Halina Stankowska
Motywy rycersko-żołnierskie w
twórczości Aleksandra Fredry
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 11, 79-88
Rocznik XI/1976 Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza
Halina S ta nkow ska
MOTYWY RYCERSKO-ŻOŁNIERSKIE W TWÓRCZOŚCI ALEKSANDRA FREDRY
R om antyzm m iał duże zrozum ienie dla k o n k retu historycznego i to pograficznego. In te rp re tu ją c jakikolw iek tek st d ram atu — powstałego w okresie polistopadow ym n a em igracji — przekonujem y się, że cała złożoność zaw artego w nim obrazu poetyckiego, prezentującego piekło i niebo, odw ołującego się do p reh isto rii Polski i m itu ludowego podpo rządkow ana została pozaliterackiej rzeczywistości. Ta rzeczyw istość dzia łała na zasadzie realiów , przyw oływ ała k o n kretne postacie, tw o rzyła h i storiozoficzne wizje niejed no k ro tnie rzu tu jące w przyszłość.
Z upełnie inny c h a ra k te r m iała twórczość d ram ato p isarsk a w k raju . Na jej odm ienność w pływ ały wym ogi cenzury oraz użytkow y charakter. W k ra ju istniało bowiem kilka teatró w i potrzeby rep ertu aro w e m obili zowały aktyw ność pisarzy w kieru n k u dram atu. B rak było jedn ak w y b it nych indyw idualności tw órczych. Na ty m tle kom ediopisarstw o A lek san d ra F red ry zarysow uje się jako zjaw isko o ryginalne i w yjątkow e. Jednakże i jego sztuki te a tra ln e podlegały działaniu ogólnych praw ; i tak, ze w zględu n a cenzurę, au to r św iadom ie „zam azyw ał” realia, a pierw sze kom edie pisał z m yślą o ich inscenizacji. U czestniczył czasem w prem ie rze, przy czym do anegdoty przeszło słynne „trzaśnięcie drzw iam i” przez F red rę n a pierw szym p rzed staw ien iu Pana Jowialskiego, kiedy to d em onstracyjnie opuścił teatr, niezadow olony z gry aktorów i reakcji publiczności.
W iele pisano o żywiołowości kom ediowej jego sztuk, o owej niew ielu danej vis comica — sile kom izmu. W antologii hum oru polskiego, po budzającej raczej do m elancholijnej zadum y niż uśm iechu, jego tek sty potrafiły szczerze rozbaw ić odbiorcę. S tąd słuszność stw ierdzenia S tan i sław a Koźmiana, że śm iech F rè d ry u rato w ał Polskę od ogólnej m elan
— 80 —
cholii. Co w cale nie znaczy, że nie służył w iernie czasom, w jakich m u żyć w ypadło, jakkolw iek nie w yrażał ich w konw encji patosu i w znio słości. W nikliw a lek tu ra całości Pism w s zy stk ich A. F redry, opatrzonych kom entarzem i w stępem przez dwóch nieżyjących ju ż w y b itn y ch fredro- logów: S tanisław a Pigonia i K azim ierza W ykę, prow adzi do w niosku, że Fredrze nie obce były spraw y poważne, że podejm ow ał próby d ra m a tu r giczne, gdzie naw iązyw ał do historycznej przeszłości. Z m ateriałów aneg dotycznych w arto przytoczyć autorskie w spom nienie, z 'którego w ynika, że n a jego ju v en ilia złożyły się kom edia Strach przestraszony oraz pro je k t tragedii historycznej:
„Sukces nadzwyczajny mojej komedii zawrócił mi głow ę, w ziąłem się do tra gedii. Ale ta ograniczyła się na tytule w ielkim i literam i wypisanym i: Rzeź Pragi i na spisie osób, na czele których, jak to łatw o zgadnąć, stali: Suworow, Zajączek i jenerał Jasiński.” 1
W roku 1830 w galicyjskim „H aliczaninie” ogłosił F redro obraz d ra m atyczny Obrona Olsztyna. A kcja tego niew ielkiego rozm iaram i utw oru rozgryw a się w zam ku olsztyńskim w listopadzie 1587 r., w czasie pa now ania Z ygm unta III. Fredro udram atyzow ał obronę zam ku i p rzedsta w ił heroizm jego dowódcy, K aspra K arlińskiego, k tó ry w im ię p atrio tycznego obow iązku akceptuje śm ierć syna-zakładnika. Oto ideow a de klaracja obrońcy olsztyńskiego zam ku:
„Póki Olsztyn wyżej ziemi, A w Olsztynie Orzeł Biały,
Póty Polak piersi sw em i Bronić będzie jego skały. A jeśli nam przeznaczone W gruzach zamku w ieczne łoże,
Gruzy tylko, krwią kupione, Nieprzyjaciel posiąść m oże.” 2
F ry d e ry k H en ry k L ew estam nazyw a Obronę Olsztyna — „trag edyjką w m in iatu rze” 3. Do pom ysłu F red ry naw iąże później W ładysław S y ro kom la w tragedii Kasper Karliński. Dramat h istoryczny we trzech aktach (1857).
P ośm iertnie ogłoszone lib retto do opery R y m o n d stanow i pew ne za skoczenie, niespodziankę bibliograficzną. F re d ro poddaje bow iem zabie gowi teatralizacji epizod z dziejów średniow iecznej L itw y drugiej połowy X III w. N a tle rozgryw ek polsko-krzyżackich F red ro rozw aża problem zdrady pogańskiej trad y cji i akceptacji now ej religii. Z astanaw iając się nad źródłem inspiracji tego dokum entu i zainteresow ań odległym średnio wieczem, tra fia m y na Historię Polski A dam a N aruszew icza i na powieść Feliksa B ernatow icza Pojata, córka Lezdejki. Ta genealogia literack a spraw dza się rów nież i w innych przypadkach, kiedy w m aterii dzieła literackiego w yk ry w am y podobieństw a z pow ieścią J u lia n a U rsyn a N iem cewicza czy F ry d e ry k a Skarbka. Zw rot ku średniow ieczu w y n ik a jednak
u F re d ry nie ty le ze zrozum ienia procesów historycznych, ja k to miało m iejsce w M in d o w em J. Słowackiego, ile z reak cji na ten d en cje archeo logiczne, w łaściw e jed n em u z n u rtó w h isto ry zm u w Polsce początków X IX w. Te p róby w dziedzinie d ram a tu historycznego, tro ska o realia epoki, pozw alają zauw ażyć — jeśli nie pokrew ieństw a z w ielkim i ro m an ty k am i — to w każdym razie pew ne zrozum ienie dla tend encji h i storycznych w łaściw ych rom antyzm ow i.
P o dp orząd k o w u jąc i in te rp re tu ją c zespół w ątków ry cersko -żo łnier- skjch — w y stępu jący ch w tw órczości A leksandra F red ry — poddałam je zabiegow i klasyfikacji w edług ry tm u czasu w ew nętrznego danego utw oru. T erm in „m otyw ” pełni różnorakie funk cje: m oty w u fab u la r nego, zw iązanego z boh aterem i z akcją, ja k i „toposu” , kiedy to w ie lorakie jego użycie przyczynia się do w ytw o rzenia ogólnego m odelu „żołnierskości” z w łaściw ym i „rek w izy tam i” i „gestem ” . W zasadni czym blo ku kom edii F re d ry m ożna odnaleźć w iele „pu nk tów odniesie n ia ” do rycerskiej tra d y c ji; zarów no tej odleglejszej w czasie, ja k i tra dycji żołnierskiej, tej bliższej, napoleońskiej.
W didaskaliach facecji Gwałtu, co się dzieje! zn ajdu je się n a stę p u jąca in fo rm acja: „Scena w Osieku, sto lat te m u ” . S tanisław Pigoń, obli czając czas akcji na rok m niej więcej 1717, rów nocześnie słusznie zau waża, że przy jąć należy raczej działanie czasu bajecznego. Zgodnie z lu dow ym przekazem i literack ą jego transp o zy cją m otyw tem atyczny tej kom edii dotyczy kobiecej rew olucji. M atriarch at prow adzi w efekcie do sy tuacji paradoksalnych, kiedy to m ężczyźni pełnią prace gospodarskie zastrzeżone dla kobiet (opieka n ad dziećmi, zakupy, gotow anie, przędze nie w ełny), a kobiety jeżdżą n a polow ania i u rządzają „zakrap iane” przy jęcia. P orządek w ow ym świecie "na opak w yw róconym przyw raca Do- ręb a „tow arzysz par^cernej chorągw i”, przybyły do rodzinnego Osieku. P osługuje się fortelem , polegającym n a rozpuszczeniu fałszyw ej wieści o grożącym m iastu napadzie Tatarów . K obiety, przerażone sytuacją, któ rej nie m ogłyby sprostać, b łagają swoich m ężów o pomoc. T ak to „ ta ta r ska p o trz e b a ” zadecydow ała o klęsce m atriarch atu .
B iografia D oręby rozłam uje się zupełnie w yraźnie n a dwie części. Z relacji m ieszkańców dow iadujem y się, że jako m łody człowiek prze rażał całe m iasto m nogością krw aw ych aw an tu r. Dopiero służba w ojsko wa, w której przeszedł w szystkie stopnie od prostego szeregowca do ofi cera, uczyniła go now ym człowiekiem.
Tobiasz
Gdzie bójka, hulanka, waszmość pierwszy — a zaraz do korda; dotychczas jeszcze organista bez ucha chodzi.
— 82 —
Doręba
A leż teraz już nie jestem ów Jaś pędziwicher; służyłem mojemu krajowi, byłem towarzyszem pancernej chorągwi. [...] Biłem się jak dobry Polak i śmiało teraz wąsa pokręcić m o g ę.4
F redro św iadom ie obdarza Dorębę a try b u tam i stan u rycerskiego, a zdo b y ta w boju „k ry sa ” potw ierdza jego waleczność.
W spółczesna autorow i akcja C udzoziem czyzny w yw odzi się z tra d y cji oświeceniowej. R adost — bezkrytyczny naśladow ca obcych obyczajów — nie najlepiej czuje się w peruce i w angielskim surducie. W łaściwie jest p rzebranym Sarm atą. W ostatniej scenie kom edii pow raca z zadow o leniem do kontusza czyli do daw nych, pozornie lepszych zasad obycza jowych. W tek st kom edii zostały w pisane m otyw y patriotyczne, odw ołu jące się do w ydarzeń niełatw y ch do indentyfikacji. O kazuje się z cyto w anej sceny, że R adost w alczył „przed w ielu la ty ” w obronie Ojczyz ny. O dw ołując się do k o m en tarza S. Pigonia, sytuującego akcję Cudzo
z ie m czy zn y n a rok 1820, m ożna w ysnuć w niosek, że aktyw ność m ilitarn a
Radosta dotyczy w ypadków p o w stania kościuszkowskiego:
Radost
w miarę zapału odmienia postawę
I orzeł dobry, dobory; może jeszcze biały! O, był to kiedyś orłem ten orzełek mały! Niejednego on bratka w pokrzywy zagonił,
Darł szponem, lecz też często i skrzydłem osłonił. Ech, mospanie, powiadam, że kiedy zobaczę
Orła gdzie na sztandarze, to mi serce skacze.
z zapałem
Jeszcze bym na harc wyszedł!
[...]
Radost
w zruszony s w y m zapałem
Nie ma takiego wieku, w którym by już dłonie Nie mogły unieść szabli w ojczyzny obronie!
prostując się
Co to wiek! teraz, zaraz, niech kto w drodze stanie! Niech mnie tylko zaczepi! ... Co to? Ech, mospanie, Jak się w chw ycę do korda!...
Mówiąc „Ech, mospanie”, ch w y ta się za głowę i poprawia perukę na ucho, jak się cz a p k ę poprawiało. Pote m p r z y ostatnim wierszu chce chwycić za kord. W ten m om e nt zdaje się przebudzony postrzec sw ó j ubiór — zostaje chwilę w tej pozy cji — pote m m ó w i ze spuszczoną głową, powoli i z ciężkim westchnieniem
Było to tak... B yło!!!5
W pow szechnie znanej Zemście m otyw rycerskiej przeszłości reali zuje się poprzez w spom nienia Cześnika, byłego uczestnika konfederacji barskiej
Cześnik
dobyw ając szabli
He! he! he! Pani barska Pod Słonimem, Podhajcami, Berdyczowem, Łomazami, Dobrze mi się w ysłużyła. 6
W arto w yjaśnić, że w G alicji jeszcze w drugiej połowie X IX w. kon- tusz i k arab ela stanow iły zew nętrzny znak postaw y obyw atelskiej. Kon- tusze zakładano w czasie uroczystości rodzinnych i publicznych. W urze kającej czytelniczo i bogatej poznawczo książce prof. B ogdana Z akrzew skiego Fredro i fredrusie, przełam ującej w iele fałszyw ych stereotypów m yślenia o Fredrze, zn ajd ujem y kuriozalny epizod z życia kom ediopisa rza. Oto w ro k u 1861 pisze on urzędow e podanie o „pozw olenie noszenia k a ra b e li” 7. Tak więc, sarm acki styl bycia, w łaściw y n iek tó ry m bohate rom kom ediow ym , in teg raln ie łączył się z rzeczyw istością pozaliteracką. P osługując się porządkującym k ry te riu m „czasu ak cji” trafiam y na grupę kom edii, w której postaciam i działającym i sta ją się fredrow scy ułani. Ich obecność w kilku utw orach posiada ko n tro w ersy jn e kom en tarze. W okresie m iędzyw ojennym istniały w tej kw estii dw a kierunki in te rp re ta c ji: pierw szy, apologetyczny, prezentow ał Adam G rzym ała- -Siedlecki; n ato m iast drugi, rew izjonistyczny, Tadeusz Żeleński Boy. W edług tezy G rzym ały-Siedleckiego, F re d ro — napoleończyk, będąc całe życie niejako zdem obilizow anym żołnierzem , u trw alił w twórczości w łas ny se n ty m en t żołnierski. K om ediopisarz, obserw ując w nikliw ie p rzyw ary bliźnich i w ydobyw ając ich śm iesznostki, „chronił” bohaterów w m u n du rach żołnierskich, obdarzał pozytyw nym i cecham i c h a ra k te ru , szla chetnością w postępow aniu. T. Żeleński tw ierd ził natom iast, że złą p rzy sługę o dd ają Fredrze ci, którzy zbyt w iele cnót w m aw iają w jego w oja ków 8. Cały kunszt poszukiw acza pożądanych dla siebie tropów literac kich pośw ięca Boy w y k ry w a n iu „niejednego św iń stew ka” . D la przykładu : w m aw ia M ajorow i z Pana Geldhaba in sty n k ty aferzysty i aw an tu rn ik a; akcentuje „ubóstw o i pokorność” byłego oficera, którego w y b rała na
męża spośród w ielu innych urocza b o h aterka (Przyjaciele). N atom iast trafność obserw acji Boya dotyczy uniform u fredrow skich ułanów . W łaś ciwie tylko w Panu Geldhabie i w Damach i huzarach aktorzy mogą w ystępow ać w m u n d u rach arm ii napoleońskiej. N atom iast oficeram i pruskim i stali się bohaterow ie kom edii Lita et Compagnie, gdyż m ając do w yboru handel lub w ojsko, zostali w żołnierskiej służbie.
W kom edii Pan Geldhab n astęp u je k o n fron tacja dwóch św iatów : k a pitału, 'którym rządzi snobizm i próżność oraz św iata idealnych uczuć i patriotyzm u. Nosicielem pozytyw nych w artości, a po trosze rezonerem czyni au to r R o tm istrza Lubom ira. Realia historyczne w iążą akcję z h i storią K sięstw a W arszawskiego. Lubom ir, ja k w ielu patrio tyczn ie uspo sobionych obyw ateli „pół m ają tk u dał dla ojczyzny, sam poszedł służyć k rajow i”. W dialogu z F lorą podkreśla w artość żołnierskiego obowiązku:
Tu mnie miłość pociąga, tam ojczyzna woła; Lecz na jej głos, kto Polak, któż się oprzeć zdoła? Poszedłem, a gdym w alczył z wrogiem i przygodą, Miłość twa zachęceniem była i nagrodą;
Gdym krzyż otrzymał, nawet gdym odebrał ranę,
Pierw szą-m m iał myśl, że ciebie godniejszym się stanę. 9
R eakcja Flory, świadomie, odrzucającej miłość Lubom ira dla m irażu ty tu łu książęcego, n a tle lite ra tu ry w czesnorom antycznej i rom antycznej, stanow i zjaw isko raczej odosobnione. „U łan z ręk ą n a tem b la k u ” przez sam fakt uczestnictw a w tru d ach w ojennych staw ał się postacią nobili tu ją c ą rodzinę, z której w y b rał sobie p ann ę n a żonę. H eroiny powieści sentym entalnej i obyczajow ej — tw orzonej w k ra ju — czekały cierpli wie n a pow rót ukochanego z w ojny. Jeśli n aw et odniósł ran ę lub ka lectwo, nie przeszkadzało to w pom yślnym zam knięciu w ą tk u rom anso wego. Tak dzieje się w powieści M arii W irtem berskiej o losach Ludom ira i M alw iny. Podobnie w powieści F ry d e ry k a S k arb k a Pan Starosta m o tyw żołnierza pow racającego z w ojny u trw alon y został w jego portrecie? i w reakcji otoczenia n a zasadzie krystalizującego się w yraźnie schem atu:
„Wyszedł on wkrótce z sieni. Postawa całkiem żołnierska, mundur pułku dru- • giego piechoty, bermyca grenadierska, której włos nisko na oczy spadał, ogromne wąsy i w ielka blizna na prawym policzku, tak iż rysów twarzy poznać nie można było. Próżny rękaw w isiał na iprawym ram ieniu [...]. Kto był tym grenadierem [...] tego się każdy domyśli. Nagłe przejście ze smutku do radości nie pozw oliło W ale- rii od razu pojąć istoty rzeczy i poznać Augusta, który tylko mundurem, niestety! od inwalida się różnił; blizna na policzku i brak lew ego ram ienia dały mu prawo liczenia się do rzędu wysłużonych synów ojczyzny. Stopień szefa batalionu i dwa krzyże były prócz tego dowodami jego m ęstwa i jednały mu dozgonnie to pow a żanie, którego nikt, sam nawet dumny bogacz, prawdziwej zasłudze odmówić nie może [...] I czegóż jeszcze nie dostaje do zakończenia tej powieści? tego tylko, co każdy łatwo przewidzi: że szczęśliw y małżonek W alerii osiadł w w iejskim ustro niu [...] i używał pociechy, której ten doznaje, kto się już w ypłacił z długu ojczyź nie.” 10
F re d ro w prow adził ten topos do kom edii Przyjaciele. Szereg zaw ar ty ch w niej aluzji pozw ala się zorientow ać, że akcja rozgryw a się już po upadku Napoleona. W dom u bogatej i młodej wdow y, otoczonej kilku zalotnikam i, przebyw a w roli dom ow nika Zdzisław, były w ojskow y, le czący swoje ran y otrzym ane praw dopodobnie w czasie w y praw y na M oskwę („Niewygody, głód, zimno, cierpiał gdzieś na w ojn ie”). O dzna cza się bezinteresow nością i w ysokim m orale. Jego przyjaciel, Czesław c h a ra k te ry żuje go jako dzielnego oficera, człow ieka p raw dy i honoru, mogącego być w zorem praw dziw ego szlachectwa. Zofia, skrycie i z u k ry w aną rów nież z jego stro n y w zajem nością, kocha się w Zdzisławie. N aj chętniej słucha opowieści o tru d ach żołnierskiego losu, jak ie relacjonuje tow arzysz pochodów i biwaków.
Czesław
I zgadnij — czym najwięcej mogę ją zabawić? Godzinę słucha, byle o w ojnie jej prawić; I nie dosyć, że słucha, pyta się ciekawie; Muszę sto razy m ówić o każdej wyprawie: Gdzieś był ze mną, gdzieśmy ranni byli
Ledwie nie — cośmy w każdym biwaku m ó w ili.11
Zdzisław zostaje tu ta j przeciw staw iony k a ry k a tu ra ln ie zarysow anej grupie zalotników. Św iat ludzki w kom edii Przyjaciele dzieli się w y raź nie na dwie g rupy postaci: do pierw szej z nich zaliczyć m ożna „cyw i lów ”, z k tó ry ch każdy je st gotow ym p o rtre te m satyrycznym , do drugiej
natom iast — w ojskow ych albo raczej tych, którzy w ypłacili się z długu ojczyźnie.
W powszechnie znanej kom edii D am y i huzary, odw ołującej się do czasów K sięstw a W arszawskiego, F redro bohateram i uczynił huzarów , należących do 13 pułk u jazdy, do którego sam, n a początku k ariery w oj skowej, został przydzielony. '
„Fredro, łącząc bohaterów swej komedii ze znaną sobie formacją, spełnia] w pewnej mierze akt serdecznej, choć przez pryzmat humoru ujętej, kurtuazji w o bec dawnych dowódców i kolegów pułkowych.” 12
Pew nym n o v u m staje się stw orzenie w tej kom edii utopii żołnierskiej w spólnoty w edług reguły „nie m a niew iast w naszej chacie” . M otyw fa b u larn y wzbogaca się w ydarzeniem u rato w an ia życia w czasie bitw y. Czynu tego dokonał porucznik Edm und, zyskując wdzięczność Majora. Oto fragm ent pierw otnej redakcji tego pom ysłu:
Major
Gdy pod ubitym koniem leżałem raniony, Śmierć lub niew olę widząc z każdej strony, On to natenczas szuka mnie, postrzega,
— 86 —
Z garstką żołnierzy dobiega I nieprzyjaciół odpiera. Podnosi m nie z ziemi, Osłania piersi własnem i,
Walczy, cofa się i znowu naciera, Aż póki inaszych wzrastająca siła Zw ycięstw a nam nie wróciła.
Tam odebrał tę krysę jak w ieniec iprzez skronie, W mojej ją, w mojej odebrał obronie.
Ściskając go z rozczuleniem 13
Księgą losów żołnierskich m ożna by nazw ać T r z y po trzy, pam iętniki z epoki napoleońskiej. Pam iętn ik i te, pisane przez F re d rę już w dojrza łych latach, oceniają w ojnę, N apoleona i au to ra — głównego n a rra to ra z żartobliw ym dystansem :
„Ośmnastego lutego roku 1814 jechał na białym koniu człowiek średniego w ie ku, nieco otyły, w sieraczkowym surducie pod szyję zapiętym, w kapeluszu sto sowanym bez żadnego znaku prócz małej trójkolorowej kokardy. Za nim w n ie jakiej odległości drugi, znacz/nie młodszy, także w surducie, ale ciemnozielonym, także w kapeluszu bez znaków, także zgarbiony równie jak pierwszy, a może i le piej — siedział na dereszowatym koniu... Pierwszym z tych jeźdców był Napoleon, drugim byłem ja.” 14
To zestaw ienie „fig u r h isto rii” w prow adził F red ro do autobiograficz nego w iersza-m onologu Pro memoria:
W yjechaliśmy razem, nie z równych pobudek, Napoleon na Elbę, ja iprosto do R u d ek .15
N otatki — uzupełniające fredrow skie T rzy po trzy — pt. : Portrety
osób, które znalem osobiście — w prow adzają m in iatu ry w ażnych postaci
historycznych; Fredro ch arak tery zu jąc je ogranicza się do opisu kilku rysów zew nętrznych, ubioru, w ym ienia cechy ch arak teru. W artościując, posługuje się 'k ryterium dobrego żołnierza. P ostaw a żołnierska, praw idło w e „zażycie” konia, stosunek do podw ładnych sk ład ają się na p o rtre ty -
-pochw ały. Oto p róbka tej ch arak tery sty k i: „Tw arz piękna, postać w oj skow a” (W incenty K rasiński, jenerał). „Jego wojskowość była personi- fikow aną k a ry k a tu rą w ojskow ości” (W ielki książę K o n s ta n ty )16.
Stąd książę Józef Poniatow ski, dzielny oficer i doskonały jeździec stał się przedm iotem adm iracji nie tylko Fredry, ale w szystkich pod w ładnych. W w ierszu patriotycznym F red ry S ta ry ułan pojaw i się jako dobry dowódca. W ty m liry k u w prow adzone zostały różne rek w izy ty „ułańskości” : proporzec, czapka ułańska z białym piórem , szabla, rum ak, lanca („Wąs pokręcę... szablą błysnę...”). L iryki p atriotyczne A leksandra F red ry — dotąd nie zin terp reto w ane dokładnie — koresp on du ją dobrze z wyżej om ów ionym i m otyw am i tem atycznym i, fab u larn y m i i toposam i tak częstym i w kom ediach. Toposami podporządkow anym i kultow i ry cerskiej i żołnierskiej trad y cji.
W racając do p u n k tu w yjściow ego naszych obserw acji stw ierdzam y, że B'redro — zgodnie z przeżyw anym i w ypadkam i historycznym i — starał się „przem ycić” do swoich tek stó w literack ie aluzje i kom entarze. Po up adku p ow stania listopadow ego i później jego kom edie zaw ierają od w ołania do ak tu aln y ch w ypadków politycznych. Seria druga kom edii pi sanych „do szuflady” p rzen ik n ięta jest tendencjam i pozytyw istycznym i: do głosu dochodzi drapieżny kap itał, stąd często przyczyną perypetii staje się zapis testam entow y, um ow a m ałżeńska, posag. Te tendencje pozytyw istyczne omówił K azim ierz W yka we w stęp ie do Pism w s z y s t
kich. Dalej jed n ak byli w ojskow i należą do pozytyw nych postaci sztuk
F redry. K ieru jąc się praw em czasu a k c j i , należy uw zględnić tek st ko
m edii Ciotunia należącej do serii pierw szej. W dom u Zofii, o k tó rą sta ra się kilku wielbicieli, przebyw a Zbigniew. Praw dopodobnie uczestniczył w p o w stan iu listopadow ym , m łoda b oh aterk a poznała go w W arszaw ie już po klęsce i by uchronić przed koniecznością w yjazdu, potajem nie w zięła z nim ślub i przew iozła do swego m ajątku . Kom ediow e p ery petie w y n ik a ją z u taje n ia tego w ażnego fak tu wobec najbliższego otoczenia. B o h ater-o ficer uczestniczył w w alkach, o czym świadczy odniesiona kon tu z ja ręki. Je d n a k m im o kom ediow ych sytuacji odczuw am y — w p rzy padku re k o n stru k c ji biografii Zdzisław a — ry s sm utku, zagrożenia.
Mówi o sobie „w ygnaniec”, prześw iadczony o nieuchronności em igranckie- go losu. Sam F redro przeb y w ał przez krótki czas w niew oli rosyjskiej, syn jego, po w ypadkach W iosny Ludów, długo m usiał przebyw ać poza granicam i k raju , stąd „m otyw w y g n ań ca” nie był autorow i kom edii obcy. P rzy kład em Dziennik wygnańca, tra k tu ją c y o przym usow ej sytuacji bohatera, spow odow anej klęską pow stania.
W drugiej serii kom edii F red ro p o w tarza w zasadzie daw ny schem at m iłosny. W D w u bliznach b oh aterk a w y b iera bez w ah an ia kap itan a Barskiego, k tó ry dosłow nie pojaw ił się z deszczem. Szukając schronienia w dom u jej opiekunki, w yw ołał m iłość od pierw szego spojrzenia i zdy stansow ał poprzedniego k an d y d ata — pełniącego służbę dyplom atyczną. W ojskowi są rów nież boh ateram i „kom edii gagów ” (Lita et Compagnie). Ich błazenadę uspraw iedliw ia fakt, że działali w interesie przyjaźni.
P rzytoczone powyżej exem pla p o tw ierd zają znaczną frekw encję w ątków rycersko-żołnierskich zarów no w kom ediach F redry, ja k w jego prozie i w w ierszach ulotnych. W dram acie bohaterow ie w m und u rach p rez e n tu ją w ysokie m orale i w yró żniają się pozytyw nie w k ary k atu raln ie przedstaw ionym świecie m arn y ch charakterów . P roza pam iętn ik arsk a d o k um en tuje autentyczność sytuacji w ojskow ej służby i stanow i źródło pom ysłów fikcyjnych. U łani i ich dowódcy stają się — dalej — bohate ram i liry k i patriotycznej F redry . K ult w ojskow ej tra d y c ji w łaściw y au to rowi Dam i huzarów w yrazi się w schem atach rom ansow ych, we
frag-— 88 frag-—
m entách biografii, w toposach „żołnierskości” z w łaściw ym i im rekw izy tam i i atry b utam i. W szystkie te zabiegi literackie, przybliżając obraz św iata rzeczyw istych w artości m oralnych i p atriotycznych, decydują o w ychow aczej roli fredrow skiego tekstu.
P r z y p i s y
1 A. Fredro, T rzy po trz y w: Pisma wszystkie, t. 13, Proza, cz. 1. Oprać. S. Pigoń, w stęp K. Wyki. Warszawa 1968, s. 173.
2 A. Fredro, Obrona Olsztyna. Obraz dram atyc zn y w: Pisma w szystkie, t. 5, seria pierwsza. Warszawa 1961, s. 111.
3 F. H. Lewestam, Aleksander Fredro. Szkic biograficzno-literacki. Warszawa 1876, s. 58.
4 A. Fredro, Gwałtu, co się dzieje! w: Pisma w s zystk ie, t. 4, Komedie, seria pierwsza. Warszawa 1961, s. 51.
5 A. Fredro, Cudzoziemczyzn a w: Pisma wszystkie, t. 2, Kom edie, seria pierw sza. Warszawa 1960, s. 144.
6 A. Fredro, Zemsta w: Pisma w szystkie, t. 6, Komedie, seria pierwsza. War szawa 1961, s. 94 - 95.
7 Fredro i fredrusie. Oprać. B. Zakrzewski. Wrocław 1974, s. 127.
8 T. Żeleński Boy, Fredrowscy ułani w: Obrachunki fredrow skie w: Pisma. Oprać. H. Markiewicz. Warszawa 1956, t. 5. Polem ikę z Boyem podjął A. Grzy- m ała-Siedlecki w przedm owie do T rzy po trzy, wyd. II, w oprać. H. Mościckiego. Warszawa 1957.
9 A. Fredro, Pan Geldhab w: Pisma w szystkie, t. 1, K om edie, seria pierwsza. Warszawa 1955, s. 200.
10 F. hr. Skarbek, Pan Starosta. Pow ieść obyczajowa. Warszawa 1974, s. 104 - - 105.
11 A. Fredro, Przyjaciele w: Pisma w szystkie, t. 3, Komedie, seria pierwsza. Warszawa 1965, s. 305.
12 S. Pigoń (objaśnienie do komedii) Damy i huzary w: Pisma w szystkie, t. 3,
Komedie, seria pierwsza. Warszawa 1955, s. 466.
13 Tamże, s. 409 - 410.
14 A. Fredro, T rzy po trzy, op. cit., s. 69.
15 A. Fredro, Pro memoria w: Dzieła w szystkie, t. 12, Wiersze cz. 2. Warszawa 1962, s. 133.
16 A. Fredro, T rzy po trzy, op. cit., cz. 2. Notatki. P ortre ty osób, które znałem