji, grom adzi on w p rzyp isach m a te r ia ł h is to r y czn o -o b y c z a jo w y i literack i, często w p ostaci o ry g in a ln y ch c y ta tó w z in n y ch d zieł X V III w ieku. P odobnie np. S ta n isła w P ietr a szk o o b ja śn ia ją c w y r a ż e n ia p r z y sło w io w e w sk azu je jed n ocześn ie p r z y sło w ie o sen ­ sie p rz e c iw sta w n y m , a Z b ig n iew C oliń sk i w kom entarzu do satyry P o d r ó ż

p a ń s k a cy tu je bardzo ciek a w y w y w ó d B o g u sła w sk ieg o na tem a t m od n ych

w X V II I w . „sp azm ów i w a p o ró w “. W ydaje się, że ten rodzaj p rzy p isu n a ­ leża ło b y przede w sz y stk im u p ow szech n ić w w y d a w n ictw a ch ty p u N a s z e j B i b l i o t e k i , ja k o jedną z n a jw ła ściw szy ch form rozbudzania za in tereso w a ń 1 p o g łęb ia n ia w ie d z y czyteln ik a.

T ym sam ym celom słu ży ć p ow in n a sy n tety czn a część k om en tarza — w stę p y do p o szczeg ó ln y ch tom ik ów . M ożna też zau w ażyć w w y p a d k u opra­ c o w y w a n ia przez jed n ą i tę sam ą osobę — a tak jest n a jczęściej — w y ­ raźn y zw ią zek m ięd zy k on cep cją w stęp u a ch arakterem p rzyp isów . O rygi­ n a ln o ść u jęcia, św ie ż o ś ć sp ojrzen ia na utw ór w e w stęp ie id zie p rzew ażn ie w parze z a m b itn y m tra k to w a n iem tak że kom entarza a n a lity czn eg o . I o<^. д w r o tn ie — sza b lo n o w e, p ow ierzch ow n e p rzyp isy są zazw yczaj d o p ełn ien iem sch em a ty czn ej k o n stru k cji w stęp n ej.

S ch em at, ja k i w y k sz ta łc iła N a s z a B i b l i o t e k a w p ierw szy ch la ­ tach sw ej d zia ła ln o ści, o d zw iercied la zam ów ien ie sp ołeczn e ta m ty ch czasów . M ów ią o tym sa m e ty tu ły p oszczególn ych rozd ziałów w stęp u , ty tu ły p o ­ w ta rza ją ce się z m a ły m i odm ian am i w sporej liczb ie om a w ia n y ch tu p ozycji. „ Id e a ln y “ w stę p rozp ad ałb y się zatem na n astęp u jące części: 1 — epoka, 2 — pisarz, 3 — d zieło, p rzy czym każda z części m oże jeszcze p o d leg a ć w e ­ w n ę tr z n e m u p o d zia ło w i. W ed łu g tej zasady skom p on ow an e są w stę p y do

M i k o ła j a D o ś w i a d c z y ń s k i e g o p r z y p a d k ó w , P o w r o t u posła, F ir c y k a w zalotach ,

a tak że S a t y r i M y s z e i d y K rasick iego. W iększość z nich grzeszy — czem u tru d n o się d ziw ić — p rzerostem socjologizow an ia na n iek o rzy ść a n a lizy a r­ ty sty c z n o -lite r a c k ie j. To za p ew n e sp raw iło, że w e w stę p ie do F ir c y k a w z a ­

lo t a c h p i zea k cen to w a n a zo sta ła satyryczn a strona kom edii, z p o m in ięciem

bardzo in te r e su ją c y c h w y w o d ó w J u liu sza S alon iego, który już w r. 1947 p rze­ p ro w a d za ł r e h a b ilita c ję F ircyk a 7. W in terp retacji D o ś w i a d c z y ń s k i e g o m ożem y 7 J. S a 1 o n i, R e h a b il it a c ja F ircyka. Ł ó d ź T e a t r a l n a , II, 1947/48, n r 1, s. 1— 13.

(10)

278 R E C E N Z JE

za o b serw o w a ć podobne zjaw isk o — zb yt jed n ozn aczn e p otra k to w a n ie u to p ii n ip u ań sk iej, która dla K rasick iego b y ła prob lem em bardziej złożon ym . W ocen ie P o w r o t u posła rażą p rzesadne • i ogóln ik ow e su p erla ty w y („ n a jw y ­ b itn iejsza k om ed ia p olsk a czasów sta n isła w o w sk ic h i jedna z n a jlep szy ch w X V III w . na sk a lę eu rop ejsk ą“ ; s. 33). Ze w stę p u do S a t y r K ra sick ieg o czy teln ik rad b y się d o w ied zieć w ięcej o ich gen ezie, ja k ró w n ież o sam ym ga tu n k u (także o liście p oetyckim ). J e st to jed n ak — jak już w sp o m n ia ła m — p o w szech n y brak w sz y stk ic h n iem a l w c z e śn ie jsz y c h tom ik ów N a s z e j B i ­ b l i o t e k i .

M ocniejszą ich stroną są — w ob ec p rio ry tetu p ro b lem a ty k i h isto ry czn ej — ro zw a ża n ia d otyczące chronologii. M a ciejew sk i u jm u je ich w y n ik i w p rzej­ rzy stą ta b elk ę dat ilu stru jącą przebieg w a lk i o reform y w ok resie sta n i­ sła w o w sk im . G oliń sk i w p rost ze sw ego w a r s z ta tu 8 w prow adza p rzek o n y w a ­ jącą p op raw k ę do p rzyjętej i u trw a lo n ej przez stan b a d a ń 9 p eriod yzacji tw ó rczo ści K rasick iego (rok 1783, a nie 1780, jako o rien tacyjn a d ata od ej­ ścia p isarza od literatu ry w alczącej). U leg a ją też p rzesu n ięciu w ew n ętrzn e cezu ry okresu O św iecen ia. Irena M a ciejew sk a u su w a z d rugiego w y d a n ia

D o ś w i a d c z y ń s k i e g o p rzyp is w y zn a cza ją cy w sposób szty w n y (w oparciu

o sy n te z ę K otta) granice k o lejn y ch fa z epoki. W ty m sam ym k ieru n k u idzie w e w stę p ie do sw ej a n tologii W anda W iew iórow ą, m ów iąc o u p o lity czn ien iu litera tu r y dopiero w p rzededniu Sejm u C zteroletn iego.

A n to lo g ia W iew iórow ej pod ziela jed n ak poza tym (a n a w et p rezen tu je w zagęszczeniu) w sz y stk ie błędy poprzednio om ów ion ych pozycji. J eżeli w jej k o n stru k cji n ie d ostrzegam y w p ierw szej ch w ili schem atu: ep ok a — p isarz — dzieło, to ty lk o dlatego, że o p isarzu (w obec przew agi te k stó w a n o ­ n im o w y ch ) nie m ogło być m ow y, a tzw . tło h isto ry czn e oraz cy ta ty tw orzą rodzaj przep latan k i, w y p ełn ia ją cej bez reszty obie części w stęp u (I. U p o li­

ty c z n i e n i e i d e m o k r a t y z a c j a l i t e r a t u r y w d o b ie S e j m u W ielk iego; II. P o e z ja a n t y t a r g o w i c k a i ja kobiń ska). P od ział p rzy jęty przez autorkę m a charakter

bardziej p orządkow y niż p rob lem ow y. Z agubiła się w nim sp ecy fik a z ja w i­ sk a literack iego, p ozostał suchy opis fa k tó w historyczn ych , ilu stro w a n y ch tek stam i. Co gorsza, po p rzeczytan iu ta k ieg o przeszło czterd ziestostron ico- w e g o w y cią g u z n a jw a żn iejszy ch w ierszy d alsza lek tu ra m oże się w yd ać p rzy­ zw y cza jo n em u do ła tw iz n y czy teln ik o w i po p rostu zbędna. W stęp nie z a w ie ­ ra b ow iem n ic takiego, co by m ogło za ch w ia ć dość, n iestety , rozp ow szech ­ n io n y m w śród u czn iów p rzekonaniem , że u tw ór literą ck i da się b ez reszty p ozn ać za p ośred n ictw em om ów ienia.

Źródło tych b łęd ów tk w i głęb ok o w sam ej k on cep cji książki. Jej słabe stro n y u jaw nia w p ełn i p rzyd łu gi ty tu ł: P o s t ę p o w a p o e z j a p o ls k a s c h y ł k u

r z e c z y p o s p o l it e j szla checkie j. Próba u ję c ia zja w isk a literack iego — choćby

n a jśc iśle j zw iązan ego z życiem p o lity czn y m — w kategoriach p o lity k i i so ­ cjo lo g ii raz jeszcze w y k a za ła ich n iew y sta rcza ln o ść. O dkładam y książk ę, nie w ied zą c nadal, d zięk i jakim w artościom ow e u lotn e w ierszy k i zd ołały odegrać tak don iosłą rolę w życiu narodu, w jakim stopniu w eszły do jego

8 Zob. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X LV , 1954, z. 3, s. 326 i n. 9 Por. R. W o ł o s z y ń s k i , P o s t a w a i d e o w a Ignacego K r a s i c k ie g o po

(11)

trad ycji. N ad al n ie m am y p o jęcia o p o d sta w o w y ch gatu n k ach p o ezji p o li­ tyczn ej, o ich gen ezie i p oetyce. A u tork a w ogóle n ie podejm uje tych k w e stii, nie próbuje uporządkow ać choćby roboczo term in ologii, którą się p o słu g u je (pam flet, p a szk w il itp.). T en m in im alizm p ozn aw czy i sw ego rod zaju e p i- gonizm budzi sp rzeciw w o b ec k siążk i w y d a n ej p rzecież w roku 1956.

S p rzeciw ten je s t ty m bardziej uzasad n ion y, że antologia W iew iórow Tej uk azała się na tle k ilk u am b itn ych i ciek aw ych tom ik ów . M am na m y śli c zte­ ry p ozycje m ogące — ze w zg lęd u na sposób opracow ania — za in tereso w a ć nie ty lk o stałego odbiorcę serii, ale i czy teln ik a bardziej w y m agającego: M y -

szeidę, M onachom achię i B a j k i K rasick iego oraz Cud m n i e m a n y B o g u sła w ­

skiego. Ł ączy je w sp ó ln a troska ed ytorów , by u n ik n ą ć szablonu, by n a w e t w skrom nych ram ach p op u laryzacji p ow ied zieć o w yb ran ym u tw o rze li t e ­ rackim coś św ieżego, n ieb an aln ego, coś w łasn ego. N ie przem ilczają w s t y ­ d liw ie trudnych n ieraz p rob lem ów teoretyczn oliterack ich , starając się r ó w ­ n ocześn ie o m ak sym aln ą p rzystęp n ość i ży w o ść w yk ład u . W w y n ik u rea liz a c ji tych założeń w y k szta łcił się w N a s z e j B i b l i o t e c e n o w y typ w stęp u . R ozpada się on na krótk ie, zw arte rozdziałki, których a trak cyjn e i ró żn o ­ rodne ty tu ły od zw iercied la ją sp ecyficzn ą p rob lem atyk ę dan ego u tw oru . W yp racow an ie tego ze w szech m iar god n ego n a śla d o w a n ia m od elu d o k o n y ­ w a ło się stopniow o na p rzestrzen i k ilk u ostatn ich lat.,

P ierw szy zerw ał z m ech an iczn ym trak tow an iem zależności m ięd zy d zie­ łem literack im a jego tw órcą i epoką S ta n isła w P ietra szk o w e w stę p ie do

K r a k o w i a k ó w i g ó ia l i (1954). Z am iast szu flad k u jących n agłów k ów , p o szcze­

gólne części jego rozp raw k i o trzym ały ty lk o k olejn ą nu m erację — tak m . in. u zew n ętrzn iła się isto tn a zm iana w p ojm ow an iu zadań kom entarza. P rzy b ra ł on p ostać in teresu jącej ga w ęd y o życiu w ielk ieg o aktora, organizatora teatru i p isarza dram atycznego, g a w ęd y nasycon ej realiam i h is to ry czn o -o b y cza jo - w ym i, często przechodzącej n iep ostrzeżen ie w ścisłą in form ację n au k ow ą. P ietraszk o w prow adza n a w e t czy teln ik a m im ochodem w p rob lem atyk ę te - oretyczn oliterack ą, w sk a zu ją c zw iązek m ięd zy rew o lu cy jn ą treścią sztu k i a sw obodą, jaką c ie s z y ł się rep rezen tow an y przez nią gatu n ek scen iczn y. P o tr a fił w reszcie ustrzec B o g u sła w sk ieg o przed ew en tu a ln y m zarzutem n ie ­ typ ow ości p rzed staw ion ego w dram acie obrazu w si, ukazu jąc p e rsp ek ty w y id e o w o -a rty sty czn e leżące poza zasięgiem n a iw n ie p ojm ow an ego realizm u .

W stęp K lim ow icza do w y d a n ej w tym sam ym roku M y s z e i d y zach ow ał jeszcze tradycyjną n o m en k la tu rę rozd ziałów (I. Ig n a cy K r a s i c k i ; II. M y s z e i d a ). A le doborem fak tów , zasięgiem zain teresow ań , w reszcie sam ym tok iem n a r­ racji p rzeciw staw ia się p rzy jętem u sch em atow i. K rótki p rzegląd d a w n ie j­ szych sądów o M y s z e id z ie zaznajam ia czy teln ik a z w ach larzem k rań cow o różnych p ostaw in terp retacyjn ych , uczy k rytycyzm u . T eza o rew izjo n izm ie h istoryczn ym jako jed n ym z celów poem atu jest ro zw in ięciem tra fn eg o sp o ­ strzeżen ia B ru ch n alsk iego. Jed n ocześn ie w y d o b y w a K lim o w icz z tek stu w szy stk ie aluzje do w sp ó łczesn ej K rasick iem u rzeczy w isto ści p olsk iej. Z agad ­ n ien iu parodii, k lu czo w em u d la rozum ienia m etod y arty sty czn ej M y s z e i d y , p ośw ięca K lim ow icz sporo uw agi. M ożna by się spierać jed yn ie o u m ie ­ szczen ie A riosta w śród parod iow an ych przez K rasick iego autorów . W ydaje się, że n ależałoby tu raczej m ów ić o p ew n y ch elem en ta ch p o sta w y „a rio - sty c z n e j“, a w każdym razie zw iązk i m iędzy M y s z e id ą a O r la n d e m s z a l o n y m

(12)

280 R E C E N Z JE

są na p ew n o in n ej natu ry n iż te, jak ie ją łączą np. z Iliadą. W d a lszy ch roz­ w ażan iach nad m etod ą arty sty czn ą m ysiej ep op ei dochodzi K lim o w icz do w n iosk u , że n ie je st ona „ czy sty m “ poem atem heroikom icznym , le c z h e r o ik o - m iczn o -d y g resy jn y m . W arto się przy tej okazji zastan ow ić, w ś w ie tle boga­ tych d o św iad czeń m istrzó w h eroik om ik i X V III w ., czy d y g resy jn o ść n ie m ieści się jed n ak w p o ety ce gatunku.

W ydaw ca d rugiego żartob liw ego eposu X BW , Jan G aw ałk iew icz, a ta k u ­ je rów n ież trudne p rob lem y estety k i. J eg o sp ostrzeżen ia d otyczące n atu ry kom izm u M onachom achii i w y p row ad zan e z nich w n io sk i in terp reta cy jn e m ogą b yć p rzyk ład em św iad om ej sw ych celów i m etod an alizy litera ck iej. Poprzedza ją relacja o sen sa cy jn y ch O kolicznościa ch u k a za n ia się p o e m a t u (u jaw n ion ych w r. 1954 przez T adeusza M ik u lsk iego 10), w yb ran e są d y w sp ó ł­ czesnych i p otom n ych o jego g en ezie oraz n iezb ęd n y k om entarz h isto ry czn y , który w sposób bardzo p rzek on yw ający w iąże daty ukazania się M o n a c h o ­

machii i jej p ozornego o d w ołan ia z rytm em w a lk i o k odeks Z am oysk iego.

P o M onachom achii p rzyszła kolej na B a jk i, w y d a n e w r. 1956 przez R o­ m ana W ołoszyń sk iego. O bszerny w stęp in form u je zajm ująco o g en ezie i d zie­ jach gatunku. P rzeprow adzone, w oparciu o stu d iu m K lein era, rozróżn ien ie m iędzy bajką a b aśn ią — przy jed n o czesn y m a k cen to w a n iu ich w sp ó ln eg o źródła — dostarcza m a teria łu do d efin icji b ajk i jako „w yższej fo rm y u o g ó l­ n ien ia a rty sty czn eg o “ (s. 7). P rzy sta je ona n ajbardziej do tego ty p u bajki, jakiej n ied o ścig n io n y w zór dał K rasick i w sw y m p ierw szym zbiorze. D y s­ k u syjn e w y d a ją się n iek tóre sądy szczegółow e. Czy n ie za ostro np. p o ­ trak tow an y zo sta ł L essin g — ty lk o dlatego, że jego b ajk i „stan ow ią b iegun p rzeciw n y La F o n ta in e’o w i“? (s. 11) I czy B a j k i n o w e istotn ie „nie u m n iej­ szy ły s ła w y “ (s. 15) K rasickiego? Czy w reszcie grupy bajek o ow cach i w il­ kach n ie n ależałob y raczej odnosić do sy tu a cji p o lity czn ej n iż sp ołeczn ej (zw łaszcza że m ow a tam np. o trak tatach itp.)? W yrażone tu w ą tp liw o ści, podobnie jak i poprzed n ie u w a g i d y sk u sy jn e, n ie u m n iejszają ran gi om ó­ w io n y ch ostatn io opracow ań k rytyczn ych . P rzeciw n ie, św iad czą o tym , że dla p raw d ziw ego n au k ow ca n ie m a takiej form y w y p o w ied zi, która n ie w zb o g a ­ całaby w jak iś sposób ak tu aln ego stan u badań.

W słu szn ym przekonaniu, że n ajlep szy n a w e t k om entarz n ie m oże być alfą i om egą w ied zy o p rzedm iocie, redakcja serii zatroszczyła się o w sk a ­ zanie ch ętnem u czy teln ik o w i lek tu ry poszerzającej. W tym celu k ażd y tom ik został w y p o sa żo n y w n otę b ibliograficzną, in form u jącą o n a jw a żn iejszy ch dla danego tem a tu opracow aniach. We w cześn iejszy ch p u b lik acjach ogran i­ czała się ona do p rostego w y k a zu n u m erow an ych pozycji, w n o w szy ch p rzy­ biera coraz częściej k szta łt sw ego rod zaju b ib lio g ra fii rozu m ow an ej, p o słu ­ guje się form ą opisow ą. T raci m oże przez to n a p rzejrzy sto ści (choć sta ra się ją ratow ać zróżn icow an ie czcionki), daje za to o rien ta cję w ch arak terze po­ szczególn ych opracow ań i u ła tw ia w ybór, co z p u n k tu w id zen ia d y d a k ty cz- nych założeń w y d a w n ic tw a w y d a je się w a żn iejsze. Z ap oczątk ow ał ten typ in form acji b ib liograficzn ej Z b ign iew G oliński w w y d a n iu S a t y r i l i s t ó w K rasickiego, k o n ty n u u je go w p ostaci k la sy czn ej W ołoszyń sk i, w postaci

10 T. M i k u l s k i , M onachom achia c z y l i W o j n a m n ic h ó w . P o l o n i s t y - k a, V II, 1954, nr 3.

(13)

zm od yfik ow an ej — P ietra szk o , K lim ow icz, G aw ałk iew icz. Ten ostatn i ko­ rzysta zresztą z k ażdej okazji, b y „p rzem ycić“ w sk a zó w k ę b ib liograficzn ą. W yjaśn iając np. w p rzy p isie do w . 59— 60 p ierw szej p ieśn i M onachom achii sens zaw artej tam a lu zji m ito lo g iczn ej, po szczegóły od syła do M ito logii P a - ran d ow sk iego. P o d o b n ie — m ów iąc w e w stę p ie o p o m y łce M ick iew icza —■ nie o m ieszk a dodać k u przestrod ze czyteln ik a: „M ickiew icz n ie m ia ł »na p arysk im bruku« tych pom ocy h istoryczn oliterack ich (biografii, b ib liografii), dzięki k tó ry m u strzec się podobnych p o m y łek m ożem y dziś dość ła tw o “ (s. 8). D ysk retn y d y d a k ty zm tej u w a g i je st tu bardzo na m iejscu.

W arto n a k o n iec przyjrzeć się pu b lik acjom N a s z e j B i b l i o t e k i od stron y ich op raw y g raficzn ej. K siążka, której zadaniem jest m. in. b u ­ dzenie w śród u czn ió w za m iłow an ia do lek tu ry, m u si p rzecież p rzyciągać i zachęcać ju ż sam ym w y g lą d em . M ożliw ości tan iego z zasady w y d a w n ictw a szkolnego są pod tym w zg lęd em bardzo skrom ne. T ym n iem n iej w ięk szo ść tom ików zd ob i pod ob izn a autora, a trzy (M y s z e i d a , M onachom achia , P o s t ę ­

p o w a p o e z j a ) m ogą się p och lu b ić n a w et całym zesp ołem trafn ie dobranych

ilu stracji. M on a c h o m a c h ia za w d zięcza je u ta len to w a n ej b ratan icy K ra sic­ kiego, A n n ie C h arczew sk iej, M y s z e i d a — N orb lin ow i, dla a n to lo g ii p oezji polityczn ej trzeb a b y ło szu k ać od p ow ied n iego tła u różnych m alarzy okresu. Szkoda, że n ie zo sta ły podobnie w zbogacone np. S a t y r y K rasickiego, do k tórych św ie tn e p e n d a n t sta n o w ią n iek tóre ry su n k i O rłow sk iego i P ło ń ­ skiego, w y k o r z y sta n e zresztą w P ism a c h w y b r a n y c h X BW . Tak sam o dla

K r a k o w i a k ó w i górali m ożna b yłob y, w zbiorach P a ń stw o w eg o T eatru N a ­

rodow ego im . W ojska P o lsk ieg o w W arszaw ie, w y szp era ć k ilk a in teresu ją ­ cych zd jęć tea tra ln y ch .

W artość cen n eg o m a teria łu ilu stra cy jn eg o obniża jed n ak często form a, w jak iej d o ciera on do czyteln ik a. P om ijam tu św iad om ie ta k ie czyn n ik i, jak lich y p ap ier czy n a w e t za d ru k o w y w a n ie odw rotnej stron y rysu n k u . D laczego jed n ak — co szczeg ó ln ie d z iw i na tle w y m ien io n y ch w poprzednim zdaniu p rak tyk o szczęd n o ścio w y ch — daje się ilu stra cje w p ow ięk szen iu , które n ie ty lk o zaciera w y r a z isto ść k on tu rów , ale odbiera im ponadto p ew ien charak­ tery sty czn y , sty lo w y w d zięk . B y się o tym przekonać, w y sta rczy p orów ­ nać rep rod u k cje N o rb lin o w sk ich ry su n k ó w do M y s z e i d y w w y d a n iu N a - s z e j B i b l i o t e k i i w w y d a n iu B ru ch n alsk iego z 1922 roku. P o ró w n a n ie to p o zw a la n ad to sp ro sto w a ć n ieścisłą in fo rm a cję za w artą w sp isie ilu stra cji tom ik u N a s z e j B i b l i o t e k i . R eprodukcja zam ieszczon a na s. 25 (w sp isie m y ln ie: s. 3) n ie jest „ryciną ty tu ło w ą do M y s z e i d y “ 11, an i n a w e t jej częścią, le c z odręb n ym rysu n k iem , p o m y śla n y m jako w in ie ta na ty tu le (tzw. fleu ro n).

K ilk ak rotn a zm ian a m od elu ok ład k i św ia d czy o sta ły m p oszu k iw an iu w ła śc iw e g o ro zw ią za n ia graficzn ego. M ożna tu zau w ażyć p ew n ą ew olu cję: od zd ecy d o w a n ie b rzyd k ich (e x e m p l u m : p ierw sze w y d a n ie D o ś w i a d c z y ń ­

skiego) poprzez m n iej lu b bardziej u d an e próby sty liz a c ji (n ajlep iej bodaj

w y p a d ła na b ia ły m tle M y s z e i d y ) aż po skrom ną, lecz gu sto w n ą (choć n a le ­ 11 Por. [I.] K r a s i c k i , M y s z e id o s p ieś n i X . W ydał i w stęp em op atrzył W ilhelm B r u c h n a l s k i . L w ó w 1922, s. X LV .

(14)

282 R E C E N Z JE

żałob y ją m oże odbijać w śm ielszy ch nieco barw ach) k om p ozycję S ta n isła w a A nd rzeja Cyrano, w y ró żn ia ją cą n ajn ow sze w y d a n ia serii.

O e w o lu cji m ożna zresztą m ów ić nie ty lk o w tym zakresie. Jak w y k a ­ zały p oprzednie rozw ażania, około r. 1954 zarysow u je się w y ra źn y p rzełom w p rak tyce ed ytorsk iej N a s z e j B i b l i o t e k i . W zn ow ien ia pozycji w y ­ d anych przed tą datą przynoszą zm iany św iad czące o próbie d o sto so w a n ia ich do n ow ych, zw ięk szo n y ch w ym agań . Te p ożyteczn e drobne retu sze w y ­ dają się jed n ak n iew ystarczające. Gorzej, k ied y i one zaw odzą, jak w drugim w y d a n iu M ik o ła ja D o ś w ia d c z y ń s k ie g o p r z y p a d k ó w , gd zie trafiają się dość często ob ja śn ien ia nie uzgodnione z now ą w ersją tek stu . A to już pow ażn e n ied op atrzen ie nie ty lk o ze strony autora, ale i w y d a w n ictw a .

P odobne p o tk n ięcia n ie m ogą w sza k że p rzesłon ić bezspornego faktu, d ow ied zion ego szeregiem n ap raw d ę w a rto ścio w y ch p u b lik acji: N a s z a B i ­ b l i o t e k a sta je się w y d a w n ictw em coraz bardziej am bitnym , coraz lep iej słu ży sp raw ie u p o w szech n ien ia dobrej książki. S ta le w zra sta ją ca — choć u s a ­ m ego szczytu n ieb ezp ieczn ie załam ana — k rzyw a jak ości każe m im o w s z y s t­ ko dobrze tu szyć o p rzyszłości serii.

P r z e m y s ł a w a M a t u s z e w s k a

SEK STER N Y W Y KŁAD ÓW K O W IEŃ SK IC H A D A M A M ICKIEW ICZA. 1819— 1821. O pracow ał W ł a d y s ł a w A b r a m o w i c z . W ilnius 1956. P a ń ­ stw o w e W yd a w n ictw o L iteratu ry P o lity czn ej i N a u k o w ej, s. 155, 1 nlb. + 10 ilu stracji. A k ad em ia N auk L itew sk iej SR R — C entralna B ib lio tek a . [ADOMO M IC K EV IC IA U S K A U N O M OK YK LOJE D Ê ST Y T I D A L Y K A I. 1819— 1821. P a ru o śe V l a d a s A b r a m a v i c i u s . V iln iu s 1956. V a lsty b in è P o litin ès ir M ok slin és L iteratü ros L eidykla. L ietu v o s T SR M okslą A k a d e- m ija — C entrinè B iblioteka.]

N iezw y k le w a żn y m ep izodem w b iografii A d am a M ick iew icza je s t jego c ztero letn i (z przerw ą roczną) p ob yt w K ow n ie, w czasie którego p e łn ił fu n k cję n au czyciela ta m tejszej szk oły p o w ia to w ej. W ażność tego epizodu p ośw iad czają chociażby jego ram ow e daty: 1819— 1823. S ą to lata, w k tórych jed n ocześn ie p o w sta w a ły i d rukow ane b y ły B a l l a d y i rom anse, d ojrzew ała id eologia filom ack a i w n a jp ełn iejszy m tego sło w a zn aczen iu k szta łto w a ła s ię u m y sło w o ść • p rzyszłego autora D z ia d ó w i L i t e r a t u r y s ł o w ia ń sk ie j. D latego z zad ow olen iem w ita m y każdy szczegół, który rzuca ja śn iejsze św ia tło na p ostać M ick iew icza w ła śn ie z tego okresu, i to zarów n o n a M ick iew icza -p o e- tę, jak i działacza filom ack iego, rom an tyczn ego k och an k a czy nau czyciela. B ezp ośred n io po w o jn ie takim n ow ym św ia tłe m b y ły pu b lik ow an e przez Ł o p a lew sk ieg o n iezn an e pism a filo m a ck ie 1. N a ich tle p o w sta ła m. in. ś w ie t­ na rozpraw a W acław a K u backiego R a n ieri C alza b ig i p o ś r ó d le k t u r filo m a c -

kich, a także in n e studia tego autora, zebrane w tom ie P i e r w i o s n k i pols k ieg o r o m a n t y z m u (K raków 1949).

Ł op alew sk i w y d a n e m a teria ły odnalazł w 1940 r. w A rchiw um M iej­ sk im w W ilnie, przy in w en ta ry zo w a n iu n a b y teg o k ilk a la t przedtem zbioru 1 A. M i c k i e w i c z , N ie zn a n e p is m a f ilo m a c k ie . P o d a ł do druku T a­ deusz Ł o p a l e w s k i . T w ó r c z o ś ć , II, 1945, nr 4.

Cytaty

Powiązane dokumenty

4) obsługa prawna jednostek gospodarki uspołecznionej od dawna inte­ resuje adwokaturę i Prezydium NRA wielokrotnie zajmowało w tym względzie jednoznaczne

Wartość tak poważnego zamierzenia jak wydanie Słownika zależeć będzie niewątpliwie od czynnego udziału w zebraniu materiałów ze stro­ ny ogółu członków

rady miejskiej, działacz społeczny IDZIKOWSKI Edmund (1850'—1894), Kalisz, literat, tłumacz, krytyk teatralny IWASZKIEWICZ Grzegorz (XVI—XVII), Lwów, pisarz

„Jeszcze Kodeks pracy — napisał Lux — nie wszedł w życie (było to w połowie grudnia ub. S.M.), a już pojawiają się poważne pytania, na które mogą

odbyło się w lo­ kalu Kolegium Cottbus zebranie adwo­ katów tego okręgu z udziałem proku­ ratora okręgu Cottbus oraz wicedyrek­ tora Sądu okręgu Cottbus.. W

odbyło się w lo­ kalu Kolegium Cottbus zebranie adwo­ katów tego okręgu z udziałem proku­ ratora okręgu Cottbus oraz wicedyrek­ tora Sądu okręgu Cottbus.. W

Prelegent omówił takie zagadnienia, jak przestępstwa uszkodzenia ciała w ujęciu aktualnych przepisów karnych, ocena sądowo-lekarska ciężkich uszko­ dzeń ciała,

Przez 30 lat Podstawowa Organizacja Partyjna PZPR przy Radzie Adwokackiej we Wrocławiu kierowała życiem adwokatury dolnośląskiej.. Jest to spory szmat czasu, i