Marek Korgul
5. niedziela zwykła, Bezgranicznie
zaufać Bogu!
Wrocławski Przegląd Teologiczny 5/2, 199-201
POMOCE DUSZPASTERSKIE
199
nas, prośm y B o g a o w ra żliw o ść na d ostrzeganie potrzeb innych, w ypraszajm y nam w sz y s t k im w ytrw ałość w p o staw ie m iło śc i w szy stk ich lu dzi pow tarzając za psalm istą:
„Ty, mój B o ż e, jesteś m o ją n a d z ieją Panie, Tobie ufam o d m łodości. Ty b yłeś m o ją p o d - porą od dnia narodzin, od łon a matki m oim opiekunem ” .
dk. Tomasz Duda
5. NIEDZIELA ZWYKŁA - 8 II 1998
Bezgranicznie zaufać Bogu!
D zisiej sza Liturgia S łow a przypom ina nam w ażne sprawy d otyczące naszego życia chrze- ścijań sk iego. C zytanie I d o tyczy b o w ie m nie tylko p ow o ła n ia Izajasza na proroka, ale tak że n aszego w ybrania przez B o g a do p ełn ien ia zadań, które O n nam w yzn acza. Warto tu zau w ażyć g o to w o ść Izajasza do p ełn ien ia m isji w yzn aczonej p rzez B oga: „Oto ja , poślij m nie” - tak od p ow iad a czło w iek , który d o św ia d czy ł o b ecn o śc i B o g a - od pow iad a p o z y tyw nie na Jego w ezw an ie. Ile ż to razy d zienn ie jesteśm y w różny sp osób w zyw an i przez B o g a do p ełn ien ia takiej czy innej p osłu gi, do p o d jęcia takiej cz y innej d ecyzji, dotyczącej n ajczęściej realizacji przykazania m iło śc i b liźn ie g o . B ó g zdaje się i dzisiaj pytać: „K ogo m am p o sła ć? ” To jak b y o d p o w ied ź na w ie le narzekań typu: d la czeg o B ó g nie w id zi naszej b ied y i tylu n iesz cz ęść ? O n w id zi i d oskon ale w ie, c z e g o nam najbardziej potrzeba, dlatego zw raca się do k ażd ego z nas i w nas upatruje tych, przez których ch ce przyjść z p o m o c ą najbardziej potrzebującym . Jak b y ch ciał w takich sytuacjach p o w ied zieć: nie oglądaj się na innych; ty je s te ś tym , który m o że i p o w in ien pom óc.
D o sk o n a le koresponduje z tą m y ślą fragm ent listu św. P aw ła. Znajdujem y w n im przy p om n ien ie, że trzeba b y ć w iernym sw em u p ow ołaniu , a przede w szy stk im b y ć w iernym E w an gelii. W kraju o d ty sią ca lat ch rześcijańskim dokonuje się tak w ie le zła w ynikającego z n iew iern o ści p o w o ła n iu chrześcijańskiem u. P rzecież n iepodobna, aby to ja k a k o lw iek m niejszość czyn iła tyle zam ieszania! B ó g w sw ojej E w an gelii daje nam jed n ozn aczn e w sk a zania, ja k żyć. D la c z e g o zatem tak w ie le n ien aw iści i krzyw d nie tylko ze strony nie znają cy c h E w an gelii? P rzecież niejednokrotnie to lu d zie w ierzący, którzy w p ierw szy m rzęd zie p ow inn i realizow ać w skazania zawarte w E w an gelii, są jej niew ierni. B y w a ją też obojętni na n iesp raw iedliw ość, która się w o k ó ł n ich d zieje, nie podejm ując ch o ciażb y próby prote stu, zam an ifestow an ia sw o ic h przekonań. B y ć m oże dali sob ie j u ż w m ó w ić, że religia, K o śc ió ł - to spraw a prywatna. A postaw a, ja k ą zajm ują ch rześcijanie p o d cza s w ybierania sw o ic h przed staw icieli do parlam entu cz y sam orządów ? C zy to są rz ec zy w iśc ie przedsta w ic ie le ch rześcijan - ludzi, dla k tórych n ajw ażn iejszą spraw ą je s t realizow anie w skazań E w an gelii nie tylko w sw o im życiu , ale i w ży c iu sp ołeczn ym . N ie b e z p o w o d u św. P aw eł m ówi: „Przypom inam , bracia, E w an gelię, którą w am g ło siłem , którą p rzyjęliście i w której też trw acie” . P rzecież tak naprawdę, p om im o różnych, nieraz d ziw n y ch p o g lą d ó w na tem at wiary, chrześcijaństw a cz y K o ścio ła , ja k ie daje się sły szeć z ust n iektórych chrześcijan, nikt tak naprawdę nie w ypiera się Chrystusa i E w an gelii, c o najw yżej rozum ie j ą p o sw o je mu, dając się cz a se m zw o d zić tym , których zadaniem j e s t w prow adzać zam ieszan ie w spra
200
POMOCE DUSZPASTERSKIEw a ch d o ty czą cy ch K o ścio ła . A p o sto ł dodaje jed n ak zaraz bardzo w ażn e słow a: „Przez n ią [E w angelię] rów n ież b ęd z ie c ie zb aw ien i, j e ż e li j ą za ch o w a cie tak, ja k w am rozkazałem ” .
W słuchując się zatem w sło w o B o ż e, które zostało nam przed ch w ilą odczytane, m ożem y próbow ać rew idow ać n aszą chrześcijańską postaw ę wiary. C zy zatem m am y w ystarczającą św iadom ość n aszego w ybrania przez B oga, że jesteśm y przez N ieg o p ow ołani do nieustanne go dawania św iadectw a o w ierze p oprzez nasze cod zien ne życie? Czy rzeczyw iście jesteśm y przekonani, że b yć chrześcijaninem dziś, to b y ć goto w y m do pełnienia w o li B o ż e j: „Oto ja, poślij m nie” ilekroć w różnych sytuacjach słyszy się g ło s B o g a m ów iącego: „K ogo m am p osłać?” B y ć chrześcijaninem to znaczy dziś bardziej niż k ied ykolw iek zachow ać w ierność Ew angelii, którą się przyjęło, tym bardziej, że w ielu j ą opacznie d ziś rozum ie. Chrześcijanin stoi zaw sze na straży S łow a gło szo n eg o w K o ściele, „chyba, że śc ie uw ierzyli na próżno” - ja k m ów i A postoł. N ie należy też ulegać przekłam aniom , jakie się pojaw iają w dziedzinie rozum ienia Ew angelii, w ypow iadanym zw łaszcza przez tzw. p ostęp ow ych katolików i w y k reow ane p rzez m ed ia autorytety zm ien iające sw e p o g lą d y w z a le ż n o śc i o d potrzeby. Z tym w szystk im , o c z y m w cześn iej m ów iliśm y, łą czy się j e s z c z e jed n a istotna sprawa, zawarta w E w an gelii. Prezentuje ona w ydarzenie dobrze nam znane, m ian ow icie cudow ny p o łó w ryb i p o w o ła n ie uczniów . O to Piotr - d ośw ia d czo n y rybak, dobrze znający swój zaw ód , pracuje ca łą noc. Jednak tej szczególn ej d la niego n ocy sieci, które zarzucał, p o z o staw ały w cią ż puste, m im o j e g o fa ch o w eg o d ośw iadczenia. O znaczało to dla n iego i je g o rodziny b ied ę, głód , niedostatek. W obec takiej sytuacji ogarnęło go zw ątpien ie, ch ęć rezy gnacji. C hciał p ew n ie rzucić naw et to w szystk o, co b y ło nie tylko zaw od em , ale i p a sją jeg o życia. D z iś w ielu p o w ied zia ło b y - używ ając w sp ó łcz esn eg o ję z y k a - „to nie m a sensu” , „nie o p łaca się ”, „szkod a cza su ” . P ośród k łęb ią cy ch się p ew n ie czarnych m y śli i najbar dziej p esy m isty czn y ch scenariuszy sły szy Piotr sło w a Jezusa: „W ypłyń na g łęb ię i zarzuć cie sie c i na p o łó w .” Tak p o prostu: w ypłyń! N a te sło w a P iotr j e s z c z e raz spróbow ał i o sią gnął sukces. B y ło dla n iego ja sn e, k om u ten su kces zaw d zięcza. I nie tylko sukces, ale rozw iązanie w szy stk ich p rob lem ów i n iepokojów , które je s z c z e p rzed ch w ilą zaprzątały je g o g ło w ę. Piotr u czy n ił ten krok, który w ym agał o d n iego, rzecz jasna, zaufania Chrystu
so w i - m im o zw ątpien ia i rezygnacji w pierw szej chw ili.
W osob ie Piotra, w ątpiącego w pierwszej chw ili w słow a Pana, bardziej ufającemu ludzkim wysiłkom , m ożem y dostrzec zarówno siebie, ja k i w ielu żyjących w podobnej sytuacji ludzi. N ie brak przecież wśród nas takich, którzy w wyniku nowej sytuacji czują się w ciąż zagubieni, którym wydaje się, że w szystko stracili, a próbowali ju ż tyle razy w ziąć życie w sw oje ręce - zw łaszcza m łodych. W idoczne coraz częściej puste m iejsca w kościołach, dziw ne poglądy na temat wiary, B oga, K ościoła m ogą świadczyć, że czują się je sz c z e bardziej niż Piotr zdespero w ani i postąpili jesz cz e krok dalej niż on w zwątpieniu - od eszli od B oga, zapom nień o N im , a nawet ustaw ili się p o drugie stronie, w nadziei (?) że nadejdzie lepsza przyszłość. D laczego niepow odzenie lub n ieszczęście spotkało właśnie mnie, m oją rodzinę? Czy jestem gorszy od innych? Ci, którzy m ieli, m ająjeszcze w ięcej - ja jestem uczciw y, pokorny - i co z tego mam? Inni kom binow ali i kombinują dalej i śm ieją się z mojej u czciw ości... Sytuacji takich m ożna by przytaczać w iele, gdyż życie jest pod tym w zględ em bardzo bogate.
C zyż w takiej sytuacj i, j ak w w ypadku Piotra, nie wydaj ą się opatrznościow e słow a Chry stusa, który w id ząc nasze zw ątpienie m ówi: „W ypłyń na g łęb ię!”? Co to m oże oznaczać dla nas? Spróbuj je s z c z e raz - m im o w szystko - nie poddawaj się, nie zrażaj się, przezw yciężaj
POMOCE DUSZPASTERSKIE
201
n iecierpliw ość i zw ątpienie. W przypadku B o g a - w p rzeciw ieństw ie do człow iek a - nie je s t to tylko tania obietnica i próba uspokojenia w stylu: „w szystko b ęd zie dobrze” lub J a k o ś to b ęd zie” . N a podstaw ie chociażby w ydarzenia z dzisiejszej E w angelii i w ielu innych zdarzeń m ożem y być pew ni, że „żyw e je s t S łow o B o ż e i skuteczne” . Ono sprawia, że naw et n iem oż liw e staje się m ożliw e, ch oć nie zaw sze tak, jakbyśm y tego ch cieli czy sobie życzyli, ale w sposób, który B ó g uzna dla nas za najlepszy, ch oć nie zaw sze dla nas zrozumiały.
Jest tylko je d e n warunek - i to w ca le nie ja k iś bagatelny - aby teg o d ośw iad czyć. C ho d zi o w zajem ne zaufanie, które sz cz eg ó ln ie dzisiaj je s t w cenie. Zauw ażm y, że w przypad ku Piotra nie b y ło b y teg o efektu, gd yby nie b ezgraniczna u fn o ść : „tyle j u ż razy”, „całą noc p racow aliśm y i n ic”, ale skoro Ty, Panie, tak m ó w isz - dobrze - u fam Tobie i spróbuję raz je sz c z e . Zaufanie to, ja k u czy te o lo g ia i p otw ierd za ż y c ie , je s t n ieo d zo w n y m elem en tem p ostaw y wiary. Jest to obustronne zaufanie: w ielu ło w iło twej n o cy b ezsk u teczn ie, ale w ła śnie do Piotra zw ró cił się Jezus z p olecen iem : „W ypłyń na g łę b ię !” Jem u zaufał - z w z a jem n o ścią , j e g o w ybrał i je g o p ow ołał.
Jezus ufa każdem u, do k ogo się zw raca, k o g o p o w ołu je do w y p ełn ien ie Jego zbaw czej w o li. W tym sen sie w sz y s c y jesteśm y wybrani, p ow o ła n i i obdarzeni zaufaniem . R o d z i się jed n ak pytanie: cz y z w zajem nością? Pytanie z w ła szc za w d zisiejszej sytuacji w ca le nie b ezzasad ne. C zło w iek nie m oże ży ć w n iep ew n ości. M u si m ieć k o g o ś, z k im m oże p o ro z m aw iać, k ogo m o że się poradzić, kto go w y słu ch a - p o prostu k o g o ś, k om u zaufa. Zaufanie je s t dzisiaj w cenie. I ch o ć nie je s t prawdą, że nie w arto dzisiaj ufać nikom u, b o lu d zie się zm ieniają w z a leż n o śc i o d sytuacji (św iat stałby się koszm arem , gd yby c z ło w ie k ż y ł w ta kiej św iad om ości), to na p ew no je s t prawdą, ż e B o g u za w sze m ożn a zaufać. O n się nie zm ienia, nie m iew a hum orów. Jego u czu cia są stałe. O n „do k oń ca nas u m iłow ał” i od p oczątku (tj. o d stw orzenia) do koń ca zaufał cz ło w ie k o w i m im o je g o n iew iern ości. Sam też d ow iód ł, że Jem u m ożn a zaufać b e z obaw. Co w ięcej - Jem u b e z reszty zaufać trzeba!
ks. Marek Korgul
6. NIEDZIELA ZWYKŁA - 15 II 1998
Błogosławieni jesteście
W E w a n g elii sły szy m y czterokrotne „ b ło g o sła w ien i” i czterokrotne „biada” . C óż zn a czy o w o „ b ło g o sła w ien ie”? N a pew no ja k ie ś sz c z ęśc ie. Jakiś sz cz eg ó ln y rodzaj szczęścia , które j e s t w ażn e dla czło w iek a . S z c z e g ó ln ą troską k ażd ego c z ło w ie k a j e s t szukanie s z c z ę ścia. Ile ż je s t w n aszym ży c iu zab iegów , aby b y ć szczęśliw y m ? Tak bardzo jesteśm y zatro skani o sz c z ę śc ie , le c z k ied y ono przyjdzie, zm ęczen ie nie p o z w o li nam c ie sz y ć się tym. W tej naszej trosce o szczęście jesteśm y podobni do człow ieka, których ch ce złapać m o tyla. B ie g a po łące, szybkim i m cham i bezskutecznie w cią ż na n ow o podejm uje kolejne pró by. W reszcie zm ęczon y siada na kam ieniu, aby ch w ilę odpocząć. K iedy się w y ciszy ł i u sp o koił, w w ielk im zdum ieniu spostrzegł, ja k m otyl usiadł tuż ob ok niego. P odobnie z naszym sz c z ę śc ie m Jakże często um yka ono przed nami. Trzeba się nam cza sem zatrzym ać, zam y- śleć, za ch w y cić sw o im cz ło w ieczeń stw em , a w ted y sz c z ę śc ie b ęd zie n aszym udziałem .